Może najpierw malutki zarys całej historii. Znamy się wiele lat. Najpierw było iskrzenie, potem przyjaźń, potem znowu zaczęło iskrzyć, wzajemnie zakochanie. Nawet były rokowania na związek, ale nagle okazało się, że on jest chorobliwie zazdrosny o mój strój (bo w lecie nie chodzę w długich spodniach i ogólnie ubieram się dość kobieco (nie mylić z wyzywająco)), więc stwierdził, że nie może ze mną być. Ale i tak ciągle ze sobą byliśmy, opiekowaliśmy się sobą. Przywiązałam się do niego, pokochałam i niemalże uzależniłam się od niego. W ciągu tych lat i szczególnie ostatnich miesięcy wylałam morze łez. Często coś było nie tak, ale zawsze jakoś wszystko się układało, do czasu. Zaczęłam czuć się odrzucona, on miał głupi zwyczaj wzbudzać we mnie zazdrość wymyślonymi koleżankami, ale gdy zaczął pracować w jednej korporacji zaczęłam w to wszystko święcie wierzyć i było między nami coraz gorzej, aż w końcu spasowałam i zerwałam kontakt, pozornie. Potrzebowałam się w końcu do kogoś przytulić, do ukochanego nie mogłam, ale na horyzoncie ktoś się pojawił. Miałam z nim około dwumiesięczny epizod, ale każdego dnia miałam ochotę spytać go "Dlaczego nie jesteś Nim?", do tego nowego nic nie czułam, poza pociągiem seksualnym. Myślałam, że tak musi być, że jakoś muszę o tamtym zapomnieć, choć serce rozpadało mi się na drobne kawałeczki. I nagle tamten się odezwał, chciał znowu wszystko naprawić, zawalczyć o nas. Zrobiłam wtedy jeden podstawowy błąd. Wspomniałam, że zaczęłam się z kimś spotykać i to był prawdopodobnie gwóźdź do mojej trumny. Śmiertelnie się obraził, wpadł w furie, powiedział, że go zdradziłam (nigdy nie byliśmy w związku, bo ilekroć chciałam on mnie odrzucał) i że stracił na mnie czas, zaczął mnie wyzywać od dziwek i kurew i że jestem nic nie warta. To było na początku stycznia. Mamy koniec marca, dziś spędziliśmy miło dzień. W ciągu trzech tygodni od tamtej awantury zaczęliśmy się znowu spotykać, niby na luzie, ale doszedł seks i, paradoksalnie, o wiele więcej jest go teraz niż przedtem. On był właściwie moim pierwszym i gdyby się tak dało, to byłby jedyny. Jeszcze do niedawna miałam nadzieję, że zrozumiał, że oboje zawaliliśmy i że jakoś będziemy chcieli to wszystko odbudować, zacząć od nowa, ale zauważyłam znowu coś niepokojącego. Seks - tak, przytulanie - tak, całuje całe moje ciało, ale dziś nie zbliżył się do moich ust. Kilka dni temu powiedziałam mu, że chcę wyjechać z kraju, jakoś ułożyć sobie życie, bo już nie wytrzymuję, a on nic. Dziś powiedział mi, że nawet gdyby tęsknił, to by się nie przyznał. A ja właśnie chcę, żeby mnie przy sobie zatrzymał. W przeciwnym razie wiem, że nie dam rady żyć tu bez niego i pewnie kiedyś patrzeć jak żyjemy w innych związkach. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. On ma 27 lat, ja 24. Ilekroć próbuję z nim rozmawiać dorośle i poważnie, on się wymiguje i mówi, że nie zamierza dorastać. Ciągle siedzę i zastanawiam się jak mam do niego dotrzeć. Wiem, że nie jestem mu obojętna, więc czemu się tak zachowuje?
Smutne, czujesz, że śmierdzi, ale mimo wszystko usilnie starasz się wdepnąć w g...
Może najpierw malutki zarys całej historii. Znamy się wiele lat. Najpierw było iskrzenie, potem przyjaźń, potem znowu zaczęło iskrzyć, wzajemnie zakochanie. Nawet były rokowania na związek, ale nagle okazało się, że on jest chorobliwie zazdrosny o mój strój (bo w lecie nie chodzę w długich spodniach i ogólnie ubieram się dość kobieco (nie mylić z wyzywająco)), więc stwierdził, że nie może ze mną być. Ale i tak ciągle ze sobą byliśmy, opiekowaliśmy się sobą. Przywiązałam się do niego, pokochałam i niemalże uzależniłam się od niego. W ciągu tych lat i szczególnie ostatnich miesięcy wylałam morze łez. Często coś było nie tak, ale zawsze jakoś wszystko się układało, do czasu. Zaczęłam czuć się odrzucona, on miał głupi zwyczaj wzbudzać we mnie zazdrość wymyślonymi koleżankami, ale gdy zaczął pracować w jednej korporacji zaczęłam w to wszystko święcie wierzyć i było między nami coraz gorzej, aż w końcu spasowałam i zerwałam kontakt, pozornie. Potrzebowałam się w końcu do kogoś przytulić, do ukochanego nie mogłam, ale na horyzoncie ktoś się pojawił. Miałam z nim około dwumiesięczny epizod, ale każdego dnia miałam ochotę spytać go "Dlaczego nie jesteś Nim?", do tego nowego nic nie czułam, poza pociągiem seksualnym. Myślałam, że tak musi być, że jakoś muszę o tamtym zapomnieć, choć serce rozpadało mi się na drobne kawałeczki. I nagle tamten się odezwał, chciał znowu wszystko naprawić, zawalczyć o nas. Zrobiłam wtedy jeden podstawowy błąd. Wspomniałam, że zaczęłam się z kimś spotykać i to był prawdopodobnie gwóźdź do mojej trumny. Śmiertelnie się obraził, wpadł w furie, powiedział, że go zdradziłam (nigdy nie byliśmy w związku, bo ilekroć chciałam on mnie odrzucał) i że stracił na mnie czas, zaczął mnie wyzywać od dziwek i kurew i że jestem nic nie warta. To było na początku stycznia. Mamy koniec marca, dziś spędziliśmy miło dzień. W ciągu trzech tygodni od tamtej awantury zaczęliśmy się znowu spotykać, niby na luzie, ale doszedł seks i, paradoksalnie, o wiele więcej jest go teraz niż przedtem. On był właściwie moim pierwszym i gdyby się tak dało, to byłby jedyny. Jeszcze do niedawna miałam nadzieję, że zrozumiał, że oboje zawaliliśmy i że jakoś będziemy chcieli to wszystko odbudować, zacząć od nowa, ale zauważyłam znowu coś niepokojącego. Seks - tak, przytulanie - tak, całuje całe moje ciało, ale dziś nie zbliżył się do moich ust. Kilka dni temu powiedziałam mu, że chcę wyjechać z kraju, jakoś ułożyć sobie życie, bo już nie wytrzymuję, a on nic. Dziś powiedział mi, że nawet gdyby tęsknił, to by się nie przyznał. A ja właśnie chcę, żeby mnie przy sobie zatrzymał. W przeciwnym razie wiem, że nie dam rady żyć tu bez niego i pewnie kiedyś patrzeć jak żyjemy w innych związkach. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. On ma 27 lat, ja 24. Ilekroć próbuję z nim rozmawiać dorośle i poważnie, on się wymiguje i mówi, że nie zamierza dorastać. Ciągle siedzę i zastanawiam się jak mam do niego dotrzeć. Wiem, że nie jestem mu obojętna, więc czemu się tak zachowuje?
Heh... Jego problemem nie jest to, że nie dorósł. To domorosły psychol i toksyk, ale Ty go tak bardzo kochasz...
Powiem Ci dlaczego masz tyle seksu po swojej "zdradzie". Bo jesteś teraz w jego oczach dokładnie tym co powiedział: "dziwką i kurwą". Dlatego postępuje też z Tobą teraz jak każdy inny psychol postępowałby z "dziwką i kurwą". Im szybciej wyemigrujesz i zobaczysz kim on tak naprawdę jest, tym lepiej dla Ciebie. Wytrzeźwiej.
Rzeczywiście zdurniałaś Autorko.
Mam nadzieję, że to chwilowe, i że wreszcie odnajdziesz zagubiony rozum.
5 2017-03-30 07:54:05 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2017-03-30 07:54:25)
Klio, gdzie Ty znajdujesz te gify ?
Wbiłaś gwóźdź do trumny, wspomniałaś, że się z kimś spotykałaś, nieważne, że nie byłaś z nim w tym czasie, straciłaś swój skarb i co ty teraz zrobisz? Kto cię teraz od kurew i dziwek powyzywa? Nic tylko się powiesić.
Naprawdę jak czasem czytam tutaj te opowieści, to nie mogę uwierzyć, że to naprawdę.
Shuurei uciekaj i to jak najdalej od niego! Moi poprzednicy mają całkowitą rację w tym co napisali... Ja dopowiem od siebie, że kiedyś byłam w takim toksycznym związku, gdzie chłopak cały czas węszył, oskarżał mnie o zdrady i kontrolował na każdym kroku, a w lecie najlepiej by było dla niego jakbym chodziła w długich spodniach i bluzach które zakrywają wszystko.
Poza tym, czegoś tu nie rozumiem: on Cię wyzywa od dziwek, mówi że jesteś nic nie warta, a za jakiś czas spędzacie sobie razem dzień jak gdyby nigdy nic i jeszcze idziesz z nim do łóżka? Wiem, że może być Ci ciężko wyobrazić sobie życie bez niego, ale uwierz, że to możliwe. Zerwij z nim kontakt, wyjedź za granicę i zapomnij. Piszesz, że nigdy nie byliście w związku - dlaczego więc twierdzisz, że on będzie chciał z Tobą stworzyć jakąś trwałą relację? Skoro uważa Cię za kurwę i dziwkę, to może Wasza relacja to dla niego tylko seks?
Klio, gdzie Ty znajdujesz te gify
?
Jak to gdzie? W ynternetach
Ten wyjątkowo dobrze oddawał mój nastrój po przeczytaniu posta Shuurei.
(...) A ja właśnie chcę, żeby mnie przy sobie zatrzymał. W przeciwnym razie wiem, że nie dam rady żyć tu bez niego i pewnie kiedyś patrzeć jak żyjemy w innych związkach. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. On ma 27 lat, ja 24. Ilekroć próbuję z nim rozmawiać dorośle i poważnie, on się wymiguje i mówi, że nie zamierza dorastać. Ciągle siedzę i zastanawiam się jak mam do niego dotrzeć. Wiem, że nie jestem mu obojętna, więc czemu się tak zachowuje?
Zamiast chcieć, by on Cię przy sobie zatrzymał, chciej od niego oddalić się spiesznym krokiem.
Zamiast docierać do niego, toksycznego człowieka, dotrzyj do siebie i pożegnaj go, faktycznie dbając o siebie.
Dlaczego on się tak wobec Ciebie zachowuje? Bo chce. Bo sprawia mu to przyjemność. Bo ma zamiar mieć, jeśli już ma mieć, u swego boku wytresowaną i podporządkowaną osobę, która jego stawia na ołtarzu bijąc mu pokłony sama siebie mając za nic. Jak widać na razie jego plany realizujesz, tylko jakim kosztem. I dlaczego swoim: swoją godnością, swoim szacunkiem, swoją wolnością, swoja niezależnością psychiczną?
Bo ma potrzebę należeć do kogoś?
Rzekłeś.
Ale można trzymać swój chory 'rozum' na krótkiej smyczy. Można, nie trzeba.
Yep!
Ale skoro nie chce?
Nie zmusisz jej ...
Generalnie mam takie same zdanie jak Wy, kwestia czy ona wyciagnie wnioski i przejrzy na oczy?
Ech dziewczyno - tak jak wszyscy powyżej - UCIEKAJ!. Jedyne, czego ten człowiek Ci dostarczy w nadmiarze to łzy i zgryzota. Nie jest łatwo wyleczyć się z ze związku - zwłaszcza z toksycznego - ale tutaj to Ty chcesz związku. On nie. Najważniejsze - nie okazał Ci szacunku - wyzwał Cię od najgorszych. Moja siostra też przez coś takiego przechodziła - byłam tego świadkiem. Potem jest tylko gorzej. Po wyzwiskach pojawiają się szturchańce i bicie ( i zapewniania damskiego boksera, że "nigdy więcej" ). Jeśli szukasz mocnych wrażeń, skocz na bungie, idź w wysokie góry. Bo ten "człowiek" zapewni Ci wiele przykrych wspomnień, które zapewniam Cię, ciężko wymazać z pamięci, jak jesteś tylko świadkiem - a co dopiero celem... Odpuść tego toksyka teraz, póki Cię jeszcze nie zniszczył.
14 2017-03-30 14:37:27 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-03-30 14:39:49)
(...) Ale skoro nie chce?
Nie zmusisz jej ...Generalnie mam takie same zdanie jak Wy, kwestia czy ona wyciagnie wnioski i przejrzy na oczy?
Czasem ludzie, kierując się rozumem, robią coś niezgodnego ze swymi chęciami.
Nawet nie mam zamiaru zmuszać autorki do czegokolwiek. Stworzyła wątek, zapytała, napisałam swą opinię. Czy weźmie ją pod uwagę i zmieni swe myślenie i zachowania, czy pokiwa głową, stwierdzając "Faktycznie tak jest" a później zdecyduje się na życie osoby zależnej i podporządkowanej, to zależy tylko od niej. Na szczęście możemy dokonywać dowolnych wyborów, a moje życie od jej decyzji nie zależy.
Jej życie, jej decyzje, jej konsekwencje.
Pirx napisał/a:(...) Ale skoro nie chce?
Nie zmusisz jej ...Generalnie mam takie same zdanie jak Wy, kwestia czy ona wyciagnie wnioski i przejrzy na oczy?
Czasem ludzie, kierując się rozumem, robią coś niezgodnego ze swymi chęciami.
Nawet nie mam zamiaru zmuszać autorki do czegokolwiek. Stworzyła wątek, zapytała, napisałam swą opinię. Czy weźmie ją pod uwagę i zmieni swe myślenie i zachowania, czy pokiwa głową, stwierdzając "Faktycznie tak jest" a później zdecyduje się na życie osoby zależnej i podporządkowanej, to zależy tylko od niej. Na szczęście możemy dokonywać dowolnych wyborów, a moje życie od jej decyzji nie zależy.
Jej życie, jej decyzje, jej konsekwencje.
Przybij piątkę...
Odetnij sie od niego..bo to nie rokuje na nic fajnego na dłuższą metę.
Zwyzywał Cię od kurew i dziwek, a Ty z nim teraz sypiasz? Chyba nie dostrzegasz pewnej ironii...
zaczął mnie wyzywać od dziwek i kurew i że jestem nic nie warta.
Nadal tak uważa.
zaczęliśmy się znowu spotykać, niby na luzie, ale doszedł seks i, paradoksalnie, o wiele więcej jest go teraz niż przedtem.
Właśnie dlatego, że tak uważa jak powyżej - jest go więcej - jesteś traktowana przedmiotowo.
Seks - tak, przytulanie - tak, całuje całe moje ciało, ale dziś nie zbliżył się do moich ust.
Bo kurew nie całuje się w usta.
Tobie nie jest potrzebny związek. Tobie potrzebne są silne emocje związane z dotykiem i awanturami. Jesteś uzależniona od tego.
Kolejna....
Obyś nie spotkała potem porządnego, dobrego, wrażliwego, kochającego chłopaka - skrzywdzisz go niezawodnie. To wiem na 100%.
MrSpock idealnie to podsumował.
Ja pierniczę, w moim życiu. niejedno przykre słowo padło, ale żeby sypiać z kimś, kto kobiecie mówi, że "nie jest nic warta"? Masochizm ma lepsze oblicza, od takiego się spiernicza w podskokach.
Ja pierniczę, w moim życiu. niejedno przykre słowo padło, ale żeby sypiać z kimś, kto kobiecie mówi, że "nie jest nic warta"? Masochizm ma lepsze oblicza, od takiego się spiernicza w podskokach.
Zwłaszcza jak zadeklarował, że nie zamierza dorastać. Chyba mu się prędko nie uda, skoro jest zazdrosny o to, że kobieta, z którą jest, ubiera się jak kobieta.
Zwyzywał Cię od kurew i dziwek, a Ty z nim teraz sypiasz? Chyba nie dostrzegasz pewnej ironii''
Dokladnie.
Kobiety, co jest z wami?
pan wyzywa cie od dziwek, a Ty potem z nim na skrzydłach pieśni seks uprawiasz? gidzie twoje poczucie wartości, honor, godność?
bo vco.. bo ty go taak koooochasz, typa, który cie NIE SZANUJE, obraża Cie i uważa za dno?
Otrzeżwiej, bo bedziesz płakac znacznie więcej, niz dotychczas. a najlepiej idż na terapię.
To nie jest normalne.