w listopadzie poznałam przez internet bardzo fajnego chłopaka. piszę i rozmawiam z nim praktycznie cały czas. ja mam 25lat, on 31. Niestety, widzieliśmy się w tym czasie 6razy i on jakoś nie wychodzi z żadną inicjatywą, chociaż sama już nie jeden raz sugerowałam. od wczoraj siedze cicho, nie odzywam sie chociaz on dzwonił. boli. ja sie chyba zakochałam. Ja tak strasznie potrzebuję bliskości, a on niestety ma mnie w nosie
A ty, zamiast z nim porozmawiać o waszej znajomości i o tym, jak on widzi - nie odbierasz od niego telefonów i kisisz się w poczuciu beznadziei i poszkodowania. Bardzo melodramatycznie, ale nie wróżę skuteczności tej taktyce godnej księżniczki z kryształowej wieży.
otóż widzisz. rozmawiałam, ale on stwierdził że mu tak dobrze. że nie chce się śpieszyć. z czym'? nie wiem.
Nie ma Ciebie w nosie, gdyby tak było to by nie dzwonił...
otóż widzisz. rozmawiałam, ale on stwierdził że mu tak dobrze. że nie chce się śpieszyć. z czym'? nie wiem.
No to jak z nim rozmawiałaś, skoro on nie chce się śpieszyć a Ty nadal nie wiesz z czym? Doprowadź ten temat do końca. Powiedz mu jasno, że Ty nie wiesz, na czym stoisz i Cię to męczy.
6 2017-03-28 22:24:05 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-03-28 22:24:24)
Nie rób dziecinady. Zacznij rozmawiać, jeśli Ci coś nie pasuje, albo czegoś oczekujesz. Chociaż przy tej częstotliwości spotkań to oczekiwać za wiele nie możesz.
Szybkie zakochiwanie to katastrofa, która może spowodować uraz na całe życie.