Drogie Mamy, mam problem z którym nie potrafię sobie poradzić.
Moja prawie 9 letnia córka często skarży się innym ( najczęściej zapytania przez ojca), że ja nie poświęcam jej czasu, że tylko zajmuję się sobą ( telefon, telewizja).
Jestem po rozwodzie, zajmuję się dzieckiem codziennie, a w co drugi weekend jedzie do swojego taty. Ja pracuję w godzinach 8-16, po pracy odbieram ją ze świetlicy, wracamy do domu, przygotowuję lub podaję obiad, ma chwilę na odpoczynek od szkoły, jemy obiad i zabieramy się za lekcje. Często odrabianie lekcji zajmuje nam ok. godziny czasu. W międzyczasie wiadomo, pranie, sprzątanie, zakupy - nie codziennie, ale każdego dnia jest co robić. Dziecko nie ma obowiązków w domu, jestem na każde jej wezwanie, gotuję to co sobie zażyczy, pomagam we wszystkim a nawet ją wyręczam, na dobranoc czytam jej książki. W weekendy spędzamy więcej czasu, gramy w gry, chodzimy do kina. Nie czuję jakbym ją zaniedbywała, ale wkurza mnie, że ona nie widzi ile dla niej robię i że nie mam aż tyle czasu, by codziennie zapewniać jej atrakcje.
9 latka powinna być już na tyle samodzielna, że nie potrzebuje mamy na każdym kroku, a tymczasem tak się zachowuje.
Spędzając weekendy z tatą, ma zagwarantowane atrakcje, odrabiają tylko lekcje na poniedziałek, nie ma mowy o powtórzeniu materiału np. do zbliżającego się sprawdzianu, gdyż on twierdzi, że to są moje obowiązki.
Nie ukrywam, że wracam zmęczona do domu i mam ochotę na nic nierobienie. Nie oglądam telewizji, bo córka okupuje telewizor.
Nie wiem co mam zrobić, żeby doceniła choć trochę to co dla niej robię. Od byłego męża słyszę non stop pretensję, że nie zajmuję się dzieckiem, że wracam zmęczona do domu i się z nią nie bawię. Że córka powinna chodzić na zajęcia gimnastyczne, bo urósł jej brzuch....Dziecko chodziło na zajęcia taneczne, ale zrezygnowała po 3 miesiącach, bo jej się nie podobało.
Wiem, że jest rozpieszczona i oczekuje ode mnie takich atrakcji jakie oferuje jej tata w co drugi weekend. Nie stać mnie na takie rzeczy, robię co mogę, ale ona widzi tylko tego czego nie robię, albo to co robię dla siebie, a szczerze powiedziawszy, nie mam dla siebie w ogóle czasu. Cały czas poświęcam jej, jak widać nie tak jak powinnam. Jak sprawić by zauważyła te inne rzeczy, które dla niej robię a nie skarżyła się, że się z nią nie bawię?
Doradźcie mi coś, co robić? Dzisiaj mam spotkanie w szkole z psychologiem i pewnie poruszę ten wątek. Nie wiem jak mam zorganizować te kilka godzin dziennie, żeby ona była zadowolona, a żeby wszystkie obowiązki domowe były zrobione.