Odmienne rozumienie "porządku" - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Odmienne rozumienie "porządku"

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 36 ]

1 Ostatnio edytowany przez katiek (2017-01-25 14:11:15)

Temat: Odmienne rozumienie "porządku"

Cześć,

nie mogę znaleźć na forum podobnego tematu, więc zdecydowałam się założyć swój.

Otóż od ok roku mieszkam ze swoim facetem (w jego mieszkaniu). Dopiero od niedawna zaczyna mijać całe zakochanie, motylki itp, w związku z czym zaczynają mnie drażnić pewne zachowania.
Mój facet jest strasznym bałaganiarzem. Dla niego sprzątanie nie istnieje, nie przeszkadza mu brudna podłoga, śmierdzący koc, śmierdzący pies, brudne naczynia, brudna łazienka, nie zmieniona pościel, w ogóle nie zwraca na to uwagi. Ja oczywiście mam bardziej "normalne" podejście do bałaganu, mianowicie nie mam obsesji na punkcie porządku, zdarza mi się np. rozrzucić swoje ubrania, kiedy wracam zmęczona i nie chce mi się ich odkładać na miejsce, ale zazwyczaj już następnego dnia sprzątam je.
Doprowadza mnie do szału kiedy rozrzuca swoje ciuchy np. w okolicy łóżka i dopóki ja ich nie sprzątnę (bo już nie wytrzymam) to będą tak leżały miesiącami - nie, nie dniami, a miesiącami. Wydmucha nos w chusteczkę - położy obok siebie na kanapie i nie sprzątnie jej dopóki nie poproszę go o to lub nie zrobię tego sama. W ciągu roku może ze 3 razy wyjął naczynia ze zmywarki. Nigdy nie myje patelni, bo nienawidzi tego robić - przeciera ją tylko papierem, co wg mnie jest dość niehigieniczne. Brudna toaleta, brudna kabina prysznicowa, brudne okna, przez które ledwo co widać - nie ma to dla niego żadnego znaczenia, jest niesitotne w jego egzystencji;) Jednocześnie nie "wymaga" ode mnie sprzątania, wręcz mówi abym przykładowo nie myła dziś okien, ponieważ np. woli obejrzeć ze mną film i w ogóle "zostaw to, po co to robisz".

Próbowałam porozmawiać z nim na ten temat, ale on nie widzi potrzeby np. zmiany pościeli dopóki nie będzie brudna gołym okiem (a zanim tak będzie ja ją zmienię). Po co myć kabinę prysznicową, skoro tam cały czas leci woda i sama się myje? Nie denerwuje go przyczepiający się do stóp piasek, który naniesie pies. Myślałam również o bardziej drastycznych metodach, przykładowo nie myciu i nie wkładaniu naczyń do zmywarki, dopóki nie będzie miał czym i na czym zjeść, ale niestety po 2-3 dniach wymiękam, bo sama nie mam czym zjeść a stosy brudów doprowadzają mnie do szału. Rozmowę zbywa argumentami, że w życiu są ważniejsze sprawy niż sprzątanie i żebym sobie usiadła i skończyła szorować tą podłogę.
Co zrobić z takim mężczyzną? Jak żyć?;) Nie chcę brać wszystkiego na siebie, bo oboje brudzimy i oboje powinniśmy sprzątać, co wydaje mi się oczywiste.
Nie chcę żyć w związku, w którym pan leży do góry brzuchem, a ja latam z odkurzaczem. Pracujemy w tej samej firmie, wracamy o tej samej godzinie do domu i jesteśmy tak samo zmęczeni.
Do napisania posta skłoniła mnie niedawna sytuacja: był chory, miał katar i leżał w łóżku zużywając TONY chusteczek, które wyrzucał obok łóżka, na podłogę. Na moją prośbę o posprzątanie tego, chociażby postawienie worka i wrzucanie do niego, odpowiedział, że zrobi to jak wyzdrowieje, bo teraz nie ma siły, bo i tak dalej ma katar i nie ma sensu na razie tego sprzątać. Uprzątnał to po ok. tygodniu, kiedy wymownie podłożyłam mu worek na śmieci na stertę chusteczek - był z siebie baaardzo dumy i oczekiwał pochwały i oklasków. A ja naprawdę nie chcę traktować go jak dziecko i wychwalać gdy sprzątnie po sobie butelkę po napoju, bo to nie jest żaden wyczyn tylko oczywistość. 
Pogniecione ubrania są standardem, chyba nigdy nic nie uprasował (uważa, że nie ma takiej potrzeby, ubrania wisząc na wieszakach się nie gniotą). Czasem wstyd jest mi gdzieś z nim iść, kiedy zakłada wymemłaną koszulę, moimi uwagami na ten temat niezbyt się przejmuje, poza tym i tak poprosiłby, abym mu uprasowała, bo on nie umie - a ja tego przekornie robić nie będę. Niekiedy jest mi głupio, kiedy nawet mężczyźni, koledzy zwracają mu uwagę, że koszulkę ma "jak psu z gardła", ale zazwyczaj patrzą wtedy dziwnie na mnie - że o niego nie dbam. 
Podejrzewam, że sposób "bytowania" został przez niego wyniesiony z domu rodzinnego - ojciec wiecznie nic nie robiący, plus on i brat, którym zapewne matka nie zlecała żadnych prac domowych. 
Czy sytuacja jest bez wyjścia i albo zajmę się pracami domowymi albo się nie dogadamy? Miałyście może do czynienia z podobnym typem człowieka?;) Dodam, że lubi gotować, więc teoretycznie można tak podzielić obowiązki, ale to trochę dla mnie niesprawiedliwe, tym bardziej, że w kuchni zostaje pobojowisko.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez interlokutorka (2017-01-25 21:15:39)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Może zawsze powiedzieć, że to jego mieszkanie, jego sprawa. Ale on w jakimś sensie jest uroczy i kochany, bo dba o Ciebie, a co tam, że jest brudno... ;-) No wiem, wiem. Równowaga jest najważniejsza. Może po prostu mieszkanie razem nie jest dla Was, ludzie i tak żyją. Szkoda tylko, że mimo wszystko odbija się to na Tobie (nie ma niczego przyjemnego w spotykaniu się z kimś, kto ma takie podejście do higieny, swojego otoczenia, wizerunku. Niestety wydaje mi się, że jeśli jest to już tak zaawansowane, to trudno będzie to zmienić. Raz, że pewnie wyniósł to z domu, a dwa, że on nie widzi problemu. Jest flejtuchem - nazywajmy rzeczy po imieniu.

U mnie taka sytuacja by w ogóle nie przeszła, za bardzo lubię porządek, ale nie w sensie, że w stylu muzeum, tylko tak czuję się komfortowo. Szczególnie że projektowanie i dekorowanie wnętrza, co uwielbiam, raczej z bałaganem nie współgra.

Myślę, że jedyna metoda, to ta z tych drastycznych: nie sprzątaj, nie kładź się z nim do łóżka (kup sobie materac, jakąś leżankę, cokolwiek, co będzie Twoje i czyste), rób pranie tylko ze swoimi rzeczami, kup jednorazowe naczynia (z których sama będziesz korzystać). Sprzątaj po sobie, ale nie po nim. Wiem, że to mało fajne, ale nie przetłumaczysz mu, że warto zmieniać pościel, jeśli on zastanawia się po co ma to robić... Nie wychodź z nim, jak wygląda jak człowiek, który nie ma w domu żelazka i pralki. Może nauczyć się prasować, to żadna filozofia. Nie daj na siebie zrzucić winy. Znam jeszcze jedną metodę: nagrody. Skoro tak mówisz, że był dumny z siebie, że wyrzucił te chusteczki, to będzie dumny też i jak osiągnie coś. Znam taki przypadek, gdzie po prostu był podział ról: ja zmywarka/ty pralka, ja pościel/ty śmieci itp. A jak to nie zadziała, to jeszcze dorzucić można... nagrody pieniężne. Za każde zostawione "coś" dyszka. Zabawne może, ale wielu mężczyzn lubi zadania do wykonania - proste instrukcje, proste rozwiązania, żadnych skomplikowanych mechanizmów.

Szkoda byłoby rozwalać związek "tylko" z tego powodu, ale on musi wiedzieć, że tak żyć nie będziesz.

3

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

qrcze, jak tu sie całować z takim facetem, albo uprawiac seks?
podejrzewam, ze jak nie dba o porzadek wokol siebie to i z higiena osobista jest na bakier hmm zwykle to idzie w parze.

byl taki moment w moim przedostatnim zwiazku, ze mialam non stop problemy z żołądkiem, caly czas mnie bolal brzuch. i raz przylapalam partnera na tym, ze nie myje rak po wyjsciu z toalety. a potem robil mi jedzenie. w tamtym czasie nawet jakbym miala ochote na seks z nim, to mi ta ochota przeszla. zwracalam mu uwage, ale olewal to. wiec ja dbalam o swoja higiene dwa razy bardziej i nie jadlam niczego co on robil.
dzisiaj na pewno nie bylabym juz w zwiazku z taka fleja
bleeee

4

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

A przed tobą długo był sam? Mi się jeden filmik z "Abstrachuje" kojarzy z opisem tego chłopaka big_smile

big_smile

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Ojjj autorko jak ja to dobrze znam, mam a raczej mialam takiego osobnika w domu.

Walczylam 6 lat zeby cos sie zmienilo bo ja jestem wrecz nawiedzona jesli chodzi o sprzatnie, i umnie jest musem codzienne odkurzanie i zmycie podlog, zwazywszy na to ze mamy male dziecko 2 male pieski i kota smile

Ale i bez tych atrakcji i tak robilabym to codziennie taki tik.
Nie wymagalm bron boze od niego zeby tez mial takiego fiola, ale kiedys po setnej juz klotni na ten sam temat, zeby w koncu ruszyl dupe z fotela i mi pomogl nie wytrzymalam i oznajmilam mu ze jak sie cos nie zmieni to szukam sobie mieszkania a on jak ma ochote to niech zgnije w tym swoim brudzie i zeby pomysla jaki przyklad daje dziecku i czy chialby zeby i ono kiedys w przyszlosci bylo takim syfiarzem jak tatus. Wiem jestem chamska smile

(Zaznaczam ze pracuje, mam caly dom na glowie nie wspominajac juz o dziecku zwierzakach gotowaniu i praniu.
A i czesto bywalo tak ze wracalm z pracy i burdel na kolkach ze az rece opadaly.)

I co chyba sie przestraszyl bo jak przychodze do domu to jest wysprzatne i wymuckane wszytsko tak jak lubie.

Wiem ze forma szantazu nie jest najlepszym pomyslem ale u mnie poskutkowalo i jest ok.

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
_v_ napisał/a:

qrcze, jak tu sie całować z takim facetem, albo uprawiac seks?
podejrzewam, ze jak nie dba o porzadek wokol siebie to i z higiena osobista jest na bakier hmm zwykle to idzie w parze.

No nie zawsze valka, u mnie maz bardzo o siebie dba  i stad bylo to dla mnie dziwne


[

7

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Niektórzy wink faceci już tacy są, że jak nie przyszpilisz to śmieci do kosza nie pójdą wyrzucić big_smile

8 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-01-25 22:24:41)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Ja jeszcze nie mieszkam z chlopakiem, ale za to w tym przypadku to on bardziej zwraca uwage na porzadek, ja troche mniej, ale nie az tak jak Twoj facet. Tez czasem przeziebiona rzucam chusteczki na podloge, ale juz rzadziej, a jak juz to nastepnego dnia sprzatne, a Twoj facet jak widac nie. Jednak brudna lazienka zbyt dlugo juz by mnie obrzydzala. No i jednak mieszkajac z kims bardziej dbam o porzadek, bo co innego jak jestem sama i mi moze nie przeszkadzac, a co innego z kims, to kwestia szacunku. Po prostu czasem zrobie balagan i taki bedzie jakis czas, a moj chlopak np od razu sprzata u siebie, bo nawet jakis czas balaganu nie bedzie tolerowal. No i czesciej sprzata dokladnie, a ja czesciej tak troche, nie na blysk, ale do stanu akceptowalnego, by nie bylo brudnej podlogi i za duzo kurzu, bo to mnie bardziej obrzydzi niz gdy cos nie jest na swoim miejscu, czyli balagan jeszcze ok, ale nie brud. Takie ogolne ogarniecie tego, a czasem dokladniejsze tez. Nie zawsze mi sie chce, ale staram sie.

No i umiem sie dostosowac i mieszkajac z kims trzymac wiekszy porzadek, podzielic obowiazkami, wiec mimo mojego podejscia facet nie bedzie mial ze mna zle. Wiadomo, ze oboje bedziemy razem musieli dbac o porzadek. U Twojego faceta jest inaczej, bo nie ma u niego nawet checi. Mysle, ze w takiej sytuacji musicie porozmawiac, powiedz mu, ze przeszkadza Ci to i moze spiszcie obowiazki. Codziennie wcale nie trzeba duzo sprzatac, a juz bedzie efekt, a na pewno on tez da sobie rade. Moze nie jest to dla niego tak wazne jak dla Ciebie, ale na pewno da rade sprzatnac. Mieszkajac razem powinien tez myslec o Tobie, a nie tylko o sobie, ze mu nie przeszkadza. Moim zdaniem odmienne inne podejscie do porzadku nie musi wykluczac fajnego zwiazku, jesli oboje ludzi mysli o tym by obojgu bylo dobrze, bo wtedy da aie dogadac. U niego tylko cos mniej checi niestety widac, ale sprobuj porozmawiac i zrobic te liste.

9

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Autorko, witaj w klubie big_smile

Ja rozwiazalam to prosto: mamy osobne sypialnie. U Miska walaja sie skarpetki po podlodze, podkoszulki, kubki po kawie, pompka od roweru i co tam jeszcze. Nie wchodze, nie sprzatam- on sam zajmuje sie balaganem raz na tydzien i wklada kosz z brudnym praniem do lazienki. U mnie zas jest slicznie, wymuskanie, czysto i ze swieczkami zapachowymi. Jakos dziwnie jak chce sie pomiziac to wybiera moj pokoj wink

Reszte domu ogarniam sama, a do kuchni go nie wpuszczam, poza zrobieniem sobie kawy (nawet jajecznica prorokuje Sodome i Gomore). On ogarnia lazienke i ogrod w sobote.

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
Beyondblackie napisał/a:

Reszte domu ogarniam sama, a do kuchni go nie wpuszczam, poza zrobieniem sobie kawy (nawet jajecznica prorokuje Sodome i Gomore). On ogarnia lazienke i ogrod w sobote.

Hahahah mojego tez nie wpusczam do kuchni bo jak raz chcial mi zrobic niesopdzianke i cos ugotowal to zrobil knedle i wrzucil do gotowania wszytskie naraz jakie zrobil, ale nie pomyslal o tym ze moze tzrba by pomieszac efekt byl taki ze spalil sie garnek razem z papa knedlowa
https://ocs-pl.oktawave.com/v1/AUTH_558533c1-6d26-4cf1-8091-5464c7a05d61/widzialas-img/md/2014/09/18755/19616-d435fd5b5f63a4d02d1d610a904a2682.jpg


Nie wspomne juz jaki burdel zostawil

11

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
Beyondblackie napisał/a:

Autorko, witaj w klubie big_smile

Ja rozwiazalam to prosto: mamy osobne sypialnie. U Miska walaja sie skarpetki po podlodze, podkoszulki, kubki po kawie, pompka od roweru i co tam jeszcze. Nie wchodze, nie sprzatam- on sam zajmuje sie balaganem raz na tydzien i wklada kosz z brudnym praniem do lazienki. U mnie zas jest slicznie, wymuskanie, czysto i ze swieczkami zapachowymi. Jakos dziwnie jak chce sie pomiziac to wybiera moj pokoj wink

Reszte domu ogarniam sama, a do kuchni go nie wpuszczam, poza zrobieniem sobie kawy (nawet jajecznica prorokuje Sodome i Gomore). On ogarnia lazienke i ogrod w sobote.

Tez fajnie sie dogadaliscie, tylko ciekawa jestem nie wolalabys by jednak sam tez troche posprzatal? W koncu niezaleznie od podejscia od porzadku kazdy da sobie z tym rade. Ja tez to robie, mimo ze przeciez nie zawsze mi balagan przeszkadza, ale jednak jak nie mieszka sie samemu to lepiej cos zrobic. No i to tez mniej bakterii jak chociaz mniej wiecej sie ogarnie, a nie tygodniami brudno.

12 Ostatnio edytowany przez katiek (2017-01-26 12:18:55)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

On-WuWuA-83
Nie, właściwie przeszedł płynnie z poprzedniego związku w związek ze mną. Podejrzewam, że poprzednia dziewczyna wyręczała go ze wszystkiego, poza tym wiem, że często się o to kłócili. On chyba nigdy nie mieszkał sam, najpierw z rodzicami, potem z kolejnymi dziewczynami, które zapewne zajmowały się porządkiem.

_v_
Z higieną jest ok, prysznica się nie boi wink

interlokutorka
No i właśnie ta "uroczość" mnie rozbraja...;) Nie wymaga ode mnie sprzątania jego domu, to jest na zasadzie: mi nie przeszkadza, jeśli tobie przeszkadza to posprzątaj. Zbieram się w sobie do tego, aby przetrzymać go z bałaganem, aż sam powie "dość" i się weźmie, najpierw za pozbieranie śmieci, a potem więcej i więcej...:D
Nie chcę prowokować sytuacji, kiedy wrzucam tylko swoje pranie, ponieważ kiedy skończą mu się czyste rzeczy, to bierze się za pranie i zawsze pyta czy mam coś do prania. Gorzej z zebraniem suchych rzeczy z suszarki wink

Beyondblackie
Zazdroszczę oddzielnych sypialni, niestety w dwupokojowym mieszkaniu to nie wchodzi w grę;)

ZlaKobieta33)))))
Widzisz, mój umie ugotować, co prawda zdarzają się czasem przypalone garnki, a wtedy z rozpaczą rozkłada ręce i błaga o pomoc, co on ma z tym zrobić, po czym cichcem ucieka, zostawiając mnie z czarnym dnem...:D Za którymś razem, kiedy kolejny raz przypalił kaszę dla psa w największym możliwym garnku, zostawiłam go do czasu kiedy będzie musiał ugotować następną porcję (czyli za tydzień). Garnek prawie przez tydzień się moczył, w końcu potrzebowałam go do czegoś i go wyszorowałam...;/
A wspomnienie o pozostawionym bałaganie w kuchni po przygotowanym przez niego pysznym posiłku skutkuje fochem i tekstem "to ja ci gotuje a ty się czepiesz jeszcze". Naprawdę nie jestem typem kobiety stojącej nad facetem z batem i wydającej polecenia sad


Jejku, to jest dość błaha i głupia sprawa, nie chciałabym, aby przez nią nasz związek się rozpadł, ponieważ inne kwestie są ok, dobrze się dogadujemy. Liczę na to, że małymi kroczkami nauczę go podstawowych czynności, tylko niesamowicie wkurza mnie, że muszę go traktować jak dziecko, a nie rozumnego dorosłego faceta (mamy po ok. 30 lat) i stosować jakieś kary i nagrody. Na szczęście nie mam obsesji na punkcie porządku i odkąd zaczęłam sama mieszkać rownież musiałam się nauczyć, że pościel nie pierze się sama i prześcieradła nie wychodzą pięknie wyprasowane z szafy. Gdybym na początku wiedziała jak wygląda jego podejście do tych spraw, to pomieszkałby sam przez kilka miesięcy i byłby zmuszony do nauczenia się porządku.
A mama proponuje mu, że wpadnie i umyje mu okna...Kobiety uczcie swoich synów samodzielności, jak matka może przyjeżdżać do domu dorosłego chłopa, żeby umyć mu okna! W takiej sytuacji wezmę ścierę i umyję je, bo strasznie głupio bym się czuła, gdyby jego mama przyjechała i to zrobiła, a ja w tym czasie np. bym sobie siedziała przed tv.

13 Ostatnio edytowany przez katiek (2017-01-26 12:15:52)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

A propo filmiku W ŚWIECIE KAWALERÓW..."Skoro jestem czysty, kiedy się wycieram, to ręcznik też jest czysty..." "Koszulka uprasuje się na ciele" Ooooj, podobna logika big_smile
Zdarza mi się zostawić brudny talerz chociażby koło łóżka, ale sprzątam go w przeciągu powiedzmy doby a nie miesiąca sad

14

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Hm, widzę Katiek po Twoich wątkach i komentarzu o nerwowych zachowaniach na drodze, że Twój obecny i mój były mają wieeeeele cech wspólnych. Jakbym o nim czytała.

15 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-03-19 21:45:10)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Temat nieco przeterminowany już, ale coś w sobie ma..
Ja np. bałaganiarzy nie lubię, choć sama perfekcyjną panią domu na pewno nie jestem. Tylko np. mój były, nawet koszule musiał mieć powieszone w szafie kolorami, od białych przez jasne kolory, do ciemnych.. wszystkie od lewej do prawej strony. Oczywiście guzikami w prawą stronę, bo jak się raz pomyliłam to zajechał; Jesteś leworęczna, czy masz zeza? big_smile

Kubki w zmywarce musiały być skierowane uchwytami wszystkie w jedną stronę, a ręczniki w łazience wisieć w określonej kolejności.

Chciałabyś takiego droga Autorko?

To był żart oczywiście.
Jednak moim zdaniem, jak facet pod innymi względami do życia się nadaje, to można chyba jakoś to bałaganiarstwo wytrzymać? Niech on np. więcej pracuje na utrzymanie domu, a ty pracuj zawodowo mniej godzin a więcej poświęcaj domowi. Naprawdę są gorsze rzeczy na świecie, niż tylko nieposprzątane skarpetki. Jeśli jednak nie potrafisz tego nijak zaakceptować, to się rozejdzcie. Po co sobie marnować najlepsze lata nawzajem.
P.S. Może też zatrudnić pomoc domową ze swoich poborów, gdy np. ty nie będziesz chciała po nim sprzątać.

16

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Autorko, nie przetrzymasz go bałaganem, przecież Ty będziesz walczyć ze sobą, a on najwyżej raz na miesiąc ogarnie i sytuacja wróci do punktu wyjścia.
Namawiaj na sprzątanie i nagradzaj najmniejsze postępy. Wystarczy słowo, że wiesz, że mu bałagan nie przeszkadza, więc bardzo doceniasz, że te skarpetki jednak sprzątnął, bo masz dzięki temu czas się przytulić itd. itp. To powinno lepiej zadziałać.
Alternatywnie - wynajmijcie kogoś, kto raz w tygodniu posprząta. Tu Twój facet ma częściowo rację - będzie Was to kosztować grosze, a problem zrobi się mniejszy.
Moja jż rezygnowała z każdej babki sprzątającej, bo "nikt nie posprząta tak jak ona". Ja byłem mniej pedantyczny od niej i wolałem zapłacić, niż ogarniać mieszkanie przez 2-3h w sobotę, a był to okres, kiedy wolnej chwili nie mieliśmy praktycznie wcale.

17

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
Salomonka napisał/a:

Temat nieco przeterminowany już, ale coś w sobie ma..
Ja np. bałaganiarzy nie lubię, choć sama perfekcyjną panią domu na pewno nie jestem. Tylko np. mój były, nawet koszule musiał mieć powieszone w szafie kolorami, od białych przez jasne kolory, do ciemnych.. wszystkie od lewej do prawej strony. Oczywiście guzikami w prawą stronę, bo jak się raz pomyliłam to zajechał; Jesteś leworęczna, czy masz zeza? big_smile

Kubki w zmywarce musiały być skierowane uchwytami wszystkie w jedną stronę, a ręczniki w łazience wisieć w określonej kolejności.

Chciałabyś takiego droga Autorko?

To był żart oczywiście.
Jednak moim zdaniem, jak facet pod innymi względami do życia się nadaje, to można chyba jakoś to bałaganiarstwo wytrzymać? Niech on np. więcej pracuje na utrzymanie domu, a ty pracuj zawodowo mniej godzin a więcej poświęcaj domowi. Naprawdę są gorsze rzeczy na świecie, niż tylko nieposprzątane skarpetki. Jeśli jednak nie potrafisz tego nijak zaakceptować, to się rozejdzcie. Po co sobie marnować najlepsze lata nawzajem.
P.S. Może też zatrudnić pomoc domową ze swoich poborów, gdy np. ty nie będziesz chciała po nim sprzątać.

Czy to była osoba w spektrum autyzmu?

18 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-03-19 22:04:42)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
kao_makao napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Temat nieco przeterminowany już, ale coś w sobie ma..
Ja np. bałaganiarzy nie lubię, choć sama perfekcyjną panią domu na pewno nie jestem. Tylko np. mój były, nawet koszule musiał mieć powieszone w szafie kolorami, od białych przez jasne kolory, do ciemnych.. wszystkie od lewej do prawej strony. Oczywiście guzikami w prawą stronę, bo jak się raz pomyliłam to zajechał; Jesteś leworęczna, czy masz zeza? big_smile

Kubki w zmywarce musiały być skierowane uchwytami wszystkie w jedną stronę, a ręczniki w łazience wisieć w określonej kolejności.

Chciałabyś takiego droga Autorko?

To był żart oczywiście.
Jednak moim zdaniem, jak facet pod innymi względami do życia się nadaje, to można chyba jakoś to bałaganiarstwo wytrzymać? Niech on np. więcej pracuje na utrzymanie domu, a ty pracuj zawodowo mniej godzin a więcej poświęcaj domowi. Naprawdę są gorsze rzeczy na świecie, niż tylko nieposprzątane skarpetki. Jeśli jednak nie potrafisz tego nijak zaakceptować, to się rozejdzcie. Po co sobie marnować najlepsze lata nawzajem.
P.S. Może też zatrudnić pomoc domową ze swoich poborów, gdy np. ty nie będziesz chciała po nim sprzątać.

Czy to była osoba w spektrum autyzmu?

Autyzm? Chyba nie.. Bardziej narcyz smile
Skąd to pytanie Kao?

19 Ostatnio edytowany przez kao_makao (2022-03-20 07:58:29)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
Salomonka napisał/a:
kao_makao napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Temat nieco przeterminowany już, ale coś w sobie ma..
Ja np. bałaganiarzy nie lubię, choć sama perfekcyjną panią domu na pewno nie jestem. Tylko np. mój były, nawet koszule musiał mieć powieszone w szafie kolorami, od białych przez jasne kolory, do ciemnych.. wszystkie od lewej do prawej strony. Oczywiście guzikami w prawą stronę, bo jak się raz pomyliłam to zajechał; Jesteś leworęczna, czy masz zeza? big_smile

Kubki w zmywarce musiały być skierowane uchwytami wszystkie w jedną stronę, a ręczniki w łazience wisieć w określonej kolejności.

Chciałabyś takiego droga Autorko?

To był żart oczywiście.
Jednak moim zdaniem, jak facet pod innymi względami do życia się nadaje, to można chyba jakoś to bałaganiarstwo wytrzymać? Niech on np. więcej pracuje na utrzymanie domu, a ty pracuj zawodowo mniej godzin a więcej poświęcaj domowi. Naprawdę są gorsze rzeczy na świecie, niż tylko nieposprzątane skarpetki. Jeśli jednak nie potrafisz tego nijak zaakceptować, to się rozejdzcie. Po co sobie marnować najlepsze lata nawzajem.
P.S. Może też zatrudnić pomoc domową ze swoich poborów, gdy np. ty nie będziesz chciała po nim sprzątać.

Czy to była osoba w spektrum autyzmu?

Autyzm? Chyba nie.. Bardziej narcyz smile
Skąd to pytanie Kao?

Osobą wykształconą w dziedzinie psychologii nie jestem, więc być może źle oceniłam. Dla mnie ukladanie naczyn w zmywarce i koszul w jedną strone się z tym kojarzy.
Ale skoro to narcyz, to nie ma tematu smile

20

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
Salomonka napisał/a:

Autyzm? Chyba nie.. Bardziej narcyz smile
Skąd to pytanie Kao?

Pytanie jak najbardziej słuszne. Bo cały Twój opis to modelowy przykład Aspergera.

21

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
katiek napisał/a:

Cześć,

nie mogę znaleźć na forum podobnego tematu, więc zdecydowałam się założyć swój.

Otóż od ok roku mieszkam ze swoim facetem (w jego mieszkaniu). Dopiero od niedawna zaczyna mijać całe zakochanie, motylki itp, w związku z czym zaczynają mnie drażnić pewne zachowania.
Mój facet jest strasznym bałaganiarzem. Dla niego sprzątanie nie istnieje, nie przeszkadza mu brudna podłoga, śmierdzący koc, śmierdzący pies, brudne naczynia, brudna łazienka, nie zmieniona pościel, w ogóle nie zwraca na to uwagi. Ja oczywiście mam bardziej "normalne" podejście do bałaganu, mianowicie nie mam obsesji na punkcie porządku, zdarza mi się np. rozrzucić swoje ubrania, kiedy wracam zmęczona i nie chce mi się ich odkładać na miejsce, ale zazwyczaj już następnego dnia sprzątam je.
Doprowadza mnie do szału kiedy rozrzuca swoje ciuchy np. w okolicy łóżka i dopóki ja ich nie sprzątnę (bo już nie wytrzymam) to będą tak leżały miesiącami - nie, nie dniami, a miesiącami. Wydmucha nos w chusteczkę - położy obok siebie na kanapie i nie sprzątnie jej dopóki nie poproszę go o to lub nie zrobię tego sama. W ciągu roku może ze 3 razy wyjął naczynia ze zmywarki. Nigdy nie myje patelni, bo nienawidzi tego robić - przeciera ją tylko papierem, co wg mnie jest dość niehigieniczne. Brudna toaleta, brudna kabina prysznicowa, brudne okna, przez które ledwo co widać - nie ma to dla niego żadnego znaczenia, jest niesitotne w jego egzystencji;) Jednocześnie nie "wymaga" ode mnie sprzątania, wręcz mówi abym przykładowo nie myła dziś okien, ponieważ np. woli obejrzeć ze mną film i w ogóle "zostaw to, po co to robisz".

Próbowałam porozmawiać z nim na ten temat, ale on nie widzi potrzeby np. zmiany pościeli dopóki nie będzie brudna gołym okiem (a zanim tak będzie ja ją zmienię). Po co myć kabinę prysznicową, skoro tam cały czas leci woda i sama się myje? Nie denerwuje go przyczepiający się do stóp piasek, który naniesie pies. Myślałam również o bardziej drastycznych metodach, przykładowo nie myciu i nie wkładaniu naczyń do zmywarki, dopóki nie będzie miał czym i na czym zjeść, ale niestety po 2-3 dniach wymiękam, bo sama nie mam czym zjeść a stosy brudów doprowadzają mnie do szału. Rozmowę zbywa argumentami, że w życiu są ważniejsze sprawy niż sprzątanie i żebym sobie usiadła i skończyła szorować tą podłogę.
Co zrobić z takim mężczyzną? Jak żyć?;) Nie chcę brać wszystkiego na siebie, bo oboje brudzimy i oboje powinniśmy sprzątać, co wydaje mi się oczywiste.
Nie chcę żyć w związku, w którym pan leży do góry brzuchem, a ja latam z odkurzaczem. Pracujemy w tej samej firmie, wracamy o tej samej godzinie do domu i jesteśmy tak samo zmęczeni.
Do napisania posta skłoniła mnie niedawna sytuacja: był chory, miał katar i leżał w łóżku zużywając TONY chusteczek, które wyrzucał obok łóżka, na podłogę. Na moją prośbę o posprzątanie tego, chociażby postawienie worka i wrzucanie do niego, odpowiedział, że zrobi to jak wyzdrowieje, bo teraz nie ma siły, bo i tak dalej ma katar i nie ma sensu na razie tego sprzątać. Uprzątnał to po ok. tygodniu, kiedy wymownie podłożyłam mu worek na śmieci na stertę chusteczek - był z siebie baaardzo dumy i oczekiwał pochwały i oklasków. A ja naprawdę nie chcę traktować go jak dziecko i wychwalać gdy sprzątnie po sobie butelkę po napoju, bo to nie jest żaden wyczyn tylko oczywistość. 
Pogniecione ubrania są standardem, chyba nigdy nic nie uprasował (uważa, że nie ma takiej potrzeby, ubrania wisząc na wieszakach się nie gniotą). Czasem wstyd jest mi gdzieś z nim iść, kiedy zakłada wymemłaną koszulę, moimi uwagami na ten temat niezbyt się przejmuje, poza tym i tak poprosiłby, abym mu uprasowała, bo on nie umie - a ja tego przekornie robić nie będę. Niekiedy jest mi głupio, kiedy nawet mężczyźni, koledzy zwracają mu uwagę, że koszulkę ma "jak psu z gardła", ale zazwyczaj patrzą wtedy dziwnie na mnie - że o niego nie dbam. 
Podejrzewam, że sposób "bytowania" został przez niego wyniesiony z domu rodzinnego - ojciec wiecznie nic nie robiący, plus on i brat, którym zapewne matka nie zlecała żadnych prac domowych. 
Czy sytuacja jest bez wyjścia i albo zajmę się pracami domowymi albo się nie dogadamy? Miałyście może do czynienia z podobnym typem człowieka?;) Dodam, że lubi gotować, więc teoretycznie można tak podzielić obowiązki, ale to trochę dla mnie niesprawiedliwe, tym bardziej, że w kuchni zostaje pobojowisko.

Ja miałam taki przypadek. Zaczęłam się spotykać z chłopakiem, który był jednocześnie moim współlokatorem w wynajmowanym mieszkaniu studenckim. Syf zostawiał tragiczny. Jak się wprowadzałam, rodzice mi pomagali wnieść walizki i zobaczyli, jak to mieszkanie wygląda to byli załamani (ale było tanio i blisko uczelni). Gość do mnie zarywał, bo mu się spodobałam. Nie byłam zakochana, ale umawiałam się z nim, bo stwierdziłam, że dawno nikogo nie miałam i nie ma co wybrzydzać. A on błędnie myślał, że jestem w nim szaleńczo zakochana i można mi wejść na głowę. Wysprzątałam gruntowanie całe mieszkanie, ale powiedziałam, że ma być grafik, bo ja sprzątaczką nie jestem. Grafiku nie było, powiedział, że dla niego jest czysto, że tylko ja mam z tym problem, a jak sprzątałam łazienkę i prosiłam o pomoc to mnie wyśmiał i wyszedł do znajomych. Zaproponował wspólne gotowanie, po czym potrafił wyjść z kolegami na miasto i nie powiedzieć, że nic nie ugotuje i musiałam sama coś robić. Była sytuacja, po około 2 tygodniach, może 3, że przygotowałam duży, na prawdę dobry obiad, starczyło na 2 dni. W 3 on nic nie zrobił, więc zrobiłam zapiekanki, a on przy okazji jedną wziął. Na następny dzień znowu nic nie zrobił, więc zrobiłam już bezmięsny makaron z sosem. Wkurzyłam się i powiedziałam, że teraz jego kolej, to zaczął kręcić noskiem, że on nie lubi takiego wypominania, że on już zrobił wcześniej jajecznicę(której nie zjadłam, bo była dla mnie niedobra, bo była z kiełbasą, której nie jadam. Na następny dzień obiad niby zrobił, ale nie zrobił zakupów, tylko wziął moje mięso z lodówki, mój makaron i sam tylko dołożył jakąś mrożoną surówkę. Wkurzyłam się strasznie, bo mi masę kasy na niego szło, bo to typ człowieka, co co chwilę na siłkę chodził, więc dużo jadł i kurczak, który mi starczał na 3 dni przy nim poszedł na raz. Mam dość twardy charakter i zakończyłam to po jakiś 3 tygodniach "wspólnego" gotowania (gdzie umowa była gotowania na zmianę)
Sprzątać nie sprzątał i potraktowałam to jako brak szacunku do mnie. Niby pranie robił sam, ale latały teksty "Powiesisz mi pranie, bo muszę iść do pracy", powiesiłam raz, ale potem mówiłam, że mam już swoją robotę.
Brał moje naczynia, więc zaczęłam je chować do najniższej szafki zamiast kłaść w suszarce- był tak leniwy, że tam już nie dosięgał, haha
Bo tak to musiałam myć jeszcze swoje naczynia po nim (on nie miał żadnych swoich, tylko tyle, co było w mieszkaniu po poprzednich lokatorach)
Ale mam dość twardy charakter i stwierdziłam, że nie ma szans, żebym robiła za niego sprzątanie. Doszło nawet do tego, że w lodówce na dnie zbierała się woda i wyrosła pleśń (nie było mnie wtedy w tym mieszkaniu 2 tygodnie i nikt tego nie sprzątnął). Drugiego współlokatora nie było prawie 2 miesiące w swoim pokoju, a jak przyjechał i to zobaczył, to się nieźle wkurzył. Zadzwonił do właściciela poskarżyć na niego, ale właściciel miał to gdzieś. Razem ogarnęliśmy to mieszkanie, ale ten drugi jak nie sprzątał wcześniej tak jego to nie ruszyło
Gdy zobaczył, że zaczęłam się od niego odsuwać, to zaczął mi gadać, jak to laski na niego lecą (żeby wzbudzić we mnie zazdrość), a jak mu życzyłam z nimi powodzenia i ogarnął, że nie dam się tak łatwo to 2 tygodnie później już był z inną- taką szarą myszą od niego z pracy, która za nim latała. Szkoda mi jej było, bo mi gadał, że ona jest brzydka, że jej nie lubi, chce, żeby się odczepiła, ale no gotowała mu tak, że nawet się nie zająknęła, sprzątała. Potem szukali razem mieszkania to jej powiedział, że on nie chce kawalerki tylko oddzielny pokój, bo z nią tyle nie wytrzyma, a jej to nic nie zrobiło i dalej była w niego zapatrzona...
Sądzę, że jeśli chłopak z domu jest tak nauczony, ale wykazuje chęć zmiany sam z siebie i tylko trzeba mu pokazać to jest szansa i cień nadziei, ale jeśli on nie widzi problemu, to niestety sądzę, że będziesz się przy nim męczyć i albo zrobisz za sprzątaczkę albo będzie syf.
Ja nie jestem pedantem, ooo nieeee, jestem bałaganiarą, ale jednak nie można mieć syfu cały czas, żeby nawet nie zachorować (np. od grzyba w lodówce). Ale ten człowiek to był symbol brudu. W pewnym momencie zaczął mi przeszkadzać jego zapach, bo mimo że się mył codziennie, coś w jego własnym zapachu mi bardzo przeszkadzało. Fuj
Sądzę, je jak ktoś problemu nie widzi to nie przemówisz. Ja osobiście czyjąś sprzątaczką być nie chciałam (szczególnie, że gdybym się z nim związała to ja miałam cięższe studia i ja bym zarabiała więcej), zdesperowana też nie jestem. Dlatego kopnęłam w tyłek, ale może dla Twojego będzie nadzieja, jak mu pogrozisz odejsciem albo coś- jeśli kocha, to się ogarnie, jak nie- to masz odpowiedź

22 Ostatnio edytowany przez YellowStar (2022-03-28 10:18:03)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
ZlaKobieta33))))) napisał/a:
_v_ napisał/a:

qrcze, jak tu sie całować z takim facetem, albo uprawiac seks?
podejrzewam, ze jak nie dba o porzadek wokol siebie to i z higiena osobista jest na bakier hmm zwykle to idzie w parze.

No nie zawsze valka, u mnie maz bardzo o siebie dba  i stad bylo to dla mnie dziwne


[

W sumie ja tam się nie dziwię. Mój były to samo- dużo mięśni (bo kilka razy w tygodniu na siłownię), ogolony, wypsikany perfumami za jakieś 100zł, ubrany normalnie (ani elegancko ani niechlujnie), a był taką fleją, zostawiał po sobie taki syf, że głowa mała. A brudne garnki w kuchni po jego obiedzie potrafiły stać tydzień. Nie było mowy o umyciu łazienki czy kuchni (i nie mówię o wielkich porządkach tylko zwykłym przetarciu tych widocznych powierzchni)

On-WuWuA-83 napisał/a:

Niektórzy wink faceci już tacy są, że jak nie przyszpilisz to śmieci do kosza nie pójdą wyrzucić big_smile

Ale to musi być strasznie męczące...
Sama jestem osobą, która często jest zmęczona nie wiadomo czym. I nie wyobrażam sobie sprzątać po drugiej osobie.
I przyznam, że czasem stwierdzam, że nie nadaję się na żonę, bo wiem, że masa facetów jest wychowana patriarchalnie, a ja sprzątam, bo muszę i jeśli bym sprzątała w domu to tylko swoje rzeczy, faceta już nie (jeśli nie wykazywałby inicjatywy do sprzątania to zrobiłabym na złość). Były mnie próbował tak wykorzystywać, że niby gotować mieliśmy na zmianę, a ja gotowałam częściej, tu prosił o powieszenie prania, tu o coś tam, ale się nie dałam, a zaraz po mnie znalazł taką, która mu wszystko pod nos podkładała. Niestety patriarchalne wychowanie, a ja przez to miewam wyrzuty sumienia, że jestem złym materiałem na żonę, bo nie zamierzam nigdy nikogo wyręczać w czyiś obowiązkach. Wychodzę z założenia, że jeśli dwie osoby mieszkają w danym miejscu to o ile nikt nie jest niczyim utrzymankiem to dla mnie równy podział obowiązków to rzecz jasna jak słońce, ale jak widzę niektóre moje koleżanki, co sprzątają i gotują swoim chłopakom to czuję się jak ktoś wręcz niegodny faceta- bo przecież facet będzie szukał takiej, co mu posprząta, ugotuje itp

23

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
YellowStar napisał/a:

bo wiem, że masa facetów jest wychowana patriarchalnie

Przesadzasz. Może w złym towarzystwie się obracasz tongue Ja za to zauważyłem wśród znajomych, że nikt by nie chciał mieć takiej żony, co wszystko robi za nich. Zwyczajnie byłoby im wstyd.

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

SP Babcia mowila ze burdel wokolo to burdel w glowie. Chyba cos w tym jest:)

25

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
jakis_czlowiek napisał/a:
YellowStar napisał/a:

bo wiem, że masa facetów jest wychowana patriarchalnie

Przesadzasz. Może w złym towarzystwie się obracasz tongue Ja za to zauważyłem wśród znajomych, że nikt by nie chciał mieć takiej żony, co wszystko robi za nich. Zwyczajnie byłoby im wstyd.


Ja w domu mam patriarchat ale facet też gotuje i sprząta bo mówi że nie chce bym była przepracowana i nieszczęśliwa, on woli mieć mnie dla siebie niż w garach. Ale standard w sprzątaniu i porządku to temat rzeka. Zauważyłam że obydwoje mamy podobne postrzeganie co to znaczy czysto a co brudno, ale trudno jest mu osiągnąć stan czystości. Nawet mieliśmy szkolenie jak trzeba sprzątać kurze co mi się wydawało oczywiste i naturalne a jemu jednak nie.

U nas "po co to robisz" odnosi się do prasowania. Ja prasuje nawet skarpetki a on absolutnie nic, ale koszule lubi mieć uprasowane wink

Osobiście wolałabym mieć więcej czasu na sprzątanie by zdjąć z niego trochę tych niewdzięcznych obowiązków, bo w pewnym sensie mnie to relaksuje a i efekt jest wielce zadowalający, a on się strasznie przy tym męczy i jak posprząta więcej to ma wrażenie że tylko on już w tym domu coś robi wink

26

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
Deuko napisał/a:

Zauważyłam że obydwoje mamy podobne postrzeganie co to znaczy czysto a co brudno, ale trudno jest mu osiągnąć stan czystości. Nawet mieliśmy szkolenie jak trzeba sprzątać kurze co mi się wydawało oczywiste i naturalne a jemu jednak nie.

Szkolenie xD Ważne że chłop chce, a że robi to trochę nieporadnie, to chyba nie jest jakiś wielki problem. Najwyżej się doszkoli tongue

27

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
jakis_czlowiek napisał/a:
Deuko napisał/a:

Zauważyłam że obydwoje mamy podobne postrzeganie co to znaczy czysto a co brudno, ale trudno jest mu osiągnąć stan czystości. Nawet mieliśmy szkolenie jak trzeba sprzątać kurze co mi się wydawało oczywiste i naturalne a jemu jednak nie.

Szkolenie xD Ważne że chłop chce, a że robi to trochę nieporadnie, to chyba nie jest jakiś wielki problem. Najwyżej się doszkoli tongue


Dokładnie smile Nawet nic nie poprawiam by się nie zraził. A za starania zostaje doceniony big_smile

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Pewnie mnie ktos przeklnie  - no ale taka jest taktyka strugasz niedorozwoja i udajesz ze sie nie da zeby juz nic nie chciala i dala ci swiety spokoj.

Jak chlop umi dobrze sie podetrzec ze nie brudzi majciochow to i kurze bedzie umial wytrzec.

29

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

W obecnych czasach przypisywanie czy dzielenie niektóych czynności na męskie czy kobiece, jest objawem niedorozwoju. Jeśli facet nie potrafi/nie chce wynieść śmieci, posprzątać, ugotowac obiadu, prasować albo prać, to jest po prostu ciamajdą..

30 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-03-28 20:48:04)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
bagienni_k napisał/a:

W obecnych czasach przypisywanie czy dzielenie niektóych czynności na męskie czy kobiece, jest objawem niedorozwoju. Jeśli facet nie potrafi/nie chce wynieść śmieci, posprzątać, ugotowac obiadu, prasować albo prać, to jest po prostu ciamajdą..

Robię prawie wszystko (chociaż ja jestem sam, nie mam wyjścia więc), ale nie umiem gotować. Zaliczam się do ciamajd? tongue

31

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Może trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem smile Ciamajda jest ten, kto zwala to na drugą osobę i nie chce się za to zabrać..

Natomaist sam kiedyś nie wyobrażałem sobie "tracić czasu" na gotowanie... Nie uważam się w żadnym wypadku za żadnego Amaro czy Morana, ale dobrze jest się czasami przy garach zakrzątnąć smile

32 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-03-28 21:07:23)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
bagienni_k napisał/a:

Ciamajda jest ten, kto zwala to na drugą osobę i nie chce się za to zabrać..

Raczej cham, prostak i leń.

bagienni_k napisał/a:

Natomaist sam kiedyś nie wyobrażałem sobie "tracić czasu" na gotowanie... Nie uważam się w żadnym wypadku za żadnego Amaro czy Morana, ale dobrze jest się czasami przy garach zakrzątnąć smile

Ja tam póki co ograniczam się do zamawiania pudełek^^

U mnie maks gotowania to zrobienie jajecznicy tongue Nawet podgrzanie mleka na kakao się źle kończy czasem.

33 Ostatnio edytowany przez edek z krainy kredek (2022-03-28 21:24:41)

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Oczywiscie ze tak. Logiczne ze gdybys mial sluzebnice panska to obiadzio byloby na stole.

Nie umiem gotowac - znaczy sie potrzebujesz trenerke, coucha lub terapeute kuchenna. dajesz zapotrzebowanie w sieci i zaraz jakies cieplutkie kuchreczki sie odezwa:)

Schody kolego zaczynaja sie jak twoja kobieta tak dobrze pichci ze juz sie trzesiesz z radosci jak maly piesio na sama mysl domowego obiadku. Albo zapraszasz ja na randke idziecie do restauracji i co nie zamowisz to takie troche trociny...nie swojskie. Albo idziesz do znajomych i juz wiesz ze od tej zony kumpla posilki robia przemeblowanko w jelitkach a od drugiej znajomej ...po paru dniach lzy cisna sie do oczu na tronie.
No wiec po wielu wtopach slyszysz. Oj Edziu co nic nie jesz na dietce jakiej jestes? Co ty mu zrobilas? Ostanio tak mu smakowalo z thermomiksa papciorubsa itp itd...

Nie mozna byc wirtuozem we wszytkim czego sie nie tkniesz ...no chyba ze bedziesz mna:)


Nie jestem specem od wychowywania czy nauczenia bo z jednym nastolatkiem ciezko mi wychodzi...dzieci ucza sie z przykladu rodzicow. Dorosli ucza sie od zyciowych porazek:)

34

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
jakis_czlowiek napisał/a:
YellowStar napisał/a:

bo wiem, że masa facetów jest wychowana patriarchalnie

Przesadzasz. Może w złym towarzystwie się obracasz tongue Ja za to zauważyłem wśród znajomych, że nikt by nie chciał mieć takiej żony, co wszystko robi za nich. Zwyczajnie byłoby im wstyd.

Mój ostatni były próbował mnie zaciągnąć właśnie do obowiązków domowych. I gotowania mu za swoje własne pieniądze...
Wiem, mam pecha do facetów
Ale mam też koleżanki, co facetom pranie robią, gotują, on ma raz na miesiąc jakąś czynność zrobić, z którą i tak ma problem

edek z krainy kredek napisał/a:

SP Babcia mowila ze burdel wokolo to burdel w glowie. Chyba cos w tym jest:)

A Einstein mówił "Jeśli oznaką zabałaganionego biurka jest zabałaganiony umysł to czego oznaką jest puste biurko?"

bagienni_k napisał/a:

W obecnych czasach przypisywanie czy dzielenie niektóych czynności na męskie czy kobiece, jest objawem niedorozwoju. Jeśli facet nie potrafi/nie chce wynieść śmieci, posprzątać, ugotowac obiadu, prasować albo prać, to jest po prostu ciamajdą..

Prawda, ale wierz mi, że są tacy

jakis_czlowiek napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Ciamajda jest ten, kto zwala to na drugą osobę i nie chce się za to zabrać..

Raczej cham, prostak i leń.

bagienni_k napisał/a:

Natomaist sam kiedyś nie wyobrażałem sobie "tracić czasu" na gotowanie... Nie uważam się w żadnym wypadku za żadnego Amaro czy Morana, ale dobrze jest się czasami przy garach zakrzątnąć smile

Ja tam póki co ograniczam się do zamawiania pudełek^^

U mnie maks gotowania to zrobienie jajecznicy tongue Nawet podgrzanie mleka na kakao się źle kończy czasem.

Akurat gotowanie to jeszcze co innego niż sprzątanie. Ja np. sprzątać lubię, to gotować nie cierpię. Znaczy robię to, bo muszę jakoś żyć, ale nie sprawia mi to przyjemności, więc jestem w stanie Cię zrozumieć. U mnie jedynie co dieta pudełkowa by się nie sprawdziła, bo jestem strasznie wybredna jeśli chodzi o jedzenie (jeśli mi coś nie smakuje, to podziubię, ale nie zjem i będę głodna, nie znoszę tego w sobie). Jem to, na co danego dnia mam ochotę i tyle. Do tego wynajmuję mieszkanie studenckie, więc jestem raz tu raz tam. Ale uważam, że dieta pudełkowa zła nie jest, bo jeśli ktoś chce dbać o dietę to jest to super opcja

35

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"

Mam odwrotny problem a raczej już brak problemu. Otóż to mój mąż jest pedantem i uwielbia sprzątać, ale czasem jest zły na mnie, że też tego nie robię (gotuję w tym czasie). Otóż postawiłam sprawę jasno - stać nas na Panią do sprzątania - żachnął się, że nie. No to sobie sprzątaj. Ja się już nasprzątałam, gdy musiałam oglądać każdą złotówkę 4 razy, żeby mi starczyło. Teraz nie muszę. Koniec. Kropka

Odp: Odmienne rozumienie "porządku"
Politechnika1 napisał/a:

Mam odwrotny problem a raczej już brak problemu. Otóż to mój mąż jest pedantem i uwielbia sprzątać, ale czasem jest zły na mnie, że też tego nie robię (gotuję w tym czasie). Otóż postawiłam sprawę jasno - stać nas na Panią do sprzątania - żachnął się, że nie. No to sobie sprzątaj. Ja się już nasprzątałam, gdy musiałam oglądać każdą złotówkę 4 razy, żeby mi starczyło. Teraz nie muszę. Koniec. Kropka

Brawo Ty!

Moja tez chce jakies cudze babsko w domu najlepiej stare pomarszczone i mowiace tylko si/no/regina , jak jej proponuje mlodsze dziewoje ( moga sie bardziej starc i moze szybcie ogarnia temat oraz nowoczesniejsze sprzety w lepiance )
no to nie smile.
Dziwne ze tez Geja introwertyka na ogrodnika nie chciala.

Takze narazie musimy byc samowystarczlni .

Posty [ 36 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Odmienne rozumienie "porządku"

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024