Husky napisał/a:Alberto Salazar, dzięki za rzeczową i kulturalną odpowiedź 
Myślę, że spora część problemu rozbija się o kwestię, że na zmianę opisujemy przypadki: dojrzałe kobiety/egocentryczne dziewczynki, dojrzali mężczyźni/egocentryczne chłopczyki.
To jest właśnie celowy zabieg. Nic tak nie nakreśla różnic w zachowaniu dojrzałych i niedojrzałych przedstawicieli/ek obu płci jak kontrast.
Husky napisał/a:Sęk w tym, że wg mnie procentowy rozkład występowania takowych u obu płci jest podobny.
Z doświadczenia = bardzo wielu rozmów z różnymi ludzmi w skrajnie różnych miejscach i okolicznościach, wysnuję hipotezę, że ludzi kulturalnych płci obojga jest zdecydowanie więcej.
Problem polega na tym, że stoją oni w większości na drugim planie a na pierwszym często znajdują sie ludzie głośni, ekspresywni, którzy robią wokół siebie mniejszy lub większy szum przyciągając tym samym uwagę.
Husky napisał/a:Nie można obwiniać kobiet jako ogółu, że dany mężczyzna zachowuje się tak czy inaczej i tak samo w drugą stronę.
Naturalnie, zgadzam się.
Husky napisał/a: inaczej rozmowa zamienia się trochę w wojnę "a bo faceci to, a bo kobiety tamto".
Uważam, że obie strony mają swoje za uszami i zarówno u jednej jak i u drugiej płci, są czynniki/zachowania które należy piętnować.
Husky napisał/a:I tu każdy nawet podświadomie staramy się bronić swojego "obozu": piszesz, że męczą Cię narzekające i niedojrzałe dziewczyny, ale do nieświadomych chłopców już masz podejście bardziej empatyczne;)
No to niestety troszkę się tutaj mylisz. Dla "swojego obozu" jestem jeszcze bardziej wymagający niż dla dziewczyn, mimo iż czasem obraz forum nie oddaje tego wystarczająco dobrze. Empatyczne podejście mam dla ludzi, którzy pracują nad sobą i chcą coś zmienić na lepsze w swoim życiu. W przypadku rzeczonych " nieświadomych chłopców" - wychodzą z inicjatywą, starają się poznawać ludzi ( w tym kobiety), przełamują nieśmiałość i walczą ze strachem przed odrzuceniem.
Kłania się w sumie szeroko pojęta praca od podstaw... i ja to nie tylko szanuję ale i doceniam.
Do facetów mam czasem nieco bardziej empatyczne podejście, chyba z uwagi na prosty czynnik, że każdemu osobnikowi, który ma trochę oleju w głowie i IQ wyższe od tego ameby można wiele kwestii przetłumaczyć - używając twardych argumentów i żelaznych przykład. Zaryzykuję stwierdzenie, że moim zdaniem łatwiej zazwyczaj mi wyleczyć z kompleksów i stereotypów chłopaka niż dziewczynę.
Husky napisał/a:A co uważasz o innym sposobie zawierania znajomości pod kątem relacji intymnej? Na przykład poznawanie znajomych przez znajomych (i przez znajomych znajomych znajomych
)
Powyższy przykład uważam za chyba najlepszy możliwy sposób poznawania ludzi pod kątek relacji intymnej... i doskonale zdaję sobie sprawę ze wszystkich zalet tego sposobu.
Husky napisał/a:Zobacz ile jest plusów: od razu wiesz, że jest to osoba akceptowana przez twoje środowisko - w przypadku moich znajomych wiem, że będzie to osoba tolerancyjna, laicka, zainteresowana polityką, kulturą, której nie przeszkadzają papierosy itp. Od razu robi się przesiew, jeśli chodzi o rzeczy nie do przeskoczenia. Każdy ma inny zakres i rejon rzeczy nieakceptowalnych i z pewnością wspólne środowisko ułatwia takie wstępne porozumienie.
Wiesz, paradoksalnie, to że ktoś jest akceptowany, nie znaczy że musi podzielić wszystkie badz większość danych zainteresowań... może się nawet w wielu kwestiach biegunowo różnić ale za to mieć intrygujące/niekonwencjonalne podejście.
Zależy jak pojmujesz rzeczy nie do przeskoczenia i czym one dla Ciebie są. Paradoksalnie wspólne środowisko może ułatwiać a może utrudniać czasem porozumienie.
Moim zdaniem, wspólne środowisko pozwala lepiej oswoić się z danym człowiekiem, bo tłumaczymy sobie że niejako wstępnie znamy tego człowieka, znają go znajomi i gdyby nie był w porządku to nie były w tym gronie.
Husky napisał/a:Podchodząc do kogoś na ulicy w zasadzie możesz się kierować tylko wyglądem.
Owszem o ile dana osoba wstępnie zwróciła Twoją uwagę wyłącznie wyglądem. Osobiście wielokrotnie zdarzyło mi się podejść do dziewczyn, które rozmawiały z kimś - moją uwagę zwróciło to jak i o czym rozmawiały a potem oceniłem że wygląd jest akceptowalny i można spróbować sił.
Husky napisał/a:"styl" ciężko już ocenić, bo wiadomo, że jak ktoś wychodzi na spacer z psem to zarzuci jakąkolwiek "podomkę" i nie musi to odzwierciedlać jej gustu.
Czekałem na to... 
Powiedz to samo więc tym wszystkim dziewczynom, które oceniają szczegółowo "styl" facetów, którzy podeszli podczas wyprowadzania swojego psa, wyrzucania śmieci albo innej pracy w typowo roboczych ciuchach.
Ja osobiście nie przywiązuje jakiejś większej uwagi do stylu i tak długo jak od dziewczyny brzydko nie pachnie, jest zadbana i ma schludne czyste ciuchy, to wstępnie jestem na tak.
Husky napisał/a: Natomiast jeżeli spotykasz kogoś w grupie od razu możesz ocenić jak ta osoba zachowuje się w towarzystwie, jak reaguje na wypowiedzi, jakie są jej zainteresowania i poglądy. Zanim przejdzie się do takich spraw w znajomości "ulicznej" musisz już wcześniej jakoś wybrać i zdecydować się na daną panią (chociaż tak jak już mówiłam, nie masz jeszcze do tego za dużo przesłanek i podstaw).
Zacznijmy od tego żeby zbyt szybko nie oceniać... moim zdaniem należy obserwować. Łatwo wysnuć błędne wnioski na podstawie jednej losowej sytuacji/spotkania. Oczywiście, zgadzam się że zachowanie w grupie bardzo wiele mówi o człowieku ale należy uwzględnić margines błędu. Znam bardzo wielu ludzi, którzy inaczej zachowują się w grupie a inaczej "sam na sam"... co pociąga za sobą reagowanie na wypowiedzi m.in.
Jak myślisz np dlaczego nierzadko faceci, którzy w grupie są duszą towarzystwa i są tym samym bardzo rozluznieni to już gdy mają podejśc do nieznajomej dziewczyny solo to raz że nie wiedzą co wydusić, boją się czasem nawet kontaktu wzrokowego i prędzej zejdą na zawał niż uśmiechną się i powiedzą danej dziewczynie, że zwyczajnie im się spodobała.
W zawieraniu znajomości ulicznych lubię to, że trzeba podjąć decyzję, że się podchodzi i podejść. Nieważne jak się zostanie potraktowanym, to jest rosyjska ruletka.
Dziewczyna podoba mi się z wyglądu? Na początek wystarczy, wszak chodzi również o chemię prawda?
Nie podejdę do kobiety, która mi się nie podoba.
Husky napisał/a:Btw lubię poznawać ludzi na ulicy tak po prostu. W zasadzie to rzadko kiedy przejadę nawet krótki odcinek ZTMem bez choćby krótkiej rozmowy z kimś:P
No ok ale widzę, że ograniczasz się TYLKO do small talku a żeby poznać kogoś na dłużej ( tj np znajomego to trzeba ten small talk pociągnąć w odpowiednim kierunku - naturalnie jeśli ma się takie życzenie).
Husky napisał/a:ale tak jak mówię - jeżeli wyczuwam w powietrzu "ten" kontekst to od razu przechodzą mnie ciarki po plecach, bo z automatu przypominają mi się dotychczasowe doświadczenia i zwyczajnie wiem jakiego typu mężczyźni z reguły za taki podryw uliczny się biorą
Gdybym miał patrzeć na poznawanie ludzi przez pryzmat swoich stosunkowo licznych doświadczeń z bucami i księżniczkami to naprawdę poprzez bawienie się rachunek prawdopodobieństwa i statystyki oszalałbym. Stosuje prostą zasadę - każdy człowiek dostaje czystą kartkę i to czym ją zapełni zależy od niego. Jestem optymistą co do napotkanych ludzi albo raczej staram się być
facet79 napisał/a:Jasne... jakie to proste. To tak samo można mówić bezrobotnym : pracę znajdziecie wszędzie, fajna praca jest wszędzie, wyjdźcie na ulicę i pracujcie. Jest tyle pracy do wykonania dookoła.
Podobnie bezdomnym można głosić : wyjdżcie i znajdźcie sobie dach nad głową. Jest tyle wolnych kawałków dachów pod którymi można się schronić, zamieszkać. Wszędzie można zamieszkać.
Pozwól, że zanim zacznę odpowiadać naostrzę sobie kły i pazurki zanim wgryzę się w Twoje wypowiedzi. 
Cieszę się, że podałeś te przykłady... chyba z racji tego że byłem na stażu zarówno w Urzędzie Pracy jak i MOPS-ie. Ludzie dzielą się na tych, którzy pracować chcą i takich którzy nie chcą bo branie socjalu i innych dodatków jest dla nich zwyczajnie bardziej opłacalne i wygodne.
Pracy jest obecnie dość sporo wystarczy ruszyć leniwe dupsko i jej aktywnie szukać. Rozsyłać CV, chodzić i pytać, podzwonić po znajomych, samemu dzwonić do firm, wizytować UP. Od biedy zawsze można wziąć robotę w Biedronce i w wolnym międzyczasie poszukiwać lepszych ofert. Dla chcącego nic trudnego, wiem z doświadczenia zarówno jako poszukującego pracy jak i pomagającego ludziom w znalezieniu jej.
Co do bezdomnych, należy rozgraniczyć czy ktoś znalazł się na życiowym zakręcie czy wylądował na ulicy na swoje własne życzenie.... ale i z tego da się wyjść. Pewnemu bezdomnemu załatwiłem kiedyś pracę na probostwie, miał dach nad głową, wyżywienie i kilka stówek dla siebie. Warunek był jeden - zero chlania. Facet po roku ogarnął się, znalazł lepszą pracę, odnowił kontakty z rodziną i zaczął normalnie żyć a jego miejsce zajął inny zaufany bezdomny. Z tego co wiem proboszcz współpracuje już teraz z Caritasem i dorywczo zatrudnia kilku takich bezdomnych. Nawet pomieszkując w noclegowni da się zmienić swoje życie na plus... jeśli ma się jaja. Wystarczy zacząć od małych kroczków.
Nie mówię, że jest to łatwe ale mówię, że warto. Narzekać i krytykować potrafi każdy frajer.
facet79 napisał/a:Dla mnie numer jeden. Czyli jak to sobie wyobrażamy ? Gdzieś pomiędzy "zdrowaś Maryjo" a "Ojcze Nasz" (...) Przecież tam non stop trwa modlitwa. I przeważnie dziewczyny chodzą do kościoła z rodziną i znajomymi. Jak mam podejść w Kościele ?
Kto Ci każe zagadać do dziewczyny w kościele? W kościele dziewczynę wypatrzysz a po mszy podejdziesz i zagadasz. Co z tego, że czasem idą tam z rodziną i znajomymi? Rodzina i znajomi Cię zabiją, że podchodzisz kulturalnie do kobiety, która Ci się spodobała? Jeśli tak bardzo Ci to przeszkadza to podejdz do rodziny i znajomych, grzecznie przeproś i zapytaj czy możesz z daną dziewczyną porozmawiać albo zapytaj się jej. Trudne prawda?
facet79 napisał/a:mam zagadać do dziewczyny "jesteś dla mnie aniołem"?
Naprawdę jesteś tak ograniczony czy tylko takiego udajesz?
facet79 napisał/a:Tylko, że w te miejsca dziewczyny rzadko chodzą same. W kolejce po odbiór biletów są już w towarzystwie. A podczas spektaklu czy opery trudno kogoś zagadywać.
Idąc Twoją logiką, rzadko w które miejsca dziewczyny chodzą same a jak już się taką znajdzie to nie wypada podejść.... bo to, bo tamto a tamto a sramto. (pardon).
Nawet jakby dziewczyna była sama to idę o zakład, że na bank założysz że ma kogoś albo czeka na kogoś, tudzież przyszła sama bo jej połówka nie mogła przyjść.
Twoje wypowiedzi na kilometr zalatują mi szukaniem wymówek, powodów i usprawiedliwień. Wybacz, takie jest moje zdanie.
facet79 napisał/a:Jest problem : obowiązuje w nich dość bezwzględna cisza. Wszysy w ciszy się tam uczą i czytają. Mam podejść i zagadać tak by słyszało pół biblioteki ? Jakaś ucząca się do sesji dziewczyna na pewno czeka na podryw w bibliotece ?
Czy ja Ci się każę drzeć albo mówić głośno?
Znasz coś takiego jak szept? Można podejść od frontu albo delikatnie z boku i szeptem o coś zapytać albo poprosić czy dana osoba nie mogłaby z Tobą na sekundę wyjść do holu porozmawiać. Strasznie trudne... ile fajnych dziewczyn poznałem w bibliotece czy księgarni to już nawet nie wspomnę...
Poza tym kto mówi o podrywaniu zaraz. 5 czy 10 minut rozmowy to nie godzina...podejść, poznać, porozmawiać ewentualnie wziąć namiary. Wsio.
facet79 napisał/a:Czyli miejsca, gdzie dziewczyny są potencjalnie bardziej rozebrane. W nich jeszcze bardziej niż w innych kobiety są przeczulone by dać odpór facetom którzy pewnie podchodzą do nich z powodu ich ciała. O czym mam rozmawiać z dziewczyną na basenie i jak ją przekonać, że zaciekawił mnie jej intelekt ? Patrząc na jej strój kąpielowy ?
A widziałeś kobietę na ściance w kufajce? Miejsce wymaga określonego stroju... no i odpowiedniej kondycji. Są to super miejsca do poznawania ludzi. Ścianka wymaga świetnej sprawności ogólnej ciała i nie jest to wbrew pozorom jakieś ultra popularne rozwiązanie. Już jest punkt zaczepienia do rozmowy. Sporty ekstremalne, sprawność, adrenalina, łamanie słabości, co Cie w tym pociąga itd
Z basenem jest podobnie, chyba że ktoś się idzie tylko popluskać.
Idąc dalej, jak jakaś kobiety zlewa każdego napotkanego faceta to jest jej problem i jej decyzja.
Przyznam, że coraz bardziej bawią mnie Twoje słowa. Wygląd musi być co najmniej akceptowalnym. Podszedłbyś do niezadbanej kobiety z 40 kg nadwagi, hmm? To że dziewczyna ma fajną figurę i urocza twarz to nie znaczy, że podchodząc do niej powiesz jej że ma fajny tyłek.
Zamiast pierdół podejdz i powiedz, że Ci się zwyczajnie spodobała i chciałbyś z nią porozmawiać/poznać ją.
Co najwyżej Cie zleje i wiesz że spróbowałeś i nie plujesz sobie w brodę. Znam całkiem sporo dziewczyn, które najpierw spławiały kulturalnych facetów a potem w domu płakały w poduszkę i wyły: "dlaczego nie dałam mu szansy" albo "dlaczego ja jestem taka nieśmiała i zamknięta".
facet79 napisał/a:W Internecie kobiety często chcą tylko pogadać. Nikogo realnie nie szukają, poznających w Internecie uważają za desperatów.
A mężczyzni często tylko znalezc "dziurkę" na niezobowiązujące "ruchanko (pardon, sarkazm)
Nie wiesz, czego ktoś szuka w sieci póki z nim nie pogadasz. Masa ludzi, pisze jedno, myśli drugie a robi trzecie i to nie za dobrze o nich świadczy.
To tak samo jakbym powiedział, że faceci chodzą do klubu żeby sobie tylko często dziewczynę na jedną noc znalezc...
Widzę, że wszystko wiesz najlepiej. Podziwiam.
facet79 napisał/a:Tu może prędzej. Tylko nie znam w swojej okolicy.
To może rusz tyłek i poznaj?Poszukaj?
facet79 napisał/a: Zresztą dziewczyny często szukają macho a trudno o takiego na wieczorku literackim. Czy jakiś facet może urzec dziewczynę tym, że czyta poezję na kółku literackim ?
Tą gadką o macho zdyskredytowałeś się u mnie do reszty. Jesteś jakimś stereotypowym mizoginem, że myślisz że wszystkie kobiety szukają macho? Może to do Ciebie nie dotrze ale wbrew pozorom dość sporo kobiet zwraca uwagę na osobowość i zainteresowania bo wiesz, mój drogi, klatę, bicepsy a nawet pewność siebie można wyćwiczyć.... i to nawet trudne nie jest. wiem z doświadczenia.
facet79 napisał/a:Tylko dziś coraz więcej kobiet ma na dworcach na 100% czasu słuchawki na uszach i siedzą na Face itd. Trudno zwrócić uwagę na siebie i mieć okazję do kontaktu.
Tutaj się zgodzę, że ogromna masa kobiet ( w sumie to ludzi) buduje sobie tym samym bariery do poznawania ludzi.
Ale znowu nie tak trudno zwrócić uwagę. Wystarczy złapać z taką kontakt wzrokowy i dać gestem do zrozumienia żeby wyjęła słuchawki z uszu albo można podejść i zwyczajnie coś do takiej kobiety powiedzieć tudzież powtórzyć żeby się zorientowała że mówisz do niej. Ba, nawet kobiecie rozmawiającej przez telefon można kulturalnie przerwać i poprosić czy nie mogłaby przerwać i oddzwonić do tej osoby za chwilę.
facet79 napisał/a:Niby najlepsze miejsca, ale rzadko kiedy kobiety chodzą tam same.
Po primo, jak widzisz, kobietę tam samą to podejdz i kulturalnie zagadaj. Przynajmniej próbuj poznawać ludzi.
Po drugie do grupy koleżanek tez idzie podejść z bardzo dobrym skutkiem.
facet79 napisał/a:Tylko, że to nie jest tak, że niczym się nie ryzykuje. I po prostu albo po zaczepieniu będzie sukces albo nic się nie stanie.
Ech...ależ Ty masz chłopie strasznie smutne i pesymistyczne podejście...
facet79 napisał/a: Dziewczyna może zareagować agresywnie w stylu "rany , co za debil, spadaj".
Jeśli reaguje tak w odpowiedzi na kulturalną zaczepkę to te niekulturalne określenia bardziej odnoszą się do jej zachowania a nie Twojego...
facet79 napisał/a:I to dopiero początek : może znać kogoś z mojej pracy/znajomych i rozpowiadać "co za debil, próbował mnie poderwać na ulicy, wyobrażasz to sobie ? ".
A wiesz jak to łatwo i pięknie z uśmiechem na ustach można odwrócić przeciwko takiej osobie, żeby ludzie wokół niej nie tylko zaczęli gadać a również aby stracili wiarę we wszystko co ona mówi?
facet79 napisał/a: I może wyśmiewać jakiś np. szczegół mojego ubrania lub wyglądu który się jej nie spodobał.
A wiesz jaki typ kobiety zachowuje się w tak niedojrzały sposób?
facet79 napisał/a: Nikogo nie spotkała taka reakcja ?
Spotkała tylko nie wszyscy tak się tym przejmują i tak to rozpamiętują, wiesz?
facet79 napisał/a: Albo powiedzieć głośno co o mnie myśli i może usłyszeć to np. ktoś w parku i przekazać znajomym o niepowodzeniu ku uciesze innych.
Najlepiej zamknij się w 4 ścianach. Wtedy na bank Cie nikt nie skrzywdzi...
facet79 napisał/a:Po prostu za sam wygląd można zostać publicznie poniżonym.
Wiesz, kto poniża za sam wygląd?
facet79 napisał/a:Można. Mam na myśli męską wersje bycia za dobrym. Jak dla mnie to znaczy, że jest się za dobrym to znaczy za grzecznym. Idealnym wyborem dla matek czy babć. Ulubionym miłym grzecznym chłopcem jakiego matki zoabczyłyby u boku swoich córek. Tyle. że tym córkom wcale sie nie podobają, nie mają tego czegoś, nie są samcami alfa zdolnbymi wyzwolić pożądanie zdobycia bad boya. Pewna ewolucyjna pomyłka, albo raczej wychowawcza. Niezdolna do rozmnożenia się i wzbudzenai w kimś pożądania, co najwyżej do miłych rozmów godzinami i bycia miłym towarzyszem na spacery.
Patrząc na Twoje stereotypowe do bólu wypowiedzi miejscami to mam przed oczami obraz ciamajdy, wygadującego głodne kawałki o samcach alfa i bad boyach....
Jeśli jesteś singlem, to ja się nie dziwię że żadna kobieta nie chce mieć z Tobą nic do czynienia...
Na każdym kroku, wymówki, powody, usprawiedliwienia, żale... zero jakiegokolwiek pozytywnego myślenia. Boże...
facet79 napisał/a: Można być ciekawym fajnym facetem, kulturalnym ale... np. nie za ciekawie się ubierać.
Ubiór można łatwo zmienić. Większości dziewczyn wystarcza schludny i czysty a nie jakiś ultra dopasowany - chociaż doceniają to.
facet79 napisał/a:Albo być trochę krzywym. Mieć brzydką twarz. Po prostu nie być przystojnym. I jest się skreślonym.
Wymówki, wymówki, wszędzie te wymówki. Może mi zaraz jeszcze powiesz, że kobiety Cię skreślają bo masz niesymetryczne pośladki?
facet79 napisał/a:Możesz dostać numer od dziewczyny ale np. tuż przed sesją gdy potrzebuje kogoś kto pomoże jej w nauce. Np. ja te 2x po tygodniu w roku przed sesją miałęm powodzenie i właśnie jedynie w tym celu.
Trzeba odróżniać ludzi, którzy znajomość z Tobą traktują jednostronnie dla wymiernych korzyści od tych, którzy są na Ciebie otwarci. Tych pierwszym polecam amputować. Daje to świetne efekty.
facet79 napisał/a:Nie szerzmy proszę mitów jak to bycie miłym, fajnym i inteligentnym już zjednuje dziewczyny. Umówią się, na pogadankę, ale często w przerwie między randkami z macho.
Na kilometr zalatuje gadaniem o friend zone...
facet79 napisał/a:Zawsze jestem gotów na test : możemy się umówić na skok na miasto. Ja jako miły, kulturalny, zadbany facet, z miłą gadką, nie narzucający się... i zobaczymy na jak wiele kobiet to zadziała i dadzą numer telefonu i umówią się. OK ? Robimy test ? Przeciez kobiety - podobno - są wszędzie, tacy faceci nie ma siły by kogoś nie znaleźli.... to jeden spacer po Warszawie, zajrzenie w miejsca o które pisałaś i mam w telefonie chyba setki nowych numerów, OK ?
W twoim beznadziejnym jak na razie przypadku żadne testy nie mają sensu bo nie traktujesz poznawania kobiet, jako czegoś normalnego, miłego i naturalnego. Nie czerpiesz z tego żadnej przyjemności. Z takim stereotypowym podejściem jak zaprezentowałeś w swojej wypowiedzi mało tego, że nie poznasz fajnych kobiet to i dojrzali faceci będą na Ciebie patrzeć co najwyżej z uśmieszkiem politowania.
Są ludzie, którzy szukają sposobu a są tacy, którzy szukają powodu. Ty jak dla mnie szukasz powodu.
Husky napisał/a:podpisuję się pod wszystkimi wątpliwościami odnośnie sensowności taktyk Alberto Salazara.
Skoro zwykłe kulturalne i koleżeńskie sugestie określasz tu lekko szyderczym mianem taktyk tylko dlatego, że ktoś ma inne zdanie/ podejście niż Twoje... to nie sądzę abyśmy mieli dłużej o czym rozmawiać.
Husky napisał/a:I znów - choćby był najbardziej kulturalnym, najciekawszym, najprzystojniejszym facetem na świecie - po prostu NIE.
Rozumiesz Alberto co mam na myśli i dlaczego to nie działa?
Doskonale rozumiem, że jeśli ktoś chce się odciąć mentalnie i werbalnie od ludzi i być samemu to będzie. Jego sprawa, jego problem, jego decyzja.
Nie ma sensu robić drugiego i kolejnych kroków w kierunku ludzi chłodnych, zamkniętych, przesadnie zdystansowanych, niedostępnych.
Tym radosnym akcentem kończę tę rozmowę...