Jestesmy razem 9 lat. Mamy 10 miesięczna córkę.nie uklada nam sie od dluzszego czasu. Poprostu go nie kocham. Wypalilam się. On jest pracoholikiem... Nigdy go nie ma. Do tego mieszkamy zagranicą, jestem tu ciagle sama mam stany depresyjne. On nie chce wracac do kraju a ja nie chce tu żyć... Jestem na 100% pewna ze chcę odejść. Ale...boje sie. Ze nie da mi żyć, nie odpuści. Bede miala gdzie mieszkać z mała i wiem ze sobie poradze jednak boje sie zrobic ten pierwszy krok... Jak wyglada rozwód po ślubie cywilnym? Tak bardzo się boję ale chcę byc szczęśliwa. A z nim juz nie Bede
matka mająca 10 miesięczne dziecko ma czas koncentrować się na rozwodzie?
Może zostaw dziecko mężowi, łatwiej Ci będzie znaleźć lokum i dać sobie radę, skoro tego najbardziej się boisz.
Chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem Dunkis. Autorka wyraźnie napisała że boi się reakcji męża a nie tego że sobie nie poradzi. A Twoje pytanie odnośnie czasu matki jest po prostu żenujące.
Autorko a może rozmowa?
Jestesmy razem 9 lat. Mamy 10 miesięczna córkę.nie uklada nam sie od dluzszego czasu. Poprostu go nie kocham. Wypalilam się. On jest pracoholikiem... Nigdy go nie ma. Do tego mieszkamy zagranicą, jestem tu ciagle sama mam stany depresyjne. On nie chce wracac do kraju a ja nie chce tu żyć... Jestem na 100% pewna ze chcę odejść. Ale...boje sie. Ze nie da mi żyć, nie odpuści. Bede miala gdzie mieszkać z mała i wiem ze sobie poradze jednak boje sie zrobic ten pierwszy krok... Jak wyglada rozwód po ślubie cywilnym? Tak bardzo się boję ale chcę byc szczęśliwa. A z nim juz nie Bede
Co znaczy "nie da mi żyć, nie odpuści"?
Dunkis widac żeś facet..przeciagam to z myślą o dziecku bo wiem ze tu jest lepsza służba zdrowia i wszytsko tańsze...rozmowa nic nie daje...nie umiemy rozmawiac. Boje sie jego reakcji gdy powiem ze to koniec
On jest nerwowy. Boję sie wszystkiego chyba... Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji...
Słabe to jakieś.
Jak się rozwiedzie i wyprowadzi, to przecież dalej będzie sama, więc w sumie nic to nie zmieni, a może być tylko gorzej.
No chyba, że "Bede miala gdzie mieszkać z mała i wiem ze sobie poradze" oznacza "poznałam kogoś i chcę iść do niego" to zmienia postać rzeczy.
Tak więc ten no panie tego... jak to tam jest naprawdę?
Chyba masz problem z czytaniem ze zrozumieniem Dunkis. Autorka wyraźnie napisała że boi się reakcji męża a nie tego że sobie nie poradzi. A Twoje pytanie odnośnie czasu matki jest po prostu żenujące.
Autorko a może rozmowa?
Jak się boi pierwszego kroku to boi się wszystkiego ... zresztą sama napisała tuz wyżej... chyba lepiej to rozumiem niż Ty czytasz troublemaker... ja rozumiem, ty tylko czytasz słowa
Chodzi o.to ze w Polsce mam rodzinę i przyjaciół. A tu nie. Nie lubię byc sama... Zresztą to nie o to chodzi. Jak mam się za to zabrać? Powiedzieć mu wprost ze to koniec i wyjechac?
Ludzie od dłuższego czasu? tzn od kiedy jest dziecko = 10 miesięcy? od czasu ciąży + 9 miesięcy? ..... jakie to dłużej wobec 9 lat bycia ze sobą? A jak wcześniej to po co była ta ciąża? Wpadka = bezmyślność, dzisiaj to już nie przypadek dla kogoś kto jest 9 lat z kimś. A jeśli nawet no to ... jest jeszcze dziecko. No ale może tam gdzieś jakiś romans po drodze jeszcze był. Matka 10 miesięcznego dziecka która myśli o odejściu... a nie skupia się na dziecku i odbudowaniu dla niego relacji... dziwne to
11 2017-01-10 14:09:38 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-01-10 14:11:31)
Chodzi o.to ze w Polsce mam rodzinę i przyjaciół. A tu nie. Nie lubię byc sama... Zresztą to nie o to chodzi. Jak mam się za to zabrać? Powiedzieć mu wprost ze to koniec i wyjechac?
Powiem Ci tak młoda damo, ja na jego miejscu bym w to nie uwierzył, że to ot tak po prostu koniec i już. Albo jest coś na rzeczy i nie mówisz nam tutaj wszystkiego,
albo masz chwilowy dół i podejmujesz pochopnie bardzo ważną dla całej waszej trójki decyzję, której już nie będziesz mogła zmienić, jeśli on da Ci odejść i ułoży sobie życie.
Ile ma ten maluszek, 10 miesięcy? No to kiedy zaszłaś w ciążę, półtora roku temu? I wtedy było dobrze, a dzisiaj już nic do męża nie czujesz i chcesz od niego odejść?
Dla mnie to jest albo jakaś naciągana historia (i jednak jest ktoś trzeci w tym układzie) albo nieprzemyślana do końca decyzja (której pewnie bardzo szybko pożałujesz)
Ludzie od dłuższego czasu? tzn od kiedy jest dziecko = 10 miesięcy? od czasu ciąży + 9 miesięcy? ..... jakie to dłużej wobec 9 lat bycia ze sobą? A jak wcześniej to po co była ta ciąża? Wpadka = bezmyślność, dzisiaj to już nie przypadek dla kogoś kto jest 9 lat z kimś. A jeśli nawet no to ... jest jeszcze dziecko. No ale może tam gdzieś jakiś romans po drodze jeszcze był. Matka 10 miesięcznego dziecka która myśli o odejściu... a nie skupia się na dziecku i odbudowaniu dla niego relacji... dziwne to
No dokładnie.
Ludzie od dłuższego czasu? tzn od kiedy jest dziecko = 10 miesięcy? od czasu ciąży + 9 miesięcy? ..... jakie to dłużej wobec 9 lat bycia ze sobą? A jak wcześniej to po co była ta ciąża? Wpadka = bezmyślność, dzisiaj to już nie przypadek dla kogoś kto jest 9 lat z kimś. A jeśli nawet no to ... jest jeszcze dziecko. No ale może tam gdzieś jakiś romans po drodze jeszcze był. Matka 10 miesięcznego dziecka która myśli o odejściu... a nie skupia się na dziecku i odbudowaniu dla niego relacji... dziwne to
A jeśli sie kogoś nie kocha? To warto sie męczyć? Nie rób ze mnie czlowieku złej matki. Jestem nieszczęśliwa w tym związku Przeciez tak bywa prawda? Mam udawac radosną żonę? Ze wszytsko jest ok? Gdy w mezu nie mam od dawna wsparcia, zrozumienia lecz ciągła krytykę? Nic mi nie doradzasz naprawdę tylko oceniasz nie znając mnie, lepiej odpuść komentarze
Gdybyście nie mieli dziecka, to rozstanie jest (względnie) proste, albo zostawiasz mu wspólny majątek, albo wspólnie ustalacie jego podział. Macie jednak dziecko, a jeszczemąż ma pełne prawa rodzicielskie. Zatem do ustalenia jest opieka nad dzieckiem, miejsce jego pobytu, kontakty z dzieckiem rodzica, który nie będzie sprawował bezpośredniej opieki.
Jeszczemąż jest pracoholikiem. Hm... . Ma na utrzymaniu trzy osoby.
Jestem nieszczęśliwa w tym związku Przeciez tak bywa prawda?
Bywa, prawda. Tylko nieszczęśliwym w związku człowiek nie staje się z dnia na dzień, a wy macie, tak dla przypomnienia, 10 miesięczne dziecko.
Skąd się ono na tym świecie wzięło? Jest owocem twojego cierpienia w nieszczęśliwym związku? No nikt Ci tu nie powie, że to się kupy trzyma.
Gdybyście nie mieli dziecka, to rozstanie jest (względnie) proste, albo zostawiasz mu wspólny majątek, albo wspólnie ustalacie jego podział. Macie jednak dziecko, a jeszczemąż ma pełne prawa rodzicielskie. Zatem do ustalenia jest opieka nad dzieckiem, miejsce jego pobytu, kontakty z dzieckiem rodzica, który nie będzie sprawował bezpośredniej opieki.
Jeszczemąż jest pracoholikiem. Hm... . Ma na utrzymaniu trzy osoby.
Ja mam swoje pieniadze z których utrzymuje dziecko.on pracuje po 20 godzin na dobe czy to normalne? Uwazam ze nie. Gada o pracy jak w jakims amoku...tylko o tym...
szalona27 napisał/a:Jestem nieszczęśliwa w tym związku Przeciez tak bywa prawda?
Bywa, prawda. Tylko nieszczęśliwym w związku człowiek nie staje się z dnia na dzień, a wy macie, tak dla przypomnienia, 10 miesięczne dziecko.
Skąd się ono na tym świecie wzięło? Jest owocem twojego cierpienia w nieszczęśliwym związku? No nikt Ci tu nie powie, że to się kupy trzyma.
Raz bywalo lepiej raz gorzej ale od jakiegos czasu jest zle... Czyli wedlug ciebie mam byc męczennica w tym zwiazku. Wedlug męża mam siedziec tylko w domu kazde wyjscie na głupia kawę to awantura... Toz to gorzej niz więzienie
17 2017-01-10 14:17:31 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-01-10 14:18:17)
(...) on pracuje po 20 godzin na dobe czy to normalne? (...)
To znaczy, że śpi po 3 godziny na dobę (o godzinę odliczam na dojazdy do i z pracy oraz posiłki)?
Jak może robić Ci awantury o wyjście na kawę, gdy nie ma go w domu?
szalona27 napisał/a:(...) on pracuje po 20 godzin na dobe czy to normalne? (...)
To znaczy, że śpi po 3 godziny na dobę (o godzinę odliczam na dojazdy do i z pracy oraz posiłki)?
Jak może robić Ci awantury o wyjście na kawę, gdy nie ma go w domu?
Tak. Tyle śpi. Niedziele jest z nami. Gdy jestesmy w Polsce...on moze wszedzie jezdzic a ja nie moge nic
Będąc w pracy 20 godzin na dobę wie, że wychodzisz na kawę i robi ci o to awantury? W jaki sposób? Śledzi cię gps-em czy jak?
Ja mam swoje pieniadze z których utrzymuje dziecko.on pracuje po 20 godzin na dobe czy to normalne? Uwazam ze nie. Gada o pracy jak w jakims amoku...tylko o tym...
Nie ma to w tej chwili żadnego znaczenia. Jak chcesz go zostawić, to dobrym powodem będzie nawet to, że za głośno oddycha.
Dunkis napisał/a:Ludzie od dłuższego czasu? tzn od kiedy jest dziecko = 10 miesięcy? od czasu ciąży + 9 miesięcy? ..... jakie to dłużej wobec 9 lat bycia ze sobą? A jak wcześniej to po co była ta ciąża? Wpadka = bezmyślność, dzisiaj to już nie przypadek dla kogoś kto jest 9 lat z kimś. A jeśli nawet no to ... jest jeszcze dziecko. No ale może tam gdzieś jakiś romans po drodze jeszcze był. Matka 10 miesięcznego dziecka która myśli o odejściu... a nie skupia się na dziecku i odbudowaniu dla niego relacji... dziwne to
A jeśli sie kogoś nie kocha? To warto sie męczyć? Nie rób ze mnie czlowieku złej matki. Jestem nieszczęśliwa w tym związku Przeciez tak bywa prawda? Mam udawac radosną żonę? Ze wszytsko jest ok? Gdy w mezu nie mam od dawna wsparcia, zrozumienia lecz ciągła krytykę? Nic mi nie doradzasz naprawdę tylko oceniasz nie znając mnie, lepiej odpuść komentarze
Masz malutkie dziecko, jestes sama, daleko od rodziny I przyjaciol, pewnie zmeczona (opieka nad dzieckiem to ciezka praca), zniechecona.
Nie podejmuje w obecnej chwili zadnych decyzji - dobrze sie zastanow czego chcesz.
Wyjedz na troche do Polski - moze troche ochloniesz I spokojnie zastanowisz sie jakie podjac kroki.
Rozwiesc sie jest najlatwiej, ale los samotnej matki wcale nie jest lekki.
Będąc w pracy 20 godzin na dobę wie, że wychodzisz na kawę i robi ci o to awantury? W jaki sposób? Śledzi cię gps-em czy jak?
Gdy jestesmy na urlopie w Polsce robi mi o to awantury. Dla niego kobieta powinna tylko siedzieć w domu i rodzic dzieci.
szalona27 napisał/a:Dunkis napisał/a:Ludzie od dłuższego czasu? tzn od kiedy jest dziecko = 10 miesięcy? od czasu ciąży + 9 miesięcy? ..... jakie to dłużej wobec 9 lat bycia ze sobą? A jak wcześniej to po co była ta ciąża? Wpadka = bezmyślność, dzisiaj to już nie przypadek dla kogoś kto jest 9 lat z kimś. A jeśli nawet no to ... jest jeszcze dziecko. No ale może tam gdzieś jakiś romans po drodze jeszcze był. Matka 10 miesięcznego dziecka która myśli o odejściu... a nie skupia się na dziecku i odbudowaniu dla niego relacji... dziwne to
A jeśli sie kogoś nie kocha? To warto sie męczyć? Nie rób ze mnie czlowieku złej matki. Jestem nieszczęśliwa w tym związku Przeciez tak bywa prawda? Mam udawac radosną żonę? Ze wszytsko jest ok? Gdy w mezu nie mam od dawna wsparcia, zrozumienia lecz ciągła krytykę? Nic mi nie doradzasz naprawdę tylko oceniasz nie znając mnie, lepiej odpuść komentarze
Masz malutkie dziecko, jestes sama, daleko od rodziny I przyjaciol, pewnie zmeczona (opieka nad dzieckiem to ciezka praca), zniechecona.
Nie podejmuje w obecnej chwili zadnych decyzji - dobrze sie zastanow czego chcesz.
Wyjedz na troche do Polski - moze troche ochloniesz I spokojnie zastanowisz sie jakie podjac kroki.
Rozwiesc sie jest najlatwiej, ale los samotnej matki wcale nie jest lekki.
Bylam bez niego ostatnio 2 miesiące w polsce i nawet nie tesknilam... Wypalenie totalne
24 2017-01-10 14:27:11 Ostatnio edytowany przez troublemaker (2017-01-10 14:28:58)
Może to dla kogoś ciężkie do zrozumienia ale jak pojawią się dziecko wiele się zmienia. Nie tylko zachowanie rodziców ale także ich oczekiwania względem siebie. Jestem w stanie uwierzyć że można być nieszczęśliwym i już nie kochać męża mając 10 miesięczne dziecko. I uważam że sztuczne podtrzymywanie związku dla "dobra" dziecka jest rozwiązaniem krzywdzącym wszystkich.
Dunkis to może zacznij czytać słowa autorki! Boi się pierwszego kroku bo boi się reakcji męża a nie tego że sobie nie poradzi.
Też uważam, że nic na siłę. Lepiej uwolnić i siebie i swojego męża. Tak, jego też. Nie ma nic gorszego niż bycie oszukiwanym i to przez najbliższą osobę.
Szkoda tylko, że w tym wszystkim jest malutkie dziecko.... szybko poszło, skoro dzieciak nie ma jeszcze roku... albo jesteście mega-niedojrzali, albo nieodpowiedzialni... ty, albo oboje...
Dunkis, popieram przedmówczynię - lepiej czytać to co Autorka napisała, zamiast "rozumieć" to, o czym w jej postach nie ma ani słowa.
Może to dla kogoś ciężkie do zrozumienia ale jak pojawią się dziecko wiele się zmienia. Nie tylko zachowanie rodziców ale także ich oczekiwania względem siebie. Jestem w stanie uwierzyć że można być nieszczęśliwym i już nie kochać męża mając 10 miesięczne dziecko. I uważam że sztuczne podtrzymywanie związku dla "dobra" dziecka jest rozwiązaniem krzywdzącym wszystkich.
Dunkis to może zacznij czytać słowa autorki! Boi się pierwszego kroku bo boi się reakcji męża a nie tego że sobie nie poradzi.
Jedna normalna odpowiedź...dziękuję
Posłuchajcie... Tez szkoda mi mojego dziecka i zawsze chcialam by miala normalna rodzinę. Jednak wyszlo tak a nie inaczej. Mam byc na siłę z czlowiekiem ktorego nie kocham? Umielibyscie tak żyć? Zapewne wszyscy jesteście w szczesliwych i szczerych zwiazkach i chwała Bogu, jednak nie każdemu się tak w zyciu uklada. Żałuję ze wzielam z nim ślub. To bylo nieodpowiedzialne. Czasu nie cofne. Nie linczujcie mnie za to że jest w tym wszystkim małe dziecko...wiem o tym... Chcę dla mojej córki jak najlepiej bo kocham ja ponad zycie ale ja też chcę byc w koncu szczesliwa
Zacytuję:
Gdybyście nie mieli dziecka, to rozstanie jest (względnie) proste, albo zostawiasz mu wspólny majątek, albo wspólnie ustalacie jego podział. Macie jednak dziecko, a jeszczemąż ma pełne prawa rodzicielskie. Zatem do ustalenia jest opieka nad dzieckiem, miejsce jego pobytu, kontakty z dzieckiem rodzica, który nie będzie sprawował bezpośredniej opieki. (...)
29 2017-01-10 14:52:18 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-01-10 14:54:57)
Zorija napisał/a:Będąc w pracy 20 godzin na dobę wie, że wychodzisz na kawę i robi ci o to awantury? W jaki sposób? Śledzi cię gps-em czy jak?
Gdy jestesmy na urlopie w Polsce robi mi o to awantury. Dla niego kobieta powinna tylko siedzieć w domu i rodzic dzieci.
I Ty przez 9 lat małżeństwa z nim nie wiedziałaś, jakie on ma poglądy na sprawę? I jeszcze czas narzeczeństwa dochodzi...
Nie mozesz sobie w Polsce wyjść na kawę i to jest Twój powód?
A jak jesteście u siebie, tj za granicą, to chyba możesz? Przecież on nawet o tym nie wie.
Chciałabym też znać odpowiedzi na pytania, które zadano wyżej, mianowicie macie 10-miesięczne dziecko plus 9 miesięcy ciąży, to jest trochę ponad półtora roku - skoro zaszłaś w tę ciążę, to chyba tak źle między Wami nie było, a i facet w tym swoim pracoholizmie czas znalazł na to, żeby Cię bzyknąć. Coś w tej historii jest strasznie naciągane. Nawet jeśli zepsuło się niedawno, to chyba warto spróbować to naprawić? A nie od razu pakować walizkę...
30 2017-01-10 14:56:58 Ostatnio edytowany przez Zorija (2017-01-10 14:58:20)
Posłuchajcie... Tez szkoda mi mojego dziecka i zawsze chcialam by miala normalna rodzinę. Jednak wyszlo tak a nie inaczej. Mam byc na siłę z czlowiekiem ktorego nie kocham? Umielibyscie tak żyć? Zapewne wszyscy jesteście w szczesliwych i szczerych zwiazkach i chwała Bogu, jednak nie każdemu się tak w zyciu uklada. Żałuję ze wzielam z nim ślub. To bylo nieodpowiedzialne. Czasu nie cofne. Nie linczujcie mnie za to że jest w tym wszystkim małe dziecko...wiem o tym... Chcę dla mojej córki jak najlepiej bo kocham ja ponad zycie ale ja też chcę byc w koncu szczesliwa
Wyboldowałam w twoim wpisie fragment. Nieodpowiedzialne to było zrobienie sobie dziecka z człowiekiem, którego nie kochałaś.
Chyba że chcesz powiedzieć, że byłaś z nim z miłości przez 9 lat, a odkochałaś się w ciągu ostatniego roku.
Nie, nikt cię nie namawia do trwania w tym stanie. Wręcz przeciwnie - każdy pisze, żebyś odeszła dla dobra wszystkich. Jest tylko kwestia dziecka... i jego ojca, który ma prawo brać udział w wychowywaniu córki... Tymczasem ty, zdaje się, podjęłaś decyzję za wszystkich - i za ciężko pracującego męża i za malucha...
31 2017-01-10 15:00:34 Ostatnio edytowany przez anderstud (2017-01-10 15:08:17)
Nie linczujcie mnie za to że jest w tym wszystkim małe dziecko...wiem o tym...
Nikt Cię nie linczuje za to, że jest w tym wszystkim małe dziecko, tylko ja na przykład chciałbym się dowiedzieć skąd to dziecko się wzięło,
bo na pewno nie spadło z księżyca ani bocian go nie przyniósł i w tym punkcie ckliwa historia o nieszczęśliwym małżeństwie zwyczajnie się rozjeżdża.
Osiem lat po ślubie decydujesz się na dziecko z tym swoim mężem, po czym kiedy mała przychodzi na świat, nagle stwierdzasz że od dawna męża nie kochasz...
No dziwne to wszystko i zastanawiające, nie sądzisz?
P.S.
Jeśli występuje w tej opowieści postać amanta, który zawrócił Ci w głowie i to dla niego chcesz porzucić męża, a myślę że tak właśnie jest,
to najprawdopodobniej za kilka miesięcy spotkamy się wszyscy w tym samym miejscu i będziemy czytać łzawe teksty o chęci powrotu do męża...
I na co Ci to?
szalona27 napisał/a:Nie linczujcie mnie za to że jest w tym wszystkim małe dziecko...wiem o tym...
Nikt Cię nie linczuje za to, że jest w tym wszystkim małe dziecko, tylko ja na przykład chciałbym się dowiedzieć skąd to dziecko się wzięło,
bo na pewno nie spadło z księżyca ani bocian go nie przyniósł i w tym punkcie ckliwa historia o nieszczęśliwym małżeństwie zwyczajnie się rozjeżdża.
Osiem lat po ślubie decydujesz się na dziecko z tym swoim mężem, po czym kiedy mała przychodzi na świat, nagle stwierdzasz że od dawna męża nie kochasz...
No dziwne to wszystko i zastanawiające, nie sądzisz?P.S.
Jeśli występuje w tej opowieści postać amanta, który zawrócił Ci w głowie i to dla niego chcesz porzucić męża, a myślę że tak właśnie jest,
to najprawdopodobniej za kilka miesięcy spotkamy się wszyscy w tym samym miejscu i będziemy czytać łzawe teksty o chęci powrotu do męża...
I na co Ci to?
Nie ma żadnego amanta... I nie będzie przez dlugi czas
Do mnie akurat argument o pracoholizmie jak najbardziej przemawia. Bylam kiedys z facetem, rowniez pracoholikiem. Mozna powiedziec ze pracowal calodobowo, bo od 6 rano telefony, potem gdzies w rozjazdach, w domu siedzial w gabinecie, jadl w gabinecie, do kibla z telefonem. A po nocach do samego rana telefony z filii z Australii, gdzie nie raz zrywal sie z lozka, cos wysylal, czytal oddzwanial. Kosmos. Skonczylo sie na dwoch oddzielnych sypialniach, bo sie nie wysypialam i po roku zwiazku w trojkacie (ja, on i telefon) powiedzialam dosc.
A cala reszta sie zgadzam.
A gdzie urodzilas? w Polsce czy w obecnym miejscu zamieszkania?
Widzę że nie mam co tu liczyć na pomoc :-) dzieki wam serdeczne poradzę sobie sama...
Do mnie akurat argument o pracoholizmie jak najbardziej przemawia. Bylam kiedys z facetem, rowniez pracoholikiem. Mozna powiedziec ze pracowal calodobowo, bo od 6 rano telefony, potem gdzies w rozjazdach, w domu siedzial w gabinecie, jadl w gabinecie, do kibla z telefonem. A po nocach do samego rana telefony z filii z Australii, gdzie nie raz zrywal sie z lozka, cos wysylal, czytal oddzwanial. Kosmos. Skonczylo sie na dwoch oddzielnych sypialniach, bo sie nie wysypialam i po roku zwiazku w trojkacie (ja, on i telefon) powiedzialam dosc.
A cala reszta sie zgadzam.
A gdzie urodzilas? w Polsce czy w obecnym miejscu zamieszkania?
Nie ma.nic fajnego w zyciu z takim człowiekiem... Kazdy zazdrosci ze jest pracowity ale wedlug mnie sa jakies granice...Rodzilam zagranicą.
Widzę że nie mam co tu liczyć na pomoc :-) dzieki wam serdeczne poradzę sobie sama...
Bywa i tak, że się nie dostanie odpowiedzi, na którą się liczy.
To teraz na ZAKOŃCZENIE napisz prawdę : KIM JEST TEN DRUGI, nie-mąż?
Ja też obstawiam udział osoby trzeciej w tym "nieszczęściu."
No to tu moze sie pojawic problem. Nawet jezeli podejmiesz decyzje o rozstaniu i powrocie do Polski (tak wywnioskowalam, po tym jak napisalas ze czujesz sie samotna a w PL masz rodzine i przyjeciol), a on sie na to nie zgodzi, to mozesz miec problem z zabraniem dziecka. Wiem, ze takie panstwa jak Anglia, Niemcy, Belgia, Holandia latwo swoich obywateli nie wypuszczaja, jezeli nie ma na to zgody obojga rodzocow.
ok, ok... był pracoholikiem, nie było go w domu całe dnie i nie pozwalał wychodzić na kawę... powody są
Tyle, że dziecko urodziło się po 8 latach życia z takim tyranem, chamem i despotą Po co? Tego tu większość nie może zrozumieć, a na to Autorka nie odpowiada - lepiej się obrazić...
Też stawiam na tego drugiego - jeśli nie "fizycznego" to przynajmniej już wyobrażanego...
Autorka nie napisala, ze przez 9 lat byl pracoholikiem i despota. Jezeli oboje sa mlodzi, to raczej jest to jej jeden z pierwszych zwiazkow, o ile nie pierwszy. Poza tym, dobra praca i mamona potrafi spaczyc niejeden dekiel. Szczegolnie, jezeli wczesniej malzonek byl zwyklym szarakiem.
Kwestii dziecka nie komentuje, bo sie zgadzam z reszta. Ja sama w takiej sytuacji nie powolywalabym kolejnej istoty na swiat.
Nie mniej jednak dziecko juz jest, autorka nie zrobila go sobie sama, a pracoholik w domu to ani maz, ani ojciec.
Nie obrażam się Po prostu jest mi ciężko a Kazdy tu cos insynuuje... Nie wiem czemu jestem z nim tyle lat. Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. A gdy pojawiło się dziecko to w ogóle posypalo się między nami. Wiele razy chcialam odejsc. Nawet kilka lat temu. Nie odwazylam się. Zawsze staralam sie o to walczyc lecz nie wiem po co
Autorka nie napisala, ze przez 9 lat byl pracoholikiem i despota. Jezeli oboje sa mlodzi, to raczej jest to jej jeden z pierwszych zwiazkow, o ile nie pierwszy. Poza tym, dobra praca i mamona potrafi spaczyc niejeden dekiel. Szczegolnie, jezeli wczesniej malzonek byl zwyklym szarakiem.
Kwestii dziecka nie komentuje, bo sie zgadzam z reszta. Ja sama w takiej sytuacji nie powolywalabym kolejnej istoty na swiat.
Nie mniej jednak dziecko juz jest, autorka nie zrobila go sobie sama, a pracoholik w domu to ani maz, ani ojciec.
Mieliśmy niecale 18 lat gdy zaczelismy byc razem. Zawsze mielismy ciezko bo oboje pochodzimy z biednych rodzin. Jednak gdy zaczął się dorabiac co dobrze swiadczy o nim bo wyszedl na prosta to zaczal sie zmieniac...chce byc panem i wladca w pracy i w domu... Tylko wydaje rozkazy i kazdy ma mu się podporzadkowac. Napewno jest w tym wszystkim wiele mojej winy wiem... W tym, ze sie pieprzy... Ale dla niego praca jest najważniejsza. Nigdy go nie ma. Ja juz czuje sie jak samotna matka. Gdy ma wolne i tak znika na fuchy... Tak ma to wszystko wyglądać? Rozmawialam z nim...obiecywał ze weekendy sa dla nas bo wcale nie musi wtedy chodzic do pracy. Udalo sie 1 weekend. Po co te obietnice... Moje błagania... Ja juz tak Po prostu nie chcę
(...) Napewno jest w tym wszystkim wiele mojej winy wiem... W tym, ze sie pieprzy... Ale dla niego praca jest najważniejsza. Nigdy go nie ma. (...)
Sporo osób, gdy atmosfera w domu jest tak gęsta, że zawieszona w powietrzu siekiera nie spadnie, gdy próby naprawy relacji spełzają na niczym, ucieka w pracę. Może więc jego pracoholizm to efekt, nie przyczyna kłopotów?
Dlaczego o tym napisałam, mimo że już podjęłaś decyzję? Byś wyciągnęła wnioski na swój temat, by problem nie wrócił przy okazji związku z innym człowiekiem.
Może i jestem naiwna ale ja autorkę rozumiem. Tak jak już pisałam, kiedy pojawia się dziecko wszystko się zmienia. Często rzeczy, które wcześniej nie miały znaczenia, nie przeszkadzały, po zmianie priorytetów rozrastają się do problemów ciężkich do przejścia. Nierzadko rodzice/ rodzic nie radzą sobie z nową rzeczywistością, którą przed porodem wyobrażali sobie inaczej. Jeśli dołożyć do tego ciągłe zmęczenie katastrofa gotowa.
Często dopiero po fakcie okazuje się że jedno z rodziców (lub oboje) nie dojrzało do takiej odpowiedzialności / zmiany. Zapracowany ojciec, który zasłania się pracą lub wręcz w nią ucieka i matka zmęczona opieką nad niemowlakiem. Przy braku komunikacji nie trudno o licytowanie kto ma ciężej i wzajemne oskarżenia o brak pomocy, zrozumienia. I w tym wszystkim najgorzej jak któraś ze stron nie widzi problemu
.
Autorko...mam pytanie.Ile lat temu widzieliście ślub?
Moze gdzieś napisałaś,a ja nie doczytałam
Autorko, mogło tak być, że facet pod wpływem nowej, lepszej kasy się zmienił. Od razu tego nie napisałaś, więc trudno się było domyślić. Czasem ludziom, którzy się czegoś dorobili, zwyczajnie odbija. Niestety, wiem to po części z własnych doświadczeń, tyle, że to ja zarobiłam pieniądze... ale wiadomo, że to co w małżeństwie jest wspólne i mój eks za dobrze się z tym poczuł... ale to inna historia.
Teraz już ciebie rozumiem, twoje powody i rozterki. W tej sytuacji, jeśli czujesz, że wyczerpałaś wszystkie możliwości porozumienia, odejdź. Zrób to spokojnie, bez przepychanek. Masz do tego prawo.
Autorko...mam pytanie.Ile lat temu widzieliście ślub?
Moze gdzieś napisałaś,a ja nie doczytałam
Jestesmy 2.5 roku po ślubie
Droga szalona27. Nie zamierzam Cie odwodzic od twojej decyzji. Zrobisz jak chcesz.
Ale wez pod uwage kilka drobiazgow. Wyjechaliscie 9lat temu, wiec zakladam ze do anglowa. Ktos juz tu podniosl, ze jak maz sie nie zgodzi, to nie wyjedziesz do polandu z dzieckiem. Jak je mimo to zabierzesz, to jest to porwanie. Beda cie scigac przez Interpol. Znajda i wsadza. Zakladam ze nie tego chcesz.
A czy jestes gotowa na wyjazd samotnie, bez dziecka? Nawet jak sie rozwiedziesz tam to i tak dziecka nie przywieziesz do kraju bez jego zgody.
Piszesz ze pochodzicie z biednych rodzin i ze w Polsce sobie spokojnie poradzisz. A przepraszam jak? Ta biedna rodzina bedzie cie utrzymywac? Polska to nie UK ze z pracy na przyslowiowym zmywaku i zasilku na dziecko sie utrzymasz. Ludzi znajacych angielski jest jak psow, wiec to ci nie da super dochodow, ani nie zapewni szybko pracy. Co bedziesz robic? Sprzatac za najnizsza krajowa?
Chcesz od niego odejsc, bo go nie kochasz? Dla mnie bomba, ale zanim to zrobisz, to nie mow jak nastolatka “jakos to bedzie“. Przemysl dokladnie co i jak zrobisz. Poradz sie prawnika. Idz do pomocy spolecznej ktora na pewno ci pomoze sie ogarnac, bo w normalnych krajach od tego jest. Masz dziecko i jesli nie jest ci obojetne jako pomiot twojego psychopaty, to zatroszcz sie o jego,i swoja przyszlosc.
Do złudzenia to przypomina historie kolegi mojego męża i jego żony Kasi.
Pomijając to...
Decyzje już tak naprawdę podjelaś.
Paraliżuje Cię tylko strach... przed reakcją męża?
Bo co więcej stoi Tobie na przeszkodzie?
Nie martwisz się o miejsce do zamieszkania,żyć tez byś miala za co.
A myślałaś o separacji jako pierwszym kroku?
49 2017-01-10 21:15:20 Ostatnio edytowany przez yamato (2017-01-10 21:16:42)
Nie rozumiem tych komentarzy negatywnych. tak mogą pisać tylko ludzie co życia nie znają. Chyba w każdym związku coś w jednej ze stron może się wypalić. Jeżeli ktoś myśli o odejściu to znaczy, że najwidoczniej się męczy. Życzę powodzenia tym, którzy upatrują w związku dwojga ludzi mękę i ją z pełną świadomością akceptują. Nie mówię tu o bezproblemowym życiu, bo takiego nie ma, ale też trzeba mieć na względzie swoje jak i czyjeś uczucia. Ja tam bym nie chciał, żeby ktoś był ze mną na siłę z litości czy ze strachu. O wiele bardziej cenię szczerość i szanuję czyjeś uczucia, dlatego mimo smutku czy żalu w takiej ewentualnej sytuacji pogodziłbym się z tym wolę prawdziwe i szczere uczucie niż robienie czegoś na pokaz lub pod wpływem presji.
Nawet jeżeli jest to niedojrzałe zachowanie, chwilowy kaprys czy jakiś kryzys emocjonalny to też lepiej się rozstać, jezeli ktoś nie dojrzał do związku. Ale przyznać się do tego to też jest pewnego rodzaju dojrzałość. Lepsze to niż kreowanie się na kogoś kim się nie jest. Zastanawiam się skąd tyle żalu w wielu komentarzach. Skoro wszyscy życiowi eksperci są tacy mądrzy to powinni napawać się swoim źródłem szczęśliwości, które stworzyli, a nie wylewać żółć na forach.
Zorija napisał/a:Będąc w pracy 20 godzin na dobę wie, że wychodzisz na kawę i robi ci o to awantury? W jaki sposób? Śledzi cię gps-em czy jak?
Gdy jestesmy na urlopie w Polsce robi mi o to awantury. Dla niego kobieta powinna tylko siedzieć w domu i rodzic dzieci.
Gdyby tak było, to chyba nie byłoby to pierwsze dziecko. Po 9 latach!
Do awantury trzeba dwoje ludzie. Jak do miłości i do tego by pojawiło się dziecko.
Czemu nie reagowałaś wcześniej - zanim pojawiło się dziecko? Chcesz powiedzieć - ze osoba która uważa że powinno być w domu tak ja to wyżej napisałaś, nagle się zmienił?
Żal mi dziecka i twojej głupoty która sprowadziła na świat kolejne dziecko bez pełnej rodziny.
yamato - nie rozumiesz negatywnych komentarzy? Że nie ma pozytywnych. Zastanów się czemu jest więcej takich. Może dla tego, że Ci się tylko wydaje że znasz życie...dobitnie koncentrujesz się wyłącznie na r o d z i c a c h ... a to już pełna rodzina i dziecko, szkoda że tak wąsko patrzysz na to , może wtedy udałoby Ci się stanąć po drugiej stroni, ale do tego trzeba ogarnąć całość tematu, a nie tylko utyskującej nad sobą matki.