Witam .chciałabym się tutaj poradzić.mam 40lat więc już jakieś doświadczenia a także związki.na ta chwilę chciałabym poznać kogoś naprawde zaangażowanego we mnie ponieważ wcześniej raczej wybierałam mężczyzn niedostępnych.ostatnio poznałam kogoś kto jest po rozstaniu i nie jest gotowy na związek.mowi o mi o tym otwarcie.poczatkowo wydawal sie inny.k omplementowal mnie adorowal i był mega zainteresowany.pozniej kiedy zaczęliśmy się zwierzać było coraz więcej informacji "nie jestem gotowy".i tak jest przez cały czas .gadamy że sobą mega szczerze spędzamy czas...a ja się czuję jak przyjaciółka od serca a nie kobieta.tak jak wspomnialam to znowu powtarza się historia niedostępności ale z drugiej strony może warto poczekać bo facet zraniony.mi się on podoba... staram sobie wytłumaczyć że nie jestem w jego typie tylko dlaczego był ten inny początek gdzie czułam ze jest pod moim wrażeniem. co robić?
Może być tak, że znalazł w Tobie bratnią duszę której fajnie jest się wygadać i nic więcej. Tak zwany friendzone (nie lubię tego określenia). Albo rzeczywiście nie jest jeszcze gotowy.
Poczekaj na rozwój sytacji i nie nalegaj na niego, bo tylko go spłoszysz.
Postaraj się zbytnio nie angażować (łatwo się mówi) aby potem nie cierpieć, gdy on Cię będzie traktował tylko jako przyjaciółkę.
Dziękuję za odpowiedź.niestety ja się z tym trochę mecze bo chcę czuć się kobieta przy facecie.z drugiej zaś strony to wartościowy człowiek i szkoda mi relacji.nie wiem na ile wystarczy mi cierpliwości.ale takie układy niestety nie kojarzą mi się dobrze:/bez happy endu
U mnie było tak, że to ja znalazłem fajną kobietę która mnie rozumiała i z którą fajnie mi się rozmawiało. Zbytnio się zaangażowałem, wyznałem co czuję, zabiegałem o nią i.... dupa.
Ona nie poczuła tego co ja i nasze relacje się zmieniły.
Nie wyszło to co chciałem, a straciłem przyjaciółkę.
Bolesna, ale ucząca, lekcja na przyszłość.
Tak tylko ostrzegam
Też tak zawsze wybierałam i bardzo chciałabym to zmieić. Mam 35 lat, empatyzuję się z Tobą całym sercem. Doświadczenie pokazuje, że jak ktoś mówi, że nie jest gotowy, to nie jest. Należy to uszanować. uczciwie. Odwlekanie pogodzenia się z tym to taka mała nieuczciwość - wobec siebie i wobec tej drugiej osoby. To nie jest film z serii "Alicja w krainie czarów". Dorosły człowiek, dojrzały, po przejściach, NIE CHCE teraz bliższej relacji. Na pewno tak czuje. Po rozstaniach, przejściach, powstaje taka wyrwa w sercu, w emocjach, że ma się dosyć uczuć, chce się odpocząć. To zrozumiałe. Nie branie tego na serio to nie szanowanie granic drugiej osoby. Należy odpuścić. Zając się sobą. Nie zalecam tkwienia w tej relacji na takim poziomie zaangażowania z Twojej strony jak obecnie. Zwierzając się mu, powodujesz, że on staje Ci się coraz bliższy, ale faktycznie, z powodu jego deklaracji i wyraźnych sygnałów, że nie chce związku, tworzycie bliskość przez dystans. Ty na tym najbardziej ucierpisz, bo to Ty chcesz konkretów, to Ty chcesz mieć faceta. Jako osoba, która czegoś chce, na coś liczy, narażasz się na zranienie. Poza tym jest to EWIDENTNE powtórzenie Twojego schematu. Niedostępny facet. Być może towarzyszy Ci taka omnipotentna myśl czy nadzieja, że oto Ty swoim staraniem, czarem, pragnieniem, spowodujesz w końcu, że Pan Niedostępny zrzuci tę chłodną zbroję i ogrzeje Cię swoim ciepłem. Ale jeśli uczciwie przemyślisz historię swojego życia, dostrzeżesz, dokąd to zawsze Cię prowadziło. Czy naprawdę trzeba skakać na główkę, tylko dlatego, że być może teraz się uda? To ryzykowne. To zagrażające w sensie emocjonalnym. Nie tego chcesz, więc nie działaj w nie swoim interesie. Twoim interesem jest, jak samato określiłaś, bycie z kimś naprawdę zaangażowanym. Ten Pan nim nie jest a czas biegnie do przodu. Ten czas mówi, że pora już wyciągnąć wnioski z przeszłości. Twój post pokazuje, że sama to wiesz i czujesz. Uszanuj siebie, zrób dla siebie coś dobrego. Po prostu ogranicz kontakt. To nie Ty masz bardziej chcieć, to powinno być obustronne. Znajdź kogoś, kogo na to stać, kto jest gotowy. Zasługujesz na to.
Rooney wez sobie do serca slowa ktore Ci tu napisano. Ja tkwilam w takiej relacji 9 miesiecy z cicha nadzieja, że może pan niezdecydowany zamieni sie w zdecydowanego. Niestety tak sie nie stalo. Może kiedys zmieni zdanie jak pozna odpowiednia osobe. Glowa do gory i powodzenia.
Dziękuję za wszystkie posty.zgadzam się z powyższymi radami.. wzajemność jest fajniejsza i wiem że na nią zasługuje.poprostu brak mi też nowych osób z którymi mogę się zaprzyjaźnić dlatego z tego powodu mam obiekcje...bo może też bez sensu kończyć bo nie dostaje się 100 procent.kwestia wyboru ryzyka.kwestia strat i zysku..tak jak ktoś napisał po wyżej można stracić przyjaźń.czas wszystko pokaże.