Hej mam sprawę do Was. Jak w temacie problem dotyczy matki chłopaka, do niego nie dociera nic i w ogóle nie chce rozmawiać ze mną na ten temat właściwie to nawet mnie nie słucha. Dlatego pomyślałam, że po prostu opiszę wszystko tutaj a potem pokażę jemu razem z waszymi komentarzami.
Od początku: znamy się jakieś 15 lat razem jesteśmy od 4. Jeszcze przed związkiem nie miałam żadnego kontaktu z jego matką. Z ojcem parę razy rozmawiałam i odrazu go polubiłam czy on mnie nie wiem. Zanim byliśmy razem jak i na początku związku zauważyłam, że jego matka zawsze jak mnie z daleka zobaczyła to uciekala. Nie wiem dlaczego. Jak już nie miała możliwości ucieczki to ledwo wyduszala z siebie odpowiedź na "dzień dobry". Od początku związku ukrywanie się. Mój błąd, że wtedy w żaden sposób nie reagowalam. On coraz więcej czasu przebywał u mnie, zdarzało się, że zostawał na noc. No i w te dni była masakra jakaś. Za każdym razem non stop sms-y i tel od jego mamusi. Zauważyłam, że robiła tak jak jego ojca nie było w domu. Generalnie miałam wtedy gdzieś kontakty z nią, ale zawsze byłam miła a nawet w rozmowach z chłopakiem bronilam jej. No i przyszedł dzień w którym nagle jego matka zagadala do mnie i zaprosiła do siebie do domu na kawę. Byłam kilka razy na kawie na obiedzie... Byłam szczęśliwa, naprawdę. Myślałam, że będzie wszystko dobrze, że zaprzyjaznimy się... niestety to tylko bajka, i chyba to moje szczęście i chęć dobrych relacji i stworzenia super związku przycmilo realne myslenie. Nie zauważyłam, że pod koniec każdej wizyty schodzila na jego temat (oczerniajac go ) itd.na ostatniej wizycie dwie rzeczy dały mi do myślenia. 1:opowiadała niby czyjąś historię a tak naprawdę to były nasze intymne sms-y.
2: powiedziała, że zawsze będzie mu powtarzać żeby nie zrobił sobie przypadkiem dziecka bo udupi się do końca życia i że po co mu dziewczyna skoro ma rodziców.
No i co się okazało...udawała miłą i sympatyczną żeby wyciągnąć jak najwięcej informacji o nas. Aha zapraszała zawsze mnie jak była sama w domu. Po tym było jeszcze gorzej. Nadal wydzwaniala ale doszły do tego wulgarne słowa. Że wyk..wi jego rzeczy pod moje drzwi, że jestem jebn...a i tylko dla pieniędzy z nim. Tylko, że to ona nie pracuje od 15 lat i jest na utrzymaniu swojego męża a mogła by spokojnie iść do pracy. Jest młoda 55 lat. Cała szczęśliwa 3 osobowa rodzina przeprowadziła się do dużego domu. Miał być rodzinny..ta tylko, że ona ze wszystkimi się kłóci. Ja tam nigdy nie byłam. On jest raz tam raz u mnie...domu i matki nie zostawi bo włożył w to pieniądze a to przecież będzie kiedyś jego. Tylko co ze mną. Dom ważniejszy. Możemy u mnie mieszkać. 4 pokoje i jestem sama z rodzicami. Moi rodzice go uwielbiają. Po jednym dniu już pytają kiedy przyjedzie. A on co...On woli ten dom. Którego nienawidzę!!! Jego matki teraz już też. Dlaczego...bo oszukała mnie, wykorzystała perfidnie. Bo wcale mnie nie poznała i nie chciała poznać i już oceniła. Ja jej nic nie zrobiłam. Byłam miła chciałam mieć z nią dobre kontakty... Czasami mam ochotę rzucić to wszystko żeby on żył sam jak palec ze swoją mamusia i w tym domu bo on kiedyś będzie jego. To tłumaczenie jest dla mnie chore i śmieszne, ale tak bardzo go kocham. Dodam, że dziećmi nie jesteśmy mamy po 28 lat oboje mamy pracę.dali byśmy sobie radę spokojnie.
1 2016-12-15 02:42:36 Ostatnio edytowany przez Zalamana2889 (2016-12-15 02:43:56)
2 2016-12-15 07:21:29 Ostatnio edytowany przez anicorek87 (2016-12-15 07:21:58)
Czy on jest jedynakiem?
Dla mnie sprawa wydaję się jasna.
Mamusia kocha synka miłością bezgraniczną, bezinteresowną ale też chorą.Nie dopuszcza do siebie myśli ,że ktoś mógłby jej go zabrać.
Mam wrażenie ,że jest miła na pokaz a podświadomie dołki pod Tobą kopie.
Powinnaś porozmawiać z chłopakiem bo jej raczej do rozumu nie przemówisz . Piszesz ,że mieszkasz z rodzicami. Dlaczego nie wyprowadzicie się z domu i czegoś nie wynajmiecie razem?Macie swoje lata czas pomyśleć o sobie i się usamodzielnić wtedy matka będzie mniejszym problemem
anicorek,chyba nie czytasz ze zrozumieniem... autorka wyraźnie napisala, ze probowala rozmawiac z chlopakiem, ale dla niego temat nie istnieje.
powiem bez ogrodek: dla mnie to patologia. ciekawe, czy mamusia zaspokaja tez potrzeby seksualne synka, skoro mowi, ze dziewczyna mu nie potrzebna. zamierza urodzic mu dziecko tez?
jeny, a ludzie uwazaja, ze swingersi to dewianci.
autorko, ani Ty tego nie zmienisz, ani chlopak sie nie zmieni - jestem pewna na 99%. 1% zostawiam, bo czasem sie zdarza, ze synek urywa kontakt z taka matką, ale to jak kwiat paproci.
Ja przez cały temat byłam niemal pewna, że nastolatkami jesteście - wtedy to brzmiałoby nieco mniej szalenie. Nie ma innej metody niż ta, żeby on sam tę pępowinę odciął - matka tego nie zrobi, nikt inny nie może. A z nią nie ma mowy o normalnym związku.
Albo on zacznie reagować albo sobie odpuść bo sie tylko uszarpiesz i umęczysz.
6 2016-12-15 09:51:19 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-15 09:55:33)
(...) problem dotyczy matki chłopaka, do niego nie dociera nic i w ogóle nie chce rozmawiać ze mną na ten temat właściwie to nawet mnie nie słucha. Dlatego pomyślałam, że po prostu opiszę wszystko tutaj a potem pokażę jemu razem z waszymi komentarzami. (...)
Skoro do chłopaka nie dociera żadne Twe zdanie na temat zachowania jego matki wobec Ciebie, jeśli na ten temat nie chce z Tobą rozmawiać, jeśli Cię nie słucha, to i plan związany z tym wątkiem spełznie na panewce.
Skoro chłopak zachowuje się tak, jak opisałaś, to znaczy, że decyzję na temat relacji z matką, miejsca mieszkania już podjął i niczego w niej nie zmieni. Dla Ciebie oznacza to, że albo tej decyzji się podporządkujesz, albo nie. Konsekwencją pierwszej drogi jest Twe praktyczne ubezwłasnowolnienie, bo żyjąc z nim i jego matką pod jednym dachem będziesz mogła zdecydować jedynie o... no właśnie, moja wyobraźnia zawiodła. Konsekwencją drugiej drogi jest wasze rozstanie.
Będąc na Twym miejscu nie wahałabym się podjąć decyzji już teraz (i to nie ze względu na relacje z jego matką).
Jeśli chłopak nie chce z Tobą rozmawiać na temat jego matki to już widać, że nie bardzo go interesują Wasze relacje i to że jego mama cię nie szanuje.
Myślę, że powinnaś nie porozmawiać z nim ale poinformować go, że jego matkę szanujesz ale takiego zachowania nie będziesz tolerować. Jeżeli on nie chce nic z tym zrobić to będziecie musieli się rozstać. a jak już podejmie decyzję [nie słowa a czyny] to niech się odezwie i wtedy uzgodnicie co dalej. Nic chyba poza terapią szokową na niego nie zadziała o ile w ogóle coś zadziała. jeśli stwierdzi, że lepiej się rozstać to będziesz miała czarno na białym.
Czasami lepiej się rozstać, wg mnie, niż złe relacje w rodzinie przez całe życie. mama twoje faceta trochę podchodzi po toksyczną osobę i życie z nią nie będzie łatwe. no chyba, że syn powie jej co myśli i ona zmieni swoje zachowanie ale raczej wątpię. ja nie chciałabym np uciąć relacje z rodziną mojego ewentualnego przyszłego faceta, albo żeby on to zrobił. to są jego rodzice i chciałabym żeby były chociaż poprawne a najlepiej dobre, więc zwracam uwagę na zachowanie ludzi wobec mnie i innych.
Zakończ to czym prędzej, bo nic dobrego z tego już nie wyjdzie. Matce brakuje zdrowego rozsądku, a on nie widzi w tym problemu i dalej nie będzie widział. To nie jest dobry materiał na partnera.
9 2016-12-15 19:03:50 Ostatnio edytowany przez Zalamana2889 (2016-12-15 19:05:45)
Macie rację. Jedynakiem nie jest, ma starszą siostrę, ale ona mieszka od chyba już ponad 10 lat za granicą no i jego matka właśnie na niego przelała całą miłość. Zgodzę się, że ona jest miła na pokaz. Bo mi wprost nigdy nic nie powiedziała. Była miła albo unikala mnie. On też tak uważa i co jeszcze mówi to to, że z góry wie, że ja z nią pod jednym dachem nie dogadam się. Tylko, że ja potrafię kogoś szanować nawet jeśli tej osoby nie lubię, a tym bardziej szanowala bym jego matkę. Tylko, że wkurza mnie jego gadanie wsadzilem kupę kasy w ten dom i on będzie mój. Ona jest mega toksyczna i to chyba dla całej rodziny i nie chodzi mi o to żeby prowadził z nią wojnę czy zerwał całkowicie kontakt bo to w koncu matka. Najlepsze rozwiązanie było by gdyby wyprowadził się z domu. Kiedy jest z dala od niej to jest zupełnie innym człowiekiem i obawiam się, że ona wbija mu cały czas do głowy jak to mnie nie lubi, pewnie żeby mnie zostawił i cholera wie co jeszcze. Kiedy jest u mnie.mieszka przez 2 tyg. ( ma wyjazdową prace) to potrafi jej się przeciwstawić. Ale kiedy bywają dni, że jest tam bo np pomaga ojcu ( dom trzeba jeszcze wykończyć ) już widzę, że trochę się zmienia. Kiedyś nie spodziewałam się, że matka może dazyc syna tak chorą miłością. Bo dla mnie to jest chore. Z tego co mi mówił jest w domu to ona ma go dość, jest u mnie to ma wrócić do domu...Bo jest do czegoś tam potrzebny..
Może i nie dotrze nawet jak to przeczyta, ale jesli dojdzie do tego, że rozstaniemy się to mam nadzieję, że za 20 lat jak oprzytomnieje, że jest sam jak palec przypomni sobie o tym i będzie żałował do końca życia, że wybrał matkę.
piszesz mądrze, widać że wiesz co i jak. ale właśnie najgorsze są wybory między dwiema najbliższymi osobami. bo tak w ogóle nie da się wybrać między matką a żoną. matkę i ojca, rodzeństwo kocha się najbardziej jak członków rodziny-platonicznie a żonę jako kobietę z którą się tworzy coś nowego, ale też się z nią sypia i ma dzieci. i to powinno być oddzielone. Rodzicom i rodzeństwu się pomaga, bo np matka wycierała tyłek mi to ja powinnam jej i już, ojcu pomaga w pracach. i nie mówię że tylko syn ale synowa też.
w rodzinie twojego chłopaka tego podziału nie ma. ona go nastawia przeciwko tobie, ty się cieszysz, że on jej się postawi itp. to nie jest zdrowe. jakoś szczęśliwego małżeństwa nie wróże. ale mam nadzieję, że się mylę.
Jak napisałam wynajmijcie coś razem nawet na drugim końcu Polski wtedy kontakt z matką będzie sporadyczny.
12 2016-12-15 20:01:48 Ostatnio edytowany przez Zalamana2889 (2016-12-15 20:05:23)
Tak szczerze...ja zdaje sobie sprawę, że w nerwach powiedziałam parę złych słów na jej temat. Ale chciała bym mimo tych jej obelg mieć z nią dobre stosunki. Ona niby chciała mieć dom rodzinny, wszystkich przy sobie...chciała bym być częścią tego bo go kocham. Tylko, że tego domu ze mną czy bezemnie nigdy nie będzie bo ze wszystkimi się kłóci. Tam nie ma miłości rodzinnej ze strony rodziców. Kiedy on wyjeżdża do pracy razem z ojcem za granicę. Chciała bym iść do niej na kawę, pogadać. I boli mnie strasznie, że ona nie znając mnie już mnie oceniła. Boli mnie to, że sama opowiadała mi jakie miała złe stosunki ze swoją teściową. Że przez pierwsze 2 lata widziała teściową 3 razy, że urodziła córkę i nie miała wsparcia u teściowej. Ma do niej oto żal a sama co robi... I najgorsze jest to, że przez te kilka słów które powiedzialam w nerwach...on teraz z góry zakłada, że my pod jednym dachem się nie dogadamy nigdy.
Jak napisałam wynajmijcie coś razem nawet na drugim końcu Polski wtedy kontakt z matką będzie sporadyczny.
Z jednej strony to nie głupi pomysł bo on ma taką pracę, że może mieszkać gdziekolwiek. Ze mną gorzej ale coś by się znalazło.
anicorek87 napisał/a:Jak napisałam wynajmijcie coś razem nawet na drugim końcu Polski wtedy kontakt z matką będzie sporadyczny.
Z jednej strony to nie głupi pomysł bo on ma taką pracę, że może mieszkać gdziekolwiek. Ze mną gorzej ale coś by się znalazło.
Wg mnie to jest jedyne rozsądne wyjście skoro an nie jest całkiem pod pantoflem mamusi. Będziecie przyjeżdżać od czasu do czasu a kontakt telefoniczny to nie to samo co codzienne zatruwanie swoim jadem i bezgraniczna chora miłość
Kiedy on wyjeżdża do pracy razem z ojcem za granicę. Chciała bym iść do niej na kawę, pogadać. I boli mnie strasznie, że ona nie znając mnie już mnie oceniła. Boli mnie to, że sama opowiadała mi jakie miała złe stosunki ze swoją teściową. Że przez pierwsze 2 lata widziała teściową 3 razy, że urodziła córkę i nie miała wsparcia u teściowej. Ma do niej oto żal a sama co robi... I najgorsze jest to, że przez te kilka słów które powiedzialam w nerwach...on teraz z góry zakłada, że my pod jednym dachem się nie dogadamy nigdy.
Dlaczego nie kupisz ciastek, nie weźmiesz się w garść, nie pójdziesz do niej i jej tego nie powiesz? Przyczyną tego typu problemów z reguły jest zła komunikacja lub jej całkowity brak.
Cyngli
Po 1. Stosunek tej kobiety do syna jest chory, więc nie sądzę by jakiekolwiek racjonalne argumenty do niej trafiły.
Po 2. Po co się wiązać z facetem, który sam nie umie pępowiny odciąć?
17 2016-12-15 22:55:35 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2016-12-15 22:57:32)
Cyngli
Po 1. Stosunek tej kobiety do syna jest chory, więc nie sądzę by jakiekolwiek racjonalne argumenty do niej trafiły.
Po 2. Po co się wiązać z facetem, który sam nie umie pępowiny odciąć?
To jest chora rodzina i chory układ i tu tradycyjne metody nie działają.
Tylko syn nad opiekuńczej matki może zerwać ten schemat - ona nie zrobi tego nigdy. A tu on tez tego nie zrobi bo nie ma do tego motywacji.
A gdyby jakimś prawdziwym cudem on był tym jednym na 100 który to zrobi, to jest to proces długotrwały i bolesny a matka będzie sie zachowywać jak ryba bez wody i rzucać na wszystkie strony
-że ten związek i tak tego nie przetrwa.
Syn zależny od matki to koszmarny partner.
To jest chora rodzina i chory układ i tu tradycyjne metody nie działają.
(...)
-że ten związek i tak tego nie przetrwa.
Syn zależny od matki to koszmarny partner.
100% prawda.
Ja bym próbowała.
Związek zakończyć można w każdej chwili, ale to już ostateczne rozwiązanie.