Hej wszystkim! Nie wiedziałam jaki tytuł, więc dałam taki, mam nadzieję, że zbytnio nie będzie odbiegał od mojego problemu.
Mam 19 lat, za 4 miesiące stuknie mi już 20. Zaczęłam studiować od października pedagogikę, dla mnie to wszystko jest nowe i mimo, że idzie już 3 miesiąc dalej jakoś nie mogę się odnaleźć. Mieszkam z mamą, babcią i ojczymem. Z babcią zawsze miałam świetny kontakt, jest dla mnie najlepszą przyjaciółką i drugą mamą. Z mamą zawsze staram się żyć dobrze chociaż wiadomo, że zdarzają się kłótnie, a z ojczymem różnie bywa.. raczej się unikamy. Mam też chłopaka, z którym jestem 2 lata i bardzo mnie wspiera. Ale przejdę do sedna sprawy..otóż ostatnio wyżaliłam mu się "pisemnie"na mamę. Nie zwyzywałam jej tam broń Boże, nigdy na mamę złego słowa nie powiedziałam i nie powiem, mam do niej wielki szacunek, bo wychowała mnie na dobrą osobę bez pomocy mojego ojca, miałam wszystko co było mi potrzebne (ubrania, rzeczy do szkoły itd), ale nigdy nie miałam jej "miłości"...rzadko się zdarzało, żeby powiedziała, że mnie kocha, przytuliła itd. zawsze musiałam się o to prosić, rzadko też gdzieś razem wychodziłyśmy, spędzałyśmy wspolnie czas...a o teraz to już nawet nie wspomnę. Odkąd kupiła sobie tableta cały czas na nim gra jak przychodzi z pracy i wgl nie można z nią pogadać, a w weekend kiedy ma wolne to zazwyczaj sprzątamy cały dom (ma fioła na punkcie sprzątania naprawdę). Rok temu na święta dostałam od niej przedłużacz...rozumiecie? Już bym wolała chyba jakby mi dała to 15 zł do koperty. Na urodziny nie pamiętam nawet...na dzień dziecka nic, na Mikołajki nic.. ja nie oczekuję od niej, żeby zasypywała mnie prezentami jak zasypuje się małe dzieci, ale ta symboliczna czekolada ucieszyłaby mnie bardziej niż np nowy ciuch. Od października ani razu się nie spytała czy radzę sobie na tych studiach czy nie mam jakichś problemów..a miałam codziennie płakałam w poduszkę, bo nie potrafiłam sobie rozdzielić tego czasu na naukę, książek nie mogłam znaleźć w bibliotece itd i wtedy przy mnie był mój chłopak i babcia. I wtedy własnie w te Mikołajki coś we mnię pękło, wyrzuciłam z siebie wszystko co leżało mi na sercu..i nie mam pojęcia jak to się stało, że moja mama przeczytała tą rozmowę. W sensie po prostu grzebała w moich wiadomościach z moim chłopakiem (nigdy wcześniej jej się to nie zdarzyło), nie wiem czy czegoś szukała czy co...podobnież babcia mi opowiadała, że się popłakała. I nie wiem dlaczego, ponieważ tam nic takiego nie było o niej, a teraz się do mnie nie odzywa. To ja za to jak się wobec mnie zachowuje powinnam się do niej nie odzywać. Nigdy za nic mnie nie przeprosiła, nawet wtedy jak nakrzyczała na mnie za nic, bo była w nerwach. Często mi się obrywa za takie błahostki jak np okruszek z chleba na blacie, albo kubek nie schowany do zmywarki. Naprawdę brakuje mi jej wsparcia, przecież od tego jest mama. Żeby między innymi być naszą przyjaciółką. Nie wiem co mam robić, ona nie chce ze mną rozmawiać....czy naprawdę aż tak bardzo ją zraniłam? Niech pomyśli ile ja razy przez nią płakałam, kiedy powiedziała mi coś przykrego..jestem załamana. Nie mogę się nawet skupić na nauce przez tą sytuację. Jestem bardzo wrażliwą osóbka i bardzo się wszystkim przejmuje. Za 2 tygodnie święta...chciałabym je spędzić w ciepłym gronie..ale to chyba mało prawdopodobne...przepraszam, że tak wszystko pomieszane, ale pisałam to co czuję nie zastanawiając się czy poprawnie czy nie..
To co przez tyle lat dusiłaś w sobie teraz niechcący doszło do mamy. Chyba dobrze się stało, że nie wykrzyczałaś jej tego w gniewie, w emocjach, tylko dowiedziała się o tym co czujesz niejako na własne życzenie. Jak piszesz, nie było w tej wiadomości nic obraźliwego, tylko żal o brak wsparcia i gestów świadczących o miłości. Pewnie mama jeszcze jest w szoku i nie wie jak się zachować. Może teraz odwrócić kota ogonem i obwiniać Cię o to, że mówisz innym o tym co się dzieje w domu. Jednak jeśli jest rozsądna i naprawdę Cię kocha to wyciągnie wnioski.
To co przez tyle lat dusiłaś w sobie teraz niechcący doszło do mamy. Chyba dobrze się stało, że nie wykrzyczałaś jej tego w gniewie, w emocjach, tylko dowiedziała się o tym co czujesz niejako na własne życzenie. Jak piszesz, nie było w tej wiadomości nic obraźliwego, tylko żal o brak wsparcia i gestów świadczących o miłości. Pewnie mama jeszcze jest w szoku i nie wie jak się zachować. Może teraz odwrócić kota ogonem i obwiniać Cię o to, że mówisz innym o tym co się dzieje w domu. Jednak jeśli jest rozsądna i naprawdę Cię kocha to wyciągnie wnioski.
Też się cieszę, że nie powiedziałam tego w emocjach, bo wtedy na pewno bym ją uraziła jakimś nieprzemyślanym słowem. Już odwróciła kota ogonem...ale komu ja mam się zwierzyć jak nie jemu lub babci. Mam nadzieję, że to jakoś się ułoży, bo bardzo ją kocham i nie chce, żeby między nami były takie zgrzyty. Gdyby chociaż chciała o tym porozmawiać ze mną, spróbować zrozumieć..to nie lepiej się obrazić i nagadywać jaką ma niedobrą córkę.
Pewnie jest osobą której trudno przyznać się do błędu. Spróbuj teraz żyć z nią w zgodzie. Jeśli na przykład teraz na gwiazdkę otrzymasz od niej jakiś prezent to okaż jej radość i wdzięczność, może powoli coś się zmieni w Waszych relacjach.
Pewnie jest osobą której trudno przyznać się do błędu. Spróbuj teraz żyć z nią w zgodzie. Jeśli na przykład teraz na gwiazdkę otrzymasz od niej jakiś prezent to okaż jej radość i wdzięczność, może powoli coś się zmieni w Waszych relacjach.
Tyle, ze ona nie chce ze mną rozmawiać w ogóle. Nawet na mnie nie patrzy.
6 2016-12-14 16:29:55 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-12-14 16:32:00)
Tyle, ze ona nie chce ze mną rozmawiać w ogóle. Nawet na mnie nie patrzy.
Marti97, przytulam Cię mocno w tej chwili.
Jest mi bardzo przykro czytać o Twojej trudnej relacji z matką. Z Twojego opisu wyłania się obraz matki jako osoby bardzo zamkniętej w sobie, niezdolnej do wyrażania uczuć, zgorzkniałej. Są takie osoby, w tym matki też.
To normalne, że dziewczynka, potem dziewczyna i wreszcie kobieta chciałaby znaleźć oparcie i zrozumienie w najbliższej osobie, jaką jest, a przynajmniej powinna być, matka. I rozumiem, dlaczego chcesz się tutaj wyżalić.
Nie wyrzucaj sobie, że napisałaś do chłopaka o swoich uczuciach w stosunku do matki - jak się takie trudne emocje kumulują w nas - trzeba je jakoś wyrzucić z siebie. Dobrze, że to zrobiłaś. Ja się tylko zastanawiam, dlaczego Twoja matka grzebała w Twoich prywatnych wiadomościach?
Powiedz mi, czy Twoja matka się tak oschle zachowuje względem babci i Twojego ojczyma czy tylko względem Ciebie?
Napisałaś, że masz bardzo dobry kontakt ze swoją babcią. Może zacznij od SZCZEREJ rozmowy z babcią właśnie na temat Twojej relacji z matką? Powiedz babci, co czujesz w związku z lodowatym zachowaniem matki i zapytaj, dlaczego babci zdaniem tak się dzieje? W końcu to jej matka z kolei, doświadczona kobieta, może rozmowa na początek z babcią jakoś pomoże zapoczątkować ten wzajemny dialog z matką?
Nie wiem czy to Cię pocieszy, ale znam osoby, które mają podobną relację z matkami jak Ty - zero porozumienia. Czasem dzieci stają na przysłowiowych rzęsach, aby te relacje ocieplić, ale mają do czynienia z trudnymi przypadkami i przykre to, że zawzięty na własne dziecko może być ... rodzic. Ale tak też bywa.
7 2016-12-14 17:12:52 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-12-14 17:16:09)
Szkoda, że nigdy nie porozmawiałaś z mamą o swoich uczuciach na spokojnie. Wciąż jeszcze możesz to zrobić - zaproś ją do szczerej dyskusji. Wiem, że to trudne, ale rozwiązuje wiele problemów.
Poznałam to na własnej skórze. Mam prawie 27 lat i większość z tego dusiłam w sobie żal do mamy, złość i smutek. Dopiero parę tygodni temu wyrzuciłam z siebie to wszystko i... ulżyło mi. Jej też. Co mnie skłoniło do tego? Podjęta psychoterapia.
Nie zrobiłaś nic złego. Nie jest Twoją winą, że mama jest trudna... ale możesz postarać się to zmienić. A jeśli się nie uda, to przynajmniej nauczysz się żyć bez wyrzutów sumienia...