Witam Was Kobietki,
Potrzebna jest mi Wasza opinia, podzielnie się Waszym doswidczeniem odnośnie uzależnienia alkoholowego ukochanej osoby oraz współuzależnienia…
Siedzę przed klawiaturą I nie wiem jak zaczać.. Zacznę od czasu teraźniejszego.. Siedzę w pustym, obcym pokoju, sama na podwójnym łóżku, obok Misiek z pluszu – symbolicznie dotrzymuje mi towarzystwa I mnie wspiera.. Wyprowadziłam się z domu, który kocham, z domu marzeń, w którym został mój mąż – człowiek moich marzeń i niestety koszmarów..
Jak odróżnić normalność od nienormalności, gdy ten proces jest tak okropnie powolny pozwalając przystosować się człowiekowi najprawdopodobniej do wszystkiego. To co kiedyś było nie do pomyślenia I godziło w system Twoich wartości się po prostu dzieje I po czasie ,,adaptacji do nowych warunków’’ jest akceptowane przez duszę i serce, usypiając umysł..
Z mężem jestem od 12 lat. Cudowny związek, miłość z liceum po spotkaniu po latach. Wspólne ideały, wartości, ambicje, poczucie humoru – bezgraniczna czysta miłośc I pełne zaufanie. Alkohol był z nami od zawsze (taka nasza przeklęta towrzyska Polska tradycja) I odkąd pamiętam - największe kłótnie były właśnie po alkoholu – nie wiem czy to ja czy on – fakty mieszają się w głowie po latach..
Jestem tu teraz sama i kocham bardzo mocno I on kocha też – ale powróćmy do faktów. Niepokój odczuwam już od dawna ale mój Tata jest aktywnym alkoholikiem (stale na lekkim rauszu – dzięki Bogu pozytywnym, bez awantur, bez przemocy fizyczno-psychicznej) I myślałam że ta niechęć I obrzydzenie do poalkoholowego stanu męża jest nawykiem wyniesionym z domu. Ale dzieje sie coraz gorzej. Alkohol jest wszechobecny w nawszym związku (zawsze z inicjatywy męża): weekendowe gotowanie (z winkiem lepiej), stres w pracy (trzeba sie odprężyć), bezsenność (aby zasnąć), biwak (no jak bez piwa?!), wyjście na kolację (już nawet przed opuszczeniem domu na rozgrzewkę), wakacje (codzienność), lot samolotem (przecież jest za darmo, jak fajnie się odprężyć!), spotkanie z kumplem (o czym będą gadać tak o suchym), dłuższe plażowanie, grillowanie, gotowanie itp itp itp. I ciągłe częstowanie mnie alkoholem, dolewanie – takie dbanie śmieszne o mnie aby mi nie zabrakło I abym się ,,wyluzowała’’
Celebracja alkoholu, emocje, podniecenie, wlewanie go w siebie jak wodę – wino? Butelka? To początek? Ja mogę wypić więcej – no co ty? Butelkę to ja wypijam sam I nic!, Wódka? Whiskey?– ja lubię jej smak, tak piją prawdziwi faceci,bez popitki tam jakiejś.. Łapczywość, zachłanność..Potem głęboki kac moralny, walka z samym sobą, walka o tzreźwość, o zdrowie, palenie jak wariat alkoholowych kalorii na siłowni by nie czuć się winnym I wyjść na prostą aby ,,nazbierać sobie punktów na kolejny raz’’. Agresja jest coraz większa, zaczepianie ludzi, wyzwiska w moim kierunku to już standard (babochłop, tylko sprzątać umiesz, to mój dom – wypie..j stąd, zrób coś z sobą żeby wreszcie zajść w ciążę! Beznadziejnie gotujesz!), wchodzenie pod jadące samochody, na imprezach zaczepianie wszystich którzy mu jakoś nie podpasowali itp. Tyle co wstydu już się najadłam przed innymi, tyle cierpkich słów padających jak ciosy poniżej pasa I ostatnio jescze popchanie, duszenie, osmarkanie mojej twarzy krwią z nosa, która poleciała po moim uderzeniu w odpowiedzi na nienawisc i jego ciagłą prowokację... PROWOKACJA TO ON. A potem poczucie winy ale i rozmowa i rownież obwinianie mnie, że to ja jestem taka wredna, zrzęda – no bo też czasem jestem I potem też watpię czyja to wina.. Może to przeze mnie..
Były czasy, że wszytko było ok, wyjścia się udawały bądź mniej, potem nastawały ciągi, których nie mogłam rozpoznać, zaprzeczał wszystkiemu, mówiąc że zasypia czy ,,tak’’ wygląda bo jest zmęczony, zaczęła sie bezsenność tłumaczona stresem, w mieszkaniu znajdowałam pochowane puste I pełne butelki wina.. Zaczęły się kłamstwa. Kolejna walka z samym sobą zaczęła sie niedawno, po wizycie jego rodzicow co mieszkali z nami przez prawie trzy miesiace bo mieszkamy za granicą. Widzieli ze cos sie dzieje, jego rozboje wyszły na jaw – ojciec biegał za nim po ulicy, matka podnosiła poprzewracane I skopane kosze na śmieci, opatrywalysmy mu stope zraniona.. Zauwazyli, ze mąz zawsze nadrabia czymś na boku jak piją wspólne ,,piwko’’. Awantury, rozmowy, ich szok I rozczarowanie.. Obwinianie go za brak silnej woli..
Mąz przestal po tym pic codziennie, intensywny czasem zabojczy sport daje mu siłe by czekać na weekend – na piatek I jest z siebie dumny ze teraz alkohol jest tylko w weekendy… I jest zly I rozcarowany ze go nie chwale, ze jest lepiej ale ja to teraz widzę z innej strony - ze teraz chwilowo tylko w weekendy rani mnie I wszystkich dookola.. ale on jest z siebie dumny I mysli ze jest oprawa.. Im czytam więcej o alkoholu widzę coraz bardziej że to Iluzja.. Prawda?.. Proszę o komentarze aby pomóc nam wyjść z tego labirytnu emocji, walki I miłości.. W której ja jestem cierpiącą ale chodącą NADZIEJĄ..
Proszę o prawdę…
Dodam, iż Mąź jest bardzo pracowity, uczciwy, bardzo uduchowniony, bardzo czuły i dobry człowiek, Idelista walczący ze wszystkim i wszystkimi.. Kochający szczerze i głeboko.
Po prostu go rzuć i tyle.
No właśnie.. Gdyby był złym człowiekiem to już dawno bym to zrobiła. I to jest właśnie ten labirynt bo butelka go zmienia całkowicie..
Czy on poszedł na AA? bez tego się nie obejdzie
5 2016-12-07 13:47:40 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-12-07 15:32:56)
Im czytam więcej o alkoholu widzę coraz bardziej że to Iluzja.. Prawda?.. Proszę o komentarze aby pomóc nam wyjść z tego labirytnu emocji, walki I miłości.. W której ja jestem cierpiącą ale chodącą NADZIEJĄ..
z pozycji współuzależnionej to mogę sobie jedynie wyobrażać co czujesz
z pozycji uzależnionej osoby, to jestem, pod wrażeniem że tak to opisujesz, dość obiektywnie masz wgląd w to, w całej tej sytuacji jest to najważniejsze, żeby zachować siebie
chodź z tego co piszesz to widzę że są momenty gdzie to tylko może pozostawać w świecie marzeń znam to niestety
zrozum że "aby pomóc nam" już nie egzystuje w takiej formie jak dotychczas, nie może egzystować, tak naprawdę, jest ON, ALKOHOL, a potem TY
żeby o jakim kolwiek ratunku myśleć, to z tego równania ALKOHOL musi zniknąć
Ty potrzebujesz ogarnąć siebie, przyglądnąć się sobie, swoim oczekiwaniom, emocjom, uczuciom, wyjść z dystansu do życia
On musi to samo zrobić, Ty nie zrobisz tego za niego, Ty nie możesz go wyręczać z robienia czegoś co sam musi zrobić
jedyna miłość o jakiej teraz można wspominać, to tak zwana TWARDA Miłość
Dodam, iż Mąź jest bardzo pracowity, uczciwy, bardzo uduchowniony, bardzo czuły i dobry człowiek, Idelista walczący ze wszystkim i wszystkimi.. Kochający szczerze i głeboko.
a jaki to ma wpływ na sytuacje w domu??
bo ja widzę w kontekście alkoholu
obraz nadwrażliwca, przemocowca emocjonalnego, fizycznego, manipulatora, który próbuje pracą ratować swoje poczucie wartości, broniący własnych przekonań, pewnie tylko wybrani tak mają
liczącego się tylko z własnym czubkiem nosa
minimalizujesz jego negatywne cechy kontrastując z pozytywnymi, po co? przecież robisz to tylko dla siebie, tak naprawdę
każdy świadomy wie, że człowiek jest i dobry i zły
jest takie powiedzenie, że w człowieku są dwa wilki, dobry i zły, a wygrywa ten którego karmisz
Twój mąż, zmienił tylko sposób picia, na długo to nigdy nie działa, to że wyładowuje się fizycznie, to już nie ten moment, na polepszenie życia
gdyby mu zabrać "siłownie" w momencie, jest zwiększenie agresywności, ewentualnie podpijanie
miraż kontroli, projekcja osoby uzależnionej
są formy pomocy, ludzie się zmieniają, zaczynają na nowo, to jest bolesne, nie każdy chce ten koszt ponieść
z alkoholikiem, to już tym bardziej ciężko, każdy koszt przecież trzeba sobie rekompensować
Anciorek, pisze o AA,
jest to dobre rozwiązanie, tylko tam trzeba chcieć iść samemu, a największym motywatorem do zmian, jest przysłowiowy ból "dupy"
gdy życie kopnie już tak zdrowo, że jest się w stanie przyjąć i zgodzić na pomoc z zewnątrz, całe życie rodzice będą Was odwiedzać, co mąż będzie miał lepsze jazdy??
inaczej to trochę bez sensu
z zasadzie mógłbym Ci powiedzieć, tak, pozwól mu upaść, jest szansa ze wstanie szybciej, ale nie gwarancja!!
jeśli zamierzasz próbować tej drogi, zabezpiecz siebie, mówię o lokum, o finansach, o poczuciu bezpieczeństwa
inaczej rollercoster emocjonalno-psychiczny gwarantowany
Tak, był dwa razy w AA ale jeśli on sam tego nie zrozumie to nic mu nie da uważam (pierwszy raz byłam tam z nim).
Właśnie wróciliśmy od psychoterapeuty - myślałam, ze sama pójdę początkowo ale jak się dowiedział, że idę, chciał iść również.
Nigdy jeszcze tego nie próbowalśmy i będziemy kontynuować i wtedy mam nadzieję zostaniemy skierowani do innych placówek w odpowiednim czasie terapii.
Szkoda marnować życia... A mam już dość tego wyżywaia się na mnie i gadania bullshitu, po to aby tylko zranić mnie i przez to i siebie.
Na razie zostanę w wynajmowanym pokoju, chcę aby odczuł mój brak, moją determinację i niezależność.
Bardzo dziękuje Ci Amethis za komentarz - przeanalizowałam każde zdanie.
Mam jeszcze pytanie czy te obelgi rzucane podczas stanu upojenia są prawdziwe, czy człowiek tak naprawdę myśłi..?
Bo na drugi dzień mówi zupełnie coś innego..
A kobietą jestem bardzo atrakcyjną, wysportowaną, ramię w ramię prowadzącą z nim firmę, także niczego mu nie zawdzięczam, tylko sobie bądź nam.
No a z dzieckiem... przykra sprawa.. Staramy się od dwóch lat. Miałam poronienie na samym początku, teraz robiliśmy inseminację i jak powyższy problem się ułoży to podejmiemy się invitro.
Tylko z tym okropnym alkoholizmem to jest tak że powrócić może w każdym momencie, także przykra sprawa.. A chować się po kątach z dzieckiem nie mam zamiaru
To jesteście na dobrej drodze skoro mąż zaczyna coś z sobą robić. Radzę Ci tylko uważać i dobrze go obserwować bo to może chwilowe uśpienie spowodowane chęciom twojego powrotu do domu.
Z dzieckiem dajcie sobie spokój dopóki nie staniecie na nogi z jego problemem poza tym jakiej jakości może być nasienie do zapłodnienia jak on ciągle jest na rauszu.Dwa dla dziecka będzie tragedią żyć w domu z ojcem alkoholikiem na pewno stworzycie mu wymarzony dom a takiej sytuacji jak jest.
Tak, anicorek87 poczekam na pewno. Teraz jest trudno przez to przejść a co dopiero z dzieckiem..
A widzisz jak to jest - badania porobione i sperma ponad normę - dlatego pewnie teraz podświadome wokół mnie ,,wina'' się kręci, mimo faktu że również nie wykryto abnomalii. Taki los kobiety w tej kwestii
ale to może i również być ten stres spowodowany tym całym nadużyciem alkoholu i ciągłym napięciem a to w pracy a to w domu - i pewnie tak jest.
No nic, zobaczymy co los pokaże.
Czy Ci powiem tak czy tak, o tych po pijanemu "wyznaniach" co to zmieni?
Dorosła osoba, jeśli nie potrafi się zachowywać po alkoholu, poprostu go nie pije
Szanuj siebie,
Może warto w odpowiednim momencie, wspomnieć jak będzie trzeźwy co wygaduje, może się mu pamięć naprawi, nie rób tego w domu
Trudny czas przed Wami, dbaj o siebie
Ważna jest konsekwencja, na ten moment według mnie
Tak naprawdę życie oprócz tego ze przemija żadnej pewności przecież nie niesie,
Można spokojnie żyć, ba lepiej niż przed
Tu i teraz:)
Z dzieckiem STOP moim zdaniem chcesz żeby patrzyło jak tata pije ? Pomyśl jaki mu chcesz dom stworzyć bo na pewno pełen ciepła <3 Pomagasz mu a on Cię obraża. Zastanów się czego chcesz czy chcesz być tak traktowana całe życie czyli wyzywana i poniżana ? Czy może warto dać sobie spokój ? Widać, że się starasz i Ci zależy ale czy on daje tyle samo z siebie co Ty?
Pozdrawiam