Witam wszystkich
Jestem zarejestrowany od niedawna ale na to forum zaglądam od jakiegoś czasu.
Moje życie zaczyna mnie przytłaczać , więc zwracam się do was o ocenę
Jesteśmy po ślubie 15 lat, dwoje dzieci, stabilna sytuacja finansowa.
Ale czuję że zaczynam się gotować w środku. Zaczęło się jakieś 10 lat temu po narodzinach pierwszego dziecka, zostałem odstawiony na bok. Sprawy łóżkowe praktycznie zniknęły, tłumaczyłem sobie że jest zmęczona, dziecko, praca i tak to trwało 3 lata, sex może raz na 3 mies. Potem małżonka zapragnęła drugiego dziecka, miałem opory ponieważ nie uważałem naszego życia za normalne. No ale po namowach zgodziłem się . Po narodzinach drugiego dziecka było jeszcze gorzej, emocjonalnie oddaliliśmy się jeszcze bardziej, przerwy w zbliżeniach nawet 6 mies. Zaczynałem normalnie wariować, rozmawiałem ale to nic nie dawało, usłyszałem tylko że to mój problem. I tak żyłem kolejne lata czasami lepiej czasami gorzej.
Oczywiście pomagałem w wychowaniu dzieci, dzielimy obowiązki , gotuje sprzątam jedynie nie piorę .
Na dzień dzisiejszy dzieci są już odchowane najmłodsze ma 8 lat, czyli nie są już tak absorbujące.
A w kwestii sex-u nie wiele się zmieniło, ja już nawet nie nalegam bo stwierdziłem że nie jestem Albańczykiem abym o coś żebrał. Obecnie do zbliżenia dochodzi może raz miesiącu albo raz na 2 mies. i czuje że robi z przymusu jak zaczynam świrować. Czuję że łączą nas jedynie dzieci wspólne rachunki. Zamiast cieszyć się życiem czuję jak gasnę w środku.
Cóż delikatnie zasugerowalam bym współmałżonce że jak w domu jeść nie dają to się jada na mieście
Jeśli nie zrozumie przesłania to może powinieneś wzbudzić w niej trochę zazdrości, zacznij wychodzić gdzieś, daj jej odczuć że trochę się odsuwasz, nie przejmujesz brakiem zainteresowania z jej strony. Oczywiście z umiarem, żebyś czasem za bardzo się nie rozszalal
Jeśli to nic nie
da to znaczy że przestało jej na tobie zależeć.
HEJ
Myślisz że nie próbowałem. Był okres że zacząłem bardziej dbać o siebie ( co nie znaczy że jestem lump), zacząłem biegać. I co, wcale nie pomogło zaczęła mi zarzucać że nie dbam o dom a trening zajmował mi max 45 min co drugi dzień, były sytuacje że po treningu nie otwierała mi drzwi, ponieważ nie brałem kluczy aby nie zgubić.
były sytuacje że po treningu nie otwierała mi drzwi, ponieważ nie brałem kluczy aby nie zgubić.
Ty się jeszcze zastanawiasz...
5 2016-11-30 12:49:33 Ostatnio edytowany przez Nowa netkobietka (2016-11-30 12:52:21)
Usiąść więc z nią wieczorem, otwórz wino i powiedz ze chcesz poważnie porozmawiać. Powiedz jej czego ci brakuje, zapytaj co jej przeszkadza w waszym małżeństwie (na spokojnie bez wyrzutów). Zobaczysz jak rozmowa będzie przebiegała. Po tylu latach chyba wiesz co ona lubi, przypomnij sobie co lubiła zanim urodziła dzieci. Może warto ją zaskoczyć, zawieźć dzieci do babci na weekend by spedzic go tylko we dwoje.
Jeśli nie zauważysz zmian i chęci z jej strony, powiedz poprostu że nie wyobrażasz sobie takiego życia bo tobie na seksie z nią zależy.
Podobno dobra formą dogadania się jest napisanie listu. List można przeczytać kilka razy, a zatem kilka razy przeanalizować jego treść i za każdym razem nasuwają się nowe refleksje.
Nie proś więcej o zbliżenie, bo wtedy na pewno nic nie wskurasz, zanizysz swoją wartość w jej oczach.
To powinna być ostatnia próba ratowania związku.
P.s nie dopuszczalne jest takie zachowanie żony że nie otworzyła drzwi.
6 2016-11-30 12:50:46 Ostatnio edytowany przez karolcia_38 (2016-11-30 12:51:42)
DARK38 napisał/a:były sytuacje że po treningu nie otwierała mi drzwi, ponieważ nie brałem kluczy aby nie zgubić.
Ty się jeszcze zastanawiasz...
nie wiem czy dobrze pojmuję Twą aluzję ale sparafrazuję ją w te słowa.... "niektórym plują w twarz a Oni uparcie twierdzą, że to deszcz pada" się mi nasunęło
nie wiem Dark czym żeś sobie zasłużył jednak z Twojego pojmowania/opisywania Waszej rzeczywistości wyłania się obraz żony co Cię poniewiera i szanować dawno przestała. a jak wiadomo szacunek warunek konieczny dojrzałego, zdrowego, partnerskiego związku. nie wygląda to dobrze niestety .
wyłania się obraz żony co Cię poniewiera i szanować dawno przestała.
Ano tak. Seks pal sześć, bo nad tym można by popracować, ale tu całokształt leży i kwiczy.
p: Czy ja gdzieś popełniłem błąd
DARK38 napisał/a:
były sytuacje że po treningu nie otwierała mi drzwi, ponieważ nie brałem kluczy aby nie zgubić.
big_smile
Ty się jeszcze zastanawiasz...
Tak zastanawiam się, mamy 2 dzieci i nie wyobrażam sobie pozostawienia dzieci, są związani i to bardzo z obojgiem.
Też czasami zastanawiam się czy moja małżonka mnie szanuje.
Zauważyłem że najchętniej rozmawia ze mną jak trzeba coś kupić.
Próbowałem też z wywiezieniem dzieci, były poza domem cały tydzień. i wiedziała że nie wymiga się od zbliżenia, no i ok było ale raz w ciągu tego tygodnia a dzieciaki przez pół kraju wiozłem w jedna i drugą stronę.
Dzisiaj zdałem sobie sprawę że jest mi żal siebie samego
Cała ta sytuacja przytłacza mnie, w domu przed dzieciakami udajemy że wszystko jest ok, ale ja zaczynam robić się mało przyjemny, oczywiście o nic nie proszę bo po tylu latach odmów zrobiła się na mnie gruba skóra.
Obecnie nie odzywamy się do siebie, kłótnia o coś innego ( normalny duperel)
No widzę, że się użalasz, a rozwiązań nie szukasz, bo te które do czegoś by prowadziły, są niestety radykalne. Nie tylko od Ciebie zależy powodzenie związku. Żonie odpowiada taki jaki jest i jak stwierdziła - "to Ty masz problem". Ona nie ma i zmian nie będzie.
Poużalaliśmy się i na tym zakończymy.
Dark możesz spróbować odbudować szacunek ale musisz być konsekwentny.
Jeszcze raz proponuję ta ostatnią rozmowę, postawienie sprawy jasno bez uzależnia się nad sobą. Kawa na kawę, jasno i konkretnie powiedz że więcej prosić nie będziesz, teraz czekasz na jej ruch, chcesz przekonać się czy zależy jej na małżeństwie i przede wszystkim na tobie. Powiedz konkretnie że jeśli ona nie podejmie żadnych kroków wasze małżeństwo przestanie istnieć. Nic więcej nie tłumacz, przestań poprostu nadskakiwac, chcesz biegać iść na siłownię na piwo gdziekolwiek to wyjdź. Weź te cholerne klucze ale zanim ich użyjesz sprawdź czy ona otworzy ci drzwi. Obserwuj, dokładnie zapisuj w głowie jej ruchy. Jeśli nie zrozumie ty musisz podjąć kroki, złożyć wniosek o separacje. Tylko musisz być konsekwentny inaczej nic to nie da.
W życiu codziennym nie użalam się, na pewno tutaj trochę wam, bo nie mam z kim o tym porozmawiać.
Bardzo dziękuję za rady.
Na myśl, że mówię bliskiej osobie "mam problem, coś jest nie tak, zmieńmy coś, bo to dla mnie ważne" a w odpowiedzi słyszę "to twój problem" - robi mi się słabo. Zwłaszcza, jeśli dotyczy to mojej relacji z tą osobą. Już chyba bardziej otwarcie mogła powiedzieć "mam cię w d...".
Wg mnie Twoja żona zwyczajnie nie lubi seksu. Nie ma potrzeby takiej bliskości. To tak jakbyś proponował osobie, która nie ma apetytu i nie jest głodna obiad. Może i zje, ale będzie miała niestrawność.
to może ja bardziej łopatologicznie. jako, żem nigdy w głowie mężczyzny nie siedziała to swą opinię wyrażam w imieniu kobiet a szczególnie własnym (oczywiście dopuszczam wyjątki) że orgazm zaczyna się w głowie a kończy na dole. nie ma seksu bo u Was cierpi "głowa". zakładając umiarkowane libido Twojej małżonki, brak wyraźnych chorób upośledzających owe libido oraz brak podobno coraz szerzej stosowanej czwatej orientacji seksualnej jaką jest aseksualność reglamentacja seksu, unikanie, umniejszanie ważności potrzeb partnera w tym aspekcie życia jest jedną z przejawów przemocy psychicznej szeroko stosowanej przez rozżalone pełne nieszczęścia i rozgoryczenia ... Kobiety. zapytałeś w temacie postu co zrobiłeś źle tak na szybko i bardzo ogólnie napiszę....... przegapiłeś moment w którym Twoja małżonka straciła do Ciebie szacunek i nie zatrzymałeś tego. a dlaczego Ona go straciła to już insza inszość i na to pytanie najlepiej odpowiedź uzyskać od niej. choć jeśli tego szacunku do Ciebie już w niej nie ma ani kropli to w sumie domniemam, że zbędzie Cię jakimś bełkotliwym wytłumaczeniem.
Na myśl, że mówię bliskiej osobie "mam problem, coś jest nie tak, zmieńmy coś, bo to dla mnie ważne" a w odpowiedzi słyszę "to twój problem" - robi mi się słabo. Zwłaszcza, jeśli dotyczy to mojej relacji z tą osobą. Już chyba bardziej otwarcie mogła powiedzieć "mam cię w d...".
otóż to. dewoluujemy to zdanie bo boimi się konsekwencji jakie ono za sobą niesie. a zdanie "to Twój problem" w zasadzie jest zawolaowanym dosadnie "mam Cię w du..pie, delikatniej i elokwentniej "przestał mnie interesować Twój świat, nie zamierzam Cię szanować ani nie posiadam chęci rozumienia Twoich potrzeb, rozmowa o nich to dla mnie strata czasu a że dla mnie czas jest cenny i chcę go przeznaczać dla siebie tudzież innych których ja sam/sama wybiorę ale to nie jesteś Ty więc proszę nie zawracaj mi gitary".
To wcale nie znaczy że ona nie lubi seksu, myślę że przestał ja interesować seks z mężem. A dlaczego?
Wydaje mi się że na początku było zmęczenie opieką nad dzieckiem, później zobaczyła że on się prosi a tym samym traci w jej oczach, traci szacunek do męża i jest jego pewna. Przecież pomaga w domu, zarządziła że wyjść nie może na godzinę biegać bo powinien domem się zająć, a on co zrobił? Wypełnił rozkaz królowej bo go do domu nie wpuści. Z czasem stał się służącym do poniewierania i myślisz że ona ma ochotę na seks z takim służącym?
Dark załóż spodnie i bądź facetem, miej swoje zdanie.