Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 20 ]

Temat: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.

Proszę was, nie jedźcie po mnie ale dałem dupy.

Nie wiem, w sumie co dalej robić. Spotykałem się od Września z dziewczyną. Ja to traktowałem dość luźno z początku. Ona liczyła na związek. Jednak, było nam razem dobrze ale chyba ona bardziej inicjowała. Padały z jej strony pytania, czy będziemy razem ale zwlekałem z odpowiedzią. Wiem, że powiecie, że dobrze zrobiła, ja po prostu czasami potrzebuje wiedzieć co straciłem. W grudniu chciała do kogoś odejść, po tym jak nie usłyszała tego co chciała. Nie chciałem jej stracić i po rozmowie, jakoś się wznowiło to wszytko i zaczęliśmy trochę więcej się spotykać. Oczywiście nie błagałem o powrót ale powiedziałem jej co czuję (nie wyznałem miłości) i jakoś się zgodziła. Z tamtym typem, to się chyba nawet i tak pokłóciła, a później jak go spotkała, to uznała że jest obrzydliwy (nie wiem w taki razie na co związek z kimś, kto się nie podoba na siłę).
Gdzieś tam od nowego roku właśnie to był taki nowy etap. Układało się i w ogóle było dobrze ale ona wciąż czekała na ten związek  i te pytania się pojawiały. Miała zasadę, że będzie seks, jak będzie związek, jednak wiele razy jednak nie dała rady się oprzeć i później już nawet uznała, że chociaż tyle będzie mieć i chciała sama. Dzwoniła do mnie, żebym opowiedział jej co z nią będę robił itp. Ja też jej się podobałem na pewno, tutaj nie ma wątpliwości, że jej nie pociągałem.
Gdzieś od połowy marca kontakt nam się popsuł. Parę dni Wcześniej jeszcze miałem ją na Tinderze i jak była rozmowa o przyszłości, to nie poszło to do przodu i widziałem że wrzuciła tam nowe zdjęcia. Ja ją usunąłem wtedy z par i się wkurzyłem i znowu się uniosłem dumą, zamiast pogadać. No i ona się pytała, czemu to zrobiłem i tak dalej. Chciałbym, żeby dalej miała do mnie jakieś pretensje, bo bym wiedział, że jej zależy No i w sumie chyba zaczynała mieć dość tego, że nie ma tego związku.
Ja nie wiedziałem, czy chce w ogóle związku, bo ona jeszcze młoda i nie wiadomo nigdy jak to będzie. Jednak byłem pewny, że jest we mnie jakieś uczucie. Ciężko mi było sobie wyobrazić, że kiedyś się rozejdziemy.
No ale właśnie nastały te gorsze dni. Ja to i tak jestem trochę samotnikiem i mogę sobie siedzieć sam i nie gadać z nikim nawet długo.
W marcu się jeszcze spotykaliśmy, gdzieś w połowie marca jeszcze rozmawialiśmy regularnie przez telefon. Później właśnie była trochę cisza. Ona przez to, że czuła że ja chyba jej nie chce do związku, to mi wysyłała jakieś smutne TT, że nie „on nie jest dla ciebie” itp. Dostawałem te sygnały ale nic nie zrobiłem. Mam za swoje i zasługuje na ten los. Gdybym dostał szansę, to bym się nie wahał więcej.

Mam OGROMNY problem z podejmowaniem decyzji. W młodość poświęciłem 18 lat na dyscyplinę, z której nic nie miałem i żałowałem wielu decyzji i teraz się boję je podejmować, muszę wszytko analizować. Musi być perfekcyjnie. To jest chore.

Napisałem początkiem kwietnia co tam i ona że to koniec i że jest w związku. Że poznała kogoś, fajnie się gadało i uznała, że wejdzie w związek. W sumie trochę powtórka z tego grudnia, gdzie jakoś na złość chciała mi jakby zrobić. Tyle, że teraz to już chyba na poważnie. Próbowałem coś naprawić, wyjaśnić, a ona nic nie chciała mówić. Dzwoniłem z 30x i nie odebrała telefonu. I ogólnie nie było w jej stylu takie zachowanie nigdy. Nie byłem jakiś rozwścieczony, proponowałem żebyśmy pogadali normalnie. Ona, że jest umówiona i nie może rozmawiać. To mnie akurat dotknęło mocno, poczułem się poniżony. Chociaż zawsze była chętna nawet bardziej ode mnie do rozmowy i żeby sobie o wszystkim mówić.
Kiedyś rozmawialiśmy, że możemy zostać przyjaciółmi, jeśli nie będę chciał, bo tak było z jej pierwszym prawie chłopakiem. On uznał, że chce być singlem i nie byli razem.
A ja teraz jestem traktowany jak wróg jakiś. Nie było żadnych wyjaśnień. Może jestem sobie winny, że nie dałem jej tego związku ale było wszytko inne.

Teraz nie wiem, czy wgl jej nie zablokować, bo dosłownie prosiłem o wyjaśnienie i nie dostałem dosłownie nic. Raczej na pewno tego nie zrobię, bo wyjdzie dziecinnie. To mógł być ktoś nowy, poznany w marcu, raczej nie było nikogo w trakcie. Było podobnie wcześniej z tym gościem w grudniu. Nie jest to też jakaś zdrada, bo razem nie byliśmy i to z mojej winy ale strasznie boli, że może już do mnie nie czuć nic. Jeszcze był okres, że właśnie pisaliśmy i jeszcze może miała nadzieję.

Tak, czy siak to i tak ja tam mocno zawiodłem, bo nie dałem jej stabilizacji.
Ona mnie nie zablokowała, wciąż na story ma zdj ze mną albo moje kwiaty z walentynek. Po tym jak się odezwałem, nie zrobiłem już więcej żadnych podchodów, i nie zamierzam, bo czuję się jak bym był dla niej nikim. Usunąłem wszytko (zdjęcia, czaty), wyciszyłem relacje i nie wchodzę na jej story. Dziwne, że ona mi jeszcze lajkowala ostatnie story z końcówki marca.

Pewnie mnie zjedziecie, że mam za swoje, co jest prawdą ale byłem dla niej dobry i przejmowałem się jej problemami, jak swoimi. Nie interesują się nią rodzice i sama się utrzymuje. Ma ciężko w życiu ale chce iść na studia, ma 19 lat, ja 27. Wiem, że to duża różnica.

Powodem dla którego nie byłem pewny, był wiek i to, ze z początku nie zakładałem nawet związku z kimkolwiek. Jednak później było już blisko tego ale jeszcze chciałem czasu. Nie wiedziałem też, czy rodzina ją zaakceptuje, a ja się przejmuje trochę opinią innych. Nie jest to nic takiego wielkiego, bo po prostu też chciałem ją chronić, w razie czego. Rodzicom się podobała inna, która była lekarzem ale ja jakoś nie specjalnie czułem to i się skończyło na 2-3 spotkaniach. Pewnie by coś gadali, że z takiej super zrezygnowałem. No i nie bylem 5 lat w związku, były tylko takie relacje chwilowe ale może jedna z nich coś dla mnie znaczyła.
Teraz mnie tak wzięło, że nie mogę spać. Nawet jak przed snem sobie jakoś poukładam to w głowie, to budzę się o 3-4 w nocy i mam atak paniki i czuję ból w klatce. Każdy sen jest o niej. Chyba tak nie miałem nigdy. Jeść mi się nie chce, jestem na masie ale nie czuję w ogóle apetytu. Co by się mogło zmienić, jakbym za wczasu powiedział że chce z nią być? Nagle uczucia by się pojawiły? Teraz mam wątpliwości, czy jakieś były…

Tak, czy inaczej dałem cholernie dupy. Marzę, by to naprawić ale rozsądek zabrania mi do niej pisać, bo wiem, że czasami to jest źle odbierane przez kobiety. Zresztą i tak małe szanse, że bym coś zdziałał.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.

Nie pozwoliłeś jej odejść,  bo nie byliście razem poniewaz nie chciałeś
Dlaczego  nie wejdziesz na Tindera i nie znajdziesz sobie innego czasoumilacza?
Wtedy nie będziesz miał ataków paniki bezsennosci i takich tam.
A jak będziesz dalej miał, to idź na terapię.

3

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.

Raz po raz wpadasz w ten sam destrukcyjny schemat - nie uważasz, że czas poszukać profesjonalnej pomocy?

4

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
chouchou napisał/a:

Raz po raz wpadasz w ten sam destrukcyjny schemat - nie uważasz, że czas poszukać profesjonalnej pomocy?

Uważam, tylko nie wiem do kogo się udać. Terapię są drogie, szczególnie jeśli miałyby trwać rok i dłużej.

A co masz na myśli mówiąc ten sam schemat?

5 Ostatnio edytowany przez ANTOINE_W (2024-04-13 15:01:20)

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Ela210 napisał/a:

Nie pozwoliłeś jej odejść,  bo nie byliście razem poniewaz nie chciałeś
Dlaczego  nie wejdziesz na Tindera i nie znajdziesz sobie innego czasoumilacza?
Wtedy nie będziesz miał ataków paniki bezsennosci i takich tam.
A jak będziesz dalej miał, to idź na terapię.

Ja się nigdy nie pozbierałem tak szybko po żadnej dziewczynie. Jeżeli spotykałem się z jakąś dluzej (parę miesięcy), to i po 1,5 roku często tęskniłem i z trudem wchodziłem w coś nowego. Bez przekonania i często porównywałem bardzo.
Nie byłem tej pewny ale nie bylem też pewny, że jej nie chcę. Była takim czasoumilaczem ale brałem ją w myślach na poważnie do życia. Wyobrażałem sobie, jakby to wyglądało.

Teraz najlepsze… Jak wchodziłem w nią w relacje, to w głowie miałem trochę taką blondynkę sprzed roku. I tamta blondynka wydawała mi się bardzo atrakcyjna (idealizowałem). Jak straciłem tą obecną, to zupełnie inaczej patrzę na tą blondynkę (z ciekawości obczaiłem zdjęcia), coś się totalnie odmieniło i zdecydowanie bardziej podoba mi się ta ostatnia. Prawdopodobnie zwykłe zwiększanie wartości poprzez niedostępność. Jednak w moim przypadku, to działa z jakąś niesamowitą siłą.

Chwilowo mi się polepszyło i chciałbym w takim stanie pozostać ale wiem, że przede mną jeszcze miesiące cierpienia, snów o tamtej, budzenie się w nocy itp. Cokolwiek by można złego było o mnie powiedzieć, to jestem pewny, że darzyłem ją szczerym uczuciem. Chciałbym, chociaż w tym jednym przypadku pozostać z nią w dobrych relacjach. Jedyna opcja, to chyba zamilknąć, bo mam tyle żalu, że jak będę się kontaktował, to się wszytko popsuje.

Miałem niedawno urodziny i nie złożyła mi nawet życzeń, trochę boli. Nie wiem, czy gdzieś tak sobie w głowie czegoś nie ubzdurała i mnie nie znienawidziła.
Z jedną tak miałem, że deklarowała przyjaźń ale nagle mnie zablokowała i jeszcze się widywaliśmy na zajęciach, to była wredna dla mnie.

6

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.

Na pocieszenie: gdyby to była ta , którą  chciałbyś być  to byś inaczej postępował

7

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
ANTOINE_W napisał/a:
chouchou napisał/a:

Raz po raz wpadasz w ten sam destrukcyjny schemat - nie uważasz, że czas poszukać profesjonalnej pomocy?

Uważam, tylko nie wiem do kogo się udać. Terapię są drogie, szczególnie jeśli miałyby trwać rok i dłużej.

A co masz na myśli mówiąc ten sam schemat?


Przejrzyj swoje wątki – ile już dziewczyn odeszło, bo nie doczekało się poważniejszego zaangażowania i deklaracji związku?
Analizujesz te relacje i dziewczyny, rozkładasz na części pierwsze, sam siebie próbujesz przekonać, że coś jest z nimi nie tak, wady i przeszkody zostają uwypuklone do maksimum. W końcu one odchodzą i dopiero jak już je straciłeś to nagle doznajesz olśnienia, że przecież były idealne na stałą partnerkę.

Poczytaj o relacyjnych zaburzeniach obsesyjno – kompulsywnych i unikającym stylu przywiązania. Moim zdaniem nie trafisz na tę jedyną, bo w tym momencie nie potrafisz. Każdy człowiek ma wady - pomyśl o tym nie jako o pustym sloganie, a fakcie. Nie będzie kobiety pasującej Ci w 100%, ba, jak będzie w 70% to już jest dobrze. Jeżeli nie potrafisz tego zaakceptować, to nigdy nie znajdziesz tej, z którą będziesz chciał być w związku. Schemat będzie się powtarzał, Ty będziesz się coraz bardziej zniechęcał.
Serio, jeżeli nie w psychoterapii, to może w jakiejś literaturze czy podcastach, ale poszukaj pomocy.

8

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
chouchou napisał/a:
ANTOINE_W napisał/a:
chouchou napisał/a:

Raz po raz wpadasz w ten sam destrukcyjny schemat - nie uważasz, że czas poszukać profesjonalnej pomocy?

Uważam, tylko nie wiem do kogo się udać. Terapię są drogie, szczególnie jeśli miałyby trwać rok i dłużej.

A co masz na myśli mówiąc ten sam schemat?


Przejrzyj swoje wątki – ile już dziewczyn odeszło, bo nie doczekało się poważniejszego zaangażowania i deklaracji związku?
Analizujesz te relacje i dziewczyny, rozkładasz na części pierwsze, sam siebie próbujesz przekonać, że coś jest z nimi nie tak, wady i przeszkody zostają uwypuklone do maksimum. W końcu one odchodzą i dopiero jak już je straciłeś to nagle doznajesz olśnienia, że przecież były idealne na stałą partnerkę.

Poczytaj o relacyjnych zaburzeniach obsesyjno – kompulsywnych i unikającym stylu przywiązania. Moim zdaniem nie trafisz na tę jedyną, bo w tym momencie nie potrafisz. Każdy człowiek ma wady - pomyśl o tym nie jako o pustym sloganie, a fakcie. Nie będzie kobiety pasującej Ci w 100%, ba, jak będzie w 70% to już jest dobrze. Jeżeli nie potrafisz tego zaakceptować, to nigdy nie znajdziesz tej, z którą będziesz chciał być w związku. Schemat będzie się powtarzał, Ty będziesz się coraz bardziej zniechęcał.
Serio, jeżeli nie w psychoterapii, to może w jakiejś literaturze czy podcastach, ale poszukaj pomocy.


Dzięki za słowa wyrozumienia, pomimo tego, że wiesz jak się zachowałem…
Schemat mi się już powtarzał ale zawsze, jak miałem obsesje na jednej, to inne się nie liczyły.
Ja mam tak, że nie potrafię się cieszyć, bawić, gdy nie wykonam swoich obowiązków. Za obowiązki traktuje treningi, dietę, pracę i odpoczynek (regeneracje). Bardzo przeżywam, jak dam dupy na tym polu, ma poczucie winy jak czegoś nie zrobię. Pamiętam, że to był problem, jak jeszcze w połowie marca chciała ze mną lecieć do Włoch. Pamiętam, że jakoś stresowało mnie to i zacząłem analizować ten wyjazd itp. Niby taki niezdecydowany jestem ale chodzi o to, że chce podjąć zawsze jak najlepszą decyzję. Czuję często, że coś przeoczyłem że nie wziąłem czegoś pod uwagę, że można było lepiej zdecydować.

Jeśli chodzi o dziewczynę, to przynajmniej wiem, że jej się podobałem, nie tylko fizycznie. Często mnie chwaliła za wygląd, mówiła że mam ładne oczka i lubiła w nie patrzeć. Lubiła mnie raczej też ogólnie do samego końca. Jestem raczej typem ciepłej osoby, raczej nie dominującej, jednak nie da się mną władać w.
Dodatkowo pomimo, że deklarowała że najpierw związek, później seks, to jednak było go trochę. Byłem jej drugim partnerem seksualnym ale z pierwszym podobno było to tylko raz. Też bardzo lubiła też rzeczy ze mną. Często dzwoniła i prosiła, żebym opowiedział co będę z nią robił. Na pewno fizycznie się pociągaliśmy, vibe też był super. Taka rozmowa była nawet 2 tyg przed rozstaniem ale później się oddaliliśmy sad. Było jak w związku.
Miała ze mną też swoje pierwsze orgazmy i jak już zaczęliśmy, to później strasznie chciała więcej. Ja akurat też fajnie umiem robić palcami i językiem, czuję się w tym bardzo dobrze. Z nią to było coś niesamowitego. Nigdy aż tak nie pragnąłem dziewczyny pod tym kątem. Mógłbym właściwie tylko jej robić dobrze i by mi to wystarczyło. Sam też wolę jednak sprawiać przyjemność w tych sprawach, niż brać.
Nie weźcie mnie za jakiegoś buca, po prostu się tym pocieszam… że byłoby nam dobrze, gdybym nie popsuł. Dogadywaliśmy się dobrze, przezywałem jej problemy, jak własne, przez co później sam miałem doła.

Chciałbym pozostać w jej pamięci kimś znaczącym. Mogłoby to być chociażby w tych sprawach, cieszyłbym się, jakby ze mną to wspominała najlepiej. Często się porównuje partnerów. Nawet nie dla ego, tylko jako porzucony, to dość mocno to przeżywam. Poprzednio chciała odejść ale do kogoś, kto jej się nie podobał. Może to i chore ale jakby chociaż została jakaś namiastka pożądania i sentymentu, to byłoby fajnie. Pewnie i tak się nie dowiem. Jest to ważne, bo często dziewczyny przestają patrzeć na ex, jak na obiekt seksualny, tylko jak na wroga. Nie będę na pewno już teraz mieszał w życiu. Mam nadzieję, że się do mnie nie zraziła, bo nawet podczas tej burzliwej rozmowy panowałem nad sobą i nie usłyszała ode mnie nic złego. Myślę, że też była by uczciwa wobec obecnego chłopaka. Ona ma 19 lat (rocznikowo 20), dużo przed nią i na pewno studia, gdzie pozna wielu ludzi. Niedługo bedzie jej drugie podejście pod wymarzone studia.

Myślałem, żeby może pojechać we wrześniu do restauracji, w której pracuje. Nie wiem, czy nie będę z kimś innym wtedy ale kto wie. Uśmiechnąłbym się i spytał, czy się na te studia dostała. Może by sobie tego nie życzyła. Na pewno teraz nie chce się kontaktować z nią. Obserwujemy się na Instagramie, oby się to nie zmieniło. Nie mogę sobie robić nadziei, jednak dla odmiany chciałbym aby po rozstaniu stosunki pozostały tym razem dobre. Ona może też dojdzie do jakiś wniosków po czasie.   
Pamiętam, jak mówiła, że chciałaby moje nazwisko i zasuszyła kwiaty z walentynek, żeby zachować do naszego ślubu smile. Ciekawie byśmy musieli wyglądać, 199 cm vs 156 cm.

9 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-04-14 08:36:04)

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.

Wątek pokazuje w jakim kłamliwym świecie żyjemy. Wmawia się nam, że kobiety są decyzyjne, chcą kierować swoim życiem, są dużo lepsze od facetów w kierowaniu np. firmą.
A tu jest facet, który takiej kobiety potrzebuje. I co? I nie ma takiej.
Każda wymaga pokierowania, podejmowania decyzji co dalej z ich związkiem. Taki facet jest dla kobiet nieatrakcyjny, zniechęcający.

10

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Legat napisał/a:

Wątek pokazuje w jakim kłamliwym świecie żyjemy. Wmawia się nam, że kobiety są decyzyjne, chcą kierować swoim życiem, są dużo lepsze od facetów w kierowaniu np. firmą.
A tu jest facet, który takiej kobiety potrzebuje. I co? I nie ma takiej.
Każda wymaga pokierowania, podejmowania decyzji co dalej z ich związkiem. Taki facet jest dla kobiet nieatrakcyjny, zniechęcający.

Legat, skąd w ogóle ten wniosek w tym wątku?
Przecież to absolutnie normalne, że żadna ze stron nie będzie zmuszać drugiej do bycia w związku. Absurdem byłoby informowanie kogoś, że jesteśmy na wyłączność, gdy ta druga strona nie wyraziła takiej chęci.

Nie powiesz mi, że chciałbyś, żeby kobieta Cię powiadomiła, że spotykacie się trzy miesiące, więc jesteście na wyłączność, czy chcesz czy nie. Myślę, że też nie chciałbyś kobiety niezdecydowanej w kwestii czy w ogóle chce z Tobą być, wysyłającej sprzeczne sygnały – bo i dlaczego, skoro mógłbyś być z kimś kto chce być z Tobą bez żadnego „ale”?

Jeżeli autor jest wysoce neurotyczny przed związkiem, to wejście w niego tego neurotyzmu nie zmniejszy, a wręcz może go nasilić (np. z lęku przed oczekiwanym przez te kobiety małżeństwem). Decyzyjna kobieta nie jest odpowiedzią na problem Autora.

11

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Legat napisał/a:

Wątek pokazuje w jakim kłamliwym świecie żyjemy. Wmawia się nam, że kobiety są decyzyjne, chcą kierować swoim życiem, są dużo lepsze od facetów w kierowaniu np. firmą.
A tu jest facet, który takiej kobiety potrzebuje. I co? I nie ma takiej.
Każda wymaga pokierowania, podejmowania decyzji co dalej z ich związkiem. Taki facet jest dla kobiet nieatrakcyjny, zniechęcający.

Coś w tym jest. Chociaż kobiety lubią też decydować, znam wiele takich związków, gdzie to na przykład kobieta obmyśla wyjazdy, randki itp. U mnie też było, że ona dawała często różne propozycje i nawet była w stanie ogarnąć jakiś lot samolotem i hotel.

12

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
ANTOINE_W napisał/a:

Coś w tym jest. Chociaż kobiety lubią też decydować, znam wiele takich związków, gdzie to na przykład kobieta obmyśla wyjazdy, randki itp. U mnie też było, że ona dawała często różne propozycje i nawet była w stanie ogarnąć jakiś lot samolotem i hotel.

Nie słuchaj wynurzeń sfrustrowanych prawiczków, którym sperma zalewa mózg i odbiera zdolność logicznego myślenia.
Ona ma 19 lat, jest prawie o dekadę młodsza od konia dobiegającego 30stki, a jest znacznie dojrzalsza, konkretna i zdecydowana.
"Padały z jej strony pytania, czy będziemy razem ale zwlekałem z odpowiedzią." Czekała, czekała i się nie doczekała, i zamiast skomleć, stosować jakieś gierki to kopnęła niezdecydowanego chłopczyka w dupę. Zuch kobieta!

Ogarnij się chłopie. Dobiegasz 30stki, a mózg masz dalej jak nastolatek, dlatego randkujesz głównie z nastolatkami, bo kobiet 24+ się po prostu boisz. Bo to już nie głupie nastolatki, tylko pewne siebie, wiedzące czego chcą kobiety i mające konkretne wymagania, im nie wystarcza ładny wygląd i czułe słówka. Niestety twój czas się kończy, za parę lat zaczniesz tracić na wyglądzie i coraz trudniej będzie ci wyrywać te o dekadę młodsze. Znałam takiego jednego lowelasa, też mając 25-30 umawiał się ze znacznie młodszymi. Niestety dla niego, tuż po 30stce zaczął mocno łysieć, porobiły mu się zmarszczki, worki pod oczami i z chada 10/10 stał się nieatrakcyjnym facetem 35+. I teraz ani zainteresowania ze strony młodych, ani starszych...

13

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
ANTOINE_W napisał/a:

Proszę was, nie jedźcie po mnie ale dałem dupy.

Nie wiem, w sumie co dalej robić. Spotykałem się od Września z dziewczyną. Ja to traktowałem dość luźno z początku. Ona liczyła na związek. Jednak, było nam razem dobrze ale chyba ona bardziej inicjowała. Padały z jej strony pytania, czy będziemy razem ale zwlekałem z odpowiedzią. Wiem, że powiecie, że dobrze zrobiła, ja po prostu czasami potrzebuje wiedzieć co straciłem. W grudniu chciała do kogoś odejść, po tym jak nie usłyszała tego co chciała. Nie chciałem jej stracić i po rozmowie, jakoś się wznowiło to wszytko i zaczęliśmy trochę więcej się spotykać. Oczywiście nie błagałem o powrót ale powiedziałem jej co czuję (nie wyznałem miłości) i jakoś się zgodziła. Z tamtym typem, to się chyba nawet i tak pokłóciła, a później jak go spotkała, to uznała że jest obrzydliwy (nie wiem w taki razie na co związek z kimś, kto się nie podoba na siłę).
Gdzieś tam od nowego roku właśnie to był taki nowy etap. Układało się i w ogóle było dobrze ale ona wciąż czekała na ten związek  i te pytania się pojawiały. Miała zasadę, że będzie seks, jak będzie związek, jednak wiele razy jednak nie dała rady się oprzeć i później już nawet uznała, że chociaż tyle będzie mieć i chciała sama. Dzwoniła do mnie, żebym opowiedział jej co z nią będę robił itp. Ja też jej się podobałem na pewno, tutaj nie ma wątpliwości, że jej nie pociągałem.
Gdzieś od połowy marca kontakt nam się popsuł. Parę dni Wcześniej jeszcze miałem ją na Tinderze i jak była rozmowa o przyszłości, to nie poszło to do przodu i widziałem że wrzuciła tam nowe zdjęcia. Ja ją usunąłem wtedy z par i się wkurzyłem i znowu się uniosłem dumą, zamiast pogadać. No i ona się pytała, czemu to zrobiłem i tak dalej. Chciałbym, żeby dalej miała do mnie jakieś pretensje, bo bym wiedział, że jej zależy No i w sumie chyba zaczynała mieć dość tego, że nie ma tego związku.
Ja nie wiedziałem, czy chce w ogóle związku, bo ona jeszcze młoda i nie wiadomo nigdy jak to będzie. Jednak byłem pewny, że jest we mnie jakieś uczucie. Ciężko mi było sobie wyobrazić, że kiedyś się rozejdziemy.
No ale właśnie nastały te gorsze dni. Ja to i tak jestem trochę samotnikiem i mogę sobie siedzieć sam i nie gadać z nikim nawet długo.
W marcu się jeszcze spotykaliśmy, gdzieś w połowie marca jeszcze rozmawialiśmy regularnie przez telefon. Później właśnie była trochę cisza. Ona przez to, że czuła że ja chyba jej nie chce do związku, to mi wysyłała jakieś smutne TT, że nie „on nie jest dla ciebie” itp. Dostawałem te sygnały ale nic nie zrobiłem. Mam za swoje i zasługuje na ten los. Gdybym dostał szansę, to bym się nie wahał więcej.

Mam OGROMNY problem z podejmowaniem decyzji. W młodość poświęciłem 18 lat na dyscyplinę, z której nic nie miałem i żałowałem wielu decyzji i teraz się boję je podejmować, muszę wszytko analizować. Musi być perfekcyjnie. To jest chore.

Napisałem początkiem kwietnia co tam i ona że to koniec i że jest w związku. Że poznała kogoś, fajnie się gadało i uznała, że wejdzie w związek. W sumie trochę powtórka z tego grudnia, gdzie jakoś na złość chciała mi jakby zrobić. Tyle, że teraz to już chyba na poważnie. Próbowałem coś naprawić, wyjaśnić, a ona nic nie chciała mówić. Dzwoniłem z 30x i nie odebrała telefonu. I ogólnie nie było w jej stylu takie zachowanie nigdy. Nie byłem jakiś rozwścieczony, proponowałem żebyśmy pogadali normalnie. Ona, że jest umówiona i nie może rozmawiać. To mnie akurat dotknęło mocno, poczułem się poniżony. Chociaż zawsze była chętna nawet bardziej ode mnie do rozmowy i żeby sobie o wszystkim mówić.
Kiedyś rozmawialiśmy, że możemy zostać przyjaciółmi, jeśli nie będę chciał, bo tak było z jej pierwszym prawie chłopakiem. On uznał, że chce być singlem i nie byli razem.
A ja teraz jestem traktowany jak wróg jakiś. Nie było żadnych wyjaśnień. Może jestem sobie winny, że nie dałem jej tego związku ale było wszytko inne.

Teraz nie wiem, czy wgl jej nie zablokować, bo dosłownie prosiłem o wyjaśnienie i nie dostałem dosłownie nic. Raczej na pewno tego nie zrobię, bo wyjdzie dziecinnie. To mógł być ktoś nowy, poznany w marcu, raczej nie było nikogo w trakcie. Było podobnie wcześniej z tym gościem w grudniu. Nie jest to też jakaś zdrada, bo razem nie byliśmy i to z mojej winy ale strasznie boli, że może już do mnie nie czuć nic. Jeszcze był okres, że właśnie pisaliśmy i jeszcze może miała nadzieję.

Tak, czy siak to i tak ja tam mocno zawiodłem, bo nie dałem jej stabilizacji.
Ona mnie nie zablokowała, wciąż na story ma zdj ze mną albo moje kwiaty z walentynek. Po tym jak się odezwałem, nie zrobiłem już więcej żadnych podchodów, i nie zamierzam, bo czuję się jak bym był dla niej nikim. Usunąłem wszytko (zdjęcia, czaty), wyciszyłem relacje i nie wchodzę na jej story. Dziwne, że ona mi jeszcze lajkowala ostatnie story z końcówki marca.

Pewnie mnie zjedziecie, że mam za swoje, co jest prawdą ale byłem dla niej dobry i przejmowałem się jej problemami, jak swoimi. Nie interesują się nią rodzice i sama się utrzymuje. Ma ciężko w życiu ale chce iść na studia, ma 19 lat, ja 27. Wiem, że to duża różnica.

Powodem dla którego nie byłem pewny, był wiek i to, ze z początku nie zakładałem nawet związku z kimkolwiek. Jednak później było już blisko tego ale jeszcze chciałem czasu. Nie wiedziałem też, czy rodzina ją zaakceptuje, a ja się przejmuje trochę opinią innych. Nie jest to nic takiego wielkiego, bo po prostu też chciałem ją chronić, w razie czego. Rodzicom się podobała inna, która była lekarzem ale ja jakoś nie specjalnie czułem to i się skończyło na 2-3 spotkaniach. Pewnie by coś gadali, że z takiej super zrezygnowałem. No i nie bylem 5 lat w związku, były tylko takie relacje chwilowe ale może jedna z nich coś dla mnie znaczyła.
Teraz mnie tak wzięło, że nie mogę spać. Nawet jak przed snem sobie jakoś poukładam to w głowie, to budzę się o 3-4 w nocy i mam atak paniki i czuję ból w klatce. Każdy sen jest o niej. Chyba tak nie miałem nigdy. Jeść mi się nie chce, jestem na masie ale nie czuję w ogóle apetytu. Co by się mogło zmienić, jakbym za wczasu powiedział że chce z nią być? Nagle uczucia by się pojawiły? Teraz mam wątpliwości, czy jakieś były…

Tak, czy inaczej dałem cholernie dupy. Marzę, by to naprawić ale rozsądek zabrania mi do niej pisać, bo wiem, że czasami to jest źle odbierane przez kobiety. Zresztą i tak małe szanse, że bym coś zdziałał.

Uno momento. Laska odeszła, bo Ty bałeś się jej powiedzieć że byłbyś gotów spróbować z nią (mimo swojego wstępnego nastawienia) związku; odeszła, bo nie mogła się od Ciebie doczekać deklaracji że Ci zależy. Czemu więc nie zastosujesz najprostszego rozwiązania i po prostu nie pójdziesz do niej i nie powiesz właśnie że Ci zależy na tyle że chciałbyś spróbować chociaż być z nią w związku? Jeśli Cię poznała, to dla niej będzie to właśnie nie tylko dowód na to że Ci na niej zależy, ale i na to że (zważywszy na Twoje nastawienie) jest dla Ciebie wyjątkowa. Bo się boisz że ona to źle odbierze, że uzna to za słabość?

14 Ostatnio edytowany przez ANTOINE_W (2024-04-15 13:19:08)

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Anewe napisał/a:
ANTOINE_W napisał/a:

Coś w tym jest. Chociaż kobiety lubią też decydować, znam wiele takich związków, gdzie to na przykład kobieta obmyśla wyjazdy, randki itp. U mnie też było, że ona dawała często różne propozycje i nawet była w stanie ogarnąć jakiś lot samolotem i hotel.

Nie słuchaj wynurzeń sfrustrowanych prawiczków, którym sperma zalewa mózg i odbiera zdolność logicznego myślenia.
Ona ma 19 lat, jest prawie o dekadę młodsza od konia dobiegającego 30stki, a jest znacznie dojrzalsza, konkretna i zdecydowana.
"Padały z jej strony pytania, czy będziemy razem ale zwlekałem z odpowiedzią." Czekała, czekała i się nie doczekała, i zamiast skomleć, stosować jakieś gierki to kopnęła niezdecydowanego chłopczyka w dupę. Zuch kobieta!

Ogarnij się chłopie. Dobiegasz 30stki, a mózg masz dalej jak nastolatek, dlatego randkujesz głównie z nastolatkami, bo kobiet 24+ się po prostu boisz. Bo to już nie głupie nastolatki, tylko pewne siebie, wiedzące czego chcą kobiety i mające konkretne wymagania, im nie wystarcza ładny wygląd i czułe słówka. Niestety twój czas się kończy, za parę lat zaczniesz tracić na wyglądzie i coraz trudniej będzie ci wyrywać te o dekadę młodsze. Znałam takiego jednego lowelasa, też mając 25-30 umawiał się ze znacznie młodszymi. Niestety dla niego, tuż po 30stce zaczął mocno łysieć, porobiły mu się zmarszczki, worki pod oczami i z chada 10/10 stał się nieatrakcyjnym facetem 35+. I teraz ani zainteresowania ze strony młodych, ani starszych...

Totalnie się nie boję starszych. Typowe tłumaczenie starszych kobiet, które widzą że mężczyzna interesuje się młodszymi. Spotykałem się z równolatką , lekarką i ona również chciała tworzyć ze mną relacje ale to ja zrezygnowałem na dość wczesnym etapie. Lubię młodsze (może nie aż tak ale 8 lat to nie jest nie wiadomo ile, tym bardziej że wyglądam młodziej). Ta dziewczyna często mi to mówiła i uważała, że jestem piękny. Młodsze mnie po prostu pociągają fizycznie bardziej. Z charakteru jestem po prostu jakby młodszy i nie jestem jakimś poważnym, zmanierowanym człowiekiem.  Wszystkie dziewczyny miałem 3-8 lat młodsze i dużej różnicy w dojrzałości nie widziałem między nimi.  Były te różnice ale nie jakieś duże.
Każdy będzie kiedyś starszy, ja prawdopodobnie nie wyłysieje, bo dziadek i ojciec włosy mają i to bez zakoli.

Nie podobają mi się takie boomerskie teksty, w stylu „kopnąć w dupę”. Kojarzy mi się z takim mechanicznym związkiem, że ma być chłop, byle był. Ja rozumiem jej decyzję, sam zawiniłem lub może naprawdę tego nie chciałem... Nie umiem teraz jednoznacznie stwierdzić. Teraz mi przykro ale sam bym się pewnie źle czuł, jakby mnie ktoś nie był pewny (nie doświadczyłem tego nigdy). Początki relacji były jednak między nami dość takie, że widać że mieliśmy na siebie ochotę. Ona w sumie od początku mnie zapraszała do siebie na film. 
Nie martwię się jakoś bardzo tym, że zostanę sam, bo bez problemu w tych czasach można kogoś dorwać i też potrafię być sam. Bardziej po prostu mi zawsze szkoda różnych fajnych relacji. Może jestem właśnie neurotyczny, jak ktoś wcześniej wspomniał ,bo dążę zawsze do perfekcji i ale też czasami przezywam coś mocniej. Sam nie wiem. Na pewno wiem, że mój charakter jednak pasował większości dziewczyn, chciały mnie na chłopaka i wiązały ze mną przyszłość. Myślę nad czymś na pewno można popracować.

15

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Nowe_otwarcie napisał/a:
ANTOINE_W napisał/a:

Proszę was, nie jedźcie po mnie ale dałem dupy.

Nie wiem, w sumie co dalej robić. Spotykałem się od Września z dziewczyną. Ja to traktowałem dość luźno z początku. Ona liczyła na związek. Jednak, było nam razem dobrze ale chyba ona bardziej inicjowała. Padały z jej strony pytania, czy będziemy razem ale zwlekałem z odpowiedzią. Wiem, że powiecie, że dobrze zrobiła, ja po prostu czasami potrzebuje wiedzieć co straciłem. W grudniu chciała do kogoś odejść, po tym jak nie usłyszała tego co chciała. Nie chciałem jej stracić i po rozmowie, jakoś się wznowiło to wszytko i zaczęliśmy trochę więcej się spotykać. Oczywiście nie błagałem o powrót ale powiedziałem jej co czuję (nie wyznałem miłości) i jakoś się zgodziła. Z tamtym typem, to się chyba nawet i tak pokłóciła, a później jak go spotkała, to uznała że jest obrzydliwy (nie wiem w taki razie na co związek z kimś, kto się nie podoba na siłę).
Gdzieś tam od nowego roku właśnie to był taki nowy etap. Układało się i w ogóle było dobrze ale ona wciąż czekała na ten związek  i te pytania się pojawiały. Miała zasadę, że będzie seks, jak będzie związek, jednak wiele razy jednak nie dała rady się oprzeć i później już nawet uznała, że chociaż tyle będzie mieć i chciała sama. Dzwoniła do mnie, żebym opowiedział jej co z nią będę robił itp. Ja też jej się podobałem na pewno, tutaj nie ma wątpliwości, że jej nie pociągałem.
Gdzieś od połowy marca kontakt nam się popsuł. Parę dni Wcześniej jeszcze miałem ją na Tinderze i jak była rozmowa o przyszłości, to nie poszło to do przodu i widziałem że wrzuciła tam nowe zdjęcia. Ja ją usunąłem wtedy z par i się wkurzyłem i znowu się uniosłem dumą, zamiast pogadać. No i ona się pytała, czemu to zrobiłem i tak dalej. Chciałbym, żeby dalej miała do mnie jakieś pretensje, bo bym wiedział, że jej zależy No i w sumie chyba zaczynała mieć dość tego, że nie ma tego związku.
Ja nie wiedziałem, czy chce w ogóle związku, bo ona jeszcze młoda i nie wiadomo nigdy jak to będzie. Jednak byłem pewny, że jest we mnie jakieś uczucie. Ciężko mi było sobie wyobrazić, że kiedyś się rozejdziemy.
No ale właśnie nastały te gorsze dni. Ja to i tak jestem trochę samotnikiem i mogę sobie siedzieć sam i nie gadać z nikim nawet długo.
W marcu się jeszcze spotykaliśmy, gdzieś w połowie marca jeszcze rozmawialiśmy regularnie przez telefon. Później właśnie była trochę cisza. Ona przez to, że czuła że ja chyba jej nie chce do związku, to mi wysyłała jakieś smutne TT, że nie „on nie jest dla ciebie” itp. Dostawałem te sygnały ale nic nie zrobiłem. Mam za swoje i zasługuje na ten los. Gdybym dostał szansę, to bym się nie wahał więcej.

Mam OGROMNY problem z podejmowaniem decyzji. W młodość poświęciłem 18 lat na dyscyplinę, z której nic nie miałem i żałowałem wielu decyzji i teraz się boję je podejmować, muszę wszytko analizować. Musi być perfekcyjnie. To jest chore.

Napisałem początkiem kwietnia co tam i ona że to koniec i że jest w związku. Że poznała kogoś, fajnie się gadało i uznała, że wejdzie w związek. W sumie trochę powtórka z tego grudnia, gdzie jakoś na złość chciała mi jakby zrobić. Tyle, że teraz to już chyba na poważnie. Próbowałem coś naprawić, wyjaśnić, a ona nic nie chciała mówić. Dzwoniłem z 30x i nie odebrała telefonu. I ogólnie nie było w jej stylu takie zachowanie nigdy. Nie byłem jakiś rozwścieczony, proponowałem żebyśmy pogadali normalnie. Ona, że jest umówiona i nie może rozmawiać. To mnie akurat dotknęło mocno, poczułem się poniżony. Chociaż zawsze była chętna nawet bardziej ode mnie do rozmowy i żeby sobie o wszystkim mówić.
Kiedyś rozmawialiśmy, że możemy zostać przyjaciółmi, jeśli nie będę chciał, bo tak było z jej pierwszym prawie chłopakiem. On uznał, że chce być singlem i nie byli razem.
A ja teraz jestem traktowany jak wróg jakiś. Nie było żadnych wyjaśnień. Może jestem sobie winny, że nie dałem jej tego związku ale było wszytko inne.

Teraz nie wiem, czy wgl jej nie zablokować, bo dosłownie prosiłem o wyjaśnienie i nie dostałem dosłownie nic. Raczej na pewno tego nie zrobię, bo wyjdzie dziecinnie. To mógł być ktoś nowy, poznany w marcu, raczej nie było nikogo w trakcie. Było podobnie wcześniej z tym gościem w grudniu. Nie jest to też jakaś zdrada, bo razem nie byliśmy i to z mojej winy ale strasznie boli, że może już do mnie nie czuć nic. Jeszcze był okres, że właśnie pisaliśmy i jeszcze może miała nadzieję.

Tak, czy siak to i tak ja tam mocno zawiodłem, bo nie dałem jej stabilizacji.
Ona mnie nie zablokowała, wciąż na story ma zdj ze mną albo moje kwiaty z walentynek. Po tym jak się odezwałem, nie zrobiłem już więcej żadnych podchodów, i nie zamierzam, bo czuję się jak bym był dla niej nikim. Usunąłem wszytko (zdjęcia, czaty), wyciszyłem relacje i nie wchodzę na jej story. Dziwne, że ona mi jeszcze lajkowala ostatnie story z końcówki marca.

Pewnie mnie zjedziecie, że mam za swoje, co jest prawdą ale byłem dla niej dobry i przejmowałem się jej problemami, jak swoimi. Nie interesują się nią rodzice i sama się utrzymuje. Ma ciężko w życiu ale chce iść na studia, ma 19 lat, ja 27. Wiem, że to duża różnica.

Powodem dla którego nie byłem pewny, był wiek i to, ze z początku nie zakładałem nawet związku z kimkolwiek. Jednak później było już blisko tego ale jeszcze chciałem czasu. Nie wiedziałem też, czy rodzina ją zaakceptuje, a ja się przejmuje trochę opinią innych. Nie jest to nic takiego wielkiego, bo po prostu też chciałem ją chronić, w razie czego. Rodzicom się podobała inna, która była lekarzem ale ja jakoś nie specjalnie czułem to i się skończyło na 2-3 spotkaniach. Pewnie by coś gadali, że z takiej super zrezygnowałem. No i nie bylem 5 lat w związku, były tylko takie relacje chwilowe ale może jedna z nich coś dla mnie znaczyła.
Teraz mnie tak wzięło, że nie mogę spać. Nawet jak przed snem sobie jakoś poukładam to w głowie, to budzę się o 3-4 w nocy i mam atak paniki i czuję ból w klatce. Każdy sen jest o niej. Chyba tak nie miałem nigdy. Jeść mi się nie chce, jestem na masie ale nie czuję w ogóle apetytu. Co by się mogło zmienić, jakbym za wczasu powiedział że chce z nią być? Nagle uczucia by się pojawiły? Teraz mam wątpliwości, czy jakieś były…

Tak, czy inaczej dałem cholernie dupy. Marzę, by to naprawić ale rozsądek zabrania mi do niej pisać, bo wiem, że czasami to jest źle odbierane przez kobiety. Zresztą i tak małe szanse, że bym coś zdziałał.

Uno momento. Laska odeszła, bo Ty bałeś się jej powiedzieć że byłbyś gotów spróbować z nią (mimo swojego wstępnego nastawienia) związku; odeszła, bo nie mogła się od Ciebie doczekać deklaracji że Ci zależy. Czemu więc nie zastosujesz najprostszego rozwiązania i po prostu nie pójdziesz do niej i nie powiesz właśnie że Ci zależy na tyle że chciałbyś spróbować chociaż być z nią w związku? Jeśli Cię poznała, to dla niej będzie to właśnie nie tylko dowód na to że Ci na niej zależy, ale i na to że (zważywszy na Twoje nastawienie) jest dla Ciebie wyjątkowa. Bo się boisz że ona to źle odbierze, że uzna to za słabość?

Już za późno, chyba nie dostanę kolejnej szansy. Poza tym ponoć jest w związku.
Na tyle, na ile ją znam, to nie musi być ktoś, kto jej się wgl podoba ale darowałem sobie zdobycie jakiś szczegółowych informacji. Wolę nie wiedzieć. 
Raz w życiu próbowałem naprawiać związek (teraz to nie był związek ale relacja) i mocno się do tego zraziłem. Laska się mocno unosiła honorem i nie szło z nią rozmawiać. Tak po czasie, to wiem, że była wredną osobą i nie tylko ja tak uważałem. Ta może taka nie jest obrączek na pewno nie aż tak, jak tamta ale ja już nie będę wiecej się tak zachowywał. Miałem wtedy 23 lata.
Jeżeli cokolwiek do mnie czuła, bo ja na przykład miłości jej nie wyznawałem ale była dla mnie czymś więcej, to może kiedyś odnowimy kontakt. Coś tam kiedyś napisała o kochaniu ale szybko usunęła- takie droczenie się. Ja chcę iść na razie do przodu. Spojrzeć na to z boku. Dzisiaj się spotykam z kimś. Trochę może na siłę ale czasami początki bywają trudne i trzeba włożyć odrobinę wysiłku, żeby się do kogoś przekonać.
Na pewno o związku nie myślę, nigdy nie mam tak, że spotykam się z kimś z takim założeniem. Wolę jak jest luźno na początku, tak samo było z tą ostatnią. Dla mojej psychiki też będzie dobrze się po prostu spotkać z kimś innym.
Dalej się obserwujemy na instagramie i mamy siebie w znajomych na FB. Ja tego nie planuje zmieniać, znając ją to ona też nie ale różnie może być.
Myślę, że gdybym dostał szansę, zaryzykowałbym ze zwiazkiem ale na razie nie robię sobie na nic nadziei. Nie planuje też jej odzyskiwać. Może to jedynie wyjść od niej.

16

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
ANTOINE_W napisał/a:

Totalnie się nie boję starszych. (...)Lubię młodsze (może nie aż tak ale 8 lat to nie jest nie wiadomo ile, tym bardziej że wyglądam młodziej). Ta dziewczyna często mi to mówiła i uważała, że jestem piękny. Młodsze mnie po prostu pociągają fizycznie bardziej. Z charakteru jestem po prostu jakby młodszy i nie jestem jakimś poważnym, zmanierowanym człowiekiem. (...)

No ja widzę przecież, że z charakteru to ty jesteś jak nastolatek lol, znaczy cholernie niedojrzały emocjonalnie. A tu zaraz 30stka ci stuknie.
Tobie nie jest szkoda 'fajnych relacji'. Ty po prostu masz zjebany charakter i cholernie niską samoocenę, choć sam pewnie tak o sobie nie myślisz, bo się oszukujesz. To co tak naprawdę cię boli w tej sytuacji to to, że ZOSTAŁEŚ PORZUCONY. Przecież to wszystko idzie wyczytać między wierszami. No poczytaj co sam napisałeś:
'(...) proponowałem żebyśmy pogadali normalnie. Ona, że jest umówiona i nie może rozmawiać. To mnie akurat dotknęło mocno, poczułem się poniżony.'. Chyba pierwszy raz w życiu taka sytuacja, co? Do tej pory to ty olewałeś dziewczyny, bo możesz, bo 'nic im nie obiecywałeś', ale gdy dostałeś z twojej własnej broni to się biedactwo poczuło urażone i popłakało...
To właśnie dlatego wolisz nastolatki. To nie chodzi o to, że bardziej podobają ci się z wyglądu, tylko z charakteru. Mają jeszcze siano w głowie, imponuje im, że starszy o te 5-8 lat chłopak się nimi zainteresował, że koleżanki zazdroszczą i dlatego rzadko porzucają jako pierwsze. O to ci chodzi, minimalizujesz prawdopodobieństwo bycia porzuconym, żeby kruche ego nie ucierpiało. Do tego są słodkie, przytulaśne, nie mają wymagań, no raj dla takiego zakompleksionego chłopczyka. Ale trafiła kosa na kamień. Brawa dla tej dziewczyny!

17 Ostatnio edytowany przez ANTOINE_W (2024-04-15 15:55:32)

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Anewe napisał/a:
ANTOINE_W napisał/a:

Totalnie się nie boję starszych. (...)Lubię młodsze (może nie aż tak ale 8 lat to nie jest nie wiadomo ile, tym bardziej że wyglądam młodziej). Ta dziewczyna często mi to mówiła i uważała, że jestem piękny. Młodsze mnie po prostu pociągają fizycznie bardziej. Z charakteru jestem po prostu jakby młodszy i nie jestem jakimś poważnym, zmanierowanym człowiekiem. (...)

No ja widzę przecież, że z charakteru to ty jesteś jak nastolatek lol, znaczy cholernie niedojrzały emocjonalnie. A tu zaraz 30stka ci stuknie.
Tobie nie jest szkoda 'fajnych relacji'. Ty po prostu masz zjebany charakter i cholernie niską samoocenę, choć sam pewnie tak o sobie nie myślisz, bo się oszukujesz. To co tak naprawdę cię boli w tej sytuacji to to, że ZOSTAŁEŚ PORZUCONY. Przecież to wszystko idzie wyczytać między wierszami. No poczytaj co sam napisałeś:
'(...) proponowałem żebyśmy pogadali normalnie. Ona, że jest umówiona i nie może rozmawiać. To mnie akurat dotknęło mocno, poczułem się poniżony.'. Chyba pierwszy raz w życiu taka sytuacja, co? Do tej pory to ty olewałeś dziewczyny, bo możesz, bo 'nic im nie obiecywałeś', ale gdy dostałeś z twojej własnej broni to się biedactwo poczuło urażone i popłakało...
To właśnie dlatego wolisz nastolatki. To nie chodzi o to, że bardziej podobają ci się z wyglądu, tylko z charakteru. Mają jeszcze siano w głowie, imponuje im, że starszy o te 5-8 lat chłopak się nimi zainteresował, że koleżanki zazdroszczą i dlatego rzadko porzucają jako pierwsze. O to ci chodzi, minimalizujesz prawdopodobieństwo bycia porzuconym, żeby kruche ego nie ucierpiało. Do tego są słodkie, przytulaśne, nie mają wymagań, no raj dla takiego zakompleksionego chłopczyka. Ale trafiła kosa na kamień. Brawa dla tej dziewczyny!


Cóż, nie zamierzam Cię przekonywać do swoich racji i w taki niedojrzały sposób Ci ubliżać, jak ty to robisz. Jestem osobą kulturalną, dość ciepła i ugodową i nie obracam się w środowisku ludzi zawistnych, a w tej wypowiedzi jest jej dużo. Także dziękuję za komentarz, nie biorę tego aż tak do siebie, bo znam swoją wartość.
Miłego popołudnia.

18

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Anewe napisał/a:
ANTOINE_W napisał/a:

Totalnie się nie boję starszych. (...)Lubię młodsze (może nie aż tak ale 8 lat to nie jest nie wiadomo ile, tym bardziej że wyglądam młodziej). Ta dziewczyna często mi to mówiła i uważała, że jestem piękny. Młodsze mnie po prostu pociągają fizycznie bardziej. Z charakteru jestem po prostu jakby młodszy i nie jestem jakimś poważnym, zmanierowanym człowiekiem. (...)

No ja widzę przecież, że z charakteru to ty jesteś jak nastolatek lol, znaczy cholernie niedojrzały emocjonalnie. A tu zaraz 30stka ci stuknie.
Tobie nie jest szkoda 'fajnych relacji'. Ty po prostu masz zjebany charakter i cholernie niską samoocenę, choć sam pewnie tak o sobie nie myślisz, bo się oszukujesz. To co tak naprawdę cię boli w tej sytuacji to to, że ZOSTAŁEŚ PORZUCONY. Przecież to wszystko idzie wyczytać między wierszami. No poczytaj co sam napisałeś:
'(...) proponowałem żebyśmy pogadali normalnie. Ona, że jest umówiona i nie może rozmawiać. To mnie akurat dotknęło mocno, poczułem się poniżony.'. Chyba pierwszy raz w życiu taka sytuacja, co? Do tej pory to ty olewałeś dziewczyny, bo możesz, bo 'nic im nie obiecywałeś', ale gdy dostałeś z twojej własnej broni to się biedactwo poczuło urażone i popłakało...
To właśnie dlatego wolisz nastolatki. To nie chodzi o to, że bardziej podobają ci się z wyglądu, tylko z charakteru. Mają jeszcze siano w głowie, imponuje im, że starszy o te 5-8 lat chłopak się nimi zainteresował, że koleżanki zazdroszczą i dlatego rzadko porzucają jako pierwsze. O to ci chodzi, minimalizujesz prawdopodobieństwo bycia porzuconym, żeby kruche ego nie ucierpiało. Do tego są słodkie, przytulaśne, nie mają wymagań, no raj dla takiego zakompleksionego chłopczyka. Ale trafiła kosa na kamień. Brawa dla tej dziewczyny!

Pamiętam Antoine'a z co najmniej jednego wątku (trochę podobny typ do Charlesa, z którym tak się starł nasz drogi Johnny Bravo) i jakkolwiek pewnie niejedna osoba chciała mu pocisnąć, to w swojej próbie pocisku chyba zapuściłaś się w trochę grząskie tereny. OK, jechać po gościu grającym niefajnie? Niejeden się skusi. Ale przypierdalać mu akurat wtedy gdy okazał ludzkie uczucia i dostał? Bo nie jestem do końca pewien że tu chodzi jedynie o urażoną dumę; przyczyną bardziej była niewiara w to że jakaś laska jest w stanie zrobić wyłom w tym jego pancerzu, bo widział oznaki, tylko bał się w to uwierzyć. A te teksty o nastolatkach już niepotrzebne...
Zresztą... aż by się przydało zrobić badania na ten temat. Może rzeczywiście to czysta biologia i nasz zewnętrzny wizerunek jest dostosowany do kobiet, do których nas ciągnie? Może faktycznie istnieje związek między tym że facet wygląda młodo (lub bardzo młodo) jak na swój wiek i ciągnie go do młodszych lasek i to z nimi znajduje wspólny język, a nie z rówieśnicami? wink

19 Ostatnio edytowany przez Johnny.B (2024-04-16 02:25:41)

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Nowe_otwarcie napisał/a:
Anewe napisał/a:
ANTOINE_W napisał/a:

Totalnie się nie boję starszych. (...)Lubię młodsze (może nie aż tak ale 8 lat to nie jest nie wiadomo ile, tym bardziej że wyglądam młodziej). Ta dziewczyna często mi to mówiła i uważała, że jestem piękny. Młodsze mnie po prostu pociągają fizycznie bardziej. Z charakteru jestem po prostu jakby młodszy i nie jestem jakimś poważnym, zmanierowanym człowiekiem. (...)

No ja widzę przecież, że z charakteru to ty jesteś jak nastolatek lol, znaczy cholernie niedojrzały emocjonalnie. A tu zaraz 30stka ci stuknie.
Tobie nie jest szkoda 'fajnych relacji'. Ty po prostu masz zjebany charakter i cholernie niską samoocenę, choć sam pewnie tak o sobie nie myślisz, bo się oszukujesz. To co tak naprawdę cię boli w tej sytuacji to to, że ZOSTAŁEŚ PORZUCONY. Przecież to wszystko idzie wyczytać między wierszami. No poczytaj co sam napisałeś:
'(...) proponowałem żebyśmy pogadali normalnie. Ona, że jest umówiona i nie może rozmawiać. To mnie akurat dotknęło mocno, poczułem się poniżony.'. Chyba pierwszy raz w życiu taka sytuacja, co? Do tej pory to ty olewałeś dziewczyny, bo możesz, bo 'nic im nie obiecywałeś', ale gdy dostałeś z twojej własnej broni to się biedactwo poczuło urażone i popłakało...
To właśnie dlatego wolisz nastolatki. To nie chodzi o to, że bardziej podobają ci się z wyglądu, tylko z charakteru. Mają jeszcze siano w głowie, imponuje im, że starszy o te 5-8 lat chłopak się nimi zainteresował, że koleżanki zazdroszczą i dlatego rzadko porzucają jako pierwsze. O to ci chodzi, minimalizujesz prawdopodobieństwo bycia porzuconym, żeby kruche ego nie ucierpiało. Do tego są słodkie, przytulaśne, nie mają wymagań, no raj dla takiego zakompleksionego chłopczyka. Ale trafiła kosa na kamień. Brawa dla tej dziewczyny!

Pamiętam Antoine'a z co najmniej jednego wątku (trochę podobny typ do Charlesa, z którym tak się starł nasz drogi Johnny Bravo) i jakkolwiek pewnie niejedna osoba chciała mu pocisnąć, to w swojej próbie pocisku chyba zapuściłaś się w trochę grząskie tereny. OK, jechać po gościu grającym niefajnie? Niejeden się skusi. Ale przypierdalać mu akurat wtedy gdy okazał ludzkie uczucia i dostał? Bo nie jestem do końca pewien że tu chodzi jedynie o urażoną dumę; przyczyną bardziej była niewiara w to że jakaś laska jest w stanie zrobić wyłom w tym jego pancerzu, bo widział oznaki, tylko bał się w to uwierzyć. A te teksty o nastolatkach już niepotrzebne...
Zresztą... aż by się przydało zrobić badania na ten temat. Może rzeczywiście to czysta biologia i nasz zewnętrzny wizerunek jest dostosowany do kobiet, do których nas ciągnie? Może faktycznie istnieje związek między tym że facet wygląda młodo (lub bardzo młodo) jak na swój wiek i ciągnie go do młodszych lasek i to z nimi znajduje wspólny język, a nie z rówieśnicami? wink

Wiesz różni są faceci jedni w wieku 20 lat wyglądają na 40 i potem jest nie lepiej inni mając 25 dopiero wyglądają na 18. Co do kobiet są takie co mając 35 lat mają twarz babulki. Inne mają 50+ i są zajebiste. Młodsze są lepsze bo... starsze mają większy przybieg 2 dzieci w pakiecie. A jak dobiją do 40stki czują, że mają znów 18. Co do rozumu 25-35 ma tak samo nawalone pod kopułą, więc lepiej celować w młodszą. Czasem startowałem do 15 lat starszych to nie umiały zdania skleić lub foch... a co mi możesz zaoferować młodzieńcze. Stare baby są jak BMW fajnie jest pojeździć, ale na dłużą metę nie opłaca się w to inwestować. Rozumu zero a nadwozie się sypie. Rówieśnice dają nam szanse lub zapraszają na kawę, gdy już dziecko 10 latek ma... Ale 10 lat temu miały nas gdzieś i szukały prawdziwych "mężczyzn". Nie sorry moja droga twój czas przeminął. Nie mam nic co mądrych starszych kobiet większość znajduje młodszych fajnych partnerów. Inne zaś zjebały sobie życie i szukają frajera, który dołoży się do czynszu. Sam mam kolegę lat 33 i laska lat 42 i 2 dzieci... Przecież to kibel on powinien umawiać się z laską lat 26 i planować swoją rodzinę a nie niańczyć dzieci jakiejś lufy...

20

Odp: Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.
Nowe_otwarcie napisał/a:
Anewe napisał/a:
ANTOINE_W napisał/a:

Totalnie się nie boję starszych. (...)Lubię młodsze (może nie aż tak ale 8 lat to nie jest nie wiadomo ile, tym bardziej że wyglądam młodziej). Ta dziewczyna często mi to mówiła i uważała, że jestem piękny. Młodsze mnie po prostu pociągają fizycznie bardziej. Z charakteru jestem po prostu jakby młodszy i nie jestem jakimś poważnym, zmanierowanym człowiekiem. (...)

No ja widzę przecież, że z charakteru to ty jesteś jak nastolatek lol, znaczy cholernie niedojrzały emocjonalnie. A tu zaraz 30stka ci stuknie.
Tobie nie jest szkoda 'fajnych relacji'. Ty po prostu masz zjebany charakter i cholernie niską samoocenę, choć sam pewnie tak o sobie nie myślisz, bo się oszukujesz. To co tak naprawdę cię boli w tej sytuacji to to, że ZOSTAŁEŚ PORZUCONY. Przecież to wszystko idzie wyczytać między wierszami. No poczytaj co sam napisałeś:
'(...) proponowałem żebyśmy pogadali normalnie. Ona, że jest umówiona i nie może rozmawiać. To mnie akurat dotknęło mocno, poczułem się poniżony.'. Chyba pierwszy raz w życiu taka sytuacja, co? Do tej pory to ty olewałeś dziewczyny, bo możesz, bo 'nic im nie obiecywałeś', ale gdy dostałeś z twojej własnej broni to się biedactwo poczuło urażone i popłakało...
To właśnie dlatego wolisz nastolatki. To nie chodzi o to, że bardziej podobają ci się z wyglądu, tylko z charakteru. Mają jeszcze siano w głowie, imponuje im, że starszy o te 5-8 lat chłopak się nimi zainteresował, że koleżanki zazdroszczą i dlatego rzadko porzucają jako pierwsze. O to ci chodzi, minimalizujesz prawdopodobieństwo bycia porzuconym, żeby kruche ego nie ucierpiało. Do tego są słodkie, przytulaśne, nie mają wymagań, no raj dla takiego zakompleksionego chłopczyka. Ale trafiła kosa na kamień. Brawa dla tej dziewczyny!

Pamiętam Antoine'a z co najmniej jednego wątku (trochę podobny typ do Charlesa, z którym tak się starł nasz drogi Johnny Bravo) i jakkolwiek pewnie niejedna osoba chciała mu pocisnąć, to w swojej próbie pocisku chyba zapuściłaś się w trochę grząskie tereny. OK, jechać po gościu grającym niefajnie? Niejeden się skusi. Ale przypierdalać mu akurat wtedy gdy okazał ludzkie uczucia i dostał? Bo nie jestem do końca pewien że tu chodzi jedynie o urażoną dumę; przyczyną bardziej była niewiara w to że jakaś laska jest w stanie zrobić wyłom w tym jego pancerzu, bo widział oznaki, tylko bał się w to uwierzyć. A te teksty o nastolatkach już niepotrzebne...
Zresztą... aż by się przydało zrobić badania na ten temat. Może rzeczywiście to czysta biologia i nasz zewnętrzny wizerunek jest dostosowany do kobiet, do których nas ciągnie? Może faktycznie istnieje związek między tym że facet wygląda młodo (lub bardzo młodo) jak na swój wiek i ciągnie go do młodszych lasek i to z nimi znajduje wspólny język, a nie z rówieśnicami? wink


Mnie po prostu kręci bardzo młody wygląd, nie musi iść to w parze z wiekiem. Czasami mnie kręcą o wiele starsze, tak czysto fizycznie. Mógłbym zostać zdominowany.

Jednak ogólnie to po prostu preferuje młodsze, właśnie ze względu na urodę i to tyle. Lubię też przy okazji bardzo szczupłe.
Przykładowo jeżeli mam do czynienia z taką nieco młodszą dziewczyną, o drobnej budowie, to po prostu mam ochotę, żeby na mnie siadała i robić jej dużo fajnych rzeczy. Tak miałem z tą ostatnią, uwielbiałem to. Mam nadzieję, że nikogo tym nie zgorszyłem tutaj… Więc wątpię, że chodzi o jakieś sprawy związane z tym, że starsze lub rówieśnice są dla mnie zbyt wymagające, bo nie są, chociaż spotykałem się tylko z taką jedną. Zawsze trafiałem na fajne dziewczyny, takie co stawiają na partnerstwo i to jest po prostu mój styl relacji. Nie potrzebuje władzy i kontroli, ona może zarabiać więcej, jeżeli będzie mi z tym dobrze.

Posty [ 20 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Dałem ciała, pozwoliłem odejść, bo nie byłem pewny.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024