MaciejO0o.. napisał/a:Antykoncepcja w przypadku zdrowych ludzi jest zła, bo powoduje odejście od istoty związku małżeńskiego. A istotą małżeństwa jest m. in. płodzenie i rodzenie w duchu miłości.
Antykoncepcja powoduje, że związek między seksem a przekazywaniem życia zostaje zatarty i czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej. Po prostu seks zamiast być sposobem przekazywania życia staje się celem życia, a to błąd.
Akceptowalną formą antykoncepcji w tym sensie, że nie każdy stosunek musi kończyć się zapłodnieniem, jest po prostu poznanie swoich ciał i rozeznanie procesów w nim zachodzących i rozumne panowanie nad popędem. Czyli w dni niepłodne małżonkowie też mogą odbywać stosunek seksualny (ale zawsze musi być otwarcie się na życie, gdyby jednak nastąpiło poczęcie mimo nie zaplanowania, bo to Bóg jest tym który daje życie, a jeżeli Bóg daje, to znakiem tego jest to dobre i na pewno wie lepiej od każdego człowieka, że jednak jest sens w tym życiu które dał. Małżonkowie nie dają życia, a uczestniczą w przekazywaniu życia. To tak z szerszej perspektywy.)
Odnośnie 4 punktu. Chodzi o dojrzałość i świadomość, i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów. Chodzi też o utratę istoty związku małżeńskiego, o odejście od istoty miłości małżeńskiej.5 Nie wiem czy są znane. Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie. Mąż w sumie też jest w stanie rozpoznawać po ciele i zachowaniu kobiety różne stany. Tylko oczywiście to wymaga pewnej pracy na wielu gruntach między małżonkami.
6 "A mozna np. Podjac decyzje o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica "
Nie można, bo wtedy następuje odejście od istoty małżeństwa, czyli związku między kobietą i mężczyzną w którym istotna jest też sfera seksualna. Małżonkowie dlatego są między innymi małżonkami, bo właśnie sfera seksualna jest przed nimi otwarta i właśnie też po to się wiążą, by korzystać z tej sfery (oczywiście w sposób godziwy).
Powściągliwości nie można podjąć ot tak sobie. Musi być uzasadniona należycie.
Ewentualnie powściągliwość między kobietą a mężczyzną, jeśli chodzi o sferę seksualną, to co najwyżej przyjaźń, albo koleżeństwo.Typowe papugowanie stanowiska duchownych kościoła katolickiego, które to stanowisko traktuje ludzi jak bydło rozpłodowe. Aż ciśnie się na usta: czy to "płodzenie i rodzenie w duchu miłości" ma służyć temu, żeby nie zabrakło w parafii ministrantów? Czy żeby nie zabrako chrztów i komunii?
Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie.
Wiedza niewątpliwie zaczerpnięta z własnego doświadczenia. Kluczowe jest słówko "w miarę".
Chodzi o dojrzałość i świadomość, i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów.
Mnóstwo wzniosłych, górnolotnych słów. Jak dla mnie najlepszym dowodem dojrzałości, świadomości, wolności i odpowiedzialności jest stosowanie antykoncepcji. Właśnie w modelu "kalendarzykowym" zostaje się niewolnikiem popędów, przypadku i co najgorsze - układa swoje życie pod dyktando instytucji, która jest wyraźnie odklejona od współczesności, ma swoje za uszami (pedofilia, czarownice, krucjaty itd.), a jej członkowie (duchowieństwo) jest uprzywilejowaną kastą-sektą. Nie ma to jak w imię wolności robić z siebie niewolnika, który ma nie mysleć, tylko wierzyć
Antykoncepcja (...) czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej
Brzmi bardzo sucho. Średniowieczne wywody tzw. ojców kościoła odnośnie różnych sfer życia opierały się głównie na wnioskowaniu różnych rzeczy na podstawie świętych ksiąg. Doświadczenie nie było tam kluczowe; wszystko było suchą teorią. I tak właśnie czyta się te wywody Macieja. Jak wiadomo, Ziemia nie leży w centrum wszechrzeczy okrążana przez Słońce. Nie tylko z tym się mylili
Tak na marginesie, jeżeli nawet ciało byłoby tylko narzędziem rozkoszy cielesnej, co w tym takiego złego? Lepiej rozkoszy niż bólu. Oh wait, kościół fetyszyzuje cierpienie, ból, mękę Chrystusa itd. Może w chrześcijańskiej utopii wszyscy powinni się codziennie biczować, ale to nie znaczy, że w takim świecie ludzie byliby szczęśliwi.
Mówiąc wulgarnie: zaruchaj i nie pierdol, Maciek.
Odnośnie wazektomii natomiast, jako kobiecie wydaje mi się, że ból jak kopnięcie w krocze musi być dla faceta bardzo nieprzyjemny. Ała.
Głupoty. Stanowisko Kościoła katolickiego nie traktuje ludzi jak bydło rozpłodowe. Papugujesz jakiś czarny PR odnośnie Kościoła. Dowiedziedz się jak jest, u źródła.
Jakie postępowanie jest dojrzałe w przypadku zdrowych ludzi?
Czy poznanie swojego ciała i życie w otwarciu się na miłość, zaakceptowanie procesów, które zachodzą w ciele i panowanie nad nimi, czy olać to, stać się zlepkiem popędów, uczuć i blokowanie konsekwencji swoich czynów antykoncepcją, bo tak jest przyjemnie tu i teraz? Wiadomo.
Uległaś zgorszeniu, które zgotowału kilku ludzi w Kościele i czarnej legendzie inkwizycji. Jeżeli ciekawi Cię temat, podrzucam link w którym jest obrona świętej inkwizycji. https://youtu.be/zDwbXl6dpuo?si=jFoomu5ncrsqVvH1