Wazektomia pomaga czy psuje?? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ANTYKONCEPCJA HORMONALNA ORAZ NATURALNA » Wazektomia pomaga czy psuje??

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 173 ]

66

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Ciśnienie generalnie się nie robi od samych plemników - same plemniki to jest bardzo mała "masa". Poza tym ciśnienie związane z wyrzutem nasienia jest generowane znacznie dalej. Nie ten etap.

Mój mąż miał wazektomię dwa lata temu, także w tamtym czasie sporo na ten temat czytaliśmy.

Wybraliśmy Siwika z uwagi na doświadczenie i jedną drobną różnicę w technice. Siwik, jeśli anatomia na to pozwala, oba nasieniowody podwiązuje poprzez jedno rozwarstwienie skóry. Natomiast reszta robi dwa rozwarstwienia - dwa miejsca do ewentualnego paprania.

Bólu nie było. Dwa dni mąż chodził okrakiem, ale potem było już w porządku.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

No właśnie jedni mówią że ciśnienia nie ma inni że jednak jest bo ile by nie było tego to jednak się zbiera i nie ma ujścia a jak się wchłania to nie wiem ale podobno się wchłania  jedni twierdzą że się wchłania w jadrach i nie ma ciśnienia inni że trzeba zostawić otwarte do otrzewnej i tam się wchłania...

68

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

No dobra zasięgnąłem informacji u źródła i tak. aha żeby nie było informacja była zasięgana od zwolenników metody kanadyjskiej...

W metodzie kanadyjskiej jak wiadomo lub nie nasieniowód z jądra przyklipsowany (do otrzewnej by nie wypadł) mając światło wypuszcza plemniki do otrzewnej. To jest miejsce przystosowane na natychmiastową absorbcję wszystkiego co sie tam znajdzie.
Co do metody powiedzmy standardowej gdzie mamy klips zamykający nasieniowód plemniki nie mogą się wydostać i tak zastanawiałem się bo przy absyncji przecież też plemniki nie są wykorzystywane i wchłąniane...ale podobno okazuje się, że po wyprodukowaniu przechodzą od razu nasieniowodem w okolice prostaty i tam czatują. I też tam ewentualnie są absorbowane. Dlatego tak ważne niby jest aby mogły one spokojnie wypłynąć z jądra na zewnątrz.
Druga sprawa to kwestia jeszcze bardziej niezbadana jak pierwsza... plemniki mają enzymy które mają przedostać się przez ściankę jajeczka więc nie mogąc sie wydostać z jądra czy nasieniowodu mogę próbować tym enzymem wpływać na ścianki co ewentualnie mogłoby powodować ból...

Co o tym sądzicie... ma to wszystko ręce i nogi?

69

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Ma ręce i nogi. Ja dlatego jestem za kanadyjską.
Pytanie z innej beczki...a nie mysleliscie czy nie powinniscie zamrozic sobie plemnikow? Jakby za 10 lat Wam odbilo i chcielibyscie jednak jeszcze miec dzieci? Z ta czy z inna kobietą?

70

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Według mnie wazektomia ma sens na 100% w przypadku ustabilizowanej rodziny. Np. 2 dzieci i 35 lat. A po wazektomi jakby nawet coś dziwnego się stało to jeszcze pobranie plemnikow można zrobić i inseminacje. Natomiast różne ludzie mają pomysły ja chcąc wychować dobrze swoje dzieci uważam że 2 starczy, jak człowiek będzie mieć niebawem 40 lat to już trochę za późno na dzieci..inaczej się będzie dla nich dziadkiem a nie tata. Ale to moje zdanie. Ja nie będę nic mrozic poza lodem do drinka...

71 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-05-24 13:54:55)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Moim zdaniem wazektomia pomaga (jeśli para zdecydowała się na to, że mężczyzna będzie bezpłodny), ale jeśli to jest decyzja, której mężczyzna będzie żałował (w młodym wieku) to dla mnie absurd trochę. My z mężem właśnie rozmyślamy nad wazektomią. Ostatnio czytaliśmy ten artykuł: tu był nieregulaminowy link, i został usunięty przez moderatora

72

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Ja niestety albo stety musiałem zrobić wazektomie. Mam chorobe (nie chce o tym mowic ) którą przekazałbym dzieciom. Bałem sie ale niepotrzebnie. Lekarz najpierw mi dokładnie wytłumaczył i okazało się ze to jest szybki zabieg (jakies 30 min). Robiłem w Gdańsku na aniołkach.

73

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

To i ja się wypowiem na temat wazektomi.
Pomysł wyszedł od mojego męża. Mamy już 2 dzieci i stwierdziliśmy, że to będzie najlepsza forma antykoncepcji. I owszem sprawdziło się, myślałam tak przez 9 lat do czasu aż mąż nie znalazł sobie kochanki. Z którą to bez żadnych oporów uprawiał seks bez strachu o konsekwencjach.

74

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

ja bym się bała że mój facet będzie bezpłodny...

75

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
ewcia1307 napisał/a:

To i ja się wypowiem na temat wazektomi.
Pomysł wyszedł od mojego męża. Mamy już 2 dzieci i stwierdziliśmy, że to będzie najlepsza forma antykoncepcji. I owszem sprawdziło się, myślałam tak przez 9 lat do czasu aż mąż nie znalazł sobie kochanki. Z którą to bez żadnych oporów uprawiał seks bez strachu o konsekwencjach.

Myślisz, że jakby nie zrobił sobie wazektomii to by nie znalazł sobie kochanicy?
Wolałabyś, żeby istniało ryzyko, żeby miał z jakąś kochanicą dziecko?


Ja jestem w końcu po...zdecydowałem się na kanadyjską....zadziwiająco szybki ten zabieg...i jeszcze bardziej zadziwiająca lista oczekujących (5 tygodni się czeka aktualnie na termin)
Odliczam do badania...

76 Ostatnio edytowany przez była_panna (2018-10-20 13:45:52)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Averyl napisał/a:

Mój M. nie jest w stanie spokojnie rozmawiać nawet na temat wykastrowania psa (zalecenie weterynarza), a co to mówić o nim samym.

Mężczyźni źle znoszą takie tematy jak kastracja. Nie darmo się mówi, że przy kastrowaniu zwierząt najlepiej się sprawdza się pani weterynarz.

Mój mąż z początku na ten temat reagował alergicznie, więc odłożyliśmy go na czas jakiś. On musiał po prostu do tego dojrzeć. w pewnym momencie sam do tego wrócił. Przyznał się, że źle mu się to kojarzy, że się boi, ale nie bólu, tylko możliwych powikłań i tego, że zacznę go inaczej traktować. Odbyliśmy na ten temat wiele rozmów. Wreszcie zdecydował się na poddanie zabiegowi. Starałam się go wspierać, zarówno przed, jak i w trakcie krótkiej rekonwalescencji. Natomiast gdy miewał jakieś ataki chandry po jakimś czasie "bo ty teraz nie widzisz we mnie mężczyzny" reagowałam stanowczo, żeby ukrócić to rozczulanie się nad sobą.

Bocianszpak napisał/a:

Kwestia przyznawania się do zabiegu dla mnie nie stanowi problemu smile, bardziej dla mojej małżonki, która nie bardzo chce, abyśmy o tym mówili.

My wspólnie postanowiliśmy, że nie będziemy o tym  n i k o m u  mówić. Piszę o tym na tym forum tylko dlatego, że zapewnia ono anonimowość. Uważam, że ludzie nie rozumieją istoty tego zabiegu dlatego kojarzy im się z kastracją. Nie wytłumaczy się tego wielu osobom, więc lepiej nie narażać się na głupie komentarze i plotki.

77

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Nie mieszajmy dwóch systemów walutowych. Nie bądźmy peweksami.

Wazektomia to nie kastracja. Zatkać sobie dziurki w nosie to nie ucięcie tegoż.

78 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-11-17 22:40:46)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Jestem świeżo po wazektomii (metoda kanadyjska) - wykonanej w klinice SPAM param pam pam.
Tego, że nie będę miał dzieci wcale się nie bałem - już swoje odchowałem, więcej nie chce. Poza tym metoda jest odwracalna, a nawet jeśli się nie uda, zawsze można pobrać plemniki bezpośrednio i inVitro - ale takie rozważania według mnie są totalnie bez sensu. To nie jest tak, że ktoś Ci jądra wycina.

Najbardziej jako facet bałem się bólu - sama perspektywa, że tam cię będzie coś bolało trochę mnie powstrzymywała. Ale powiem szczerze, że sam zabieg był w sumie mniej bolesny niż wizyta u dentysty na znieczuleniu. Lekkie ukucie w skórę przy znieczulaniu i w zasadzie tyle. Dr. Kulik bardzo profesjonalnie wszystko załatwił, miło się z nim rozmawiało. Zabieg jest dosyć szybko - znowu, jak wizyta u dentysty.

A co potem? Przez jakiś czas czujesz, że masz jądra. To nie ból, ale takie uczucie, że tam są. Może lekki dyskomfort. Dostałem proszki przeciwbólowe, ale były całkiem niepotrzebne. Po jakichś 6-7 dniach wszelkie uczucia dyskomfortu zniknęły. Teraz tylko czekam na przepisowe 90 dni (czas życia plemników) aby się przebadać. Żona nie może brać pigułek, bardzo się boi, że prezerwatywa pęknie i bardzo nie chce mieć dzieci. Więc seks teraz będzie na pewno bez stresu. A nie czuję, żeby mi libido spadło smile

79

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
misiando napisał/a:

Nie mieszajmy dwóch systemów walutowych. Nie bądźmy peweksami.

Wazektomia to nie kastracja. Zatkać sobie dziurki w nosie to nie ucięcie tegoż.


Niby oczywiste, ale nie dla wszystkich. Często to nie jest kwestia wiedzy, ale kultury.

80

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Wazektomia nie uszkadza w żaden sposób penisa i po zabiegu (no, po kilku tygodniach) jest on w pelni funkcjonalny. Tylko bezplodny tongue

81 Ostatnio edytowany przez Gościnnie (2018-11-22 20:50:24)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Witam.
To ja już po. Zabieg spoko. Nie wiem czy spędziłem w gabinecie chociaż 20 minut. Po tym jak zeszło znieczulenie coś tam czuć, ale nie nazwałbym to bólem. Bardzo do zaakceptowania dyskomfort. Póki co polecam i czekam z niecierpliwością 12 tygodni aż będę po drugim badaniu zawartości plemników :-)
Pozdrawiam.

82

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Retsuko napisał/a:

Wazektomia nie uszkadza w żaden sposób penisa i po zabiegu (no, po kilku tygodniach) jest on w pelni funkcjonalny. Tylko bezplodny tongue

No wlasnie. Mój mąż robil sobie wazektomie u tego lekarza ze szwecji na gdańskich Aniołkach (z góry przepraszam jak przekręcam imię, ale chyba Jerzy Michajłowski) i jak juz sie pogoilo co trzeba to nie ma najmniejszych problemow ze sprawnoscia w lozku, a wrecz wydluzyl sie nam przecietny stosunek. Wiec jezeli ktos sie boi impotencji po wazektomii to akurat nie ma sie czego bac tongue

83

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Także po, metoda kanadyjska. 20 minut dyskomfortu (bo o bólu nie ma mowy - po prostu mało przyjemny zabieg - leczenie zębów uważam za mniej "przyjemne"), potem tydzień uczucia jakbym piłką w krocze dostał - znowu dyskomfort, ale nie ból. Przy czym erekcja była od razu, chciałem nawet żonkę na delikatny seksik namówić, ale patrzyła na mnie wielkimi przerażonymi oczyma big_smile Pomysł wazektomii mój, i to ja musiałem żonę przekonywać przez niemal rok. W końcu dotarło, że to świetna metoda, a ona będzie uwolniona od hormonów. Sprzęt działa, a teraz czekam na wyniki badań nasienia i odstawienie hormonów przez żonkę (liczę na wzrost libido u niej). Nie bać się, panowie, to naprawdę nie boli, jest tylko nieprzyjemne.

84

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Ja jakiś czas temu chciałem się poddać zabiegowi. Jednak po zastanowieniu się zrezygnowalem.
Pierwsza wątpliwość to ta, że nie do końca jestem przekonany co do tego, że "co nie wyleci to się wchłonie". Otóż nie uważam, że takie wchłanianie pozostaje obojętne dla zdrowia. Z pewnością tak tego natura nie stworzyła. Niech inni na sobie eksperymentują.
Druga wątpliwość. Czasem, bardzo rzadko, z powodów zdrowotnych, potrzeba aby kobieta zaszła w ciążę. Wiem że zabieg nazywają odwracalnym jednak jeśli dużą rolę odgrywa czas, którego możemy nie mieć.
Nie wspominam o kwestiach religijnych, które też dla wielu osób mają znaczenie.
Dodam że sam zainteresowalem się tematem, nie wszyscy mężczyźni to egoiści. Nawet żona jest przeciwna temu pomimo że to byłoby bardzo praktyczne rozwiązanie.

85 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-05-06 12:59:52)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Moj mąż zrobil sobie wazektomie po trzecim dziecku i uwazamy, że zrobilismy bardzo dobrze. Z jednej stroyn mamy juz swoje lata, z drugiej jestesmy na tyle mlodzi ze szkoda nam marnowac czasu jaki nam zostal na obawianie sie czy aby nie zajde w ciaże - a ze wzgledow zdrowotnych wole nie brac antykoncepcji. Zwłaszcza że ludzie - zyjemy w XXI wieku, jest sporo profesjonalnych klinik robiących wszystko fachowo (my robilismy w gdansku bo tam jest ten caly SPAM co wczesniej robil zabiegi w Szwecji), więc chwila moment i zabieg zrobiony bez powiklan, potem tylko odczekać az sie zagoi i tyle. Plus wazektomia jest przeciez odwracalna jakby ktos naprawde zalowal - w co watpie.

86

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Widzę, że w Gdańsku kiepsko idzie interes, skoro na każdym forum reklama z tym samym tekstem jednej z klinik wink

Odpowiadając na pytanie z tytułu wątku - wazektomia bardzo pomaga. Zwłaszcza jeśli masz już dzieci i po prostu podejmujesz decyzję, że na tym koniec.

87

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
renetka napisał/a:
Retsuko napisał/a:

Wazektomia nie uszkadza w żaden sposób penisa i po zabiegu (no, po kilku tygodniach) jest on w pelni funkcjonalny. Tylko bezplodny tongue

No wlasnie. Mój mąż robil sobie wazektomie u tego lekarza ze szwecji na gdańskich Aniołkach (z góry przepraszam jak przekręcam imię, ale chyba Jerzy Michajłowski) i jak juz sie pogoilo co trzeba to nie ma najmniejszych problemow ze sprawnoscia w lozku, a wrecz wydluzyl sie nam przecietny stosunek. Wiec jezeli ktos sie boi impotencji po wazektomii to akurat nie ma sie czego bac tongue

No bo nie czarujmy sie, wazektomia w 2019 roku to jest normalny i bezpieczny zabieg, do tego na upartego jest nawet odwracalny tongue

88

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Zarejestrowałem się tu z chęcią podzielenia się kwestią wazektomi. Także, dobry wieczór smile
Zabieg miałem 3 lata temu, krótko po urodzeniu się 2 dziecka. Ze względów pragmatycznych i choroby, nie chciałem ryzykować 3 dzieckiem, gdyż miałem obawy, czy dam radę wspomóc żonę przy ich ogarnianiu, jak to miało miejsce przy moich 2 szkrabach. Poza tym chciałem odciążyć żonę od hormonów, nie były obojętne dla jej organizmu. Żona nie była zdecydowana na zabieg, bo jej zegar biologiczny dalej tykał. Jednak odpuściła po tym, jak nasza dwójka wystarczająco daje w kość.
Zabiegi nie boli, szybko goi. Jednak odpowiem na pytanie, co to zmienia:
- komfort psychiczny, że mogę dziarsko strzelać i nic z tego nie będzie
- cytuję lekarza: smak, zapach, konsystencja będą te same, żona nie odczuje różnicy jak to lubi
- orgazmy są hm, ciekawsze, przyjemniejsze
Wazektomia miała wpływ na żonę. Odstawiła tabletki z stała się spokojniejsza, minęły częste bóle głowy, była bardziej chętna. Jednakże seks jest rzadszy, a wynika to z tego że najczęściej dopada ją ochota blisko i w czasie owulacji. Potrafiła rzucać się na mnie 4  noce z rzędu i potem 4 tygodnie brak chęci. Aktualnie tak wygląda częstotliwość, co zaczyna mnie nieco martwić, żona nie potrafi odpowiedzieć skąd to się bierze.

Generalnie zabieg polecam, jeśli nie planuje się więcej dzieci i jest się po 30.

-

89

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Mój mąż ma zabieg wazektomii we wtorek. Czy któryś z Panów podzieliłby się swoimi odczuciami jak to jest po kilku latach od zabiegu? Będę wdzięczna wink

90

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

1. Świadomość bezpieczeństwa, przede wszystkim dla żony
2. Brak innej antykoncepcji (hormony, gumki)

ad 1) nie trzeba się niczym przejmować, tylko działać - jak się chce i kiedy się chce
ad 2) jakość współżycia - żona nie ma stłumionego libido hormonami, ma ochotę częściej i ma lepsze doznania. A ja nie muszę stosować gumek, pilnować terminów (bo jak dzisiaj nie mam ochoty, to następny raz za 10 dni itd.).

Jest dużo, dużo lepiej. Żona twierdzi, że mi wzrosło libido, a prawda jest taka, że to ona nabrała chęci do seksu po odstawieniu hormonów (tak naprawdę to jej libido wzrosło!) i dlatego ma częściej ochotę, przez co wzrosła częstotliwość i jakość współżycia (żona ma intensywniejsze doznania, szybciej dochodzi, łatwiej się podnieca) - zasada naczyń połączonych.

Pozdrowienia dla Was i gratulacje dobrej, życiowej decyzji!

91

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

podbijam temat! jak wasi partnerzy reagują jak proponujecie wazektomię? mój partner zdaje się być bardziej na plus, ale szukam teraz zaufanego miejsca na zabieg....

92

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Niewiem ide do zakonu sobie robcie co chcecie

93

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
karakra napisał/a:

podbijam temat! jak wasi partnerzy reagują jak proponujecie wazektomię? mój partner zdaje się być bardziej na plus, ale szukam teraz zaufanego miejsca na zabieg....

hej, ja znam temat, ale radzę ci od poczytania źródeł i odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania, co jest ich trochę. polecam ci po 1 rozmowy na grupie na portalach społecznościowych, i lekturę w necie. nam sporo pomogła strona wazektomia com, mega rzetelnie opisane wszystko

94 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-15 22:01:05)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
annawi napisał/a:
karakra napisał/a:

podbijam temat! jak wasi partnerzy reagują jak proponujecie wazektomię? mój partner zdaje się być bardziej na plus, ale szukam teraz zaufanego miejsca na zabieg....

hej, ja znam temat, ale radzę ci od poczytania źródeł i odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania, co jest ich trochę. polecam ci po 1 rozmowy na grupie na portalach społecznościowych, i lekturę w necie. nam sporo pomogła strona wazektomia com, mega rzetelnie opisane wszystko

Sprawdz czy lekarz jest urologiem. Nie stomatologiem, dermatologiem, ginekologiem. Czy ma duże doświadczenie (najlepiej setki zabiegow za soba). Skutki, powikłania itp nie są jakas tajemnica tych zabiegow zrobiono ponad 500 mln na świecie. I zaakceptuj ze "odkrecenie" zabiegu moze byc niemozliwe

95

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Spotykałam się kiedyś pare miesięcy z facetem który to zrobił. Nie wiedziałam nawet co to jest, on powiedział o tym dopiero przed zbliżeniem. Miał już jakieś dzieci i nie chciał więcej. Dla mnie osobiście to było świetne, chyba żadna kobieta nie lubi prezerwatyw, więc wielki plus dla takiego faceta, ogromny.

Więcej już nigdy nie słyszałam o takim zabiegu, to chyba nie jest popularne u nas albo też nikt się tym nie chwali.

Dla mnie osobiście jakbym poznała faceta po czymś takim to jest to duży plus.

96

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
DariaPat napisał/a:

Spotykałam się kiedyś pare miesięcy z facetem który to zrobił. Nie wiedziałam nawet co to jest, on powiedział o tym dopiero przed zbliżeniem. Miał już jakieś dzieci i nie chciał więcej. Dla mnie osobiście to było świetne, chyba żadna kobieta nie lubi prezerwatyw, więc wielki plus dla takiego faceta, ogromny.

Więcej już nigdy nie słyszałam o takim zabiegu, to chyba nie jest popularne u nas albo też nikt się tym nie chwali.

Dla mnie osobiście jakbym poznała faceta po czymś takim to jest to duży plus.

Ludzie się tym nie chwala smile Zabiegów w Polsce jest coraz więcej a na zachodzie to już codziennośc.

Jak nie chcesz mieć dzieci to plus - jasne

97

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

Ja mega polecam zawsze wazektomie. U mnie technicznie wyszło super, co prawda zabiło to moje życie seksualne w związku do zera, gdzie wcześniej było po 3 razy dziennie a po od ponad roku równe 0. Ale niektóre kobiety tak mają, ze po zabiegu się jest aseksualnym. Uwaga, kobieta tego nie wie przed zabiegiem i moze zachęcać. Również w przypadku przygodnych znajomośći taka kobieta uważa wazektomie za plus, bo nadal jest "ryzyko" co prawda innego typu ale nadal jest. Stanie się aseksualnym tyczy się tylko stałych związków.

Więc zawsze jest to ryzyko jak u mnie. Ale i tak jest warto dla 99% facetów czy to w związkach czy nie. Zdecydowanie polecam każdemu. Ominie was wiele problemów.

98

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

"Wazektomia pomaga czy psuje?? "

Jeżeli życie sprowadzasz do seksu, to pewnie pomoga, bo można kopulować bez naturalnych konsekwencji wynikających z istoty seksu. Ale czy to jest pomoc, jeżeli spojrzy się na życie całościowo?
Podstawowym wyrazem miłości między kobietą i mężczyzną jest  m.in. otwarcie się na potomstwo (w sposób godziwy).

Czyli psuje, bo jakby nie było, człowiek był, jest i będzie zawsze z miłości i do miłości przeznaczony, więc wszystko co jest wbrew temu psuje człowieka i miłość między Bogiem i człowiekiem i człowiekiem-człowiekiem.

99

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
MaciejO0o.. napisał/a:

"Wazektomia pomaga czy psuje?? "

Jeżeli życie sprowadzasz do seksu, to pewnie pomoga, bo można kopulować bez naturalnych konsekwencji wynikających z istoty seksu. Ale czy to jest pomoc, jeżeli spojrzy się na życie całościowo?
Podstawowym wyrazem miłości między kobietą i mężczyzną jest  m.in. otwarcie się na potomstwo (w sposób godziwy).

Czyli psuje, bo jakby nie było, człowiek był, jest i będzie zawsze z miłości i do miłości przeznaczony, więc wszystko co jest wbrew temu psuje człowieka i miłość między Bogiem i człowiekiem i człowiekiem-człowiekiem.

Jak ktos ma dzieci i nie chce wiecej to nic nie psuje tylko pomaga

100

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Mih777 napisał/a:

Ja mega polecam zawsze wazektomie. U mnie technicznie wyszło super, co prawda zabiło to moje życie seksualne w związku do zera, gdzie wcześniej było po 3 razy dziennie a po od ponad roku równe 0. Ale niektóre kobiety tak mają, ze po zabiegu się jest aseksualnym. Uwaga, kobieta tego nie wie przed zabiegiem i moze zachęcać. Również w przypadku przygodnych znajomośći taka kobieta uważa wazektomie za plus, bo nadal jest "ryzyko" co prawda innego typu ale nadal jest. Stanie się aseksualnym tyczy się tylko stałych związków.

Więc zawsze jest to ryzyko jak u mnie. Ale i tak jest warto dla 99% facetów czy to w związkach czy nie. Zdecydowanie polecam każdemu. Ominie was wiele problemów.

O takim czyms jeszcze nie slyszalem. A moze Twoja żona chciala jeszcze dzieci i sie obrazila? Te kobiety o ktorych piszesz to chyba 0,0000001%

101 Ostatnio edytowany przez MaciejO0o.. (2025-03-15 20:38:30)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

"Wazektomia pomaga czy psuje?? "

Jeżeli życie sprowadzasz do seksu, to pewnie pomoga, bo można kopulować bez naturalnych konsekwencji wynikających z istoty seksu. Ale czy to jest pomoc, jeżeli spojrzy się na życie całościowo?
Podstawowym wyrazem miłości między kobietą i mężczyzną jest  m.in. otwarcie się na potomstwo (w sposób godziwy).

Czyli psuje, bo jakby nie było, człowiek był, jest i będzie zawsze z miłości i do miłości przeznaczony, więc wszystko co jest wbrew temu psuje człowieka i miłość między Bogiem i człowiekiem i człowiekiem-człowiekiem.

Jak ktos ma dzieci i nie chce wiecej to nic nie psuje tylko pomaga

Dalej psuje, bo seks sprowadza tylko do przyjemności a odrywa od m.in. odpowiedzialności i nie sprzyja uczeniu się panowania nad popędem, poznawaniu i uwzględnianiu różnych stanów w organizmie żony.
Wazaktomia sprzyja co najwyżej w beztrosce i sprowadzaniu się do obiektów seksualnych, które mają przynosić tylko przyjemność. Mimo wszystko jest to błędne.

Kompulsywną chęć/przymus seksu rozwiązuję się bardziej na gruncie psychiki, a nie poprzez wazektomię i sprzyjanie działaniom kompulsywnym.

102

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

"Wazektomia pomaga czy psuje?? "

Jeżeli życie sprowadzasz do seksu, to pewnie pomoga, bo można kopulować bez naturalnych konsekwencji wynikających z istoty seksu. Ale czy to jest pomoc, jeżeli spojrzy się na życie całościowo?
Podstawowym wyrazem miłości między kobietą i mężczyzną jest  m.in. otwarcie się na potomstwo (w sposób godziwy).

Czyli psuje, bo jakby nie było, człowiek był, jest i będzie zawsze z miłości i do miłości przeznaczony, więc wszystko co jest wbrew temu psuje człowieka i miłość między Bogiem i człowiekiem i człowiekiem-człowiekiem.

Jak ktos ma dzieci i nie chce wiecej to nic nie psuje tylko pomaga

Dalej psuje, bo seks sprowadza tylko do przyjemności a odrywa od m.in. odpowiedzialności i nie sprzyja uczeniu się panowania nad popędem, poznawaniu i uwzględnianiu różnych stanów w organizmie żony.
Wazaktomia sprzyja co najwyżej w beztrosce i sprowadzaniu się do obiektów seksualnych, które mają przynosić tylko przyjemność. Mimo wszystko jest to błędne.

Kompulsywną chęć/przymus seksu rozwiązuję się bardziej na gruncie psychiki, a nie poprzez wazektomię i sprzyjanie działaniom kompulsywnym.

Czyli seks tylko dla prokreacji? A po co mi panowanie nad popedem? Przymus seksu? To mnie zbliza do żony to nie przymus. Co wiec proponujesz bo juz podejrzewam ze zadna antykoncepcja nie wchodzi w gre. Kalendarzyk?

103

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Jak ktos ma dzieci i nie chce wiecej to nic nie psuje tylko pomaga

Dalej psuje, bo seks sprowadza tylko do przyjemności a odrywa od m.in. odpowiedzialności i nie sprzyja uczeniu się panowania nad popędem, poznawaniu i uwzględnianiu różnych stanów w organizmie żony.
Wazaktomia sprzyja co najwyżej w beztrosce i sprowadzaniu się do obiektów seksualnych, które mają przynosić tylko przyjemność. Mimo wszystko jest to błędne.

Kompulsywną chęć/przymus seksu rozwiązuję się bardziej na gruncie psychiki, a nie poprzez wazektomię i sprzyjanie działaniom kompulsywnym.

Czyli seks tylko dla prokreacji? A po co mi panowanie nad popedem? Przymus seksu? To mnie zbliza do żony to nie przymus. Co wiec proponujesz bo juz podejrzewam ze zadna antykoncepcja nie wchodzi w gre. Kalendarzyk?

Nie. Istotą seksu jest prokreacja i każdy seks powinien to uwzlgędniać, ale to nie oznacza że nie może być zbliżenia w okresie niepłodnym. 
Normalne że seks zbliża małżonków, mimo że jest też pewnym obowiązkiem w małżeństwie. To się nie kłóci. Antykoncepcja może być na jakiś czas, gdy macie jakieś zaburzenie. Czyli co najwyżej antykoncepcja w celu wyleczenia jakiegoś rodzaju ułomności, ale gdy jesteście w normie, to wiadomo, jest niegodziwa.
Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

104

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
MaciejO0o.. napisał/a:

Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

A dlaczego nie czerpać przyjemności z seksu? Tak radośnie i bez niepotrzebnych ograniczeń ? Umiar jest wskazany gdy komuś szkodzi, np jedno z małżonków jest chore i zbliżenie mogłoby mieć  złe skutki zdrowotne. Poza tymi przypadkami  uprawianie seksu jest bardzo zdrowe, wspaniale wpływa na cały organizm. Jaki jest sens odmawiania sobie rozkoszy płynącej z seksu ?

105

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
nikitaa napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

A dlaczego nie czerpać przyjemności z seksu? Tak radośnie i bez niepotrzebnych ograniczeń ? Umiar jest wskazany gdy komuś szkodzi, np jedno z małżonków jest chore i zbliżenie mogłoby mieć  złe skutki zdrowotne. Poza tymi przypadkami  uprawianie seksu jest bardzo zdrowe, wspaniale wpływa na cały organizm. Jaki jest sens odmawiania sobie rozkoszy płynącej z seksu ?

Nie twierdzę, żeby nie czerpać przyjemności z seksu, wręcz przeciwnie, seks jest i powienien być przyjemny. Jak najbardziej zgadzam się, że wspaniale wpływa na cały organizm.
Chyba że Tobie chodzi o puszczanie się? Seks na zasadzie sportu?

106

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Dalej psuje, bo seks sprowadza tylko do przyjemności a odrywa od m.in. odpowiedzialności i nie sprzyja uczeniu się panowania nad popędem, poznawaniu i uwzględnianiu różnych stanów w organizmie żony.
Wazaktomia sprzyja co najwyżej w beztrosce i sprowadzaniu się do obiektów seksualnych, które mają przynosić tylko przyjemność. Mimo wszystko jest to błędne.

Kompulsywną chęć/przymus seksu rozwiązuję się bardziej na gruncie psychiki, a nie poprzez wazektomię i sprzyjanie działaniom kompulsywnym.

Czyli seks tylko dla prokreacji? A po co mi panowanie nad popedem? Przymus seksu? To mnie zbliza do żony to nie przymus. Co wiec proponujesz bo juz podejrzewam ze zadna antykoncepcja nie wchodzi w gre. Kalendarzyk?

Nie. Istotą seksu jest prokreacja i każdy seks powinien to uwzlgędniać, ale to nie oznacza że nie może być zbliżenia w okresie niepłodnym. 
Normalne że seks zbliża małżonków, mimo że jest też pewnym obowiązkiem w małżeństwie. To się nie kłóci. Antykoncepcja może być na jakiś czas, gdy macie jakieś zaburzenie. Czyli co najwyżej antykoncepcja w celu wyleczenia jakiegoś rodzaju ułomności, ale gdy jesteście w normie, to wiadomo, jest niegodziwa.
Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

Dobrze jest. Chyba trafilem na kompetentnego czlowieka. Chcialem wiec o pare rzeczy zapytac. Ale jak cos mowisz to musi byc uzasadnione. Jak cos jest "niegodziwe" to dla mnie za malo. Musze wiedziec dlaczego niegodziwe.

Wiec prosze  o pare odpowiedzi:
1. Dlaczego antykoncepcja w zolnierskich slowach jest zla
2. Czy sa akceptowalne formy antykoncepcji
3. Skad wiedziec kiedy dni nieplodne (kalmdarzyk)?
4. O co chorzi z ta antykoncepcja. Nie chodzi o czlowieka ktory powstal. Bo gumka np. do tego nie dopusci. Wazektomia tez
5 . Czy znane sa wiarygodne statystyki dot. kalendarzyka? Skutecznosc. Ale nie laboratoryjna tylko życiowa.
6. A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica

107

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Czyli seks tylko dla prokreacji? A po co mi panowanie nad popedem? Przymus seksu? To mnie zbliza do żony to nie przymus. Co wiec proponujesz bo juz podejrzewam ze zadna antykoncepcja nie wchodzi w gre. Kalendarzyk?

Nie. Istotą seksu jest prokreacja i każdy seks powinien to uwzlgędniać, ale to nie oznacza że nie może być zbliżenia w okresie niepłodnym. 
Normalne że seks zbliża małżonków, mimo że jest też pewnym obowiązkiem w małżeństwie. To się nie kłóci. Antykoncepcja może być na jakiś czas, gdy macie jakieś zaburzenie. Czyli co najwyżej antykoncepcja w celu wyleczenia jakiegoś rodzaju ułomności, ale gdy jesteście w normie, to wiadomo, jest niegodziwa.
Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

Dobrze jest. Chyba trafilem na kompetentnego czlowieka. Chcialem wiec o pare rzeczy zapytac. Ale jak cos mowisz to musi byc uzasadnione. Jak cos jest "niegodziwe" to dla mnie za malo. Musze wiedziec dlaczego niegodziwe.

Wiec prosze  o pare odpowiedzi:
1. Dlaczego antykoncepcja w zolnierskich slowach jest zla
2. Czy sa akceptowalne formy antykoncepcji
3. Skad wiedziec kiedy dni nieplodne (kalmdarzyk)?
4. O co chorzi z ta antykoncepcja. Nie chodzi o czlowieka ktory powstal. Bo gumka np. do tego nie dopusci. Wazektomia tez
5 . Czy znane sa wiarygodne statystyki dot. kalendarzyka? Skutecznosc. Ale nie laboratoryjna tylko życiowa.
6. A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica

Co to sa zolnierskie slowa?

108 Ostatnio edytowany przez nikitaa (2025-03-16 00:22:24)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
MaciejO0o.. napisał/a:
nikitaa napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

A dlaczego nie czerpać przyjemności z seksu? Tak radośnie i bez niepotrzebnych ograniczeń ? Umiar jest wskazany gdy komuś szkodzi, np jedno z małżonków jest chore i zbliżenie mogłoby mieć  złe skutki zdrowotne. Poza tymi przypadkami  uprawianie seksu jest bardzo zdrowe, wspaniale wpływa na cały organizm. Jaki jest sens odmawiania sobie rozkoszy płynącej z seksu ?

Nie twierdzę, żeby nie czerpać przyjemności z seksu, wręcz przeciwnie, seks jest i powienien być przyjemny. Jak najbardziej zgadzam się, że wspaniale wpływa na cały organizm.
Chyba że Tobie chodzi o puszczanie się? Seks na zasadzie sportu?

Nie, chodzi mi o normalny seks małżeński. Czy w nim też trzeba panować nad popędem jeśli obojgu daje wiele rozkoszy?
Przecież normalna para nie ma sześciorga dzieci. Więc po urodzeniu dziecka jednego czy dwóch, jak już tam sobie ustalą, normalnym jest, że będą chcieli stosować antykoncepcję. Chyba nie muszą wybierać między uprawianiem seksu ze stosowaniem antykoncepcji a panowaniem nad popędem byle tej antykoncepcji nie stosować, i wtedy  małżeństwie źle się dzieje, bo brakuje tego, co bardzo zbliża w związku.

109

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
nikitaa napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
nikitaa napisał/a:

A dlaczego nie czerpać przyjemności z seksu? Tak radośnie i bez niepotrzebnych ograniczeń ? Umiar jest wskazany gdy komuś szkodzi, np jedno z małżonków jest chore i zbliżenie mogłoby mieć  złe skutki zdrowotne. Poza tymi przypadkami  uprawianie seksu jest bardzo zdrowe, wspaniale wpływa na cały organizm. Jaki jest sens odmawiania sobie rozkoszy płynącej z seksu ?

Nie twierdzę, żeby nie czerpać przyjemności z seksu, wręcz przeciwnie, seks jest i powienien być przyjemny. Jak najbardziej zgadzam się, że wspaniale wpływa na cały organizm.
Chyba że Tobie chodzi o puszczanie się? Seks na zasadzie sportu?

Nie, chodzi mi o normalny seks małżeński. Czy w nim też trzeba panować nad popędem jeśli obojgu daje wiele rozkoszy?

W małżeństwie seks jest również dla przyjemności

110

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Czyli seks tylko dla prokreacji? A po co mi panowanie nad popedem? Przymus seksu? To mnie zbliza do żony to nie przymus. Co wiec proponujesz bo juz podejrzewam ze zadna antykoncepcja nie wchodzi w gre. Kalendarzyk?

Nie. Istotą seksu jest prokreacja i każdy seks powinien to uwzlgędniać, ale to nie oznacza że nie może być zbliżenia w okresie niepłodnym. 
Normalne że seks zbliża małżonków, mimo że jest też pewnym obowiązkiem w małżeństwie. To się nie kłóci. Antykoncepcja może być na jakiś czas, gdy macie jakieś zaburzenie. Czyli co najwyżej antykoncepcja w celu wyleczenia jakiegoś rodzaju ułomności, ale gdy jesteście w normie, to wiadomo, jest niegodziwa.
Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

Dobrze jest. Chyba trafilem na kompetentnego czlowieka. Chcialem wiec o pare rzeczy zapytac. Ale jak cos mowisz to musi byc uzasadnione. Jak cos jest "niegodziwe" to dla mnie za malo. Musze wiedziec dlaczego niegodziwe.

Wiec prosze  o pare odpowiedzi:
1. Dlaczego antykoncepcja w zolnierskich slowach jest zla
2. Czy sa akceptowalne formy antykoncepcji
3. Skad wiedziec kiedy dni nieplodne (kalmdarzyk)?
4. O co chorzi z ta antykoncepcja. Nie chodzi o czlowieka ktory powstal. Bo gumka np. do tego nie dopusci. Wazektomia tez
5 . Czy znane sa wiarygodne statystyki dot. kalendarzyka? Skutecznosc. Ale nie laboratoryjna tylko życiowa.
6. A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica

Antykoncepcja w przypadku zdrowych ludzi jest zła, bo powoduje odejście od istoty związku małżeńskiego. A istotą małżeństwa jest m. in. płodzenie i rodzenie w duchu miłości.
Antykoncepcja powoduje, że związek między seksem a przekazywaniem życia zostaje zatarty i czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej. Po prostu seks zamiast być sposobem przekazywania życia staje się celem życia, a to błąd. 
Akceptowalną formą antykoncepcji w tym sensie, że nie każdy stosunek musi kończyć się zapłodnieniem, jest po prostu poznanie swoich ciał i rozeznanie procesów w nim zachodzących i rozumne panowanie nad popędem. Czyli w dni niepłodne  małżonkowie też mogą odbywać stosunek seksualny (ale zawsze musi być otwarcie się na życie, gdyby jednak nastąpiło poczęcie mimo nie zaplanowania, bo to Bóg jest tym który daje życie, a jeżeli Bóg daje, to znakiem tego jest to dobre i na pewno wie lepiej od każdego człowieka, że jednak jest sens w tym życiu które dał. Małżonkowie nie dają życia, a uczestniczą w przekazywaniu życia. To tak z szerszej perspektywy.)
 
Odnośnie 4 punktu.  Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów. Chodzi też o utratę istoty związku małżeńskiego, o odejście od istoty miłości małżeńskiej.

 5 Nie wiem czy są znane. Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie. Mąż w sumie też jest w stanie rozpoznawać po ciele i zachowaniu kobiety różne stany. Tylko oczywiście to wymaga pewnej pracy na wielu gruntach między małżonkami.

6 "A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica "

Nie można, bo wtedy następuje odejście od istoty małżeństwa, czyli związku między kobietą i mężczyzną w którym istotna jest też sfera seksualna. Małżonkowie dlatego są między innymi małżonkami, bo właśnie sfera seksualna jest przed nimi otwarta i właśnie też po to się wiążą, by korzystać z tej sfery (oczywiście w sposób godziwy).
Powściągliwości nie można podjąć ot tak sobie. Musi być uzasadniona należycie. 
Ewentualnie powściągliwość między kobietą a mężczyzną, jeśli chodzi o sferę seksualną, to co najwyżej przyjaźń, albo koleżeństwo.

111

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
nikitaa napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
nikitaa napisał/a:

A dlaczego nie czerpać przyjemności z seksu? Tak radośnie i bez niepotrzebnych ograniczeń ? Umiar jest wskazany gdy komuś szkodzi, np jedno z małżonków jest chore i zbliżenie mogłoby mieć  złe skutki zdrowotne. Poza tymi przypadkami  uprawianie seksu jest bardzo zdrowe, wspaniale wpływa na cały organizm. Jaki jest sens odmawiania sobie rozkoszy płynącej z seksu ?

Nie twierdzę, żeby nie czerpać przyjemności z seksu, wręcz przeciwnie, seks jest i powienien być przyjemny. Jak najbardziej zgadzam się, że wspaniale wpływa na cały organizm.
Chyba że Tobie chodzi o puszczanie się? Seks na zasadzie sportu?

Nie, chodzi mi o normalny seks małżeński. Czy w nim też trzeba panować nad popędem jeśli obojgu daje wiele rozkoszy?
Przecież normalna para nie ma sześciorga dzieci. Więc po urodzeniu dziecka jednego czy dwóch, jak już tam sobie ustalą, normalnym jest, że będą chcieli stosować antykoncepcję. Chyba nie muszą wybierać między uprawianiem seksu ze stosowaniem antykoncepcji a panowaniem nad popędem byle tej antykoncepcji nie stosować, i wtedy  małżeństwie źle się dzieje, bo brakuje tego, co bardzo zbliża w związku.

Trzeba panować w tym sensie, że uwzględniać procesy zachodzące w ciele. Przecież jeżeli mąż albo żona czuje się np. źle, to druga strona nie będzie przymuszała do seksu, bo ma chuć. 
Normalny seks (małżeński) jest w kontekście miłości do Boga i do siebie nawzajem, do pragnienia życia tu i teraz i wiecznie. 
Normalna para...? Normalna płodna para jednak jest otwarta na życie i dzielenie się życiem( którym Bóg obdarowuje).
Piszesz o współczesnych normach, normach które wywodzą się z dobrobytu w głównej mierze opartego na materialnych rzeczach, normach które wynikają z odejścia od Boga i w związku z tym odejścia od tego też co ludzkie, normach które nie pamiętają od Kogo człowiek pochodzi, po co żyje, dokąd zmierza.

112

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Julia life in UK napisał/a:
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Nie. Istotą seksu jest prokreacja i każdy seks powinien to uwzlgędniać, ale to nie oznacza że nie może być zbliżenia w okresie niepłodnym. 
Normalne że seks zbliża małżonków, mimo że jest też pewnym obowiązkiem w małżeństwie. To się nie kłóci. Antykoncepcja może być na jakiś czas, gdy macie jakieś zaburzenie. Czyli co najwyżej antykoncepcja w celu wyleczenia jakiegoś rodzaju ułomności, ale gdy jesteście w normie, to wiadomo, jest niegodziwa.
Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

Dobrze jest. Chyba trafilem na kompetentnego czlowieka. Chcialem wiec o pare rzeczy zapytac. Ale jak cos mowisz to musi byc uzasadnione. Jak cos jest "niegodziwe" to dla mnie za malo. Musze wiedziec dlaczego niegodziwe.

Wiec prosze  o pare odpowiedzi:
1. Dlaczego antykoncepcja w zolnierskich slowach jest zla
2. Czy sa akceptowalne formy antykoncepcji
3. Skad wiedziec kiedy dni nieplodne (kalmdarzyk)?
4. O co chorzi z ta antykoncepcja. Nie chodzi o czlowieka ktory powstal. Bo gumka np. do tego nie dopusci. Wazektomia tez
5 . Czy znane sa wiarygodne statystyki dot. kalendarzyka? Skutecznosc. Ale nie laboratoryjna tylko życiowa.
6. A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica

Co to sa zolnierskie slowa?


Cze Julia.

113

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??

A czym jest "normalny" seks małżeński?
"Puszczanie się"? to co w młodości nie wolno się zakochiwać, uprawiać seksu z kolegą/koleżanką, poznawać swoje ciało? Mieć przygody? To nie jest puszczanie tylko korzystanie z życia plus dbanie o własną psychikę.
Dobrym przykładem jest mój kolega również po wazektomi. Do zabiegu był cichy, zero kobiet, bał się ciąży. Po zabiegu? Całkowicie inny człowiek. W ciągu roku miał tak wiele kobiet, że ich nie policze. Teraz już nie ma kompleksów, normalnie się wysławia i co najważniejsze widać, że jest szcześliwy. A chyba lepsze to niż samoudręczenie. Kiedyś sam powiedział, że wazektomia być może uratowała mu życie.
Innym przykładem jest pewna znana mi młoda kobieta, która również ma za sobą wiele związków/kolegów/kochanków itp Nie umie być samotna, jest bardzo atrakcyjna i chciała się bawić. To coś złego? Bawiła się okres młodości, a teraz od 2 lat jest żoną i to bardzo fajne małżeństwo.
Tak więc nie każdy pozamałżeński seks to zły seks, czy tam puszczanie czy jak tam nazywacie.

A już nawet jak ktoś ma brak seksu, to co masturbacja też odpada?
Przez takie coś właśnie rośnie frustracja i niechęć do życia. Mężczyzna czy kobieta jeśli nie może zaspokoić takich potrzeb to nie jest dobre. Jeśli nie seksem to przynajmniej masturbacją, ale oczywiście to pewnie też jest złe.

Wazektomia jest świetna też dla wolnych facetów. Taki facet może spokojnie randkować i bawić się. Bez obaw, że zostanie złapany na dziecko/dzieci.

Wiele osób mało wie o wazektomii dlatego tyle mitów.

Np po wazektomii spokojnie można mieć dzieci, jest kilka opcji. Np pobranie plemników z jąder, zamrożenie materiału, czy w skrajnym przypadku rewazektomia. Wiele ludzi myśli, że to nie możliwe.
To samo z wytryskiem. Spotkałem się z opiniami facetów, że wszystko ok z takim zabiegiem, ale wytrysk na twarz/piersi/pupę/do buzi jest zbyt fajny aby z tego rezygnować. Większość facetów myśli, że po zabiegu nie ma wytrysku, a oczywiście jest ale bez plemników.

Jednak nie można wykluczać powyższego podejścia. Jeśli para chce żyć w taki sposób, bez antykoncepcji, to ich prawo i jest to w porządku. Jednak jeśli jakaś kobieta/facet chcą się bawić i mieć wielu, lub jakieś małżeństwo chce mieć seks z innymi metodami antykoncepcji takimi jak wazektomia to też jest w porządku.
Więc każde rozwiązanie jest ok, tyle że dla każdego coś innego.

114

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Nie. Istotą seksu jest prokreacja i każdy seks powinien to uwzlgędniać, ale to nie oznacza że nie może być zbliżenia w okresie niepłodnym. 
Normalne że seks zbliża małżonków, mimo że jest też pewnym obowiązkiem w małżeństwie. To się nie kłóci. Antykoncepcja może być na jakiś czas, gdy macie jakieś zaburzenie. Czyli co najwyżej antykoncepcja w celu wyleczenia jakiegoś rodzaju ułomności, ale gdy jesteście w normie, to wiadomo, jest niegodziwa.
Umiar, dojrzałe panowanie nad popędem jest by godziwie i prawdziwie w miłości przeżyć związek . Jak nie panuje się nad popędem, to przecież łatwo chociażby o zdradę, albo wykorzystywanie ukochanej osoby jako narzędzie do zaspokajania. Panowanie to podstawa w normalnym związku. Człowiek jest zdolny panować na popędami, bo jest istotą wolną i rozumną.

Dobrze jest. Chyba trafilem na kompetentnego czlowieka. Chcialem wiec o pare rzeczy zapytac. Ale jak cos mowisz to musi byc uzasadnione. Jak cos jest "niegodziwe" to dla mnie za malo. Musze wiedziec dlaczego niegodziwe.

Wiec prosze  o pare odpowiedzi:
1. Dlaczego antykoncepcja w zolnierskich slowach jest zla
2. Czy sa akceptowalne formy antykoncepcji
3. Skad wiedziec kiedy dni nieplodne (kalmdarzyk)?
4. O co chorzi z ta antykoncepcja. Nie chodzi o czlowieka ktory powstal. Bo gumka np. do tego nie dopusci. Wazektomia tez
5 . Czy znane sa wiarygodne statystyki dot. kalendarzyka? Skutecznosc. Ale nie laboratoryjna tylko życiowa.
6. A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica

Antykoncepcja w przypadku zdrowych ludzi jest zła, bo powoduje odejście od istoty związku małżeńskiego. A istotą małżeństwa jest m. in. płodzenie i rodzenie w duchu miłości.
Antykoncepcja powoduje, że związek między seksem a przekazywaniem życia zostaje zatarty i czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej. Po prostu seks zamiast być sposobem przekazywania życia staje się celem życia, a to błąd. 
Akceptowalną formą antykoncepcji w tym sensie, że nie każdy stosunek musi kończyć się zapłodnieniem, jest po prostu poznanie swoich ciał i rozeznanie procesów w nim zachodzących i rozumne panowanie nad popędem. Czyli w dni niepłodne  małżonkowie też mogą odbywać stosunek seksualny (ale zawsze musi być otwarcie się na życie, gdyby jednak nastąpiło poczęcie mimo nie zaplanowania, bo to Bóg jest tym który daje życie, a jeżeli Bóg daje, to znakiem tego jest to dobre i na pewno wie lepiej od każdego człowieka, że jednak jest sens w tym życiu które dał. Małżonkowie nie dają życia, a uczestniczą w przekazywaniu życia. To tak z szerszej perspektywy.)
 
Odnośnie 4 punktu.  Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów. Chodzi też o utratę istoty związku małżeńskiego, o odejście od istoty miłości małżeńskiej.

 5 Nie wiem czy są znane. Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie. Mąż w sumie też jest w stanie rozpoznawać po ciele i zachowaniu kobiety różne stany. Tylko oczywiście to wymaga pewnej pracy na wielu gruntach między małżonkami.

6 "A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica "

Nie można, bo wtedy następuje odejście od istoty małżeństwa, czyli związku między kobietą i mężczyzną w którym istotna jest też sfera seksualna. Małżonkowie dlatego są między innymi małżonkami, bo właśnie sfera seksualna jest przed nimi otwarta i właśnie też po to się wiążą, by korzystać z tej sfery (oczywiście w sposób godziwy).
Powściągliwości nie można podjąć ot tak sobie. Musi być uzasadniona należycie. 
Ewentualnie powściągliwość między kobietą a mężczyzną, jeśli chodzi o sferę seksualną, to co najwyżej przyjaźń, albo koleżeństwo.

Dzieki za odpowiedzi. A jak sie kochamy w dni bezplodne to przeciez celem jest unikniecie ciazy. Na tym parze zalezy. Ok jak wpadna to trudno ale nie chca tego. Czyli co nimi kieruje? Rządza? Czy seks w tym momencie ma wyzsze cele?

Ja z innnego swiata jestem...

115

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Mih777 napisał/a:

A czym jest "normalny" seks małżeński?
"Puszczanie się"? to co w młodości nie wolno się zakochiwać, uprawiać seksu z kolegą/koleżanką, poznawać swoje ciało? Mieć przygody? To nie jest puszczanie tylko korzystanie z życia plus dbanie o własną psychikę.
Dobrym przykładem jest mój kolega również po wazektomi. Do zabiegu był cichy, zero kobiet, bał się ciąży. Po zabiegu? Całkowicie inny człowiek. W ciągu roku miał tak wiele kobiet, że ich nie policze. Teraz już nie ma kompleksów, normalnie się wysławia i co najważniejsze widać, że jest szcześliwy. A chyba lepsze to niż samoudręczenie. Kiedyś sam powiedział, że wazektomia być może uratowała mu życie.
Innym przykładem jest pewna znana mi młoda kobieta, która również ma za sobą wiele związków/kolegów/kochanków itp Nie umie być samotna, jest bardzo atrakcyjna i chciała się bawić. To coś złego? Bawiła się okres młodości, a teraz od 2 lat jest żoną i to bardzo fajne małżeństwo.
Tak więc nie każdy pozamałżeński seks to zły seks, czy tam puszczanie czy jak tam nazywacie.

A już nawet jak ktoś ma brak seksu, to co masturbacja też odpada?
Przez takie coś właśnie rośnie frustracja i niechęć do życia. Mężczyzna czy kobieta jeśli nie może zaspokoić takich potrzeb to nie jest dobre. Jeśli nie seksem to przynajmniej masturbacją, ale oczywiście to pewnie też jest złe.

Wazektomia jest świetna też dla wolnych facetów. Taki facet może spokojnie randkować i bawić się. Bez obaw, że zostanie złapany na dziecko/dzieci.

Wiele osób mało wie o wazektomii dlatego tyle mitów.

Np po wazektomii spokojnie można mieć dzieci, jest kilka opcji. Np pobranie plemników z jąder, zamrożenie materiału, czy w skrajnym przypadku rewazektomia. Wiele ludzi myśli, że to nie możliwe.
To samo z wytryskiem. Spotkałem się z opiniami facetów, że wszystko ok z takim zabiegiem, ale wytrysk na twarz/piersi/pupę/do buzi jest zbyt fajny aby z tego rezygnować. Większość facetów myśli, że po zabiegu nie ma wytrysku, a oczywiście jest ale bez plemników.

Jednak nie można wykluczać powyższego podejścia. Jeśli para chce żyć w taki sposób, bez antykoncepcji, to ich prawo i jest to w porządku. Jednak jeśli jakaś kobieta/facet chcą się bawić i mieć wielu, lub jakieś małżeństwo chce mieć seks z innymi metodami antykoncepcji takimi jak wazektomia to też jest w porządku.
Więc każde rozwiązanie jest ok, tyle że dla każdego coś innego.

Napisales dokladnie o wersji o ktorej mowi Maciej. O kims kto robi wazektomie zeby bzykac na prawo I lewo bez ryzyka wpadki. Ktos dla kogo celem życia jest seks. Czyli odpowiedz już masz.

PS. Dla mnie strategia bez sensu. W przygodnych kontaktach i tak bym uzywal gumki bo kto wie jakie choroby tam siedzą. A wtedy wazektomia traci sens.

116

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Bert44 napisał/a:

PS. Dla mnie strategia bez sensu. W przygodnych kontaktach i tak bym uzywal gumki bo kto wie jakie choroby tam siedzą. A wtedy wazektomia traci sens.

W przygodnych tak. Ale pisałam już wyżej, że spotykałam się kiedyś z facetem, który już miał dzieci rodzinę itp i nie chciał ryzykować kolejnym dzieckiem. Spotykałam się z nim pare miesięcy. Myślę, że może rok nawet. To było by bez sensu aby uprawiać seks z prezerwatywą gdzie on był po wazektomii i wiadomo było, że się będziemy spotykać długo, mimo, że z góry wiadomo było, że to tylko zabawa.

Więc ok jak się poznaje kogoś "na raz" czy dwa to bez prezerwatywy odpada. Ale dłuższe znajomości, nawet jeśli nie jest to partner, tylko kolega czy kochanek czy ktokolwiek są ok, zwłaszcza jak zabawa wiąże się z jakąś formą przyjaźni między osobami.
A nawet jak ktoś chce być aż tak zabezpieczony, ze używa prezerwatyw to wazektomia daje kolejną warstwe zabezpieczenia bo prezerwatywy też pękają.

117

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
DariaPat napisał/a:
Bert44 napisał/a:

PS. Dla mnie strategia bez sensu. W przygodnych kontaktach i tak bym uzywal gumki bo kto wie jakie choroby tam siedzą. A wtedy wazektomia traci sens.

W przygodnych tak. Ale pisałam już wyżej, że spotykałam się kiedyś z facetem, który już miał dzieci rodzinę itp i nie chciał ryzykować kolejnym dzieckiem. Spotykałam się z nim pare miesięcy. Myślę, że może rok nawet. To było by bez sensu aby uprawiać seks z prezerwatywą gdzie on był po wazektomii i wiadomo było, że się będziemy spotykać długo, mimo, że z góry wiadomo było, że to tylko zabawa.

Więc ok jak się poznaje kogoś "na raz" czy dwa to bez prezerwatywy odpada. Ale dłuższe znajomości, nawet jeśli nie jest to partner, tylko kolega czy kochanek czy ktokolwiek są ok, zwłaszcza jak zabawa wiąże się z jakąś formą przyjaźni między osobami.
A nawet jak ktoś chce być aż tak zabezpieczony, ze używa prezerwatyw to wazektomia daje kolejną warstwe zabezpieczenia bo prezerwatywy też pękają.

Moja odpowiedz byla do przykladu z posta Mih777. To o czym piszesz to inna historia.

118

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
MaciejO0o.. napisał/a:
nikitaa napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Nie twierdzę, żeby nie czerpać przyjemności z seksu, wręcz przeciwnie, seks jest i powienien być przyjemny. Jak najbardziej zgadzam się, że wspaniale wpływa na cały organizm.
Chyba że Tobie chodzi o puszczanie się? Seks na zasadzie sportu?

Nie, chodzi mi o normalny seks małżeński. Czy w nim też trzeba panować nad popędem jeśli obojgu daje wiele rozkoszy?
Przecież normalna para nie ma sześciorga dzieci. Więc po urodzeniu dziecka jednego czy dwóch, jak już tam sobie ustalą, normalnym jest, że będą chcieli stosować antykoncepcję. Chyba nie muszą wybierać między uprawianiem seksu ze stosowaniem antykoncepcji a panowaniem nad popędem byle tej antykoncepcji nie stosować, i wtedy  małżeństwie źle się dzieje, bo brakuje tego, co bardzo zbliża w związku.

Trzeba panować w tym sensie, że uwzględniać procesy zachodzące w ciele. Przecież jeżeli mąż albo żona czuje się np. źle, to druga strona nie będzie przymuszała do seksu, bo ma chuć. 
Normalny seks (małżeński) jest w kontekście miłości do Boga i do siebie nawzajem, do pragnienia życia tu i teraz i wiecznie. 
Normalna para...? Normalna płodna para jednak jest otwarta na życie i dzielenie się życiem( którym Bóg obdarowuje).
Piszesz o współczesnych normach, normach które wywodzą się z dobrobytu w głównej mierze opartego na materialnych rzeczach, normach które wynikają z odejścia od Boga i w związku z tym odejścia od tego też co ludzkie, normach które nie pamiętają od Kogo człowiek pochodzi, po co żyje, dokąd zmierza.

Przecież trzeba brac pod uwagę, że rodzenie dziecka jednego po drugim to jest właśnie niepotrzebne wykorzystywania ciała kobiety. Do mnie nie przemawia teoria kościoła, że Bóg by chciał skazywać kobietę na takie wyczerpanie, ani teoria, że Bóg miałby za złe kobiecie czerpanie radości i satysfakcji z seksu, który by nie nadwyrężał jej ciała i zdrowia.
W interesie rodziny jest uprawianie seksu bez rodzenie dzieci, bo gdy małżonkowie darzą się rozkoszą, to cała rodzina ma większe podstawy do czerpania szczęścia w życiu. Szczęśliwi małżonkowie  dają szczęście dzieciom i promienieją szczęściem na innych ludzi. Tak więc - kochajmy się, uprawiajmy seks i nie obciążajmy ciała kobiety niepotrzebnym wysiłkiem jakim są mnogie ciąże, ani też nie skazujmy ludzi szczęśliwych w seksie na nędzę ekonomiczną.

119 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2025-03-16 23:51:13)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
MaciejO0o.. napisał/a:

Antykoncepcja w przypadku zdrowych ludzi jest zła, bo powoduje odejście od istoty związku małżeńskiego. A istotą małżeństwa jest m. in. płodzenie i rodzenie w duchu miłości.
Antykoncepcja powoduje, że związek między seksem a przekazywaniem życia zostaje zatarty i czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej. Po prostu seks zamiast być sposobem przekazywania życia staje się celem życia, a to błąd. 
Akceptowalną formą antykoncepcji w tym sensie, że nie każdy stosunek musi kończyć się zapłodnieniem, jest po prostu poznanie swoich ciał i rozeznanie procesów w nim zachodzących i rozumne panowanie nad popędem. Czyli w dni niepłodne  małżonkowie też mogą odbywać stosunek seksualny (ale zawsze musi być otwarcie się na życie, gdyby jednak nastąpiło poczęcie mimo nie zaplanowania, bo to Bóg jest tym który daje życie, a jeżeli Bóg daje, to znakiem tego jest to dobre i na pewno wie lepiej od każdego człowieka, że jednak jest sens w tym życiu które dał. Małżonkowie nie dają życia, a uczestniczą w przekazywaniu życia. To tak z szerszej perspektywy.)
 
Odnośnie 4 punktu.  Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów. Chodzi też o utratę istoty związku małżeńskiego, o odejście od istoty miłości małżeńskiej.

 5 Nie wiem czy są znane. Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie. Mąż w sumie też jest w stanie rozpoznawać po ciele i zachowaniu kobiety różne stany. Tylko oczywiście to wymaga pewnej pracy na wielu gruntach między małżonkami.

6 "A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica "

Nie można, bo wtedy następuje odejście od istoty małżeństwa, czyli związku między kobietą i mężczyzną w którym istotna jest też sfera seksualna. Małżonkowie dlatego są między innymi małżonkami, bo właśnie sfera seksualna jest przed nimi otwarta i właśnie też po to się wiążą, by korzystać z tej sfery (oczywiście w sposób godziwy).
Powściągliwości nie można podjąć ot tak sobie. Musi być uzasadniona należycie. 
Ewentualnie powściągliwość między kobietą a mężczyzną, jeśli chodzi o sferę seksualną, to co najwyżej przyjaźń, albo koleżeństwo.

Typowe papugowanie stanowiska duchownych kościoła katolickiego, które to stanowisko traktuje ludzi jak bydło rozpłodowe. Aż ciśnie się na usta: czy to "płodzenie i rodzenie w duchu miłości" ma służyć temu, żeby nie zabrakło w parafii ministrantów? Czy żeby nie zabrako chrztów i komunii?

Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie.

Wiedza niewątpliwie zaczerpnięta z własnego doświadczenia. Kluczowe jest słówko "w miarę".

Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów.

Mnóstwo wzniosłych, górnolotnych słów. Jak dla mnie najlepszym dowodem dojrzałości, świadomości, wolności i odpowiedzialności jest stosowanie antykoncepcji. Właśnie w modelu "kalendarzykowym" zostaje się niewolnikiem popędów, przypadku i co najgorsze - układa swoje życie pod dyktando instytucji, która jest wyraźnie odklejona od współczesności, ma swoje za uszami (pedofilia, czarownice, krucjaty itd.), a jej członkowie (duchowieństwo) jest uprzywilejowaną kastą-sektą. Nie ma to jak w imię wolności robić z siebie niewolnika, który ma nie mysleć, tylko wierzyć smile

Antykoncepcja (...) czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej

Brzmi bardzo sucho. Średniowieczne wywody tzw. ojców kościoła odnośnie różnych sfer życia opierały się głównie na wnioskowaniu różnych rzeczy na podstawie świętych ksiąg. Doświadczenie nie było tam kluczowe; wszystko było suchą teorią. I tak właśnie czyta się te wywody Macieja. Jak wiadomo, Ziemia nie leży w centrum wszechrzeczy okrążana przez Słońce. Nie tylko z tym się mylili smile

Tak na marginesie, jeżeli nawet ciało byłoby tylko narzędziem rozkoszy cielesnej, co w tym takiego złego? Lepiej rozkoszy niż bólu. Oh wait, kościół fetyszyzuje cierpienie, ból, mękę Chrystusa itd. Może w chrześcijańskiej utopii wszyscy powinni się codziennie biczować, ale to nie znaczy, że w takim świecie ludzie byliby szczęśliwi.

Mówiąc wulgarnie: zaruchaj i nie pierdol, Maciek.

Odnośnie wazektomii natomiast, jako kobiecie wydaje mi się, że ból jak kopnięcie w krocze musi być dla faceta bardzo nieprzyjemny. Ała.

120

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
KSandraK napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Antykoncepcja w przypadku zdrowych ludzi jest zła, bo powoduje odejście od istoty związku małżeńskiego. A istotą małżeństwa jest m. in. płodzenie i rodzenie w duchu miłości.
Antykoncepcja powoduje, że związek między seksem a przekazywaniem życia zostaje zatarty i czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej. Po prostu seks zamiast być sposobem przekazywania życia staje się celem życia, a to błąd. 
Akceptowalną formą antykoncepcji w tym sensie, że nie każdy stosunek musi kończyć się zapłodnieniem, jest po prostu poznanie swoich ciał i rozeznanie procesów w nim zachodzących i rozumne panowanie nad popędem. Czyli w dni niepłodne  małżonkowie też mogą odbywać stosunek seksualny (ale zawsze musi być otwarcie się na życie, gdyby jednak nastąpiło poczęcie mimo nie zaplanowania, bo to Bóg jest tym który daje życie, a jeżeli Bóg daje, to znakiem tego jest to dobre i na pewno wie lepiej od każdego człowieka, że jednak jest sens w tym życiu które dał. Małżonkowie nie dają życia, a uczestniczą w przekazywaniu życia. To tak z szerszej perspektywy.)
 
Odnośnie 4 punktu.  Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów. Chodzi też o utratę istoty związku małżeńskiego, o odejście od istoty miłości małżeńskiej.

 5 Nie wiem czy są znane. Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie. Mąż w sumie też jest w stanie rozpoznawać po ciele i zachowaniu kobiety różne stany. Tylko oczywiście to wymaga pewnej pracy na wielu gruntach między małżonkami.

6 "A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica "

Nie można, bo wtedy następuje odejście od istoty małżeństwa, czyli związku między kobietą i mężczyzną w którym istotna jest też sfera seksualna. Małżonkowie dlatego są między innymi małżonkami, bo właśnie sfera seksualna jest przed nimi otwarta i właśnie też po to się wiążą, by korzystać z tej sfery (oczywiście w sposób godziwy).
Powściągliwości nie można podjąć ot tak sobie. Musi być uzasadniona należycie. 
Ewentualnie powściągliwość między kobietą a mężczyzną, jeśli chodzi o sferę seksualną, to co najwyżej przyjaźń, albo koleżeństwo.

Typowe papugowanie stanowiska duchownych kościoła katolickiego, które to stanowisko traktuje ludzi jak bydło rozpłodowe. Aż ciśnie się na usta: czy to "płodzenie i rodzenie w duchu miłości" ma służyć temu, żeby nie zabrakło w parafii ministrantów?

Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie.

Wiedza niewątpliwie zaczerpnięta z własnego doświadczenia. Kluczowe jest słówko "w miarę".

Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów.

Mnóstwo wzniosłych, górnolotnych słów. Jak dla mnie najlepszym dowodem dojrzałości, świadomości, wolności i odpowiedzialności jest stosowanie antykoncepcji. Właśnie w modelu "kalendarzykowym" zostaje się niewolnikiem popędów, przypadku i co najgorsze - układa swoje życie pod dyktando instytucji, która jest wyraźnie odklejona od współczesności, ma swoje za uszami (pedofilia, czarownice, krucjaty itd.), a jej członkowie (duchowieństwo) jest uprzywilejowaną kastą-sektą. Nie ma to jak w imię wolności robić z siebie niewolnika, który ma nie mysleć, tylko wierzyć smile

Antykoncepcja (...) czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej

Brzmi bardzo sucho. Średniowieczne wywody tzw. ojców kościoła odnośnie różnych sfer życia opierały się głównie na wnioskowaniu różnych rzeczy na podstawie świętych ksiąg. Doświadczenie nie było tam kluczowe; wszystko było suchą teorią. I tak właśnie czyta się te wywody Macieja. Jak wiadomo, Ziemia nie leży w centrum wszechrzeczy okrążana przez Słońce. Nie tylko z tym się mylili smile

Tak na marginesie, jeżeli nawet ciało byłoby tylko narzędziem rozkoszy cielesnej, co w tym takiego złego? Lepiej rozkoszy niż bólu. Oh wait, kościół fetyszyzuje cierpienie, ból, mękę Chrystusa itd. Może w chrześcijańskiej utopii wszyscy powinni się codziennie biczować, ale to nie znaczy, że w takim świecie ludzie byliby szczęśliwi.

Mówiąc wulgarnie: zaruchaj i nie pierdol, Maciek.

Teraz duzo księży twierdzi "ze ciaze mozna nawet odlozyc jeżeli np jest choroba genetyczna lub trudna sytuacja finansowa" w rachunku sumienia czytalam jako grzech dla malzenstwa- powolalismy nowe zycie do istnienia pomimo choroby genetycznej i/lub ciezkiej sytuacji finansowej . Takze tam juz sie im pozmienialo

121 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2025-03-17 00:00:27)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
DariaPat napisał/a:
Bert44 napisał/a:

PS. Dla mnie strategia bez sensu. W przygodnych kontaktach i tak bym uzywal gumki bo kto wie jakie choroby tam siedzą. A wtedy wazektomia traci sens.

W przygodnych tak. Ale pisałam już wyżej, że spotykałam się kiedyś z facetem, który już miał dzieci rodzinę itp i nie chciał ryzykować kolejnym dzieckiem. Spotykałam się z nim pare miesięcy. Myślę, że może rok nawet. To było by bez sensu aby uprawiać seks z prezerwatywą gdzie on był po wazektomii i wiadomo było, że się będziemy spotykać długo, mimo, że z góry wiadomo było, że to tylko zabawa.

Więc ok jak się poznaje kogoś "na raz" czy dwa to bez prezerwatywy odpada. Ale dłuższe znajomości, nawet jeśli nie jest to partner, tylko kolega czy kochanek czy ktokolwiek są ok, zwłaszcza jak zabawa wiąże się z jakąś formą przyjaźni między osobami.
A nawet jak ktoś chce być aż tak zabezpieczony, ze używa prezerwatyw to wazektomia daje kolejną warstwe zabezpieczenia bo prezerwatywy też pękają.

Pomijasz kwestię chorób wenerycznych, o której pisze Bert. Pytanie czy Ty i twój partner seksualny z wazektomią przebadaliście się przed rozpoczęciem współżycia na choroby weneryczne, żeby wiedzieć, co kto komu może sprzedać bez gumki? Jeśli poszliście na Jana to było nierozsądne. Ciąża to nie jedyne co można złapać od faceta. Alimenty to nie jedyne, co można złapać od kobiety.

Pewna amerykańska strona non profit z poradami dla nastolatków w USA rekomenduje badanie na wenery przez obie strony, pół roku seksu tylko z zabezpieczeniem prezerwatywą (na wypadek gdyby w międzyczasie wyłoniły się objawy bądź pozytywne wyniki różnych chorób, które mają na początku pewien okres inkubacji kiedy są w organiżmie, jednak są niewykrywalne bo dopiero się rozwijają), ponowne zrobienie badań na wenery przez każdego z partnerów i dopiero w razie pozytywnego wyniku wszystkich testów dalsze współżycie już bez zabezpieczeń.

Co prawda trudno oczekiwać, żeby nastolatki myślały i planowały aż tak rozsądnie, żeby się do tego w całości stosować. Co nie zmienia faktu, że profilaktyka jest rozsądna. Lepiej zapobiegać niż leczyć, no i mniej się wtedy syfy rozprzestrzeniają w społeczeństwie.

122

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
KSandraK napisał/a:
DariaPat napisał/a:
Bert44 napisał/a:

PS. Dla mnie strategia bez sensu. W przygodnych kontaktach i tak bym uzywal gumki bo kto wie jakie choroby tam siedzą. A wtedy wazektomia traci sens.

W przygodnych tak. Ale pisałam już wyżej, że spotykałam się kiedyś z facetem, który już miał dzieci rodzinę itp i nie chciał ryzykować kolejnym dzieckiem. Spotykałam się z nim pare miesięcy. Myślę, że może rok nawet. To było by bez sensu aby uprawiać seks z prezerwatywą gdzie on był po wazektomii i wiadomo było, że się będziemy spotykać długo, mimo, że z góry wiadomo było, że to tylko zabawa.

Więc ok jak się poznaje kogoś "na raz" czy dwa to bez prezerwatywy odpada. Ale dłuższe znajomości, nawet jeśli nie jest to partner, tylko kolega czy kochanek czy ktokolwiek są ok, zwłaszcza jak zabawa wiąże się z jakąś formą przyjaźni między osobami.
A nawet jak ktoś chce być aż tak zabezpieczony, ze używa prezerwatyw to wazektomia daje kolejną warstwe zabezpieczenia bo prezerwatywy też pękają.

Pomijasz kwestię chorób wenerycznych, o której pisze Bert. Pytanie czy Ty i twój partner seksualny z wazektomią przebadaliście się przed rozpoczęciem współżycia na choroby weneryczne, żeby wiedzieć, co kto komu może sprzedać bez gumki? Jeśli poszliście na Jana to było nierozsądne. Ciąża to nie jedyne co można złapać od faceta. Alimenty to nie jedyne, co można złapać od kobiety.

Pewna amerykańska strona non profit z poradami dla nastolatków w USA rekomenduje badanie na wenery przez obie strony, pół roku seksu tylko z zabezpieczeniem prezerwatywą (na wypadek gdyby w międzyczasie wyłoniły się objawy bądź pozytywne wyniki różnych chorób, które mają na początku pewien okres inkubacji kiedy są w organiżmie, jednak są niewykrywalne bo dopiero się rozwijają), ponowne zrobienie badań na wenery przez każdego z partnerów i dopiero w razie pozytywnego wyniku wszystkich testów dalsze współżycie już bez zabezpieczeń.

Co prawda trudno oczekiwać, żeby nastolatki myślały i planowały aż tak rozsądnie, żeby się do tego w całości stosować. Co nie zmienia faktu, że profilaktyka jest rozsądna. Lepiej zapobiegać niż leczyć, no i mniej się wtedy syfy rozprzestrzeniają w społeczeństwie.

Tak trzeba sie badac. W tych czasach to bardzo ważne

123 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2025-03-17 00:07:49)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Julia life in UK napisał/a:
KSandraK napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:

Antykoncepcja w przypadku zdrowych ludzi jest zła, bo powoduje odejście od istoty związku małżeńskiego. A istotą małżeństwa jest m. in. płodzenie i rodzenie w duchu miłości.
Antykoncepcja powoduje, że związek między seksem a przekazywaniem życia zostaje zatarty i czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej. Po prostu seks zamiast być sposobem przekazywania życia staje się celem życia, a to błąd. 
Akceptowalną formą antykoncepcji w tym sensie, że nie każdy stosunek musi kończyć się zapłodnieniem, jest po prostu poznanie swoich ciał i rozeznanie procesów w nim zachodzących i rozumne panowanie nad popędem. Czyli w dni niepłodne  małżonkowie też mogą odbywać stosunek seksualny (ale zawsze musi być otwarcie się na życie, gdyby jednak nastąpiło poczęcie mimo nie zaplanowania, bo to Bóg jest tym który daje życie, a jeżeli Bóg daje, to znakiem tego jest to dobre i na pewno wie lepiej od każdego człowieka, że jednak jest sens w tym życiu które dał. Małżonkowie nie dają życia, a uczestniczą w przekazywaniu życia. To tak z szerszej perspektywy.)
 
Odnośnie 4 punktu.  Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów. Chodzi też o utratę istoty związku małżeńskiego, o odejście od istoty miłości małżeńskiej.

 5 Nie wiem czy są znane. Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie. Mąż w sumie też jest w stanie rozpoznawać po ciele i zachowaniu kobiety różne stany. Tylko oczywiście to wymaga pewnej pracy na wielu gruntach między małżonkami.

6 "A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica "

Nie można, bo wtedy następuje odejście od istoty małżeństwa, czyli związku między kobietą i mężczyzną w którym istotna jest też sfera seksualna. Małżonkowie dlatego są między innymi małżonkami, bo właśnie sfera seksualna jest przed nimi otwarta i właśnie też po to się wiążą, by korzystać z tej sfery (oczywiście w sposób godziwy).
Powściągliwości nie można podjąć ot tak sobie. Musi być uzasadniona należycie. 
Ewentualnie powściągliwość między kobietą a mężczyzną, jeśli chodzi o sferę seksualną, to co najwyżej przyjaźń, albo koleżeństwo.

Typowe papugowanie stanowiska duchownych kościoła katolickiego, które to stanowisko traktuje ludzi jak bydło rozpłodowe. Aż ciśnie się na usta: czy to "płodzenie i rodzenie w duchu miłości" ma służyć temu, żeby nie zabrakło w parafii ministrantów?

Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie.

Wiedza niewątpliwie zaczerpnięta z własnego doświadczenia. Kluczowe jest słówko "w miarę".

Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów.

Mnóstwo wzniosłych, górnolotnych słów. Jak dla mnie najlepszym dowodem dojrzałości, świadomości, wolności i odpowiedzialności jest stosowanie antykoncepcji. Właśnie w modelu "kalendarzykowym" zostaje się niewolnikiem popędów, przypadku i co najgorsze - układa swoje życie pod dyktando instytucji, która jest wyraźnie odklejona od współczesności, ma swoje za uszami (pedofilia, czarownice, krucjaty itd.), a jej członkowie (duchowieństwo) jest uprzywilejowaną kastą-sektą. Nie ma to jak w imię wolności robić z siebie niewolnika, który ma nie mysleć, tylko wierzyć smile

Antykoncepcja (...) czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej

Brzmi bardzo sucho. Średniowieczne wywody tzw. ojców kościoła odnośnie różnych sfer życia opierały się głównie na wnioskowaniu różnych rzeczy na podstawie świętych ksiąg. Doświadczenie nie było tam kluczowe; wszystko było suchą teorią. I tak właśnie czyta się te wywody Macieja. Jak wiadomo, Ziemia nie leży w centrum wszechrzeczy okrążana przez Słońce. Nie tylko z tym się mylili smile

Tak na marginesie, jeżeli nawet ciało byłoby tylko narzędziem rozkoszy cielesnej, co w tym takiego złego? Lepiej rozkoszy niż bólu. Oh wait, kościół fetyszyzuje cierpienie, ból, mękę Chrystusa itd. Może w chrześcijańskiej utopii wszyscy powinni się codziennie biczować, ale to nie znaczy, że w takim świecie ludzie byliby szczęśliwi.

Mówiąc wulgarnie: zaruchaj i nie pierdol, Maciek.

Teraz duzo księży twierdzi "ze ciaze mozna nawet odlozyc jeżeli np jest choroba genetyczna lub trudna sytuacja finansowa" w rachunku sumienia czytalam jako grzech dla malzenstwa- powolalismy nowe zycie do istnienia pomimo choroby genetycznej i/lub ciezkiej sytuacji finansowej . Takze tam juz sie im pozmienialo

Julka siedzisz w UK, u Ciebie są raczej pastorzy kościoła anglikańskiego wink

Swoją drogą jeśli coś takiego:

powolalismy nowe zycie do istnienia pomimo choroby genetycznej

jest traktowane jako grzech, to jest moim zdaniem karygodne nadużycie. Spróbuj usunąć ciążę z wadą genetyczną płodu w Polsce (***** *** nie dziękujemy), to raz. Kto właściwie stworzył tą duszyczkę w ciele obciążonym poważnymi wadami rozwojowymi, to po drugie. Jak niby mieli wiedzieć z góry, jeszcze przed sexem, czy wyjdzie im dzieciak z Downem czy nie (to genetyczna ruletka), to po trzecie, więc jakie przepraszanie za coś, czego nie mogli przewidzieć ani zmienić, a wg. wykładni wiary za stworzenie tego życia odpowiada osobiście bóg tej religii.

Więc jakie spowiadanie się rodziców, wtf.

124

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
KSandraK napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
KSandraK napisał/a:

Typowe papugowanie stanowiska duchownych kościoła katolickiego, które to stanowisko traktuje ludzi jak bydło rozpłodowe. Aż ciśnie się na usta: czy to "płodzenie i rodzenie w duchu miłości" ma służyć temu, żeby nie zabrakło w parafii ministrantów?



Wiedza niewątpliwie zaczerpnięta z własnego doświadczenia. Kluczowe jest słówko "w miarę".



Mnóstwo wzniosłych, górnolotnych słów. Jak dla mnie najlepszym dowodem dojrzałości, świadomości, wolności i odpowiedzialności jest stosowanie antykoncepcji. Właśnie w modelu "kalendarzykowym" zostaje się niewolnikiem popędów, przypadku i co najgorsze - układa swoje życie pod dyktando instytucji, która jest wyraźnie odklejona od współczesności, ma swoje za uszami (pedofilia, czarownice, krucjaty itd.), a jej członkowie (duchowieństwo) jest uprzywilejowaną kastą-sektą. Nie ma to jak w imię wolności robić z siebie niewolnika, który ma nie mysleć, tylko wierzyć smile



Brzmi bardzo sucho. Średniowieczne wywody tzw. ojców kościoła odnośnie różnych sfer życia opierały się głównie na wnioskowaniu różnych rzeczy na podstawie świętych ksiąg. Doświadczenie nie było tam kluczowe; wszystko było suchą teorią. I tak właśnie czyta się te wywody Macieja. Jak wiadomo, Ziemia nie leży w centrum wszechrzeczy okrążana przez Słońce. Nie tylko z tym się mylili smile

Tak na marginesie, jeżeli nawet ciało byłoby tylko narzędziem rozkoszy cielesnej, co w tym takiego złego? Lepiej rozkoszy niż bólu. Oh wait, kościół fetyszyzuje cierpienie, ból, mękę Chrystusa itd. Może w chrześcijańskiej utopii wszyscy powinni się codziennie biczować, ale to nie znaczy, że w takim świecie ludzie byliby szczęśliwi.

Mówiąc wulgarnie: zaruchaj i nie pierdol, Maciek.

Teraz duzo księży twierdzi "ze ciaze mozna nawet odlozyc jeżeli np jest choroba genetyczna lub trudna sytuacja finansowa" w rachunku sumienia czytalam jako grzech dla malzenstwa- powolalismy nowe zycie do istnienia pomimo choroby genetycznej i/lub ciezkiej sytuacji finansowej . Takze tam juz sie im pozmienialo

Julka siedzisz w UK, u Ciebie są raczej pastorzy kościoła anglikańskiego wink

Swoją drogą jeśli coś takiego:

powolalismy nowe zycie do istnienia pomimo choroby genetycznej

jest traktowane jako grzech, to jest moim zdaniem karygodne nadużycie. Spróbuj usunąć ciążę z wadą genetyczną płodu w Polsce (***** *** nie dziękujemy), to raz. Kto właściwie stworzył tą duszyczkę w ciele obciążonym poważnymi wadami rozwojowymi, to po drugie. Jak niby mieli wiedzieć z góry, jeszcze przed sexem, czy wyjdzie im dzieciak z Downem czy nie (to genetyczna ruletka), to po trzecie, więc jakie przepraszanie za coś, czego nie mogli przewidzieć ani zmienić, a wg. wiary za stworzenie tego życia odpowiada osobiście bóg tej religii.

Więc jakie spowiadanie się rodziców, wtf.

W Anglii tez sa Kościoły Katolickie. A tez masz duzo racji w tym co piszesz. Kościół obecnie nie nakazuje rozmnażac się bezmyslnie co roku

125

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
KSandraK napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
KSandraK napisał/a:

Typowe papugowanie stanowiska duchownych kościoła katolickiego, które to stanowisko traktuje ludzi jak bydło rozpłodowe. Aż ciśnie się na usta: czy to "płodzenie i rodzenie w duchu miłości" ma służyć temu, żeby nie zabrakło w parafii ministrantów?



Wiedza niewątpliwie zaczerpnięta z własnego doświadczenia. Kluczowe jest słówko "w miarę".



Mnóstwo wzniosłych, górnolotnych słów. Jak dla mnie najlepszym dowodem dojrzałości, świadomości, wolności i odpowiedzialności jest stosowanie antykoncepcji. Właśnie w modelu "kalendarzykowym" zostaje się niewolnikiem popędów, przypadku i co najgorsze - układa swoje życie pod dyktando instytucji, która jest wyraźnie odklejona od współczesności, ma swoje za uszami (pedofilia, czarownice, krucjaty itd.), a jej członkowie (duchowieństwo) jest uprzywilejowaną kastą-sektą. Nie ma to jak w imię wolności robić z siebie niewolnika, który ma nie mysleć, tylko wierzyć smile



Brzmi bardzo sucho. Średniowieczne wywody tzw. ojców kościoła odnośnie różnych sfer życia opierały się głównie na wnioskowaniu różnych rzeczy na podstawie świętych ksiąg. Doświadczenie nie było tam kluczowe; wszystko było suchą teorią. I tak właśnie czyta się te wywody Macieja. Jak wiadomo, Ziemia nie leży w centrum wszechrzeczy okrążana przez Słońce. Nie tylko z tym się mylili smile

Tak na marginesie, jeżeli nawet ciało byłoby tylko narzędziem rozkoszy cielesnej, co w tym takiego złego? Lepiej rozkoszy niż bólu. Oh wait, kościół fetyszyzuje cierpienie, ból, mękę Chrystusa itd. Może w chrześcijańskiej utopii wszyscy powinni się codziennie biczować, ale to nie znaczy, że w takim świecie ludzie byliby szczęśliwi.

Mówiąc wulgarnie: zaruchaj i nie pierdol, Maciek.

Teraz duzo księży twierdzi "ze ciaze mozna nawet odlozyc jeżeli np jest choroba genetyczna lub trudna sytuacja finansowa" w rachunku sumienia czytalam jako grzech dla malzenstwa- powolalismy nowe zycie do istnienia pomimo choroby genetycznej i/lub ciezkiej sytuacji finansowej . Takze tam juz sie im pozmienialo

Julka siedzisz w UK, u Ciebie są raczej pastorzy kościoła anglikańskiego wink

Swoją drogą jeśli coś takiego:

powolalismy nowe zycie do istnienia pomimo choroby genetycznej

jest traktowane jako grzech, to jest moim zdaniem karygodne nadużycie. Spróbuj usunąć ciążę z wadą genetyczną płodu w Polsce (***** *** nie dziękujemy), to raz. Kto właściwie stworzył tą duszyczkę w ciele obciążonym poważnymi wadami rozwojowymi, to po drugie. Jak niby mieli wiedzieć z góry, jeszcze przed sexem, czy wyjdzie im dzieciak z Downem czy nie (to genetyczna ruletka), to po trzecie, więc jakie przepraszanie za coś, czego nie mogli przewidzieć ani zmienić, a wg. wykładni wiary za stworzenie tego życia odpowiada osobiście bóg tej religii.

Więc jakie spowiadanie się rodziców, wtf.

Z ta wada genetyczna to chodzi o to,ze rodzice wiedząc o chorobie staraja się o dziecko, więc jest to grzechem juz jeszcze zanim kobieta zajdzie w ciążę,  no bo jak juz zajdzie to aborcja jest jeszcze wiekszym grzechem

126

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Julia life in UK napisał/a:

Z ta wada genetyczna to chodzi o to,ze rodzice wiedząc o chorobie staraja się o dziecko, więc jest to grzechem juz jeszcze zanim kobieta zajdzie w ciążę,  no bo jak juz zajdzie to aborcja jest jeszcze wiekszym grzechem

Wada genetyczna ma to do siebie, że może się nie ujawniać przez kilka pokoleń, czasem dopiero jakiś wnuk albo prawnuk rodzi się chory. Ludzie mają dwoje, troje dzieci zdrowych a kolejne rodzi się obciążone. Oni też mają przepraszać?
I co dalej? Rodzeństwo i całe kuzynostwo  w rodzinie obu małżonków powinno już być bezdzietne, bo może  jakieś dziecko urodzi się chore? Jak prześledzić przypadki zespołu Downa, to takich dzieci rodzi się bardzo niewiele w rodzinach, które mogą przekazywać tą chorobę. Więc zabraniając takim ludziom mieć dzieci całe rody by wyginęły.

127 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-03-17 00:32:03)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
nikitaa napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:

Z ta wada genetyczna to chodzi o to,ze rodzice wiedząc o chorobie staraja się o dziecko, więc jest to grzechem juz jeszcze zanim kobieta zajdzie w ciążę,  no bo jak juz zajdzie to aborcja jest jeszcze wiekszym grzechem

Wada genetyczna ma to do siebie, że może się nie ujawniać przez kilka pokoleń, czasem dopiero jakiś wnuk albo prawnuk rodzi się chory. Ludzie mają dwoje, troje dzieci zdrowych a kolejne rodzi się obciążone. Oni też mają przepraszać?
I co dalej? Rodzeństwo i całe kuzynostwo  w rodzinie obu małżonków powinno już być bezdzietne, bo może  jakieś dziecko urodzi się chore? Jak prześledzić przypadki zespołu Downa, to takich dzieci rodzi się bardzo niewiele w rodzinach, które mogą przekazywać tą chorobę. Więc zabraniając takim ludziom mieć dzieci całe rody by wyginęły.

Nie. Jezeli ktos nieswiadomie  to nie ma grzechu..natomiast ostatnio na facebooku widziałam post jak para,gdzie facet jest niepelnosprawny umyslowo maja zamiar starac sie o dziecko-jak dla mnie to nieodpowiedzialne

128 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2025-03-17 02:00:59)

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
sm81 napisał/a:

No właśnie jedni mówią że ciśnienia nie ma inni że jednak jest bo ile by nie było tego to jednak się zbiera i nie ma ujścia a jak się wchłania to nie wiem ale podobno się wchłania  jedni twierdzą że się wchłania w jadrach i nie ma ciśnienia inni że trzeba zostawić otwarte do otrzewnej i tam się wchłania...

Tak mnie tknęło odnośnie tej otrzewnej... Było o tym sporo postów w tym wątku. Jak rozumiem po wazektomii nasienie ma wypływać do wewnątrz ciała - do otrzewnej.

Ale czy to nie jest prosta droga do zapalenia otrzewnej i potencjalnie sepsy, gdyby ten materiał co miał się wchłonąć został zajęty przez bakterie. W efekcie grozi stan podobny do pękniętego wyrostka, jeśli wda się zakażenie?...

Bierzecie na to jakieś leki, anatomicznie to inny przypadek, czy nie wiadomo dlaczego działa ale działa?

129

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
Bert44 napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Dobrze jest. Chyba trafilem na kompetentnego czlowieka. Chcialem wiec o pare rzeczy zapytac. Ale jak cos mowisz to musi byc uzasadnione. Jak cos jest "niegodziwe" to dla mnie za malo. Musze wiedziec dlaczego niegodziwe.

Wiec prosze  o pare odpowiedzi:
1. Dlaczego antykoncepcja w zolnierskich slowach jest zla
2. Czy sa akceptowalne formy antykoncepcji
3. Skad wiedziec kiedy dni nieplodne (kalmdarzyk)?
4. O co chorzi z ta antykoncepcja. Nie chodzi o czlowieka ktory powstal. Bo gumka np. do tego nie dopusci. Wazektomia tez
5 . Czy znane sa wiarygodne statystyki dot. kalendarzyka? Skutecznosc. Ale nie laboratoryjna tylko życiowa.
6. A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica

Antykoncepcja w przypadku zdrowych ludzi jest zła, bo powoduje odejście od istoty związku małżeńskiego. A istotą małżeństwa jest m. in. płodzenie i rodzenie w duchu miłości.
Antykoncepcja powoduje, że związek między seksem a przekazywaniem życia zostaje zatarty i czyni ciała TYLKO narzędziami rozkoszy cielesnej. Po prostu seks zamiast być sposobem przekazywania życia staje się celem życia, a to błąd. 
Akceptowalną formą antykoncepcji w tym sensie, że nie każdy stosunek musi kończyć się zapłodnieniem, jest po prostu poznanie swoich ciał i rozeznanie procesów w nim zachodzących i rozumne panowanie nad popędem. Czyli w dni niepłodne  małżonkowie też mogą odbywać stosunek seksualny (ale zawsze musi być otwarcie się na życie, gdyby jednak nastąpiło poczęcie mimo nie zaplanowania, bo to Bóg jest tym który daje życie, a jeżeli Bóg daje, to znakiem tego jest to dobre i na pewno wie lepiej od każdego człowieka, że jednak jest sens w tym życiu które dał. Małżonkowie nie dają życia, a uczestniczą w przekazywaniu życia. To tak z szerszej perspektywy.)
 
Odnośnie 4 punktu.  Chodzi o dojrzałość i świadomość,  i wolność, i odpowiedzialność w swoim działaniu, a nie bycie niewolnikiem popędów. Chodzi też o utratę istoty związku małżeńskiego, o odejście od istoty miłości małżeńskiej.

 5 Nie wiem czy są znane. Ale przecież dojrzała kobieta jest w miarę w stanie ocenić kiedy płodna a kiedy nie. Mąż w sumie też jest w stanie rozpoznawać po ciele i zachowaniu kobiety różne stany. Tylko oczywiście to wymaga pewnej pracy na wielu gruntach między małżonkami.

6 "A mozna np. Podjac decyzje  o pelnej powsciagliwosci juz w zwizku. Co za roznica "

Nie można, bo wtedy następuje odejście od istoty małżeństwa, czyli związku między kobietą i mężczyzną w którym istotna jest też sfera seksualna. Małżonkowie dlatego są między innymi małżonkami, bo właśnie sfera seksualna jest przed nimi otwarta i właśnie też po to się wiążą, by korzystać z tej sfery (oczywiście w sposób godziwy).
Powściągliwości nie można podjąć ot tak sobie. Musi być uzasadniona należycie. 
Ewentualnie powściągliwość między kobietą a mężczyzną, jeśli chodzi o sferę seksualną, to co najwyżej przyjaźń, albo koleżeństwo.

Dzieki za odpowiedzi. A jak sie kochamy w dni bezplodne to przeciez celem jest unikniecie ciazy. Na tym parze zalezy. Ok jak wpadna to trudno ale nie chca tego. Czyli co nimi kieruje? Rządza? Czy seks w tym momencie ma wyzsze cele?

Ja z innnego swiata jestem...

To że są dni bezpłodne, nie oznacza że nie można kochać się też w te dni. Problem zaczyna się, gdy istotą związku staje się unikanie ciąży i traktowanie seksu jako rozwiązanie problemu na stresy, jako odreagowanie, jako sport, jako regulator nastroju itd., itp.

Widziałem inny świat...Lepszy.

130

Odp: Wazektomia pomaga czy psuje??
nikitaa napisał/a:
MaciejO0o.. napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Nie, chodzi mi o normalny seks małżeński. Czy w nim też trzeba panować nad popędem jeśli obojgu daje wiele rozkoszy?
Przecież normalna para nie ma sześciorga dzieci. Więc po urodzeniu dziecka jednego czy dwóch, jak już tam sobie ustalą, normalnym jest, że będą chcieli stosować antykoncepcję. Chyba nie muszą wybierać między uprawianiem seksu ze stosowaniem antykoncepcji a panowaniem nad popędem byle tej antykoncepcji nie stosować, i wtedy  małżeństwie źle się dzieje, bo brakuje tego, co bardzo zbliża w związku.

Trzeba panować w tym sensie, że uwzględniać procesy zachodzące w ciele. Przecież jeżeli mąż albo żona czuje się np. źle, to druga strona nie będzie przymuszała do seksu, bo ma chuć. 
Normalny seks (małżeński) jest w kontekście miłości do Boga i do siebie nawzajem, do pragnienia życia tu i teraz i wiecznie. 
Normalna para...? Normalna płodna para jednak jest otwarta na życie i dzielenie się życiem( którym Bóg obdarowuje).
Piszesz o współczesnych normach, normach które wywodzą się z dobrobytu w głównej mierze opartego na materialnych rzeczach, normach które wynikają z odejścia od Boga i w związku z tym odejścia od tego też co ludzkie, normach które nie pamiętają od Kogo człowiek pochodzi, po co żyje, dokąd zmierza.

Przecież trzeba brac pod uwagę, że rodzenie dziecka jednego po drugim to jest właśnie niepotrzebne wykorzystywania ciała kobiety. Do mnie nie przemawia teoria kościoła, że Bóg by chciał skazywać kobietę na takie wyczerpanie, ani teoria, że Bóg miałby za złe kobiecie czerpanie radości i satysfakcji z seksu, który by nie nadwyrężał jej ciała i zdrowia.
W interesie rodziny jest uprawianie seksu bez rodzenie dzieci, bo gdy małżonkowie darzą się rozkoszą, to cała rodzina ma większe podstawy do czerpania szczęścia w życiu. Szczęśliwi małżonkowie  dają szczęście dzieciom i promienieją szczęściem na innych ludzi. Tak więc - kochajmy się, uprawiajmy seks i nie obciążajmy ciała kobiety niepotrzebnym wysiłkiem jakim są mnogie ciąże, ani też nie skazujmy ludzi szczęśliwych w seksie na nędzę ekonomiczną.

Można korzystać z rozumu i wolnej woli,  i panować nad sferą seksualną. Co przekłada się na to, że kobieta nie musi rodzić dzieci jednego po drugim. Są dni bezpłodne, w które małżonkowie również mogą się kochać. Panować nad popędem też jak najbardziej można. Coraz bardziej człowiek jest poznawany w sferze psychicznej i wiadomo już, że rozbuchany popęd seksualny nad którym dany człowiek ma problem zapanować  jest często wynikiem problemów z przeszłości. 

Bóg nie skazuje kobiety na wyczerpanie, ani nie odbiera czy to kobiecie czy facetowi przyjemności z aktu płciowego. Błędny obraz Boga.

Co do nędzy ekonomicznej, to raczej odwrotnie. Im więcej dzieci, tym większe bogactwo summa summarum, oczywiście jeżeli rodzice potrafili wychować.

Posty [ 66 do 130 z 173 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ANTYKONCEPCJA HORMONALNA ORAZ NATURALNA » Wazektomia pomaga czy psuje??

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024