Lawinia napisała, że nie chodziło jej o samo krytykowanie religii, ale o mój wrogi (wmawiam sobie ze racjonalny
) stosunek do religii, napastliwy sposób dyskutowania o niej i lekceważący stosunek do ludzi wierzących.
Nie dziwię się, że jeśli ktoś w coś wierzy, to próby podważenia zasadności tej wiary, szczególnie nie jakichś drugorzędnych aspektów, ale samych jej podstaw, są odbierane jako wrogie. To jak atak na jeden z filarów, na których ludzie wierzący opierają swoją wizję rzeczywistości, poddanie go w wątpliwość wywraca cały światopogląd do góry nogami.
Trudno mi ocenić własną "napastliwość". Wy mi powiedzcie 
Co do lekceważenia, to musiałabym leceważyć większość społeczeństwa. Nie wiem tylko po co 
Jaguar, myślę że ludzie po prostu szukają wyjasnienia. Tak jesteśmy skonstruowani, że nawet kiepskie wyjaśnienie jakiegos pytania jest dla nas łatwiejsze niż brak wyjaśnienia i związana z tym niepewność.
Utrata wiary jest postrzegana jako coś złego, niekorzystnego. Jako złe i niekorzystne NIE POWINNO przychodzić drogą naturalną i musi być skutkiem jakiejś aberracji. Takie jest ogólne, ludzkie podejście do rzeczy, które postrzegamy jako złe i niekorzystne, bo to pozwala nam wierzyć, że mamy moc zapobieżenia temu złu i jesli zachowamy odpowiednie środki ostrożności, albo jeśli w naszym życiu nic dramatycznego się nie wydarzyło, to nas to nie spotka. W jego życiu wydarzyła się trauma i on utracił wiarę, ale w moim życiu nie było traumy, więc utrata wiary mi nie grozi. To wariant teorii sprawiedliwego świata Melvina Lernera.
Zorija, mam bardzo podobne do Twojego podejście. Niech każdy wierzy w co chce, ale niech nie zmusza do tego innych ludzi.
Przy czym piszesz: "Bo później wychodzą z tego takie historie jak opisała Autorka - psychiczna trauma, że robiłam coś takiego - obcemu facetowi szeptałam na ucho te niby-grzechy... z zażenowaniem, z poczuciem wstydy... który nie mija z upływem lat, ale przeradza się we wstyd, że to było upadlające, żenujące, wręcz obsceniczne, a ja zostałam w to wciągnięta podstępem, bez własnej woli..."
I mamy taką osobę, której granice zostały poważnie naruszone. Część ludzi to rozumie. Ktoś natomiast proponuje jej żeby przezwyciężyła to, uznała swoją niedoskonałość i dalej pozwalała na naruszanie swoich granic. Pstryk, problem rozwiązany. Nie poradzę nic na to, że kiedy widzę takie rady, to mi się ciśnienie podnosi.
Świadomy wybór religii byłby strzałem we własne kolano "z punktu widzenia" religii, ponieważ wiara w bardzo dużej mierze opiera sie na treściach wdrukowywanych nam od wczesnego dzieciństwa. Wplata się w budowanie tożsamości. To stanowi o jej sile memetycznej. Ludzie nie indoktrynowani od małego dużo rzadziej decydowaliby się wstąpić w szeregi wyznawców którejkolwiek z religii. Fakt, że ci, którzy by się zdecydowali, przeżywaliby to dużo bardziej intensywnie i ich wiara byłaby głębsza. Ale byłoby ich mniej. Z kolei ludzie, którzy porzucają wiarę muszą najpierw wykonać pracę związana z przebudową własnego światopoglądu. Oraz nierzadko stawic czoło otoczeniu, choć w dzisiejszych czasach jest to coraz łatwiejsze.
"Racje wyższe" są (znowu) po to, żeby żyć w Sprawiedliwym Świecie, i mieć poczucie bezpieczeństwa. Sporo spośród ujmowanych w ten sposób zasad to konieczne i potrzebne zasady współżycia społecznego (nie zabijaj, nie kradnij itd.), ale są też takie, które wynikają z potrzeby uporządkowania trudnych emocji, tylko że nie pomagają i w rzeczywistości niczego nie porządkują. Tak to jest z tą nieszczęsną masturbacją i z seksem ogólnie. Erotyzm jest dość kłopotliwym emocjonalnie tematem, wzbudza silne uczucia, na tyle że każdy z nas trzyma go w zamkniętej, osobistej strefie, a jego manifestowanie publiczne budzi niesmak. Często jest postrzegany i opisywany jako "brudny". Należy zatem jakoś to opanować i zracjonalizować: seks mają prawo uprawiac tylko pary oficjalnie "zatwierdzone" i z otwartym podejściem co do kwestii ewentualnego potomka, bo seks, skoro już musi istnieć, to ma przede wszystkim SPEŁNIAĆ ROLĘ. Autoerotyzmu należy zakazać, bo myśl o masturbujących się osobach, a szczególnie młodych, które chcielibyśmy potrzegac jeszcze jako dzieci, jest trudna do przyjęcia.
I See Beyond, serio, neutralne? Napisałam to wyłącznie na potrzeby próbki. Nie mam pojęcia czy rozumiesz "istotę istnienia tego forum", zakładam że tak, choćosobiście mam mniejszą tolerancję na deprecjonowanie.
Na temat Islamu jest mnóstwo negatywnych opinii we wszelkich mediach. Mam mieszane uczucia odnośnie Islamu, ponieważ i sam Islam jest bardzo podzielony.
Uważam jednak, że jeśli jakas ideologia nam zagraża (realnie) to mamy prawo się przed nią bronić.
Benia, mnie ksiądz uczył kiedy byłam mała, że jak widzę tęczę, to znaczy że Bóg mi mówi że mnie kocha
Kościół nie siedzi w Sejmie. W Sejmie siedzą posłowie, którzy w przeważającej większości byli przez ten Kościół od małego indoktrynowani, tak jak my (prawie) wszyscy i uczestniczą aktywnie w jego życiu.
Co do osób homo, to gdyby byli traktowani jak wszyscy inni, to by im nie przyszło do głowy demonstrować - po co by mieli w takim przypadku to robić?
Jestem całkowicie hetero i widok osób tej samej płci całujących się na ulicy wzbudza we mnie uczucia te same co widok osób różnej płci całujących się.
Dlaczego masz przywyknąć do widoku osób tej samej płci całujących się? Ponieważ sprawia im to przyjemność i NIE ROBIĄ NIC ZŁEGO. Dlatego.
Dzieciom nie stanie się żadna krzywda, jeśli zobaczą dwóch panów, którzy się całują. Półnagich , a co gorsza prawie całkiem nagich osób jest mnóstwo na plaży. Nie zabierasz dziecka na plażę?
Revenn, gdyby Polska nie została ochrzczona w sposób pokojowy, to najprawdopodobniej i tak zostałaby ochrzczona, tylko że później i na drodze siły, jak miało to miejsce w przypadku tych sąsiadujących z nami plemion, które nie przyjęły chrztu. Ciekawi mnie skąd masz informacje na temat tego wszechobecnego hedonizmu ówczesnych Pogan 
W jaki sposób tęcza, będąca symbolem różnorodności, jest "sprofanowana"?