"Twój" nie chce przeszkadzać kumplowi. Robi się trochę pokręcona sprawa, bo Ty chcesz "swojego", On nie chce Ciebie, a jego kumpel chce Ciebie i tak każdy o kogoś walczy lecz bezskutecznie.
Hehehe, totalnie pokręcona akcja
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Wysyłanie zdjęć
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 … 18 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
"Twój" nie chce przeszkadzać kumplowi. Robi się trochę pokręcona sprawa, bo Ty chcesz "swojego", On nie chce Ciebie, a jego kumpel chce Ciebie i tak każdy o kogoś walczy lecz bezskutecznie.
Hehehe, totalnie pokręcona akcja
A ja myślę, że "Twój" doskonale zdaje sobie sprawę co się święci i wyczuwa miłosne fluidy (faceci nie są jakimiś umysłowymi amebami i potrafią łapać aluzje aż do przesady), ale świadomie studzi Twoje zapędy i nie podejmuje gry, bo Cię zwyczajnie lubi i nie chce zmieniać niczego w waszej relacji. Liczy na to, że sama się zorientujesz, że czas się ogarnąć i zmnienić schemat działania. Zresztą, już nawet podsunął Ci pod nos przypadkowego kumpla, żeby tylko odciągnąć od siebie Twoją uwagę, ale nie zadziałało. Ciekawe jaki oręż "anty-amorowy" ma jeszcze na podorędziu.
To jest dla mnie jedyne sensowne rozwiązanie. No chyba, że wiadomości, które wysyłasz są zawoalowane do tego stopnia, że faktycznie ciężko rozróżnić czy jesteś zainteresowana czy po prostu masz taki styl życia, jesteś łasa na męskie komplementy i chętnie flirtujesz z kim popadnie (jeżeli już kiedyś prosiłaś go o pomoc w wyborze ciuchów czy gadałaś mu o majtkach, to miał prawo nie wyczuć aluzji). Opcjonalnie gość cierpi na depresję, albo ma poczucie własnej wartości na poziomie dżdżownicy. Ale wtedy bawienie się w matkę-polkę nie tylko nic Ci nie da, ale przy okazji wyssie z Ciebie całą energię.
Zgadza się.
Chyba autorka ma trudność z przyjęciem do wiadomości, że nic z tego.
Widać, że lubisz uwagę, a od niego jej nie dostajesz i paradoksalnie to Cię nakręca by jeszcze bardziej się starać, zastanawiasz się co robisz źle.
Hmmm...wiesz, że jest chłopak, któremu się podobasz a Ty chcesz jakiegoś innego, który Ciebie nie chce.
Był taki gość - Einstein,. Albert - taki z nowoczesną fryzurą jak na owe czasy, powiedział kiedyś, "Że tylko glupiec roi to samo oczekując innych rezultatów..." co jest z Tobą?
MOże weź się skoro energii Ci nie brakuje za tego innego? Plusy- może okażę się naprawdę dobrze i coś z tego będzie, dwa ten "twój" może jednak skusi się na Ciebie widząc twoje nowe relacje? Nic nie stracisz, twój i tak ma Cię gdzieś a zyskać..kto wie
Bo uczciwie...tak klarownych oznak jak wysyłanie zdjęć bielizny chłopakowi to raczej nie ma:)
@namazu, to nie pierwszy raz kiedy nie podoba mi się chłopak, któremu się podobam. Chyba nigdy nie było u mnie tak, żeby podobał mi się ten, któremu ja się podobam. Jestem nienormalna co by się w sumie zgadało z wypowiedzią Elle88
eh, czyli ogólnie nic z tego?
skoro mówicie że wysyła mi sygnały, żebym sobie dała spokój, to dlaczego dzisiaj zaproponował spotkanie w walentynki? zaproponował, spojrzał na mnie (miałam raczej zdzwiona minę) i powiedział, że jednak nie, bo będzie wszędzie pełno ludzi.
skoro mówicie że wysyła mi sygnały, żebym sobie dała spokój, to dlaczego dzisiaj zaproponował spotkanie w walentynki? zaproponował, spojrzał na mnie (miałam raczej zdzwiona minę) i powiedział, że jednak nie, bo będzie wszędzie pełno ludzi.
Poddaje się
Koleś ma coś z głową.
wysylajaca napisał/a:skoro mówicie że wysyła mi sygnały, żebym sobie dała spokój, to dlaczego dzisiaj zaproponował spotkanie w walentynki? zaproponował, spojrzał na mnie (miałam raczej zdzwiona minę) i powiedział, że jednak nie, bo będzie wszędzie pełno ludzi.
Poddaje się
Koleś ma coś z głową.
gdyby wysyłał mi jednoznaczne sygnały na nie, to bym wiedziała. a on jakby ma dni, w ktorych chcialby cos wiecej (ale chyba sie boi?), a sa dni w ktorych mam wrazenie, ze mnie olewa (?).
moze czasami zdarzy mi sie wyslac jakis sygnał, ktory moze go odpycha, ale generalnie staram sie byc otwarta i sama cos sugerowac. nie wiem, moze boi sie sprobowac? boi sie ze go odrzuce? wydaje mu sie ze nie jest wart zeby sie z kims zwiazac? (z jego pewnoscia siebie ostatnia opcja wydaje mi sie dosc prawdopodobna). mysle, ze jesli wyszedlby z propozycja i ja, nie daj Boże, bym ją odrzuciła, to on moglby sie calkowicie zalamac psychicznie. nigdy nie zaproponowal nic wprost, zawsze jak juz to naokolo. np. to, co juz pisalam, o tej wspolnej nauce. mowil wrecz "mialem proponowac". dziwne tylko, ze mimo ze wyrazilam swoja chec to on wtedy zrezygnowal.
z tym jego kolega to tez nie do konca bylo tak, ze on mi go "podsunal". kiedys ten kumpel przyjechal nas zabrac z imprezy i po drodze podrzucil mnie pod dom, a pozniej nie mialam z nim kontaktu. dopiero ostatnio gdy "moj" szedl z tym kumplem na kawe to ja i nasza znajoma sie dolaczylysmy. nie sadze zeby "moj" to zaplanowal
Jedno w Tobie doceniam Autorko (tzn. nie jedno, ale z tej całej historii ): że jesteś tak wyrozumiała i wspaniałomyślna dla jego 'dziwnoknurskich' zachowań.
Ja bym nie dała rady, bo nie przywykłam do starania się o faceta.
A też zwyczajnie czułabym się źle gdyby facet nie był w swoich zamiarach klarowny i nie wiedział sam czego chce.
Ale domyślam się, że macie po 20-22 lata, z tego co pisałaś, więc w sumie co ma się w tym wieku innego do roboty niż nauka relacji damsko-męskich? Więc co by nie było, przynajmniej się nie nudzisz, nie?
Jedno w Tobie doceniam Autorko (tzn. nie jedno, ale z tej całej historii
): że jesteś tak wyrozumiała i wspaniałomyślna dla jego 'dziwnoknurskich' zachowań.
Ja bym nie dała rady, bo nie przywykłam do starania się o faceta.
A też zwyczajnie czułabym się źle gdyby facet nie był w swoich zamiarach klarowny i nie wiedział sam czego chce.Ale domyślam się, że macie po 20-22 lata, z tego co pisałaś, więc w sumie co ma się w tym wieku innego do roboty niż nauka relacji damsko-męskich?
Więc co by nie było, przynajmniej się nie nudzisz, nie?
zawsze we wszystko na maksa brnę i chyba nigdy się nie nauczę relacji damsko-męskich. jakos nigdy nie mialam tak, zeby facet jakos bardzo sie o mnie staral, bo zawsze gdy tylko pojawial sie jakis ze swoimi zamiarami to od razu dawalam mu do zrozumienia, zeby spadal na drzewo. byla za to masa sytuacji, w ktorych to ja chcialam czegos wiecej i nigdy nie wychodzilo. pewnie to, ze jestem dla niego taka wyrozumiala wcale nie jest dla mnie dobre, zdrowiej by bylo dla mojego zdrowia psychnicznego gdybym po prostu odpuscila. ale jakos nie moge. tak mam krzywo pod sufitem, ze gdy juz sie za cos zabiore to chce dac z siebie wszystko i doprowadzic to do konca. nie wiem do jakiego konca zabrne tym razem, ale zobaczymy. pewnie bede jak zwykle plakac po nocach z bezsilnosci (co neiczęsto robię), a po pol roku, moze roku samo przejdzie
Ty weź się go zapytaj albo w prawo, albo w lewo...bo ci życia na rozkminy zabraknie
Ty weź się go zapytaj albo w prawo, albo w lewo...bo ci życia na rozkminy zabraknie
moze jak kiedys pojdziemy na jakas impreze to po paru glebszych sie odwaze
na razie nie bedziemy sie widziec przez prawie dwa tygodnie bo wyjezdzam, zobaczymy czy bedzie jakas inicjatywa z jego strony. ja sprobuje nic nie robic, dac mu "przestrzen"
Nie no, tak Ci zależy ale jak cos zacżał ostrożnie o walentynkach, to Ty od razu posłałaś mu trzy szybkie strzały na nie
Co do mojego poprzedniego pytania to zdaje się wspominałaś o tym, ze on bał sie wystartować do innych jeszcze jakichś lasek i w efekcie "one sobie w końcu znajdowały kogoś innego". Raczej te miałem na mysli a nie tą sekutnicę co wami rządzi. Zmierzałem do tego, żebyś może zmieniła jakoś sposób bycia na taki jaki prezentowały tamte własnie laski. Ale to chyba przekombinowany pomysł, więc nie upieram się przy tym.
A skoro tak trochę jeździmy sobie po tym "Twoim" to może odwrócimy trochę sytuację- A może on mysli, że jesteś lesbijką? W końcu nikogo na stałe nie miałaś, wszystkich szybko spławiasz...
napisalam mu, troche w zartach, ze nie moglabym byc jego dziewczyna, bo dostalabym rozstroju nerwowego. odpisal "widzisz. takie zycie".
I tym samym prawdopodobnie pogłębiłaś jego bliżej nieokreślone i prawdopodobnie przesadzone schizy na swoim punkcie.
Powinnaś raczej robić coś przeciwnego- wmawiać mu, że jest normalny, wartościowy itp. może w końcu uwierzy
Nie no, tak Ci zależy ale jak cos zacżał ostrożnie o walentynkach, to Ty od razu posłałaś mu trzy szybkie strzały na nie
Co do mojego poprzedniego pytania to zdaje się wspominałaś o tym, ze on bał sie wystartować do innych jeszcze jakichś lasek i w efekcie "one sobie w końcu znajdowały kogoś innego". Raczej te miałem na mysli a nie tą sekutnicę co wami rządzi. Zmierzałem do tego, żebyś może zmieniła jakoś sposób bycia na taki jaki prezentowały tamte własnie laski. Ale to chyba przekombinowany pomysł, więc nie upieram się przy tym.
A skoro tak trochę jeździmy sobie po tym "Twoim" to może odwrócimy trochę sytuację- A może on mysli, że jesteś lesbijką? W końcu nikogo na stałe nie miałaś, wszystkich szybko spławiasz...
napisalam mu, troche w zartach, ze nie moglabym byc jego dziewczyna, bo dostalabym rozstroju nerwowego. odpisal "widzisz. takie zycie".
I tym samym prawdopodobnie pogłębiłaś jego bliżej nieokreślone i prawdopodobnie przesadzone schizy na swoim punkcie.
Powinnaś raczej robić coś przeciwnego- wmawiać mu, że jest normalny, wartościowy itp. może w końcu uwierzy
niestety nie wiem nic o tych poprzednich dziewczynach, ktore mu sie podobaly ale to raczej byly czasy gimnazjum/liceum/echnikum, wiec moze to niewiele by dalo, bo gust sie zmienia w ciagu zycia
hm, jakos nigdy nie przeszlo mi przez mysl, ze moglby pomyslec, ze jestem lesbijką
ja mu caly czas mowie, ze jest normalny, fajny, wartosciowy, przystajny, dzisiaj nawet powiedzialam mu, ze uwazam, ze czasami jest slodki (jak sie smieje po alkoholu), a czasami mega meski :DD (licze na to, ze w koncu mi uwierzy). pozniej wlasnie zaproponowal spotkanie w walentynki, wypytywal sie kiedy wroce i kiedy moglibysmy sie zobaczyc, ale moze rzeczywiscie troche go splawilam, glupio zrobilam. wydaje mi sie tylko, ze gdy on zaczal o tych walentynkach to ja nie zdazylam nawet nic powiedziec, a on juz sie wycofal. wiec ja tez chcialam troche "ratowac" i powiedzialam cos, ze "i tak mnie nie bedzie, a ta nasza wspolna znajoma, z ktora wychodzimy pewnie bedzie spedzac czas ze swoim chlopakiem, a "moj" chyba nie chodzi na randki, a ze takie wyjscie we dwojke w walentynki to prawie jak randka". nie zaprzeczyl, a ja sytuacje chyba pogorszylam zamiast poprawic. spanikowalam i wlaczyl mi sie slowotok. :S pozniej wymienilismy pare smsow, nikt juz nie wspominal nic o spotkaniu, jedynie dolozylam krople do czary goryczy tym tekstem o byciu jego dziewczyna . ten dzien nie byl najlepszy
ja mu caly czas mowie, ze jest normalny, fajny, wartosciowy, przystajny, dzisiaj nawet powiedzialam mu, ze uwazam, ze czasami jest slodki (jak sie smieje po alkoholu), a czasami mega meski :DD (licze na to, ze w koncu mi uwierzy).
Mi się wydaje, że on może mieć podobnie do mnie. Ja też nie lubię jak kobieta przesadnie prawi mi komplementy, tym bardziej, że nie uważam się za przystojnego faceta itp.
W takiej sytuacji wydaje mi się, że kobieta jest, brzydko mówiąc, łatwa. Takie narzucanie się na siłę jest dla faceta męczące, choć nie dla każdego.
Przerwa w Twojej walce o niego pokaże czy jest tak jak piszę, że nie lubi być zbytnio komplementowany i gość zacznie sam wyciągać rękę do Ciebie czy po prostu z jego strony na nic więcej nie możesz liczyć.
hm, jakos nigdy nie przeszlo mi przez mysl, ze moglby pomyslec, ze jestem lesbijką
ja mu caly czas mowie, ze jest normalny, fajny, wartosciowy, przystajny, dzisiaj nawet powiedzialam mu, ze uwazam, ze czasami jest slodki (jak sie smieje po alkoholu), a czasami mega meski :DD
To z lesbijką było pół żartem. W sumie zbędne, bo i tak potrafisz podejść do problemu pod różnym kątem.
PolskiP może mieć trochę racji, może trochę za bardzo mu słodzisz, albo nie trafiasz w te rejony gdzie on potrzebuje jakiegoś wsparcia?
A potraficie być wobec siebie szczerzy? Tzn. wyśmiać, skrytykować zachowanie tej drugiej osoby, w sensie takiej konstruktywnej w dobrych intencjach krytyki, która ma tej osobie jakoś pomóc/ustrzec przed czymś itp. Powiedz mu, że chcesz zmienić imidż i poproś o pomoc (jako dobrego kumpla)- tzn. poproś go o zdanie co mu się w Tobie podoba (jako facetowi), a co jest jego zdaniem do poprawy. Chodzi głównie o ubiór, ewentualnie zachowanie. Może to Cię na cos naprowadzi...
Chociaż wydaje mi się, że glównym problemem faktycznie są jego zahamowania. Może czegoś nie doczytałem, ale myslę, że ma mizerne doświadczenie w sferze seksualnej i w ogóle w bliższych relacjach z dziewczynami. W tym kontekście Twoje zachowanie (chociaż świetne jako kumplowskie) dość bezpośrednie i otwarte jest dla niego dodatkowym problemem- z taką dziewczyną jak Ty on się automatycznie "zacina" jak ma przejść na wyższy poziom bo odczuwa dodatkową presję- z tego powodu że skupia się na tym, ze "taka dziewczyna już wszystko pewnie wie na te tematy i czegoś konkretnego od niego oczekuje w danych momentach", a on w gruncie rzeczy niezdarnie improwizuje, bo coś tam, gdzieś tam zasłyszał czy widział .
I w efekcie boi się ośmieszenia. Co więcej - jakby ośmieszył się w ten sposób z Tobą- to i przyjaźń by była zagrożona, bo każdy wasz późniejszy kontakt by mu o tym przypominał.
Tak że, ja proponuje bardziej się "dostroić" do tych jego "fal frustracji" i uderzyć do niego w smutnym tonie coś w ten deseń: "ja to chyba nigdy nie znajdę faceta, albo im się nie podobam albo jestem dla nich za bardzo wyluzowana, a ja jestem przecież tak naprawdę nieśmiała do facetów i nie wiem za bardzo jak sobie z tym w ogóle poradzić... itp. itd."
Rozumiesz o co chodzi? O pokazanie mu jakoś, że masz tak naprawdę te same problemy co on. Może to go ośmieli.
wysylajaca napisał/a:ja mu caly czas mowie, ze jest normalny, fajny, wartosciowy, przystajny, dzisiaj nawet powiedzialam mu, ze uwazam, ze czasami jest slodki (jak sie smieje po alkoholu), a czasami mega meski :DD (licze na to, ze w koncu mi uwierzy).
Mi się wydaje, że on może mieć podobnie do mnie. Ja też nie lubię jak kobieta przesadnie prawi mi komplementy, tym bardziej, że nie uważam się za przystojnego faceta itp.
W takiej sytuacji wydaje mi się, że kobieta jest, brzydko mówiąc, łatwa. Takie narzucanie się na siłę jest dla faceta męczące, choć nie dla każdego.
Przerwa w Twojej walce o niego pokaże czy jest tak jak piszę, że nie lubi być zbytnio komplementowany i gość zacznie sam wyciągać rękę do Ciebie czy po prostu z jego strony na nic więcej nie możesz liczyć.
teraz, kiedy nie bedziemy widziec sie jakies dwa tygodnie, nie bede do niego pisac ani wychodzic z zadnymi tekstami, zobacze co bedzie. pamietam, ze gdy raz przez jakies dwa tygodnie nie mielismy kontaktu, to po moim powrocie bardzo wypytywal co u mnie, jak spedzialm ten czas, powiedzial nawet ze w empiku widzial jedna ksiazke i chcial mi kupic
wysylajaca napisał/a:hm, jakos nigdy nie przeszlo mi przez mysl, ze moglby pomyslec, ze jestem lesbijką
ja mu caly czas mowie, ze jest normalny, fajny, wartosciowy, przystajny, dzisiaj nawet powiedzialam mu, ze uwazam, ze czasami jest slodki (jak sie smieje po alkoholu), a czasami mega meski :DD
To z lesbijką było pół żartem. W sumie zbędne, bo i tak potrafisz podejść do problemu pod różnym kątem.
PolskiP może mieć trochę racji, może trochę za bardzo mu słodzisz, albo nie trafiasz w te rejony gdzie on potrzebuje jakiegoś wsparcia?
A potraficie być wobec siebie szczerzy? Tzn. wyśmiać, skrytykować zachowanie tej drugiej osoby, w sensie takiej konstruktywnej w dobrych intencjach krytyki, która ma tej osobie jakoś pomóc/ustrzec przed czymś itp. Powiedz mu, że chcesz zmienić imidż i poproś o pomoc (jako dobrego kumpla)- tzn. poproś go o zdanie co mu się w Tobie podoba (jako facetowi), a co jest jego zdaniem do poprawy. Chodzi głównie o ubiór, ewentualnie zachowanie. Może to Cię na cos naprowadzi...Chociaż wydaje mi się, że glównym problemem faktycznie są jego zahamowania. Może czegoś nie doczytałem, ale myslę, że ma mizerne doświadczenie w sferze seksualnej i w ogóle w bliższych relacjach z dziewczynami. W tym kontekście Twoje zachowanie (chociaż świetne jako kumplowskie) dość bezpośrednie i otwarte jest dla niego dodatkowym problemem- z taką dziewczyną jak Ty on się automatycznie "zacina" jak ma przejść na wyższy poziom bo odczuwa dodatkową presję- z tego powodu że skupia się na tym, ze "taka dziewczyna już wszystko pewnie wie na te tematy i czegoś konkretnego od niego oczekuje w danych momentach", a on w gruncie rzeczy niezdarnie improwizuje, bo coś tam, gdzieś tam zasłyszał czy widział .
I w efekcie boi się ośmieszenia. Co więcej - jakby ośmieszył się w ten sposób z Tobą- to i przyjaźń by była zagrożona, bo każdy wasz późniejszy kontakt by mu o tym przypominał.
Tak że, ja proponuje bardziej się "dostroić" do tych jego "fal frustracji" i uderzyć do niego w smutnym tonie coś w ten deseń: "ja to chyba nigdy nie znajdę faceta, albo im się nie podobam albo jestem dla nich za bardzo wyluzowana, a ja jestem przecież tak naprawdę nieśmiała do facetów i nie wiem za bardzo jak sobie z tym w ogóle poradzić... itp. itd."
Rozumiesz o co chodzi? O pokazanie mu jakoś, że masz tak naprawdę te same problemy co on. Może to go ośmieli.
nigdy w żaden sposób nie skomentował mojego wyglądu. ani na plus ani na minus, jedyna rzecz jaką kiedykolwiek od niego usłyszałam o moim wyglądzie to to, ze wg niego zawsze ubieram się elegancko. poza tym mowil mi, ze robie czasami smieszne miny. jesli chodzi o moje uwagi do niego to pare razy w zartach sugerowalam mu ze moglby przestac tyle przeklinac, a czasami zdarza mi sie poprawic go, gdy cos powie nieporpawnie po polsku (ale staram sie tego nie robic, bo wiem ze wszyscy to robia i go to denerwuje). nie wiem czy nie byloby to zbyt dziwne, gdybym nagle poprosila go o rade odnosnie mojego wygladu, bo, jak juz mowilam, nigdy o nim nic nie mowi. podobnie z moim zachowaniem.
jak juz pisalam, nigdy nie mial dziewczyny, zgaduje tez, ze jest prawiczkiem.
śmieszne jest to, ze ja tak naprawde nie mam wielkiego doswiadczenia w tematach seksualnych, ale w moim domu rodzinnym nigdy nie było tematów tabu i wydaje mi się, ze to wlasnie dlatego jestem taka "otwarta" i nie krępuję się rozmawiać czy żartować na różne tematy.
może kiedyś gdy pojawi się okazja to zasugeruję coś, że nigdy nie mialam chlopaka i zeby powiedzial mi co mam zrobic i co ze mną jest nie tak, ale mam wrazenie, ze by sie speszyl i zmienil temat
może kiedyś gdy pojawi się okazja to zasugeruję coś, że nigdy nie mialam chlopaka i zeby powiedzial mi co mam zrobic i co ze mną jest nie tak, ale mam wrazenie, ze by sie speszyl i zmienil temat big_smile
Hehehe. Słodka jesteś
A ten "Twój" gość jest tak dziwny , że też zaczynam go lubić
może kiedyś gdy pojawi się okazja to zasugeruję coś, że nigdy nie mialam chlopaka i zeby powiedzial mi co mam zrobic i co ze mną jest nie tak, ale mam wrazenie, ze by sie speszyl i zmienil temat big_smile
Hehehe. Słodka jesteś
A ten "Twój" gość jest tak dziwny , że też zaczynam go lubić
hehe nie wiem czemu jestem słodka, ale spoko
o dziwo, ja tez go lubie tylko on siebie nie chce polubić
Weź odpuść. Co tu rozkminiać...
Jak Cię może kręcić ktoś, kto na foto czarnej sexy bielizny odpowiada : czarna jest i się nie znam.
Desperacja z tym foto. Może w końcu się umówi z Tobą, bo 'wychodzisz' swoje, ale co z tego jak to jest bez chemii i pasji?
Weź odpuść. Co tu rozkminiać...
Jak Cię może kręcić ktoś, kto na foto czarnej sexy bielizny odpowiada : czarna jest i się nie znam.Desperacja z tym foto. Może w końcu się umówi z Tobą, bo 'wychodzisz' swoje, ale co z tego jak to jest bez chemii i pasji?
eh, może masz rację. serio wygląda to na desperację? wydawało mi się, że wtrąciłam to w rozmowę tak, że wyszło dość "lekko", i może wręcz nawet trochę "friendzone", ale po to napisałam na forum żeby poznać opinie różnych ludzi
jak na razie nie kontaktowałam się z nim, on też nie za bardzo, jedyne co zrobił to skomentował moje zdjęcie na facebooku. czekam dalej, zobaczę co będzie jak zobaczymy się po moim powrocie
Nawet długi czas "odpracowania" bana za fakt, że partner jednej z forumowiczek ma małęgo penisa nie pozwala zapomnieć o takich tematach...
Nawet jesli położysz te majtki przy wspolnej nauce (języków? chyba nie) na biurku po ściągnieciu mu ich przed twarzą niewiele wskurasz...uparłaś się, chcę jego! Pewnie, ale on nie chce.
I podobnie działa to w druga stronę
Ja to jednak jestem chyba z innej epoki. Czy świat tak się zmienił, czy taka jestem zacofana?
Majtki facetowi? Bielizna? Sorry! Mężczyzn, którzy w internecie pytają, jaką noszę bieliznę też żegnam bez żalu. Żarty z seksualnym podtekstem rezerwuję sobie dla wybranych i nie ma czego u mnie szukać ktoś, kto za szczyt wyrafinowania uznaje nagabywanie mnie czy wolę panie, czy panów.
Mogę dać do zrozumienia komuś, że jest dla mnie ważny, ale z umiarem. Poprzez częstsze rozmowy, otwartość na kontakty. Jeśli ryba nie chwyta haczyka, to nie uganiam się za danym egzemplarzem. Nie zaskarbię sobie szacunku, podając się na tacy. Nie chce mnie - jego strata.
Skad wiesz że jest prawiczkiem? To że rzekomo nie miał dziewczyny nie oznacza że jest prawiczkiem. Poza tym żaden facet nie przyznałby się swoim kolegom że mimo tylu lat nadal jest prawiczkiem. Moim zdaniem adekwatnie nie jestes w jego typie. Pisałaś że on ma duże wymagania wobec kobiet itp. Jesli chcesz wiedzieć co on czuje do Ciebie zapytaj go wprost. Np co myślisz o mnie? I zobacz co Ci odpowie.... No chyba że rzeczywiscie mocno postanowil że nie chce się wiązać w zaden zwiazek i stad tak olewa twoje zaloty. Wogole to ja bym sie go zapytala czemu i skad ma takie kompleksy...co by ci odpowedzial na to? I spytaj wprost czy mial kiedys jakas dziewczyne... piszac Tutaj i sobie gdybajac nic nie osiagniesz...ja stawiam sprawy jasno- pytam u zrodla a nie wypytuje kolegow...bo koledzy tak naprawde nic nie wiedza
Ja to jednak jestem chyba z innej epoki. Czy świat tak się zmienił, czy taka jestem zacofana?
Majtki facetowi? Bielizna? Sorry! Mężczyzn, którzy w internecie pytają, jaką noszę bieliznę też żegnam bez żalu. Żarty z seksualnym podtekstem rezerwuję sobie dla wybranych i nie ma czego u mnie szukać ktoś, kto za szczyt wyrafinowania uznaje nagabywanie mnie czy wolę panie, czy panów.
Mogę dać do zrozumienia komuś, że jest dla mnie ważny, ale z umiarem. Poprzez częstsze rozmowy, otwartość na kontakty. Jeśli ryba nie chwyta haczyka, to nie uganiam się za danym egzemplarzem. Nie zaskarbię sobie szacunku, podając się na tacy. Nie chce mnie - jego strata.
Moja droga uwierz mi że są w internecie dziewczyny które z własnej i nieprzymuszonej woli (bez judzenia faceta o to) potrafią wysłać bliżej nieznanemu facetowi swoje fotki w bieliźnie - i to nie tylko w zwykłych "gaciach" ale włącznie z przywdzianymi pończoszkami i szpilkami ;D. Ba, co tam fotki w bieliźnie hehe! Fotki z wanny oraz na końcu takie w "stroju Ewy"
.
Są też małolatki które same piszą z pytaniem - sex a może loda?
Albo takie:
"Ona: (mordka diabełka z różkami)
Ja: Niegrzeczna?>
Ona: Widząc takie ciało..Z pewnoscia"
I co facet ma sobie pomyśleć jak mu jakaś wyskakuje z takim czymś? ^^
Naprawdę nie ma co się dziwić. Świat jest jak jest i już hehehe.
Wysyłająca - ja ci coś powiem. Mam różnych koleżków. Niektórzy są tacy, że jakbyś zamachała mu "przed nosem" swoimi majtkami to długo by się nie zastanawiali tylko przystąpili by do szturmu np. z pytaniem czy masz ją na sobie teraz i czy mogę do ciebie wpaść po coś po południu albo ty do mnie
I to bez względu na to jak wyglądasz. Poprostu jak widzą, że dziewczyna ewentualnie "jest chętna" to by nie kombinowali tylko działali
Ten twój koleś to albo ciapa ^^ albo traktuje cię totalnie jak tylko koleżankę no i może nie chciałby cię zranić bo pewnie sobie zdaje sprawę z tego że ty napalona jesteś na niego jak szczerbaty na suchary
Ten twój koleś to albo ciapa ^^ albo traktuje cię totalnie jak tylko koleżankę no i może nie chciałby cię zranić bo pewnie sobie zdaje sprawę z tego że ty napalona jesteś na niego jak szczerbaty na suchary
Albo gardzi takimi kobietami, a jest na tyle kulturalny, nie powie, co o tym myśli.
Ależ doskonale wiem, że istnieją TAKIE kobiety. Tylko co to za satysfakcja wleźć facetowi do łóżka i dostąpić jego "wielkiej łaski"? No, cóż... Autorko tematu, szanuj się, do licha!
Owszem, można się umówić na seks i w romantyczną skromnisię się nie bawić, ale to też wymaga opobólnej zgody. To że ja tak nie postępuję, nie znaczy, że generalnie potępiam. Jednak jeśli druga strona daje do zrozumienia,że nic z tego, to zabieram zabawki i szukam gdzie indziej. Wysyłająca, wybacz,ale to niemalże molestowanie.
łał, chwile mnie nie ma na forum, a tu już niektórzy wyrobili sobie o mnie niepochlebną opinię. nikomu nie chciałam włazić do łóżka. wysyłając zdjęcie byłam ciekawa jego reakcji, nie miałam na celu podniecania go czy pokazywania jaka to ja nie jestem. zdjęcie było wtrącone do normalnej rozmowy, nie raz wysyłałam mu zdjęcia swoich zakupów, może chciałam żeby pomyślał, że to jedno z takich "zwykłych" zakupowych zdjęć. skomentowalam je tez, troche oburzonym tonem, ze tyle pieniedzy kosztuje kawalek koronki. i tyle.
nie wykluczam opcji, ze nie jest zainteresowany, ale nigdy nie dał mi jednoznacznego sygnału na "nie". gdybym tak czuła, to nawet nie bawiłabym się w pytanie ludzi o opinię, bo mam swój rozum . opisuje tu rozne sytuacje, bo mam wrazenie, ze on sie troche mna bawi, bo raz jest na "nie", a raz na "tak". z drugiej strony wydaje mi sie, ze troche go znam i zabawa uczuciami to nie jest w jego stylu. moze rzeczywiscie jestem dla niego dobra towarzyszka do wyjsc i spedzania czasu, ale nie chce niczego więcej, dlatego trochę mnie "hamuje".
@blizniaczka22, nie wiem skad wziely sie jego kompleksy, ale z tego co z nim rozmawialam to wiem, ze od podstawowki/gimnazjum mial problemy z waga, a niedawno duzo schudl i teraz swiruje na punkcie zdrowego odzywiania, silowni i tego, ze dalej jest gruby (mimo ze nie jest). gdybym go zapytala co o mnie sadzi, to pewnie poczulby sie skrepowany i albo nic nie odpowiedzial albo zmienilby temat. tak czuje. kiedys sprobuje go zapytac co ze mna jest nie tak, ze zaden chlopak mnie nie chce, ale wydaje mi sie wtedy, ze odpowie mi zebym nie gadala glupot i skonczy temat.
@Piegowata, nigdy nie odczułam żeby mną "gardził". zreszta, czy gdyby gardzil to chcialby spedzac ze mna czas i pytal sie kiedy sie zobaczymy? gdy ja kims gardze to raczej sie od niego odcinam.
ja wiem ze sa rozni ludzie, ale dopki nie robia krzywdy innym i robia to co uwazaja za sluszne dla siebie, to ja nie mam zamiaru potepiac, bo kazdy zyje jak uwaza. nie jestem taka, zeby proponowac kazdemu seks, a to ze wyslalam zdjecie bielizny NA WIESZAKU dobremu koledze, nie czyni mnie automatycznie TAKĄ kobietą, jak to się z pogardą wyraziła Piegowata.
@WuWua, ci koledzy, ktorych opisujesz to typ "ruchacza", ktorego wolalbym unikac, bo w przeszlosci trafil mi sie taki jeden napalony NA KAZDA. szkoda tylko, ze wtedy nie wiedzialam, ze jest na kazda, a nie tylko na mnie, ale coz poradzic, gdy mialo sie wtedy 15 lat.
Może trochę jest ciapą, ale może rzeczywiście nie chce nic więcej a, jak juz pisalam, na tyle lubi spedzac ze mna czas, ze nie chcialby tego zepsuc. i jednoczenie nie chce nic wiecej, czy to przeze mnie, czy to przez swoje kompleksy/obiekcje. czy to prawdopodobne, tak patrzac meskim okiem?
Wtrącę swoje trzy grosze. Wnioskując z Twoich postów, jesteś fajną, radosną i otwartą dziewczyną. Twoja inicjatywa, w tym cały wachlarz pomysłów w celu zainteresowania swoją osobą tego dziwoląga, jest imponujący.
Przeczytałam wszystkie wypowiedzi osób udzielających się w Twoim wątku i mogę tylko powtórzyć dwie wypowiedzi na które nie zwróciłaś uwagi.
Załóżmy, że on w końcu skłoni się ku Tobie, tak to ujęłam, gdyż nie wierzę w jego nagły wybuch uczuć i wszystkich związanych z tym objawów (chemia, zaangażowanie, inicjatywa itd.).
1.
...a więc gdy on się skłoni ... jaką będziesz miała satysfakcję z tak wychodzonego i wymęczonego "związku"? Jaką będziesz miała gwarancję, że nie staniesz się królikiem doświadczalnym, na którym on wzmocni swoje poczucie wartości, przećwiczy to i owo, a potem nagle zakocha się w tej jedynej, tej dla której straci głowę i okaże się, że jak mu zależy, to jednak potrafi zabiegać o dziewczynę?
2.
Załóżmy, że jesteście razem, Ty ciągle zaangażowana, on wycofany, wiecznie niepewny, pełen kompleksów itd. Na prawdę taki związek będzie Cie satysfakcjonował?
Chcesz wejść w rolę woła pociągowego, czy prywatnego terapeuty (już to robisz) wiecznie zachęcać, przymilać się, pocieszać głaskać po głowie i cieszyć się z tych krótkich miłych chwil, gdy jemu poprawi się nastrój?
Zrealizuj swój plan, nie kontaktuj się z nim teraz, gdy jesteś na wyjeździe (no, chyba, że on sam to zrobi), nawet po powrocie czekaj na jego krok. Nawet jeśli on odezwie się, ale nie zmieni swojego zachowania, wycofaj się z tej walki. Odstaw go na boczny tor, pokaż, że jest tylko znajomym, zdystansuj się, bo możesz się tak bawić do przysłowiowej us***ej śmierci.
Wtrącę swoje trzy grosze. Wnioskując z Twoich postów, jesteś fajną, radosną i otwartą dziewczyną. Twoja inicjatywa, w tym cały wachlarz pomysłów w celu zainteresowania swoją osobą tego dziwoląga, jest imponujący.
Przeczytałam wszystkie wypowiedzi osób udzielających się w Twoim wątku i mogę tylko powtórzyć dwie wypowiedzi na które nie zwróciłaś uwagi.
Załóżmy, że on w końcu skłoni się ku Tobie, tak to ujęłam, gdyż nie wierzę w jego nagły wybuch uczuć i wszystkich związanych z tym objawów (chemia, zaangażowanie, inicjatywa itd.).
1.
...a więc gdy on się skłoni... jaką będziesz miała satysfakcję z tak wychodzonego i wymęczonego "związku"? Jaką będziesz miała gwarancję, że nie staniesz się królikiem doświadczalnym, na którym on wzmocni swoje poczucie wartości, przećwiczy to i owo, a potem nagle zakocha się w tej jedynej, tej dla której straci głowę i okaże się, że jak mu zależy, to jednak potrafi zabiegać o dziewczynę?
2.
Załóżmy, że jesteście razem, Ty ciągle zaangażowana, on wycofany, wiecznie niepewny, pełen kompleksów itd. Na prawdę taki związek będzie Cie satysfakcjonował?
Chcesz wejść w rolę woła pociągowego, czy prywatnego terapeuty (już to robisz) wiecznie zachęcać, przymilać się, pocieszać głaskać po głowie i cieszyć się z tych krótkich miłych chwil, gdy jemu poprawi się nastrój?Zrealizuj swój plan, nie kontaktuj się z nim teraz, gdy jesteś na wyjeździe (no, chyba, że on sam to zrobi), nawet po powrocie czekaj na jego krok. Nawet jeśli on odezwie się, ale nie zmieni swojego zachowania, wycofaj się z tej walki. Odstaw go na boczny tor, pokaż, że jest tylko znajomym, zdystansuj się, bo możesz się tak bawić do przysłowiowej us***ej śmierci.
czy wachlarz moich zachowan jest imponujacy w pozytywnym znaczeniu, czy moze podchodzi to juz troche pod obsesje/dziwactwo?
rozwazalam opcje pierwsza. zastanawialam sie tez, czy moze gdy go w koncu przekonam, ze jednak jest wartosciowy i fajny to on stwierdzi, ze jest za dobry dla mnie i znajdzie sobie kogos innego.
co do opcji drugiej... mialam (moze nawet dalej mam?) nadzieje, ze gdy w koncu w siebie uwierzy to troche sie otworzy i nie bede musiala na kazdym kroku podnosic go na duchu.
teraz musze przeczekac az mi przejdzie faza na niego, zrobie tak jak mowisz, zdystansuje sie, bo moze rzeczywiscie to nie ma wiekszego sensu. chociaz troche szkoda, bo naprawde lubie z nim spedzac czas i lubie jego samego, mimo ze jest troche dziwny. wiadomo, nie jestem w stanie opisac na forum w kilku postach dokladnie tego jaki jest, ale tak ogolnie to dobry chlopak. i poza tym, ze prawdopodobnie w ogole mu sie nie podobam i ma kompleksy to ma dobry charakter, jest gentlemanem, dobrze wychowany, inteligentny i zabawny. z wygladu tez niczego sobie ale juz nie bede sie nakrecac, bo najwyrazniej musze to zakonczyc. szkoda tylko, ze nikt mnie nigdy nie chce
najwyrazniej cos ze mna jest nie tak.
szkoda tylko, ze nikt mnie nigdy nie chce
najwyrazniej cos ze mna jest nie tak.
Musisz najwyrazniej popracowac nad swoim poczuciem wartosci. Dlaczego sadzisz ze nikt cie nie chce? Co jest nie tak? Z charakteru wydajesz sie bardzo fajna dziewczyna. Czy jest cos w wyglądzie co moglabys poprawic? Takie rzeczy sa z reguly dosc proste do poprawy.
wysylajaca napisał/a:szkoda tylko, ze nikt mnie nigdy nie chce
najwyrazniej cos ze mna jest nie tak.
Musisz najwyrazniej popracowac nad swoim poczuciem wartosci. Dlaczego sadzisz ze nikt cie nie chce? Co jest nie tak? Z charakteru wydajesz sie bardzo fajna dziewczyna. Czy jest cos w wyglądzie co moglabys poprawic? Takie rzeczy sa z reguly dosc proste do poprawy.
gdybym wiedziala co jest ze mna nie tak, to pewnie bym to zmienila pracuje nad swoim wygladem, niedawno zaczelam odchudzanie, bo mysle ze pare kilogramow mniej nie zaszkodzi. nie mam pomyslu co poza waga moglaby byc nie tak
Popytaj kolezanek co moglabys poprawic, sprobuj sie przelamac, jesli sie wstydzisz. Z reguly kolezanka, siostra duzo moze pomoc.
dostalam smsa z pytaniem kiedy wracam i czy bede w niedziele, bo moze wybralibysmy sie do kina albo gdzies.
niestety wracam dopiero w poniedzialek, co zreszta mu napisalam i zaproponowalam, ze moze w poniedzialek wieczorem. ale na razie nie dostalam odpowiedzi
Może teraz potrzebuje 5 dni na "przetrawienie" tej wiadomości i sesję z detektywem, z którym odkodują wszelkie sygnały odrzucenia przesłane podprogowo przez Ciebie z tą intencją.
Ten chłop Cię wykończy.
Naprawdę nikt w obecnej chwili nie wykazuje zainteresowania Twoją osobą abyś mogła oderwać myśli od tego człowieka?
Może teraz potrzebuje 5 dni na "przetrawienie" tej wiadomości i sesję z detektywem, z którym odkodują wszelkie sygnały odrzucenia przesłane podprogowo przez Ciebie z tą intencją.
Ten chłop Cię wykończy.
Haha, ewentualnie opracował pod jej nieobecność jakiś perfekcyjny (w jego mniemaniu) plan. Zebrał się w sobie, zmotywował i już prawie witał się z gąską, a tu- traaach! Zmiana planów, przesunięcie o jeden dzień i wszystko w piz.u, rozsypka, werteryzm, picie na smutno itd.
Ale ja im kibicuję, jeśli coś jest na rzeczy z jego strony oczywiście.
Elle88 napisał/a:Może teraz potrzebuje 5 dni na "przetrawienie" tej wiadomości i sesję z detektywem, z którym odkodują wszelkie sygnały odrzucenia przesłane podprogowo przez Ciebie z tą intencją.
Ten chłop Cię wykończy.
Haha, ewentualnie opracował pod jej nieobecność jakiś perfekcyjny (w jego mniemaniu) plan. Zebrał się w sobie, zmotywował i już prawie witał się z gąską, a tu- traaach! Zmiana planów, przesunięcie o jeden dzień i wszystko w piz.u, rozsypka, werteryzm, picie na smutno itd.
![]()
Ale ja im kibicuję, jeśli coś jest na rzeczy z jego strony oczywiście.
haha tez czasami mysle, ze mnie wykonczy... po paru godzinach bez odpowiedzi z jego strony, w koncu dostalam smsa "zaczepnego", po ktorym kolejnego, w ktorym stwierdzil, ze dlugo nie odpisywalam (?! odpisalam po godzinie, a on po trzech...). Na moje zdziwienie napisal, ze "dobra, to najwyzej w poniedzialek".
tez bym chciala wiedziec czy cos jest na rzeczy, bo ten czlowiek ma wieksze wahania nastrojow niz kobieta w ciazy
Widać że kobiety zniosą wiele aby zdobyć to co chcą . Jakby ten koleś wiedział to wszystko to by prawdopodobnie przebił by sufit swoją głową
...ale juz nie bede sie nakrecac, bo najwyrazniej musze to zakonczyc. szkoda tylko, ze nikt mnie nigdy nie chce big_smile najwyrazniej cos ze mna jest nie tak.
"ze nikt mnie nigdy nie chce" - oczywiście żartujesz. Sama pisałaś, że są chętni, ale Ty akurat nie jesteś zainteresowana. Dobrze, że nie rzucasz się na pierwszego lepszego, byle jakiś był. Po prostu nie trafiłaś jeszcze na takiego, który pójdzie za Tobą na koniec świata, tak jak Ty za nim.
gdybym wiedziala co jest ze mna nie tak, to pewnie bym to zmienila
pracuje nad swoim wygladem, niedawno zaczelam odchudzanie, bo mysle ze pare kilogramow mniej nie zaszkodzi. nie mam pomyslu co poza waga moglaby byc nie tak
Z Tobą jest wszystko w porządku, tylko ten gostek, na którego zagięłaś parol to jakaś bryła sztywna, a i tą podobno stać na ruch postępowy, a nawet moment pędu .
O wygląd zawsze warto dbać, bez względu na okoliczności.
Widać że kobiety zniosą wiele aby zdobyć to co chcą
. Jakby ten koleś wiedział to wszystko to by prawdopodobnie przebił by sufit swoją głową
z jakiego powodu przebilby sufit? z rozpaczy jakie to kobiety sa czasami dziwne i beznadziejne?
"Urósłby" bo tak o nim myślisz jak o najlepszym kozaku na świecie no i w sumie pożądasz tyż
"Urósłby" bo tak o nim myślisz jak o najlepszym kozaku na świecie no i w sumie pożądasz tyż
no tak, slynne meskie EGO :d jak moglam o nim zapomniec
Autorko, tak mi się nasunęło.. bo chyba nie było o tym, albo mi gdzieś umknęło. Ty jesteś dziewicą prawda?
Pytam, bo zastanawia mnie czy z Twoim temperamentem , który widać już po sposobie pisania, Ty będziesz w stanie odczuwać jakiekolwiek podniecenie, gdy już opadnie euforia i kurz pierwszych szalonych pocałunków.. w czoło, bo tak mi się jawi w szczytowej formie aktywności i szaleństwa ten gość ) To czy Ty będziesz w stanie wykrzesać w sobie minimum entuzjazmu by te zwłoki jakoś do seksu ułożyć, rozruszać..nie wiem. Myślałaś o tym?
Bo to, że to będą zwłoki to jest prawie pewne.. Lubisz takie lelum polelum?
Autorko, tak mi się nasunęło.. bo chyba nie było o tym, albo mi gdzieś umknęło. Ty jesteś dziewicą prawda?
Pytam, bo zastanawia mnie czy z Twoim temperamentem , który widać już po sposobie pisania, Ty będziesz w stanie odczuwać jakiekolwiek podniecenie, gdy już opadnie euforia i kurz pierwszych szalonych pocałunków.. w czoło, bo tak mi się jawi w szczytowej formie aktywności i szaleństwa ten gość
) To czy Ty będziesz w stanie wykrzesać w sobie minimum entuzjazmu by te zwłoki jakoś do seksu ułożyć, rozruszać..nie wiem. Myślałaś o tym?
Bo to, że to będą zwłoki to jest prawie pewne.. Lubisz takie lelum polelum?
tak, jestem dziewica. nie myslalam o tym jak to bedzie z seksem, bo w tym momencie wydaje mi sie to tak nierealne, ze nawet nie poswiecalam temu czasu. ciekawe, ze poruszylas ta kwestie, teraz bede miala niezle rozmyslanie na ten temat...
Poruszyłam, bo wydaje mi się, że mamy podobne temperamenty - pomimo, e Twój się dopiero rozwija, to czuć potencjał A mnie zawsze podniecali konkretni faceci, ciepła klucha nie miałaby szans.
Poruszyłam, bo wydaje mi się, że mamy podobne temperamenty - pomimo, e Twój się dopiero rozwija, to czuć potencjał
A mnie zawsze podniecali konkretni faceci, ciepła klucha nie miałaby szans.
w sumie to sama nie wiem co mnie tak pociaga w tym facecie, ktory tak naprawde w ogole nie jest w moim "typie". nie mam jednego konkretnego "typu", ale lubie gdy facet wie czego chce, wlasnie gdy jest tak jak piszesz "konkretny". moze teraz robie blad, ale dopoki nie sporobuje to sie nie przekonam
Nie odbierz tego źle, ale moim zdaniem to nie żadne uczucie z Twojej strony tylko urażona duma- chcesz innej jego reakcji, bo trudno jest przyjąć, że on Ciebie tak dobrze zna, a nie szaleje na Twoim punkcie. Twoje 'serce' i Intuicja o tym wiedzą, ale rozum nie chce tego przyjąć.
Nie odbierz tego źle, ale moim zdaniem to nie żadne uczucie z Twojej strony tylko urażona duma- chcesz innej jego reakcji, bo trudno jest przyjąć, że on Ciebie tak dobrze zna, a nie szaleje na Twoim punkcie. Twoje 'serce' i Intuicja o tym wiedzą, ale rozum nie chce tego przyjąć.
hm, moze. nic nie wykluczam, bo sama nie wiem. moze podswiadomie tak jest, ale nie wiem . nie mysle ze on dobrze mnie zna, no chyba ze on tak uwaza.
jejku, juz sama nic nie wiem, wydaje mi sie, ze od zawsze podobali mi sie faceci, ktorzy nie byli mna zainteresowani, moze tu jest moj problem
Już chwilkę podpatruję temat, więc pozwolę się wypowiedzieć
Zgadzam się z Elle, to, że coraz intensywniej myślisz o tym chłopaku może być spowodowane właśnie jego wycofaną postawą. Sama miałam taką sytuację, że spodobał mi się ktoś kompletnie nie w moim typie, i własnie po czasie uświadomiłam sobie, że wcale nie był on taki magiczny, po prostu przeżyłam szok, ponieważ to jest dla mnie sytuacja bardzo rzadka, żeby mężczyzna pozostał niewzruszony na moje wdzięki. Urażona duma, o to tutaj chodzi Im szybciej to sobie uświadomisz, tym lepiej. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że jednak ten facet jest stale obecny w Twoim życiu i nie możesz tak po prostu się od niego odciąć, co wg mnie byłoby pomocne, szczególnie na początku. 'Tylko głupiec robi ciągle to samo, oczekując innych rezultatów'- cytując pewnego genialnego fizyka:) jeżeli widzisz, że Twoje działania nie przynoszą skutku, musisz coś zmienić, albo zrób mu terapię 'szokową' i ogranicz z nim kontakt, albo nie wiem, zwiększ atak
Powodzenia!
piszac na forum liczylam, ze ludzie patrzacy na sytuacje "z boku" pomoga mi rozwiac moje watpliwosci (w jakakolwiek strone). tymczasem co osoba to opinia, ba, co post to opinia jest inna, czesto nawet tych samych osob .
Już chwilkę podpatruję temat, więc pozwolę się wypowiedzieć
Zgadzam się z Elle, to, że coraz intensywniej myślisz o tym chłopaku może być spowodowane właśnie jego wycofaną postawą. Sama miałam taką sytuację, że spodobał mi się ktoś kompletnie nie w moim typie, i własnie po czasie uświadomiłam sobie, że wcale nie był on taki magiczny, po prostu przeżyłam szok, ponieważ to jest dla mnie sytuacja bardzo rzadka, żeby mężczyzna pozostał niewzruszony na moje wdzięki. Urażona duma, o to tutaj chodziIm szybciej to sobie uświadomisz, tym lepiej. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że jednak ten facet jest stale obecny w Twoim życiu i nie możesz tak po prostu się od niego odciąć, co wg mnie byłoby pomocne, szczególnie na początku. 'Tylko głupiec robi ciągle to samo, oczekując innych rezultatów'- cytując pewnego genialnego fizyka:) jeżeli widzisz, że Twoje działania nie przynoszą skutku, musisz coś zmienić, albo zrób mu terapię 'szokową' i ogranicz z nim kontakt, albo nie wiem, zwiększ atak
Powodzenia!
może to być urażona duma, chociaż jak tak mysle to nigdy nie mialam sytuacji, w ktorej mezczyzne "ruszylyby" moje wdzieki . jestem raczej do tego przyzwyczajona. zawsze gdy ktos mi sie podobal, pozniej okazywalo sie, ze nie jest mna w ogole zainteresowany. z jednego "niezainteresowanego" leczylam sie 1,5 roku, mimo ze w ciagu tego okresu widzialam go dwa razy. jestem swiruska, podejrzewam, ze zbyt latwo i szybko sie angazuje. ale nic na to nie moge poradzic. jak cos robie to na 100%.
z panem niedostepnym sprobuje zluzowac, przestane do niego "wychodzic", moze to mi pomoze troche poluzowac.
Czyli z kina nici ?
Czyli z kina nici ?
breaking news: bylam w kinie z panem niedostepnym i... jego kumplem (facepalm). bylo smiesznie, ale troche nie na to liczylam w dodatku dzisiaj caly dzien pan niedostepny probowal sie wykrecic z wyjscia do kina twierdzac, ze jutro zaczynamy wczesnie zajecia i on musi sie wyspac, a jesli chodzi o wyjscie, to owszem, proponowal, ale chodzilo mu o niedziele. wg mnie tak sie nie zachowuje facet, ktoremu podoba sie dziewczyna
. za to jego kolega... troche mnie podrywal, ale glownie obydwaj rozmawiali miedzy soba o mnie (tak zebym slyszala). smiali sie i narzekali na mnie i to co mowie, ale caly czas w formie zartu.
staralam sie przyhamowac przy panu niedostepnym, ale bylo ciezko, bo caly czas mnie prowokowal. nie wiem czy robil to specjalnie, momentami wydawalo mi sie ze tak.
To rzeczywiście bezsensu.
To rzeczywiście bezsensu.
myslalam, ze tylko ja tak uwazam. z jednej strony to pocieszenie, ze nie tylko ja uwazam to za bezsens. ale z drugiej, fajnie by bylo jakby mi ktos powiedzial co jest grane.
momentami mialam wrazenie, ze mnie testuja
Kurcze, autorko, podziwiam Cię. Mnie by bardzo szybko facet takim zachowaniem do siebie zraził. Skoro cały dzień się wykręcał od kina, dlaczego po prostu mu nie powiedziałaś "ok, rozumiem." i koniec rozmowy? Tobie sprawia przyjemność taki jakby wymuszony kontakt? Mnie by to odrzucało i czułabym się w jakimś stopniu upokorzona. Może Cię testuje, może nie, ale serio musisz mu pozwalać włazić sobie na głowę? Wg mnie najlepsze co możesz zrobić, to przestać o niego zabiegać i umówić się na kawę z jakimś jego kolegą, żeby zobaczył, że nie jesteś na jego każde kiwnięcie, że nie będziesz wiecznie czekać i że inni się Tobą interesują
Kurcze, autorko, podziwiam Cię. Mnie by bardzo szybko facet takim zachowaniem do siebie zraził. Skoro cały dzień się wykręcał od kina, dlaczego po prostu mu nie powiedziałaś "ok, rozumiem." i koniec rozmowy? Tobie sprawia przyjemność taki jakby wymuszony kontakt? Mnie by to odrzucało i czułabym się w jakimś stopniu upokorzona. Może Cię testuje, może nie, ale serio musisz mu pozwalać włazić sobie na głowę? Wg mnie najlepsze co możesz zrobić, to przestać o niego zabiegać i umówić się na kawę z jakimś jego kolegą, żeby zobaczył, że nie jesteś na jego każde kiwnięcie, że nie będziesz wiecznie czekać i że inni się Tobą interesują
wkurzyl mnie, gdy powiedzial, ze chodzilo mu o wyjscie w niedziele, a nie w poniedzialek, wiec mu powiedzialam, ze jak nie chce isc to nie ma problemu, pojde sama. a wtedy nagle on ze ok, chodzmy i nawet kupil bilety.
nigdy z nikim nie umowilam sie na kawe sam na sam :x
Wysylająca, dlaczego aż tak Ci zależy na tym konkretnym chłopaku? Naprawdę chcesz być z nim w związku czy po prostu już na tym etapie musisz sobie udowodnić, że go "zdobędziesz", choćbyś miała się pokroić na kawałki?
Co jeszcze musi się wydarzyć, żebyś uświadomiła sobie, że ten gość nie jest Tobą zainteresowany jako potencjalną kandydatką na życiową partnerkę? Ma Ci to powiedzieć publicznie, przy świadkach? W środku jakiejś domówki? Wystosować list otwarty? Już po pierwszych Twoich postach było wiadomo, że z tej mąki nie będzie chleba, a Ty dalej swoje. Za chwilę Twoja frustracja będzie tak wielka, że chłopaka znienawidzisz, zresztą już widać, że przestajesz go lubić, choć jeszcze kilka stron temu był "wartościowym przyjacielem". Tak się dzieje, kiedy zmuszamy innych do dopasowywania się do naszych oczekiwań. A Ty to właśnie robisz. Wymyśliłaś sobie, że ulepisz sobie z niego swojego faceta i teraz jesteś zła, że on tego nie chce. Przecież nie musi chcieć i nie staje się przez to mniej wartościowy.
On nie ma ochoty na taką relację, jaką sobie wymarzyłaś, ale lubi Cię na tyle, że nie potrafi powiedzieć Ci tego wprost. Więc zaczyna sobie żartować i stosuje uniki licząc, że jesteś na tyle inteligentna, że się tego domyślisz. Nie podnosi rzucanej przez Ciebie rękawicy, nie daje się wkręcać w Twoje testy i jest niewrażliwy na jakieś emocjonalne zagrywki, bo może (ba, na pewno) wyczuwa, że zaczynasz ostro przesadzać i powoli trzeba Cię do siebie zrażać, bo już eleganckie wykręty w stosunku do Ciebie nie działają.
Wziął do kina kumpla, bo albo bał się, że znowu zaczniesz robić do niego jakieś podchody i chciał mieć przyzwoitkę, albo sam kumpel poprosił go o wyswatanie go z Tobą, co pokornie (może nawet z radością) czyni.
Jesteś pewna, że wkurzasz się na niego? A może wkurzasz się na samą siebie, bo ustawiłaś sobie poprzeczkę, której nie potrafisz teraz przeskoczyć?
Wysylająca, dlaczego aż tak Ci zależy na tym konkretnym chłopaku? Naprawdę chcesz być z nim w związku czy po prostu już na tym etapie musisz sobie udowodnić, że go "zdobędziesz", choćbyś miała się pokroić na kawałki?
Co jeszcze musi się wydarzyć, żebyś uświadomiła sobie, że ten gość nie jest Tobą zainteresowany jako potencjalną kandydatką na życiową partnerkę? Ma Ci to powiedzieć publicznie, przy świadkach? W środku jakiejś domówki? Wystosować list otwarty? Już po pierwszych Twoich postach było wiadomo, że z tej mąki nie będzie chleba, a Ty dalej swoje. Za chwilę Twoja frustracja będzie tak wielka, że chłopaka znienawidzisz, zresztą już widać, że przestajesz go lubić, choć jeszcze kilka stron temu był "wartościowym przyjacielem". Tak się dzieje, kiedy zmuszamy innych do dopasowywania się do naszych oczekiwań. A Ty to właśnie robisz. Wymyśliłaś sobie, że ulepisz sobie z niego swojego faceta i teraz jesteś zła, że on tego nie chce. Przecież nie musi chcieć i nie staje się przez to mniej wartościowy.
On nie ma ochoty na taką relację, jaką sobie wymarzyłaś, ale lubi Cię na tyle, że nie potrafi powiedzieć Ci tego wprost. Więc zaczyna sobie żartować i stosuje uniki licząc, że jesteś na tyle inteligentna, że się tego domyślisz. Nie podnosi rzucanej przez Ciebie rękawicy, nie daje się wkręcać w Twoje testy i jest niewrażliwy na jakieś emocjonalne zagrywki, bo może (ba, na pewno) wyczuwa, że zaczynasz ostro przesadzać i powoli trzeba Cię do siebie zrażać, bo już eleganckie wykręty w stosunku do Ciebie nie działają.
Wziął do kina kumpla, bo albo bał się, że znowu zaczniesz robić do niego jakieś podchody i chciał mieć przyzwoitkę, albo sam kumpel poprosił go o wyswatanie go z Tobą, co pokornie (może nawet z radością) czyni.
Jesteś pewna, że wkurzasz się na niego? A może wkurzasz się na samą siebie, bo ustawiłaś sobie poprzeczkę, której nie potrafisz teraz przeskoczyć?
nie przestal byc dla mnie "wartosciowym przyjacielem". uwazam, ze jest wartosciowym czlowiekiem, bardzo go lubie, dobrze nam się rozmawia i spędza razem czas, dobrze sie bawie gdy z nim jestem, najwyrazniej on ze mna tez, skoro dalej mnie gdzies zaprasza i chce razem wychodzic.
gdyby jego sygnaly w stosunku do mnie byly jednoznaczne to wiedziałabym, że mam odpuscic. ale moze po prostu jestem slepa, nie wiem. ale nie rozumiem tez dlaczego rzuca tekstami typu
"przynosisz mi szczescie" albo "kocham cie denerwowac". moze tak po prostu sie mowi a ja nie wiem? pewnie w tym momencie wychodze na zdesperowana idiotke, ale juz sama nic nie wiem.
jak zwykle zbyt mocno sie zaangazowalam i uparlam, ze to musi byc akurat ten. ale naprawde bardzo go lubie
wysylajaca, ja jak najbardziej Cię rozumiem.
Ale zobacz. "przynosisz mi szczescie" albo "kocham cie denerwowac-> wybacz, ale ja tu ŻADNEGO podtekstu nie widzę. Mam wrażenie, że robisz trochę celowo z chłopaka takiego zagubionego, nieogarniętego głuptaska, który nic nie rozumie. Przecież on wie o co Tobie chodzi. Jakby chciał, to by zareagował, a tego nie robi- dlaczego? Bo nie chce. Po prostu, cała filozofia. Nie lataj za nim, nie rozkminiaj, nie doszukuj się drugiego dna. Jeżeli jemu by zależało, okazałby to. Nic nie zdziałasz a możesz wręcz doprowadzić do sytuacji jak pisała pop-koRn ( musiałam!! ). Ja rozumiem jakie emocje Tobą kierują, sama miałam tak samo, i wiem, że nie tędy droga. Wiem, że Ci ciężko, wiem, że chcesz coś zrobić, ale uwierz mi, lepiej odpuść.
(...) jak pisała pop-koRn ( musiałam!!
).
\m/
nigdy z nikim nie umowilam sie na kawe sam na sam :x
Nie no, emergency alert! Niech ktoś stąd jej się spodoba i zaprosi na kawę
A poważnie, to możesz coś więcej powiedziec o tych facetach, którzy się Tobie podobali kiedyś?
Ale tak pod kątem tego skąd się właściwie wzięli, kim byli dla Ciebie jak ich poznawałaś? Tzn. to byli dopiero co poznani ludzie z jakiegoś bliskiego ci kręgu (nowi w paczce itp), czy raczej mało znani- typu np. koleś, z którym miałaś niewielki kontakt (widziany przelotnie, sporadyczne rozmowy itp)?
Zmierzam do tego, że może być tak, że poznając kolesi którzy ci się podobają zmieniasz swoje zachowanie na takie, które w ich oczach automatycznie kwalifikuje Ciebie do szufladki "fajna kumpela". W sumie taki typ relacji jest ceniony u facetów, ale jeśli ten czy inny jej akurat nie potrzebuje to po prostu Ciebie olewa (bo kumpeli nie potrzebuje a jako kobieta nawet nie zaistaniałaś).
Ale to tylko takie spekulacje na sucho- nie widząc tego na żywo nie sposób tego w żaden sposób potwierdzić... mógłby to zrobić ktoś z Twojego najbliższego otoczenia, który dodatkowo musiałby wiedzieć że dany koleś się Tobie podoba i z boku by obserwował jak sie od tego momentu zachowujesz względem typa...
Nie wiem czy to co napisałem ma sens ale w każdym razie ta teoria, że mniej lub bardziej świadomie ustawiasz sobie "za wysoką poprzeczkę" mnie nie przekonuje, bo to by znaczyło że bardzo boisz się ewentualnego związku a z Twoich postów nic takiego nie wynika moim zdaniem.
Podobnie jest w przypadku sugestii, że rzekomo wybierasz takich gości by utwierdzić się w swojej niskiej samoocenie- tego też moim zdaniem nie można wysnuć z tego co piszesz.
wysylajaca napisał/a:nigdy z nikim nie umowilam sie na kawe sam na sam :x
Nie no, emergency alert! Niech ktoś stąd jej się spodoba i zaprosi na kawę
A poważnie, to możesz coś więcej powiedziec o tych facetach, którzy się Tobie podobali kiedyś?
Ale tak pod kątem tego skąd się właściwie wzięli, kim byli dla Ciebie jak ich poznawałaś? Tzn. to byli dopiero co poznani ludzie z jakiegoś bliskiego ci kręgu (nowi w paczce itp), czy raczej mało znani- typu np. koleś, z którym miałaś niewielki kontakt (widziany przelotnie, sporadyczne rozmowy itp)?
Zmierzam do tego, że może być tak, że poznając kolesi którzy ci się podobają zmieniasz swoje zachowanie na takie, które w ich oczach automatycznie kwalifikuje Ciebie do szufladki "fajna kumpela". W sumie taki typ relacji jest ceniony u facetów, ale jeśli ten czy inny jej akurat nie potrzebuje to po prostu Ciebie olewa (bo kumpeli nie potrzebuje a jako kobieta nawet nie zaistaniałaś).Ale to tylko takie spekulacje na sucho- nie widząc tego na żywo nie sposób tego w żaden sposób potwierdzić... mógłby to zrobić ktoś z Twojego najbliższego otoczenia, który dodatkowo musiałby wiedzieć że dany koleś się Tobie podoba i z boku by obserwował jak sie od tego momentu zachowujesz względem typa...
Nie wiem czy to co napisałem ma sens ale w każdym razie ta teoria, że mniej lub bardziej świadomie ustawiasz sobie "za wysoką poprzeczkę" mnie nie przekonuje, bo to by znaczyło że bardzo boisz się ewentualnego związku a z Twoich postów nic takiego nie wynika moim zdaniem.
Podobnie jest w przypadku sugestii, że rzekomo wybierasz takich gości by utwierdzić się w swojej niskiej samoocenie- tego też moim zdaniem nie można wysnuć z tego co piszesz.
hm, cos o facetach ktorzy mi sie podobali. chyba nigdy nie bylo takiej sytuacji, zeby nagle zaczal podobac mi sie facet, ktorego dobrze znalam przez dlugi czas. przewaznie bylo tak, ze albo poznawalam kogos nowego, albo nagle z jakiegos powodu zaczynalam spedzac z tym gosciem wiecej czasu (wczesniej go znalam, ale tylko z widzenia lub przelotnie, ale po blizszym kontakcie zaczynal mi sie podobac, tak wlasnie bylo w przypadku pana niedostepnego. kojarzylam go z widzenia, nawet kolo niego siedzialam na niektorych zajeciach, ale dopiero gdy gdzies wyszlismy poza uczelnia, okazalo sie ze jest naprawde fajny). nie wiem czy zmieniam swoje zachowanie, wydaje mi sie, ze nie, ale mam MASE kumpli. nie mam pojecia z czego to wynika, kiedys nawet pytalam jednego kumpla o to, dlaczego faceci widza we mnie zawsze kumpla, ale nie umial mi odpowiedziec. z drugiej strony, gdy ktos zaczynal mi sie podobac to raczej staralam sie to okazac delikatnie, albo w ogole, bo i tak wiedzialam, ze nie mam szans. tak bylo dopoki nie pojawila sie sytuacja z panem niedostepnym, tutaj z kolei wydaje mi sie, ze troche poszlam "overboard", ze tak sie wyraze. nigdy wczesniej sie tak nie zachowywalam. zwykle bylam bardziej niesmiala i mysle, ze faceci nawet nie do konca wiedzieli ze mi sie podobaja.
kiedys jedna kolezanka gdy zwierzylam jej sie, ze mi sie podoba jeden gosc, powiedziala, ze troche sie domyslala, ale nie bylo to do konca dla niej oczywiste. ale ona widzi duzo rzeczy, widziala nawet to, ze podobam sie jednemu facetowi z naszej grupy, a ja wtedy nie bylam tego w ogole pewna . z drugiej strony, gdy powiedzialam jej, ze podoba mi sie pan niedostepny to byla w szoku, bo mowila, ze nie zauwazyla. wiec moze jednak moje sygnaly (przynajmniej te na "forum publicznym") nie byly takie oczywiste.
ogolnie ze mna jest tak, ze staram sie ze wszystkimi rozmawiac, byc mila i usmiechnieta, komplementuje ludzi (zarowno kobiety jak i mezczyzn), smieje sie z niesmiesznych zartow zeby nie zrobic komus przykrosci, duzo przepraszam, ale gdy kogos lepiej poznam to potrafie dowalic "pociskiem" i powiedziec co mysle.
ale w każdym razie ta teoria, że mniej lub bardziej świadomie ustawiasz sobie "za wysoką poprzeczkę" mnie nie przekonuje, bo to by znaczyło że bardzo boisz się ewentualnego związku a z Twoich postów nic takiego nie wynika moim zdaniem.
Podobnie jest w przypadku sugestii, że rzekomo wybierasz takich gości by utwierdzić się w swojej niskiej samoocenie- tego też moim zdaniem nie można wysnuć z tego co piszesz.
tego nie rozumiem?
mam obawy co do zwiazkow, bo nigdy w zadnym tak naprawde nie bylam. nie wiem jakby to bylo, ale sklamalabym gdybym powiedziala, ze nie chce sie nigdy z nikim wiazac. nie chcialabym zostac stara panna, ale jesli mialabym byc z kims kogo bym nie kochala lub bylby dla mnie niedobry (bilby mnie czy inne zle rzeczy, przepraszam za ignorancję w tym temacie, ale to tylko wtracenie) to wolalabym byc do konca zycia sama niz wiazac sie z kims kto zniszczylby mi zycie. moja samoocena jest bardzo niska, ale staram sie to ukrywac. uwazam, ze nie jestem typowa pieknoscia, moja figura tez nie jest idealna (caly czas nad tym pracuje, ale to nie jest takie latwe ). staram sie nadrabiac humorem i inteligencja (ktora moze tu na forum nie jest za bardzo widoczna, bo akurat w tym temacie zachowuje sie jak glupia wariatka). nie jestem tez "ksiezniczka w opalach", ktora trzeba ratowac, staram sie nie pokazywac swoich slabosci bo w przeszlosci wielu ludzi skrzywdzilo mnie zarowno slowami jak i zachowaniem. niewazne co sie dzieje ja wiem, ze musze byc silna i ze wszystkim sama dac sobie rade. a jesli prosze kogos o pomoc to tylko w ostatecznosci. zdaje sobie sprawe z konsekwencji wielu rzeczy i gdy cos robie to mimo woli zastanawiam sie co by sobie o mnie pomyslaly moje (nieistniejace) dzieci gdyby to widzialy (<- mowilam ze jestem nienormalna?
). podobno jestem bardziej dojrzala niz wskazywalby na to moj wiek, ale tez potrafie sie "rozerwac" (oczywiscie w granicach ktore sobie sama wyznaczylam) - slysze obydwie opinie mniej wiecej w rownych proporcjach. mimo wszystko chyba nie jestem "sztywna". moze troche zachowawcza. sama nie wiem.
moze niektorzy ludzie gdy mnie poznaja, nie wiedza o co mi chodzi, pewnie mysla, ze sie podlizuje albo jestem roztrzepana. ja po prostu staram sie byc mila, a gdy nie znam danej osoby to nie wiem co moze ja urazic, a co nie, jak moge sie zachowywac i na co sobie pozwolic. dopiero po jakims czasie "wychodze" ze swoimi zartami (ktore czasami sa nie na miejscu) i czasami moze dziwnym zachowaniem. podobno caly czas sie smieje, co moze niektorych denerwowac, bo mam dosc glosny smiech. lubie gdy duzo sie dzieje, lubie rozmawiac, wychodzic z ludzmi, czesto wychodze sama do kina czy do galerii, bo czemu nie.
to chyba najdluzszy opis samej siebie jaki kiedykolwiek napisalam. wybaczcie jesli to za duzo informacji, ale pewnie i tak malo kto to przeczyta tl;dr
ostatnio za kazdym razem gdy wchodze na forum i widze ze jest nowa wiadomosc w wątku, to prawie dostaje zawału serca. pewnie nikt nie chce mi zrobic na zlosc, ale czasami czuje sie lekko urazona przez niektore wypowiedzi. nie mowie, ze to zle, bo po to zaczelam ten watek zeby uzyskac rozne punkty widzenia, ale z drugiej strony wydaje mi sie, ze ludzie bardzo latwo szufladkuja innych .
To ja, póki jestes online powiem tylko, że wg mnie jesteś "normalna", tzn. w pozytywnym sensie -całkiem bystra i sympatyczna.
Na forum jest paru oszołomów, ale w tym wątku, mimo dośc ostrych opinii. raczej nikt nie chciał Cię urazić (ja na pewno nie)
Do tego co napisałaś odniosę sie później, chociaż wątpię niestety czy uda mi się cos dodac konstruktywnego
A ten kumpel "pana niedostępnego" jak go określasz to wgl. ci się nie podoba? Ani tyci tyci?
A ten kumpel "pana niedostępnego"
jak go określasz to wgl. ci się nie podoba? Ani tyci tyci?
niestety moze to moja wina? prawie nigdy nie mialam sytuacji, ze podobalby mi sie ktos komu ja sie "podobam". ale to nie jest tak, ze jak komus sie "podobam" to od razu jest u mnie skreslony. rozwazam wszystkie za i przeciw, sprawdzam tysiac razy czy aby na pewno mi sie nie podoba. pewnie jestem zbyt wybredna? ale po prostu nie chce byc z kims na sile. nigdy nie mialam chlopaka, ale to nie bylby problem znalezc jakiegokolwiek. tylko ja nie chce jakiegokolwiek (tylko zwykle tego co mnie nie chce
).
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 … 18 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Wysyłanie zdjęć
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024