Rok po ślubie i pojawiła się Ona - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 1,397 ]

196

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Jeśli niedoszła pójdzie do zony, to Spens bedzie miał wtedy mały problem, jednak ja nie bardzo wiem, z czym ona miałaby do tej zony pójść? To pierwsza rzecz, a druga sprawa, to zdanie Spensa, że niedoszła do zony nie pójdzie, bo nie byłoby to w jej stylu- miejmy nadzieję, że Spens się nie myli. Ja uważam, że śpieszyć to się należy, ale tylko przy łapaniu pcheł- nigdy jednak nie nalezy wychylac się z przyznawaniem sie do zdrady, jesli jest się w fajnym związku i dalej chce się w nim byc. Wiem, że to wielka hipokryzja i obrzydliwa obłuda, ale co z tego?

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Z mojej perspektywy to nie tyle obłuda, co niepoprawny optymizm i liczenie, że "jakoś to będzie".

198

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Nie znam udanego związku z zatajonym romansem w tle. UDANEGO, nie "udawanego", powtarzam wink

199

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, mylisz się uważając, że ta kobieta nie jest z tych, które nie maja problemu, by ciągać się z zonatymi. Ona juz co to zresztą udowodniła- gdyby to była porządna kobieta, to natychmiast urwałaby kontakt wiedząc, że masz maleńkie dziecko i że jesteś żonaty- ona jednak tego nie zrobiła. Ty dzwoniłeś do niej, by umówić się z nia na spotkanie i ona do ciebie biegła. Mało tego, ona też do ciebie dzwoniła i doskonale przeciez wiedziała, że jej nie odmówisz. Pozwoliła na to, byś ja pocałował, chociaz pewnie troszkę droczyła sie z tobą, że może jednak nie, może to albo tamto, tak dla picu, żebyś miał ją za cnotkę.
Dalej- ona nie rozmawiała z tobą na temat twoje żony, twojej rodziny, bo nie musiała. Ona bez wypytywania ciebie i tak doskonale wiedziała, że lecisz na nią i że twoja zona przegrywa z nią w przedbiegach. Wy faceci jesteście czasem tacy naiwni, że naprawdę. Łatwo jest was otumanić, bo wystarczy powiedzieć wam byle gofno, a wy już myslicie, że pana boga za nogi złapaliście.
Napisałeś, że ona ma powodzenie i że wcale nie musiała do ciebie dzwonić, bo jest na tyle atrakcyjna i w ogóle, że matko święta- mylisz się, wiesz? Może jest ta kobieta atrakcyjna, ale może wcale nie jej tak łatwo znaleźć odpowiedniego faceta dla siebie? Może dostała łomot od tego byłego i na ten moment kobieta ta przeżywa coś na kształt ekspiacji, że lepszy wróbel w garści niż gołąbkow sto na dachu? Ty w jej typie na pewno nie jesteś, ale może ona ceni twój charakter i doszła do wniosku, że rozsądnie byłoby zasadzić się na ciebie, zamiast czekać na księcia, który przyjedzie do niej na białym koniu? Wiesz, życie uczy pokory i rozumu- skąd wiesz co siedzi w głowie tej kobiety? Ty patrz tylko na to, że ona jest nieuczciwą osobą i że niewiele musiałbyś się natrudzić, żeby ją bzyknąć, a przecież ona wie, że masz żonę i dziecko-ty tak ją oceniaj, bo jak juz ci pisałam, możesz zamienić swoją rodzinę na gofno zawinięte w piękne błyszczące sreberko.

200

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Elle, ale tak całkiem szczerze. jak wytłumaczysz fakt, że ona się odezwała do mnie po tylu latach? Desperację wykluczamy od razu, bo jest na tyle atrakcyjna, że sobie może przebierać w facetach. Idąc dalej dlaczego nie urwała tego kontaktu jak dowiedziała się o żonie i dziecku?
Dlaczego na 1 spotkaniu tak a nie inaczej zareagowała na wieść o moim statusie?

Ja znowu to tłumaczyłem tym, że jednak wtedy to nie było takie nic z jej strony.

Do mnie moja pierwsza wielka miłość odezwała się po 20 latach ;-)))
Powód?
Sentyment do dawnych czasów, poczucie wyrządzenia krzywdy, a nade wszystko jego problemy w małżeństwie i sytuacja okołorozwodowa ;-)))

201

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

Nie znam udanego związku z zatajonym romansem w tle. UDANEGO, nie "udawanego", powtarzam wink

Otóż to. Dodałabym jeszcze, że znam kilka, które się posypały przez kłamstwa i nieszczerość - związane ze zdradą lub z innymi problemami.

Kłamstwo ma krótkie nogi - banał, ale jednak prawdziwy. Twoja żona, Spens, już zaczyna czuć, że coś jest z waszym związkiem nie tak. A wierz mi, większość kobiet jak wyczuje problem (choćby potencjalny), będzie drążyć tak długo, aż się dokopie do źródła.

202

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, to dobrze, że póki co nie masz zamiaru latać do niej na gwizdnięcie, bo skoro wyznaczyłes sobie cel w życiu, poukładałeś w głowie własne priorytety, to tego właśnie się trzymaj. Zaszalałeś przez moment, coś ci się tam w głowie na chwile uroiło, ale skończyło się i wielkie rzeczy. Masz rodzinę, malenką córeczkę, kobietę która wyszła za ciebie, bo cię kocha i to jest wielkie DOBRO  w twoim zyciu, tego się trzymaj i o to dbaj.
Niedoszła niech zadzwoni do jakiegos innego adoratora i niech z tego drugiego zrobi sobie plaster na ranę po zerwaniu z byłym.
Od rzemyczka do koniczka- bądź ostrozny, żeby nie sprawdziło się to powiedzenie na tobie.

A dlaczego do ciebie zadzwoniła? No cóż- zadzwoniła, bo może miała akurat dół i wspominała ludzi, którzy byli dla niej bardzo dobrzy?  Czasem tak własnie jest, że zwali sie człowiekowi wiele spraw na łeb i wtedy ma się jakąś dziwną potrzebę do odświeżania kontaktów, tak by chociaż w taki sposób troszkę oszukać szarą i ponurą rzeczywistość. Wtedy człowieka ciągnie do miłych wspomnień-nie rób z jej telefony wielkiej sprawy, bo nie warto. Może jej myślenie było na przykład takie "kijowo układa mi się w życiu, bo niby jestem taka ładna i mądra, to przecież z tym mi nie wyszło i z tamtym mi nie wyszło. Szkoda, że byłam wtedy taka głupia i że wzgardziłam XX, jemu tak na mnie zależało, to był facet który skoczyłby za mna w ogień, a ja byłam taka durna, że jego nos mi się nie podobał albo to że był dla mnie za niski. Oh, gdybym mogła cofnąć czas, to inaczej bym swoim zyciem pokierowała. Nie szukałabym wiatru w polu, tylko trzymałabym się XX, bo chociaż to nie szczyt moich marzeń, ale kochał mnie ten chłopina i dobrze by mi z nim było, oh ja durna, durna. A może zadzwonię do niego? Bo co mi tam? Może akurat teraz uda mi się pokonać odrazę, bo tyle w zyciu już przeszłam, że w końcu zmądrzałam itd., itd." - skąd wiesz, że ona własnie tak nie myślała? A ty robisz z tego jakąś dziejową niemalże sprawę- opamiętaj się i zacznij mysleć głową, bo wylądujesz z ręką w nocniku i niepotrzebnie tylko przyczynisz się do tego, że twoja córeczka zapłacze przez ciebie. Warto dla obcej baby?

203

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

.... Jak dzisiejszej nocy tak na moje kobiety popatrzyłem to powiedziałem sobie, że nie mogę tego zniszczyć. Ja wiem, że to się nie stanie na pstryknięcie palcami ale będę pracował nad sobą, żeby to wszystko naprawić.

Jeśli kochasz żonę i córkę, ale wiesz że cięzko będzie Ci zapomnieć o tej drugiej to podejdź do tego tak:
1\Tamta wybrała kiedyś innego...
2\Ty się z tym wtedy POGODZIŁEŚ, gdybyś ją naprawdę kochał to byś nie odpuścił...
3\Wyjaśnij żonie, co było powodem Twojego "oddalenia się" i przekonaj ją, że chcesz byc tylko z nią

2a\ a jeżeli brakuje Ci czegoś co powinieneś mieć i będziesz miał problem w punktem 2...
to moge już tylko poradzić (z niesmakiem) żebyś uwierzył w maksymę "wszystkie kobiety są w gruncie rzeczy takie same", a skoro tak to absurdalne zostawiać obecną dla innej, obecna może dać Ci tyle samo,
zwłaszcza że ta pierwsza Cię kocha, a tego co czuje do Ciebie ta druga nie możesz być pewien

4\pracuj cięzko nad odzyskaniem zaufania żony, po jakims czasie ta powyższa maksyma przestanie mieć dla Ciebie znaczenie...

204

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Prawda Ell, też uważam ze podstawą dobrych relacji partnerskich jest szczerość i uczciwość. To oznaka dojrzałości.
W pewnym sensie "rozumiem" Spensa , że "odracza" powiedzenie prawdy żonie.

Spens
No a jeżeli już by się odezwała to nie po to podejmowałem decyzję o tym, że już się nie spotkamy, by do niej latać jak się odezwie.

I tego się trzymaj jeżeli kochasz i CHCESZ być z żoną to nie miej żadnych kontaktów z ONĄ smile
Nie traktuj też tego jako "poświęcenie się" dla dobra rodziny.

205

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
oliwia9195 napisał/a:

A jesli chodzi o twoją zonę, to ja radzę ci, żebyś absolutnie o niczym jej nie mówił. Siedź cicho jak mysz pod miotłą i nie opowiadaj, jak to nieiwiele brakowało itd. Jeśli zdecydowałes się na dalsze budowanie swojej rodziny i chcesz mieć w domu święty spokój oraz fajną atmosferę, to zajmij sie tym i pod żadnym pozorem nie rozwalaj swoje rodziny opowiadając o bocznej.
Co zrobisz, jesli niedoszła odezwie się do ciebie?

Zgadzam się z Tobą i o tym właśnie pisałam, tyle że  "to rozwiązanie" ginie w morzu brutalnych propozycji, aby uczciwie uświadomić żonę o tym, że zbłądził.
Niektóre zdradzone osoby ( nie mówię tutaj o romansach, które ciągną się miesiącami, latami), twierdzą, że lepiej byłoby, gdyby nie wiedziały, ale to pod warunkiem, że zdrajca tak NA PRAWDĘ miał moment zapomnienia i NA PRAWDĘ się pogubił, zdarza się, co wcale nie umniejsza bólu zdradzonych i nie usprawiedliwia zdrajcy.
Spens wszedłeś na to forum, żeby podzielić się swoim problemem, ale jeśli znajdziesz czas, poczytaj wątki kobiet (poszukaj w historii), które po zdradzie próbowały odbudować swoje życie ze zdrajcą. Przeczytaj co czuły i co czują, nawet po latach, bywa, że po długim czasie odchodzą, gdy szok mija, ponieważ.......
Nigdy już nie będzie tak samo.
Twoja żona poczuje się zraniona do głębi, zwątpi w Twoją miłość do niej (nie bez przyczyny), poczuje się upokorzona, a gdy jeszcze gdzieś przypadkowo zobaczy tamtą, jej poczucie własnej wartości spadnie do zera, zwątpi w sens dalszego życia z Tobą.
Niewiele o niej piszesz, ale jeśli jest kobietą dumną, o silnym charakterze, być może podejmie decyzję o rozstaniu.
Masz jak w banku kłótnie, depresję (żony), nawet, jeśli pozornie wybaczy, będziesz patrzył jak gaśnie "w oczach", takie będą efekty Twojej szczerości.
...że nie wspomnę o tym, jak to wszystko odbije się na dziecku.
Raczej nie znajdziesz na tym forum historii, gdzie zdradzona kobieta radośnie twierdzi, że zdrada umocniła związek.
To wszystko pod warunkiem, że NA PRAWDĘ jesteś pewien swoich uczuć do żony, ja osobiście w to wątpię, ale Ty wiesz lepiej.
Weź to na klatę i sam się z tym męcz tzn. z poczuciem winy wobec żony, bynajmniej nie z niespełnioną miłością, bo jeśli tak, to faktycznie - przyznaj się i odejdź.
Na koniec...nie odpowiedziałeś na pytanie ( w końcu nie musisz), co zrobisz, jeśli "Twoja niedościgniona" zacznie o Ciebie walczyć, nie da o sobie zapomnieć, co zrobisz???

206

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Oliwka, dałabyś się zaadoptować? smile
Pokomplikowałeś sobie Autorze. Jeżeli dasz radę wyjść na prostą układając się z sobą poprzez choćby odpowiedź na stawiane tu pytania. dowiesz się czym jest miłość, co jest dla Ciebie wartością, docenisz i nie będziesz szukał docenienia na zewnątrz, zostaniesz z rodziną, nie mów nic żonie. Co innego się domyślać a co innego uzyskać pewność. Są prawdy, które zabijają. Świadomość bycia zdradzonym potrafi zmienić zdradzonego nieodwracalnie. Nie wszyscy są w stanie wybaczyć, żyć z tym, zobaczyć dobro w fakcie przyznania się. czy uznać za wartość możliwość wyboru (wybrali przecież wcześniej). Josz i Oliwka to ładnie opisały. Są oczywiście sytuacje kiedy przyznać się należy, np gdy z powodu zdrady planujesz odejść, gdy masz dziecko na boku, itp. W takiej sytuacji jak opisujesz absolutnie jestem przeciw. Oczywiście kwestia Twojego uczucia do żony i w związku z tym dalszego sensu trwania w związku to druga istotna sprawa. Oszukiwaniem byłoby trwanie w związku dla tzw. ciepłych kapci, w związku niepewnym. Masz masę spraw związanych z tym do przemyślenia.
Elle, może nie znasz, bo właśnie romans był utajony i Ty nie wiesz, że tam to miało miejsce. Uważasz, że nie jest możliwy scenariusz, że Autor dotrze do sedna swoich problemów i dostrzeże, że tą prawdziwą miłością jest właśnie żona, a na myśl o tej drugiej kobiecie i swojej "fascynacji" będzie sobie pluł w twarz. I wówczas jako karę przyjmie samotne mierzenie się z tym co zrobił (bo chyba to jest też dla niego jakiś problem).
Niedojrzałość, egoizm aż bije w oczy, taki krótki związek, gdzie jeszcze powinny latać motyle, gdzie powinna być radość ze wspólnego budowania. WM wyryte na drzewie, projekcje nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, podbudowywanie własnego ego, załatwianie niedokończonych spraw z przeszłości, biologia ...ech, gdzie umiejętność przewidywania konsekwencji, gdzie odpowiedzialność za własne słowa i za drugiego człowieka?? 
Zorza, gdy pan Witek przyszedł po latach do pani Broni w okolicach okołorozwodowych (pana Witka, bo pani Bronia od lat była sama) z deklaracją WM, pani Bronia powiedziała, supcio, ale pokaż mi wyrok rozwodowy to może rozważę spijanie sobie z dziubków i zamknęła drzwi. Pan Witek pokazał najpierw wyrok, potem coś więcej i przeżyli z sobą jakieś 25 lat. Pan Witek panią Bronię pokochał, nie była ona dla niego tylko sentymentem a te wcześniejsze znanie się dało im wiedzę o sobie. Nie kochali się przez te 20 lat bez siebie, to, że im się później tak mogło wydawać dodawało jedynie uroku ich związkowi. No, wiesz... przeznaczenie, dwie połówki pomarańczy. Mieli dzieci z poprzednich związków, jak by więc mogli wobec tych dzieci uznać, że nie były one owocem prawdziwej miłości. I, no właśnie, jedni są zdolni kochać raz, inni prawdziwie kochają nie tylko raz. Bez oceniania, tak jest. Oczywiście nie dotyczy to złożonej tu przez Autora deklaracji kochania dwóch osób jednocześnie, bo to koło miłości nawet nie stało. Może, by ktoś z piszących napisał Autorowi czym jest Miłość....

207

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Nie licząc tych wszystkich powodów, które były tu omówione, by zerwać kontakt z tą kobietą, wytłumaczyć żonie swoje oddalenie, zostaje chłopie jeszcze iluzja jaką sobie zaprzątasz głowę. W czym ta kobieta jest lepsza, bardziej pociągająca od Twojej żony? Co sobie stworzyłeś w swoim umyśle i na jakiej podstawie? Problem tkwi przede wszystkim w Tobie.

208

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Złata, możesz mnie zaadoptować. Dlaczego nie?

Spens, bo z tymi reakcjami na wiadomość o zdradzie (obojętne jaka by ona nie była)bywa różnie, a ty nie jesteś w stanie przewidzieć, jak zachowałaby się twoja żona. Niektórzy ludzie dowiadując sie o zdradzie natychmiast biora do ręki porządną miotłę i wymiataja po smieciu, ktory zdradził/zdradza. Jest w nich tak silne napięcie, że nie mają problemu z ogarnieciem sytuacji. Ktoś natychmiast robi porządek z finansami, leci do sądu, działa szybko i sprawnie.
Inny człowiek może np. załamać się i zamiast myślec racjonalnie, on bedzie tworzył mity w swojej głowie i popadał w coraz to większe przygnębienie. Skuli się taka osoba, jak mały robaczek, który wie, że za chwilę zostanie połknięty przez drapieznika, ale i tak nie potrafi znaleźć w sobie siły, by uciekać od źródła zła.
Inny człowiek natomiast bedzie w kółko roztrząsał w czym zawinił i kiedy i chociaz wszyscy będą zapewniali go, że w niczym nie był winny, to jednak taka osoba gotowa byłaby lizać hemoroidy osoby zdradzającej byle tylko utrzymać szmatę przy sobie. Czasem trwa cośtakiego nawet i całymi latami.
Jeszcze inny człowiek na początku podejdzie do sprawy jakby z pełnym zrozumieniem, zgodzi się na jakąś tam terapię i niby bedzie żył normalnie, czasem nawet i kilka lat po zdradzie ktoś może tak właśnie funkcjonować. Łajdak/łajdaczka już dawno zapomniała o świństwie, które wyrządziła bliskiej osobie, gdy nagle wybucha bomba, bo osoba zdradzona chce odejść, chce odejść już i natychmiast- to taka reakcja szachisty, z wielkim poslizgiem. Coś, co przez długi czas było w człowieku uśpione nagle budzi się.
Ludzie reagują różnie- ty dzisiaj powiesz swojej zonie, a ona popatrzy na ciebie przerażonym wzrokiem, bo nie bedzie mogła pojąć co ci odpierdoliło, że gadasz do niej takie rzeczy. niby bedziesz szczery i uczciwy, ale czy powiesz garbatemu, że jest garbaty? Niby czemu miałoby cos takiego służyć?
Jesli faktycznie podjąłes decyzję o zakończeniu znajomości z niedoszłą, to zwyczajnie niech będzie- zero kontaktów i zero kontaktów. Trzymaj się swojej rodziny, bo to jest twoje realnie zycie, a nie durnoty z jakaś babą, która traktuje cię, jak koło zapasowe. Nie rób miny jaką robi kot srający na pustyni, bo nie warto.
Za jakis czas znowu przejdzie ci to durne zadurzenie, szczególnie, że naprawdę nie masz za kim płakać- baba ta chętnie odciągnęłaby cię od twojego dziecka, więc kim ona jest? Zwykłą szmata i tyle. Zajmij się robotą, weź swoją rodzinkę na jakaś fajną wycieczkę i zmądrzej w trybie pilnym, bo zycie mozna zmarnowac sobie bardzo szybko i na różne sposoby.
I odpowiedz wreszcie na pytanie- co zrobisz, jesli niedoszła nie zechce odczepic się od ciebie? One naprawdę ciężko  odwalaja się od rodziny, do której przyrosły. Czasem możesz zeskrobywać je nożem, a ty i tak odrastają. Co zrobisz w takiej sytuacji?

209 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2016-01-05 23:21:03)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
złata napisał/a:

Niedojrzałość, egoizm aż bije w oczy, taki krótki związek, gdzie jeszcze powinny latać motyle, gdzie powinna być radość ze wspólnego budowania. WM wyryte na drzewie, projekcje nie mające nic wspólnego z rzeczywistością, podbudowywanie własnego ego, załatwianie niedokończonych spraw z przeszłości, biologia ...ech, gdzie umiejętność przewidywania konsekwencji, gdzie odpowiedzialność za własne słowa i za drugiego człowieka??

 
Inkrustowana,

Odpowiedzialność... za siebie, za drugiego człowieka, za dziecko, za innych bliskich ludzi, za ich uczucia, za ich szczęście... Trafiłaś w samo sedno!
Narzeczeństwo Spensa, rozpoczęło się od owocu (najpierw pojawiła się córeczka), a nie od kwiatu, więc pewnie nie było czasu na przedbiegi, na owo tak ważne budowanie i na wspólne przejście pierwszych kryzysów...
Jak Spens sam pisze, nie "wychodził" sobie Żony, nie zabiegał o nią, nie czekał z niecierpliwością na jej "tak"...

złata napisał/a:

Zorza, gdy pan Witek przyszedł po latach do pani Broni w okolicach okołorozwodowych (pana Witka, bo pani Bronia od lat była sama) z deklaracją WM, pani Bronia powiedziała, supcio, ale pokaż mi wyrok rozwodowy to może rozważę spijanie sobie z dziubków i zamknęła drzwi. Pan Witek pokazał najpierw wyrok, potem coś więcej i przeżyli z sobą jakieś 25 lat. Pan Witek panią Bronię pokochał, nie była ona dla niego tylko sentymentem a te wcześniejsze znanie się dało im wiedzę o sobie. Nie kochali się przez te 20 lat bez siebie, to, że im się później tak mogło wydawać dodawało jedynie uroku ich związkowi. No, wiesz... przeznaczenie, dwie połówki pomarańczy. Mieli dzieci z poprzednich związków, jak by więc mogli wobec tych dzieci uznać, że nie były one owocem prawdziwej miłości. I, no właśnie, jedni są zdolni kochać raz, inni prawdziwie kochają nie tylko raz. Bez oceniania, tak jest. Oczywiście nie dotyczy to złożonej tu przez Autora deklaracji kochania dwóch osób jednocześnie, bo to koło miłości nawet nie stało. Może, by ktoś z piszących napisał Autorowi czym jest Miłość....

Z radością czytam opowieści, gdzie życie wymyka się schematom, wyrywa poza Arktykę rozumu i dryfuje obierając kierunek, którego nikt nie przewidywał, więc dziękuję Ci za ten przykład, Złata. Część tajemnicy tej pary tkwi zapewne w korzeniach ich historii. Tego, co ich połączyło i tego, jak zostało na te 20 lat zerwane. Tak się tylko domyślam. W każdym razie opisany przez Ciebie skutek - jest imponujący. Brawa dla pani Broni i pana Witka!

Spotkałam na swej drodze kilku mężczyzn, z którymi znałam się wcześniej i którzy nagle, po jakimś czasie wykonali zwrot ku mnie. Z tymi, z którymi nie łączyła mnie żadna bliska relacja utrzymuję dość serdeczne kontakty, czasem się spotykam i znam ich małżeńskie tajemnice ;-))). Nie potrafiłabym jednak będąc na miejscu dawnej znajomej Spensa zamienić tych kontaktów na flirt albo coś więcej. Tym zaś, do których czułam miętę, z którymi łączyło mnie szczere uczucie i którzy starali się o comeback w wielkim stylu, nie umiałam zaufać. Ciągle miałam w głowie to, że jestem dla nich tylko iluzją, miłym i wdzięcznym wspomnieniem z przeszłości, albo odskocznią od szarości małżeńskiego życia. A może nie mieli w sobie determinacji pana Witka ? ;-)))

210

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

CynicznaHipo: Powiem coś przewrotnego ale tylko pozornie.. Mianowicie: minusy romansu w kontekście pozostawania w związku małżeńskim sa oczywiste, ale nie przeskoczą plusów w momencie, gdy mąż nie pożąda i nie kocha żony,a jest z nią głównie dlatego, że "tak wyszło", bo "ktoś inny kiedyś zrezygnował z niego".
W tym przypadku 'plusy' sa czystą kalkulacją nie wyrazem prawdziwych uczuć.

Wiem, Elle, wiem.
Ale liczę na to, że może tam się tli coś jeszcze między małżonkami...

211 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-06 13:25:09)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Napisała do mnie wczoraj późnym wieczorem i zapytała czy mam do niej jakiś żal za coś, że tak nagle zadzwoniłem. Zaproponowała, że przecież możemy być przyjaciółmi, a nie unikać siebie, przecież ani ja jej ani ona mnie niczego złego nie zrobiła, a mieliśmy przecież super kontakt.

212

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

"Przyjaciele"? yea, right.. big_smile

Dobrze przewidziały dziewczyny, że ona nie odpuści tak łatwo.
Ale w Tobie chyba w to graj, choć trudno ci pewnie przyznać..

213

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Napisała do mnie wczoraj późnym wieczorem i zapytała czy mam do niej jakiś żal za coś, że tak nagle zadzwoniłem. Zaproponowała, że przecież możemy być przyjaciółmi, a nie unikać siebie, przecież ani ja jej ani ona mnie niczego złego nie zrobiła, a mieliśmy przecież super kontakt.

Nic złego, no tak...... tylko namiętnie się z Tobą całowała... ale to taki pikuś... przyjaciele tak robią, to naturalne tongue

214

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

"Przyjaciele"? yea, right.. big_smile

Dobrze przewidziały dziewczyny, że ona nie odpuści tak łatwo.
Ale w Tobie chyba w to graj, choć trudno ci pewnie przyznać..

Dokładnie. Jemu to pasuje.
Jest tu na forum tak długo właśnie dlatego. Że szuka... czeka... bada sprawę... czeka na rozwój wypadków...
Wcale nie podjął żadnej decyzji dotyczącej żony i zerwania z "przyjaciółką". Wcale nie chce zrezygnować z tej "pięknej i niesamowitej". I liczy... cały czas liczy... że coś się wydarzy, a on będzie mógł zrealizować swoje marzenia.

215

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

"Przyjaciele"? yea, right.. big_smile

Dobrze przewidziały dziewczyny, że ona nie odpuści tak łatwo.
Ale w Tobie chyba w to graj, choć trudno ci pewnie przyznać..

Tylko dziewczyny przypisały jej świadome intencje i cel, a jak znam życie, to ona po rozstaniu nieświadomie poszukując plasterka, doznała kolejnego rozczarowania i odrzucenia, co tylko wzmaga w niej nieświadome mechanizmy obronne.

216 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-06 13:58:38)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Dobra, nie będę ukrywał, że liczyłem na to, że nie będzie się odzywać do mnie i po prostu będzie spokój. To tyle, bo same wiecie o czym pisałem - urwać kontakty i pracować nad tym by o niej zapomnieć. Nie napisałem, że dam radę tak po prostu z dnia na dzień ją wyrzucić z głowy.

Może głupie porównanie, ale czuję się jak alkoholik, który przestał chlać i walczy z sobą, by nie sięgnąć po butelkę.

217

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:
Spens napisał/a:

Nie jest jej przeciwieństwem z wyglądu - moja żona mi się podoba, jest ładna i atrakcyjna.

Już pisałem, że przy żonie nigdy nie czułem takich emocji jak przy tamtej kobiecie.

Wiesz co mi Elle jeszcze przychodzi do głowy? Że do teraz nie jestem pewny czy coś wtedy z tego mogło wyniknąć gdyby nie 'pojawienie' się  byłego. To był taki klimat niesamowity, że  Ona niby już była na wyciągnięcie ręki, ale jednak coś stoi na przeszkodzie. Czułem, że coś jest nie do końca okej i coś ukrywa i miałem rację.

JA tak sobie myślę, że juz wiem czym ona Ciebie tak uwiodła..w zasadzie to klasyka , nie obraź się wink

Była w odpowiednich proporcjach: zalotna, tajemnicza, niedostępna..a do tego wszystkiego traktowała Ciebie tak, że czułeś ten "błysk w jej oku", prawda? Czułes, że cię pożąda na swój sposób.. a nawet jak nie do końca, to sobie to dopowiedziałeś wink bo tak to działa, gdy ktoś nam sie podoba, wtedy uruchamia się projekcja naszego stanu na stan drugiej osoby.

A żona po prostu była dość "przewidywalna" co? Oj.. ale tak to jest jak sie dobierze osoba typu: sanczo pansa z kims, kto lubi gonić kroliczka wink kto lubi emocje i żeby coś się działo, żeby była niepewność: "zależy jej na mnie czy nie? "..itp. klimaty

Tak, zdecydowanie o emocje tutaj chodzi. A konkretnie o ten rodzaj niepewności, czy zostanie się zaakceptowanym takim, jakim się jest przez kogoś, na kim nam z różnych powodów zależy.
Pokrzepiające jest, że Spens to dostrzega, co wyraża się w jego refleksji, że nie jest przekonany o tym, czy stworzyłby związek z oną, gdyby w tamtej relacji był pewien, że jest w pełni akceptowany. Jego praca nad sobą powinna dotyczyć dotarcia do źródeł takiej postawy, co pozwoli mu na świadome panowanie w przyszłości nad swoją emocjonalnością, której skutki kreują podobne sytuacje.

Ale jest jeszcze druga strona medalu w postawie Spensa, która wymagałaby jego zastanowienia się nad sobą, a mianowicie to, że inwestując w emocjonalną relację (w tym wypadku z oną), zapomniał o swojej żonie. I to jest PRAWDA, którą Spens podzieli się lub nie podzieli z żoną.

Spens,
Gdzieś w ewangelii napisano "poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". Ale czy zawsze tak jest? Może częściej poznanie prawdy bardziej zaboli niż wyzwoli. Bo jakie wyzwolenie  przychodzi wraz ze świadomością, że ktoś zawiódł nasze nadzieje i oczekiwania? Jaka wartość płynie z poznania prawdy o tym, że nie stanowiliśmy w życiu kogoś dla nas najważniejszego takiej wartości, jaką on dla nas stanowi? Jak budująca może być prawda, że nie byliśmy tyle warci, aby wobec sentymentalnych wspomnień, niezrealizowanych fantazji i emocjonalnych benefitów, okazać nam jak ma się nas za nic? Taką prawdę odkryje twoja żona, gdy dowie się o twojej relacji z oną. Poczuje się upokorzona, dogłębnie zraniona, zlekceważona, niewiele dla ciebie warta. Straci do ciebie zaufanie, przestanie wierzyć w to, że kiedykolwiek ona i wasz związek były dla ciebie równie ważne, jak dla niej. Zrozumie, źe nie jesteś tą osobą, za którą ciebie brała, że byłeś tylko projekcją jej wyobrażeń o tobie, a wtedy staniesz się kimś nieznanym, obcym.
Jesteś na to przygotowany, Spens?

218

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Uuuu.. jak już teksty o uzależnieniu i porównanie siebie samego do alkoholika poszły to czarno widze tę "walke ze soba" u boku żony.
Chyba, żeby "wegetację" walką nazwać..

A majtki sie palą..

219

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

No tak, jak poszło już porównanie do uzależnienia od wódy, to nasz Spens juz dobrze popłynął.
Jesli chodzi o szukanie pretekstu do dalszego kontaktu ze strony tej pani, to nawet na centymetr nie jestem zaskoczona tym, że ona się odezwała- wiedziałam, że tak bedzie. Baba ta na pewno nie odpuści.

W takim razie Spens, odwołuję to, żebys siedział przed żoną jak mysz pod miotłą. To i tak nie ma sensu- z niewolnika nie ma pracownika.
Powiedz zonie o całej sytuacji i idź do niedoszłej. Nie zabieraj swojej zonie ani jednego dnia więcej, bo nie masz prawa okradać kogos z życia. Jest tylko kwestią czasu, kiedy zamoczysz w kandydatce na boczniarę, a potem bedziesz łajdaczył się za plecami zony.
Idź do nowej- starej znajomej, bo widac, że jaja porządnie cie swędzą na mysl o niej.
Raz kozie smierć.

220 Ostatnio edytowany przez edziak (2016-01-06 15:31:37)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Szlag trafia normalnie...

Kilkadziesiąt osób pisze i tłumaczy rozpracowując laskę na elementy, każdy przewidywany ruch się sprawdza, więc trzeba mieć naprawdę głowę w d.. żeby nie dostrzec że może faktycznie nie jest taka wyjątkowa a wręcz przeciwnie typowa szmata bez zasad.

A na myśl o tym, że gdzieś siedzi dziewczyna z dzieckiem, niczego nie świadoma, że jest tylko opcją z braku laku, że ona nie ma prawa głosu, że jest rozgrywana jak pionek a dodatkowo już na pewno domysłami, na temat przyczyn kryzysu w małżeństwie, wpedzona w mega kompleksy aż mi się krew gotuje. Kilkadziesiąt anonimowych osób ma świadomość tego w jakim położeniu stawia ja koleś którego pokochała i urodziła mu dziecko, a ona nawet nie wie w co ja wpakował i jak niszczy jej życie.

Daj jej szansę na ułożenie sobie życia z kimś dla kogo twoja żona i córka będą priorytetem. Przestań zabierać jej kolejne tygodnie żyjac w tej obludzie.

221 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-06 15:53:38)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
oliwia9195 napisał/a:

Idź do nowej- starej znajomej, bo widac, że jaja porządnie cie swędzą na mysl o niej.

A czy napisałem gdzieś, że do niej pójdę? Napisałem niedawno wiadomość ''nie mam do ciebie żalu. powodzenia w życiu. cześć''.

Nie wiem czy będzie drążyć dalej temat czy nie będzie. Myślę, że tym smsem już wystarczająco jej dałem do myślenia co wybrałem.

222

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, skoro podjąłeś decyzję o ratowaniu małżeństwa, powinieneś teraz napisać twardo swojej jeszcze-nie-bzykniętej "przyjaciółce", że nie życzysz sobie z nią kontaktu, bo najważniejsze są dla Ciebie Twoja żona i córeczka, Twoje dotychczasowe życie i nie chcesz, by cokolwiek/ ktokolwiek to zniszczyło. Coś w tym stylu, w każdym razie.
Powinieneś.. ale tego nie zrobisz rzecz jasna!
Pojawiło się już w tym wątku wiele mądrych, trafnych uwag i rad. Ale to na nic, bo Ty już przepadłeś (jak dla mnie). Wyidealizowałeś swoją jeszcze-nie-bzykniętą, na myśl o której jaja swędzą coraz bardziej i dopóki nie zaspokoisz zrodzonej w sobie chuci, nie odpuścisz. Jeszcze-nie-bzyknięta również nie odpuści, to pewne. Fakt, że masz żonę i dziecko nie stanowi dla niej problemu.

Jak dla mnie, nie zrobisz nic, będziesz płynął z prądem, mimo że wiesz do czego to wszystko prowadzi, nie wycofasz się, bo kompletnie nie ma w tobie sił i jaj na podejmowanie i konsekwentne trzymanie się tzw. męskich decyzji - to bije z niemalże każdego Twojego postu.

I tak sobie myślę, że ten cały wątek, to dla Ciebie taki zagłuszacz wyrzutów sumienia, chęć udowodnienia samemu sobie, że nie jesteś aż takim gnojkiem.. No bo, okej, zdradziłem żonę (emocjonlanie), niebawem zapewne fizycznie, ale, ale! nie jestem takim złym człowiekiem, jakiej to ja walki sam ze sobą nie stoczyłem nim to wszystko się stało (samo sie stało oczywiście!), szukałem ratunku, nawet na forum, ale poległem.. jestem tylko człowiekiem..itd..

Jeśli (w co wątpię) się mylę, to ogarnij się chłopie! Teraz to ostatni gwizdek, by machnąć chirurgiczne cięcie i odsunąć boczniarę. Jeśli wiesz, że to ponad Twoje siły, to jak już ci tu nie raz radzono, powiedz o wszystkim żonie i uwolnij ją od siebie.

223

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
oliwia9195 napisał/a:

Idź do nowej- starej znajomej, bo widac, że jaja porządnie cie swędzą na mysl o niej.

A czy napisałem gdzieś, że do niej pójdę? Napisałem niedawno wiadomość ''nie mam do ciebie żalu. powodzenia w życiu. cześć''.

Nie wiem czy będzie drążyć dalej temat czy nie będzie. Myślę, że tym smsem już wystarczająco jej dałem do myślenia co wybrałem.

Co za twarde i stanowcze "zamknięcie" tematu!
Dałeś jej do myślenia a powinieneś napisać wprost, bez zostawiania miejsca na niedomówienia!
Taką wiadomością zagwarantowałeś sobie podtrzymanie kontaku. Ale przecież tak naprawdę tego właśnie chcesz..

224

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
bazyliada napisał/a:

  powinieneś teraz napisać twardo swojej jeszcze-nie-bzykniętej "przyjaciółce", że nie życzysz sobie z nią kontaktu, bo najważniejsze są dla Ciebie Twoja żona i córeczka, Twoje dotychczasowe życie i nie chcesz, by cokolwiek/ ktokolwiek to zniszczyło. Coś w tym stylu, w każdym razie.

O tej żonie i córeczce to on nie za bardzo może napisać, bo przez te kilka tyg. nie było to dla ich spotkań żadnym problemem, więc wyskakiwanie z tym teraz traciłoby "lekka" hipokryzją i autor o tym wie wink

225

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:
bazyliada napisał/a:

  powinieneś teraz napisać twardo swojej jeszcze-nie-bzykniętej "przyjaciółce", że nie życzysz sobie z nią kontaktu, bo najważniejsze są dla Ciebie Twoja żona i córeczka, Twoje dotychczasowe życie i nie chcesz, by cokolwiek/ ktokolwiek to zniszczyło. Coś w tym stylu, w każdym razie.

O tej żonie i córeczce to on nie za bardzo może napisać, bo przez te kilka tyg. nie było to dla ich spotkań żadnym problemem, więc wyskakiwanie z tym teraz traciłoby "lekka" hipokryzją i autor o tym wie wink

Jasne, że tak! smile Autor już na pierwszym spotkaniu powinien dać Onej jasno do zrozumienia co jest dla niego w życiu ważne, on tymczasem bezrefleksyjnie ładował się w jej łapska aż tu nie wiadomo jak, kiedy i dlaczego doszło do namiętnego pocałunku.

Mimo to uważam, że jeśli naprawdę, naprawdę doszedł do wniosku, że sprawy zaszły za daleko i podjął decyzję o ratowaniu małżeństwa, powinien jasno napisać Onej jakiego wyboru dokonał, co naprawdę się dla niego liczy.
Może to ją odstraszy, chociaż na chwilę big_smile w co wątpię!

No a poza tym, Autor już nam napisał jak stanowczo się z Oną pożegnał wink

226

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

[...] ale czuję się jak alkoholik, który przestał chlać i walczy z sobą, by nie sięgnąć po butelkę.

Wiem, że nie powinno się dyskutować z czyimiś uczuciami, ale według mnie to raczej powinieneś się czuć jak nieźle wstawiony, a kupujący właśnie kolejną alpagę w melinie na rogu...

227 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-06 17:31:10)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Dobra, może nie był ten sms zbyt stanowczy z mojej strony, ale jakbym stanowczo to zakończył to znowu by się zaczęła tłumaczyć pewnie. Przecież ona nie jest tępa i doskonale wie jaki jest powód zakończenia tego.

228

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

On nie jest tepa i dobrze wie że ma Cię na wyciągnięcie ręki, a to że po tym wielkim pocałunku się wycofujesz tylko ja w tym utwierdza i dlatego tym bardziej nie zniesie odrzucenia.
Zwłaszcza, że na tyle spotkań o rodzinie zajaknales się tylko raz...żenujące

229

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

A ty nadal o relacji z oną, świat się kręci wokół onej, a o żonie i o dziecku nic. Jakby ich nie było. Jesteś tylko ty, twoje dylematy i ona.
Faktycznie twoja źona zainwestowała uczucia w kolesia, który mało widzi poza koniuszkiem swojego nosa sad

230

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
edziak napisał/a:

On nie jest tepa i dobrze wie że ma Cię na wyciągnięcie ręki, a to że po tym wielkim pocałunku się wycofujesz tylko ja w tym utwierdza i dlatego tym bardziej nie zniesie odrzucenia.
Zwłaszcza, że na tyle spotkań o rodzinie zajaknales się tylko raz...żenujące

Dlatego chciałem to zakończyć ''w zgodzie''. Może i myśli, że mnie ma na wyciągnięcie ręki, ale też wie, że decyzji nie zmieniam, a wie to bo było takich kilka sytuacji jak się poznaliśmy.

231

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kitkaoskara napisał/a:

A ty nadal o relacji z oną, świat się kręci wokół onej, a o żonie i o dziecku nic. Jakby ich nie było. Jesteś tylko ty, twoje dylematy i ona.
Faktycznie twoja źona zainwestowała uczucia w kolesia, który mało widzi poza koniuszkiem swojego nosa sad

A co według Ciebie mam napisać jeszcze o żonie i dziecku? Jestem przy nich, nie martw się o to.

232

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Gdyby ona nie była taka piękna...
Gdyby mi się tak dobrze z nią nie rozmawiało...
Gdyby nie działała na mnie tak, jak działa...
Gdyby ona poznała wtedy innego...
Gdyby nie odezwała się po latach...
Gdyby nie chciała umawiać się na spotkania...
Gdyby dowiadując się o tym, że jest żona i córka, nie chciała się widzieć kolejny raz...
Gdyby podczas ostatniej randki nie wyglądała tak uwodzicielsko i nie sprowokowała do pocałunku...
Gdyby nie zadzwoniła wczoraj wieczorem...

https://youtu.be/67UHhR3nB1k

233 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2016-01-06 17:56:54)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
kitkaoskara napisał/a:

A ty nadal o relacji z oną, świat się kręci wokół onej, a o żonie i o dziecku nic. Jakby ich nie było. Jesteś tylko ty, twoje dylematy i ona.
Faktycznie twoja źona zainwestowała uczucia w kolesia, który mało widzi poza koniuszkiem swojego nosa sad

A co według Ciebie mam napisać jeszcze o żonie i dziecku? Jestem przy nich, nie martw się o to.

Może i jesteś przy żonie i dziecku ciałem, ale twoje myśli kręcą się tylko wokół onej. Wciąż kalkulujesz, jak z jednej strony "poświęcając się" dla rodziny zakończyć relację z oną tak, żeby zostawić po sobie dobre wrażenie i ...niedomknięte drzwi z drugiej strony smile
Ani słowa o tym, jak najlepiej rozwiązać sytuację z żoną.
Powiedz, czy myślisz, że twoje "poświęcenie" załatwiło temat i teraz z żoną będzie już z górki?

234

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, zrobiłeś to już po raz drugi.

Pierwszy raz - spotykając się z Oną - nie poruszałeś tematu żony i dziecka, wspaniale Wam się gadało, cudownie spędzaliście czas... a na koniec był pocałunek.
Co myślała Ona? Że rodzina niewiele dla Ciebie znaczy. Więc wyciągnęła wnioski.

Drugi raz - żegnając się z Oną. Co prawda napisałeś jej, że nie...
ale
zrobiłes to w taki sposób, żeby dać jej jasno do zrozumienia, że jest Ci droga i bliska... i że zwyczajnie NIE MOŻESZ z nią być (masz rodzinę - to wszystko łatwo wydedukować... ale gdybyś nie miał.........)
Ona wyciąga wnioski po raz drugi - zależy mu na mnie bardziej niż na żonie. Ale ma opory moralne. Męczy się biedactwo, bo jak widać małżeństwo mu nie wyszło, żona do kitu, ale stara się zachowywać fair.
Jak myślisz, co zrobi Ona?
Zastanów się też, dlaczego robisz to Ty w ten właśnie sposób? Zostawiasz sobie furteczkę? Nie chcesz Onej zdenerwować i odstraszyć na dobre? Bo to wiadomo co będzie dalej? Szkoda byłoby stracić taka okazję, prawda?
Dodatkowo, czy Ty zastanowiłeś się choć przez chwilę, że Ona też ma uczucia? Może nie jest to kobieta najwyższej klasy... może i poluje na żonatego... może nawet jest dziwką... ale to w końcu też człowiek... i ma uczucia... a Ty robisz jej nadzieję.

A gdzie w tym wszystkim Twoja żona??

235 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-06 18:11:15)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kitkaoskara napisał/a:

Może i jesteś przy żonie i dziecku ciałem, ale twoje myśli kręcą się tylko wokół onej. Wciąż kalkulujesz, jak z jednej strony "poświęcając się" dla rodziny zakończyć relację z oną tak, żeby zostawić po sobie dobre wrażenie i ...niedomknięte drzwi smile
Ani słowa o tym, jak najlepiej rozwiązać sytuację z żoną.
Powiedz, czy myślisz, że twoje "poświęcenie" załatwiło temat i teraz z żoną będzie już z górki?

Nie załatwiło tematu, pisałem już o tym że samo urwanie kontaktu nie zakończyło tego. A czy będzie z górki? Będę pracował nad tym by wszystko wróciło do dobrych czasów.

A żoną na razie nie będę rozmawiał o tym-tak jak już pisałem chcę to samemu ogarnąć.

Mam plan zabrać gdzieś moje dziewczyny na kilka dni. Zmiana 'klimatu' nie zaszkodzi.

@zorija, wiem, że ma uczucia. Ona tak naprawdę mi niczego nie zrobiła teraz, wróciła, spotykała się ze mną, jej wina może być tylko częściowa, bo przecież to ja mam rodzinę a nie ona. Nie chciałem jej po chamsku traktować i obwiniać. Dlatego napisałem to w ten a nie inny sposób, mało dosadnie i stanowczo ale dając do zrozumienia, że wybieram rodzinę.
Było kilka takich sytuacji z przeszłości, które potwierdziły, że decyzji nie zmieniam i ona o tym pamięta. My kiedyś przegadaliśmy i spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu.

236

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
kitkaoskara napisał/a:

Może i jesteś przy żonie i dziecku ciałem, ale twoje myśli kręcą się tylko wokół onej. Wciąż kalkulujesz, jak z jednej strony "poświęcając się" dla rodziny zakończyć relację z oną tak, żeby zostawić po sobie dobre wrażenie i ...niedomknięte drzwi smile
Ani słowa o tym, jak najlepiej rozwiązać sytuację z żoną.
Powiedz, czy myślisz, że twoje "poświęcenie" załatwiło temat i teraz z żoną będzie już z górki?

Nie załatwiło tematu, pisałem już o tym że samo urwanie kontaktu nie zakończyło tego. A czy będzie z górki? Będę pracował nad tym by wszystko wróciło do dobrych czasów.

A żoną na razie nie będę rozmawiał o tym-tak jak już pisałem chcę to samemu ogarnąć.

Mam plan zabrać gdzieś moje dziewczyny na kilka dni. Zmiana 'klimatu' nie zaszkodzi.

Wiesz Spens, tak sobie myślę, że nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak silną masz potrzebę "robienia dobrego wrażenia". Nie powiesz nic żonie, bo nie potrafiłbyś znieść rozczarowania tobą w jej oczach. Tak samo nie potrafisz jednoznacznie dać do zrozumienia onej, że nie chcesz z nią kontaktu z uwagi na rodzinę, bo wtedy okazałoby się, że jesteś hipokrytą (oczym pisała Elle88), który wcześniej nie miał podobnych rozterek, więc odgrywasz rolę "poświęcającego się i odpowiedzialnego za rodzinę".
Ja myślałam, że boisz się PRAWDĘ pokazać żonie, żeby jej nie zranić, a to ty boisz się prawdy, aż drżysz przed tym, że ktoś zobaczy ciebie takiego, jakim jesteś naprawdę.

237 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-06 18:19:53)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kitkaoskara napisał/a:

Ja myślałam, że boisz się PRAWDĘ pokazać żonie, żeby jej nie zranić, a to ty boisz się prawdy, aż drżysz przed tym, że ktoś zobaczy ciebie takiego, jakim jesteś naprawdę.

I tu się akurat mylisz i to bardzo kitka.

238 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2016-01-06 18:25:43)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
kitkaoskara napisał/a:

Ja myślałam, że boisz się PRAWDĘ pokazać żonie, żeby jej nie zranić, a to ty boisz się prawdy, aż drżysz przed tym, że ktoś zobaczy ciebie takiego, jakim jesteś naprawdę.

I tu się akurat mylisz i to bardzo kitka.

A w czym dokładnie się mylę?
Co ciebie powstrzymuje przed bezpośrednim wyznaniem prawdy o sobie i jednoznacznie prawdziwych motywach twojego postępowania?

239 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-06 18:27:38)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Jeżeli już czegoś się boję to zranić osobę, która mi ufa i mnie kocha. Wiem jak to przeżyje, odbije się to wszystko nie tylko na niej ale i na dziecku.
Niektóre z Was radziły by powiedzieć już teraz, ale nie zrobię tego. Nie traktuję też tego wszystkiego jak noszenie przysłowiowego krzyża i poświęcanie się. Po prostu nie wybrałem 'Onej' tylko wybrałem rodzinę, nie chcę ideologii jakiejś do tej decyzji przypisywać.

240

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Niektóre z Was radziły by powiedzieć już teraz, ale nie zrobię tego. Nie traktuję też tego wszystkiego jak noszenie przysłowiowego krzyża i poświęcanie się. Po prostu nie wybrałem 'Onej' tylko wybrałem rodzinę, nie chcę ideologii jakiejś do tej decyzji przypisywać.

To w jaki sposób próbujesz wybrnąć z sytuacji, w którą sam siebie wpakowałeś w pogoni za emocjami (których chyba sam do końca nie rozumiesz a już na pewno nie potrafisz zroumieć, co i dlaczego jest w tych emocjach dla ciebie tak bardzo pociągającego), pokazuje jednoznacznie, źe dbasz o siebie a nie jak twierdzisz o uczucia innych osób.
Twoje dotychczasowe zachowanie świadczy też o tym, źe podejmujesz decyzje, które "są dobrze odbierane", a nie takie, które są zgodne z twoimi dobrze przemyślanymi pragnieniami?
Czy ty potrafisz nazywać swoje emocje? Wiesz, co czujesz do żony i Onej?

241

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, jesli niedoszła znowu odezwie sie do ciebie (moim zdaniem ona to zrobi, bo jak juz napisałam wczesniej, baby, ktore nie mają problemu z tym, by zasadzać się na zonatych i dzieciatych nie odpierdalają się tak łatwo, odrastają jak grzyby, jak boczniaki), to musisz powiedzieć jej krótko, zwięźle i na temat, że nie zyczysz sobie, by ona kontaktowała się z tobą, że ty nie wiesz o co jej chodzi, ale wiesz jedno, że to koniec znajomości, bo ty nie jesteś zainteresowany babą, która daje się całować żonatemu- musisz po prostu odwalić ją od siebie raz za dobrze. Obchodząc się z nią delikatnie niczego nie osiągniesz, bo ta kobieta nie grzeszy ambicją, a nie jest tępa, więc bedzie wiedziała jak ciebie podejść
Domyślam się, że na ten moment jesteś w dość niezręcznej sytuacji, bo niby nic takiego wielkiego między wami jeszcze się nie wydarzyło, więc pewnie nie chciałbyś wyjść na jakiegoś oszołoma, histeryka, który robi z igły widły i ryczy na niewiniątko tubalnym głosiskiem. Ona w każdej chwili może popukac sie w czoło i powiedzieć do ciebie "chłopie, ja ciebie nie rozumiem, o co właściwie ci chodzi, czy ja coś ci zaproponowałam?czy to ja ciebie pocałowałam, czy co?nawet słowem nie odezwałam się na temat twojej zony i tego, że miałbyś ją dla mnie zostawić, a ty mi wyskakujesz z takimi tekstami?lecz się chłopie, bo to ty zawracasz mi doopę, chociaz jesteś zonaty- ja nie zmuszałam cie do tego, byś spotykał sie ze mną, dla mnie byłeś kumplem i to nie moja wina, że cos ci się uroiło w tej łepetynie, ale fakt zawsze na mnie tak leciałeś, to nic dziwnego, że i dalej na mnie lecisz itd."
ja to rozumiem i wiem, że teraz nie chcesz wyskoczyć jak filip z konopi.
Jednak pamiętaj, że jesli ona dalej będzie odzywała się do ciebie, to wtedy ty bedziesz miał pełne prawo pogonić ją stanowczo i tak, by ona nie miała żadnych złudzeń oraz podejrzewać ją o chęc rozwalenia twojej rodziny- bo wtedy będziesz miał ku temu konkretne podstawy i na pewno nie wyjdziesz na durnia, który uroił sobie nie wiadomo co w głowie.

Ale ja i tak w ciebie nie wierzę (w takim sensie, że załatwisz tę sprawę tak, jak powinien zrobić to prawdziwy mężczyzna- bedziesz kombinował, mataczył), bo ty chciałbyś bzyknąć tę babę i zrobisz to.
Z NIEWOLNIKA NIE MA PRACOWNIKA

242

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Jeżeli już czegoś się boję to zranić osobę, która mi ufa i mnie kocha.

A Ty Spens?
Kochasz swoją żonę?

Znamienne jest to jak wiele wpisów poświęciłeś na Oną i opis swojej fascynacji jej osobą.
Jednak ani razu nie odpowiedziałeś na zadane już tutaj pytanie o Twoje uczucia - co czujesz do żony? co do Onej?

243

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

skoro tak fascynuje ciebie ta dziewczyna to rozejdz sie z żoną
powiedz jej ze odchodzisz do innej
bo zaczyna sie to robic żenujące te twoje poświęcenie

ja wiem jedno ze gdyby ta twoja niedoszla ukochana wprost powiedziała ze chce byc z tobą to ty bez mrugnięcia okiem zostawilbys rodzinę
tylko strach przed zostaniem samemu i opinia innych ciebie powstrzymuje
tak jak ta malpa ktora nie pusci jednej gałęzi poki nie złapie drugiej

244 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-06 20:49:35)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
mariola856 napisał/a:

skoro tak fascynuje ciebie ta dziewczyna to rozejdz sie z żoną
powiedz jej ze odchodzisz do innej
bo zaczyna sie to robic żenujące te twoje poświęcenie

ja wiem jedno ze gdyby ta twoja niedoszla ukochana wprost powiedziała ze chce byc z tobą to ty bez mrugnięcia okiem zostawilbys rodzinę
tylko strach przed zostaniem samemu i opinia innych ciebie powstrzymuje
tak jak ta malpa ktora nie pusci jednej gałęzi poki nie złapie drugiej

A skąd Ty to możesz wiedzieć co by było i co bym zrobił? Wiesz co mnie powstrzymuje? Nie żaden strach tylko to, że mam rodzinę.

Może zbyt wiele nie piszę o swojej żonie, bo nie chcę teraz kłamać jak to o niej TYLKO myślę. Po prostu myślę także o 'Onej'. Już pisałem, że nie da się tak na pstryknięcie palcami wyrzucić kogoś z głowy.

Powtarzam, że z Oną kontakt zerwałem definitywnie. Jak potrafiłem te kilka lat temu(będąc wolny) po tym jak zaczęła coś smęcić o byłym, całkowicie zerwać kontakty to zrobię to i teraz.

@oliwia jakbym chciał Ją bzyknąć to już bym to zrobił dawno.

245

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

O tym samym pomyślałam Spens jak czytam ciebie: jak jej nie bzykniesz to nie otrzeźwiejesz.
Co w tej "onej" jest takiego, że chciałbyś z nią być? Co cię w niej takiego pociąga, że gdybyś mógł wybrać wybrałbyś ją, a nie żonę i wiedzę, że ten wybór skutkowałby pojawieniem się córki? Co sprawia, że one stają się w tym momencie przeszkodą w twoim życiu?

Jak się czujesz będąc jakim kołem zapasowym, ewentualną opcją wyboru dla tej "onej"? Bo jak wiesz jesteś takim wybrakiem. Czegoś ci kiedyś zabrakło by wygrać konkury z jej byłym. A dziś ten brak jej nie przeszkadza by na ciebie zapolować. Gorzej jak jej się te polowanie uda, a ten twój "wybrak" okaże się jednak nie do przeskoczenia.

Wyobraź sobie co będzie dalej: rozstaniesz się z żoną. Będziesz miał widzenia z córką dwa weekendy w miesiącu i połowę wakacji. Może się zaprzyjaźnią z ową "oną" albo i nie. Albo kochance będzie przeszkadzało to, że musi matkować cudzemu dziecku i dzielić się czasem, który mogłaby spędzić z tobą w romantycznej scenerii. A może jej się znudzi i dostaniesz kopa w tyłek, bo do tego, że kiedyś ci czegoś brakło dojdzie jeszcze balast w postaci byłej żony, dziecka i alimentów.

Przekalkuluj czy warto. A może ta bajka skończy się "i żyli długo i szczęśliwie"? Jak myślisz?

246

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Jak się czujesz będąc jakim kołem zapasowym, ewentualną opcją wyboru dla tej "onej"? Bo jak wiesz jesteś takim wybrakiem. Czegoś ci kiedyś zabrakło by wygrać konkury z jej byłym.

Kiedy w tym właśnie jest sedno tej obsesji autora.. To fakt, że nie ON, a Ona wybiera/decyduje/miota się/znika i wraca kiedy jej sie podoba i przypomina sobie o autorze kiedy jej sie podoba i ma taki kaprys, powoduje, że Autor stracił grunt pod nogami (i głowę), bo to zupełnie odwrotna sytuacja niż z żoną, która była "zbyt łatwa" (cyt. z autora), "Za szybko to poszło", "za mało kokietowała, za bardzo przewidywalna i przez to..nudna (?)", wobec czego autor uznał ją za kobietę 'ze swojej ligi'. Na jej tle Ona wybija się na kobietę "nie z ligi autora", bo to Spens musi się głowić co z nim było nie tak,  że ona go nie chce, że ciągle się waha, aż w rezultacie wybiera kogoś innego.. no nie czarujmy sie jak to wpływa na ego faceta, który takimi kategoriami doboru sie kieruje wink

Chciałabym trzymać kciuki za autora, ale kiepsko to widzę.. Tak jak mówiłam: czym innym jest powrót na "łono rodziny" z podejściem - CHYBA OCZADZIAŁEM! Dzięki bogu mnie olśniło i wiem co dla mnie ważne, liczy sie tylko żona..chwilowo dostałem zwarcia we zwojach" a zupełnie czym innym "powrót ciałem, a myśli..wiadomo gdzie.
To żaden powrót.

247 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2016-01-06 22:11:24)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Aniaa34 napisał/a:

A może jej się znudzi i dostaniesz kopa w tyłek, bo do tego, że kiedyś ci czegoś brakło dojdzie jeszcze balast w postaci byłej żony, dziecka i alimentów.

Przekalkuluj czy warto. A może ta bajka skończy się "i żyli długo i szczęśliwie"? Jak myślisz?

O właśnie. O tym samym pomyślałam, że Spens może i jest obecnie dla niej "atrakcyjny" bo przecież taki niby "niedostępny" a całe spotkania owiane tajemnicą. Gdy wszystko by już się wydało, spowszedniało, a na dodatek Spens dostałby na plecy dodatkowy "balast" to straciłby w oczach "Onej" na atrakcyjności. Była żona ze swoimi żądaniami, alimenty... Już nie było by tak różowo.

Niestety obawiam się, że autor dopóki nie przekona się na własnej skórze o tym, to nie zrozumie.
A nawet jeśli zrozumie o czym mowa, to i tak wciąż będzie marzył o tym "swoim ideale", jaka to ona atrakcyjna i ekscytująca. A uczucie żony doceni dopiero gdy je straci.

248

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Nie przeczytałam wszystkich postów, więc przepraszam jeśli coś przeoczyłam.

Chciałam ci tylko napisać, że kierują Tobą silne emocje i w gruncie rzeczy niewielki masz wpływ na to co czujesz, możesz próbować sobie racjonalizować sytuację, obrzydzać tą drugą kobietę, ale też im bardziej bedziesz nad tym rozmyślał, tym trudniej ci będzie ruszyc do przodu. Nawet jeśli wydaje ci się, że myśląc o niej źle. robisz dobą robotę, tak naprawdę karmisz jakąś część siebie przez sam fakt, że pozwalasz sobie na myślenie o niej, a to tylko prowadzi do podtrzymywania relacji. Zakochania/zauroczenia zawsze mijają, bo ludzie prędzej czy później nam powszednieją lub rozczarowują nas. To nie żadna miłość z twoje strony, nie miałęs z  ta kobietą wspolnej przeszlosci, głebokiej relacji, wiec zyjesz  zakochany we wlasnych wyobrazeniach.

Ewentualnie pogadaj z kims w realu, komu w 100% ufasz, tylko po to.... zebyś się zaczął wstydzić się sam za seibie, mówię poważnie. bo dopoki ten sekrecik dotyczy tylko ciebie i jej, to jest w tym pewnie coś podniecającego, nawet jesli tego nie zauwazasz. Moze gdyby ktos bliski wiedzial o tym problemie, miałbys wiecej wyrzutow sumienia, bo tych o ktorych tu piszesz nie do konca nie kupuje.

Najlepsza metoda na takie akcje, to zaprzestanie pielegnowania zakochania, nie tylko tych dobrych stron, tylko calej sytuacji. Emocje w końcu opadną, bo opadają nawet u tych w szczesliwych zwiazkach, ktorzy pielegnują swoją miłość, wiec tym bardziej w twojej sytuacji. Jeśli uda Ci się nie ulec pokusie, ciagle jest szansa, że z tej sytuacji wyjdzie jakies dobro - okazesz sie twardym facetem, na ktorego twoja zona bedzie mogla liczyc w przyszlosci.

249

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens łamiesz swoją obietnicę, bo "odezwałeś" się do onej...
oj ciężko, ciężko tobie..
ty jednak "grasz " dalej z oną...
przekleństwo ten internet, a paluszki ciebie świerzbią, nie możesz powstrzymać się, żeby onej nie sprawdzać...nie odpowiadać, nie odciąć się od niej "na amen"
ale pisz tutaj do nas, bo jesteśmy twoimi "przyjaciółmi" i pomożemy tobie to "przetrwać" smile

W każdej chwili kiedy pomyślisz o onej- to pisz tutaj, a my z pewnością cos odpiszemy.
i lepiej żebyś "uzależnił się" od pisania na forum, niż rozmyślania, rozmarzania się o onej. wink

250

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

jest juz 7stron i widac jak na dloni motywy ktorymi sie kierujesz
stad my wyciągamy swoje wnioski

251 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-07 00:57:21)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Wiem że 'Ona' chce, chce tego i widać to po niej, emocji nie ukryjemy, nie ukryjemy gestów, spojrzeń, a słowa były najmniej ważne...ale...

...Wtedy ona mnie nie chciała, a teraz ja się hamowałem, bo w mojej głowie zapalała się lampka, że w domu jest żona i córka. Miałem ją podaną na tacy, więc w tych wszystkich silnych emocjach jakie mną kierowały jednak zwyciężyło uczucie do żony. Zwyciężyło to co ważne i teraz dla mnie będzie priorytetem to naprawić. Może nie byłem w ostatnich tygodniach najlepszym ojcem z racji spotkań z tą kobietą, ale za mojego małego Aniołeczka to bym się dał poćwiartować. Żonie też wszystko wynagrodzę jeszcze. żadna kobieta już mi w tym nie przeszkodzi.

to nie pijacki bełkot choć wypiłem kilka piw z kolegą, z którym sobie bardzo szczerze pogadałem. a Was bardzo lubię i cenię za to wszystko co tutaj napisałyście do mnie. wiem, wiem jestem dupkiem bo powinienem się w ogóle nie pakować w to ale stało się i teraz trzeba za sobą posprzątać. poogarniać

252

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Może ta jedna historia będzie miała inny finał.. Tego Wam z żoną życzę smile

253 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-07 01:05:00)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

Może ta jedna historia będzie miała inny finał.. Tego Wam z żoną życzę smile

Elle a ja myślę że jednak jest sporo happy endów w takich podobnych historiach, choć ja wiem, że nie jestem jeszcze na finiszu. Dzięki!!

254

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Finiszuj Spens, tylko z rodziną i bez alkoholu.
A Filetowa:) - pan W. wzniósł kiedyś taki toast: "i za tych wszystkich mężczyzn, którym się wydaje, że to oni wybierają". ( nie kontynuuję bo popłynę jak już kiedyś raz).

255 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-01-07 08:53:35)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

A co tu jest do dumania? Dobrze mi kiedyś ktoś powiedział, że miłość to akt woli, decyzja.
Nie jestem aniołem, ale póki byłam w małżeństwie, po prostu nie interesowałam się innymi facetami. Było jasne, kogo i czego się mam trzymać. W tych sprawach jestem kategoryczna. Pewna moja koleżanka powiedziała, że zasady (w jej przypadku to był dekalog) są drogowskazem, którego mamy się trzymać, choćby nas skręcało z bólu. Proste, choć nieraz trudne
W życiu nie należy kraść, gwałcić, zabijać, a także zdradzać. Dlaczego te pierwsze zakazy są dla nas tak oczywiste, a ten ostatni już nie?

256 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-01-07 09:04:35)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

P.S. A ta druga też dobra. W życiu nie "wystartowałabym" do zajętego faceta, choćby mi się nie wiem jak podobał. Wiem, co mówię, bo zdarzyło mi się i takiego poznać, i podobał mi się jak cholera, ale gdy przyznał się do żony i do chęci jedynie na rozrywkę - odmówiłam tego układu, choć nie miałam już zobowiązań w postaci własnego małżeństwa.
Da się? Da, tylko trzeba chcieć.

257

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Witam. Rok po ślubie, a ciebie bardziej od żony kręci jakaś inna kobieta, za którą byś poleciał jakby cię chciała? Zobacz jak słabe muszą być twoje granice i jak słabym ogniwem w tym małżeństwie jesteś. Dobrze by było jakby cała sprawa wyszła na jaw (choć tego twojej żonie absolutnie nie życzę), tamta ukazałaby ci się w pewnej krasie, najlepiej z jakimś innym, a żona zdzieliła przez łeb, zabrała dziecko i się wyprowadziła. Wtedy być może byś się ocucił, zdał sobie sprawę jak słabe to było i zaczął w końcu mieć jakieś zasady. Bo ja myślę, że ty jakiś młody jesteś, dopiero co dojrzewasz do bycia ojcem i mężem, testujesz jeszcze drogi i szukasz własnego pomysłu na życie. Miłość i małżeństwo to decyzja i zobowiązanie, a przede wszystkim odpowiedzialność.

258 Ostatnio edytowany przez Iwona40 (2016-01-07 10:31:23)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Żonie też wszystko wynagrodzę jeszcze.

A to ciekawe...
Spens, nielojalność nie jest czymś materialnym, dlatego raczej pomyśl o swoich zasadach/granicach w relacjach damsko-męskich.

Skoro "wybrałeś" żonę, to zwyczajnie bądź z nią, bądź przy niej gdy ciebie potrzebuje i nie udawaj niczego przed nią.
Przemyśl sprawę z docenieniem żony- przecież ona ciebie wybrała spośród "milionów" innych facetów i  z tobą jest dlatego że tego chce, a nie musi. wink

Wiesz chyba przecież, ze życie z kimś jest również "pracą" nad relacją ,to odpowiedzialność  za wypowiadane słowa, które powinny iść w parze z czynami.
Pracuj nad sobą, rozmawiaj częściej z zoną, dbaj o nią i o was. smile

259

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Garance_30 napisał/a:

Witam. Rok po ślubie, a ciebie bardziej od żony kręci jakaś inna kobieta, za którą byś poleciał jakby cię chciała? Zobacz jak słabe muszą być twoje granice i jak słabym ogniwem w tym małżeństwie jesteś. Dobrze by było jakby cała sprawa wyszła na jaw (choć tego twojej żonie absolutnie nie życzę), tamta ukazałaby ci się w pewnej krasie, najlepiej z jakimś innym, a żona zdzieliła przez łeb, zabrała dziecko i się wyprowadziła. Wtedy być może byś się ocucił, zdał sobie sprawę jak słabe to było i zaczął w końcu mieć jakieś zasady. Bo ja myślę, że ty jakiś młody jesteś, dopiero co dojrzewasz do bycia ojcem i mężem, testujesz jeszcze drogi i szukasz własnego pomysłu na życie. Miłość i małżeństwo to decyzja i zobowiązanie, a przede wszystkim odpowiedzialność.

Spens właśnie napisał, że Ona go chciała... była gotowa na wszystko... to on wystopował.

Spens, ja też życzę wytrwałości i konsekwencji. Podjąłeś dobrą decyzję.

260

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Taaa, jasne, całując się z nią namiętnie i twierdząc, że gdyby nie żona i córka to już dawno by z nią był wink. Ja tam życzę autorowi, aby raz a porządnie zamknął rozdział z tamtą kobietą - bo to teraz deklaruje, ale stara już jestem i nie takie schematy postępowania widziałam wśród znajomych/przyjaciół smile. Schemat zauroczenia/zdrady emocjonalnej zawsze jest ten sam smile. Powodzenia autorze.

Posty [ 196 do 260 z 1,397 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024