Rok po ślubie i pojawiła się Ona - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 1,397 ]

131

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

facetJAKwielu, wybacz, że o tym wspomnę, ale zgadzam się z ostatnim wpisem autora odnośnie Twojej reakcji..która częściowo jest słuszna, ale niestety w sporej mierze jest odreagowaniem..Z tego co sam dzieliłeś się z nami na Forum, Twoja żona kiedyś miała romans..wybaczyłeś.. Nikt tego nie ocenia, choć róznie można na to patrzeć.

O ile nie jestem za budowaniem związków opartych na 'ucieczce od niespełnionych miłości' czy z braku laku, o tyle nie lubie kategorycznych opinii kiedy padają z ust osób, które same postąpiły 180st inaczej niż komuś innemu doradzają.. w tamtym przyp. to Ty byłeś na miejscu żony autora, prawda?

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Facetjakwielu, faktycznie wybaczyłeś? Nie kopnąłeś w tyłek i nie puściłeś boso?

133 Ostatnio edytowany przez facetJAKwielu (2016-01-05 15:49:54)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

facetJAKwielu, wybacz, że o tym wspomnę, ale zgadzam się z ostatnim wpisem autora odnośnie Twojej reakcji..która częściowo jest słuszna, ale niestety w sporej mierze jest odreagowaniem..Z tego co sam dzieliłeś się z nami na Forum, Twoja żona kiedyś miała romans..wybaczyłeś.. Nikt tego nie ocenia, choć róznie można na to patrzeć.

O ile nie jestem za budowaniem związków opartych na 'ucieczce od niespełnionych miłości' czy z braku laku, o tyle nie lubie kategorycznych opinii kiedy padają z ust osób, które same postąpiły 180st inaczej niż komuś innemu doradzają.. w tamtym przyp. to Ty byłeś na miejscu żony autora, prawda?

Tak, ale postawa mojej żony była zupełnie inna. nie kombinowała i nie szukała sposobu jak się wykaraskać po forach, więc jest to dzień do nocy.
W postawie autora nie widzę totalnie nic co może być alegorią do tego co było między mną a żoną.
Gdyby postępowała tak jak autor, puściłbym ją bez niczego, bez dziecka. Taka jest prawda.
Dlatego stwierdzam że nie byłem w tym miejscu w jakim jest żona autora. Bo moja żona, po pierwsze, nie romansowała, przypomnij sobie, miała skok w bok, jednorazowy i w ten sam dzień od niej się tego dowiedziałem.
Widzisz różnicę w postępowaniu tych ludzi?
Ja owszem. Od tego czasu nic się takiego nie zdarzyło.
Więc twoje porównanie jest lekko naciągane.

134

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Facetjakwielu, faktycznie wybaczyłeś? Nie kopnąłeś w tyłek i nie puściłeś boso?

Oj ubogi człopczyku w kalesonkach, moja żona nie szukała porad jak kombinować ale potrafiła się przyznać do błędów i to załatwić po męsku. Gdyby robiła tak jak ty, wylądowała by na dworcu.

135

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

facetJAKwielu, wybacz, że o tym wspomnę, ale zgadzam się z ostatnim wpisem autora odnośnie Twojej reakcji..która częściowo jest słuszna, ale niestety w sporej mierze jest odreagowaniem..Z tego co sam dzieliłeś się z nami na Forum, Twoja żona kiedyś miała romans..wybaczyłeś.. Nikt tego nie ocenia, choć róznie można na to patrzeć.

O ile nie jestem za budowaniem związków opartych na 'ucieczce od niespełnionych miłości' czy z braku laku, o tyle nie lubie kategorycznych opinii kiedy padają z ust osób, które same postąpiły 180st inaczej niż komuś innemu doradzają.. w tamtym przyp. to Ty byłeś na miejscu żony autora, prawda?

no dzieki, ze to napisalas, bo juz mialam zamiar sama wysmarowac cos temu panu, ktory robi tu za swieta inkwizycje i jest zwyczajnie ciezkostrawny z ta swoja napastliwa forma.

136

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
adiaphora napisał/a:
Elle88 napisał/a:

facetJAKwielu, wybacz, że o tym wspomnę, ale zgadzam się z ostatnim wpisem autora odnośnie Twojej reakcji..która częściowo jest słuszna, ale niestety w sporej mierze jest odreagowaniem..Z tego co sam dzieliłeś się z nami na Forum, Twoja żona kiedyś miała romans..wybaczyłeś.. Nikt tego nie ocenia, choć róznie można na to patrzeć.

O ile nie jestem za budowaniem związków opartych na 'ucieczce od niespełnionych miłości' czy z braku laku, o tyle nie lubie kategorycznych opinii kiedy padają z ust osób, które same postąpiły 180st inaczej niż komuś innemu doradzają.. w tamtym przyp. to Ty byłeś na miejscu żony autora, prawda?

no dzieki, ze to napisalas, bo juz mialam zamiar sama wysmarowac cos temu panu, ktory robi tu za swieta inkwizycje i jest zwyczajnie ciezkostrawny z ta swoja napastliwa forma.

A co takiego napisała? Tylko tyle że coś miało miejsce i to tyle w alegorii. Cała reszta to już dzien do nocy. Daleko mi do świętości, ale też bez przesady, nie można sobie pozwalać nawijać makaron na uszy i naiwnie wierzyć w bajeczki autora. a smarować możesz, masz takie prawo, to forum w końcu big_smile

137 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 15:57:17)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Facetjakwielu, mnie twoje 'przytyki' przestają ruszać, bo po prostu starasz się odreagować to co zrobiła ci żona. Nie wiem czy wiesz ale w ten sposób właśnie leczysz swoje kompleksy - całe szczęście, że coraz więcej osób to zauważa.

138

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:
adiaphora napisał/a:
Elle88 napisał/a:

facetJAKwielu, wybacz, że o tym wspomnę, ale zgadzam się z ostatnim wpisem autora odnośnie Twojej reakcji..która częściowo jest słuszna, ale niestety w sporej mierze jest odreagowaniem..Z tego co sam dzieliłeś się z nami na Forum, Twoja żona kiedyś miała romans..wybaczyłeś.. Nikt tego nie ocenia, choć róznie można na to patrzeć.

O ile nie jestem za budowaniem związków opartych na 'ucieczce od niespełnionych miłości' czy z braku laku, o tyle nie lubie kategorycznych opinii kiedy padają z ust osób, które same postąpiły 180st inaczej niż komuś innemu doradzają.. w tamtym przyp. to Ty byłeś na miejscu żony autora, prawda?

no dzieki, ze to napisalas, bo juz mialam zamiar sama wysmarowac cos temu panu, ktory robi tu za swieta inkwizycje i jest zwyczajnie ciezkostrawny z ta swoja napastliwa forma.

A co takiego napisała? Tylko tyle że coś miało miejsce i to tyle w alegorii. Cała reszta to już dzien do nocy. Daleko mi do świętości, ale też bez przesady, nie można sobie pozwalać nawijać makaron na uszy i naiwnie wierzyć w bajeczki autora. a smarować możesz, masz takie prawo, to forum w końcu big_smile

juz Ci kiedys napisalam, ze masz kaznodziejskie zapedy i jestes arogancki oraz napastliwy w swoich wypowiedziach. Odpowiadasz doroslym ludziom, wiec powsciagnij swe moralizatorskie zapedy i zlosliwe, niegrzeczne uwagi. No chyba, ze masz rozwolnienie i musisz na kazdym kroku wtracac swoje trzy grosze, ktore nie sa zadna pomoca ani rada a zwykla zlosliwoscia.

139

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:
Elle88 napisał/a:

facetJAKwielu, wybacz, że o tym wspomnę, ale zgadzam się z ostatnim wpisem autora odnośnie Twojej reakcji..która częściowo jest słuszna, ale niestety w sporej mierze jest odreagowaniem..Z tego co sam dzieliłeś się z nami na Forum, Twoja żona kiedyś miała romans..wybaczyłeś.. Nikt tego nie ocenia, choć róznie można na to patrzeć.

O ile nie jestem za budowaniem związków opartych na 'ucieczce od niespełnionych miłości' czy z braku laku, o tyle nie lubie kategorycznych opinii kiedy padają z ust osób, które same postąpiły 180st inaczej niż komuś innemu doradzają.. w tamtym przyp. to Ty byłeś na miejscu żony autora, prawda?

Tak, ale postawa mojej żony była zupełnie inna. nie kombinowała i nie szukała sposobu jak się wykaraskać po forach, więc jest to dzień do nocy.
W postawie autora nie widzę totalnie nic co może być alegorią do tego co było między mną a żoną.
Gdyby postępowała tak jak autor, puściłbym ją bez niczego, bez dziecka. Taka jest prawda.
Dlatego stwierdzam że nie byłem w tym miejscu w jakim jest żona autora. Bo moja żona, po pierwsze, nie romansowała, przypomnij sobie, miała skok w bok, jednorazowy i w ten sam dzień od niej się tego dowiedziałem.
Widzisz różnicę w postępowaniu tych ludzi?
Ja owszem. Od tego czasu nic się takiego nie zdarzyło.
Więc twoje porównanie jest lekko naciągane.

Jeśli to był jednorazowy skok w bok to faktycznie inna sytuacja.
Tak czy inaczej, bardzo napadłeś na autora, odniosłam wrażenie, że emocjonalnie odreagowywujesz tamtą sytuację (tamte emocje).

Ja również byłam w ten sposób zdradzana - nie "jednorazowo", tylko z pełna premedytacja, emocjonalnie bardziej niz fizycznie- tak jak robi to teraz autor. Pomimo tego mam chyba większy dystans niż Ty po tylu latach.

Mam go dlatego, że potrafię postawić się zarówno w "buty" autora (pomimo, że w ogóle nie pochwalam tego co robi) i w buty byłego.
Nie można nikogo zmusić by zakochał się bez emocji. U nas tez nie było emocji, nie pasowaliśmy do siebie, ja się nie starałam, on sie nie starał później też..Pytanie czy żona autora też nigdy się nie starała i czy autor się starał, czy to wszystko od początku do końca było pic na wodę i z braku laku u obojga.
Bo jeśli ona się jednak starała i kochała to wiem, że będzie bardzo cierpieć. Tyle, że nazwanie wtedy zachowania autora po imieniu, nawet 10 razy i z Capslockiem, jej tego cierpienia nie umniejszy..

140

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Facetjakwielu, mnie twoje 'przytyki' przestają ruszać, bo po prostu starasz się odreagować to co zrobiła ci żona. Nie wiem czy wiesz ale w ten sposób właśnie leczysz swoje kompleksy - całe szczęście, że coraz więcej osób to zauważa.

Znalazłeś pocieszenie? To powiem tobie że sytuacja o której wspominała Elle miała miejsce około 15 lat temu. Więc nic mnie ona dzisiaj nie rusza. Było to na początku naszej znajomości, związku. Leczyć kompleksów z tego powodu nie muszę. I nie zauważa tego coraz więcej osób, bo zaledwie dwie. Na kilkanaście komentujących ten wątek.
Wiem, że teraz ci lżej, ale co z tego jak nic lepszego sobą nie prezentujesz. tylko potwierdzasz opinię o sobie taką, jaka ma miejsce.

141

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:
facetJAKwielu napisał/a:
Elle88 napisał/a:

facetJAKwielu, wybacz, że o tym wspomnę, ale zgadzam się z ostatnim wpisem autora odnośnie Twojej reakcji..która częściowo jest słuszna, ale niestety w sporej mierze jest odreagowaniem..Z tego co sam dzieliłeś się z nami na Forum, Twoja żona kiedyś miała romans..wybaczyłeś.. Nikt tego nie ocenia, choć róznie można na to patrzeć.

O ile nie jestem za budowaniem związków opartych na 'ucieczce od niespełnionych miłości' czy z braku laku, o tyle nie lubie kategorycznych opinii kiedy padają z ust osób, które same postąpiły 180st inaczej niż komuś innemu doradzają.. w tamtym przyp. to Ty byłeś na miejscu żony autora, prawda?

Tak, ale postawa mojej żony była zupełnie inna. nie kombinowała i nie szukała sposobu jak się wykaraskać po forach, więc jest to dzień do nocy.
W postawie autora nie widzę totalnie nic co może być alegorią do tego co było między mną a żoną.
Gdyby postępowała tak jak autor, puściłbym ją bez niczego, bez dziecka. Taka jest prawda.
Dlatego stwierdzam że nie byłem w tym miejscu w jakim jest żona autora. Bo moja żona, po pierwsze, nie romansowała, przypomnij sobie, miała skok w bok, jednorazowy i w ten sam dzień od niej się tego dowiedziałem.
Widzisz różnicę w postępowaniu tych ludzi?
Ja owszem. Od tego czasu nic się takiego nie zdarzyło.
Więc twoje porównanie jest lekko naciągane.

Jeśli to był jednorazowy skok w bok to faktycznie inna sytuacja.
Tak czy inaczej, bardzo napadłeś na autora, odniosłam wrażenie, że emocjonalnie odreagowywujesz tamtą sytuację (tamte emocje).

Ja również byłam w ten sposób zdradzana - nie "jednorazowo", tylko z pełna premedytacja, emocjonalnie bardziej niz fizycznie- tak jak robi to teraz autor. Pomimo tego mam chyba większy dystans niż Ty po tylu latach.

Mam go dlatego, że potrafię postawić się zarówno w "buty" autora (pomimo, że w ogóle nie pochwalam tego co robi) i w buty byłego.
Nie można nikogo zmusić by zakochał się bez emocji. U nas tez nie było emocji, nie pasowaliśmy do siebie, ja się nie starałam, on sie nie starał później też..Pytanie czy żona autora też nigdy się nie starała i czy autor się starał, czy to wszystko od początku do końca było pic na wodę i z braku laku u obojga.
Bo jeśli ona się jednak starała i kochała to wiem, że będzie bardzo cierpieć. Tyle, że nazwanie wtedy zachowania autora po imieniu, nawet 10 razy i z Capslockiem, jej tego cierpienia nie umniejszy..

Zastanów się więc o czym chcesz rozmawiać, o błędach czy o metodach wychodzenia z nich, oraz budowaniu relacji po błędach. Autor, w przeciwieństwie do zachowania się mojej żony z przed lat, nie ma szans na wejście w żadne buty, bo zwyczajnie nie idzie w tym kierunku. Zwróć uwagę jak lawiruje pomiędzy i szuka tylko jak tutaj wyjść cało z opresji. Moja żona, ówczesna partnerka nie szukała takich wyjść awaryjnych, ale przyszła i rozmawiała.
Tak, to prawda że nie można nikogo do niczego zmusić, tym bardziej kogoś, kto swojego dziecka się praktycznie wyparł. J Pokaż mi miejsce gdzie autor cierpi... Nie ma takiego. Naprawdę, Elle, zacznij czytać to czego autor nie pisze.
Nie ma żadnej podobizny w zachowaniu i mojej żony ówcześnie i autora. Jest wręcz totalnie odwrotnie.

142

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:
facetJAKwielu napisał/a:
Elle88 napisał/a:

facetJAKwielu, wybacz, że o tym wspomnę, ale zgadzam się z ostatnim wpisem autora odnośnie Twojej reakcji..która częściowo jest słuszna, ale niestety w sporej mierze jest odreagowaniem..Z tego co sam dzieliłeś się z nami na Forum, Twoja żona kiedyś miała romans..wybaczyłeś.. Nikt tego nie ocenia, choć róznie można na to patrzeć.

O ile nie jestem za budowaniem związków opartych na 'ucieczce od niespełnionych miłości' czy z braku laku, o tyle nie lubie kategorycznych opinii kiedy padają z ust osób, które same postąpiły 180st inaczej niż komuś innemu doradzają.. w tamtym przyp. to Ty byłeś na miejscu żony autora, prawda?

Tak, ale postawa mojej żony była zupełnie inna. nie kombinowała i nie szukała sposobu jak się wykaraskać po forach, więc jest to dzień do nocy.
W postawie autora nie widzę totalnie nic co może być alegorią do tego co było między mną a żoną.
Gdyby postępowała tak jak autor, puściłbym ją bez niczego, bez dziecka. Taka jest prawda.
Dlatego stwierdzam że nie byłem w tym miejscu w jakim jest żona autora. Bo moja żona, po pierwsze, nie romansowała, przypomnij sobie, miała skok w bok, jednorazowy i w ten sam dzień od niej się tego dowiedziałem.
Widzisz różnicę w postępowaniu tych ludzi?
Ja owszem. Od tego czasu nic się takiego nie zdarzyło.
Więc twoje porównanie jest lekko naciągane.

Jeśli to był jednorazowy skok w bok to faktycznie inna sytuacja.
Tak czy inaczej, bardzo napadłeś na autora, odniosłam wrażenie, że emocjonalnie odreagowywujesz tamtą sytuację (tamte emocje).

Ja również byłam w ten sposób zdradzana - nie "jednorazowo", tylko z pełna premedytacja, emocjonalnie bardziej niz fizycznie- tak jak robi to teraz autor. Pomimo tego mam chyba większy dystans niż Ty po tylu latach.

Mam go dlatego, że potrafię postawić się zarówno w "buty" autora (pomimo, że w ogóle nie pochwalam tego co robi) i w buty byłego.
Nie można nikogo zmusić by zakochał się bez emocji. U nas tez nie było emocji, nie pasowaliśmy do siebie, ja się nie starałam, on sie nie starał później też..Pytanie czy żona autora też nigdy się nie starała i czy autor się starał, czy to wszystko od początku do końca było pic na wodę i z braku laku u obojga.
Bo jeśli ona się jednak starała i kochała to wiem, że będzie bardzo cierpieć. Tyle, że nazwanie wtedy zachowania autora po imieniu, nawet 10 razy i z Capslockiem, jej tego cierpienia nie umniejszy..

A jeżeli chcesz wiedzieć, to moja żona jest najwspanialszą żoną, kobietą i mamą jaką znam big_smile Tak na marginesie. Więc jak widzisz, nie jesteśmy razem bo wypada, czy z przypadku, ale dlatego że chcemy być razem. I tak już od tego feralnego dnia minęło 15 latek. Czy o tym pamiętamy? Wracamy do tego? Nie ma takiej potrzeby. Chociaż autor teraz pewnie będzie uważał że jest inaczej. Nie jest.

143 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2016-01-05 16:25:35)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens,

Czytając Twoją historię nasuwa mi się kilka pytań związanych z niedawnymi wydarzeniami. Mam trochę oporów, by o to pytać, ale zaryzykuję ;-)))
Piszesz, że z Twoją dawną znajomą spotykaliście się przez kilka tygodni po odnowieniu kontaktu.  Jaka była intensywność tych spotkań? Kto głównie je inicjował? Czy mógłbyś przynajmniej spróbować obiektywnie, uczciwie,  określić „temperaturę” im towarzyszącą? Jak oceniasz zaangażowanie Twojej znajomej w czasie, gdy zaczęliście kontaktować się ze sobą? Jaki motyw podała Ci, gdy po tak długim okresie milczenia odezwała się ponownie? Dlaczego, gdy pierwszy raz rozmawiałeś z nią telefonicznie i zanim umówiłeś się na spotkanie, nie przedstawiłeś swej obecnej sytuacji, czyli tego, że zostałeś mężem i tatą? Co Cię powstrzymało, od przekazania tak ważnej i radosnej (skoro kochasz Żonę i Córeczkę) wiadomości? Dlaczego tak skrzętnie był pomijany podczas Waszych spotkań, temat jej ukochanego i wszelkich okoliczności, które doprowadziły do tego, że jednak mimo "iskry" jaka przeskakiwała między Wami, wtedy, gdy miałeś 25 lat, nie nawiązała się między Tobą a nią żadna bliższa relacja?

Czy w czasie trwania Waszego kontaktu, ona oprócz smutku, jaki w niej wywołała ta wieść, a który opisujesz w jednym z postów choć raz napomknęła o niezręczności Waszego umawiania się mimo, świadomości, że jesteś żonaty? Czy tylko fascynacją nią, jako osobą kierowałeś się umawiając się kolejny i kolejny już raz? Jak sobie to wtedy to wszystko tłumaczyłeś? Jak na poziomie mentalnym usprawiedliwiałeś wówczas  w swoim umyśle następujące po sobie spotkania? Na co tak naprawdę liczyłeś z jej strony?

144 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-05 16:16:28)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Nie ma żadnej podobizny w zachowaniu i mojej żony ówcześnie i autora. Jest wręcz totalnie odwrotnie.

Jeżeli było jak piszesz to super. Ale możemy tylko polegać na Twojej wersji, a oboje wiemy, że ludzie na zdradę reagują czasem bardzo różnie.. część osób wpada w amok zaprzeczania faktom, część usprawiedliwia zdradzacza, szukają winy w sobie, chcą za wszelką cenę odbudować przypisując zdradzającemu większe zasługi w próbach odbudowy i chęciach odbudowy niż one faktycznie były. Dlatego i do tego mam dystans, wybacz.

Faktem jest jedynie to, w czym zgadzamy się oboje, że żeby można bylo mówić o jakichkolwiek próbach odbudowy należy ustalić 2 rzeczy:

1. Czy autor KOCHA żonę (nie córkę! oddzielcie te rzeczy, ludzie). Czy 'kocha', a nie docenia za dobroć, wkład, urodzenie córki, itp. itd.

2. Czy jest gotowy przeprowadzić nie jedna, nie dwie, tylko tyle rozmów, ile będzie trzeba..przegadać z żoną temat az do wyrzygania, aż nie dojdą do sedna i ona nie pozna najmniejszych motywów dlaczego on zrobił co zrobił, żeby mogła mu powoli na nowo zaufać i poczuć się przy nim bezpiecznie. Nie żadne powody rzucone w 2 zdaniach, półgębkiem, tak jak zaplanował to sobie autor.

Bez spełnienia tych 2 warunków, nie ma co się wygłupiać i zabierać tej kobiecie kolejnych lat i czasu, którego nikt jej nie odda.

Ps. FacetJAKwielu, to nie jest temat o Twojej wspaniałej żonie. Powiedziałeś już jak sytuacja wygląda, dalsze posty n/t nie wiem czemu mają służyć -mnie przekonywać nie musisz. pozdr.

145 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 16:15:34)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:

Czy o tym pamiętamy? Wracamy do tego? Nie ma takiej potrzeby. Chociaż autor teraz pewnie będzie uważał że jest inaczej. Nie jest.

Poniżej post z innego tematu:

facetJAKwielu napisał/a:

Zdarza mi się wyłączyć z życia i wracać do czasu bólu. Dlaczego tak robię? nie wiem. Świadczyć może to o tym, że sobie radzę, ale nie zawsze.

Zdecyduj się więc czy było to 15 lat temu i już do tego nie wracasz czy jednak wracasz. Zdecyduj się czy jesteś wyleczony i nie musisz leczyć kompleksów na forum, czy jednak musisz odreagować mieszając z błotem innych.

146 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2016-01-05 16:20:09)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

nieopatrznie zdublowałam post - przepraszam

147

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

Nie ma żadnej podobizny w zachowaniu i mojej żony ówcześnie i autora. Jest wręcz totalnie odwrotnie.

Jeżeli było jak piszesz to super. Ale możemy tylko polegać na Twojej wersji, a oboje wiemy, że ludzie na zdradę reagują czasem bardzo różnie.. część osób wpada w amok zaprzeczania faktom, część usprawiedliwia zdradzacza, szukają winy w sobie, chcą za wszelką cenę odbudować przypisując zdradzającemu większe zasługi w próbach odbudowy i chęciach odbudowy niż one faktycznie były. Dlatego i do tego mam dystans, wybacz.

Faktem jest jedynie to, w czym zgadzamy się oboje, że żeby można bylo mówić o jakichkolwiek próbach odbudowy należy ustalić 2 rzecz:

1. Czy autor KOCHA żonę (nie córkę! oddzielcie te rzeczy, ludzie). Czy 'kocha', a nie docenia za dobroć, wkład, urodzenie córki, itp. itd.

2. Czy jest gotowy przeprowadzić nie jedna, nie dwie, tylko tyle rozmów, ile będzie trzeba..przegadać z żoną temat az do wyrzygania, aż nie dójdą do sedna i ona nie pozna najmniejszych motywów dlaczego on zrobił co zrobił, żeby mogła mu powoli na nowo zaufać i poczuć się przy nim bezpiecznie. Nie żadne powody rzucone w 2 zdaniach, półgębkiem, tak jak zaplanował to sobie autor.

Bez spełnienia tych 2 warunków, nie ma co się wygłupiać i zabierać tej kobiecie kolejnych lat i czasu, którego nikt jej nie odda.

Niestety dla autora, ale tak własnie było. Gdyby ówcześnie moja żona zachowała się jak on, pokazałbym drzwi. Są pewne zasady których w życiu się trzeba trzymać. Autor ich nie ma żadnych.
Pewnie że możemy zrobić sobie małą analizę tego jak to by mogło wyglądać, bo to zawsze fajnie się czyta i można podciągać pod różne wątki.
Dystanse to ja mam wobec ludzi, którzy zamiast przyjąć to co ma miejsce na klatę, kombinują jak tutaj krew wypić a dziury nie zostawić.
Zwróć uwagę na wpisy wielu innych dziewczyn, że piszą dokładnie to samo co ja, no może nie w takim języku, ale jednak.
Twoje punkty także nie mają żadnego znaczenia, bo za chwilę zrobię post zbiorczy ze zdań autora i zobaczysz że sama się zakręciłaś w jego obronie.
Przecież powiedział wyraźnie - gdyby była owa Ona to nie byłoby żony i córki.

Czy jest gotowy? Człowiek gotowy nie szuka poparcia dla swoich tez, jakiekolwiek by one nie były, ale idzie działać.
Gdyby autor napisał, że stało się, podjąłem decyzję i idę, złego słowa by ode mnie nie usłyszał, ale przez cały czas on szuka wyjścia awaryjnego. Żadnej odpowiedzialności.
Drugi punkt nie ma żadnej racji bytu w jego przypadku, bo z czego ma się jego żona tłumaczyć, jak on sam przyznaje że pojawiła się Ona i wielka love do zony się skończyła. Jedyną winą żony jest to, że jest drugą.

A moja ówczesna partnerka w dzień skoku mi powiedziała o wszystkim, powiedziała o powodach, przepraszała ( zaznaczam przepraszała a nie kajała się o wybaczenie, bo za chwil.e autor sobie ideologię dorobi), stwierdziła że jeżeli nie będę chciał z nią być, ona to zrozumie i odejdzie.
Jakoś nie widzę więc ŻADNEJ alegorii pomiędzy tymi sytuacjami.

Sorry więc Elle, doczytaj dokładnie słowa autora w wielu wątkach i zastanów się tak szczerze, czy on chce pomocy, czy tylko żenująco szuka drogi ucieczki.

148

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

FacetJakWielu,
ja też uważam, że za bardzo się rozkręciłeś...
oczywiście masz rację!
ale - po pierwsze - powtarzanie w kółko tego samego wciąż od nowa nie ma sensu
po drugie - niepotrzebne są aż takie emocje, bo to i tak niczego w postępowaniu Autor a nie zmieni
a po trzecie - i najważniejsze - ściągasz "uwagę" na siebie tongue
Już jest rozstrząsana Twoja historia (nie mówię o Elle, bo ona nie robi tego dla własnych korzyści i potrzeb, tak jak inni z tego forum zaraz zaczną by leczyć swoje kompleksy).
Zobaczysz, że za chwilę zlecą się tu jak sępy osoby, którym dajesz pretekst do tego, by się na Tobie wyładowały - powiedzą Ci "co myślą"... zostaniesz "ideałem i świętym"... Twoja historia zostanie wyciągnięta i rozłożona na czynniki pierwsze...
Jednym słowem - jesteś/będziesz pożywką dla tych osób - jako, że temat Autora już się wyczerpał... a i szedł nie w tą stronę, jakby niektórzy chcieli...

A dlaczego?
Bo nie panujesz nad swoimi emocjami.
I dlatego stanowisz łatwy cel.
Miotasz się.
I bardzo łatwo Cię sprowokować. Wkurzyć. Dotknąć. Rozdrażnić. Przykro mi, ale sępy tylko na to czekają, a Ty sam się wystawiasz.
Dlatego radzę Ci dobrze - wyhamuj. Odpuść. Powiedziałeś co miałeś do powiedzenia. Dobitnie i jasno. Ale daruj już sobie dalszy ciąg przepychanek słownych.  Bo za chwilę Autor stanie się wcieleniem niewinności, a Ty przykładem złego i "nienormalnego" postępowania.
Pozdrawiam.

149

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
facetJAKwielu napisał/a:

Czy o tym pamiętamy? Wracamy do tego? Nie ma takiej potrzeby. Chociaż autor teraz pewnie będzie uważał że jest inaczej. Nie jest.

Poniżej post z innego tematu:

facetJAKwielu napisał/a:

Zdarza mi się wyłączyć z życia i wracać do czasu bólu. Dlaczego tak robię? nie wiem. Świadczyć może to o tym, że sobie radzę, ale nie zawsze.

Zdecyduj się więc czy było to 15 lat temu i już do tego nie wracasz czy jednak wracasz. Zdecyduj się czy jesteś wyleczony i nie musisz leczyć kompleksów na forum, czy jednak musisz odreagować mieszając z błotem innych.

Człowieczku, doczytaj dokładnie wszystkie posty w tych innych wątkach. Ośmieszasz się coraz bardziej. Nędzny jesteś w swoim postępowaniu i tyle. A jeżeli nawet już mówimy w tej sytuacji o porównaniach, to tak ja mogę napisać, bo faktycznie, jestem po tej samej stronie co twoja żona, z tą różnicą, że moja druga połowa zachowała się godnie i odważnie, a twoja  żona ma szczura.

150

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Zorija napisał/a:

FacetJakWielu,
ja też uważam, że za bardzo się rozkręciłeś...
oczywiście masz rację!
ale - po pierwsze - powtarzanie w kółko tego samego wciąż od nowa nie ma sensu
po drugie - niepotrzebne są aż takie emocje, bo to i tak niczego w postępowaniu Autor a nie zmieni
a po trzecie - i najważniejsze - ściągasz "uwagę" na siebie tongue
Już jest rozstrząsana Twoja historia (nie mówię o Elle, bo ona nie robi tego dla własnych korzyści i potrzeb, tak jak inni z tego forum zaraz zaczną by leczyć swoje kompleksy).
Zobaczysz, że za chwilę zlecą się tu jak sępy osoby, którym dajesz pretekst do tego, by się na Tobie wyładowały - powiedzą Ci "co myślą"... zostaniesz "ideałem i świętym"... Twoja historia zostanie wyciągnięta i rozłożona na czynniki pierwsze...
Jednym słowem - jesteś/będziesz pożywką dla tych osób - jako, że temat Autora już się wyczerpał... a i szedł nie w tą stronę, jakby niektórzy chcieli...

A dlaczego?
Bo nie panujesz nad swoimi emocjami.
I dlatego stanowisz łatwy cel.
Miotasz się.
I bardzo łatwo Cię sprowokować. Wkurzyć. Dotknąć. Rozdrażnić. Przykro mi, ale sępy tylko na to czekają, a Ty sam się wystawiasz.
Dlatego radzę Ci dobrze - wyhamuj. Odpuść. Powiedziałeś co miałeś do powiedzenia. Dobitnie i jasno. Ale daruj już sobie dalszy ciąg przepychanek słownych.  Bo za chwilę Autor stanie się wcieleniem niewinności, a Ty przykładem złego i "nienormalnego" postępowania.
Pozdrawiam.

Zorija, spokojnie. Nad emocjami zawsze panuję, a rzeczy nazywam po imieniu, a to że szybko pisze? no cóż, pozostaje z pracy zawodowej. Sępy mi nie straszne. Autor niech się stanie kim chce, wg. mnie mogą sobie co niektórzy napisać że żona jest winna iż ta Ona się pojawiła. To nie będzie mój problem. Na tym forum jestem od dłuższego czasu więc znam te sępy. Jednak nie można pozwolić sobie wmawiać chorych zasad.

151 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-05 16:28:28)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

facetJAKWielu Podpisuję się pod zdaniem Zoriji - kompletnie nie panujesz nad emocjami, co tylko utwierdza  mnie w  mojej diagnozie, że temat zdrady jest w Tobie wciąż żywy. A twoje sugestie bym czytała ze zrozumieniem są nie na miejscu, w momencie gdy sam nie potrafisz zrozumieć przekazu tego co napisałam i nie odnosić wszystkiego do siebie.
Masz bardzo duże ego, dlatego, tak jak napisała Zorija- łatwo Cię sprowokować i jesteś 'nagi' i bezbronny. Z mojej strony koniec tego tematu - wyraziłam swoje zdanie, niepotrzebnie to rozwlekasz, nie wnosząc merytorycznie nic nowego, poza swoje rozwichrzone emocje.

152

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:
Elle88 napisał/a:
facetJAKwielu napisał/a:

Tak, ale postawa mojej żony była zupełnie inna. nie kombinowała i nie szukała sposobu jak się wykaraskać po forach, więc jest to dzień do nocy.
W postawie autora nie widzę totalnie nic co może być alegorią do tego co było między mną a żoną.
Gdyby postępowała tak jak autor, puściłbym ją bez niczego, bez dziecka. Taka jest prawda.
Dlatego stwierdzam że nie byłem w tym miejscu w jakim jest żona autora. Bo moja żona, po pierwsze, nie romansowała, przypomnij sobie, miała skok w bok, jednorazowy i w ten sam dzień od niej się tego dowiedziałem.
Widzisz różnicę w postępowaniu tych ludzi?
Ja owszem. Od tego czasu nic się takiego nie zdarzyło.
Więc twoje porównanie jest lekko naciągane.

Jeśli to był jednorazowy skok w bok to faktycznie inna sytuacja.
Tak czy inaczej, bardzo napadłeś na autora, odniosłam wrażenie, że emocjonalnie odreagowywujesz tamtą sytuację (tamte emocje).

Ja również byłam w ten sposób zdradzana - nie "jednorazowo", tylko z pełna premedytacja, emocjonalnie bardziej niz fizycznie- tak jak robi to teraz autor. Pomimo tego mam chyba większy dystans niż Ty po tylu latach.

Mam go dlatego, że potrafię postawić się zarówno w "buty" autora (pomimo, że w ogóle nie pochwalam tego co robi) i w buty byłego.
Nie można nikogo zmusić by zakochał się bez emocji. U nas tez nie było emocji, nie pasowaliśmy do siebie, ja się nie starałam, on sie nie starał później też..Pytanie czy żona autora też nigdy się nie starała i czy autor się starał, czy to wszystko od początku do końca było pic na wodę i z braku laku u obojga.
Bo jeśli ona się jednak starała i kochała to wiem, że będzie bardzo cierpieć. Tyle, że nazwanie wtedy zachowania autora po imieniu, nawet 10 razy i z Capslockiem, jej tego cierpienia nie umniejszy..

Zastanów się więc o czym chcesz rozmawiać, o błędach czy o metodach wychodzenia z nich, oraz budowaniu relacji po błędach. Autor, w przeciwieństwie do zachowania się mojej żony z przed lat, nie ma szans na wejście w żadne buty, bo zwyczajnie nie idzie w tym kierunku. Zwróć uwagę jak lawiruje pomiędzy i szuka tylko jak tutaj wyjść cało z opresji. Moja żona, ówczesna partnerka nie szukała takich wyjść awaryjnych, ale przyszła i rozmawiała.
Tak, to prawda że nie można nikogo do niczego zmusić, tym bardziej kogoś, kto swojego dziecka się praktycznie wyparł. J Pokaż mi miejsce gdzie autor cierpi... Nie ma takiego. Naprawdę, Elle, zacznij czytać to czego autor nie pisze.
Nie ma żadnej podobizny w zachowaniu i mojej żony ówcześnie i autora. Jest wręcz totalnie odwrotnie.

Twoje problemy malzenskie nikogo w tym watku nie interesuja a najmniej autora. Nie podoba Ci sie jego postepowanie - nie musi, napisales co o tym myslisz i wystarczy. Nie musisz na kazdym kroku pokazywac swiatu jak Cie to brzydzi i dyskredytowac jego osobe, podpinajac sie ze swoimi lekcewazacymi uwagami rowniez pod wypowiedzi innych sugerujac, ze szkoda zachodu na dyskusje z kims takim. Uprawiasz hejt, bo jak to nazwac inaczej? Dziwie sie, ze moderacja toleruje takie zaczepki, ktore nic nie wnosza i prowokuja tylko klotnie. Zaraportowalam Ciebie, bo przeginasz. Tu nie kozetka psychoanalityka tylko forum. Nie potrafisz w cywilizowany sposob dyskutowac to idz na spacer.

153

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

facetJAKWielu Podpisuję się pod zdaniem Zoriji - kompletnie nie panujesz nad emocjami, co tylko utwierdza  mnie w  mojej diagnozie, że temat zdrady jest w Tobie wciąż żywy. A twoje sugestie bym czytała zez zrozumieniem są nie na miejscu, w momencie gdy sam nie potrafisz zrozumieć przekazu tego co napisałam i nie odnosić wszystkiego do siebie.
Masz bardzo duże ego, dlatego, tak jak napisała Zorija- łatwo Cię sprowokować i jesteś 'nagi' i bezbronny. Z mojej strony koniec tego tematu - wyraziłam swoje zdanie, niepotrzebnie to rozwlekasz, nie wnosząc merytorycznie nic nowego, poza swoje rozwichrzone emocje.

Jako człowiek techniczny a nie humanistyczny trzymam się faktów a nie emocji. Podaj mi przykład niepanowania nad emocjami.
Zwyczajnie, nie pozwalam za bardzo komuś bredzić i mitach. Odnosząc to co piszesz do siebie, daję tylko przykład jak to wyglądało i dlaczego się różni.
Przeczytaj dokładnie co napisałem a zwrócisz uwagę że jest tam wiele informacji skupionych na temacie i odnoszące się tylko do niego. To ty przywołałaś coś z mojego innego wątku i zgodnie ze swoimi zasadami, nie zostawiłem tego bez odpowiedzi. A że dużo piszę? Tak mnie nauczono, aby pisząc wyczerpać temat.
Temat zdrady w moim przypadku jest kompletnie martwy, ale nie mogę napisać tobie, że zgadzam się bo 15 lat temu moja żona zrobiła to i to. ówcześnie jeszcze nie żona, a nawet nie życiowa partnerka.
A moje ego jest całkiem normalne, oparte o zasady i za każdym razem, jak ktoś próbuje manipulować, to niestety, to widzę. I o tym piszę.
Merytorycznie, to autor szuka cały czas jak tutaj uniknąć odpowiedzialności. o czym napisała kolejna osoba.

154

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
adiaphora napisał/a:
facetJAKwielu napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Jeśli to był jednorazowy skok w bok to faktycznie inna sytuacja.
Tak czy inaczej, bardzo napadłeś na autora, odniosłam wrażenie, że emocjonalnie odreagowywujesz tamtą sytuację (tamte emocje).

Ja również byłam w ten sposób zdradzana - nie "jednorazowo", tylko z pełna premedytacja, emocjonalnie bardziej niz fizycznie- tak jak robi to teraz autor. Pomimo tego mam chyba większy dystans niż Ty po tylu latach.

Mam go dlatego, że potrafię postawić się zarówno w "buty" autora (pomimo, że w ogóle nie pochwalam tego co robi) i w buty byłego.
Nie można nikogo zmusić by zakochał się bez emocji. U nas tez nie było emocji, nie pasowaliśmy do siebie, ja się nie starałam, on sie nie starał później też..Pytanie czy żona autora też nigdy się nie starała i czy autor się starał, czy to wszystko od początku do końca było pic na wodę i z braku laku u obojga.
Bo jeśli ona się jednak starała i kochała to wiem, że będzie bardzo cierpieć. Tyle, że nazwanie wtedy zachowania autora po imieniu, nawet 10 razy i z Capslockiem, jej tego cierpienia nie umniejszy..

Zastanów się więc o czym chcesz rozmawiać, o błędach czy o metodach wychodzenia z nich, oraz budowaniu relacji po błędach. Autor, w przeciwieństwie do zachowania się mojej żony z przed lat, nie ma szans na wejście w żadne buty, bo zwyczajnie nie idzie w tym kierunku. Zwróć uwagę jak lawiruje pomiędzy i szuka tylko jak tutaj wyjść cało z opresji. Moja żona, ówczesna partnerka nie szukała takich wyjść awaryjnych, ale przyszła i rozmawiała.
Tak, to prawda że nie można nikogo do niczego zmusić, tym bardziej kogoś, kto swojego dziecka się praktycznie wyparł. J Pokaż mi miejsce gdzie autor cierpi... Nie ma takiego. Naprawdę, Elle, zacznij czytać to czego autor nie pisze.
Nie ma żadnej podobizny w zachowaniu i mojej żony ówcześnie i autora. Jest wręcz totalnie odwrotnie.

Twoje problemy malzenskie nikogo w tym watku nie interesuja a najmniej autora. Nie podoba Ci sie jego postepowanie - nie musi, napisales co o tym myslisz i wystarczy. Nie musisz na kazdym kroku pokazywac swiatu jak Cie to brzydzi i dyskredytowac jego osobe, podpinajac sie ze swoimi lekcewazacymi uwagami rowniez pod wypowiedzi innych sugerujac, ze szkoda zachodu na dyskusje z kims takim. Uprawiasz hejt, bo jak to nazwac inaczej? Dziwie sie, ze moderacja toleruje takie zaczepki, ktore nic nie wnosza i prowokuja tylko klotnie. Zaraportowalam Ciebie, bo przeginasz. Tu nie kozetka psychoanalityka tylko forum. Nie potrafisz w cywilizowany sposob dyskutowac to idz na spacer.

Wzruszyłaś mnie big_smile Ale powiem tobie w zaufaniu, że o wiele bardziej lekceważąco do swojej żony podchodzi autor. Rozumiem, jednak że popierasz takie zachowania. Poza tym, napiszę to po raz kolejny, gdyby zachowanie autora było inne i napisałby że zamierza to inaczej rozwiązać, a nie szukać ucieczki, mój ton byłby inny. Ja wiem że kobiety lubią drani, ale są pewne granice. Wybacz, ale to że mnie zaraportowałaś, nie zrobiło na mnie najmniejszego wrażenia. Rozumiem również że opowiadanie bajeczek i kłamanie autora nazywasz cywilizowaną rozmową? big_smile

155

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

facetJAKwielu, ja również zgłosiłam twoje posty.. to się robi nie do zniesienia. Masz jakieś problemy ze soba i potrzebe koncentrowania na sobie uwagi to musisz poradzić sobie z tym sam. Ten wątek służy czemus innemu.

156

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
aurora borealis napisał/a:

Piszesz, że z Twoją dawną znajomą spotykaliście się przez kilka tygodni po odnowieniu kontaktu.  Jaka była intensywność tych spotkań? Kto głównie je inicjował? Czy mógłbyś przynajmniej spróbować obiektywnie, uczciwie,  określić „temperaturę” im towarzyszącą?

2-3 razy w tygodniu się spotykaliśmy na kawę i spotkania trwały 2-3 godziny. Kto je inicjował? raz ona raz ja. O 'temperaturze' już pisałem, jak ją zobaczyłem po raz pierwszy po latach to oniemiałem z wrażenia. Wyglądała jeszcze cudowniej niż wtedy, te kilka lat temu.

aurora borealis napisał/a:

Jak oceniasz zaangażowanie Twojej znajomej w czasie, gdy zaczęliście kontaktować się ze sobą? Jaki motyw podała Ci, gdy po tak długim okresie milczenia odezwała się ponownie? Dlaczego, gdy pierwszy raz rozmawiałeś z nią telefonicznie i zanim umówiłeś się na spotkanie, nie przedstawiłeś swej obecnej sytuacji, czyli tego, że zostałeś mężem i tatą? Co Cię powstrzymało, od przekazania tak ważnej i radosnej (skoro kochasz Żonę i Córeczkę) wiadomości

Co do zaangażowania to bardzo chciała się spotykać ze mną dalej. A dlaczego nie powiedziałem zanim się spotkaliśmy? Nie zastanawiałem się nad tym. Po prostu powiedziałem jej jak już się spotkaliśmy. Za bardzo nie wiedziała co powiedzieć na to. Wyglądało to na reakcję osoby, która liczyła na co innego czyli, że jestem wolny. Tak to odczytałem.



aurora borealis napisał/a:

Czy w czasie trwania Waszego kontaktu, ona oprócz smutku, jaki w niej wywołała ta wieść, a który opisujesz w jednym z postów choć raz napomknęła o niezręczności Waszego umawiania się mimo, świadomości, że jesteś żonaty? Czy tylko fascynacją nią, jako osobą kierowałeś się umawiając się kolejny i kolejny już raz? Jak sobie to wtedy to wszystko tłumaczyłeś? Jak na poziomie mentalnym usprawiedliwiałeś wówczas  w swoim umyśle następujące po sobie spotkania? Na co tak naprawdę liczyłeś z jej strony?

Nie napomknęła bo unikaliśmy tematu mojej rodziny jak ognia. Tak, głównie fascynacja nią sprawiała, że umawiałem się na kolejne spotkania.

Jak sobie to tłumaczyłem? Tak, że to tylko niewinne spotkania i rozmowy.
Na co liczyłem? Sam nie wiem, bo nie myślałem o tym co będzie tylko żeby się z nią spotkać, zobaczyć ją.

Nie wiem dlaczego ani razu nie zapytała mnie jakie relacje mam z żoną. Ona unikała tego tematu, tak jakby nie chciała usłyszeć z moich ust słów, że moja rodzina jest najważniejsza. Pytała tylko jak Córka ma na imię.

157 Ostatnio edytowany przez Roxann (2016-01-05 17:01:22)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, podczytuję twój wątek od początku, ale dopiero teraz, po przeczytaniu różnych komentarzy, postanowiłam się wypowiedzieć. Otóż jak a moje oko, to i tak bardzo łagodnie Cię tu potraktowano, bo zwykle bardziej sobie ludzie pozwalają w ocenie osoby zdradzającej, choćby emocjonalnie. Ja tu widzę wiele cennych wypowiedzi, mających na celu poszerzenie twojej świadomości i pomoc w podjęciu decyzji. Myślę, że najbardziej wartościowe są pytania i ewentualne scenariusze. To jednak jest twoje życie i ty musisz podjąć decyzję. I jak widać, podąłeś.
Oczywiście zawsze się znajda tacy, co zbluzgają i będą życzyć wszystkiego najgorszego – te ideały. Jednak życie nie zawsze jest czarno-białe i różne historie się zdarzają. Czasem nie wiadomo jak z nich wybrnąć.
Ja jestem w stanie zrozumieć, że wszystko się pokomplikowało kiedy ona wróciła i się odezwała, że uczucie odżyło. Uczucie, które kiedyś było bardo silne. Pojawiła się ciekawość, pokusa itd. Gdybyś nie miał rozterek, nie byłoby wątku, tylko w najlepsze byś sobie romansował, a nie zastanawiał co dalej? Myślę, że ważne pytania zadała Aurora. Jeśli nie na forum, odpowiedz na nie sobie sam.
Skoro było w waszym małżeństwie dobrze, szkoda to stracić, tylko dlatego że tamta się pojawiła. Plusem paradoksalnie jest to, że to była twoja stara miłość i że to co teraz czujesz to być może tylko sentyment, a nie głębokie uczucie, mogące być fundamentem trwałej relacji. Ona już raz z ciebie zrezygnowała – to bardzo ważna informacja. Nie wróciła dla ciebie, a tylko dlatego bo jej w związku nie wyszło.
Jest jeszcze jedna rzecz, która mnie zastanowiła... pisałeś że od 3 lat jesteś z obecną żoną i macie 2-letnie dziecko. A to oznacza, że ciąża pojawiła się dość szybko, co przy tym co pisałeś wcześniej, że jeszcze wiele miesięcy będąc z obecną żoną myślałeś o tamtej, świadczy tak naprawdę o tym, że dziecko was związało i chyba na tamten czas pozwoliło zapomnieć o tamtej.
Masz więc chłopie problem na własne życzenie. Możesz dalej lawirować i romansować na boku, wciąż marzyć o miłości niespełnionej, albo wziąć sprawy w swoje ręce i ponieść konsekwencje swoich czynów. Pytanie, czy twoja żona cię kocha czy też jest z tobą, bo musi, bo dziecko? Może wpadka?

158 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 17:07:28)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Roxann napisał/a:

Jest jeszcze jedna rzecz która mnie zastanowiła, pisałeś że od 3 lat jesteś z obecną żoną i macie 2-letnie dziecko. A to oznacza, że ciąża pojawiła się dość szybko, co przy tym co pisałeś wcześniej, że jeszcze wiele miesięcy będąc z obecną żoną myślałeś o tamtej, tak naprawdę dziecko was związało i chyba na tamten czas pozwoliło zapomnieć o tamtej.
Masz więc chłopie problem na własne życzenie. Możesz dalej lawirować i romansować na boku albo wciąż marzyć o miłości niespełnionej, albo wziąć sprawy w swoje ręce i ponieść konsekwencje swoich czynów. Pytanie, czy twoja żona cię kocha czy też jest z tobą, bo musi, bo dziecko? Może wpadka?

Myślałem jeszcze o niej przez wiele miesięcy, ale przez większość tego czasu byłem sam. Potem poznałem swoją żonę, ale nie byłem jeszcze do końca wyleczony z tamtej, czasem wracały myśli o niej. Ciąża pojawiła się szybko ale na wiadomość o niej bardzo się ucieszyłem.

Moja żona mnie kocha i wiem o tym. Na pewno nie jest tak, że musiała bo pojawiło się dziecko. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy cały czas i było między nami świetnie. Pisałem, że nie miałem potrzeby latania za jakimiś dupami, jakieś flirty ze strony jednej czy drugiej po prostu ucinałem.

@facetjakwielu, jak to jeszcze czytasz to chcę tylko napisać, żebyś nabrał pokory i trochę się ogarnął z tymi bluzgami na ludzi co popełniają błędy i starają się je naprawić 'nie po twojemu'.

159

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Ech.. fajnie, że jesteś szczery, ale im więcej czytam jak to wyglądało z Twojej strony autorze, tym mniejsze szanse widzę dla Ciebie i żony.

Ty tamtą babkę postrzegasz jak jakiś niedościgniony ideał.. zona jest z wyglądu i zachowania jej totalnym przeciwieństwem?

160 Ostatnio edytowany przez Roxann (2016-01-05 17:09:36)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Myślałem jeszcze o niej przez wiele miesięcy, ale przez większość tego czasu byłem sam. Potem poznałem swoją żonę, ale nie byłem jeszcze do końca wyleczony z tamtej, czasem wracały myśli o niej. Ciąża pojawiła się szybko ale na wiadomość o niej bardzo się ucieszyłem.

Moja żona mnie kocha i wiem o tym. Na pewno nie jest tak, że musiała bo pojawiło się dziecko. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy cały czas i było między nami świetnie. Pisałem, że nie miałem potrzeby latania za jakimiś dupami, jakieś flirty ze strony jednej czy drugiej po prostu ucinałem.

No to już masz odpowiedź. Nie warto tego burzyć dla sentymentu?
Ja też nie jestem zwolenniczka ratowania małżeństw na siłę, ale w twoim przypadku, jeśli piszesz szczerze - błędem by było zaprzepaszczenie tego nagłą fascynacją osobą, którą kiedyś kochałeś, a która teraz się pojawiła znów w twoim życiu. Nie zakochałeś się w innej, nowej, tylko odżyły sentymenty. Tak naprawdę teraz jesteście kwita - ja bym to tak potraktowała. Ona kiedyś zrezygnowała z ciebie dla innego, teraz ty z nie dla innej - swojej żony. Na Twoim miejscu potraktowałabym to jako rozliczenie z przeszłością i do niej nie wracała.

161 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 17:22:11)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

Ech.. fajnie, że jesteś szczery, ale im więcej czytam jak to wyglądało z Twojej strony autorze, tym mniejsze szanse widzę dla Ciebie i żony.

Ty tamtą babkę postrzegasz jak jakiś niedościgniony ideał.. zona jest z wyglądu i zachowania jej totalnym przeciwieństwem?

Nie jest jej przeciwieństwem z wyglądu - moja żona mi się podoba, jest ładna i atrakcyjna.

Już pisałem, że przy żonie nigdy nie czułem takich emocji jak przy tamtej kobiecie.

Wiesz co mi Elle jeszcze przychodzi do głowy? Że do teraz nie jestem pewny czy coś wtedy z tego mogło wyniknąć gdyby nie 'pojawienie' się  byłego. To był taki klimat niesamowity, że  Ona niby już była na wyciągnięcie ręki, ale jednak coś stoi na przeszkodzie. Czułem, że coś jest nie do końca okej i coś ukrywa i miałem rację.

162

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Założyłem to konto tylko dla tego jednego postu. Frajerzyno, nie muszę nabierać pokory w tym temacie bo widać ewidentnie kim jesteś. Ludzie popełniają błędy ale tylko szczury i tchórze twojego pokroju chcą obarczać za swoje winy innych. Tak. Współczuję tym, którzy ci kibicują, bo widocznie lubią być tak traktowani. Wybacz, ale dla mnie jesteś śmieciem, który szuka tylko ucieczki od odpowiedzialności. Ty coś próbujesz naprawić????? Gdzie? Chyba w swoich urojeniach. Nie ważne czy chcą je naprawiać po swojemu, czy w inny sposób. Ale jeżeli chcą je naprawiać. Znalazłeś kilka naiwnych na tym forum, bo kupiły twoją bajeczkę. Sorry, śmiech na sali. jedyna osoba z tego wątku która musi się ogarnąć, to ty i tylko ty. Nędzny oszuście.

163 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 17:28:01)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
adikami76 napisał/a:

Założyłem to konto tylko dla tego jednego postu. Frajerzyno, nie muszę nabierać pokory w tym temacie bo widać ewidentnie kim jesteś. Ludzie popełniają błędy ale tylko szczury i tchórze twojego pokroju chcą obarczać za swoje winy innych. Tak. Współczuję tym, którzy ci kibicują, bo widocznie lubią być tak traktowani. Wybacz, ale dla mnie jesteś śmieciem, który szuka tylko ucieczki od odpowiedzialności. Ty coś próbujesz naprawić????? Gdzie? Chyba w swoich urojeniach. Nie ważne czy chcą je naprawiać po swojemu, czy w inny sposób. Ale jeżeli chcą je naprawiać. Znalazłeś kilka naiwnych na tym forum, bo kupiły twoją bajeczkę. Sorry, śmiech na sali. jedyna osoba z tego wątku która musi się ogarnąć, to ty i tylko ty. Nędzny oszuście.

Wiedziałem, że się typek jeszcze pojawi.

Teraz mamy pewność z kim forum miało do czynienia.

I wiesz co nas różni? Ja nie gram i piszę szczerze. Ty grasz i udajesz kogoś kim nie jesteś - po to by zaleczyć kompleksy.

164 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-05 17:26:44)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

adikami76: dziwnym trafem założyłeś konto zaraz po tym jak zbanowano facetJAKwielu..Jeśli to tym, to po ty co teraz napisałeś myślę, że masz naprawde ogromne problemy ze sobą..współczuję małżonce. Poziom hejtu - gimbaza PRO

165 Ostatnio edytowany przez Zorija (2016-01-05 17:28:28)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Piszesz, że z Twoją dawną znajomą spotykaliście się przez kilka tygodni po odnowieniu kontaktu.  Jaka była intensywność tych spotkań? Kto głównie je inicjował? Czy mógłbyś przynajmniej spróbować obiektywnie, uczciwie,  określić „temperaturę” im towarzyszącą?

2-3 razy w tygodniu się spotykaliśmy na kawę i spotkania trwały 2-3 godziny. Kto je inicjował? raz ona raz ja. O 'temperaturze' już pisałem, jak ją zobaczyłem po raz pierwszy po latach to oniemiałem z wrażenia. Wyglądała jeszcze cudowniej niż wtedy, te kilka lat temu.

aurora borealis napisał/a:

Jak oceniasz zaangażowanie Twojej znajomej w czasie, gdy zaczęliście kontaktować się ze sobą? Jaki motyw podała Ci, gdy po tak długim okresie milczenia odezwała się ponownie? Dlaczego, gdy pierwszy raz rozmawiałeś z nią telefonicznie i zanim umówiłeś się na spotkanie, nie przedstawiłeś swej obecnej sytuacji, czyli tego, że zostałeś mężem i tatą? Co Cię powstrzymało, od przekazania tak ważnej i radosnej (skoro kochasz Żonę i Córeczkę) wiadomości

Co do zaangażowania to bardzo chciała się spotykać ze mną dalej. A dlaczego nie powiedziałem zanim się spotkaliśmy? Nie zastanawiałem się nad tym. Po prostu powiedziałem jej jak już się spotkaliśmy. Za bardzo nie wiedziała co powiedzieć na to. Wyglądało to na reakcję osoby, która liczyła na co innego czyli, że jestem wolny. Tak to odczytałem.



aurora borealis napisał/a:

Czy w czasie trwania Waszego kontaktu, ona oprócz smutku, jaki w niej wywołała ta wieść, a który opisujesz w jednym z postów choć raz napomknęła o niezręczności Waszego umawiania się mimo, świadomości, że jesteś żonaty? Czy tylko fascynacją nią, jako osobą kierowałeś się umawiając się kolejny i kolejny już raz? Jak sobie to wtedy to wszystko tłumaczyłeś? Jak na poziomie mentalnym usprawiedliwiałeś wówczas  w swoim umyśle następujące po sobie spotkania? Na co tak naprawdę liczyłeś z jej strony?

Nie napomknęła bo unikaliśmy tematu mojej rodziny jak ognia. Tak, głównie fascynacja nią sprawiała, że umawiałem się na kolejne spotkania.

Jak sobie to tłumaczyłem? Tak, że to tylko niewinne spotkania i rozmowy.
Na co liczyłem? Sam nie wiem, bo nie myślałem o tym co będzie tylko żeby się z nią spotkać, zobaczyć ją.

Nie wiem dlaczego ani razu nie zapytała mnie jakie relacje mam z żoną. Ona unikała tego tematu, tak jakby nie chciała usłyszeć z moich ust słów, że moja rodzina jest najważniejsza. Pytała tylko jak Córka ma na imię.

Bo prawdopodobnie nie musiała o to pytać sad
Niestety, ale czasem nasza postawa, mowa ciała, zachowanie - mówią więcej niż słowa.
Nie pytała Cię o relacje z żoną, bo je szybko odszyfrowała. Powiedziałeś jej wszystko na ten temat, nie używając słów.
Ona szybko dowiedziała się, jaki jest Twój stosunek i do żony i do niej - kobiety wyczuwają takie rzeczy natychmiast...
Szkoda żony, naprawdę sad

166

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

adikami76: dziwnym trafem założyłeś konto zaraz po tym jak zbanowano facetJAKwielu..Jeśli to tym, to po ty co teraz napisałeś myślę, że masz naprawde ogromne problemy ze sobą..współczuję małżonce. Poziom hejtu - gimbaza PRO

To żaden dziwny traf, a moja żona często czyta wątki które komentuje i podziela moje zdanie. Takiego frajera by kopnęła w dupę.

167 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-05 17:30:59)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Nie jest jej przeciwieństwem z wyglądu - moja żona mi się podoba, jest ładna i atrakcyjna.

Już pisałem, że przy żonie nigdy nie czułem takich emocji jak przy tamtej kobiecie.

Wiesz co mi Elle jeszcze przychodzi do głowy? Że do teraz nie jestem pewny czy coś wtedy z tego mogło wyniknąć gdyby nie 'pojawienie' się  byłego. To był taki klimat niesamowity, że  Ona niby już była na wyciągnięcie ręki, ale jednak coś stoi na przeszkodzie. Czułem, że coś jest nie do końca okej i coś ukrywa i miałem rację.

JA tak sobie myślę, że juz wiem czym ona Ciebie tak uwiodła..w zasadzie to klasyka , nie obraź się wink

Była w odpowiednich proporcjach: zalotna, tajemnicza, niedostępna..a do tego wszystkiego traktowała Ciebie tak, że czułeś ten "błysk w jej oku", prawda? Czułes, że cię pożąda na swój sposób.. a nawet jak nie do końca, to sobie to dopowiedziałeś wink bo tak to działa, gdy ktoś nam sie podoba, wtedy uruchamia się projekcja naszego stanu na stan drugiej osoby.

A żona po prostu była dość "przewidywalna" co? Oj.. ale tak to jest jak sie dobierze osoba typu: sanczo pansa z kims, kto lubi gonić kroliczka wink kto lubi emocje i żeby coś się działo, żeby była niepewność: "zależy jej na mnie czy nie? "..itp. klimaty

168

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
adikami76 napisał/a:

Założyłem to konto tylko dla tego jednego postu. Frajerzyno, nie muszę nabierać pokory w tym temacie bo widać ewidentnie kim jesteś. Ludzie popełniają błędy ale tylko szczury i tchórze twojego pokroju chcą obarczać za swoje winy innych. Tak. Współczuję tym, którzy ci kibicują, bo widocznie lubią być tak traktowani. Wybacz, ale dla mnie jesteś śmieciem, który szuka tylko ucieczki od odpowiedzialności. Ty coś próbujesz naprawić????? Gdzie? Chyba w swoich urojeniach. Nie ważne czy chcą je naprawiać po swojemu, czy w inny sposób. Ale jeżeli chcą je naprawiać. Znalazłeś kilka naiwnych na tym forum, bo kupiły twoją bajeczkę. Sorry, śmiech na sali. jedyna osoba z tego wątku która musi się ogarnąć, to ty i tylko ty. Nędzny oszuście.

Wiedziałem, że się typek jeszcze pojawi.

Teraz mamy pewność z kim forum miało do czynienia.

I wiesz co nas różni? Ja nie gram i piszę szczerze. Ty grasz i udajesz kogoś kim nie jesteś - po to by zaleczyć kompleksy.

nie pisz do mnie per typek, bo razem nie piliśmy, a to że grasz to każdy ogarnięty to widzi. Nie mam żadnej potrzeby udawać kogokolwiek, bo nie wmawiam naiwnym że ojej, jak mi żal. Sorry, koleś, ale urwałeś się z nie wiadomo skąd. I jaką masz pewność co do tego z kim forum miało do czynienia? Nie no lepiej z takimi frajerami, co zachowują się jak smieci i zrzucają winę na niewinne żony i córki. Nas różni totalnie wszystko, przede wszystkim, ty jesteś frajerem.

169

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:
Spens napisał/a:

Nie jest jej przeciwieństwem z wyglądu - moja żona mi się podoba, jest ładna i atrakcyjna.

Już pisałem, że przy żonie nigdy nie czułem takich emocji jak przy tamtej kobiecie.

Wiesz co mi Elle jeszcze przychodzi do głowy? Że do teraz nie jestem pewny czy coś wtedy z tego mogło wyniknąć gdyby nie 'pojawienie' się  byłego. To był taki klimat niesamowity, że  Ona niby już była na wyciągnięcie ręki, ale jednak coś stoi na przeszkodzie. Czułem, że coś jest nie do końca okej i coś ukrywa i miałem rację.

JA tak sobie myślę, że juz wiem czym ona Ciebie tak uwiodła..w zasadzie to klasyka , nie obraź się wink

Była w odpowiednich proporcjach: zalotna, tajemnicza, niedostępna..a do tego wszystkiego traktowała Ciebie tak, że czułeś ten "błysk w jej oku", prawda? Czułes, że cię pożąda na swój sposób.. a nawet jak nie do końca, to sobie to dopowiedziałeś wink bo tak to działa, gdy ktoś nam sie podoba, wtedy uruchamia się projekcja naszego stanu na stan drugiej osoby.

A żona po prostu była dość "przewidywalna" co? Oj.. ale tak to jest jak sie dobierze osoba typu: sanczo pansa z kims, kto lubi gonić kroliczka wink kto lubi emocje i żeby coś się działo, żeby była niepewność: "zależy jej na mnie czy nie? "..itp. klimaty

No widzisz, a nie lepiej od razu się przyznać że zachowałabyś się tak samo jak autor? Wyjaśniła się obrona. big_smile Ale bawcie się dalej w bajeczki, to wam dużo da.

170 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 17:35:05)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Żona ci teraz kibicuje i podpowiada co masz pisać czy sam tak od siebie? Typie daj se spokój, bo ponoć masz 40 lat a jak dziecko się zachowujesz. Nie ruszają mnie twoje wyzwiska, co najwyżej śmieszą. Po raz kolejny pokazujesz jaki kompleksiarz z ciebie bo z nowego konta miałeś napisać 1 post a napisałeś kilka. Mało wiarygodny jesteś.

171 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2016-01-05 17:36:10)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens,

Dziękuję Ci za odpowiedzi.
Myślę, że, aby cokolwiek zmienić trzeba poddać głębszej refleksji zwłaszcza te zagadnienia, na które nie możesz dać jednoznacznej odpowiedzi, albo piszesz, że nie wiesz dlaczego, coś takiego miało miejsce. Sama skrucha oraz rozumienie na poziomie intelektualnym tego, że człowiek wikła się w jakieś przedziwne sytuacje, niestety nie wystarcza. Alkoholik wie, że nadużywa trunków, ale ta wiedza, nijak nie pomaga mu wyrwać się z nałogu. Unikanie rozmów o Twojej Rodzinie, o tym, dlaczego nie nawiązaliście bliższej relacji te kilka lat temu, jej fascynacja kimś zupełnie innym niż Tobą, omijanie faktycznych powodów ponownego nawiązania kontaktu, Twoje zachłyśnięcie się urodą tej kobiety i przyjemność przebywania z nią kosztem czasu dla bliskich należałoby moim zdaniem dokładnie przeanalizować, jeśli chcesz cokolwiek zmienić. Tak sądzę. I chyba potrzebujesz do tego jakiegoś przewodnika, jakiegoś autorytetu, jakiejś osoby, która pomoże Ci odsłaniać, a potem rozwiązywać te trudne sprawy w Tobie. Masz kogoś takiego w swoim otoczeniu?

172

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

facetJAKwielu..Ty jesteś zaburzony.. sad Przykro się to czyta. Naprawdę uważasz, że panujesz nad emocjami? Zaraz pewnie znowu dostaniesz bana, ale szkoda mi Ciebie..Dorosły facet..Ty masz dzieci? MAsakra.

173 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 17:45:28)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

JA tak sobie myślę, że juz wiem czym ona Ciebie tak uwiodła..w zasadzie to klasyka , nie obraź się wink

Była w odpowiednich proporcjach: zalotna, tajemnicza, niedostępna..a do tego wszystkiego traktowała Ciebie tak, że czułeś ten "błysk w jej oku", prawda? Czułes, że cię pożąda na swój sposób.. a nawet jak nie do końca, to sobie to dopowiedziałeś wink bo tak to działa, gdy ktoś nam sie podoba, wtedy uruchamia się projekcja naszego stanu na stan drugiej osoby.

A żona po prostu była dość "przewidywalna" co? Oj.. ale tak to jest jak sie dobierze osoba typu: sanczo pansa z kims, kto lubi gonić kroliczka wink kto lubi emocje i żeby coś się działo, żeby była niepewność: "zależy jej na mnie czy nie? "..itp. klimaty

No właśnie, za żoną tak nie musiałem latać.

A z tamtą tak jak piszesz cały czas była adrenalina i ta niepewność.

174 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-05 17:53:03)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

No właśnie, za żoną tak nie musiałem latać.

A z tamtą tak jak piszesz cały czas była adrenalina i ta niepewność.

A pomyślałeś kiedyś o tym, że za żoną "nie musiałeś latać", bo zaakceptowała Ciebie od A do Z i takim jakim jesteś, dlatego nie potrzebowała Ciebie "testować"..w przeciwieństwie do Niedoszłej, która ani nie kupiła Ciebie w całości, ani nie była do Ciebie rpzekonana co przypieczętowała powrotem do byłego?

Potrafisz zrozumieć z czego ta niepewność i adrenalina naprawde wynikały?
Bo to, że mózg mężczyzny lubi "gnić kroliczka" to jasne, ale ja probuje Ci uświadomić, co naprawde kryje się za tym mechanizmem, jakie sa prawdziwe powody.. niekoniecznie to, że Niedoszła ceniła siebie wyżej niż Twoja żona..ona po prostu nie była do Ciebie przekonana..


EDIT: I też doprecyzuj, czym była dla Ciebie ta "adrenalina i niepewność", czy nie chdozi o ukradkowe spotkania i to, że ona nie dawała Ci adnej pewności co dalej? Czy też jeszcze coś innego..

175 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2016-01-05 18:12:34)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Myślałem jeszcze o niej przez wiele miesięcy, ale przez większość tego czasu byłem sam. Potem poznałem swoją żonę, ale nie byłem jeszcze do końca wyleczony z tamtej, czasem wracały myśli o niej.

To, że wielu ludzi nosi w sobie jakiś archetyp, nie jest według mnie niczym dziwnym. Skąd by się bowiem brały w okresie nastoletnim u dziewczyn plakaty wywieszane na ścianach, a u młodzieniaszków "panienki" naklejane na wewnętrznych stronach drzwiczek w szafkach sportowej szatni? A w wieku dorosłym fantazjowanie, oglądanie filmów z ulubionymi aktorami, etc?

Od kiedy sięgam pamięcią, podoba mi się niezmiennie  pewien określony typ męskiej urody i znajdował on nawet swoje inkarnacje ;-)))

A mowa tu póki co, wyłącznie o walorach zewnętrznych. To, że nigdy z tą kobietą nie nawiązałeś bliższej reacji, a znacie się jedynie z luźnych pogawędek, mógł dodatkowo spowodować, że do jej pięknej ziemskiej powłoki dołączyłeś cechy, które uznałeś za atrakcyjne emocjonalnie, uczuciowo, intelektualnie, duchowo, etc. No i powstał "konglomerat" cnót wszelkich, który hasa sobie na koniku Twej wyobraźni.

Widzisz Spens, chodzi w tym wszystkim nie tyle o Twoje zauroczenie tą osobą -  bo za kilka lat może pojawić się inna, równie hojnie obdarowana przez los  - ile o jakąś prawdę o Tobie samym, o tym co jest dla Ciebie ważne, jakie mechanizmy skłaniają Cię to takiego, a nie innego postępowania, dlaczego nie radzisz sobie i ulegasz przejściu od fascynacji do konkretnych działań, których skutkiem jest bardzo często rozpad rodziny.

176

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

facetJAKwielu..Ty jesteś zaburzony.. sad Przykro się to czyta. Naprawdę uważasz, że panujesz nad emocjami? Zaraz pewnie znowu dostaniesz bana, ale szkoda mi Ciebie..Dorosły facet..Ty masz dzieci? MAsakra.

Wiesz, nie rozbawiaj mnie jak autor big_smile Lepiej prowadzić dysputę z kimś kto kłamie oszukuje, manipuluje i dostaje podpowiedzi od was jak swoją zonę dobić big_smile No szczyt dorosłości. O moje dzieci się nie martw. Na pewno mają przekazane inne wartości, nie takie frajerskie i żałosne jakie prezentuje autor. A to że język taki jaki jest? Wolisz jak ktoś ci pluje w twarz i wkręca ci głupoty pisząc grzecznie i ułożenie? Nazywanie rzeczy po imieniu to tylko nazywanie rzeczy po imieniu.
Zdanie autora jest tyle warte co spłukana woda w kiblu. Ale widzę że znalazłaś z nim wspólny język, więc widocznie macie dużo wspólnego. Może jakieś wspólne doświadczenia was połączą.

Powtórzę więc, doczytaj sobie dwie pierwsze strony tego wątku i zobacz kogo wspierasz. big_smile

177

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Żona ci teraz kibicuje i podpowiada co masz pisać czy sam tak od siebie? Typie daj se spokój, bo ponoć masz 40 lat a jak dziecko się zachowujesz. Nie ruszają mnie twoje wyzwiska, co najwyżej śmieszą. Po raz kolejny pokazujesz jaki kompleksiarz z ciebie bo z nowego konta miałeś napisać 1 post a napisałeś kilka. Mało wiarygodny jesteś.

Żona m nie musi kibicować w niczym bucu. Zwyczajnie podziela moje zdanie big_smile Twoja wiarygodność za to jest ogromna że nie ma co. big_smile Ale jak widzisz, nie każdy daje się nabierać na twoje bzdury. big_smile Po raz kolejny co najwyżej pokazuję tobie jakim jesteś mendą . big_smile nic więcej. A teraz dalej wciskaj kity big_smile

178 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 18:08:24)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
adikami76 napisał/a:
Spens napisał/a:

Żona ci teraz kibicuje i podpowiada co masz pisać czy sam tak od siebie? Typie daj se spokój, bo ponoć masz 40 lat a jak dziecko się zachowujesz. Nie ruszają mnie twoje wyzwiska, co najwyżej śmieszą. Po raz kolejny pokazujesz jaki kompleksiarz z ciebie bo z nowego konta miałeś napisać 1 post a napisałeś kilka. Mało wiarygodny jesteś.

Żona m nie musi kibicować w niczym bucu. Zwyczajnie podziela moje zdanie big_smile Twoja wiarygodność za to jest ogromna że nie ma co. big_smile Ale jak widzisz, nie każdy daje się nabierać na twoje bzdury. big_smile Po raz kolejny co najwyżej pokazuję tobie jakim jesteś mendą . big_smile nic więcej. A teraz dalej wciskaj kity big_smile

Coraz bardziej mnie śmieszysz typie wink

179

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:
Spens napisał/a:

No właśnie, za żoną tak nie musiałem latać.

A z tamtą tak jak piszesz cały czas była adrenalina i ta niepewność.

A pomyślałeś kiedyś o tym, że za żoną "nie musiałeś latać", bo zaakceptowała Ciebie od A do Z i takim jakim jesteś, dlatego nie potrzebowała Ciebie "testować"..w przeciwieństwie do Niedoszłej, która ani nie kupiła Ciebie w całości, ani nie była do Ciebie rpzekonana co przypieczętowała powrotem do byłego?

Potrafisz zrozumieć z czego ta niepewność i adrenalina naprawde wynikały?
Bo to, że mózg mężczyzny lubi "gnić kroliczka" to jasne, ale ja probuje Ci uświadomić, co naprawde kryje się za tym mechanizmem, jakie sa prawdziwe powody.. niekoniecznie to, że Niedoszła ceniła siebie wyżej niż Twoja żona..ona po prostu nie była do Ciebie przekonana..


EDIT: I też doprecyzuj, czym była dla Ciebie ta "adrenalina i niepewność", czy nie chdozi o ukradkowe spotkania i to, że ona nie dawała Ci adnej pewności co dalej? Czy też jeszcze coś innego..

Możliwe, że nie była przekonana. Ja sobie znowu to tłumaczyłem, że nie wygasło uczucie do byłego i zastanawiałem się czy jakby on zapadł się pod ziemię to czy coś by z tego wynikło. To później takie myśli krążyły nade mną.
A z czego wynikały i czym były niepewność i adrenalina? Głównie czy coś z tej znajomości wyniknie więcej czy nie.

180 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-05 18:23:46)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

A z czego wynikały i czym były niepewność i adrenalina? Głównie czy coś z tej znajomości wyniknie więcej czy nie.

No więc sam widzisz, że gros tych emocji ma źródło w ambicjonalnym podejściu..Gdy wkracza duma i ego ludzie potrafią robić najgłupsze rzeczy, żeby sobie udowodnić, że "sa dość dobrzy dla kogoś".
I ja byłam swego czasu ofiarą swojego ego i urażonej dumy wink


Możliwe, że nie była przekonana. Ja sobie znowu to tłumaczyłem, że nie wygasło uczucie do byłego i zastanawiałem się czy jakby on zapadł się pod ziemię to czy coś by z tego wynikło

Dokładnie. TY sobie to tak tłumaczyłeś, bo to o wiele mniej bolesne dla ego i dobrego mniemania o sobie  niż "wybrała kogos innego, do kogo nie musiała sie przekonywać". Dalej nie do końca chcesz przyjąć do wiadomości fakt, że gdy kobieta naprawde się zakocha (tak jak Ty teraz) to nie licza się eks, obecni ani inne przeszkody..chyba sam widzisz po sobie?
Po prostu nie była w Tobie zakochana, tak jak Ty nie byłeś zakochany w żonie.

Sprobuj patrzec trzeźwo, to pomaga nabrac dystansu.

181

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Mogę jeszcze dodać, że gdyby ona wtedy poznała kogoś nowego to ten temat by nie powstał.

182

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Autorze - to nie jest tak, że nie potrafisz przestać myśleć o tej kobiecie - Ty nie chcesz przestać o niej myśleć.

Szkoda Twojej żony i córeczki, naprawdę.

Usiądź, wyciągnij kartkę i zapisz sobie po lewej stronie ''plusy romansu'', a z prawej ''minusy romansu''.
Obiektywnie, szczerze. A potem schowaj kartkę tak, by nikt jej nie znalazł, połóż się spać i wróć do niej jutro.
Przeczytaj i zastanów się, czy warto. Gwarantuję Ci, że nie.

P.S Pa pa FacetJakWielu! Nie szło już czytać tych wypocin...

183

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

CynicznaHipo: Powiem coś przewrotnego ale tylko pozornie.. Mianowicie: minusy romansu w kontekście pozostawania w związku małżeńskim sa oczywiste, ale nie przeskoczą plusów w momencie, gdy mąż nie pożąda i nie kocha żony,a jest z nią głównie dlatego, że "tak wyszło", bo "ktoś inny kiedyś zrezygnował z niego".
W tym przypadku 'plusy' sa czystą kalkulacją nie wyrazem prawdziwych uczuć.

184 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-01-05 18:51:19)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:

Wzruszyłaś mnie big_smile Ale powiem tobie w zaufaniu, że o wiele bardziej lekceważąco do swojej żony podchodzi autor. Rozumiem, jednak że popierasz takie zachowania. Poza tym, napiszę to po raz kolejny, gdyby zachowanie autora było inne i napisałby że zamierza to inaczej rozwiązać, a nie szukać ucieczki, mój ton byłby inny. Ja wiem że kobiety lubią drani, ale są pewne granice. Wybacz, ale to że mnie zaraportowałaś, nie zrobiło na mnie najmniejszego wrażenia. Rozumiem również że opowiadanie bajeczek i kłamanie autora nazywasz cywilizowaną rozmową? big_smile

jak wrazenia nie zrobiło to jest szansa, że przynajmniej ochłoniesz no i będziesz miał wiecej czasu dla zony, na pewno się ucieszy, podobnie jak nietorzy ze już Cie tu nie ma :-)
Od poczatku zauwazylam, ze jesteś niezrownowazony emocjonalnie i agresywny, nigdy Twoich postow nie zglaszalam do moderacji, ale moja cierpliwość dla Twoich popisow sie wyczerpala, Bye!

185

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Elle, ale tak całkiem szczerze. jak wytłumaczysz fakt, że ona się odezwała do mnie po tylu latach? Desperację wykluczamy od razu, bo jest na tyle atrakcyjna, że sobie może przebierać w facetach. Idąc dalej dlaczego nie urwała tego kontaktu jak dowiedziała się o żonie i dziecku?
Dlaczego na 1 spotkaniu tak a nie inaczej zareagowała na wieść o moim statusie?

Ja znowu to tłumaczyłem tym, że jednak wtedy to nie było takie nic z jej strony.

186

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
adiaphora napisał/a:
facetJAKwielu napisał/a:

Wzruszyłaś mnie big_smile Ale powiem tobie w zaufaniu, że o wiele bardziej lekceważąco do swojej żony podchodzi autor. Rozumiem, jednak że popierasz takie zachowania. Poza tym, napiszę to po raz kolejny, gdyby zachowanie autora było inne i napisałby że zamierza to inaczej rozwiązać, a nie szukać ucieczki, mój ton byłby inny. Ja wiem że kobiety lubią drani, ale są pewne granice. Wybacz, ale to że mnie zaraportowałaś, nie zrobiło na mnie najmniejszego wrażenia. Rozumiem również że opowiadanie bajeczek i kłamanie autora nazywasz cywilizowaną rozmową? big_smile

jak wrazenia nie zrobiło to jest szansa, że przynajmniej ochłoniesz no i będziesz miał wiecej czasu dla zony, na pewno się ucieszy, podobnie jak nietorzy ze już Cie tu nie ma :-)
Od poczatku zauwazylam, ze jesteś niezrownowazony emocjonalnie i agresywny, nigdy Twoich postow nie zglaszalam do moderacji, ale moja cierpliwość dla Twoich popisow sie wyczerpala, Bye!

A gdzie tam ochłonie. Już natrzepał kilka postów z nowego konta.

187

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Mam wrażenie, że w tych przepychankach słownych, personalnych pojazdach i ogólnym shitstormie zgubiło się sedno sprawy, o którym napisała Elle:

Elle88 napisał/a:

żeby można bylo mówić o jakichkolwiek próbach odbudowy należy ustalić 2 rzeczy:

1. Czy autor KOCHA żonę (nie córkę! oddzielcie te rzeczy, ludzie). Czy 'kocha', a nie docenia za dobroć, wkład, urodzenie córki, itp. itd.

2. Czy jest gotowy przeprowadzić nie jedna, nie dwie, tylko tyle rozmów, ile będzie trzeba..przegadać z żoną temat az do wyrzygania, aż nie dojdą do sedna i ona nie pozna najmniejszych motywów dlaczego on zrobił co zrobił, żeby mogła mu powoli na nowo zaufać i poczuć się przy nim bezpiecznie. Nie żadne powody rzucone w 2 zdaniach, półgębkiem, tak jak zaplanował to sobie autor.

Bez spełnienia tych 2 warunków, nie ma co się wygłupiać i zabierać tej kobiecie kolejnych lat i czasu, którego nikt jej nie odda.

Spens, to jest właśnie to, co musisz sobie dogłębne przemyśleć.

Czy żona jest prawdziwą miłością twojego życia, a niedoszła kochanka to po prostu obiekt zauroczenia, które nie miało szans się zrealizować, więc tliło się w tobie i pod wpływem ponownego spotkania chwilowo wybuchło? Czy też tą prawdziwą miłością jest Niedoszła, a żona - dobra, ciepła, ładna, atrakcyjna, fajna i kochana - to jednak ledwie blada imitacja?

Bo widzisz, jeśli to jednak Niedoszła, to ratowanie małżeństwa z żoną skończy się tym, że za rok albo za pięć lat myśl o Niedoszłej wróci, jeszcze silniejsza. I będziesz nieszczęśliwy (niezrealizowana miłość boli strasznie) i będziesz unieszczęśliwiał wszystkich naokoło - żonę i córkę w pierwszej kolejności. I prawdopodobnie będziesz mieć pretensje - do siebie samego, ale może (choćby podświadomie) i do swojej rodziny, bo jakby jej nie było, to mógłbyś mieć cudny, idealny związek z Niedoszłą, miłością twego życia.

Musisz trzeźwo ocenić, czy ten nawrót zauroczenia Niedoszłą to tylko chwilowe oszołomienie. Czy też wywlekła ta sytuacja na wierzch i pokazała jaskrawo całą słabość twojego małżeństwa - budowanego na niepewnym fundamencie, bez 100% zaangażowania z twojej strony od początku, opartego na uczuciu, które nie jest "nie do zdarcia i na całe życie".

188

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, czyli reasumując- na ten moment jest tak, że wczoraj rozmawiałeś z niedoszłą przez telefon i powiedziałeś jej, że to koniec, bo masz żonę i dziecko, i ona przyjęła to wszystko do wiadomości życząc ci wszystkiego dobrego, jednak głos miała dosyć smutny.
Ty zbierasz się po tym telefonie i masz szczery zamiar zająć się swoim małym stadkiem, na którego czele przecież stoisz.
Wiadomo, że łatwo ci nie będzie, bo niedoszła porządnie zawróciła ci w głowie, jednak jesli bedziesz miał właściwe priorytety, to za jakis czas ogarniesz się po niedoszłej.
Mnie w twojej sprawie najbardziej niepokoi to, jak ty zachowasz się, gdy niedoszła zadzwon albo napisze, jesli zrobi ona cokolwiek w twoja stronę- co ty wtedy zrobisz? Ja się wtedy zachowasz? Bo widzisz, ja na przykład mam teorię, że boczniary mają to do siebie, że lubią przypierdalać się do rodziny i że naprawdę nie łatwo łatwo pogonić napaloną na jakiegos  żonatego, szczególnie gdy one uznały, że danego żonatego warto byłoby przysposobić dla siebie. Wtedy nawet gdybyś wziął rozpalony pręt, to i tak nie pogonisz takiej baby. Na rózne sposoby będzie cię taka brała- a to na twoją koleżankę, a to na litość, a to żebyś przyjechał do niej, bo prąd w domu jej wysiadł albo auto gdzieś się jej rozkraczyło- kobiety mają różne sposoby na łowienie łosi- zapewniam cię o tym.
Dlatego ja się ciebie pytam- co ty zrobisz, jesli niedoszła zadzwoni do ciebie pod jakims pretekstem i to nie raz, ale dwa albo nawet i trzy?
Czy cośtakiego ciebie rozczuli? Czy na tej podstwie ty uznasz, że niedoszłej na tobie zalezy?
Ona zadzwoni do ciebie na 100%- skąd wiem? Wiem, że tak będzie, bo one zawsze dzwonią, raz pogonić je to stanowczo za mało.
Co wtedy zrobisz?
A jesli chodzi o twoją zonę, to ja radzę ci, żebyś absolutnie o niczym jej nie mówił. Siedź cicho jak mysz pod miotłą i nie opowiadaj, jak to nieiwiele brakowało itd. Jeśli zdecydowałes się na dalsze budowanie swojej rodziny i chcesz mieć w domu święty spokój oraz fajną atmosferę, to zajmij sie tym i pod żadnym pozorem nie rozwalaj swoje rodziny opowiadając o bocznej.
Co zrobisz, jesli niedoszła odezwie się do ciebie?

189

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Elle, ale tak całkiem szczerze. jak wytłumaczysz fakt, że ona się odezwała do mnie po tylu latach? Desperację wykluczamy od razu, bo jest na tyle atrakcyjna, że sobie może przebierać w facetach. Idąc dalej dlaczego nie urwała tego kontaktu jak dowiedziała się o żonie i dziecku?
Dlaczego na 1 spotkaniu tak a nie inaczej zareagowała na wieść o moim statusie?

Ja znowu to tłumaczyłem tym, że jednak wtedy to nie było takie nic z jej strony.

Powody, dla których się odezwała mogą być różne.. Domyślam się, że pierwszy, jaki nasuwa się mężczyźnie zakochanemu jest taki, że "ona odwzajemniła uczucie", jednak odrazu Ci powiem, że jest to teza ryzykowna wink Po pierwsze dlatego, że przez tak długi okres czasu (kilka lat! nie kilka m-cy) ludzie podejmują decyzje kierowani sentymentem -to raz, dwa: nigdy nie wiesz naprawdę na ile atrakcyjna osoba może przebierać w ofertach, tzn. na ile oferty, w których przebiera sa REALNIE atrakcyjne dla niej. Być może na tle dostępnych dla niej na tamten czas ofert i kierowana samotnością, zdecydowała się odświeżyć znajomość i sprawdzić zwyczajnie czy "nadal na  nią lecisz" i... mission completed: lecisz, odfajkowane wink

Dlaczego nie urwała kontaktu wiedząc, że masz żonę ..a to ONA ma żonę i dziecko, czy Ty? Pomijam fakt, że nie najlepiej to świadczy o jej kręgosłupie moralnym, ale o tym Ci już pisano nie raz.

Zareagowała jak zareagowała, bo dałeś jej tym do zrozumienia, że mogą pojawić się komplikacje, a ona -jak widać: 1. komplikacji nie lubi 2. musiałaby pewnie wziąć trochę na przeczekanie i nie byłaby w centrum uwagi (zgaduję - tego tez nie lubi, prawda?)


Generalnie, jako kobieta i osoba, która troche zna życie, powiem Ci, żebyś nauczył się szybko oddzielać emocje od faktów, bo popłyniesz..zwłaszcza z kobietą, która na tych emocjach potrafi grać wink

190 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 19:13:02)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
oliwia9195 napisał/a:

Co zrobisz, jesli niedoszła odezwie się do ciebie?

Mi się wydaje, że ona już się nie odezwie do mnie. Po pierwsze poza tym, że nie przeszkadzało jej to, że mam żonę i dziecko, to ona chyba nie z tych co lubią się na siłę wchodzić z buciorami w czyjeś życie.

191

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
oliwia9195 napisał/a:

Spens, czyli reasumując- na ten moment jest tak, że wczoraj rozmawiałeś z niedoszłą przez telefon i powiedziałeś jej, że to koniec, bo masz żonę i dziecko, i ona przyjęła to wszystko do wiadomości życząc ci wszystkiego dobrego, jednak głos miała dosyć smutny.
Ty zbierasz się po tym telefonie i masz szczery zamiar zająć się swoim małym stadkiem, na którego czele przecież stoisz.
Wiadomo, że łatwo ci nie będzie, bo niedoszła porządnie zawróciła ci w głowie, jednak jesli bedziesz miał właściwe priorytety, to za jakis czas ogarniesz się po niedoszłej.
Mnie w twojej sprawie najbardziej niepokoi to, jak ty zachowasz się, gdy niedoszła zadzwon albo napisze, jesli zrobi ona cokolwiek w twoja stronę- co ty wtedy zrobisz? Ja się wtedy zachowasz? Bo widzisz, ja na przykład mam teorię, że boczniary mają to do siebie, że lubią przypierdalać się do rodziny i że naprawdę nie łatwo łatwo pogonić napaloną na jakiegos  żonatego, szczególnie gdy one uznały, że danego żonatego warto byłoby przysposobić dla siebie. Wtedy nawet gdybyś wziął rozpalony pręt, to i tak nie pogonisz takiej baby. Na rózne sposoby będzie cię taka brała- a to na twoją koleżankę, a to na litość, a to żebyś przyjechał do niej, bo prąd w domu jej wysiadł albo auto gdzieś się jej rozkraczyło- kobiety mają różne sposoby na łowienie łosi- zapewniam cię o tym.
Dlatego ja się ciebie pytam- co ty zrobisz, jesli niedoszła zadzwoni do ciebie pod jakims pretekstem i to nie raz, ale dwa albo nawet i trzy?
Czy cośtakiego ciebie rozczuli? Czy na tej podstwie ty uznasz, że niedoszłej na tobie zalezy?
Ona zadzwoni do ciebie na 100%- skąd wiem? Wiem, że tak będzie, bo one zawsze dzwonią, raz pogonić je to stanowczo za mało.
Co wtedy zrobisz?
A jesli chodzi o twoją zonę, to ja radzę ci, żebyś absolutnie o niczym jej nie mówił. Siedź cicho jak mysz pod miotłą i nie opowiadaj, jak to nieiwiele brakowało itd. Jeśli zdecydowałes się na dalsze budowanie swojej rodziny i chcesz mieć w domu święty spokój oraz fajną atmosferę, to zajmij sie tym i pod żadnym pozorem nie rozwalaj swoje rodziny opowiadając o bocznej.
Co zrobisz, jesli niedoszła odezwie się do ciebie?

Oliwia, w sumie to się mogę z tobą zgodzić tak w 95%.

Tylko pomijasz jedną sprawę. Jak się Niedoszła będzie odzywać do Spensa, to jeszcze pół biedy (zakładając, że facet ma silny charakter i wytrwa w postanowieniu o zerwaniu kontaktu). Ale co będzie, jak Niedoszła się odezwie do żony? Mało takich sytuacji? Sama mówisz, że jak się zaweźmie, to nie odpuści i będzie się każdym sposobem próbowała wcisnąć między Spensa a jego żonę. Czemu nie takim?

I co wtedy? Co, jak się żona o wszystkim dowie od kochanki? Wydaje mi się, że jeśli Spensowi zależy na wybaczeniu, to łatwiej je uzyska, jak się sam do wszystkiego przyzna, niż jak się sprawa rypnie. Bo inaczej się kobieta czuje, jak przychodzi do niej mąż i mówi "Kochanie, spieprzyłem. Wybacz.", a inaczej jak od kochanki słyszy "Patrz, jaka z ciebie idiotka i jak się dajesz robić na szaro."

192

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

To, że pójdzie do żony to też wykluczam. Kobita nie z tych zdolnych do takich numerów.

193

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
oliwia9195 napisał/a:

Co zrobisz, jesli niedoszła odezwie się do ciebie?

Mi się wydaje, że ona już się nie odezwie do mnie. Po pierwsze poza tym, że nie przeszkadzało jej to, że mam żonę i dziecko, to ona chyba nie z tych co lubią się na siłę wchodzić z buciorami w czyjeś życie.

Oj, Spens. Ty jednak bab nie rozumiesz.

Jak jej nie przeszkadzało, że masz rodzinę, to znaczy, że pasowałaby jej rola kochanki. Bycie kochanką z definicji łączy się z wchodzeniem z buciorami w czyjeś życie. Ale kochanki prędzej czy później, mniej lub bardziej subtelnie dążą do upgrade'u relacji - czyli bycia główną, a nie boczną.

Jeszcze żeby ona miała rodzinę - męża, dzieci - można by się było spodziewać, że ochłonie, skalkuluje ryzyko i zrezygnuje. Ale dla niej relacja z tobą to żadne ryzyko. Jakby miała jakieś skrupuły czy moralne hamulce, to wycofałaby się ze wszystkiego od razu po informacji, że jesteś zajęty i dzieciaty.

194

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

No a jeżeli już by się odezwała to nie po to podejmowałem decyzję o tym, że już się nie spotkamy, by do niej latać jak się odezwie.

195

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Dla  Spensa ona jest niedoścignionym ideałem, dlatego tak jej pożąda, tak mu na niej zależy....
dla niej autor zawsze będzie plastrem na  'zranioną duszę". Ona jest typem 'myśliwego",i  to ona "rozdaje karty", gdyż wie że Spens ma do niej "słabość".
Teraz sytuacja jest podobna jak w przeszłości z tymże autor jest 'zajęty" i dlatego dla niej tak bardzo przez to atrakcyjny, a ona chce go mieć przy sobie aby móc pozbierać się po nieudanym związku. Jakikolwiek facet stanie jej teraz na drodze to ta kobieta będzie szukała kogokolwiek na pocieszenie. 'Pech", przypadek, że znowu trafiła na Spensa.
To co opisuje autor po jego kontaktach z nią, to jego subiektywne odczucia, i raczej tęsknota za czymś utraconym, co z rzeczywistością może nie mieć wiele wspólnego.
Czy ona go kocha? Wątpliwa sprawa.
Dla niej Spens to też raczej sentymentalne wspomnienie z przeszłości, ktoś kto poszedłby za nią w ogień, ale ona za nim- już niekoniecznie. Dlatego ona mając taką wiedzę, i taką 'władzę" nad Spensem, gdyby była osobą z zasadami, to nie umawiałaby się z żonatym- byłym adoratorem.
Może autor sobie dopowiedzieć i bronić jej niewinności, ale ona to "wilk w owczej skórze" ;-) Ona doskonale wie czego chce od życia i jak może to osiągnąć, świetny z niej psycholog. Wyczuła, że Spens dalej coś do niej.... a to znaczy ze z żoną ma nienajlepsze relacje, że jest nuda i rutyna małzeńska, a on nie do końca wie czego chce od życia.
Niestety to on jest tym "słabym ogniwem' w małżeństwie.
Ta sytuacja obnaża kruchość jego relacji z zoną i lenistwo w związku, niedowartościowanie, niedocenianie wzajemne siebie oraz tego co się ma, stąd to 'szukanie " na zewnątrz.

Posty [ 131 do 195 z 1,397 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024