Rok po ślubie i pojawiła się Ona - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Strony Poprzednia 1 2 3 4 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 1,397 ]

66 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2016-01-04 13:34:57)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Facetjakwielu, nie jest tak jak piszesz.

A jak jest?
Bo jeśli jest tak, że został tobie do byłej sentyment i przez chwilę tylko te resymentalne emocje spowodowały, że nieco poniosła cię fantazja, po czym przyszło otrzeźwienie, to jestem to w stanie zrozumieć. Ale jeśli żona stała się dla ciebie lekiem i plasterkiem na niespełnioną miłość, a plasterek teraz stał się zbyteczny, to uważam, że powinieneś się mocno zastanowić nad tym, jakim jesteś człowiekiem i jak traktujesz innych ludzi.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

To, że Autor w momencie tworzenia związku ze swoją żoną jej nie kochał, że była tylko "zapełniaczem" - to pewne.
Niemniej, jest możliwe stworzenie w takiej sytuacji i takim układzie czegoś pięknego i głębokiego... wartościowego... Tylko trzeba nad tym wytrwale i ciężko pracować.

Tymczasem Autor, zaledwie rok po zawarciu małżeństwa leciiiiiiii... za tamtymi cyckami, bo mu je tamta znów pod nos podstawiła...

Gdyby powiedział: tak, przypomniało mi się co czułem... tak, to być może była kobieta mojego życia...
ale
okoliczności i wybory nas rozdzieliły
a teraz mam swoją kobietę, którą kocham, szanuję, z którą chcę być, wspierać ją, z którą chcę budować swoją przyszłość...

wtedy Autor wykazałby się WIELKĄ MĄDROŚCIĄ.

Całe te obecne pitulenia, jak to musi nad sobą pracować, by o tamtej zapomnieć, że nie da się jednym cięciem, że on musi sie tak starać i wysilać... oraz te, że z żoną nigdy nie czuł takiej namiętności - mnie po prostu obrzydzają... głównie w kontekście tego, że Autor skupia się i myśli wyłącznie o sobie, swoją żonę traktując jak przedmiot.
Smutne.
Chciałabym Ci życzyć Autorze, byś zrozumiał i zmądrzał. Ale skoro do tej pory to się nie stało... samo i spontanicznie... z głębi Twojej duszy i twojego serca... to teraz każde Twoje działanie jest już, wg mnie, wyłącznie zimną kalkulacją i wyrachowaniem... a to niezmiernie krzywdzące dla Twojej żony...

68 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-04 14:01:30)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

facetJAKwielu, ale tu nie chodzi o oczywisty fakt, że on nawalił i o "głaskanie" go po głowie, tylko, że w jego sytuacji jedynym uczciwym rozwiązaniem wg mnie - z jego "głowa w chmurach" i obecnym podejściem jakoby zapomnienie o Niedoszłej było dla niego czymś w rodzaju "kary od losu, który był dla niego niezbyt łaskawy, bo musiał ożenić się z obecną partnerką i Niedoszła mu o tym tylko przypomina", byłoby przyznanie się do zdrady, bo przecież i tak żona czuje jego oddalenie.. W innym wypadku jak jej to wyjaśni? Za jakimi wyssanymi z palca argumentami się schowa? A może na nią zwali winę, że "za mało się stara"?

Nie ma innego wyjścia, niz prawda.

Ale nie jestem też za budowaniem zamków na piasku.. bo można próbować coś "sklejać" gdy wcześniej tworzyło jakąś wartość, jakąś 'całość', ale w tym przypadku to było 'z braku laku' i na zasadzie drugiego wyboru.
Tak czy tak skrzywdził żonę..Nie wiem czy pozostanie przy nich (jej i dziecku) z czystej kalkulacji i rozsądku byłoby dobre dla żony. Bo patrzę pod kątem, co dla niej dobre, bo dla autora -wiadomo, on z wygody z żoną zostanie.

69

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

No właśnie nie chodzi o to aby go tłumaczyć i życzyć szczęścia, tylko mówić o oczywistych faktach. i o nich mówię.

70 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-04 14:16:54)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:

No właśnie nie chodzi o to aby go tłumaczyć i życzyć szczęścia, tylko mówić o oczywistych faktach. i o nich mówię.

Ale to, że ktoś nie wie jak sytuację rozwiązać i nie wiedział co się robi żeby "zamknąć stary rozdział" to też stwierdzenie faktu, a nie usprawiedliwienie.

71 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-04 14:41:34)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:

Słowa o tym że gdyby był z tą inną nie miałby żony i dziecka, pokazuje jego stosunek już nawet nie do wartości, ale do drugiego człowieka.
Czy można tak powiedzieć o swoim dziecku i potem spojrzeć w lustro?

Poczytaj może dokładnie co napisałem, a dopiero potem się wypowiadaj, bo przeinaczasz moje słowa tłumacząc je pod siebie. Najlepiej zastosuj się do swojego pierwszego wpisu bo widzę że na siłę chcesz zabłysnąć.

@elle, ja pisałem na początku, że faktycznie nie rozliczyłem się z przeszłością i wejście w nowy związek nie było w porządku z mojej strony. Napisałem też, że to było tylko na samym początku tego związku, potem przez wiele miesięcy było naprawdę bardzo dobrze między nami. Urodziła się córeczka, zaplanowaliśmy ślub. Opiekowałem się Nimi jak tylko mogłem i byliśmy szczęśliwi.

Wiem, że zepsułem to tymi spotkaniami i krzywdzę żonę i córeczkę, bo przecież Ona też cierpi przez kłótnie. Oddaliłem się emocjonalnie i nie mogłem udawać przed żoną, nie potrafiłem skupić myśli tylko na niej i ona widziała, że coś nie gra.

Ja wiem, że to wszystko było czy jest żałosne ale nie piszcie że otrzeźwiałem z czystego wygodnictwa.
Naprawdę chcę to wszystko poukładać, odcinając się całkowicie od tamtej kobiety nie sprawię, że nagle wyrzucę ją też z głowy. Potrzeba pracy i krok po kroku chcę odbudować to co zniszczyłem.

72 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-01-04 15:39:51)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

Nie ma innego wyjścia, niz prawda.

Pozwoliłem sobie ten tylko fragment wpisu Elle zacytować.
Mówi wiele i daje wskazówkę, co zrobić, by odzyskać zaufanie żony i nie stracić w przyszłości w oczach dziecka.
Tutaj nie ma miejsca na gdybanie, co by było, gdyby Autor nie był żonaty i dzieciaty.
Przecież nie zostałby ani mężem trwającej u jego boku kobiety i w konsekwencji, ojcem ukochanego dziecka, gdyby swego czasu tamta pani nie olała jego miłości.
Sam fakt, że wtedy wybrała "byłego" świadczy, że Autor był tylko odskocznią od problemów w jej związku i teoretyzowanie o wspólnej  przyszłości obojga w zupełnie innych okolicznościach nie ma najmniejszego sensu.

Warto wspomnieć, że o przyczynach "definitywnego" rozpadu związku kochanki Autor mówi niewiele. Kto odszedł od kogo, wydawać się może nieistotne, ale w jego sytuacji warto byłoby jednak wiedzieć, czemu znów się odezwała.

Interesuje mnie poza tym, co znaczyć ma "krok po kroku" w sklejaniu tego, co zostało zdezintegrowane w sytuacji, gdy emocjonalnie jest z tamtą?
Jak Autor wytłumaczy żonie dotychczasowe oddalenie emocjonalne, braki w jakości pożycia seksualnego, fochy i inne wahania nastroju? I jak wróci do "okresu szczęśliwości"?
Innego sposobu, poza tym, by uczynić ją przynajmniej współwinną kryzysu małzeńskiego dla ukrycia faktycznego powodu jego powstania - nie widzę.
Bo prawdy małżonka nie ma prawa się dowiedzieć. Domysły domysłami, "na szczęście", dowodów brak.

73

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Excop, dokładnie.

Jeśli autor zdecydowałby się żonie nie mówić, musiałby wymyślać kolejne kłamstwa o tym dlaczego im się nie udaje i co się z nim dzieje.

Ale najważniejsze jest dla mnie w dalszym ciągu to

Naprawdę chcę to wszystko poukładać, odcinając się całkowicie od tamtej kobiety nie sprawię, że nagle wyrzucę ją też z głowy.

W tej sytuacji nie ma mowy o "budowaniu" czy "odbudowywaniu" czy jak byś tej farsy nie określił.. W jaki sposób masz zamiar budować kiedy za każdym razem patrząc na żonę, będziesz przypominał sobie (tak jak do tej pory zresztą), że wolałbyś żeby to inna była na jej miejscu..dobrze wiesz kto.

Wielka szkoda, że doszło do tego momentu, gdzie jak sam mówisz przestałeś to kontrolować i nie potrafisz tego uczucia z siebie tak łatwo wymazać, ale nie wiem czy za Twoje osobiste rozterki, których zresztą jesteś jedynym autorem, powinna ZNOWU ponosić konsekwencje Twoja żona.
Ponosi je odkąd Niedoszła pojawiła się znów na horyzoncie -ok, ale to nie oznacza, że musi je ponosić do końca swojego życia i czekać aż Ty się z tego amoku ockniesz lub nie..bo przecież żadnej gwarancji jej nie dajesz, poza tym, że "Będziesz próbował" i "się starał". Trochę mało w tych okolicznościach, nie sądzisz?

74

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Excop napisał/a:

Innego sposobu, poza tym, by uczynić ją przynajmniej współwinną kryzysu małzeńskiego dla ukrycia faktycznego powodu jego powstania - nie widzę.
Bo prawdy małżonka nie ma prawa się dowiedzieć. Domysły domysłami, "na szczęście", dowodów brak.

Sugerujesz, żeby Spens obarczył żonę częścią odpowiedzialności za swoją nielojalność?
Toż to ohydna manipulacja, to takie typowe dla zdrajców.
Oczywiście, nikt nie jest idealny i żona Spens'a pewnie też nie jest,  jednak w tych okolicznościach, to po prostu byłoby skończone świństwo, jak się chce uderzyć psa, to kij się zawsze znajdzie
Ja także uważam, że nie ma sensu, aby Spens  wykładał żonie całą prawdę, przynajmniej nie teraz, taka informacja zniszczy ich małżeństwo.
Mało prawdopodobne jest, żeby żona od razu ujęła się honorem i wyrzuciła go z domu (kobiety w znacznie gorszej sytuacji walczą o niewiernego i rodzinę), ale będzie cierpieć i to długo.
Niech  Spens się ogarnie, ale warunkiem jest przede wszystkim zrezygnowanie z jakichkolwiek kontaktów z tamtą i poukładanie sobie w głowie, skoncentrowanie się na rodzinie i jak wcześniej napisałam przypomnienie, co urzekło go w żonie, wspomnienie pięknych chwil.
Spens powinien dać szanse sobie i rodzinie, ale nie przedłużać sprawy, gdyby "miłość" do tamtej nie dawała mu spokoju.
Nie bronię go, bo to co robi jest wstrętne, ale niech próbuje ratować, nie obarczając żony swoimi wątpliwościami.

75 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-04 17:02:10)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Excop napisał/a:

Warto wspomnieć, że o przyczynach "definitywnego" rozpadu związku kochanki Autor mówi niewiele. Kto odszedł od kogo, wydawać się może nieistotne, ale w jego sytuacji warto byłoby jednak wiedzieć, czemu znów się odezwała

Mówiłem niewiele bo i niewiele wiem poza tym co powiedziała czyli, że od niego odeszła.
Jak wtedy się spotykaliśmy to również niewiele wiedziałem o jej byłym. W sumie to było tak, że ona przez dłuższy okres czasu była sama. Pojawiłem się ja i wszystko wskazywało na to, że coś się z tego urodzi ale chyba jej były zaczął się nagle odzywać do niej. Ona chyba też chciała sobie ułożyć życie na nowo, wtedy nie mogę powiedzieć, że mnie oszukiwała. Po prostu uczucie do byłego nie wygasło. Ja wtedy od razu jak widziałem to jej zastanowienie się to odpuściłem. Kontakt się urwał całkowicie a ona wyjechała do niego.

Elle88 napisał/a:

W tej sytuacji nie ma mowy o "budowaniu" czy "odbudowywaniu" czy jak byś tej farsy nie określił.. W jaki sposób masz zamiar budować kiedy za każdym razem patrząc na żonę, będziesz przypominał sobie (tak jak do tej pory zresztą), że wolałbyś żeby to inna była na jej miejscu..dobrze wiesz kto.

Wielka szkoda, że doszło do tego momentu, gdzie jak sam mówisz przestałeś to kontrolować i nie potrafisz tego uczucia z siebie tak łatwo wymazać, ale nie wiem czy za Twoje osobiste rozterki, których zresztą jesteś jedynym autorem, powinna ZNOWU ponosić konsekwencje Twoja żona.
Ponosi je odkąd Niedoszła pojawiła się znów na horyzoncie -ok, ale to nie oznacza, że musi je ponosić do końca swojego życia i czekać aż Ty się z tego amoku ockniesz lub nie..bo przecież żadnej gwarancji jej nie dajesz, poza tym, że "Będziesz próbował" i "się starał". Trochę mało w tych okolicznościach, nie sądzisz?

Masz rację ale użyłbym słów, że nie ma mowy o odbudowaniu tego w tym momencie czyli po jednym pstryknięciu palcami. Ja pisałem, że odbudowanie tego musi zacząć się od całkowitego zerwania kontaktów z M. a potem wrócić do tego co było zanim się znowu pojawiła i nad tym pracować. Tutaj jak sobie to wszystko ogarnąłem jeszcze raz to bardzo trzyma mnie przy tym właśnie córka i chciałbym przede wszystkim dla niej jak najlepiej. To może znowu zabrzmieć tak, że zapytacie gdzie w tym wszystkim jest moja żona. Ona również jest w moim sercu tylko jak widać nie aż tak jak powinna i będę pracował nad tym bym by znowu była ona i tylko ona.

Tu chciałem tylko dodać, że od momentu bycia w związku z moją żoną nigdy nie latałem za dupami ani nie były mi w głowie inne. Jakieś flirty ze strony jednej czy drugiej ucinałem i nie bawiłem się w tego typu gierki.

@josz, excop tego nie sugeruje co pogrubiłaś. Chodzi mu raczej o to, że jak tak dalej będzie i nie powiem prawdy to moja żona zacznie obwiniać siebie.

76 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-01-04 18:31:55)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

@josz, excop tego nie sugeruje co pogrubiłaś. Chodzi mu raczej o to, że jak tak dalej będzie i nie powiem prawdy to moja żona zacznie obwiniać siebie.

Blisko, Spens. Bardzo blisko. Zrozumiałeś wymowę mojego przekazu.
I tego właśnie się obawiam.
Że pozwolisz żonie, by się obwiniała, by stłumić jej podejrzenia.
Dlatego napisałem, co napisałem w ten, a nie inny sposób.
Bo innej alternatywy, poza wyjawieniem żonie prawdziwych przyczyn ochłodzenia z Twojej strony, nie ma.

77

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Współczuję Twojej żonie,  dla mnie to  by była straszna tragedia gdybym dowiedziała się, że mój mąż woli inną, że mimo że się ze mną ożenił to myślał o innej. , że jesteśmy razem tylko dlatego, że ta inna ,  z jakiegoś powodu nie może z nim być. Że tak naprawdę nigdy by mnie nie wybrał,  gdyby tylko miał możliwość być wcześniej z tamtą. Czuła bym się tylko taką zapchaj dziurą.  Każda kobieta chce być kochana przez swojego partnera, chce być dla niego tą najważniejszą i tą jedyną. Co z tego że będziesz się starał,  przecież do miłości się nie zmusisz,  nie kochasz swojej żony,  widać, że zawsze kochałeś tyko tą znajomą.  Twoje małżeństwo nie ma już sensu,  co z tego, że zostaniesz z żoną z rozsądku a w głębi serca ciągle będziesz kochał inną,  ani Ty nie będziesz szczęśliwy, ani Twoja żona jeśli będzie znała prawdę. A czy ta Twoja znajoma,  jest gotowa dzielić z Tobą życie?  Czy wystarczą jej tylko takie ukradkowe spodnia dopuki sama nie pozna kogoś innego?

78

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Autorze jedyna dobra rzecz jaką możesz jeszcze zrobić to powiedzieć swojej żonie całą prawdę i tylko prawdę i odejść. Ta kobieta jest Zapewne jeszcze młoda i przed nią kilkadziesiąt lat dobrego życia. Ty jej nie dasz tego dobrego życia bo bez szczerej miłości z twojej strony jest to po prostu niemożliwe. Bez względu na to jak się ta historia skończy, Czy będziesz ze swoją piękną nową damą czy też nie, twojej żonie należy się szacunek. Ten szacunek okażesz tylko i wyłącznie mówiąc jej prawdę. Każdy rok życia z tobą będzie rokiem który jej ukradłeś. Im dłużej będziesz ciągnąć to pseudo małżeństwo tym dłużej odbierasz tej kobiecie prawo do szczęścia z kimś kto ją będzie naprawdę kochał.

79

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
janis1609 napisał/a:

Jeśli dziecko jest najwazniejsze to chyba odpowiedź jest prosta.

Ale rozumiesz że nie mogę zapomnieć o tamtej kobiecie. Jak ją zobaczyłem po tym czasie to normalnie szczęka mi opadła - wtedy była cudowna a teraz nie wiem nawet jakich słów użyć. Dodatkowo zawsze nam się świetnie rozmawiało i spędzało czas, potrafiliśmy gadać godzinami ze sobą..

Spens napisał/a:

Tutaj jak sobie to wszystko ogarnąłem jeszcze raz to bardzo trzyma mnie przy tym właśnie córka i chciałbym przede wszystkim dla niej jak najlepiej. To może znowu zabrzmieć tak, że zapytacie gdzie w tym wszystkim jest moja żona. Ona również jest w moim sercu tylko jak widać nie aż tak jak powinna i będę pracował nad tym bym by znowu była ona i tylko ona.

Niestety Spens, twoja żona nie ma przy onej szans. Nawet gdy zerwiesz kontakt z oną i zostaniesz przy rodzine, to będziesz z żoną tylko ze względu na dziecko. Kochając się z żoną może będziesz myślał o onej, z żoną to będziesz z ...obowiązku, litości, przyzwyczajenia, ale nie z prawdziwej miłości i pożądania.
Najgorsze dla twojej zony jednak będzie to, że nigdy nie dopuścisz jej tak blisko siebie jak oną, nie powiesz jej prawdy o sobie i onej, i żona będzie zyc w nieświadomości może coś wyczuwając, będzie napotykała się na opór, może zlośc z twojej strony nie widząc z jakiego powodu...
Jeżeli zostaniesz przy zonie będziesz odczuwać pewien  niedosyt, dyskomfort, który może powodować konflikty, unikanie żony. To przez żonę rezygnujesz ze swojego ideału, a więc to żony wina że nie jesteś w pełni szczęśliwy.
Ta ona spełnia twoje wyobrażenia, jest chyba "podobna" do ciebie, rozumiecie się, współgracie ze sobą, tworzycie wg twojego wyobrażenia na jej temat jedną całość. Z oną- jest niepewność, ciagle ją gonisz i jest fan, ona jest dla ciebie atrakcyjna, tajemnicza , uwodzicielska, nieprzewidywalna, pożądasz ją, chcesz ją mieć dla siebie...
Szybko i łatwo  wszystko zapomniałeś i wybaczyłeś jej. Pamiętasz  jak czułeś się wtedy będąc odrzuconym przez nią?

Czego tobie brakuje z żoną?......
Boisz się powiedzieć żonie prawdę, bo....
Czy twoja żona nie zasługuje na prawdę , możliwość dokonywania własnych wyborów, życia w pełnej świadomości?


A teraz wyobraz sobie, że jesteś wolny...
Dla której z tych kobiet jesteś w stanie poświęcić swoje życie i dać jej szczęście?
Co sprawia że czujesz się szczęśliwy i spełniony ?

Odpowiedz sobie i świadomie zdecyduj bez oglądania się w przeszłość, bez wymówek

80

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

skoro tak ja kochasz to powiedz żonie prawdę i odejdz
potrafisz podjac takie ryzyko taka decyzję?

81 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2016-01-04 21:44:49)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Frustrujący w tej historii jest łańcuszek nieświadomego odreagowywania przez bohaterów wątku, w skutek którego krzywdzone są kolejne osoby.
Spens swego czasu był plasterkiem na zranione serduszko byłej (są podstawy, aby przypuszczać, że tak jest i obecnie, bo jak inaczej wytłumaczyć jej nagły powrót do dawnego pocieszyciela), potem Spens znalazł sobie plasterek na zranione przez byłą serduszko i postąpił dokładnie tak samo jak ona, wiążąc się z obecną żobą. Teraz pewnie jego żona znajdzie sobie plasterek, aby odreagować zranienie. I tak trwa ten zaklęty krąg przenoszenia swoich krzywd na kolejne osoby. Ech...

82

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kitkaoskara napisał/a:

Frustrujący w tej historii jest łańcuszek nieświadomego odreagowywania przez bohaterów wątku, w skutek którego krzywdzone są kolejne osoby.
Spens swego czasu był plasterkiem na zranione serduszko byłej (są podstawy, aby przypuszczać, że tak jest i obecnie, bo jak inaczej wytłumaczyć jej nagły powrót do dawnego pocieszyciela), potem Spens znalazł sobie plasterek na zranione przez byłą serduszko i postąpił dokładnie tak samo jak ona, wiążąc się z obecną żobą. Teraz pewnie jego żona znajdzie sobie plasterek, aby odreagować zranienie. I tak trwa ten zaklęty krąg przenoszenia swoich krzywd na kolejne osoby. Ech...

byc moze masz racje, byc moze tak bylo i co z tego?
ludzie nie sa idealni i nigdy nie beda, na forum jest pare nickow, ktore uparcie opisuja "idealny swiat", w ktorym powinno sie zyc. tymczasem chodzi o to, zeby udzielac racjonalnych i trzymajacych sie rzeczywistosci porad. co z tego, ze by sie chcialo, zeby kazdy byl uczciwy i moralny (z tym moze byc problem- bo to jednak tez zalezy od szerokosci geograficznej)...skoro, jak wskazuje to forum i przejscia wiekszosci z nas, jest to iluzja.

a teraz twoj cytat z innego watku, patrzac na twoja powyzsza wypowiedz troche mnie rozbawil:

"Publiczne forum ma to jednak do siebie, że wypowiadające się osoby niekoniecznie chcą pomóc i wykazując się empatią zarezonować z innymi, ale skupiają się na autoprezentacji i przedstawieniu własnych osądów i opinii, w których głównie chodzi o zaprezentowanie swoich mądrości albo słuszności swoich przekonań."

83

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

A jaką Ty Kejt w swoim wpisie udzieliłaś choćby jedną "racjonalną i trzymającą się rzeczywistości poradę"?
Bo ja słaba dziś jestem... umysł mi dziś nie pracuje na pełnych obrotach... i znaleźć nie mogę... sad

A jako, że śmiech to zdrowie, więc Kitkaoskara ma dziś dobry uczynek na koncie tongue (skoro już porady racjonalnej i trzymającej się rzeczywistości udzielić nie potrafi, to chociaż tyle).

84 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2016-01-04 23:14:10)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Kejt
Doprawdy nie rozumiem twojego ataku na mnie - zaraportowałam post.
Aaa...w swoim poście podzieliłam się własną refleksją związaną bezpośrednio z tematem wątku. Pozdrawiam i życzę więcej życzliwości wobec innych smile

85

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kejt38 napisał/a:

co z tego, ze by sie chcialo, zeby kazdy byl uczciwy i moralny (z tym moze byc problem- bo to jednak tez zalezy od szerokosci geograficznej)...skoro, jak wskazuje to forum i przejscia wiekszosci z nas, jest to iluzja.

Nie wiem Kejt38 jak wygląda rzeczywistość i świat w którym Ty żyjesz...

Ale powiem Ci, że w moim świecie, w moim otoczeniu, wśród moich znajomych, rodziny, sąsiadów i przyjaciół jest zupełnie na odwrót. Ludzie są moralni... i nie jest to żadna iluzja. Normalni, dobrzy, współczujący. Pomagają sobie nawzajem.
Dbają o swoje dzieci.
Tworzą kochające się związki... rodziny...
Mają wiele empatii.
Nawet o zwierzęta dbają, wyobrażasz to sobie Kejt w ogóle???

Owszem zdarzają się wyjątki... ale to pojedyncze sztuki. Na nimi nie ma co w ogóle się pochylać...

Może powinnaś zmienić środowisko? Coby Cię do końca nie wypaczyło? Bo wiesz, kto z kim przestaje, takim się staje....

86

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Zorija napisał/a:
kejt38 napisał/a:

co z tego, ze by sie chcialo, zeby kazdy byl uczciwy i moralny (z tym moze byc problem- bo to jednak tez zalezy od szerokosci geograficznej)...skoro, jak wskazuje to forum i przejscia wiekszosci z nas, jest to iluzja.

Nie wiem Kejt38 jak wygląda rzeczywistość i świat w którym Ty żyjesz...

Ale powiem Ci, że w moim świecie, w moim otoczeniu, wśród moich znajomych, rodziny, sąsiadów i przyjaciół jest zupełnie na odwrót. Ludzie są moralni... i nie jest to żadna iluzja. Normalni, dobrzy, współczujący. Pomagają sobie nawzajem.
Dbają o swoje dzieci.
Tworzą kochające się związki... rodziny...
Mają wiele empatii.
Nawet o zwierzęta dbają, wyobrażasz to sobie Kejt w ogóle???

Owszem zdarzają się wyjątki... ale to pojedyncze sztuki. Na nimi nie ma co w ogóle się pochylać...

Może powinnaś zmienić środowisko? Coby Cię do końca nie wypaczyło? Bo wiesz, kto z kim przestaje, takim się staje....

strasznie nie lubie hipokryzji, a w tobie jest spora dawka.
sami moralni cie otaczaja..to jak to sie stal, ze sie rozwiodlas/rozwodzisz...a swoja droga wyrolowalas juz meza ze wspolnego majatku?

anonimowo w sieci to kazda bajke mozna napisac o swoim idealnym swiecie...taaaaa, ty to tylko wsrod aniolow przebywasz, a maz jakis taki "zepsuty" sie okazal...czysto z przypadku i oczywiscie bez twojego udzialu;)

poniewaz masz problemy z poprawnym czytaniem to dodam, ze napisalam: co z tego, zeby sie chcialo, zeby KAZDY....etc.

pozdrowienia z ciemnej strony ksiezyca;).....i jasne jestes the best;);)

87

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Kejt, widzisz hipokryzję w normalności? Współczuję, ja widzę hipokryzję w dawaniu porad komuś, kto napisał że jego dziecko to pomyłka, bo pojawiła się jakaś tam ex i ma lepsze cyce. W moim otoczeniu także są normalni i opisani przez Zoriję. Marginesu dużo mniej. Ale to już twój problem. Pasujecie do siebie z autorem. Naprawdę.

88

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:

Kejt, widzisz hipokryzję w normalności? Współczuję, ja widzę hipokryzję w dawaniu porad komuś, kto napisał że jego dziecko to pomyłka, bo pojawiła się jakaś tam ex i ma lepsze cyce. W moim otoczeniu także są normalni i opisani przez Zoriję. Marginesu dużo mniej. Ale to już twój problem. Pasujecie do siebie z autorem. Naprawdę.

nie lubie odpowiadac na retoryczne pytania, ale teraz odpowiem: w normalnosci nie widze hipokryzji, ale zyje juz wystarczajaco dlugo na swiecie, zeby wiedziec, ze kazdy kij ma dwa konce.
rady w stylu: powiedz zonie i ja zostaw bo ma prawo do owej normalnosci etc., albo wysilanie sie na glebsza analize typu: gdyby kozka nie skakala to by nozki nie zlamala....to ma oswiecic czlowieka zblakanego?;)


probujesz mnie zdyskredytowac bo niby jestem rownie "niemoralna" jak autor- w mysl zasady kto nie jest z nami jest naszym wrogiem;)...masz takie prawo ale ono nie znaczy, ze automatycznie twoje slowa staja sie wyrocznia i prawda:)

89 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-01-05 09:01:17)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, a tak zupełnie szczerze, jak dorosły facet.. Czym ta Niedoszła "wygrywa" z Twoją żoną? Chodzi o prezencję i wygląd, prawda? Z tego co napisałeś wcześniej, o tych 'zachwytach' i 'zatkaniu' jak ją zobaczyłeś.

A żona to pewnie typ "dziewczyny z sąsiedztwa", ładnej, ciepłej, fajnej, ale.. nie femme fatale jak niedoszła, co? (choc znane historii femme fatale nie musiały być klasycznymi pięknościami, po prostu stawiały na seksapil w wizerunku)


Taki mi się rysuje obraz (pomiędzy wierszami) jak czytam jak o nich piszesz..

90

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
CatLady napisał/a:

Pstryknęła palcami, bo jej z byłym nie wyszło i została na lodzie, a Ty lecisz, jak pies.

Nie możesz przestać o niej myśleć? Możesz, możesz, tylko nie chcesz.

Zdecyduj się na jedną kobietę. Nawet jeśli zdecydujesz się na rozwód, to okażesz tym żonie więcej szacunku niż okłamując ją i zdradzając.

aha, i żeby nie było tak, że jak już polecisz do tamtej, jej były, albo ktoś inny zagwiżdże na nią i tyle się nią nacieszyłeś. Wydaje mi się, że to ten typ. W końcu wie, że jesteś żonaty i próbuje rodzinę rozwalić.

Nic ująć a dodać tylko to, że autor myśli fiutem a nie głową.
Ale cóż los jest nie rychliwy ale sprawiedliwy.
Zostawi żonę dla swojej pierwszej miłości.
Jego pierwsza miłość zostawi autora dla swojej pierwszej miłości i w konsekwencji autor zostanie sam z ręką w nocniku.

Spens bądź facetem i miej jaja.
Podejmij decyzję, że zostawiasz żonę i najważniejszą dla ciebie istotę ( czytaj córeczkę ) lub przestań myśleć o byłej.
To się da zrobić, a ciągnięcie na dwa fronty jest obrzydliwe bo krzywdzisz zarówno jedną jak i drugą.

91

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Lexpar, tylko że to łatwo powiedzieć gdy człowiek jest już bardziej świadomy, wie jak "przekierowywać" i radzić sobie z takimi emocjami, a autor świadomy nie jest.. On jest na etapie, gdzie uważa się, że wszystko się człowiekowi "przydarza", a nie sam sobie kreuje rzeczywistość i sam podejmuje wybory, które tę rzeczywistość kształtują.

Autor jest zdania, że pojawienie się Niedoszłej to "znak" i "wielka szansa", tymczasem jest to tylko materializacja jego własnych myśli i tęsknot, skupianiu się na brakach, zamiast docenianiu tego co ma (żony, córki..).

92

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Elle jak zwykle przez Twoje usta przemawia tylko mądrość i dlatego wielki szacun dla Ciebie http://emotikona.pl/emotikony/pic/0recourse.gif.
Ja już jestem duży chłopczyk ( i pod względem wieku i wzrostu bo 190 cm) i pamiętam dziewczynę w której zakochałem się jak miałem 15 lat.
Pamiętam jej oczy, jej głos, jej włosy.
Pamiętam wszystko.
Tylko, że życie idzie do przodu, aczkolwiek mówi się, że pierwsza miłość nie rdzewieje.
Nawet szukałem kontaktu do niej.
Tylko, że traktowałbym ją jak dobrą znajomą.
Ożeniłem się, mam syna i myślę, że jestem odpowiedzialnym facetem.
Ja ożeniłem się z kobietą w której się zakochałem i którą kocham już wiele lat.
Nigdy bym jej nie zostawił dla nie wiadomego.
Jak kładę się spać to żona się do mnie przytula i wyznaje mi miłość, ja nie pozostaję jej dłużny.
Jestem o nią bardzo zazdrosny pomimo tego, że to jest już starsza pani.
Ona oczywiście o tym wie i mowi, że ją duszę.
Odpowiadam, że jak facet nie kocha to nie jest zazdrosny.
Może się mylę, może nie.
Ale wracając do tematu, to facet nie ma jaj i nie potrafi podjąć ostatecznej decyzji.
No cóż, byli, są i będą tacy, bo uważają, że najlepiej to zjeść ciastko i mieć ciastko.
Pozdrawiam

93

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

A tak na dodatek, to ludzie nie wiedzą co mają i szukają wrażeń.
Chłopak ma żonę która go kocha ( tak myślę).
Ta żona dała mu córkę ( która jest dla niego najważniejszą istotą na świecie)
Przyznam się w tym miejscu szczerze, że nie bardzo rozumiem autora, bo kto mu dał tą najważniejszą istotę ?
Dala mu jego żona i ona tez powinna być tą najważniejszą istotą.
A on co

94

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

A ja myslę, że skoro raz autor wątku wpuścił do swojego zycia tę gwiazdę, to rzecz nie skończy się teraz zbyt szybko. On z jednej strony będzie niby rozumiał, że należy pogonić kandydatkę na flamę i moze nawet i zerwie z nią wszelkie kontakty, ale ja nie sądzę, by ta baba odpuściła sobie tego żonatego. W życiu nie uwierzę w to, że ona wcześniej, zanim do niego zadzwoniła, nie zrobiła żadnego wywaidu na teamt faceta. Ona doskonale wiedziała o tym, że autor ma zonę i dziecko, a udawać wielce zaskoczoną, to żadna sztuka. A skoro tak, to ona zagięła parol na tego faceta i teraz nawet rozgrzanym pogrzebaczem cięzko ja będzie odgonic- zauważcie, że boczniary nie odczepiaja się tak łatwo, one przyssiewają się do jakiejś rodziny i dopiero porządny i chamski kopniak jest w stanie je odgonić. Ona na pierwszym spotkaniu dowiedziała się, że facet jest żonaty, że ma dziecko (załóżmy nawet, że to prawda, że dowiedziała się dopiero wtedy, ale ja, jak napisałam, absolutnie w to nie wierzę) i mimo takiej wiedzy dalej spotykała się z autorem bałamucąc go dyskretnie- przecież my kobiety wiemy jak rozpalić jakiegos chłopa. Ona nie odczepi sie od tej rodziny. Bedzie dzwoniła, pisała najpierw jako niby koleżanka i tak krok po kroku powolutku zrealizuje sobie swoje cele. Autor najpierw będzie się opierał, ale potem zacznie mysleć "Boże a cóż to za wielka miłość jest ze strony niedoszłej" i oczywiście polezie za boczniarą.

Dla boczniary on zawsze był zapasową opcją, planem B
Dla autora zapasową opcją była jego niczego nieświadoma żona.

Jaki więc będzie dalszy scenariusz raczej nie jest trudno się domyslić.
Dla mnie baba, która świadomie włazi w czyjeś małżeństwo, w którym na dodatek jest dziecko/dzieci, to dno, muł i wodorosty- zwykła dziwa i tyle w temacie. Nic czegoś takiego nie tłumaczy. Dlatego ja zawsze dziwię się temu, że faceci chcą takie kobiety. Bo rozumiem jeszcze, że można taką użyć raz albo dwa, ale traktować powaznie? Dla mnie coś takiego, to czysta głupota.
Ta rodzina rozleci się, bo autor będzie chciał zamoczyć w niedoszłej i on zrobi to- człowiek lubi to, co zakazane.

95 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 11:24:27)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Elle88 napisał/a:

Spens, a tak zupełnie szczerze, jak dorosły facet.. Czym ta Niedoszła "wygrywa" z Twoją żoną? Chodzi o prezencję i wygląd, prawda? Z tego co napisałeś wcześniej, o tych 'zachwytach' i 'zatkaniu' jak ją zobaczyłeś.

A żona to pewnie typ "dziewczyny z sąsiedztwa", ładnej, ciepłej, fajnej, ale.. nie femme fatale jak niedoszła, co? (choc znane historii femme fatale nie musiały być klasycznymi pięknościami, po prostu stawiały na seksapil w wizerunku)


Taki mi się rysuje obraz (pomiędzy wierszami) jak czytam jak o nich piszesz..

Tak Elle, coś w tym stylu. Powiem szczerze, że jak spotkałem na swojej drodze tamtą mając lat 25 to pierwszy raz mnie trafiło i to tak porządnie. I tutaj nie chodziło tylko o prezencję i wygląd a też o to, że chyba pierwszy raz z jakąś kobietą mi się tak świetnie rozmawiało. Tematów do rozmów nigdy nie brakowało, nigdy nie było nudy i co ważne nie traktowała mnie jak przyjaciółki do rozmów, klimat damsko-męski był jak najbardziej zachowany. No a potem zaczął ją nagabywać były i tutaj chyba zrozumieją to kobiety, które się rozstały z kimś i próbowały życie zacząć od nowa, ale się nie udało, bo uczucie do byłego nie wygasło.
Jak na początku spotykaliśmy się z moją obecną żoną to nigdy nie czułem takich emocji jak przy tamtej, nie oznacza to że nie czułem emocji przy niej. Co było potem to już opisałem wcześniej.

Lexpar napisał/a:

Spens bądź facetem i miej jaja.
Podejmij decyzję, że zostawiasz żonę i najważniejszą dla ciebie istotę ( czytaj córeczkę ) lub przestań myśleć o byłej.
To się da zrobić, a ciągnięcie na dwa fronty jest obrzydliwe bo krzywdzisz zarówno jedną jak i drugą.

Całkowite zerwanie z nią kontaktów, a nagłe wyrzucenie jej z głowy to są dwie różne rzeczy. Przecież pisałem, że choćbym chciał to nie mogę udawać na siłę przed żoną i ona to czuje, że coś jest nie tak. Będę pracował nad tym by wszystko wróciło do normy i było jak kiedyś ale wiem, że to się nie stanie już w dniu dzisiejszym. Decyzję o zerwaniu kontaktów podjąłem już wczoraj, zadzwoniłem do niej i powiedziałem, że przemyślałem wszystko i nie będziemy się już spotykać. Napisała mi potem, że mnie przeprasza za to, że się pojawiła na mojej drodze teraz i życzy mi szczęścia. Nie wiem co czuje i myśli bo napisać to można wszystko. Jak jej powiedziałem to co powiedziałem to powiedziała takim załamanym głosem 'rozumiem, pa' i się rozłączyła.

I teraz jest jeszcze jedna ważna sprawa. Muszę zastanowić się nad tym czy już teraz porozmawiać o tym z żoną czy to samemu załatwić wracając do tego co było zanim znowu pojawiła się ona. I tak czuję, że kiedyś będę musiał z nią o tym porozmawiać ale muszę mieć w ręku mocne argumenty i pokazać jej, że to co było z tamtą to tego już nie ma i nie będzie - nie słowami a czynami.

96

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kejt38 napisał/a:
facetJAKwielu napisał/a:

Kejt, widzisz hipokryzję w normalności? Współczuję, ja widzę hipokryzję w dawaniu porad komuś, kto napisał że jego dziecko to pomyłka, bo pojawiła się jakaś tam ex i ma lepsze cyce. W moim otoczeniu także są normalni i opisani przez Zoriję. Marginesu dużo mniej. Ale to już twój problem. Pasujecie do siebie z autorem. Naprawdę.

nie lubie odpowiadac na retoryczne pytania, ale teraz odpowiem: w normalnosci nie widze hipokryzji, ale zyje juz wystarczajaco dlugo na swiecie, zeby wiedziec, ze kazdy kij ma dwa konce.
rady w stylu: powiedz zonie i ja zostaw bo ma prawo do owej normalnosci etc., albo wysilanie sie na glebsza analize typu: gdyby kozka nie skakala to by nozki nie zlamala....to ma oswiecic czlowieka zblakanego?;)


probujesz mnie zdyskredytowac bo niby jestem rownie "niemoralna" jak autor- w mysl zasady kto nie jest z nami jest naszym wrogiem;)...masz takie prawo ale ono nie znaczy, ze automatycznie twoje slowa staja sie wyrocznia i prawda:)

hehe Zabawna jesteś i tak samo emocjonalnie niedorosła jak autor, dlatego do siebie pasujecie.
Wiele osób tutaj pisało że autor myśli przyrodzeniem i z każdym postem to się potwierdza.
Owa Ona ma w doopie jego uczucia, to czy ma rodzinę, dziecko, tylko po raz kolejny znalazła sobie odskocznię od codzienności.

Ale skoro już zyjesz na tym świecie wystarczająco długo, to powinnaś także wiedzieć, że w normalności, gdzie ludzie dbają o swoje związki i nie dopuszczają do takich zachowań jak autor i zwyczajnie im nie sprzyjają. Twoje rady nie mają żadnej wartości i i to również widać.
Wiele kobiet tutaj słusznie pisze, że facet to żenua. I czy go to obraża, czy sam sobie na to zapracował?
Widzę że należysz do osób, które traktują wszystkich o odmiennym zdaniu jako o wrogu? Gratuluję, idą twoje czasy. Moje słowa nie muszą być wyrocznią, ale jeżeli w mniejszym czy większym stopniu pisze o nich wiele osób, to chyba coś oznacza, co nie?

I jeszcze jedno, nie wystarczy mieć ostry login, aby być ostrą, często jest to zwyczajnie, komiczne. big_smile

97

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Decyzję o zerwaniu kontaktów podjąłem już wczoraj, zadzwoniłem do niej i powiedziałem, że przemyślałem wszystko i nie będziemy się już spotykać.

Napisała mi potem, że mnie przeprasza za to, że się pojawiła na mojej drodze teraz i życzy mi szczęścia.

Jak jej powiedziałem to co powiedziałem to powiedziała takim załamanym głosem 'rozumiem, pa' i się rozłączyła.

"....powiedziała takim ZALAMANYM GLOSEM "rozumiem, pa"....
Biedactwo...
Robi Ci wode z mozgu. Teraz bedziesz przezywal to, ze ONA jest "zalamana" i rozmyslal, jak by tu ja pocieszyc.
O to tej aktorce "ze spalonego teatru" chodzilo - zeby wzbudzic w Tobie litosc.
Zebys sie bardziej przejmowal jej kaprysami i smutnymi minkami niz losem swojego dziecka i zony.

Jestes mentalnie malym chlopcem, z ktorym takie flirciary robia co im sie podoba. Nie dorosles jeszcze do roli meza i ojca.
Wyjdz z piaskownicy wreszcie.

98 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 11:50:16)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

@facetjakwielu czy mógłbyś opuścić ten temat? Napisz do kejt na priv jak coś Ci się nie podoba a nie zaśmiecaj tutaj. Napisałeś swoje zdanie a teraz od kilku postów niczego nie wnosisz.

marisa, a kto ci powiedział, że ja będę się przejmował jej kaprysami? opisałem jak zareagowała.

99

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
oliwia9195 napisał/a:

...Nie buduj sobie w głowie mitu wielkiej niespełnionej miłości i niczego nie żałuj- powiadam ci raz jeszcze- nic niewarta est baba, która bałamuci żonatego i dzieciatego faceta. ...
I jeszcze jedno- spodziewaj się, że gdy powiesz jej teraz, że ty wszystko sobie przemyślałes i że nie cchesz ze wzgledu na żonę i dziecko, to zobaczysz jak ta flama zacznie się zachowywać. Ona uda wielce szlachetną i powie ci "ah, ja to rozzumiem i prawdę mówiąc od samego początku wiedziałam, że nic z tego nie będzie, wycofuję się więc i tym razem na zawsze itd. takie mniej więcej bzdety, a ty pomyslisz wtedy "Boże jaka to jednak uczciwa kobieta, może popełniam błąd?" i wdepniesz w dziadowską znajomosć jeszcze bardziej. W takim razie pomyśl otych spotkaniach teraz, o tych które miały miejsce- jak te spotkania wytłumaczy ci ta boginka? Bedzie udawała, że od początku chciała być twoją koleżanką? Nie, mój drogi- bocznikowa ta zagieła na ciebie parol i jej intencją było odsunać cię od twojej rodziny. Ona bałamuciła cię, bo wiedziała, że masz do niej słabość. Niech twoja córeczka nie płacze z powodu obcej suczy i niech twoja zona znowu zacznie się usmiechać- tego życzę tobie i twojej rodzinie z całego serca.

Marisa napisał/a:

"....powiedziała takim ZALAMANYM GLOSEM "rozumiem, pa"....
Biedactwo...
Robi Ci wode z mozgu. Teraz bedziesz przezywal to, ze ONA jest "zalamana" i rozmyslal, jak by tu ja pocieszyc

Spens napisał/a:

marisa, a kto ci powiedział, że ja będę się przejmował jej kaprysami? opisałem jak zareagowała.

Spens, dziewczyny zwracają Ci uwagę na co uważać. Teraz Ty rozmyślając o niej, będziesz sobie myślał: hmm..mówiła załamanym głosem.. na pewno mnie bardzo kochała... a ja to odrzuciłem.. To siłą rzeczy znowu odciągnie Cię od rodziny, bo będziesz ją rozpamiętywał jako ósmy cud świata i jednocześnie w żonie będziesz widział przyczynę wszelakiego nieszczęścia.

Skup się na tym, że gdyby naprawdę Cie kochała dawno byłaby z Tobą i żadny tam były nie zdołałby jej od Ciebie odciągnąć. To po pierwsze.
Po drugie: Nie ma żadnej wartości w kobiecie świadomie rozbijającej rodzinę.

100

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, w twojej argumentacji często pojawia się Córeczka - najważniejsza osoba na świecie i główny motywator pozostania na łonie rodziny. To posłuchaj Córeczki. Nie własnej. Posłuchaj Córeczki innego tatusia, która podobną historię przeżyła.

Córeczka potrzebuje ojca - nie potrzebuje męża matki. Córeczki nie rani sam rozwód rodziców, tylko ewentualna związana z nim szarpanina. Nieudane, nieszczęśliwe, podszyte pretensjami, kłotnią i kłamstwem małżeństwo rodziców ryje Córeczce psychikę i wypacza jej spojrzenie na relacje międzyludzkie i na siebie samą. W rodzinie opartej na kiepskim małżeństwie Córeczka jest jedynym źródłem radości swoich rodziców. I jak jest wystarczająco duża, by to zauważyć (choć niekoniecznie zrozumieć przyczynę), to zaczyna czuć się odpowiedzialna za dostarczanie tego szczęścia - widocznie to jest jej domowy obowiązek. Więc stara się być najlepsza pod każdym względem, doskonała. I oczywiście jej się nie udaje, bo każdy człowiek - a szczególnie dziecko, które dorasta i uczy się życia - popełnia błędy. Ale dla Córeczki te błędy (np. słabsza ocena, gorsze zachowanie) nie są normalną koleją rzeczy - są porażkami, są niewypełnieniem roli w rodzinie. Bo obowiązkiem Córeczki jest cieszyć rodziców.
Jak Córeczka ma dużo szczęścia, to trafia w końcu na terapię. Jak ma szczęścia naprawdę niewyobrażalnie wiele i wokół siebie ludzi lepszego gatunku niż jej właśni rodzice (+ rodzice po drodze pójdą po rozum do głowy) to nawet udaje jej się z tej psychicznej rozwałki wyjść.

Córeczka mówi ci, Spens - Jeśli wyłącznie lub głównie z powodu Córeczki chcesz ratować swoje małżeństwo, nie rób tego. Córeczka wybaczy ci, że rozwiodłeś się z jej mamą. Ale może nie wybaczyć tego, że dorastała w toksycznym środowisku, które zryło jej banię i wysłało na fotel psychoterapeuty.

Pierwsze pytanie, na które musisz sobie odpowiedzieć szczerze (na zasadzie - co jest prawdziwe? a nie - co jest właściwe?) to: Czy KOCHAM swoją żonę? Nie - czy jest dobrą, ciepłą, wartościową osobą; czy ją szanujesz; czy ci na niej zależy; czy nie chcesz sprawiać jej cierpienia; czy jest dla ciebie ważna; czy łączy was wiele wspólnie spędzonych chwil. Po prostu: czy ją KOCHASZ jak mężczyzna kobietę (życia sobie bez niej nie wyobrażasz, pożądasz i w ogień byś za nią skoczył).

I jeśli odpowiedź brzmi NIE, to się z nią rozwiedź. Bo wasze małżeństwo nigdy nie istniało i nigdy nie zaistnieje, więc nie ma czego ratować. Ukradłeś jej 3 lata, nie kradnij ani dnia więcej.

Jeśli od powiedź brzmi TAK. To jest co ratować. Ratowanie zaczynasz od powiedzenia swojej żonie prawdy. Już teraz. Bo ona ma prawo do podjęcia świadomej decyzji, czy chce z tobą być czy nie. Nie dałeś jej tego prawa na początku związku (ona nie wiedziała, że jest jakaś Inna, do której coś czujesz), więc daj jej to prawo teraz. Należy jej się wiedza z kim się związała i z kim ewentualnie chce budować dalsze życie.

Jest jeszcze jeden powód powiedzenia teraz. Wyobraź sobie taką sytuację. Ty jej teraz nic nie mówisz. Ona jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie drąży tematu i nie dociera do prawdy (mało prawdopodobne - a jak się dowie sama, to nie tylko ją zdradziłeś, ale też próbowałeś w tej kwestii oszukać, czyli spieprzyłeś podwójnie). Ty jeszcze dziwniejszym zbiegiem okoliczności prostujesz sytuację. Zaczyna być ok. I wtedy ty mówisz: "Kochanie, a pamiętasz jak rok temu coś się między nammi zaczęło psuć, nagle się od ciebie odsunąłem, a potem równie nagle stałem się pokazowym mężem? Wlaśnie wtedy cię zdradziłem i nawet rozważałem odejście." Czy muszę to jakoś dodatkowo komentować?

101

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

@facetjakwielu czy mógłbyś opuścić ten temat? Napisz do kejt na priv jak coś Ci się nie podoba a nie zaśmiecaj tutaj. Napisałeś swoje zdanie a teraz od kilku postów niczego nie wnosisz.

marisa, a kto ci powiedział, że ja będę się przejmował jej kaprysami? opisałem jak zareagowała.

Może dlatego że moje wypowiedzi zwyczajnie odnoszą się do tego co tutaj próbujesz wmawiać. Kolega tobie wyraźnie napisał jak to wygląda i wiele innych osób. Zabolało że zostałeś rozszyfrowany? No trudno, nie moja to wina.
To nie ja robię z siebie ofiarę i szukam usprawiedliwienia dla wyalienowania najbliższych z życia, bo jakaś tam lampuciara dostałą z buta i zwróciła się do swojego naiwnego ex, wiedząc że przez cycki i pupę, bo przecież nie ma mowy o jakimś większym uczuciu, przesłoniła tobie całe życie.

Ja wiem, że fajnie się czyta teksty, klepania po plecach, ale nie jesteś na etapie który by na to wskazywał.
Cały czas interesuje ciebie tylko to co TY i co się z tobą dzieje.
Niestety, ci normalni widzą żonę i córkę i sorry za wyrażenie, ale frajera, maskującego się kogoś wzruszonego sytuacją.

i nie, nie mogę opuścić tego tematu. Czasami męskie spojrzenie na ten temat bardziej pomoże niż podsyłanie ci podpowiedzi jak wykołować żonę. A jak tamta Ona sobie poszuka kogoś bardziej wartego uwagi, to co, założysz temat jak wrócić od onej do żony?

Litośc w takiej sytuacji to zbrodnia. Zrozumieć można kogoś, kto rozumie jakie błędy popełnia i chce je rozwiązać. Z twoich postów nic takiego nie wynika. Chcesz wyjść z tego cało i najlepiej w białych rękawiczkach.

102

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Panna Szafranna napisał/a:

Spens, w twojej argumentacji często pojawia się Córeczka - najważniejsza osoba na świecie i główny motywator pozostania na łonie rodziny. To posłuchaj Córeczki. Nie własnej. Posłuchaj Córeczki innego tatusia, która podobną historię przeżyła.

Córeczka potrzebuje ojca - nie potrzebuje męża matki. Córeczki nie rani sam rozwód rodziców, tylko ewentualna związana z nim szarpanina. Nieudane, nieszczęśliwe, podszyte pretensjami, kłotnią i kłamstwem małżeństwo rodziców ryje Córeczce psychikę i wypacza jej spojrzenie na relacje międzyludzkie i na siebie samą. W rodzinie opartej na kiepskim małżeństwie Córeczka jest jedynym źródłem radości swoich rodziców. I jak jest wystarczająco duża, by to zauważyć (choć niekoniecznie zrozumieć przyczynę), to zaczyna czuć się odpowiedzialna za dostarczanie tego szczęścia - widocznie to jest jej domowy obowiązek. Więc stara się być najlepsza pod każdym względem, doskonała. I oczywiście jej się nie udaje, bo każdy człowiek - a szczególnie dziecko, które dorasta i uczy się życia - popełnia błędy. Ale dla Córeczki te błędy (np. słabsza ocena, gorsze zachowanie) nie są normalną koleją rzeczy - są porażkami, są niewypełnieniem roli w rodzinie. Bo obowiązkiem Córeczki jest cieszyć rodziców.
Jak Córeczka ma dużo szczęścia, to trafia w końcu na terapię. Jak ma szczęścia naprawdę niewyobrażalnie wiele i wokół siebie ludzi lepszego gatunku niż jej właśni rodzice (+ rodzice po drodze pójdą po rozum do głowy) to nawet udaje jej się z tej psychicznej rozwałki wyjść.

Córeczka mówi ci, Spens - Jeśli wyłącznie lub głównie z powodu Córeczki chcesz ratować swoje małżeństwo, nie rób tego. Córeczka wybaczy ci, że rozwiodłeś się z jej mamą. Ale może nie wybaczyć tego, że dorastała w toksycznym środowisku, które zryło jej banię i wysłało na fotel psychoterapeuty.

Pierwsze pytanie, na które musisz sobie odpowiedzieć szczerze (na zasadzie - co jest prawdziwe? a nie - co jest właściwe?) to: Czy KOCHAM swoją żonę? Nie - czy jest dobrą, ciepłą, wartościową osobą; czy ją szanujesz; czy ci na niej zależy; czy nie chcesz sprawiać jej cierpienia; czy jest dla ciebie ważna; czy łączy was wiele wspólnie spędzonych chwil. Po prostu: czy ją KOCHASZ jak mężczyzna kobietę (życia sobie bez niej nie wyobrażasz, pożądasz i w ogień byś za nią skoczył).

I jeśli odpowiedź brzmi NIE, to się z nią rozwiedź. Bo wasze małżeństwo nigdy nie istniało i nigdy nie zaistnieje, więc nie ma czego ratować. Ukradłeś jej 3 lata, nie kradnij ani dnia więcej.

Jeśli od powiedź brzmi TAK. To jest co ratować. Ratowanie zaczynasz od powiedzenia swojej żonie prawdy. Już teraz. Bo ona ma prawo do podjęcia świadomej decyzji, czy chce z tobą być czy nie. Nie dałeś jej tego prawa na początku związku (ona nie wiedziała, że jest jakaś Inna, do której coś czujesz), więc daj jej to prawo teraz. Należy jej się wiedza z kim się związała i z kim ewentualnie chce budować dalsze życie.

Jest jeszcze jeden powód powiedzenia teraz. Wyobraź sobie taką sytuację. Ty jej teraz nic nie mówisz. Ona jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie drąży tematu i nie dociera do prawdy (mało prawdopodobne - a jak się dowie sama, to nie tylko ją zdradziłeś, ale też próbowałeś w tej kwestii oszukać, czyli spieprzyłeś podwójnie). Ty jeszcze dziwniejszym zbiegiem okoliczności prostujesz sytuację. Zaczyna być ok. I wtedy ty mówisz: "Kochanie, a pamiętasz jak rok temu coś się między nammi zaczęło psuć, nagle się od ciebie odsunąłem, a potem równie nagle stałem się pokazowym mężem? Wlaśnie wtedy cię zdradziłem i nawet rozważałem odejście." Czy muszę to jakoś dodatkowo komentować?

Mówisz o tej samej córeczce o której napisał w pewny momencie że gdyby było inaczej, to by jej nie miał i nie chciał? No sorry. O córeczce to sobie przypomniał jak dostał kilka forumowych ciosów od Pań. Ale to i tak nie zmienia niczego.

103

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

FacetJAKwielu - o tej właśnie Córeczce.

Przypomniał sobie, kiedy przypomniał, ale ewidentnie się tej myśli uczepił. Może doszedł do wniosku, że mężem to on dobrym nie będzie (bo go tu większość objechała jak łysą kobyłę - i należało się), ale przynajmniej będzie dobrym tatusiem. Poświęci "niespełnioną miłość" dla dobra dziecka. To mu obrazowo tłumaczę, że żadnego dobra dziecka z tego nie będzie, wręcz przeciwnie.

104

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Panna Szafranna napisał/a:

FacetJAKwielu - o tej właśnie Córeczce.

Przypomniał sobie, kiedy przypomniał, ale ewidentnie się tej myśli uczepił. Może doszedł do wniosku, że mężem to on dobrym nie będzie (bo go tu większość objechała jak łysą kobyłę - i należało się), ale przynajmniej będzie dobrym tatusiem. Poświęci "niespełnioną miłość" dla dobra dziecka. To mu obrazowo tłumaczę, że żadnego dobra dziecka z tego nie będzie, wręcz przeciwnie.

To nie ten typ człowieka. To gość którego kompletnie nie interesuje los córki czy żony. Na moje żona jak już się dowie, powinna z nim do spodu pojechać i puścić go nawet nie w skarpetkach. Zobaczymy jak owa Ona wtedy go przygarnie.

105

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Ależ ja nie twierdzę, że on chce być dobrym tatusiem, bo mu zależy na córce. Równie dobrze bycie dobrym tatusiem to jest metoda na wybielenie sobie sumienia. Na zasadzie "Żonę zdradziłem, oszukałem dwa razy - jak się z nią wiązałem i później nie mówiąc jej o zdradzie. Ale to nie dlatego, że chcę ratować własny tyłek i boję się konsekwencji. Ja to robię dla dobra dziecka. Poświęciłem własne szczęście żeby córka wychowywała się w pełnej rodzinie." Oczywiście, że to jest myślenie ostatniego tchórza. Tym bardziej uważam, że facetowi trzeba ten argument wybić z rąk.

Wierz mi, ostatnią osobą, której mi w tej sytuacji szkoda, to ten fagas. Ale jego dzieciaka mi żal. I nie chcę, żeby się facet za nim chował i własne tchórzostwo usprawiedliwiał dobrem córki.

106

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Panna Szafranna napisał/a:

Ależ ja nie twierdzę, że on chce być dobrym tatusiem, bo mu zależy na córce. Równie dobrze bycie dobrym tatusiem to jest metoda na wybielenie sobie sumienia. Na zasadzie "Żonę zdradziłem, oszukałem dwa razy - jak się z nią wiązałem i później nie mówiąc jej o zdradzie. Ale to nie dlatego, że chcę ratować własny tyłek i boję się konsekwencji. Ja to robię dla dobra dziecka. Poświęciłem własne szczęście żeby córka wychowywała się w pełnej rodzinie." Oczywiście, że to jest myślenie ostatniego tchórza. Tym bardziej uważam, że facetowi trzeba ten argument wybić z rąk.

Wierz mi, ostatnią osobą, której mi w tej sytuacji szkoda, to ten fagas. Ale jego dzieciaka mi żal. I nie chcę, żeby się facet za nim chował i własne tchórzostwo usprawiedliwiał dobrem córki.

A robi to ewidentnie hmm

107 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 13:19:31)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

facet, ale żeś się nakręcił chłopie big_smile

@szafranna, to co piszesz ma sens ale ja wiem, że wszystko jeszcze można naprawić. Zepsułem wiele przez te ostatnie kilka tygodni, ale chcę teraz moją relację z żoną odbudować. Gdybym chciał odejść to bym po prostu to zrobił i nie zakładał tutaj tematu. Przemyślałem sobie sporo i będę walczył o to.

108

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Zepsułem wiele przez te ostatnie kilka tygodni, ale chcę teraz moją relację z żoną odbudować.

Pytanie tylko, czy Twoja żona też by tego chciała? Odbudowywania? Może wolałaby odejść i o Tobie zapomnieć.

Niestety, z tchórzostwa nie dałeś jej takiego wyboru. Zadecydowałeś za nią. To Ty wybrałeś!
Bądź prawdziwym mężczyzną Spens i pozwól swojej żonie poznać prawdę i zmierzyć się z nią osobiście... i samodzielnie zadecydować, co w tej sytuacji chce zrobić, jak postąpić, jakich dokonać wyborów.
Wszystko co robisz jest jednym wielkim kłamstwem i oszustwem w stosunku do niej.

109 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 13:21:01)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Zorija, napisałem, że porozmawiam z żoną o tym ale jeszcze nie teraz. Gdyby chodziło tylko o moją osobę i tchórzostwo to bym po prostu powiedział i odszedł, ale nie chcę tego. Nie można być w gorącej wodzie kąpanym.

110 Ostatnio edytowany przez Zorija (2016-01-05 13:24:42)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
kejt38 napisał/a:
Zorija napisał/a:
kejt38 napisał/a:

co z tego, ze by sie chcialo, zeby kazdy byl uczciwy i moralny (z tym moze byc problem- bo to jednak tez zalezy od szerokosci geograficznej)...skoro, jak wskazuje to forum i przejscia wiekszosci z nas, jest to iluzja.

Nie wiem Kejt38 jak wygląda rzeczywistość i świat w którym Ty żyjesz...

Ale powiem Ci, że w moim świecie, w moim otoczeniu, wśród moich znajomych, rodziny, sąsiadów i przyjaciół jest zupełnie na odwrót. Ludzie są moralni... i nie jest to żadna iluzja. Normalni, dobrzy, współczujący. Pomagają sobie nawzajem.
Dbają o swoje dzieci.
Tworzą kochające się związki... rodziny...
Mają wiele empatii.
Nawet o zwierzęta dbają, wyobrażasz to sobie Kejt w ogóle???

Owszem zdarzają się wyjątki... ale to pojedyncze sztuki. Na nimi nie ma co w ogóle się pochylać...

Może powinnaś zmienić środowisko? Coby Cię do końca nie wypaczyło? Bo wiesz, kto z kim przestaje, takim się staje....

strasznie nie lubie hipokryzji, a w tobie jest spora dawka.
sami moralni cie otaczaja..to jak to sie stal, ze sie rozwiodlas/rozwodzisz...a swoja droga wyrolowalas juz meza ze wspolnego majatku?

anonimowo w sieci to kazda bajke mozna napisac o swoim idealnym swiecie...taaaaa, ty to tylko wsrod aniolow przebywasz, a maz jakis taki "zepsuty" sie okazal...czysto z przypadku i oczywiscie bez twojego udzialu;)

poniewaz masz problemy z poprawnym czytaniem to dodam, ze napisalam: co z tego, zeby sie chcialo, zeby KAZDY....etc.

pozdrowienia z ciemnej strony ksiezyca;).....i jasne jestes the best;);)

Wyluzuj Kejt, bo coś Ci się stanie, nadmiar agresji jest szkodliwy... a szkoda będzie tak wartościowego głosu we wszelkich dyskusjach na forum.

111

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Ale Spens, przyjmij wreszcie to wiadomości to, co ci tu wiele osób mówi. Twoja żona ma prawo wiedzieć - prawda należy jej się jak psu buda.

Jeśli jej nie powiesz prawdy, tylko ukryjesz całą sprawę, to nie będziesz dobrym mężem, który poszedł po rozum do głowy i uratował małżeństwo. Będziesz tchórzem, który okłamuje podobno ukochaną kobietę, bo się boi, że jak żona się o wszystkim dowie to go zostawi. Wbij sobie wreszcie do głowy, że ukrywanie przed żoną prawdy nie przynosi dobra twojej żonie ani waszemu związkowi. Przynosi dobro wyłącznie tobie, bo daje ci (bardzo złudną moim zdaniem) nadzieję, że wymigasz się od konsekwencji swoich działań.

112

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

facet, ale żeś się nakręcił chłopie big_smile

@szafranna, to co piszesz ma sens ale ja wiem, że wszystko jeszcze można naprawić. Zepsułem wiele przez te ostatnie kilka tygodni, ale chcę teraz moją relację z żoną odbudować. Gdybym chciał odejść to bym po prostu to zrobił i nie zakładał tutaj tematu. Przemyślałem sobie sporo i będę walczył o to.

I po raz kolejny udowadniasz jaki z ciebie ... nie powiem co, bo szkoda bana. Twoja żona powinna puścić ciebie na boso.

113

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Panna Szafranna napisał/a:

Ale Spens, przyjmij wreszcie to wiadomości to, co ci tu wiele osób mówi. Twoja żona ma prawo wiedzieć - prawda należy jej się jak psu buda.

Jeśli jej nie powiesz prawdy, tylko ukryjesz całą sprawę, to nie będziesz dobrym mężem, który poszedł po rozum do głowy i uratował małżeństwo. Będziesz tchórzem, który okłamuje podobno ukochaną kobietę, bo się boi, że jak żona się o wszystkim dowie to go zostawi. Wbij sobie wreszcie do głowy, że ukrywanie przed żoną prawdy nie przynosi dobra twojej żonie ani waszemu związkowi. Przynosi dobro wyłącznie tobie, bo daje ci (bardzo złudną moim zdaniem) nadzieję, że wymigasz się od konsekwencji swoich działań.

To jest tchórz i podlec w jednej osobie. Cały czas gra dla siebie i nic więcej. Ktoś taki nie zasługuje na żaden szacunek.

114 Ostatnio edytowany przez Panna Szafranna (2016-01-05 13:39:44)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Kiedy niby ty jej powiesz tą prawdę.

Jak już załagodzisz sytuację i jej się zacznie wydawać, że wszystko wraca do normy? Wtedy jej przypomnisz, że było źle i wyjaśnisz przyczyny? "Kochanie, jak nam się związek zaczął kiedyś rozwalać, to dlatego, że moja była nagle znów pojawiła się w moim życiu. Dostałem wtedy chwilowego amoku, ale się opamiętałem. I widzisz, że od tamtej pory byłem modelowym mężem. Więc w zasadzie nie ma o czym mówić, ty się nie masz czym przejmować, wszystko już w porządku. Co dziś na kolację?" Tak sobie tę rozmowę wyobrażasz?

Ja bym takiego męża z miejsca wywaliła na zbity pysk, złożyła pozew o rozwód z orzeczeniem o winie i oskubała cię do gołego. Bo jak ukrywasz prawdę, to do listy twoich przewin (nie będę jej tu przytaczać) dochodzi jeszcze jedna, dla wielu kobiet kardynalna i niewybaczalna - ubezwłasnowolnienie. Bo taka jest konsekwencja okłamywania żony w tej sytuacji. Ona jest z tobą nie dlatego, że świadomie tego chce, ale dlatego, że nie jest świadoma okoliczności, które mogłyby jej tę ochotę odebrać. W z wiązku z tym ona tak naprawdę nie decyduje o sobie. Ty jej tę możliwość odbierasz i decydujesz za nią. Bo się boisz, że jakby miała pełną wiedzę o sytuacji, to zdecydowałaby nie po twojej myśli.

To nie jest naprawianie związku. To jest traktowanie dorosłej kobiety jak trzylatka. I wierz mi, że czegoś takiego żadna szanująca się kobieta nie wybaczy. Zdradę może wybaczyć, kłamstwo może wybaczyć, ale nie ubezwłasnowolnienie.

115 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 13:38:19)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

@szafranna, ale ja wiem, że będę musiał żonie to wszystko powiedzieć i wyjaśnić ale nie będę robił tego już teraz. Pewnie, że ma prawo do zadecydowania co dalej.

Na pewno nie powiem jej, że jak ją poznawałem to jeszcze myślałem o tamtej. Tak jak pisałem to było tylko na początku, a potem między nami było bardzo dobrze, więc nie ma potrzeby by o tym powiedzieć.

116

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Panna Szafranna napisał/a:

Ja bym takiego męża z miejsca wywaliła na zbity pysk, złożyła pozew o rozwód z orzeczeniem o winie i oskubała cię do gołego.

Tak, tak. Każdy pisze czego by to nie zrobił stojąc z boku i nie będąc w takiej sytuacji.

117

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Im dłużej z tobą gadam, Spens, tym na większego egoistę wychodzisz. Oraz na tępaka, bo ci ludzie prostym językiem - jak krowie na rowie - tłumaczą, jak by się w tej sytuacji zachował przyzwoity facet, a ty dalej swoje. I wciąż się upierasz, że to dla dobra związku i wyłącznie powodowane czystymi intencjami.

Jak ci naprawdę i szczerze zależy na tej żonie - nie na zatrzymaniu jej (egoizm), ale na byciu wobec niej uczciwym (miłość) to zrób taki eksperyment myślowy. Odwróć role.

Wyobraź sobie, że żona przed związkiem z tobą miała faceta. Zanim go sobie jeszcze na dobre wybiła z głowy, pojawiasz się ty. Ona sobie myśli "klin klinem" i wiąże się z tobą, ale myśli dalej o tamtym. W międzyczasie pojawia się dziecko, potem trzeba wziąć ślub. Ale to wszystko tylko dlatego, że tamten facet jest poza zasięgiem. Nie dlatego, że ona cię kocha. Dla niej jesteś substytutem, zapchajdziurą. No i w końcu tamten facet znów się pojawia. Ona gotowa jest wyrzucić wasz związek do kosza od ciebie odsuwa się emocjonalnie.Ty czujesz, że coś jest nie tak, że ona coś kręci, że coś się psuje, zaczynasz być podejżliwy i dostajesz ogólnego odpału. Ale jej się w międzyczasie odwidziało. Dochodzi do wniosku, że nie ma co lecieć za tamtym, bo to nic pewnego, a w ogóle to poleciała na umięśnione ramiona i kwadratową szczękę, bo miała chwilowy syndrom niedopchnięcia i jej się kochanek zamarzył. Ale jest dziecko, jest ten facet, który nie wzbudza w niej nawet połowy tych emocji, ale już zaklepany, pewny i na miejscu.

I jak się czujesz w takim scenariuszu? Jak twoim zdaniem powinna wobec ciebie postąpić twoja żona? Jeśli sprawę ukryje, a to się rypnie (bardzo prawdopodobne, takie historie non-stop wychodzą na jaw) to jak zareagujesz?

118

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
Panna Szafranna napisał/a:

Ja bym takiego męża z miejsca wywaliła na zbity pysk, złożyła pozew o rozwód z orzeczeniem o winie i oskubała cię do gołego.

Tak, tak. Każdy pisze czego by to nie zrobił stojąc z boku i nie będąc w takiej sytuacji.

Ale przecież po to założyłeś ten wątek - żeby ci ludzie napisali, co myślą. No to ci piszą. Nikt nie powiedział, że będą pisali tylko to, co ci się spodoba i co pasuje do twojej teorii.

119

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Ale ja rozumiem co do mnie piszesz Ty czy inni. A jak ja bym zareagował to nie wiem bo po prostu nie jestem w takiej sytuacji i nie będę mądrzył się i teoretyzował, że kopnąłbym w tyłek i wywalił.

Weź też pod uwagę, że miałem okazję ją przelecieć i to nie raz, ale nie zrobiłem tego. Wiem, że zdrada emocjonalna to też zdrada ale pomiędzy spotykaniem się na kawkach i myśleniu o kimś a posuwaniem tej osoby jest spora różnica.

120

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

"...miałem okazję ją przelecieć i to nie raz, ale nie zrobiłem tego..." gościu chwalisz sie czy żalisz...

"....ale pomiędzy spotykaniem się na kawkach i myśleniu o kimś a posuwaniem tej osoby jest spora różnica...." czasem jednorazowe bzyknięcie po pijaku jest lepsze niż ciągłe myślenie o flamie...ale dla ciebie to wsio rabno

121

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Spens, ale tu już nawet o zdradę emocjonalną czy fizyczną nie chodzi. Tu chodzi o szacunek lub jego brak wobec żony. O to, że albo uważasz, że ona ma prawo decydować o tym, z kim chce być - albo decydujesz za nią.

Na takim prostym, męskim przykładzie ci wytłumaczę. Kupujesz auto, ale przed kupnem sprzedawca cię nie informuje, że ono ma wadę. Jeździć się da, ale w pełni sprawne nie jest. I po jakimś czasie auto zaczyna się psuć. Ty się kontaktujesz ze sprzedawcą, on ci mówi "nie, nie, wszystko w porządku". No i dalej jeździsz tym autem, bo w międzyczasie objawy ustępują (ale usterka nie znika). Uważasz, że zostałeś potraktowany uczciwie? Czy że sprzedawca to oszust?

122 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 14:29:49)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Po raz kolejny powtarzam, że rozumiem co piszesz i o co Ci chodzi...Chcę też powtórzyć po raz kolejny, że powiem Jej o tym ale jeszcze nie teraz.Powiem, że pojawiła się kobieta, w której kiedyś się zakochałem i spotykałem się z nią kilka tygodni na kawkach, ale zerwałem kontakty bo mam rodzinę. W takich słowach to będzie powiedziane mniej więcej.

123

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
Panna Szafranna napisał/a:

Ja bym takiego męża z miejsca wywaliła na zbity pysk, złożyła pozew o rozwód z orzeczeniem o winie i oskubała cię do gołego.

Tak, tak. Każdy pisze czego by to nie zrobił stojąc z boku i nie będąc w takiej sytuacji.

Postępujący fair w życiu nie mają takich problemów. Ale ty i tak jesteś ślepy na odpowiedzi.
Panna już ci to tak prosto tłumaczy, że prostsza jest już tylko budowa cepa big_smile

Gdyby twój wątek zaczynał się od słów, poruchałem i stało się, zdradziłem, co poradzicie, zapewne wiele odpowiedzi byłoby innych.
Twój jest inny. Jest cyniczny, wyrachowany, zimny, obliczony na zero strat z twojej strony.

Doczytaj co tobie wypisuje Maga... Twoje własne słowa, a ty grasz ofiarę.
Podaj mi numer do twojej żony a to załatwię.
Potem podam jej link do tego tematu.
Zobaczysz jak takie sprawy, wobec takiego "szczura" się załatwia.
W taki sposób rozwiążą się wszystkie twoje "problemy" i twoje "obiekcje".

Żenada osiąga kolejne poziomy dna.

124

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Po raz kolejny powtarzam, że rozumiem co piszesz i o co Ci chodzi...Chcę też powtórzyć po raz kolejny, że powiem Jej o tym ale jeszcze nie teraz.Powiem, że pojawiła się kobieta, w której kiedyś się zakochałem i spotykałem się z nią kilka tygodni na kawkach, ale zerwałem kontakty bo mam rodzinę. W takich słowach to będzie powiedziane mniej więcej.

Czyli kłamliwie.

125 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 14:45:05)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
facetJAKwielu napisał/a:

Podaj mi numer do twojej żony a to załatwię.

Może wyślę ci na maila panie ideał.

126

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Po raz kolejny powtarzam, że rozumiem co piszesz i o co Ci chodzi...Chcę też powtórzyć po raz kolejny, że powiem Jej o tym ale jeszcze nie teraz.Powiem, że pojawiła się kobieta, w której kiedyś się zakochałem i spotykałem się z nią kilka tygodni na kawkach, ale zerwałem kontakty bo mam rodzinę. W takich słowach to będzie powiedziane mniej więcej.

masz zonę za naiwna, nie doceniasz jej
myślisz ze po tych słowach nie będzie drążyć tematu? i uwierzy w to? i sprawa się zakończy?

a twoje słowa ze ,,miałem okazje ja przelecieć,, znaczy ta kochanice swoja to świadczy tylko o tym ze ty ani jednej ani drugiej nie kochasz
tylko  traktujesz sprawę ambicjonalnie, może nawet chcesz dowartościować się odrzucając zaloty tej drugiej

kiedy ty byles na kawkach z kochanka to kto był z dzieckiem twoim tak rzekomo kochanym i najważniejszym w twoim zyciu?

127

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:
facetJAKwielu napisał/a:

Podaj mi numer do twojej żony a to załatwię.

Może wyślę ci na maila panie ideał.

Tak, przy takim kimś jak ty, ideał. I zwróć uwagę że kolejna osoba tobie to pisze. Panie biedny.

128

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
mariola856 napisał/a:
Spens napisał/a:

Po raz kolejny powtarzam, że rozumiem co piszesz i o co Ci chodzi...Chcę też powtórzyć po raz kolejny, że powiem Jej o tym ale jeszcze nie teraz.Powiem, że pojawiła się kobieta, w której kiedyś się zakochałem i spotykałem się z nią kilka tygodni na kawkach, ale zerwałem kontakty bo mam rodzinę. W takich słowach to będzie powiedziane mniej więcej.

masz zonę za naiwna, nie doceniasz jej
myślisz ze po tych słowach nie będzie drążyć tematu? i uwierzy w to? i sprawa się zakończy?

a twoje słowa ze ,,miałem okazje ja przelecieć,, znaczy ta kochanice swoja to świadczy tylko o tym ze ty ani jednej ani drugiej nie kochasz
tylko  traktujesz sprawę ambicjonalnie, może nawet chcesz dowartościować się odrzucając zaloty tej drugiej

kiedy ty byles na kawkach z kochanka to kto był z dzieckiem twoim tak rzekomo kochanym i najważniejszym w twoim zyciu?

Obawiam się że nie jest on w stanie zrozumieć co do niego piszesz.

129

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
Spens napisał/a:

Po raz kolejny powtarzam, że rozumiem co piszesz i o co Ci chodzi...Chcę też powtórzyć po raz kolejny, że powiem Jej o tym ale jeszcze nie teraz.Powiem, że pojawiła się kobieta, w której kiedyś się zakochałem i spotykałem się z nią kilka tygodni na kawkach, ale zerwałem kontakty bo mam rodzinę. W takich słowach to będzie powiedziane mniej więcej.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że to będzie prawdopodobnie koniec Waszego małżeństwa?
Twoja żona załamie się, gdy to usłyszy, być może w pierwszym odruchu każe Ci się wyprowadzić, ale obawiam się, że po pewnym czasie zechce ratować rodzinę, tak jak większość kobiet w podobnej sytuacji.
Jednak nigdy nie będzie miała już do Ciebie zaufania, po pierwszym szoku dotrze do niej perfidia Twojego zachowania, to, że tak na prawdę nigdy jej nie kochałeś, że była opcją, będzie cierpieć, powracać w kłótniach do tego, aż w końcu dojrzeje do rozstania, albo Ty nie wytrzymasz i sam odejdziesz.
Jesteś gotowy na takie poświęcenie, na udowadnianie czegoś, co nie istnieje.
Nie wiadomo jeszcze, jak zareaguje Twoja wielka miłość na wiadomość o Twojej rezygnacji z kontaktu  z nią i wizji romansu, a być może wyrwania Cię rodzinie.
Może próbować zawalczyć, czy jesteś na to gotowy?
Dlatego wbrew wszystkim, radzę, zastanów się nad tym, czy informować żonę, czy może najpierw zrobić z sobą porządek ewentualnie podjąć decyzję o rozstaniu.

130 Ostatnio edytowany przez Spens (2016-01-05 15:35:11)

Odp: Rok po ślubie i pojawiła się Ona
josz napisał/a:

Dlatego wbrew wszystkim, radzę, zastanów się nad tym, czy informować żonę, czy może najpierw zrobić z sobą porządek

Cały czas pisałem tutaj o tym, że najpierw muszę zrobić ten porządek z sobą a dopiero potem mogę wyjaśnić żonie wszystko.

Taki 'facetjakwielu' tego nie pojmie bo dla niego liczy się tylko to, żeby mnie kopnęła w tyłek moja żona. Jego wcale nie interesuje wbrew temu co pisze, los mojej żony i dziecka tylko to żeby mnie potraktowała z buta. On lepiej wie ode mnie czy kocham swoją córkę czy nie i kim dla mnie jest. On wszystkie wie lepiej, chodzący ideał a tak naprawdę typ, który próbuje się dowartościować w necie. Zwykły kompleksiarz. Taki kompleksiarz nie pojmuje tego, że ja wiem że zrobiłem źle i popełniłem błąd, on za wszelką cenę musi kogoś zmieszać z błotem, tylko po to by się właśnie dowartościować i pokazać innym jaki to jest zajebisty.
Tak się rozpędził, że wali 3 posty pod postem.

Posty [ 66 do 130 z 1,397 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rok po ślubie i pojawiła się Ona

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024