I gdzie macie 'krzykacze' z kitkąoskara na czele podatek nałożony na wszystkie sklepy w tym sklepy internetowe?
Podatek zapłacą sklepy z rocznym dochodem powyżej 18 mln złotych i będzie wynosił 1,3%.
Pomysł PiS o stawce minimalnej 12 zł brutto też jest krytykowany, bo...prezesi i firmy stracą. Znowu nic o zwykłych ludziach tylko o firmach. Tak wyglądało właśnie życie w Polsce za PO, bogaci robili się jeszcze bogatsi a o obywateli się nie martwił nikt. U mnie w mieścinie jest pełno takich wyzyskiwaczy co po 5-6zł płacili za godzinę roboty kobitom.
Paweło nie kompromituj się z tym pijusem i komunistą Kwaśniewskim a Radzia Sikorskiego też sobie daruj, bo to zwykła marionetka. Sobie poczytaj o przekrętach fundacji Kwaśniewskiej.
a tu masz coś na temat Orbana:
''A jednak warto opodatkować zagraniczne banki, hipermarkety i wspierać rodzimy kapitał! MFW ostatecznie przyznał rację Orbanowi!
W kontekście następujących w Polsce zmian przypomnijmy jakież zaskoczenie musieli przeżyć eurokraci z Brukseli, kiedy w ich ręce wpadł raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) z kwietnia 2015 r. Raport ten chwalił Węgry za niezwykle skuteczną - jak się okazało - politykę makroekonomiczną, a z jego treści można było wywnioskować, iż - wbrew temu co mówią unijni liderzy - warto opodatkować zagraniczne banki, hipermarkety, koncerny medialne i teleinformatyczne, a przy okazji wspierać rozwój rodzimego kapitału''
''Przypomnijmy - Viktor Orban, po przejęciu na Węgrzech władzy z rąk zdemoralizowanej pro-europejskiej lewicy, zaczął wprowadzać gruntowne reformy kraju o charakterze strukturalno-gospodarczym. Co jednak istotne - węgierski rząd koszty tych reform w większości przerzucił na zagraniczne koncerny, banki i hipermarkety. Nowe podatki dotykały przede wszystkim zagranicznych firm działających na terytorium Węgier. Niektóre z nich były wręcz punktowo nakierowane na konkretne koncerny, których siedziby mieściły się we Wiedniu, Berlinie czy Paryżu (np. 50 proc. podatek od zysków z reklam naliczany po przekroczeniu odpowiednio wysokiej kwoty zysku; w praktyce dotykał on jedynie zagranicznych koncernów medialnych, bowiem tylko one przekraczały określoną granicę zysku z publikowanych reklam). W tym kontekście nie powinny dziwić ostre protesty brukselskich eurokratów, którzy - wylewając pomyje na węgierskim rządzie - przede wszystkim występowali w obronie własnych państw narodowych. To one traciły bowiem na nowej polityce Orbana grube miliardy euro łatwego do tej pory zysku.
I tu niespodzianka! Po kilku latach nieustającego hejtu ze strony Brukseli i unijnich neofitów, okazało się, że Orban miał rację. Jego polityka makroekonomiczna, której jednym z głównych elementów było zmuszanie zagranicznych podmiotów działających na terytorium Węgier do partycypacji w kosztach funkcjonowania państwa, przyniosła całkiem przyzwoite rezultaty. Ograniczenie drenażu kapitału poza granice oraz wspieranie rodzimego biznesu stało się podstawą do trwałego wzrostu i gospodarczej odbudowy. Docenił to także - do tej pory krytyczny Węgrom - MFW. W wydanym raporcie przedstawiciele tej organizacji pochwalili politykę gospodarczą rządu Orbana stwierdzając, że: "Węgierska gospodarka systematycznie się rozwija dzięki korzystnej polityce makroekonomicznej".
Warto o tym wspominać, szczególnie teraz, kiedy w naszym kraju toczy się polityczna walka o ostateczny kształt reform gospodarczych, których celem będzie przerzucenie części kosztów funkcjonowania państwa na korporacje, banki i hipermarkety.''