Narobiło się tych postów od cholery i trochę więc postaram się odpowiedzieć wszystkim i na wszystko w jednym, w tym także na te zaległe ... a więc po kolei.
Olinko:
A ja wręcz przeciwnie, bo - choć komuś może być trudno w to uwierzyć - miałam naprawdę szczęśliwe
i beztroskie dzieciństwo. Mnie ten reżim bezpośrednio nie dotknął, za to kto wie czy to nie właśnie dlatego, że wiem, jak inna może być codzienność, to dziś do wielu spraw podchodzę z dużym dystansem i nie narzekam na wszystko i wszystkich wokoło. Na marginesie - kiedy obserwuję, co obecnie dzieje się na Ukrainie, to przed oczami stają mi całkiem podobne obrazy, które niegdyś rozgrywały się na moich własnych oczach. To były rzeczy naprawdę wielkie i tego też nikt mi nie odbierze.
Wlaśnie o tym piszę niżej. 
Może uściślijmy jedną rzecz - topic na forum jest ogólny i dotyczy PRLu, jego dobrych stron jak i tych niedobrych. I jakoś nie zauważyłem tutaj zastrzeżenia, że mówimy tylko o jednej stronie tegoż systemu ani też nie widziałem napomknięcia, że nie mogą / nie powinny się wypowiadać tutaj osoby, które w tym okresie nie żyły, nie dorastały. Zresztą uważam, że taka dyskusja 'dwufrontowa' jest dobra bo można w ten sposób skonfrontować to jak ten okres widzieliście wy a jak my - młodzi / młodsi. Wszak część z wypowiadających się tutaj ma / będzie mieć pewnie dzieci. 
Z racji mojego wieku ciężko jest mi się odnosić i wspominać te pozytywne kwestie jakie miały miejsce w PRLu choćby z tego względu, że naprawdę ciężko jest mi coś sobie wyobrazić w tej materii. Jest tak także dlatego bo po prostu komuna była zła ( nie tylko ta polska ) i zazwyczaj jeśli się o niej mówi to tylko w tym negatywnym świetle i nic dziwnego.
Poza tym odróżnijmy też 'było znośnie / normalnie' od 'było dobrze'. Bo to zasadnicza różnica a poza tym dla każdego co innego znaczyło 'dobrze'. Jedni jak widać wspominają ten okres dobrze a wręcz tęsknią za tymi czasami ( tylko dlaczego? Może mi ktoś napisać CZEGO wam tak brakuje obecnie a co było w komunie? ) a drudzy cieszą się normalniejszą Polską. Specjalnie nie napisałem 'normalną' bo nie uważam, że to co było kiedyś było 'be' a teraz jest cudownie. Bo nie jest. I zdaję sobie z tego sprawę mimo że mam 'tylko' 26 lat.
Warto też wspomnieć o jednej zasadniczej rzecz - ja naprawdę rozumiem, że część z was właśnie wtedy się wychowywała, przeżyła swoje prawdopodobnie najbardziej beztroskie, szczęśliwe chwile dzieciństwa - to normalne, że takie czasy młodości wspomina się dobrze i / lub nie widzi(ało) się tego całego zła. Ale czy możecie po latach spojrzeć na to raz jeszcze i napisać, że komuna sama w sobie pomijając dzieciństwo była dobra? Nie sądzę. 
I to nie jest tak, że ja na siłę jako 'młody' chcę się wam postawić 'bo moja racja jest najmojsza' jak mawia klasyk. Nie, nie. Po prostu chcę z wami podyskutować, przedstawić to jak ja widzę ten okres, przedstawić to co ja zapamiętałem, z czym mi się te czasy kojarzą i tak dalej. Nie chcę was 'przestawiać', zmuszać do myślenia tak jak ja ale zwyczajnie chciałbym byście spojrzeli na pewne kwestie z dystansem, nieco z boku.
Snake:
Nie czaisz bazy. Dla jednych służba wojskowa nie ma sensu za PRL, dla innych za PO, a dla innych za PiS. Bo się ich nie lubi, bo szkoda czasu, bo można w tym czasie zarabiać. Typowo polskie myślenie. Jest spokój, to co będę marnował czas na jakieś obowiązki wobec państwa. Przyjdzie wojna, to wtedy się zgłoszę i dzielnie, a widowiskowo zginę, bo to leży w naszej naturze.
Przepraszam ale to nadal do mnie nie przemawia. Nadal obstaję przy tym ( co wydaje mi się logiczne ), że do WOJSKA powinni iść Ci, którzy się do tego nadają - fizycznie, mentalnie. Ci którzy mogą i chcą zarazem. I to oni powinni tworzyć trzon sił zbrojnych. Całej reszcie wystarczy dobrowolne szkolenie i / lub to o czym pisałem wcześniej - szkolenia lub kursy w ramach szkoły, przysposobienia obronnego lub innej atrakcyjnej formie dla młodzieży / dorosłych ( co nie znaczy, że to ma być lekkie ale w granicach rozsądku ) a nie rzucanie wszystkich do jednego wora w łapska trepów w ramach obowiązkowej i przymusowej służby.
Może też powinniśmy zacząć od tego by ludzie chcieli sami iść do wojska, chcieli byś jak to napisałeś - obowiązkowi i szlachetni wobec kraju, ojczyzny. Bo łatwo jest rzucić wymóg ale trudniej jest przyciągnąć człowieka ale za to cholernie łatwo odrzucić czymś takim jak np: kocenie, fala.
Po co piszesz o czymś o czym nie masz zielonego pojęcia? Armia za PRL była typową armią o modelu rozpowszechnionym na całym świecie. Żeby doprowadzić żołnierza do dobrego stanu wyszkolenia potrzeba właśnie ok 2 lat. Te wszystkie póżniejsze banialuki o humanizacji i skracaniu służby do roku czy 9 miesięcy były właśnie wymyślane przez cywili nie mających pojęcia o wojsku. Armia PRL była typowym produktem tamtych czasów. Potrzebowała dużo ludzi i tak było na całym świecie. Pobór był jedynym rozwiązaniem ekonomicznym, bo służba zawodowa jest dużo droższa. Przeciętny stan liczbowy WP za PRL oscylował koło 400 tys. ludzi, a nawet to, że była to armia z poboru było ciężkie dla finansów państwa.
No właśnie - żołnierza. Tylko po co mieliśmy brać aż tylu mężczyzn do wojska? Część z nich przecież mogła by już pracować dla państwa, tworzyć zyski, generować pieniądze z podatków, rozwijać się zawodowo, zakładać rodziny, tworzyć nowe pokolenie, pracować czy to jako rzemieślnicy, których nam obecnie brak lub studiować i być kadrą o wyższym wykształceniu? Tylko jakoś dziwnym trafem właśnie komuna nie lubiła nigdy intelektualistów i trzebiła ich w zastraszającym tempie vide ZSRR ale to tak swoją drogą.
Po cóż nam było tak liczne wojsko / ludzie po przeszkoleniu wojskowym? Przecież wedle najnowszych i rzekomo rzetelnych danych wojsko sowieckie nie miało w planach wkroczenia do Polski ( mówię rzecz jasna o stanie wojennym ), inni też nam nie zagrażali z tego co mi wiadomo. Dla mnie ten system był porażką a w zasadzie serią porażek decyzyjnych.
Drożyzna? Więc powiedz mi co jest opłacalniejsze? Mieć 500.000 słabo wyszkolonego i uzbrojonego wojska czy 150.000 świetnie wyszkolonych i dobrze wyposażonych sołdatów? Oczywiście że wszystko zależy od miliona innych czynników na polu bitwy ale kalkulacja wydaje się być dość logiczna. Wystarczy też spojrzeć na - znów ZSRR - co z tego, że ich siły były niezliczone skoro Niemców wykończyła pogoda, rosyjska zima i zaciętość a sami Sowieci BARDZO krwawym żniwem przypłaci obronę swojego kraju?
To jest właśnie komunizm - ładowanie pieniędzy w totalnie nieintratne 'biznesy', gospodarka centralnie planowana na której dłoń ... łapę trzyma państwa, coraz bardziej widoczne rozwarstwienie społeczeństwa, upadek gospodarki w dalszej perspektywie. Dlaczego Rosjanie tak długo się 'trzymali'? Czyżby nie dlatego że ich kraj jest rozłegły, stosunkowo bogaty w wiele złóż i dlatego, że setki tysięcy ludzi lądowało w łagrach tworząc kanały, drogi, mosty i budowle, dostarczając tony złóż z całego Związku Sowieckiego?
Oczywiście zdecydowana większość tych ludzi nie przeżyła katorżniczej pracy w tychże obozach ... Ktoś powie że przesadzam ... tyle tylko, że to nadal jest komuna. W skrajnym i totalitarnym obliczu ale jednak komuna.
Największy rozwój Związku Radzieckiego przypada na lata panowania wujka Stalina - tylko ile krwi musiało się przelać za powstanie tych wszystkich dróg, mostów, budowli, kanałów, elektryfikację i radiofonizację kraju i inne cudeńka?
Pytasz o wielkość armii i koszta. Gdybyśmy mieli normalny system gospodarczo polityczny to zapewne moglibyśmy się rozwijać adekwatnie do potrzeb i wielkość potrzebnej wówczas armii rosła by w odpowiednim tempie. A przynajmniej byłoby to teoretycznie bardziej możliwe niż utrzymywanie ówczesnego wojska peerelowskiego.
Trep? No skoro wg Ciebie nie wiem to mnie oświeć cóż znaczy ten termin.
No wybacz ale jak widać zupełnie nie wiesz co to była fala, służba falowo, a regulaminowo, a się rzucasz. Weź sobie coś poczytaj na ten temat, popytaj starszych. Fala nie została wymyślona aby gnębić. Fala była zjawiskiem związanym z pojawianiem się w jednostkach wojskowych żołnierzy służby zasadniczej z różnych poborów (wiosennych, jesiennych). Fala nie obejmowała żołnierzy zawodowych. Co ułatwiała fala? Mogłeś iść w wojsku regulaminowo, a nie falowo i przekonać się, że w wojsku jest bardzo wiele regulaminów, rozdzielników itp. I przekonać się, że będziesz boleśnie rozliczany jak złamiesz choć drobny paragrafik, że regulaminowo będzie latał ciągle na warty w najgorsze godziny, że kiedy koledzy dostaną przepustkę, to tobie zawsze znajdą jakiś punkt regulaminu, który złamałeś i za karę przepustki brak. Fala właśnie to ułatwiała, bo była sposobem na jako takie przeżycie w świecie regulaminów. Kadra zawodowa tolerowała istnienie fali dopóki fala nie przeginała, za to fala szybko wpajała młodym poborowym podstawy wojska. Jak koty nie radziły sobie z wyszkoleniem, na strzelnicy, to po dupie dostawały dziadki.
Zaraz zaraz, ja chyba czegoś tutaj faktycznie nie rozumiem.
Z tego co zrozumiałem to ... przychodzili 'nowi' do 'starszych' i mieli wybór: albo być w woju zgodnie z regulaminem ( którego przestrzeganie niczego nie zmieniało bo jak mówisz zawsze mogli takiego człowieka za coś udupić ) albo przejść falę ( która nie powstała po to by gnębić?! to w takim razie PO CO? Pytam całkiem serio ). Świetny wybór i świetnie ukazana (bez)sensowność obowiązkowej służby wojskowej, serio. No chyba że ja tu czegoś nadal nie rozumiem to w takim razie czekam na jakieś sensowniejsze wyjaśnienie bo najwyraźniej jestem za młody i za głupi by to zrozumieć ... Co do reszty - skoro pod koniec PRLu miałeś 17 lat to masz mniej więcej takie samo prawo się wypowiadać o nim jak i ja ( a tym bardziej o wojsku ). No sorry ale albo traktujemy się poważnie albo nie.
Izrael? Przepraszam - do czego będziemy teraz aspirować, na kim się wzorować? Na Tadżykistanie? Kongo? Mauritiusie? A może na Australii? Izrael to inny kontynent, inna kultura i religia. I tym bardziej nie widzę sensu w obowiązkowej służbie przez wszystkich przez 3 lata zwłaszcza, że z tego co piszesz jest to tak groźne jak wyjście w weekend po większym mieście po pijaku zwłaszcza w dzielnicach pseudokibi...tfu - tępych kiboli.
femte:
Mówisz że okresy gdzie nie było towarów były krótkie i spodowane były one nadmiernymi zakupami? Jeżeli te ostatnie miały miejsce ( a jestem zmuszony uwierzyć na słowo choć średnio mi się w to chce wierzyć ) to chyba nic dziwnego, jak pisałem - ludzie brali to co wtedy było by mieć na wymianę ( jak to miało miejsce przy słynnym papierze toaletowym ). Ale że te okresy były krótkie? Z ciekawości spytałem mamę - stwierdziła że było coraz gorzej i czasy gdzie sklepy były puste lub prawie puste miały miejsce przez większość czasu. A urodziła się na początku lat 60tych ...
Pochody - proponuję spojrzeć na pochody w Korei Północnej - co prawda tamte a nasze to niebo a ziemia ale ... czy o to właśnie chodzi w normalnym państwie? O pokazówki, o propagandowe hasełka, o tworzenie iluzji pięknego, rozwijającego się państwa? Nie wydaje mi się.
Wspominasz o mięsie - chciałbym zauważyć jedną rzecz - kiedyś byliśmy państwem głównie / w dużej mierze rolniczym więc - mówiąc kolokwialnie - ludzie by móc pracować tam na roli, nawet z użyciem maszyn musieli się 'nażreć' za przeproszeniem więc królowało mięso, tłuste jedzenie, kaloryczne. Z czasem przeszliśmy na przemysł, usługi, coraz więcej pracowników umysłowych więc i zapotrzebowanie na mięso nieco spadło. Jak i wzrosła też świadomoścć społeczeństwa, że opychanie się mięsem ( i to często słabej jakości ) NIE jest najzdrowszym nawykiem. Z tego co mi wiadomo obecnie proponuje się spożywanie czerwonego mięsa około raz, dwa razy na tydzień.
Nie mówię że to tylko dlatego wyglądało to wszystko jak wyglądało ale warto wziąć to pod uwagę przy rzucaniu takich ocen dość jednostronnych.
I tak jak już pisałem - nie było biednych / bezdomnych bo wszyscy prawie byli jednakowo biedni ( a czy o to chodzi w normalnie funkcjonującym państwie by obywatele tylko WEGETOWALI a nie ŻYLI? ) a bezdomnych nie było dlatego bo jak już ktoś wcześniej napisał, takie osoby były ściągane siłą z ulicy bo to nie pasowało do idyllicznego obrazu jaki tworzyła Partia i komunistyczni wataszkowie.
femte to wszystko o czym piszesz, Ci głodujący, zamarznięci, bez pracy - to wszystko miało miejsce
kiedyś a obecnie to WYNIK wielu lat komuny a nie jej braku!
Prosze nie przesadzac z tymi przesladowaniami, ograniczeniem wolnosci.
Ci sami ludzie ktorzy byli dzialaczami partjnymi dzisiaj sa parafialnymi.
W mojej pracy przewodniczacym Solidarnosci zostal syn pierwszego sekretarza, dyrektora w dodatku.
A nie było akcji z ulotkami, nielegalnym dla władz drukarniami, ZOMOwcami, SBkami? Nie było wojska i milicji na ulicach, rozjedżania ludzi czym się dało, pałowania, ścieżek zdrowia? Nie mówię że to było codziennością ani, że każdy obywatel tego doświadczał ale nie mówmy o tym, że to były epizody nic nie znaczące i nie godzące w ludzką wolność i swobody obywatelskie ( które wtedy chyba w ogóle nie istniały na dobrą sprawę ). I nie napisałem że ktoś miał tu ojca marynarza ale to był sposób by mieć towar z zagranicy. Tylko tyle.
No skoro ktoś kiedyś był w Partii a obecnie piastuje jakieś stanowisko ( w klerze, jako sędzia, polityk i tym podobne ) to po prostu wystarczyłoby przeprowadzić lustrację, ujawnić teczki, zdekomunizować całe te towarzystwo, pozbawić takich ludzi jak Kiszczak czy Jaruzelski ich emerytur, zabrać im należące do nich własności, zlicytować i zostawić na jak to się mówi 'głodowej emeryturce'. Czyż to nie byłaby sprawiedliwość?
A wiecie że np: Jaruzelski jest jakby odpowiedzialny za śmierć osób do których nie dojechały karetki bo telefony zostały wyłączone w dzień wprowadzenia stanu wojennego? To też nikogo nie rusza.
Właśnie przez źle przeprowadzoną ( a chyba właściwiej byłoby powiedzieć - nie przeprowadzoną ) dekomunizację nasze państwo wygląda tak jak wygląda w dużej mierze. Jak ten kraj może działać dobrze skoro mamy komunistów w rządzie, mamy komunistycznych sędziów, którzy kiedyś wydawali wyroki w imię rządu komunistycznego - jak tacy ludzie mogą sprawować władzę w tych czasach? Albo ktoś się przyznaje do swojej przeszłości, przeprasza, działa coś - cokolwiek w ramach swoistego rozgrzeszenia, zadośćuczynienia za to co robił albo wypada z gry i idzie siedzieć lub zostaje zdjęty z tak ważnych funkcji społecznych.
Czy to jest przesada? Nie sądzę.
Kiszczak czy Jaruzelski owszem - nie piastują już funkcji ważnych dla kraju ale jakim prawem z naszych pieniędzy wypłacane są im emerytury i to tak wysokie? Jak komunistyczni zbrodniarze mogą być nadal nieosądzeni? Jak ludzie mający krew na rękach mogą być wolni?
Snake:
Prawem wolnego wyboru obywatela oddającego swój głos w wyborach. Po kilku dekadach męczenia Polaków komuną, ta komuna, zwana postkomuną wygrała drugie wolne wybory w Polsce. Jeden pan Leszek kojarzony z największym betonem partyjnym ma od lat w wolnej Polsce jedne z najlepszych wyników w wyborach. Pan Olek, może mniej betonowy ale na pewno wpływowy działacz partyjny dwa razy zostaje wybrany na prezydenta. To jest właśnie paradoks demokracji.
Oczywiście że tak. I to jest właśnie chore. Chore było wybieranie postkomuchów do rządu, chore było jaranie się Kwaskiem, chore było nazywanie go porządnym prezydentem. Mam wspominać o chorobie filipińskiej, o zataczaniu się ( mówiąc delikatnie ) w Charkowie na grobach męczenników? Postkomuna wiecznie żywa ... ale do czasu, natura zrobi swoje.
Jak już pisałem - nigdy nie uważałem, że demokracja to najlepszy z możliwych ustrojów politycznych.
Oen_242:
Co niby jest nieprawdą?
Komuniści zawsze będą komunistami, skoro ich bronisz to zapewne wiesz co propagują i jakie mają pomysły na gospodarkę, życie społeczno polityczne. Jeżeli to kupujesz to cóż - Twoja brocha. Ja na takich ludzi głosować nie zamierzam.
Aha. Czyli jakby zasiadali zbrodniarza to by było ok? To szkoda że nie ma już chyba żywych i zdolnych do rządzenia np: UBeków albo SSmanów, może ich też można by było zaprosić do rządu?
kosmiczny nick:
Przeczytaj proszę tego całego posta, myślę że sporo on Ci wyjaśni.
I NIGDZIE nie napisałem że u nas BYŁO jak w Korei ale do tego co jest obecnie w Korei prowadzi ustrój komunistyczny. W skrajnej formie ale jednak.
bbasiu:
Jedzenie było zawsze? No ok, jeżeli to było to powiedz mi - jakie to było jedzenie? Smakowały Ci te wędliny, czekolady?
Dlaczego uważasz ( takie odnoszę wrażenie ) że szczęśliwe życie polega na tym, by każdy miał wszystkiego po równo, to samo nosił, to samo jadł, to samo myślał i tak samo się bał? Jeżeli tak to myślę że w Korei Północnej odnalazłabyś się idealnie ... niestety.
Mówisz że Gierek nie był taki zły - a wiesz co on takiego zrobił? Wiesz jak bardzo zadłużył nasz kraj?
Mussuka:
A proszę bardzo - kiedyś bardzo zastanawiałem się nad Skandynawią: od przodującej trójcy z północy na Danii kończąc. Tylko z oczywistych względów nie wiem jak to wygląda 'na żywo'. Ale skoro tak pragniesz odpowiedzi to proszę - uważam, że np: Szwajcaria byłaby dobrym wyborem. Lub Słowenia. Mówisz o wojsku - ale skoro tam mieszkasz - nie uważasz, że jest zasadnicza różnica i w tym jak owe wojsko wygląda tam, jak funkcjonuje, jakie ma tradycje i podejście do obywatela a jak funkcjonowało nasze peerelowskie lub funkcjonuje obecne? Mam dziwne wrażenie, że różnica jest zasadnicza - mam rację?
BYĆ MOŻE ja również z chęcią poszedłbym do wojska ale właśnie po to by się tam czegoś nauczyć, wyćwiczyć - fizycznie, we władaniu bronią, przetrwaniu a nie po to by być koconym, szorować podłogi albo wykonywać wydumane polecenia starszych trepów. Widzisz różnicę?
Szkoda, ze Ty nigdzie nie byles, malo widziales i marzy Ci sie inny swiat, ktorego tak naprawde nie ma. Bo wszedzie sa rasisci, chuligani, komunisci czy zwolennicy dyktatury, biedni, bezdomni, zlodzieje, wieczni malkontenci.
Przepraszam że mam tylko 26 lat i nie zwiedziłem już do tej pory 10 krajów, nie zaliczyłem 20 różnych zawodów. MOJA WINA. I ja wiem doskonale że idealnego świata nigdy nie będzie ale skoro w innych krajach może nie być komunistów ( choćby w rządzie ), można bezpiecznie chodzić po ulicach, państwo Cię nie okrada na każdym kroku itp itd to czemu u nas nie mogłoby tak być?
Wiesz - łatwo jest rzucać tego typu teksty jak się JUŻ siedzi za granicą ( i jak sądzę nie zamierza się wracać do Polski, ciekawe CZEMU, hm? ) ...
Jenka:
No naprawdę, masz się czym chwalić - głosować na komunistów albo Palikota, który ma w swoich szeregach jeśli dobrze pamiętam ludzi, którzy byli blisko związani ze śmiercią księdza Popiełuszki. Świetni idole. Nawet polityczni.
Chciałbym też coś powiedzieć o sobie. To nie jest tak jak być może niektórzy myślą, że ja jestem młodym dzieckiem ślepo zapatrzony w kapitalizm, które z pogardą patrzy na wszystko to co inne, to co było kiedyś i uważa, że demokracja to ustrój idealny i to co mamy teraz jest po prostu cudowne.
NIE. Tak zupełnie nie jest. Widzę wady i w kapitalizmie ( tylko pytanie czy obecnie mamy kapitalizm? Raczej nie mamy ... ) i w komunizmie. Nie uważam też że demokracja to najszczęśliwszy ustrój. Nie jestem pracownikiem umysłowym zarabiającym kilka tysięcy na miesiąc ani rozpieszczonym dzieckiem, które miało bardzo idylliczne dzieciństwo i nie nic o np: ciężkich chwilach, zaciskaniu pasa.
Stałem sobie dziś w kolejce w sklepie - dwóch mężczyzn przede mną, w ich 'zakupach' przodowały stosunkowo tanie wódki, zaczęli rozmawiać. A to że to taka wódka a to że taka, że to przecież to samo tylko inne opakowania, że PO CO TYLE TYCH RODZAJÓW (?!) jak to wszystko jedno i to samo by na koniec jeden z nich rzucił: "ta komuna jaka była taka była ale było INACZEJ".
A to nie równa się temu że było lepiej.
Pytanie do tych którzy TĘSKNIĄ za tamtym system i chcieliby jego powrotu. Pytam - dlaczego? Czego wam niby tak brakuje? Co niby było takie cudowne czego nie ma obecnie? Naprawdę mnie to interesuje. Bo rzucenie 'było lepiej' to naprawdę nie jest ani sensowna ani konkretna odpowiedź z którą można dyskutować.