czy to juz koniec? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » czy to juz koniec?

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 170 ]

Temat: czy to juz koniec?

witam wszystkich...mąż zdradzał mnie kilkakrotnie, ale to były krótkie związki...ten trwa długo...jesteśmy 25 lat po ślubie, mamy dwoje dzieci.Każę mu iść do niej...nie chce, płacze, że mnie kocha i będzie tylko ze mną, a z nią niby zerwał...ona dzwoni nawet w nocy, więc o zerwaniu mowy nie ma a smsy pisze w formie odpowiedzi...więc mają kontakt...czy nie powinnam mieć już zludzeń?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: czy to juz koniec?

Witam. Nie powinnaś się łudzić że on z nią zerwie. Ewidentnie Tobie kłamie. Nie toleruj jego takiego zachowania bo wątpię żeby on przestał robić skoki w bok. Jeżeli akceptujesz jego takie zachowanie to całkowicie siebie nie szanujesz. Rozumiem że kochasz męża ale pojmij jedną sprawę ON SIĘ NIGDY NIE ZMIENI. Postaw mu ultimatum a jak się nie zmieni to odejdź od niego.

3

Odp: czy to juz koniec?

Różyczko....dawałam mu ultimatum i nic...płacze, a jak ona dzwoni ...udaje, że to pomyłka...ja mysle, że on chce mieszkac w domu a z nią utrzymywać kontakty..

4

Odp: czy to juz koniec?

Skoro on nie umie się zdecydować to spotkaj się z tą kobietą i zróbcie to za niego.

5

Odp: czy to juz koniec?

nie znam adresu jej, a tel.nie odbiera...

6

Odp: czy to juz koniec?
123ktoś napisał/a:

nie znam adresu jej, a tel.nie odbiera...

W dzisiejszych czasach wszystko jest możliwe.
Trochę chęci.

7

Odp: czy to juz koniec?

Moja Droga więc nadszedł czas by brać swoje życie we własne ręce i go wykopać z domu. Jak już Ci pisałam wcześniej i Ty to sama wiesz że on się nie zmieni. Nie ma sensu ratować małżeństwa do którego Twój mąż jeszcze widocznie nie dorósł. Odejdź od niego. Nie szukaj kochanki męża, niech ona sobie go weźmie a Ty zacznij budować swoje życie bez niego i od nowa

8

Odp: czy to juz koniec?

znam tylko ulicę...podpowiedz jak zdobyc nr ...nie będę pukać do wszystkich drzwi...jestem juz tak...znerwicowana, że ...nic nie wiem..pomóż mi...jestes facetem..

9

Odp: czy to juz koniec?

Różyczko...on domu nie chce opuścic...powiedział,że jeśli go podam na rozwód...mieszkanie sprzeda i do podziału...i co kawalerke kupię mam dwoje dzieci...ja chcę,żeby mieszkanie opuścił..

10

Odp: czy to juz koniec?
123ktoś napisał/a:

znam tylko ulicę...podpowiedz jak zdobyc nr ...nie będę pukać do wszystkich drzwi...jestem juz tak...znerwicowana, że ...nic nie wiem..pomóż mi...jestes facetem..

Skoro się z nią spotyka to możesz go sledzić. Zobacz do którego domu wchodzi.
Jak już ją spotkasz to pamiętaj, że nie wolno Ci robić jej wymówek ani awantury tylko rzeczowo zapytaj czy go chce i czy będzie  płacić alimenty. Roztocz przed nią wizję starego i chorego dziada, którym będzie się musiała opiekować. Wspomnij coś o nie spłaconych kredytach.
Kompletnie zaskoczysz męża jak powiesz by sobie z nią porozmawiał spokojnie w drugim pokoju zamiast udawać, że to pomyłka.
Zapytaj jak randka się udała?
Facet (mąż) zaprogramowany jest na typowe reakcje. Jak go zaskoczysz to się przerazi.

11

Odp: czy to juz koniec?

Trzeba porozmawiać o tym z adwokatem...

12

Odp: czy to juz koniec?
Róża 27 napisał/a:

Trzeba porozmawiać o tym z adwokatem...

Po co? Ktoś tu chce rozwodu?
Mężuś chce tylko pobzykać na boku a Ty radzisz szukać adwokata?

13

Odp: czy to juz koniec?

Piotr...gdyby tylko chciał ...pobzykać na boku...a widzi, że małżeństwo się sypie...zostawił by to, a on nie ma ochoty, a ni ona...dzwoni do niego nawet w nocy...myślę, że on chce być w domu, a z nią żyć...a tak być nie może..czy Ty widzisz..jako facet jeszcze coś do uratowania w tym związku?bo ja nie...

14

Odp: czy to juz koniec?
123ktoś napisał/a:

Piotr...gdyby tylko chciał ...pobzykać na boku...a widzi, że małżeństwo się sypie...zostawił by to, a on nie ma ochoty, a ni ona...dzwoni do niego nawet w nocy...myślę, że on chce być w domu, a z nią żyć...a tak być nie może..czy Ty widzisz..jako facet jeszcze coś do uratowania w tym związku?bo ja nie...

Oczywiście, że widzę. Jeżeli odpowiednio pokierujesz swoim postępowaniem to będziesz miała męża do końca życia.
Wierz mi, mam doświadczenie w tym temacie. wink

15 Ostatnio edytowany przez syla135 (2013-05-26 12:26:44)

Odp: czy to juz koniec?

jestem moze i dzieciakiem ale mi sie to w glowie nie miesci
piszesz ze zdradzil cie pare razu i co?? to za malo?
teraz przejmujesz sie tym ze on tego nie konczy?
nie pojmuje!!
przeciez on to zaczal! zdradzil cie, ponizyl i obrazil a ty nadal nie podalas o rozwod bo niechesz zyc w kawalerce?
powaznie, nie rozumiem z tej wypowiedzi ani slowa, jestes ofiara swego meza i nic bym od niego nie uzalezniala, juz dawno powinnas sie  znim roziwesc, chyba ze skoki w bok ci nie przeszkadzaja a tylko zwiazki taki jak ten...Boze swiat staje na glowie!!

wydaje mi sie ze jesli udowodnisz mezowi wine, ze cie zdradzal wielkorotnie i jesli sad zasadzi rozowd z winy meza to napewno dostaniesz wieksza czesc majatku o ile nie wszytsko.
jestem pewna ze tak sie da, ale to juz do prawnika
ale jesli jestes tak w niego zapatrzona i nadal z nim zyjesz(dzwoni kochanka  wnocy i ty slyszysz wiec spicie razem??) ta watpie ze kiedykolwiek cos zmienisz
a szkoda zycia na takiego palanta

dla mnie taki schetam jak z malym dzieckiem
wszyscy widza ze jest niegrzeczny ze nie powianien tak robic ale nikt nic nie mowi bo taka sama nie zwraca uwagi na dziecko, raz wybaczy blad, drugi raz a wiec dzieciak zalapie, aha, "moge wszytsko a ona i tak nic nie zrobi" i rosnie taki szatan, robi co chce a ta matka daje wybacza bo to taki fakie fajne dziecko i potem rosna tacy kryminalisci i dukowie bo nie rozumieja ze za zle zachowanie jest kara...w koncu tak mieli od dziecinstwa
tak samo twoj maz, czemu mialby nie miec baby? skoro poplacze, odebra scenke i bedzie mial znow spokoj, duke do p...ia i zone w domu dla przykrywki!

16

Odp: czy to juz koniec?

Syla...otworzylaś mi  chyba oczy szerzej...a co do spania..nie razem tylko w tym samym pokoju...mądrze napisałaś...widzisz jakie kobiety są głupie..dzięki..

17

Odp: czy to juz koniec?

Piotr...ok...to bylo 25 lat...więc powiedz blagam jak mam pokierować...tym wszystkim...zwyczajnie napisz...błagam

18

Odp: czy to juz koniec?
syla135 napisał/a:

piszesz ze zdradzil cie pare razu i co?? to za malo?
teraz przejmujesz sie tym ze on tego nie konczy?
nie pojmuje!!
przeciez on to zaczal! zdradzil cie, ponizyl i obrazil a ty nadal nie podalas o rozwod bo niechesz zyc w kawalerce?
!

Dla Ciebie to proste bo najłatwiej się rozwieść. Nie zastanawiasz się dlaczego zdradził, co w związku się wypaliło, że zawitała inna kobieta.
Dlaczego 123ktoś przestała być atrakcyjna dla męża?
Ciekawe jak Ty byś postąpiła po 25 latach małżeństwa z facetem, którego się kocha i wychowało się z nim dwójkę dzieci?
Wcale mnie nie dziwi to, że 123ktoś nie chce zostać sama.

19

Odp: czy to juz koniec?

tak czuję,że masz doświadczenie...więc wyjaśnij głupiej babie...co zrobić?..skoro Ty jeden na tym forum widzisz jakis sens w tym małżeństwie...zaciekawiło mnie to, tymbardziej, że jeden facet się wypowiada..

20

Odp: czy to juz koniec?

czy OjciecPiotr uważa..że facet, który zdradzał kika razy jest w stanie to przestać robić...on mnie zdradzał już jak było jedno dziecko małe...

21

Odp: czy to juz koniec?

Idz do prawnika i niech mu wysle odpowiednie pismo, że chcesz rozwodu z jego winy i odbierzesz mu majatek. Facet sie przestraszy troche i zapał do kochanki szybko minie. Badz twarda i nie daj sie tak łatwo ubłagac. A po drugie to po co Ci facet który pcha sie kazdej do łóża. Jezcze Cie zarazi czyms i bedziesz przez niego cierpiała do konca zycia. On sie nie chce wyprowadzic to zrob to Ty. Nie podawaj mu nowego adresu i zacznij zyc normalnie. Zobaczysz, że wtedy napewno sie obudzi...Jesli to nie pomoze do podziekuj jej jak ja spotkasz ze uwolnila Cie od niego. Zacznij sie szanowac i zyc bo zycie masz tylko jedno. Nie marnuj go z takim burakiem za przeproszeniem.

22

Odp: czy to juz koniec?

Natalko czy ..za taki pozew juz na dzien dobry ...bede musiala ja zaplacic?

23

Odp: czy to juz koniec?
Ojciecpiotr napisał/a:
syla135 napisał/a:

piszesz ze zdradzil cie pare razu i co?? to za malo?
teraz przejmujesz sie tym ze on tego nie konczy?
nie pojmuje!!
przeciez on to zaczal! zdradzil cie, ponizyl i obrazil a ty nadal nie podalas o rozwod bo niechesz zyc w kawalerce?
!

Dla Ciebie to proste bo najłatwiej się rozwieść. Nie zastanawiasz się dlaczego zdradził, co w związku się wypaliło, że zawitała inna kobieta.
Dlaczego 123ktoś przestała być atrakcyjna dla męża?
Ciekawe jak Ty byś postąpiła po 25 latach małżeństwa z facetem, którego się kocha i wychowało się z nim dwójkę dzieci?
Wcale mnie nie dziwi to, że 123ktoś nie chce zostać sama.

dlaczego zdradzal?
a niech bedzie ze 123ktoś stala sie mniej atrakcyjna, zrzedliwa, i Bog wie co ale czlowieku gdzie jego godnisc? po podoba mi sie wiec odchodze aby nie obrazac zdradami matki moich dzieci i tyle!! jak to latwo tak obrucic sprawe ze to kobieta za malo dbala o zwiazek wiec on biedny MUSIAL poszukac innej. nikt nie jest niewolnikiem drugiej osoby! nikt nie jest bez winy w kazdej sytulacji, wiec pytam sie dlaczego byl takim k...m i nie mial w sobie tyle meskosci aby odejsc i nie niszczyc drugiej osoby?
to myslenie tylko mala glowa miedzy nogami, nic wiecej
Pytasz jak ja bym postapila... nie lubie gdybac wiec ci powiem ze gdy mialam 19lat wzielam slub cywilny z kims kto mnie zawiod, bylam w ciazy zostalam zostawiona itd(pewnie zastanowisz sie dlaczego, moze bylam ciezka do zniesienia poczas ciazy:Ptak to moja wina) co nie zmieni faktu ze nie chcialam czekac na pana az sie obudzi i zmadrzeje, dostal 1 szanse, nie skorzystal z niej! pracowalam ciezko aby miec kase na zycie, pozniej gdy sie dziecko urodzilo sama robilam wszytsko mieszkajac u rodzicow, on sie nie inetresowal, po paru miesiacach potulnie sie zjawil, powiedzialam mu ze teraz to mi sie przyda, do rozwodu i tak tez sie stalo, nie chcialam zyc w takim zwiazku, myslisz ze mnie serce nie bolalo? jakie mialam persepktywy jako rozwiedziona 20latka z malym dzieckiem? wtedy myslalam ze to koniec mego zycia ale wiedzialam ze status rozwodki jest lepszy niz mezatki gdzie bylam nie szanowana. mialam odwage zmienic ta sytulacje.
po latach nie zaluje i kazda sytulacja przy kontaktach z "tatusiem" dziecka utwierdza mnie w przekonaniu slusznosci decyzji
po prostu zyje w zgodzie ze soba!

dlatego mowie ja bym w zyciu nie dawala szansy ktomus kto w jakikolwiek sposob mnie krzywdzi!
wiem ludzie popelniaja bledy, ale jesli powaznie zaluja to nigdy wiecej juz ich nie robia! a tu widze wielokrotne zdrady, wiec o czyms to swiadczy tak?

24 Ostatnio edytowany przez syla135 (2013-05-26 13:22:14)

Odp: czy to juz koniec?
123ktoś napisał/a:

Natalko czy ..za taki pozew juz na dzien dobry ...bede musiala ja zaplacic?

idz do prawnika, wszytskiego sie dowiesz
a jesli napiszesz ze niestac cie na pokrycie kosztow sadowych to sad powienien uchylic oplaty a wiem ze jesli stwierdza jego wine to wszytsko placi on.
z reszta w necie pewnie mozna uzyskac informacje na ten temat

25

Odp: czy to juz koniec?

Syla...miałaś durzo odwagi , bo mialaś 19 lat , ja z nim przezyłam ..25 lat...

26

Odp: czy to juz koniec?
123ktoś napisał/a:

Syla...miałaś durzo odwagi , bo mialaś 19 lat , ja z nim przezyłam ..25 lat...

Zastanów się czego chcesz?
Możesz próbować ratować związek albo się rozwieść jak syla135.
Ja uważam, że najpierw powinnaś zawalczyć o męża. Jak się nie uda to trudno - rozwód.

27 Ostatnio edytowany przez Ojciecpiotr (2013-05-26 17:50:05)

Odp: czy to juz koniec?
syla135 napisał/a:

a niech bedzie ze 123ktoś stala sie mniej atrakcyjna, zrzedliwa, i Bog wie co ale czlowieku gdzie jego godnisc? po podoba mi sie wiec odchodze aby nie obrazac zdradami matki moich dzieci i tyle!! jak to latwo tak obrucic sprawe ze to kobieta za malo dbala o zwiazek wiec on biedny MUSIAL poszukac innej. nikt nie jest niewolnikiem drugiej osoby! nikt nie jest bez winy w kazdej sytulacji, wiec pytam sie dlaczego byl takim k...m i nie mial w sobie tyle meskosci aby odejsc i nie niszczyc drugiej osoby?
to myslenie tylko mala glowa miedzy nogami, nic wiecej

Nie żałujesz a plujesz jadem na każdego faceta, który zdradził żonę. Poczujesz satysfakcję jak 123ktoś się rozwiedzie? Przez 25 lat da się przeżyć też i piękne chwile. Ty w ciągu swojego związku miałaś ich pewnie dużo mniej dlatego łatwiej było się Tobie rozwieść.

Sama napisałaś, że nic na siłę dlaczego więc ktoś ma się męczyć ze zrzędliwym partnerem (nie o Tobie 123ktoś)?

28

Odp: czy to juz koniec?

nie wiem jak to jest z kosztami ale napewno Ci pomoze. Czasami wystarczy popytac w swojej gminie czy sa zapisy na bezplatne spotkania z prawnikiem.  Jesli nie to mozesz pojsc i zapytac ile zyczy sobie za taka usluge i sama zdecydujesz czy Cie stac.

29

Odp: czy to juz koniec?
Ojciecpiotr napisał/a:
123ktoś napisał/a:

Syla...miałaś durzo odwagi , bo mialaś 19 lat , ja z nim przezyłam ..25 lat...

Zastanów się czego chcesz?
Możesz próbować ratować związek albo się rozwieść jak syla135.
Ja uważam, że najpierw powinnaś zawalczyć o męża. Jak się nie uda to trudno - rozwód.

Zawalczyć o męża, który ją zdradzał odkąd sięgnie pamięcią ?? I co nagle się zmieni i przestanie zdradzać ? Hmm.... szczerze w to wątpię. Moim zdaniem 123ktoś powinna uciekać od tego palanta im szybciej tym lepiej. Tragedia aby udzielać takich porad, że ona ma "zawalczyć o męża".
On się nie zmieni bo mu tak wygodnie. Zerwie z tą panienką to znajdzie sobie następną.

30

Odp: czy to juz koniec?

Idz do tej baby i powiedz, zeby sie odczepila.
Moze warto ratowac zwiazek, ktory trwal 25 lat.
Ja bym ratowala.
Probowala przynajmniej.

31

Odp: czy to juz koniec?
Ehdi napisał/a:

Zawalczyć o męża, który ją zdradzał odkąd sięgnie pamięcią ??

Tego 123ktoś nie napisała.

32

Odp: czy to juz koniec?

Też jestem facetem,facetem zdradzonym,nagle pozostawiony,nie kochany.Też mam kilka lat małżeńśwa 12 a razem 17,żona zachowuje się jak pies spuszczony ze smyczy ,ale ja nadal chcę walczyć o rodzinę prubuje różnych metod ale nadal bez skutku.Mimo to jeżeli nie było przemocy w rodzinie to warto o nią walczyć.

33

Odp: czy to juz koniec?
doones napisał/a:

Też jestem facetem,facetem zdradzonym,nagle pozostawiony,nie kochany.Też mam kilka lat małżeńśwa 12 a razem 17,żona zachowuje się jak pies spuszczony ze smyczy ,ale ja nadal chcę walczyć o rodzinę prubuje różnych metod ale nadal bez skutku.Mimo to jeżeli nie było przemocy w rodzinie to warto o nią walczyć.

Jak to robisz?

34

Odp: czy to juz koniec?

nie wierze w to co czytam
walczyc o czlowieka ktory zdradza? i to regolarnie i czesto(kilka panienek, to musialo byc kilka lat)
tak samo kolega doones

przeciez was parnetrz tymi zdradami ponizaja, pluja na was a mimo to dalej skomlicie u ich stop...
dla mnie to brak godnosci i tyle.
przezylam swoje i prosta kalulacja czy warto ciagnac i tyle!
jesli zdrada WIELOKROTNA nie jest powodem do rozwodu to co jest??

ja rozumiem ze ludzie popelniaja bedy ale jesli ciagle je powielaja to co? wybaczac? jak dlugo? az do starosci i nie beda dali rady ruchac na boki??
w glowie mi sie to nie miesci. byc moze, jestem za mloda ale mam nadzieje ze nigdy nie zmienie zdania na ten temat

35

Odp: czy to juz koniec?

Każdy może mieć swoje zdanie. Przecież nie chodzi o to by kogoś do niego przekonywać. Dając komuś radę należy jednak zastanowić się czy nie zrujnuje mu to życia.

36

Odp: czy to juz koniec?

dla mnie w takiej sytulacji rozwod bylby wybawieniem!
nic dla mnie nie przemawia za tym aby wogole walczyc o tego czlowieka. kolejnymi zdradami udowadnial tylko jak gleboko w d...e ma swoja malzonke, jej uczucia, jej godnosc, jej samopoczucie i nerwy.
ja rozumiem ze to jest trudne i czy po 5latach malzenstwa czy po 25latach bo to duza zmiana i jakies odciecie tego co bylo, decyzja nalezy do samej autorki, choc dla mnie to nie zmienia faktu ze to sie wydarzylo o jakies 20lat za pozno. dlatego uwazam ze nic sie nie zmieni, tamte baby wybaczala wiec dla czego ma tej nie wybaczyc? a pozniej kolejnej i kolejnej?
uwazam ze on baby ma od dawna, skoro autorka napisala ze po pierwszym dziecku juz mial kochanke, zakladam ze te dziecko ma teraz z 20lat.
a czy rozmawialas z dziecmi co o tym mysla?

znam pewnego faceta, jest po 40stce, meski i powazny facet, ale powiedzial mi jedna rzeczy "pamietam jak ojciec cale moje dziecinstwo mial baby, mama plakala, krzyczala i wybaczala, to bylo pieklo, jak ja ja nie nawidzilam ze znow mu wierzy w  poprawe"
bede to pamietac do konca zycia jak takie slowa brzmila w ustach mezczyzny a mowiac to stawal sie chlopcem

37

Odp: czy to juz koniec?
Ojciecpiotr napisał/a:
doones napisał/a:

Też jestem facetem,facetem zdradzonym,nagle pozostawiony,nie kochany.Też mam kilka lat małżeńśwa 12 a razem 17,żona zachowuje się jak pies spuszczony ze smyczy ,ale ja nadal chcę walczyć o rodzinę prubuje różnych metod ale nadal bez skutku.Mimo to jeżeli nie było przemocy w rodzinie to warto o nią walczyć.

Jak to robisz?

Aktualnie postawiłem twardy warunek,że ja pod jednym dachem nie będe mieszkał z kobietą którą kocham a nie mogę przytulić,pocałować itd.Która twierdzi że mnie nie kocha ale chce mieszkać nadal z nie kochanym mężem.Czy uda mi się odbudować kiedyś ten związek nie wiem ale patrząc w stecz dwunastu lat małżeństwa szczęśliwego to warto.Szkoda że zawsze znajdzie się ten trzeci który potrafi zawrócić kobiecie w głowie,a ona po rozstaniu z Księciem z bajki miota się i nie wie co zrobić,jak ptaszek uwolni się z klatki to trudno go złapać.Dziś się wyprowadziła,ale nie było to tak dynamiczne jak ostatnio,były łzy,smutek,ale postanowiłem być stanowczy chociaż serce krwawiło mi jak cholera.Co osiągne tym nie wiem ale miłość potrzebuje stanowczości.wszyscy znajomi bliscy twierdzą że i tak będziemy razem ale czy ja do tego czasu wytrzymam.

38

Odp: czy to juz koniec?
123ktoś napisał/a:

witam wszystkich...mąż zdradzał mnie kilkakrotnie, ale to były krótkie związki...ten trwa długo...jesteśmy 25 lat po ślubie, mamy dwoje dzieci.Każę mu iść do niej...nie chce, płacze, że mnie kocha i będzie tylko ze mną, a z nią niby zerwał...ona dzwoni nawet w nocy, więc o zerwaniu mowy nie ma a smsy pisze w formie odpowiedzi...więc mają kontakt...czy nie powinnam mieć już zludzeń?

Nie powinnaś mieć złudzeń. Skoro jesteście 25 lat po ślubie, to dzieciaki już pewnie odchowane. Więc weź lepiej rozwód, bo rodzinie tym nie zaszkodzisz, a sobie pomożesz. Jeśli zdradzał Cię wcześniej, to nadal będzie to robił.

39

Odp: czy to juz koniec?

Walka o związek sad mnie to się śmiać z tego chce, bo wiem jak jest u mnie. Mój szacowny chce "walczyć" bo się wyprowadziłam i nie chce z nim być i nie chodzi tu o osoby trzecie, bo żadna nie jest zaangażowana.

Dlaczego trzeba tak drastycznych środków aby partner chciał walczyć ? Tyle lat mówienia, to nic, a jak się wszystko wypaliło to nagle jest siła i ochota. Szkoda gadać.

Natomiast mąż 123ktoś w mojej ocenie jest permanentym zdradzaczem i nic się nie zmieni. Będzie chwila dobrze, a później znowu to samo.

No i jeszcze teksty "pogadaj z nią niech się odczepi" ha ha ha, a co ona się przyczepiła ?? Prawda jest taka, że jakby mąż 123ktoś nie chciał mieć kontaktu, to by nie miał i tyle. Sam by spowodował, że ona by się "odczepiła". Widocznie to on się do kochanki przyczepił, a żonę karmi głodnymi kawałkami o miłości bo mu tak wygodnie.

40

Odp: czy to juz koniec?
Ehdi napisał/a:

Walka o związek sad mnie to się śmiać z tego chce, bo wiem jak jest u mnie. Mój szacowny chce "walczyć" bo się wyprowadziłam i nie chce z nim być i nie chodzi tu o osoby trzecie, bo żadna nie jest zaangażowana.

Dlaczego trzeba tak drastycznych środków aby partner chciał walczyć ? Tyle lat mówienia, to nic, a jak się wszystko wypaliło to nagle jest siła i ochota. Szkoda gadać.

Natomiast mąż 123ktoś w mojej ocenie jest permanentym zdradzaczem i nic się nie zmieni. Będzie chwila dobrze, a później znowu to samo.

No i jeszcze teksty "pogadaj z nią niech się odczepi" ha ha ha, a co ona się przyczepiła ?? Prawda jest taka, że jakby mąż 123ktoś nie chciał mieć kontaktu, to by nie miał i tyle. Sam by spowodował, że ona by się "odczepiła". Widocznie to on się do kochanki przyczepił, a żonę karmi głodnymi kawałkami o miłości bo mu tak wygodnie.

śmiej się jak chcesz i sprawia Tobie to satysfakcje.Może ty coś tam mówiłaś tyle lat,dawałaś sygnały.Ja szanowny małżonek nie miałem takiej szansy,monotonnia szarość życia w tym kraju na kredytach itd powoduje że to coś co było na początku związku przytłacza troska o byt.Nie byłem,nie jestem typem samca gdzie uważa że kobieta jest skazana na faceta,moja żona słyszała bardzo często jaka jest piękna ,kochana że jest największym moim skarbem,doceniałem to i szanowałem że chce się rozwijać zawodowo.Zawsze mogła liczyć na moje wsparcie w złych chwilach zawsze ją wspierałem,pomagałem w obowiązkach domowych nie byłem samcem panem tego związku,zawsze wiedziałem że jest atrakcyjną kobietą że wielu mężczyzn ślini się na jej widok,zawsze była wolna ale w związku małżeńskim.Jej praca w terenie wyjazdy służbowe i td.Zawsze w tym wszyskim byłem partnerem ufającym,kochającym i słuchającym jej potrzeb.To nie mów mi że my FACECI OTWIERAMY OCZY DOPIERO JAK ODCHODZICIE<ZE CHCEMY TO W TEDY NAPRAWIAĆ.Zapomniałaś że kobiete łatwo uwieść jak się nie mówi o problemach finansowych jak nie trzeba zapłacić rachunków,jak nie trzeba myśleć o życiu,tylko słodkie słówka,kwiatki i motylki,zabawa bez trosk.TO dotyczy i nas i was kobiet.Tyko inni potrafią zapanować nad emocjami a inni nie.A i jak całe dorosłe życie człowiek poświęca sie rodzinie to wku....ia jak druga strona w tak ł\atwy sposób zostawia wszystko dla romansu,dla słodkich słówek,które przecież kiedyś słyszała od nas.Zawsze jej dobro i samopoczucie liczyło się dla mnie najbardziej.

41

Odp: czy to juz koniec?
Ehdi napisał/a:

Walka o związek sad mnie to się śmiać z tego chce, bo wiem jak jest u mnie. Mój szacowny chce "walczyć" bo się wyprowadziłam i nie chce z nim być i nie chodzi tu o osoby trzecie, bo żadna nie jest zaangażowana.

Dlaczego trzeba tak drastycznych środków aby partner chciał walczyć ? Tyle lat mówienia, to nic, a jak się wszystko wypaliło to nagle jest siła i ochota. Szkoda gadać.

U mnie była trzecia osoba wkroczyła z buciorami w naszą rodzinę,bez żadnych sygnałów,znała faceta z pracy dała się uwieść efekt bajki o królewiczu co da jej cały świat.A teraz mimo braku księcia brnie w to aby udowodnić całemu światu że może zawojować cały świat.

42

Odp: czy to juz koniec?
doones napisał/a:
Ehdi napisał/a:

Walka o związek sad mnie to się śmiać z tego chce, bo wiem jak jest u mnie. Mój szacowny chce "walczyć" bo się wyprowadziłam i nie chce z nim być i nie chodzi tu o osoby trzecie, bo żadna nie jest zaangażowana.

Dlaczego trzeba tak drastycznych środków aby partner chciał walczyć ? Tyle lat mówienia, to nic, a jak się wszystko wypaliło to nagle jest siła i ochota. Szkoda gadać.

Natomiast mąż 123ktoś w mojej ocenie jest permanentym zdradzaczem i nic się nie zmieni. Będzie chwila dobrze, a później znowu to samo.

No i jeszcze teksty "pogadaj z nią niech się odczepi" ha ha ha, a co ona się przyczepiła ?? Prawda jest taka, że jakby mąż 123ktoś nie chciał mieć kontaktu, to by nie miał i tyle. Sam by spowodował, że ona by się "odczepiła". Widocznie to on się do kochanki przyczepił, a żonę karmi głodnymi kawałkami o miłości bo mu tak wygodnie.

śmiej się jak chcesz i sprawia Tobie to satysfakcje.Może ty coś tam mówiłaś tyle lat,dawałaś sygnały.Ja szanowny małżonek nie miałem takiej szansy,monotonnia szarość życia w tym kraju na kredytach itd powoduje że to coś co było na początku związku przytłacza troska o byt.Nie byłem,nie jestem typem samca gdzie uważa że kobieta jest skazana na faceta,moja żona słyszała bardzo często jaka jest piękna ,kochana że jest największym moim skarbem,doceniałem to i szanowałem że chce się rozwijać zawodowo.Zawsze mogła liczyć na moje wsparcie w złych chwilach zawsze ją wspierałem,pomagałem w obowiązkach domowych nie byłem samcem panem tego związku,zawsze wiedziałem że jest atrakcyjną kobietą że wielu mężczyzn ślini się na jej widok,zawsze była wolna ale w związku małżeńskim.Jej praca w terenie wyjazdy służbowe i td.Zawsze w tym wszyskim byłem partnerem ufającym,kochającym i słuchającym jej potrzeb.To nie mów mi że my FACECI OTWIERAMY OCZY DOPIERO JAK ODCHODZICIE<ZE CHCEMY TO W TEDY NAPRAWIAĆ.Zapomniałaś że kobiete łatwo uwieść jak się nie mówi o problemach finansowych jak nie trzeba zapłacić rachunków,jak nie trzeba myśleć o życiu,tylko słodkie słówka,kwiatki i motylki,zabawa bez trosk.TO dotyczy i nas i was kobiet.Tyko inni potrafią zapanować nad emocjami a inni nie.A i jak całe dorosłe życie człowiek poświęca sie rodzinie to wku....ia jak druga strona w tak ł\atwy sposób zostawia wszystko dla romansu,dla słodkich słówek,które przecież kiedyś słyszała od nas.Zawsze jej dobro i samopoczucie liczyło się dla mnie najbardziej.

Słuchaj ja nie wiem jak wyglądało Twoje życie. Ja wiem jak wyglądało moje. Odeszłam bo miałam absolutnie dość, po 11 latach związku. Prosiłam błagałam partnera ale dopiero jak odeszłam to nagle bum i jest walka. Wiem jednak, że to nic nie zmieni bo 4 lata temu jak odeszłam pierwszy raz to było cudnie na początku, a później znowu to samo. Ja też mam kredyty i zapewnienie bytu. Nigdy jednak nie przykałdałam do tego wielkiej wagi. Zawsze byłam w stanie sama zarobić na dom, nawet jak mój szacowny stracił prace. Nigdy nie robiłam mu z tego powodu wymówek, zaciskałam zęby i po prostu wspierałam. Wiedziałam, że się stara, że jest sfrustrowany, więc nigdy nie dałam mu nawet pomyśleć, że coś jest nie tak. Tylko on tego nie doceniał. Ja zasuwałam jak mały karabin od świtu do nocy, a on miał pretensje, że o niego nie dbam bo mu obiadku do odgrzania nie przygotowałam. Mój szacowny chciał abym pracowała zawodowo, a dodatkowo wieczorami latała ze ścierą i jeszcze stała pół nocy przy garach. Zero wsparcia. Nawet na zakupy nie pojechał. Nigdy tego nie przyznał ale wydaje mi się, że nie był szcześliwy, że ja tak dobrze sobie radzę zawodowo. Zresztą szkoda gadać ja już jestem wypalona i nawet nie mam ochoty na innego faceta. Po prostu chcę być sama. Jestem tak zmęczona opieką nad facetem, że wolę się już niczym nie przejmować.

43

Odp: czy to juz koniec?
Ehdi napisał/a:
doones napisał/a:
Ehdi napisał/a:

Walka o związek sad mnie to się śmiać z tego chce, bo wiem jak jest u mnie. Mój szacowny chce "walczyć" bo się wyprowadziłam i nie chce z nim być i nie chodzi tu o osoby trzecie, bo żadna nie jest zaangażowana.

Dlaczego trzeba tak drastycznych środków aby partner chciał walczyć ? Tyle lat mówienia, to nic, a jak się wszystko wypaliło to nagle jest siła i ochota. Szkoda gadać.

Natomiast mąż 123ktoś w mojej ocenie jest permanentym zdradzaczem i nic się nie zmieni. Będzie chwila dobrze, a później znowu to samo.

No i jeszcze teksty "pogadaj z nią niech się odczepi" ha ha ha, a co ona się przyczepiła ?? Prawda jest taka, że jakby mąż 123ktoś nie chciał mieć kontaktu, to by nie miał i tyle. Sam by spowodował, że ona by się "odczepiła". Widocznie to on się do kochanki przyczepił, a żonę karmi głodnymi kawałkami o miłości bo mu tak wygodnie.

śmiej się jak chcesz i sprawia Tobie to satysfakcje.Może ty coś tam mówiłaś tyle lat,dawałaś sygnały.Ja szanowny małżonek nie miałem takiej szansy,monotonnia szarość życia w tym kraju na kredytach itd powoduje że to coś co było na początku związku przytłacza troska o byt.Nie byłem,nie jestem typem samca gdzie uważa że kobieta jest skazana na faceta,moja żona słyszała bardzo często jaka jest piękna ,kochana że jest największym moim skarbem,doceniałem to i szanowałem że chce się rozwijać zawodowo.Zawsze mogła liczyć na moje wsparcie w złych chwilach zawsze ją wspierałem,pomagałem w obowiązkach domowych nie byłem samcem panem tego związku,zawsze wiedziałem że jest atrakcyjną kobietą że wielu mężczyzn ślini się na jej widok,zawsze była wolna ale w związku małżeńskim.Jej praca w terenie wyjazdy służbowe i td.Zawsze w tym wszyskim byłem partnerem ufającym,kochającym i słuchającym jej potrzeb.To nie mów mi że my FACECI OTWIERAMY OCZY DOPIERO JAK ODCHODZICIE<ZE CHCEMY TO W TEDY NAPRAWIAĆ.Zapomniałaś że kobiete łatwo uwieść jak się nie mówi o problemach finansowych jak nie trzeba zapłacić rachunków,jak nie trzeba myśleć o życiu,tylko słodkie słówka,kwiatki i motylki,zabawa bez trosk.TO dotyczy i nas i was kobiet.Tyko inni potrafią zapanować nad emocjami a inni nie.A i jak całe dorosłe życie człowiek poświęca sie rodzinie to wku....ia jak druga strona w tak ł\atwy sposób zostawia wszystko dla romansu,dla słodkich słówek,które przecież kiedyś słyszała od nas.Zawsze jej dobro i samopoczucie liczyło się dla mnie najbardziej.

Słuchaj ja nie wiem jak wyglądało Twoje życie. Ja wiem jak wyglądało moje. Odeszłam bo miałam absolutnie dość, po 11 latach związku. Prosiłam błagałam partnera ale dopiero jak odeszłam to nagle bum i jest walka. Wiem jednak, że to nic nie zmieni bo 4 lata temu jak odeszłam pierwszy raz to było cudnie na początku, a później znowu to samo. Ja też mam kredyty i zapewnienie bytu. Nigdy jednak nie przykałdałam do tego wielkiej wagi. Zawsze byłam w stanie sama zarobić na dom, nawet jak mój szacowny stracił prace. Nigdy nie robiłam mu z tego powodu wymówek, zaciskałam zęby i po prostu wspierałam. Wiedziałam, że się stara, że jest sfrustrowany, więc nigdy nie dałam mu nawet pomyśleć, że coś jest nie tak. Tylko on tego nie doceniał. Ja zasuwałam jak mały karabin od świtu do nocy, a on miał pretensje, że o niego nie dbam bo mu obiadku do odgrzania nie przygotowałam. Mój szacowny chciał abym pracowała zawodowo, a dodatkowo wieczorami latała ze ścierą i jeszcze stała pół nocy przy garach. Zero wsparcia. Nawet na zakupy nie pojechał. Nigdy tego nie przyznał ale wydaje mi się, że nie był szcześliwy, że ja tak dobrze sobie radzę zawodowo. Zresztą szkoda gadać ja już jestem wypalona i nawet nie mam ochoty na innego faceta. Po prostu chcę być sama. Jestem tak zmęczona opieką nad facetem, że wolę się już niczym nie przejmować.

Widzisz a ja stałem nad garami,latałem ze szmatą,robiłem okłady jak bolała głowa.podałem śniadanie ,ugotowałem jak trzeba było,chodziłem na palcach jak wróciła zmęczona po całym dniu pracy.Każdy związek jest inny mój jest taki i nie uważam że zaniechałem tego aby nie czuła się nie kochana zaniedbana..

44

Odp: czy to juz koniec?
doones napisał/a:

Widzisz a ja stałem nad garami,latałem ze szmatą,robiłem okłady jak bolała głowa.podałem śniadanie ,ugotowałem jak trzeba było,chodziłem na palcach jak wróciła zmęczona po całym dniu pracy.Każdy związek jest inny mój jest taki i nie uważam że zaniechałem tego aby nie czuła się nie kochana zaniedbana..

Może jest niedojrzała i poszukuje własnie motylków w brzuchu i byłeś dla niej w pewien sposób "za dobry". Przyzwycziła się do Ciebie i nie potrafiła docenić. Dlatego poszukała sobie dawki haju.
Ja to teraz jak wejdę w związek to musi być "nudny" żadnych kurde motylków i uwodzenia. Związek to cięzka praca i ciągle uczę się nie szukać haju tylko patrzeć na wszystko przyziemnie. Ja kochałam za bardzo, chciałam zrobić wszystko dla męża, ale nigdy nie byłam dla niego wystarczająco dobra, bo on nie dawał mi prawa do mojej odmienności. On miał wizję i ja jej nie spełniałam. Dopiero teraz jak odeszłam okazało się, że bardzo mnie kocha hmm. Taaaa.... ja już w to nie wierzę. Kocha bo stracił źródełko, które o niego dbało i wszystko załatwiało. "Mamusia" sobie poszła i biedny chłopczyk tęskni za spódnicą. Moim jedynym marzeniem jest teraz wrócić do domu i mieć święty spokój. Nie mam co jeść idę kupić do sklepu, jak mi się nie chcę robić to zrobię kanapki, a nie wieczne obowiązki. Nawet jak byłam chora to nie było przeproś..... oj zdenerwowałam się wolę już o tym moim poprzednim życiu nie myśleć.

45

Odp: czy to juz koniec?

K ..wa ja ciągle słyszę to"byłeś za dobry" to co mam być chamem i sku..nem taki powinien być teraz facet to sorki ja wysiadam nie dla mnie to.

46

Odp: czy to juz koniec?
doones napisał/a:

K ..wa ja ciągle słyszę to"byłeś za dobry" to co mam być chamem i sku..nem taki powinien być teraz facet to sorki ja wysiadam nie dla mnie to.

Nie kochany musisz po prostu mieć dojrzałą partnerkę, dla której nigdy nie będziesz "za dobry". Ja też w swoim związku byłam "za dobra". Jednak prawda jest taka, że jak jesteś z dojrzałym partnerem to wszystko jest inaczej. Dlatego teraz zajmij się sobą, bez walki, a jak żona będzie chciała wrócić to musicie sie przyjrzeć waszemu związkowi ale tak na poważnie. Terapia też nie zaszkodzi. Walka jednej osoby nic nie da. Obie strony muszą chcieć pracować. Bylebyś nigdy nie godził się, że wróci i będzie już dobrze, bo przez chwilę będzie ale nic sie nie zmieni i historia się powtórzy.

47

Odp: czy to juz koniec?

doones
dokładnie tak jak pisze Ehdi, kobieta z którą byłeś była niedojrzała emocjonalnie i tyle.

48 Ostatnio edytowany przez doones (2013-05-27 11:55:47)

Odp: czy to juz koniec?
stokrotka1978 napisał/a:

doones
dokładnie tak jak pisze Ehdi, kobieta z którą byłeś była niedojrzała emocjonalnie i tyle.

Wiecie,moja żona zawsze była zgorszona takimi sytuacjami nawet mniejszymi,o mniejszym znaczenu,zawsze umoralniała innych,szwagierkę swoją siostrę,kuzynkę a nawet matkę,której naprawdę nie wyszło w życiu.I siup taka odmiana .Może macie rację że moja partnerka jest niedojrzała,nie wiemale swoim zachowaniem mnie zaskoczyła,obruciła się o 180% jakby ktoś wstrzyknął jej wirusa.Ja też swego czasu miałem w pracy koleżankę która bardzo była mną zauroczona,gotowa była na wszysko ale ja chamując swój popęd do nowych doznań powiedziałem nie mam rodzinę dziecko,żonę ,nie wybielam się ale mam taki charakter,tak mnie wychowano.Rodzina jest najważniejsza,a była dobra, ciepła,zgrana rozumieliśmy się bez słów.I nagle coś pękło,coś się zmieniło.

49 Ostatnio edytowany przez Lexpar (2013-05-27 12:08:34)

Odp: czy to juz koniec?
Ojciecpiotr napisał/a:
123ktoś napisał/a:

Syla...miałaś durzo odwagi , bo mialaś 19 lat , ja z nim przezyłam ..25 lat...

Zastanów się czego chcesz?
Możesz próbować ratować związek albo się rozwieść jak syla135.
Ja uważam, że najpierw powinnaś zawalczyć o męża. Jak się nie uda to trudno - rozwód.

Ojczepiotrze jestem facetem i to od wielu lat http://emotikona.pl/emotikony/pic/0winked.gif - od urodzenia. Dla mnie zdradzacz zawsze będzie zdradzaczem. Jeżeli zdradził raz to zdradzi i drugi raz.
Jaka była przyczyna zdrady to myślę, że w tej chwili jest to nie istotne. Podejrzewam, że jak zwykle, tzn długi związek, monotonia, brak komunikacji między małżonkami etc.
Ponadto zobacz jak on się zachowuje. Według mnie gra na uczuciach 123ktoś. Według mnie to jest podłe.
Czy ja ratowałbym ten związek, oświadczam, że nie. Brzydziłbym się żony. Nie mógłbym jej dotknąć.
A Ty chciałbyś żyć w takim trójkącie http://emotikona.pl/emotikony/pic/grozny.gif
Kurczę takie mam wrażenie jakbym był na spowiedzi i spowiadał się Ojcupiotrowi http://emotikona.pl/emotikony/pic/2smiech.gif

50

Odp: czy to juz koniec?

doones
u mnie było dokładnie to samo, ja nie wiem kim jest teraz mój mąż. Znałam go jako uczciwego, dobrego chłopaka, a teraz to jakiś potwór, ma mnie i dzieci w d..., oszukał mnie, okłamał, był wyrachowany, zimny, obojętny. Wiem, że nawaliłam tez w tym małżeństwie, za mało go doceniałam, za mało okazywałam uczuć (on mi w ogóle nie okazywał), ale do cholery o tym się rozmawia, a nie idzie na lewo. Wczoraj, jak się zapytałam dlaczego się związał z sekretarką to mi powiedział, że przecież nie było dobrze w naszym małżeństwie, kuźwa, czy to jest wytłumaczenie? To jest wytłumaczenie człowieka kompletnie niedojrzałego, chłoptasia, cholernego egoisty. Dlatego mówię, szkoda mojego czasu dla kogoś takiego, wierzę, ze jeszcze znajdę kogoś kto doceni mnie.

51

Odp: czy to juz koniec?

doones
u mnie było dokładnie to samo, ja nie wiem kim jest teraz mój mąż. Znałam go jako uczciwego, dobrego chłopaka, a teraz to jakiś potwór, ma mnie i dzieci w d..., oszukał mnie, okłamał, był wyrachowany, zimny, obojętny. Wiem, że nawaliłam tez w tym małżeństwie, za mało go doceniałam, za mało okazywałam uczuć (on mi w ogóle nie okazywał), ale do cholery o tym się rozmawia, a nie idzie na lewo. Wczoraj, jak się zapytałam dlaczego się związał z sekretarką to mi powiedział, że przecież nie było dobrze w naszym małżeństwie, kuźwa, czy to jest wytłumaczenie? To jest wytłumaczenie człowieka kompletnie niedojrzałego, chłoptasia, cholernego egoisty. Dlatego mówię, szkoda mojego czasu dla kogoś takiego, wierzę, ze jeszcze znajdę kogoś kto doceni mnie.

52

Odp: czy to juz koniec?
stokrotka1978 napisał/a:

doones
u mnie było dokładnie to samo, ja nie wiem kim jest teraz mój mąż. Znałam go jako uczciwego, dobrego chłopaka, a teraz to jakiś potwór, ma mnie i dzieci w d..., oszukał mnie, okłamał, był wyrachowany, zimny, obojętny. Wiem, że nawaliłam tez w tym małżeństwie, za mało go doceniałam, za mało okazywałam uczuć (on mi w ogóle nie okazywał), ale do cholery o tym się rozmawia, a nie idzie na lewo. Wczoraj, jak się zapytałam dlaczego się związał z sekretarką to mi powiedział, że przecież nie było dobrze w naszym małżeństwie, kuźwa, czy to jest wytłumaczenie? To jest wytłumaczenie człowieka kompletnie niedojrzałego, chłoptasia, cholernego egoisty. Dlatego mówię, szkoda mojego czasu dla kogoś takiego, wierzę, ze jeszcze znajdę kogoś kto doceni mnie.

Ale ja okazywałem uczucia może za bardzo nie wiem jestem teraz w wielkiej dupie płaczę co dnia i tego się nie wstydzę.Bo to nie wstyd okazywać swoje emocje uczucia a jak ktoś ma mnie za ciepłą kluchę to niech tak myślia jestem dojrzałym człowiekiem i mam prawo do odczuwania bólu,tęsknoty,rozczarowania itp.Jestem poprostu szczery.

53

Odp: czy to juz koniec?
doones napisał/a:
stokrotka1978 napisał/a:

doones
u mnie było dokładnie to samo, ja nie wiem kim jest teraz mój mąż. Znałam go jako uczciwego, dobrego chłopaka, a teraz to jakiś potwór, ma mnie i dzieci w d..., oszukał mnie, okłamał, był wyrachowany, zimny, obojętny. Wiem, że nawaliłam tez w tym małżeństwie, za mało go doceniałam, za mało okazywałam uczuć (on mi w ogóle nie okazywał), ale do cholery o tym się rozmawia, a nie idzie na lewo. Wczoraj, jak się zapytałam dlaczego się związał z sekretarką to mi powiedział, że przecież nie było dobrze w naszym małżeństwie, kuźwa, czy to jest wytłumaczenie? To jest wytłumaczenie człowieka kompletnie niedojrzałego, chłoptasia, cholernego egoisty. Dlatego mówię, szkoda mojego czasu dla kogoś takiego, wierzę, ze jeszcze znajdę kogoś kto doceni mnie.

Ale ja okazywałem uczucia może za bardzo nie wiem jestem teraz w wielkiej dupie płaczę co dnia i tego się nie wstydzę.Bo to nie wstyd okazywać swoje emocje uczucia a jak ktoś ma mnie za ciepłą kluchę to niech tak myślia jestem dojrzałym człowiekiem i mam prawo do odczuwania bólu,tęsknoty,rozczarowania itp.Jestem poprostu szczery.

Kochany, a płacz ile wlezie. Bo co Tobie nie można bo jesteś facetm ???? Bzdura !! Każdy może płakać jak chce i hamowanie tego jest bez sensu.

Jednak wiesz co ogarnij się też w pewnym momencie. Bags gdzieś ciagle śmiga tutaj z tą swoją listą kroków i to powinno pomóc. Jak sobie nie radzisz emocjonalnie, co może być zrozumiałe to zawsze można iść do psychologa, czy terapeuty.

Musisz zadbać o siebie !! Sam dla siebie musisz być teraz najważniejszy, a żona jak jest niedojrzała i znalazła sobie kochanka niech sobie w diabły idzie.

Życzę Ci wszystkiego dobrego i abyś się w końcu ogarnął, a okazywanie emocji jest w mojej ocenie objawem dojrzałości. Dlatego nie przejmuj się wink.

54

Odp: czy to juz koniec?

doones
płacz jak Ci lepiej, ja już wylałam morze łez i już nie mam siły płakać. Potem była faza gniewu, złości i smutku, a teraz też czasem to jest, ale częściej włącza się obojętność. Najgorzej jest rano żeby przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości, potem już lepiej. Ile u Ciebie to trwa? Myślałeś o jakieś terapii?

55

Odp: czy to juz koniec?

O przyjaźń się nie walczy. O prawdziwą nie trzeba a o fałszywą nie warto.
To samo tyczy się związków.

56

Odp: czy to juz koniec?

Mazar
dokładnie, tak jak z miłością, o miłość się nie błaga, nie prosi, nie żebrze...to podstawa!

57

Odp: czy to juz koniec?

grom 14lutego ,powrót skruszonej 14 kwietnia,a po paru ,trzech może czterech dniach znowu cios w plecy,i z dniana dzień jest gorzej.ech...

58 Ostatnio edytowany przez stokrotka1978 (2013-05-27 14:00:38)

Odp: czy to juz koniec?

doones
razem mieszkacie? Jeśli tak to dramat. Ja mieszkałam prawie rok odkąd się sypnęło,, ten rok to prawdziwa gehenna. Tak więc lepiej, ze się wyprowadził.

59

Odp: czy to juz koniec?
doones napisał/a:

grom 14lutego ,powrót skruszonej 14 kwietnia,a po paru ,trzech może czterech dniach znowu cios w plecy,i z dniana dzień jest gorzej.ech...

Wystaw jej walizki za drzwi i niech spada. Nie można tak mieszkać razem, bo to Cię wykończy.

60 Ostatnio edytowany przez doones (2013-05-28 11:27:20)

Odp: czy to juz koniec?
Ehdi napisał/a:
doones napisał/a:

grom 14lutego ,powrót skruszonej 14 kwietnia,a po paru ,trzech może czterech dniach znowu cios w plecy,i z dniana dzień jest gorzej.ech...

Wystaw jej walizki za drzwi i niech spada. Nie można tak mieszkać razem, bo to Cię wykończy.

Witajcie
Powiedziałem Jej że Ja tak nie mogę żyć,przebywać z osobą Którą kocham,z którą mogę wspólnie zjeść pójść do sklepu,oglądać wspólnie tv i nic więcej.nic tak nie boli faceta kochającego ,pragnącego czułości i bliskości ukochanej.Powiedziałem jej że nie ma sumienia itd.I poprosiłem aby się wyprowadziła,popłakaliśmy sobie i już jej nie ma.Moja żona ma ogromny problem z własną osobą,zbłądziła widzę w niej dwie osoby,tą ustatkowaną moralną jaką była i tą nową kobietą pragnącą wolności i nowych doznań.Bardzo trudno to zrozumieć.Ale widzę że ze sobą walczą.czas pokaże.

61

Odp: czy to juz koniec?
syla135 napisał/a:

jestem moze i dzieciakiem ale mi sie to w glowie nie miesci
piszesz ze zdradzil cie pare razu i co?? to za malo?
teraz przejmujesz sie tym ze on tego nie konczy?
nie pojmuje!!
przeciez on to zaczal! zdradzil cie, ponizyl i obrazil a ty nadal nie podalas o rozwod bo niechesz zyc w kawalerce?
powaznie, nie rozumiem z tej wypowiedzi ani slowa, jestes ofiara swego meza i nic bym od niego nie uzalezniala, juz dawno powinnas sie  znim roziwesc, chyba ze skoki w bok ci nie przeszkadzaja a tylko zwiazki taki jak ten...Boze swiat staje na glowie!!

wydaje mi sie ze jesli udowodnisz mezowi wine, ze cie zdradzal wielkorotnie i jesli sad zasadzi rozowd z winy meza to napewno dostaniesz wieksza czesc majatku o ile nie wszytsko.
jestem pewna ze tak sie da, ale to juz do prawnika
ale jesli jestes tak w niego zapatrzona i nadal z nim zyjesz(dzwoni kochanka  wnocy i ty slyszysz wiec spicie razem??) ta watpie ze kiedykolwiek cos zmienisz
a szkoda zycia na takiego palanta

dla mnie taki schetam jak z malym dzieckiem
wszyscy widza ze jest niegrzeczny ze nie powianien tak robic ale nikt nic nie mowi bo taka sama nie zwraca uwagi na dziecko, raz wybaczy blad, drugi raz a wiec dzieciak zalapie, aha, "moge wszytsko a ona i tak nic nie zrobi" i rosnie taki szatan, robi co chce a ta matka daje wybacza bo to taki fakie fajne dziecko i potem rosna tacy kryminalisci i dukowie bo nie rozumieja ze za zle zachowanie jest kara...w koncu tak mieli od dziecinstwa
tak samo twoj maz, czemu mialby nie miec baby? skoro poplacze, odebra scenke i bedzie mial znow spokoj, duke do p...ia i zone w domu dla przykrywki!

No własnie, śmiać mi się chce, gdy dzieci dorwą się do neta i dają dziecinne rady.

natalka2013 napisał/a:

A po drugie to po co Ci facet który pcha sie kazdej do łóża. Jezcze Cie zarazi czyms i bedziesz przez niego cierpiała do konca zycia.

Jak ją zarazi to i siebie też zarazi i będą razem cierpieć do końca życia. Kochankę też zarazi. Dopiero będzie miała przerypane. Nie dość, że samotna, to jeszcze zarażona.

natalka2013 napisał/a:

On sie nie chce wyprowadzic to zrob to Ty. Nie podawaj mu nowego adresu i zacznij zyc normalnie.

A po co ma się wyprowadzać z własnego domu? Bo kochanka tylko na to czeka? A może kupisz jej nowy dom, żeby miała się gdzie wprowadzić?

natalka2013 napisał/a:

Zobaczysz, że wtedy napewno sie obudzi...Jesli to nie pomoze do podziekuj jej jak ja spotkasz ze uwolnila Cie od niego. Zacznij sie szanowac i zyc bo zycie masz tylko jedno. Nie marnuj go z takim burakiem za przeproszeniem.

Ależ ona się szanuje. Nie szarpie za rozporek cudzego męża, nie wydzwania nocami do żonatych chłopów. Żyje jak należy. Ten burak za przeproszeniem jest jej mężem, za którym mało się nie wścieknie kochanka - ta to dopiero się szanuje. big_smile

syla135 napisał/a:

Pytasz jak ja bym postapila... nie lubie gdybac wiec ci powiem ze gdy mialam 19lat wzielam slub cywilny z kims kto mnie zawiod, bylam w ciazy zostalam zostawiona itd(pewnie zastanowisz sie dlaczego, moze bylam ciezka do zniesienia poczas ciazy:Ptak to moja wina) co nie zmieni faktu ze nie chcialam czekac na pana az sie obudzi i zmadrzeje, dostal 1 szanse, nie skorzystal z niej! pracowalam ciezko aby miec kase na zycie, pozniej gdy sie dziecko urodzilo sama robilam wszytsko mieszkajac u rodzicow, on sie nie inetresowal, po paru miesiacach potulnie sie zjawil, powiedzialam mu ze teraz to mi sie przyda, do rozwodu i tak tez sie stalo, nie chcialam zyc w takim zwiazku, myslisz ze mnie serce nie bolalo? jakie mialam persepktywy jako rozwiedziona 20latka z malym dzieckiem? wtedy myslalam ze to koniec mego zycia ale wiedzialam ze status rozwodki jest lepszy niz mezatki gdzie bylam nie szanowana. mialam odwage zmienic ta sytulacje.
po latach nie zaluje i kazda sytulacja przy kontaktach z "tatusiem" dziecka utwierdza mnie w przekonaniu slusznosci decyzji
po prostu zyje w zgodzie ze soba!

A widzisz różnicę? Ciebie mąż zostawił i sobie poszedł, bo nie chciał żyć z tobą, a mąż autorki nie chce zostawić żony. smile

syla135 napisał/a:

nie wierze w to co czytam
walczyc o czlowieka ktory zdradza? i to regolarnie i czesto(kilka panienek, to musialo byc kilka lat)


przeciez was parnetrz tymi zdradami ponizaja, pluja na was a mimo to dalej skomlicie u ich stop...
dla mnie to brak godnosci i tyle.

Nie, to kochanka nie ma za grosz godności, jest opluwana, poniżana i skomli o ochłapy, licząc, że uda jej się w końcu zdobyć męża innej kobiety. Wydzwania nocami do żonatego faceta, nie chce się odczepić, trzęsie gaciami ze strachu, boi się odebrać telefon od żony. Przemieszcza się kanałami i żyje w ukryciu licząc na litość. Żona natomiast wywala męża z domu, a ten nie chce od niej odejść. big_smile

62

Odp: czy to juz koniec?
Ojciecpiotr napisał/a:
123ktoś napisał/a:

Syla...miałaś durzo odwagi , bo mialaś 19 lat , ja z nim przezyłam ..25 lat...

Zastanów się czego chcesz?
Możesz próbować ratować związek albo się rozwieść jak syla135.
Ja uważam, że najpierw powinnaś zawalczyć o męża. Jak się nie uda to trudno - rozwód.

wypowiada się tu  dwóch facetów...i czuję, że radzą od serca..

Odp: czy to juz koniec?

witajcie,mam na imię Aga i mój świat właśnie jest w rozsypce.
mój mąż wyprowadził się miesiąc temu-dokładnie pierwszego maja-znienacka zupełnie.Twierdził,że chce dać mi czas bym się zastanowiła czego naprawdę chcę-czy na pewno jego.Fakt ostatnio nie bylo miedzy nami najlepiej i to w dużej mierze z mojej winy.Przez ten czas dość często się spotykaliśmy-były wzloty i upadki-od gorącego seksu do obojetności z jego strony.Na zmianę dawał nadzieję na powrót i wycofywał się z tego.Na zmianę były sytuacje kiedy mi mówił bym go przekonała że go kocham lub też mówił że ma kogoś.Ostatnio widzieliśmy się wczoraj-krótkie spotkanie na kawie u niego,najpierw próby przytulenia,które próbowałam ograniczyć,a gdy wychodziłam zaczął mnie całować tak,że nogi się pode mną ugięły.Mimo wszystko wyszłam-chciałam zdążyć na autobus do pracy-nie zdążyłam,więc wróciłam do niego-chcialam jego bliskości którą tak mocno chwilę wcześniej rozbudził.Uslyszałam,że nie mogę zostać,kogoś ma,jest umówiony.Chciałam dowodów,zadzwonił do niej że się nie odczepię jak jej nie poznam,ale stwierdziła,że jest już w koszuli i nie bedzie nikogo przyjmować.Swoimi ścieżkami sprawdziłam kto to jest,wiem gdzie pracuje,jak się nazywa,jak wygląda.Iwiem,że na facebooku napisała że jest przystojny i że go kocha...Nie wiem co teraz mam robić.Byliśmy razem 20 lat,mamy dzieci,kocham go do szaleństwa,a i on twierdzi że kochać bedzie mnie zawsze i to się nigdy nie zmieni...drży na każdy mój dotyk,więc o co do licha chodzi?

64

Odp: czy to juz koniec?
Mazar napisał/a:

O przyjaźń się nie walczy. O prawdziwą nie trzeba a o fałszywą nie warto.
To samo tyczy się związków.

Mądre słowa..

65

Odp: czy to juz koniec?
smutne moje oczy napisał/a:

witajcie,mam na imię Aga i mój świat właśnie jest w rozsypce.
mój mąż wyprowadził się miesiąc temu-dokładnie pierwszego maja-znienacka zupełnie.Twierdził,że chce dać mi czas bym się zastanowiła czego naprawdę chcę-czy na pewno jego.Fakt ostatnio nie bylo miedzy nami najlepiej i to w dużej mierze z mojej winy.Przez ten czas dość często się spotykaliśmy-były wzloty i upadki-od gorącego seksu do obojetności z jego strony.Na zmianę dawał nadzieję na powrót i wycofywał się z tego.Na zmianę były sytuacje kiedy mi mówił bym go przekonała że go kocham lub też mówił że ma kogoś.Ostatnio widzieliśmy się wczoraj-krótkie spotkanie na kawie u niego,najpierw próby przytulenia,które próbowałam ograniczyć,a gdy wychodziłam zaczął mnie całować tak,że nogi się pode mną ugięły.Mimo wszystko wyszłam-chciałam zdążyć na autobus do pracy-nie zdążyłam,więc wróciłam do niego-chcialam jego bliskości którą tak mocno chwilę wcześniej rozbudził.Uslyszałam,że nie mogę zostać,kogoś ma,jest umówiony.Chciałam dowodów,zadzwonił do niej że się nie odczepię jak jej nie poznam,ale stwierdziła,że jest już w koszuli i nie bedzie nikogo przyjmować.Swoimi ścieżkami sprawdziłam kto to jest,wiem gdzie pracuje,jak się nazywa,jak wygląda.Iwiem,że na facebooku napisała że jest przystojny i że go kocha...Nie wiem co teraz mam robić.Byliśmy razem 20 lat,mamy dzieci,kocham go do szaleństwa,a i on twierdzi że kochać bedzie mnie zawsze i to się nigdy nie zmieni...drży na każdy mój dotyk,więc o co do licha chodzi?

...to było 20 lat, a więc...kupa czasu...kocha cię...wszystko na to wskazuje...chodzi chyba...tylko o seks...tak to odbieram..

Posty [ 1 do 65 z 170 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » czy to juz koniec?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024