jedni by się zajadali a u mnie na liście najgorszych jest golonka i czarnina.
Mleczne zupy... bleee. Zwlaszcza w szpitalach:/
tez nie przepadam. Zacierki na mleku to był koszmar dzieciństwa.
134 2017-07-26 22:45:05 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2017-07-26 22:50:54)
- kurczak na słodko
- makaron i owoce morza
- pizza z ananasem ,
- pizza z kurczakiem
- kebab , te kebaby są z często z taniego mięsa poklejonego z tłuszczem w jeden duży ochłap
- parówki
- wynalazki typu kiełbasa z serem albo z galaretka
Kiełbasy to w dzisiejszych czasach dziki zachód.
W zasadzie wchodząc na dział mięsny spokojnie można opatrzyć ten rejon metką "rzeczy które nie śniły się nawet filozofom"
Kiełbasy to w dzisiejszych czasach dziki zachód.
W zasadzie wchodząc na dział mięsny spokojnie można opatrzyć ten rejon metką "rzeczy które nie śniły się nawet filozofom"
Masz rację. Czasem czytając skład nie potrafię wyjść ze zdumienia stwierdzając, że na pozór całkiem dobra jakościowo kiełbasa, o czym zresztą powinna świadczyć 'słuszna' cena, ma w swoim składzie nie więcej jak 50% mięsa, a co dopiero mówić o tych gorszych gatunkach. Nie wspominając, że w ubiegłym roku mój mąż będąc u siostry w Niemczech nieźle się zdziwił widząc, że szwagier na grill kładzie... parówkę . Okazało się, że to nie była żadna parówka, a ich lokalna, obrzydliwie wyglądająca, zmielona kiełbasa. Bez powodu pewnie jej tak nie zmielili. To jest dopiero porażka!
Jestem zdania ze właściwy podkład muzyczny do reklamy najtańszych produktów mięsnych ( i nie tylko ) to coś takiego...
- kurczak na słodko
- makaron i owoce morza
- pizza z ananasem ,
- pizza z kurczakiem
- kebab , te kebaby są z często z taniego mięsa poklejonego z tłuszczem w jeden duży ochłap
- parówki
- wynalazki typu kiełbasa z serem albo z galaretkaKiełbasy to w dzisiejszych czasach dziki zachód.
W zasadzie wchodząc na dział mięsny spokojnie można opatrzyć ten rejon metką "rzeczy które nie śniły się nawet filozofom"
Ja przyznaje, że tej wiosny kupiłam na grilla kiełbasę ze szpinakiem. Nie była taka znowu najgorsza, ale wole tradycyjne produkty. Mięso najlepiej kupować w jednym sprawdzonym miejscu, ale znaleźć namiary na jakiegoś rolnika.
Jeśli mowa o kiełbasach, to kiedyś moja największa kulinarna wpadka. Będąc chyba na wakacjach w Pobierowie, kupiłam kiełbasę sląską, ale nie doczytałam dokładnie nazwy. Okazała się, że to była śląska z serem. Smród palonego sera kapiącego na węgiel drzewny. Odechciało się jedzenia nam wtedy na dobre
Flaczki.
Nie lubię wątróbki, ble
Sernik z RODZYNKAMI, bleee
i do tego skórka pomarańczy
Flaczki.
ryba i grzyby chyba najgorsze;)
145 2019-03-11 13:46:40 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-03-11 13:47:06)
Flaczki.
Flaczki.
Musisz ich bardzo nie lubić .
Sernik z RODZYNKAMI, bleee
Ooo zgadzam się, mocny kandydat.
Jednorazowo najgorsze co jadłem to była chyba pizza z pizzerii Da G...(ówno) z owocami morza. Brudne, małżopodobne stworzonka z bisiorami na słabym cieście... poszło do kosza. I to na kacu było.
Może nie była najgorsza, ale zapach pozostaje w pamięci
Muszę tego w końcu spróbować. Gorzej daje niż w porcie?
Polecam pełny rytuał z plackami i jogurtem greckim
Oddech po tym zniewalający.
Na Ukrainie zjadłem surową małą rybkę, coś długości palca. Rybka cała, z flakami. Not cool. Never again.
Omijam makaron z twarogiem i cokolwiek, co ma w środku bazylię.
Pad Thai - oryginalne miejscowe z wózka - bardzo "postne" danie; skąpo omasty
Cała reszta - tak. Robaka czy skorpiona zjadłem, psa czy chomika też bym zjadł (być może w jakimś kebsie zjadłem )
Sony w 2018 napisał/a:Flaczki.
Sony w 2019 napisał/a:Flaczki.
Musisz ich bardzo nie lubić
.
Szczerze i niezmiennie
Przyłapałeś mnie na tym.
Hakarl - islandzka potrawa ze sfermentowanego mięsa rekina.
Jakkolwiek próbuję w różnych miejscach lokalnych potraw, to tej nie byłam w stanie. Zapach okropny, a smak (wiem od tych, którzy próbowali) - co najmniej taki jak zapach
Potrawy/skladniki, ktorych nie lubie:
-watrobka (nie przeszkadza mi w pierogach, czy pasztecie)
-zupy mleczne
-zupy owocowe
-salceson
Potrawy/skladniki, ktorych nigdy nie jadlam, ale wiem, ze nie trafilyby w moj gust kulinarny:
-owoce morza
-wszelkie azjatyckie ''wynalazki'' typu jajo z plodem kaczki, psy, larwy, pajaki,itd.
-zoladki, pluca, itp.
-czernina
-zabie udka
A teraz potrawy, ktore ja lubie, ale wydaja dziwne badz obrzydliwe dla innych:
-makaron, najlepiej swiderki, z podsmazona wedlina/kielbasa/boczkiem z jajkiem (wbijam do makaronu, ktory znajduje sie na patelni i podsmazam) i duuuuzo cukru- pycha
-slonina pokrojona w mala kostke skropiona octem, przegryzana cebula
-makaron ze smietanana, twarogiem i cukrem
-placki ziemniaczane, a jakze, z cukrem
Na Ukrainie zjadłem surową małą rybkę, coś długości palca. Rybka cała, z flakami. Not cool. Never again.
Omijam makaron z twarogiem i cokolwiek, co ma w środku bazylię.
Pad Thai - oryginalne miejscowe z wózka - bardzo "postne" danie; skąpo omastyCała reszta - tak. Robaka czy skorpiona zjadłem, psa czy chomika też bym zjadł (być może w jakimś kebsie zjadłem
)
Ponoć i ludzizna smaczna
Nic nadzwyczajnego - chleb z miodem, chleb z masłem i cukrem, ser z miodem.
I sam miód.
Coś co zdarzyło mi się jeść w Związku Radzieckim. Danie było ewolucyjne- zaczęło się od surówki z kapusty, potem ta kapusta powoli ewoluowała w stronę kiszonej, jak kiszonka zaczęła być za kwaśna i śmierdząca, to pojawiła się kiszona w oleju aby w końcu przeistoczyć się w rodzaj kapuśniaku. Pierwsza wersja była całkiem smaczna, potem ze dwa razy jeszcze się naciąłem, ale do etapu kapuśniaku nie dałem rady. Inny rarytas z owych czasów to były schabowe ze słoniny, zupa zwana salianką- rodzaj kapuśniaku na parówkach.
A w akademiku w Gdańsku królował rarytas pt. siekanki z chrzanem. Danie które, jak ktoś to nieopatrznie wziął i rozkroił, potrafiło wypłoszyć biesiadników w obrębie trzech stolików. Raz tego spróbowałem i wspomnienie tej ohydy do dziś mnie obrzydza. Podobno to jakiś kaszubski przysmak. Nie darmo się mówi o Kaszubach że mają czarne podniebienia.
Za komuny trochę pojadłem różnych "przysmaków", ale że już pamięć nie ta co kiedyś to udało się niektóre traumy wyprzeć.
W nowszych czasach zdarzyło mi się zjeść w KFC. Byłem z córką, ona wszystko zwymiotowała, ja chorowałem trzy dni. To był mój pierwszy i ostatni raz w tej sieci.
W Irlandii kupiłem kiedyś chleb. Nie dość że ohydny w smaku, to jeszcze przy krojeniu z miąższu robiła się kluska i zostawała skórka z ciastoliną w środku.
Kiedyś na ulicy w Warszawie, po dobie bez posiłku, kupiłem zupę chińską wołowina w czterech smakach. 25 letni mężczyzna, wolałem ją wyrzucić niż zjeść. Kupiłem zamiast tego kilka bułek i zjadłem na sucho.
Baranina, choćby była wymieszana z innym mięsem, to wyczuję te paskudny smak.
Kaszankę, ozorki czy flaczki lubię i to bardzo Tak samo krewetki, ośmiorniczki, raki, kraby itp.
Flaki mnie strasznie obrzydzają, poza tym jakieś kaszanki, śledzie, galarety itp. No i placki ziemniaczane z cukrem
158 2019-04-08 18:38:45 Ostatnio edytowany przez janja (2019-04-08 18:39:58)
.
159 2019-07-11 20:23:47 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-07-11 23:26:25)
Ile ludzi tyle smaków i awersji
Ale widać sporo podobieństw. Sporo wymienonych tutaj potraw to takie, którymi ja z kolei zajadałem się ze smakiem jeszcze całkiem niedawno. Niektóre należały wręcz do ulubionych.
No cóż, decyzja zapadła, mniej mięsa w diecie i trzeba było ograniczyć to i owo
Ciężko mi znaleźć konkretną potrawę( choć w dzieciństwie miałęm awersję do gołąbków i łazanek), bardziej widzę dwie rzeczy, które zjadłem raz i NIGDY już więcej nie spóbuję:
- NUTELLA
- BITA ŚMIETANA
- KISIEL
Do tego raz strułem się fast-foodem i nie jadam w ogóle burgerów, zapiekanek i hot-dogów. W ciągu swojego 32 letniego życia kilka razy jadłem zupki chińskie czy batoniki.
Byłem kiedyś bardzo blisko zjedzenia pieczonej na ognisku larwy trociniarki czerwicy( nie można tutaj linka wstawiać, dlatego zostaje wygooglować), ale w ostatniej chwili stwierdziłem: NIE! Wiem, to było grube, ale biolodzy jedzą różne rzeczy
Jeszcze rok temu widząc tutaj na liście "fuj" takie potrawy czy składniki jak:
- flaki
- żołądki
- kaszanka
- golonka
- śledzie
- galaretki
- żurek
- oscypek
- jajecznica
- miód
- salceson
- wątróbka
- karp
- grzyby
- kompot z suszu
- bundz
- ćwikła z chrzanem(jezu!)
- oliwki
- grochówka
- tatar
- kabanos koński
- surowa cebula
- bigos
- botwinka
- smalec
- rosół
- owsianka
pomyślałbym że jestem z zupełnie innej galaktyki
Wszelkie grymasy co do normalnego jedzenia mi w zupełności przeszły w momencie rozpoczęcia studiów
Kapuśniak, chłodniki, swojska śmietana, mleko prosto od krowy, podroby.
Barszcz biały z dudków!
Dania ze szkolnych stołówek, czyli niemal przezroczyste ziemniaki i pulpety o konsystencji piłki kauczukowej.
mleko, jego najgorsza wersja mleko z kożuchami,
w knajpie z azjatyckim żarciem, klopsy z wieprzowiny, zrobione chyba z samych gotowanych skór, glutowate obrzydlistwo
Ogólnie nie lubię jedzenia o konsystencji glutów
Ramen, ma dziwną przyprawę, która mnie odrzuca
serniki z rodzynkami
Tanie kiełbasy z kawałkami chrząstek w środku.
Gulasz z żołądków - najgorszy bo nie było nic innego
Dania ze szkolnych stołówek, czyli niemal przezroczyste ziemniaki i pulpety o konsystencji piłki kauczukowej.
Przypomnialas mi pulpety które jadłam kiedyś u znajomej mamy na wsi... okropne były.
fraszka napisał/a:Dania ze szkolnych stołówek, czyli niemal przezroczyste ziemniaki i pulpety o konsystencji piłki kauczukowej.
Przypomnialas mi pulpety które jadłam kiedyś u znajomej mamy na wsi... okropne były.
Fujka xD Ogólnie unikam pulpetów przez doświadczenia z dzieciństwa, a pewnie jakbym zrobila je sama z dobrej jakości mięsa to byłyby ok... no ale mam uraz i co zrobie
Fujka xD Ogólnie unikam pulpetów przez doświadczenia z dzieciństwa, a pewnie jakbym zrobila je sama z dobrej jakości mięsa to byłyby ok... no ale mam uraz i co zrobie
Mój mąż też miał uraz z dzieciństwa, ale jak przeszedł na moją kuchnię, to przekonał się, że dobrze zrobione mogą być naprawdę smaczne, zwłaszcza, że można je przyrządzić w przeróżnych wariantach. Może więc warto się przełamać i jednak spróbować?
Jak jeszcze jadłem więcej mięsa, to jakoś nigdy nie gustowałem w mielonym ani pulpetach, po prostu wolałem piczeń albo kotlet Fakt katem, żę jeśli coś się zrobi dobrze albo bardzo dobrze, to nagle można dostac olśnienia i zacząć zajadać z apetytem coś, co wczesniej obrzydzało
Natomiast z obrzydliwych potraw, to w zeszłym roku w wakacje próbowałem skosztować szwedzkiego przysmaku o nazwie "SURSTROMMING". Potrawa o powiedzmy dośc mocnym zapachu..
Nie dałem rady..
Słabo pamiętam te najgorsze, ale teraz przypomniała mi się słonina jaką serwowano nam w wojsku. Ohyda Puree w wojsku też było beznadziejne.
No flaczki. A cóż by innego.