Przeczytałam w pewnej śmiesznie napisanej, starej już książce - Jak kochać i być kochanym - że poświęcamy się dla drugiej osoby, do momentu w którym przestajemy być szczęśliwi, a przestajemy być szczęśliwi, ponieważ nie mamy wzajemności poświęcenia od tej drugiej osoby. Związek to wzajemność, ja Tobie , a Ty mnie. Czerpiemy od siebie nawzajem...
Dbać o miłość... nie wiem czy jestem na tyle dźwignięta psychicznie żeby się wypowiadać na ten temat, bo właśnie wychodzę z etapu obwiniania siebie za wszystko, za całe zło, które doprowadziło do rozstania, więc momentami, pomimo tego, że jest ze mną już o wiele lepiej niż tydzień, dwa tygodnie temu nadal się szukam w sobie przyczyny całego zła..
Jak dbałam o miłość, myślę, że starałam się zaspokajać potrzeby partnera, wiedziałam co sprawia mu przyjemność, kiedy jest szczęśliwy
i kiedy jest mu dobrze...
Dziewczyny ja jestem na przymusowym urlopie, w pięknym miejscu u rodziny, nad morzem i dobrze mi tu, jeszcze tylko kilka dni tu zostanę i będę musiała wrócić do rzeczywistości, w której byłam dotąd z nim i dalej żyć, też mam zamiar wyprowadzić się z domu, bo ciężko z rodzicami, myślę, że to też pozwoli mi odciągnąć myśli i rozpocząć nowy etap w życiu, ważne żeby mieć zajęcie, no nie .... ?
Przestałam pisać do niego, no to znowu on napisał, dowiedziałam się, że mu źle i że się rozpił .. pytał co u mnie jak ja się czuję ... szukałam w tych mailach cienia nadziei że może się opamiętał, że może nie może żyć beze mnie.. nawet jeśli to teraz ja uczę się żyć bez niego, zbieram moje kawałki życiowe i składam je na nowo do kupy, nie myśląc o tym czy będziemy razem, czy nie...
płaczę już coraz mniej, ale codziennie on mi się śni, niestety to nie są dobre sny, brak w nich wspólnych miłych chwil, to sny o rozstaniu, to rozmowy o tym, że on mnie nie kocha, nie potrzebuje ....