I co? Chcesz tę kaszę jeść codziennie, skoro jej tyle macie?
A może masz pomysł, komu ją dać, żeby sobie zjadł?
Jak to zrobisz??
Sorry, Twoja teściowa najmądrzejsza nie jest, ale Ty chyba też wpadasz w paranoję.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Życie z teściową- CO ROBIĆ????!!!!!:( POMOCY!!!
Strony Poprzednia 1 2 3
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
I co? Chcesz tę kaszę jeść codziennie, skoro jej tyle macie?
A może masz pomysł, komu ją dać, żeby sobie zjadł?
Jak to zrobisz??
Sorry, Twoja teściowa najmądrzejsza nie jest, ale Ty chyba też wpadasz w paranoję.
N_talci nie chodzi o samo marnowanie tej kaszy, ale gdybyś się wczytała w jej post, to byś zrozumiała, że problem tkwi w tym, że najpierw teściowa najeźdża na nia, że kupuje drogie jedzenie (tudzież drożdżówki) a ona sama jedzenie, które dostaja naprawdę potrzebujący ludzie, chce podarować psu, bo nie ma co z tym robić! a niechże to odda może znajdą się ludzie, którzy tym nie pogardzą!
Rany boskie, N-atalcia! Jak czytam to co napisałas o pączkach, kaszy i psie to w szoku jestem i nie mogę uwierzyć , że z tego można zrobić problem wielki jak Mount Everest. Problem bo ktoś kupił na sniadanie drożdżówki? Problem, że kasza jest dla psa? Dziewczyno, jesteś dorosła, zaraz będziesz matką i nie musisz sie tłumaczyć z tego na co wydajesz pieniądze i co jadasz na śniadanie! I możesz to powiedziec teściowej, grzecznie jej postawić granicę nie tłumacząc się ,nie obrażając i nie wchodząc w przepychanki słowne. Na przykład "..Lubię drożdżówki na śniadanie...", a jeśli nie przestanie gadać, dodać "...mama daruje, ale to moja sprawa...", jeśli jeszcze nie skończy "...Nie bedę tego sluchać, wychodzę..." i wyjść. A co ty robisz? Tłumaczysz się, obrażasz, a potem robisz dokładnie to samo co twoja teściowa, oburzasz się, że tesciowa oddaje kaszę dla psa i wychodzisz w połowie obiadu by w swoim pokoju dławić się złością. Skupiłas sie na swojej teściowej, chłoniesz wszystkie jej słowa, sledzisz każde spojrzenie i każdy krok i analizujesz co tez ona ma na myśli. Czy naprawdę najważniejszą osobą w twoim zyciu jest teściowa? Postaw wreszcie ganice, nie pozwól by ona wtrącała sie w twoje życie, ale sama tez odczep sie od niej, bo nie twoja to sprawa co robi z kaszą!
N-atalcia, jesli nie potrafisz stawiać granic między sobą a innymi, jesli inni ludzie mają zbyt wielki wpływ na twoje emocje to najwyraźniej asertywność nie jest twoja mocną stroną. Uwierz mi, asertywność bardzo poprawia komfort życia i pozwala czuc sie dobrze samej z sobą. Asertywność nie jest cecha wrodzoną, można sie jej nauczyć. Wiem coś o tym z własnego doswiadczenia.
Bardolka, oczywiscie, że teściowa powinna dać kasę na łazienkę. I może da. A co zrobicie jeśli powie, że nie da???
ja też wiem jak to jest kiedy ktos zawsze czepia się tego, że jedzenie drogie kupujemy. na początku denerwowało mnie to bardzo, bo co się baba czepia (ale miała w tym swój cel - mieliśmy jak najszybciej się wyprowadzić) tego co kupujemy, ale w końcu postanowiłam to olewać, co się będę denerwować. POo jakimś czasie teściowa skapitulowała. Ale powiedzcie jakim prawem teściowa wytyka komuś, że się kupuje to i tamto, kiedy sama nie potrafi gospodarować jedzeniem? to jest właśnie problemem u natalii, teściowa czepia się do takich spraw, do których zasda (sobie samej przyjętych) się nie stosuje. Skoro teściowa zgodziła się żeby z nimi mieszkali, to czemu nie potrafi się dostosować do nowej sytuacji? A jeśli jej się odmieniło to niechże im to powie, a nie uprzykża życia młodemu małżeństwu. Prawda, że natalia trochę wyolbrzymia niektóre sprawy, ale chyba ma do tego prawo ( nie tylko przez to że jest w ciąży), po prostu życie z taką osobą jest już ponad jej siły. Ktoś napisze, to niech się wyprowadzą, owszem z tym się zgodzę, ale do jasnej ciasnej po co się teściowa na to zgadzała i sąsiadom opowiada jak to jest super. Nie rozumiem i pewnie nie zrozumiem myślenia teściowych, pewnie póki sama nią nie zostanę
Izmirra jeszcze o tym nie myślałam. Póki co po prostu nie wiem, bo jeszcze de facto nic się w tym temacie nie posunęło, więc jeśli aktu nie będzie to i żadnych remontów też nie będzie i basta. Dlatego jakoś intensywnie o tym teraz nie myślę.
Wczoraj miałam takie małe spotkanie z moimi dwoma dobrymi koleżankami, które niestety rzadko widuję i też weszłyśmy na ten temat. We 3 zbiorowo uznałyśmy, ze to wspólne mieszkanie to głupi pomysł - i tu ponawia się moje pytanie - czemu tyle osób mnie mówi, żebym się na to nie zgadzała, a Pawłowi nikt tak nie mówi? Czemu koledzy mieszkający z teściami nie powiedzą mu: stary nie pakuj się w to, bo ci to obrzydnie szybciej, niż się obejrzysz ... To też jest dla mnie niepojęte ...
izmirro masz racje... ja juz naprawde przez nią wpadłam w chandre ja obserwowania i szczegolnego patrzenia co ona robi... ale ja te komentarze zostawiam dla siebie a ona musi je komentować albo obgaduje mnie sąsiadce,nawet bezczelnie wiedząc ze jestem w domu u góry w pokoju a one na dole w salonie. i to żeby jeszcze po cichu gadały!!!
dzis mi wbiła sztylet w serce i aż musiała, jej dosrac za przeproszeniem!
Poniewaz moja mama pracuje za granicą i juz 4 raz z rzędu nie bedzie na swietach:( w tym roku miala przyjechac i potem być przy mnie jak maly sie urodzi! ale zadzwoniła i powiedziala że kontrakt ma do 10 stycznia i jak bedzie wszystko ok to zostanie do marca! rozumiem ją i nie mam do niej o to żal tylko troche sie boje mimo iż moj mąż powiedział i poprawił mi humor że nie jestem sama tylko mam go!!:) no i tesciowa zaczeła rozmowe na temat wigilii gdzie w tym roku bedziemy i kiedy mama wraca. Poweidziałam że nie bedzie jej a jeszcze nie wiem gdzie bedziemy na swietach może u brata,bo tak było ugadane! a ona do mnie...no widzisz...takie jest życie...widocznie mamie tam lepiej...i tak czasami bywa! myslałam że wyjde z siebie i stanę obok!! ale nie!! nie poddałam sie i powiedziałam(co jest prawdą!!!) że moj mąż powiedział że jak mama nie przyjedzie do nas to my pojedziemy do niej!! a ona w szoku takie oczy i pow: że tak powiedział?? a ja że tak! bo się chyba stęsknił za tesciową i sam wyszedł z inicjatywą że chce do niej jechac i przy okazji póki nie ma jeszcze malego to zwiedzimy i sobie wyjedziemy gdzieś bo na wakacjach nie bylismy w tym roku! myslalam ze jej oczy z orbity wyjdą!! tylko jeszcze ten wyjazd jest pod znakiem zapytania! bo nie wiem jak ja sie bede czuła i jak bym zniosła wyjazd bo narazie jest ok:) ale mąż powiedział że nie chce być w tym roku na swietach w domu(w tamtym bylismy) i była klapa totalna!!! nie dośc że mąż był chory i lezach z bolem zęba i nie zszedł na wigilie to w dodatku tescie przed rodzinka odwalali scenki,co było żałosne!!!! a w pierwszy i drugi Dzien Swiąt rodizna juz była skłocona i wszyscy siedzieli poprostu z grzecznosci i ucieklismy do mojego brata!! dlatego mąż stwierdził że pojedziemy albo do brata na siweta albo poprostu wyjedziemy w góry by pobyć samemu!! w koncu to nasze życie i to my decydujemy co chcemy robic...:) nie patrząc co inni będą mówić i mysleć..:)
ja mam tak samo!!!! mi koleżanki tez mówią że mamy dac sobie spokój i wynosić się tąd jak najszybciej...!!! tylko dlaczego nikt nie mówi tego mojemu mężowi i nie powie że lepiej bedzie jak pójdziemy na swoje!! ja NAPRAWDĘ mam dość tutaj mieszkać bo ja zamiast cieszyc sie życiem i to że niedługo bedzie maluszek to ja mysle że pojawią sie nowe problemy i obarczania mnie o wszystko!! jak byłam chyba w 12 tyg ciąży to już tesciowa mi powiedziała tak: tylko niech się dziecko waży pomalować mi ściany!!!! MATKO przeciez ono sie jeszcze nie urodziło a ona już mi mówi co dziecko ma robić a czego nie!! Dlatego mówię Wam jak ja urodze synka i bedzie sie wpieprzanie w moje życie,sprawy i wychowanie synka to ja naprawdę się spakuję i wrócę do domu rodzinnego!! a mężowi powiem że dopóki nie znajdzie mieszkania(ja nie prosze go o żadną wille czy jakieś tam mieszkanie ubóstwo,byle by byc w swoich ścianach)nie wrócę do niego i na ten czas będe mieszkać u mamy!! Bo ja widze że jak dobrocią nie idzie to chamstwem trzeba działać!! Nie chcę sie kłocić z mężem o to ale od tego nasze kłotnie sie zaczynają i potem jest niesmak w domu!! ja wcale mu sie nie dziwie że woli siedzieć całymi dniami w pracy jak w domu taka atmosfera!!! ja gdybym nie była w ciążzy i teraz gdybym nie była przeziębiona też by mnie tu nie było!!!
Punkt 10 regulaminu forum jasno mówi, żeby nie pisać posta podm postem. Jeśli chcemy coś dopisać to używamy opcji "edytuj".
a to dziekuję za informację:) pozdrawiam:)
Natalcia w 8 miesiącu ciąży nie wpuszczą Cie na pokład samolotu gdybyś chciała gdziekolwiek polecieć
Lepiej jedźcie w góry albo do Twojego brata
bardolko moja mama jest w holandii i bysmy jechali samochodem! wiesz przerwy do 2 godziny jazdy ale nie wiem jak ja sie bede czuć bo w końcu za 4 tyg mogę rodzić!! bo bedzie ciąża donoszona!! a kłocia w kroczu już odczuwam także bedziemy musieli z tym wyjazdem czekać az do ostatniego dnia by zobaczyć jak sie bede czuć!! choć nie powiem w góry z mężem (SAMI!!!!) też brzmi zachęcająco
N-talcia, bardolka, nie da sie zmienić charakteru teściowej, nie macie na to wpływu. To co mozna zmienić to tylko własny do niej stosunek. Zastanawiacie sie jak to jest, że facetów nikt nie ostrzega przed mieszkaniem z rodzicami czy teściami. Faktycznie, o konfliktach na lini zięć - teściowa rzadko się słyszy, choć z tą relacją związane jest mnóstwo dowcipów. Natomiast relacja teściowa-synowa to historia wiecznej wojny i nienawiści. I rzeczywiście to jest najtrudniejsza z ludzkich relacji interpersonalnych. Myślę, że główna aktywność facetów odbywa sie poza domem, w pracy, a w domu facet odpoczywa, czasem coś tam dłubie, ale raczej nie wchodzi w droge kobietom. Kobiety natomiast są bardziej udomowione, choćby nawet pracowały po 12 godzin dziennie. Dom, wychowanie dzieci to pięta achillesowa kobiet. Najłatwiej kobiete dotknąć zarzucając jej, że źle prowadzi dom i nie dba o męża czy dzieci. W dzisiejszych czasach, gdy kobieta łączy pracę zawodową z prowadzeniem domu, a w dodatku, gdy wymaga sie od niej i sama od siebie wymaga bycia idealną pania domu, idealną matką, idealną żoną i idealną kobieta pracującą, czyli zrobienia rzeczy niemożliwej, bardzo łatwo o frustracje. Zwykle kobiety nie sa zadowolone z tego jak sobie radzą i bardzo łatwo każdą zranić. I tu zjawia sie teściowa, rywalka znająca potrzeby swojego syna, wielka wtajemniczona, strażniczka tradycji, no, po prostu stara czarownica, która wszystko wie lepiej! I zaczyna odreagowywać swoje własne upokorzenia sprzed lat na młodej dziewczynie, waląc jak w bęben w jej kompleksy Spadkiem po patriarchalnej strukturze społecznej jest brak kobiecej solidarności, w przeciwieństwie do męskiej solidarności, choćby wyrażała się ona tylko wspólnym piciem wódki w piwnicy przez tescia i zięcia w tajemnicy przed kobietami! Między teściową a synową trwa tymczasem wojna o to która jest gorszą, a która lepszą pania domu. Pole bitwy jest w kuchni, pralni, w schowku ze ścierkami, przy zlewie, w dziecinnym pokoju. Facetom to nie przeszkadza, bo jak jest micha, nikt od nich niczego nie chce i nie ma niebezpieczeństwa, że zabiją sie o wiadro stojące na schodach to niech się baby szarpią między sobą, przynajmniej ich zostawią w spokoju. A nawet jesli teściowa jest mądrą, swiadomą siebie kobietą, to konfrontacja z druga kobietą, z innym podejściem do wszystkiego, z innymi zwyczajami, tradycjami i rytuałami, które burzą odwieczny domowy porządek bywa nie do strawienia. Dodając do tego kobiecą emocjonalność, elokwencję i uprzedzenia otrzymamy mieszankę wybuchową. Jestem przekonana, że teściowa i synowa pod jednym dachem to mision imposible. To się nie może udać. Jeśli są gdzieś jakieś wyjątki, to tylko potwierdzaja regułę.
Ja lubię swoja synową, jestem po jej stronie, rozumiem ją bardziej niz rozumiem swojego syna bo jest kobietą jak ja, ale nie chciałam by mieszkała pod moim dachem. Po co prowokować los? Dzięki temu, że nie mieszkamy razem, nie patrzymy sobie na ręce, możemy pozostać wobec siebie życzliwe. Aga jest moją synową od ponad roku, na razie jest jeszcze trochę skrępowana i onieśmielona bo to jej nowa rola. Zresztą moja rola tez jest nowa i tez jestem onieśmielona, tylko lepiej to z racji wieku i doświadczenia życiowego potrafię ukryć.
irmirro a mam pytanie jeszcze do Ciebie!! jako teściowej! powiedz mi gdy wiedziałaś że Twój syn na 100 procent że żeni i że bedziesz miała synową to jak to się stało że Aga mówi do Ciebie mamo?! przypuszczam że mówi... czy to synowa tak samo z siebie powinna tak jakoś powiedzieć i tak sie zaczyna juz mowa mamo,tato...? czy to teście powinni pierwsi w tej sprawie wyciągnąc ręke i oni zaproponować mówic do nich mamo,tato?? ja gdy jestem z mężem mówie o nich jako mama i tata, ale gdy mam np ich zawołać to jesteśmy na etapie proszę pana i panią!
Aga mówi do mnie mamo, ale nie wprost. To znaczy nie mówi np. "wiesz, mamo", ale "czy mama wie". Dokładnie tak samo zwracam się do swojej tesciowej, która z nami pomieszkuje. Tak tez mówi mój syn do swojej tesciowej. Nie było to ustalane, jakoś samo tak się ułożyło.
Czułabym się głupio, gdyby moja synowa mówiła do mnie na pani, to tak jakby mi powiedziała, ze jestem OBCA", ale tez nie wyobrażam sobie, żeby mówiła do mnie po imieniu. Gdyby nie przeszło jej przez gardło słowo mama, mogłaby mówić teściowo.
Gdy Aga pierwszy raz powiedziała do mnie mama, zrobiło mi sie ciepło na sercu, naprawdę. Poczułam, że jest naprawdę kims bliskim, żoną mojego syna i matką mojego wnuka.
Kurcze ja do teściowej mamo chyba nie powiem nigdy ... nie wyobrażam tego sobie, bo tej więzi nie czuję nawet w minimalnym stopniu. I dla mnie w tym momencie to byłoby po prostu jakieś grube nieporozumienie.
Ale na pewno teściowa od razu po ślubie zarzuci że jej mam mówić mamo, bo tak przecież pasuje. Bo zięć jej mówi mamo i on w ogóle jest taki cudowny...
ciężko tak jakoś mówić mamo!! to w sumie jakoś stopniowo zacząć mówić mamo tato?? bo np moja mama do swojej synowej to od razu powiedział że teraz jestesmy rodziną i nie wyobraża sobie by do niej mówiono pani i że ma teraz mówić do niej mamo i że będzie jej bardzo miło!! i tak faktycznie jest... moja mama traktuje ją jak własną córkę,a ona swoją tesciową nie traktuje jako teściową tylko MAME!
Ja zaczęłam zwracać się do Teściowej per "mamo" w momencie, gdy nie znalazłam w języku polskim takiego zwrotu bezoosobowego dla pytania, które chciałam zadać.
Mój M. nie miał takiego problemu - u niego wypłynęło to naturalnie tuż po ceremonii zaślubin. Czasami zwracamy się do Rodziców "Kochani Teściowie"
Ja mam mamę tylko jedną i nie zamierzam obcej kobiety tak nazywać. Mówię do niej bezosobowo, a jak już nie będzie wyjścia to powiem teściowo. Mój mąż do mojej mamy mówi mamo, a do taty teściu. Nie wiem jak to jest, że nie sprawia mu to trudności. Mi staje gul w gardle, chce mi się płakać i nie umiem powiedzieć mamo. Chociaż wiem, że mój mąż na to czeka i wielokrotnie podejmował ten temat. Zresztą po to człowiek ma imię, żeby go używać i nie rozumiem dlaczego niektorzy uważają, że mówiąc po imieniu okazujemy brak szacunku. Bez sensu. To najnormalniejsza forma zawracania się do ludzi jaką można wymyśleć. I jak można poczuć się urażnowym, że ktoś zwraca się do kogoś po imieniu. To po cholerę to imię jest?
Ogólnie - pozdrawiam i wspieram wszystkie synowe. Jaj najdalej od teściowej, wtedy wszyscy będą szcześliwsi.
czesc dziewczyny jestem tu nowa mam na imie kasia moj koszmar z tesciowa zołza zaczoł sie przed ślubem cywilnym jestem jedenascie lat mlodsza od mojego .nam roznica nie przeszkadza licza sie uczucia .tesciowa tak smarkula tamta była lepsza a moj ja kasie kocham.na cywilnym mieli byc tylko rodzice i swiadkowie.a jeszta gosci na weselu pozniej . nic na nie pomogl t do cywilnego bez naszej wiedzy zaprosiła od mojego siostre nam powiedzial w ostatniej chwili .porozmawialismy z szwagierka obecna ze tylko swiadkowie kasy brak zcie nie przyszli rozumiała a tescie nie przyszli zyczen nam nie złozyli.koscielny to samo nic nie pomogla po.slubie mieszkalismy u moichrodzicow .moj dostał domek po chesnym prace znalazł przeszlism tam .tam jest letnia kuchnia .t chciała zebysmy im to przepisali niezgodzilismy sie ze ja weszłam na gotowe jestem bezczelna głupiasmarkata moj wyprosił ich nizycze sobie obrazac mojej zony
rozpacz 28 wybacz, ale czy ty nie umiesz pisać po polsku? Nie zrozumiałam połowy twojego posta, wybacz.
Czesc,ja tez mam problem z Moja tesciowa,juz od samego poczatku mnie nie akceptuje,trwa to juz 4 lata. Boli ja to ze moj obecny maz zostawil inna dziewczyne ? ozenil sie ze mna. Roznosi plotki po calej swojej rodzinie jaka to ja jestem zla i ze odciagam jej syna od rodziny. Maz jest po mojej stronie ale mnie to boli ze ona tak robi. Raz do Nas przyjechala i powiedziala jezeli mi cos nie pasuje to mam isc na spacer bo ona przyjechala do syna. Ja sie naprawde staralam zeby bylo dobrze ale juz nie mam sil. Czy cos zrobie czy nie to i tak obrywam i jestem najgorsza.
Co. O tym sadzicie????
matko jedyna ,patrycja j. no to jest po prostu nieakceptowalne.
niestety znam to z autopsji.moja T.może tak nie mowi ze przybyła do synka ale tak sie zachowuje.doskonale rozumiem kazdy wątek tutaj poruszony odnoszący sie do szanownych Tesciowych.
nie ma cudownej rady ,która pomogłaby nam wszystkim.jedyne co ja moge powiedzieć to ,to ze w to trzeba umiejetnie wciągnac patnera.my nie wiadomo jak bysmy sie starały i co robiły One nigdy nie odpuszczą!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ja postawiłam na kobiecy spryt i tym sie posiłkuje do dziś.otóż problemy te trwaiły mnie,moj zwiazek od wielu lat.nie mogłam tez tak funkcjonowac ,wiec wielokrotnie do znudzenia (w zartach,w podteskstach)dawałam do zrozumienai mojemu mężowi ,że jest dupa i maminsynek.nie widzi wad swojej mamusi ani tego ze ona stara sie nas rozdzielic,skłócić,popsuć nasze relacje...itd itd itd:
1/. kontrolowała gdzie mąż chodził -zeby tylko mnie nie spotkał(wtedy jeszcze chlopak,potem narzeczony...)
2/. zabierała go na wycieczki do lasu-pod pretekstem ze sie słabo czuje
3/. zabierała go do rodziny,aby prowadził auto bo ona sie boi
4/. zabierała na imprezy rodzinne samego,nie za mną -bo niby nie ma miejsca gdzie by mnie polozyć
5/. gdy bylam u nich w domku,wołala go do kuchni i tam sobie cwierkali
6/. imprezy rodzinne u nich w domku-ja sama w pokoju -a ona zapraszała wszystkie panie do innego pokoju na babskie pogaduchy-oprócz mnie
7/. gdzy mąż zdecydowal ze sie chce oswiadczyć,wsyłał go za granice zeby ochlonał(bylismy juz 7 lat razem);
8/. nidgy nie powiedziała dzieci sie dorobily,kupily-tylko mój syn ma(mimo że mieszkalismy juzrazem 6 lat);
9/. zabieram mu czas na spedzanie go z bratem;
10/. żle gotuje ,bo u niej synus wszytko zjadał , a ja niepotrzebnie wymyślam(do dzisiaj jak mąż widzi karkówke to zwraca ,bo pmieta jak mamtka kazala jesc na siłe);
11/. ......itd.mam kontynuować?....
i w koncu ustalilismy date i znowu sie zaczeło.po 7 latach ,wyjechalismy za granice.i przyleciala też tutaj i znowu skutecznie(mniej lub bardziej)sie zaczęło.szczegolnie mieliła męzowi mozg jak ja byłam w pracy;po powrocie ona smiala mi sie w twarz a syn zapatrzony w mamusie jak w złoto;jednak tego nie dalo sie wytrzymac!
i postawiłam na swoje.ponadto moja tesciowa nalezy do osob ktore potrfaia manipulowac ludzmi;i tak robiąc coś w swoim planie ,zawsze ze usmiechem na ustach,przebiegle ble by syn tego nie zauwazył;
ja objęłąm te sama taktyke.
*kiedy szanowny męzus jechal do mamusi,wreczalam mukwiaty dlaniej(ze o nia dbam w koncu ,prawda?);
*kiedy gotowałam u swoich rodziców,pakowałam dla nej albo zapraszałam do nas
*wysyłalam kartki od niego z pozdrowieniami z zagranicy
* kupowałam drobne prezenty(modne np.ubranka) ;
waliłam ją po "Łbie"jej własna bronią;ona była zaskoczona i do dzisiaj to robie.mąż zwrocił na to uwage i nie może pojąc dlaczego ona tak postepowała i postepuje(jeszcze sie zdarza) ,skoro ja sie tak staram!!!!!!!!!!!!!!!!!
przejął kompletnie moja strone;teraz jesli mam cos do powiedzenia ,mówię to ,reaguje a on sie nie trąca bo wie ze mam racje.a w swojej obecności nie pozwala jej na zachowania -jak wczesniej!
i tak to moje drogie wyglada.postawcie na siebie!
to wy macie sie czuć dobrze.nie jestesmy meczenniami-my tylko(az)jestesmy polówkami ich synów!
prawda?
witajcie dawno mnie nie bylo
tak w skrocie... moj synek ma juz prawie 9 miesiec
nadal mieszkamy z jego rodzicmi czasami jest tak ze cce isc w pierny ale jak tylk cos znajde to zaraz ze albo za drogo...albo nie ta miejscowosc, albo to i tamto!
jakos przebolewalam... teraz jestesmy na osobnych kuchniach i juz nie widze jej pogrywek przy blacie kuchennym!
gdy syn sie urodzil prze zpierwsze 3 miesiace nawet nie raczyli oby dwoje wejsc do mnie zeby zobaczyc wnuka... tylko ukatkiem jak go na chwile zostawilam w wozku uszykowanego na spacer... w niczym nie mialam w niej poparcie i w niczym mi nie pomagala... wpadlam w depresje poporodowa i przyjechala moja mama, wyciagajac mnie z tej deprecy! tescie oczywiscie skarzac sie mojej mamie ze ja IM WNUKA NIE PRZYNOSZE odpowiedziala tak... a wy tez macie nogi? taka sama droge macie! czemu nie pojdziecie sie zapytac czy mozecie sie nim pobawic, dlaczego tylko wiecznie ona ma sie prosic by ktos sie nim zajal? zatkalo ich! ale oczywscie duma nie pozwala i teraz maly ma 9 miesiecy i ani razu jeszcze nie przyszli a non stop tylko ja zanosze malego na dol do nich gdy ja mam cos zrobic! bylo ok, nawet si edogadywalysmy... ale oczywiscie za plecami po kryjomu robila swoje zaufalam jej i myslalam ze jest ok a ona bezczelnie mi oczkami slodzila a za plecami doly kopala!
lila twoje postanowienia sa sluszne!! trzeba atakowac wroga bronia! i na dzien dzisiejszy zas jest kolejny tydzien niesmaku w domu i ja poprostu robie swoje i sie nie odzywam! tylko tyle co dzien dobry na korytarzu!
patrycjo z tesciowa widac ze tez masz nie za wesolo!
a pogadalas z nia o co jej chodzi? dlaczego tak sie zachowuje wobec ciebie? i co takiego jej zrobilas ze tak sieje ploty na twoj temat? a co maz na to? co on mowi? rozmawiasz z nim o tym? wazne bbys miala w nim oparcie!!!
Witam n_talcia25, świetnie Cię rozumiem. Sama też mieszkam z tesciową i co jakiś czas też nam wychodzą kłótnie. Mam czteromiesieczną córeczkę i na samym początku próbowała mi się wtrącać ze swoimi "dobrymi radami" które wgl nie są już aktualne w dzisiejszych czasach (dodam, że moja tesiowa nie ma pojęcia o wychowaniu dzieci bo mojego męża i jego siostrę wychowywali jej rodzice, bo ona hulała po świecie), jednak szybko jej wyjasnilam, że babcia jest od pomocy doraźnej, kiedy rodzice o to poproszą a nie od wychowania, od tego czasu w tym temacie jest spokój. Ale najczęstsze kłótnie, wychodzą z innego powodu. Otóż: mój mąż kiedy wraca z pracy jest godzina 20- wtedy to ja karmię i usypiam malutką. Ostatnio zostałam pouczona przez tesciową że powinnam podawać mężowi jedzenie jak wraca z pracy. C.d.n
C.d: oznajmiła mi to w delikatny sposób. Po czym wysłała za moimi plecami smsa do mojego męża: " dlaczego jej nie powiesz, żeby odgrzała Ci jedzenie? Przecież korona jej z głowy nie spadnie, ona w końcu nic takiego nie robi, też ma pomoc przy dziecku. Usuń tego smsa żeby nie widziała". Smsa pokazał mi mąż bo nie ma przede mną tajemnic. Czy to jest fair z jej strony? Czemu mi tego nie powiedziała wprost? Dlatego, że się mnie boi bo wie że mam mocny charakter i nie dam sobą pomiatac? Pomoc przy dziecku? To nazywa pomocą, że na 15 min weźmie na ręce z własnej nie przymuszonej woli? Od początku o nic jej nie prosiłam, a nawet nalegalam żeby dała mi spokój. Wczoraj to wyjasnilam- moj mąż nie ma z tym problemu żeby sam sobie odgrzac jedzenie, bo wie że wtedy robię coś ważniejszego- karmię jego dziecko. A ona już nie bd "pomagać", skoro tak to nazywa i ma potem to latami wypominać... Drogie kobitki! Nie dajcie sobą manewrowac na prawo i lewo- nikomu z pod ogona nie wylecialyscie. Stawiajcie jasne granice i nie dajcie naruszać swojego terytorium. Powodzenia
Swoje terytorium? Przecież mieszkasz w jej domu. Nikt ci nie każe chyba, nie?
Moje terytorium także bo ja płacę za mieszkanie, opłaty i jedzenie, więc mam prawo tak samo jak ona. tym bardziej że mieszkanie nie jest na nią tylko na dziadka mojego meza który też z nami mieszka...
Moje terytorium także bo ja płacę za mieszkanie, opłaty i jedzenie, więc mam prawo tak samo jak ona. tym bardziej że mieszkanie nie jest na nią tylko na dziadka mojego meza który też z nami mieszka...
A kim jest dziadek twojego męża dla teściowej?
żyworódka- ojcem mojej teściowej.
Czyli chyba jednak ona bardziej jest u siebie.
Nie rozumiem zwalania się do mieszkania innym ludziom i jeszcze narzekać... Jak ci nie pasuje to możesz się wyprowadzić przecież.
żyworódka napisał/a:wika921 napisał/a:Moje terytorium także bo ja płacę za mieszkanie, opłaty i jedzenie, więc mam prawo tak samo jak ona. tym bardziej że mieszkanie nie jest na nią tylko na dziadka mojego meza który też z nami mieszka...
A kim jest dziadek twojego męża dla teściowej?
żyworódka- ojcem mojej teściowej.
Wiki, zatem sama sobie dokładnie wyjaśniłaś, kto na jakim "stołku" w tym domu siedzi.
Po śmierci rodziców majątek dziedziczą ich dzieci.
Dziedziczyć będzie teściowa sama, albo z rodzeństwem, jeżeli je posiada.
Nie zakładam, że dziadek mógłby za życia zapisać dom na wnuka (twojego męża), skoro z pewnością córka (twoja teściowa) się nim opiekuje.
Skoro już między wami (tobą i teściową) są swary, to tak będzie prawdopodobnie przebiegało wasze życie, aż do jej śmierci.
Przeczytaj wątek: "Ach, ta teściowa", może wtedy szerzej spojrzysz na odwieczny problem synowa-teściowa.
Mam dwóch synów, ani oni, ani ja z mężem nie wyobrażaliśmy sobie wspólnego mieszkania z ich rodzinami.
Żenili się w momencie, kiedy mogli zapewnić swojej rodzinie własne lokum.
Nie wyobrażam sobie, korzystania ze wspólnej kuchni, łazienki, wc z drugą rodziną.
Dla mnie, to już byłby hotel.
Po to dorabialiśmy się, aby w starszym wieki swobodnie i wg własnego uznania spędzać życie/ mieszkać w swoim domu.
Konflikty między teściowymi, a synowymi były od zarania i są nadal.
Ty nie chcesz, aby teściowa bawiła wnuka, inna zarzuca, że się nim nie zajmuje.
Zawsze coś będzie nie tak, jakby jedna ze stron chciała.
Dla twojej sytuacji i tych wszystkich synowych wieszających psy na teściowej jest tylko jedna rada, WYPROWADZIĆ SIĘ.
To samo sugeruje Gabriela.
A ja jeszcze dodam, że najlepiej do swojej mamusi.
I masz żyworódko rację.Najlepiej siedzieć komuś na głowie i narzekać.
Bo za drogo żeby się wyprowadzić ,bo to bo siamto.
chcialam przestrzec dziewczyny przed zlymi kobietami, a także przed tym aby z intuicją ocenić czy się dogadacie czy lepiej iśc nawet na stancję.
otóż jakis miesiac temu szukalam niani-zjawila się u mnie kobitka ok 65 lat.
no i ....
ciekawe rozglada sie po kątach, ciekawie obeszla dwa pokoje bez pytania, nawet do trzeciego otworzyla drzwi.
dalej obgadala bylych pracodawcow-np moją kolezanke, ze miala dwa poronienia i nie mogla zajsc w ciaze 5 lat.
po kolejnej historii-znalam epilog. ta pani po prostu bedzie grzebala w szafkach.
ma synka fajnego chlopaka ok 30lat-dom pusty, mamusia sama, pewnie nabiorą jakąs fajną dziewczyne.a szkoda...i chlopaka i dziewczyny.
tak to bywa.nie pchajcie sie, jezeli sie nie dogadacie.
napewno moja tesciowa ma swoj charakter jak kazda z nas, ale w jej towarzystwie nie dostaje uczulenia i wiem ze nie potraktuje mnie po chamsku. jest niechetna na plety-chociaz jak ją "po babsku" pociągne za jezyk to sie wygada.:) jak to kobieta.
I masz żyworódko rację.Najlepiej siedzieć komuś na głowie i narzekać.
Bo za drogo żeby się wyprowadzić ,bo to bo siamto.
A ja myślę że głównym powodem jest to że mąż/żona po prostu nie chce się wyprowadzić.
No to gratuluję wybrania sobie na męża faceta, który ma gdzieś ich komfort.
hej Dziewczyny,
mam podobny problem.. mieszkanie z teściami..
Jestem z moim mężem już od 9 lat, dobrze nam razem, kocham go ponad życie. Kiedy zaszłam w ciąże przyszło zdecydować gdzie mieszkać. U mojej mamy mieszka brat, który ma dziedziczyć dom i gospodarstwo, po za tym zawsze twierdziłam ze nie chce mieszkać z mama. Mąż mieszkał z rodzicami i siostra i na dodatek w młodości zawalił sprawę z firmą i maja razem wzięty kredyt pod hipotekę wiec zdecydowaliśmy ze będziemy tam mieszkać i spłacać kredyt.. tylko nie spodziewałam się ze będzie tak ciężko.. Teściowa jest młoda 54 lata, fajna kobita, pogada , sama sobie wszystko robi, sprząta itp. ( moja mama zawsze tego wymagała od nas) tylko jak dziecko przyszło na świat to juz nie mogę.. Od początku mieliśmy mieć osobna kuchnie i pralkę w na gorze ale się nie zgodzili.. ze później sie zrobi.. teraz juz wiem dlaczego. Każdy posiłek małego był kontrolowany a co je a ile zjadł, a o której, a może już byś mu coś dała.... wrrrrrrrrrr. Jak karmiłam to ze on wiecznie głodny, a jak na pole to za zimno , choć i tak szliśmy ale swoje musieli powiedzieć. Mały miał kolki to afera bo zabijemy to dziecko, jak tylko płakał to byli na gorze i stali i zamartwiali sie... nosili go choc prosiłam zeby tego nie robili bo jestem po operacji kręgosłupa i nie mogę go tyle nosić, to w końcu nawet usypiać go było trzeba na rekach.. Dziś mały ma 1,5 roczku i dalej to samo. Chcieliśmy sie wyprowadzić ale afera bo co z domem jak nie będziemy płacić kredytu.. Choc nikt nie ma zamiaru tego zrobić.. uznałam ze pójdę do pracy.. zapisałam małego do żłobka, praca oddalona o 2 km od żłobka.. super, od 8 do 14 wiec idealnie.. dziecko pochodziło przez tydzień, w żłobku był fajny radził sobie, ale w domu odreagowywał, płakał złościł sie , był nerwowy, podobno to normalne zachwianie, musiał odreagować stres. No i doigrałam sie , po 3 tygodniach leczenia już afera bo po co my mamy małego dawać do żłobka, on jest za mały on sie nie nadaje, krzywdę mu robicie.. nie wiem juz sama czy mam z nim zostać w domu, czy zostawić go teściowej i na zmianę mojej mamie ( choc ona ma juz 64 lata i 4 wnucząt których musi bawić od czasu do czasu) mam dosc!!! cokolwiek chce zrobić wiecznie ale, wiecznie afera.. nie chce tutaj mieszkać ale nie mam takich pieniędzy żeby ich spłacić. Mąż mnie wspiera ale samu jest mu ciężko bo chętnie by nas wziął stad ale potrzeba czasu. Człowiek chciał dobrze zeby im było łatwiej a nasze życie zmieniło sie w koszmar. Dziecko chce być cały czas z nimi, ja mogę być w pracy przez 8 godzin wracam a on mnie wypycha z pokoju bo chce być z babcią. sama już nie wiem co robić żeby było dobrze..
"Człowiek chciał dobrze zeby im było łatwiej a nasze życie zmieniło sie w koszmar". No właśnie.. daliście sobie wejść na głowę. Trzeba jasno postawić granicę. Teściowa wchodzi do pokoju i mówi "po co do żłobka za mały jest" a Ty odpowiadasz wtedy: "to jest moje dziecko mamo. Dziękuję za troskę, ale będzie chodził do żłobka". Jeśli naprawdę macie zamiar tam zostać, chociaż ja radzę uciekać jak najszybciej, to zrób sobie oddzielną kuchnię i łazienkę nie patrząc na ich protesty. Skoro Ty spłacasz im kredyt (boże jak mogłaś się na to zgodzić) to masz prawo decydować co zjecie, kiedy i jak i możesz mieć własną kuchnię. ASERTYWNOŚĆ na tyle na ile dasz radę. A przede wszystkim to mąż powinien porozmawiać z rodzicami i jasno im powiedzieć, że głową rodziny jest ON, a nie oni. Bo póki co to macie takie relacje - Wy jako para dzieciaków i surowi rodzice.
hej Dziewczyny,
mam podobny problem.. mieszkanie z teściami..
Jestem z moim mężem już od 9 lat, dobrze nam razem, kocham go ponad życie. Kiedy zaszłam w ciąże przyszło zdecydować gdzie mieszkać. U mojej mamy mieszka brat, który ma dziedziczyć dom i gospodarstwo, po za tym zawsze twierdziłam ze nie chce mieszkać z mama. Mąż mieszkał z rodzicami i siostra i na dodatek w młodości zawalił sprawę z firmą i maja razem wzięty kredyt pod hipotekę wiec zdecydowaliśmy ze będziemy tam mieszkać i spłacać kredyt.. tylko nie spodziewałam się ze będzie tak ciężko.. sama już nie wiem co robić żeby było dobrze..
Jeżeli możesz, to wyjaśnij o co chodzi z tym kredytem, dlaczego to twój maż zawalił sprawę z firma, jaka była jego rola w tej firmie rodzinnej, kto był właścicielem firmy...
Iwona 40
Kredyt jest wzięty na dom a mąż spłacić długi korzystając z części tego kredytu wiec on płaci swoja dole tak jakby. Firma tylko na niego, już dawno zamknięta tylko kredyt został do spłacenia.
Macie racje, powinnam się postawić na swoim .. teraz mały jest jeszcze chory wiec za tydzień będzie decyzja i mam nadzieje ze się nie poddam, dam Wam znać.
Rozumiem ze właścicielami domu są wyłącznie teściowie a twój mąż oddaje rodzicom swoja pożyczkę z długów firmy. Natomiast mieszkając w domu teściowej korzystacie z niego i nie płacicie żadnych rachunków?
Dokładnie tak jak piszesz, tyle ze do rachunków sie dokładamy, za śmieci i inne płacimy na nas trzech
Skoro płacicie za siebie i spłacacie dług to sprawę możecie postawić jasno. To ty i mąż decydujecie o tym co robicie z waszym dzieckiem, jak spędzacie czas wolny i z kim, co jecie itd... Jeżeli teściowei nie uszanują waszej odrębności waszego decydowania o dziecku, to chyba pora abyście poszukali sobie jakiegoś mieszkania do wynajęcia. Chyba lepiej płacić za wynajem i być niezależnym, niż znosić niewygodę, brak respektowania twojej decyzji, ciebie jako matki i synowej która nie ma nic do powiedzenia, nie wspominając od wtrącaniu się w wychowanie wnuka, przywłaszczaniu wnuczka. Twojej teściowej powinnaś postawić granicę bo za bardzo weszla w rolę i chce chyba być mamusia dla wnuczka. jeżeli teściowa jest madra kobietą to odpuści, jeżeli nie to będziesz musiala konsekwentnie realizować to co będzie dobre dla ciebie i twojej rodziny, nawet gdybyście musieli zerwać kontakt z teściami.
Czytam te tematy o teściowych i nie potrafię zrozumieć po pierwsze tego, jak można się przejmować takimi głupotami "bo ona powiedziała tak czy tak", no i co z tego, że powiedziała? a co ona może? przecież to Twoje dziecko i Ty decydujesz, ona sobie może mówić... Martwiłabym się gdyby się w ogóle nie odzywała na temat wnuka i miała go gdzieś, to by było coś nie tak. Chyba normalne, że babcie chcą pomóc, doradzić, stosować się do tego nie musisz jeśli się nie zgadzasz.
Po drugie ten brak asertywności, lepiej dusić w sobie a potem się żalić na forum, a teściowa nie zdaje sobie sprawy z tego, że się z nią nie zgadzasz bo nie potrafisz jej tego wprost powiedzieć. One zawsze będą miały inne myślenie, bo są z innego pokolenia i to też trzeba zrozumieć! Ja mówię wprost i nie mam z tym problemu, a moja teściowa się za to na mnie nie obraża. Czy się z tym godzi, czy nie, to już jej sprawa, ale raczej jak jej powiem, że ma być tak czy tak (jeśli o wychowanie mojego dziecka chodzi) to się do tego stosuje. Pewnie zależy od kobity, bo gdyby się obrażała, dąsała i dalej robiła po swojemu to byłoby to męczące. Pamiętaj, że Ty masz zawsze przewagę w tym temacie. Ja na początku powiedziałam teściowej, że czasy się zmieniły, ja się wykształciłam i sporo teoretycznie wiem o pielęgnacji i wychowaniu dziecka, a jak nie jestem czegoś pewna to jest internet i informacje ze sprawdzonych źródeł, więc nie ma obaw, że coś będzie nie tak, a rady sprzed 30 lat już się nie sprawdzają. Może jej trochę poszło w pięty, ale chyba to zapamiętała bo nie poucza mnie a tym samym nie denerwuje, więc ją lubię i dobrze się dogadujemy Chwała jej za to, że mi z córką zostaje i chętnie się nią zajmuje - to nieoceniona pomoc, więc doceń to. Są kobiety które mają gdzieś swoje wnuki i nie palą się do pomocy, ani do zostania z wnukiem kiedy mama musi iść do pracy, znam takie elementy więc - doceń to!
Jak słyszę, że teście się nie godzą na osobną kuchnię i łazienkę to totalnie tego nie rozumiem ale ok, ich dom mogą się nie godzić. Ale ja bym na Twoim miejscu, jeżeli planujecie tam zostać upierała się przy tym. My mamy małą kuchnię i łazienkę, zrobione z jednego pokoju przedzielonego na pół - mąż zrobił to tanim kosztem, ponieważ zaczynamy budowę i nie zamierzamy zostawać tu do końca życia, ale pomimo to, to był najlepszy pomysł na jaki mogliśmy się zdecydować! W kuchni czasem bywa mi ciasno ale jest osobno i nikt nikomu nie wchodzi w drogę, nikt nie patrzy mi na ręce co i jak gotuję, czy gary pozmywane itp. Łazienka mała jest ok i nie muszę się krępować ani za nikogo sprzątać. Nie jestem za dzieleniem takich miejsc, ani z teściami ani z żadnymi współlokatorami. Dzieliłam kuchnię i łazienkę z koleżankami na studiach i kosztowało mnie to tyle samo nerwów co was relacje z teściowymi.
Dzięki dziewczyny za pocieszenie:) co do mnie to już właśnie taka jestem, że chce żyć z wszystkimi w zgodzie.. wrr ;p jak tylko stawiałam teściowej granice to ze mną nie gadała przez tydzień no ale teraz już jestem w takim stanie ze chyba musi mi na tym przestać zależeć. Będzie mi ciężko dać małego do żłobka ale tak chyba będzie najlepiej jeśli oboje się wyrwiemy z domu. Po za tym jak tego nie zrobię to znów będzie wpływ teściowej bo znów zmieni kolejną moją decyzje życiowa.. Jeśli chodzi o kuchnie to czasem myślę o tym żeby zrobić aneks tylko łączy sie to z dużym kosztem bo trzeba zrobić odpływ wody w kominie wentylacyjnym a drugiej strony mam nadzieje ze za długo tutaj nie będziemy mieszkać.. Jak ostatnim razem już była decyzja o kuchni to znowu mnie wyprowadzili z równowagi i pow. ze włożę tutaj ani grosza bo czekam na dzień wyprowadzki.. tylko nie wiem czy nie wrócę do tego pomysłu bo jakoś trzeba przeżyć te kilka lat.
ewka242 ja bym jednak poświęciła pieniądze na ten aneks jeżeli macie tam zostać jeszcze parę lat. No chyba, że totalnie przerasta to wasze możliwości finansowe. Zlicz mniej więcej wszystko na kartce, przekalkuluj ile to dokładnie wyniesie i czy dacie rade, wierć mężowi dziurę w brzuchu ja tak zawsze robię i stawiam na swoim, dzięki temu nie muszę żyć tak jak to się komuś podoba, tylko robimy po swojemu, bo to przecież nasze dziecko, nasze pieniądze, nasze życie i nasza sprawa jak nim "zarządzamy"
ja tez żyję z wszystkimi w zgodzie, pomimo, że jak się z czymś nie zgadzam to mówię o tym wprost, ale przecież można wprost powiedzieć kulturalnie, grzecznie i bez nerwów, tak żeby nikt do nikogo nie miał pretensji i wcale nie trzeba się od razu na siebie denerwować i obrażać
to jest na pewno dużo trudniejsze niż odpyskowanie ale można się tego nauczyć
a i nie ma co szukać u teściowej żadnej aprobaty, nie próbować przypodobać się za wszelką cenę, bo to też do niczego dobrego nie prowadzi.
Mały chodził do żłobka a j a do pracy.. odetchnęłam jak nigdy.. Nawet jak mały zostawał z babciami, jedna czy drugą to nie było to samo , teraz miałam głowę pustą od zmartwień. Tyle że już usłyszałam ze daliśmy dziecko do żłobka bo.. nie chcemy się nim zajmować, w ogóle go nie chcemy i mieliśmy go dać pod opiekę babci to by z nim siedziała. Teściowa ze mną rozmawia tyle co musi, szwagierka w ogóle, bo przecież jestem wyrodną matka.Padam już na twarz, tyle rzeczy co mi zarzucano na temat mojego macierzyństwa to nigdy bym nie pomyślała ze mnie to czeka. Jak mały był malutki to twierdzili że daje mu tabletki na spanie bo go nie słychać w nocy.. szwagierka kilka razy mi pow. że gdyby dziecko było zaniedbane to jest w stanie zapukać do odpowiednich drzwi.. dziecko na ogół było głodzone itp. Zawsze to olewałam, śmiałam się z tego, bo niech sobie gadają głupie rzeczy ale teraz zdaje sobie sprawę że to chyba nie jest normalne..
Kuchni nie zrobię, bo coś czuje że przyjdzie dzień i się spakuje i wyjdę tylko jeszcze nie wiem gdzie... Pieniądze wolałabym przeznaczyć na spłatę wcześniejsza kredytu.
co zrobić ? dorzuć jej do zupy oleandra
tak jak ktoś napisał, temat rzeka... nie mniej rzuca mi się w oczy jedno.... owszem nikt nie jest alfą i omegą... nie mniej grzebanie po szafkach? W ramach pomocy? Ja bym nie wytrzymała....
Ja każdemu kto mieszka z teściami szczerze współczuje. Mieszkałam 4 lata i nie chciałabym nawet dnia dłużej. Tak samo nadopiekuńczą i nadgorliwa teściowa odcielam od opieki nad moimi dziećmi. W niedziele czy od święta się spotkać na kawę, odwiedzić wnuki Ok, ale żadne zostawanie na codzien bo pracujemy. Radzimy sobie z mężem sami godząc opiekę i prace, mieszkamy sami, bywa ciężko ale to jest najlepsze dla rodziny, bo żadna babcia nie ma powodow do głupich komentarzy, wtrącania się czy wypominkow
tak jak ktoś napisał, temat rzeka... nie mniej rzuca mi się w oczy jedno.... owszem nikt niegg jest alfą i omegą... nie mniej grzebanie po szafkach? W ramach pomocy? Ja bym nie wytrzymała....
Moja niby nie z tych co grzebią po szafkach ale jak zostawała z młodsza córka i ta mając roczek, dwa odsuwając szuflady wywalala np bieliznę to teściowa nie protestowała natomiast później miała pole do popisu komentując jakie majtki nosze… tak wiec… nigdy więcej.
Strony Poprzednia 1 2 3
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Życie z teściową- CO ROBIĆ????!!!!!:( POMOCY!!!
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024