meinekleine napisał/a:Zawsze miałam tak,że nie pokazywałam złości, byłam zdania ,że lepiej zabić to w środku niż wylać na ZEWNĄTRZ. Teraz wylewam wszystko na zewnątrz. Jeśli siostra mówi : Zebrałaś zieloną fasolkę? Mówię na to: Nie pasuje to nie jedz! . One chyba nie wiedzą co się dzieje,że ja pierwszy raz od jakiegoś czasu potrafię odpyskować. Dobrze robię? Lubię zieloną fasolkę to jem! Doszłam do wniosku ,że zawsze chciałam mieć pod kontrolą to co robią siostry o czym rozmawiają itp. Teraz stwierdzam,że nie warto, nie jestem w stanie. Najważniejsze: NIE mam kontroli nad ojcem, siostrami, matką i jeszcze pare rzeczy by sie znalało
widzisz, ze złością jest tak, że po pierwsze zawsze gdy jest niekontrolowana i nieprzepracowana to obraca się przeciwko nam , a po drugie jej źródła leżą właśnie w nas samych , a nie w otoczeniu. Człowiek lub sytuacja na która sie złościmy jest elementem spustowym, przyciskiem, który dotyka czegoś bolesnego w naszej podświadomości i uruchamia lawinę emocji. Innymi słowy - złościmy się na samych siebie, ale posiadamy masę mechanizmów ochronnych, które nie pozwalają nam zachowywać sie destrukcyjnie i krytycznie wobec siebie (pomijając oczywiście zaburzenia typu ciężka depresja, myśli samobójcze itp.) Złość jednak musi zostać uzewnętrzniona dlatego skupia sie na tym co jest pod ręką ( w twoim przypadku miejsce zamieszkania, członkowie rodziny niepopierający twojego procesu). Oczywiście , że ta złość na siebie jest irracjonalna i bezsensowna, ale dotarcie do niej daje wyraźny obraz tego z czym sie zmagamy. Ja też byłam zła na wiele rzeczy i ludzi ...na alkoholizm rodziców, na alkohol w ogóle, na zadupie na którym również swego czasu mieszkałam, na życiowych partnerów, na życie w ogóle.... na wszystko i wszystkich. Potrzebowałam długiej terapii, by zrozumieć z czego wynika ta złość . u mnie była to poczucie winy i odpowiedzialności za alkoholizm rodziców , za ich nieudane życie, za ich wybory oraz fakt, że jako dziecko nienawidziłam własnej matki, co w dorosłym życiu zaowocowało ogromna nienawiścią do siebie. Co to jest u ciebie? Nie będę zgadywać. To twoja robota na terapii.
Twoja złość jest więc dobrą wiadomością, jest sygnałem, tropem. Po prostu sie jej przyglądaj i nie dawaj sie jej ponosić, aby nad tobą nie zapanowała.
Nie robisz ani dobrze ani źle. Postępujesz zgodnie z tym co jest ci dostępne na dzień dzisiejszy. inaczej nie potrafisz. Nie oceniaj siebie, w ogóle wstrzymaj się na razie od ocen czegokolwiek. Obserwuj i jeszcze raz obserwuj siebie. Każda psychoterapia ma na celu zmianę przekonań o samym sobie. Jeżeli przestaniesz się wściekać na siebie, to nie będziesz się również złościć na swoje otoczenie, bez względu na to czy będzie to zadupie, czy metropolia 
Porzucenie pozornej kontroli nad innymi ludźmi jest pierwszym krokiem do odzyskania kontroli nad własnym życiem. Gratuluję więc
robisz postępy 