Eeee, takie opowiadania to nieee
To jakie?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak wogole mozna byc w Polsce żona i matka?!
Strony Poprzednia 1 2
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Eeee, takie opowiadania to nieee
To jakie?
No jak to jakie? Ciekawe!
Tutaj o czym pisać opowiadanie? O pierdololo?
No jak to jakie? Ciekawe!
Tutaj o czym pisać opowiadanie? O pierdololo?
No,ale jakie ciekawe o czym ciekawym :?
Ej pierdololo jest fajne. Ja lubię pierdolololololoo
Muszę iść do sklepu bo światło widać w lodówce głównie. Ktoś mi chyba wyjada. Albo ja w nocy lunatykuję, albo duchy. Obstawiam duchy
Ktoś mi chyba wyjada.
Pewnie Bartuś.
Opowiadania nie będzie, to się na mnie mści potem.
Muszę iść do sklepu bo światło widać w lodówce głównie. Ktoś mi chyba wyjada. Albo ja w nocy lunatykuję, albo duchy. Obstawiam duchy
ja też muszę zrobić zakupy niedlugo. Na duchow proszę nie zwalac winy-"biedactwa" nawet nie mają ciała, żeby to wszystko pomiescic
Solaris napisał/a:Ktoś mi chyba wyjada.
Pewnie Bartuś.
Opowiadania nie będzie, to się na mnie mści potem.
Haha. Fakt, to jakiś Bartuś
Jak się mści? No weź! Wszystkim się podoba.
Solaris napisał/a:Ktoś mi chyba wyjada.
Pewnie Bartuś.
Opowiadania nie będzie, to się na mnie mści potem.
Proszę napisz opowiadanie. Nie będziemy się mścić przysięgam na swoje zasiłki, a Solaris na swoją lodowke też przysięga
Solaris napisał/a:Muszę iść do sklepu bo światło widać w lodówce głównie. Ktoś mi chyba wyjada. Albo ja w nocy lunatykuję, albo duchy. Obstawiam duchy
ja też muszę zrobić zakupy niedlugo. Na duchow proszę nie zwalac winy-"biedactwa" nawet nie mają ciała, żeby to wszystko pomiescic
Sugerujesz nieśmiało, że ja wpaszczam nocami?
Nie strasz
Julia life in UK napisał/a:Solaris napisał/a:Muszę iść do sklepu bo światło widać w lodówce głównie. Ktoś mi chyba wyjada. Albo ja w nocy lunatykuję, albo duchy. Obstawiam duchy
ja też muszę zrobić zakupy niedlugo. Na duchow proszę nie zwalac winy-"biedactwa" nawet nie mają ciała, żeby to wszystko pomiescic
Sugerujesz nieśmiało, że ja wpaszczam nocami?
Nie strasz
e tam zaraz ,że Ty ... To moze być np pies albo kot, może pająk się wkrada przez mała szczelinę do lodówki i wyzera. Wiesz co się dzieje w nocy,kiedy spisz ? Życie w kuchni tętni na ścianach i w lodowce
Tak sobie myślę,żeby tutaj na forum założyć jakiś temat co podniesie ludziom ciśnienie
Solaris napisał/a:Julia life in UK napisał/a:
ja też muszę zrobić zakupy niedlugo. Na duchow proszę nie zwalac winy-"biedactwa" nawet nie mają ciała, żeby to wszystko pomiescic
Sugerujesz nieśmiało, że ja wpaszczam nocami?
Nie strasz
e tam zaraz ,że Ty ... To moze być np pies albo kot, może pająk się wkrada przez mała szczelinę do lodówki i wyzera. Wiesz co się dzieje w nocy,kiedy spisz ? Życie w kuchni tętni na ścianach i w lodowce
Tętni to mi ❤️ a nie jakieś życie na ścianie w kuchni. Każde życie na ścianie zabijam na śmierć
Tak sobie myślę,żeby tutaj na forum założyć jakiś temat co podniesie ludziom ciśnienie
Spoko. Napisz, że dostałaś 2x większy zasiłek i wynajęłaś sprzątaczkę, więc teraz będziesz mieć wiecej czasu na pisanie na forum
Julia life in UK napisał/a:Solaris napisał/a:Sugerujesz nieśmiało, że ja wpaszczam nocami?
Nie strasz
e tam zaraz ,że Ty ... To moze być np pies albo kot, może pająk się wkrada przez mała szczelinę do lodówki i wyzera. Wiesz co się dzieje w nocy,kiedy spisz ? Życie w kuchni tętni na ścianach i w lodowce
Tętni to mi ❤️ a nie jakieś życie na ścianie w kuchni. Każde życie na ścianie zabijam na śmierć
Ja zabijam tylko wielkie czarne pająki, komary i muchy, reszta żyjątek może sobie żyć. Ale ostatnio to czuje litość i strach przed pająkami. Z jednej strony muszę je zabić inaczej nocą mnie straszyć będą,a z drugiej strony to mi szkoda ich zabijac- dylemat mam chyba sumienia
Pająków się nie zabija.
Pająków się nie zabija.
A to niby dlaczego nie? Ja zabijam ze strachu ,bo mnie one paraliżują śmiertelnym.strachem . Tak wogole to pająków Pan Bóg nie stworzył tylko one wyszły na powierzchnie ziemii z piekła wtedy jak Adam z Ewa zgrzeszyli i dlatego w piekle po potępionych duszach ludzkich chodza pajaki i robaki to temu Biblia mówi "robaki ich nie umiera"... dlatego można i trzeba tępić robactwo,bo to przynosi choroby np komary malarie, muchy bakterie od goffien zasranych, pająki ludzi strasza. To nie są Boże stworzenia to wszystko robactwo ohydne.... tylko pszczoly ,motyle biedronki i koniki polne som z owadów dobre
Bo one są pożyteczne, zjadają komary i muchy i inne jakieś robactwo... nie robią krzywdy człowiekowi. Siedzą gdzieś w kącie grzecznie.
Można je zlapać bez problemu i eksmitować za drzwi albo za okno
Bo one są pożyteczne, zjadają komary i muchy i inne jakieś robactwo... nie robią krzywdy człowiekowi. Siedzą gdzieś w kącie grzecznie.
Można je zlapać bez problemu i eksmitować za drzwi albo za okno
One są przerażająco straszne niech sobie siedzą tak żebym ich nie widziała, a nie rozkraczy się to wielkie na ścianie i ludzi straszy w biały dzień
Jak dla mnie osoby nie pracujace oraz osoby na utrzymaniu(oprócz tych nieletnich i chorych) to są też pasożyty np żona na utrzymaniu meza to tez pasozyt ,bo nie zarabia pieniedzy i nie wklada nic do budzetu panstwa albo maz na utrzymaniu zony.
Koncept pasozyta nie jest powiazany z pieniedzmi czy budzetem panstwa tylko relacji miedzy bytami, w ktorym tylko jedna strona tej relacji zaspokaja potrzeby drugiej strony.
Kobieta, ktora dba o dom i meza to nie zaden pasozyt tylko niezbedne wsparcie - bez jej pracy maz nie moglby skupic sie na zarabianiu pieniedzy bo by samemu musial wykonac te obowiazki, zaplacic i wydawac energie na poszukiwanie tego co zona daje mu na zawolanie.
Moim zdaniem, jesli kobieta wykonuje swoja role rzetelnie, to tak jakby zarabiala polowe pieniedzy, ktore do domu przynosi maz - co jest spojne z prawnym konceptem malzenstwa.
Julia life in UK napisał/a:Jak dla mnie osoby nie pracujace oraz osoby na utrzymaniu(oprócz tych nieletnich i chorych) to są też pasożyty np żona na utrzymaniu meza to tez pasozyt ,bo nie zarabia pieniedzy i nie wklada nic do budzetu panstwa albo maz na utrzymaniu zony.
Koncept pasozyta nie jest powiazany z pieniedzmi czy budzetem panstwa tylko relacji miedzy bytami, w ktorym tylko jedna strona tej relacji zaspokaja potrzeby drugiej strony.
Kobieta, ktora dba o dom i meza to nie zaden pasozyt tylko niezbedne wsparcie - bez jej pracy maz nie moglby skupic sie na zarabianiu pieniedzy bo by samemu musial wykonac te obowiazki, zaplacic i wydawac energie na poszukiwanie tego co zona daje mu na zawolanie.
Moim zdaniem, jesli kobieta wykonuje swoja role rzetelnie, to tak jakby zarabiala polowe pieniedzy, ktore do domu przynosi maz - co jest spojne z prawnym konceptem malzenstwa.
Tak to wytlumacz mi dlaczego, kiedy ktos inny mi pisze o pasozytowaniu to zawsze to pisze w kwestii zarabiania pieniędzy i placenia podatkow? Np pisza "nie bede placic podatkow na Twoje zasiłki " albo "idz do roboty zarabiac pieniadze". Nie tylko mnie tak pisza, ale wiele kobiet bedacych na utrzymaniu męża, ktore NIE pobieraja zasiłków rowniez zauwazylam, ze wyzywaja inni od pasozytow. Takie cos widze juz od dawna
Po za tym ja moge na chwilę zapomniec o zakonie i wyobrazic sobie ,ze jestem w związku. Ja siedze na zasilkach a moj partner pracuje i dla Ciebie to by moglo sie wydawać,ze ja go wykorzystuje. Ale zobacz ja juz mam dach nad glowa,a więc odpada facetowi obowiązek zadbania o dach nad glowa dla mnie i corki, ba tak naprawdę to zamiast harowac na kredyt lub wynajem on mogł by zamieszkac u mnie. Po drugie- ja doskonale daje rade przetrwać ze swoich zasiłków i jeszcze za to utrzymać dziecko,a wiec facetowi odchodzi obowiazek finansowego utrzymywania mnie i dziecka. I tak faktycznie bylo- kazdy moj poprzedni ex nigdy finansowo mnie nie sponsorowal, wszystko co chciałam sobie kupic kupowalam za swoje zasilki, a z kolei taka kobieta na utrzymaniu to mąż musi wszystko za jego kasę jej kupowac... co do obowiązków domowych to czy serio facet bez kobiety nie doszedł by do sukcesu, gdyby to on sam po pracy gotował sobie obiad i wrzucił ubrania do pralki? Juz nie wywyzszaj zwykłych domowych robót, które de facto ja też muszę wykonywać do piedestału być albo nie być cudzego sukcesu. Tak naprawdę,gdybym ja była na utrzymaniu faceta to dla mnie by to nie było NIC wyjątkowego, a wręcz przeciwnie wstyd by mnie było się do tego przyznawać,a o dziwo zasiłków się nie wstydze(pewnie dlatego,że w Anglii setki tysięcy je pobiera kto wie moze i nawet miliony co stalo się norma) natomiast spotkac w Anglii kobiete na utrzymaniu faceta to juz jest wieksza rzadkosc i takie kobiety sa negatywnie oceniane przez inne kobiety dlatego ja bym gdybym byla na utrzymaniu faceta to bym klamala, ze to nie prawda i, ze mam wlasna firme albo ze juz siedze na tych zasilkach
Julka, brać zasiłki od państwa to nie jest wstyd a zajmować się domem, dziećmi itp. na co mąż zarabia, bo tak się umówiliście i każdemu to odpowiada to już wstyd? Dziwne. I dlaczego w tej sytuacji taka żona miałaby być pasożytem? Gdyby leżała i pachniała tylko to rozumiem, ale tak? Bez sensu.
Moja babcia miała trochę przychówku i nigdy nie pracowała, zajmując się tylko domem, dziećmi i mężem. Nigdy bym nie powiedziała, ze jest pasożytem. Od 5 była na nogach i kładła się spać ostatnia.
Julka, brać zasiłki od państwa to nie jest wstyd a zajmować się domem, dziećmi itp. na co mąż zarabia, bo tak się umówiliście i każdemu to odpowiada to już wstyd? Dziwne. I dlaczego w tej sytuacji taka żona miałaby być pasożytem? Gdyby leżała i pachniała tylko to rozumiem, ale tak? Bez sensu.
Moja babcia miała trochę przychówku i nigdy nie pracowała, zajmując się tylko domem, dziećmi i mężem. Nigdy bym nie powiedziała, ze jest pasożytem. Od 5 była na nogach i kładła się spać ostatnia.
No niewiem dlaczego zapytaj stado innych kobiet,ktore pracuja i, ktore wyzywaja kobiety na utrzymaniu od pasozytow. Tak juz zauwazylam od dawna dlatego tak uważam, bo skoro wiele osob tak twierdzi to jakieś ziarno prawdy w tym jest.
Dla mnie to ogromny wstyd byc na utrzymaniu faceta. W Anglii by mnie za to inne kobiety wysmialy. Tutaj to nie do pomyslenia albo kobieta pracuje albo jest na zasilkach. Dlatego,gdybym byla na takim utrzymaniu to na 100% bym klamala
Może czas najwyższy mieć w czterech literach to, co mówią inni na temat naszych wyborów, jeśli nikogo one nie krzywdzą i czujemy się z nimi dobrze. To, na jakich zasadach ludzie żyją w związku to wyłącznie ich sprawa.
Może czas najwyższy mieć w czterech literach to, co mówią inni na temat naszych wyborów, jeśli nikogo one nie krzywdzą i czujemy się z nimi dobrze. To, na jakich zasadach ludzie żyją w związku to wyłącznie ich sprawa.
Jestem tego samego zdania co Ty
Niestety jeżeli wiekszosc uważa inaczej to nawet osoby silne psychicznie moga miec w takim srodowisku przekichane
Niestety jeżeli wiekszosc uważa inaczej to nawet osoby silne psychicznie moga miec w takim srodowisku przekichane
Atencyjna dziwka, ktora pol nago chodzi w miejscu publicznym i ma problem, ze mezczyzni sie na nia patrza powiedzialaby Ci, ze sam fakt, ze ktos cos mowi nie znaczy, ze Ty masz prawo tego sluchac.
Julia life in UK napisał/a:Niestety jeżeli wiekszosc uważa inaczej to nawet osoby silne psychicznie moga miec w takim srodowisku przekichane
Atencyjna dziwka, ktora pol nago chodzi w miejscu publicznym i ma problem, ze mezczyzni sie na nia patrza powiedzialaby Ci, ze sam fakt, ze ktos cos mowi nie znaczy, ze Ty masz prawo tego sluchac.
Oczywiście, że masz rację, bo ja tego nie słucham, tyle,że nie słuchać to jedno, a żyć po za ogólnie przyjeta norma w społeczeństwie to drugie i to drugie wcale nie jest takie łatwe wbrew pozorom żyć po swojemu, gdy większość żyje wg określonego schematu
mial być ciekawy temat
W sumie to nawet jest. Więc napiszę, co myślę, choć to i tak nie ma znaczenia. Jak we wszystkim, co się w życiu liczy, ważna jest RÓWNOWAGA, a także umowa między partnerami (mężem / żoną) i respektowanie jej. Uważam, że tzw. "prace domowe" w rozumieniu tradycyjnym to ciężka harówa, wyśmiewana i niedoceniana przez tych, którzy na co dzień jej nie wykonują. Bez nich jednak nie ma prawdziwego domu, sorry. Bo prawdziwy dom to również czysty dom, do którego miło wrócić, czyste, pachnące ubrania i pościel, smaczny posiłek, przy którym spędzi wspólnie czas rodzina - a samo się to wszystko nie zrobi. Jeśli obojgu taki układ odpowiada, że żona zajmuje się domem, a mężczyzna stroną finansową, to ok, tak się umówili, tak działają. Ważne tylko, żeby strona niepracująca zawodowo nie została w razie godziny "w" z niczym, jak się np. mężczyzna odkocha w "starej" żonie, a zakocha w osobie trzeciej, co często się zdarza. Taka oczywista oczywistość, często opisywana w dziale rozstania i rozwody i zdrady.
Osobiście nie chciałabym rezygnować z pracy zawodowej, jakikolwiek zawód by to nie był. Dlaczego?
Dlatego, żeby nie być nudną dla własnego męża / partnera.
Bo kobieta w pracy może się też spełniać, może rozwijać skrzydła, robić coś, co daje jej szczęście. I taka szczęśliwa kobieta nadaje ton domostwu. Z taką kobietą jest o czym porozmawiać. Tak uważam. Gdyby w tej stworzonej z partnerem wspólnocie pojawiło się dziecko, wtedy w grę wchodziłaby praca w mniejszym wymiarze czasowym. Wiem, co znaczy wcześnie wstawać do pracy, spędzać w niej kilkanaście często godzin pracując całą sobą i wracać tak zmęczoną, że "nosem ryje się po podłodze". Trudno mówić wtedy o radości życia i sile do zadbania o ciepło domowe, o uwagę dla członków rodziny. Mogą to potwierdzić kobiety, które pracują na więcej niż etat.
Podumowując dwoma słowami: BALANS i UMOWA.
Julia life in UK napisał/a:mial być ciekawy temat
W sumie to nawet jest. Więc napiszę, co myślę, choć to i tak nie ma znaczenia. Jak we wszystkim, co się w życiu liczy, ważna jest RÓWNOWAGA, a także umowa między partnerami (mężem / żoną) i respektowanie jej. Uważam, że tzw. "prace domowe" w rozumieniu tradycyjnym to ciężka harówa, wyśmiewana i niedoceniana przez tych, którzy na co dzień jej nie wykonują. Bez nich jednak nie ma prawdziwego domu, sorry. Bo prawdziwy dom to również czysty dom, do którego miło wrócić, czyste, pachnące ubrania i pościel, smaczny posiłek, przy którym spędzi wspólnie czas rodzina - a samo się to wszystko nie zrobi. Jeśli obojgu taki układ odpowiada, że żona zajmuje się domem, a mężczyzna stroną finansową, to ok, tak się umówili, tak działają. Ważne tylko, żeby strona niepracująca zawodowo nie została w razie godziny "w" z niczym, jak się np. mężczyzna odkocha w "starej" żonie, a zakocha w osobie trzeciej, co często się zdarza. Taka oczywista oczywistość, często opisywana w dziale rozstania i rozwody i zdrady.
Osobiście nie chciałabym rezygnować z pracy zawodowej, jakikolwiek zawód by to nie był. Dlaczego?
Dlatego, żeby nie być nudną dla własnego męża / partnera.
Bo kobieta w pracy może się też spełniać, może rozwijać skrzydła, robić coś, co daje jej szczęście. I taka szczęśliwa kobieta nadaje ton domostwu. Z taką kobietą jest o czym porozmawiać. Tak uważam. Gdyby w tej stworzonej z partnerem wspólnocie pojawiło się dziecko, wtedy w grę wchodziłaby praca w mniejszym wymiarze czasowym. Wiem, co znaczy wcześnie wstawać do pracy, spędzać w niej kilkanaście często godzin pracując całą sobą i wracać tak zmęczoną, że "nosem ryje się po podłodze". Trudno mówić wtedy o radości życia i sile do zadbania o ciepło domowe, o uwagę dla członków rodziny. Mogą to potwierdzić kobiety, które pracują na więcej niż etat.Podumowując dwoma słowami: BALANS i UMOWA.
O to wlasnie cos mądrego napisalas- pracy domowej rzadko kto docenia i przede wszystkim szanuje, ba mało tego taka kobieta,ktora sie napracuje w domu i tak uslyszy od społeczeństwa, ze jest pasożytem"bo nie chodzi do pracy"... ja akurat jestem taka,ze jeżeli cos robie to musi mnie sie to oplacac -wiem,ze to zła cecha charakteru jak na przyszla zakonnice przystalo, no,ale ja to zawsze sobie kalkuluje no i jak tak kalkuluje domowa robote to sobie wyliczylam,ze prowadzenie domu jest chyba najgorsza robota na świecie
1. Wykonuje sie ja za darmo
2. Nie konczy sie jej po 8 godzinach, tylko trzeba robic tyle ile potrzeba
3. Nie ma sie urlopu
4. Nikt/rzadko kto to docenia np umyjesz podloge zaraz dzieci wbiegna z brudnymi butami, sprzatasz syf,a za Toba rozwalaja zabawki itd. A jak juz ktos Cie doceni to tylko powie "ale dobry obiad albo ale pięknie czysto" i NIC po za tym nie dostaniesz ,no wyobrażasz sobie że szef w pracy mowi "ale pięknie pracowałas caly miesiac" I nie daje Ci nic po za pochwala ?
5. Społeczeństwo i tak ma taka kobiete za pasożyta, bo nie pracuje
O to wlasnie cos mądrego napisalas- pracy domowej rzadko kto docenia i przede wszystkim szanuje, ba mało tego taka kobieta,ktora sie napracuje w domu i tak uslyszy od społeczeństwa, ze jest pasożytem"bo nie chodzi do pracy"... ja akurat jestem taka,ze jeżeli cos robie to musi mnie sie to oplacac -wiem,ze to zła cecha charakteru
Prowokujesz podwójnie, Julia, raz, tematem, dwa, że COŚ mądrego napisałam. Ja ZAWSZE mądre rzeczy piszę.
A na serio to jest akurat dobra cecha charakteru znać i cenić swoje umiejętności odpowiednio je wycenić. Myślę, że są dziedziny, w których można negocjować stawki, za które się pracuje jeśli ma się wyrobioną pozycję na rynku pracy.
W mojej pracy, którą jak frajerka wykonuję z miłością do tego, co robię, negocjacje nie wchodzą w grę - wysokość mojego "zasiłku" podlega ścisłemu zaszeregowaniu bez wzlędu na to co robię czy jakie mam umiejętności i możliwości. Taka branża.
Nie zastanawiam się od bardzo długiego czasu nad opiniami społeczeństwa. Najmniej w kwestii pasożytnictwa niepracujących kobiet. No i jak taka "interesowna" jesteś w kwestii wynagradzania za obowiązki domowe, to strach z tobą zamieszkać pod jednym dachem. Potencjalny partner lub współlokator z torbami pójdzie.
Julia life in UK napisał/a:O to wlasnie cos mądrego napisalas- pracy domowej rzadko kto docenia i przede wszystkim szanuje, ba mało tego taka kobieta,ktora sie napracuje w domu i tak uslyszy od społeczeństwa, ze jest pasożytem"bo nie chodzi do pracy"... ja akurat jestem taka,ze jeżeli cos robie to musi mnie sie to oplacac -wiem,ze to zła cecha charakteru
Prowokujesz podwójnie, Julia, raz, tematem, dwa, że COŚ mądrego napisałam. Ja ZAWSZE mądre rzeczy piszę.
A na serio to jest akurat dobra cecha charakteru znać i cenić swoje umiejętności odpowiednio je wycenić. Myślę, że są dziedziny, w których można negocjować stawki, za które się pracuje jeśli ma się wyrobioną pozycję na rynku pracy.
W mojej pracy, którą jak frajerka wykonuję z miłością do tego, co robię, negocjacje nie wchodzą w grę - wysokość mojego "zasiłku" podlega ścisłemu zaszeregowaniu bez wzlędu na to co robię czy jakie mam umiejętności i możliwości. Taka branża.
Nie zastanawiam się od bardzo długiego czasu nad opiniami społeczeństwa. Najmniej w kwestii pasożytnictwa niepracujących kobiet. No i jak taka "interesowna" jesteś w kwestii wynagradzania za obowiązki domowe, to strach z tobą zamieszkać pod jednym dachem. Potencjalny partner lub współlokator z torbami pójdzie.
Moj przyszły NIEDOSZLY MAZ nie pójdzie z torbami, bo jak bym była żona to bym była bardzo dobra żona.... tyle, że ja idę do zakonu, a więc nie będę bardzo dobra żona
Moj przyszły NIEDOSZLY MAZ nie pójdzie z torbami, bo jak bym była żona to bym była bardzo dobra żona.... tyle, że ja idę do zakonu, a więc nie będę bardzo dobra żona
Podziwiam konsekwencję w realizacji celu.
CEL i BAT.
W celi.
Julia life in UK napisał/a:Moj przyszły NIEDOSZLY MAZ nie pójdzie z torbami, bo jak bym była żona to bym była bardzo dobra żona.... tyle, że ja idę do zakonu, a więc nie będę bardzo dobra żona
Podziwiam konsekwencję w realizacji celu.
CEL i BAT.
W celi.
ale ja naprawdę idę do zakonu. Tylko jeszcze nie wiem,czy jak będę szła to tam pójdę
ale ja naprawdę idę do zakonu. Tylko jeszcze nie wiem,czy jak będę szła to tam pójdę
Nie wątpię, że idziesz. Od dobrych kilku miesięcy jak wynika z lektury forum.
Idziesz, idziesz i w końcu dochodzisz.
Proste!
Zwizualizuj to sobie, będzie Ci łatwiej tam pójść.
Julia life in UK napisał/a:
ale ja naprawdę idę do zakonu. Tylko jeszcze nie wiem,czy jak będę szła to tam pójdę
Nie wątpię, że idziesz. Od dobrych kilku miesięcy jak wynika z lektury forum.
Idziesz, idziesz i w końcu dochodzisz.
Proste!Zwizualizuj to sobie, będzie Ci łatwiej tam pójść.
Tak idę już kilka miesięcy i dojść tam nie mogę,ale mam nadzieje,ze niedlugo dojde
Tak idę już kilka miesięcy i dojść tam nie mogę,ale mam nadzieje,ze niedlugo dojde
Mhm. Slowly, but surely.
Julia life in UK napisał/a:Tak idę już kilka miesięcy i dojść tam nie mogę,ale mam nadzieje,ze niedlugo dojde
Mhm. Slowly, but surely.
Yes
Like snail mail.
to ty jestes ta Julka postrzelona ?
to ty jestes ta Julka postrzelona ?
A co to ma ze mna wspolnego ?
Żony i matki mają przechlapane: gotowanie, sprzątanie, pranie, prasowanie i tak ciągle na okrągło, codziennie to samo. Koszmar !!!
Strony Poprzednia 1 2
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak wogole mozna byc w Polsce żona i matka?!
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024