R_ita2 napisał/a:Twoja emotka, którą postawiłaś w takim razie po tym konkretnych zdaniu co miała znaczyć? Czy po prostu brakuje Ci odwagi cywilnej do przyznania swojego zamiaru?
Napisałem Ci wcześniej, że to w ogóle nie było do Ciebie. Wytłumaczyła Ci to Nikita, dosyć wyraźnie.
Ty dalej drążysz.
Marzy Ci się kolejna drama, czy aż tak bardzo Cię odpala to słowo? Dosyć ciekawa reakcja.
Gdyby jednak chodziło o to, że po prostu nie nadążasz z kojarzeniem, nie umiesz wyciągać wniosków, specjalnie dla Ciebie:;)
Najpierw uwaga Johnyego w rozmowie ze mną:
JohnyBravo777 napisał/a:To co Ty Rozrabiaka nazywasz medytacja to jest bardziej introspekcja albo - gdy praktykowana dluzej - schizofrenia 
I poniżej odp. Agnes, która się odnosi dokładnie do cytatu powyżej, a nawiązuje do skłonności Johnyego, który regularnie przypisuje zaburzenie narcystyczne swoim rozmówcom albo omawianym postaciom.
Agnes76 napisał/a:Nie schizofrenia tylko narcyzm 
Mam nadzieję, że dotarło do Ciebie tym sposobem, że nigdzie nie byłaś w tych rozmowach obecna, nikt sobie Tobą głowy nie zaprząta.
Mnie dziękować nie musisz, dla Agnes bukiet kwiatów i butelka spirytusu powinny wystarczyć. W końcu imię zobowiązuje;)
Agnes, zobaczyłem ten clip. Tam jest jednak całkiem sporo golizny. Nie jakoś wyuzdanej, ale dla purytańskiego yotube wystarczy.
A jeśli chcesz za taką postawę koniecznie obarczać religię, to raczej będą inne denominacje. Bardziej amerykańskie, oni tam bardzo lubią w taką cenzurę.
KoralinaJones napisał/a:Ciekawa dyskusja, jedynie podczytuję, ale teraz mam przymus wtrącania małej dygresji. A czy kościół katolicki pod sztandarem religii nie "dyktował" prawa w zasadzie od początków swojego istnienia? Stanowił prawo i był prawem? Ta instytucja charakteryzuje się tą cechą od zarania swoich dziejów. To przecież żadna nowość, że Kościół szuka dróg, którymi współcześnie mógłby wpływać na regulację życia społecznego. Instytucja bardzo wpływowa. I tym sposobem rozdział kościoła i państwa oraz idea państwa świeckiego (mimo że konstytucyjna) jest w naszym kraju fikcją.
Nieśmiało tylko przypomnę, że przez pierwsze 300 lat swojego istnienia kościół był, mniej lub bardziej, prześladowany. Łącznie z morderstwami, pogromami.
Kiedy prześladowany być przestał, stało się to, co jest cechą wspólną nie dla religii, tylko dla ludzi.
Jakiekolwiek społeczności, które kierują się określoną ideą, dążą do tego by te idee znalazły się na sztandarach, by je rozpropagowywano, by je zaszczepiać tym, których systemy wierzeń, spoleczno- polityczne, czy jakiekolwiek inne, uważają za gorsze.
Często chodzi o pieniądze i wpływy a nie o żadne idee, które robią jedynie za litek figowy.
Vide, niedawne obalanie dyktatorów na bliskim wschodzie w wojnach o demokrację, czyli o ropę.
Czasem jednak chodziło po prostu o chęć propagowania tego, w co się wierzy. Metody z reguły zależą od poziomu ewolucji propagatora.
Kościół czy religia nie ma w swoich założeniach mieszania się do władzy. Ogromna część tego zresztą nie robi, skupiona na swoich sprawach.
To, że jakaś część ludzi kościoła jest zainteresowana władzą, wpływami, nie jest winą religii, której zasady wyraźnie stoją temu wbrew, kościoła jako takiego, tylko patologicznych ludzkich postaw.
Bo to my, ludzie potrafimy wykrzywić nawet najbardziej szlachetne idee. Czy dla własnych korzyści, czy z powodu ich kiepskiego pojmowania.