Fiskars napisał/a:No właśnie czyli chyba się wyjaśniło to o co chodziło w tym temacie, albo ktoś obniża standardy i jest z kimś z braku laku albo jest sam albo (to raczej mała część) trafia w osoby które wybitnie jemu sie podobają a on/ona im, ale ile jest takich przypadków?
Powielasz narrację ludzi zafiksowanych na wyglądzie, klasyfikujących ludzi na tych ze swojej ligi i tych poniżej, tylko w oparciu o wygląd.
Ludzie mają różne fiksacje, jednak w życiu tak to nie wygląda, nie jest czarno- białe.
Jest raczej oczywiste, że wchodząc z kimś w relację romantyczną i chcąc mieć przyjemność z bliskości fizycznej, podobać się sobie trzeba.
Tyle, że to nie musi wcale oznaczać jakiejś klasyfikacji i dobierania się ludzi z tych samych tabelek punktacji;)
Podobać się sobie, to szerokie pojęcie. Dla mnie np usmiech i dobra energia podbija niesamowicie atrakcyjność.
Wizualnie bardzo atrakcyjna kobieta, która chodzi naburmuszona, rzucą epitetami na prawo I lewo, nie ma żadnej wartości w omawianym kontekście, nie chcę jej towarzystwa.
Ile zresztą razy słyszałem relacje koleżanek, którym kolana miękły gdy zobaczyły atrakcyjnego kolesia. Stan ten mijał, gdy ten otwierał usta i zaczynał mówić.
Czasem jest też tak, że dana osoba ma dla nas neutralny wygląd, ale ma coś takiego w sobie, co przyciąga. Różnie na to mówią.
Skupianie się tylko na wyglądzie i ocenianie ludzi tylko w tym kontekście to czysty blackpill. Z reguły używają tego incele, żeby sobie jakoś wytłumaczyć swoje niepowodzenia. Ale zdarza się, że ten pogląd artykuują kobiety uchodzące za atrakcyjne (czasem tylko w swoich oczach, ale nie zawsze), które nie mają innych rzeczy, albo ich nie dostrzegają, na których mogłyby oprzeć swoją wartość. U facetów tego nie zauważyłem.
Tzn nie u atrakcyjnych, o tych którzy uważają się za nieatrakcyjnych (też różnie z tym jest) I na tej podstawie tłumaczą swój brak powodzenia, wspominałem.
Z tego się biorą zachowania, w których ludzie w oparciu o wygląd nadają albo odbierające sobie i innym wartość. Oni jej nie dostrzegają w sobie, w swoim wnętrzu.
Leczy z tego wyjście na ulicę i przyjrzenie się parom. Tam jest wszystko wymieszane. Ludzie cenią wygląd, ale cenią też inne rzeczy.
Każdy ma swoje preferencje i to jest ok. Robi się mniej ok, gdy się robi z tego nakładkę na wszystkich.
Odp. na pytanie w temacie. Kiedyś próbowałem czegoś więcej z kobietą, która nie podobała mi się fizycznie ale miałem z nią świetny flow.
Ona nie była brzydka, miała pewne cechy które mnie się niedobrze kojarzą. Myślałem że da się to przeskoczyć, że inne rzeczy które były na wysokim poziomie, pociągną resztę.
To nie zadziałało, a ja dostałem swoją nauczkę.
Kobieta się wkręciła, ja się jakoś wyplątalem ale znajomość poszła w cholerę. A był tam potencjał na fajną relację koleżeńską.
Inny przykład, to kobieta atrakcyjna, jednak z zupełnie innej bajki. Też nie dało się z tego nic ulepić, za duże różnice.
Więc, z mojego doświadczenia- wygląd nie jest na tyle ważny, by się tylko nim kierować albo ściśle przestrzegać jakichś miejsc na skali. Choć oczywiste, że pierwsze wrażenie opiera się na nim.
Jednak nasze reakcje na czyjś wygląd są ważne i jeśli ktoś się nam nie podoba, z jakichkolwiek przyczyn, lepiej sobie darować.
Jeśli ktoś się nam bardzo podoba, też warto się zastanowić. W takim przypadku zdarza się robić nakładkę na inne cechy, to chyba u nas mężczyzn częściej. Ktoś, kto nie ma doświadczenia z kobietami i jest zdesperowany, może wtedy przepaść z kretesem.