Trudno ignorować to, że uważałeś, że masz szczęśliwe małżeństwo i nagle nie wiesz właściwie co się stało rok temu.
I ciężko będzie tu cokolwiek uzyskać zanim sam się nie pozbierasz.
A podejrzenia że vos za tym stoi? Wybacz, ale na tym forum jest całe mnóstwo opowiadań o kryzysie wielu średniego, gdzie okazywało się w końcu, że ten kryzys ma jakieś imię.
Ale może u Ciebie tak nie ma, masz kryzys egzystencjalny i wcale nie musi on dotyczyć waszych relacji z żoną, może to coś w Twoim życiu zawodowym.
Autor już to wyjaśniał wielokrotnie a ty dalej uczepiłaś sie jak rzep psiego ogona i trujesz. Nie dziwię mu się, że się wkurza czytając wasze posty bo ile można tłumaczyć to samo, żeby 2 strony później znów któraś z was wyleciała z tym samym wnioskiem że e on się nie stara albo ma jakis kryzys. No kurcze ma, bo po 17 latach uslyszal od żony że ona nie wie czy go kocha....
Ja czytam wątek uważnie od początku i z tego co on pisze to naprawdę zrobił wiele, bardzo wiele ale zderza się że ścianą. A wy tego nie widzicie. A już to że ty wmawiasz mu kochankę wola o pomstę do nieba. Gdyby miał kochankę to po co starałby się tak mocno naprawiać małżeństwo z żoną. Wyobraź sobie że nie każdy facet ma wadę kręgosłupa zwana dupą na boku.