Oświadczyny? Ani widu, ani słychu - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 108 z 108 ]

66 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-31 01:47:50)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Niezdecydowanie jest głupie, z zasady to negatywna cecha charakteru. Ale może wyjaśniać czemu był z kimś rok bez seksu i kupił pierścionek nie wiadomo po co. Wyraźnie przeczytał źle tamtą sytuację. Może tą też źle czyta dlatego się dopytuje 3x jaki rozmiar palca.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
ABC50 napisał/a:

Niezdecydowanie jest głupie, z zasady to negatywna cecha charakteru. Ale może wyjaśniać czemu był z kimś rok bez seksu i kupił pierścionek nie wiadomo po co. Wyraźnie przeczytał źle tamtą sytuację. Może tą też źle czyta dlatego się dopytuje 3x jaki rozmiar palca.

Ja nie lubie niezdecydowania wkurza mnie to,bo marnuje moj czas takie glupie czekanie az sie ktos zdecyduje-to juz lepiej samemu decyzje podejmowac

68 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-31 01:53:13)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

No nie wiem. Można skończyć z taką niezdecydowaną osobą na długo razem jak się podejmie decyzję za niego. I później tej osobie średnio będzie zależeć. Dlatego lepiej ustalić czy to jest coś co się powtarza w jego życiu w innych sytuacjach. Jak tak to zły znak. Jak nie to prawdopodobnie jest jakaś inna przyczyna.

69

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
ABC50 napisał/a:

No nie wiem. Można skończyć z taką niezdecydowaną osobą na długo razem jak się podejmie decyzję za niego. I później tej osobie średnio będzie zależeć. Dlatego lepiej ustalić czy to jest coś co się powtarza w jego życiu w innych sytuacjach. Jak tak to zły znak. Jak nie to prawdopodobnie jest jakaś inna przyczyna.

Niewiem,moze tak... ja lubie podejmowac decyzje i podejmuje je szybko.

70 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2023-12-31 02:11:25)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Karmaniewraca napisał/a:

Takie jeszcze pytanko, czy to ten sam gość z wątku,, uwaga toksyk,, oraz problemy z erekcja?

Tak, to ten sam. Z tym, że jego zachowanie teraz zupełnie odbiega od zachowania jakie przedstawiał w wątku "Uwaga toksyk". Tak, jakby były to dwie różne osoby. Na ten moment nie mam większych zarzutów co do jego zachowania czy podejścia do mnie. Wiem o tyle więcej, że ma on problemy z pewnością siebie, miewa różnego rodzaju lęki, dokucza mu fobia społeczna, ale w głębi duszy widzę, że jest dobrym człowiekiem i wydaje mi się, że na początku mógł przywdziewać jakąś swoją maskę, mającą przykryć jego niedoskonałości, co niekoniecznie wychodziło mu na dobre.
Czy wobec tego jesteś w stanie wysnuć jakieś głębsze wnioski?

ABC50 napisał/a:

@Katarine93

Jak mieszkacie razem, jeździcie razem czy ogólnie przebywacie ze sobą, to czy masz momenty kiedy odnosisz wrażenie że jest osobą niezdecydowaną? Zauważyłaś takie sytuacje? Jak opisałabys go z charakteru?

Tak. Jest on osobą lękliwą i raczej niezbyt zdecydowaną. Coś rozpoczyna, np. podejmuje nowe hobby lub znajdzie sobie jakieś wyzwanie, ma chwilowy zapał i zaraz szuka przeszkód, uniemożliwiających realizację wcześniejszych założeń. Traci cały zapał i wątpi w to, co planował. Powyżej napisałam już co nieco więcej w sprawie jego charakteru.

71

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Początek waszej znajomości nie był powalający.

Przeczytałam post o tym jak, mówił Ci,że źle się ubierasz, mówisz. To chyba nie świadczy o zajebistej chemia i miłości.
Ile czasu minęło między rozstaniem z niedoszła narzeczoną a początkiem waszej relacji?

Początek mówi dużo, nie akceptował Cię takiej ,jakiej byłaś.

Co z seksem? Poprawił się oral?
Trochę desperacją wieje od Ciebie.
Jesteś szczęśliwa? Czy tylko trzymasz się go ze względu na Twój wiek, i najwyższy czas na dzieci.

72

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Co da zaręczyn to trochę bajki, że nie czuję się pewny.
Sama pisałaś,że były wypytywania w święta.
Do tego nie trzeba spowiedzi, on to czuję od Ciebie i ma to gdzieś.

Moim zdaniem, chciał się oświadczyć byłej, z desperacji żeby ją przelecieć i ściągnąć do siebie do domu żeby zamieszkać razem.
Przegląda ja na ig, ja też przeglądam byłych, tylko i wyłącznie z ciekawości i nudów. Jestem żoną naście lat, nie zdradzam i nie wracam do byłych.

73

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
katarine93 napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Takie jeszcze pytanko, czy to ten sam gość z wątku,, uwaga toksyk,, oraz problemy z erekcja?

Tak, to ten sam. Z tym, że jego zachowanie teraz zupełnie odbiega od zachowania jakie przedstawiał w wątku "Uwaga toksyk". Tak, jakby były to dwie różne osoby. Na ten moment nie mam większych zarzutów co do jego zachowania czy podejścia do mnie. Wiem o tyle więcej, że ma on problemy z pewnością siebie, miewa różnego rodzaju lęki, dokucza mu fobia społeczna, ale w głębi duszy widzę, że jest dobrym człowiekiem i wydaje mi się, że na początku mógł przywdziewać jakąś swoją maskę, mającą przykryć jego niedoskonałości, co niekoniecznie wychodziło mu na dobre.
Czy wobec tego jesteś w stanie wysnuć jakieś głębsze wnioski?

ABC50 napisał/a:

@Katarine93

Jak mieszkacie razem, jeździcie razem czy ogólnie przebywacie ze sobą, to czy masz momenty kiedy odnosisz wrażenie że jest osobą niezdecydowaną? Zauważyłaś takie sytuacje? Jak opisałabys go z charakteru?

Tak. Jest on osobą lękliwą i raczej niezbyt zdecydowaną. Coś rozpoczyna, np. podejmuje nowe hobby lub znajdzie sobie jakieś wyzwanie, ma chwilowy zapał i zaraz szuka przeszkód, uniemożliwiających realizację wcześniejszych założeń. Traci cały zapał i wątpi w to, co planował. Powyżej napisałam już co nieco więcej w sprawie jego charakteru.


To zmienia postać rzeczy, na Twoim miejscu wróciłabym do tematów które postawiłaś, przeanalizowała to i zadała sobie pytanie czy to mogło jakkolwiek od początku się udać.

Możliwe nawet że jemu na rękę była ta wstrzemięźliwość skoro sam nie jest jakimś ogierem. No chyba że ta kwestia się poprawiła. Wygląda to tak są 3 negatywne wątki,obawiam się że 4 będzie o tym, że wzięliście ślub, gość ma wylane na Ciebie, dzieciaka i z każdej szafy wyskakuje była.

Też odnoszę trochę wrażenie, że jesteś trochę zdesperowana. Nie wyobrażam sobie w tym momencie, żeby gość od początku kręcił na mnie nosem i szłabym w taka relacje. Tutaj trochę od początku to nie działało.

74

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Karmaniewraca napisał/a:
katarine93 napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Takie jeszcze pytanko, czy to ten sam gość z wątku,, uwaga toksyk,, oraz problemy z erekcja?

Tak, to ten sam. Z tym, że jego zachowanie teraz zupełnie odbiega od zachowania jakie przedstawiał w wątku "Uwaga toksyk". Tak, jakby były to dwie różne osoby. Na ten moment nie mam większych zarzutów co do jego zachowania czy podejścia do mnie. Wiem o tyle więcej, że ma on problemy z pewnością siebie, miewa różnego rodzaju lęki, dokucza mu fobia społeczna, ale w głębi duszy widzę, że jest dobrym człowiekiem i wydaje mi się, że na początku mógł przywdziewać jakąś swoją maskę, mającą przykryć jego niedoskonałości, co niekoniecznie wychodziło mu na dobre.
Czy wobec tego jesteś w stanie wysnuć jakieś głębsze wnioski?

ABC50 napisał/a:

@Katarine93

Jak mieszkacie razem, jeździcie razem czy ogólnie przebywacie ze sobą, to czy masz momenty kiedy odnosisz wrażenie że jest osobą niezdecydowaną? Zauważyłaś takie sytuacje? Jak opisałabys go z charakteru?

Tak. Jest on osobą lękliwą i raczej niezbyt zdecydowaną. Coś rozpoczyna, np. podejmuje nowe hobby lub znajdzie sobie jakieś wyzwanie, ma chwilowy zapał i zaraz szuka przeszkód, uniemożliwiających realizację wcześniejszych założeń. Traci cały zapał i wątpi w to, co planował. Powyżej napisałam już co nieco więcej w sprawie jego charakteru.


To zmienia postać rzeczy, na Twoim miejscu wróciłabym do tematów które postawiłaś, przeanalizowała to i zadała sobie pytanie czy to mogło jakkolwiek od początku się udać.

Możliwe nawet że jemu na rękę była ta wstrzemięźliwość skoro sam nie jest jakimś ogierem. No chyba że ta kwestia się poprawiła. Wygląda to tak są 3 negatywne wątki,obawiam się że 4 będzie o tym, że wzięliście ślub, gość ma wylane na Ciebie, dzieciaka i z każdej szafy wyskakuje była.

Też odnoszę trochę wrażenie, że jesteś trochę zdesperowana. Nie wyobrażam sobie w tym momencie, żeby gość od początku kręcił na mnie nosem i szłabym w taka relacje. Tutaj trochę od początku to nie działało.

Tak, najlepiej zakonczyc zwiazek i znalezc lepszy

75

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Serio?
Ja nawet ex męża nie przeglądam na mediach społecznościowych, bo po co?
Przeczytałam inne wątki i w znajomości tej po prostu nie ma miłości.
Że strony aurorki też, teraz mnie dziwi że zależy jej tak na ślubie.
Chyba po to, by kogoś po prostu mieć.
Jeśli jest inaczej, to albo zaczną sobie tę miłość w końcu okazywać,  albo się to rozpadnie.

76

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Żaden z byłych nie zrobił mi krzywdy, nie zdradził.
Jeden były , wiek ok 15 lat , etap trzymania za rączkę. Jesteśmy znajomymi na FB ,jak patrzę teraz na niego , to on napewno nie był by moim mężem ( może ja też dla niego żona)
To jest zwykłą ciekawość jak kto teraz wygląda, jak mu się ułożyło.

Ela, u Ciebie jest inaczej,była zdrada.
Przeglądanie jego FB byłoby masochizmem.

77

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Loczek123123 napisał/a:

Żaden z byłych nie zrobił mi krzywdy, nie zdradził.
Jeden były , wiek ok 15 lat , etap trzymania za rączkę. Jesteśmy znajomymi na FB ,jak patrzę teraz na niego , to on napewno nie był by moim mężem ( może ja też dla niego żona)
To jest zwykłą ciekawość jak kto teraz wygląda, jak mu się ułożyło.

Ela, u Ciebie jest inaczej,była zdrada.
Przeglądanie jego FB byłoby masochizmem.

A ja na byłego patrzyłam wtedy, kiedy nie wyszedł mi z głowy. Teraz w ogóle nie szukam, nie patrzę, w ogóle totalnie mnie to nie interesuje jak wygląda, jak mu się życie ułożyło. Nie wiem po co nawet się tym interesować.

78 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-12-31 14:34:33)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Powód rozstania nie ma nic do rzeczy.
Zresztą to było tak dawno temu, że nasze układy są już dawno normalne,  ale bez emocji żadnych, i nie czuję takiej ciekawości, chociaż to przecież jest ciekawe jakby nie było:)
Ale to co autorka odwaliła że spotykaniem się i pocieszaniem exa, to było przegięcie i ja teraz wiem, że żaden mężczyzna takich akcji nie zaakceptuje.
Ale może Ty i mąż akceptujecie interesowanie się życiem byłych nawzajem. Przecież oni widzą, że sie interesujecie.
Na etapie poszukiwania partnera pytanie o exa było najczęściej zadawanym.
Jednym słowem,  wiem że autorka zaprzeczy, ale ja tam wielkiej miłości jej do obecnego chlopaka nie widzę..
U niego też nie, ale wydaje mi się, że to ona ma koniec nitki do rozplątania.
Generalnie, komunikacja leży, bo opiera się na wzajemnych pretensjach i podejrzliwości,  a nie rozmowie o pragnieniach

79

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

A jesteś z nim, chcesz wyjść za niego, bo?
Dlatego, że:
- "zmieniłby nieco mój ubiór, tutaj pozbył się zbędnego owłosienia, bo on lubi inaczej.",
- "jakieś słowo wypowiadam błędnie, a on i jego rodzina to wychwytują i wstyd. "
- "Czasem jak małemu dziecku zwraca uwagę na jakieś moje zachowania niekoniecznie zgodne z jego wizją"
-  "Czasem wytyka mi wiek, że mógłby sobie znaleźć młodszą"
- "podsumował (jak się potem okazało - też żartem), że nikogo lepszego od niego nie znajdę",
- "seks oralny w moją stronę nie występuje, za to w jego - bardzo chętnie, najchętniej kilka razy dziennie"
- " przystępujemy do penetracji jeszcze zanim ja się dobrze rozgrzeję, dlatego żeby jemu nie zdążył opaść"
To cię tak kręci? Za to 'go kochasz'?

80 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-12-31 15:20:46)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Anewe napisał/a:

A jesteś z nim, chcesz wyjść za niego, bo?
Dlatego, że:
- "zmieniłby nieco mój ubiór, tutaj pozbył się zbędnego owłosienia, bo on lubi inaczej.",
- "jakieś słowo wypowiadam błędnie, a on i jego rodzina to wychwytują i wstyd. "
- "Czasem jak małemu dziecku zwraca uwagę na jakieś moje zachowania niekoniecznie zgodne z jego wizją"
-  "Czasem wytyka mi wiek, że mógłby sobie znaleźć młodszą"
- "podsumował (jak się potem okazało - też żartem), że nikogo lepszego od niego nie znajdę",
- "seks oralny w moją stronę nie występuje, za to w jego - bardzo chętnie, najchętniej kilka razy dziennie"
- " przystępujemy do penetracji jeszcze zanim ja się dobrze rozgrzeję, dlatego żeby jemu nie zdążył opaść"
To cię tak kręci? Za to 'go kochasz'?

Jaki jest sens to wszystko wywalać jeśli sama autorka twierdzi że:

katarine93 napisał/a:

Tak, to ten sam. Z tym, że jego zachowanie teraz zupełnie odbiega od zachowania jakie przedstawiał w wątku "Uwaga toksyk". Tak, jakby były to dwie różne osoby.

81

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Nowe_otwarcie napisał/a:
Anewe napisał/a:

A jesteś z nim, chcesz wyjść za niego, bo?
Dlatego, że:
- "zmieniłby nieco mój ubiór, tutaj pozbył się zbędnego owłosienia, bo on lubi inaczej.",
- "jakieś słowo wypowiadam błędnie, a on i jego rodzina to wychwytują i wstyd. "
- "Czasem jak małemu dziecku zwraca uwagę na jakieś moje zachowania niekoniecznie zgodne z jego wizją"
-  "Czasem wytyka mi wiek, że mógłby sobie znaleźć młodszą"
- "podsumował (jak się potem okazało - też żartem), że nikogo lepszego od niego nie znajdę",
- "seks oralny w moją stronę nie występuje, za to w jego - bardzo chętnie, najchętniej kilka razy dziennie"
- " przystępujemy do penetracji jeszcze zanim ja się dobrze rozgrzeję, dlatego żeby jemu nie zdążył opaść"
To cię tak kręci? Za to 'go kochasz'?

Jaki jest sens to wszystko wywalać jeśli sama autorka twierdzi że:

katarine93 napisał/a:

Tak, to ten sam. Z tym, że jego zachowanie teraz zupełnie odbiega od zachowania jakie przedstawiał w wątku "Uwaga toksyk". Tak, jakby były to dwie różne osoby.

Bardzo dobrze, ze Anewe to przytoczyla, przynajmniej wiadomo, ze szkoda klawiatury na wymyslanie rad dla autorki, skoro okazuje sie, ze tkwi w takim bagnie na wlasne zyczenie i jeszcze spieszy sie jej do slubu.

82 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2023-12-31 16:55:33)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Loczek123123 napisał/a:

Początek waszej znajomości nie był powalający.

Przeczytałam post o tym jak, mówił Ci,że źle się ubierasz, mówisz. To chyba nie świadczy o zajebistej chemia i miłości.
Ile czasu minęło między rozstaniem z niedoszła narzeczoną a początkiem waszej relacji?

Początek mówi dużo, nie akceptował Cię takiej ,jakiej byłaś.

Co z seksem? Poprawił się oral?
Trochę desperacją wieje od Ciebie.
Jesteś szczęśliwa? Czy tylko trzymasz się go ze względu na Twój wiek, i najwyższy czas na dzieci.

Po około czterech miesiącach odkąd zerwał kontakty z byłą my się poznaliśmy, po kolejnych dwóch zostaliśmy parą.

Tak, biorąc pod uwagę to, jak przedstawiłam go w tamtym wątku, sama jestem zdziwiona, że tak to się rozwinęło i nie zakończyłam tego. Może faktycznie przemawiała ze mnie desperacja, bo ciężko mi było znaleźć osobę o pożądanych przeze mnie cechach. No cóż, oprócz tych, które były pożądane, były również i niepożądane. Na ten moment ma on do mnie zupełnie inne podejście niż wtedy. Ma wady, pewnie, ale co do tego jak mnie traktuje nie mam większych zastrzeżeń. Tamte zachowania już się nie powtarzają i czuję, że nie jestem mu obojętna.
Czy czuję miłość? A czym ona w zasadzie jest? Zależy mi na nim, chcę, by był szczęśliwy, wkurza mnie czasem, ale mimo to ciężko byłoby mi bez niego. Prawdziwą miłość moim zdaniem poznaje się po tym, czy można na kogoś liczyć w kryzysowych sytuacjach, kiedy nie zawsze jest kolorowo. W sumie mamy za sobą pewne przejścia, z których wybrnęliśmy, ale życie nas jakoś potężnie nie doświadczyło.

Oral nie pojawił się. Mój facet brał jakieś leki i proponował mi, żebyśmy spróbowali, ale nie chciałam. Mam obawy przed infekcją, póki co nie mam ochoty na jej nawroty. Zresztą, szczerze powiedziawszy, mało który facet umie dobrze zaspokajać oralnie, także myślę, że spokojnie sobie bez tego poradzę. Kiedyś kupił mi zabawkę erotyczną, która ma przypominać ten rodzaj pieszczot, więc stara się jakoś to rekompensować.

Co do dzieci, nie wiem nawet czy chcę je mieć i na ten moment jestem bardziej na "nie".

Anewe napisał/a:

A jesteś z nim, chcesz wyjść za niego, bo?
Dlatego, że:
- "zmieniłby nieco mój ubiór, tutaj pozbył się zbędnego owłosienia, bo on lubi inaczej.",
- "jakieś słowo wypowiadam błędnie, a on i jego rodzina to wychwytują i wstyd. "
- "Czasem jak małemu dziecku zwraca uwagę na jakieś moje zachowania niekoniecznie zgodne z jego wizją"
-  "Czasem wytyka mi wiek, że mógłby sobie znaleźć młodszą"
- "podsumował (jak się potem okazało - też żartem), że nikogo lepszego od niego nie znajdę",
- "seks oralny w moją stronę nie występuje, za to w jego - bardzo chętnie, najchętniej kilka razy dziennie"
- " przystępujemy do penetracji jeszcze zanim ja się dobrze rozgrzeję, dlatego żeby jemu nie zdążył opaść"
To cię tak kręci? Za to 'go kochasz'?

Nie. Pisałam już, że to się nie powtarza. W seksie jest zdecydowanie lepiej, choć problemy z erekcją zdarzają się. Przypuszczam, że to przez tabletki na nadciśnienie. Kiedyś brał inne, zmienił je, bo wówczas problemy były większe. Teraz jest lepiej, choć zdarzają się sporadyczne wpadki. Ochotę na seks ze mną ma, raczej często, daje mi do zrozumienia, że mu się bardzo podobam.

Za co kocham? Za jego spokój, równowagę, za to, że zawsze jest pierwszy, by mnie wysłuchać, pomóc rozwiązać jakiś problem, zauważa, gdy mam zły nastrój i nie olewa tego, chętnie wstaje rano, by zrobić nam kawę i śniadanie, słucha tego, co mi nie odpowiada i próbuje to poprawić, w sobie również, za to, że mogę z nim porozmawiać na różne tematy, rozśmiesza mnie, jest inteligentny, ma otwarty umysł. To takie pierwsze co mi przychodzi do głowy.

83 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2023-12-31 16:56:31)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Post do usunięcia - zdublowany.

84

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

To, co piszesz, to bardzo ważne składowe związku,  ale oparte na przyjaźni.
Miłość raczej opiera się na zupełnej akceptacji modelu czyjeś  męskosci czy kobiecości,  zachwycie jako osobą.
Dlaczego to wazne: bo to jest zniewalające i jeśli tego nie ma, a spotkasz to u kogoś innego, to się nie oprzesz.
Nie myśl autorko, że taka mądra byłam w młodości:)
Oczywiście  wiele osób buduje swoje związki na przyjaźni, pożądaniu , dopasowaniu w innych sprawach. Tak też można..
Ale ryzyko moim zdaniem jest spore

85

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Ela210 napisał/a:

Oczywiście  wiele osób buduje swoje związki na przyjaźni, pożądaniu , dopasowaniu w innych sprawach. Tak też można..
Ale ryzyko moim zdaniem jest spore

Elu, lepiej tak budować niż dla zasady czekać na "wszystko w jednym" w idealnej wersji. Bo tak to można czekać dłużej niż życia zostało wink

86 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2023-12-31 17:50:21)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Ela210 napisał/a:

To, co piszesz, to bardzo ważne składowe związku,  ale oparte na przyjaźni.
Miłość raczej opiera się na zupełnej akceptacji modelu czyjeś  męskosci czy kobiecości,  zachwycie jako osobą.
Dlaczego to wazne: bo to jest zniewalające i jeśli tego nie ma, a spotkasz to u kogoś innego, to się nie oprzesz.
Nie myśl autorko, że taka mądra byłam w młodości:)
Oczywiście  wiele osób buduje swoje związki na przyjaźni, pożądaniu , dopasowaniu w innych sprawach. Tak też można..
Ale ryzyko moim zdaniem jest spore

Rozumiem co masz na myśli. Też tak uważam, że element zachwytu, imponowania czymś jest bardzo istotny. Ale jak wiele jest takich związków? Jak wiele jest związków, gdzie występuje zachwyt i dodatkowo dobranie się osobowości, zgrania charakterów? To cholernie trudne. Takich inspirujących osób nie ma wszak wiele, większość jest zwyczajnie przeciętna. Można wpaść po uszy w kogoś, bo powierzchowne cechy wydają się pociągające, ale po głębszym poznaniu okazuje się, że wpadło się w bagno, bo np. dana osoba ma skłonności do zdrad czy nadużywania alkoholu. Przykładowo, przed tym związkiem zwróciłam uwagę na kogoś, zachwyciłam się kimś, kto po niedługim czasie okazał się narkomanem. Brnęłam w tę znajomość, z własnej inicjatywy starałam się pchać znajomość do przodu, bardzo tego chciałam. Na moje szczęście to on się wycofał i na ten moment uważam, że bardzo dobrze się dla mnie stało.

A mój obecny związek? Nie jest to jakaś szaleńcza miłość, z mojej strony nigdy nie była, bo ostrożnie podeszłam do tej znajomości, tym bardziej biorąc pod uwagę jej początki, no i to, że też mam pewne doświadczenia. Uważam, że tego typu szaleńcza miłość jest bardzo niebezpieczna, bo łatwo wpaść w kogoś, w kogo wpaść się nie powinno.

A jeśli komuś jednak udało się taką miłość znaleźć i wszystkie elementy układanki pasują, moim zdaniem totalnie wygrał życie. Ale to jak wygrana w totka. W taki sposób można poszukiwać całe życie tej drugiej połówki.

87

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Ela210 napisał/a:

To, co piszesz, to bardzo ważne składowe związku,  ale oparte na przyjaźni.
Miłość raczej opiera się na zupełnej akceptacji modelu czyjeś  męskosci czy kobiecości,  zachwycie jako osobą.
Dlaczego to wazne: bo to jest zniewalające i jeśli tego nie ma, a spotkasz to u kogoś innego, to się nie oprzesz.
Nie myśl autorko, że taka mądra byłam w młodości:)
Oczywiście  wiele osób buduje swoje związki na przyjaźni, pożądaniu , dopasowaniu w innych sprawach. Tak też można..
Ale ryzyko moim zdaniem jest spore


Nieprawda, że miłość opiera się na czymś innym ściśle powiązanym z czymś zniewalajacym. To jest dobre, ale na początek. Do utrzymania relacji potrzebna jest przyjaźń.
Posłuchaj Miłosza Brzezińskiego autorko, gość mówi że najtrwalsze relacje są właśnie te wywodzace się z przyjaźni.

Zresztą wiesz, wszyscy tu są bardzo mądrzy i chętni do najbardziej radykalnych działań, niewiadomo jakie sami mają związki albo czy w ogóle je mają. Także porady typu rzuć go, albo że go nie kochasz to wiesz, jak wróżby z pani domu.

Prawda również jest, że przy lekach na nadciśnienie są problemy z erekcja, wiem od koleżanki która ma męża chorego na nadciśnienie i jest ostro sfrustrowana sytuacja.

Ja ogólnie czaje sytuację z pierścionkiem i dla mnie to też symbol jakiegoś planu na życie razem. Nie ma co mu wiercić dziury w brzuchu skoro powie i zrobi co chcesz. To ma wyjść od niego. Poza tym najważniejsze są czyny nie to, co on ci tam naobiecuje.

Każda kobieta powinna trzymać się kilku zasad. Najlepiej tuż po 20 stce je przyswoić ale czasami się to przeciąga do 30 stki. Otóż, nie patrzy się na to co mówi, ale co robi. A zarazem, dokładnie słucha się co mówi o sobie, o byłych i o tym jak kończył poprzednie relacje.
To daje więcej informacji niż 10 letni związek, ale my ludzie, prości, słabi i naiwni, wierzymy w rzeczy które się nie wydarzą, nie wierzymy w coś bardzo prawdopodobnego bo na końcu jednak jesteśmy też dobrzy, dajemy innym szanse a w dodatku trochę z nas szamani, wierzymy że zaczarujemy rzeczywistość. Proste, trudne jednocześnie. Tylko nieliczni stosują się do tych zasad i wychodzą na relacjach bardzo dobrze.

88

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
katarine93 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

To, co piszesz, to bardzo ważne składowe związku,  ale oparte na przyjaźni.
Miłość raczej opiera się na zupełnej akceptacji modelu czyjeś  męskosci czy kobiecości,  zachwycie jako osobą.
Dlaczego to wazne: bo to jest zniewalające i jeśli tego nie ma, a spotkasz to u kogoś innego, to się nie oprzesz.
Nie myśl autorko, że taka mądra byłam w młodości:)
Oczywiście  wiele osób buduje swoje związki na przyjaźni, pożądaniu , dopasowaniu w innych sprawach. Tak też można..
Ale ryzyko moim zdaniem jest spore

Rozumiem co masz na myśli. Też tak uważam, że element zachwytu, imponowania czymś jest bardzo istotny. Ale jak wiele jest takich związków? Jak wiele jest związków, gdzie występuje zachwyt i dodatkowo dobranie się osobowości, zgrania charakterów? To cholernie trudne. Takich inspirujących osób nie ma wszak wiele, większość jest zwyczajnie przeciętna. Można wpaść po uszy w kogoś, bo powierzchowne cechy wydają się pociągające, ale po głębszym poznaniu okazuje się, że wpadło się w bagno, bo np. dana osoba ma skłonności do zdrad czy nadużywania alkoholu. Przykładowo, przed tym związkiem zwróciłam uwagę na kogoś, zachwyciłam się kimś, kto po niedługim czasie okazał się narkomanem. Brnęłam w tę znajomość, z własnej inicjatywy starałam się pchać znajomość do przodu, bardzo tego chciałam. Na moje szczęście to on się wycofał i na ten moment uważam, że bardzo dobrze się dla mnie stało.

A mój obecny związek? Nie jest to jakaś szaleńcza miłość, z mojej strony nigdy nie była, bo ostrożnie podeszłam do tej znajomości, tym bardziej biorąc pod uwagę jej początki, no i to, że też mam pewne doświadczenia. Uważam, że tego typu szaleńcza miłość jest bardzo niebezpieczna, bo łatwo wpaść w kogoś, w kogo wpaść się nie powinno.

A jeśli komuś udało się taką miłość znaleźć i wszystkie elementy układanki pasują, moim zdaniem totalnie wygrał życie. Ale to jak wygrana w totka. W taki sposób można poszukiwać całe życie tej drugiej połówki.


Szaleńczą miłość dobrze jest choć raz przeżyć, ale nie znam praktycznie nikogo z sobą wlacznie komu udało się kontynuować tego typu relacje, mimo że trwała nawet i z kilka lat. Jak się coś spali to nic tam nie zostaje.
Za to znam conajmniej kilka związków z rozsądku, z sympatii i kurcze to działa. Lata lecą, a oni jak najlepsze pary, za sobą i ze sobą.

89 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-12-31 19:26:56)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Sorry,  ale dla mnie to związek z rozsądku jest we współczesnych czasach nieodpowiedzialny
Przy świecie gdzie obyczajowosc strach przed wykluczeniem społecznym nie trzyma juz związków nawet średnio udanych razem, bezpieczniej jest jednak szukać dłużej, ale kogoś dopasowanego w aspekcie  damsko męskim, niż na siłę wchodzić w to, ci ma wielką szansę się rozpaść.
I nie ma to nic wspólnego z szaleństwem.
Na miłości można zbudować przyjaźń, od tego mamy komunikację.
Odwrotnie to jest jednak trudniejsze.
Jak widać,  autorka chce związku z rozsądku bardziej  i już na etapie pierścionka jest problem.
Związek z rozsądku to brak szacunku dla drugiej osoby, o ile ona nie ma takiego samego podejścia.
Może więc warto porozmawiać z chłopakiem wprost o jego podejściu.
Jeśli i dla niego związek z rozsądku jest akceptowalny niech ustalą warunki.
Ale jeśli nie tego on szuka, to są na prostej drodze do katastrofy

90 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2023-12-31 19:48:52)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Ela210 napisał/a:

Sorry,  ale dla mnie to związek z rozsądku jest we współczesnych czasach nieodpowiedzialny
Przy świecie gdzie obyczajowosc strach przed wykluczeniem społecznym nie trzyma juz związków nawet średnio udanych razem, bezpieczniej jest jednak szukać dłużej, ale kogoś dopasowanego w aspekcie  damsko męskim, niż na siłę wchodzić w to, ci ma wielką szansę się rozpaść.
I nie ma to nic wspólnego z szaleństwem.
Na miłości można zbudować przyjaźń, od tego mamy komunikację.
Odwrotnie to jest jednak trudniejsze.
Jak widać,  autorka chce związku z rozsądku bardziej  i już na etapie pierścionka jest problem.

Elu, trochę mylisz pojęcia.
Dla mnie nie jest to związek z rozsądku, gdyby tak było, byłabym z kimś zupełnie innym, bo jak kilka osób zdążyło zauważyć, zwłaszcza opierając się na moim pierwszym wątku związanym z tym facetem, do rozsądku to tu było daleko. Miałam kilku kandydatów, idealnych by podciągnąć ich do typowego związku z rozsądku, ale że między nami nie zagrało, nie ciągnęło mnie do nich, to z nimi nie jestem, a jestem z moim obecnym chłopakiem. Pojawiła się chemia, przyciąganie, ale też nieco obaw.

Jeżeli chodzi o ten pierścionek, nie myślałabym o nim jakoś mocno, gdybym nie znała historii poprzedniego związku mojego chłopaka. Ślub moim zdaniem to fajna sprawa jako przypieczętowanie zajebistego związku dwójki super dobranych ludzi, ma też swoje plusy w kwestiach formalnych. Jest też (moim zdaniem) koniecznością, gdy para decyduje się na dzieci. Ja, jak już napisałam, na dzieci nie chcę się decydować, nie mam na nie parcia, moooże kiedyś - jeśli nie będzie na to za późno. Jako para też musimy jeszcze w paru kwestiach się dotrzeć, więc ślubu bym na razie nie chciała brać. Co do pierścionka, jak już pisałam, dla mnie jest deklaracją ze strony mężczyzny, że myśli o mnie w kategoriach kobiety, z którą potencjalnie chciałby spędzić życie, być może z czasem i żony. Według mnie nie musi sugerować ślubu za rok czy dwa, ale według mojego faceta pierścionek to właśnie sugeruje. I ogólnie boli mnie to, że całokształtowo nasz związek jest, myślę, lepszy niż jego poprzedni, ale to dla swojej byłej planował taki krok - dla mnie jak do tej pory nie.

91

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

w ogoleto pewne,ze z tą eks był zaręczony??jesli tak,to sie nie czepiam,ok

92

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
katarine93 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Sorry,  ale dla mnie to związek z rozsądku jest we współczesnych czasach nieodpowiedzialny
Przy świecie gdzie obyczajowosc strach przed wykluczeniem społecznym nie trzyma juz związków nawet średnio udanych razem, bezpieczniej jest jednak szukać dłużej, ale kogoś dopasowanego w aspekcie  damsko męskim, niż na siłę wchodzić w to, ci ma wielką szansę się rozpaść.
I nie ma to nic wspólnego z szaleństwem.
Na miłości można zbudować przyjaźń, od tego mamy komunikację.
Odwrotnie to jest jednak trudniejsze.
Jak widać,  autorka chce związku z rozsądku bardziej  i już na etapie pierścionka jest problem.

Elu, trochę mylisz pojęcia.
Dla mnie nie jest to związek z rozsądku, gdyby tak było, byłabym z kimś zupełnie innym, bo jak kilka osób zdążyło zauważyć, zwłaszcza opierając się na moim pierwszym wątku związanym z tym facetem, do rozsądku to tu było daleko. Miałam kilku kandydatów, idealnych by podciągnąć ich do typowego związku z rozsądku, ale że między nami nie zagrało, nie ciągnęło mnie do nich, to z nimi nie jestem, a jestem z moim obecnym chłopakiem. Pojawiła się chemia, przyciąganie, ale też nieco obaw.

Jeżeli chodzi o ten pierścionek, nie myślałabym o nim jakoś mocno, gdybym nie znała historii poprzedniego związku mojego chłopaka. Ślub moim zdaniem to fajna sprawa jako przypieczętowanie zajebistego związku dwójki super dobranych ludzi, ma też swoje plusy w kwestiach formalnych. Jest też (moim zdaniem) koniecznością, gdy para decyduje się na dzieci. Ja, jak już napisałam, na dzieci nie chcę się decydować, nie mam na nie parcia, moooże kiedyś - jeśli nie będzie na to za późno. Jako para też musimy jeszcze w paru kwestiach się dotrzeć, więc ślubu bym na razie nie chciała brać. Co do pierścionka, jak już pisałam, dla mnie jest deklaracją ze strony mężczyzny, że myśli o mnie w kategoriach kobiety, z którą potencjalnie chciałby spędzić życie, być może z czasem i żony. Według mnie nie musi sugerować ślubu za rok czy dwa, ale według mojego faceta pierścionek to właśnie sugeruje. I ogólnie boli mnie to, że całokształtowo nasz związek jest, myślę, lepszy niż jego poprzedni, ale to dla swojej byłej planował taki krok - dla mnie jak do tej pory nie.

To co napisałaś jest rozsądne.
Rzecz w tym, ze piszesz o sobie, że to Ciebie  ciągnie do niego, że Ty uważasz Wasz związek za lepszy od jego poprzedniego.
A co z nim? Dlaczego nie ma potrzeby "zaklepać sobie Ciebie"? Dlaczego nie ma potrzeby zdeklarować się na przyszłość?

93

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Agnes76 napisał/a:

To co napisałaś jest rozsądne.
Rzecz w tym, ze piszesz o sobie, że to Ciebie  ciągnie do niego, że Ty uważasz Wasz związek za lepszy od jego poprzedniego.
A co z nim? Dlaczego nie ma potrzeby "zaklepać sobie Ciebie"? Dlaczego nie ma potrzeby zdeklarować się na przyszłość?

Stąd właśnie powstał ten wątek smile
Nie byłam żadną ze stron tego związku, więc obiektywnie ciężko mi się odnieść. Opieram się na tym, co on o nim opowiadał. Dziewczyna nie była zła, ale podobno nie była tak za nim jak on za nią, on się starał dla niej, ona miała to gdzieś, no i niby blokowała ją w kluczowych kwestiach ta religia. Nie wiem czy były przesłanki ku temu, by jej się na pewniaka oświadczać - zdaje się, że nie.
Dla mnie on również się stara. Ale kiedyś powiedziałam mu w luźniej rozmowie, że dla mnie oświadczyny nie oznaczają od razu za chwilę ślubu. On był tym trochę zdziwiony. Według niego zaręczyny, zresztą jak dla wielu osób, oznaczają gotowość na rychły ślub. Myślę, że gdybym powiedziała mu, że chcę tych oświadczyn, zależy mi na tym, to by je zorganizował. Powiedziałam mu już w sumie, co dla mnie takie oświadczyny oznaczają i w jaki sposób są dla mnie istotne.
Ale ogólnie nie wiem czy ta sytuacja z tą jego byłą powinna mi tak zaprzątać głowę.

94

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
katarine93 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

To co napisałaś jest rozsądne.
Rzecz w tym, ze piszesz o sobie, że to Ciebie  ciągnie do niego, że Ty uważasz Wasz związek za lepszy od jego poprzedniego.
A co z nim? Dlaczego nie ma potrzeby "zaklepać sobie Ciebie"? Dlaczego nie ma potrzeby zdeklarować się na przyszłość?

Stąd właśnie powstał ten wątek smile
Nie byłam żadną ze stron tego związku, więc obiektywnie ciężko mi się odnieść. Opieram się na tym, co on o nim opowiadał. Dziewczyna nie była zła, ale podobno nie była tak za nim jak on za nią, on się starał dla niej, ona miała to gdzieś, no i niby blokowała ją w kluczowych kwestiach ta religia. Nie wiem czy były przesłanki ku temu, by jej się na pewniaka oświadczać - zdaje się, że nie.
Dla mnie on również się stara. Ale kiedyś powiedziałam mu w luźniej rozmowie, że dla mnie oświadczyny nie oznaczają od razu za chwilę ślubu. On był tym trochę zdziwiony. Według niego zaręczyny, zresztą jak dla wielu osób, oznaczają gotowość na rychły ślub. Myślę, że gdybym powiedziała mu, że chcę tych oświadczyn, zależy mi na tym, to by je zorganizował. Powiedziałam mu już w sumie, co dla mnie takie oświadczyny oznaczają i w jaki sposób są dla mnie istotne.
Ale ogólnie nie wiem czy ta sytuacja z tą jego byłą powinna mi tak zaprzątać głowę.

Wiesz co? - zaprzątasz sobie tym głowę, bo akurat była taka sytuacja i czujesz się traktowana mniej poważnie niż tamta dziewczyna.
Myślę jednak, że gdybyś nie znała jego historii, to w wieku 30 lat, po 2,5 roku znajomości i mieszkając razem z nim, tez już byś oczekiwała jakiegoś uregulowania przyszłości. To zupełnie naturalna potrzeba jeśli ktoś ma w planach założenie rodziny i chce mieć dzieci.
Ludzie z wiekiem chcą mieć coś stałego, dorobić się wspólnie czegoś i mieć oparcie w sobie nawzajem.
Zrozumiałe jest, że przed podjęciem ważnych życiowych decyzji należy się dobrze poznać, a wspólne mieszkanie pozwala na to. Tylko to "poznawanie się" nie może trwać w nieskończoność. Mniej więcej po roku wspólnego mieszkania każdy wie o partnerze wszystko, co jest potrzebne do podjęcia decyzji czy chce się z tą osoba związać na stałe. Masz prawo oczekiwać aby tą decyzje podjął, bo dalsze odwlekanie decyzji  to zwykłe zwodzenie.
Z moich obserwacji wynika, że dłuższe  zwodzenie przekształca się w przechodzony związek. Para zaczyna żyć jak star małżeństwo, a nie ma dorobku małżeństwa który by ich scalał. To związkom nie służy.

95 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2024-01-01 23:09:34)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
jea1 napisał/a:

w ogoleto pewne,ze z tą eks był zaręczony??jesli tak,to sie nie czepiam,ok

Nie, nie był z nią zaręczony, nie zdążył się zaręczyć. Pewne jest to, że po roku znajomości z nią, również na odległość, kupił pierścionek i czekał na odpowiednią okazję, by to zrobić. Nie doczekał się, bo po niedługim czasie po zakupie pierścionka rozstali się.

Agnes76 napisał/a:

Wiesz co? - zaprzątasz sobie tym głowę, bo akurat była taka sytuacja i czujesz się traktowana mniej poważnie niż tamta dziewczyna.
Myślę jednak, że gdybyś nie znała jego historii, to w wieku 30 lat, po 2,5 roku znajomości i mieszkając razem z nim, tez już byś oczekiwała jakiegoś uregulowania przyszłości. To zupełnie naturalna potrzeba jeśli ktoś ma w planach założenie rodziny i chce mieć dzieci.
Ludzie z wiekiem chcą mieć coś stałego, dorobić się wspólnie czegoś i mieć oparcie w sobie nawzajem.
Zrozumiałe jest, że przed podjęciem ważnych życiowych decyzji należy się dobrze poznać, a wspólne mieszkanie pozwala na to. Tylko to "poznawanie się" nie może trwać w nieskończoność. Mniej więcej po roku wspólnego mieszkania każdy wie o partnerze wszystko, co jest potrzebne do podjęcia decyzji czy chce się z tą osoba związać na stałe. Masz prawo oczekiwać aby tą decyzje podjął, bo dalsze odwlekanie decyzji  to zwykłe zwodzenie.
Z moich obserwacji wynika, że dłuższe  zwodzenie przekształca się w przechodzony związek. Para zaczyna żyć jak star małżeństwo, a nie ma dorobku małżeństwa który by ich scalał. To związkom nie służy.

Masz rację, tak sobie luźno ze sobą "chodzić" można do pewnego czasu. Potem człowiek chce już mieć jakiś punkt zaczepienia, wiedzieć czy idzie w dobrym kierunku. Zauważyłam, że są długoletnie związki par w wieku 20kilka lat, które decydują się zaręczyć dopiero po dłuższym czasie bycia razem i są szczęśliwe. Zaś pary stworzone w wieku ok. 30 lat i później zaręczają się raczej szybko, właśnie w ciągu roku, dwóch lat. My póki co oboje ustaliliśmy, że nie planujemy dzieci. Może to też jest jakiś wskaźnik. Mój facet, dopóki nie zostaliśmy parą, chciał mieć dzieci, ja z góry określiłam się, że nie mam ich w planach i nie wiem czy to się zmieni. Na ten moment on jakby przejął mój punkt myślenia i też ich nie chce. Co więcej, powiedział, że nawet gdyby on zmienił zdanie, a ja wciąż byłabym na "nie" odnośnie dzieci, to i tak mnie nie zostawi. Może on po prostu jest typem totalnie dostosowującym się do partnerki i ta jego była truła o zaręczynach i ślubie, jako osoba wierząca, choć niekoniecznie jego miała na myśli, ale ogólnie i on chciał ją tym uszczęśliwić. Cholera wie.

96

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Czemu kobiety to sobie robią.....
Droga autorko, sprawa jest prosta jak budowa cepa.
Jeżeli facet widzi w kobiecie materiał na żonę i matkę swoich dzieci, to jej sie oświadcza, chce ja sobie "zaklepać", faceci maja w dupie ta cała otoczkę z tym związana, ich nie interesuje wesele, w jakiej sali będzie, jakiego koloru będą kwiaty,obrusy i tym podobne badziewia, facet po prostu chce sie ożenić z kobietą przy boku której widzi swoja przyszłość.

Natomiast facet który nie widzi przyszłości u boku tej kobiety, to jej sie nie oświadcza, nie podejmuje żadnych zobowiązań, również tych finansowych.
Wiec przestań sie poniżać, bo to robisz nawiązując z nim rozmowy o zaręczynach czy ślubie.
Nie będzie zaręczyn i nie będzie ślubu.
Bo twój facet nie chce abyś była jego zona.
Koniec historii.
Co z tym faktem zrobisz, czy będziesz z nim zyc na kocia łapę, i pójdziesz po rozum do głowy i sie rozstaniesz, twoja sprawa.

97 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2024-01-02 13:08:27)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Szeptuch napisał/a:

Czemu kobiety to sobie robią.....
Droga autorko, sprawa jest prosta jak budowa cepa.
Jeżeli facet widzi w kobiecie materiał na żonę i matkę swoich dzieci, to jej sie oświadcza, chce ja sobie "zaklepać", faceci maja w dupie ta cała otoczkę z tym związana, ich nie interesuje wesele, w jakiej sali będzie, jakiego koloru będą kwiaty,obrusy i tym podobne badziewia, facet po prostu chce sie ożenić z kobietą przy boku której widzi swoja przyszłość.

Natomiast facet który nie widzi przyszłości u boku tej kobiety, to jej sie nie oświadcza, nie podejmuje żadnych zobowiązań, również tych finansowych.
Wiec przestań sie poniżać, bo to robisz nawiązując z nim rozmowy o zaręczynach czy ślubie.
Nie będzie zaręczyn i nie będzie ślubu.
Bo twój facet nie chce abyś była jego zona.
Koniec historii.
Co z tym faktem zrobisz, czy będziesz z nim zyc na kocia łapę, i pójdziesz po rozum do głowy i sie rozstaniesz, twoja sprawa.


Generalnie zgadzam się z treścią i wydźwiękiem posta.

Nie zgadzam się tylko z pierwszym zdaniem. Jakoś nie zauważyłam, żebyś przy kolejnym facecie jęczybule, który łazi wokół „koleżanki” z nadzieją na wychodzenie sobie jej, pisał o tym, po co faceci sobie to robią.

Kobiety podobnie jak faceci są różne, a że autorka wątku  pielęgnuje w sobie poczucie gorszości, wieje od niej desperacją i przejawia myślenie życzeniowe to jest jej właściwość a nie ogółu, więc wypraszam sobie na kobiecym forum to generalizowanie i swojej babie nawijaj dziadu, jaka to ona jest jak wszystkie inne, skoro nie potrafisz dostrzegać w ludziach różnorodności.

98 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2024-01-03 19:41:54)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Oświadczyny ? A co one znaczą tak naprawdę ? Słowa nie gwarantują nic, ślub też nic nie gwarantuje. Moim zdaniem moment, kiedy zaczynamy mysleć o formalizacji związku jest własnie momentem, ze coś zaczyna się w nim kończyć i mamy złudną nadzieję na "lepszą przyszłość". Spokojną i bezpieczną itd, a to wszystko jest iluzją.

Rok temy wywaliłem swoją obrączkę do stawu, wiedząc że nigdy już nie będe siębawił w coś takiego. zadne obiecywania, kochania na całe zycie, nie opuszczania itd. Sprawa jest prosta. Ludzie sa ze sobą dopóki jest im wygodnie, albo z przezywczajenia. Nawet wtedy gdy się już po latach oszukują i zdradzają. Ba, ktoś oświadczając się, czy biorąc ślub może własnie mieć kochankę/kochanka i wcale nie jest to jakieś nadzwyczajne.

Przykład z brzegu. Mój znajomy zna dużo młodzą od siebie pannę od lat, która niedawno zamieszkała ze swoim "wybrankiem" do żeniaczki. Oba dalej przychodzi do niego na małe "co nie co" po znajomości. Przykładów mozna mnożyć, tylko trzeba szczerze pogadać z ludźmi. Sądy pękają wręcz od spraw rozwodowych, a tez ile jest takich par, które trwają i udają wręcz, tak jak było u mnie, że żona sponsora mojej żony, dalej twierdzi, że ona jest fajną dziewczyną .... Naoglądałem się tez już w zyciu sytuacji, jak np. chłopak przychodzi do swojej wybranki na impreze, a ona go całuje, gdy przed chwila robiła to z moim kumplem w pokoju. Czy nasłuchałem się sytuacji z obu stron, gdy żona mówi jaki to jej mąz jest wspaniały życiowy i dobry dla dzieci, chociaż ją od lat lekceważy. W tym czasie on mi opowiada, jakich to on nie miał w tym czasie kochanek. Ile jest takich sytuacji ? Pewnie wiele, tylko ludzie o tym głośno nie mówią. Z mego doświadczenia, to wiem, że sama moja żona zbajerowała co najmniej kilku żonatych facetów, bo było to jej wygodne.

To jest zycie, a wiara w jakieś oświadczyny i takie tam, to mydlenie sobie oczu. Takie jest moje życiowe doświadczenie.

99

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
katarine93 napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Takie jeszcze pytanko, czy to ten sam gość z wątku,, uwaga toksyk,, oraz problemy z erekcja?

Tak, to ten sam. Z tym, że jego zachowanie teraz zupełnie odbiega od zachowania jakie przedstawiał w wątku "Uwaga toksyk". Tak, jakby były to dwie różne osoby. Na ten moment nie mam większych zarzutów co do jego zachowania czy podejścia do mnie. Wiem o tyle więcej, że ma on problemy z pewnością siebie, miewa różnego rodzaju lęki, dokucza mu fobia społeczna, ale w głębi duszy widzę, że jest dobrym człowiekiem i wydaje mi się, że na początku mógł przywdziewać jakąś swoją maskę, mającą przykryć jego niedoskonałości, co niekoniecznie wychodziło mu na dobre.
Czy wobec tego jesteś w stanie wysnuć jakieś głębsze wnioski?

ABC50 napisał/a:

@Katarine93

Jak mieszkacie razem, jeździcie razem czy ogólnie przebywacie ze sobą, to czy masz momenty kiedy odnosisz wrażenie że jest osobą niezdecydowaną? Zauważyłaś takie sytuacje? Jak opisałabys go z charakteru?

Tak. Jest on osobą lękliwą i raczej niezbyt zdecydowaną. Coś rozpoczyna, np. podejmuje nowe hobby lub znajdzie sobie jakieś wyzwanie, ma chwilowy zapał i zaraz szuka przeszkód, uniemożliwiających realizację wcześniejszych założeń. Traci cały zapał i wątpi w to, co planował. Powyżej napisałam już co nieco więcej w sprawie jego charakteru.

W tym momencie wchodzisz w rolę matki tłumacząc go, nie partnerki.
Jeśteś lękliwa, jak sama piszesz, dobra, starasz sie etc.. i co z tego masz ? Napewno nie tego czego oczekujesz.
Tamta nawet z nim nie sypiała, nie mieszkała, nie gotowała mu, nie sprzątała - z dostała to czego chciała. Bo trzymała go krótko a Ty mu matkujesz i jesteś na każde zawołanie. On praktycznie NIC nie musi i wie że to on rozdaje karty.
Tu nie chodzi o jakieś postawinie sprawy na ostrzu noża, jakieś odgrażanie się, czy terminy. On wie DOKŁĄDNIE czego chcesz bo już mu to komunikowałas.
Ja bym po prostu się wyprowadziła, koniec. I zobaczysz jak on zareaguje, czy się zreflektuje - jak nie, to masz odpowiedź i zaoszczędzisz sobie kolejnych lat czekania i sprawdzania czy wreszcie 'zasłużyłaś'.
Co najważniejsze - wyjdziesz z tego z twarzą. Nie czekaj już więcej, co jeszcze możesz zrobić ponad to co robisz ? Zaklaskać uszami ? Zrobić salto w powietrzu ? Jak jeszcze chcesz mu udowodnić swoją wartość.
Autorko - Ty nie robisz zbyt mało. Ty robisz ZBYT wiele.

100

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
katarine93 napisał/a:

Cześć wszystkim. Jestem z facetem od 2,5 roku. Przez pierwszy rok był to związek na odległość, potem wprowadziłam się do niego. On ma 35 lat, ja 30. Jest między nami ogólnie dobrze, dobrze się dogadujemy, ale jest pewna rzecz, która mnie gryzie. Mianowicie temat oświadczyn.
Nie byłby to dla mnie priorytet, ale na ten moment czuję się tą gorszą.
Mianowicie przede mną był z dziewczyną, opisywał ten związek jako trudny, taki że on się starał, a ona nie doceniała tego. Ponadto ta dziewczyna i jej rodzina byli religijni i on chciał wspólnego zamieszkania z nią, a ona nie, tłumaczyła się religią i tym, że jej rodzina by tego nie zaakceptowała - w sensie mieszkania bez ślubu. Przez jej religijność nie doszło też między nimi nigdy do pełnego seksu. Byli ze sobą około rok i w tym czasie mój facet zdążył kupić pierścionek zaręczynowy (podobno po roku) i czekał na odpowiedni moment na te zaręczyny. Nie doczekał się, bo niedługo potem związek się rozsypał.
No i czemu czuję się gorsza?
Jesteśmy razem dłużej, mieszkamy razem, jest okej, on twierdzi, że mnie kocha, okazuje to, jest niezłej jakości seks, staram się w tym temacie, ale oświadczyn i chęci do nich brak. Chociaż on mówi, że chciałby spędzić ze mną życie.
Rozmawiałam z nim na ten temat, powiedział że nie oświadcza się dlatego, że po sytuacji ze swoją byłą jest po prostu ostrożniejszy i nie wie czy ja bym się w ogóle zgodziła. No i żebym nie porównywała tych dwóch związków, bo każdy związek jest inny. A jeszcze kiedyś powiedział, że był w niej bardzo zakochany i to dlatego tak wtedy wyszło. No i póki co nie było nawet okazji mi się oświadczyć, ale to dla mnie akurat nie wytłumaczenie, bo mi nawet pierścionka nie kupił do tej pory.
Wiem, że to coś w rodzaju zazdrości wstecznej i raczej to głównie ja mam problem, ale podpowiedzcie czy nie mam trochę racji...? Że on traktuje ten związek trochę z braku laku, skoro poprzedniej dziewczynie był w stanie tak szybko się oświadczyć, a ja muszę nie wiadomo jak długo czekać?


Hey, to co on ci powiedzial: "powiedział że nie oświadcza się dlatego, że po sytuacji ze swoją byłą jest po prostu ostrożniejszy i nie wie czy ja bym się w ogóle zgodziła. No i żebym nie porównywała tych dwóch związków, bo każdy związek jest inny. A jeszcze kiedyś powiedział, że był w niej bardzo zakochany i to dlatego tak wtedy wyszło. No i póki co nie było nawet okazji mi się oświadczyć" -
- to moze byc prawda. Mnie sie wydaje, ze niepotrzebnie robisz z tego "problem". Moze tak byc, ze w tej sytuacji czujesz sie gorsza, sa ludzie rozni, ciebie akurat to gryzie, trapi, daje uczucie "tej gorszej", watpliwosci.

Poczekaj, na pewno bedzie dobrze smile

101

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Olaodkota napisał/a:

W tym momencie wchodzisz w rolę matki tłumacząc go, nie partnerki.
Jeśteś lękliwa, jak sama piszesz, dobra, starasz sie etc.. i co z tego masz ? Napewno nie tego czego oczekujesz.
Tamta nawet z nim nie sypiała, nie mieszkała, nie gotowała mu, nie sprzątała - z dostała to czego chciała. Bo trzymała go krótko a Ty mu matkujesz i jesteś na każde zawołanie. On praktycznie NIC nie musi i wie że to on rozdaje karty.
Tu nie chodzi o jakieś postawinie sprawy na ostrzu noża, jakieś odgrażanie się, czy terminy. On wie DOKŁĄDNIE czego chcesz bo już mu to komunikowałas.
Ja bym po prostu się wyprowadziła, koniec. I zobaczysz jak on zareaguje, czy się zreflektuje - jak nie, to masz odpowiedź i zaoszczędzisz sobie kolejnych lat czekania i sprawdzania czy wreszcie 'zasłużyłaś'.
Co najważniejsze - wyjdziesz z tego z twarzą. Nie czekaj już więcej, co jeszcze możesz zrobić ponad to co robisz ? Zaklaskać uszami ? Zrobić salto w powietrzu ? Jak jeszcze chcesz mu udowodnić swoją wartość.
Autorko - Ty nie robisz zbyt mało. Ty robisz ZBYT wiele.

Czemu twierdzisz, że mu matkuję? Próbuję tylko zrozumieć powód jego wcześniejszego zachowania, nie tłumaczę go. Fakt jest taki, że teraz zachowuje się wobec mnie lepiej niż na początku naszej znajomości.
Tak, tamta nie chciała dojść do takiego etapu podobno ze względów religijnych. Ale to nie jest tak, że jestem typową polską męczennicą skaczącą wokół swego króla, piorącą mu gacie i robiącą obiadki - to nie dla mnie. Robimy to na zmianę lub wspólnie. Bywa tak, że on robi więcej. Po prostu, byliśmy w związku na odległość, więc albo któreś z nas by się przeprowadziło albo związek by się rozpadł. On ze swoją byłą też był w związku na odległość.
I, gdybyśmy my nie przeszli tego etapu, wspólnego mieszkania, nie byłoby dla mnie mowy o jakichś zobowiązaniach. Będąc na odległość i widując się raz czy dwa na miesiąc trudno poznać drugą osobę. Byłoby pewnie inaczej, gdybyśmy mieszkali osobno, ale bliżej siebie. Wtedy wspólne mieszkanie może nie byłoby konieczne przed podjęciem zobowiązań.
Może z nią było podobnie. Ona nie chciała z nim zamieszkać, bo to nie po "bożemu" przed ślubem, a z drugiej strony bez sensu było utrzymywać związek na kilkusetkilometrową odległość nie wiadomo przez jak długi czas. Może dlatego chciał jej się oświadczyć, żeby wiedziała, że traktował ją poważnie i podjęła decyzję, a nie dlatego, że kochał ją bardziej niż kocha mnie - tak to sobie staram tłumaczyć...

102

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Ona chyba sie z Toba b. nudzila.
Facet nie musi byc perfekcyjny. Facet musi byc autentyczny, meski, zdecydowany  i zawsze trzymac strone kobiety- nawet jak zakupi barchanowe gacie

103

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
katarine93 napisał/a:

Może dlatego chciał jej się oświadczyć, żeby wiedziała, że traktował ją poważnie i podjęła decyzję, a nie dlatego, że kochał ją bardziej niż kocha mnie - tak to sobie staram tłumaczyć...

Nie chciał. Gdyby chciał, to by to zrobił i to w podskokach zaraz po kupieniu pierścionka. Pierścionek kupił, bo był rodzinnym wymogiem, aby coś ruszyć do przodu i ów związek zalegalizować. Było to sztuczne i wymuszone. "Bo tak wypada". Nie wynikało z potrzeby serca.


Z tobą jest, bo chce.


I taka to jest różnica między wami.


Liczy się dla ciebie uczucie, którego doświadczasz każdego dnia, czy pusty i sztucznie wymuszony gest, abyś mogła zdjąć z garba rodzinę?

104 Ostatnio edytowany przez onaanna (2024-01-29 16:30:45)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Szanuj sie kobieto.. skoncz z desperacja. Ty chcesz miec meza na papierku i dziecko. Dziecko rozumiem. Ale meza na papierku? Po co? Bo tak wypada. Miec jakiegos meza?
Odp. na pytanie: czy jestes z nim szczesliwa?

105 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2024-01-29 22:23:09)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
Jack Sparrow napisał/a:
katarine93 napisał/a:

Może dlatego chciał jej się oświadczyć, żeby wiedziała, że traktował ją poważnie i podjęła decyzję, a nie dlatego, że kochał ją bardziej niż kocha mnie - tak to sobie staram tłumaczyć...

Nie chciał. Gdyby chciał, to by to zrobił i to w podskokach zaraz po kupieniu pierścionka. Pierścionek kupił, bo był rodzinnym wymogiem, aby coś ruszyć do przodu i ów związek zalegalizować. Było to sztuczne i wymuszone. "Bo tak wypada". Nie wynikało z potrzeby serca.


Z tobą jest, bo chce.


I taka to jest różnica między wami.


Liczy się dla ciebie uczucie, którego doświadczasz każdego dnia, czy pusty i sztucznie wymuszony gest, abyś mogła zdjąć z garba rodzinę?

Dzięki za Twój punkt widzenia, jest pocieszający. Mam nadzieję, że jest ze mną, bo chce, chociaż z jakiegoś powodu nie ma potrzeby sobie mnie "zaklepywać". Pewnie moja przeprowadzka sprawia, że on w jakiś sposób czuje, że jestem już zaklepana, no i nie ma potrzeby podejmować dalszych kroków, bo ma już wszystkie "funkcje" na tacy. Ale jak mówiłam, gdybym się nie przeprowadziła, pewnie związek by się zakończył, bo funkcjonowanie na taką odległość na dłuższą metę nie miałoby sensu. Zresztą, w dzisiejszych czasach to jest już norma - mieszkanie przed ślubem. Czy dobre? Zależy na czym komu zależy, każdy musi ocenić sam.
Ja też jakoś nie wariowałabym na punkcie zaręczyn, ślubu, gdybym nie wiedziała, że jego była miała by to o wiele szybciej przy znacznie mniejszym zaangażowaniu. To sprawia, że czuję się w jakiś sposób gorsza.
Ale tak, na co dzień czuję, że jestem kochana, on bardzo się stara, jeśli mam jakieś sugestie, coś mi przeszkadza, on tego nie olewa i chce być dla mnie lepszy. To dla mnie ważne.

onaanna napisał/a:

Szanuj sie kobieto.. skoncz z desperacja. Ty chcesz miec meza na papierku i dziecko. Dziecko rozumiem. Ale meza na papierku? Po co? Bo tak wypada. Miec jakiegos meza?
Odp. na pytanie: czy jestes z nim szczesliwa?

Dzieci nie chcę. Na zaręczynach, ślubie też by mi średnio zależało, gdybym nie wiedziała, że do byłej przy jej znacznie mniejszym zaangażowaniu chciał lecieć z pierścionkiem po ledwo roku znajomości na odległość. A my jesteśmy już razem prawie 3 lata, w tym prawie 2 lata razem mieszkamy. Czuję się po prostu przez to od niej gorsza - tu tkwi problem. I prawdopodobnie jest to wyłącznie mój problem, bo czuję, że facet mnie po prostu kocha. Tak, na ogół jestem z nim szczęśliwa.

106

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
onaanna napisał/a:

Szanuj sie kobieto.. skoncz z desperacja. Ty chcesz miec meza na papierku i dziecko. Dziecko rozumiem. Ale meza na papierku? Po co? Bo tak wypada. Miec jakiegos meza?
Odp. na pytanie: czy jestes z nim szczesliwa?

No faktycznie, takich głupich czasów dożyliśmy. Głupia dziewczyna chce mieć męża, oszalała smile

107 Ostatnio edytowany przez onaanna (2024-01-30 01:06:59)

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
katarine93 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
katarine93 napisał/a:

Może dlatego chciał jej się oświadczyć, żeby wiedziała, że traktował ją poważnie i podjęła decyzję, a nie dlatego, że kochał ją bardziej niż kocha mnie - tak to sobie staram tłumaczyć...

Nie chciał. Gdyby chciał, to by to zrobił i to w podskokach zaraz po kupieniu pierścionka. Pierścionek kupił, bo był rodzinnym wymogiem, aby coś ruszyć do przodu i ów związek zalegalizować. Było to sztuczne i wymuszone. "Bo tak wypada". Nie wynikało z potrzeby serca.


Z tobą jest, bo chce.


I taka to jest różnica między wami.


Liczy się dla ciebie uczucie, którego doświadczasz każdego dnia, czy pusty i sztucznie wymuszony gest, abyś mogła zdjąć z garba rodzinę?

Dzięki za Twój punkt widzenia, jest pocieszający. Mam nadzieję, że jest ze mną, bo chce, chociaż z jakiegoś powodu nie ma potrzeby sobie mnie "zaklepywać". Pewnie moja przeprowadzka sprawia, że on w jakiś sposób czuje, że jestem już zaklepana, no i nie ma potrzeby podejmować dalszych kroków, bo ma już wszystkie "funkcje" na tacy. Ale jak mówiłam, gdybym się nie przeprowadziła, pewnie związek by się zakończył, bo funkcjonowanie na taką odległość na dłuższą metę nie miałoby sensu. Zresztą, w dzisiejszych czasach to jest już norma - mieszkanie przed ślubem. Czy dobre? Zależy na czym komu zależy, każdy musi ocenić sam.
Ja też jakoś nie wariowałabym na punkcie zaręczyn, ślubu, gdybym nie wiedziała, że jego była miała by to o wiele szybciej przy znacznie mniejszym zaangażowaniu. To sprawia, że czuję się w jakiś sposób gorsza.
Ale tak, na co dzień czuję, że jestem kochana, on bardzo się stara, jeśli mam jakieś sugestie, coś mi przeszkadza, on tego nie olewa i chce być dla mnie lepszy. To dla mnie ważne.

onaanna napisał/a:

Szanuj sie kobieto.. skoncz z desperacja. Ty chcesz miec meza na papierku i dziecko. Dziecko rozumiem. Ale meza na papierku? Po co? Bo tak wypada. Miec jakiegos meza?
Odp. na pytanie: czy jestes z nim szczesliwa?

Dzieci nie chcę. Na zaręczynach, ślubie też by mi średnio zależało, gdybym nie wiedziała, że do byłej przy jej znacznie mniejszym zaangażowaniu chciał lecieć z pierścionkiem po ledwo roku znajomości na odległość. A my jesteśmy już razem prawie 3 lata, w tym prawie 2 lata razem mieszkamy. Czuję się po prostu przez to od niej gorsza - tu tkwi problem. I prawdopodobnie jest to wyłącznie mój problem, bo czuję, że facet mnie po prostu kocha. Tak, na ogół jestem z nim szczęśliwa.

To zazdrosna jestes o byla? On ma jakis kontakt z nia?
Wspomina ja? Ona jest daleko czy w waszym miescie? Czy boisz sie ze on do niej wroci?

Jesli nie wspomina to okay. Nie ma sie co zamartwiac


.

108

Odp: Oświadczyny? Ani widu, ani słychu
onaanna napisał/a:

To zazdrosna jestes o byla? On ma jakis kontakt z nia?
Wspomina ja? Ona jest daleko czy w waszym miescie? Czy boisz sie ze on do niej wroci?

Jesli nie wspomina to okay. Nie ma sie co zamartwiac


.

Dokładnie, jestem o nią zazdrosna. On nie ma z nią kontaktu, twierdzi, że nie chce go mieć, bo nie potrzebuje. Co do wspominania, to bardzo rzadko, tylko jak temat w jakikolwiek sposób jej dotyczy, jej np. zawodu. Nigdy nie powiedział, że była lepsza ode mnie czy gorsza. Ona mieszka bardzo daleko, ale w naszym mieście bywa, choć raczej rzadko. Generalnie można uznać ich temat za całkowicie skończony.
Czy boję się, że do niej wróci? Hmmm
Szczerze, to chciałabym, żeby się odezwała do niego. Kiedyś, dawno temu, już będąc ze mną, powiedział, że nie chciałby się z nią widzieć, spotykać, bo bałby się, że wrócą stare uczucia. Byłam zdziwiona, bo wydawało mi się, że zaczynając nowy związek dawne uczucia powinny być już wygaszone. Ale tak, chciałabym, żeby się do niego odezwała. Jeśli poleciałby za nią, wiedziałabym przynajmniej na 100% na czym stoję, że on tak naprawdę chciał jej. Lepsze byłoby to niż trwanie w ułudzie. Jeśli by ją spławił, z kolei miałabym pewność, że chce mnie.

Posty [ 66 do 108 z 108 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Oświadczyny? Ani widu, ani słychu

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024