M!ri napisał/a:Czułabym dumę, że potrafiło wybrnąć z kłopotów.
Byłabyś dumna, że Cię okradło?
Szok...
A co miała zrobić? Zarobić te pieniadze prostytuując się na ulicy?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Jak w takiej sytuacji byście próbowały dogadywać się z rodzicami ?
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
M!ri napisał/a:Czułabym dumę, że potrafiło wybrnąć z kłopotów.
Byłabyś dumna, że Cię okradło?
Szok...
A co miała zrobić? Zarobić te pieniadze prostytuując się na ulicy?
JuliaUK33 napisał/a:misty256 napisał/a:Czy nawiązywanie relacji z rodzicami nie uważasz za przyzwoite ?
Osoba, ktora wyzywa rodzicow od betonow smie pouczac innych o przyzwoitosci
No bo są betonem, szczególnie ojciec (mama zdecydowanie mniej, widać że raczej chce odpuścić) skoro dla jakiś nieistotnych wydarzeń z przeszłości chcą zmarnować całą relację ze swoim dzieckiem.
Dla Ciebie to było nieistotne, dla nich widocznie nie. Widocznie jest to dla nich na tyle istotne, ze nie potrafią ot tak zamknąć rozdziału i zachowywać się względem Ciebie tak, jak wcześniej.
Ja też nie chciałabym, żeby moje dziecko tak lekko zrobiło sobie aborcję, a potem mówiło, ze to nieistotne wydarzenie. Wolałabym sama adoptować i wychować to dziecko. Gdybym dowiedziala się po fakcie i na dodatek nieświadomie sfinansowała całą zabawę, to uznałabym to za gigantyczną porażkę wychowawczą. Nie to, że sama aborcja nastąpiła, a to, ze dziecko nie przyszło nawet o tym porozmawiać.
Twój ojciec to jest prawilny społecznie człowiek. Chwała że jest tutaj jeszcze sporo mężczyzn, którzy rozumieją interes społeczny bardziej od interesu zdegenerowanej córeczki.
misty256 napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:Osoba, ktora wyzywa rodzicow od betonow smie pouczac innych o przyzwoitosci
No bo są betonem, szczególnie ojciec (mama zdecydowanie mniej, widać że raczej chce odpuścić) skoro dla jakiś nieistotnych wydarzeń z przeszłości chcą zmarnować całą relację ze swoim dzieckiem.
Dla Ciebie to było nieistotne, dla nich widocznie nie. Widocznie jest to dla nich na tyle istotne, ze nie potrafią ot tak zamknąć rozdziału i zachowywać się względem Ciebie tak, jak wcześniej.
Ja też nie chciałabym, żeby moje dziecko tak lekko zrobiło sobie aborcję, a potem mówiło, ze to nieistotne wydarzenie. Wolałabym sama adoptować i wychować to dziecko. Gdybym dowiedziala się po fakcie i na dodatek nieświadomie sfinansowała całą zabawę, to uznałabym to za gigantyczną porażkę wychowawczą. Nie to, że sama aborcja nastąpiła, a to, ze dziecko nie przyszło nawet o tym porozmawiać.
Wlasnie jezeli to nie prowo w co watpie to ona nie pomyslala, ze tez pozbawila rodzicow wnuka lub wnuczki? Dla nich to tez jest ciezkie. Najgorsze jest nie aborcja,ale jej brak wyrzutow sumienia ona to traktuje jak cos normalnego. Bo tak sa kobiety,ktore dokonuja aborcji ale pozniej tego zaluja. Tutaj mamy cechy typowe dla socjopatki zero refleksji po prostu usunelam wpadke, to tylko plod I tak nic nie czul a rodzice to beton
Bo tak sa kobiety,ktore dokonuja aborcji ale pozniej tego zaluja. Tutaj mamy cechy typowe dla socjopatki zero refleksji po prostu usunelam wpadke, to tylko plod I tak nic nie czul a rodzice to beton
Wierzę, że są kobiety które tego nie żałują i wiedzą, że to była dobra decyzja (nie potępiam tego, bo są różne sytuacje).
Ale sądzę, że nawet wtedy mądra kobieta wie, że to był wybór miedzy "mniejszym złem", a "większym złem". I to "mniejsze zło" wcale nie było takie lajtowe. Była to trudna decyzja i - mimo wszystko - wpływająca na życie.
Jeśli po kobiecie spłynie to jak po kaczce to moim zdaniem jest coś nie tak. Osobiście nie rozumiem jak aborcję można nazwać "jakimś tam nieważnym wydarzeniem". Faktycznie trochę trąci socjopatią. Zero refleksji nad własnym postępowaniem. Oraz zero empatii wobec odczuć innych (tu: rodziców).
Lady Loka napisał/a:misty256 napisał/a:No bo są betonem, szczególnie ojciec (mama zdecydowanie mniej, widać że raczej chce odpuścić) skoro dla jakiś nieistotnych wydarzeń z przeszłości chcą zmarnować całą relację ze swoim dzieckiem.
Dla Ciebie to było nieistotne, dla nich widocznie nie. Widocznie jest to dla nich na tyle istotne, ze nie potrafią ot tak zamknąć rozdziału i zachowywać się względem Ciebie tak, jak wcześniej.
Ja też nie chciałabym, żeby moje dziecko tak lekko zrobiło sobie aborcję, a potem mówiło, ze to nieistotne wydarzenie. Wolałabym sama adoptować i wychować to dziecko. Gdybym dowiedziala się po fakcie i na dodatek nieświadomie sfinansowała całą zabawę, to uznałabym to za gigantyczną porażkę wychowawczą. Nie to, że sama aborcja nastąpiła, a to, ze dziecko nie przyszło nawet o tym porozmawiać.
Wlasnie jezeli to nie prowo w co watpie to ona nie pomyslala, ze tez pozbawila rodzicow wnuka lub wnuczki? Dla nich to tez jest ciezkie. Najgorsze jest nie aborcja,ale jej brak wyrzutow sumienia ona to traktuje jak cos normalnego. Bo tak sa kobiety,ktore dokonuja aborcji ale pozniej tego zaluja. Tutaj mamy cechy typowe dla socjopatki zero refleksji po prostu usunelam wpadke, to tylko plod I tak nic nie czul a rodzice to beton
Większość kobiet nie żałuje aborcji więc spadaj z tą narracją że normalne jest kajanie się do końca życia.
Julka nareszcie ma okazję pokazać jaka to z niej kryształowa osoba. W gębie. Szkoda tylko że jej osiągnięcia jakoś temu przeczą.
Misty256 Twój ojciec ma prawo do swoich przekonań a Ty do swoich. Na podstawie tych przekonań jedno drugiemu wystawia złą opinię. Tak samo on nie powinien tego robić jak i Ty. Chcesz poszanowania swoich decyzji a jego nazywasz betonem? W tym momencie nie jesteś od niego lepsza.
Co się stało to się stało. Miałaś swoje powody a ojciec ma swoje.
Jak chcesz dobrych relacji to szanuj poglądy ojca nie wyrzekając się swoich, co jest możliwe niemniej trudne.
Nie spodziewaj się całkowitego wybaczenia, bo nie spełniasz warunków aby je uzyskać.
misty256 napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:To juz dostalas rady i odpowiedzi od innych czemu ciagniesz sama temat ? I tak uwazam, ze to prowo
No to skoro tak uważasz to po co ciągniesz temat który uważasz jedynie za prowo ? Nudzi ci się ? Zajmij się czymś pożytecznym.
Nie ty bedziesz mi dyktyowac co mam robic. Unikasz odpowiedzi na pytanie w ktorym tygodniu ciazy dokonalas aborcji,bo wiesz ,ze odpowiedz rozwiala by gownoburze jaka tu rozkrecilas
A czego Ty się czepiasz, co Cię obchodzi, który to był tydzień.. to nie jest tematem wątku, więc tylko go zaśmiecasz.
JuliaUK33 napisał/a:Bo tak sa kobiety,ktore dokonuja aborcji ale pozniej tego zaluja. Tutaj mamy cechy typowe dla socjopatki zero refleksji po prostu usunelam wpadke, to tylko plod I tak nic nie czul a rodzice to beton
Wierzę, że są kobiety które tego nie żałują i wiedzą, że to była dobra decyzja (nie potępiam tego, bo są różne sytuacje).
Ale sądzę, że nawet wtedy mądra kobieta wie, że to był wybór miedzy "mniejszym złem", a "większym złem". I to "mniejsze zło" wcale nie było takie lajtowe. Była to trudna decyzja i - mimo wszystko - wpływająca na życie.
Jeśli po kobiecie spłynie to jak po kaczce to moim zdaniem jest coś nie tak. Osobiście nie rozumiem jak aborcję można nazwać "jakimś tam nieważnym wydarzeniem". Faktycznie trochę trąci socjopatią. Zero refleksji nad własnym postępowaniem. Oraz zero empatii wobec odczuć innych (tu: rodziców).
No dobrze, ale własciwie to o co ci tak naprawdę chodzi ? I jakie zero refleksji ? Ani razu nigdzie nie napsałam że postąpiłam dobrze i słusznie, tylko że problem polega na tym że na tamte czasy nie było innego wyjścia. Gdybym dzisiaj zaszła w ciąże to bym oczywiście jej nie usunęła, ale wtedy w wieku 18 lat ciąża nie wchodziła w grę i koniec, miałam zupełnie inne plany.
JuliaUK33 napisał/a:misty256 napisał/a:No to skoro tak uważasz to po co ciągniesz temat który uważasz jedynie za prowo ? Nudzi ci się ? Zajmij się czymś pożytecznym.
Nie ty bedziesz mi dyktyowac co mam robic. Unikasz odpowiedzi na pytanie w ktorym tygodniu ciazy dokonalas aborcji,bo wiesz ,ze odpowiedz rozwiala by gownoburze jaka tu rozkrecilas
A czego Ty się czepiasz, co Cię obchodzi, który to był tydzień.. to nie jest tematem wątku, więc tylko go zaśmiecasz.
Bo na podstawie tej odpowiedzi wyszla by gownoburza z worka
madoja napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:Bo tak sa kobiety,ktore dokonuja aborcji ale pozniej tego zaluja. Tutaj mamy cechy typowe dla socjopatki zero refleksji po prostu usunelam wpadke, to tylko plod I tak nic nie czul a rodzice to beton
Wierzę, że są kobiety które tego nie żałują i wiedzą, że to była dobra decyzja (nie potępiam tego, bo są różne sytuacje).
Ale sądzę, że nawet wtedy mądra kobieta wie, że to był wybór miedzy "mniejszym złem", a "większym złem". I to "mniejsze zło" wcale nie było takie lajtowe. Była to trudna decyzja i - mimo wszystko - wpływająca na życie.
Jeśli po kobiecie spłynie to jak po kaczce to moim zdaniem jest coś nie tak. Osobiście nie rozumiem jak aborcję można nazwać "jakimś tam nieważnym wydarzeniem". Faktycznie trochę trąci socjopatią. Zero refleksji nad własnym postępowaniem. Oraz zero empatii wobec odczuć innych (tu: rodziców).No dobrze, ale własciwie to o co ci tak naprawdę chodzi ? I jakie zero refleksji ? Ani razu nigdzie nie napsałam że postąpiłam dobrze i słusznie, tylko że problem polega na tym że na tamte czasy nie było innego wyjścia. Gdybym dzisiaj zaszła w ciąże to bym oczywiście jej nie usunęła, ale wtedy w wieku 18 lat ciąża nie wchodziła w grę i koniec, miałam zupełnie inne plany.
Jakie zero reflejksi? No widac to po twoich wypowiedziach "to tylko plod" "nic nie czul" "przeciez nic sie nie stalo" "rodzice to beton" itd
Julka nareszcie ma okazję pokazaż jaka to z niej kryształowa osoba. W gębie. szkoda tylko że jej osiągnięcia jakoś temu przeczą.
Misty256 Twój ojciec ma prawo do swoich przekonań a Ty do swoich. Na podstawie tych przekonań jedno drugiemu wystawia złą opinię. Tak samo on nie powinien tego robić jak i Ty. Chcesz poszanowania swoich decyzji a jego nazywasz betonem? W tym momencie nie jesteś od niego lepsza.
Co się stało to się stało. Miałaś swoje powody a ojciec ma swoje.
Jak chcesz dobrych relacji to szanuj poglądy ojca nie wyrzekając się swoich, co jest możliwe niemniej trudne.
Nie spodziewaj się całkowitego wybaczenia, bo nie spełniasz warunków aby je uzyskać.
Po pierwsze beton nie jest jakimś mega obraźliwym stwierdzeniem, bo mogłabym go nazwać gorzej. Po drugie nie rozumiem tego popierania zachowania ojca przez niektórych. Dzieci trafiają do więzień za ciężkie przestępstwa, a rodzice sie na nich nie wypierają i im pomagają, tutaj właściwie nic takiego się nie stało i rodzice nie chcą mieć ze mną nic wspólnego nawet po tylu latach od tego wydarzenia.
Myślę, że jak już rozmawiasz z mamą, a ona porusza ten temat, powiedz tylko, że przeszłości nie zmienisz i nie chcesz więcej na ten temat rozmawiać...bo dalej nie wiem co tu nazywasz kłótnią, bo do kłótni potrzebne są dwie strony, więc nie przekonuj mamy do swoich poglądów, tylko ucinaj temat.
JuliaUK33 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Dla Ciebie to było nieistotne, dla nich widocznie nie. Widocznie jest to dla nich na tyle istotne, ze nie potrafią ot tak zamknąć rozdziału i zachowywać się względem Ciebie tak, jak wcześniej.
Ja też nie chciałabym, żeby moje dziecko tak lekko zrobiło sobie aborcję, a potem mówiło, ze to nieistotne wydarzenie. Wolałabym sama adoptować i wychować to dziecko. Gdybym dowiedziala się po fakcie i na dodatek nieświadomie sfinansowała całą zabawę, to uznałabym to za gigantyczną porażkę wychowawczą. Nie to, że sama aborcja nastąpiła, a to, ze dziecko nie przyszło nawet o tym porozmawiać.
Wlasnie jezeli to nie prowo w co watpie to ona nie pomyslala, ze tez pozbawila rodzicow wnuka lub wnuczki? Dla nich to tez jest ciezkie. Najgorsze jest nie aborcja,ale jej brak wyrzutow sumienia ona to traktuje jak cos normalnego. Bo tak sa kobiety,ktore dokonuja aborcji ale pozniej tego zaluja. Tutaj mamy cechy typowe dla socjopatki zero refleksji po prostu usunelam wpadke, to tylko plod I tak nic nie czul a rodzice to beton
Większość kobiet nie żałuje aborcji więc spadaj z tą narracją że normalne jest kajanie się do końca życia.
Tak, to prawda. Większość kobiet aborcji dokonuje świadomie i z pełną odpowiedzialnością. Żałują najczęściej kobiety które nie chciały wykonywać aborcji a musiały bo np ciąża zagrażała ich życiu itp. itd.
Lady Loka napisał/a:A oddałaś kasę?
Oczywiście. To była pierwsza rzecz którą zrobiłam po zarobieniu pieniędzy.
TRzeba było oddać dwa razy tyle co zabrałaś.
Zrobiłaś dwie rzeczy źle:
1. ukradłaś pieniądze
2. oszukałaś rodziców
Naprawiłaś pierwszą rzecz, czyli 1 bo zwróciłaś pieniądze.
A co z rzeczą nr 2?
W ramach nr 2 zwróć im drugie tyle.
Wiem, że to pieniądze, ale jeśli oni nie są milionerami to docenią twoją pracę, w któ©ej zarobiłaś pieniądze i im to oddajesz.
Krzywdy naprawiłaś, ale zadośćuczynienia zabrakło.
misty256 napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:Osoba, ktora wyzywa rodzicow od betonow smie pouczac innych o przyzwoitosci
No bo są betonem, szczególnie ojciec (mama zdecydowanie mniej, widać że raczej chce odpuścić) skoro dla jakiś nieistotnych wydarzeń z przeszłości chcą zmarnować całą relację ze swoim dzieckiem.
Dla Ciebie to było nieistotne, dla nich widocznie nie. Widocznie jest to dla nich na tyle istotne, ze nie potrafią ot tak zamknąć rozdziału i zachowywać się względem Ciebie tak, jak wcześniej.
Ja też nie chciałabym, żeby moje dziecko tak lekko zrobiło sobie aborcję, a potem mówiło, ze to nieistotne wydarzenie. Wolałabym sama adoptować i wychować to dziecko. Gdybym dowiedziala się po fakcie i na dodatek nieświadomie sfinansowała całą zabawę, to uznałabym to za gigantyczną porażkę wychowawczą. Nie to, że sama aborcja nastąpiła, a to, ze dziecko nie przyszło nawet o tym porozmawiać.
No to skoro byś coś uznała za porażkę wychowawczą to chyba nie jest dobry sposób żeby się wypinać na swoje własne dziecko, dlaczego dziecko ma płacić za to że jego rodzic popełnil błąd wychowawczy ? Czy to moja wina że tak mnie wychowali a nie inaczej że uznałam że lepiej ukraść te pieniadze i zrobić po swojemu niż nic nie kraść i porozmawiać z rodzicami ? Nie wybrałam tej drugiej opcji, bo wiedziałam że to 100% strata czasu. Jeszcze by mnie zamknęli w domu żeby tylko to dzieco urodziła.
Nie wiem po co żyć w konflikcie o coś co już dawno za nami.
Brakuje zadośćuczynienia.
Coś ekstra musisz zrobić.
Jak Ci żal kasy, to skop im ogródek, wymaluj mieszkanie, rób przez rok zakupy, albo coś... cokolwiek... coś więcej niż minimum ...
Na razie zrobiłaś minimum. Nic ekstra.
W dodatku oczekujesz aby zmienili swój światopogląd dla Ciebie.
Rozumiem twoje działania sprzed lat, ale teraz ... 5 lat później oprócz oddania kasy co zrobiłaś? Hę?
misty256 napisał/a:Lady Loka napisał/a:A oddałaś kasę?
Oczywiście. To była pierwsza rzecz którą zrobiłam po zarobieniu pieniędzy.
TRzeba było oddać dwa razy tyle co zabrałaś.
Zrobiłaś dwie rzeczy źle:
1. ukradłaś pieniądze
2. oszukałaś rodzicówNaprawiłaś pierwszą rzecz, czyli 1 bo zwróciłaś pieniądze.
A co z rzeczą nr 2?W ramach nr 2 zwróć im drugie tyle.
Wiem, że to pieniądze, ale jeśli oni nie są milionerami to docenią twoją pracę, w któ©ej zarobiłaś pieniądze i im to oddajesz.Krzywdy naprawiłaś, ale zadośćuczynienia zabrakło.
Kto z nas przynajmniej raz nie oszukał rodziców niech pierwszy rzuci kamieniem.
Wiem, że rodziców nie zmienię, po prostu przez myśl mi to nie przechodzi jak można mieć pretensje do swojego dziecka o coś co już dawno minęło.
Ty nie rozumiesz, że rodzice coś-tam-coś-tam.
A oni nie rozumieją, że Ty coś-tam-coś-tam.
I nie będzie zrozumienia, dopóki oni nie zobaczą czegoś ponad minimum w twoim zachowaniu.
Ty byś chciałą się dogadać, niskim kosztem, słowa nic nie kosztują.
Zamiast dogadywać się to zrób coś.
Gary napisał/a:misty256 napisał/a:Oczywiście. To była pierwsza rzecz którą zrobiłam po zarobieniu pieniędzy.
TRzeba było oddać dwa razy tyle co zabrałaś.
Zrobiłaś dwie rzeczy źle:
1. ukradłaś pieniądze
2. oszukałaś rodzicówNaprawiłaś pierwszą rzecz, czyli 1 bo zwróciłaś pieniądze.
A co z rzeczą nr 2?W ramach nr 2 zwróć im drugie tyle.
Wiem, że to pieniądze, ale jeśli oni nie są milionerami to docenią twoją pracę, w któ©ej zarobiłaś pieniądze i im to oddajesz.Krzywdy naprawiłaś, ale zadośćuczynienia zabrakło.
Kto z nas przynajmniej raz nie oszukał rodziców niech pierwszy rzuci kamieniem.
Nie bądź taka agresywna. To nie oskarżenie, tylko próbuję Ci pokazać wyjście z sytuacji.
Agnes76 napisał/a:Julka nareszcie ma okazję pokazaż jaka to z niej kryształowa osoba. W gębie. szkoda tylko że jej osiągnięcia jakoś temu przeczą.
Misty256 Twój ojciec ma prawo do swoich przekonań a Ty do swoich. Na podstawie tych przekonań jedno drugiemu wystawia złą opinię. Tak samo on nie powinien tego robić jak i Ty. Chcesz poszanowania swoich decyzji a jego nazywasz betonem? W tym momencie nie jesteś od niego lepsza.
Co się stało to się stało. Miałaś swoje powody a ojciec ma swoje.
Jak chcesz dobrych relacji to szanuj poglądy ojca nie wyrzekając się swoich, co jest możliwe niemniej trudne.
Nie spodziewaj się całkowitego wybaczenia, bo nie spełniasz warunków aby je uzyskać.Po pierwsze beton nie jest jakimś mega obraźliwym stwierdzeniem, bo mogłabym go nazwać gorzej. Po drugie nie rozumiem tego popierania zachowania ojca przez niektórych. Dzieci trafiają do więzień za ciężkie przestępstwa, a rodzice sie na nich nie wypierają i im pomagają, tutaj właściwie nic takiego się nie stało i rodzice nie chcą mieć ze mną nic wspólnego nawet po tylu latach od tego wydarzenia.
Czasem łatwiej jest wybaczyć dziecku więzienie gdy znajdzie się w nim na skutej nieszczęśliwego wypadku, błędu czy nagłych silnych emocji, niż gdy zrobi coś z premedytacją i planem. W Twoim przypadku działanie było celowe i przemyślane. Nie można tego niczym usprawiedliwić, dokładnie wiedziałaś co robisz. To był Twój świadomy wybór od początku do końca.
Zachwiałaś ich systemem wartości. Vide Julka. Zobacz jak się tutaj rzuca, grzmi z oburzenia, a samej daleko jej do doskonałości. Po prostu niektórzy już tak mają, że pewne sprawy są dla nich zasadnicze, bez możliwości negocjacji. W tym wypadku sprawa jest zero-jedynkowa.
Twoje powody mogą być dla Ciebie racjonalne a dla innych nie. Nie przekonasz ojca do swoich racji. On nigdy nie powie, że zrobiłaś dobrze.
Jedyne nad czym można pracować to przywrócenie poprawnych stosunków pomimo tego co się stało.
Ja nie oceniam Twojego wyboru. Każdy ma prawo do swoich decyzji i potem każdy z nimi żyje.
Nie chce tutaj wyrażać swojego zdania na ten temat bo nie mam prawa nikogo osądzać ani narzucać swojego systemu wartości.
Nie potępiam Cię
madoja napisał/a:M!ri napisał/a:Czułabym dumę, że potrafiło wybrnąć z kłopotów.
Byłabyś dumna, że Cię okradło?
Szok...Czytaj ze zrozumieniem. Nie że okradło tylko że wybrnęło z kłopotów.
Ha ha ha prowo trollo
misty256 napisał/a:Gary napisał/a:TRzeba było oddać dwa razy tyle co zabrałaś.
Zrobiłaś dwie rzeczy źle:
1. ukradłaś pieniądze
2. oszukałaś rodzicówNaprawiłaś pierwszą rzecz, czyli 1 bo zwróciłaś pieniądze.
A co z rzeczą nr 2?W ramach nr 2 zwróć im drugie tyle.
Wiem, że to pieniądze, ale jeśli oni nie są milionerami to docenią twoją pracę, w któ©ej zarobiłaś pieniądze i im to oddajesz.Krzywdy naprawiłaś, ale zadośćuczynienia zabrakło.
Kto z nas przynajmniej raz nie oszukał rodziców niech pierwszy rzuci kamieniem.
Nie bądź taka agresywna. To nie oskarżenie, tylko próbuję Ci pokazać wyjście z sytuacji.
Z tym, że żadne zadośćuczynienie fizyczne tu nie pomoże, bardziej może kajanie się w nieskończoność...
Lady Loka napisał/a:misty256 napisał/a:No bo są betonem, szczególnie ojciec (mama zdecydowanie mniej, widać że raczej chce odpuścić) skoro dla jakiś nieistotnych wydarzeń z przeszłości chcą zmarnować całą relację ze swoim dzieckiem.
Dla Ciebie to było nieistotne, dla nich widocznie nie. Widocznie jest to dla nich na tyle istotne, ze nie potrafią ot tak zamknąć rozdziału i zachowywać się względem Ciebie tak, jak wcześniej.
Ja też nie chciałabym, żeby moje dziecko tak lekko zrobiło sobie aborcję, a potem mówiło, ze to nieistotne wydarzenie. Wolałabym sama adoptować i wychować to dziecko. Gdybym dowiedziala się po fakcie i na dodatek nieświadomie sfinansowała całą zabawę, to uznałabym to za gigantyczną porażkę wychowawczą. Nie to, że sama aborcja nastąpiła, a to, ze dziecko nie przyszło nawet o tym porozmawiać.
No to skoro byś coś uznała za porażkę wychowawczą to chyba nie jest dobry sposób żeby się wypinać na swoje własne dziecko, dlaczego dziecko ma płacić za to że jego rodzic popełnil błąd wychowawczy ? Czy to moja wina że tak mnie wychowali a nie inaczej że uznałam że lepiej ukraść te pieniadze i zrobić po swojemu niż nic nie kraść i porozmawiać z rodzicami ? Nie wybrałam tej drugiej opcji, bo wiedziałam że to 100% strata czasu. Jeszcze by mnie zamknęli w domu żeby tylko to dzieco urodziła.
Tak, dzieci mamy, jakie mamy, to nasze geny i wychowanie, więc pretensje rodzice powinni mieć też do siebie... Dzieci kochamy bezwarunkowo, więc tu rodzice zawiedli również.
Jej rodzice to są bardzo porządni ludzi. Zależy im na porządku w narodzie. Za swoją niezłomną postawę powinni otrzymać medal od prezydenta.
Lady Loka napisał/a:misty256 napisał/a:No bo są betonem, szczególnie ojciec (mama zdecydowanie mniej, widać że raczej chce odpuścić) skoro dla jakiś nieistotnych wydarzeń z przeszłości chcą zmarnować całą relację ze swoim dzieckiem.
Dla Ciebie to było nieistotne, dla nich widocznie nie. Widocznie jest to dla nich na tyle istotne, ze nie potrafią ot tak zamknąć rozdziału i zachowywać się względem Ciebie tak, jak wcześniej.
Ja też nie chciałabym, żeby moje dziecko tak lekko zrobiło sobie aborcję, a potem mówiło, ze to nieistotne wydarzenie. Wolałabym sama adoptować i wychować to dziecko. Gdybym dowiedziala się po fakcie i na dodatek nieświadomie sfinansowała całą zabawę, to uznałabym to za gigantyczną porażkę wychowawczą. Nie to, że sama aborcja nastąpiła, a to, ze dziecko nie przyszło nawet o tym porozmawiać.
No to skoro byś coś uznała za porażkę wychowawczą to chyba nie jest dobry sposób żeby się wypinać na swoje własne dziecko, dlaczego dziecko ma płacić za to że jego rodzic popełnil błąd wychowawczy ? Czy to moja wina że tak mnie wychowali a nie inaczej że uznałam że lepiej ukraść te pieniadze i zrobić po swojemu niż nic nie kraść i porozmawiać z rodzicami ? Nie wybrałam tej drugiej opcji, bo wiedziałam że to 100% strata czasu. Jeszcze by mnie zamknęli w domu żeby tylko to dzieco urodziła.
Piekny fikolek logiczny. Piekny
Wspólczuje rodzicom.
Gary napisał/a:misty256 napisał/a:Oczywiście. To była pierwsza rzecz którą zrobiłam po zarobieniu pieniędzy.
TRzeba było oddać dwa razy tyle co zabrałaś.
Zrobiłaś dwie rzeczy źle:
1. ukradłaś pieniądze
2. oszukałaś rodzicówNaprawiłaś pierwszą rzecz, czyli 1 bo zwróciłaś pieniądze.
A co z rzeczą nr 2?W ramach nr 2 zwróć im drugie tyle.
Wiem, że to pieniądze, ale jeśli oni nie są milionerami to docenią twoją pracę, w któ©ej zarobiłaś pieniądze i im to oddajesz.Krzywdy naprawiłaś, ale zadośćuczynienia zabrakło.
Kto z nas przynajmniej raz nie oszukał rodziców niech pierwszy rzuci kamieniem.
Problemem jest twoja rozczeniowa postawa w stosunku do wlasnych rodzicow ktorej ty nie widzisz prowokatorko kazdy madry widzi,ze to prowo wystarczy poczytac twoje wypowiedzi
Po pierwsze beton nie jest jakimś mega obraźliwym stwierdzeniem, bo mogłabym go nazwać gorzej.
oni ciebie też mogliby nazywać gorzej
Po drugie nie rozumiem tego popierania zachowania ojca przez niektórych. Dzieci trafiają do więzień za ciężkie przestępstwa, a rodzice sie na nich nie wypierają i im pomagają, tutaj właściwie nic takiego się nie stało i rodzice nie chcą mieć ze mną nic wspólnego nawet po tylu latach od tego wydarzenia.
To, że tego nie rozumiesz świadczy tylko o tobie i twoich deficytach osobowościowych.
Gdybyś była moją córką, to już nie miałabyś wstępu do mojego domu.
Jej rodzice to są bardzo porządni ludzi. Zależy im na porządku w narodzie. Za swoją niezłomną postawę powinni otrzymać medal od prezydenta.
jasne
A potem ten prezydent niech się zajmuje wszystkimi starymi rodzicami.
Kobieta to nie maszynka do rodzenia dzieci na potrzeby innych ludzi.
misty256 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Dla Ciebie to było nieistotne, dla nich widocznie nie. Widocznie jest to dla nich na tyle istotne, ze nie potrafią ot tak zamknąć rozdziału i zachowywać się względem Ciebie tak, jak wcześniej.
Ja też nie chciałabym, żeby moje dziecko tak lekko zrobiło sobie aborcję, a potem mówiło, ze to nieistotne wydarzenie. Wolałabym sama adoptować i wychować to dziecko. Gdybym dowiedziala się po fakcie i na dodatek nieświadomie sfinansowała całą zabawę, to uznałabym to za gigantyczną porażkę wychowawczą. Nie to, że sama aborcja nastąpiła, a to, ze dziecko nie przyszło nawet o tym porozmawiać.
No to skoro byś coś uznała za porażkę wychowawczą to chyba nie jest dobry sposób żeby się wypinać na swoje własne dziecko, dlaczego dziecko ma płacić za to że jego rodzic popełnil błąd wychowawczy ? Czy to moja wina że tak mnie wychowali a nie inaczej że uznałam że lepiej ukraść te pieniadze i zrobić po swojemu niż nic nie kraść i porozmawiać z rodzicami ? Nie wybrałam tej drugiej opcji, bo wiedziałam że to 100% strata czasu. Jeszcze by mnie zamknęli w domu żeby tylko to dzieco urodziła.
Tak, dzieci mamy, jakie mamy, to nasze geny i wychowanie, więc pretensje rodzice powinni mieć też do siebie... Dzieci kochamy bezwarunkowo, więc tu rodzice zawiedli również.
Rozumiem ze rodzice nauczyli krasc pieniadze?
Paliwoda napisał/a:Jej rodzice to są bardzo porządni ludzi. Zależy im na porządku w narodzie. Za swoją niezłomną postawę powinni otrzymać medal od prezydenta.
jasne
A potem ten prezydent niech się zajmuje wszystkimi starymi rodzicami.Kobieta to nie maszynka do rodzenia dzieci na potrzeby innych ludzi.
Nikt nie rodzi dzieci na potrzeby innych
Paliwoda napisał/a:Jej rodzice to są bardzo porządni ludzi. Zależy im na porządku w narodzie. Za swoją niezłomną postawę powinni otrzymać medal od prezydenta.
jasne
A potem ten prezydent niech się zajmuje wszystkimi starymi rodzicami.Kobieta to nie maszynka do rodzenia dzieci na potrzeby innych ludzi.
Jesteś podobna do snoba, który nie chce chodzić do teatru, bo błędnie z góry zakłada, że tam jest sama nuda, bo tak wszyscy gadają wokół niego. Może w odniesieniu do urodzenia dziecka tak samo źle zakładasz, że macierzyństwo będzie niefajne?
misty256 napisał/a:Po pierwsze beton nie jest jakimś mega obraźliwym stwierdzeniem, bo mogłabym go nazwać gorzej.
oni ciebie też mogliby nazywać gorzej
misty256 napisał/a:Po drugie nie rozumiem tego popierania zachowania ojca przez niektórych. Dzieci trafiają do więzień za ciężkie przestępstwa, a rodzice sie na nich nie wypierają i im pomagają, tutaj właściwie nic takiego się nie stało i rodzice nie chcą mieć ze mną nic wspólnego nawet po tylu latach od tego wydarzenia.
To, że tego nie rozumiesz świadczy tylko o tobie i twoich deficytach osobowościowych.
Gdybyś była moją córką, to już nie miałabyś wstępu do mojego domu.
Ten zakaz wstępu nie byłby potrzebny, bo gdybyś był moim rodzicem to bym i bez zakazu nie przychodziła.
Agnes76 napisał/a:Paliwoda napisał/a:Jej rodzice to są bardzo porządni ludzi. Zależy im na porządku w narodzie. Za swoją niezłomną postawę powinni otrzymać medal od prezydenta.
jasne
A potem ten prezydent niech się zajmuje wszystkimi starymi rodzicami.Kobieta to nie maszynka do rodzenia dzieci na potrzeby innych ludzi.
Nikt nie rodzi dzieci na potrzeby innych
Tylko Ci się tak wydaje.
Gdyby decydenci nie mieli korzyści z dzieci swojego społeczeństwa to by tak o dzieci nie zabiegali.
Na świecie żyje osiem miliardów ludzi i ta liczba rośnie w zastraszającym tempie. Ciekawe dlaczego opowiada się kłamstwa o wyludnieniu ziemi gdy jest zupełnie odwrotnie?
Wiesz który właściciel niewolników był najbogatszy? Ten który miał ich najwięcej.
misty256 napisał/a:Agnes76 napisał/a:Julka nareszcie ma okazję pokazaż jaka to z niej kryształowa osoba. W gębie. szkoda tylko że jej osiągnięcia jakoś temu przeczą.
Misty256 Twój ojciec ma prawo do swoich przekonań a Ty do swoich. Na podstawie tych przekonań jedno drugiemu wystawia złą opinię. Tak samo on nie powinien tego robić jak i Ty. Chcesz poszanowania swoich decyzji a jego nazywasz betonem? W tym momencie nie jesteś od niego lepsza.
Co się stało to się stało. Miałaś swoje powody a ojciec ma swoje.
Jak chcesz dobrych relacji to szanuj poglądy ojca nie wyrzekając się swoich, co jest możliwe niemniej trudne.
Nie spodziewaj się całkowitego wybaczenia, bo nie spełniasz warunków aby je uzyskać.Po pierwsze beton nie jest jakimś mega obraźliwym stwierdzeniem, bo mogłabym go nazwać gorzej. Po drugie nie rozumiem tego popierania zachowania ojca przez niektórych. Dzieci trafiają do więzień za ciężkie przestępstwa, a rodzice sie na nich nie wypierają i im pomagają, tutaj właściwie nic takiego się nie stało i rodzice nie chcą mieć ze mną nic wspólnego nawet po tylu latach od tego wydarzenia.
Czasem łatwiej jest wybaczyć dziecku więzienie gdy znajdzie się w nim na skutej nieszczęśliwego wypadku, błędu czy nagłych silnych emocji, niż gdy zrobi coś z premedytacją i planem. W Twoim przypadku działanie było celowe i przemyślane. Nie można tego niczym usprawiedliwić, dokładnie wiedziałaś co robisz. To był Twój świadomy wybór od początku do końca.
Zachwiałaś ich systemem wartości. Vide Julka. Zobacz jak się tutaj rzuca, grzmi z oburzenia, a samej daleko jej do doskonałości. Po prostu niektórzy już tak mają, że pewne sprawy są dla nich zasadnicze, bez możliwości negocjacji. W tym wypadku sprawa jest zero-jedynkowa.
Twoje powody mogą być dla Ciebie racjonalne a dla innych nie. Nie przekonasz ojca do swoich racji. On nigdy nie powie, że zrobiłaś dobrze.
Jedyne nad czym można pracować to przywrócenie poprawnych stosunków pomimo tego co się stało.Ja nie oceniam Twojego wyboru. Każdy ma prawo do swoich decyzji i potem każdy z nimi żyje.
Nie chce tutaj wyrażać swojego zdania na ten temat bo nie mam prawa nikogo osądzać ani narzucać swojego systemu wartości.
Nie potępiam Cię
Ja nie oczekuje od nikogo że ktoś mi powie "dobrze wtedy zrobiłaś" bo ja zrobiłam to co wtedy uważałam za słuszne, a nie po to robiłam żeby teraz od kogokolwiek być poklepywana po plecach. Ja po prostu nie sądziłam że rodzice mogą wyznwać w XXI w. taki system wartości który uznaje za przyzwoite wyparcie się własnego dziecka.
Stało co się stało. Nie dąż na siłę skoro nie chcą i układaj sobie życie sama. Aborcję można wybaczyc gówniara byłaś i spanikowała,kradzież to lipa.
Życzę ci powodzenia.
Pewien tutejszy filozof świetnie by ci wyjaśnił zachowanie twoich rodziców: oni marginalizują cię dla dobra ogółu. Chcą dobrze dla społeczeństwa, a ty już jesteś dorosła, i nie wiedzieć czemu oczekujesz od nich aby wciąż podcierali ci pupę jak jakiemuś dzieciątku. Twoja zbrodnia w społecznych oczach jest niewybaczalna. Jesteś poza ogółem.
Gary napisał/a:misty256 napisał/a:Kto z nas przynajmniej raz nie oszukał rodziców niech pierwszy rzuci kamieniem.
Nie bądź taka agresywna. To nie oskarżenie, tylko próbuję Ci pokazać wyjście z sytuacji.
Z tym, że żadne zadośćuczynienie fizyczne tu nie pomoże, bardziej może kajanie się w nieskończoność...
Zadośćuczynienie tylko raz, jeden jedyny raz.
A co zrobi druga strona? Nie wiadomo.
Jednak gdyby autorka z odpowiednim narzutem ponad minimum coś zrobiła, to byłaby czysta. Wtedy piłka byłaby po stronie rodziców.
A teraz? Nie wiadomo... wzięła kasę... zwróciła kasę... wiarę im przełamała...
Nie można powiedzieć, że ona zrobiła wszystko co mogła.
Skoro byłas wtedy tak sprytna by oszukać rodziców, nie powiedzieć im o ciąży, tylko ukraść pieniądze, to czemu nagle zrobiłaś się taka głupia i im wszystko wypaplałaś?
Skoro rodzice są wierzący, i nic im nie powiedziałaś PRZED aborcją, to po cholerę powiedziałaś potem? Podjęłaś takie a nie inne decyzje, łącznie z kradzieżą i powinnaś być konsekwentna i nie psuć krwi tym biednym rodzicom.
Serio, głupota.
To już mogłaś brnąć dalej i po cichu odłożyć te pieniądze zamiast oficjalnie oddawać. Albo kłamać że to z powodu innej okoliczności. Że na wycieczkę, że dla potrzebującej koleżanki albo że narobiłaś długów.
A po drugie - może rodzice chcą widzieć po Tobie jakąś skruchę? A jak ciągle słyszą że to nic takiego, że to oni sa głupi i betony, przecież nic ważnego się nie stało, to nie dziwię się ich postawie.
Jeśli bardzo chcesz naprawić Wasz kontakt, to nawet UDAWAJ i powiedz że przykro Ci z powodu tamtej sytuacji, była dla Ciebie straszna. Ale czasu nie cofniesz.
PS. Tacy rygorystyczni, religijni rodzice a nie mieli problemu że nocujesz u chłopaka lub jedziesz sobie do Czech?
JuliaUK33 napisał/a:Agnes76 napisał/a:jasne
A potem ten prezydent niech się zajmuje wszystkimi starymi rodzicami.Kobieta to nie maszynka do rodzenia dzieci na potrzeby innych ludzi.
Nikt nie rodzi dzieci na potrzeby innych
Tylko Ci się tak wydaje.
Gdyby decydenci nie mieli korzyści z dzieci swojego społeczeństwa to by tak o dzieci nie zabiegali.
Na świecie żyje osiem miliardów ludzi i ta liczba rośnie w zastraszającym tempie. Ciekawe dlaczego opowiada się kłamstwa o wyludnieniu ziemi gdy jest zupełnie odwrotnie?Wiesz który właściciel niewolników był najbogatszy? Ten który miał ich najwięcej.
Julka myśli, że dzieci nie rodzimy dla świata, tylko dla siebie i są naszą własnością
Julka myśli, że dzieci nie rodzimy dla świata, tylko dla siebie i są naszą własnością
Myślę że postawa Julki też jest ważna w tym wątku, bo pokazuje postawę rodziców. Ona ma do niej prawo, oni też mają do niej prawo.
Ktoś może myśleć że to betonowe myślenie, ale to ignoranckie.
Ludzie maja prawo traktować aborcję jak morderstwo.
Rodzice autorki należą do takich ludzi.
Agnes76 napisał/a:JuliaUK33 napisał/a:Nikt nie rodzi dzieci na potrzeby innych
Tylko Ci się tak wydaje.
Gdyby decydenci nie mieli korzyści z dzieci swojego społeczeństwa to by tak o dzieci nie zabiegali.
Na świecie żyje osiem miliardów ludzi i ta liczba rośnie w zastraszającym tempie. Ciekawe dlaczego opowiada się kłamstwa o wyludnieniu ziemi gdy jest zupełnie odwrotnie?Wiesz który właściciel niewolników był najbogatszy? Ten który miał ich najwięcej.
Julka myśli, że dzieci nie rodzimy dla świata, tylko dla siebie i są naszą własnością
Nie powiedzialam, ze dzieci sa nasza wlasnoscia, bo dzieci kiedy dorosna ida w swiat. Chodzilo mi o to,ze rodzenie dzieci dla spoleczenstwa to nie argument, bo niewiadomo co z tych dzieci dla spoleczenstwa wyrosnie
Skoro byłas wtedy tak sprytna by oszukać rodziców, nie powiedzieć im o ciąży, tylko ukraść pieniądze, to czemu nagle zrobiłaś się taka głupia i im wszystko wypaplałaś?
Skoro rodzice są wierzący, i nic im nie powiedziałaś PRZED aborcją, to po cholerę powiedziałaś potem? Podjęłaś takie a nie inne decyzje, łącznie z kradzieżą i powinnaś być konsekwentna i nie psuć krwi tym biednym rodzicom.
Serio, głupota.
To już mogłaś brnąć dalej i po cichu odłożyć te pieniądze zamiast oficjalnie oddawać. Albo kłamać że to z powodu innej okoliczności. Że na wycieczkę, że dla potrzebującej koleżanki albo że narobiłaś długów.A po drugie - może rodzice chcą widzieć po Tobie jakąś skruchę? A jak ciągle słyszą że to nic takiego, że to oni sa głupi i betony, przecież nic ważnego się nie stało, to nie dziwię się ich postawie.
Jeśli bardzo chcesz naprawić Wasz kontakt, to nawet UDAWAJ i powiedz że przykro Ci z powodu tamtej sytuacji, była dla Ciebie straszna. Ale czasu nie cofniesz.
PS. Tacy rygorystyczni, religijni rodzice a nie mieli problemu że nocujesz u chłopaka lub jedziesz sobie do Czech?
Bo to prowokacja i gownoburza tez zwrocilam na to uwage, ze ukrywala sie z cala ciaza i aborcja,a nagle ja olsnilo I wszystko wypaplala rodzicom-chcialam jej to napisac, a mnie wyprzedziles. Dlatego zapytalam w ktorym tygodniu miala aborcje to do teraz nie odpowiedziala,zeby jej gownoburza nie wyszla na jaw
Agnes76 napisał/a:Paliwoda napisał/a:Jej rodzice to są bardzo porządni ludzi. Zależy im na porządku w narodzie. Za swoją niezłomną postawę powinni otrzymać medal od prezydenta.
jasne
A potem ten prezydent niech się zajmuje wszystkimi starymi rodzicami.Kobieta to nie maszynka do rodzenia dzieci na potrzeby innych ludzi.
Jesteś podobna do snoba, który nie chce chodzić do teatru, bo błędnie z góry zakłada, że tam jest sama nuda, bo tak wszyscy gadają wokół niego. Może w odniesieniu do urodzenia dziecka tak samo źle zakładasz, że macierzyństwo będzie niefajne?
Przyrównać urodzenie dziecka do wyjścia do teatru?
Ludu mój ludu....
Jeśli już mamy porównywać, to mężczyzna powinien do końca swoich dni żyć z matką swojego dziecka i utrzymywać ją, że ma spędzić życie z człowiekiem, którego nie chce w swoim życiu
Czy ktoś powie coś takiego mężczyźnie? Na pewni nie.
Więc dlaczego wmawia się kobietom, że mają urodzić dziecko którego nie chcą?
Skoro byłas wtedy tak sprytna by oszukać rodziców, nie powiedzieć im o ciąży, tylko ukraść pieniądze, to czemu nagle zrobiłaś się taka głupia i im wszystko wypaplałaś?
Skoro rodzice są wierzący, i nic im nie powiedziałaś PRZED aborcją, to po cholerę powiedziałaś potem? Podjęłaś takie a nie inne decyzje, łącznie z kradzieżą i powinnaś być konsekwentna i nie psuć krwi tym biednym rodzicom.
Serio, głupota.
To już mogłaś brnąć dalej i po cichu odłożyć te pieniądze zamiast oficjalnie oddawać. Albo kłamać że to z powodu innej okoliczności. Że na wycieczkę, że dla potrzebującej koleżanki albo że narobiłaś długów.A po drugie - może rodzice chcą widzieć po Tobie jakąś skruchę? A jak ciągle słyszą że to nic takiego, że to oni sa głupi i betony, przecież nic ważnego się nie stało, to nie dziwię się ich postawie.
Jeśli bardzo chcesz naprawić Wasz kontakt, to nawet UDAWAJ i powiedz że przykro Ci z powodu tamtej sytuacji, była dla Ciebie straszna. Ale czasu nie cofniesz.
PS. Tacy rygorystyczni, religijni rodzice a nie mieli problemu że nocujesz u chłopaka lub jedziesz sobie do Czech?
Po pierwsze gdzie ja uważam się za niewiadomo jak sprytną a po drugie skąd założenie że ja cokolwiek rodzicom wypaplałam ?
PS Co do wyjazdu czy nocowania u chłopaka. Co mnie już to obchodziło ? Byłam dorosła, miałam prawo spać gdzie chce jak i miałam prawo wyjechać sobie do Czech bez pytania ich o zgodę.
madoja napisał/a:Skoro byłas wtedy tak sprytna by oszukać rodziców, nie powiedzieć im o ciąży, tylko ukraść pieniądze, to czemu nagle zrobiłaś się taka głupia i im wszystko wypaplałaś?
Skoro rodzice są wierzący, i nic im nie powiedziałaś PRZED aborcją, to po cholerę powiedziałaś potem? Podjęłaś takie a nie inne decyzje, łącznie z kradzieżą i powinnaś być konsekwentna i nie psuć krwi tym biednym rodzicom.
Serio, głupota.
To już mogłaś brnąć dalej i po cichu odłożyć te pieniądze zamiast oficjalnie oddawać. Albo kłamać że to z powodu innej okoliczności. Że na wycieczkę, że dla potrzebującej koleżanki albo że narobiłaś długów.A po drugie - może rodzice chcą widzieć po Tobie jakąś skruchę? A jak ciągle słyszą że to nic takiego, że to oni sa głupi i betony, przecież nic ważnego się nie stało, to nie dziwię się ich postawie.
Jeśli bardzo chcesz naprawić Wasz kontakt, to nawet UDAWAJ i powiedz że przykro Ci z powodu tamtej sytuacji, była dla Ciebie straszna. Ale czasu nie cofniesz.
PS. Tacy rygorystyczni, religijni rodzice a nie mieli problemu że nocujesz u chłopaka lub jedziesz sobie do Czech?
Po pierwsze gdzie ja uważam się za niewiadomo jak sprytną a po drugie skąd założenie że ja cokolwiek rodzicom wypaplałam ?
PS Co do wyjazdu czy nocowania u chłopaka. Co mnie już to obchodziło ? Byłam dorosła, miałam prawo spać gdzie chce jak i miałam prawo wyjechać sobie do Czech bez pytania ich o zgodę.
To skad rodzice wiedza o aborcji?
Jeśli już mamy porównywać, to mężczyzna powinien do końca swoich dni żyć z matką swojego dziecka i utrzymywać ją, że ma spędzić życie z człowiekiem, którego nie chce w swoim życiu
Czy ktoś powie coś takiego mężczyźnie?
Ale to dlaczego oni się bzykali ze sobą? Bo tak naprawdę siebie nie chcieli? To co to był za seks? To się powinno wyjaśnić.
display napisał/a:Co wy macie na tym forum z tą aborcją? Jedziecie po autorce że nie ma sumienia, nie ma empatii, że jest psychopatką bo usunęła ciążę... nie potraficie zrozumieć, że nie dla każdego zapłodniona komórka to już dziecko? Niektórzy nie podchodzą do tego tak emocjonalnie jak wy, a wy zachowujecie się właśnie jak jej rodzice. Pouczacie ja i prawicie kazania a wg niej nic takiego się nie stało i ona ma prawo tak właśnie sądzić. Jeśli będzie chciała mieć dziecko to będzie miała w odpowiednim momencie.
Autorko a Ty na siłę nic nie zdziałasz, rodzice tacy są i już. Nie zmienisz tego więc zaakceptuj, ty masz prawo mieć swoje poglądy a oni swoje, nie możesz mieć im za złe że są konserwatywni.
Dokładnie tak jest. Gdybym mogła cofnąć czas do tego momentu kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży to postąpiłabym tak samo, po prostu nie wyobrażałam sobie mieć dziecka tak wcześnie, a miałam wtedy inne plany niż zmienianie pieluch. Jedyne o co mogę mieć wyrzuty sumienia to o to że ukradłam wtedy pieniądze, ale to wynkało po prostu z siły wyższej, kasę już oddałam dawno.
Wiem, że rodziców nie zmienię, po prostu przez myśl mi to nie przechodzi jak można mieć pretensje do swojego dziecka o coś co już dawno minęło.
Można, w tym sensie - bo to nie są klasyczne pretensje a jedynie rozczarowanie Twoją postawą -, że rodzice czują się za Ciebie odpowiedzialni, za to jak Cię ukształtowali wychowując. Zapewne z ICH PUNTKU WIDZENIA ponieśli w tym zakresie totalną klęskę.
Chodzi o to że moi rodzice od zawsze byli dosyć mocno konserwatywni, ja natomiast to totalne ich przeciwieństwo. Jak można już się domyśleć po pierwszym zdaniu takie relacje zawsze są burzliwe i generalnie u nas w domu rodzinnym wyjątków nie było, zawsze byłam tą złą. Jest jedna natomiast szczególna rzecz której rodzice nie mogą mi wybaczyć do dnia dzisiejszego, no może moja mama to jeszcze powiedzmy tak połowicznie, ale ojciec to już totalny beton. Chodzi o to że kiedy miałam 18 lat to zaliczyłam wpadkę. Oczywiście wiadomo, że ciąża w tym wieku absolutnie nie wchodziła w grę, ale z racji tego że byłam dorosła to mogłam podjąć decyzję samodzielnie co dalej zrobię. Oczywiście wiadomo co w takich sytuacjach jest pierwszym rozwiązaniem mianowicie usunięcie ciąży. Wiedziałam że w Polsce nikt mi tego zabiegu nie zrobi, więc postanowiłam po prostu ukraść pieniądze rodzicom na zabieg i zrobić go bezpiecznie i legalnie w Czechach, zamiast nielegalnie w jakiś podziemiach gdzie ktoś mógłby mi spaprać ten zabieg. Oczywiście wiedziałam od samego początku że to było bardzo bardzo głupie, no ale w takiej sytuacji naprawdę nie miałam innego wyjścia, to było rozwiązanie i tak lepsze niż donoszenie ciąży do końca a później utrzymanie dziecka kiedy jeszcze nie miało się nawet szkoły skończonej i zadnego zawodu. Po mimo tego że od tego wydarzania już minęło ponad 5 lat to rodzice do dnia dzisiejszego patrzą na mnie chłodno. Nie chcę pisać co oni o mnie gadają bo już mozna się domyśleć. Zatem czy wy w takiej sytuacji próbowalibyście jakoś to naprawić ? Czy lepiej po prostu mieć podejście na zasadzie "Jak wy nie chcecie mnie znać to ja prosić się o nic nie będę". Prosiłabym też żeby mnie niepotrzebnie nie oceniać o to co było 5 lat temu, to juz było na tyle dawno że nie ma już sensu mnie moralizować, byłam już wtedy dorosła i wiedziałam że innego wyjścia nie ma.
Ja bym próbowała naprawiać na początku, jeśli widziałabym szansę.Zależy jak oni się zachowują teraz, czy w ogóle nie chcą cię widzieć czy jednak się spotykacie. Jednak nic na siłę, masz swoje ukształtowane poglądy i powinni zdawać sobie z tego sprawę. Po prostu traktuj ich jak swoich rodziców z ich całym bogactwem zachowań i przekonań.Nie narzucaj się, ale bądź chętna do pomocy, gdy tego będą potrzebowali.Jeśli mama nie jest "betonem", to nawiązuj z nią kontakt.Każdy popełnia błędy, pomimo wszystko miałaś kilka innych możliwości, tylko wtedy ich nie dostrzegałaś. Nie ma człowieka , który nie robiłby błędów.
Rodzice nigdy Ci tej akcji nie wybaczą, myślę że o tym wiedziałaś od samego początku. Mają prawo do swoich poglądów i ocen. Przeprosiłaś ich chociaż za kradzież pieniędzy?...
Ty też oczywiście miałaś i masz prawo działać stosownie do swoich przekonań, ale nie możesz wymagać aby oni się do Ciebie dostosowali czy zapomnieli. Nie, już nigdy nie będzie między Wami jak kiedyś (ponad 5 lat temu). Rozumiem, że nie mieszkasz z nimi? Żyj po prostu swoim życiem, nie zabiegaj o nich, może sami kiedyś zechcą wyciągnąć do Ciebie rękę. Jak na razie się na to jednak nie zanosi. Zawiodłaś ich, żyj z tym. Można powiedzieć, że sama tego chciałaś...
Rodzice nigdy Ci tej akcji nie wybaczą, myślę że o tym wiedziałaś od samego początku. Mają prawo do swoich poglądów i ocen. Przeprosiłaś ich chociaż za kradzież pieniędzy?...
Ty też oczywiście miałaś i masz prawo działać stosownie do swoich przekonań, ale nie możesz wymagać aby oni się do Ciebie dostosowali czy zapomnieli. Nie, już nigdy nie będzie między Wami jak kiedyś (ponad 5 lat temu). Rozumiem, że nie mieszkasz z nimi? Żyj po prostu swoim życiem, nie zabiegaj o nich, może sami kiedyś zechcą wyciągnąć do Ciebie rękę. Jak na razie się na to jednak nie zanosi. Zawiodłaś ich, żyj z tym. Można powiedzieć, że sama tego chciałaś...
Oczywiście że przeprosiłam i nawet oddałam pieniądze, no ale jak widać to za mało. Myślę że dajesz dobre rady, mianowcie najlepiej żebym po prostu żyła po swojemu i nie przejmowała się nimi. Jeżeli z powodu tak nieistotnych wydarzeń sprzed 5 lat nie są w stanie mnie traktować normalnie to może nawet i lepiej ? W końcu po co mieć cokolwiek wspónego z ludźmi którzy wypierają się własnego dziecka ? Tacy rodzinni, tacy konserwatywni jednocześnie tacy hipokryci którzy wypną się na własne dziecko. Badź co bądź i tak wyszłam na tym lepiej niż jakbym się zdecydowała wtedy urodzic dziecko, no bo z czego niby bym je miała utrzymać ? Raczej nie z przychylności rodziców.
misty256 napisał/a:Chodzi o to że moi rodzice od zawsze byli dosyć mocno konserwatywni, ja natomiast to totalne ich przeciwieństwo. Jak można już się domyśleć po pierwszym zdaniu takie relacje zawsze są burzliwe i generalnie u nas w domu rodzinnym wyjątków nie było, zawsze byłam tą złą. Jest jedna natomiast szczególna rzecz której rodzice nie mogą mi wybaczyć do dnia dzisiejszego, no może moja mama to jeszcze powiedzmy tak połowicznie, ale ojciec to już totalny beton. Chodzi o to że kiedy miałam 18 lat to zaliczyłam wpadkę. Oczywiście wiadomo, że ciąża w tym wieku absolutnie nie wchodziła w grę, ale z racji tego że byłam dorosła to mogłam podjąć decyzję samodzielnie co dalej zrobię. Oczywiście wiadomo co w takich sytuacjach jest pierwszym rozwiązaniem mianowicie usunięcie ciąży. Wiedziałam że w Polsce nikt mi tego zabiegu nie zrobi, więc postanowiłam po prostu ukraść pieniądze rodzicom na zabieg i zrobić go bezpiecznie i legalnie w Czechach, zamiast nielegalnie w jakiś podziemiach gdzie ktoś mógłby mi spaprać ten zabieg. Oczywiście wiedziałam od samego początku że to było bardzo bardzo głupie, no ale w takiej sytuacji naprawdę nie miałam innego wyjścia, to było rozwiązanie i tak lepsze niż donoszenie ciąży do końca a później utrzymanie dziecka kiedy jeszcze nie miało się nawet szkoły skończonej i zadnego zawodu. Po mimo tego że od tego wydarzania już minęło ponad 5 lat to rodzice do dnia dzisiejszego patrzą na mnie chłodno. Nie chcę pisać co oni o mnie gadają bo już mozna się domyśleć. Zatem czy wy w takiej sytuacji próbowalibyście jakoś to naprawić ? Czy lepiej po prostu mieć podejście na zasadzie "Jak wy nie chcecie mnie znać to ja prosić się o nic nie będę". Prosiłabym też żeby mnie niepotrzebnie nie oceniać o to co było 5 lat temu, to juz było na tyle dawno że nie ma już sensu mnie moralizować, byłam już wtedy dorosła i wiedziałam że innego wyjścia nie ma.
Ja bym próbowała naprawiać na początku, jeśli widziałabym szansę.Zależy jak oni się zachowują teraz, czy w ogóle nie chcą cię widzieć czy jednak się spotykacie. Jednak nic na siłę, masz swoje ukształtowane poglądy i powinni zdawać sobie z tego sprawę. Po prostu traktuj ich jak swoich rodziców z ich całym bogactwem zachowań i przekonań.Nie narzucaj się, ale bądź chętna do pomocy, gdy tego będą potrzebowali.Jeśli mama nie jest "betonem", to nawiązuj z nią kontakt.Każdy popełnia błędy, pomimo wszystko miałaś kilka innych możliwości, tylko wtedy ich nie dostrzegałaś. Nie ma człowieka , który nie robiłby błędów.
Powiem tak, narzucać się więcej nie zamierzam, to wyjątkowo niezdrowe i nie w moim stylu. Jeżeli ich sumienie nie gryzie z powodu tego że wypięli się na własne dziecko to może nawet lepiej że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego ? Ja na tym nic nie tracę, no bo jestem dorosła i samodzielna, także nie są mi jakoś mocno potrzebni do szczęścia.
misty256 napisał/a:display napisał/a:Co wy macie na tym forum z tą aborcją? Jedziecie po autorce że nie ma sumienia, nie ma empatii, że jest psychopatką bo usunęła ciążę... nie potraficie zrozumieć, że nie dla każdego zapłodniona komórka to już dziecko? Niektórzy nie podchodzą do tego tak emocjonalnie jak wy, a wy zachowujecie się właśnie jak jej rodzice. Pouczacie ja i prawicie kazania a wg niej nic takiego się nie stało i ona ma prawo tak właśnie sądzić. Jeśli będzie chciała mieć dziecko to będzie miała w odpowiednim momencie.
Autorko a Ty na siłę nic nie zdziałasz, rodzice tacy są i już. Nie zmienisz tego więc zaakceptuj, ty masz prawo mieć swoje poglądy a oni swoje, nie możesz mieć im za złe że są konserwatywni.
Dokładnie tak jest. Gdybym mogła cofnąć czas do tego momentu kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży to postąpiłabym tak samo, po prostu nie wyobrażałam sobie mieć dziecka tak wcześnie, a miałam wtedy inne plany niż zmienianie pieluch. Jedyne o co mogę mieć wyrzuty sumienia to o to że ukradłam wtedy pieniądze, ale to wynkało po prostu z siły wyższej, kasę już oddałam dawno.
Wiem, że rodziców nie zmienię, po prostu przez myśl mi to nie przechodzi jak można mieć pretensje do swojego dziecka o coś co już dawno minęło.
Można, w tym sensie - bo to nie są klasyczne pretensje a jedynie rozczarowanie Twoją postawą -, że rodzice czują się za Ciebie odpowiedzialni, za to jak Cię ukształtowali wychowując. Zapewne z ICH PUNTKU WIDZENIA ponieśli w tym zakresie totalną klęskę.
Tylko że my tutaj rozmawiamy o czymś co się wydarzyło lata temu, a nie o czymś co się wydarzyło wczoraj.
szeptem napisał/a:Rodzice nigdy Ci tej akcji nie wybaczą, myślę że o tym wiedziałaś od samego początku. Mają prawo do swoich poglądów i ocen. Przeprosiłaś ich chociaż za kradzież pieniędzy?...
Ty też oczywiście miałaś i masz prawo działać stosownie do swoich przekonań, ale nie możesz wymagać aby oni się do Ciebie dostosowali czy zapomnieli. Nie, już nigdy nie będzie między Wami jak kiedyś (ponad 5 lat temu). Rozumiem, że nie mieszkasz z nimi? Żyj po prostu swoim życiem, nie zabiegaj o nich, może sami kiedyś zechcą wyciągnąć do Ciebie rękę. Jak na razie się na to jednak nie zanosi. Zawiodłaś ich, żyj z tym. Można powiedzieć, że sama tego chciałaś...Oczywiście że przeprosiłam i nawet oddałam pieniądze, no ale jak widać to za mało. Myślę że dajesz dobre rady, mianowcie najlepiej żebym po prostu żyła po swojemu i nie przejmowała się nimi. Jeżeli z powodu tak nieistotnych wydarzeń sprzed 5 lat nie są w stanie mnie traktować normalnie to może nawet i lepiej ? W końcu po co mieć cokolwiek wspónego z ludźmi którzy wypierają się własnego dziecka ? Tacy rodzinni, tacy konserwatywni jednocześnie tacy hipokryci którzy wypną się na własne dziecko. Badź co bądź i tak wyszłam na tym lepiej niż jakbym się zdecydowała wtedy urodzic dziecko, no bo z czego niby bym je miała utrzymać ? Raczej nie z przychylności rodziców.
Może oni po prostu nie chcą mieć nic wspólnego z kimś, kto wlasne dziecko zabił?
Znowu, piszę z ich perspektywy, nie własnej.
Pisałam Ci, że dla nich widocznie nie jest to nieistotne wydarzenie sprzed 5 lat.
Panna de Jones napisał/a:misty256 napisał/a:Dokładnie tak jest. Gdybym mogła cofnąć czas do tego momentu kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży to postąpiłabym tak samo, po prostu nie wyobrażałam sobie mieć dziecka tak wcześnie, a miałam wtedy inne plany niż zmienianie pieluch. Jedyne o co mogę mieć wyrzuty sumienia to o to że ukradłam wtedy pieniądze, ale to wynkało po prostu z siły wyższej, kasę już oddałam dawno.
Wiem, że rodziców nie zmienię, po prostu przez myśl mi to nie przechodzi jak można mieć pretensje do swojego dziecka o coś co już dawno minęło.
Można, w tym sensie - bo to nie są klasyczne pretensje a jedynie rozczarowanie Twoją postawą -, że rodzice czują się za Ciebie odpowiedzialni, za to jak Cię ukształtowali wychowując. Zapewne z ICH PUNTKU WIDZENIA ponieśli w tym zakresie totalną klęskę.
Tylko że my tutaj rozmawiamy o czymś co się wydarzyło lata temu, a nie o czymś co się wydarzyło wczoraj.
A ja zwracam uwagę na to, że upływ tych lat nie zmienia ich emocji odnośnie tego co ich spotkało. Możliwe że odbierają to jako bezpośrednią, osobistą tragedię. Możliwe więc że rodzice nigdy się z tym nie pogodzą, bo jest to dla nich zbyt ciężkie, zbyt dramatyczne. Twoja decyzja dotknęła także Twoich rodziców - być może na wielu płaszczyznach (wychowawczej - bezpośrednio, "strata" wnuka - może odbierają to także bezpośrednio) - i tak jak Ty miałaś do niej prawo, tak rodzice mają prawo jej nigdy nie zaakceptować i żeby wiedzieć z jakiej dokładnie przyczyny, na jakiej płaszczyźnie jest to dla nich porażka należałoby poznać punkt widzenia rodziców.
Tamiraa napisał/a:misty256 napisał/a:Chodzi o to że moi rodzice od zawsze byli dosyć mocno konserwatywni, ja natomiast to totalne ich przeciwieństwo. Jak można już się domyśleć po pierwszym zdaniu takie relacje zawsze są burzliwe i generalnie u nas w domu rodzinnym wyjątków nie było, zawsze byłam tą złą. Jest jedna natomiast szczególna rzecz której rodzice nie mogą mi wybaczyć do dnia dzisiejszego, no może moja mama to jeszcze powiedzmy tak połowicznie, ale ojciec to już totalny beton. Chodzi o to że kiedy miałam 18 lat to zaliczyłam wpadkę. Oczywiście wiadomo, że ciąża w tym wieku absolutnie nie wchodziła w grę, ale z racji tego że byłam dorosła to mogłam podjąć decyzję samodzielnie co dalej zrobię. Oczywiście wiadomo co w takich sytuacjach jest pierwszym rozwiązaniem mianowicie usunięcie ciąży. Wiedziałam że w Polsce nikt mi tego zabiegu nie zrobi, więc postanowiłam po prostu ukraść pieniądze rodzicom na zabieg i zrobić go bezpiecznie i legalnie w Czechach, zamiast nielegalnie w jakiś podziemiach gdzie ktoś mógłby mi spaprać ten zabieg. Oczywiście wiedziałam od samego początku że to było bardzo bardzo głupie, no ale w takiej sytuacji naprawdę nie miałam innego wyjścia, to było rozwiązanie i tak lepsze niż donoszenie ciąży do końca a później utrzymanie dziecka kiedy jeszcze nie miało się nawet szkoły skończonej i zadnego zawodu. Po mimo tego że od tego wydarzania już minęło ponad 5 lat to rodzice do dnia dzisiejszego patrzą na mnie chłodno. Nie chcę pisać co oni o mnie gadają bo już mozna się domyśleć. Zatem czy wy w takiej sytuacji próbowalibyście jakoś to naprawić ? Czy lepiej po prostu mieć podejście na zasadzie "Jak wy nie chcecie mnie znać to ja prosić się o nic nie będę". Prosiłabym też żeby mnie niepotrzebnie nie oceniać o to co było 5 lat temu, to juz było na tyle dawno że nie ma już sensu mnie moralizować, byłam już wtedy dorosła i wiedziałam że innego wyjścia nie ma.
Ja bym próbowała naprawiać na początku, jeśli widziałabym szansę.Zależy jak oni się zachowują teraz, czy w ogóle nie chcą cię widzieć czy jednak się spotykacie. Jednak nic na siłę, masz swoje ukształtowane poglądy i powinni zdawać sobie z tego sprawę. Po prostu traktuj ich jak swoich rodziców z ich całym bogactwem zachowań i przekonań.Nie narzucaj się, ale bądź chętna do pomocy, gdy tego będą potrzebowali.Jeśli mama nie jest "betonem", to nawiązuj z nią kontakt.Każdy popełnia błędy, pomimo wszystko miałaś kilka innych możliwości, tylko wtedy ich nie dostrzegałaś. Nie ma człowieka , który nie robiłby błędów.
Powiem tak, narzucać się więcej nie zamierzam, to wyjątkowo niezdrowe i nie w moim stylu. Jeżeli ich sumienie nie gryzie z powodu tego że wypięli się na własne dziecko to może nawet lepiej że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego ? Ja na tym nic nie tracę, no bo jestem dorosła i samodzielna, także nie są mi jakoś mocno potrzebni do szczęścia.
Odpowiedziałam tylko na twoje pytanie, nie zamierzam wpływać na ciebie w jakikolwiek sposób. Są rodzice i dzieci, które do końca życia sobie nie wybaczą i nie zapomną. To nie jest dobre moim zdaniem, dlatego uważam, że trzeba próbować. Inaczej będzie jak jest.
Jeżeli z powodu tak nieistotnych wydarzeń sprzed 5 lat nie są w stanie mnie traktować normalnie to może nawet i lepiej ?
wpadka, aborcja i kradzież pieniędzy na nią uważasz "nieistotnymi wydarzeniami"?
jesteś bezczelna, bez empatii, bez sumienia
i ty się dziwisz, że nie mogą traktować ciebie normalnie?
W końcu po co mieć cokolwiek wspónego z ludźmi którzy wypierają się własnego dziecka ?
ty swoje usunęłaś jako "nieistotny problem"
Tacy rodzinni, tacy konserwatywni jednocześnie tacy hipokryci którzy wypną się na własne dziecko.
ty jesteś hipokrytką
Ja na tym nic nie tracę, no bo jestem dorosła i samodzielna, także nie są mi jakoś mocno potrzebni do szczęścia.
ty im też nie jesteś do szczęścia potrzebna
Tylko że my tutaj rozmawiamy o czymś co się wydarzyło lata temu, a nie o czymś co się wydarzyło wczoraj.
myślisz, że przeszłość nie ma znaczenia? Uważasz, że twój czyn będzie kiedykolwiek zapomniany, czy wybaczony?
Znam sposób, a nawet kilka, byś była lepiej traktowana, a nawet by tobie wybaczyli, ale NIE podam żadnego.
1. Ty na to NIE zasługujesz.
2. Twoi rodzice NIE powinni wybaczyć takiej zimnej i bezrefleksyjnej osobie jak ty!!!
Farmer ja to się dziwię, że jej nie pogonili na drzewo.....że ona ma jeszcze jakieś pretensje do nich....szok i niedowierzanie.
Farmer ja to się dziwię, że jej nie pogonili na drzewo.....że ona ma jeszcze jakieś pretensje do nich....szok i niedowierzanie.
Jacy wy idealni...Kto by pomyślał.../jeśli to nie ironia Jack/
Dziewczynie i tak jest ciężko, niepotrzebne jej dobijanie, to po katolicku rozumiem
Jack Sparrow napisał/a:Farmer ja to się dziwię, że jej nie pogonili na drzewo.....że ona ma jeszcze jakieś pretensje do nich....szok i niedowierzanie.
Jacy wy idealni...Kto by pomyślał.../jeśli to nie ironia Jack/
Dziewczynie i tak jest ciężko, niepotrzebne jej dobijanie, to po katolicku rozumiem
Nie, to nie ironia.
Jestem antyklerykałem i nonteistą (choć może bardziej agnostykim).
Czy jest jej ciężko? Nie wiem. Ja tu widzę jedynie marudzenie. Nie widzę, aby faktycznie zdawała się rozumieć ważkość swoich czynów. A pamiętaj - jestem za aborcją, eutanazją i karą śmierci. Nie uważam, żeby życie ludzkie samo w sobie stanowiło jakąś większą wartość. A przynajmniej nie większą niż jakiegokolwiek innego stworzenia. A jednak rozumiem ciężar czynu. Zwłaszcza w kontekście tradycjonalizmu rodziców. A ona się zachowuje jakby podwędziła garść drobniaków ze stołu i pojechała do kosmetyczki, żeby zajęła się pryszczem. Ledwo skończyła 18stkę i zaliczyła wpadkę, a potem ukradła pieniądze i wyjechała do innego kraju dokonać aborcji. I ma pretensje do rodziców, że są....zawiedzeni jej postępowaniem?
misty256 napisał/a:Tamiraa napisał/a:Ja bym próbowała naprawiać na początku, jeśli widziałabym szansę.Zależy jak oni się zachowują teraz, czy w ogóle nie chcą cię widzieć czy jednak się spotykacie. Jednak nic na siłę, masz swoje ukształtowane poglądy i powinni zdawać sobie z tego sprawę. Po prostu traktuj ich jak swoich rodziców z ich całym bogactwem zachowań i przekonań.Nie narzucaj się, ale bądź chętna do pomocy, gdy tego będą potrzebowali.Jeśli mama nie jest "betonem", to nawiązuj z nią kontakt.Każdy popełnia błędy, pomimo wszystko miałaś kilka innych możliwości, tylko wtedy ich nie dostrzegałaś. Nie ma człowieka , który nie robiłby błędów.
Powiem tak, narzucać się więcej nie zamierzam, to wyjątkowo niezdrowe i nie w moim stylu. Jeżeli ich sumienie nie gryzie z powodu tego że wypięli się na własne dziecko to może nawet lepiej że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego ? Ja na tym nic nie tracę, no bo jestem dorosła i samodzielna, także nie są mi jakoś mocno potrzebni do szczęścia.
Odpowiedziałam tylko na twoje pytanie, nie zamierzam wpływać na ciebie w jakikolwiek sposób. Są rodzice i dzieci, które do końca życia sobie nie wybaczą i nie zapomną. To nie jest dobre moim zdaniem, dlatego uważam, że trzeba próbować. Inaczej będzie jak jest.
Próbować trzeba wtedy kiedy starania twoje dają pożądany przez ciebie efekt, tutaj tego efektu nie ma od 5 lat starań zatem dochodzę do wniosku że nie warto próbować, będą chcieli to sami się odezwą i tyle, kto wie może nawet prędzej się odezwą jak sama to oleje niż teraz jak próbuje dojśc do porozumienia.
Tamiraa napisał/a:misty256 napisał/a:Powiem tak, narzucać się więcej nie zamierzam, to wyjątkowo niezdrowe i nie w moim stylu. Jeżeli ich sumienie nie gryzie z powodu tego że wypięli się na własne dziecko to może nawet lepiej że nie chcą mieć ze mną nic wspólnego ? Ja na tym nic nie tracę, no bo jestem dorosła i samodzielna, także nie są mi jakoś mocno potrzebni do szczęścia.
Odpowiedziałam tylko na twoje pytanie, nie zamierzam wpływać na ciebie w jakikolwiek sposób. Są rodzice i dzieci, które do końca życia sobie nie wybaczą i nie zapomną. To nie jest dobre moim zdaniem, dlatego uważam, że trzeba próbować. Inaczej będzie jak jest.
Próbować trzeba wtedy kiedy starania twoje dają pożądany przez ciebie efekt, tutaj tego efektu nie ma od 5 lat starań zatem dochodzę do wniosku że nie warto próbować, będą chcieli to sami się odezwą i tyle, kto wie może nawet prędzej się odezwą jak sama to oleje niż teraz jak próbuje dojśc do porozumienia.
Dalej ciagniecie te prowokacje?
misty256 napisał/a:Jeżeli z powodu tak nieistotnych wydarzeń sprzed 5 lat nie są w stanie mnie traktować normalnie to może nawet i lepiej ?
wpadka, aborcja i kradzież pieniędzy na nią uważasz "nieistotnymi wydarzeniami"?
jesteś bezczelna, bez empatii, bez sumienia
i ty się dziwisz, że nie mogą traktować ciebie normalnie?
Tak, po 5 latach uważam te wydarzenia za nieistotne, no bo nie mają żadnego wpływu na moje życie. Gdyby tej wpadki nie było no to moje życie teraz by wyglądało tak samo jak wygląda teraz.
Jack Sparrow napisał/a:Farmer ja to się dziwię, że jej nie pogonili na drzewo.....że ona ma jeszcze jakieś pretensje do nich....szok i niedowierzanie.
Jacy wy idealni...Kto by pomyślał.../jeśli to nie ironia Jack/
Dziewczynie i tak jest ciężko, niepotrzebne jej dobijanie, to po katolicku rozumiem
Nie jest mi jakoś specjalnie ciężko, mam pracę, mam partnera, mam mieszkanie także jakoś żyję, a to że chciałam się pogodzić z rodzicami to raczej świadczy o mojej dobrej woli, a to że nie chcą jej wykorzystać no cóż, najwidoczniej nie warto się narzucać bo to przynosi tylko odwrotny skutek od zamierzonego. Poczekam aż sami przyjdą się pgoodzić i tyle, prędzej czy później na pewno to zrobią, kwestia czasu.
wieka napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:Farmer
Ledwo skończyła 18stkę i zaliczyła wpadkę, a potem ukradła pieniądze i wyjechała do innego kraju dokonać aborcji. I ma pretensje do rodziców, że są....zawiedzeni jej postępowaniem?
Z czego wszystkie pieniądze oddałam, więc naprawiłam swoje czyny, a wpadka i aborcja nie mają po tylu latach żadnego wpływu na moje obecne życie.
Strony Poprzednia 1 2 3 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Jak w takiej sytuacji byście próbowały dogadywać się z rodzicami ?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024