Ostatnio pisałam wam że boję się zadawać nurtujące mnie pytania mojej psychiatrce, ale dzięki odpowiedzi pewnej osoby na jednym z forów postanowiłam się przemóc i na jutrzejszej wizycie mam zamiar zadać jej jedno pytanie. Tylko że od kiedy się dzisiaj obudziłam i pomyślałam że muszę to jutro zrobić obleciał mnie strach... Może ktoś z was mógłby mnie dodatkowo zmotywować do tego kroku, tak żebym się nie zniechęciła? I oto jakie pytanie wybrałam: "Po jakim czasie przyjmowania leków mogę się spodziewać zniknięcia zaburzeń funkcji poznawczych (kojarzenia, pamięci, koncentracji, uwagi)? Pytam, bo martwię się że ten objaw depresji będzie stał mi na przeszkodzie w pełnym zaangażowaniu się w psychoterapię, która czeka mnie za ok. rok. Czy do czasu rozpoczęcia mojej psychoterapii zaburzenia funkcji poznawczych mają szansę zniknąć?", zapisałam je sobie na kartce i przeczytam je w gabinecie, choć najchętniej dałabym psychiatrce tę kartkę ze słowami "mam do pani pytanie, zapisałam je sobie na kartce, niech pani przeczyta", ale chyba lepiej będzie jak je przeczytam jej sama, prawda?
hinatro dobrze by było, gdybyś zdała sobie sprawę, że chodzisz do psycholożki dla siebie samej, aby sobie pomóc, a nie dlatego, żeby sprawić psycholożce przyjemność swoim zachowaniem i tam zostać pochwaloną.
To nie psycholożka ma się dobrze czuć na spotkaniu tylko Ty, to nie ona ma być z tego spotkania zadowolona tylko Ty masz skorzystać na jej pomocy. Ona jest, a przynajmniej powinna być, profesjonalistką, dlatego wszelkie obawy o jej samopoczucie czy niekomfortową sytuację w jakiej ją postawisz nie powinny wpływać na przebieg sesji.
Idziesz tam po pomoc. Gdybyś nie miała trudności w kontaktach nie miałabyś powodu aby do niej chodzić. Bez pokazania całego spektrum swoich problemów, ona nie jest w stanie właściwie ocenić z czym się mierzysz i w czym może Ci pomóc.
Dlatego czuj się tam na miejscu nawet gdy Twoje zachowanie będzie dalekie od tego, jak Twoim zadaniem powinnaś się zachowywać.