Czytając te i wiele innych podobnych tematów, ogarnia mnie zażenowanie..
Jak to jest, aby za swoje niepowodzenia obwiniać kompletnie obce osoby? Ta "logika" ma tyle krzywizn, żę doprawdy ciężko jest załapać jakiś związek przyczynowo-skutkowy.
Serio, jeśli ja odmawiam komuś, to niby jestem odpowiedzialny za jego krzywdę? Jakim prawem mam byc odpowiedzialny za prawie onbcą osobę? Absurd goni absurd!
Co do księżniczek: wydaje mi się, że istnieje jednak spora różnica między tzw. "pachnącą i roszczeniową paniusią, która sama nie ma nic do zaoferowania a dojrzałą, znajaćą swoją wartość kobietą. Kazdy człowiek ma jakieś oczekiwania czy wymagania- oszukiwanie się, że jest inaczej, świadczy tylko o zaburzeniu, totalnie skrzwionym odbiorze rzeczywistości. Skoro jedna kobeita z drugą jasno rpecyzują swoje wymagania, to dlaczego miałyby z nich rezygnować? Skoro ci faceci do nich nie pasują, dlaczego na siłę próbują tym kobietom wmówić "księżniczkowanie"? Poza tym, mam wrażenie, iż rzeczywiście KAŻDA, ale to każda kwestia, poruszana przez Panie, jest odbierana przez takich facetów jako atak czy obnoszenie się ze swoimi wymaganiami. CO będzie następne? Oczekiwanie, że facet będzie pracował, mieszkał sam czy potrafił sobie samemu w życiu poradzić okaże się "wymaganiem z kosmosu"?