Być Chadem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 2,042 ]

456 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-13 20:41:07)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie rozumiem czemu by to miało dyskwalifikować kobietę (o ile nie była to szydera)

Nie protestowałabym tym bardziej big_smile.

A jak odłożysz na półkę swoje ego i spróbujesz na chłodno przeanalizować, to jak myślisz: była szydera czy nie? big_smile

Znam swoją wartość i nie szukam jej potwierdzenia w oczach mężczyzn. Miejsce mojego ego z pewnością nie jest na półce. Jest dokładnie w tym miejscu w którym powinno być. Nie interesuje mnie co to było. Szkoda mi czasu na poddawanie takich tekstów chłodnej, racjonalnej analizie. Czas jest jedną z najcenniejszych rzeczy w życiu.

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Być Chadem?
R_ita2 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Tu się jakby "robi" pewna życiowa "statystyczna" "komplikacja"
Faceci ustawieni życiowo, ze statusem/pozycją,sukcesem, np zawodowym,
mający mądre i atrakcyjne żony to największa właściwie na pierwszym miejscu "listy"- grupa facetów mających romanse na boku,kochanki najróżniejsze na ogół jednak młodsze od żon

Czyli co Pasławku, musimy się z Istotką pogodzić, że będziemy przez naszych odnoszących sukcesy "chadów" zdradzane? big_smile W końcu wiesz, statystyka... tongue

Znając wasze wątki i to jak opisujecie swoich facetów, właśnie na to bym postawił.

458

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

okej, ja wiem, że na pewne rzeczy nie ma się wpływu. Tylko co ma zrobić kobieta, której nie podobają się niscy?

No wiesz, ja rozumiem, jeśli np. dziewczyna 175 cm odrzuci chłopaka 160 cm, nie ma na to wpływu, no ale ok. Ale jeśli dziewczyna 160 szuka chłopaka min. 185, no to już przesada. Dla mnie nie byłoby problemem, gdyby dziewczyna była wyższa ode mnie.

Ma się przemóc, bo mogą nie podobać się tylko grubi? wink

Poza tym niech chociaż da szansę temu niskiemu zamiast z góry odrzucać, może się zaprzyjaźnią, a może tak ją przekona charakterem, że nawet się zakocha i ten wzrost nie będzie miał znaczenia... smile

A i pewnie zanim się odrzuci grubego/grubą, trzeba poznać ewentualną historię choroby, żeby mieć pewność, że to na pewno jego/jej wina? wink

Nie.

No i tak sobie myślę, że to, co się podoba, jest też niezależne od tego, co się sobą reprezentuje. Mam fajną sylwetkę, ale myślę, że gdybym przytyła 30 kg, nie zmieniłby mi się gust. Nadal nie podobaliby mi się otyli, tyle że przy tym nie podobałabym się sama sobie. Dopóki nie hejtowałabym szczupłych za odrzucanie mnie z powodu wagi, podczas gdy sama odrzucałabym mężczyzn z tego powodu, gdzie leżałby problem?

Gdybym przytył też zapewne nie podobały mi się otyłe, ale wtedy nie mógłbym mieć pretensji o to, że szczupłe mnie nie chcą, bo byłaby to moja wina. I możliwe, że dałbym wtedy szansę grubszej, bo wtedy bylibyśmy na tym samym poziomie.

459

Odp: Być Chadem?
Magnolia88 napisał/a:

- status materialny - mogę śmiało napisać, że moje podejście do niego przez 30 lat życia przekreśliło mi co najmniej kilka fajnych znajomości. Długo myślałam, że pieniądze nie mają żadnego znaczenia, a liczy się tylko miłość. Byłam na tyle dzikusem, że nawet jak ktoś zapytał, gdzie pracuję lub czy (o zgrozo!) mam mieszkanie, od razu się odcinałam wink i najlepsze, że moja sytuacja finansowa była niezła, kupiłam wtedy mieszkanie w stolicy za gotówkę. Teraz już wiem, że oczywiście miłość jest bardzo ważna, ale pieniądze też.
Ja sponsora nie potrzebuję, ale oczekuję, żeby mężczyzna za siebie płacił. Bardzo lubię podróże, w najbliższej przyszłości planuję wypad do USA i Indonezji - nie chciałabym facetowi sponsorować takich wyjazdów. Tak samo jak ew. kupno nieruchomości w przyszłości - fajne byłoby zrzucić się po połowie. Czy tym samym jestem materialistką i patrzę na facetów przez pryzmat pieniędzy?

Nie, masz całkowicie racjonalne podejście. Sam lubię podróżować i chętnie gdzieś bym partnerkę zabrał, ale jeśli miałby to być długi i daleki wyjazd, jak ta Indonezja, to nie ma opcji, żeby tylko jedna osoba ponosiła wszystkie koszty. Materialistką byś była, gdybyś wymagała willi z basenem i ferrari w garażu albo żeby facet za ciebie wszędzie płacił. Mnie by było głupio, gdyby kobieta za mnie płaciła, nawet przez krótki czas...

- co do urody mężczyzn - mi najbardziej podobają się normalni, zwykli faceci, ale ważne, żeby ich uroda mnie nie odrzucała. Dla przykładu - jakiś czas temu spotkałam się z bardzo przeciętnym z twarzy mężczyzną, wzrost poniżej 170 cm, zakola. Ale super ciekawa i inteligentna rozmowa z nim, plus niesamowity męski głos sprawiły, że całe spotkanie wpatrywałam się w niego z uśmiechem na twarzy i spotkanie skończyło się w bardzo dobrej atmosferze. Niestety chyba jego zainteresowanie było lekko słabsze, bo kolega co prawda pisze, odzywa się, ale spotkania nie proponuje i trzeba odpuścić znajomość, cóż, życie;) chciałam tylko przełamać stereotyp mitycznej "hipergamii" kobiet, bo serio, przesadzacie z tym. Jest mnóstwo normalnych kobiet dookoła smile

No widzisz, on przynajmniej miał możliwość z Tobą porozmawiać, ja takiej opcji nie mam, bo jestem z góry odrzucany, a też wyglądam przeciętnie. Te normalne kobiety są dawno zajęte, bo na wolną to jeszcze nie trafiłem.

460

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

okej, ja wiem, że na pewne rzeczy nie ma się wpływu. Tylko co ma zrobić kobieta, której nie podobają się niscy?

No wiesz, ja rozumiem, jeśli np. dziewczyna 175 cm odrzuci chłopaka 160 cm, nie ma na to wpływu, no ale ok. Ale jeśli dziewczyna 160 szuka chłopaka min. 185, no to już przesada. Dla mnie nie byłoby problemem, gdyby dziewczyna była wyższa ode mnie.

Ma się przemóc, bo mogą nie podobać się tylko grubi? wink

Poza tym niech chociaż da szansę temu niskiemu zamiast z góry odrzucać, może się zaprzyjaźnią, a może tak ją przekona charakterem, że nawet się zakocha i ten wzrost nie będzie miał znaczenia... smile

Ale dlaczego przesada? To jest jakaś granica, że może podobać się maksymalnie 15 cm wyższy? Przecież to nie zawsze chodzi o różnicę we wzroście, czasem komuś po prostu podobają się wysocy mężczyźni. Tak samo, jak wysokiemu mężczyźnie mogą podobać się drobne kobiety. Przecież jakiś gust po prostu się ma, a Ty próbujesz to racjonalizować, wkładać w jakieś ramy. A dlaczego ktoś (niezależnie od płci) ma dawać szansę komuś, kto mu się nie podoba? Dlaczego jednej może się podobać facet 190 cm, a druga ma szukać niższego? Przecież to bez sensu.

461

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
Magnolia88 napisał/a:

- status materialny - mogę śmiało napisać, że moje podejście do niego przez 30 lat życia przekreśliło mi co najmniej kilka fajnych znajomości. Długo myślałam, że pieniądze nie mają żadnego znaczenia, a liczy się tylko miłość. Byłam na tyle dzikusem, że nawet jak ktoś zapytał, gdzie pracuję lub czy (o zgrozo!) mam mieszkanie, od razu się odcinałam wink i najlepsze, że moja sytuacja finansowa była niezła, kupiłam wtedy mieszkanie w stolicy za gotówkę. Teraz już wiem, że oczywiście miłość jest bardzo ważna, ale pieniądze też.
Ja sponsora nie potrzebuję, ale oczekuję, żeby mężczyzna za siebie płacił. Bardzo lubię podróże, w najbliższej przyszłości planuję wypad do USA i Indonezji - nie chciałabym facetowi sponsorować takich wyjazdów. Tak samo jak ew. kupno nieruchomości w przyszłości - fajne byłoby zrzucić się po połowie. Czy tym samym jestem materialistką i patrzę na facetów przez pryzmat pieniędzy?

Nie, masz całkowicie racjonalne podejście. Sam lubię podróżować i chętnie gdzieś bym partnerkę zabrał, ale jeśli miałby to być długi i daleki wyjazd, jak ta Indonezja, to nie ma opcji, żeby tylko jedna osoba ponosiła wszystkie koszty. Materialistką byś była, gdybyś wymagała willi z basenem i ferrari w garażu albo żeby facet za ciebie wszędzie płacił. Mnie by było głupio, gdyby kobieta za mnie płaciła, nawet przez krótki czas...

Moje pytanie było retoryczne wink

rakastankielia napisał/a:
Magnolia88 napisał/a:

- co do urody mężczyzn - mi najbardziej podobają się normalni, zwykli faceci, ale ważne, żeby ich uroda mnie nie odrzucała. Dla przykładu - jakiś czas temu spotkałam się z bardzo przeciętnym z twarzy mężczyzną, wzrost poniżej 170 cm, zakola. Ale super ciekawa i inteligentna rozmowa z nim, plus niesamowity męski głos sprawiły, że całe spotkanie wpatrywałam się w niego z uśmiechem na twarzy i spotkanie skończyło się w bardzo dobrej atmosferze. Niestety chyba jego zainteresowanie było lekko słabsze, bo kolega co prawda pisze, odzywa się, ale spotkania nie proponuje i trzeba odpuścić znajomość, cóż, życie;) chciałam tylko przełamać stereotyp mitycznej "hipergamii" kobiet, bo serio, przesadzacie z tym. Jest mnóstwo normalnych kobiet dookoła smile

No widzisz, on przynajmniej miał możliwość z Tobą porozmawiać, ja takiej opcji nie mam, bo jestem z góry odrzucany, a też wyglądam przeciętnie. Te normalne kobiety są dawno zajęte, bo na wolną to jeszcze nie trafiłem.

don't give up smile

462

Odp: Być Chadem?
Magnolia88 napisał/a:

don't give up smile

Nie poddaję, ale coraz trudniej, skoro każda mnie na wstępie odrzuca.

463

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Ale dlaczego przesada? To jest jakaś granica, że może podobać się maksymalnie 15 cm wyższy? Przecież to nie zawsze chodzi o różnicę we wzroście, czasem komuś po prostu podobają się wysocy mężczyźni.

Tu nie chodzi o jakąś konkretną różnicę, po prostu o ile jestem w stanie zrozumieć, że kobieta nie chce faceta niższego od siebie, to już niskich kobiet 160 szukających faceta minimum 185 nie rozumiem, przecież to w ogóle komicznie wygląda.

Tak samo, jak wysokiemu mężczyźnie mogą podobać się drobne kobiety. Przecież jakiś gust po prostu się ma, a Ty próbujesz to racjonalizować, wkładać w jakieś ramy.

No wiesz, mi też się podobają drobne kobiety, co nie oznacza, że odrzuciłbym taką, która nie jest.

A dlaczego ktoś (niezależnie od płci) ma dawać szansę komuś, kto mu się nie podoba? Dlaczego jednej może się podobać facet 190 cm, a druga ma szukać niższego? Przecież to bez sensu.

Nie chodziło mi o to, by na siłę wchodziła w związek, ale żeby chociaż nie odrzucała z góry, tak by chociaż relację koleżeńską mogli nawiązać.

464 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-01-13 22:56:25)

Odp: Być Chadem?

Mam wrażenie, że większość ludzi tutaj ignoruje moje posty ale i tak wypowiem się ponownie. Dwie kwestie:

1. W takiej formie jak obecnie ten temat będzie się ciągnął bez końca. Są tu zbyt duże różnice wiekowe pomiędzy użytkownikami. Niestety ale szanse na to, że ludzie mający 25 i 45 lat zrozumieją siebie i swoje problemy są niewielkie. Mimo iż to tylko 20 lat różnicy to jednak przemiany społeczne w XXI wieku następują tak szybko, że tacy pochodzą z innych czasów. Dla kogoś kto ma 40-50 lat niepojęte jest jak ktoś dziś mający 20-30 lat może nie potrafić wejść w związek i założyć rodziny. Widzę to po sobie i moich rodzicach. Kiedyś wystarczyło, że facet był dobrym człowiekiem i nie chodził codziennie pijany by znaleźć dziewczynę. Dziś bycie dobrym i trzeźwym nie ma żadnego znaczenia, a najbardziej liczy się to co można pokazać innym by udowodnić im, że jest się od nich lepszym. Przez ostatnie 30 lat kobiety mocno się zmieniły, a mężczyźni prawie wcale. Kobiety by chciały tak jak jest teraz w nowych czasach, mężczyźni by chcieli tak jak było te 30lat temu i dlatego coraz ciężej się dogadać.

2. Chyba trochę zbyt daleko zabrnęliście w tym temacie. Chodziło o bycie chadem i samo poznawanie ludzi, a później wchodzenie w związki. Zaczęliście pisać o współczesnych wymaganiach takich jak: ambicje, majętność, dawanie poczucia bezpieczeństwa itd. To wszystko nie powinno mieć żadnego znaczenia na samym początku kiedy się dopiero zawiera znajomość. Nad kwestiami takimi jak stan majątkowy, osiągnięcia zawodowe czy status społeczny można się zastanawiać na dalszym etapie związku, kiedy już się myśli o ślubie i wspólnym życiu aż po grób, a nie kiedy się dopiero poznaje daną osobę. Nie ma sensu się nawet zastanawiać nad takimi rzeczami jeśli się jeszcze nawet nie zna danej osoby. Wygląd oczywiście ma znaczenie i to fakt, że na jego podstawie powstaje pierwsze wrażenie i to ono decyduje o chęci rozwinięcia tej znajomości lub nie. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że gdybym spotkał dziewczynę która choć trochę mi się podoba z wyglądu to jedyne na co zwracałbym uwagę na tak wczesnym etapie to właśnie czy jest zwyczajnie dobrą osobą. Jak traktuje mnie, innych ludzi wokół, zwierzęta i najważniejsze ze wszystkiego czy czułbym się swobodnie w jej obecności. Gdyby dziewczyna sprawiała, że byłbym przy niej zestresowany, nerwowy, czułbym niepokój to nawet wygląd najpiękniejszej bogini by nie pomógł. Podobnie w kwestii intelektualnej choć nie mam tu na myśli stricte inteligencji. Wykształcenie tak na prawdę nie ma większego znaczenia bo nie jest żadnym wyznacznikiem prawdziwej inteligencji. Dla mnie ważne byłoby by rozmowa była luźna, miła i przyjemna i nie ma tu znaczenia czy rozmawialibyśmy o krowach i świniach czy fizyce kwantowej i reakcjach termojądrowych. Wygląd da się zmienić no nie licząc tego nieszczęsnego wzrostu, nad charakterem też można popracować choć jest to bardzo trudne więc moim zdaniem trochę za ostro podchodzicie w kwestii wymagań. Jak już pisałem wcześniej niektórzy ludzie potrzebują bodźca by się ogarnąć i stać lepszą wersją siebie, a nie ma lepszego bodźca niż osoba, na której im zależy. Oczywiście nie mówię tu o sytuacjach kiedy ktoś całkowicie nas odrzuca jakąś cechą wyglądu, charakteru czy zachowania tak jak ten gość ze sklepu z kalafiorami bo zmuszanie się do czegokolwiek nigdy nie daje pozytywnych rezultatów. Tak samo z pieniędzmi, które raz są, a raz może ich nie być. Czy nie byłoby lepiej zastanowić się jak moglibyśmy zarobić wspólnie, razem z drugą osobą zamiast już na starcie wymagać by ktoś był bogaty i ustawiony? Dwie osoby łatwiej wymyślą jak zarobić, jak to zrealizować i łatwiej im pójdzie sama praca. Tak samo jak jedna strona już jest bogata bo na przykład odziedziczyła duży majątek, to nie znaczy od razu, że ktoś biedny nie będzie dobrym partnerem. A może ten biedny jeśli tylko dostanie szansę w postaci wsparcia finansowego tej bogatej osoby to się okaże, że ma talent do interesów i jeszcze powiększy ten majątek. I jeszcze jedno, nie wiem czemu ludzie mają problem z tymi różnicami w majętności. Dla mnie dziewczyna mogłaby zarabiać 10x tyle co ja i nie przeszkadzałoby mi to. Powiem nawet więcej znam takie małżeństwo gdzie dziewczyna jest dziedziczką wielkiej fortuny i ma ponad 500 milionów na koncie, a facet był totalnym gołodupcem i nawet dziś zarabia ledwo średnią krajową, a mimo to są szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci. 

Jeśli to Ja tu czegoś nie rozumiem i piszę same głupoty to mnie poprawcie. Na prawdę chętnie poznam wasze zdanie na temat tego co tu napisałem.

465

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

1. W takiej formie jak obecnie ten temat będzie się ciągnął bez końca. Są tu zbyt duże różnice wiekowe pomiędzy użytkownikami. Niestety ale szanse na to, że ludzie mający 25 i 45 lat zrozumieją siebie i swoje problemy są niewielkie. Mimo iż to tylko 20 lat różnicy to jednak przemiany społeczne w XXI wieku następują tak szybko, że tacy pochodzą z innych czasów. Dla kogoś kto ma 40-50 lat niepojęte jest jak ktoś dziś mający 20-30 lat może nie potrafić wejść w związek i założyć rodziny. Widzę to po sobie i moich rodzicach. Kiedyś wystarczyło, że facet był dobrym człowiekiem i nie chodził codziennie pijany by znaleźć dziewczynę.

Dokładnie tak.

Dziś bycie dobrym i trzeźwym nie ma żadnego znaczenia, a najbardziej liczy się to co można pokazać innym by udowodnić im, że jest się od nich lepszym.

Głównie jednak wygląd.

Przez ostatnie 30 lat kobiety mocno się zmieniły, a mężczyźni prawie wcale. Kobiety by chciały tak jak jest teraz w nowych czasach, mężczyźni by chcieli tak jak było te 30lat temu i dlatego coraz ciężej się dogadać.

Częściowo się zgodzę. Kobiety twierdzą, że mężczyźni nie nadążają za zmianami, ale to nie o to chodzi zupełnie.

2. Chyba trochę zbyt daleko zabrnęliście w tym temacie. Chodziło o bycie chadem i samo poznawanie ludzi, a później wchodzenie w związki. Zaczęliście pisać o współczesnych wymaganiach takich jak: ambicje, majętność, dawanie poczucia bezpieczeństwa itd. To wszystko nie powinno mieć żadnego znaczenia na samym początku kiedy się dopiero zawiera znajomość. Nad kwestiami takimi jak stan majątkowy, osiągnięcia zawodowe czy status społeczny można się zastanawiać na dalszym etapie związku, kiedy już się myśli o ślubie i wspólnym życiu aż po grób, a nie kiedy się dopiero poznaje daną osobę. Nie ma sensu się nawet zastanawiać nad takimi rzeczami jeśli się jeszcze nawet nie zna danej osoby. Wygląd oczywiście ma znaczenie i to fakt, że na jego podstawie powstaje pierwsze wrażenie i to ono decyduje o chęci rozwinięcia tej znajomości lub nie. Z mojej perspektywy wygląda to tak, że gdybym spotkał dziewczynę która choć trochę mi się podoba z wyglądu to jedyne na co zwracałbym uwagę na tak wczesnym etapie to właśnie czy jest zwyczajnie dobrą osobą. Jak traktuje mnie, innych ludzi wokół, zwierzęta i najważniejsze ze wszystkiego czy czułbym się swobodnie w jej obecności. Gdyby dziewczyna sprawiała, że byłbym przy niej zestresowany, nerwowy, czułbym niepokój to nawet wygląd najpiękniejszej bogini by nie pomógł. Podobnie w kwestii intelektualnej choć nie mam tu na myśli stricte inteligencji. Wykształcenie tak na prawdę nie ma większego znaczenia bo nie jest żadnym wyznacznikiem prawdziwej inteligencji. Dla mnie ważne byłoby by rozmowa była luźna, miła i przyjemna i nie ma tu znaczenia czy rozmawialibyśmy o krowach i świniach czy fizyce kwantowej i reakcjach termojądrowych. Wygląd da się zmienić no nie licząc tego nieszczęsnego wzrostu, nad charakterem też można popracować choć jest to bardzo trudne więc moim zdaniem trochę za ostro podchodzicie w kwestii wymagań. Jak już pisałem wcześniej niektórzy ludzie potrzebują bodźca by się ogarnąć i stać lepszą wersją siebie, a nie ma lepszego bodźca niż osoba, na której im zależy. Oczywiście nie mówię tu o sytuacjach kiedy ktoś całkowicie nas odrzuca jakąś cechą wyglądu, charakteru czy zachowania tak jak ten gość ze sklepu z kalafiorami bo zmuszanie się do czegokolwiek nigdy nie daje pozytywnych rezultatów. Tak samo z pieniędzmi, które raz są, a raz może ich nie być. Czy nie byłoby lepiej zastanowić się jak moglibyśmy zarobić wspólnie, razem z drugą osobą zamiast już na starcie wymagać by ktoś był bogaty i ustawiony? Dwie osoby łatwiej wymyślą jak zarobić, jak to zrealizować i łatwiej im pójdzie sama praca. Tak samo jak jedna strona już jest bogata bo na przykład odziedziczyła duży majątek, to nie znaczy od razu, że ktoś biedny nie będzie dobrym partnerem. A może ten biedny jeśli tylko dostanie szansę w postaci wsparcia finansowego tej bogatej osoby to się okaże, że ma talent do interesów i jeszcze powiększy ten majątek. I jeszcze jedno, nie wiem czemu ludzie mają problem z tymi różnicami w majętności. Dla mnie dziewczyna mogłaby zarabiać 10x tyle co ja i nie przeszkadzałoby mi to. Powiem nawet więcej znam takie małżeństwo gdzie dziewczyna jest dziedziczką wielkiej fortuny i ma ponad 500 milionów na koncie, a facet był totalnym gołodupcem i nawet dziś zarabia ledwo średnią krajową, a mimo to są szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci. 

Jeśli to Ja tu czegoś nie rozumiem i piszę same głupoty to mnie poprawcie. Na prawdę chętnie poznam wasze zdanie na temat tego co tu napisałem.

Zgadzam się. Bardzo proste fakty.

466

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

Ale dlaczego przesada? To jest jakaś granica, że może podobać się maksymalnie 15 cm wyższy? Przecież to nie zawsze chodzi o różnicę we wzroście, czasem komuś po prostu podobają się wysocy mężczyźni.

Tu nie chodzi o jakąś konkretną różnicę, po prostu o ile jestem w stanie zrozumieć, że kobieta nie chce faceta niższego od siebie, to już niskich kobiet 160 szukających faceta minimum 185 nie rozumiem, przecież to w ogóle komicznie wygląda.

Tak samo, jak wysokiemu mężczyźnie mogą podobać się drobne kobiety. Przecież jakiś gust po prostu się ma, a Ty próbujesz to racjonalizować, wkładać w jakieś ramy.

No wiesz, mi też się podobają drobne kobiety, co nie oznacza, że odrzuciłbym taką, która nie jest.

A dlaczego ktoś (niezależnie od płci) ma dawać szansę komuś, kto mu się nie podoba? Dlaczego jednej może się podobać facet 190 cm, a druga ma szukać niższego? Przecież to bez sensu.

Nie chodziło mi o to, by na siłę wchodziła w związek, ale żeby chociaż nie odrzucała z góry, tak by chociaż relację koleżeńską mogli nawiązać.

Okej, ja myślałam, że mówimy o związkach. Nie wiem, co ma wygląd do relacji koleżeńskich, ja tam mam w nosie, jak wyglądają moi znajomi.

Ale. Ale jeśli mowa o związkach, to znowu: mam wrażenie, że chciałbyś dyktować, co kobietom może nie odpowiadać, a na co muszą się godzić. A tak nigdy nie będzie. "Nie to piękne, co piękne, ale to, co się komu podoba". I w drugą stronę tak samo, jak się nie podoba, to się nie podoba i tyle. Czyjegoś gustu nie musisz rozumieć (jak z tym pragnieniem wysokiego przez niską), ale warto byłoby go zaakceptować, dać każdemu prawo do własnych wyborów, nawet tych niezrozumiałych dla Ciebie. Tylko co tu jest do rozumienia tak naprawdę? Jednemu podoba się to, a drugiemu tamto, jeden nie zaakceptuje tego, a drugi tamtego. Mnie odpycha otyłość, Asię - niski wzrost, Wojtka - pryszcze, Zuzię - obgryzione paznokcie, a Krzysia - krótkie włosy. Czy to, że ktoś tego nie rozumie/nie akceptuje/uważa to za niesprawiedliwe, coś zmieni?

467 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2023-01-13 23:46:54)

Odp: Być Chadem?
BEKAśmiechu napisał/a:
R_ita2 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Tu się jakby "robi" pewna życiowa "statystyczna" "komplikacja"
Faceci ustawieni życiowo, ze statusem/pozycją,sukcesem, np zawodowym,
mający mądre i atrakcyjne żony to największa właściwie na pierwszym miejscu "listy"- grupa facetów mających romanse na boku,kochanki najróżniejsze na ogół jednak młodsze od żon

Czyli co Pasławku, musimy się z Istotką pogodzić, że będziemy przez naszych odnoszących sukcesy "chadów" zdradzane? big_smile W końcu wiesz, statystyka... tongue

Znając wasze wątki i to jak opisujecie swoich facetów, właśnie na to bym postawił.

Przecież to by nie było takie złe! Potwierdziłoby tylko moją tezę, że na mnie nie zasługuje. I w głębi serduszka, które mnie tak teraz boli, oj jak bardzo boli, mam nadzieję, że zrobi to jak najszybciej smile

468

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Okej, ja myślałam, że mówimy o związkach. Nie wiem, co ma wygląd do relacji koleżeńskich, ja tam mam w nosie, jak wyglądają moi znajomi.

Znaczy mówimy o związkach, ale zanim do tego dojdzie, to trzeba się poznać.

Ale. Ale jeśli mowa o związkach, to znowu: mam wrażenie, że chciałbyś dyktować, co kobietom może nie odpowiadać, a na co muszą się godzić. A tak nigdy nie będzie.

Nie, każdy może mieć wymagania jakie chce, ale też ja mogę to krytykować.

"Nie to piękne, co piękne, ale to, co się komu podoba". I w drugą stronę tak samo, jak się nie podoba, to się nie podoba i tyle. Czyjegoś gustu nie musisz rozumieć (jak z tym pragnieniem wysokiego przez niską), ale warto byłoby go zaakceptować, dać każdemu prawo do własnych wyborów, nawet tych niezrozumiałych dla Ciebie. Tylko co tu jest do rozumienia tak naprawdę? Jednemu podoba się to, a drugiemu tamto, jeden nie zaakceptuje tego, a drugi tamtego. Mnie odpycha otyłość, Asię - niski wzrost, Wojtka - pryszcze, Zuzię - obgryzione paznokcie, a Krzysia - krótkie włosy. Czy to, że ktoś tego nie rozumie/nie akceptuje/uważa to za niesprawiedliwe, coś zmieni?

Oczywiście, akceptuję. Ale taka niska dziewczyna zazwyczaj przykrywa kompleksy na punkcie wzrostu tym wysokim facetem, poza tym jak niski mężczyzna ma kogoś znaleźć, skoro nawet niskie go nie chcą?

469 Ostatnio edytowany przez Magnolia88 (2023-01-14 10:27:21)

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

  Tak samo z pieniędzmi, które raz są, a raz może ich nie być. Czy nie byłoby lepiej zastanowić się jak moglibyśmy zarobić wspólnie, razem z drugą osobą zamiast już na starcie wymagać by ktoś był bogaty i ustawiony? Dwie osoby łatwiej wymyślą jak zarobić, jak to zrealizować i łatwiej im pójdzie sama praca. Tak samo jak jedna strona już jest bogata bo na przykład odziedziczyła duży majątek, to nie znaczy od razu, że ktoś biedny nie będzie dobrym partnerem. A może ten biedny jeśli tylko dostanie szansę w postaci wsparcia finansowego tej bogatej osoby to się okaże, że ma talent do interesów i jeszcze powiększy ten majątek. I jeszcze jedno, nie wiem czemu ludzie mają problem z tymi różnicami w majętności. Dla mnie dziewczyna mogłaby zarabiać 10x tyle co ja i nie przeszkadzałoby mi to. Powiem nawet więcej znam takie małżeństwo gdzie dziewczyna jest dziedziczką wielkiej fortuny i ma ponad 500 milionów na koncie, a facet był totalnym gołodupcem i nawet dziś zarabia ledwo średnią krajową, a mimo to są szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci. 

Jeśli to Ja tu czegoś nie rozumiem i piszę same głupoty to mnie poprawcie. Na prawdę chętnie poznam wasze zdanie na temat tego co tu napisałem.

No dobrze, czyli jak w praktyce mogłoby to wyglądać u ludzi w wieku 30+: Poznaję kogoś z kiepską pracą, ale zakochuję się. Zapraszam do zamieszkania w moim mieszkaniu, wspieram finansowo, motywuję do poprawy swojej sytuacji. W tym czasie rezygnuję z mojego życia, takiego jak lubię, czyli wyjazdów zagranicznych, restauracji, wyjść na miasto. Mój partner zaczyna rozglądać się za kursami/szkoleniami, dzięki którym mógłby się przekwalifikować. Uczestniczy w nich ok. roku czasu, poszukiwanie pracy w innej dziedzinie niż dotychczas też zajmuje dużo czasu. Znajduje ją, zaczyna od pozycji juniora, czyli studenta lub osoby tuż po studiach, czyli nadal bardzo kiepska pensja. Żeby mieć szansę na niewielką podwyżkę/awans, mijają kolejne ok. 2 lata. Ja w tym czasie pracuję i finansowo jestem głową. W międzyczasie zachodzę w ciążę, muszę sama kupić dla nas większe mieszkanie (bo na partnera z wiadomych względów liczyć nie mogę). Z macierzyńskiego muszę szybko wracać do pracy i żyć w ciągłym stresie, żebym przez moje zwolnienia na dziecko sama nie została zwolniona, bo przecież jestem finansową głową rodziny. W międzyczasie mój partner stwierdza, że ta nowa lepsza praca to tak nie bardzo, więc założy swój biznes, bo ma talent do interesów, ale muszę na starcie w niego zainwestować. Więc ja ogarniając swoją pracę, dzieci, dom, nadal któryś rok wspieram finansowo mojego partnera i jestem głową rodziny... Rozkręcanie i inwestowanie w biznes trwa ok. 2 lat, kiedy dopiero może przynosić zyski pokrywające nakłady (jeśli w ogóle wypali, bo nie zapominajmy, że większość start-upów upada w ciągu pierwszego roku-dwóch istnienia). W tym momencie ego mojego partnera boooost, dochodzi do wniosku że już nic do mnie nie czuje, chciałby innego życia i odchodzi do innej kobiety wink

Tak to mogłoby po krótce wyglądać, czy któraś kobieta na to się zgodzi? nie wiem, ale ja nie smile

Oczywiście inaczej wygląda sprawa, gdyby mój partner stracił pracę/zachorował i miałabym go czasowo utrzymywać - wtedy jak najbardziej mógłby liczyć na moje wsparcie smile

470

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

Okej, ja myślałam, że mówimy o związkach. Nie wiem, co ma wygląd do relacji koleżeńskich, ja tam mam w nosie, jak wyglądają moi znajomi.

Znaczy mówimy o związkach, ale zanim do tego dojdzie, to trzeba się poznać.

To zależy od tego, jak się poznaje. Jak poznasz kogoś w pracy, na spotkaniu ze znajomymi, gdziekolwiek przypadkowo, to nie wiesz, "po co" poznajesz. Tzn. jeśli nie zakładasz, że to się ma rozwijać w stronę związku, tylko np. koleżeństwa, to okej, wygląd nieważny. Ale jak poznajesz kogoś bardziej celowo, zagadujesz ewidentnie związkowo albo korzystasz z portali randkowych tak, że wiadomo, że ma to dążyć do związku, to nie ma znaczenia, że dopiero się kogoś poznało, odrzucić za cokolwiek można na wstępie, bo to tak naprawdę żadna relacja koleżeńska.

rakastankielia napisał/a:

Ale. Ale jeśli mowa o związkach, to znowu: mam wrażenie, że chciałbyś dyktować, co kobietom może nie odpowiadać, a na co muszą się godzić. A tak nigdy nie będzie.

Nie, każdy może mieć wymagania jakie chce, ale też ja mogę to krytykować.

Krytykować można zawsze i wszystko, ale to ma dla mnie tyle sensu, co gdybyś krytykował mnie za to, jakie ja mam meble w kuchni - że takie, jak podobają się mi, a nie Tobie. wink A chyba jednak byłoby dziwne, gdyby było odwrotnie, nie sądzisz? tongue

rakastankielia napisał/a:

"Nie to piękne, co piękne, ale to, co się komu podoba". I w drugą stronę tak samo, jak się nie podoba, to się nie podoba i tyle. Czyjegoś gustu nie musisz rozumieć (jak z tym pragnieniem wysokiego przez niską), ale warto byłoby go zaakceptować, dać każdemu prawo do własnych wyborów, nawet tych niezrozumiałych dla Ciebie. Tylko co tu jest do rozumienia tak naprawdę? Jednemu podoba się to, a drugiemu tamto, jeden nie zaakceptuje tego, a drugi tamtego. Mnie odpycha otyłość, Asię - niski wzrost, Wojtka - pryszcze, Zuzię - obgryzione paznokcie, a Krzysia - krótkie włosy. Czy to, że ktoś tego nie rozumie/nie akceptuje/uważa to za niesprawiedliwe, coś zmieni?

Oczywiście, akceptuję. Ale taka niska dziewczyna zazwyczaj przykrywa kompleksy na punkcie wzrostu tym wysokim facetem, poza tym jak niski mężczyzna ma kogoś znaleźć, skoro nawet niskie go nie chcą?

Nie wszystkie kobiety szukają wysokich. Natomiast mi chodziło bardziej o zasadę: nie może być tak, że niska dziewczyna ma ograniczone prawo do własnych wyborów ze względu na wzrost, bo tak samo jak każdy inny może wybierać wg swojego gustu. I to, co w związku z tym stanie się z niskimi mężczyznami, nie jest jej sprawą - przecież ona nie służy do tego, żeby komuś zapewnić związek! Czy Ty związałbyś się z kimś, kto Ci się nie podoba, tylko dlatego, żeby ten ktoś miał szansę na związek? Równie dobrze można by się czepiać kobiety, która chce być sama, za to, że przez jej "fanaberie" jakiś mężczyzna będzie sam (a mógłby z nią). Przecież to... po prostu głupie, w związek wchodzi się ze względu na swoje pragnienia, a nie po to, żeby ta druga strona nie była sama.

471

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
SaraS napisał/a:

Okej, ja myślałam, że mówimy o związkach. Nie wiem, co ma wygląd do relacji koleżeńskich, ja tam mam w nosie, jak wyglądają moi znajomi.

Znaczy mówimy o związkach, ale zanim do tego dojdzie, to trzeba się poznać.

Ale. Ale jeśli mowa o związkach, to znowu: mam wrażenie, że chciałbyś dyktować, co kobietom może nie odpowiadać, a na co muszą się godzić. A tak nigdy nie będzie.

Nie, każdy może mieć wymagania jakie chce, ale też ja mogę to krytykować.

"Nie to piękne, co piękne, ale to, co się komu podoba". I w drugą stronę tak samo, jak się nie podoba, to się nie podoba i tyle. Czyjegoś gustu nie musisz rozumieć (jak z tym pragnieniem wysokiego przez niską), ale warto byłoby go zaakceptować, dać każdemu prawo do własnych wyborów, nawet tych niezrozumiałych dla Ciebie. Tylko co tu jest do rozumienia tak naprawdę? Jednemu podoba się to, a drugiemu tamto, jeden nie zaakceptuje tego, a drugi tamtego. Mnie odpycha otyłość, Asię - niski wzrost, Wojtka - pryszcze, Zuzię - obgryzione paznokcie, a Krzysia - krótkie włosy. Czy to, że ktoś tego nie rozumie/nie akceptuje/uważa to za niesprawiedliwe, coś zmieni?

Oczywiście, akceptuję. Ale taka niska dziewczyna zazwyczaj przykrywa kompleksy na punkcie wzrostu tym wysokim facetem, poza tym jak niski mężczyzna ma kogoś znaleźć, skoro nawet niskie go nie chcą?

Poważnie pisze, to podpytaj niskich, gdzie i jak poznali swoje partnerki.

472

Odp: Być Chadem?

Magnolia88, dlaczego w co drugim poście podkreślasz ze jesteś/będziesz finansową głowa rodziny? Próbuje zrozumieć ten mechanizm, udowodniania komuś czegoś, obcym ludziom z internetu. O co chodzi w tej demonstracji? Zawsze myślałem ze jak ktoś coś osiągnął to nie ma potrzeby udowadniania czegokolwiek ale wyczuwam w Tobie jakie taki kompleks o podłożu materialnym. Mogę się mylić bo jestem najpokorniejszą osoba na tym forum. Hmmm.

473

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Magnolia88, dlaczego w co drugim poście podkreślasz ze jesteś/będziesz finansową głowa rodziny? Próbuje zrozumieć ten mechanizm, udowodniania komuś czegoś, obcym ludziom z internetu. O co chodzi w tej demonstracji? Zawsze myślałem ze jak ktoś coś osiągnął to nie ma potrzeby udowadniania czegokolwiek ale wyczuwam w Tobie jakie taki kompleks o podłożu materialnym. Mogę się mylić bo jestem najpokorniejszą osoba na tym forum. Hmmm.

Może z doświadczenia? Gdy się miało źle doświadczenie na danym polu, będzie się widzialo zagrożenie dookoła.
Kobieta, która zdradził facet- będzie podejrzewała kolejnych partnerów o kochanki. Mężczyzna, którego ex żona była pod wpływem matki, która miała ostatnie slowo- będzie uczulony na zbytnią zażylosc kolejnej partnerki z jej matką.

474

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

Mam wrażenie, że większość ludzi tutaj ignoruje moje posty ale i tak wypowiem się ponownie.

Jak widzę post wypełniający cały monitor to przewijam. Może inni tez tak mają smile

475 Ostatnio edytowany przez Magnolia88 (2023-01-14 13:53:17)

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Magnolia88, dlaczego w co drugim poście podkreślasz ze jesteś/będziesz finansową głowa rodziny? Próbuje zrozumieć ten mechanizm, udowodniania komuś czegoś, obcym ludziom z internetu. O co chodzi w tej demonstracji? Zawsze myślałem ze jak ktoś coś osiągnął to nie ma potrzeby udowadniania czegokolwiek ale wyczuwam w Tobie jakie taki kompleks o podłożu materialnym. Mogę się mylić bo jestem najpokorniejszą osoba na tym forum. Hmmm.

Psycholog Na Niby - Mój post jest tylko odpowiedzią na idealistyczną wizję innego użytkownika, jakby miało wyglądać dorabianie się ludzi w wieku 30+ z dużą różnicą majątkową (o czym mówi większa część postu na pół strony Shinigami). Nie jest napisany w oderwaniu od kontekstu, ot tak sobie, jest odpowiedzią. Z tym, że również zaproszeniem do dyskusji, jeśli ktoś miałby ochotę, ale nie na zasadzie "podkreślania, że będę finansową głową rodziny" bo gubisz cały kontekst tej wypowiedzi.

rossanka napisał/a:

Może z doświadczenia? Gdy się miało źle doświadczenie na danym polu, będzie się widzialo zagrożenie dookoła.
Kobieta, która zdradził facet- będzie podejrzewała kolejnych partnerów o kochanki. Mężczyzna, którego ex żona była pod wpływem matki, która miała ostatnie slowo- będzie uczulony na zbytnią zażylosc kolejnej partnerki z jej matką.

Doświadczenia też, jak najbardziej smile tak jak pisałam w jeszcze wcześniejszym poście - do 30. myślałam, że pieniądze nie mają zupełnie żadnego znaczenia, że tylko miłość się liczy. Byłam na tyle dzikusem, że nawet jak ktoś zapytał, gdzie pracuję lub czy (o zgrozo!) mam mieszkanie, od razu się odcinałam, bo przecież tylko miłość się liczy, więc dlaczego ktoś o kasę mnie wypytuje smile  Niemal na każdej randce byłam wypytywana przez mężczyzn (mniej lub bardziej bezpośrednio) o mój status materialny, aż w końcu po 30stce do mnie doszło, że to jest jednak ważne. Mogę śmiało napisać, że przez tą moją teorię, że tylko miłość się liczy a pieniądze nie mają zupełnie żadnego znaczenia, zmarnowałam trochę życia i zaprzepaściłam kilka (może rokujących?) znajomości z osobami, które szukały po prostu kogoś na swoim poziomie. Teraz przemawia do mnie teoria, że im więcej podobieństw między ludźmi na różnych polach, tym większa szansa na zgodny związek i wzajemnie porozumienie.

edit: I jeszcze coś do rakastankielia - ostatnio spotkałam się z mężczyzną poniżej 170 cm wzrostu i też mnie podpytywał, jakie mam stanowisko, jakie dokładnie są moje obowiązki w pracy, czy pracuję na B2B czy umowę o pracę, gdzie spędzam wakacje, także w stwierdzenia "chciałbym zupełnie zwyczajnej kobiety ale absolutnie żadna nie zwraca na mnie uwagi" średnio wierzę... wink

476

Odp: Być Chadem?
Magnolia88 napisał/a:
Shinigami napisał/a:

  Tak samo z pieniędzmi, które raz są, a raz może ich nie być. Czy nie byłoby lepiej zastanowić się jak moglibyśmy zarobić wspólnie, razem z drugą osobą zamiast już na starcie wymagać by ktoś był bogaty i ustawiony? Dwie osoby łatwiej wymyślą jak zarobić, jak to zrealizować i łatwiej im pójdzie sama praca. Tak samo jak jedna strona już jest bogata bo na przykład odziedziczyła duży majątek, to nie znaczy od razu, że ktoś biedny nie będzie dobrym partnerem. A może ten biedny jeśli tylko dostanie szansę w postaci wsparcia finansowego tej bogatej osoby to się okaże, że ma talent do interesów i jeszcze powiększy ten majątek. I jeszcze jedno, nie wiem czemu ludzie mają problem z tymi różnicami w majętności. Dla mnie dziewczyna mogłaby zarabiać 10x tyle co ja i nie przeszkadzałoby mi to. Powiem nawet więcej znam takie małżeństwo gdzie dziewczyna jest dziedziczką wielkiej fortuny i ma ponad 500 milionów na koncie, a facet był totalnym gołodupcem i nawet dziś zarabia ledwo średnią krajową, a mimo to są szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci. 

Jeśli to Ja tu czegoś nie rozumiem i piszę same głupoty to mnie poprawcie. Na prawdę chętnie poznam wasze zdanie na temat tego co tu napisałem.

No dobrze, czyli jak w praktyce mogłoby to wyglądać u ludzi w wieku 30+: Poznaję kogoś z kiepską pracą, ale zakochuję się. Zapraszam do zamieszkania w moim mieszkaniu, wspieram finansowo, motywuję do poprawy swojej sytuacji. W tym czasie rezygnuję z mojego życia, takiego jak lubię, czyli wyjazdów zagranicznych, restauracji, wyjść na miasto. Mój partner zaczyna rozglądać się za kursami/szkoleniami, dzięki którym mógłby się przekwalifikować. Uczestniczy w nich ok. roku czasu, poszukiwanie pracy w innej dziedzinie niż dotychczas też zajmuje dużo czasu. Znajduje ją, zaczyna od pozycji juniora, czyli studenta lub osoby tuż po studiach, czyli nadal bardzo kiepska pensja. Żeby mieć szansę na niewielką podwyżkę/awans, mijają kolejne ok. 2 lata. Ja w tym czasie pracuję i finansowo jestem głową. W międzyczasie zachodzę w ciążę, muszę sama kupić dla nas większe mieszkanie (bo na partnera z wiadomych względów liczyć nie mogę). Z macierzyńskiego muszę szybko wracać do pracy i żyć w ciągłym stresie, żebym przez moje zwolnienia na dziecko sama nie została zwolniona, bo przecież jestem finansową głową rodziny. W międzyczasie mój partner stwierdza, że ta nowa lepsza praca to tak nie bardzo, więc założy swój biznes, bo ma talent do interesów, ale muszę na starcie w niego zainwestować. Więc ja ogarniając swoją pracę, dzieci, dom, nadal któryś rok wspieram finansowo mojego partnera i jestem głową rodziny... Rozkręcanie i inwestowanie w biznes trwa ok. 2 lat, kiedy dopiero może przynosić zyski pokrywające nakłady (jeśli w ogóle wypali, bo nie zapominajmy, że większość start-upów upada w ciągu pierwszego roku-dwóch istnienia). W tym momencie ego mojego partnera boooost, dochodzi do wniosku że już nic do mnie nie czuje, chciałby innego życia i odchodzi do innej kobiety wink

Tak to mogłoby po krótce wyglądać, czy któraś kobieta na to się zgodzi? nie wiem, ale ja nie smile

Oczywiście inaczej wygląda sprawa, gdyby mój partner stracił pracę/zachorował i miałabym go czasowo utrzymywać - wtedy jak najbardziej mógłby liczyć na moje wsparcie smile

Magnolia, ale nie mówimy o skrajnościach. Ja sam nie lubię zarówno tego jak ktoś (w tym kobieta) podchodzi do takich różnych wydarzeń (imprezy,wyjazdy) na krzywy ryj jak i sam nie mógłbym na kimś wisieć, więc Twoje argumenty przy tak skrajnym wypadku są zrozumiałe (skrajnym, bo powiedzmy sobie szczerze: chata za gotówkę w Warszawie i regularne transoceaniczne wycieczki raczej wskazują na kobietę z grupy kilku procent najlepiej zarabiających (wiadomo że to nie 2- czy 3-krotność średniej krajowej) i jeśli jest naprawdę gruba różnica, to ja też nie pcham się w takie coś, bo też czułbym się niekomfortowo. Ja w tym wątku miałem na myśli bardziej porównywalne pod względem zarobków pary...

477

Odp: Być Chadem?
Magnolia88 napisał/a:

No dobrze, czyli jak w praktyce mogłoby to wyglądać u ludzi w wieku 30+: Poznaję kogoś z kiepską pracą, ale zakochuję się. Zapraszam do zamieszkania w moim mieszkaniu, wspieram finansowo, motywuję do poprawy swojej sytuacji. W tym czasie rezygnuję z mojego życia, takiego jak lubię, czyli wyjazdów zagranicznych, restauracji, wyjść na miasto. Mój partner zaczyna rozglądać się za kursami/szkoleniami, dzięki którym mógłby się przekwalifikować. Uczestniczy w nich ok. roku czasu, poszukiwanie pracy w innej dziedzinie niż dotychczas też zajmuje dużo czasu. Znajduje ją, zaczyna od pozycji juniora, czyli studenta lub osoby tuż po studiach, czyli nadal bardzo kiepska pensja. Żeby mieć szansę na niewielką podwyżkę/awans, mijają kolejne ok. 2 lata. Ja w tym czasie pracuję i finansowo jestem głową. W międzyczasie zachodzę w ciążę, muszę sama kupić dla nas większe mieszkanie (bo na partnera z wiadomych względów liczyć nie mogę). Z macierzyńskiego muszę szybko wracać do pracy i żyć w ciągłym stresie, żebym przez moje zwolnienia na dziecko sama nie została zwolniona, bo przecież jestem finansową głową rodziny. W międzyczasie mój partner stwierdza, że ta nowa lepsza praca to tak nie bardzo, więc założy swój biznes, bo ma talent do interesów, ale muszę na starcie w niego zainwestować. Więc ja ogarniając swoją pracę, dzieci, dom, nadal któryś rok wspieram finansowo mojego partnera i jestem głową rodziny... Rozkręcanie i inwestowanie w biznes trwa ok. 2 lat, kiedy dopiero może przynosić zyski pokrywające nakłady (jeśli w ogóle wypali, bo nie zapominajmy, że większość start-upów upada w ciągu pierwszego roku-dwóch istnienia). W tym momencie ego mojego partnera boooost, dochodzi do wniosku że już nic do mnie nie czuje, chciałby innego życia i odchodzi do innej kobiety wink

Tak to mogłoby po krótce wyglądać, czy któraś kobieta na to się zgodzi? nie wiem, ale ja nie smile

Oczywiście inaczej wygląda sprawa, gdyby mój partner stracił pracę/zachorował i miałabym go czasowo utrzymywać - wtedy jak najbardziej mógłby liczyć na moje wsparcie smile

Odpowiedź mocniejsza niż myślałem ale rozumiem skąd pochodzi twój tok rozumowania. Robisz to samo co ja jeszcze do nie dawna, a co jest destrukcyjne dla nas samych. Odrzucasz każdego tylko na podstawie stanu majątkowego tak jak ja odrzucałem wszystkich bo sądziłem, że każdy będzie chciał mnie wykorzystać i oszukać. Kiedyś padłem tego ofiarą i z góry założyłem, że każdy tak będzie robił. Ty pewnie miałaś podobnie. Ale przejdźmy do samego postu. Jednej rzeczy tu nie rozumiem. Dlaczego miałabyś rezygnować ze swojego życia, wyjazdów zagranicznych, restauracji i wyjść na miasto? Przecież nadal mogłabyś to robić tyle, że już nie sama a z kimś, to chyba nawet lepiej. Podobnie z kupnem większego mieszkania, nawet jeśli partner faktycznie by stwierdził, że to nie to i odchodzi od ciebie to mieszkanie nadal jest twoje. Nieruchomość to jeden z najbezpieczniejszych sposobów ulokowania pieniędzy. Większość rozumiem bo jakby nie patrzeć napisałaś całkowicie logicznie jednak nie mogę powiedzieć, że się z tym zgadzam. W pracy widziałem już zbyt dużo ludzi, którzy byli na zupełnie innych poziomach finansowych, a mimo to potrafili stworzyć szczęśliwe związki trwające do dziś. 

Może tu właśnie jest przykład tego co pisałem na początku poprzedniego posta. Mi jeszcze trochę brakuje do 30, a tu już ją przekroczyłaś i może dlatego nie rozumiem niektórych rzeczy z tego co napisałaś.

478

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

Może tu właśnie jest przykład tego co pisałem na początku poprzedniego posta. Mi jeszcze trochę brakuje do 30, a tu już ją przekroczyłaś i może dlatego nie rozumiem niektórych rzeczy z tego co napisałaś.

Kobiety goniły i gonią facetów do roboty. Gdyby było inaczej, dalej żylibyśmy w epoce kamienia łupanego.

479

Odp: Być Chadem?
Legat napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Może tu właśnie jest przykład tego co pisałem na początku poprzedniego posta. Mi jeszcze trochę brakuje do 30, a tu już ją przekroczyłaś i może dlatego nie rozumiem niektórych rzeczy z tego co napisałaś.

Kobiety goniły i gonią facetów do roboty. Gdyby było inaczej, dalej żylibyśmy w epoce kamienia łupanego.

Dokładnie, właśnie to miałem na myśli. Ci wszyscy "biedni nieudacznicy i przegrywy" mogliby stać się znacznie lepszymi ludźmi, a może nawet tytułowymi chadami gdyby tylko mieli kobietę, która zagoni ich do roboty. To jest właśnie ten "bodziec'", o którym pisałem.

480

Odp: Być Chadem?
R_ita2 napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Dokładnie, właśnie to miałem na myśli. Ci wszyscy "biedni nieudacznicy i przegrywy" mogliby stać się znacznie lepszymi ludźmi, a może nawet tytułowymi chadami gdyby tylko mieli kobietę, która zagoni ich do roboty. To jest właśnie ten "bodziec'", o którym pisałem.

Może wyrywam z kontekstu, nie wiem, ale czy to znaczy, że to, że są biednymi nieudacznikami i przegrywami to też wina kobiet? : ) że też my jesteśmy w stanie udźwignąć zło całego świata na swoich barkach i ten los facetów wink albo ktoś ma predyspozycje do bycia zaradnym i ogarniętym albo sorry... I to się widzi w potencjalnym kandydacie, czy wystarczy drobny szlif czy kaplica bo nieogar.

Tita, tak po prawdzie to definicja "nieogara" też jest bardzo szeroka, praktycznie co kobieta to inaczej to definiuje wink

481 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2023-01-14 16:40:38)

Odp: Być Chadem?

Co do różnicy, szczególnie bardzo wyraźnej, w zarobkach, to nie rozumiem jednej rzeczy. Raczej w większości wypadków, ludzie o bardzo odmiennych dochodach, a co się z tym wiąże, innych aspieracjach i celach życiowych, raczej się mijają. Ja się osobiście raczej nie obracam w większości wśród osób zarabiających 5-cyfrowe kwoty netto/miesiąc. Prędzej takich w okolicach średniej krajowej lub nieco wyższej. Co nie oznacza, że żyją w nędzy, są życiowymi nieogarami lub ich na wiele rzeczy nie stać - żyją sobie dobrze, bo takie życie ich cieszy a wielu rzeczy nie potrzebują po prostu w życiu. Mniejszość to osoby zgarniające sumę 2x średnia. Takie osoby po prostu nie wpadają na tych, stanowiących niewielki procent najbardizje zamożnych. To często zupełnie inne cele i oczekiwania co do życia. Myślę, że nie dogadałbym się z kimś takim, kto się penie po szczeblach kariery przez całe życie i akurat pieniądze same w sobie czy możliwości, jakie one dają nie są tutaj powodem. Prędzej zaintersowania zawodowe czy spośób na spędzanie wolnego czasu. Nawet, przy pełnych możliwościach np. takich podróży czy spędzania czasu na mieście, mocno odstawałbym od ogółu smile
Dlatego sam w gronie takich ludzi się nie obracam, więc nie "grozi" mi żaden konflikt w podejściu do finansów czy oich wykorzystania. Poza tym, głupio by mi było ciągle wisieć finansowo na partnerce, nie mogąc choć w niewielkim stopniu pokrywać jakichkolwiek kosztów życia.

Z drugiej strony, ciężko mi zrozumieć, że w chwili poznania partnera nie zmienia się nikomu to życie choć w pewnym sensie/zakresie. Trzeba się naprawdę doobrze dobrać, aby wspólnie spędzać większość czasu w ten sam lub zbliżony sposób, nie mówiąc o aspiracjach zawodowych. W momencie, kiedy pojawia się rodzina i dzieci sprawa i tak ulega diametralnej zmianie.

482

Odp: Być Chadem?
Magnolia88 napisał/a:

No dobrze, czyli jak w praktyce mogłoby to wyglądać u ludzi w wieku 30+: Poznaję kogoś z kiepską pracą, ale zakochuję się. Zapraszam do zamieszkania w moim mieszkaniu, wspieram finansowo, motywuję do poprawy swojej sytuacji. W tym czasie rezygnuję z mojego życia, takiego jak lubię, czyli wyjazdów zagranicznych, restauracji, wyjść na miasto. Mój partner zaczyna rozglądać się za kursami/szkoleniami, dzięki którym mógłby się przekwalifikować. Uczestniczy w nich ok. roku czasu, poszukiwanie pracy w innej dziedzinie niż dotychczas też zajmuje dużo czasu. Znajduje ją, zaczyna od pozycji juniora, czyli studenta lub osoby tuż po studiach, czyli nadal bardzo kiepska pensja. Żeby mieć szansę na niewielką podwyżkę/awans, mijają kolejne ok. 2 lata. Ja w tym czasie pracuję i finansowo jestem głową. W międzyczasie zachodzę w ciążę, muszę sama kupić dla nas większe mieszkanie (bo na partnera z wiadomych względów liczyć nie mogę). Z macierzyńskiego muszę szybko wracać do pracy i żyć w ciągłym stresie, żebym przez moje zwolnienia na dziecko sama nie została zwolniona, bo przecież jestem finansową głową rodziny. W międzyczasie mój partner stwierdza, że ta nowa lepsza praca to tak nie bardzo, więc założy swój biznes, bo ma talent do interesów, ale muszę na starcie w niego zainwestować. Więc ja ogarniając swoją pracę, dzieci, dom, nadal któryś rok wspieram finansowo mojego partnera i jestem głową rodziny... Rozkręcanie i inwestowanie w biznes trwa ok. 2 lat, kiedy dopiero może przynosić zyski pokrywające nakłady (jeśli w ogóle wypali, bo nie zapominajmy, że większość start-upów upada w ciągu pierwszego roku-dwóch istnienia). W tym momencie ego mojego partnera boooost, dochodzi do wniosku że już nic do mnie nie czuje, chciałby innego życia i odchodzi do innej kobiety wink

Tak to mogłoby po krótce wyglądać, czy któraś kobieta na to się zgodzi? nie wiem, ale ja nie smile

Oczywiście inaczej wygląda sprawa, gdyby mój partner stracił pracę/zachorował i miałabym go czasowo utrzymywać - wtedy jak najbardziej mógłby liczyć na moje wsparcie smile

Ale wyszła z Ciebie materialistka, zimna i kalkulująca.

PS. Masz mieszkanie i ile zarabiasz? smile

483

Odp: Być Chadem?
Farmer napisał/a:

PS. Masz mieszkanie i ile zarabiasz? smile

To teraz jej dałeś do wiwatu..

484

Odp: Być Chadem?

Nie Rita
Post ten też dedykuje Magnolii.
Magnolia, tak dokładnie wygląda męska rzeczywistość, nie wszystkich facetów, ale większości.
Tu nie różnice kulturowe odgrywają role, tylko płeć.
Realia facetów to jest właśnie "być głową rodziny" i cały stres z jej utrzymaniem, na który taki nacisk stawia magnolia, to na faceta w czasie porodu i po porodzie spływa odpowiedzialność na wszystko, bo nie daj boże dojdzie do jakieś komplikacji około/po porodowych, lub dziecko urodzi sie niepełnosprawne, i jedynym żywicielem rodziny jest facet. Faceci żyją w permanentnym stresie, na szczęście zmienia sie to na lepsze, bo zarówno kobiety sa bardziej świadome tego co zawdzięczają facetom, jak i faceci staja sie bardziej świadomi, i nie wybierają sobie juz byle jakich kobiet za żony.

Zwóc Rita na jedna rzecz uwagę:
Twoj facet zarabia x razy więcej od ciebie, i dla niego nie ejst to problem,ani nie było by problemem zainwestowanie w ciebie( co juz zrobił żeniąc sie z tobą), ani pomóc ci w biznesie, nowych kwalifikacjach, czy czymkolwiek innym, bo tak sie wychowuje facetów, maja wspierać swoje kobiety.
Takie kobiety jak magnolia, tak nie zrobią(jak większość kobiet)
I on, jak i z reszta ja, mamy w dupie to ile zarabiają nasze kobiety(bo sami zarabiamy tyle, że one nie muszą), jakie mają wykształcenie ( wykształcenie to nie inteligencja czy obycie/mądrość) z jakiej rodziny sie wywodzą, jakie szkoły po kończyły itp itd.
Faceci sa pragmatyczni, ma byc dobra żona, tyle nam wystarcza.

U kobiet, jest dokładnie odwrotnie.
Taki lekarz,zarabiający po 100tys miesięcznie , może wybrać sobie za żonę sprzątaczkę,księgowa, kasjerkę z biedronki, bo dla niego nie ma to znaczenia.
Natomiast taka lekarka nie weźmie sobie za męża pracownika produkcji,magazyniera czy konserwatora w szkole.
Oczywiście sa wyjątki od reguły, ale to tak wygląda.
Bo kobiety i mężczyźni, co innego cenia w sobie nawzajem.

485 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2023-01-14 17:22:42)

Odp: Być Chadem?

Rito I fajnie smile Super, że Wam się układa smile

Wspomniałem o tym, bo czasami właśnie pewne definicje czy określenia mogą być mylące.
Ponadto istnieją pewne stereotypy, zakładające, żę człowiek odnajduje szczęście jedynie w pewnym zakresie dóbr czy sposobów na życie, podczas gdy inne to przejaw życiowej porażki. Każdy ma po pprostu odmienne aspiracje i niekoniecznie muszą się one wiązać z takim jednym, oklepanym schematem. W moim przypadku, ciężko mi byłoby teraz się odnaleźć w takim związku, gdzie partnerka zarabia np 10 razy więcej ode mnie, nawet gdyby w ogóle jej to odpowiadało(w co wątpię), to mnie już na pewno nie. Choćby z tego powodu, że najprawdopodobniej zbyt dużo by nas różniło w podejściu do życia a pieniądze to tylko taki efekt uboczny. Nawet, jeśli w jakiś sposób znalazłbym się w tej niewielkiej grupie baardzo zamożnych osób, to i tak odstawałbym od nich w dużym stopniu w wielu aspektach, choćby właśnie sposobu na spędzanie wolnego czasu, zainteresowaniach itp. Dlatego też, do pewnego grona ludzi nawet nie próbuję wchodzić, bo jest mi tam zwyczajnie niekomfortowo. Zatem cały ten problem, związany z podziałem finansów w związku czy odmiennym stylem życia by nie istniał. Mnie np absolutnie nigdy nie rajcowała taka typowa kariera z ciągłymi awansami ani żadne kierownicze stanowiska. Wiedziałem na pewno tyle, że pragnę za wszelką cenę czuć satysfakcję i radpość z mojej pracy, do tego, aby ta praca poza pieniędzmi i spełnianiem ambicji przynosiła jeszcze coś pożytecznego.

Wniosek jest z tego taki, żę dla każdego szczęśliwe i udane życie może oznaczać coś nieco innego.

486

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

Nie Rita
Post ten też dedykuje Magnolii.
Magnolia, tak dokładnie wygląda męska rzeczywistość, nie wszystkich facetów, ale większości.
Tu nie różnice kulturowe odgrywają role, tylko płeć.
Realia facetów to jest właśnie "być głową rodziny" i cały stres z jej utrzymaniem, na który taki nacisk stawia magnolia, to na faceta w czasie porodu i po porodzie spływa odpowiedzialność na wszystko, bo nie daj boże dojdzie do jakieś komplikacji około/po porodowych, lub dziecko urodzi sie niepełnosprawne, i jedynym żywicielem rodziny jest facet. Faceci żyją w permanentnym stresie, na szczęście zmienia sie to na lepsze, bo zarówno kobiety sa bardziej świadome tego co zawdzięczają facetom, jak i faceci staja sie bardziej świadomi, i nie wybierają sobie juz byle jakich kobiet za żony.

Zwóc Rita na jedna rzecz uwagę:
Twoj facet zarabia x razy więcej od ciebie, i dla niego nie ejst to problem,ani nie było by problemem zainwestowanie w ciebie( co juz zrobił żeniąc sie z tobą), ani pomóc ci w biznesie, nowych kwalifikacjach, czy czymkolwiek innym, bo tak sie wychowuje facetów, maja wspierać swoje kobiety.
Takie kobiety jak magnolia, tak nie zrobią(jak większość kobiet)
I on, jak i z reszta ja, mamy w dupie to ile zarabiają nasze kobiety(bo sami zarabiamy tyle, że one nie muszą), jakie mają wykształcenie ( wykształcenie to nie inteligencja czy obycie/mądrość) z jakiej rodziny sie wywodzą, jakie szkoły po kończyły itp itd.
Faceci sa pragmatyczni, ma byc dobra żona, tyle nam wystarcza.

U kobiet, jest dokładnie odwrotnie.
Taki lekarz,zarabiający po 100tys miesięcznie , może wybrać sobie za żonę sprzątaczkę,księgowa, kasjerkę z biedronki, bo dla niego nie ma to znaczenia.
Natomiast taka lekarka nie weźmie sobie za męża pracownika produkcji,magazyniera czy konserwatora w szkole.
Oczywiście sa wyjątki od reguły, ale to tak wygląda.
Bo kobiety i mężczyźni, co innego cenia w sobie nawzajem.

To dość mocna generalizacja. Kobiety też szukają różnych rzeczy w mężczyznach, jedna będzie chciała znaleźć człowieka sukcesu, druga takiego, przy którym odpocznie po stresującym dniu. Mężczyźni tak samo - nie każdego interesuje "dobra żona", bo choćby sporo takich, którzy chcą kobiety, która będzie podkreślać ich prestiż - wykształconej, obytej, z dobrą prezencją, żeby się można było nią pochwalić, taka wisienka na torcie udanego życia. Różnie bywa.

487 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-14 17:34:14)

Odp: Być Chadem?

Gość się urodził, mama wykarmiła, potem miał rysować szlaczki, potem odrabiać zadania w szkole... potem się dostać do szkoły średniej, technikum, czy liceum, nauczyć się zawodu, albo iść na studia, uczyć się zawodu, aby w końcu pracować. I zarabiać.

Nie uważam, że mężczyzna musi być jakimś biznesmenem, czy menadżerem... może zwyczajnie pracować, na etacie, ale jak ma trochę oleju w głowie, to nie będzie wykonywał najprostszych prac.

Będąc kobietą od razu bym kasował każdego "nieogara", który lenił się całe życie, nie ma zawodu, nie ma pracy, nie organizuje sobie życia. Bo po co brać dodatkową osobę na utrzymanie w życiu? Zajdzie w ciążę, albo w pracy ją wyrzucą i co wtedy? Kto utrzyma rodzinę?

Jak mężczyzna chce mieć rodzinę, to niech zarabia aby móc ją utrzymać.


Wyżej koleżanka napisała o gościu -- tym super pięknym -- co grymasi "o partnerstwie" a ma na myśli, że nie będzie za kawę płacił. Co za prymitywny burak... a potem jęczy że seksu nie ma, albo że Ukrainka go odrzuciła. Takimi zagraniami jego obraz w oczach kobiety leci na podłogę momentalnie.

A z drugiej strony może być "gostek" taki jak na zdjęciu z blondynką wyżej. Ale może ma zorganizowane życie, stara się, nie ma ogarniętych ciuchów, ale pewnie ma inne zalety. Więc kobieta chce z takim być. Nawet jak nie ma 180+cm.

Mężczyzna nie powinien być mniej inteligentny niż jego kobieta. Nie wiem dlaczego w wielu filmach żona jest "głosem rozsądku", a ojciec jest jakimś przygłupem, który nie wydoroślał nigdy.

488

Odp: Być Chadem?

Rita/SaraS

Ja sie zgadzam z wami w 100%.
Ten mój post był taka sama generalizacja i przejaskrawieniem jak to co napisała magnolia. Zwykłym prowo.
Żaden normalny facet nie szuka utrzymanki, bo do tego sprowadza sie branie za żonę kobiety bez wykształcenia, pasji, ambicji,pracowitości itp.

Choc podtrzymuje jedna rzecz, że bogaty facet, który nie musi sie przejmować pieniędzmi, weźmie sobie taka kasjerkę z żabki, bo ta będzie miła/cierpliwa/troskliwa/ i w nia zainwestuje.
Natomiast Bogata kobieta, która nie musi sie przejmować o pieniądze, raczej nie weźmie tego pod uwage.
Może sie myle.
może znów generalizuje.
Ale doświadczenie życiowe udowodniło mi kilka kwestii.

489

Odp: Być Chadem?
Magnolia88 napisał/a:

No dobrze, czyli jak w praktyce mogłoby to wyglądać u ludzi w wieku 30+: Poznaję kogoś z kiepską pracą, ale zakochuję się. Zapraszam do zamieszkania w moim mieszkaniu, wspieram finansowo, motywuję do poprawy swojej sytuacji. W tym czasie rezygnuję z mojego życia, takiego jak lubię, czyli wyjazdów zagranicznych, restauracji, wyjść na miasto. Mój partner zaczyna rozglądać się za kursami/szkoleniami, dzięki którym mógłby się przekwalifikować. Uczestniczy w nich ok. roku czasu, poszukiwanie pracy w innej dziedzinie niż dotychczas też zajmuje dużo czasu. Znajduje ją, zaczyna od pozycji juniora, czyli studenta lub osoby tuż po studiach, czyli nadal bardzo kiepska pensja. Żeby mieć szansę na niewielką podwyżkę/awans, mijają kolejne ok. 2 lata. Ja w tym czasie pracuję i finansowo jestem głową. W międzyczasie zachodzę w ciążę, muszę sama kupić dla nas większe mieszkanie (bo na partnera z wiadomych względów liczyć nie mogę). Z macierzyńskiego muszę szybko wracać do pracy i żyć w ciągłym stresie, żebym przez moje zwolnienia na dziecko sama nie została zwolniona, bo przecież jestem finansową głową rodziny. W międzyczasie mój partner stwierdza, że ta nowa lepsza praca to tak nie bardzo, więc założy swój biznes, bo ma talent do interesów, ale muszę na starcie w niego zainwestować. Więc ja ogarniając swoją pracę, dzieci, dom, nadal któryś rok wspieram finansowo mojego partnera i jestem głową rodziny... Rozkręcanie i inwestowanie w biznes trwa ok. 2 lat, kiedy dopiero może przynosić zyski pokrywające nakłady (jeśli w ogóle wypali, bo nie zapominajmy, że większość start-upów upada w ciągu pierwszego roku-dwóch istnienia). W tym momencie ego mojego partnera boooost, dochodzi do wniosku że już nic do mnie nie czuje, chciałby innego życia i odchodzi do innej kobiety wink

Tak to mogłoby po krótce wyglądać, czy któraś kobieta na to się zgodzi? nie wiem, ale ja nie smile

Oczywiście inaczej wygląda sprawa, gdyby mój partner stracił pracę/zachorował i miałabym go czasowo utrzymywać - wtedy jak najbardziej mógłby liczyć na moje wsparcie smile

@Magnolia, niezależnie od okoliczności, w jakich to następuje, nikt nie chce zostać porzucony z poczuciem wykorzystania.

490 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-14 17:50:00)

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

@Magnolia, niezależnie od okoliczności, w jakich to następuje, nikt nie chce zostać porzucony z poczuciem wykorzystania.

Nikt w rozumieniu kobieta. smile

491 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-14 17:55:53)

Odp: Być Chadem?
Legat napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

@Magnolia, niezależnie od okoliczności, w jakich to następuje, nikt nie chce zostać porzucony z poczuciem wykorzystania.

Nikt w rozumieniu kobieta. smile

Nie rozumiem. Mężczyźni lubią być wykorzystywani i porzucani? Od kiedy?

492

Odp: Być Chadem?

Idąc tokiem rozumowania niektórych użytkowniczek ta moja znajoma, która jest dziedziczką wielkiego majątku do końca życia powinna zostać sama albo wyjechać za granicę bo w całej Polsce jest może kilkudziesięciu facetów na jej poziomie lub wyższym. Ona prowadzi interesy, w których obraca setkami milionów, a jej mąż zarabia średnią krajową i im obojgu to pasuje. Ona zawsze była typem osoby pracowitej bo jej ojciec miliarder od najmłodszych lat jej wpajał, że majątek buduje się ciężką pracą. Gdyby chciała to mogłaby resztę życia spędzić nie robiąc nic poza leżeniem na prywatnym jachcie gdzieś na Hawajach albo Karaibach, a mimo to pracuje i to nieraz po 16h dziennie. Każdemu się wydaje, że wielkie pieniądze to tylko zabawa, luksusy i życie na najwyższym poziomie, a moja znajoma czasami mówi, że ma dość tej roboty bo nieraz pracuje tak dużo, że swoje dzieci widuje raz na miesiąc. Na wakacje wyjeżdżają raz na kilka lat. Ona pracuje i zarabia pieniądze nie po to by z nich korzystać tylko na chwałę rodziny, by nie zaprzepaścić ciężkiej pracy, którą jej rodzina włożyła w budowę tego majątku. Mimo tego wszystkiego ona nigdy nie patrzy na ludzi z góry ani nie czuje się od nich lepsza. Jej mąż jest typem luzaka, któremu nie potrzeba wiele do szczęścia i ta średnia krajowa w zupełności mu wystarczy tylko na jego osobiste wydatki, a wszystkie większe pokrywa ona i im taki układ pasuje.

493 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-14 18:23:16)

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Gość się urodził, mama wykarmiła, potem miał rysować szlaczki, potem odrabiać zadania w szkole... potem się dostać do szkoły średniej, technikum, czy liceum, nauczyć się zawodu, albo iść na studia, uczyć się zawodu, aby w końcu pracować. I zarabiać.

Nie uważam, że mężczyzna musi być jakimś biznesmenem, czy menadżerem... może zwyczajnie pracować, na etacie, ale jak ma trochę oleju w głowie, to nie będzie wykonywał najprostszych prac.

Będąc kobietą od razu bym kasował każdego "nieogara", który lenił się całe życie, nie ma zawodu, nie ma pracy, nie organizuje sobie życia. Bo po co brać dodatkową osobę na utrzymanie w życiu? Zajdzie w ciążę, albo w pracy ją wyrzucą i co wtedy? Kto utrzyma rodzinę?

Jak mężczyzna chce mieć rodzinę, to niech zarabia aby móc ją utrzymać.


Wyżej koleżanka napisała o gościu -- tym super pięknym -- co grymasi "o partnerstwie" a ma na myśli, że nie będzie za kawę płacił. Co za prymitywny burak... a potem jęczy że seksu nie ma, albo że Ukrainka go odrzuciła. Takimi zagraniami jego obraz w oczach kobiety leci na podłogę momentalnie.

A z drugiej strony może być "gostek" taki jak na zdjęciu z blondynką wyżej. Ale może ma zorganizowane życie, stara się, nie ma ogarniętych ciuchów, ale pewnie ma inne zalety. Więc kobieta chce z takim być. Nawet jak nie ma 180+cm.

Mężczyzna nie powinien być mniej inteligentny niż jego kobieta. Nie wiem dlaczego w wielu filmach żona jest "głosem rozsądku", a ojciec jest jakimś przygłupem, który nie wydoroślał nigdy.

Gary, sęk w tym że mamy tu pewne niespójności nawet w jednym zdaniu, w którego pierwszej części piszesz o nieogarze (bez pracy, bez zawodu... ok, to się spina), a w drugiej że BĘDZIE MUSIAŁ  utrzymać (czyli utrzymanie takiej rodzinki to w obecnych czasach ze dwie średnie krajowe - jak wyższy poziom, to więcej - inaczej tego nie pociągnie). Nie uważasz że to za duży rozrzut definicji?

494 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-14 18:13:56)

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

Idąc tokiem rozumowania niektórych użytkowniczek ta moja znajoma, która jest dziedziczką wielkiego majątku do końca życia powinna zostać sama albo wyjechać za granicę bo w całej Polsce jest może kilkudziesięciu facetów na jej poziomie lub wyższym. Ona prowadzi interesy, w których obraca setkami milionów, a jej mąż zarabia średnią krajową i im obojgu to pasuje. Ona zawsze była typem osoby pracowitej bo jej ojciec miliarder od najmłodszych lat jej wpajał, że majątek buduje się ciężką pracą. Gdyby chciała to mogłaby resztę życia spędzić nie robiąc nic poza leżeniem na prywatnym jachcie gdzieś na Hawajach albo Karaibach, a mimo to pracuje i to nieraz po 16h dziennie. Każdemu się wydaje, że wielkie pieniądze to tylko zabawa, luksusy i życie na najwyższym poziomie, a moja znajoma czasami mówi, że ma dość tej roboty bo nieraz pracuje tak dużo, że swoje dzieci widuje raz na miesiąc. Na wakacje wyjeżdżają raz na kilka lat. Ona pracuje i zarabia pieniądze nie po to by z nich korzystać tylko na chwałę rodziny, by nie zaprzepaścić ciężkiej pracy, którą jej rodzina włożyła w budowę tego majątku. Mimo tego wszystkiego ona nigdy nie patrzy na ludzi z góry ani nie czuje się od nich lepsza. Jej mąż jest typem luzaka, któremu nie potrzeba wiele do szczęścia i ta średnia krajowa w zupełności mu wystarczy tylko na jego osobiste wydatki, a wszystkie większe pokrywa ona i im taki układ pasuje.

Czytałam kiedyś wywiad z jedną najbogatszych Polek (w spadku po ojcu). Wypowiedziała tam znamienne zdanie. Mianowice, że nie imponuje jej kiedy mężczyzna mówi że posiada helikopter, ponieważ ona również posiada własny helikopter. Nie jest żoną przeciętnego zjadacza chleba. Prawda stara jak Świat - ciągnie swój do swego. Ani ona urodziwa szczególnie, ani on żadnym Chadem. Status społeczny na wyrównanym poziomie i po problemie.

495

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

Idąc tokiem rozumowania niektórych użytkowniczek ta moja znajoma, która jest dziedziczką wielkiego majątku do końca życia powinna zostać sama albo wyjechać za granicę bo w całej Polsce jest może kilkudziesięciu facetów na jej poziomie lub wyższym. Ona prowadzi interesy, w których obraca setkami milionów, a jej mąż zarabia średnią krajową i im obojgu to pasuje. Ona zawsze była typem osoby pracowitej bo jej ojciec miliarder od najmłodszych lat jej wpajał, że majątek buduje się ciężką pracą. Gdyby chciała to mogłaby resztę życia spędzić nie robiąc nic poza leżeniem na prywatnym jachcie gdzieś na Hawajach albo Karaibach, a mimo to pracuje i to nieraz po 16h dziennie. Każdemu się wydaje, że wielkie pieniądze to tylko zabawa, luksusy i życie na najwyższym poziomie, a moja znajoma czasami mówi, że ma dość tej roboty bo nieraz pracuje tak dużo, że swoje dzieci widuje raz na miesiąc. Na wakacje wyjeżdżają raz na kilka lat. Ona pracuje i zarabia pieniądze nie po to by z nich korzystać tylko na chwałę rodziny, by nie zaprzepaścić ciężkiej pracy, którą jej rodzina włożyła w budowę tego majątku. Mimo tego wszystkiego ona nigdy nie patrzy na ludzi z góry ani nie czuje się od nich lepsza. Jej mąż jest typem luzaka, któremu nie potrzeba wiele do szczęścia i ta średnia krajowa w zupełności mu wystarczy tylko na jego osobiste wydatki, a wszystkie większe pokrywa ona i im taki układ pasuje.

Im obojgu to pasuje. I to jest zdanie klucz.
A nie każdemu to musi pasować. I osoba zarabiająca więcej ma zawsze możliwość zastanowienia się, czy to im pasuje. Niezależnie od tego, czy tą stroną jest on czy ona.

496 Ostatnio edytowany przez karmelowa_truskawka (2023-01-14 19:00:32)

Odp: Być Chadem?

Co ma największe znaczenie dla kobiet? Myślę że każda ma inaczej. Różne przypadki się zdarzają. Są na tym świecie również lekarki, które są w związku z pracownikami produkcji - jestem tego najlepszym przykładem wink Do niedawna zarabiałam 5x tyle co mój chłopak, po jego awansie (już nie jest szeregowym pracownikiem produkcji) zarabiam 4x tyle. Zaczęliśmy się spotykać gdy oboje byliśmy na studiach, oboje dorabialiśmy w fabryce. Po studiach u mnie szybko sytuacja się zmieniła, pracuję na 1,5 etatu w kilku miejscach stąd moje zarobki. Czy pieniądze mają dla mnie znaczenie? Tak, dlatego sama sporo pracuję i odkładam. Mój partner jest osobą inteligentną, po studiach, sam się utrzymuje od 18 roku życia bo nie miał pomocy od rodziców. Jest bardzo zaradny, przystojny (może nie CHAD ale semiCHAD).
Czy różnica w zarobkach jest problemem? Większym dla mojego partnera niż dla mnie.

497

Odp: Być Chadem?
karmelowa_truskawka napisał/a:

Co ma największe znaczenie dla kobiet? Myślę że każda ma inaczej. Różne przypadki się zdarzają. Są na tym świecie również lekarki, które są w związku z pracownikami produkcji - jestem tego najlepszym przykładem wink Do niedawna zarabiałam 5x tyle co mój chłopak, po jego awansie (już nie jest szeregowym pracownikiem produkcji) zarabiam 4x tyle. Zaczęliśmy się spotykać gdy oboje byliśmy na studiach, oboje dorabialiśmy w fabryce. Po studiach u mnie szybko sytuacja się zmieniła, pracuję na 1,5 etatu w kilku miejscach stąd moje zarobki. Czy pieniądze mają dla mnie znaczenie? Tak, dlatego sama sporo pracuję i odkładam. Mój partner jest osobą inteligentną, po studiach, sam się utrzymuje od 18 roku życia bo nie miał pomocy od rodziców. Jest bardzo zaradny, przystojny (może nie CHAD ale semiCHAD).
Czy różnica w zarobkach jest problemem? Większym dla mojego partnera niż dla mnie.

Po pierwsze: i tak jesteś chyba w mniejszości.
Po drugie: 1,5 etatu... jak sądzisz, ile jeszcze zdołasz pojechać tym tempem? Planujesz jechać do oporu czy kilka lat, odłożyć i zainwestować?
Po trzecie (punkt nawiązuje do p.2): oby Ci to nie zaczęło przeszkadzać, chociaż mam pewne obawy co do momentu, w którym przestaniesz fizycznie wyrabiać (że wtedy zacznie Ci przeszkadzać ta dysproporcja). Obym się mylił, ale...

498 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-14 23:13:56)

Odp: Być Chadem?
R_ita2 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Tu się jakby "robi" pewna życiowa "statystyczna" "komplikacja"
Faceci ustawieni życiowo, ze statusem/pozycją,sukcesem, np zawodowym,
mający mądre i atrakcyjne żony to największa właściwie na pierwszym miejscu "listy"- grupa facetów mających romanse na boku,kochanki najróżniejsze na ogół jednak młodsze od żon

Czyli co Pasławku, musimy się z Istotką pogodzić, że będziemy przez naszych odnoszących sukcesy "chadów" zdradzane? big_smile W końcu wiesz, statystyka... tongue

Nie ma sensu się straszyć i przejmować statystykami zamartwiając na zapas
inna rzecz jak takie ankiety sondaże są wiarygodne
jedne źródła podają że 60% osób w związkach zdradziło inne że 50% jeszcze inne że 40%
to jest rozrzut 20% pomiędzy jak tak to spora różnica

499

Odp: Być Chadem?

Jak student zaprasza studentkę na kawę, studia dzienne, na utrzymaniu rodziców, to niech płacą każdy za siebie. To jest okej.

Ale jeśli 25-letni byk, wykarmiony, odchowany, co ma dwie ręce, dwie nogi, głowę, nie ma na to, aby na randce kupić kawę i ciastko, albo bilet do kina, to kto będzie płacił za pieluchy dla dziecka?

Nie... ten byk nie musi być menadżerem, nie musi zarabiać średniej krajowej. Ale jednak od poniedziałku do piątku on coś robi... 8 godzin śpi... a co z resztą? Ogląda TV?

I ten byk narzeka na forum, że nie może kobiety znaleźć... Bo źle wygląda... No to niech weźmie się ogarnie...

I jeszcze narzeka, że "Bad boy Seba w BMWicy poderwał Andżelikę", a kobiety złe, bo pusta Andżelika blachara poleciała na Sebę. Ale trzeba przyznać, że Seba poszedł do fryzjera, kupił skórę, furę i komórę i uzbierał na to wszystko z płacy minimalnej na stacji benzynowej. Ogarnął się.


Dlatego ten wątek.

Czy trzeba być Chadem, aby mieć kobietę? Pewnie nie trzeba...
Ale jeśli ktoś jest incelem, to pewnie coś zepsuł w swoim życiu.


Ale może się mylę. Może czasy są inne. Może gdybym miał teraz 19 lat i nie miał dziewczyny, to bym nie znalazł. Może.

500

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Ale może się mylę. Może czasy są inne. Może gdybym miał teraz 19 lat i nie miał dziewczyny, to bym nie znalazł. Może.

No duża szansa, że miałbyś problem znaleźć kogoś.

501 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-01-14 23:59:23)

Odp: Być Chadem?

Czy wszyscy muszą  mieć te same preferencje co do tego czego chcą od partnera?
Niektóre z tych rzeczy, mogą w jakiś sposób korelować z wykonywanym zawodem i zarobkami, inne nie.
Przecież motywacja jakiegoś  Pana do wybrania Pani z Żabki wcale nie musi być taka szlachetna w stylu: Biorę ją za swoją kobietę chociaż będę ją utrzymywać, ale np: Biorę ją za swoją kobietę bo ma fajniejszy tylek niż Pani dyrektor.
Motywacja do odrzucenia  pracownika produkcji przez panią  na stanowisku, te może nie mieć nic wspólnego z jego zarobkami ale poziomem inteligencji na przykład czy ciekawością  świata.
Ile znacie przypadków że mężczyzna został odrzucony z powodu zarobków przez kobietę o wyższym statusie.?
Bo że te o niższym odrzucają to wierzę: same wiedzą że mało osiągną, więc  chcą się na kimś oprzeć.

502

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Ale może się mylę. Może czasy są inne. Może gdybym miał teraz 19 lat i nie miał dziewczyny, to bym nie znalazł. Może.

A jaki byłeś jako 19letni chłopak?

503

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Jak student zaprasza studentkę na kawę, studia dzienne, na utrzymaniu rodziców, to niech płacą każdy za siebie. To jest okej.

Ale jeśli 25-letni byk, wykarmiony, odchowany, co ma dwie ręce, dwie nogi, głowę, nie ma na to, aby na randce kupić kawę i ciastko, albo bilet do kina, to kto będzie płacił za pieluchy dla dziecka?

Nie... ten byk nie musi być menadżerem, nie musi zarabiać średniej krajowej. Ale jednak od poniedziałku do piątku on coś robi... 8 godzin śpi... a co z resztą? Ogląda TV?

I ten byk narzeka na forum, że nie może kobiety znaleźć... Bo źle wygląda... No to niech weźmie się ogarnie...

I jeszcze narzeka, że "Bad boy Seba w BMWicy poderwał Andżelikę", a kobiety złe, bo pusta Andżelika blachara poleciała na Sebę. Ale trzeba przyznać, że Seba poszedł do fryzjera, kupił skórę, furę i komórę i uzbierał na to wszystko z płacy minimalnej na stacji benzynowej. Ogarnął się.


Dlatego ten wątek.

Czy trzeba być Chadem, aby mieć kobietę? Pewnie nie trzeba...
Ale jeśli ktoś jest incelem, to pewnie coś zepsuł w swoim życiu.


Ale może się mylę. Może czasy są inne. Może gdybym miał teraz 19 lat i nie miał dziewczyny, to bym nie znalazł. Może.

Ehh Gary, było tu już kilka osób, które pisały o skrajnościach ale ty przebiłeś wszystkich. Nigdy nie słyszałem o aż takiej skrajności żeby kogoś nie było stać na kawę, ciastko i bilet do kina albo żeby ktoś spał przez 8h w ciągu dnia. To jest raczej nieosiągalna sytuacja we współczesnych realiach tym bardziej, że bezrobotni często z samych zasiłków mają więcej niż ludzie pracujący nawet za więcej niż minimalną. Ten jak go nazwałeś "Bad boy Seba" najprawdopodobniej właśnie w taki sposób uzbierał na skórę, furę i komórę, a ze stacji benzynowej to on co najwyżej ukradł paliwo do E36. I ponownie czemu od razu piszesz o pieluchach dla dziecka skoro rozmowa tu była o poznawaniu i dopiero wchodzeniu w związek. Od pierwszej randki do dziecka jest baaardzo daleko i w ciągu tego czasu można się mocno zmienić czyt. ogarnąć. No chyba, że ktoś na pierwszej randce poszedł do łóżka i od razu zaliczyli wpadkę ale to już by był wręcz niewyobrażalny poziom głupoty.

Nie mylisz się, czasy są zupełnie inne i jest to bardzo prawdopodobne, że w wieku 19 lat miałbyś spore problemy ze znalezieniem dziewczyny.

504

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Jak student zaprasza studentkę na kawę, studia dzienne, na utrzymaniu rodziców, to niech płacą każdy za siebie. To jest okej.

Ale jeśli 25-letni byk, wykarmiony, odchowany, co ma dwie ręce, dwie nogi, głowę, nie ma na to, aby na randce kupić kawę i ciastko, albo bilet do kina, to kto będzie płacił za pieluchy dla dziecka?

Nie... ten byk nie musi być menadżerem, nie musi zarabiać średniej krajowej. Ale jednak od poniedziałku do piątku on coś robi... 8 godzin śpi... a co z resztą? Ogląda TV?

I ten byk narzeka na forum, że nie może kobiety znaleźć... Bo źle wygląda... No to niech weźmie się ogarnie...

I jeszcze narzeka, że "Bad boy Seba w BMWicy poderwał Andżelikę", a kobiety złe, bo pusta Andżelika blachara poleciała na Sebę. Ale trzeba przyznać, że Seba poszedł do fryzjera, kupił skórę, furę i komórę i uzbierał na to wszystko z płacy minimalnej na stacji benzynowej. Ogarnął się.


Dlatego ten wątek.

Czy trzeba być Chadem, aby mieć kobietę? Pewnie nie trzeba...
Ale jeśli ktoś jest incelem, to pewnie coś zepsuł w swoim życiu.


Ale może się mylę. Może czasy są inne. Może gdybym miał teraz 19 lat i nie miał dziewczyny, to bym nie znalazł. Może.

Gary, nie każdy kończy już w tym wieku edukację. Ja akurat miałem obsuwę ze studiami i w wieku 25 lat to jeszcze studiowałem. Zaraz po studiach zarabiałem takie grosze że w sumie jeszcze nie mogliśmy zrezygnować z pomocy rodziców, tym bardziej że moja (ówczesna i zresztą jedyna jak dotąd) żona nie pracowała. Ale generalnie pracujący człowiek zdoła raz na jakiś czas wygospodarować kasę by swoją kobietę zabrać na kawę i ciastko czy coś więcej.

505 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-01-15 00:40:47)

Odp: Być Chadem?
Magnolia88 napisał/a:

edit: I jeszcze coś do rakastankielia - ostatnio spotkałam się z mężczyzną poniżej 170 cm wzrostu i też mnie podpytywał, jakie mam stanowisko, jakie dokładnie są moje obowiązki w pracy, czy pracuję na B2B czy umowę o pracę, gdzie spędzam wakacje, także w stwierdzenia "chciałbym zupełnie zwyczajnej kobiety ale absolutnie żadna nie zwraca na mnie uwagi" średnio wierzę... wink

Ja mam trochę więcej, ale nie obchodzi mnie w ogóle to, czym się zajmuje kobieta, o ile nie jest to prostytucja tongue w sensie, mogę o to zapytać, jeśli nie będę mieć innego tematu do zagadania, ale nie pod kątem tego, ile zarabiasz, tylko po prostu z ciekawości, a już rodzaj umowy czy dokładne obowiązki są nieistotne. A spędzanie wakacji to też bardziej pytanie w stylu "też lubię podróżować, gdzie ostatnio byłaś?" A to czy byłaś w Tajlandii, Egipcie, Grecji czy Bułgarii nie ma najmniejszego znaczenia, bo i tak kolejnym pytaniem z mojej strony byłoby "co ciekawego tam zwiedziłaś?" albo "czy polecasz ten kierunek?". To, ile wydałaś na lot i pobyt jest nieważne.

506

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

To zależy od tego, jak się poznaje. Jak poznasz kogoś w pracy, na spotkaniu ze znajomymi, gdziekolwiek przypadkowo, to nie wiesz, "po co" poznajesz. Tzn. jeśli nie zakładasz, że to się ma rozwijać w stronę związku, tylko np. koleżeństwa, to okej, wygląd nieważny.

No ja właśnie o tym też mówię, ale kobiety nawet w takich okolicznościach nie chcą ze mną rozmawiać.

Ale jak poznajesz kogoś bardziej celowo, zagadujesz ewidentnie związkowo albo korzystasz z portali randkowych tak, że wiadomo, że ma to dążyć do związku, to nie ma znaczenia, że dopiero się kogoś poznało, odrzucić za cokolwiek można na wstępie, bo to tak naprawdę żadna relacja koleżeńska.

Na portalu to inna kwestia, wiadomo, że wygląd gra tam główną rolę, ale z drugiej strony, nawet kobiety, które polubiły, nie odpowiadają na wiadomości lub odpowiadają zdawkowo.

Krytykować można zawsze i wszystko, ale to ma dla mnie tyle sensu, co gdybyś krytykował mnie za to, jakie ja mam meble w kuchni - że takie, jak podobają się mi, a nie Tobie. wink A chyba jednak byłoby dziwne, gdyby było odwrotnie, nie sądzisz? tongue

To oczywiste.

Nie wszystkie kobiety szukają wysokich.

Sporo, zapewne większość.

Natomiast mi chodziło bardziej o zasadę: nie może być tak, że niska dziewczyna ma ograniczone prawo do własnych wyborów ze względu na wzrost, bo tak samo jak każdy inny może wybierać wg swojego gustu.

No tak, ale to tak samo jakby brzydal szukał modelki. I akurat on będzie za to krytykowany, a kobieta nie.

I to, co w związku z tym stanie się z niskimi mężczyznami, nie jest jej sprawą - przecież ona nie służy do tego, żeby komuś zapewnić związek!

To oczywiste.

Czy Ty związałbyś się z kimś, kto Ci się nie podoba, tylko dlatego, żeby ten ktoś miał szansę na związek?

Nie, ale ja nie patrzę na wzrost.

Równie dobrze można by się czepiać kobiety, która chce być sama, za to, że przez jej "fanaberie" jakiś mężczyzna będzie sam (a mógłby z nią). Przecież to... po prostu głupie, w związek wchodzi się ze względu na swoje pragnienia, a nie po to, żeby ta druga strona nie była sama.

To oczywiste.

507

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
Magnolia88 napisał/a:

edit: I jeszcze coś do rakastankielia - ostatnio spotkałam się z mężczyzną poniżej 170 cm wzrostu i też mnie podpytywał, jakie mam stanowisko, jakie dokładnie są moje obowiązki w pracy, czy pracuję na B2B czy umowę o pracę, gdzie spędzam wakacje, także w stwierdzenia "chciałbym zupełnie zwyczajnej kobiety ale absolutnie żadna nie zwraca na mnie uwagi" średnio wierzę... wink

Ja mam trochę więcej, ale nie obchodzi mnie w ogóle to, czym się zajmuje kobieta, o ile nie jest to prostytucja tongue w sensie, mogę o to zapytać, jeśli nie będę mieć innego tematu do zagadania, ale nie pod kątem tego, ile zarabiasz, tylko po prostu z ciekawości, a już rodzaj umowy czy dokładne obowiązki są nieistotne. A spędzanie wakacji to też bardziej pytanie w stylu "też lubię podróżować, gdzie ostatnio byłaś?" A to czy byłaś w Tajlandii, Egipcie, Grecji czy Bułgarii nie ma najmniejszego znaczenia, bo i tak kolejnym pytani z mojej strony byłoby "co ciekawego tam zwiedziłaś?" albo "czy polecasz ten kierunek?". To, ile wydałaś na lot i pobyt jest nieważne.

Zgadzam się z tym. Bo w sumie o czym rozmawiać na pierwszych spotkaniach? Ludzie najczęściej sami chcą o sobie mówić, a jeśli jakiś temat spłycają to nikt nie ciągnie za język.
Nie robiłoby mi różnicy czy ktoś był na wczasach na Malediwach czy w Świnoujściu. Bardziej by mnie interesowało jak spędził tam czas.

508

Odp: Być Chadem?
Agnes76 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Magnolia88 napisał/a:

edit: I jeszcze coś do rakastankielia - ostatnio spotkałam się z mężczyzną poniżej 170 cm wzrostu i też mnie podpytywał, jakie mam stanowisko, jakie dokładnie są moje obowiązki w pracy, czy pracuję na B2B czy umowę o pracę, gdzie spędzam wakacje, także w stwierdzenia "chciałbym zupełnie zwyczajnej kobiety ale absolutnie żadna nie zwraca na mnie uwagi" średnio wierzę... wink

Ja mam trochę więcej, ale nie obchodzi mnie w ogóle to, czym się zajmuje kobieta, o ile nie jest to prostytucja tongue w sensie, mogę o to zapytać, jeśli nie będę mieć innego tematu do zagadania, ale nie pod kątem tego, ile zarabiasz, tylko po prostu z ciekawości, a już rodzaj umowy czy dokładne obowiązki są nieistotne. A spędzanie wakacji to też bardziej pytanie w stylu "też lubię podróżować, gdzie ostatnio byłaś?" A to czy byłaś w Tajlandii, Egipcie, Grecji czy Bułgarii nie ma najmniejszego znaczenia, bo i tak kolejnym pytani z mojej strony byłoby "co ciekawego tam zwiedziłaś?" albo "czy polecasz ten kierunek?". To, ile wydałaś na lot i pobyt jest nieważne.

Zgadzam się z tym. Bo w sumie o czym rozmawiać na pierwszych spotkaniach? Ludzie najczęściej sami chcą o sobie mówić, a jeśli jakiś temat spłycają to nikt nie ciągnie za język.
Nie robiłoby mi różnicy czy ktoś był na wczasach na Malediwach czy w Świnoujściu. Bardziej by mnie interesowało jak spędził tam czas.

Dokładnie tak. Sam wolę zwiedzać niż leżeć na plaży, bo to dla mnie nudne. Dlatego wolałbym dziewczynę, która np. zwiedzała Podlasie budżetowo, poruszając się tylko transportem publicznym czy autostopem i śpiąc w najtańszych hostelach niż kobietę, która poleciała na Dominikanę, by siedzieć w hotelu na all inclusive i wrzucać foty na instagrama, a niczego tam nie zwiedzając, bo po prostu do tej drugiej bym nie pasował (ale nie odrzuciłbym jej i tak, bo być może coś innego by nas połączyło).

509

Odp: Być Chadem?
Magnolia88 napisał/a:

Upraszczacie sprawę za bardzo wink Po śledzeniu wątku musiałam się zalogować i "położyć" kilka przeczytanych tu teorii:

- status materialny - mogę śmiało napisać, że moje podejście do niego przez 30 lat życia przekreśliło mi co najmniej kilka fajnych znajomości. Długo myślałam, że pieniądze nie mają żadnego znaczenia, a liczy się tylko miłość. Byłam na tyle dzikusem, że nawet jak ktoś zapytał, gdzie pracuję lub czy (o zgrozo!) mam mieszkanie, od razu się odcinałam wink i najlepsze, że moja sytuacja finansowa była niezła, kupiłam wtedy mieszkanie w stolicy za gotówkę. Teraz już wiem, że oczywiście miłość jest bardzo ważna, ale pieniądze też.
Ja sponsora nie potrzebuję, ale oczekuję, żeby mężczyzna za siebie płacił. Bardzo lubię podróże, w najbliższej przyszłości planuję wypad do USA i Indonezji - nie chciałabym facetowi sponsorować takich wyjazdów. Tak samo jak ew. kupno nieruchomości w przyszłości - fajne byłoby zrzucić się po połowie. Czy tym samym jestem materialistką i patrzę na facetów przez pryzmat pieniędzy

Niestety Magnolia na to wychodzi. Wyjazd do USA czy Indonezji to budżety przynajmniej 7000 PLN, a za taką kwotę można zorganizować wakacje nawet dla 3 osób. Co do mieszkania - w Polsce jest problem z mieszkaniami w ogóle, więc w sytuacji braku gotówki na mieszkanie znajduje się bardzo wiele osób. Podejrzewam, że jesteś w 10% najlepiej zarabiających osób w Polsce - siłą rzeczy nie każdy należy do tej grupy.

510

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Gość się urodził, mama wykarmiła, potem miał rysować szlaczki, potem odrabiać zadania w szkole... potem się dostać do szkoły średniej, technikum, czy liceum, nauczyć się zawodu, albo iść na studia, uczyć się zawodu, aby w końcu pracować. I zarabiać.

Nie uważam, że mężczyzna musi być jakimś biznesmenem, czy menadżerem... może zwyczajnie pracować, na etacie, ale jak ma trochę oleju w głowie, to nie będzie wykonywał najprostszych prac.

Będąc kobietą od razu bym kasował każdego "nieogara", który lenił się całe życie, nie ma zawodu, nie ma pracy, nie organizuje sobie życia. Bo po co brać dodatkową osobę na utrzymanie w życiu? Zajdzie w ciążę, albo w pracy ją wyrzucą i co wtedy? Kto utrzyma rodzinę?

Jak mężczyzna chce mieć rodzinę, to niech zarabia aby móc ją utrzymać.


Wyżej koleżanka napisała o gościu -- tym super pięknym -- co grymasi "o partnerstwie" a ma na myśli, że nie będzie za kawę płacił. Co za prymitywny burak... a potem jęczy że seksu nie ma, albo że Ukrainka go odrzuciła. Takimi zagraniami jego obraz w oczach kobiety leci na podłogę momentalnie.

A z drugiej strony może być "gostek" taki jak na zdjęciu z blondynką wyżej. Ale może ma zorganizowane życie, stara się, nie ma ogarniętych ciuchów, ale pewnie ma inne zalety. Więc kobieta chce z takim być. Nawet jak nie ma 180+cm.

Mężczyzna nie powinien być mniej inteligentny niż jego kobieta. Nie wiem dlaczego w wielu filmach żona jest "głosem rozsądku", a ojciec jest jakimś przygłupem, który nie wydoroślał nigdy.

Stary, dobry system wartości i przekonań smile. Zgadzam się z Garym. Uroda, wzrost, wykształcenie nie pomogą, jeśli jesteś życiowym nieogarem. W zasadzie tutaj można by zamknąć ten temat.

511 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-01-15 10:36:10)

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Jak student zaprasza studentkę na kawę, studia dzienne, na utrzymaniu rodziców, to niech płacą każdy za siebie. To jest okej.

Ale jeśli 25-letni byk, wykarmiony, odchowany, co ma dwie ręce, dwie nogi, głowę, nie ma na to, aby na randce kupić kawę i ciastko, albo bilet do kina, to kto będzie płacił za pieluchy dla dziecka?

Nie... ten byk nie musi być menadżerem, nie musi zarabiać średniej krajowej. Ale jednak od poniedziałku do piątku on coś robi... 8 godzin śpi... a co z resztą? Ogląda TV?

I ten byk narzeka na forum, że nie może kobiety znaleźć... Bo źle wygląda... No to niech weźmie się ogarnie...

I jeszcze narzeka, że "Bad boy Seba w BMWicy poderwał Andżelikę", a kobiety złe, bo pusta Andżelika blachara poleciała na Sebę. Ale trzeba przyznać, że Seba poszedł do fryzjera, kupił skórę, furę i komórę i uzbierał na to wszystko z płacy minimalnej na stacji benzynowej. Ogarnął się.


Dlatego ten wątek.

Czy trzeba być Chadem, aby mieć kobietę? Pewnie nie trzeba...
Ale jeśli ktoś jest incelem, to pewnie coś zepsuł w swoim życiu.


Ale może się mylę. Może czasy są inne. Może gdybym miał teraz 19 lat i nie miał dziewczyny, to bym nie znalazł. Może.

Kobiety nie chcą sypiać z nieogarami. Z moich obserwacji wynika, że preferują albo być w związku z potencjałem na założenie rodziny, albo singielkami (teraz mogą). Kobieta, aby chciała z mężczyzną sypiać, musi go w jakiś sposób podziwiać. Kiedy facet zaczyna mówić o równości płci, chce dzielić rachunki na pół, gada dużo o kasie, to będą problemy. Kobiety nie chcą problematycznych facetów, czują dyskomfort, zażenowanie w takim układzie.

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
karmelowa_truskawka napisał/a:

Co ma największe znaczenie dla kobiet? Myślę że każda ma inaczej. Różne przypadki się zdarzają. Są na tym świecie również lekarki, które są w związku z pracownikami produkcji - jestem tego najlepszym przykładem wink Do niedawna zarabiałam 5x tyle co mój chłopak, po jego awansie (już nie jest szeregowym pracownikiem produkcji) zarabiam 4x tyle. Zaczęliśmy się spotykać gdy oboje byliśmy na studiach, oboje dorabialiśmy w fabryce. Po studiach u mnie szybko sytuacja się zmieniła, pracuję na 1,5 etatu w kilku miejscach stąd moje zarobki. Czy pieniądze mają dla mnie znaczenie? Tak, dlatego sama sporo pracuję i odkładam. Mój partner jest osobą inteligentną, po studiach, sam się utrzymuje od 18 roku życia bo nie miał pomocy od rodziców. Jest bardzo zaradny, przystojny (może nie CHAD ale semiCHAD).
Czy różnica w zarobkach jest problemem? Większym dla mojego partnera niż dla mnie.

Po pierwsze: i tak jesteś chyba w mniejszości.
Po drugie: 1,5 etatu... jak sądzisz, ile jeszcze zdołasz pojechać tym tempem? Planujesz jechać do oporu czy kilka lat, odłożyć i zainwestować?
Po trzecie (punkt nawiązuje do p.2): oby Ci to nie zaczęło przeszkadzać, chociaż mam pewne obawy co do momentu, w którym przestaniesz fizycznie wyrabiać (że wtedy zacznie Ci przeszkadzać ta dysproporcja). Obym się mylił, ale...

W planach mam jeszcze 2 lata takiej pracy. Odkładam na mieszkanie, ceny nieruchomości w moim mieście zaczynają się od 400 tysięcy w wielkiej płycie,  bez mieszkania nie założymy rodziny. Gdybyśmy patrzyli na nasze zarobki patrząc na pracę na jednym etacie dysproporcja nie byłaby już taka duża (2x tyle). Czy zdrowie pozwoli? Jestem jedną z mniej pracujących lekarek, które znam wink jeżeli za godzinę pracy w poradni zarabiam 5x tyle co w szpitalu to to naprawdę kusi. Jak tylko skończę specjalizację to żegnam się że szpitalem.
Chciałam podać przykład sytuacji, w której chłopak czymś innym zaimponował niż pieniędzmi. Ogólne ogarnięcie jest zdecydowanie niezbędne, zadbanie o siebie to również warunek konieczny.

513 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-15 11:31:51)

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

Nigdy nie słyszałem o aż takiej skrajności żeby kogoś nie było stać na kawę, ciastko i bilet do kina

Wiem, wiem... może źle się zrozumieliśmy.
Tylko ten "głupi chad" co Ukrainka kopnęła go w cztery litery dopytywał czy "relacja będzie partnerska", czyli w jego rozumieniu pół na pół...



... albo żeby ktoś spał przez 8h w ciągu dnia.

Weźmy incela, który nie studiuje na studiach dziennych.
Doba ma 24 godziny... 8 godzin śpi... 8 godzin pracuje za płacę mininmalną... a co on robi przez pozostałem 8 godzin?



I ponownie czemu od razu piszesz o pieluchach dla dziecka skoro rozmowa tu była o poznawaniu i dopiero wchodzeniu w związek.

Bo jak ktoś sępi na kawę, to jak którakolwiek kobieta mogłaby pomyśleć o takim gościu w związku? Jak rozliczą zakup herbaty? Albo plasterki szynki będą wyliczać?



twojeslowo napisał/a:

Kobiety nie chcą sypiać z nieogarami. Z moich obserwacji wynika, że preferują albo być w związku z potencjałem na założenie rodziny, albo singielkami (teraz mogą). Kobieta, aby chciała z mężczyzną sypiać, musi go w jakiś sposób podziwiać. Kiedy facet zaczyna mówić o równości płci, chce dzielić rachunki na pół, gada dużo o kasie, to będą problemy. Kobiety nie chcą problematycznych facetów, czują dyskomfort, zażenowanie w takim układzie.

No właśnie. Czasem widzimy piękną żonę z nieatrakcyjnym facetem.



Nowe_otwarcie napisał/a:

Gary, nie każdy kończy już w tym wieku edukację. Ja akurat miałem obsuwę ze studiami i w wieku 25 lat to jeszcze studiowałem. Zaraz po studiach zarabiałem takie grosze że w sumie jeszcze nie mogliśmy zrezygnować z pomocy rodziców, tym bardziej że moja (ówczesna i zresztą jedyna jak dotąd) żona nie pracowała. Ale generalnie pracujący człowiek zdoła raz na jakiś czas wygospodarować kasę by swoją kobietę zabrać na kawę i ciastko czy coś więcej.

Tak, masz rację.


Mamy w tym wątku "chada", który za kawę nie zapłaci.
Innego "chada", który przy kalafiorach mówi do kobiety że jest podniecająca.

Czyli "chad" może zepsuć sprawę. Oczywiśćie.


Ale co z incelem? Nie studiuje, nie kupuje pieluch ... i zrzędzi, że Andżelika zła, bo poleciała do "Bad boya Seby".

514 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-15 11:27:56)

Odp: Być Chadem?
twojeslowo napisał/a:

Kobiety nie chcą sypiać z nieogarami.

big_smile A alkoholicy, ćpuny i innej maści ruchacze - to niby kto?

twojeslowo napisał/a:

Kobiety nie chcą problematycznych facetów, czują dyskomfort, zażenowanie w takim układzie.

Znowu potwierdzasz, że nie wiesz o czym piszesz, a silisz się na niepotrzebne uogólnienia. Znaczy rozumiem dla własnego lepszego samopoczucia, chcesz to jakoś tam dla siebie racjonalizować.

515

Odp: Być Chadem?
Legat napisał/a:
twojeslowo napisał/a:

Kobiety nie chcą problematycznych facetów, czują dyskomfort, zażenowanie w takim układzie.

Znowu potwierdzasz, że nie wiesz o czym piszesz, a silisz się na niepotrzebne uogólnienia. Znaczy rozumiem dla własnego lepszego samopoczucia, chcesz to jakoś tam dla siebie racjonalizować.

Majętny pan spotykał się z dziewczyną, sponsoring. Ale już się nie spotyka, bo zablokowała z nim wszystkie kontakty. Mówiła "choćby nie wiem co mi oferował, to go nie chcę". Dlaczego? "Bo się źle z nim czułam".

516

Odp: Być Chadem?
Legat napisał/a:
twojeslowo napisał/a:

Kobiety nie chcą sypiać z nieogarami.

big_smile A alkoholicy, ćpuny i innej maści ruchacze - to niby kto?

twojeslowo napisał/a:

Kobiety nie chcą problematycznych facetów, czują dyskomfort, zażenowanie w takim układzie.

Znowu potwierdzasz, że nie wiesz o czym piszesz, a silisz się na niepotrzebne uogólnienia. Znaczy rozumiem dla własnego lepszego samopoczucia, chcesz to jakoś tam dla siebie racjonalizować.

Mówię z pozycji określonego środowiska, doświadczenia życiowego i związkowego, poziomu świadomości. Jak tak lubią, to czemu nie smile.

517

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:
Legat napisał/a:
twojeslowo napisał/a:

Kobiety nie chcą problematycznych facetów, czują dyskomfort, zażenowanie w takim układzie.

Znowu potwierdzasz, że nie wiesz o czym piszesz, a silisz się na niepotrzebne uogólnienia. Znaczy rozumiem dla własnego lepszego samopoczucia, chcesz to jakoś tam dla siebie racjonalizować.

Majętny pan spotykał się z dziewczyną, sponsoring. Ale już się nie spotyka, bo zablokowała z nim wszystkie kontakty. Mówiła "choćby nie wiem co mi oferował, to go nie chcę". Dlaczego? "Bo się źle z nim czułam".

Pieniędzmi też nie kupisz człowieka smile. Może zaczęła się szanować i chce miłości? smile

518

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Gary napisał/a:

Ale może się mylę. Może czasy są inne. Może gdybym miał teraz 19 lat i nie miał dziewczyny, to bym nie znalazł. Może.

A jaki byłeś jako 19letni chłopak?

Biegałem wokół dziewczyny jak pies wokół jeża bojąc się zrobić decydujący krok...

Ostatecznie prawie wszyscy koledzy mają żony, rodziny.

Incele wokół? Hmm.. może nie dali rady wyrwać się spod skrzydeł nadopiekuńczej mamy... Albo ignorowali relacje z kobietami myśląc, że to się jakoś samo załatwi.

519

Odp: Być Chadem?
twojeslowo napisał/a:
Gary napisał/a:
Legat napisał/a:

... że nie wiesz o czym piszesz, ....

...  go nie chcę". Dlaczego? "Bo się źle z nim czułam".

...

Zgadzam się tym, że jak kobieta z mężczyzną się źle czuje, to nic z tego nie będzie...      czyli "za żadne skarby" smile smile

520

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:
twojeslowo napisał/a:
Gary napisał/a:

...  go nie chcę". Dlaczego? "Bo się źle z nim czułam".

...

Zgadzam się tym, że jak kobieta z mężczyzną się źle czuje, to nic z tego nie będzie...      czyli "za żadne skarby" smile smile

Też jakiś nieogar, że musi kupować seks wink.

Posty [ 456 do 520 z 2,042 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024