Być Chadem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 2,042 ]

196

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
bb8 napisał/a:

Koralina, Psycholog nazwał to forum miejscem dla smutnych i skrzywdzonych kobiet. A jednak  z jakiegoś powodu tu siedzi i produkuje posty w tysiącach. Ludzie zazwyczaj unikają towarzystwa, o którym mają złe zdanie, a nie masochistycznie się w nie pchają. Chyba, że nie mają nic lepszego do roboty.

To jest zdecydowanie pytanie do Psychologa z jakiego powodu tu siedzi.
Prawdą natomiast jest, że owszem jest tu wiele skrzywdzonych kobiet (zdradzonych, porzuconych) oraz smutnych (wdowy). Jest tu także wielu smutnych i skrzywdzonych mężczyzn, teraz oraz w przeszłości. Myślę że blisko był prawdy a jeśli chciał być uszczypliwy, to po prostu chybił.

Przede wszystkim zadaj sobie jedno, zasadnicze pytanie: po co ktoś najczęściej wchodzi (i rejestruje się) na forum zajmującym się problematyką uczuciową, problemami w związkach itd.? W jakim momencie zycia i czym motywowany?
Bo pierwsze co mi osobiście przychodzi na myśl, to to że wchodzi własnie w momencie gdy mu się jakoś wali (w mniejszym lub większym stopniu) jego życie uczuciowe, gdy ma problem związany z tą naturą, a nie wtedy gdy wszystko u niego w tym aspekcie życia gra.

I to ja mam sobie to pytanie zadawać? Ja sobie zazwyczaj zadaję trud przeczytania pierwszych postów użytkownika.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Koralina, nie chcę nic insynuować, ale koleżanka "Twojesłowo" jest chyba imigrantką z pewnego konkurencyjnego forum (jakoś tak data rejestracji może na to wskazywać), na którym taki rodzaj dyskusji jest popularny, a które to forum właśnie się chyba podobno wali w gruzy. wink

Mnie wzajemne wypominanie pobytu na forum zawsze rozwala na obie łopatki big_smile.

Chodziło mi bardziej o to że jest forum, przy którym tutaj mamy istny Wersal, a najbardziej dowalające się do facetów tutejsze forumowiczki nie wiem czy tam by się załapły do pierwszej dziesiątki w tej kategorii. Gwoli uczciwości muszę też przyznać że tutaj prawdziwych inceli to jest chyba dwóch (PNN i Theodore Bundy) i ich występy to jak na tutejsze realia naprawdę hardcorę (zresztą jednego niedawno zjechałem), tam nawet nie stanowiliby wydarzenia dnia. A takie jazdy jak tu sobie w zasadzie robicie wyłącznie na Kaszpirze to tam też są w zasadzie na porządku dnia wink

Nie zmienia to faktu że teoria "Twojesłowo" (czyli że jak facet siedzi na forum, to znaczy że nie ma domu, rodziny i odpowiedzialnej pracy; jak kobieta siedzi na forum, to dlatego że kobiety mają ciąg do gromadzenia się w grupy, doradzania się i dzielenia się wiedzą) rozłożyła mnie na łopatki lol

198 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-11 18:02:40)

Odp: Być Chadem?
bb8 napisał/a:

Trzeba być bardzo odpornym, żeby nazwać niektóre z jego tekstów uszczypliwością, dla mnie to była agresja. Ale Gary ma rację - nie ma lepszego sposobu niż ignorować.

Przy czym "ignorować" nie oznacza "nie odpowiadać".
"Ignorować" znaczy nie czytać postów takiej osoby. smile smile

Zdarza mi się tylko rzucić okiem na jakiś post i stwierdzić że nie jest wart poświęconego czasu. W tym albo w innym wątku było coś o nazywaniu kobiety "szmatą", a w tym wątku było o ataku mężczyzn na kobiety, albo na odwrót.

Da się tak wybiórczo czytać...

199 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-01-11 18:05:09)

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:
bb8 napisał/a:

Trzeba być bardzo odpornym, żeby nazwać niektóre z jego tekstów uszczypliwością, dla mnie to była agresja. Ale Gary ma rację - nie ma lepszego sposobu niż ignorować.

Przy czym "ignorować" nie oznacza "nie odpowiadać".
"Ignorować" znaczy nie czytać postów takiej osoby. smile smile

Zdarza mi się tylko rzucić okiem na jakiś post i stwierdzić że nie jest wart poświęconego czasu. W tym albo w innym wątku było coś o nazywaniu kobiety "szmatą", a w tym wątku było o ataku mężczyzn na kobiety, albo na odwrót.

Da się tak wybiórczo czytać...

Oj Gary Gary smile ja tam przyznam się że lubiłem Twoje riposty ale te bez racjonalizowania smile spontaniczne

200

Odp: Być Chadem?
paslawek napisał/a:

Oj Gary Gary smile

Ale Ciebie czytam... kurcze blaszka... czytam, czytam.. smile smile
Widzisz... jest reakcja smile smile

201

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Koralina, nie chcę nic insynuować, ale koleżanka "Twojesłowo" jest chyba imigrantką z pewnego konkurencyjnego forum (jakoś tak data rejestracji może na to wskazywać), na którym taki rodzaj dyskusji jest popularny, a które to forum właśnie się chyba podobno wali w gruzy. wink

Mnie wzajemne wypominanie pobytu na forum zawsze rozwala na obie łopatki big_smile.

Chodziło mi bardziej o to że jest forum, przy którym tutaj mamy istny Wersal, a najbardziej dowalające się do facetów tutejsze forumowiczki nie wiem czy tam by się załapły do pierwszej dziesiątki w tej kategorii. Gwoli uczciwości muszę też przyznać że tutaj prawdziwych inceli to jest chyba dwóch (PNN i Theodore Bundy) i ich występy to jak na tutejsze realia naprawdę hardcorę (zresztą jednego niedawno zjechałem), tam nawet nie stanowiliby wydarzenia dnia. A takie jazdy jak tu sobie w zasadzie robicie wyłącznie na Kaszpirze to tam też są w zasadzie na porządku dnia wink

Nie zmienia to faktu że teoria "Twojesłowo" (czyli że jak facet siedzi na forum, to znaczy że nie ma domu, rodziny i odpowiedzialnej pracy; jak kobieta siedzi na forum, to dlatego że kobiety mają ciąg do gromadzenia się w grupy, doradzania się i dzielenia się wiedzą) rozłożyła mnie na łopatki lol

Zawsze powtarzam, że jak przychodzisz do Internetu i wywnętrzasz się obcym ludziom to chcąc nie chcąc narażasz się także na: krytykę (nie zawsze uslyszysz to co chcesz usłyszeć) a także na wyśmianie, niezrozumienie.

202

Odp: Być Chadem?

Właśnie chodzi o to, aby móc przyjąć krytykę z godnością a wszelkie wyśmiewanie czy kpiny zwyczajnie ignorować. Tak, w moim przypadku się to sprawdziło smile

203

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:
Foxterier napisał/a:

- sporo kobiet odrzuca Cię na starcie bo myśli że jesteś narcyzem, bucem, kobieciarzem, oszustem, zdradzaczem.

To jest trochę zaskakujące.

Ale prawdziwe.
Ja wychodzę z założenia, że w związku to ja jestem płącią piekną i wolę by tak zostało.


Gary napisał/a:

I chyba dlatego wielu mężczyzn na portalu chce poderwać panie wstawiając "gołą klatę", albo jeszcze gorsze... smile
Ja się wtedy zastanawiam "czy kobieta widząc gołą klatę naprawdę może poczuć pociąg do mężczyzny?".

Oczywiście, że tak.

204

Odp: Być Chadem?
bagienni_k napisał/a:

Zadam przekorne pytanie do niektóych tutejszych Pań: czy łaskawie mogę się wypowiadać (jeszcze) na forum publicznym, jeśli chcę wyrazić swoją opnię a problemy tutaj poruszane dotyczą de facto OBU płci?

Ja Ci nie zarzucam agresji ani braku kultury tylko z tytułu tego, że jesteś facetem. W ogóle nic nie zarzucam, nie wiem, co Cię ubodło. Chyba, że to nie do mnie pijesz.

205

Odp: Być Chadem?
bb8 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Zadam przekorne pytanie do niektóych tutejszych Pań: czy łaskawie mogę się wypowiadać (jeszcze) na forum publicznym, jeśli chcę wyrazić swoją opnię a problemy tutaj poruszane dotyczą de facto OBU płci?

Ja Ci nie zarzucam agresji ani braku kultury tylko z tytułu tego, że jesteś facetem. W ogóle nic nie zarzucam, nie wiem, co Cię ubodło. Chyba, że to nie do mnie pijesz.

Spokojnie, do nikogo nie piję wink

Napisałem ogólnie, bo mam wrażenie, że komuś się nie spodobało, iż w ogóle część z nas(facetów) się tu wypowiada.
Ostatnio ma miejsce napływ Panów mających chyba problemy ze sobą, ale osobiście do nich nie należę smile Lubię wysłuchiwać różnych opinii smile

Natomiast padło tutaj stwierdzenie, że w tym temacie wypowiada się w sposób odpowiedni, jedynie jeden facet. Myślę, że to spora przesada i jest raczej odwrotnie.

206

Odp: Być Chadem?
twojeslowo napisał/a:
Stromedrogi napisał/a:

Ok, niepotrzebnie wrzuciłam do wora wszystkich forumowych chłopaków, bo znam wpisy może z 6 czy 7 z nich, a na pewno jest ich więcej. W tym wątku najbardziej rzuca się w oczy ten Psycholog Na Niby (bardzo na niby), bo porażający jest u niego wysoki poziom agresji i prostactwa w zestawieniu z bardzo niskim IQ i zerową inteligencją emocjonalną. To mieszanka typowego przegrywa, czyli właśnie kogoś, kto nie ma co zrobić ze swoim życiem, nie ma koło siebie nikogo wartościowego, a innych mężczyzn się boi, bo czuje się od nich gorszy, więc włazi do skupiska kobiet i próbuje siać ferment. Dla idei, w ramach krucjaty nienawiści, bo żadna fajna babeczka go nie chce. Smutne to, a dla nas totalnie irytujące, bo mamy swoje forum, na którym powinnyśmy być bezpieczne i odseparowane od takiego incelskiego elementu, a właśnie on tutaj spływa. I nikt go nie moderuje.

+1

Bardzo ładnie to podsumowałaś. Powinnyśmy się trzymać razem, skoro nie ma moderacji smile. W pracy, w rodzinie, na poczcie, w sklepie człowiek tego pokroju tak się nie zachowa, bo od razu byłby przez grupę odrzucony i spotkałby go represje. W necie sobie pozwala. Jednak za jakiś czas nie będzie takiej anonimowości w Internecie. Trzeba będzie się logować z imienia i nazwiska, będzie dostępna twarz i taki awanturujący się prostak, będzie musiał sobie poszukać innego miejsce na wyładowanie agresji i frustracji.

Dziewczynko, najpierw sobie odpowiedz kto zaczął ferment zanim zaczniesz lizać koleżance tyłek. Schlebia mi to ze cały czas o mnie myślisz. Nie jestem anonimowy dla jednej osoby z tego forum, widziała mnie nawet. Nie mam żadnego problemu żeby zmieszać Cię czy innego Chada którym sie tak podniecacie, z błotem jeżeli na to zasłuży. Oczywiście ze ameby które szukaj tylko pretekstu i żeby się do kogoś przyjebać trzymają się razem. Jedna koleżanka z odzysku, a druga zostawia chłopaka w imię miłości żeby awansować u menagera w koropo. Jakim prawem mnie oceniasz kiedy sama reprezentujesz dno? Bo się panienka oburzyła na słowo „Szmata” bez zrozumienia kontekstu. Z zazdrości czy żalu? Dalej gówno wiesz bo wróżysz sobie z fusów, nie miałabyś odwagi sie ze mną spotkać, bo tylko szmiry internetowe waszego pokroju wydają osądy na wyrost. Żeby nie było offtopu, myśle ze tytułowy CHAD jest dla kobiet waszego pokroju, niewymagający człowiek dla niewymagającego człowieka. Ładni ludzie musza sie mniej starać, szkoda ze wy pomimo prób i wysiłku dalej wypadacie blado. „Specjalistka od komunikacji” ale chyba w przedszkolu. Nie wierze ze kobiety mogą sobie wybierać kogo chcą a faceci kogo mogą. Jesteście na to najlepszym przykładem. Kobiety można szanować ale wy jesteście zwykłymi przypierdalaczkami z kompleksami które przespały swój moment na Chada i dlatego teraz mają ból dupy bo został im jedynie mężczyzna z bagażem albo kliknięcie „Nowy temat” w kategorii „samotność”.

207

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Rossanko, dokładnie! Też nie rozumiem przedstawiania friendzone jako czegoś strasznego. Mam znajomych, kumpli, dobrych kolegów, przyjaciół... Czy ja im robię tym krzywdę? Albo oni mi? Partnera ma się w danym czasie jednego (no, zazwyczaj wink), a mężczyzn zna się mnóstwo. Więc nawet z matematycznego punktu widzenia mnóstwo osób musi być co najwyżej przyjacielem, bo inaczej albo trzeba by zerwać wszystkie znajomości z facetami, albo lecieć na każdego kolegę. Tylko jak wtedy budować związek, jeżeli dobry kumpel miałby się równać materiałowi na partnera?


Bo Ty i Ross zdajecie się nie rozumieć dzisiejszej wersji tego określenia; określenia, które w tej formie wywodzi się ze słownika obecnej młodzieży. A w tymże słowniku to nie oznacza nawet tego czym ileś lat temu był prawdziwy przyjaciel czy prawdziwa przyjaciółka.  Dziś to oznacza po prostu zaszufladkowanie danej osoby jako członka grupy osób niegodnych ponoszenia w zasadzie żadnych inwestycji (uczuciowych, finansowych, staraniowych itd.) poza ewentualnie pogadaniem od czasu do czasu niezobowiązująco (w miejscu najczęstszego wspólnego przebywania czy w klubie, na jakimś grupowym wyjściu itd.). Czyli ktoś kto może być co najwyżej do pogadania, o kogo nie warto się w żadnym aspekcie starać. Niżej są tylko osoby których nie jesteśmy skłonni nawet zaszczycić rozmową, wspólne widzenie z którymi przynosi nam ujmę itp.

Niech Cię nie zmyli pierwszy człon nazwy, tak samo jak mówienie komuś przy tej sytuacji że jest wartościowy. W tej wersji te słowa to jedynie mało udana próba spryskania komuś dupy sprayem przeciwbólowym tuż przed wymierzeniem mu w tę dupe kopa big_smile

Dla mnie friendzone = strefa panów, z którymi związek nie wchodzi w grę, niezależnie od tego, czy to przyjaciel, kolega czy ledwie znajomy.

Ale wg Twojej definicji, tak prawdę mówiąc, też nie widzę w nim nic złego. Tzn. mam takich znajomych (płci obojga nawet), z którymi spotykamy się tylko "przy okazji", jest spoko, ale bliższej znajomości nie będzie. Najczęściej, zgaduję, działa to w dwie strony. Czy to komuś uwłacza? Jeżeli z X spotykamy się tylko od czasu do czasu w większym gronie, a z Y jesteśmy dla siebie "czasoumilaczami" - spotkamy się raz na rok, trochę dla rozrywki, trochę z ciekawości, trochę, żeby pogadać, to co w tym złego? Mi to nie przeszkadza. Nie dla każdego muszę być w top10, więc chyba nie każdy musi być w mojej topce? Tak, jak dziwne by dla mnie było, że ktoś się obraża za to, że widzę w nim tylko kolegę, a nie przyjaciela, tak dziwne jest dla mnie negatywne ocenianie friendzone'owania kogoś (niezależnie od definicji). Bo jeżeli ktoś ma o coś pretensje, to znaczy, że wg niego zachowałam się niewłaściwie; zrobiłam coś, czego nie powinnam, albo nie zrobiłam czegoś, co powinnam. A co jest niewłaściwego w tym, że nie widzę się z kimś w związku/nie chcę bliższej znajomości? Jak w ogóle można mówić o powinności w tym kontekście? To tak, jakby obowiązkiem było odwzajemnianie uczuć (jakichkolwiek).

I jasne, rozumiem, że jeśli drugiej stronie zacznie w tym układzie zależeć na czymś więcej, to może być to dla niej nieprzyjemne, ale tak naprawdę to niczego nie zmienia, bo ja robię to, co robiłam wcześniej. Więc skoro wcześniej nie było w tym nic złego, to i teraz nie ma - ocena moich działań nie może być zależna od czyjegoś odbioru tej sytuacji, a czyjeś pobożne życzenia nie obligują mnie do... niczego właściwie.

208

Odp: Być Chadem?

SaraS Problem się pojawia, jeśli w przypadku wejścia przez jedną stronę na wyższy poziom, żadna nie chce z tego zrezygnować. Kiedy jakimś cudem taki zakochany facet zdecyduje się z takiej relacji wyplątać i odejdzie, to kobieta może czuć się zawiedziona. Tylko z jakiej racji on ma przy tym pozostać, jeśli przy tym czuje się zbyt niezręcznie?

209

Odp: Być Chadem?
bb8 napisał/a:

Koralina, Psycholog nazwał to forum miejscem dla smutnych i skrzywdzonych kobiet. A jednak  z jakiegoś powodu tu siedzi i produkuje posty w tysiącach. Ludzie zazwyczaj unikają towarzystwa, o którym mają złe zdanie, a nie masochistycznie się w nie pchają. Chyba, że nie mają nic lepszego do roboty.

Widzisz kochanie, jakbyś była mężczyzną to byś pewnie zrozumiała ze chodziło mi o takie niedopchnięte przypierdalaczki jak Ty. Które nie wnoszą nic pozytywnego, są hipokrytami, łączenie i analizę faktów maja na poziomie 3 latki, i są największymi manipulantkami jak właśnie zademonstrowałaś to wyżej. Nie generujesz zbyt dużo mojego czasu bo nie jesteś zbyt wymagająca. Prości ludzie mają swoje zalety.

210

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

I jasne, rozumiem, że jeśli drugiej stronie zacznie w tym układzie zależeć na czymś więcej, to może być to dla niej nieprzyjemne, ale tak naprawdę to niczego nie zmienia, bo ja robię to, co robiłam wcześniej. Więc skoro wcześniej nie było w tym nic złego, to i teraz nie ma - ocena moich działań nie może być zależna od czyjegoś odbioru tej sytuacji, a czyjeś pobożne życzenia nie obligują mnie do... niczego właściwie.

Piszesz, że robisz to co robiłaś wcześniej, jednak niektórzy mogą odbierać to jako szansę. Nie mówię tu teraz konkretnie o Tobie ale wiele kobiet, mężczyzn zresztą też wykorzyatuje osoby, które się o nich starają i przypomina o nich tylko wtedy, kiedy mają gorszy czas, często wyłącznie dla podbicia ego, po czym bez większych skrupółow rzucają w kąt. Takie zachowanie to ewidentny brak szacunku dla drugiej osoby.

211 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-01-11 18:59:43)

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:
bb8 napisał/a:

Koralina, Psycholog nazwał to forum miejscem dla smutnych i skrzywdzonych kobiet. A jednak  z jakiegoś powodu tu siedzi i produkuje posty w tysiącach. Ludzie zazwyczaj unikają towarzystwa, o którym mają złe zdanie, a nie masochistycznie się w nie pchają. Chyba, że nie mają nic lepszego do roboty.

Widzisz kochanie, jakbyś była mężczyzną to byś pewnie zrozumiała ze chodziło mi o takie niedopchnięte przypierdalaczki jak Ty. Które nie wnoszą nic pozytywnego, są hipokrytami, łączenie i analizę faktów maja na poziomie 3 latki, i są największymi manipulantkami jak właśnie zademonstrowałaś to wyżej. Nie generujesz zbyt dużo mojego czasu bo nie jesteś zbyt wymagająca. Prości ludzie mają swoje zalety.

Co ci daje wypisywanie do obcych kobiet takich żenujących, męcząco uszczypliwych i bardzo poniżających cię, jako autora, tekstów? Nie wolałbyś umówić się z kims, pobiegać, z psem pobawić? Film obejrzeć albo chociaż do kolegi zadzwonić? Jaką wartość odnajdujesz w generowaniu tak bezwartościowego kontentu? (BTW ona nie generuje twojego czasu, w słowniku sprawdź dlaczego).

212

Odp: Być Chadem?
bagienni_k napisał/a:

SaraS Problem się pojawia, jeśli w przypadku wejścia przez jedną stronę na wyższy poziom, żadna nie chce z tego zrezygnować. Kiedy jakimś cudem taki zakochany facet zdecyduje się z takiej relacji wyplątać i odejdzie, to kobieta może czuć się zawiedziona. Tylko z jakiej racji on ma przy tym pozostać, jeśli przy tym czuje się zbyt niezręcznie?

No, ale tu przecież (tak zrozumiałam) friendzone jest źle oceniany nie przez stronę tracącą sfriendzonowaną osobę, tylko pod kątem tych sfriendzonowanych - że to oni się czują niegodni zaangażowania itd.

213 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2023-01-11 19:06:44)

Odp: Być Chadem?
Roxann napisał/a:
SaraS napisał/a:

I jasne, rozumiem, że jeśli drugiej stronie zacznie w tym układzie zależeć na czymś więcej, to może być to dla niej nieprzyjemne, ale tak naprawdę to niczego nie zmienia, bo ja robię to, co robiłam wcześniej. Więc skoro wcześniej nie było w tym nic złego, to i teraz nie ma - ocena moich działań nie może być zależna od czyjegoś odbioru tej sytuacji, a czyjeś pobożne życzenia nie obligują mnie do... niczego właściwie.

Piszesz, że robisz to co robiłaś wcześniej, jednak niektórzy mogą odbierać to jako szansę. Nie mówię tu teraz konkretnie o Tobie ale wiele kobiet, mężczyzn zresztą też wykorzyatuje osoby, które się o nich starają i przypomina o nich tylko wtedy, kiedy mają gorszy czas, często wyłącznie dla podbicia ego, po czym bez większych skrupółow rzucają w kąt. Takie zachowanie to ewidentny brak szacunku dla drugiej osoby.

Dokladnie tak!

W wielu przypadkach, ci wszyscy tzw "przyjaciele" służą jedynie do wypłakiwania w rękaw, wysłuchiwania czy po prostu bycia na każde zawołanie, nic w zamian nie dostając(nawet jeśli nie mówimy o rzeczywistości związkowej). Ta jedna strona czuje się coraz bardziej upokarzana i nieszczęśliwa. Są potrzebni jedynie wtedy, gdy druga strona potrzebuje coś załatwić tudzież zyskać a sami nie dają od siebie nic.

214

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

SaraS Problem się pojawia, jeśli w przypadku wejścia przez jedną stronę na wyższy poziom, żadna nie chce z tego zrezygnować. Kiedy jakimś cudem taki zakochany facet zdecyduje się z takiej relacji wyplątać i odejdzie, to kobieta może czuć się zawiedziona. Tylko z jakiej racji on ma przy tym pozostać, jeśli przy tym czuje się zbyt niezręcznie?

No, ale tu przecież (tak zrozumiałam) friendzone jest źle oceniany nie przez stronę tracącą sfriendzonowaną osobę, tylko pod kątem tych sfriendzonowanych - że to oni się czują niegodni zaangażowania itd.

Nie tyle nie godni zainteresowania, co wykorzystywani i robieni w banbuko, zresztą często na własne życzenie bo źle odczytują komunikaty.

215

Odp: Być Chadem?

bagienni_k 
Roxann

+1

216 Ostatnio edytowany przez SaraS (2023-01-11 19:07:25)

Odp: Być Chadem?
Roxann napisał/a:
SaraS napisał/a:

I jasne, rozumiem, że jeśli drugiej stronie zacznie w tym układzie zależeć na czymś więcej, to może być to dla niej nieprzyjemne, ale tak naprawdę to niczego nie zmienia, bo ja robię to, co robiłam wcześniej. Więc skoro wcześniej nie było w tym nic złego, to i teraz nie ma - ocena moich działań nie może być zależna od czyjegoś odbioru tej sytuacji, a czyjeś pobożne życzenia nie obligują mnie do... niczego właściwie.

Piszesz, że robisz to co robiłaś wcześniej, jednak niektórzy mogą odbierać to jako szansę. Nie mówię tu teraz konkretnie o Tobie ale wiele kobiet, mężczyzn zresztą też wykorzyatuje osoby, które się o nich starają i przypomina o nich tylko wtedy, kiedy mają gorszy czas, często wyłącznie dla podbicia ego, po czym bez większych skrupółow rzucają w kąt. Takie zachowanie to ewidentny brak szacunku dla drugiej osoby.

Robię to, co robiłam wcześniej, czyli: znam sobie Krzysia, znajomość okazjonalna, widujemy się tylko w większym gronie, tam pogadamy i nic więcej. Jak Krzyś się nagle postanowi mną zainteresować, to nadal widujemy się w tym większym gronie i pogadamy. Jezeli Krzyś w tym widzi szansę, to to nie jest moja wina, tylko jego. Nie czuję się zobowiązana do przemawiania Krzysiowi do rozumu (chyba że sam zacznie temat, to wtedy jasne, powiem wprost) ani do myślenia za niego i np. unikania tych spotkań czy rozmów. Fakt, że ja nie jestem z tych wykorzystujących, bo mało co irytuje mnie tak bardzo jak zainteresowany bez wzajemności mężczyzna, ale co z tego? Jest Krzyś zainteresowany? Jest. Jest sfriendzonowany? Jest. Czy ja zrobiłam coś złego? Nie sądzę, a jeśli tak, to jestem ciekawa (szczerze), co powinnam zrobić inaczej.

217

Odp: Być Chadem?
Roxann napisał/a:
SaraS napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

SaraS Problem się pojawia, jeśli w przypadku wejścia przez jedną stronę na wyższy poziom, żadna nie chce z tego zrezygnować. Kiedy jakimś cudem taki zakochany facet zdecyduje się z takiej relacji wyplątać i odejdzie, to kobieta może czuć się zawiedziona. Tylko z jakiej racji on ma przy tym pozostać, jeśli przy tym czuje się zbyt niezręcznie?

No, ale tu przecież (tak zrozumiałam) friendzone jest źle oceniany nie przez stronę tracącą sfriendzonowaną osobę, tylko pod kątem tych sfriendzonowanych - że to oni się czują niegodni zaangażowania itd.

Nie tyle nie godni zainteresowania, co wykorzystywani i robieni w banbuko, zresztą często na własne życzenie bo źle odczytują komunikaty.

Względnie odczytujący je prawidłowo, ale trwający w stanie friendzone w imię nadziei.

218

Odp: Być Chadem?

Jeśli ów Krzyś okazałby zainteresowanie, czy wręcz to powiedział wprost a jednak istniałaby opcja, że będziecie się częściej spotykać w większym gronie, to ograniczłbym z nim wtedy kontakty. Przynajmniej na jakiś czas. Uczciwość to jedno, ale wchodzi do w grę również taka swoista przyzwoitość. Głupio by mi było widywać go wiedząc, jak wygląda sytuacja z jego strony.

219

Odp: Być Chadem?
bagienni_k napisał/a:

Dokladnie tak!

W wielu przypadkach, ci wszyscy tzw "przyjaciele" służą jedynie do wypłakiwania w rękaw, wysłuchiwania czy po prostu bycia na każde zawołanie, nic w zamian nie dostając(nawet jeśli nie mówimy o rzeczywistości związkowej). Ta jedna strona czuje się coraz bardziej upokarzana i nieszczęśliwa. Są potrzebni jedynie wtedy, gdy druga strona potrzebuje coś załatwić tudzież zyskać a sami nie dają od siebie nic.

No okej, ale to nie sfriendzonowanie kogoś jest złe, tylko wykorzystywanie zakochanej, a niechcianej osoby. Dla mnie to nie jest to samo, bo uważam, że mogę "trzymać" kogoś we friendzone, ale nie robić mu krzywdy, tylko po prostu... nie widzieć go w żadnej innej roli.

220

Odp: Być Chadem?
Kasssja napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:
bb8 napisał/a:

Koralina, Psycholog nazwał to forum miejscem dla smutnych i skrzywdzonych kobiet. A jednak  z jakiegoś powodu tu siedzi i produkuje posty w tysiącach. Ludzie zazwyczaj unikają towarzystwa, o którym mają złe zdanie, a nie masochistycznie się w nie pchają. Chyba, że nie mają nic lepszego do roboty.

Widzisz kochanie, jakbyś była mężczyzną to byś pewnie zrozumiała ze chodziło mi o takie niedopchnięte przypierdalaczki jak Ty. Które nie wnoszą nic pozytywnego, są hipokrytami, łączenie i analizę faktów maja na poziomie 3 latki, i są największymi manipulantkami jak właśnie zademonstrowałaś to wyżej. Nie generujesz zbyt dużo mojego czasu bo nie jesteś zbyt wymagająca. Prości ludzie mają swoje zalety.

Co ci daje wypisywanie do obcych kobiet takich żenujących, męcząco uszczypliwych i bardzo poniżających cię, jako autora, tekstów? Nie wolałbyś umówić się z kims, pobiegać, z psem pobawić? Film obejrzeć albo chociaż do kolegi zadzwonić? Jaką wartość odnajdujesz w generowaniu tak bezwartościowego kontentu? (BTW ona nie generuje twojego czasu, w słowniku sprawdź dlaczego).

Hmm, równouprawnienia którego jesteście takimi orędowniczkami. Ja nie wypisuje, ja odpowiadam ale widzę masz podobna liczbę chromosomów co niektóre koleżanki i tego nie zauważasz . Życie według własnych zasad jest wartością. Mam Ci wylizać tyłek z założenia ze jesteś kobieta? W życiu masz to na co zasłużysz, akcja - reakcja. Nie prowadzę życia jak przeciętna kura domowa także możesz mnie wyjąc z tej szufladki i przestać planować mi aktywności. A co Tobie daje generowanie bezwartościowego kontentu? Opisujesz ze byłaś kiedyś ruchana i to nazywasz wartością? Gratuluje i podziwiam ambicje.

221

Odp: Być Chadem?
bagienni_k napisał/a:

Jeśli ów Krzyś okazałby zainteresowanie, czy wręcz to powiedział wprost a jednak istniałaby opcja, że będziecie się częściej spotykać w większym gronie, to ograniczłbym z nim wtedy kontakty. Przynajmniej na jakiś czas. Uczciwość to jedno, ale wchodzi do w grę również taka swoista przyzwoitość. Głupio by mi było widywać go wiedząc, jak wygląda sytuacja z jego strony.

Seeerio? Czyli jeśli ktoś się mną zainteresuje, to ja - żeby nie być tą złą - mam np. rezygnować ze spotkania, na które mam ochotę? Ktoś się zakochał, a nakłada to jakieś obowiązki na mnie, mimo że ja na to zakochiwanie się nie miałam żadnego wpływu?

To ja chyba wolę być tą złą. XD

222

Odp: Być Chadem?

Uczepili się no ..... big_smile

223 Ostatnio edytowany przez Kasssja (2023-01-11 19:17:06)

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Hmm, równouprawnienia którego jesteście takimi orędowniczkami. Ja nie wypisuje, ja odpowiadam ale widzę masz podobna liczbę chromosomów co niektóre koleżanki i tego nie zauważasz . Życie według własnych zasad jest wartością. Mam Ci wylizać tyłek z założenia ze jesteś kobieta? W życiu masz to na co zasłużysz, akcja - reakcja. Nie prowadzę życia jak przeciętna kura domowa także możesz mnie wyjąc z tej szufladki i przestać planować mi aktywności. A co Tobie daje generowanie bezwartościowego kontentu? Opisujesz ze byłaś kiedyś ruchana i to nazywasz wartością? Gratuluje i podziwiam ambicje.

Ktoś tu napisał (mężczyzna, o dziwo), że bezwartościowych ludzi i ich mentalne biegunki wysrywane na forum trzeba ignorować, to więc od teraz czynię. Jesteś najpaskudniejszym, co dziś zobaczyłam i nie będę już tracić czasu nawet na czytanie cię.

224

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Robię to, co robiłam wcześniej, czyli: znam sobie Krzysia, znajomość okazjonalna, widujemy się tylko w większym gronie, tam pogadamy i nic więcej. Jak Krzyś się nagle postanowi mną zainteresować, to nadal widujemy się w tym większym gronie i pogadamy. Jezeli Krzyś w tym widzi szansę, to to nie jest moja wina, tylko jego. Nie czuję się zobowiązana do przemawiania Krzysiowi do rozumu (chyba że sam zacznie temat, to wtedy jasne, powiem wprost) ani do myślenia za niego i np. unikania tych spotkań czy rozmów. Fakt, że ja nie jestem z tych wykorzystujących, bo mało co irytuje mnie tak bardzo jak zainteresowany bez wzajemności mężczyzna, ale co z tego? Jest Krzyś zainteresowany? Jest. Jest sfriendzonowany? Jest. Czy ja zrobiłam coś złego? Nie sądzę, a jeśli tak, to jestem ciekawa (szczerze), co powinnam zrobić inaczej.

To co opisałaś nie jest według mnie friendzone o którym mówimy. No chyba, że mając świadomość, że facetowi się podobasz, wykorzystujesz ten fakt by poprawić sobie samopoczucie np. po rozstaniu czy w tzw. gorszych dniach. Wiesz, że on nie odmówi, będzie Cię wspierał itd. Ty (teoretycznie rzecz jasna) podbudujesz sobie ego , ale jak już poczujesz lepiej, ta osoba może dla ciebie nie istnieć. Do czasu, aż znów coś się wydarzy i sobie o nim przypomnisz.
Według mojej osobistej definicji friendzone w tym pejoratywnym znaczeniu jest żerowaniem na tym, że komuś się podobamy/coś do nas czuje i celowe dawanie sprzecznych sygnałów tylko po to, by dana osoba wciąż wokół nas orbitowała bo może znów się przydać.

225

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Roxann napisał/a:
SaraS napisał/a:

No, ale tu przecież (tak zrozumiałam) friendzone jest źle oceniany nie przez stronę tracącą sfriendzonowaną osobę, tylko pod kątem tych sfriendzonowanych - że to oni się czują niegodni zaangażowania itd.

Nie tyle nie godni zainteresowania, co wykorzystywani i robieni w banbuko, zresztą często na własne życzenie bo źle odczytują komunikaty.

Względnie odczytujący je prawidłowo, ale trwający w stanie friendzone w imię nadziei.

Też prawda.

226

Odp: Być Chadem?

@Roxann dokładnie. Przy czym zachodzi często ciekawe zjawisko - jak już taka osoba wykorzystywana się ogarnie, albo co gorsza znajdzie sobie partnera, to wtedy pojawia się zazdrość albo złość, jak on/ona mogła big_smile

227

Odp: Być Chadem?
Kasssja napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Hmm, równouprawnienia którego jesteście takimi orędowniczkami. Ja nie wypisuje, ja odpowiadam ale widzę masz podobna liczbę chromosomów co niektóre koleżanki i tego nie zauważasz . Życie według własnych zasad jest wartością. Mam Ci wylizać tyłek z założenia ze jesteś kobieta? W życiu masz to na co zasłużysz, akcja - reakcja. Nie prowadzę życia jak przeciętna kura domowa także możesz mnie wyjąc z tej szufladki i przestać planować mi aktywności. A co Tobie daje generowanie bezwartościowego kontentu? Opisujesz ze byłaś kiedyś ruchana i to nazywasz wartością? Gratuluje i podziwiam ambicje.

Ktoś tu napisał (mężczyzna, o dziwo), że bezwartościowych ludzi i ich mentalne biegunki wysrywane na forum trzeba ignorować, to więc od teraz czynię. Jesteś najpaskudniejszym, co dziś zobaczyłam i nie będę już tracić czasu nawet na czytanie cię.

Bardzo dziękuje, cel osiągnięty. Następny razem mierz siły na zamiary.

228 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-11 19:24:07)

Odp: Być Chadem?
Serberys napisał/a:

@Roxann dokładnie. Przy czym zachodzi często ciekawe zjawisko - jak już taka osoba wykorzystywana się ogarnie, albo co gorsza znajdzie sobie partnera, to wtedy pojawia się zazdrość albo złość, jak on/ona mogła big_smile


To się włącza tryb pies ogrodnika.

229

Odp: Być Chadem?

SaraS
Co powinnaś zrobić?
Zrozumieć że nie istnieje przyjaźń pomiędzy kobieta i mężczyzną.
Następnie, jeżeli widzisz że jakiś mężczyzna z którym spotykasz sie regularnie,nawet w większym gronie, czuje cos do ciebie, to po prostu porozmawiać z nim, że nie ma na co liczyć.
Okrutne jest podejście,w którym wiedząc o uczuciach drugiej strony, udajesz że nie ma tematu, i pozwalasz aby on orbitował w koło ciebie, karmiąc sie nadzieją.

230

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Dokladnie tak!

W wielu przypadkach, ci wszyscy tzw "przyjaciele" służą jedynie do wypłakiwania w rękaw, wysłuchiwania czy po prostu bycia na każde zawołanie, nic w zamian nie dostając(nawet jeśli nie mówimy o rzeczywistości związkowej). Ta jedna strona czuje się coraz bardziej upokarzana i nieszczęśliwa. Są potrzebni jedynie wtedy, gdy druga strona potrzebuje coś załatwić tudzież zyskać a sami nie dają od siebie nic.

No okej, ale to nie sfriendzonowanie kogoś jest złe, tylko wykorzystywanie zakochanej, a niechcianej osoby. Dla mnie to nie jest to samo, bo uważam, że mogę "trzymać" kogoś we friendzone, ale nie robić mu krzywdy, tylko po prostu... nie widzieć go w żadnej innej roli.

O to właśnie się rozchodzi. Ludzie, zarówno kobiety, jak i mężczyźni nie rzadko wykorzystują ten fakt dla własnej wygody i podbicia ego dając przy tym często sprzeczne sygnały.

231

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Serberys napisał/a:

@Roxann dokładnie. Przy czym zachodzi często ciekawe zjawisko - jak już taka osoba wykorzystywana się ogarnie, albo co gorsza znajdzie sobie partnera, to wtedy pojawia się zazdrość albo złość, jak on/ona mogła big_smile


To się włącza tryb pies ogrodnika.

To się zdarza bardzo często.

232

Odp: Być Chadem?

Dobra Gary spróbuję się tu przebić przez tą dyskusję offtopową wink, bo mnie nakłoniłeś do wyobrażenia sobie pewnego eksperymentu.

Załóżmy, że nie mam możliwości zweryfikowania po profilu (np. na portalu randkowym) czy też nie mam możliwości obserwacji zachowań mężczyzn (mimika, poruszanie się itd), nie mogę też z nim porozmawiać, czyli mam przed sobą pełen zakres urodowy ustawiony w szeregu - od boskiego żigolo (czyli rozumiem, że to ten chad) przez średnioatrakcyjnych, do zupełnie odpychających. No i w tym momencie muszę dokonać jednego wyboru, z którym porozmawiam, to w pierwszej kolejności odrzuciłabym boskiego żigolo i tego na skrajnie drugiej stronie ze względu na to, że oni dostają ode mnie -10 punktów, gdyż, aby się do nich przekonać muszę pokonać jakąś swoją barierę. Zbytnio skupiałabym się na ich fizyczności (w sensie negatywnym) - u boskiego ze względu na to co się może z tym wiązać, u najmniej atrakcyjnego, że zwyczajnie skupiałabym się na jego zewnętrznych wadach. Wybrałabym najprawdopodobniej średniaka o sympatycznym wyrazie twarzy, gdyż daje największe szanse na swobodną rozmowę.

I teraz, jeśli to oni podchodziliby do mnie, to ci ze skrajów mieliby, tak jak już mówiłam - 10 punktów, ale to nie znaczy, że mnie nie zachwycą swoją rozmową i niewerbalnym wachlarzem. Daję im szansę, ale muszą wysilić się nieco bardziej niż średniacy. Jednak, na jakiekolwiek objawy chamstwa, buractwa, wywyższania się, dominacji, egocentryzmu, braku zainteresowania moją osobą i tym co mówię - na dzień dobry, kasują swoje szanse do zera - we wszystkich kategoriach urodowych.

Kasssja ciekawy case, fajnie, że się podzieliłaś, gdyż sporo można z niego wynieść. Ja wyłapałam w nim też tą swoją kwestię, o która mi chodzi: traktuje z góry, bo uznaje, że ma prawo/może, gdyż jest taki boski wink, że jakim cudem ktoś go odrzuca. I to, co napisałaś, ego jest połechtane nieco jak boski podchodzi, ale u mnie nie zmienia to postaci rzeczy, że nie wkracza z automatu na ścieżkę chęci poznania.

233

Odp: Być Chadem?
Stromedrogi napisał/a:

A przecież istnieje masa kobiet, dla których wygląd jest kwestią drugorzędną, bo liczy się tylko to, co mężczyzna ma w głowie, jak traktuje partnerkę i innych ludzi, czy ma pozytywne podejście do życia.

Gdzie są te kobiety? Przestaję już wierzyć w to, że takie istnieją i nie są zajęte.

Byłoby miło, gdyby w drugą stronę było podobnie, ale chyba nie jest (albo jest rzadko).

Jest, dla mnie wygląd ma drugorzędne znaczenie i znam wielu mężczyzn, którzy mają takie samo podejście.

234

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Jeśli ów Krzyś okazałby zainteresowanie, czy wręcz to powiedział wprost a jednak istniałaby opcja, że będziecie się częściej spotykać w większym gronie, to ograniczłbym z nim wtedy kontakty. Przynajmniej na jakiś czas. Uczciwość to jedno, ale wchodzi do w grę również taka swoista przyzwoitość. Głupio by mi było widywać go wiedząc, jak wygląda sytuacja z jego strony.

Seeerio? Czyli jeśli ktoś się mną zainteresuje, to ja - żeby nie być tą złą - mam np. rezygnować ze spotkania, na które mam ochotę? Ktoś się zakochał, a nakłada to jakieś obowiązki na mnie, mimo że ja na to zakochiwanie się nie miałam żadnego wpływu?

To ja chyba wolę być tą złą. XD

Jeżeli chodzi o spotkania w większym gronie to nie widzę problemu. Jeżeli jednak osoba z paczki, która Ci się nie podoba czy też nie jest dla Ciebie kandydatem na partnera, a wiesz, że się w Tobie podkochuje, proponuje spotkanie sam na sam, to raczej bym radziła odmówić i delikatnie powiedzieć, że no sorry ale... nie. Ale poem w sytuacjach kryzysowych nie dzwoniła itd. wink

235 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2023-01-11 19:38:11)

Odp: Być Chadem?

SaraS No możesz trzymać faceta w tym friendzonie, ale czy to będzie do końca uczciwe, jeśli wiesz, że on coś do Ciebie czuje, ale mimo wszystko utrzymujesz kontakt, bo Ci jednak jakoś tam zależy na nim?
Jeśli jesteś w związku, to jest szansa, że sobie odpuści, ale i tak nigdy nie wiadomo. Mi by było trochę głupio, bo wiedziałbym, że KAŻDY kontakt czy gest byłby dla kogoś takiego nadzieją. Jeśli zaś to ta druga strona zdecyduje się wycofać, bo nie zamierza być masochistą, to okazałabym pełne zrozumienie.

Wprawdzie istotą friendzonu jest, jak wspomniała Roxann jawne wykorzystywanie i "żerowanie" na tej osobie, ale nawet jeśli tego nie ma, to czułbym się niezręcznie, wiedząc, że ktoś coś do mnie czuje a ja regularnie się z nim widuję, ale nie mogę jej tego dać, czego oczekuje.

edit: Roxann Zdecydowanie tak! Unikać spotkań sam na sam smile

236

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

SaraS
Co powinnaś zrobić?
Zrozumieć że nie istnieje przyjaźń pomiędzy kobieta i mężczyzną.
Następnie, jeżeli widzisz że jakiś mężczyzna z którym spotykasz sie regularnie,nawet w większym gronie, czuje cos do ciebie, to po prostu porozmawiać z nim, że nie ma na co liczyć.
Okrutne jest podejście,w którym wiedząc o uczuciach drugiej strony, udajesz że nie ma tematu, i pozwalasz aby on orbitował w koło ciebie, karmiąc sie nadzieją.

Nie. Tzn. w 99% przypadków ja tego zainteresowania nie zauważę, dopóki on mi go jasno nie wyklaruje i wtedy, oczywiście, bardzo jasno i bardzo wprost powiem, że nie jestem zainteresowana. Ale w tym 1% nie zacznę rozmowy sama, bo byłoby to dla mnie niekomfortowe, a uważam, że czyjeś zainteresowanie nie może mnie zmuszać do rzeczy, które sprawiają mi dyskomfort.
Czy ignorowanie jest okrutne? Nie wiem. Dla mnie byłoby naturalne, biorąc pod uwagę, że mówimy o jakimś facecie, z którym widuję się tylko przypadkiem, którego nie zachęcałam, nie podrywałam ani nie próbowałam w żaden sposób skrzywdzić czy wykorzystać. Po prostu w takim układzie nie czuję się w żaden sposób sprawczynią tej sytuacji, nie jestem z nią związana (i w zasadzie nie chcę być). Jakby, no, dla mnie to jest coś, co mnie w ogóle nie dotyczy, dopóki on sam nie zacznie tematu.

237

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
Stromedrogi napisał/a:

A przecież istnieje masa kobiet, dla których wygląd jest kwestią drugorzędną, bo liczy się tylko to, co mężczyzna ma w głowie, jak traktuje partnerkę i innych ludzi, czy ma pozytywne podejście do życia.

Gdzie są te kobiety? Przestaję już wierzyć w to, że takie istnieją i nie są zajęte.

Jest cała masa takich kobiet. Problem w tym, że ci faceci nie tylko nie mają wylądu ale też często odpychający charaker. No ale wiadomo ławiej zwalić na to, że kobiety tylko na wygląd lecą.

238

Odp: Być Chadem?
Roxann napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Serberys napisał/a:

@Roxann dokładnie. Przy czym zachodzi często ciekawe zjawisko - jak już taka osoba wykorzystywana się ogarnie, albo co gorsza znajdzie sobie partnera, to wtedy pojawia się zazdrość albo złość, jak on/ona mogła big_smile

To się włącza tryb pies ogrodnika.

To się zdarza bardzo często.

Ma to podobno wyjaśnienie psychologiczne. Dotyczy to osób, które wartość/atrakcyjność matrymonialną drugiej osoby oceniają przez pryzmat okazanego jej zainteresowania, czyli zajęty =  atrakcyjny, bo już jakaś osoba ją/jego chciała. Z czym to się wiąże u osób reprezentujących taką postawę - nie wiem.

239

Odp: Być Chadem?
Serberys napisał/a:

@Roxann dokładnie. Przy czym zachodzi często ciekawe zjawisko - jak już taka osoba wykorzystywana się ogarnie, albo co gorsza znajdzie sobie partnera, to wtedy pojawia się zazdrość albo złość, jak on/ona mogła big_smile

Nawet nie wiesz jak blisko celu trafiłeś. W takiej sytuacji babka potrafi się posunąć do tekstu "bo ty masz w dupie przyjaźń!" big_smile

Prawda jest taka że w definicję dobrze trafili Bagienni_k i Roxann; w obu tych postach są prawdziwe fragmenty o naturze tego zjawiska: że de facto jedna strona chce praktycznie całego pakietu jak od faceta (poza czułością i seksem; jeśli czułość i seks traktuje jako towar wymienny, a nie coś czego sama potrzebuje, to de facto JEST TO CAŁY PAKIET)  nie dając niemal nic w zamian i logiczne że facetowi taki układ nie musi odpowiadać, że prawo "wielbienia swojej bogini" nie zostanie uznane za wystarczającą "zapłatę".
Prawdę pisze też Roxann że wiele atencjuszek nie ma dość przyzwoitości by nie trzymać przy sobie beta orbiterów, bo beta orbiterzy zwyczajnie podbijają im ego i że owe atencjuszki celowo prowadzą grę polegającą na swoistym balansowaniu, takim by jednocześnie niczego zobowiązującego beta orbiterowi nie obiecać ("no co, przecież niczego ci nie obiecywałam!"), a jednocześnie nie powiedzieć czegoś co sprawi że zerwie się on z orbity i poleci tam gdzie może liczyć na "lepszą ofertę".

240

Odp: Być Chadem?
bagienni_k napisał/a:
Shinigami napisał/a:

(...) ciągle go chwali, mówi jakim jest super człowiekiem, jakim cudownym przyjacielem, traktuje go niemal jak rodzinę, a czasami nawet byłaby gotowa powierzyć mu swoje życie jednocześnie nawet sobie nie wyobrażając związku z nim? Widziałem już kilka takich przypadków, które później zyskały miano "friendzonu" gdzie oboje byli przyjaciółmi od 10 czy więcej lat, znali się lepiej niż ktokolwiek inny i zawsze był ten sam schemat. Facet był zakochany zwykle już od wielu lat, a dziewczyna o tym wiedziała i wprost mówiła, że nawet sobie nie wyobraża związku z nim. Byłbym wdzięczny gdyby któraś forumowiczka mogłaby mi to wytłumaczyć.



Ross, to nie zmienia faktu, że właśnie partnera powinno się cenić, lubić, czasami podziwiać wink W każdym razie, przynajmniej część przymiotów przyjacielskich powinien partner posiadać.



Przecież napisałam, że tak. Plus strefa fizyczna.
Dopiero wtedy związek na sens.
Przyjaźń plus fizyczność to daje związek.
Sama przyjaźń to sama przyjaźń, nie związek.

241

Odp: Być Chadem?

Okej, tylko z tego wszystkiego wynika, że jak się facet zakocha, to nie wystarczy, że kobieta tego nie wykorzystuje, powinna jeszcze zamienić się w niańkę:
- unikać spotkań nawet w większym gronie,
- unikać rozmów,
- wziąć na siebie wyjaśnienia,
- planować każdy ruch pod kątem tego, co ten facet może sobie pomyśleć,
- w ostateczności wziąć na siebie zerwanie kontaktu.

Dlaczego to na kobietę ma spaść właściwie całe ogarnięcie tej sytuacji? Nie powinno się przypadkiem edukować zakochanego, co ma w takiej sytuacji zrobić, żeby zminimalizować cierpienie? Dlaczego to kobieta ma być za to odpowiedzialna?

242 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-01-11 19:57:12)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

SaraS
Co powinnaś zrobić?
Zrozumieć że nie istnieje przyjaźń pomiędzy kobieta i mężczyzną.
Następnie, jeżeli widzisz że jakiś mężczyzna z którym spotykasz sie regularnie,nawet w większym gronie, czuje cos do ciebie, to po prostu porozmawiać z nim, że nie ma na co liczyć.
Okrutne jest podejście,w którym wiedząc o uczuciach drugiej strony, udajesz że nie ma tematu, i pozwalasz aby on orbitował w koło ciebie, karmiąc sie nadzieją.

Nie. Tzn. w 99% przypadków ja tego zainteresowania nie zauważę, dopóki on mi go jasno nie wyklaruje i wtedy, oczywiście, bardzo jasno i bardzo wprost powiem, że nie jestem zainteresowana. Ale w tym 1% nie zacznę rozmowy sama, bo byłoby to dla mnie niekomfortowe, a uważam, że czyjeś zainteresowanie nie może mnie zmuszać do rzeczy, które sprawiają mi dyskomfort.
Czy ignorowanie jest okrutne? Nie wiem. Dla mnie byłoby naturalne, biorąc pod uwagę, że mówimy o jakimś facecie, z którym widuję się tylko przypadkiem, którego nie zachęcałam, nie podrywałam ani nie próbowałam w żaden sposób skrzywdzić czy wykorzystać. Po prostu w takim układzie nie czuję się w żaden sposób sprawczynią tej sytuacji, nie jestem z nią związana (i w zasadzie nie chcę być). Jakby, no, dla mnie to jest coś, co mnie w ogóle nie dotyczy, dopóki on sam nie zacznie tematu.



ale to wtedy od poczatku to on zrobil zle. gdy brak flirtu itp to wiadomo, ze wyladuje w firendzone. no chyba ze ona nie spodobala mus ie od poczatku, tylko tak jakos wyszlo z czasem.  tymczasem to jego szanse maleja.

jeslis ie zachowuje jak przyjaciolka, a nie jak facet to staje sie przyjaciolka.

243 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-11 20:18:57)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

SaraS
Co powinnaś zrobić?
Zrozumieć że nie istnieje przyjaźń pomiędzy kobieta i mężczyzną.
Następnie, jeżeli widzisz że jakiś mężczyzna z którym spotykasz sie regularnie,nawet w większym gronie, czuje cos do ciebie, to po prostu porozmawiać z nim, że nie ma na co liczyć.
Okrutne jest podejście,w którym wiedząc o uczuciach drugiej strony, udajesz że nie ma tematu, i pozwalasz aby on orbitował w koło ciebie, karmiąc sie nadzieją.

Nie. Tzn. w 99% przypadków ja tego zainteresowania nie zauważę, dopóki on mi go jasno nie wyklaruje i wtedy, oczywiście, bardzo jasno i bardzo wprost powiem, że nie jestem zainteresowana. Ale w tym 1% nie zacznę rozmowy sama, bo byłoby to dla mnie niekomfortowe, a uważam, że czyjeś zainteresowanie nie może mnie zmuszać do rzeczy, które sprawiają mi dyskomfort.
.

Wybacz, ale ja tu widzę ściemy i wymówki. Absolutnie nie uwierzę że w aż 99% nie zauważysz; raczej będziesz udawała że nie zauważasz (bo Ci będzie tak wygodniej, także dla ego), a nie że rzeczywiście nie widzisz. A elementarna przyzwoitość nakazuje żeby taką sytuację uciąć, a nie wykręcać się dyskomfortem. Jeśli rzeczywiście nie dostrzegasz aż 99% takich przypadków, to jesteś najbardziej ślepą i pozbawioną intuicji oraz wyczucia ze znanych mi kobiet. W co drugim czy raczej co trzecim wypadku, to jeszcze bym uwierzył, ale nie w 99 na 100 big_smile

W innym wątku napisałaś że wolisz być tą złą i to wszystko wpisuje się w jedną całość: po prostu PODTRZYMUJĘ co napisałem wcześniej: że jesteś egoistką. I takie działanie i wymówki akurat do egoistki jak najbardziej pasują. I ok: nikt Cię nie wsadzi do pudła za postępowanie jak egoistka, ale w tym i kolejnym przypadku zostanie to nazwane po imieniu.

244 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-01-11 20:00:38)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

SaraS
Co powinnaś zrobić?
Zrozumieć że nie istnieje przyjaźń pomiędzy kobieta i mężczyzną.
Następnie, jeżeli widzisz że jakiś mężczyzna z którym spotykasz sie regularnie,nawet w większym gronie, czuje cos do ciebie, to po prostu porozmawiać z nim, że nie ma na co liczyć.
Okrutne jest podejście,w którym wiedząc o uczuciach drugiej strony, udajesz że nie ma tematu, i pozwalasz aby on orbitował w koło ciebie, karmiąc sie nadzieją.

Nie. Tzn. w 99% przypadków ja tego zainteresowania nie zauważę, dopóki on mi go jasno nie wyklaruje i wtedy, oczywiście, bardzo jasno i bardzo wprost powiem, że nie jestem zainteresowana. Ale w tym 1% nie zacznę rozmowy sama, bo byłoby to dla mnie niekomfortowe, a uważam, że czyjeś zainteresowanie nie może mnie zmuszać do rzeczy, które sprawiają mi dyskomfort.
Czy ignorowanie jest okrutne? Nie wiem. Dla mnie byłoby naturalne, biorąc pod uwagę, że mówimy o jakimś facecie, z którym widuję się tylko przypadkiem, którego nie zachęcałam, nie podrywałam ani nie próbowałam w żaden sposób skrzywdzić czy wykorzystać. Po prostu w takim układzie nie czuję się w żaden sposób sprawczynią tej sytuacji, nie jestem z nią związana (i w zasadzie nie chcę być). Jakby, no, dla mnie to jest coś, co mnie w ogóle nie dotyczy, dopóki on sam nie zacznie tematu.

Wszystko zależy od osoby.
Dla mnie nie komfortowe było zawsze przebywanie na jakiejś imprezie firmowej,gdzie widziałem że podobam sie jakiejś kobiecie, i ona dąży do skrócenia dystansu.
Zawsze gdy coś takiego zauważyłem, na osobności tłumaczyłem że nie ma na co liczyć bo jestem żonaty.
Jak mowie,dla mnie było by okrutne przyglądanie sie jak taka osoba cieszy sie na mój widok,stara sie, czy okazuje przychylność, jednocześnie nie mogąc na nic liczyc z mojej strony.

Edit
Sars: nie kobieta, tylko po prostu człowiek, tutaj pleć nie ma znaczenia, wiec wstawka niczym "wszystko ma byc na głowie kobiety" jest nie potrzebna.

245 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2023-01-11 20:12:17)

Odp: Być Chadem?

Ciężko mi sobie wyobrazić, że w większości wypadków nie zauważa się takich sygnałów. Grunt, to postawić wyraźną granicę, aby ta druga strona była świadoma, jaka jest sytuacja. Jeśli jeszcze ów "obiekt westchnień" jest w związku, to siła przekonywania rośnie smile Taka osoba może wtedy uznać, że nie chce np regularnych spotkań, bo po prostu  nie ma zamiaru karmić się jeszcze samą obecnością swojego obiektu westchnień. Jednak, jeżeli ów obiekt westchnień rozczaruje się, że stracił przyjaciela(albo "przyjaciela") to wtedy jest to dla mnie oznaka czystego egoizmu.

W przypadku, kiedy osoba świadomie i z premedytacją kogoś wykorzystuje jako orbitera, aby sobie podnieść ego, jest dla mnie absolutnym zerem.

246 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-11 20:20:53)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

O

Dlaczego to na kobietę ma spaść właściwie całe ogarnięcie tej sytuacji? Nie powinno się przypadkiem edukować zakochanego, co ma w takiej sytuacji zrobić, żeby zminimalizować cierpienie? Dlaczego to kobieta ma być za to odpowiedzialna?

Nieco ponad rok temu zakończyłem znajomość z jedną taką egoistką, bo miałem dość tych przypływów i odplywów. Najlepsze że na wstępie wyłożyłem kawę na ławę: że albo to będzie szło w stronę związku albo ja się zwijam. Zwodziła mnie długo twierdząc że "nie potrafi się zdecydować czego chce". Jak mi raz odwaliła woltę (i to niedługo po randce) że ją bardziej ciągnie do innego, a potem usiłowała to odkręcać zwalając na alkohol i psychotropy, to uwierzyłem; jak za drugim razem odwaliła coś podobnego, to dwa dni później miałem już założone konto na portalu randkowym, a kontakt z nią zacząłem wygaszać. Jeszcze pod sam koniec (jak już byłem o krok od umówienia się na spotkanie z babką z portalu) skontaktowałem się z nią na komunikatorze, tylko by upewnić się że nie postąpiłem zbyt pochopnie. Ale postąpiłem dobrze, dziś mam pewność. I choć kilka razy usiłowała potem nawiązać kontakt (w tym składając życzenia świąteczne), to odpisywałem tak oszczędnie że dała spokój. Dziś autentycznie uważam że miałem szczęście że to nie wypaliło i nawet jeśli "opłatą" za to że się z tego wyrwałem była kasa jaką na nią zmarnowałem, to było warto! Warto, bo to że byłem w najsłabszym miejscu w życiu i mimo tego nie popłynąłem przez nią, że miałem tyle szczęścia ... było warte nawet więcej.

Jeśli atencjuszka potrzebuje beta-orbitera, to będzie aktywnie działać by on się nie zerwał ze smyczy. Bo jego istnienie podbija jej ego i g... ją obchodzi że on mógłby pójść do innej, która dałaby mu szczęście. Tak, musiałem sam to urwać. Ale jeśli facet stawia kawę na ławę, to ma prawo liczyć na to samo. Więcej: gdy ja się orientowałem (a bywałem w takiej sytuacji) że leci na mnie laska której nie chcę, to sam wygaszałem kontakt, właśnie po to by nie dawać jej nadziei. Tak się postępuje uczciwie.

247

Odp: Być Chadem?

Mój "friendzone" zapoczątkował nową dyskusję na kilka stron. Jako, że kilka osób już dość dokładnie wyjaśniło co miałem na myśli dopowiem tylko trochę. Zdecydowanie chodziło mi o taki całkowicie negatywny typ frindzona dotyczący właśnie tego wykorzystywania. Krótka historia jako przykład i od razu zaznaczam, że jest to prawdziwa historia mojego znajomego. Chłopak i dziewczyna znali się od ok.2 lat, a on był w niej szaleńczo zakochany. Ona doskonale o tym wiedziała i wykorzystywała jak tylko mogła. Woził ją swoim samochodem, był przy niej zawsze kiedy była smutna, pojawiał się na każde jej zawołanie i robił dla niej wszystko co tylko mógł. Jeździli razem na wakacje, za które oczywiście on płacił. Spędzali razem sporo czasu i jak sam mówił, nie raz dochodziło do sytuacji, że już chciał zacząć ją rozbierać, a ona zawsze go odtrącała. Na kolejnym spotkaniu ponownie doprowadzała do tego typu sytuacji tylko po by znów go odtrącić. Cały czas dawała mu fałszywe nadzieje. W pewnym momencie doszło to już do takiego poziomu absurdu, że gość potrafił pojechać po nią swoim samochodem, zawieźć ją do jej obecnego faceta, a potem ją odebrać. Tak go zmanipulowała, że on ledwo pamiętał jak się nazywa. Kiedy z niemałą pomocą w tym specjalisty się ogarną i powiedział jej, że kończy tą znajomość to zrobiła mu wielką awanturę w miejscu publicznym, że jak on w ogóle śmie mieć jej cokolwiek za złe. O takim friendzonie tu mowa.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Przede wszystkim zadaj sobie jedno, zasadnicze pytanie: po co ktoś najczęściej wchodzi (i rejestruje się) na forum zajmującym się problematyką uczuciową, problemami w związkach itd.? W jakim momencie zycia i czym motywowany?
Bo pierwsze co mi osobiście przychodzi na myśl, to to że wchodzi własnie w momencie gdy mu się jakoś wali (w mniejszym lub większym stopniu) jego życie uczuciowe, gdy ma problem związany z tą naturą, a nie wtedy gdy wszystko u niego w tym aspekcie życia gra.

Powody wchodzenia na forum mogą być na prawdę różne i bynajmniej nie zawsze jest to brak czegokolwiek innego w życiu i nadmiar wolnego czasu. Na przykład dla mnie są głównie dwa powody:
1. Bo tu mam możliwość zwykłej rozmowy z innymi ludźmi, a szczególnie z kobietami, której mam bardzo mało w realu i po prostu mi tego brakuje.
2. Bo tu mogę napisać o moim problemie lub wątpliwości i poznaje zdanie różnych osób dzięki czemu mogę się dowiedzieć wielu nowych rzeczy. Szczególnie właśnie z dziedziny uczuciowo-związkowej, w której nie mam żadnego doświadczenia ani żadnej ani nikogo z kim mógłbym o tym porozmawiać.
A i czym według was jest ta "odpowiedzialna" praca, która zajmuje tyle czasu, że nawet nie byłoby kiedy wejść na forum? Prosiłbym o jakiś przykład.

Mam jeszcze jedno pytanie, które zaczęło mnie nurtować odkąd zaczął się tu temat o cechach typu postawa itd. Niedawno słyszałem dość śmiałą teorię, że widać po człowieku czy ma jakiekolwiek życie seksualne. Że widać po kimś czy regularnie uprawia seks, a nawet czy ma już za sobą pierwszy raz. Drogie Panie jako, że jesteście mistrzyniami w dostrzeganiu niewidocznego chciałbym się zapytać czy to o czym tu piszę też potraficie dostrzec? Czy spotykając faceta potraficie poznać czy jest prawiczkiem, czy prowadzi aktywne życie seksualne lub nie prowadzi go wcale? Pytam całkowicie poważnie.

248

Odp: Być Chadem?

napewno widac jak zabiera sie do podrywu jak pies do jeza albo w sytuacji jak juz dochodzi co do czego ( w sensiejakis intymnosci), poza tym nie.

249

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

SaraS
Co powinnaś zrobić?
Zrozumieć że nie istnieje przyjaźń pomiędzy kobieta i mężczyzną.
Następnie, jeżeli widzisz że jakiś mężczyzna z którym spotykasz sie regularnie,nawet w większym gronie, czuje cos do ciebie, to po prostu porozmawiać z nim, że nie ma na co liczyć.
Okrutne jest podejście,w którym wiedząc o uczuciach drugiej strony, udajesz że nie ma tematu, i pozwalasz aby on orbitował w koło ciebie, karmiąc sie nadzieją.

Nie. Tzn. w 99% przypadków ja tego zainteresowania nie zauważę, dopóki on mi go jasno nie wyklaruje i wtedy, oczywiście, bardzo jasno i bardzo wprost powiem, że nie jestem zainteresowana. Ale w tym 1% nie zacznę rozmowy sama, bo byłoby to dla mnie niekomfortowe, a uważam, że czyjeś zainteresowanie nie może mnie zmuszać do rzeczy, które sprawiają mi dyskomfort.
.

Wybacz, ale ja tu widzę ściemy i wymówki. Absolutnie nie uwierzę że w aż 99% nie zauważysz; raczej będziesz udawała że nie zauważasz (bo Ci będzie tak wygodniej, także dla ego), a nie że rzeczywiście nie widzisz. A elementarna przyzwoitość nakazuje żeby taką sytuację uciąć, a nie wykręcać się dyskomfortem. Jeśli rzeczywiście nie dostrzegasz aż 99% takich przypadków, to jesteś najbardziej ślepą i pozbawioną intuicji oraz wyczucia ze znanych mi kobiet. W co drugim czy raczej co trzecim wypadku, to jeszcze bym uwierzył, ale nie w 99 na 100 big_smile

W innym wątku napisałaś że wolisz być tą złą i to wszystko wpisuje się w jedną całość: po prostu PODTRZYMUJĘ co napisałem wcześniej: że jesteś egoistką. I takie działanie i wymówki akurat do egoistki jak najbardziej pasują. I ok: nikt Cię nie wsadzi do pudła za postępowanie jak egoistka, ale w tym i kolejnym przypadku zostanie to nazwane po imieniu.

No możesz nie wierzyć. Wiadomo, że nie prowadzę statystyk, ale ja mało spostrzegawcza w takich kwestiach jestem, mój mózg automatycznie takie rzeczy klasyfikuje jako przejaw sympatii/przyjaźni, a nie coś związkowego, przez co nie poświęcam temu ani chwili namysłu. Bo to nie tak, że ja jakieś zachowania analizuję i dochodzę do wniosku, że nic tam nie ma. Ja po prostu nie zwracam na nie uwagi. Tak samo np. na ulicy od obcych - jak szłam z kolegą i mi wskazywał facetów, którzy podobno się za mną obracali, to ja - szczerze! - zupełnie tego nie widziałam.

To nie wymówki. Gdybym miała sama zacząć taką rozmowę, byłoby to dla mnie nieprzyjemne. Natomiast, jak napisałam, ani nie zachęcam do takich zachowań, ani nie zwodzę - bo jak się temat pojawi, to mówię wprost.

Z tym, że wolę być tą złą, napisałam w odpowiedzi na informację, że żeby być w porządku, to ja powinnam zrezygnować ze spotkań w gronie, w którym znajdzie się adorator. To akurat dla mnie odpada.

szeptuch napisał/a:

Sars: nie kobieta, tylko po prostu człowiek, tutaj pleć nie ma znaczenia, wiec wstawka niczym "wszystko ma byc na głowie kobiety" jest nie potrzebna.

Jasne. Wciąż niesprawiedliwe, że wszystko miałoby być na głowie obiektu westchnień, jeśli ten o to nie zabiegał.

Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

O

Dlaczego to na kobietę ma spaść właściwie całe ogarnięcie tej sytuacji? Nie powinno się przypadkiem edukować zakochanego, co ma w takiej sytuacji zrobić, żeby zminimalizować cierpienie? Dlaczego to kobieta ma być za to odpowiedzialna?

Nieco ponad rok temu zakończyłem znajomość z jedną taką egoistką, bo miałem dość tych przypływów i odplywów. Najlepsze że na wstępie wyłożyłem kawę na ławę: że albo to będzie szło w stronę związku albo ja się zwijam. Zwodziła mnie długo twierdząc że "nie potrafi się zdecydować czego chce". Jak mi raz odwaliła woltę (i to niedługo po randce) że ją bardziej ciągnie do innego, a potem usiłowała to odkręcać zwalając na alkohol i psychotropy, to uwierzyłem; jak za drugim razem odwaliła coś podobnego, to dwa dni później miałem już założone konto na portalu randkowym, a kontakt z nią zacząłem wygaszać. Jeszcze pod sam koniec (jak już byłem o krok od umówienia się na spotkanie z babką z portalu) skontaktowałem się z nią na komunikatorze, tylko by upewnić się że nie postąpiłem zbyt pochopnie. Ale postąpiłem dobrze, dziś mam pewność. I choć kilka razy usiłowała potem nawiązać kontakt (w tym składając życzenia świąteczne), to odpisywałem tak oszczędnie że dała spokój. Dziś autentycznie uważam że miałem szczęście że to nie wypaliło i nawet jeśli "opłatą" za to że się z tego wyrwałem była kasa jaką na nią zmarnowałem, to było warto! Warto, bo to że byłem w najsłabszym miejscu w życiu i mimo tego nie popłynąłem przez nią, że miałem tyle szczęścia ... było warte nawet więcej.

Jeśli atencjuszka potrzebuje beta-orbitera, to będzie aktywnie działać by on się nie zerwał ze smyczy. Bo jego istnienie podbija jej ego i g... ją obchodzi że on mógłby pójść do innej, która dałaby mu szczęście. Tak, musiałem sam to urwać. Ale jeśli facet stawia kawę na ławę, to ma prawo liczyć na to samo. Więcej: gdy ja się orientowałem (a bywałem w takiej sytuacji) że leci na mnie laska której nie chcę, to sam wygaszałem kontakt, właśnie po to by nie dawać jej nadziei. Tak się postępuje uczciwie.

No, ej ej. Ale ja nigdy w życiu nikogo nie zwodziłam. Zawsze bardzo wprost odpowiadałam, że nic z tego nie będzie, ani teraz, ani nigdy. W przypadku co bardziej nachalnych adoratorów mówiłam nawet dosadniej, bo - jak już wspomniałam - niechciani adoratorzy są dla mnie czymś niepomiernie irytującym (bo generalnie nie lubię, jak jest "koło mnie" ktoś, kogo tam nie chcę, zwłaszcza jeśli wiem, po co on tam jest), a nie czymś przyjemnym, co mi podbija ego czy coś tam.
Jedyne, co napisałam, to to, że ja nie zaczynam takiej rozmowy uświadamiającej sama, bo to dla mnie niekomfortowe. Natomiast absolutnie nikogo nie próbowałam przy sobie trzymać, raczej - ignorowałam.

250

Odp: Być Chadem?

zreszta nikt przy jakis randomowych spotkaniach nie zwraca uwagi/nie zastanawia sie/ nie analizuje nad tym, czy ktos ma zycie seksualne czy nie

251 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-01-11 20:38:24)

Odp: Być Chadem?

a ten twoj kolega to sorry ale jest sam sobie winien. nie wybielam jej, bo tak tez sie nie robi, ale on zachowals ie jak zwykla cipa i to bez zadnego szacnku do siebie, wiec czegos iespodziewal? ze ktos wtedy bedzie go szanowal? ludzie sa egoistami. ile ma lat, zeby o tym nie wiedziec? i 2 lata... masakra. nawet bez nadskakiwania jak juz wspomnialam, czas dziala tylko na jego niekorzysc. cudem po takim czasie wyjsc z friendzonu. szybciej  wygra w totka

252

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Roxann napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

To się włącza tryb pies ogrodnika.

To się zdarza bardzo często.

Ma to podobno wyjaśnienie psychologiczne. Dotyczy to osób, które wartość/atrakcyjność matrymonialną drugiej osoby oceniają przez pryzmat okazanego jej zainteresowania, czyli zajęty =  atrakcyjny, bo już jakaś osoba ją/jego chciała. Z czym to się wiąże u osób reprezentujących taką postawę - nie wiem.

Myślę, że poczuciem bycia pożądaną, atrakcyjną wśród tych orbiterów. Oni jednak służą tylko i wyłacznie do podbijania ego.

253 Ostatnio edytowany przez Roxann (2023-01-11 20:58:09)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Okej, tylko z tego wszystkiego wynika, że jak się facet zakocha, to nie wystarczy, że kobieta tego nie wykorzystuje, powinna jeszcze zamienić się w niańkę:
- unikać spotkań nawet w większym gronie,
- unikać rozmów,
- wziąć na siebie wyjaśnienia,
- planować każdy ruch pod kątem tego, co ten facet może sobie pomyśleć,
- w ostateczności wziąć na siebie zerwanie kontaktu.

Dlaczego to na kobietę ma spaść właściwie całe ogarnięcie tej sytuacji? Nie powinno się przypadkiem edukować zakochanego, co ma w takiej sytuacji zrobić, żeby zminimalizować cierpienie? Dlaczego to kobieta ma być za to odpowiedzialna?

Z przyzoitości? I nie chodzi by unikać spotkań w większym gronie itd. Zwyczajnie, po ludzku nie dawać tej osobie sprzecznych sygnałów i nie bawić uczuciami.
To, że ludzie zakochują w kims bez wzajemności jest normalne i częste. Takie życie. Chodzi o to by nie dawać tej osobie nadziei czy wykorzystywać fakt, że jesteśmy dla tej osoby kimś więcej niż kolegą czy koleżanką. Tu jest granica bardzo cienka i ten zakochany czy zakochana powinni edukować, jak to okresliłaś ale... w sytuacjach o których mówimy, uważam, że jednak osoba zainteresowana powinna postawić sprawę jasno, nie zwodzić itd. Z czystej przyzwoitości.

254

Odp: Być Chadem?
Roxann napisał/a:
SaraS napisał/a:

Okej, tylko z tego wszystkiego wynika, że jak się facet zakocha, to nie wystarczy, że kobieta tego nie wykorzystuje, powinna jeszcze zamienić się w niańkę:
- unikać spotkań nawet w większym gronie,
- unikać rozmów,
- wziąć na siebie wyjaśnienia,
- planować każdy ruch pod kątem tego, co ten facet może sobie pomyśleć,
- w ostateczności wziąć na siebie zerwanie kontaktu.

Dlaczego to na kobietę ma spaść właściwie całe ogarnięcie tej sytuacji? Nie powinno się przypadkiem edukować zakochanego, co ma w takiej sytuacji zrobić, żeby zminimalizować cierpienie? Dlaczego to kobieta ma być za to odpowiedzialna?

Z przyzoitości? I nie chodzi by unikać spotkań w większym gronie itd. Zwyczajnie, po ludzku nie dawać tej osobie sprzecznych sygnałów i nie bawić uczuciami.
To, że ludzie zakochują w kims bez wzajemności jest normalne i częste. Takie życie. Chodzi o to by nie dawać tej osobie nadziei czy wykorzystywać fakt, że jesteśmy dla tej osoby kimś więcej niż kolegą czy koleżanką. Tu jest granica bardzo cienka i ten zakochany czy zakochana powinni edukować, jak to okresliłaś ale... w sytuacjach o których mówimy, uważam, że jednak powinna postawić sprawę jasno, nie zwodzić itd. Z czystej przyzwoitości.

Tylko że niestosowanie się do tych punktów nie oznacza zwodzenia czy dawania sprzecznych sygnałów. Jasne, jak zainteresowany ma myślenie życzeniowe, to we wszystkim się czegoś doszuka (czego przykłady są często i tu na forum), ale to, uważam, wina zainteresowanego, a nie obiektu westchnień. Z czystej przyzwoitości (i nie tylko dlatego) nie zwodzę itd., ale poza tym nie ustawiam swoich działań pod czyjeś zainteresowanie; nie uważam, żeby moim obowiązkiem było myślenie za dorosłych mężczyzn.

255

Odp: Być Chadem?

Czy to tylko ja mam takie dziwne doświadczenia, że w 90 % bardzo przystojnych facetów widzę nieśmiałość i delikatność?
A nogi to mi zmiękną przy brzydalach z ciekawą osobowością?

256

Odp: Być Chadem?
Roxann napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Stromedrogi napisał/a:

A przecież istnieje masa kobiet, dla których wygląd jest kwestią drugorzędną, bo liczy się tylko to, co mężczyzna ma w głowie, jak traktuje partnerkę i innych ludzi, czy ma pozytywne podejście do życia.

Gdzie są te kobiety? Przestaję już wierzyć w to, że takie istnieją i nie są zajęte.

Jest cała masa takich kobiet. Problem w tym, że ci faceci nie tylko nie mają wylądu ale też często odpychający charaker. No ale wiadomo ławiej zwalić na to, że kobiety tylko na wygląd lecą.

Tak, na pewno chodzi o ten mityczny odpychający charakter, który kobiety wykrywają radarem w oczach bez choćby chwili rozmowy.

257

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:

Czy to tylko ja mam takie dziwne doświadczenia, że w 90 % bardzo przystojnych facetów widzę nieśmiałość i delikatność?
A nogi to mi zmiękną przy brzydalach z ciekawą osobowością?

Ehhh big_smile

258

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Tylko że niestosowanie się do tych punktów nie oznacza zwodzenia czy dawania sprzecznych sygnałów. Jasne, jak zainteresowany ma myślenie życzeniowe, to we wszystkim się czegoś doszuka (czego przykłady są często i tu na forum), ale to, uważam, wina zainteresowanego, a nie obiektu westchnień. Z czystej przyzwoitości (i nie tylko dlatego) nie zwodzę itd., ale poza tym nie ustawiam swoich działań pod czyjeś zainteresowanie; nie uważam, żeby moim obowiązkiem było myślenie za dorosłych mężczyzn.

Może nie miałaś takiej sytuacji, ale to się czuje, wie kiedy ktoś coś ma do Ciebie i powiedzmy czeka na zielone światło czy swoją kolej.
Ludzie potrafią być w tym perfidni.
Nie ma nic złego w koleżeństwie. O ile 2 strony tak do tego podchodzą. Słabe, jeśli ktoś wykorzystuje czy też żeruje na drugiej osobie wiedząc, że ma do niej uczucia.

259 Ostatnio edytowany przez Serberys (2023-01-11 21:08:43)

Odp: Być Chadem?

Co jest złego w nieśmiałości i delikatności? tongue

Chyba, że czegoś nie zrozumiałem ^^

260 Ostatnio edytowany przez MisYogi (2023-01-11 21:10:54)

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
Roxann napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Gdzie są te kobiety? Przestaję już wierzyć w to, że takie istnieją i nie są zajęte.

Jest cała masa takich kobiet. Problem w tym, że ci faceci nie tylko nie mają wylądu ale też często odpychający charaker. No ale wiadomo ławiej zwalić na to, że kobiety tylko na wygląd lecą.

Tak, na pewno chodzi o ten mityczny odpychający charakter, który kobiety wykrywają radarem w oczach bez choćby chwili rozmowy.

A to ciekawostka... czyli jest masa kobiet dla ktorych wyglad to sprawa drugorzedna, ale jednoczesnie problem jest taki ze wygladu nie mamy... hmm... Cos tu sie nie klei tongue

Posty [ 196 do 260 z 2,042 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024