Być Chadem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 29 30 31 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,951 do 2,015 z 2,042 ]

1,951

Odp: Być Chadem?
paslawek napisał/a:

czy jest tu jakiś prawdziwy, świadomy tego Chad ?

big_smile ja wink

Zobacz podobne tematy :

1,952

Odp: Być Chadem?

Nowe_otwarcie w dalszym ciągu zarabiasz minimalną krajową? big_smile

1,953

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

Nowe_otwarcie w dalszym ciągu zarabiasz minimalną krajową? big_smile

Provo cienkie niczym płatki złota sprzedawane w ramach souvenirów w zabytkowych kopalniach złota roll

1,954

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Nowe_otwarcie w dalszym ciągu zarabiasz minimalną krajową? big_smile

Provo cienkie niczym płatki złota sprzedawane w ramach souvenirów w zabytkowych kopalniach złota roll

Tak tylko zapytałam big_smile.

1,955

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

To po jaką cholerę dalej drążyłaś temat gdy ileś postów wcześniej napisałem właśnie że to tylko wycinek mnie i nie masz pełnego obrazu? Wystarczyło w tym momencie powiedzieć niczym stary rabin w kawale: "I ty masz rację." zamiast dalej międlić temat jakby to się kłóciło z tym co napisałaś.

Natomiast JA z kolei twardo będę podtrzymywać swoje w jednym aspekcie, NIEZALEŻNIE (a nie w pełnej kontrze do tego co napisałaś): w takim że fragmentaryczna ocena kogoś może skutecznie zakłamywać obraz całościowy jeśli właśnie próbuje się na jej podstawie ten obraz całościowy formułować (a nie zaprzeczysz że posty wielu użytkowniczek dobitnie wskazują że taki obraz całościowy na podstawie wycinka USIŁOWAŁY ułożyć). Rozumiesz? Odnosząc to do tego co napisałaś wyżej: to na forum może i nie liczyć się mniej, ale i nie liczy się BARDZIEJ. I tutejsze wrażenie na tej samej zasadzie NIE JEST TEŻ I BARDZIEJ PRAWDZIWE niż to spoza... ani ważniejsze.

Dlatego, że z Waszych postów, może z Raki nawet bardziej, biło przeświadczenie, że to, co tutaj się nie liczy - bo Ciebie to nie obchodzi, to się nie starasz, bo Raka wylewa frustracje, a normalnie taki nie jest.
Poza tym, ponownie: rozmowa nie zaczęła się od pełnej analizy, a od wrażenia, jakie sprawiacie. I na wrażenie, które sprawiacie tutaj, nie ma wpływu nic poza tym, co robicie tutaj.

I tak, jasne, to nie jest obraz całości, natomiast też warto wziąć pod uwagę, że poza okolicznościami zewnętrznymi (forum, złe baby, partnerka, ciepły domek, kumple itd.) wpływ mają też wasze cechy. Inaczej wszyscy w danej sytuacji zachowywaliby się tak samo, a przecież nie każdy, kto przychodzi tu z problemem, w każdym niemal wątku ściąga temat na siebie i marudzi, powtarzając w kółko to samo. Więc, uważam, nie można do końca powiedzieć, że coś jest tylko tutaj, bo jeśli ktoś ma np. aż takie skłonności do smęcenia, to to w jakimś stopniu wyjdzie też w innych sytuacjach. Jak z czyichś postów kipi tu agresja i prostactwo (i nie mam tu na myśli Ciebie, ostatnio rzucił mi się w oczy inny wątek z takim popisem) to też nie wierzę, że to nie wychodzi na jaw w realu, bo cechy, które doprowadziły do pisania takich postów na forum, są obecne w danym użytkowniku w każdym innym miejscu. I może je ukrywać, ale czy to coś zmienia w jego osobie? Gdybym była gruba, to profilówka z samą twarzą nie sprawiłaby, że stałabym się szczuplejsza. wink

No i jeszcze o tej fragmentarycznej ocenie: coś, o czym już raz wspomniałam w rozmowie z Raką. Czasem nie musisz znać całości, żeby wiedzieć, że z kimś Ci nie po drodze, bo wrażenie, które sprawił (w tym wycinku wink), było wystarczająco odrzucające. Ty zresztą powinieneś o tym dobrze wiedzieć, bo sam wymieniałeś użytkowniczki, z którymi nie chciałbyś mieć do czynienia, mimo że znałeś je tylko stąd.

1,956 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-15 08:39:20)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

To po jaką cholerę dalej drążyłaś temat gdy ileś postów wcześniej napisałem właśnie że to tylko wycinek mnie i nie masz pełnego obrazu? Wystarczyło w tym momencie powiedzieć niczym stary rabin w kawale: "I ty masz rację." zamiast dalej międlić temat jakby to się kłóciło z tym co napisałaś.

Natomiast JA z kolei twardo będę podtrzymywać swoje w jednym aspekcie, NIEZALEŻNIE (a nie w pełnej kontrze do tego co napisałaś): w takim że fragmentaryczna ocena kogoś może skutecznie zakłamywać obraz całościowy jeśli właśnie próbuje się na jej podstawie ten obraz całościowy formułować (a nie zaprzeczysz że posty wielu użytkowniczek dobitnie wskazują że taki obraz całościowy na podstawie wycinka USIŁOWAŁY ułożyć). Rozumiesz? Odnosząc to do tego co napisałaś wyżej: to na forum może i nie liczyć się mniej, ale i nie liczy się BARDZIEJ. I tutejsze wrażenie na tej samej zasadzie NIE JEST TEŻ I BARDZIEJ PRAWDZIWE niż to spoza... ani ważniejsze.

Dlatego, że z Waszych postów, może z Raki nawet bardziej, biło przeświadczenie, że to, co tutaj się nie liczy - bo Ciebie to nie obchodzi, to się nie starasz, bo Raka wylewa frustracje, a normalnie taki nie jest.
Poza tym, ponownie: rozmowa nie zaczęła się od pełnej analizy, a od wrażenia, jakie sprawiacie. I na wrażenie, które sprawiacie tutaj, nie ma wpływu nic poza tym, co robicie tutaj.

I tak, jasne, to nie jest obraz całości, natomiast też warto wziąć pod uwagę, że poza okolicznościami zewnętrznymi (forum, złe baby, partnerka, ciepły domek, kumple itd.) wpływ mają też wasze cechy. Inaczej wszyscy w danej sytuacji zachowywaliby się tak samo, a przecież nie każdy, kto przychodzi tu z problemem, w każdym niemal wątku ściąga temat na siebie i marudzi, powtarzając w kółko to samo. Więc, uważam, nie można do końca powiedzieć, że coś jest tylko tutaj, bo jeśli ktoś ma np. aż takie skłonności do smęcenia, to to w jakimś stopniu wyjdzie też w innych sytuacjach. Jak z czyichś postów kipi tu agresja i prostactwo (i nie mam tu na myśli Ciebie, ostatnio rzucił mi się w oczy inny wątek z takim popisem) to też nie wierzę, że to nie wychodzi na jaw w realu, bo cechy, które doprowadziły do pisania takich postów na forum, są obecne w danym użytkowniku w każdym innym miejscu. I może je ukrywać, ale czy to coś zmienia w jego osobie? Gdybym była gruba, to profilówka z samą twarzą nie sprawiłaby, że stałabym się szczuplejsza. wink

No i jeszcze o tej fragmentarycznej ocenie: coś, o czym już raz wspomniałam w rozmowie z Raką. Czasem nie musisz znać całości, żeby wiedzieć, że z kimś Ci nie po drodze, bo wrażenie, które sprawił (w tym wycinku wink), było wystarczająco odrzucające. Ty zresztą powinieneś o tym dobrze wiedzieć, bo sam wymieniałeś użytkowniczki, z którymi nie chciałbyś mieć do czynienia, mimo że znałeś je tylko stąd.

OK, trochę słuszności w powyższym poście masz, choć nie całą (zwłaszcza w ostatnim akapicie i zaraz Ci wyjaśnię na przykładzie).

Po pierwsze, sama potwierdzisz w otoczeniu i w necie że faceci są jednak średnio bardziej zamknięci i mniej skłonni do okazywania uczuć niż kobiety (na co notabene kobiety się w różnych wątkach czasami nawet nieco skarżą), właśnie dlatego że w realu muszą trzymać karty przy orderach. Jeśli więc ciśnieniowy "zawór bezpieczeństwa" działa skutecznie, to w realu możesz mieć u danego faceta śladową ilość tych emocji lub w ogóle nie będziesz ich świadoma, czasem nigdy.

Po drugie, ty wyrabiasz sobie opinię na podstawie wycinka i nawet dla zasady możesz pisać że na podstawie tych cech stwierdzasz że z daną osobą byłoby ci nie po drodze, ale to trochę jakby pobierać (że użyję terminologii technicznej) próbkę z jakiegoś fragmentu niehomogenicznego roztworu , a potem jeszcze ją zagęścić i na tej podstawie szacować stężenie czegoś (albo bardziej obrazowo: jakby mierzyć zasolenie morza w pobliżu ujścia jakiejś dużej rzeki (dla przykładu taki Bałtyk ŚREDNIO MA ZASOLENIE 7g/l, w pobliżu cieśnin łączących z Morzem Północnym jest to jednak ok. 30 g/l czyli ponad czterokrotnie więcej; a ile razy więcej niż u ujścia Wisły...?).

Po trzecie: tutejsze konflikty biorą się głównie ze wzajemnych pocisków wykonanych z pełną premedytacją i będących reakcją na trafienie w czuły punkt (i wbrew deklaracjom niektórych tutejszych samozwańczych "kobiet sukcesu" na pewno sama też zdajesz sobie z tego sprawę, bo żeby wyprodukować pocisk na kogoś - a tym bardziej mocny - to musi być spełniony jeden z warunków: albo emiterka pocisku jest za przeproszeniem spierdoliną do szpiku kości i robi to dlatego że lubi kogoś gnoić albo została właśnie trafiona w czuły punkt i chce się odgryźć, a za co to już kwestia drugorzędna: najczęściej chodzi o zakwestionowanie tego co uznawała i uznaje za swoje święte prawo, a co ktoś kwestionuje... przy czym nie musi być to prawo obiektywnie i powszechnie uznane: do bycia skrajną egoistką, do dyskryminacji kogoś, do wywyższania się....

I teraz clou programu: w realu czynnik indukujący konflikt może w ogóle nie zaistnieć. Masz np. na forum użytkowniczki o bardzo rygorystycznym podejściu do zjawisk przemocowych (niektóre mają wręcz nieco paranoiczne podejście do tego jak np. "Cisza...") i upierają się że jak ktoś uderzył raz, to ZAWSZE uderzy i drugi. Tylko gdzie w ich dogmatach mieszczą się liczne przypadki, w których gość w obliczu konsekwencji zdecydował się na terapię (lub nawet nie było terapii) i NIGDY  więcej nie uderzył? I na tej samej zasadzie  chybione może być twierdzenie że to co ty widzisz na forum to MUSI ujawnić się i w realu. Nie, nie musi, zwłaszcza jeśli nie zaistnieją okoliczności po temu.
Wyobraź sobie więc teraz sytuację że dwie osoby (które miały o jakiś temat spinę w necie) spotykają się w realu i nie są świadome faktu że to zaszło własnie między nimi. Poznają się rozmawiając na zupełnie inne tematy, nieraz drażliwy temat nigdy nie pojawia się w ich dyskusji albo jak już się pojawia, to nie tylko znają się do tego momentu całościowo (i mogą dokonać "bilansu" całej osoby, w którym to bilansie owa niekorzystna rzecz nie będzie wiele ważyć) albo wręcz obie strony jednocześnie mogą złagodzić swoje stanowiska na dany temat, właśnie przez chęć zrozumienia bliskiej już wtedy osoby.

To ten sam mechanizm co na wielu innych płaszczyznach. Pamiętasz temat długów i różnicy reakcji w zależności od tego czy byłaby to pierwsza randka czy wiadomość otrzymałabyś w momencie gdy dana osoba jest ci już bliska? W pierwszym wypadku lwia część od razu pozbywa się kłopotu, w drugim... procent dających sobie spokój jest już znacznie mniejszy. Zastanów się dlaczego, choć pewnie wiesz to od razu. Dla zasady możesz nawet powiedzieć że w obu wypadkach postąpiłabyś tak samo, ale jak bedzie w rzeczywistości, to przekonasz się dopiero w danej sytuacji.

1,957 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-02-15 13:08:25)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

No i jeszcze o tej fragmentarycznej ocenie: coś, o czym już raz wspomniałam w rozmowie z Raką. Czasem nie musisz znać całości, żeby wiedzieć, że z kimś Ci nie po drodze, bo wrażenie, które sprawił (w tym wycinku wink), było wystarczająco odrzucające. Ty zresztą powinieneś o tym dobrze wiedzieć, bo sam wymieniałeś użytkowniczki, z którymi nie chciałbyś mieć do czynienia, mimo że znałeś je tylko stąd.

Dokładnie to samo, gdzieś wcześniej napisałam, że nie potrzebuję pełnego obrazu, żeby mieć obraz wystarczający. Szczególnie gdy chodzi o chamstwo i wylewanie frustracji, bo na co to komu, to nie wiem.

Myślę Saro, ze tak ogólnie teraz to rzucasz diamenty przed wieprze, bo tu wcale nie chodzi o to, że ktoś ma niepełny obraz czyjejś osoby, bo tak naprawdę drugiego człowieka do końca nigdy nie poznasz. Ani nie chodzi o to, że ktoś jest bardziej prawdziwy w swym zachowaniu i reakcjach w realu niż w wirtualu, bo wszyscy mamy wiele twarzy i każdego z nas na hm…wiele stać, ale to każdy indywidualnie podejmuje wybór odnośnie swojej reakcji.

Może niektórzy sobie myślą, że są bardziej wnikliwymi obserwatorami niż inni, ale każdy z nas ma tu swoje obserwacje i jestem pewna, że wymienione użytkowniczki swego czasu miały czelność dokonać krytyki postawy szanownego wrażliwca ;-), co z kolei wywołało u niego poczucie krzywdy, o czym świadczy tak zagorzałe podkreślanie, jak to mało go obchodzą opinie (już mieliśmy tu o tym, że dama nie musi opowiadać o tym, ze jest damą). A pamiętliwy i mściwy człowiek potraktuje każdą uwagę jako niekonstruktywną, co prowadzi do chęci zemsty, choćby małego internetowego obrzucenia błotkiem.
Jak komuś z tym dobrze i woli sobie racjonalizować o złych stałych użytkowniczkach, bo nowi to przecież mieli niewielką szansę zaleźć za skórę, to niech sobie w tym tkwi. Osobiście nie widzę żadnych dobrych tego stron, bo co daje ciągłe tkwienie w złości ipoczuciu niesprawiedliwości? Są jak trucizna. Stajemy się tym, czym się karmimy, co widać na załączonym obrazku.

1,958 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-15 13:23:01)

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
SaraS napisał/a:

No i jeszcze o tej fragmentarycznej ocenie: coś, o czym już raz wspomniałam w rozmowie z Raką. Czasem nie musisz znać całości, żeby wiedzieć, że z kimś Ci nie po drodze, bo wrażenie, które sprawił (w tym wycinku wink), było wystarczająco odrzucające. Ty zresztą powinieneś o tym dobrze wiedzieć, bo sam wymieniałeś użytkowniczki, z którymi nie chciałbyś mieć do czynienia, mimo że znałeś je tylko stąd.

Dokładnie to samo, gdzieś wcześniej napisałam, że nie potrzebuję pełnego obrazu, żeby mieć obraz wystarczający. Szczególnie gdy chodzi o chamstwo i wylewanie frustracji, bo na co to komu, to nie wiem.

Myślę Saro, ze tak ogólnie teraz to rzucasz diamenty przed wieprze, bo tu wcale nie chodzi o to, że ktoś ma niepełny obraz czyjejś osoby, bo tak naprawdę drugiego człowieka do końca nigdy nie poznasz. Ani nie chodzi o to, że ktoś jest bardziej prawdziwy w swym zachowaniu i reakcjach w realu niż w wirtualu, bo wszyscy mamy wiele twarzy i każdego z nas na hm…wiele stać, ale to każdy indywidualnie podejmuje wybór odnośnie swojej reakcji.

Może niektórzy sobie myślą, że są bardziej wnikliwymi obserwatorami niż inni, ale każdy z nas ma tu swoje obserwacje i jestem pewna, że wymienione użytkowniczki swego czasu miały czelność dokonać krytyki postawy szanownego wrażliwca ;-), co z kolei wywołało u niego poczucie krzywdy, o czym świadczy tak zagorzałe podkreślanie, jak to mało go obchodzą opinie (już mieliśmy tu o tym, że dama nie musi opowiadać o tym, ze jest damą). A pamiętliwy i mściwy człowiek potraktuje każdą uwagę jako niekonstruktywną, co prowadzi do chęci zemsty, choćby małego internetowego obrzucenia błotkiem.
Jak komuś z tym dobrze i woli sobie racjonalizować o złych stałych użytkowniczkach, bo nowi to przecież mieli niewielką szansę zaleźć za skórę, to niech sobie w tym tkwi. Osobiście nie widzę żadnych dobrych tego stron, bo co daje ciągłe tkwienie w złości ipoczuciu niesprawiedliwości? Są jak trucizna. Stajemy się tym, czym się karmimy, co widać na załączonym obrazku.

lol Ja wy lubicie używać obosiecznej broni. Dlatego tylko ironicznie zauważę że z kolei wasze pociski i użyte w nich słowa zaiste wskazują że wcaaaale was nie trafiły w czuły punkt moje uwagi na wasz temat i wcaaaale tymi pociskami nie starałyście się za to odegrać (a ile razy, nawiązując do przysłowia z damą, zapewniałyście że wcale was moje opinie na wsz temat nie ruszyły. Ani troszkę; to tyle na temat mściwości i pamiętliwości big_smile big_smile big_smile

BTW: bez urazy, ale nawet nie pamiętam w którym momencie ciebie trafiłem i nawet wzorem pewnej użytkowniczki nie chce mi się wertować dawnych dyskusji. Niektóre inne lepiej zapamiętałem, jak i ich czułe punkty wink

A z diamentami (chyba jednak pewne luki w pamięci czy edukacji występują u ciebie, bo inaczej wspomniałabyś o perłach) to już mocno popłynęłaś, chociaż mnie rozweseliłaś wink

1,959 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-15 13:44:43)

Odp: Być Chadem?

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

1,960

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

A z diamentami (chyba jednak pewne luki w pamięci czy edukacji występują u ciebie, bo inaczej wspomniałabyś o perłach) to już mocno popłynęłaś, chociaż mnie rozweseliłaś wink

Faktycznie, a nawet nie miałam chwili wahania :-D. Niech będzie, że braki w edukacji, bo rzeczywiście religia nie była nigdy przedmiotem, na którym siedziałam skupiona, zawsze czułam, że coś w tej całej historyjce nie gra :-P

1,961

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Ale po co? Dobrze jest jak jest. Myślę, że wielu lubi jak ja sobie poczytać te forumowe gównoburze, a czasami nawet dołączyć.
Przecież sama kiedyś pisałaś, ze właśnie dla takiego fanu tu w ogóle zaglądasz, więc wiesz w czym rzecz.

1,962

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Ale po co? Dobrze jest jak jest. Myślę, że wielu lubi jak ja sobie poczytać te forumowe gównoburze, a czasami nawet dołączyć.
Przecież sama kiedyś pisałaś, ze właśnie dla takiego fanu tu w ogóle zaglądasz, więc wiesz w czym rzecz.

Fun, to jedno. Konfrontacja to drugie. Rzeczywistość może bardzo zaskoczyć. Pewnie zatem z ciekawości jak jest naprawdę...

1,963 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-02-15 14:04:02)

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Ale po co? Dobrze jest jak jest. Myślę, że wielu lubi jak ja sobie poczytać te forumowe gównoburze, a czasami nawet dołączyć.
Przecież sama kiedyś pisałaś, ze właśnie dla takiego fanu tu w ogóle zaglądasz, więc wiesz w czym rzecz.

Fun, to jedno. Konfrontacja to drugie. Rzeczywistość może bardzo zaskoczyć. Pewnie zatem z ciekawości jak jest naprawdę...

Spotkałaś się w realu z kimś tu poznanym? Bo ja owszem i tak 50/50, że rzeczywistość „zaskoczy” ;-) Ale jak już zaskoczy, to niefajnie. Wynika to pewnie z tego, że tak ogólnie, jak przenosisz znajomość do reala, to dlatego, że czujesz, że to dobry kierunek.
Zresztą to już czasy minione. Teraz wolę zaglądnąć tu jak mam w pracy flautę i na tym poprzestać.

1,964 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-15 14:12:15)

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Ale po co? Dobrze jest jak jest. Myślę, że wielu lubi jak ja sobie poczytać te forumowe gównoburze, a czasami nawet dołączyć.
Przecież sama kiedyś pisałaś, ze właśnie dla takiego fanu tu w ogóle zaglądasz, więc wiesz w czym rzecz.

Fun, to jedno. Konfrontacja to drugie. Rzeczywistość może bardzo zaskoczyć. Pewnie zatem z ciekawości jak jest naprawdę...

Spotkałaś się w realu z kimś tu poznanym? Bo ja owszem i tak 50/50, że rzeczywistość „zaskoczy” ;-) Ale jak już zaskoczy, to niefajnie. Wynika to pewnie z tego, że tak ogólnie, jak przenosisz znajomość do reala, to dlatego, że czujesz, że to dobry kierunek.
Zresztą to już czasy minione. Teraz wolę zaglądnąć tu jak mam w pracy flautę i na tym poprzestać.

Mam znajomych internetowych realnych.

Do czego zmierzam? Mianowicie do tego że samo forum to absolutnie za mało aby wiedzieć czego się po kimś spodziewać. Dlatego do tego aby móc wyrobić sobie obraz osoby jako taki potrzebna byłaby korespondencja prywatna (która juz wiele zmienia) kontakt telefoniczny itd., bo same posty to tak naprawdę nic.

1,965

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Fun, to jedno. Konfrontacja to drugie. Rzeczywistość może bardzo zaskoczyć. Pewnie zatem z ciekawości jak jest naprawdę...

Spotkałaś się w realu z kimś tu poznanym? Bo ja owszem i tak 50/50, że rzeczywistość „zaskoczy” ;-) Ale jak już zaskoczy, to niefajnie. Wynika to pewnie z tego, że tak ogólnie, jak przenosisz znajomość do reala, to dlatego, że czujesz, że to dobry kierunek.
Zresztą to już czasy minione. Teraz wolę zaglądnąć tu jak mam w pracy flautę i na tym poprzestać.

Mam znajomych internetowych realnych.

Do czego zmierzam? Mianowicie do tego że samo forum to absolutnie za mało aby wiedzieć czego się po kimś spodziewać. Dlatego do tego aby móc wyrobić sobie obraz osoby jako taki potrzebna byłaby korespondencja prywatna (która juz wiele zmienia) kontakt telefoniczny itd., bo same posty to tak naprawdę nic.

Pytanie, czy kogoś, kto wpada na forum dla zabicia czasu, w ogóle interesuje czego można się po kimś spodziewać. Jak kogoś poznajesz jako małostkowego, mściwego chama, to raczej nie masz żadnej chęci sprawdzać, czy może w realu bywa miły. Bo i po co? Żeby rzeczywistość zaskoczyła? Nie rozumiem po co komu takie zaskoczenia? To już lepiej spotkać się z kimś, z kim czujesz, że jakoś Wam po drodze, żeby zweryfikować to wrażenie i albo się w tym utwierdzisz, albo rozczarujesz. Ale po co spotykać się z kimś, kto wydaje Ci się odpychający, to nie mam pojęcia :-/

1,966

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

A z diamentami (chyba jednak pewne luki w pamięci czy edukacji występują u ciebie, bo inaczej wspomniałabyś o perłach) to już mocno popłynęłaś, chociaż mnie rozweseliłaś wink

Faktycznie, a nawet nie miałam chwili wahania :-D. Niech będzie, że braki w edukacji, bo rzeczywiście religia nie była nigdy przedmiotem, na którym siedziałam skupiona, zawsze czułam, że coś w tej całej historyjce nie gra :-P

Mnie też religia nigdy zbytnio nie kręciła (chociaż bodajże w ostatniej klasie ogólniaka w której była religia można było się fajnie zabawić rozbijając dogmaty o mur logiki, ku spienieniu tego bardziej dogmatycznego księżula, a zbaranieniu tego bardziej skłonnego do dyskusji). Natomiast pewne zwroty z różnych starożytnych dzieł literackich (w tym i Biblii) weszły na tyle mocno do języka potocznego że jednak wypadałoby je znać; zresztą nie tylko te zaczerpnięte z Biblii, bo chyba jednak kwestia przejścia Rubikonu jest dla ciebie zrozumiała?).

1,967 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-15 14:29:48)

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Czego nie zrozumiałaś w treści moich całkiem niedawno napisanych postów, w których jednoznacznie dałem do zrozumienia że nie widzę ani szansy ani chęci poznania żadnej ze "stałych" w realu? W zasadzie w dużej części zgadzam z Magdaleną w kwestii bezsensowności takiego spotkania (choć w odniesieniu do treści jej posta przydałoby się żeby mogła sama na siebie spojrzeć w lustrze, bo mogłaby też się zdziwić jak są odbierane pewne jej dzieła literackie).

1,968

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Czego nie zrozumiałaś w treści moich całkiem niedawno napisanych postów, w których jednoznacznie dałem do zrozumienia że nie widzę ani szansy ani chęci poznania żadnej ze "stałych" w realu? W zasadzie w dużej części zgadzam z Magdaleną w kwestii bezsensowności takiego spotkania (choć w odniesieniu do treści jej posta przydałoby się żeby mogła sama na siebie spojrzeć w lustrze, bo mogłaby też się zdziwić jak są odbierane pewne jej dzieła literackie).

Czego Ty nie zrozumiałeś jeśli chodzi o sens mojej wypowiedzi? Po pierwsze moja wypowiedź nie była skierowana personalnie do Ciebie tym bardziej nie była propozycją spotkania.
Akurat @MagdaLena111 jest użytkownikiem który łapie w lot takie niuanse jak częściowo abstrakcyjny sens wypowiedzi.

1,969

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

[W zasadzie w dużej części zgadzam z Magdaleną w kwestii bezsensowności takiego spotkania (choć w odniesieniu do treści jej posta przydałoby się żeby mogła sama na siebie spojrzeć w lustrze, bo mogłaby też się zdziwić jak są odbierane pewne jej dzieła literackie).

Myślisz, że wydaje mi się, że wszystkim podoba się moja ekhm „twórczość” ;-)
Traktujesz wątki na forum jak konkurs literacki czy coś w tym stylu?
Ciekawe skąd u Ciebie takie podejście? Nawet chętnie się z nim zapoznam.

1,970

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Czego nie zrozumiałaś w treści moich całkiem niedawno napisanych postów, w których jednoznacznie dałem do zrozumienia że nie widzę ani szansy ani chęci poznania żadnej ze "stałych" w realu? W zasadzie w dużej części zgadzam z Magdaleną w kwestii bezsensowności takiego spotkania (choć w odniesieniu do treści jej posta przydałoby się żeby mogła sama na siebie spojrzeć w lustrze, bo mogłaby też się zdziwić jak są odbierane pewne jej dzieła literackie).

Czego Ty nie zrozumiałeś jeśli chodzi o sens mojej wypowiedzi? Po pierwsze moja wypowiedź nie była skierowana personalnie do Ciebie tym bardziej nie była propozycją spotkania.
Akurat @MagdaLena111 jest użytkownikiem który łapie w lot takie niuanse jak częściowo abstrakcyjny sens wypowiedzi.

Wybacz, ale dla mnie nie ma wielkiego znaczenia czy to kolejna durna prowokacja (wzorem wczorajszej) z twojej strony czy coś tak bezsensownego napisałaś serio. Efekt w zasadzie ten sam.

1,971

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Spotkałaś się w realu z kimś tu poznanym? Bo ja owszem i tak 50/50, że rzeczywistość „zaskoczy” ;-) Ale jak już zaskoczy, to niefajnie. Wynika to pewnie z tego, że tak ogólnie, jak przenosisz znajomość do reala, to dlatego, że czujesz, że to dobry kierunek.
Zresztą to już czasy minione. Teraz wolę zaglądnąć tu jak mam w pracy flautę i na tym poprzestać.

Mam znajomych internetowych realnych.

Do czego zmierzam? Mianowicie do tego że samo forum to absolutnie za mało aby wiedzieć czego się po kimś spodziewać. Dlatego do tego aby móc wyrobić sobie obraz osoby jako taki potrzebna byłaby korespondencja prywatna (która juz wiele zmienia) kontakt telefoniczny itd., bo same posty to tak naprawdę nic.

Pytanie, czy kogoś, kto wpada na forum dla zabicia czasu, w ogóle interesuje czego można się po kimś spodziewać. Jak kogoś poznajesz jako małostkowego, mściwego chama, to raczej nie masz żadnej chęci sprawdzać, czy może w realu bywa miły. Bo i po co? Żeby rzeczywistość zaskoczyła? Nie rozumiem po co komu takie zaskoczenia? To już lepiej spotkać się z kimś, z kim czujesz, że jakoś Wam po drodze, żeby zweryfikować to wrażenie i albo się w tym utwierdzisz, albo rozczarujesz. Ale po co spotykać się z kimś, kto wydaje Ci się odpychający, to nie mam pojęcia :-/


Oczywiście, że nie każdy użytkownik przez treści jakie umieszcza zachęca do bliższego poznania. Niemniej jednak jest to tylko słowo pisane - oszczędne, oschłe i ubogie w wszelkiego rodzaju emocje.

1,972 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-15 14:45:37)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Czego nie zrozumiałaś w treści moich całkiem niedawno napisanych postów, w których jednoznacznie dałem do zrozumienia że nie widzę ani szansy ani chęci poznania żadnej ze "stałych" w realu? W zasadzie w dużej części zgadzam z Magdaleną w kwestii bezsensowności takiego spotkania (choć w odniesieniu do treści jej posta przydałoby się żeby mogła sama na siebie spojrzeć w lustrze, bo mogłaby też się zdziwić jak są odbierane pewne jej dzieła literackie).

Czego Ty nie zrozumiałeś jeśli chodzi o sens mojej wypowiedzi? Po pierwsze moja wypowiedź nie była skierowana personalnie do Ciebie tym bardziej nie była propozycją spotkania.
Akurat @MagdaLena111 jest użytkownikiem który łapie w lot takie niuanse jak częściowo abstrakcyjny sens wypowiedzi.

Wybacz, ale dla mnie nie ma wielkiego znaczenia czy to kolejna durna prowokacja (wzorem wczorajszej) z twojej strony czy coś tak bezsensownego napisałaś serio. Efekt w zasadzie ten sam.

A jaki Ty masz problem z tym co piszą osoby, których tak naprawdę nie znasz i nawet nie chcesz poznać? I dlaczego prowokacją miałoby być zapytanie o to czy zwiększyły sie Twoje zarobki? Może jedynie dobrze Ci życzę. A może uważam że Twoje wpisy o zarobkach są durną prowokacją.
Sam widzisz. Anonimowo to można tak bez końca. I jaką to ma niby wartość? Kim Ty w ogóle jesteś? Oprócz tego że masz podobno jakieś zajebiste specyficzne hobby big_smile.

1,973

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

Oczywiście, że nie każdy użytkownik przez treści jakie umieszcza zachęca do bliższego poznania. Niemniej jednak jest to tylko słowo pisane - oszczędne, oschłe i ubogie w wszelkiego rodzaju emocje.

Pełna zgoda. Sama staram się streszczać to, co mam do przekazania.
No ale to też specyfika takiego forum. Odnosisz się do aktualnej treści, na którą chcesz zareagować tak, żeby zostać zrozumianym i tyle. Nie jest to miejsce do poznawania się i chyba nikt tu nie przychodzi w celu nawiązywania znajomości, a ewentualne znajomości to raczej efekt uboczny.

1,974

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Ja zawsze chętnie xd

1,975

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Ja zawsze chętnie xd

Raka, miej żesz RiGCz człowieku wink

1,976

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Ja zawsze chętnie xd

Raka, miej żesz RiGCz człowieku wink

Czyli dalej minimalna krajowa big_smile.

1,977

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ja zawsze chętnie xd

Raka, miej żesz RiGCz człowieku wink

Czyli dalej minimalna krajowa big_smile.

Dobrze że choć tobie się wydaje że jesteś zabawna wink

1,978 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-15 19:54:22)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Raka, miej żesz RiGCz człowieku wink

Czyli dalej minimalna krajowa big_smile.

Dobrze że choć tobie się wydaje że jesteś zabawna wink

Minimalna jak nic big_smile. Jest tylko jeden drobny problem. To nie moja wina. Ani żadnej kobiety tutaj.

1,979

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czyli dalej minimalna krajowa big_smile.

Dobrze że choć tobie się wydaje że jesteś zabawna wink

Minimalna jak nic big_smile. Jest tylko jeden drobny problem. To nie moja wina. Ani żadnej kobiety tutaj.

Koralinko, jedyne co tu jest minimalne, to twoja inteligencja (pamiętam że coś tam fochowałaś jak napisałem że uroda jednak też ma znaczenie u kobiety, więc być może i to stanowi u ciebie towar deficytowy wink
Ale cóż... mnie za to obwiniać chyba nie możesz wink

1,980 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-15 20:22:44)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Dobrze że choć tobie się wydaje że jesteś zabawna wink

Minimalna jak nic big_smile. Jest tylko jeden drobny problem. To nie moja wina. Ani żadnej kobiety tutaj.

Koralinko, jedyne co tu jest minimalne, to twoja inteligencja (pamiętam że coś tam fochowałaś jak napisałem że uroda jednak też ma znaczenie u kobiety, więc być może i to stanowi u ciebie towar deficytowy wink
Ale cóż... mnie za to obwiniać chyba nie możesz wink

Oh, moją urodę też potrafisz ocenić na podstawie postów big_smile. Nie sądziłam że minimalna krajowa tak negatywnie może na nią wpływać big_smile. Ale to może dlatego że zarabiam znacznie powyżej big_smile.

Ale niestety nie mogę Ci tego udowodnić, nie mogę jej opisać, bo moja uroda jest jak Twoje hobby, niepowtarzalna, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, i gdyby ktoś kiedyś przypadkiem natknął się na moją fotografię np. na fb to mógłby mnie skojarzyć a ja cenię sobie prywatność big_smile.

1,981

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Minimalna jak nic big_smile. Jest tylko jeden drobny problem. To nie moja wina. Ani żadnej kobiety tutaj.

Koralinko, jedyne co tu jest minimalne, to twoja inteligencja (pamiętam że coś tam fochowałaś jak napisałem że uroda jednak też ma znaczenie u kobiety, więc być może i to stanowi u ciebie towar deficytowy wink
Ale cóż... mnie za to obwiniać chyba nie możesz wink

Oh, moją urodę też potrafisz ocenić na podstawie postów big_smile. Nie sądziłam że minimalna krajowa tak negatywnie może na nią wpływać big_smile. Ale to może dlatego że zarabiam znacznie powyżej big_smile.

Ale niestety nie mogę Ci tego udowodnić, nie mogę jej opisać, bo moja uroda jest jak Twoje hobby, niepowtarzalna, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, i gdyby ktoś kiedyś przypadkiem natknął się na moją fotografię np. na fb to mógłby mnie skojarzyć a ja cenię sobie prywatność big_smile.

Dobrze, wobec powyższego i w interesie nas obojga uszanuję twoją prywatność. big_smile

1,982

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Koralinko, jedyne co tu jest minimalne, to twoja inteligencja (pamiętam że coś tam fochowałaś jak napisałem że uroda jednak też ma znaczenie u kobiety, więc być może i to stanowi u ciebie towar deficytowy wink
Ale cóż... mnie za to obwiniać chyba nie możesz wink

Oh, moją urodę też potrafisz ocenić na podstawie postów big_smile. Nie sądziłam że minimalna krajowa tak negatywnie może na nią wpływać big_smile. Ale to może dlatego że zarabiam znacznie powyżej big_smile.

Ale niestety nie mogę Ci tego udowodnić, nie mogę jej opisać, bo moja uroda jest jak Twoje hobby, niepowtarzalna, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, i gdyby ktoś kiedyś przypadkiem natknął się na moją fotografię np. na fb to mógłby mnie skojarzyć a ja cenię sobie prywatność big_smile.

Dobrze, wobec powyższego i w interesie nas obojga uszanuję twoją prywatność. big_smile

Twój interes nie jest moim interesem big_smile. Generalnie- przechlapane big_smile.

1,983

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Oh, moją urodę też potrafisz ocenić na podstawie postów big_smile. Nie sądziłam że minimalna krajowa tak negatywnie może na nią wpływać big_smile. Ale to może dlatego że zarabiam znacznie powyżej big_smile.

Ale niestety nie mogę Ci tego udowodnić, nie mogę jej opisać, bo moja uroda jest jak Twoje hobby, niepowtarzalna, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, i gdyby ktoś kiedyś przypadkiem natknął się na moją fotografię np. na fb to mógłby mnie skojarzyć a ja cenię sobie prywatność big_smile.

Dobrze, wobec powyższego i w interesie nas obojga uszanuję twoją prywatność. big_smile



Twój interes nie jest moim interesem big_smile. Generalnie- przechlapane big_smile.

Wobec tego poświęcę mój interes i w twoim interesie uszanuję twoją prywatność.
Cieszę się że pomyślnie zamknęliśmy tę kwestię.

1,984

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Dobrze, wobec powyższego i w interesie nas obojga uszanuję twoją prywatność. big_smile



Twój interes nie jest moim interesem big_smile. Generalnie- przechlapane big_smile.

Wobec tego poświęcę mój interes i w twoim interesie uszanuję twoją prywatność.
Cieszę się że pomyślnie zamknęliśmy tę kwestię.

Nie ma żadnych nas big_smile. Nie zapędzaj się big_smile.

1,985

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:


Twój interes nie jest moim interesem big_smile. Generalnie- przechlapane big_smile.

Wobec tego poświęcę mój interes i w twoim interesie uszanuję twoją prywatność.
Cieszę się że pomyślnie zamknęliśmy tę kwestię.

Nie ma żadnych nas big_smile. Nie zapędzaj się big_smile.

Dokładnie, nie ma. Udzielę też gwarancji bezpieczeństwa że nie będzie. Causa finita.

1,986 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-15 21:26:17)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wobec tego poświęcę mój interes i w twoim interesie uszanuję twoją prywatność.
Cieszę się że pomyślnie zamknęliśmy tę kwestię.

Nie ma żadnych nas big_smile. Nie zapędzaj się big_smile.

Dokładnie, nie ma. Udzielę też gwarancji bezpieczeństwa że nie będzie. Causa finita.

Czyli grzecznie prosisz abym dała Ci spokój? big_smile To będziesz to musiał ubrać w inną łacińską paremię big_smile

1,987

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Może umówicie się na kawę i zweryfikujecie wzajemnie? Zweryfikujecie, ile jest prawdy w twierdzeniach o internetowych twierdzeniach. Ewentualnie na rozmowę na jakimkolwiek komunikatorze z kamerką.

Ja zawsze chętnie xd

Raka, miej żesz RiGCz człowieku wink

Mam. Ja chętnie spotkam się z każdym. Raz, że nie mam znajomych, więc zawsze jakaś odskocznia, a dwa, że mógłbym udowodnić, że ta opinia, którą wyrobili sobie wszyscy na mój temat na podstawie forum, nie ma pokrycia w rzeczywistości wink

1,988 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-02-16 07:50:40)

Odp: Być Chadem?

Nie staraj się nikomu niczego udowadniać w życiu.
Widzę w tym wątku pojazd na Ciebie u niektorych forumowiczów, , chociaż nie marudzisz  jak JC,.
Myślę że z ludźmi mieszkającym dalej łatwiej Ci nawiązywać kontakty, bo wbrew pozorom mniej Ci na nich zalezý, dajecie sobie większą swobodę.
I tak powinno być w bliskim środowisku też.
Nie staraj się za bardzo, niech w tym będzie swoboda. Poświęcaj czas ludziom, z którymi masz pozytywne wzmocnienia, a nie musisz pokonywać  barier, orać na ugorze.
Szukaj koleżanek, rozmawiaj z kobietami, poznawaj je bez spiny, że masz szybko znaleźć jedną dla siebie, a do kogoś się zblizysz.
Nie do każdego i nie do każdej warto.

1,989 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-16 08:25:26)

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:

Nie staraj się nikomu niczego udowadniać w życiu.
Widzę w tym wątku pojazd na Ciebie u niektorych forumowiczów, , chociaż nie marudzisz  jak JC,.
Myślę że z ludźmi mieszkającym dalej łatwiej Ci nawiązywać kontakty, bo wbrew pozorom mniej Ci na nich zalezý, dajecie sobie większą swobodę.
I tak powinno być w bliskim środowisku też.
Nie staraj się za bardzo, niech w tym będzie swoboda. Poświęcaj czas ludziom, z którymi masz pozytywne wzmocnienia, a nie musisz pokonywać  barier, orać na ugorze.
Szukaj koleżanek, rozmawiaj z kobietami, poznawaj je bez spiny, że masz szybko znaleźć jedną dla siebie, a do kogoś się zblizysz.
Nie do każdego i nie do każdej warto.

Chyba mogłaś rozszyfrować co jest z Raką. Gdybym miał świadomość że jest gość mocno wygłodzony towarzysko i emocjonalnie, który upatrzył mnie sobie jako swojego jedynego kolegę i z tego powodu będzie się starał mnie gdzieś wyciągać i absorbować w każdej wolnej chwili, to na mnie też by to zadziałało ździebko przytłaczająco. A jak jest wygłodzony, to to po nim widać i zaczyna wyglądać na lekko zdesperowanego; znowu kłania się dewiza "miej wyjebane, a będzie ci dane". Z nim nie musi być coś "trwale nie tak"; jest po prostu wygłodzony i widać po nim desperację, która może być odbierana przez otoczenie jako natarczywość, namolność.

Dlatego właśnie polecałem Race taką grupę facebookową, do której sam się ponad półtora roku temu zapisałem (niestety, chyba się w międzyczasie rozwiązała, ale to i tak nie jego strony). Schemat funkcjonowania był taki: do grupy nominalnie należało chyba ze trzysta osób, ale mocno aktywnych było z 10%. Członkowie wrzucali wydarzenia na grupę (nieraz sami organizowali) i pod każdym wydarzeniem dopisywali się do udziału ci, którzy chcieli wziąć udział (oficjalnie trzeba było napisać czy się idzie, nie idzie lub nie wie czy przyjdzie, ale to była fikcja; kto chciał, ten szedł). Na każdym wydarzeniu było od kilku do ponad 20 osób z grupy, skład zmienny czyli coś dla Raki i możliwość podłapania jednocześnie dobrych kilku czy więcej znajomości na różne terminy wyjść (rozumiesz, na jedno wyjście z A,B i C, na drugie z D,E i F, na trzecie z A, E i L, na czwarte jeszcze z kimś spoza tego grona...), spotkania najczęściej w weekendy, ale nie tylko. I moim skromnym zdaniem Raka czegoś takiego powinien poszukać. Faktycznie, w jego stronach czegoś takiego nie widzę, ale widzę coś podobnego w Krakowie, powinien szukać czegoś w tym stylu:
https://www.facebook.com/groups/integra … zkakrakow/

1,990 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-16 08:23:38)

Odp: Być Chadem?

del.

1,991

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

OK, trochę słuszności w powyższym poście masz, choć nie całą (zwłaszcza w ostatnim akapicie i zaraz Ci wyjaśnię na przykładzie).

Po pierwsze, sama potwierdzisz w otoczeniu i w necie że faceci są jednak średnio bardziej zamknięci i mniej skłonni do okazywania uczuć niż kobiety (na co notabene kobiety się w różnych wątkach czasami nawet nieco skarżą), właśnie dlatego że w realu muszą trzymać karty przy orderach. Jeśli więc ciśnieniowy "zawór bezpieczeństwa" działa skutecznie, to w realu możesz mieć u danego faceta śladową ilość tych emocji lub w ogóle nie będziesz ich świadoma, czasem nigdy.

Okej, może tak być, tylko nie rozumiem, o czym to ma świadczyć. Że w realu nie wiedziałabym, co facet robi na forum, więc by mi to nie mogło przeszkadzać? W teorii - tak. W praktyce, uważam, zależy to od tego, ile ciśnienia trzeba spuścić. Jeśli ktoś przyjdzie z przelotnym smuteczkiem czy konkretnym problemem do przegadania - jak najbardziej. Jeśli to będzie coś, co się ciągnie i ciągnie tak, że widać, że forum, owszem, służy do zrzucania z siebie emocji, ale wcale nie załatwia sprawy - szczerze wątpię. Myślisz, że np. Kremik i podobni doznali ozdrowienia po dyskusjach tutaj? wink Że Raka, który każdym postem sprowadza rozmowę na "nikt nie chce ze mną gadać", wywala to z siebie na tyle, żeby później nie miało to na jego zachowanie wpływu? Serio, wątpię, to, moim zdaniem, coś zbyt dużego, żeby dało się to ukryć.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Po drugie, ty wyrabiasz sobie opinię na podstawie wycinka i nawet dla zasady możesz pisać że na podstawie tych cech stwierdzasz że z daną osobą byłoby ci nie po drodze, ale to trochę jakby pobierać (że użyję terminologii technicznej) próbkę z jakiegoś fragmentu niehomogenicznego roztworu , a potem jeszcze ją zagęścić i na tej podstawie szacować stężenie czegoś (albo bardziej obrazowo: jakby mierzyć zasolenie morza w pobliżu ujścia jakiejś dużej rzeki (dla przykładu taki Bałtyk ŚREDNIO MA ZASOLENIE 7g/l, w pobliżu cieśnin łączących z Morzem Północnym jest to jednak ok. 30 g/l czyli ponad czterokrotnie więcej; a ile razy więcej niż u ujścia Wisły...?).

Nie zgodzę się zupełnie. W Twoim przykładzie na podstawie próbki szacuję stężenie całości. Nie robię tak, jeśli ktoś mi z jakiegoś względu nie odpowiada. Czasem wystarczy ta próbka, żeby odrzucić całość. Relacje to nie egzamin, nie jest tak, że masz punktację, więc nawet jak nie odpowiesz na jedno pytanie, to zawsze możesz nadrobić innymi, by skończyć z pozytywnym wynikiem. Niektóre pytania to "być albo nie być". wink Zresztą jak poznasz jakąś babkę, która odrzuca Cię bardzo wyglądem; nie wiem, waży 150 kg, ma obgryzione paznokcie i zepsute zęby, to czy umawiasz się z nią na randki, żeby mieć więcej materiału (bo przecież w wielu innych kwestiach może zgarnąć komplet punktów i ostatecznie skończyć z wynikiem 90/100 wink), czy jednak stwierdzasz po prostu, że ona Ci się nie podoba i wcale nie chcesz poznawać jej bliżej?

Nowe_otwarcie napisał/a:

Po trzecie: tutejsze konflikty biorą się głównie ze wzajemnych pocisków wykonanych z pełną premedytacją i będących reakcją na trafienie w czuły punkt (i wbrew deklaracjom niektórych tutejszych samozwańczych "kobiet sukcesu" na pewno sama też zdajesz sobie z tego sprawę, bo żeby wyprodukować pocisk na kogoś - a tym bardziej mocny - to musi być spełniony jeden z warunków: albo emiterka pocisku jest za przeproszeniem spierdoliną do szpiku kości i robi to dlatego że lubi kogoś gnoić albo została właśnie trafiona w czuły punkt i chce się odgryźć, a za co to już kwestia drugorzędna: najczęściej chodzi o zakwestionowanie tego co uznawała i uznaje za swoje święte prawo, a co ktoś kwestionuje... przy czym nie musi być to prawo obiektywnie i powszechnie uznane: do bycia skrajną egoistką, do dyskryminacji kogoś, do wywyższania się....

Nie śledzę z wypiekami na twarzy tutejszych kłótni, bo mało mnie interesują, więc i niewiele z nich pamiętam. Natomiast nawet jeśli tak jest, to nadal - do prowokatora należy prowokacja, a sprowokowany odpowiada za reakcję. I piszę to bez zagłębiania się w to, kto jest kim w tych konfliktach. To mniej więcej to, co pisałam w poprzednim poście (albo wcześniejszych, nie pamiętam): ludzie i inne czynniki zewnętrzne to tylko część czynników mających wpływ na nasze działania, bo nie wszyscy reagują tak samo w danej sytuacji. I w związku z tym na podstawie tych reakcji też można sobie wyrobić jakąś opinię.

Nowe_otwarcie napisał/a:

I teraz clou programu: w realu czynnik indukujący konflikt może w ogóle nie zaistnieć. Masz np. na forum użytkowniczki o bardzo rygorystycznym podejściu do zjawisk przemocowych (niektóre mają wręcz nieco paranoiczne podejście do tego jak np. "Cisza...") i upierają się że jak ktoś uderzył raz, to ZAWSZE uderzy i drugi. Tylko gdzie w ich dogmatach mieszczą się liczne przypadki, w których gość w obliczu konsekwencji zdecydował się na terapię (lub nawet nie było terapii) i NIGDY  więcej nie uderzył? I na tej samej zasadzie  chybione może być twierdzenie że to co ty widzisz na forum to MUSI ujawnić się i w realu. Nie, nie musi, zwłaszcza jeśli nie zaistnieją okoliczności po temu.

Sama mam rygorystyczne podejście do przemocy. Wierzę, że może istnieć człowiek, który uderzył raz i więcej tego nie zrobi, ale moje absolutnie nienegocjowalne odrzucenie takiej osoby nie opierałoby się na ocenie ryzyka (więc nie tak, że jak więcej nie uderzy, to spoczko), a na tym, co już zrobił. Zwyczajnie nie chciałabym mieć do czynienia z kimś, kto kiedykolwiek uznał uderzenie za świetną metodę czegokolwiek. Albo też tak bardzo nie umie panować nad emocjami, że mu się "wyrwało".

A co do przeniesienia tego na realia forum - uważam, że to nie do końca to samo. Uderzenie to jednorazowa akcja. A np. smęcenie miesiącami na forum - już nie. Jak ktoś się zafiksował na tym, że jest za niski/nikt go nie lubi/kobiety to [dowolny_wulgaryzm] i mieli to, nurza się się w tym dzień po dniu, to zwyczajnie nie wierzę, że wychodzi z forum i nie ma po tym śladu.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Wyobraź sobie więc teraz sytuację że dwie osoby (które miały o jakiś temat spinę w necie) spotykają się w realu i nie są świadome faktu że to zaszło własnie między nimi. Poznają się rozmawiając na zupełnie inne tematy, nieraz drażliwy temat nigdy nie pojawia się w ich dyskusji albo jak już się pojawia, to nie tylko znają się do tego momentu całościowo (i mogą dokonać "bilansu" całej osoby, w którym to bilansie owa niekorzystna rzecz nie będzie wiele ważyć) albo wręcz obie strony jednocześnie mogą złagodzić swoje stanowiska na dany temat, właśnie przez chęć zrozumienia bliskiej już wtedy osoby.

To ten sam mechanizm co na wielu innych płaszczyznach. Pamiętasz temat długów i różnicy reakcji w zależności od tego czy byłaby to pierwsza randka czy wiadomość otrzymałabyś w momencie gdy dana osoba jest ci już bliska? W pierwszym wypadku lwia część od razu pozbywa się kłopotu, w drugim... procent dających sobie spokój jest już znacznie mniejszy. Zastanów się dlaczego, choć pewnie wiesz to od razu. Dla zasady możesz nawet powiedzieć że w obu wypadkach postąpiłabyś tak samo, ale jak bedzie w rzeczywistości, to przekonasz się dopiero w danej sytuacji.

Zgadzam się z tym, co napisałeś, ale nie mam pojęcia, do czego zmierzasz.
Są rzeczy, za które odrzuciłabym na każdym etapie, a są takie, z którymi bym się pewnie pogodziła, gdybym dowiedziała się później. Tylko co to zmienia? To, że jestem tego świadoma, nie sprawia, że przestanę tak robić. Tzn. nie zacznę przy każdym ujemnym punkcie na początku znajomości powtarzać sobie, że jak się zakocham/jak się zaprzyjaźnimy, to to nie będzie miało aż takiego znaczenia. Już gdzieś pisałam: życie mamy jedno, czas na relacje też jest ograniczony. Bez sensu czekać, by sprawdzić, czy coś przestanie przeszkadzać, jeśli można w tym czasie spotykać się z kimś, z kim spotkania (dowolnej natury) od początku są przyjemnością.

1,992 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-16 10:09:27)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Okej, może tak być, tylko nie rozumiem, o czym to ma świadczyć. Że w realu nie wiedziałabym, co facet robi na forum, więc by mi to nie mogło przeszkadzać? W teorii - tak. W praktyce, uważam, zależy to od tego, ile ciśnienia trzeba spuścić. Jeśli ktoś przyjdzie z przelotnym smuteczkiem czy konkretnym problemem do przegadania - jak najbardziej. Jeśli to będzie coś, co się ciągnie i ciągnie tak, że widać, że forum, owszem, służy do zrzucania z siebie emocji, ale wcale nie załatwia sprawy - szczerze wątpię. Myślisz, że np. Kremik i podobni doznali ozdrowienia po dyskusjach tutaj? wink Że Raka, który każdym postem sprowadza rozmowę na "nikt nie chce ze mną gadać", wywala to z siebie na tyle, żeby później nie miało to na jego zachowanie wpływu? Serio, wątpię, to, moim zdaniem, coś zbyt dużego, żeby dało się to ukryć.


Dokładnie. Przy sprzyjających warunkach ze strony kobiety mogłoby to nawet nigdy nie wypłynąć. Tym bardziej że poglądy w pewnych kwestiach mam elastyczne, bo... do tego dojdziemy niżej. Innymi słowy: jeśli coś w ogóle nie wypłynie, to będziesz miała zupełnie inne spojrzenie na delikwenta.
A nawet jeśli wypłynie, to przy odpowiedniej osobie nie będzie to para w gwizdek, lecz jedynie znacznie lżejszy powiew, co też właśnie ma związek z osobą: tutaj jest dobrych ileś osób (zwłaszcza płci żeńskiej), które na mnie działają jak płachta na byka i którym bym podczas tonięcia statku brzytwy pewnie nie podał. Swojej partnerce dałbym znacznie więcej, bo jest po prostu inną niż wy osobą.


SaraS napisał/a:

Nie zgodzę się zupełnie. W Twoim przykładzie na podstawie próbki szacuję stężenie całości. Nie robię tak, jeśli ktoś mi z jakiegoś względu nie odpowiada. Czasem wystarczy ta próbka, żeby odrzucić całość. Relacje to nie egzamin, nie jest tak, że masz punktację, więc nawet jak nie odpowiesz na jedno pytanie, to zawsze możesz nadrobić innymi, by skończyć z pozytywnym wynikiem. Niektóre pytania to "być albo nie być". wink Zresztą jak poznasz jakąś babkę, która odrzuca Cię bardzo wyglądem; nie wiem, waży 150 kg, ma obgryzione paznokcie i zepsute zęby, to czy umawiasz się z nią na randki, żeby mieć więcej materiału (bo przecież w wielu innych kwestiach może zgarnąć komplet punktów i ostatecznie skończyć z wynikiem 90/100 wink), czy jednak stwierdzasz po prostu, że ona Ci się nie podoba i wcale nie chcesz poznawać jej bliżej?

Nie można porównywać tego co wali nieznośnie po oczach z tym, czego istnienia w sprzyjających warunkach nie będziesz nawet świadoma. Poza tym jest jeszcze druga kwestia: możesz gonić do usranej śmierci za ideałem, a w ostatecznym rozrachunku dojdziesz do wniosku że ten ktoś 90/100 był dobrą opcją, z której trzeba było skorzystać.



SaraS napisał/a:

Nie śledzę z wypiekami na twarzy tutejszych kłótni, bo mało mnie interesują, więc i niewiele z nich pamiętam. Natomiast nawet jeśli tak jest, to nadal - do prowokatora należy prowokacja, a sprowokowany odpowiada za reakcję. I piszę to bez zagłębiania się w to, kto jest kim w tych konfliktach. To mniej więcej to, co pisałam w poprzednim poście (albo wcześniejszych, nie pamiętam): ludzie i inne czynniki zewnętrzne to tylko część czynników mających wpływ na nasze działania, bo nie wszyscy reagują tak samo w danej sytuacji. I w związku z tym na podstawie tych reakcji też można sobie wyrobić jakąś opinię.

To nie rozgrzesza prowokatora. Poza tym nawet dzisiaj istnieje pojęcie działania w afekcie, ale w dawnych wiekach było jeszcze lepsze pojęcie "działania w słusznym gniewie" wink



SaraS napisał/a:

Sama mam rygorystyczne podejście do przemocy. Wierzę, że może istnieć człowiek, który uderzył raz i więcej tego nie zrobi, ale moje absolutnie nienegocjowalne odrzucenie takiej osoby nie opierałoby się na ocenie ryzyka (więc nie tak, że jak więcej nie uderzy, to spoczko), a na tym, co już zrobił. Zwyczajnie nie chciałabym mieć do czynienia z kimś, kto kiedykolwiek uznał uderzenie za świetną metodę czegokolwiek. Albo też tak bardzo nie umie panować nad emocjami, że mu się "wyrwało".

To już pachnie dogmatyzmem, a z dogmatykami nigdy nie było mi po drodze. Zresztą takie dogmatyczne teksty zawsze rozbijają się w końcu o logiczne pytania. I tu też pierwsze z brzegu: to jaki jest w tej sytuacji sens resocjalizacji? Od razu rozwalić, a co! I jak w tej sytuacji winny ma być motywowany do resocjalizacji?
Zasady są dla ludzi, a nie ludzie dla zasad i dlatego muszą być stosowane indywidualnie, w zależności od sytuacji, bo sytuacje są naprawdę różne.

SaraS napisał/a:

A co do przeniesienia tego na realia forum - uważam, że to nie do końca to samo. Uderzenie to jednorazowa akcja. A np. smęcenie miesiącami na forum - już nie. Jak ktoś się zafiksował na tym, że jest za niski/nikt go nie lubi/kobiety to [dowolny_wulgaryzm] i mieli to, nurza się się w tym dzień po dniu, to zwyczajnie nie wierzę, że wychodzi z forum i nie ma po tym śladu.


Ślad może być, ale już całkowicie znośny dla otoczenia.


SaraS napisał/a:

Zgadzam się z tym, co napisałeś, ale nie mam pojęcia, do czego zmierzasz.
Są rzeczy, za które odrzuciłabym na każdym etapie, a są takie, z którymi bym się pewnie pogodziła, gdybym dowiedziała się później. Tylko co to zmienia? To, że jestem tego świadoma, nie sprawia, że przestanę tak robić. Tzn. nie zacznę przy każdym ujemnym punkcie na początku znajomości powtarzać sobie, że jak się zakocham/jak się zaprzyjaźnimy, to to nie będzie miało aż takiego znaczenia. Już gdzieś pisałam: życie mamy jedno, czas na relacje też jest ograniczony. Bez sensu czekać, by sprawdzić, czy coś przestanie przeszkadzać, jeśli można w tym czasie spotykać się z kimś, z kim spotkania (dowolnej natury) od początku są przyjemnością.

Dlatego że podejście człowieka do różnych kwestii zmienia się z upływem lat. Dlatego że idąc twoim tokiem myślenia można do usranej śmierci gonić króliczka. Czas na relacje jest ograniczony; a masz nieskończenie wiele czasu na gonienie za idealną ułudą...? Nie ma ideałów, każdy ma jakieś wady; istotą związku jest to jakie wady są dla nas znośne. I nie, z tymi punktami na początku znajomości nie masz racji: nie będziesz sobie powtarzać od początku znajomości że ich waga spadnie; po prostu jeśli facet ma łeb na karku, to nie dowiesz się o nich na samym początku.

1,993 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-02-16 11:23:01)

Odp: Być Chadem?

Poza tym,  Rakastaniela, popełniasz duży błąd z kobietami, starając się nawiązać  relacje codzienne tylko że swoim targeten, z myślą o określonym celu.
Mężatki są dobrym targeten do rozmowy
Nieszczuple też są dobrym targeten.
A jeśli Ty nawiązując w realu rozmowę od razu uzyskujesz odwrócenie się na pięcie albo "spadaj" to albo coś mocno Ty robisz nie tak w pierwszym momencie nawiązania kontaktu albo Twój target to wulgarne suki, a tu masz już większy problem pod terapię.
Każda normalna kobieta, o ile gość nie zaczepia jej w ciemnej ulicy albo nie wygląda na będącego pod wpływem, parę słów zamieni
Zdradzę Ci jeszcze  że większość kobiet bardzo przygląda się temu, jak mężczyzna traktuje inne kobiety.
Tylko ograniczona umysłowo  kobieta widzą że olewasz,koleżanki poczyta sobie za plus wyjątkowe, inne podejście do niej.
Kobiety są stadne w swoim myśleniu .
Jeśli inne kobiety nie ocenią Cię dobrze, szansa że ta jedna oceni inaczej nie jest wielka.

1,994

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:

Nie staraj się nikomu niczego udowadniać w życiu.
Widzę w tym wątku pojazd na Ciebie u niektorych forumowiczów, , chociaż nie marudzisz  jak JC,.
Myślę że z ludźmi mieszkającym dalej łatwiej Ci nawiązywać kontakty, bo wbrew pozorom mniej Ci na nich zalezý, dajecie sobie większą swobodę.

To nie jest tak, że mi nie zależy. Zależy, tylko że odległość wyklucza regularne spotkania.

I tak powinno być w bliskim środowisku też.
Nie staraj się za bardzo, niech w tym będzie swoboda. Poświęcaj czas ludziom, z którymi masz pozytywne wzmocnienia, a nie musisz pokonywać  barier, orać na ugorze.
Szukaj koleżanek, rozmawiaj z kobietami, poznawaj je bez spiny, że masz szybko znaleźć jedną dla siebie, a do kogoś się zblizysz.
Nie do każdego i nie do każdej warto.

Nie staram się na siłę, próbuję normalnie rozmawiać i poznawać, ale nic z tego nie wychodzi. Jak ktoś nie chce, to trudno.

1,995

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:

Poza tym,  Rakastaniela, popełniasz duży błąd z kobietami, starając się nawiązać  relacje codzienne tylko że swoim targeten, z myślą o określonym celu.
Mężatki są dobrym targeten do rozmowy
Nieszczuple też są dobrym targeten.
A jeśli Ty nawiązując w realu rozmowę od razu uzyskujesz odwrócenie się na pięcie albo "spadaj" to albo coś mocno Ty robisz nie tak w pierwszym momencie nawiązania kontaktu albo Twój target to wulgarne suki, a tu masz już większy problem pod terapię.
Każda normalna kobieta, o ile gość nie zaczepia jej w ciemnej ulicy albo nie wygląda na będącego pod wpływem, parę słów zamieni.

To nie jest tak, że zagaduję tylko do wolnych i ładnych xd z zajętymi i nieatrakcyjnymi też próbuję rozmawiać.

1,996

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Chyba mogłaś rozszyfrować co jest z Raką. Gdybym miał świadomość że jest gość mocno wygłodzony towarzysko i emocjonalnie, który upatrzył mnie sobie jako swojego jedynego kolegę i z tego powodu będzie się starał mnie gdzieś wyciągać i absorbować w każdej wolnej chwili, to na mnie też by to zadziałało ździebko przytłaczająco.

Nikogo sobie nie upatrzyłem, nie próbuję też nigdzie wyciągać osób, które nie są zainteresowane znajomością ze mną.

A jak jest wygłodzony, to to po nim widać i zaczyna wyglądać na lekko zdesperowanego; znowu kłania się dewiza "miej wyjebane, a będzie ci dane". Z nim nie musi być coś "trwale nie tak"; jest po prostu wygłodzony i widać po nim desperację, która może być odbierana przez otoczenie jako natarczywość, namolność.

Nawet gdyby o to chodziło, to przecież ja nigdy nie miałem znajomych, a raczej od urodzenia natarczywy czy namolny nie jestem xd

Dlatego właśnie polecałem Race taką grupę facebookową, do której sam się ponad półtora roku temu zapisałem (niestety, chyba się w międzyczasie rozwiązała, ale to i tak nie jego strony). Schemat funkcjonowania był taki: do grupy nominalnie należało chyba ze trzysta osób, ale mocno aktywnych było z 10%. Członkowie wrzucali wydarzenia na grupę (nieraz sami organizowali) i pod każdym wydarzeniem dopisywali się do udziału ci, którzy chcieli wziąć udział (oficjalnie trzeba było napisać czy się idzie, nie idzie lub nie wie czy przyjdzie, ale to była fikcja; kto chciał, ten szedł). Na każdym wydarzeniu było od kilku do ponad 20 osób z grupy, skład zmienny czyli coś dla Raki i możliwość podłapania jednocześnie dobrych kilku czy więcej znajomości na różne terminy wyjść (rozumiesz, na jedno wyjście z A,B i C, na drugie z D,E i F, na trzecie z A, E i L, na czwarte jeszcze z kimś spoza tego grona...), spotkania najczęściej w weekendy, ale nie tylko. I moim skromnym zdaniem Raka czegoś takiego powinien poszukać. Faktycznie, w jego stronach czegoś takiego nie widzę, ale widzę coś podobnego w Krakowie, powinien szukać czegoś w tym stylu:
https://www.facebook.com/groups/integra … zkakrakow/

Do Krakowa niestety też kawałek, ale rozejrzę się za czymś takim.

1,997

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Dokładnie. Przy sprzyjających warunkach z twojej strony mogłoby to nawet nigdy nie wypłynąć. Tym bardziej że poglądy w pewnych kwestiach mam elastyczne, bo... do tego dojdziemy niżej. Innymi słowy: jeśli coś w ogóle nie wypłynie, to będziesz miała zupełnie inne spojrzenie na delikwenta.
A nawet jeśli wypłynie, to przy odpowiedniej osobie nie będzie to para w gwizdek, lecz jedynie znacznie lżejszy powiew, co też właśnie ma związek z osobą: tutaj jest dobrych ileś osób (zwłaszcza płci żeńskiej), które na mnie działają jak płachta na byka i którym bym podczas tonięcia statku brzytwy pewnie nie podał. Swojej partnerce dałbym znacznie więcej, bo jest po prostu inną niż wy osobą.

Jasne, jeśli jakimś cudem coś nigdy nie wypłynie, to nie będę o tym wiedzieć. Tylko że ja mówiłam o odwrotnej sytuacji, czyli zaczynamy od wycinka, który sprawia jakieś tam wrażenie. To zupełnie coś innego, niż znać jakąś całość/więcej wycinków, a potem dopiero poznać ten felerny. Z czym zresztą oboje, chyba, się zgodziliśmy. Po prostu ja uważam, że to, że ta druga opcja jest możliwa, nie ma żadnego wpływu na to, że tutaj, na forum, dochodzi tylko do pierwszej.
No i Twoje porównanie użytkowniczek do partnerki jest właściwie potwierdzeniem tego. Wycinek Ci się nie spodobał, nie obchodzi Cię reszta. Normalne.

Nie można porównywać tego co wali nieznośnie po oczach z tym, czego istnienia w sprzyjających warunkach nie będziesz nawet świadoma. Poza tym jest jeszcze druga kwestia: możesz gonić do usranej śmierci za ideałem, a w ostatecznym rozrachunku dojdziesz do wniosku że ten ktoś 90/100 był dobrą opcją, z której trzeba było skorzystać.

Wciąż upierasz się przy perspektywie osoby, która zna forumowicza w realu i nie jest świadoma tego, co tutaj. A przecież nie o tym pisałam, mówiąc o wrażeniu, które tutaj sprawiacie.
Nie dojdę do takiego wniosku, skoro ta osoba została na wstępie odrzucona; żadnej punktacji nie będzie. Będzie ewentualne wspomnienie jakiegoś człowieka, który na początku zrobił coś takiego/był jakiś taki, że już na wstępie nie chciałam mieć z nim do czynienia. Wspominasz takie osoby z nostalgią? Rozważasz, czy ta rozwrzeszczana laska, której nie mogłeś znieść w pobliżu, nie okazałaby się przypadkiem całkiem w porządku partnerką? tongue
No i druga rzecz: kto decyduje o tym, co mnie wali po oczach i jest dla mnie nie do przeskoczenia? wink

To nie rozgrzesza prowokatora. Poza tym nawet dzisiaj istnieje pojęcie działania w afekcie, ale w dawnych wiekach było jeszcze lepsze pojęcie "działania w słusznym gniewie"

Nie rozgrzesza, ale co to ma do rzeczy? Ocena prowokatora to jedno, ocena reagującego - drugie. Tak, istnieje pojęcie działania w afekcie, ale nie oznacza ono z automatu całkowitego uniewinnienia działającego. wink Poza tym jeśli ktoś jest świadkiem konfliktu, to czyta/słyszy wypowiedzi obu stron. I może wysnuć własne wnioski.
I przy tym warto mieć na uwadze, że tak, jak ludzie różnie reagują, tak i różnie odbierają takie rzeczy. Jeden się poczuje sprowokowany, bo ktoś na niego krzywo spojrzał. I zareaguje tak, jak zareagowałby na prowokację. Też różnie. Zignoruje, odezwie się, wyśmieje, da w zęby, cokolwiek. I wtedy zareaguje ten pierwszy, bo... poczuje się sprowokowany. wink I zarówno oni, jak i ludzie "z boku" będą mieć własną wersję właściwego postępowania i wrażenie, które odniosą, będzie się na tych - ich własnych - standardach opierać. Jedna uzna za męskie pranie po pysku, a dla drugiej wszystko powyżej skrzywienia ust z niesmakiem będzie nie na miejscu.

To już pachnie dogmatyzmem, a z dogmatykami nigdy nie było mi po drodze. Zresztą takie dogmatyczne teksty zawsze rozbijają się w końcu o logiczne pytania. I tu też pierwsze z brzegu: to jaki jest w tej sytuacji sens resocjalizacji? Od razu rozwalić, a co! I jak w tej sytuacji winny ma być motywowany do resocjalizacji?
Zasady są dla ludzi, a nie ludzie dla zasad i dlatego muszą być stosowane indywidualnie, w zależności od sytuacji, bo sytuacje są naprawdę różne.

Czy (nie)wejście w związek rozważasz w kontekście spraw społecznych? Czy jest to raczej "ta MI odpowiada", "tej nie chcę"?
Bo mi się nic nie rozbija o te "logiczne pytania", jeśli chodzi o mój związek - nie ma między nimi żadnego powiązania. W kontekście związku nie obchodzi mnie sens resocjalizacji (bo nie wchodzę w związek, mając czyjąkolwiek resocjalizację na celu) ani to, czym winny ma być do resocjalizacji motywowany (bo nie wchodzę w związek, mając na celu motywowanie kogokolwiek do czegokolwiek).
I prawdę mówiąc, to dla mnie bardzo dziwne argumenty. Przecież to jedno z wielu wymagań, jakie można mieć. Jednemu to będzie pasować, innemu nie. A tu znowu wyłania się pogląd, że wymagania należy dostosować nie do siebie, a do ewentualnych odrzucanych. Przecież to nie ma sensu. Nie związałabym się też z facetem z dziećmi. Czy też ktoś powinien stwierdzić, że nie powinnam, bo co ci biedni panowie poczną?

Ślad może być, ale już całkowicie znośny dla otoczenia.

Niech będzie, że ślad może być różny. Większy problem w tym, że cechy, które spowodowały dane zachowanie w danym miejscu, w innej sytuacji też będą obecne. I też się mogą uaktywnić, może w inny sposób, w innej sytuacji, ale dadzą o sobie znać.

Dlatego że podejście człowieka do różnych kwestii zmienia się z upływem lat. Dlatego że idąc twoim tokiem myślenia można do usranej śmierci gonić króliczka. Czas na relacje jest ograniczony; a masz nieskończenie wiele czasu na gonienie za idealną ułudą...? Nie ma ideałów, każdy ma jakieś wady; istotą związku jest to jakie wady są dla nas znośne. I nie, z tymi punktami na początku znajomości nie masz racji: nie będziesz sobie powtarzać od początku znajomości że ich waga spadnie; po prostu jeśli facet ma łeb na karku, to nie dowiesz się o nich na samym początku.

Nie mam nieskończenie wiele czasu, dlatego im szybciej odrzucę danego kandydata, tym lepiej dla mnie. Gonienie za idealną ułudą? Nie, gonienie za odpowiednim dla mnie mężczyzną. Skupianie się na takim, w którym już od początku coś mi nie gra, żeby się przekonać, czy "wytrzymam", jest marnowaniem czasu.
Może się nie dowiem. Ale i nie każdą rzecz, o której się dowiem odpowiednio później, przyjmę bez sprzeciwów. Zobacz, jak nawet tu, na forum, wiele jest wątków o tym, że coś nie grało, często od samego początku, i autor/autorka myśleli, że jakoś to będzie, a po latach okazywało się, że nie, jednak nie. To jest dopiero marnowanie czasu.
Każdy ma swoje podejście. Mi moje odpowiada. wink Gdybym miała inne, na pewno częściej bym się umawiała z facetami, może szybciej byłabym w związku, tyle że na żadną z tych rzeczy nie miałam ochoty. Prawdopodobnie zmarnowałabym czas na nierokujące relacje w imię testów. A tak to właściwie mój pierwszy poważny związek jest takim związkiem, którego szukałam i w którym chcę być. Nie ma rzeczy, które muszę tolerować, bo 90/100 i tak wyszło z punktacji. Mam dokładnie to, czego chciałam, więc trudno byłoby mnie przekonać do innego postępowania. wink

1,998 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-16 13:23:17)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Jasne, jeśli jakimś cudem coś nigdy nie wypłynie, to nie będę o tym wiedzieć. Tylko że ja mówiłam o odwrotnej sytuacji, czyli zaczynamy od wycinka, który sprawia jakieś tam wrażenie. To zupełnie coś innego, niż znać jakąś całość/więcej wycinków, a potem dopiero poznać ten felerny. Z czym zresztą oboje, chyba, się zgodziliśmy. Po prostu ja uważam, że to, że ta druga opcja jest możliwa, nie ma żadnego wpływu na to, że tutaj, na forum, dochodzi tylko do pierwszej.
No i Twoje porównanie użytkowniczek do partnerki jest właściwie potwierdzeniem tego. Wycinek Ci się nie spodobał, nie obchodzi Cię reszta. Normalne.



Wciąż upierasz się przy perspektywie osoby, która zna forumowicza w realu i nie jest świadoma tego, co tutaj. A przecież nie o tym pisałam, mówiąc o wrażeniu, które tutaj sprawiacie.
Nie dojdę do takiego wniosku, skoro ta osoba została na wstępie odrzucona; żadnej punktacji nie będzie. Będzie ewentualne wspomnienie jakiegoś człowieka, który na początku zrobił coś takiego/był jakiś taki, że już na wstępie nie chciałam mieć z nim do czynienia. Wspominasz takie osoby z nostalgią? Rozważasz, czy ta rozwrzeszczana laska, której nie mogłeś znieść w pobliżu, nie okazałaby się przypadkiem całkiem w porządku partnerką? tongue
No i druga rzecz: kto decyduje o tym, co mnie wali po oczach i jest dla mnie nie do przeskoczenia? wink

Chyba rozumiem czemu tak się upierasz przy tej wersji; a właściwie tak się na niej zafiksowalaś że po prostu wypiera to z twojej wyobraźni to o co mi chodziło. Spróbuję więc łopatologicznie:
Załóżmy że jesteś wolna i spotkałaś w necie faceta, z którym spięłaś się na tej zasadzie co ze mną; dodatkowo specjalnie postanowiłaś go kopnąć w czuły punkt, ot tak by zaakcentować mu że "będziesz robiła i myślała jak ci się podoba, nawet jeśli on ma inne zdanie na ten temat. Dla ciebie ten ktoś o nicku X wydaje się spalony.
Ale... w realu spotykasz gościa, z którym rozmawiacie na zupełnie inne tematy, gość potrafi cię zająć rozmową i generalnie robi na tobie pozytywne wrażenie. Nie padają w ogóle tamte drażliwe tematy z dyskusji internetowej, bo raz że akurat w waszych rozmowach nie macie potrzeby poruszać takich zagadnień, dwa że nabierasz do gościa pozytywnego nastawienia, więc sama nie odczuwasz potrzeby poruszania takich kwestii, a jeszcze dalsza jesteś od chęci pociśnięcia mu. Rozmowa się toczy dalej na zupełnie inne niż w necie tematy, jest przyjemne spędzanie czasu, każde pokazuje tą fajniejszą stronę, ty wyzwalasz w nim tę lepszą stronę, a i sama czujesz że jest ci z nim dobrze. Poznajecie się coraz lepiej, zbliżacie, czujecie że możecie na siebie liczyć i chcecie sobie wzajemnie pomagać. I jeśli nawet po czasie trafi się któryś z tych ciężkich tematów, to też będziesz podchodziła do tego z innym nastawieniem, bo nie będziesz chciała bliskiej osobie tak pocisnąć jak randomowi z neta. I żadne z was nie zdaje sobie sprawy z tego że to drugie to właśnie ta osoba z netu, która jest u niego rzekomo skreślona (załóżmy dodatkowo że nigdy żadne z was nie da temu drugiemu żadnego znaku mogącego świadczyć o tym że jest tym konkretnym internetowym nickiem na tym konkretnym forum)...

Coś jak ta dawna komedia romantyczna sprzed ćwierć wieku czyli "Masz wiadomość" tylko w rozwiniętej wersji.
Rozumiesz? Zupełnie inaczej gościa widzi i to nie dlatego że gość coś udaje, bo przecież nawet nie zdaje sobie sprawy że ono to ona, a ona nie ma pojęcia że on to on.



SaraS napisał/a:

Nie rozgrzesza, ale co to ma do rzeczy? Ocena prowokatora to jedno, ocena reagującego - drugie. Tak, istnieje pojęcie działania w afekcie, ale nie oznacza ono z automatu całkowitego uniewinnienia działającego. wink Poza tym jeśli ktoś jest świadkiem konfliktu, to czyta/słyszy wypowiedzi obu stron. I może wysnuć własne wnioski.
I przy tym warto mieć na uwadze, że tak, jak ludzie różnie reagują, tak i różnie odbierają takie rzeczy. Jeden się poczuje sprowokowany, bo ktoś na niego krzywo spojrzał. I zareaguje tak, jak zareagowałby na prowokację. Też różnie. Zignoruje, odezwie się, wyśmieje, da w zęby, cokolwiek. I wtedy zareaguje ten pierwszy, bo... poczuje się sprowokowany. wink I zarówno oni, jak i ludzie "z boku" będą mieć własną wersję właściwego postępowania i wrażenie, które odniosą, będzie się na tych - ich własnych - standardach opierać. Jedna uzna za męskie pranie po pysku, a dla drugiej wszystko powyżej skrzywienia ust z niesmakiem będzie nie na miejscu.

Widzisz, to złożona kwestia. Czasami wystarczy mi skrzywienie się z niesmakiem, ale czasami uważam że za coś należy się w mordę i nie zamierzam się tego wstydzić.



SaraS napisał/a:

Czy (nie)wejście w związek rozważasz w kontekście spraw społecznych? Czy jest to raczej "ta MI odpowiada", "tej nie chcę"?
Bo mi się nic nie rozbija o te "logiczne pytania", jeśli chodzi o mój związek - nie ma między nimi żadnego powiązania. W kontekście związku nie obchodzi mnie sens resocjalizacji (bo nie wchodzę w związek, mając czyjąkolwiek resocjalizację na celu) ani to, czym winny ma być do resocjalizacji motywowany (bo nie wchodzę w związek, mając na celu motywowanie kogokolwiek do czegokolwiek).
I prawdę mówiąc, to dla mnie bardzo dziwne argumenty. Przecież to jedno z wielu wymagań, jakie można mieć. Jednemu to będzie pasować, innemu nie. A tu znowu wyłania się pogląd, że wymagania należy dostosować nie do siebie, a do ewentualnych odrzucanych. Przecież to nie ma sensu. Nie związałabym się też z facetem z dziećmi. Czy też ktoś powinien stwierdzić, że nie powinnam, bo co ci biedni panowie poczną?

Tu też nie zrozumiałaś o co chodzi. Nie piszę o związaniu się z kimś, o kim wiesz że uderzył partnerkę. Mówię o jednej, trwającej relacji z jedną osobą, coś na kształt sytuacji poruszonej w jednym z wątków obecnych na pierwszej stronie. Cisza ma traumę po swoich przeżyciach i mocno skrajne nastawienie, ale ja też mam przeżycia po doświadczeniu przemocy i mimo wszystko jestem zwolennikiem drugiej (ale nie trzeciej) szansy.



SaraS napisał/a:

Niech będzie, że ślad może być różny. Większy problem w tym, że cechy, które spowodowały dane zachowanie w danym miejscu, w innej sytuacji też będą obecne. I też się mogą uaktywnić, może w inny sposób, w innej sytuacji, ale dadzą o sobie znać.

Dalej twierdzę że mogą się objawić w całkiem znośnej postaci i nie jest to sytuacja zero-jedynkowa.



SaraS napisał/a:

Nie mam nieskończenie wiele czasu, dlatego im szybciej odrzucę danego kandydata, tym lepiej dla mnie. Gonienie za idealną ułudą? Nie, gonienie za odpowiednim dla mnie mężczyzną. Skupianie się na takim, w którym już od początku coś mi nie gra, żeby się przekonać, czy "wytrzymam", jest marnowaniem czasu.
Może się nie dowiem. Ale i nie każdą rzecz, o której się dowiem odpowiednio później, przyjmę bez sprzeciwów. Zobacz, jak nawet tu, na forum, wiele jest wątków o tym, że coś nie grało, często od samego początku, i autor/autorka myśleli, że jakoś to będzie, a po latach okazywało się, że nie, jednak nie. To jest dopiero marnowanie czasu.
Każdy ma swoje podejście. Mi moje odpowiada. wink Gdybym miała inne, na pewno częściej bym się umawiała z facetami, może szybciej byłabym w związku, tyle że na żadną z tych rzeczy nie miałam ochoty. Prawdopodobnie zmarnowałabym czas na nierokujące relacje w imię testów. A tak to właściwie mój pierwszy poważny związek jest takim związkiem, którego szukałam i w którym chcę być. Nie ma rzeczy, które muszę tolerować, bo 90/100 i tak wyszło z punktacji. Mam dokładnie to, czego chciałam, więc trudno byłoby mnie przekonać do innego postępowania. wink

Też nie do końca zrozumiałaś chyba o co chodziło. Są różne sytuacje, które u kogoś nie grały od początku, ale nie te mam na myśli, kiedy piszę o rzeczach które można ujawnić dopiero po lepszym poznaniu się (a nie na początku, o etapie randkowania nie mówiąc).

1,999

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Chyba rozumiem czemu tak się upierasz przy tej wersji; a właściwie tak się na niej zafiksowalaś że po prostu wypiera to z twojej wyobraźni to o co mi chodziło. Spróbuję więc łopatologicznie:
Załóżmy że jesteś wolna i spotkałaś w necie faceta, z którym spięłaś się na tej zasadzie co ze mną; dodatkowo specjalnie postanowiłaś go kopnąć w czuły punkt, ot tak by zaakcentować mu że "będziesz robiła i myślała jak ci się podoba, nawet jeśli on ma inne zdanie na ten temat. Dla ciebie ten ktoś o nicku X wydaje się spalony.
Ale... w realu spotykasz gościa, z którym rozmawiacie na zupełnie inne tematy, gość potrafi cię zająć rozmową i generalnie robi na tobie pozytywne wrażenie. Nie padają w ogóle tamte drażliwe tematy z dyskusji internetowej, bo raz że akurat w waszych rozmowach nie macie potrzeby poruszać takich zagadnień, dwa że nabierasz do gościa pozytywnego nastawienia, więc sama nie odczuwasz potrzeby poruszania takich kwestii, a jeszcze dalsza jesteś od chęci pociśnięcia mu. Rozmowa się toczy dalej na zupełnie inne niż w necie tematy, jest przyjemne spędzanie czasu, każde pokazuje tą fajniejszą stronę, ty wyzwalasz w nim tę lepszą stronę, a i sama czujesz że jest ci z nim dobrze. Poznajecie się coraz lepiej, zbliżacie, czujecie że możecie na siebie liczyć i chcecie sobie wzajemnie pomagać. I jeśli nawet po czasie trafi się któryś z tych ciężkich tematów, to też będziesz podchodziła do tego z innym nastawieniem, bo nie będziesz chciała bliskiej osobie tak pocisnąć jak randomowi z neta. I żadne z was nie zdaje sobie sprawy z tego że to drugie to właśnie ta osoba z netu, która jest u niego rzekomo skreślona (załóżmy dodatkowo że nigdy żadne z was nie da temu drugiemu żadnego znaku mogącego świadczyć o tym że jest tym konkretnym internetowym nickiem na tym konkretnym forum)...

Coś jak ta dawna komedia romantyczna sprzed ćwierć wieku czyli "Masz wiadomość" tylko w rozwiniętej wersji.
Rozumiesz? Zupełnie inaczej gościa widzi i to nie dlatego że gość coś udaje, bo przecież nawet nie zdaje sobie sprawy że ono to ona, a ona nie ma pojęcia że on to on.

Upieram się przy tym, bo od tego zaczęła się rozmowa. Od wrażenia, jakie sprawiacie tutaj. I naprawdę rozumiem, że twierdzisz, że w realu sprawiasz inne, ale przecież to drugie nie ma wpływu na pierwsze.
Nawiasem mówiąc, nie uważam, żebym się z Tobą jakoś szczególnie spięła. wink
I tak, w teorii Twoja historia się broni, ale nie bierzesz pod uwagę jednej rzeczy. Tematu tej hipotetycznej spiny. Jak pojawi się konflikt w związku z jakimś tam filmem, to jasne, to może nigdy nie wyjść. Ale spina na tle rzeczy okołozwiązkowych? Z kimś, z kim niby relacja rozwija się w stronę związku właśnie? Wizja wspólnego życia; poglądy (oczekiwania & oferowane) nt. zaradności, dzieci, finansów, ambicji, rozwoju, podziału obowiązków, wsparcia, rozmów i co tam jeszcze padło czy mogłoby paść? Przecież to nie tylko o formę wypowiedzi chodzi, ale i o treść, więc nawet jeśli z sympatii złagodziłoby się ton, to faktyczny przekaz by się nie zmienił. No, chyba że zakładasz, że można zdobyć tyle uczucia przed wyjściem na jaw podejścia do istotnych w związku kwestii, że druga strona całkiem zmieni zdanie? Bo jeśli tak, to zakładasz, że jest szansa, że z którąś z Twoich ulubionych wink użytkowniczek połączyłaby Cię Wielka Prawdziwa Miłość. wink Bo na pewno jest szansa, że nie zauważylibyście dostatecznie szybko różnic w kwestii finansów, ambicji, zaradności, wspierania drugiej osoby i tak dalej, tak? tongue

Widzisz, to złożona kwestia. Czasami wystarczy mi skrzywienie się z niesmakiem, ale czasami uważam że za coś należy się w mordę i nie zamierzam się tego wstydzić.

No, ale o tym właśnie mówię. Każdy ma własne zdanie, ale i wg własnego zdania ocenia.

Tu też nie zrozumiałaś o co chodzi. Nie piszę o związaniu się z kimś, o kim wiesz że uderzył partnerkę. Mówię o jednej, trwającej relacji z jedną osobą, coś na kształt sytuacji poruszonej w jednym z wątków obecnych na pierwszej stronie. Cisza ma traumę po swoich przeżyciach i mocno skrajne nastawienie, ale ja też mam przeżycia po doświadczeniu przemocy i mimo wszystko jestem zwolennikiem drugiej (ale nie trzeciej) szansy.

Ale to nie ma znaczenia. Bycie z kimś nie oznacza ograniczenia prawa do podejmowania decyzji czy konieczności łagodniejszego oceniania (a w wielu przypadkach będzie to ocenianie ostrzejsze). Masz prawo dawać drugą szansę, inny ma prawo skreślić od razu. Tak samo, jak za każdą inną rzecz w dowolnym momencie trwania znajomości.

Dalej twierdzę że mogą się objawić w całkiem znośnej postaci i nie jest to sytuacja zero-jedynkowa.

Mogą. Ale nie chodzi tylko o sposób objawienia, ale i o same cechy. One mogą być dla kogoś przeszkoda niezależnie od tego, w jaki sposób wyjdą na jaw.

2,000

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Upieram się przy tym, bo od tego zaczęła się rozmowa. Od wrażenia, jakie sprawiacie tutaj. I naprawdę rozumiem, że twierdzisz, że w realu sprawiasz inne, ale przecież to drugie nie ma wpływu na pierwsze.
Nawiasem mówiąc, nie uważam, żebym się z Tobą jakoś szczególnie spięła. wink
I tak, w teorii Twoja historia się broni, ale nie bierzesz pod uwagę jednej rzeczy. Tematu tej hipotetycznej spiny. Jak pojawi się konflikt w związku z jakimś tam filmem, to jasne, to może nigdy nie wyjść. Ale spina na tle rzeczy okołozwiązkowych? Z kimś, z kim niby relacja rozwija się w stronę związku właśnie? Wizja wspólnego życia; poglądy (oczekiwania & oferowane) nt. zaradności, dzieci, finansów, ambicji, rozwoju, podziału obowiązków, wsparcia, rozmów i co tam jeszcze padło czy mogłoby paść? Przecież to nie tylko o formę wypowiedzi chodzi, ale i o treść, więc nawet jeśli z sympatii złagodziłoby się ton, to faktyczny przekaz by się nie zmienił. No, chyba że zakładasz, że można zdobyć tyle uczucia przed wyjściem na jaw podejścia do istotnych w związku kwestii, że druga strona całkiem zmieni zdanie? Bo jeśli tak, to zakładasz, że jest szansa, że z którąś z Twoich ulubionych wink użytkowniczek połączyłaby Cię Wielka Prawdziwa Miłość. wink Bo na pewno jest szansa, że nie zauważylibyście dostatecznie szybko różnic w kwestii finansów, ambicji, zaradności, wspierania drugiej osoby i tak dalej, tak? tongue

No niestety, każda teoria wymaga poczynienia pewnych założeń. Jak się trafi na (za przeproszeniem) spierdolinę, to święty Boże nie pomoże; ale w takich bardziej normalnych wypadkach i przy kobiecie o normalniejszym podejściu to już całkiem dobrze wypali, czego dowód mam całkiem blisko siebie wink



SaraS napisał/a:

No, ale o tym właśnie mówię. Każdy ma własne zdanie, ale i wg własnego zdania ocenia.



Ale to nie ma znaczenia. Bycie z kimś nie oznacza ograniczenia prawa do podejmowania decyzji czy konieczności łagodniejszego oceniania (a w wielu przypadkach będzie to ocenianie ostrzejsze). Masz prawo dawać drugą szansę, inny ma prawo skreślić od razu. Tak samo, jak za każdą inną rzecz w dowolnym momencie trwania znajomości.


Mogą. Ale nie chodzi tylko o sposób objawienia, ale i o same cechy. One mogą być dla kogoś przeszkoda niezależnie od tego, w jaki sposób wyjdą na jaw.

Tak, można skreślić pod nawet bzdurnym i błahym powodem. Ale tak jak pisałaś o obserwacji kłótni dwóch osób, tak i tutaj takie skreślenie i przyczyna skreślenia pozwalają także wyciągnąć wnioski na temat nie tylko skreślanego, ale i skreślającego. I tutaj podobnie dochodzimy do wniosku że te zasady trzymają się kupy względem osób o rozsądnym podejściu, a od spierdolin zostaje trzymać się jedynie z daleka.

2,001

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

No niestety, każda teoria wymaga poczynienia pewnych założeń. Jak się trafi na (za przeproszeniem) spierdolinę, to święty Boże nie pomoże; ale w takich bardziej normalnych wypadkach i przy kobiecie o normalniejszym podejściu to już całkiem dobrze wypali, czego dowód mam całkiem blisko siebie wink

Jeżeli przez "normalniejsze" rozumiesz "bardziej umiarkowane", to tak, wypali. Tylko czy wtedy jest szansa na wielką kłótnię w wersji anonimowej? Nie sądzę. Raczej "o, nie zgadzam się z nim", "wybrałbym inaczej, ale bez dramatu" itd., więc bez sensu używać tego jako argumentu w dyskusji o osobach, które mają tak skrajnie różne poglądy, że działają na siebie nawzajem jak płachta na byka.

Inna rzecz, że tu było w domyśle o związkach. Więc tak, poznając kogoś o wizji wspólnego życia przekreślającej moją, odrzucam związek, ale przyznaję, że - być może, w zależności od konkretnych poglądów - mogłabym z taką osobą  się zakumplować. Z tym że to nie tak, że czas odgrywałby wielką rolę, raczej fakt, że na wiele spraw mogłabym machnąć ręką, bo zwyczajnie by mnie nie dotyczyły.

2,002 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-17 08:32:07)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Jeżeli przez "normalniejsze" rozumiesz "bardziej umiarkowane", to tak, wypali. Tylko czy wtedy jest szansa na wielką kłótnię w wersji anonimowej? Nie sądzę. Raczej "o, nie zgadzam się z nim", "wybrałbym inaczej, ale bez dramatu" itd., więc bez sensu używać tego jako argumentu w dyskusji o osobach, które mają tak skrajnie różne poglądy, że działają na siebie nawzajem jak płachta na byka.

Może wypalić z każdą; zauważ kto w większości najbardziej jedzie po incelach? Kobiety, które mają nieco podobne nastawienie do życia, tylko w innej kwestii, a mianowicie też uważają że pewne rzeczy im się należą: utrzymanie (fragmentaryczne lub całościowe) ze strony faceta, prawo do wywyższania się, prawo do gnojenia innych i frontalny atak oraz próba krwawego odwetu następowały własnie gdy ktoś kwestionował te "prawa". Czyli wbrew temu co różne strony pisały , to w zasadzie ZAWSZE spina rodziła się z uderzenia w czuły punkt i chęci zemsty, niezależnie jak mocno dana użytkowniczka zapewniała że to ją nie ruszyło (tu TEŻ kłania się tekst o damie). To z kolei prowadzi do wniosku że wbrew pozorom niejedna (nie biorąc tak osobiście i nie będąc trafiona w czuły punkt) może być bardziej skłonna do dyskusji (tak, owszem: bardziej umiarkowana odpowiednio precyzyjnie trafiona też może się zagotować i zionąć żądzą zemsty, ale jak zauważyłaś prawdopodobieństwo jest mniejsze).

Natomiast jest faktycznie i grupka kobiet, od których trzeba trzymać się z daleka.


SaraS napisał/a:

Inna rzecz, że tu było w domyśle o związkach. Więc tak, poznając kogoś o wizji wspólnego życia przekreślającej moją, odrzucam związek, ale przyznaję, że - być może, w zależności od konkretnych poglądów - mogłabym z taką osobą  się zakumplować. Z tym że to nie tak, że czas odgrywałby wielką rolę, raczej fakt, że na wiele spraw mogłabym machnąć ręką, bo zwyczajnie by mnie nie dotyczyły.

Saro, istotą związku jest kompromis. Ten fragment i tak kategoryczne ujęcie sprawy budzi mocny niepokój że nie znasz tego pojęcia albo go nie uznajesz. Zero-jedynkowe podejście do kwestii jak najbardziej dyskutowalnych i zależnych od skali problemu i tak mocne (wręcz patetyczne) słowa stawiają wręcz pod znakiem zapytania twoje pełne przygotowanie do związku; to i pewne wcześniejsze deklaracje. I rodzą nawet pytanie jaki los czeka twojego partnera jeśli w jakimś aspekcie przestanie być dla ciebie idealny? Bo bycie z kimś, w kim nam wszystko pasuje, jest bardzo łatwe i nie wymaga żadnych umiejętności związkowych...

Chciałaś się pochwalić skutecznym realizowaniem twardej selekcji dotyczącej partnerów, a tymczasem niechcący naprowadziłaś na ślad mogący wskazywać że pierwsza poważna próba w waszym związku z dużym prawdopodobieństwem może być jednocześnie ostatnią.

2,003

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Chciałaś się pochwalić skutecznym realizowaniem twardej selekcji dotyczącej partnerów, a tymczasem niechcący naprowadziłaś na ślad mogący wskazywać że pierwsza poważna próba w waszym związku z dużym prawdopodobieństwem może być jednocześnie ostatnią.

Sytuacja win-win. Albo będzie w dobrym w związku albo nie będzie w związku który jej nie odpowiada. Tak czy inaczej wygrywa. Trudne do pojęcia dla osób uzależnionych od bycia z kimś.

2,004

Odp: Być Chadem?

Pozwolę sobie podczepić się pod dyskusję.
Ja znam pojęcie KOMPROMISU, ale go nie uznaję smile

Dla mnie kompromis jest istotą małżeństwa, a nie idealnego związku dla mnie.
Małżeństwo, to instytucja z dziećmi w tle,
gdzie każda jednostka przestaje istnieć, zjadają ją kompromisy,
dlatego mnie akurat wcale nie dziwi, że tylu ludzi, po latach mówi: pass i odchodzi.

Piszesz:
"Bo bycie z kimś, w kim nam wszystko pasuje, jest bardzo łatwe i nie wymaga żadnych umiejętności związkowych..."

I ja się z tym zgadzam, dlatego należy skupić się na tym, żeby TO NAM PASOWAŁO, a nie na partnerze, i chcieć go zmieniać, albo coś, za coś...
nie kompromis, a konsensus, gdzie obie strony są zadowolone, a nie tylko jedna,
akceptacja i wyrozumiałość.. nic więcej.

Gdy jestem wyrozumiała, nic mi już nie przeszkadza, żadne wady partnera,
kiedy łączy bliskość i chemia, która wg mnie jest podstawą,
należy jedynie samego siebie trzymać w ryzach, żeby drugą stronę traktować dokładnie tak samo, jak siebie traktujemy. A to jest najtrudniejsze.

Oczywiście kłótnie i spory są nieuniknione, chociażby ze względu na różne temperamenty,
ale nie należy zapominać, że każdy ma prawo do własnego zdania, własnej oceny, własnej nadinterpretacji wszystkiego.

Skoro sama mam takie prawo, nie mogę tego odbierać partnerowi.
A niech sobie też ma ! smile

ps. kiedy tak sobie poczytuję Twoje wypowiedzi, to jednak rzuca mi się po oczach w pierwszej kolejności, że to niestety nie jest jeszcze, Nowe-otwarcie, a ciągle Stare-niezamknięcie.
No, ale mogę się mylić, to moja nadinterpretacja, nie będę za to się bić.

miłego dnia dla wszystkich.

2,005

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Chciałaś się pochwalić skutecznym realizowaniem twardej selekcji dotyczącej partnerów, a tymczasem niechcący naprowadziłaś na ślad mogący wskazywać że pierwsza poważna próba w waszym związku z dużym prawdopodobieństwem może być jednocześnie ostatnią.

Sytuacja win-win. Albo będzie w dobrym w związku albo nie będzie w związku który jej nie odpowiada. Tak czy inaczej wygrywa. Trudne do pojęcia dla osób uzależnionych od bycia z kimś.

Sytuacja win-win nie oznacza tego że tylko JEDNA osoba jest zadowolona niezależnie od rozwoju sytuacji; wyrażenie oznacza sytuację, z której zadowolone wychodzą obie strony. Ale poznawszy ciebie nawet się nie dziwię że właśnie tak zrozumiałaś ten zwrot big_smile

2,006 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-17 19:41:29)

Odp: Być Chadem?
logika napisał/a:

ps. kiedy tak sobie poczytuję Twoje wypowiedzi, to jednak rzuca mi się po oczach w pierwszej kolejności, że to niestety nie jest jeszcze, Nowe-otwarcie, a ciągle Stare-niezamknięcie.
No, ale mogę się mylić, to moja nadinterpretacja, nie będę za to się bić.

miłego dnia dla wszystkich.

Nowe otwarcie miało oznaczać nowy etap życia (I w domyśle z czasem nową kobietę po poprzednim,trwającym niemal pół mojego dotychczasowego życia zwiazku). Nie oznacza to że to co mnie wcześniej razilo w zachowaniu pewnych kobiet nagle przestanie mnie razic, bo to dwie odrębne sprawy.

A co do twojej opinii o kompromisie i małżeństwie, to treść twojego posta istotnie wskazuje że i z jednym i z drugim ci nie po drodze; może nawet korzystnie będzie Ci utrzymać ten trend...

2,007 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-18 11:20:22)

Odp: Być Chadem?

Czy to przypadkiem nie miał być temat o byciu Chadem zamiast roztrząsania problemów egzystencjonalnych kolejnego męskiego nieudacznika na damskim forum?
https://www.netkobiety.pl/t126156.html

2,008

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

Czy to przypadkiem nie miał być temat o byciu Chadem zamiast roztrząsania problemów egzystencjonalnych kolejnego męskiego nieudacznika na damskim forum?
https://www.netkobiety.pl/t126156.html

Egzystencjalnych jak już, nieuku.
Coraz częściej pokazujesz że kasa to nie wszystko.
Widać że cię mocno musiało trafić w czuły punkt, tylko zastanawiam się teraz który cios był najbardziej bolesny? wink

2,009 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-18 11:39:50)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czy to przypadkiem nie miał być temat o byciu Chadem zamiast roztrząsania problemów egzystencjonalnych kolejnego męskiego nieudacznika na damskim forum?
https://www.netkobiety.pl/t126156.html

Egzystencjalnych jak już, nieuku.
Coraz częściej pokazujesz że kasa to nie wszystko.
Widać że cię mocno musiało trafić w czuły punkt, tylko zastanawiam się teraz który cios był najbardziej bolesny? wink

W kontekście egzystencjonalnym - bycie, byt, bytowanie, egzystencja, prowadzić żywot, istnieć, istnienie, trwanie, współżycie, żyć, żywot

W kontekście egzystencjalnym - duchowe, ekstatyczne, nadprzyrodzone, nieziemskie


Uściślę w takim razie. Miał to być temat o byciu Chadem o nie o problemach marnej egzystencji kolejnego męskiego użytkownika. Lepiej? big_smile


Nowe_otwarcie napisał/a:

[Widać że cię mocno musiało trafić w czuły punkt, tylko zastanawiam się teraz który cios był najbardziej bolesny? wink


Mój jedyny czuły punkt, to punkt G. Ale w ten punkt na pewno nie jesteś w stanie trafić big_smile.

2,010 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-18 13:00:26)

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

nie o problemach marnej egzystencji kolejnego męskiego użytkownika.

Ciekawe czemu tak usilnie starasz się przekonać otoczenie że moja egzystencja jest marna; czyżby po to by dowartościować swoją, jak widać ubogą mimo większej kasy...? wink


KoralinaJones napisał/a:

Mój jedyny czuły punkt, to punkt G. Ale w ten punkt na pewno nie jesteś w stanie trafić big_smile.

U kobiety z którą chcę być i z którą jest mi dobrze trafiam bez problemu; natomiast nie widzę najmniejszego powodu dlaczego miałbym chcieć trafiać w twój; całkowicie wystarczą mi trafienia w twoje ego, a o ich celności dowodzą twoje tyleż zajadłe co nieudolne próby odgryzienia się (jak ten twój wykop z dawnych czasów , czyli ponad pół roku przed poznaniem mojej obecnej partnerki i  zaledwie 4 miesiące po mojej rejestracji tutaj) big_smile

2,011 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-18 13:01:16)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

nie o problemach marnej egzystencji kolejnego męskiego użytkownika.

Ciekawe czemu tak usilnie starasz się przekonać otoczenie że moja egzystencja jest marna; czyżby po to by dowartościować swoją, jak widać ubogą mimo większej kasy...? wink

Bo mogę pisać o czym chcę? big_smile



Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Mój jedyny czuły punkt, to punkt G. Ale w ten punkt na pewno nie jesteś w stanie trafić big_smile.

U kobiety z którą chcę być i z którą jest mi dobrze trafiam bez problemu; natomiast nie widzę najmniejszego powodu dlaczego miałbym chcieć trafiać w twój;

No Ty się zastanawiasz ktory to czuły punkt u mnie więc Ci podpowiadam big_smile.

2,012 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-18 13:06:51)

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:

Bo mogę pisać o czym chcę? big_smile

Możesz. Ale na jakiej podstawie sobie uroiłaś że to co napiszesz musi wszystkich ruszać, to już nie wiem wink

KoralinaJones napisał/a:

No Ty się zastanawiasz ktory to czuły punkt u mnie więc Ci podpowiadam big_smile.

Mhm. Bo te próby kąsania mnie po kostkach to wcaaaale nie efekt twojego bolącego ego. Przypominam sobie że ostatnia odgryzanka zaczęła się po moim wpisie do Raki że uroda u kobiety jednak też ma istotne znaczenie; czyżby była u ciebie na poziomie krajowej minimalnej...? To wyjaśnia twoją potrzebę dowartościowania się kasę. cool

2,013 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-18 13:08:34)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Bo mogę pisać o czym chcę? big_smile

Możesz. Ale na jakiej podstawie sobie uroiłaś że to co napiszesz musi wszystkich ruszać, to już nie wiem wink

KoralinaJones napisał/a:

No Ty się zastanawiasz ktory to czuły punkt u mnie więc Ci podpowiadam big_smile.

Mhm. Bo te próby kąsania mnie po kostkach to wcaaaale nie efekt twojego bolącego ego cool

Podsumujmy. To Ty masz problem że mało zarabiasz a nie ja że jestem rzekomo brzydka big_smile.  Serio, to że nie jesteś zaradny, nie umniejsza urody kobiet. big_smile Ego, ego, ego big_smile

Po prostu jesteś bardzo wdzięcznym obiektem do kpin i żartów. big_smile

2,014

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Bo mogę pisać o czym chcę? big_smile

Możesz. Ale na jakiej podstawie sobie uroiłaś że to co napiszesz musi wszystkich ruszać, to już nie wiem wink

KoralinaJones napisał/a:

No Ty się zastanawiasz ktory to czuły punkt u mnie więc Ci podpowiadam big_smile.

Mhm. Bo te próby kąsania mnie po kostkach to wcaaaale nie efekt twojego bolącego ego cool

Podsumujmy. To Ty masz problem że mało zarabiasz a nie ja że jestem rzekomo brzydka big_smile.

Problem że zarabiam mało miałbym przy zarobkach rzędu minimalnej; jeśli mam powyżej średniej krajowej, to logiczna definicja coś tu się kłóci ze słowem "mało". Na razie to ty próbujesz mnie przekonać zarówno że zarabiam mało jak i że zwracanie uwagę na to czy kobieta jest ładna jest niedojrzałe. Czyli co najwyżej twoja subiektywna ocena, żadna tam mądrość (nawet życiowa) wink

2,015 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-18 13:12:04)

Odp: Być Chadem?

del.

Posty [ 1,951 do 2,015 z 2,042 ]

Strony Poprzednia 1 29 30 31 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024