Być Chadem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 26 27 28 29 30 31 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,756 do 1,820 z 2,042 ]

1,756

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Uzytkowniczka napisał/a:
Gary napisał/a:

Zastanów się nad przysłowiem:    "Jeśli musisz mówić ludziom, że jesteś damą, to nią nie jesteś".

Z ust mi to wyjąłeś. Cały Raka to jedno wielkie "jesli musisz mówić ludziom, że jesteś ciekawy i nie jesteś dziwny, to pewnie nie jesteś"

Wiesz co, też nie do końca. Sorry że znowu wrócę do swojego przykładu, ale muszę to jakoś zobrazowac. Otóż na dobrą sprawę autoprezentacja też jest w sumie funkcją motywacji: inaczej prezentujesz się osobom, na których ci podświadomie i świadomie zależy, a inaczej takim na których choc podświadomie masz wylane (lub których przynajmniej podświadomie uważasz jedynie za słaby substytut znajomości, na której znacznie bardziej ci zależy). Może na tych wybranych osobach (o których wcześniej pisał, tych co przyjeżdżają z drugiego końca kraju) autentycznie mu zależy, a tutejsi mają by jedynie swego rodzaju... zapychaczem samotności?

Zdecydowanie nie. Zależy mi przecież, żeby w swojej okolicy tych znajomych mieć. Ale żeby zależało mi na konkretnej osobie, to też muszę ją najpierw poznać. Nie jest jednak tak, że mam wywalone na forum, natomiast faktycznie służy mi ono jako miejsce, gdzie mogę te swoje emocje wypuścić.

Zobacz podobne tematy :

1,757

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Zupełnie nie bierzesz pod uwagę najprostszej możliwości: że ktoś traktuje to forum jako swego rodzaju zawór bezpieczeństwa do spuszczenia nadmiaru pary. Że wchodzi tu by wyrzucic z siebie swoje obawy, żale, pretensje... coś, czego nie wyrzuca z siebie w realu lub przy osobach, na których z jakiegoś powodu bardziej mu zależy niż na internetowych randomach.

Czyli jest frustratem na codzień, ale umie to ukrywać przed bliskimi, a tu pokazuje prawdziwe ja? No przeciez ja dokładnie o tym mówię, że z niego wychodzi prawdziwe ja- frustrat i roszczeniowy desperat. Może to własnie jego prawdziwe ja tak ludzi odpycha?
Jesli ktoś umie budować dobre i zdrowe relacje IRL, to nie powinno być w nim tajonej frustracji którą musi po kryjomu spuszczać na forum.

Nie. KAŻDY ma jakieś swoje obawy, wątpliwości i coś co go rani, a czego nie objawi wszystkim wokół. Coś, o czym wie tylko najbliższy przyjaciel/przyjaciółka lub internetowe randomy, których nigdy nie pozna; tym bardziej że pewne skostniałe normy społeczne dają np. facetom znacznie mniejsze możliwości uzewnętrznienia tych emocji. I nie jest to równoznaczne z byciem frustratem.

To prawda, że KAŻDY ma jakieś swoje demony i każdy sobie radzi z nimi po swojemu.
To nie zmienia jednak faktu, że jak ktoś przychodzi na forum, żeby tylko ponarzekać na swoją sytuację, a przy tym nie ma w nim żadnej autorefleksji w odpowiedzi na sugestie różnych użytkowników, a w konsekwencji tylko pielęgnuje w sobie poczucie bycia ofiarą, to dostaje łatkę frustrata. Bo tak to właśnie wygląda.
Mam dokładnie takie same obserwacje i wrażenia nt. Raki, jak użytkowniczka Użytkowniczka.
Dodatkowo uważam, że jakakolwiek „dyskusja” z nim mija się z celem, gdyż on nie ma realnego wglądu w siebie, tylko pewien obrazek siebie, który usilnie podtrzymuje i tylko w to wkłada wysiłek.

1,758

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Zupełnie nie bierzesz pod uwagę najprostszej możliwości: że ktoś traktuje to forum jako swego rodzaju zawór bezpieczeństwa do spuszczenia nadmiaru pary. Że wchodzi tu by wyrzucic z siebie swoje obawy, żale, pretensje... coś, czego nie wyrzuca z siebie w realu lub przy osobach, na których z jakiegoś powodu bardziej mu zależy niż na internetowych randomach.

Czyli jest frustratem na codzień, ale umie to ukrywać przed bliskimi, a tu pokazuje prawdziwe ja? No przeciez ja dokładnie o tym mówię, że z niego wychodzi prawdziwe ja- frustrat i roszczeniowy desperat. Może to własnie jego prawdziwe ja tak ludzi odpycha?
Jesli ktoś umie budować dobre i zdrowe relacje IRL, to nie powinno być w nim tajonej frustracji którą musi po kryjomu spuszczać na forum.

Nie jestem roszczeniowy, zdesperowany zapewne już tak. Relacje bym mógł budować, gdybym miał możliwość i nie był z góry odrzucany.

1,759

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Uzytkowniczka napisał/a:

Czyli jest frustratem na codzień, ale umie to ukrywać przed bliskimi, a tu pokazuje prawdziwe ja? No przeciez ja dokładnie o tym mówię, że z niego wychodzi prawdziwe ja- frustrat i roszczeniowy desperat. Może to własnie jego prawdziwe ja tak ludzi odpycha?
Jesli ktoś umie budować dobre i zdrowe relacje IRL, to nie powinno być w nim tajonej frustracji którą musi po kryjomu spuszczać na forum.

Nie. KAŻDY ma jakieś swoje obawy, wątpliwości i coś co go rani, a czego nie objawi wszystkim wokół. Coś, o czym wie tylko najbliższy przyjaciel/przyjaciółka lub internetowe randomy, których nigdy nie pozna; tym bardziej że pewne skostniałe normy społeczne dają np. facetom znacznie mniejsze możliwości uzewnętrznienia tych emocji. I nie jest to równoznaczne z byciem frustratem.

To prawda, że KAŻDY ma jakieś swoje demony i każdy sobie radzi z nimi po swojemu.
To nie zmienia jednak faktu, że jak ktoś przychodzi na forum, żeby tylko ponarzekać na swoją sytuację, a przy tym nie ma w nim żadnej autorefleksji w odpowiedzi na sugestie różnych użytkowników, a w konsekwencji tylko pielęgnuje w sobie poczucie bycia ofiarą, to dostaje łatkę frustrata. Bo tak to właśnie wygląda.
Mam dokładnie takie same obserwacje i wrażenia nt. Raki, jak użytkowniczka Użytkowniczka.
Dodatkowo uważam, że jakakolwiek „dyskusja” z nim mija się z celem, gdyż on nie ma realnego wglądu w siebie, tylko pewien obrazek siebie, który usilnie podtrzymuje i tylko w to wkłada wysiłek.

Nie masz racji. Nie przychodzę tylko ponarzekać. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć, co mógłbym zrobić, by ludzie mnie nie odrzucali i cały czas staram się poprawić swoją sytuację.

1,760

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie. KAŻDY ma jakieś swoje obawy, wątpliwości i coś co go rani, a czego nie objawi wszystkim wokół. Coś, o czym wie tylko najbliższy przyjaciel/przyjaciółka lub internetowe randomy, których nigdy nie pozna; tym bardziej że pewne skostniałe normy społeczne dają np. facetom znacznie mniejsze możliwości uzewnętrznienia tych emocji. I nie jest to równoznaczne z byciem frustratem.

Jakie skostniałe normy społeczne? Jak jesteś w związku to realizujesz normy społeczne czy spotykasz się z konkretną Kasią, czy Joasią, która ma okreslony zestaw cech i stworzyłeś określoną dynamikę relacji w ramach której możesz sobie na pewne rzeczy pozwolić? Jak idziesz z kolegami na piwo to realizujesz normy społeczne, czy gadasz z konkretnym Jankiem, czy Pawłem z którymi przyzwyczaiłeś się że możesz pogadać o tym co w pracy i jak ci się układa z dziewczyną?
Te normy społeczne to są jakieś incelskie hasła na które jestem wyczulona. Nic takiego nie ma. Możesz się uzewnętrzniac gdzie i kiedy chcesz o ile nie jesteś kompletną niedorajdą i nie checz narzekac na wszystko. To dotyczy tez kobiet, nikt nie lubi miec równiez koleżanek, które jedynie narzekają i opowiadają jakie są nieszczęśliwe i jak je los skrzywdził, bo od tego jest terapia, a nie wyjście na kawę.

Nie. Skostniałe normy społeczne to m.in. brak społecznego przyzwolenia na strach faceta że nie zdoła utrzymać rodziny (kobiecie się na ten strach pozwala),że zdoła się utrzymać w stresującej pracy. Publiczne wyrażenie strachu, niepewności, obawy o jutro... na to facetowi się nie pozwala, czego dowodem jest to forum. Kobieta wyrażająca takie obawy jest traktowana ze zrozumieniem, facet w analogicznej sytuacji jest dyskwalifikowany jako niepełnowartościowy towar. A wbrew pozorom faceci wcale nie są bardziej odporni psychicznie, po prostu przez te normy bardziej się palą wewnętrznie (stąd więcej zawałów i samobójstw wśród facetów).

1,761

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie. KAŻDY ma jakieś swoje obawy, wątpliwości i coś co go rani, a czego nie objawi wszystkim wokół. Coś, o czym wie tylko najbliższy przyjaciel/przyjaciółka lub internetowe randomy, których nigdy nie pozna; tym bardziej że pewne skostniałe normy społeczne dają np. facetom znacznie mniejsze możliwości uzewnętrznienia tych emocji. I nie jest to równoznaczne z byciem frustratem.

Jakie skostniałe normy społeczne? Jak jesteś w związku to realizujesz normy społeczne czy spotykasz się z konkretną Kasią, czy Joasią, która ma okreslony zestaw cech i stworzyłeś określoną dynamikę relacji w ramach której możesz sobie na pewne rzeczy pozwolić? Jak idziesz z kolegami na piwo to realizujesz normy społeczne, czy gadasz z konkretnym Jankiem, czy Pawłem z którymi przyzwyczaiłeś się że możesz pogadać o tym co w pracy i jak ci się układa z dziewczyną?
Te normy społeczne to są jakieś incelskie hasła na które jestem wyczulona. Nic takiego nie ma. Możesz się uzewnętrzniac gdzie i kiedy chcesz o ile nie jesteś kompletną niedorajdą i nie checz narzekac na wszystko. To dotyczy tez kobiet, nikt nie lubi miec równiez koleżanek, które jedynie narzekają i opowiadają jakie są nieszczęśliwe i jak je los skrzywdził, bo od tego jest terapia, a nie wyjście na kawę.

Nie. Skostniałe normy społeczne to m.in. brak społecznego przyzwolenia na strach faceta że nie zdoła utrzymać rodziny (kobiecie się na ten strach pozwala),że zdoła się utrzymać w stresującej pracy. Publiczne wyrażenie strachu, niepewności, obawy o jutro... na to facetowi się nie pozwala, czego dowodem jest to forum. Kobieta wyrażająca takie obawy jest traktowana ze zrozumieniem, facet w analogicznej sytuacji jest dyskwalifikowany jako niepełnowartościowy towar. A wbrew pozorom faceci wcale nie są bardziej odporni psychicznie, po prostu przez te normy bardziej się palą wewnętrznie (stąd więcej zawałów i samobójstw wśród facetów).

Pytanie czy faktycznie jest taka straszna presja na mężczyzn czy to raczej oni sami sobie to wmawiają? I kto najczęściej wyśmiewa emocjonalność mężczyzn - bo wydaje mi się, że właśnie inni mężczyźni.

1,762 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-02-10 11:07:10)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie. Skostniałe normy społeczne to m.in. brak społecznego przyzwolenia na strach faceta że nie zdoła utrzymać rodziny (kobiecie się na ten strach pozwala),że zdoła się utrzymać w stresującej pracy. Publiczne wyrażenie strachu, niepewności, obawy o jutro... na to facetowi się nie pozwala, czego dowodem jest to forum. Kobieta wyrażająca takie obawy jest traktowana ze zrozumieniem, facet w analogicznej sytuacji jest dyskwalifikowany jako niepełnowartościowy towar. A wbrew pozorom faceci wcale nie są bardziej odporni psychicznie, po prostu przez te normy bardziej się palą wewnętrznie (stąd więcej zawałów i samobójstw wśród facetów).

Nic takiego nie ma.
Na maDki żyjące z zasiłków, które nie chcą iść do pracy tylko robić kolejne dzieci patrzy się tak samo krzywo jak na mężczyzn. Nikt nie ma przyzwolenia, na przezucenie odpowiedzialności za swoje dzieci na inne osoby. Jeśli ktoś bierze na żonę dziunie, to potem normalne jest że musi szpanować ciągle kasą, bo taką relacje stworzył. Chciałeś panią to rób na nią. Podobnie jest z kobietami, jeśli sobie wezmą księcia za męża, który nie zniża się do poziomu gotowania, czy pomagania przy dzieciach to potem oprócz dzieci muszą obsługiwać swojego małżonka. Ale to już kwestia indywidualnych wyborów i konkretnej relacji, a nie jakiejś normy.

Nie wyobrażam sobie jak mona być w tak pustym związku, że musisz ukrywać to że się stresujesz pracą. Można sobie wybrać partnera takiego, że normalnie mu mówisz, wiesz czuje się przemęczony teraz, chciałbym wyjechać, troche odpocząć i się pakujecie i jedziecie normalnie na urlop. Czemu miałoby służyć takie ukrywanie? Nikt tego nie oczekuje od mężczyzn. Każdy dorosły człowiek rozumie koncepcje stresu, wypoczynku, tego że czasem trzeba naładować akumulatory, że czasem w pracy robi się rzeczy nudne i stresujące na które nie ma sie ochoty i potem jest potrzebna od tego odskocznia w domu. Tak samo każdy rozumie koncepce budzetu domowego i tego że czasem trzeba zacisnąć pasa i przystopować z wydatkami, albo tego że w niektórych branżach zwalniają i trzeba się z tym liczyć i może wstrzymać się z ruszaniem oszczędności, bo moga się przydać w razie utraty pracy.

Jedynymi osobami w rodzinie, które się chroni przed takimi informacjami powinny być dzieci. Nie powinno się przelewać stresu na dzieci, ale żona/mąż własnie od tego jest żeby wspólnie podejmować decyzje, planowac wydatki, wakacje, wypoczynek w stresowych momentach. A to że są ludzie, którzy chcą się wiązać z dużymi dziećmi to nie jest norma, tylko ich indywidualny i dośc głupi wybór.

1,763 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-10 10:59:59)

Odp: Być Chadem?
Foxterier napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Uzytkowniczka napisał/a:

Jakie skostniałe normy społeczne? Jak jesteś w związku to realizujesz normy społeczne czy spotykasz się z konkretną Kasią, czy Joasią, która ma okreslony zestaw cech i stworzyłeś określoną dynamikę relacji w ramach której możesz sobie na pewne rzeczy pozwolić? Jak idziesz z kolegami na piwo to realizujesz normy społeczne, czy gadasz z konkretnym Jankiem, czy Pawłem z którymi przyzwyczaiłeś się że możesz pogadać o tym co w pracy i jak ci się układa z dziewczyną?
Te normy społeczne to są jakieś incelskie hasła na które jestem wyczulona. Nic takiego nie ma. Możesz się uzewnętrzniac gdzie i kiedy chcesz o ile nie jesteś kompletną niedorajdą i nie checz narzekac na wszystko. To dotyczy tez kobiet, nikt nie lubi miec równiez koleżanek, które jedynie narzekają i opowiadają jakie są nieszczęśliwe i jak je los skrzywdził, bo od tego jest terapia, a nie wyjście na kawę.

Nie. Skostniałe normy społeczne to m.in. brak społecznego przyzwolenia na strach faceta że nie zdoła utrzymać rodziny (kobiecie się na ten strach pozwala),że zdoła się utrzymać w stresującej pracy. Publiczne wyrażenie strachu, niepewności, obawy o jutro... na to facetowi się nie pozwala, czego dowodem jest to forum. Kobieta wyrażająca takie obawy jest traktowana ze zrozumieniem, facet w analogicznej sytuacji jest dyskwalifikowany jako niepełnowartościowy towar. A wbrew pozorom faceci wcale nie są bardziej odporni psychicznie, po prostu przez te normy bardziej się palą wewnętrznie (stąd więcej zawałów i samobójstw wśród facetów).

Pytanie czy faktycznie jest taka straszna presja na mężczyzn czy to raczej oni sami sobie to wmawiają? I kto najczęściej wyśmiewa emocjonalność mężczyzn - bo wydaje mi się, że właśnie inni mężczyźni.

Nie muszą sobie wmawiać; wystarczy nawet lektura wcześniejszych stron tego wątku by zauważyć że większość wypowiadających się tu kobiet za takie coś facetów dyskwalifikuje (najczęściej owijając to w bawełnę w postaci bardziej dyplomatycznych tekstów jak np. rozciągnięte przez nie niczym guma w starych majtkach określenie "zaradności".

1,764 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-02-10 11:07:58)

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:

Nie masz racji. Nie przychodzę tylko ponarzekać. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć, co mógłbym zrobić, by ludzie mnie nie odrzucali i cały czas staram się poprawić swoją sytuację.

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

1,765

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie. Skostniałe normy społeczne to m.in. brak społecznego przyzwolenia na strach faceta że nie zdoła utrzymać rodziny (kobiecie się na ten strach pozwala),że zdoła się utrzymać w stresującej pracy. Publiczne wyrażenie strachu, niepewności, obawy o jutro... na to facetowi się nie pozwala, czego dowodem jest to forum. Kobieta wyrażająca takie obawy jest traktowana ze zrozumieniem, facet w analogicznej sytuacji jest dyskwalifikowany jako niepełnowartościowy towar. A wbrew pozorom faceci wcale nie są bardziej odporni psychicznie, po prostu przez te normy bardziej się palą wewnętrznie (stąd więcej zawałów i samobójstw wśród facetów).

Nic takiego nie ma.
Na maDki żyjące z zasiłków, które nie chcą iść do pracy tylko robić kolejne dzieci patrzy się tak samo krzywo jak na mężczyzn. Nikt nie ma przyzwolenia, na przezucenie odpowiedzialności za swoje dzieci na inne osoby. Jeśli ktoś bierze na żonę dziunie, to potem normalne jest że musi szpanować ciągle kasą, bo taką relacje stworzył. Chciałeś panią to rób na nią. Podobnie jest z kobietami, jeśli sobie wezmą księcia za męża, który nie zniża się do poziomu gotowania, czy pomagania przy dzieciach to potem oprócz dzieci muszą obsługiwać swojego małżonka. Ale to już kwestia indywidualnych wyborów i konkretnej relacji, a nie jakiejś normy.

Nie wyobrażam sobie jak mona być w tak pustym związku, że musisz ukrywać to że się stresujesz pracą. Można sobie wybrać partnera takiego, że normalnie mu mówisz, wiesz czuje się przemęczony teraz, chciałbym wyjechać, troche odpocząć i się pakujecie i jedziecie normalnie na urlop. Czemu miałoby służyć takie ukrywanie? Nikt tego nie oczekuje od mężczyzn. Każdy dorosły człowiek rozumie koncepcje stresu, wypoczynku, tego że czasem trzeba naładować akumulatory, że czasem w pracy robi się rzeczy nudne i stresujące na które nie ma sie ochoty i potem jest potrzebna od tego odskocznia w domu. Tak samo każdy rozumie koncepce budzetu domowego i tego że czasem trzeba zacisnąć pasa i przystopować z wydatkami, albo tego że w niektórych branżach zwalniają i trzeba się z tym liczyć i może wstrzymać się z ruszaniem oszczędności, bo moga się przydać w razie utraty pracy.

Jedynymi osobami w rodzinie, które się chroni przed takimi informacjami powinny być dzieci. Nie powinno się przelewać stresu na dzieci, ale żona/mąż własnie od tego jest żeby wspólnie podejmować decyzje, planowac wydatki, wakacje, wypoczynek w stresowych momentach. A to że są ludzie, którzy chcą się wiązać z dużymi dziećmi to nie jest norma, tylko ich indywidualny i dośc głupi wybór.

Po pierwsze, to wytłuszczone to wcale nie jest norma; często brak zrozumienia. Ulubionym słowem wielu pań (w tym jak widzę i twoim) jest słowo-wytrych o nazwie "zaradność", obejmujące w zależności od interpretacji praktycznie wszystko.
Po drugie: moja partnerka wie że obecna praca mnie stresuje i to widzi i wspiera mnie, ale też i nie sądzę by dobrze przyjęła informację że np. kompletnie nie mam pomysłu na to co mógłbym robić innego. To że mam nadzieję (a nie pewność) że sobie jakoś poradzę muszę raczej zachowac dla siebie, tym bardziej że ona też ma swoje problemy (a i ja nie oczekuję od niej pomocy w takim sensie).
No i nie zawsze wypoczynek w stresowym momencie jest możliwy...

1,766 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-02-10 11:38:28)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Po pierwsze, to wytłuszczone to wcale nie jest norma; często brak zrozumienia. Ulubionym słowem wielu pań (w tym jak widzę i twoim) jest słowo-wytrych o nazwie "zaradność", obejmujące w zależności od interpretacji praktycznie wszystko.
Po drugie: moja partnerka wie że obecna praca mnie stresuje i to widzi i wspiera mnie, ale też i nie sądzę by dobrze przyjęła informację że np. kompletnie nie mam pomysłu na to co mógłbym robić innego. To że mam nadzieję (a nie pewność) że sobie jakoś poradzę muszę raczej zachowac dla siebie, tym bardziej że ona też ma swoje problemy (a i ja nie oczekuję od niej pomocy w takim sensie).
No i nie zawsze wypoczynek w stresowym momencie jest możliwy...

Tak odwracając sytuacje, jak ty byś przyjał informacje że twoja partnerka rezygnuje z pracy na czas nieokreślony, od teraz ty odpowiadasz za jej utrzymanie, ona musi sie zastanowić co ze sobą zrobić i nie wie ile jej to zajmie? Wydaje mi się że większość mężczyzn, nie tylko tych złych kobiet, które oczekują zaradności, również byłaby rozczarowana taką rozczeniowością swojego partnera i gdyby mogła wycofałaby się z takiej relacji.
Ja randkowałam z ludzmi kiedy byłam bezrobotna i uwierz mi, mimo że mam dobre wykształcenie i miałam dużo własnych oszczędnosci, wcale mężczyźni nie byli zachwyceni, kiedy na pytanie, co teraz robisz odpowiadałam "na razie szukam pracy". Ten okres u mnie trwał kilka miesięcy, ale mimo wszystko, brak "zaradności" nie jest czymś co odpycha tylko kobiety.

1,767

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie masz racji. Nie przychodzę tylko ponarzekać. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć, co mógłbym zrobić, by ludzie mnie nie odrzucali i cały czas staram się poprawić swoją sytuację.

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Problem polega na tym że ci "inni" (jak widać na załączonym obrazku) z jednej strony nie mają pełnego obrazu sytuacji (bo żeby go mieć, to trzeba Rakę poznać na żywo i trochę z nim pobyć), a z drugiej strony (nie posiadając wiedzy specjalistycznej) mają dość ograniczony zasób pojęć i możliwości przypadków (znany najczęściej z wąskiej autopsji lub ograniczonej pod względem zakresu literatury/filmografii) jakie mogą u Raki występować.

Jaki jest dla Raki ratunek? Chyba jedynie naprawdę dobry psycholog z prawdziwego zdarzenia (to znaczy nie przygodna panienka, tyleż obrotna co słabo wykształcona, która będzie miała na sercu głównie zapewnienia sobie z niego stałego źródła przychodu na 2 lata, a nie pomoc pacjentowi), który dobrze się przyjrzy i nawet drogą symulacji scen pomoże mu wyłapać co jest nie tak.

1,768

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Po pierwsze, to wytłuszczone to wcale nie jest norma; często brak zrozumienia. Ulubionym słowem wielu pań (w tym jak widzę i twoim) jest słowo-wytrych o nazwie "zaradność", obejmujące w zależności od interpretacji praktycznie wszystko.
Po drugie: moja partnerka wie że obecna praca mnie stresuje i to widzi i wspiera mnie, ale też i nie sądzę by dobrze przyjęła informację że np. kompletnie nie mam pomysłu na to co mógłbym robić innego. To że mam nadzieję (a nie pewność) że sobie jakoś poradzę muszę raczej zachowac dla siebie, tym bardziej że ona też ma swoje problemy (a i ja nie oczekuję od niej pomocy w takim sensie).
No i nie zawsze wypoczynek w stresowym momencie jest możliwy...

Tak odwracając sytuacje, jak ty byś przyjał informacje że twoja partnerka rezygnuje z pracy na czas nieokreślony, od teraz ty odpowiadasz za jej utrzymanie, ona musi sie zastanowić co ze sobą zrobić i nie wie ile jej to zajmie? Wydaje mi się że większość mężczyzn, nie tylko tych złych kobiet, które oczekują zaradności, również byłaby rozczarowana taką rozczeniowością swojego partnera i gdyby mogła wycofałaby się z takiej relacji.
Ja randkowałam z ludzmi kiedy byłam bezrobotna i uwierz mi, mimo że mam dobre wykształcenie i miałam dużo własnych oszczędnosci, wcale mężczyźni nie byli zachwyceni, kiedy na pytanie, co teraz robisz odpowiadałam "na razie szukam pracy". Ten okres u mnie trwał kilka miesięcy, ale mimo wszystko, brak "zaradności" nie jest czymś co odpycha tylko kobiety.

Wyczuwasz subtelną różnicę między "rzucam pracę na czas nieokreślony, bo nie wiem co ze sobą zrobić", a "pracuję mimo stresu, bo staram się być odpowiedzialny i wiem że mam rachunki do opłacenia, ale jednocześnie nie mam pewności że zdołam sobie z tym poradzi bezterminowo i w każdych okolicznościach"? Jest różnica między natychmiastowym założeniem nogi na nogę, a wyrażeniem obawy że być może (ale tylko być może) nie będzie się w stanie tego w dłuższej perspektywie udźwignąć, ale póki co jeszcze jakoś idzie".

1,769

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie masz racji. Nie przychodzę tylko ponarzekać. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć, co mógłbym zrobić, by ludzie mnie nie odrzucali i cały czas staram się poprawić swoją sytuację.

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Problem polega na tym że ci "inni" (jak widać na załączonym obrazku) z jednej strony nie mają pełnego obrazu sytuacji (bo żeby go mieć, to trzeba Rakę poznać na żywo i trochę z nim pobyć), a z drugiej strony (nie posiadając wiedzy specjalistycznej) mają dość ograniczony zasób pojęć i możliwości przypadków (znany najczęściej z wąskiej autopsji lub ograniczonej pod względem zakresu literatury/filmografii) jakie mogą u Raki występować.

Jaki jest dla Raki ratunek? Chyba jedynie naprawdę dobry psycholog z prawdziwego zdarzenia (to znaczy nie przygodna panienka, tyleż obrotna co słabo wykształcona, która będzie miała na sercu głównie zapewnienia sobie z niego stałego źródła przychodu na 2 lata, a nie pomoc pacjentowi), który dobrze się przyjrzy i nawet drogą symulacji scen pomoże mu wyłapać co jest nie tak.

To ciekawe, bo Raka napisał, że chce dowiedzieć się na forum, jak zmienić swoją sytuację w realu :-D Dlatego zarzuca nas tu swoimi problemami.
Po co w takim razie zawraca forumowiczom głowę swoimi sprawami, skoro „z góry” wiadomo, że swoje spostrzeżenia budują nie na kontakcie w realu, ale na podstawie swoich obserwacji dotyczących tego, jak on tutaj reaguje, jak odpowiada, jak zachowuje się w odniesieniu do tego, jakie treści się pojawiają?
Frustrat jakiś czy co? :-P

1,770

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Problem polega na tym że ci "inni" (jak widać na załączonym obrazku) z jednej strony nie mają pełnego obrazu sytuacji (bo żeby go mieć, to trzeba Rakę poznać na żywo i trochę z nim pobyć), a z drugiej strony (nie posiadając wiedzy specjalistycznej) mają dość ograniczony zasób pojęć i możliwości przypadków (znany najczęściej z wąskiej autopsji lub ograniczonej pod względem zakresu literatury/filmografii) jakie mogą u Raki występować.

Jaki jest dla Raki ratunek? Chyba jedynie naprawdę dobry psycholog z prawdziwego zdarzenia (to znaczy nie przygodna panienka, tyleż obrotna co słabo wykształcona, która będzie miała na sercu głównie zapewnienia sobie z niego stałego źródła przychodu na 2 lata, a nie pomoc pacjentowi), który dobrze się przyjrzy i nawet drogą symulacji scen pomoże mu wyłapać co jest nie tak.

To ciekawe, bo Raka napisał, że chce dowiedzieć się na forum, jak zmienić swoją sytuację w realu :-D Dlatego zarzuca nas tu swoimi problemami.
Po co w takim razie zawraca forumowiczom głowę swoimi sprawami, skoro „z góry” wiadomo, że swoje spostrzeżenia budują nie na kontakcie w realu, ale na podstawie swoich obserwacji dotyczących tego, jak on tutaj reaguje, jak odpowiada, jak zachowuje się w odniesieniu do tego, jakie treści się pojawiają?
Frustrat jakiś czy co? :-P

Bo może liczy na to że pojawi się ktoś nowy, kto szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadnie na zbawienny pomysł. Na was już raczej nie liczy, tym bardziej że wasza pomoc kojarzy mi się trochę z nawigacją samochodową pracującą w trybie offline (która to nawigacja w momencie remontu ulicy, przez którą przebiega trasa głupieje i z uporem maniaka prowadzi kierowcę na zamknięty dla ruchu odcinek). Po prostu macie w głowach ograniczoną (co jest całkiem normalne u laika w tej kwestii, ja też nie jestem specjalistą z psychiatrii ani psychologii) liczbę schematów, w które uparcie usiłujecie wpasować Rakę i obie strony się wściekają że to wpasowanie (z oczywistych względów) nie wychodzi.

1,771 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-02-10 12:12:19)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Po drugie: moja partnerka wie że obecna praca mnie stresuje i to widzi i wspiera mnie, ale też i nie sądzę by dobrze przyjęła informację że np. kompletnie nie mam pomysłu na to co mógłbym robić innego. To że mam nadzieję (a nie pewność) że sobie jakoś poradzę muszę raczej zachowac dla siebie, tym bardziej że ona też ma swoje problemy (a i ja nie oczekuję od niej pomocy w takim sensie).

Budujesz swój związek na ukrywaniu i unikach, bo nie sądzisz, że Twoja partnerka dobrze by przyjęła to, że jesteś zwykłym facetem i nie masz przygotowanych kilku scenariuszy postępowania w antycypowanej przyszłości? Serio? :-O
Żyjesz w swoich własnych przekonaniach zamiast w realnym związku, w którym ludzie wprost rozmawiają o różnych swoich obawach i bolączkach. A to wszystko z własnego wyboru, bo Ty (nie)sądzisz.

Nie rozumiesz prostej rzeczy, że człowieka/mężczyznę/kobietę szanuje się/podziwia nie za to, że nie ma problemów i słabości, albo udającego, że ich nie ma ;-), ale za to, że się z nimi mierzy, że się nie poddaje i nie rezygnuje w dążeniu do ich akceptacji i/lub usunięcia. Trudno o szacunek do kogoś, kto tylko użala się nad sobą.


PS. Co do Raki, to doskonalę zdaję sobie sprawę, że on czeka aż pojawi się ktoś, kto potwierdzi jego wizję siebie, świata itd. Tylko że coś się to nie sprawdza. Jak to było? Każdy ma swoje demony i każdy walczy z nimi po swojemu ;-)

1,772

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Po pierwsze, to wytłuszczone to wcale nie jest norma; często brak zrozumienia. Ulubionym słowem wielu pań (w tym jak widzę i twoim) jest słowo-wytrych o nazwie "zaradność", obejmujące w zależności od interpretacji praktycznie wszystko.
Po drugie: moja partnerka wie że obecna praca mnie stresuje i to widzi i wspiera mnie, ale też i nie sądzę by dobrze przyjęła informację że np. kompletnie nie mam pomysłu na to co mógłbym robić innego. To że mam nadzieję (a nie pewność) że sobie jakoś poradzę muszę raczej zachowac dla siebie, tym bardziej że ona też ma swoje problemy (a i ja nie oczekuję od niej pomocy w takim sensie).
No i nie zawsze wypoczynek w stresowym momencie jest możliwy...

Tak odwracając sytuacje, jak ty byś przyjał informacje że twoja partnerka rezygnuje z pracy na czas nieokreślony, od teraz ty odpowiadasz za jej utrzymanie, ona musi sie zastanowić co ze sobą zrobić i nie wie ile jej to zajmie? Wydaje mi się że większość mężczyzn, nie tylko tych złych kobiet, które oczekują zaradności, również byłaby rozczarowana taką rozczeniowością swojego partnera i gdyby mogła wycofałaby się z takiej relacji.
Ja randkowałam z ludzmi kiedy byłam bezrobotna i uwierz mi, mimo że mam dobre wykształcenie i miałam dużo własnych oszczędnosci, wcale mężczyźni nie byli zachwyceni, kiedy na pytanie, co teraz robisz odpowiadałam "na razie szukam pracy". Ten okres u mnie trwał kilka miesięcy, ale mimo wszystko, brak "zaradności" nie jest czymś co odpycha tylko kobiety.

Wyczuwasz subtelną różnicę między "rzucam pracę na czas nieokreślony, bo nie wiem co ze sobą zrobić", a "pracuję mimo stresu, bo staram się być odpowiedzialny i wiem że mam rachunki do opłacenia, ale jednocześnie nie mam pewności że zdołam sobie z tym poradzi bezterminowo i w każdych okolicznościach"? Jest różnica między natychmiastowym założeniem nogi na nogę, a wyrażeniem obawy że być może (ale tylko być może) nie będzie się w stanie tego w dłuższej perspektywie udźwignąć, ale póki co jeszcze jakoś idzie".

Różnica w podejściu jest żadna. Też  założyłeś nogę na nogę i poza martwieniem się nie robisz nic, aby jakoś poprawić swoje perspektywy. Zaradny człowiek wiedząc w jakiej jest sytuacji pracowałby nad planem B a nawet C, a nie tylko płakał jak mu źle. Do takich wad charakteru faktycznie się nie przyznawaj partnerce.

1,773 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-02-10 12:26:45)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wyczuwasz subtelną różnicę między "rzucam pracę na czas nieokreślony, bo nie wiem co ze sobą zrobić", a "pracuję mimo stresu, bo staram się być odpowiedzialny i wiem że mam rachunki do opłacenia, ale jednocześnie nie mam pewności że zdołam sobie z tym poradzi bezterminowo i w każdych okolicznościach"? Jest różnica między natychmiastowym założeniem nogi na nogę, a wyrażeniem obawy że być może (ale tylko być może) nie będzie się w stanie tego w dłuższej perspektywie udźwignąć, ale póki co jeszcze jakoś idzie".

Nie zupełnie nie. Tylko ty ją wyczuwasz bo tylko od ciebie życie wymaga zaradności. My wszystkie siedzimy w domu i oglądamy seriale, a zaradni to są nasi mężowie, bo taka jest norma społeczna. Tę prawdziwą różnice między zaradnością, a "zaradnością" wyczułes tylko ty jeden na świecie i może niektórzy incele jeszcze.
Sprawiasz wrażenie, że problemem nie jest dla ciebie to, że nie jesteś takim mężczyzną jakiego oczekują kobiety, ale że nie jestes takim mężczyzną jakiego lubisz udawać.
Robisz dokładnie to co Raka, wylewasz swoje żale, szukasz poklasku dla swoich wad i udawania, że to społeczeństwo jest złe bo nazywa je wadami. Męczy mnie czytanie tego więc już podziekuję za rozmowe.

1,774

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Problem polega na tym że ci "inni" (jak widać na załączonym obrazku) z jednej strony nie mają pełnego obrazu sytuacji (bo żeby go mieć, to trzeba Rakę poznać na żywo i trochę z nim pobyć), a z drugiej strony (nie posiadając wiedzy specjalistycznej) mają dość ograniczony zasób pojęć i możliwości przypadków (znany najczęściej z wąskiej autopsji lub ograniczonej pod względem zakresu literatury/filmografii) jakie mogą u Raki występować.

Jaki jest dla Raki ratunek? Chyba jedynie naprawdę dobry psycholog z prawdziwego zdarzenia (to znaczy nie przygodna panienka, tyleż obrotna co słabo wykształcona, która będzie miała na sercu głównie zapewnienia sobie z niego stałego źródła przychodu na 2 lata, a nie pomoc pacjentowi), który dobrze się przyjrzy i nawet drogą symulacji scen pomoże mu wyłapać co jest nie tak.

To ciekawe, bo Raka napisał, że chce dowiedzieć się na forum, jak zmienić swoją sytuację w realu :-D Dlatego zarzuca nas tu swoimi problemami.
Po co w takim razie zawraca forumowiczom głowę swoimi sprawami, skoro „z góry” wiadomo, że swoje spostrzeżenia budują nie na kontakcie w realu, ale na podstawie swoich obserwacji dotyczących tego, jak on tutaj reaguje, jak odpowiada, jak zachowuje się w odniesieniu do tego, jakie treści się pojawiają?
Frustrat jakiś czy co? :-P

Bo może liczy na to że pojawi się ktoś nowy, kto szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadnie na zbawienny pomysł. Na was już raczej nie liczy, tym bardziej że wasza pomoc kojarzy mi się trochę z nawigacją samochodową pracującą w trybie offline (która to nawigacja w momencie remontu ulicy, przez którą przebiega trasa głupieje i z uporem maniaka prowadzi kierowcę na zamknięty dla ruchu odcinek). Po prostu macie w głowach ograniczoną (co jest całkiem normalne u laika w tej kwestii, ja też nie jestem specjalistą z psychiatrii ani psychologii) liczbę schematów, w które uparcie usiłujecie wpasować Rakę i obie strony się wściekają że to wpasowanie (z oczywistych względów) nie wychodzi.

Czemu Ty nie pracujący jak nawigacja w trybie offline jeszcze na ten pomysł nie wpadłeś a jedynie krytykujesz tych,  którzy przynajmniej próbują?

1,775

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

To ciekawe, bo Raka napisał, że chce dowiedzieć się na forum, jak zmienić swoją sytuację w realu :-D Dlatego zarzuca nas tu swoimi problemami.
Po co w takim razie zawraca forumowiczom głowę swoimi sprawami, skoro „z góry” wiadomo, że swoje spostrzeżenia budują nie na kontakcie w realu, ale na podstawie swoich obserwacji dotyczących tego, jak on tutaj reaguje, jak odpowiada, jak zachowuje się w odniesieniu do tego, jakie treści się pojawiają?
Frustrat jakiś czy co? :-P

Bo może liczy na to że pojawi się ktoś nowy, kto szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadnie na zbawienny pomysł. Na was już raczej nie liczy, tym bardziej że wasza pomoc kojarzy mi się trochę z nawigacją samochodową pracującą w trybie offline (która to nawigacja w momencie remontu ulicy, przez którą przebiega trasa głupieje i z uporem maniaka prowadzi kierowcę na zamknięty dla ruchu odcinek). Po prostu macie w głowach ograniczoną (co jest całkiem normalne u laika w tej kwestii, ja też nie jestem specjalistą z psychiatrii ani psychologii) liczbę schematów, w które uparcie usiłujecie wpasować Rakę i obie strony się wściekają że to wpasowanie (z oczywistych względów) nie wychodzi.

Czemu Ty nie pracujący jak nawigacja w trybie offline jeszcze na ten pomysł nie wpadłeś a jedynie krytykujesz tych,  którzy przynajmniej próbują?

Bo w odróżnieniu od was doszedłem do wniosku że nie ma co pie..ić w kółko tego samego tylko poradzić mu poszukanie rozwiązania u kogoś kto faktycznie się na tym zna? wink

1,776

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Bo może liczy na to że pojawi się ktoś nowy, kto szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadnie na zbawienny pomysł. Na was już raczej nie liczy, tym bardziej że wasza pomoc kojarzy mi się trochę z nawigacją samochodową pracującą w trybie offline (która to nawigacja w momencie remontu ulicy, przez którą przebiega trasa głupieje i z uporem maniaka prowadzi kierowcę na zamknięty dla ruchu odcinek). Po prostu macie w głowach ograniczoną (co jest całkiem normalne u laika w tej kwestii, ja też nie jestem specjalistą z psychiatrii ani psychologii) liczbę schematów, w które uparcie usiłujecie wpasować Rakę i obie strony się wściekają że to wpasowanie (z oczywistych względów) nie wychodzi.

Czemu Ty nie pracujący jak nawigacja w trybie offline jeszcze na ten pomysł nie wpadłeś a jedynie krytykujesz tych,  którzy przynajmniej próbują?

Bo w odróżnieniu od was doszedłem do wniosku że nie ma co pie..ić w kółko tego samego tylko poradzić mu poszukanie rozwiązania u kogoś kto faktycznie się na tym zna? wink

Och, jaki Ty jesteś wspaniały :-D
No naprawdę, imponujesz nam tu swoją umiejętnością dobierania odpowiednich rozwiązań dla przypadków beznadziejnych :-P
Jeszcze tylko sobie jakieś rozwiązanie zapodaj ;-)

1,777

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Uzytkowniczka napisał/a:

Tak odwracając sytuacje, jak ty byś przyjał informacje że twoja partnerka rezygnuje z pracy na czas nieokreślony, od teraz ty odpowiadasz za jej utrzymanie, ona musi sie zastanowić co ze sobą zrobić i nie wie ile jej to zajmie? Wydaje mi się że większość mężczyzn, nie tylko tych złych kobiet, które oczekują zaradności, również byłaby rozczarowana taką rozczeniowością swojego partnera i gdyby mogła wycofałaby się z takiej relacji.
Ja randkowałam z ludzmi kiedy byłam bezrobotna i uwierz mi, mimo że mam dobre wykształcenie i miałam dużo własnych oszczędnosci, wcale mężczyźni nie byli zachwyceni, kiedy na pytanie, co teraz robisz odpowiadałam "na razie szukam pracy". Ten okres u mnie trwał kilka miesięcy, ale mimo wszystko, brak "zaradności" nie jest czymś co odpycha tylko kobiety.

Wyczuwasz subtelną różnicę między "rzucam pracę na czas nieokreślony, bo nie wiem co ze sobą zrobić", a "pracuję mimo stresu, bo staram się być odpowiedzialny i wiem że mam rachunki do opłacenia, ale jednocześnie nie mam pewności że zdołam sobie z tym poradzi bezterminowo i w każdych okolicznościach"? Jest różnica między natychmiastowym założeniem nogi na nogę, a wyrażeniem obawy że być może (ale tylko być może) nie będzie się w stanie tego w dłuższej perspektywie udźwignąć, ale póki co jeszcze jakoś idzie".

Różnica w podejściu jest żadna. Też  założyłeś nogę na nogę i poza martwieniem się nie robisz nic, aby jakoś poprawić swoje perspektywy. Zaradny człowiek wiedząc w jakiej jest sytuacji pracowałby nad planem B a nawet C, a nie tylko płakał jak mu źle. Do takich wad charakteru faktycznie się nie przyznawaj partnerce.

Przez grzeczność nie napiszę gdzie możesz sobie wsadzić swoją (szytą pod twoje oczekiwania) definicję zaradności wink

1,778

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czemu Ty nie pracujący jak nawigacja w trybie offline jeszcze na ten pomysł nie wpadłeś a jedynie krytykujesz tych,  którzy przynajmniej próbują?

Bo w odróżnieniu od was doszedłem do wniosku że nie ma co pie..ić w kółko tego samego tylko poradzić mu poszukanie rozwiązania u kogoś kto faktycznie się na tym zna? wink

Och, jaki Ty jesteś wspaniały :-D
No naprawdę, imponujesz nam tu swoją umiejętnością dobierania odpowiednich rozwiązań dla przypadków beznadziejnych :-P
Jeszcze tylko sobie jakieś rozwiązanie zapodaj ;-)

Wiele nie ryzykuję, bo powyżej kamienistego dna oferowanego przez ciebie może by tylko lepiej wink

1,779

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Bo w odróżnieniu od was doszedłem do wniosku że nie ma co pie..ić w kółko tego samego tylko poradzić mu poszukanie rozwiązania u kogoś kto faktycznie się na tym zna? wink

Och, jaki Ty jesteś wspaniały :-D
No naprawdę, imponujesz nam tu swoją umiejętnością dobierania odpowiednich rozwiązań dla przypadków beznadziejnych :-P
Jeszcze tylko sobie jakieś rozwiązanie zapodaj ;-)

Wiele nie ryzykuję, bo powyżej kamienistego dna oferowanego przez ciebie może by tylko lepiej wink

Tak, to już chyba mamy pełny obraz Twojej osoby :-/
Imponujący :-D

1,780 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-10 12:58:54)

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Och, jaki Ty jesteś wspaniały :-D
No naprawdę, imponujesz nam tu swoją umiejętnością dobierania odpowiednich rozwiązań dla przypadków beznadziejnych :-P
Jeszcze tylko sobie jakieś rozwiązanie zapodaj ;-)

Wiele nie ryzykuję, bo powyżej kamienistego dna oferowanego przez ciebie może by tylko lepiej wink

Tak, to już chyba mamy pełny obraz Twojej osoby :-/
Imponujący :-D

Widzisz, właśnie sęk w tym że NIE MASZ pełnego obrazu mojej osoby, właśnie dlatego że nie mam żadnego powodu by dbać o wrażenie jakie na tobie zrobię; szczerze mówiąc mam je dokładnie... wink Na wrażeniu to mogło mi zależec np. na ostatnim szkoleniu branżowym (wyszło na tyle że ukończyłem je w ścisłej czołówce, podaję jako ciekawostkę), na wrażeniu może mi zależec wobec kobiety, która mnie interesuje. Z jakiego powodu miałbym się przejmowac tym co sądzi o mnie taki random jak ty? wink

1,781 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-02-10 14:07:56)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Widzisz, właśnie sęk w tym że NIE MASZ pełnego obrazu mojej osoby, właśnie dlatego że nie mam żadnego powodu by dbać o wrażenie jakie na tobie zrobię; szczerze mówiąc mam je dokładnie... wink Na wrażeniu to mogło mi zależec np. na ostatnim szkoleniu branżowym (wyszło na tyle że ukończyłem je w ścisłej czołówce, podaję jako ciekawostkę), na wrażeniu może mi zależec wobec kobiety, która mnie interesuje. Z jakiego powodu miałbym się przejmowac tym co sądzi o mnie taki random jak ty? wink

Przed chwilą twierdziłeś że masz stresujące zycie, dlatego tu musisz wylewać swoje frustracje. A teraz zmiana, bo nagle to forum jest stresujące, my jestesmy denerwującymi randomami, złymi babami co cie nie rozumieją, twoje życie jest piękne i wspaniałe, a tu wchodzisz tylko po to żeby nas oświecić swoją wspaniałością. To już nie ma sensu. Jak tak cie to wszystko drazni to po co tu sie produkujesz?

1,782

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wiele nie ryzykuję, bo powyżej kamienistego dna oferowanego przez ciebie może by tylko lepiej wink

Tak, to już chyba mamy pełny obraz Twojej osoby :-/
Imponujący :-D

Widzisz, właśnie sęk w tym że NIE MASZ pełnego obrazu mojej osoby, właśnie dlatego że nie mam żadnego powodu by dbać o wrażenie jakie na tobie zrobię; szczerze mówiąc mam je dokładnie... wink Na wrażeniu to mogło mi zależec np. na ostatnim szkoleniu branżowym (wyszło na tyle że ukończyłem je w ścisłej czołówce, podaję jako ciekawostkę), na wrażeniu może mi zależec wobec kobiety, która mnie interesuje. Z jakiego powodu miałbym się przejmowac tym co sądzi o mnie taki random jak ty? wink

Nie muszę mieć pełnego obrazu, żeby mieć obraz wystarczający ;-)
A widzę, że dla każdego masz trochę błotka, którym go chętnie uraczysz zamiast wymiany myśli.

1,783

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie masz racji. Nie przychodzę tylko ponarzekać. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć, co mógłbym zrobić, by ludzie mnie nie odrzucali i cały czas staram się poprawić swoją sytuację.

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Nadal nie rozumiesz jednej rzeczy. Wasze rady generalnie są sensowne i je doceniam, tylko że próbowałem proponowanych przez was rozwiązań, ale nie przyniosły efektu. Nawet jeśli wasze rady w 90% przypadków byłyby skuteczne, to w moim przypadku nie są, a wy mnie z tego powodu atakujecie...

1,784 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-10 13:15:12)

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Widzisz, właśnie sęk w tym że NIE MASZ pełnego obrazu mojej osoby, właśnie dlatego że nie mam żadnego powodu by dbać o wrażenie jakie na tobie zrobię; szczerze mówiąc mam je dokładnie... wink Na wrażeniu to mogło mi zależec np. na ostatnim szkoleniu branżowym (wyszło na tyle że ukończyłem je w ścisłej czołówce, podaję jako ciekawostkę), na wrażeniu może mi zależec wobec kobiety, która mnie interesuje. Z jakiego powodu miałbym się przejmowac tym co sądzi o mnie taki random jak ty? wink

Przed chwilą twierdziłeś że masz stresujące zycie, dlatego tu musisz wylewać swoje frustracje. A teraz zmiana, bo nagle to forum jest stresujące, my jestesmy denerwującymi randomami, złymi babami co cie nie rozumieją, a twoje życie jest piękne i wspaniałe, a tu wchodzisz tylko po to żeby nas ościwcić swoją wspaniałością. To już nie ma sensu. Jak tak cie to wszystko drazni to po co tu sie produkujesz?

Może w tym wszystkim już mnie bawi jedynie taka drobna spina, zwłaszcza gdy trafi was się w czuły punkt (coś jak z małym, agresywnym kundlem za płotem, który skacze do każdego kto przechodzi chodnikiem przylegającym do owego płotu, ale który nie stanowi zagrożenia dla przechodnia nawet gdyby jakimś cudem przedostał się na drugą stronę).

Jakiekolwiek życzliwe emocje mam w sobie chyba jedynie wobec osób, które wchodzą tu pierwszy raz z autentycznym problemem. W waszym przypadku znam wasze wady i widać już jak was można podrażnić uderzając właśnie w takie czułe punkty i zabawnie popatrzec jak się taka nadęta purchawa jak wy trochę porzuca wink

1,785

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie masz racji. Nie przychodzę tylko ponarzekać. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć, co mógłbym zrobić, by ludzie mnie nie odrzucali i cały czas staram się poprawić swoją sytuację.

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Nadal nie rozumiesz jednej rzeczy. Wasze rady generalnie są sensowne i je doceniam, tylko że próbowałem proponowanych przez was rozwiązań, ale nie przyniosły efektu. Nawet jeśli wasze rady w 90% przypadków byłyby skuteczne, to w moim przypadku nie są, a wy mnie z tego powodu atakujecie...

Bo w Twoim przypadku Raka nie ma już innego wyjścia jak zobaczyć jak to Twoje nawiązywanie znajomości wygląda w realu. Czyli jedyna opcja to forumowy zlot na którym się pojawisz.

1,786 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-10 13:15:16)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Bo może liczy na to że pojawi się ktoś nowy, kto szczęśliwym zbiegiem okoliczności wpadnie na zbawienny pomysł. Na was już raczej nie liczy, tym bardziej że wasza pomoc kojarzy mi się trochę z nawigacją samochodową pracującą w trybie offline (która to nawigacja w momencie remontu ulicy, przez którą przebiega trasa głupieje i z uporem maniaka prowadzi kierowcę na zamknięty dla ruchu odcinek). Po prostu macie w głowach ograniczoną (co jest całkiem normalne u laika w tej kwestii, ja też nie jestem specjalistą z psychiatrii ani psychologii) liczbę schematów, w które uparcie usiłujecie wpasować Rakę i obie strony się wściekają że to wpasowanie (z oczywistych względów) nie wychodzi.

Czemu Ty nie pracujący jak nawigacja w trybie offline jeszcze na ten pomysł nie wpadłeś a jedynie krytykujesz tych,  którzy przynajmniej próbują?

Bo w odróżnieniu od was doszedłem do wniosku że nie ma co pie..ić w kółko tego samego tylko poradzić mu poszukanie rozwiązania u kogoś kto faktycznie się na tym zna? wink

Jaki rozmówca takie pierdolenie. Czyli psycholog magicznie znajdzie mu znajomych.

1,787 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-02-10 13:16:48)

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie masz racji. Nie przychodzę tylko ponarzekać. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć, co mógłbym zrobić, by ludzie mnie nie odrzucali i cały czas staram się poprawić swoją sytuację.

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Nadal nie rozumiesz jednej rzeczy. Wasze rady generalnie są sensowne i je doceniam, tylko że próbowałem proponowanych przez was rozwiązań, ale nie przyniosły efektu. Nawet jeśli wasze rady w 90% przypadków byłyby skuteczne, to w moim przypadku nie są, a wy mnie z tego powodu atakujecie...

Nie będę nawiązywać do tego, co inne osoby Ci tutaj doradzały, ale sama 2 (słownie:dwa) razy puściłam Tobie pewną sugestię zaczynającą się od może…, żeby wzbudzić w Tobie jakiś namysł, refleksję, ale nic z tego. Automatyczne zaprzeczenie. Ty masz już zbudowany swój obraz siebie jako nieszczęśnika, którego z nieznanej przyczyny ludzie dookoła odrzucają, nie dając szansy na pokazanie przez Ciebie swojej pełni. I tak ma pozostać, nie pozwalasz, żeby to się zmieniło. Ba! Jestem przekonana, że tak pozostanie, dopóki nie pochylisz się nad sobą, nie zaczniesz kwestionować to, co sobie w głowie ułożyłeś, nie zaczniesz dopuszczać innych możliwości, weryfikować. I nie, wcale nie chodzi tu o zgadzanie się, co o pozytywne rozwinięcie w jakimś kierunku, rozjaśnienie swojej sytuacji, znalezienie punktu zaczepienia dla rozważań które mogłyby przynieść jakiś pozytywny skutek dla Ciebie

1,788

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Tak, to już chyba mamy pełny obraz Twojej osoby :-/
Imponujący :-D

Widzisz, właśnie sęk w tym że NIE MASZ pełnego obrazu mojej osoby, właśnie dlatego że nie mam żadnego powodu by dbać o wrażenie jakie na tobie zrobię; szczerze mówiąc mam je dokładnie... wink Na wrażeniu to mogło mi zależec np. na ostatnim szkoleniu branżowym (wyszło na tyle że ukończyłem je w ścisłej czołówce, podaję jako ciekawostkę), na wrażeniu może mi zależec wobec kobiety, która mnie interesuje. Z jakiego powodu miałbym się przejmowac tym co sądzi o mnie taki random jak ty? wink

Nie muszę mieć pełnego obrazu, żeby mieć obraz wystarczający ;-)
A widzę, że dla każdego masz trochę błotka, którym go chętnie uraczysz zamiast wymiany myśli.

Wymianą myśli mogę uraczyc kogoś wartego tej wymiany; wśród was... za długo już was czytam by miec nadzieję na taką osobę wśród was wink

1,789

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Czemu Ty nie pracujący jak nawigacja w trybie offline jeszcze na ten pomysł nie wpadłeś a jedynie krytykujesz tych,  którzy przynajmniej próbują?

Bo w odróżnieniu od was doszedłem do wniosku że nie ma co pie..ić w kółko tego samego tylko poradzić mu poszukanie rozwiązania u kogoś kto faktycznie się na tym zna? wink

Jaki rozmówca takie pierdolenie. Czyli psycholog magicznie znajdzie mu znajomych.

Masz rację w tej pojedynczej kwestii. I dlatego, ponieważ z waszej strony może liczyc jedynie na pierdolenie, dlatego zasugerowałem mu znalezienie psychologa przez duże P (wiem, to prawie jak szuka igły w stogu siana, jednak pewnie właśnie niedobór psychologów z prawdziwego zdarzenia pchnął go do desperackiego kroku w postaci szukania rozwiązania tutaj).

1,790 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-10 13:24:15)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Bo w odróżnieniu od was doszedłem do wniosku że nie ma co pie..ić w kółko tego samego tylko poradzić mu poszukanie rozwiązania u kogoś kto faktycznie się na tym zna? wink

Jaki rozmówca takie pierdolenie. Czyli psycholog magicznie znajdzie mu znajomych.

Masz rację w tej pojedynczej kwestii. I dlatego, ponieważ z waszej strony może liczyc jedynie na pierdolenie, dlatego zasugerowałem mu znalezienie psychologa przez duże P (wiem, to prawie jak szuka igły w stogu siana, jednak pewnie właśnie niedobór psychologów z prawdziwego zdarzenia pchnął go do desperackiego kroku w postaci szukania rozwiązania tutaj).

Co Cię zatem trzyma wśród takiego pierdolenia?


Osobiście staram się zawsze dostosować do rozmówcy. Pierwszy raz ktoś robi z tego zarzut.

1,791

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Nadal nie rozumiesz jednej rzeczy. Wasze rady generalnie są sensowne i je doceniam, tylko że próbowałem proponowanych przez was rozwiązań, ale nie przyniosły efektu. Nawet jeśli wasze rady w 90% przypadków byłyby skuteczne, to w moim przypadku nie są, a wy mnie z tego powodu atakujecie...

Nie będę nawiązywać do tego, co inne osoby Ci tutaj doradzały, ale sama 2 (słownie:dwa) razy puściłam Tobie pewną sugestię zaczynającą się od może…, żeby wzbudzić w Tobie jakiś namysł, refleksję, ale nic z tego. Automatyczne zaprzeczenie. Ty masz już zbudowany swój obraz siebie jako nieszczęśnika, którego z nieznanej przyczyny ludzie dookoła odrzucają, nie dając szansy na pokazanie przez Ciebie swojej pełni. I tak ma pozostać, nie pozwalasz, żeby to się zmieniło. Ba! Jestem przekonana, że tak pozostanie, dopóki nie pochylisz się nad sobą, nie zaczniesz kwestionować to, co sobie w głowie ułożyłeś, nie zaczniesz dopuszczać innych możliwości, weryfikować. I nie, wcale nie chodzi tu o zgadzanie się, co o pozytywne rozwinięcie w jakimś kierunku, rozjaśnienie swojej sytuacji, znalezienie punktu zaczepienia dla rozważań które mogłyby przynieść jakiś pozytywny skutek dla Ciebie

Ty naprawdę myślisz, że nigdy się nie zastanawiałem nad przyczyną problemu? Że nie szukałem jej w sobie? Cały czas szukam punktu zaczepienia i pracuję nad sobą, ale nic to nie daje.

1,792

Odp: Być Chadem?
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Nadal nie rozumiesz jednej rzeczy. Wasze rady generalnie są sensowne i je doceniam, tylko że próbowałem proponowanych przez was rozwiązań, ale nie przyniosły efektu. Nawet jeśli wasze rady w 90% przypadków byłyby skuteczne, to w moim przypadku nie są, a wy mnie z tego powodu atakujecie...

Bo w Twoim przypadku Raka nie ma już innego wyjścia jak zobaczyć jak to Twoje nawiązywanie znajomości wygląda w realu. Czyli jedyna opcja to forumowy zlot na którym się pojawisz.

To też jakaś opcja. Bo daje mu osobę, która zobaczy o co kaman i jednocześnie da mu (w odróżnieniu od tamtych) informację zwrotną.

1,793

Odp: Być Chadem?
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A co jeśli mam rację?

O to chodzi, że Ty nawet przez chwilę nie zastanowisz się, czy w tym, co próbują Tobie pokazać inni, może być chociaż odrobina racji, jeśli to Tobie nie pasuje do Twojego obrazka. Jesteś jak beton. A od betonu można się tylko odbić, więc na co to komu.

Nadal nie rozumiesz jednej rzeczy. Wasze rady generalnie są sensowne i je doceniam, tylko że próbowałem proponowanych przez was rozwiązań, ale nie przyniosły efektu. Nawet jeśli wasze rady w 90% przypadków byłyby skuteczne, to w moim przypadku nie są, a wy mnie z tego powodu atakujecie...

Bo w Twoim przypadku Raka nie ma już innego wyjścia jak zobaczyć jak to Twoje nawiązywanie znajomości wygląda w realu. Czyli jedyna opcja to forumowy zlot na którym się pojawisz.

A ja bym na takie spotkanie nie przyszła. To miałaby być jakaś terapia grupowa moim kosztem względem czyichś problemów?

1,794

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nadal nie rozumiesz jednej rzeczy. Wasze rady generalnie są sensowne i je doceniam, tylko że próbowałem proponowanych przez was rozwiązań, ale nie przyniosły efektu. Nawet jeśli wasze rady w 90% przypadków byłyby skuteczne, to w moim przypadku nie są, a wy mnie z tego powodu atakujecie...

Nie będę nawiązywać do tego, co inne osoby Ci tutaj doradzały, ale sama 2 (słownie:dwa) razy puściłam Tobie pewną sugestię zaczynającą się od może…, żeby wzbudzić w Tobie jakiś namysł, refleksję, ale nic z tego. Automatyczne zaprzeczenie. Ty masz już zbudowany swój obraz siebie jako nieszczęśnika, którego z nieznanej przyczyny ludzie dookoła odrzucają, nie dając szansy na pokazanie przez Ciebie swojej pełni. I tak ma pozostać, nie pozwalasz, żeby to się zmieniło. Ba! Jestem przekonana, że tak pozostanie, dopóki nie pochylisz się nad sobą, nie zaczniesz kwestionować to, co sobie w głowie ułożyłeś, nie zaczniesz dopuszczać innych możliwości, weryfikować. I nie, wcale nie chodzi tu o zgadzanie się, co o pozytywne rozwinięcie w jakimś kierunku, rozjaśnienie swojej sytuacji, znalezienie punktu zaczepienia dla rozważań które mogłyby przynieść jakiś pozytywny skutek dla Ciebie

Ty naprawdę myślisz, że nigdy się nie zastanawiałem nad przyczyną problemu? Że nie szukałem jej w sobie? Cały czas szukam punktu zaczepienia i pracuję nad sobą, ale nic to nie daje.

Nie chodzi o szukanie przyczyn w sobie. Chociaż, szczerze mówiąc, to tylko raczyłeś nas tu użalaniem się nad sobą z powodu permanentnego bycia odrzucanym, ALE dlatego, że to inni się na Tobie nie poznali :-P Ponoć nie dali Tobie szansy, więc to po ich stromie jest „problem”.

1,795

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Bo w Twoim przypadku Raka nie ma już innego wyjścia jak zobaczyć jak to Twoje nawiązywanie znajomości wygląda w realu. Czyli jedyna opcja to forumowy zlot na którym się pojawisz.

A ja bym na takie spotkanie nie przyszła. To miałaby być jakaś terapia grupowa moim kosztem względem czyichś problemów?


Też bym nie przyszła.
Trochę zgadzam się z moim mężem, że większość osób tutaj ma nie po kolei w głowie, ze mną na czele, że się tu udzielamy, bo w realu nawet nie raczyłabym odezwać się do osoby, z którą tutaj dyskutuję :-D

1,796

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Może w tym wszystkim już mnie bawi jedynie taka drobna spina, zwłaszcza gdy trafi was się w czuły punkt

Czyli przyznajesz, że lubisz wzbudzać w innych negatywne emocje i bawi cię to. Jesteś książkowym toksykiem. Frustrujesz się tutaj, frustrujesz się w życiu, zazdrościsz innym wygonego życia i wysokiej samooceny,a z drugiej strony uważasz się za lepszego od wszystkich. Jeszcze twoje narcystyczne wynurzenia. Nikt w realu cie nie zna, masz sekretną osobowość, którą ujawniasz w internecie, ale w internecie tez nikt cie nie zna, bo jestes taki tajemniczy i wyjątkowy. Nie nie jesteś, znam wielu takich jak ty, własne ego cię przygniata i narcyzm.

1,797

Odp: Być Chadem?

Kolektyw ma czuły punkt?

1,798

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:

Nie uważam się za lepszego od innych. Idąc Twoim tokiem myślenia, to Ciebie też można porównać do żula, no bo czym niby się od niego różnisz?

Posiadanie roznic != uwazanie ze te roznice czynia nas lepszym od kogos innego.
Wszyscy jestesmy ludzmi. Nasza spoleczna pozycja nie czyni nas innymi ludzmi.

Richard Sennet juz w 1970 roku pisal o "slabych ludziach", ktorzy w strachu przed tym, ze moga znalezc sie w takiej samej sytuacji jak ofiary naszego systemu izoluja sie od nich budujac "sztywna osobowosc", ktora posiada cechy, dzieki ktorym oni "nigdy w takiej sytuacji sie nie znajda".
Tacy ludzie uwazaja, ze sa lepsi od alkoholika czy narkomana bo X.
Nie jestes lepszy od alkoholika. A sposob w jaki sie o nich wypowiadasz jest obrzydliwy.
Wiekszosc twoich wypowiedzi jest obrzydliwa. Brzmisz jakbys sie zesral i obwinial ludzi za to, ze nie chca lepiej poznac twojego gwna.

1,799

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Foxterier napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nadal nie rozumiesz jednej rzeczy. Wasze rady generalnie są sensowne i je doceniam, tylko że próbowałem proponowanych przez was rozwiązań, ale nie przyniosły efektu. Nawet jeśli wasze rady w 90% przypadków byłyby skuteczne, to w moim przypadku nie są, a wy mnie z tego powodu atakujecie...

Bo w Twoim przypadku Raka nie ma już innego wyjścia jak zobaczyć jak to Twoje nawiązywanie znajomości wygląda w realu. Czyli jedyna opcja to forumowy zlot na którym się pojawisz.

A ja bym na takie spotkanie nie przyszła. To miałaby być jakaś terapia grupowa moim kosztem względem czyichś problemów?

Żadna terapia. Myślisz, że na takim spotkaniu bym tylko o sobie i swoich problemach gadał?

1,800

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie będę nawiązywać do tego, co inne osoby Ci tutaj doradzały, ale sama 2 (słownie:dwa) razy puściłam Tobie pewną sugestię zaczynającą się od może…, żeby wzbudzić w Tobie jakiś namysł, refleksję, ale nic z tego. Automatyczne zaprzeczenie. Ty masz już zbudowany swój obraz siebie jako nieszczęśnika, którego z nieznanej przyczyny ludzie dookoła odrzucają, nie dając szansy na pokazanie przez Ciebie swojej pełni. I tak ma pozostać, nie pozwalasz, żeby to się zmieniło. Ba! Jestem przekonana, że tak pozostanie, dopóki nie pochylisz się nad sobą, nie zaczniesz kwestionować to, co sobie w głowie ułożyłeś, nie zaczniesz dopuszczać innych możliwości, weryfikować. I nie, wcale nie chodzi tu o zgadzanie się, co o pozytywne rozwinięcie w jakimś kierunku, rozjaśnienie swojej sytuacji, znalezienie punktu zaczepienia dla rozważań które mogłyby przynieść jakiś pozytywny skutek dla Ciebie

Ty naprawdę myślisz, że nigdy się nie zastanawiałem nad przyczyną problemu? Że nie szukałem jej w sobie? Cały czas szukam punktu zaczepienia i pracuję nad sobą, ale nic to nie daje.

Nie chodzi o szukanie przyczyn w sobie. Chociaż, szczerze mówiąc, to tylko raczyłeś nas tu użalaniem się nad sobą z powodu permanentnego bycia odrzucanym, ALE dlatego, że to inni się na Tobie nie poznali :-P Ponoć nie dali Tobie szansy, więc to po ich stromie jest „problem”.

To, że nie dostaję szans, jest faktem. I stale szukam przyczyn tego odrzucania, również w sobie, ale nie znalazłem rozwiązania.

1,801

Odp: Być Chadem?
JohnyBravo777 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie uważam się za lepszego od innych. Idąc Twoim tokiem myślenia, to Ciebie też można porównać do żula, no bo czym niby się od niego różnisz?

Posiadanie roznic != uwazanie ze te roznice czynia nas lepszym od kogos innego.
Wszyscy jestesmy ludzmi. Nasza spoleczna pozycja nie czyni nas innymi ludzmi.

Richard Sennet juz w 1970 roku pisal o "slabych ludziach", ktorzy w strachu przed tym, ze moga znalezc sie w takiej samej sytuacji jak ofiary naszego systemu izoluja sie od nich budujac "sztywna osobowosc", ktora posiada cechy, dzieki ktorym oni "nigdy w takiej sytuacji sie nie znajda".
Tacy ludzie uwazaja, ze sa lepsi od alkoholika czy narkomana bo X.
Nie jestes lepszy od alkoholika. A sposob w jaki sie o nich wypowiadasz jest obrzydliwy.
Wiekszosc twoich wypowiedzi jest obrzydliwa. Brzmisz jakbys sie zesral i obwinial ludzi za to, ze nie chca lepiej poznac twojego gwna.

Żałosny trolling.

1,802

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Foxterier napisał/a:

Bo w Twoim przypadku Raka nie ma już innego wyjścia jak zobaczyć jak to Twoje nawiązywanie znajomości wygląda w realu. Czyli jedyna opcja to forumowy zlot na którym się pojawisz.

A ja bym na takie spotkanie nie przyszła. To miałaby być jakaś terapia grupowa moim kosztem względem czyichś problemów?

Żadna terapia. Myślisz, że na takim spotkaniu bym tylko o sobie i swoich problemach gadał?

Jedyne co napisałeś to posty pełne pretensji do bliżej nieokreślonego ogółu który nie daje Ci szansy. To nie zachęca do spotkania.

1,803 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-02-10 14:22:53)

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Może w tym wszystkim już mnie bawi jedynie taka drobna spina, zwłaszcza gdy trafi was się w czuły punkt

Czyli przyznajesz, że lubisz wzbudzać w innych negatywne emocje i bawi cię to. Jesteś książkowym toksykiem. Frustrujesz się tutaj, frustrujesz się w życiu, zazdrościsz innym wygonego życia i wysokiej samooceny,a z drugiej strony uważasz się za lepszego od wszystkich. Jeszcze twoje narcystyczne wynurzenia. Nikt w realu cie nie zna, masz sekretną osobowość, którą ujawniasz w internecie, ale w internecie tez nikt cie nie zna, bo jestes taki tajemniczy i wyjątkowy. Nie nie jesteś, znam wielu takich jak ty, własne ego cię przygniata i narcyzm.

Zapętliłaś się słoneczko. Spróbuj pomyśleć jeszcze raz. Wzbudzanie negatywnych emocji wywołuje u mnie dreszczyk jedynie gdy wzbudzam je u takich purchawek,które zapowietrzaja się i atakują gdy ktoś śmie nie uznać ich pieprzenia za prawdę objawioną; unikam za to czego takiego wobec osób,na których mi zależy bądź które zwyczajnie lubię. Teraz już łapiesz? Dobrą i czułą osobę pocieszę i w miare mozliwosci pomogę,ale spierdolinę z zadartym nosem chętnie ukłuję w czuły punkt (a sądząc po próbach odwetu nieraz trafilem). I wyobraź sobie że są w realu osoby które mnie znają,ale kombinuj dalej. Wiem,wykracza to poza twoje schematy,więc będzie Ci ciężko.

1,804

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

A ja bym na takie spotkanie nie przyszła. To miałaby być jakaś terapia grupowa moim kosztem względem czyichś problemów?

Żadna terapia. Myślisz, że na takim spotkaniu bym tylko o sobie i swoich problemach gadał?

Jedyne co napisałeś to posty pełne pretensji do bliżej nieokreślonego ogółu który nie daje Ci szansy. To nie zachęca do spotkania.

Jakby Ciebie wszyscy odrzucali na wstępie, to też byś tak pisała.

1,805

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Żadna terapia. Myślisz, że na takim spotkaniu bym tylko o sobie i swoich problemach gadał?

Jedyne co napisałeś to posty pełne pretensji do bliżej nieokreślonego ogółu który nie daje Ci szansy. To nie zachęca do spotkania.

Jakby Ciebie wszyscy odrzucali na wstępie, to też byś tak pisała.

I zatoczyliśmy po raz kolejny krąg. Winni "wszyscy" "na wstępie". Dlatego mnie na takim spotkaniu na pewno by nie było.

1,806

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Jedyne co napisałeś to posty pełne pretensji do bliżej nieokreślonego ogółu który nie daje Ci szansy. To nie zachęca do spotkania.

Jakby Ciebie wszyscy odrzucali na wstępie, to też byś tak pisała.

I zatoczyliśmy po raz kolejny krąg. Winni "wszyscy" "na wstępie". Dlatego mnie na takim spotkaniu na pewno by nie było.

Gdzie ja tu napisałem cokolwiek o winie? Po prostu stwierdzam fakt, że jestem na wstępie odrzucany. Gdybyś Ty była w mojej sytuacji, to pisałabyś dokładnie to samo i tak samo irytowała pół forum.

1,807

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Jedyne co napisałeś to posty pełne pretensji do bliżej nieokreślonego ogółu który nie daje Ci szansy. To nie zachęca do spotkania.

Jakby Ciebie wszyscy odrzucali na wstępie, to też byś tak pisała.

I zatoczyliśmy po raz kolejny krąg. Winni "wszyscy" "na wstępie". Dlatego mnie na takim spotkaniu na pewno by nie było.

A jesteś jakąś znaczącą osobowością żeby ten brak na owym spotkaniu był przez kogoś odczuwalny? Raczej nie,tak więc... wink

1,808 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-10 14:37:27)

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:

Nie uważam się za lepszego od innych. Idąc Twoim tokiem myślenia, to Ciebie też można porównać do żula, no bo czym niby się od niego różnisz?

Posiadanie roznic != uwazanie ze te roznice czynia nas lepszym od kogos innego.
Wszyscy jestesmy ludzmi. Nasza spoleczna pozycja nie czyni nas innymi ludzmi.

Richard Sennet juz w 1970 roku pisal o "slabych ludziach", ktorzy w strachu przed tym, ze moga znalezc sie w takiej samej sytuacji jak ofiary naszego systemu izoluja sie od nich budujac "sztywna osobowosc", ktora posiada cechy, dzieki ktorym oni "nigdy w takiej sytuacji sie nie znajda".
Tacy ludzie uwazaja, ze sa lepsi od alkoholika czy narkomana bo X.
Nie jestes lepszy od alkoholika. A sposob w jaki sie o nich wypowiadasz jest obrzydliwy.
Wiekszosc twoich wypowiedzi jest obrzydliwa. Brzmisz jakbys sie zesral i obwinial ludzi za to, ze nie chca lepiej poznac twojego gwna.

1,809

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ty naprawdę myślisz, że nigdy się nie zastanawiałem nad przyczyną problemu? Że nie szukałem jej w sobie? Cały czas szukam punktu zaczepienia i pracuję nad sobą, ale nic to nie daje.

Nie chodzi o szukanie przyczyn w sobie. Chociaż, szczerze mówiąc, to tylko raczyłeś nas tu użalaniem się nad sobą z powodu permanentnego bycia odrzucanym, ALE dlatego, że to inni się na Tobie nie poznali :-P Ponoć nie dali Tobie szansy, więc to po ich stromie jest „problem”.

To, że nie dostaję szans, jest faktem. I stale szukam przyczyn tego odrzucania, również w sobie, ale nie znalazłem rozwiązania.

Eee tam, wcale nie szukasz, o czym było już powyżej. Lubisz się nad sobą użalać i tyle.

1,810 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-10 14:50:02)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Jakby Ciebie wszyscy odrzucali na wstępie, to też byś tak pisała.

I zatoczyliśmy po raz kolejny krąg. Winni "wszyscy" "na wstępie". Dlatego mnie na takim spotkaniu na pewno by nie było.

A jesteś jakąś znaczącą osobowością żeby ten brak na owym spotkaniu był przez kogoś odczuwalny? Raczej nie,tak więc... wink

Jestem. Poza tym cenie swój czas i lubię go spędzać z osobami które wywołują pozytywne emocje. Kolega nie przeprowadził tu żadnej rozmowy towarzyskiej która by wskazywała że można z nim porozmawiać o czymś więcej niż jego problem. Nie ma żadnego punktu zaczepienia dla towarzyskiego spotkania. Nie zamierzam natomiast występować w roli tła dla kolegi aby magicznie mógł się wykazać.  Nie tak działają spotkania towarzyskie.

1,811 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-02-10 14:47:04)

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:

Eee tam, wcale nie szukasz, o czym było już powyżej. Lubisz się nad sobą użalać i tyle.

+1 - to jest jasne dla wszystkich oprocz niego.

Problem raki mozna podsumowac:
"jestem zaabsorbowanym soba wampirem energetycznym, ktory mysli, ze jest lepszy od innych - nikt nie chce ze mna utrzymywac kontaktu. Co z nimi jest nie tak?"

1,812

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

I zatoczyliśmy po raz kolejny krąg. Winni "wszyscy" "na wstępie". Dlatego mnie na takim spotkaniu na pewno by nie było.

A jesteś jakąś znaczącą osobowością żeby ten brak na owym spotkaniu był przez kogoś odczuwalny? Raczej nie,tak więc... wink

Jestem. Poza tym cenie swój czas i lubię go spędzać z osobami które wywołują pozytywne emocje. Kolega nie przeprowadził tu żadnej rozmowy towarzyskiej która by wskazywała że można z nim porozmawiać o czymś więcej niż jego problem. Nie ma żadnego punktu zaczepienia dla towarzyskiego spotkania. Nie zamierzam natomiast występować w roli tła dla kolegii aby magicznie mógł się wykazać.  Nie tak działają spotkania towarzyskie.

lol Już wcześniej chciałem Użytkowniczce napisać że jak już szuka narcyzów, to niech zacznie od Koraliny, ale ponieważ sama niejako mnie wyręczasz (machając wręcz flagą z napisem "narcyz"), to nie wiem czy jest sens cokolwiek dodawać.

1,813

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie chodzi o szukanie przyczyn w sobie. Chociaż, szczerze mówiąc, to tylko raczyłeś nas tu użalaniem się nad sobą z powodu permanentnego bycia odrzucanym, ALE dlatego, że to inni się na Tobie nie poznali :-P Ponoć nie dali Tobie szansy, więc to po ich stromie jest „problem”.

To, że nie dostaję szans, jest faktem. I stale szukam przyczyn tego odrzucania, również w sobie, ale nie znalazłem rozwiązania.

Eee tam, wcale nie szukasz, o czym było już powyżej. Lubisz się nad sobą użalać i tyle.

Szukam. Zasięgałem porady u wielu psychologów, intensywnie myślałem i nadal myślę nad możliwymi przyczynami i w dalszym ciągu brak rezultatów. Nie lubię się nad sobą użalać i na żywo w ogóle tego nie robię.

1,814 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-10 14:56:53)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

A jesteś jakąś znaczącą osobowością żeby ten brak na owym spotkaniu był przez kogoś odczuwalny? Raczej nie,tak więc... wink

Jestem. Poza tym cenie swój czas i lubię go spędzać z osobami które wywołują pozytywne emocje. Kolega nie przeprowadził tu żadnej rozmowy towarzyskiej która by wskazywała że można z nim porozmawiać o czymś więcej niż jego problem. Nie ma żadnego punktu zaczepienia dla towarzyskiego spotkania. Nie zamierzam natomiast występować w roli tła dla kolegii aby magicznie mógł się wykazać.  Nie tak działają spotkania towarzyskie.

lol Już wcześniej chciałem Użytkowniczce napisać że jak już szuka narcyzów, to niech zacznie od Koraliny, ale ponieważ sama niejako mnie wyręczasz (machając wręcz flagą z napisem "narcyz"), to nie wiem czy jest sens cokolwiek dodawać.

Szybko diagnozujesz jak na kogoś kto uważa że dla pełnego obrazu trzeba kogoś poznać w realu.

1,815

Odp: Być Chadem?
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Eee tam, wcale nie szukasz, o czym było już powyżej. Lubisz się nad sobą użalać i tyle.

+1 - to jest jasne dla wszystkich oprocz niego.

Problem raki mozna podsumowac:
"jestem zaabsorbowanym soba wampirem energetycznym, ktory mysli, ze jest lepszy od innych - nikt nie chce ze mna utrzymywac kontaktu. Co z nimi jest nie tak?"

Nic bardziej mylnego. Nie jestem zaabsorbowany sobą, wręcz przeciwnie, bardziej zależy mi na innych niż na sobie. Nie uważam się też za lepszego od innych.

1,816

Odp: Być Chadem?
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Eee tam, wcale nie szukasz, o czym było już powyżej. Lubisz się nad sobą użalać i tyle.

+1 - to jest jasne dla wszystkich oprocz niego.

Problem raki mozna podsumowac:
"jestem zaabsorbowanym soba wampirem energetycznym, ktory mysli, ze jest lepszy od innych - nikt nie chce ze mna utrzymywac kontaktu. Co z nimi jest nie tak?"

Była tu kiedyś dziewczyna, też narzekająca na samotność, która jawiła się jako mix wyższości i niższości jednocześnie, bo z jednej strony przedstawiała się jako lepsza od innych, ale z jakiejś nieznanej przyczyny pozostawała przez nikogo nieodkryta i niedoceniona. Dostawała mnóstwo podpowiedzi i nawet - w przeciwieństwie do Raki - z częścią się zgodziła po to, żeby za jakiś czas wycofać się i wrócić do punktu wyjścia, czyli pozostawania w permanentnym konflikcie wewnętrznym. Dla mnie to był jakiś problem osobowościowy. Nie wiadomo, jak się toczą jej losy, bo postanowiła opuścić tutejszy przybytek.

1,817

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Eee tam, wcale nie szukasz, o czym było już powyżej. Lubisz się nad sobą użalać i tyle.

+1 - to jest jasne dla wszystkich oprocz niego.

Problem raki mozna podsumowac:
"jestem zaabsorbowanym soba wampirem energetycznym, ktory mysli, ze jest lepszy od innych - nikt nie chce ze mna utrzymywac kontaktu. Co z nimi jest nie tak?"

Była tu kiedyś dziewczyna, też narzekająca na samotność, która jawiła się jako mix wyższości i niższości jednocześnie, bo z jednej strony przedstawiała się jako lepsza od innych, ale z jakiejś nieznanej przyczyny pozostawała przez nikogo nieodkryta i niedoceniona. Dostawała mnóstwo podpowiedzi i nawet - w przeciwieństwie do Raki - z częścią się zgodziła po to, żeby za jakiś czas wycofać się i wrócić do punktu wyjścia, czyli pozostawania w permanentnym konflikcie wewnętrznym. Dla mnie to był jakiś problem osobowościowy. Nie wiadomo, jak się toczą jej losy, bo postanowiła opuścić tutejszy przybytek.

Przecież ja też się czasem z wami zgadzam, co nie zmienia faktu, że wasze porady w moim przypadku się nie sprawdzają.

1,818 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-02-10 15:06:10)

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

+1 - to jest jasne dla wszystkich oprocz niego.

Problem raki mozna podsumowac:
"jestem zaabsorbowanym soba wampirem energetycznym, ktory mysli, ze jest lepszy od innych - nikt nie chce ze mna utrzymywac kontaktu. Co z nimi jest nie tak?"

Była tu kiedyś dziewczyna, też narzekająca na samotność, która jawiła się jako mix wyższości i niższości jednocześnie, bo z jednej strony przedstawiała się jako lepsza od innych, ale z jakiejś nieznanej przyczyny pozostawała przez nikogo nieodkryta i niedoceniona. Dostawała mnóstwo podpowiedzi i nawet - w przeciwieństwie do Raki - z częścią się zgodziła po to, żeby za jakiś czas wycofać się i wrócić do punktu wyjścia, czyli pozostawania w permanentnym konflikcie wewnętrznym. Dla mnie to był jakiś problem osobowościowy. Nie wiadomo, jak się toczą jej losy, bo postanowiła opuścić tutejszy przybytek.

Przecież ja też się czasem z wami zgadzam, co nie zmienia faktu, że wasze porady w moim przypadku się nie sprawdzają.

Nie zrobimy z Ciebie osoby ciekawej towarzysko. Bo Ci wszyscy którzy niby nie dają Ci szansy znajomych jakoś mają.

1,819

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Była tu kiedyś dziewczyna, też narzekająca na samotność, która jawiła się jako mix wyższości i niższości jednocześnie, bo z jednej strony przedstawiała się jako lepsza od innych, ale z jakiejś nieznanej przyczyny pozostawała przez nikogo nieodkryta i niedoceniona. Dostawała mnóstwo podpowiedzi i nawet - w przeciwieństwie do Raki - z częścią się zgodziła po to, żeby za jakiś czas wycofać się i wrócić do punktu wyjścia, czyli pozostawania w permanentnym konflikcie wewnętrznym. Dla mnie to był jakiś problem osobowościowy. Nie wiadomo, jak się toczą jej losy, bo postanowiła opuścić tutejszy przybytek.

Przecież ja też się czasem z wami zgadzam, co nie zmienia faktu, że wasze porady w moim przypadku się nie sprawdzają.

Nie zrobimy z Ciebie osoby ciekawej towarzysko.

Nie w tym jest problem.

1,820

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Jestem. Poza tym cenie swój czas i lubię go spędzać z osobami które wywołują pozytywne emocje. Kolega nie przeprowadził tu żadnej rozmowy towarzyskiej która by wskazywała że można z nim porozmawiać o czymś więcej niż jego problem. Nie ma żadnego punktu zaczepienia dla towarzyskiego spotkania. Nie zamierzam natomiast występować w roli tła dla kolegii aby magicznie mógł się wykazać.  Nie tak działają spotkania towarzyskie.

lol Już wcześniej chciałem Użytkowniczce napisać że jak już szuka narcyzów, to niech zacznie od Koraliny, ale ponieważ sama niejako mnie wyręczasz (machając wręcz flagą z napisem "narcyz"), to nie wiem czy jest sens cokolwiek dodawać.

Szybko diagnozujesz jak na kogoś kto uważa że dla pełnego obrazu trzeba kogoś poznać w realu.

Skoro stosujesz wpis praktycznie równoznaczny ze słowami "tak, jestem narcyzem", to tak jakby nieco ułatwia diagnozę wink

Posty [ 1,756 do 1,820 z 2,042 ]

Strony Poprzednia 1 26 27 28 29 30 31 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024