Tam normalnie dyskutuję z ludźmi, nawet ostatnio udało się spotkać w kilka osób i jakoś nie było problemu, rozmawialiśmy i nikt nie stwierdził, że jestem nudny, a wręcz przeciwnie.
I co się dzieje dalej z tymi znajomościami?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Być Chadem?
Strony Poprzednia 1 … 23 24 25 26 27 … 32 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Tam normalnie dyskutuję z ludźmi, nawet ostatnio udało się spotkać w kilka osób i jakoś nie było problemu, rozmawialiśmy i nikt nie stwierdził, że jestem nudny, a wręcz przeciwnie.
I co się dzieje dalej z tymi znajomościami?
Jesteś więc przypadkiem jeden na milion. Nigdy w życiu nie spotkałam nikogo, kto umiałby prowadzić ciekawe rozmowy, był interesującą osobą, był zainteresowany innymi, ale nie umiał przez całe życie stworzyć znaczącej relacji z kimś ze swojego bliskiego otoczenia. Wszystkie osoby które znałam i prowadziły podobne do twojego życie miały bardzo duże braki społeczne, paskudny charakter, albo były tak pochłonięte sobą, że inni nie byli im potrzebni do szczęścia. Aż do teraz, ty jesteś wyjątkowy. i przekonałeś mnie, że żadna z proponowanych przez dziwczyny z forum porad nie może ci pomóc. Wracamy do punktu wyjścia, czyli pozostaje się jedynie pogodzić z rzeczywistością.
Nie ironizuj. Nawet gdybym miał paskudny charakter, to przecież one go nie znają. A gdybym był pochłonięty sobą i nie potrzebował innych do szczęścia, to nie dość, że by mnie tu nie było, to jeszcze zapewne tych znajomych bym miał (bo przecież same piszecie, że najlepiej zająć się sobą i być szczęśliwym samemu...)
Ale to nie ironia. Ja nie znam nikogo takiego jak ty. W żadnym momencie swojego życia, w liceum, na studiach, w pracy, wśród znajomych nigdy nawet nie spotkałam takiej osoby. Zawsze byli to ludzie którzy mieli jakieś widoczne od razu wady, mocno posunięte nałogi(alko i narko),choroby psychiczne, albo nie byli zainteresowani innymi. Nie spotkałam kogoś kto ma ciekawą osobowość, robi ciekawe rzeczy, ma ciekawe życie i poglądy, ale sam nie jest dla nikogo ciekawy. Jesteś też wyjątkowy, bo z jakiś względów standardowe metody(takie jakie działają u innych ludzi i jakie ci wiele osób radzi) tobie w niczym nie pomagają.
Tam normalnie dyskutuję z ludźmi, nawet ostatnio udało się spotkać w kilka osób i jakoś nie było problemu, rozmawialiśmy i nikt nie stwierdził, że jestem nudny, a wręcz przeciwnie.
I co się dzieje dalej z tymi znajomościami?
No korespondujemy dalej i planujemy kolejne spotkania na żywo.
Foxterier napisał/a:Tam normalnie dyskutuję z ludźmi, nawet ostatnio udało się spotkać w kilka osób i jakoś nie było problemu, rozmawialiśmy i nikt nie stwierdził, że jestem nudny, a wręcz przeciwnie.
I co się dzieje dalej z tymi znajomościami?
No korespondujemy dalej i planujemy kolejne spotkania na żywo.
No to problem chyba rozwiązany?
rakastankielia napisał/a:Foxterier napisał/a:I co się dzieje dalej z tymi znajomościami?
No korespondujemy dalej i planujemy kolejne spotkania na żywo.
No to problem chyba rozwiązany?
No nie do końca. Takie sporadyczne wyjścia, na których za każdym razem są inne osoby, nie są równoznaczne z tym, że mam przynajmniej jedną osobę, z którą mógłbym spędzać czas, pogadać o wszystkim, może i nawet wspólnie realizować pasje itd.
Foxterier napisał/a:rakastankielia napisał/a:No korespondujemy dalej i planujemy kolejne spotkania na żywo.
No to problem chyba rozwiązany?
No nie do końca. Takie sporadyczne wyjścia, na których za każdym razem są inne osoby, nie są równoznaczne z tym, że mam przynajmniej jedną osobę, z którą mógłbym spędzać czas, pogadać o wszystkim, może i nawet wspólnie realizować pasje itd.
A co Cię powstrzymuje przed zakolegowaniem się z jedną konkretną osobą która się tam pojawia i która Ci w jakiś sposób przypasowała?
JohnyBravo777 napisał/a:rakastankielia napisał/a:Ale ja jestem otwarty i ciekawy drugiej osoby.
I nie umiesz czytac ze zrozumieniem.
Otwarty to jest kosciol a ciekawe drugiej osoby sa babcie na straganie.Twoj stosunek do samego siebie jest problemem - nie do drugiej osoby.
Traktujesz siebie zbyt powaznie. Jak jbne jajko.Jak Pazura mowil, ze "naszym chlopakom brakuje luzu" to mowil o gosciach, ktorzy w porownaniu z Toba ruszaja sie jak weze.
Moze cos Ci sie pjebalo w zrozumieniu gdy uslyszales jakas kobiete mowiaca, ze szuka sztywnego?Mam dystans do siebie i potrafię być wyluzowany, to nie jest problem. Jakoś za granicą nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości.
Nie masz dystansu do siebie i nie potrafisz byc wyluzowany.
Tobie sie wydaje, ze masz dystans do siebie i potrafisz byc wyluzowany.
Duzo rzeczy Tobie sie wydaje, ktore nie maja najmniejszego zwiazku z rzeczywistoscia.
Masz calkowite 0 trafnej autorefleksji.
Twoje poglady na siebie i na rzeczywistosc sa tak zaburzone jak stosunki dyplomatyczne miedzy Ukraina a Rosja.
Zacznij uczyc sie jak sie zachowujesz dzieki informacji zwrotnej od ludzi tutaj a nie prdolic co Ci sie wydaje.
Nie Nambi, nikt tak nie twierdzi. Powodem tego, że nikt nie chce już z tobą rozmawiać, a już w szczególności prowadzić wojny, jest to, że nie umiesz czytac ze zrozumieniem i starasz sie obalić teze, której nikt nie postawił, a do tego wszystko nadinterpretujesz i bierzesz do siebie. Umiesz też jedynie odnosić sie do sowjego iluzorycznego wyobrażenia o środowisku lekarzy i informatyków, którzy bardzo lubią być bucami i udawać że są mądrzejsi niż w rzeczywistości, a ty w swojej naiwności im w to wierzysz. Widać, że masz w swoim środowisku jakiś burakowatych informatyków/lekarzy którzy wmówili ci że ich praca jest niesamowicie trudna i tylko geniusz by sobie z nią poradził, ale tak nie jest. Większość pracy informatyka to pisanie nudnej dokumentacji projektów, językiem który powinien być zrozumiały dla trzynastolatka, spotkania z klientami, na których przez większość czasu pokazujesz jakieś wykresiki i tabelki, żeby klient mógł udawac że widzi postepy twojej pracy, pierdolenie przez godzine jaki kolor guziczków wybrać i jaką czcionką coś jebnąć żeby użytkownik chętnie klikał. Nie wymaga to wielkiego intelektu, przykro mi, że ktoś cie oszukał w tej kwestid.
Każdy pisze z własnego doświadczenia. Lekarze i informatycy to był tylko przykład. Osoby, które znam i które wykonują te zawody znam w większości prywatnie i uważam za inteligentne. Nie są burakami, w przytłaczającej większości nie są bucami, a o pracy rozmawiamy naprawdę sporadycznie. Ja o moich znajomych zdania nie zmienię, bez względu na to, jak bardzo będziesz mnie próbowała z tego powodu obrażać.
Uważasz, że informatycy i lekarze nie są inteligentni. No masz do tego prawo.
Tak, przywiązuję dużą wagę do słów. Skrzywienie zawodowe. Za to Ty nie przywiązujesz żadnego. Przeczytaj swój post o wartościach i zobacz jakie tam zrobiłaś zestawienie dobrzy - źli. Słowo karierowiczka ma wydźwięk pejoratywny. I jest bardzo krzywdzące.
rakastankielia napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:I nie umiesz czytac ze zrozumieniem.
Otwarty to jest kosciol a ciekawe drugiej osoby sa babcie na straganie.Twoj stosunek do samego siebie jest problemem - nie do drugiej osoby.
Traktujesz siebie zbyt powaznie. Jak jbne jajko.Jak Pazura mowil, ze "naszym chlopakom brakuje luzu" to mowil o gosciach, ktorzy w porownaniu z Toba ruszaja sie jak weze.
Moze cos Ci sie pjebalo w zrozumieniu gdy uslyszales jakas kobiete mowiaca, ze szuka sztywnego?Mam dystans do siebie i potrafię być wyluzowany, to nie jest problem. Jakoś za granicą nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości.
Nie masz dystansu do siebie i nie potrafisz byc wyluzowany.
Tobie sie wydaje, ze masz dystans do siebie i potrafisz byc wyluzowany.
Nic mi się nie wydaje. Mam dystans do siebie, potrafię żartować z siebie, za granicą byłem wyluzowany i w Polsce potrafię też być.
Masz calkowite 0 trafnej autorefleksji.
Nie masz racji.
Twoje poglady na siebie i na rzeczywistosc sa tak zaburzone jak stosunki dyplomatyczne miedzy Ukraina a Rosja.
Zacznij uczyc sie jak sie zachowujesz dzieki informacji zwrotnej od ludzi tutaj a nie prdolic co Ci sie wydaje.
Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Witajcie jestem mężczyzną a zawitalem tutaj bo chciałbym zadać kilka pytań z punktu widzenia.kobiety. Jest taka możliwość? pozdrawiam
Witajcie jestem mężczyzną a zawitalem tutaj bo chciałbym zadać kilka pytań z punktu widzenia.kobiety. Jest taka możliwość? pozdrawiam
Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Czyli tak jak osoby, które odrzucają Cię jeszcze przed rozpoczęciem rozmowy? Tylko że my opieramy się na tym, co piszesz, a one na wrażeniu, które sprawiasz swoją osobą?
Poza tym, Raka, miej litość. Skoro udaje Ci się spotkać ze znajomymi z internetu i jest spoko, to o co chodzi? To tak, jakby ktoś poznawał dziewczyny na jakimś portalu, a płakał, że żadna nie daje się poderwać w realu.
Poznałeś? Super, to poznawaj dalej. Przecież nawet gdybyś pogadał z jakąś grupką ludzi na korytarzu uczelni, to też nie jest powiedziane, że przerodziłoby się to w bliższą znajomość. Poznawaj, rozmawiaj, zwracaj uwagę na reakcje i prędzej czy później wśród tych osób może pojawić się ktoś, z kim się np. umówisz na piwo, planszówki, mecz czy co tam innego.
Btw, tak mi się przypomniało... To nie Ty wspomniałeś, że chodzisz na siłownię? Jeśli tak, to zawsze możesz wybrać jakieś zajęcia zorganizowane; w tym samym gronie osób też będzie łatwiej o znajomości czy choćby regularne pogawędki niż spotykając losowych ludzi, gdy się chodzi indywidualnie.
JohnyBravo777 napisał/a:rakastankielia napisał/a:Mam dystans do siebie i potrafię być wyluzowany, to nie jest problem. Jakoś za granicą nie miałem problemu z nawiązywaniem znajomości.
Nie masz dystansu do siebie i nie potrafisz byc wyluzowany.
Tobie sie wydaje, ze masz dystans do siebie i potrafisz byc wyluzowany.
Nic mi się nie wydaje. Mam dystans do siebie, potrafię żartować z siebie, za granicą byłem wyluzowany i w Polsce potrafię też być.
Masz calkowite 0 trafnej autorefleksji.
Nie masz racji.
Twoje poglady na siebie i na rzeczywistosc sa tak zaburzone jak stosunki dyplomatyczne miedzy Ukraina a Rosja.
Zacznij uczyc sie jak sie zachowujesz dzieki informacji zwrotnej od ludzi tutaj a nie prdolic co Ci sie wydaje.
Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.
rakastankielia napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:Nie masz dystansu do siebie i nie potrafisz byc wyluzowany.
Tobie sie wydaje, ze masz dystans do siebie i potrafisz byc wyluzowany.
Nic mi się nie wydaje. Mam dystans do siebie, potrafię żartować z siebie, za granicą byłem wyluzowany i w Polsce potrafię też być.
Masz calkowite 0 trafnej autorefleksji.
Nie masz racji.
Twoje poglady na siebie i na rzeczywistosc sa tak zaburzone jak stosunki dyplomatyczne miedzy Ukraina a Rosja.
Zacznij uczyc sie jak sie zachowujesz dzieki informacji zwrotnej od ludzi tutaj a nie prdolic co Ci sie wydaje.
Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.
Też totalnie tego nie rozumiem. Na logike, jak się faktycznie jest ciekawą osoba z tematami do rozmowy i dystansem do siebie, to się nie ma problemów towarzyskich. Jak się ma problemy towarzyskie, no to coś je musi powodowac w naszym zachowaniu. Przecież cały kraj nie uwziął się na zwykłego fajnego kolesia i nie zaczął sabotować jego relacji towarzyskich bez powodu. To jest albo nieumiejętność oceny własnego charakteru/zachowania, albo jakieś głębokie wyparcie.
Lady Loka napisał/a:rakastankielia napisał/a:Nic mi się nie wydaje. Mam dystans do siebie, potrafię żartować z siebie, za granicą byłem wyluzowany i w Polsce potrafię też być.
Nie masz racji.
Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.Też totalnie tego nie rozumiem. Na logike, jak się faktycznie jest ciekawą osoba z tematami do rozmowy i dystansem do siebie, to się nie ma problemów towarzyskich. Jak się ma problemy towarzyskie, no to coś je musi powodowac w naszym zachowaniu. Przecież cały kraj nie uwziął się na zwykłego fajnego kolesia i nie zaczął sabotować jego relacji towarzyskich bez powodu. To jest albo nieumiejętność oceny własnego charakteru/zachowania, albo jakieś głębokie wyparcie.
Bo najłatwiej jest wmówić sobie, że coś nie tak jest ze wszystkimi dookoła, tylko nie ze mną, a ludzie czepiają się bez potrzeby i nikt tak naprawdę nie widzi tego, jaki jestem w środku, bo tego tu nie pokazuję.
A w każdym temacie wychodzi to, co wychodzi. Wiele osób już na to zwracało uwagę, ale każdy się odbija o ścianę tego, że to cały świat jest zły.
Taki offtopic...
Miał być wątek o czadach, a jest kolejny wątek o beciakach.
rakastankielia napisał/a:Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Czyli tak jak osoby, które odrzucają Cię jeszcze przed rozpoczęciem rozmowy?
Tylko że my opieramy się na tym, co piszesz, a one na wrażeniu, które sprawiasz swoją osobą?
To, co piszę tu nie ma żadnego związku z tym, jaki jestem naprawdę, co zresztą powiedziała mi jedna z użytkowniczek, z którą pisałem na priv.
Poza tym, Raka, miej litość. Skoro udaje Ci się spotkać ze znajomymi z internetu i jest spoko, to o co chodzi? To tak, jakby ktoś poznawał dziewczyny na jakimś portalu, a płakał, że żadna nie daje się poderwać w realu.
Chodzi o to, że dalej nie mam nikogo w swojej okolicy, z kim mógłbym się regularnie widywać.
Poznałeś? Super, to poznawaj dalej. Przecież nawet gdybyś pogadał z jakąś grupką ludzi na korytarzu uczelni, to też nie jest powiedziane, że przerodziłoby się to w bliższą znajomość.
Oczywiście, ale miałbym przynajmniej na to jakiś wpływ.
Poznawaj, rozmawiaj, zwracaj uwagę na reakcje i prędzej czy później wśród tych osób może pojawić się ktoś, z kim się np. umówisz na piwo, planszówki, mecz czy co tam innego.
Btw, tak mi się przypomniało... To nie Ty wspomniałeś, że chodzisz na siłownię? Jeśli tak, to zawsze możesz wybrać jakieś zajęcia zorganizowane; w tym samym gronie osób też będzie łatwiej o znajomości czy choćby regularne pogawędki niż spotykając losowych ludzi, gdy się chodzi indywidualnie.
Wspominałem, że chodziłem, obecnie nie mam czasu, ale chciałbym znowu zacząć.
rakastankielia napisał/a:JohnyBravo777 napisał/a:Nie masz dystansu do siebie i nie potrafisz byc wyluzowany.
Tobie sie wydaje, ze masz dystans do siebie i potrafisz byc wyluzowany.
Nic mi się nie wydaje. Mam dystans do siebie, potrafię żartować z siebie, za granicą byłem wyluzowany i w Polsce potrafię też być.
Masz calkowite 0 trafnej autorefleksji.
Nie masz racji.
Twoje poglady na siebie i na rzeczywistosc sa tak zaburzone jak stosunki dyplomatyczne miedzy Ukraina a Rosja.
Zacznij uczyc sie jak sie zachowujesz dzieki informacji zwrotnej od ludzi tutaj a nie prdolic co Ci sie wydaje.
Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.
Loka, proszę Cię... Otoczenie widzi lepiej, ale najpierw musi chcieć widzieć, oni nie chcą. Kto jak kto, ale akurat Ty powinnaś wiedzieć lepiej Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ten dystans mam, a na forum nie ma za bardzo sposobu, by przekonać do siebie.
Lady Loka napisał/a:rakastankielia napisał/a:Nic mi się nie wydaje. Mam dystans do siebie, potrafię żartować z siebie, za granicą byłem wyluzowany i w Polsce potrafię też być.
Nie masz racji.
Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.Też totalnie tego nie rozumiem. Na logike, jak się faktycznie jest ciekawą osoba z tematami do rozmowy i dystansem do siebie, to się nie ma problemów towarzyskich. Jak się ma problemy towarzyskie, no to coś je musi powodowac w naszym zachowaniu. Przecież cały kraj nie uwziął się na zwykłego fajnego kolesia i nie zaczął sabotować jego relacji towarzyskich bez powodu. To jest albo nieumiejętność oceny własnego charakteru/zachowania, albo jakieś głębokie wyparcie.
Cały kraj nie, znajomi z drugiego końca Polski normalnie ze mną rozmawiają i często wspólnie podróżujemy. Ale w swojej okolicy jestem z góry odrzucany. Oni nie wiedzą, że mam tematy do rozmów i dystans, bo nie chcą tego wiedzieć.
jjbp napisał/a:Lady Loka napisał/a:Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.Też totalnie tego nie rozumiem. Na logike, jak się faktycznie jest ciekawą osoba z tematami do rozmowy i dystansem do siebie, to się nie ma problemów towarzyskich. Jak się ma problemy towarzyskie, no to coś je musi powodowac w naszym zachowaniu. Przecież cały kraj nie uwziął się na zwykłego fajnego kolesia i nie zaczął sabotować jego relacji towarzyskich bez powodu. To jest albo nieumiejętność oceny własnego charakteru/zachowania, albo jakieś głębokie wyparcie.
Cały kraj nie, znajomi z drugiego końca Polski normalnie ze mną rozmawiają i często wspólnie podróżujemy. Ale w swojej okolicy jestem z góry odrzucany. Oni nie wiedzą, że mam tematy do rozmów i dystans, bo nie chcą tego wiedzieć.
Teoria że cała okolica się na Ciebie uwzięła jest równie mało prawdopodobna, także nie wiem co to zmienia. Nie każdy musi Cię lubić, ale jeśli pomimo starań NIKT nie chce się z Tobą trzymać to sorry ale to nie zwykły pech.
jjbp napisał/a:Lady Loka napisał/a:Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.Też totalnie tego nie rozumiem. Na logike, jak się faktycznie jest ciekawą osoba z tematami do rozmowy i dystansem do siebie, to się nie ma problemów towarzyskich. Jak się ma problemy towarzyskie, no to coś je musi powodowac w naszym zachowaniu. Przecież cały kraj nie uwziął się na zwykłego fajnego kolesia i nie zaczął sabotować jego relacji towarzyskich bez powodu. To jest albo nieumiejętność oceny własnego charakteru/zachowania, albo jakieś głębokie wyparcie.
Cały kraj nie, znajomi z drugiego końca Polski normalnie ze mną rozmawiają i często wspólnie podróżujemy. Ale w swojej okolicy jestem z góry odrzucany. Oni nie wiedzą, że mam tematy do rozmów i dystans, bo nie chcą tego wiedzieć.
Teoria że cała okolica się na Ciebie uwzięła jest równie mało prawdopodobna, także nie wiem co to zmienia. Nie każdy musi Cię lubić, ale jeśli pomimo starań NIKT nie chce się z Tobą trzymać to sorry ale to nie zwykły pech.
Lady Loka napisał/a:rakastankielia napisał/a:Nic mi się nie wydaje. Mam dystans do siebie, potrafię żartować z siebie, za granicą byłem wyluzowany i w Polsce potrafię też być.
Nie masz racji.
Wy mnie nie znacie i opieracie się wyłącznie na swoich przypuszczeniach.
Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.Loka, proszę Cię... Otoczenie widzi lepiej, ale najpierw musi chcieć widzieć, oni nie chcą. Kto jak kto, ale akurat Ty powinnaś wiedzieć lepiej
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ten dystans mam, a na forum nie ma za bardzo sposobu, by przekonać do siebie.
Ludzie którzy mają dystans do siebie przyczyn swojego ewentualnego niepowodzenia doszukują się najpierw w sobie, bo posiadanie dystansu do siebie daje umiejętność zobaczenia się w krzywym zwierciadle, dostrzeżenia własnych słabości, niedociągnięć. Dystans do siebie nie tylko pozwala przyznać, że jest się osobą nieidealną, ale także dostrzec własne wady, własną niedoskonałość. Ty tej umiejętności nie posiadasz.
Raz po raz wskazujesz, że to z ludźmi musi być coś nie tak a nie z Tobą. To nie jest cecha, która świadczy o dystansie do siebie. Dystans do siebie nie polega na obarczaniu otoczenia odpowiedzialnością za własne niepowodzenia. Twierdzenia "otocznie nie chce", "oni nie chcą" to są pretensje sformułowane do bliżej nieokreślonego ogółu.
rakastankielia napisał/a:Lady Loka napisał/a:Nie chcę Ci psuć ale akurat dystans do siebie i luz to jednak bardziej widzi otoczenie niż Ty sam
A przenonywanie innych na zasadzie "nieprawda, bo ja mam dystans!" Pokazuje tylko jego brak.Loka, proszę Cię... Otoczenie widzi lepiej, ale najpierw musi chcieć widzieć, oni nie chcą. Kto jak kto, ale akurat Ty powinnaś wiedzieć lepiej
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ten dystans mam, a na forum nie ma za bardzo sposobu, by przekonać do siebie.
Ludzie którzy mają dystans do siebie przyczyn swojego ewentualne niepowodzenia doszukują się najpierw w sobie, bo posiadanie dystansu do siebie daje umiejętność zobaczenia się w krzywym zwierciadle, dostrzeżenia własnych słabości, niedociągnięć. Dystans do siebie nie tylko pozwala przyznać, że jest się osobą nieidealną, ale także dostrzec własne wady, własną niedoskonałość. Ty tej umiejętności nie posiadasz.
Raz po raz wskazujesz, że to z ludźmi musi być coś nie tak a nie z Tobą. To nie jest cecha, która świadczy o dystansie do siebie.
Ależ ja dobrze wiem, że nie jestem idealny, nikt nie jest. Znam swoje wady, rzecz w tym, że inni ich nie znają, bo od razu na wstępie odrzucają. I tak, od lat szukam przyczyn w sobie, ale nawet psychologowie nie byli w stanie mi w tej kwestii pomóc, bo nie dostrzegli we mnie niczego, co mogłoby stanowić problem.
KoralinaJones napisał/a:rakastankielia napisał/a:Loka, proszę Cię... Otoczenie widzi lepiej, ale najpierw musi chcieć widzieć, oni nie chcą. Kto jak kto, ale akurat Ty powinnaś wiedzieć lepiej
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ten dystans mam, a na forum nie ma za bardzo sposobu, by przekonać do siebie.
Ludzie którzy mają dystans do siebie przyczyn swojego ewentualne niepowodzenia doszukują się najpierw w sobie, bo posiadanie dystansu do siebie daje umiejętność zobaczenia się w krzywym zwierciadle, dostrzeżenia własnych słabości, niedociągnięć. Dystans do siebie nie tylko pozwala przyznać, że jest się osobą nieidealną, ale także dostrzec własne wady, własną niedoskonałość. Ty tej umiejętności nie posiadasz.
Raz po raz wskazujesz, że to z ludźmi musi być coś nie tak a nie z Tobą. To nie jest cecha, która świadczy o dystansie do siebie.Ależ ja dobrze wiem, że nie jestem idealny, nikt nie jest. Znam swoje wady, rzecz w tym, że inni ich nie znają, bo od razu na wstępie odrzucają. I tak, od lat szukam przyczyn w sobie, ale nawet psychologowie nie byli w stanie mi w tej kwestii pomóc, bo nie dostrzegli we mnie niczego, co mogłoby stanowić problem.
Powtórzę raz jeszcze. Nic się nie dzieje bez przyczyny, a priori. Jeżeli to Ciebie odrzucają, to robią to z jakiegoś powodu. Jeżeli odrzucają wszyscy, generalnie, to znaczy że przyczyna jest w Tobie. Odrzucenie jest skutkiem. Nie jest przyczyną i to zgeneralizowaną po stronie nieokreślonego ogółu.
To Ty masz problem z nawiązaniem kontaktu z drugą stroną. Nie druga strona z Tobą, tak jak ją o to obarczasz. I to jeszcze druga strona będąca bliżej nieokreślonym ogółem osób.
rakastankielia napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Ludzie którzy mają dystans do siebie przyczyn swojego ewentualne niepowodzenia doszukują się najpierw w sobie, bo posiadanie dystansu do siebie daje umiejętność zobaczenia się w krzywym zwierciadle, dostrzeżenia własnych słabości, niedociągnięć. Dystans do siebie nie tylko pozwala przyznać, że jest się osobą nieidealną, ale także dostrzec własne wady, własną niedoskonałość. Ty tej umiejętności nie posiadasz.
Raz po raz wskazujesz, że to z ludźmi musi być coś nie tak a nie z Tobą. To nie jest cecha, która świadczy o dystansie do siebie.Ależ ja dobrze wiem, że nie jestem idealny, nikt nie jest. Znam swoje wady, rzecz w tym, że inni ich nie znają, bo od razu na wstępie odrzucają. I tak, od lat szukam przyczyn w sobie, ale nawet psychologowie nie byli w stanie mi w tej kwestii pomóc, bo nie dostrzegli we mnie niczego, co mogłoby stanowić problem.
Powtórzę raz jeszcze. Nic się nie dzieje bez przyczyny, a priori. Jeżeli to Ciebie odrzucają, to robią to z jakiegoś powodu. Jeżeli odrzucają wszyscy, generalnie, to znaczy że przyczyna jest w Tobie. Odrzucenie jest skutkiem. Nie jest przyczyną i to zgeneralizowaną po stronie nieokreślonego ogółu.
To Ty masz problem z nawiązaniem kontaktu z drugą stroną. Nie druga strona z Tobą, tak jak ją o to obarczasz. I to jeszcze druga strona będąca bliżej nieokreślonym ogółem osób.
Skoro nic się nie dzieje bez przyczyny, to jak to jest, że nikt nie wie, co jest tą przyczyną? Jak to jest, że ta sama przyczyna nie stanowi problemu w kontaktach z osobami mieszkającymi w innych rejonach Polski, nie stanowiła też problemu za granicą? Jak to jest, że nie stanowi problemu w pracy?
rakastankielia napisał/a:jjbp napisał/a:Też totalnie tego nie rozumiem. Na logike, jak się faktycznie jest ciekawą osoba z tematami do rozmowy i dystansem do siebie, to się nie ma problemów towarzyskich. Jak się ma problemy towarzyskie, no to coś je musi powodowac w naszym zachowaniu. Przecież cały kraj nie uwziął się na zwykłego fajnego kolesia i nie zaczął sabotować jego relacji towarzyskich bez powodu. To jest albo nieumiejętność oceny własnego charakteru/zachowania, albo jakieś głębokie wyparcie.
Cały kraj nie, znajomi z drugiego końca Polski normalnie ze mną rozmawiają i często wspólnie podróżujemy. Ale w swojej okolicy jestem z góry odrzucany. Oni nie wiedzą, że mam tematy do rozmów i dystans, bo nie chcą tego wiedzieć.
Teoria że cała okolica się na Ciebie uwzięła jest równie mało prawdopodobna, także nie wiem co to zmienia. Nie każdy musi Cię lubić, ale jeśli pomimo starań NIKT nie chce się z Tobą trzymać to sorry ale to nie zwykły pech.
To zapraszam na priv, udowodnię, że wszystko ze mną w porządku
Jesteś Ty, raka, Twój sposób bycia, zachowania się contra ogół. Dlaczego ogół odrzuca? Ty twierdzisz że ogół odrzuca a prioi czyli że jest zamknięty na Ciebie, ogół jako niespersonalizowani, niezindywidualizowany ludzie. Tutaj leży absurdalność Twoich twierdzeń, ponieważ taka zależność jest nierealna, jest niedorzeczna. Tylko akcja (Twoje zachowanie się) może wywołać reakcję (odrzucenie lub akceptację) i to jeszcze nie ze strony bliżej nieokreślonego ogółu a ze strony zindywidualizowanych jego jednostek.
jjbp napisał/a:rakastankielia napisał/a:Cały kraj nie, znajomi z drugiego końca Polski normalnie ze mną rozmawiają i często wspólnie podróżujemy. Ale w swojej okolicy jestem z góry odrzucany. Oni nie wiedzą, że mam tematy do rozmów i dystans, bo nie chcą tego wiedzieć.
Teoria że cała okolica się na Ciebie uwzięła jest równie mało prawdopodobna, także nie wiem co to zmienia. Nie każdy musi Cię lubić, ale jeśli pomimo starań NIKT nie chce się z Tobą trzymać to sorry ale to nie zwykły pech.
To zapraszam na priv, udowodnię, że wszystko ze mną w porządku
Skoro online kontakty z ludźmi na drugim końcu Polski nawiązujesz bez problemu, a to w realu pojawiają się schody, to nie widzę jakby miałbyś to udowodnić w kontakcie mailowym. Nie bylby to zbyt miarodajny dowód.
To zapraszam na priv, udowodnię, że wszystko ze mną w porządku
Twierdzisz, że odrzuca Cię ogół a zapraszasz jednostkowo na pirv. Jaki to ma sens? Tutaj na forum, publicznie, masz ten ogół, któremu mógłbyś "coś udowodnić". Nie podjąłeś póki co żadnej inicjatywy, prócz formułowania zgeneralizowanych zarzutów kierowanych do bliżej nieokreślonych ludzi.
Ależ ja dobrze wiem, że nie jestem idealny, nikt nie jest
Ale zenada. Nawet po napisaniu, ze nie jestes idealny musiales dopisac "nikt nie jest" aby obronic swoje Ego...
Ale skoro potrafisz przyznac sie do swoich wad to dawaj - ALE KONKRETNIE.
5 twoich wad. Konkretnie. Bez lania wody i prdolenia, ze twoja wada jest "ze za bardzo ufasz ludziom" albo "za duzo pracujesz" albo "masz za miekie serce".
Dawaj. Konkretnie.
...
Ps. zdaje sobie sprawe, ze wymagam od Ciebie niemozliwego
rakastankielia napisał/a:jjbp napisał/a:Teoria że cała okolica się na Ciebie uwzięła jest równie mało prawdopodobna, także nie wiem co to zmienia. Nie każdy musi Cię lubić, ale jeśli pomimo starań NIKT nie chce się z Tobą trzymać to sorry ale to nie zwykły pech.
To zapraszam na priv, udowodnię, że wszystko ze mną w porządku
Skoro online kontakty z ludźmi na drugim końcu Polski nawiązujesz bez problemu, a to w realu pojawiają się schody, to nie widzę jakby miałbyś to udowodnić w kontakcie mailowym. Nie bylby to zbyt miarodajny dowód.
No właśnie rzecz w tym, że w realu z tymi ludźmi też nie ma problemu. Problem jest tylko z tymi uprzedzonymi, którzy z góry odrzucają.
Jesteś Ty, raka, Twój sposób bycia, zachowania się contra ogół. Dlaczego ogół odrzuca? Ty twierdzisz że ogół odrzuca a prioi czyli że jest zamknięty na Ciebie, ogół jako niespersonalizowani, niezindywidualizowany ludzie. Tutaj leży absurdalność Twoich twierdzeń, ponieważ taka zależność jest nierealna, jest niedorzeczna. Tylko akcja (Twoje zachowanie się) może wywołać reakcję (odrzucenie lub akceptację) i to jeszcze nie ze strony bliżej nieokreślonego ogółu a ze strony zindywidualizowanych jego jednostek.
Skoro tak, to dlaczego żaden specjalista nie potrafił tego stwierdzić?
KoralinaJones napisał/a:Jesteś Ty, raka, Twój sposób bycia, zachowania się contra ogół. Dlaczego ogół odrzuca? Ty twierdzisz że ogół odrzuca a prioi czyli że jest zamknięty na Ciebie, ogół jako niespersonalizowani, niezindywidualizowany ludzie. Tutaj leży absurdalność Twoich twierdzeń, ponieważ taka zależność jest nierealna, jest niedorzeczna. Tylko akcja (Twoje zachowanie się) może wywołać reakcję (odrzucenie lub akceptację) i to jeszcze nie ze strony bliżej nieokreślonego ogółu a ze strony zindywidualizowanych jego jednostek.
Skoro tak, to dlaczego żaden specjalista nie potrafił tego stwierdzić?
Wszyscy, każdy, żaden... Zindywidualizuj w końcu problem. Z iloma specjalistami rozmawiałeś. W jakiej dziedzinie się specjalizowali. Jaki problem z nimi omawiałeś. I jakie wysnuli wnioski.
Ogół to masa niespersonalizowanych jednostek a zjawisko odrzucenia a priori przez ogół istnieje jedynie w Twojej głowie. Być może jesteś po prostu bierny w kontaktach i oczekujesz że to ten ogół będzie podejmował inicjatywę wobec Ciebie podczas gdy w realnych kontaktach międzyludzkich takie zjawisko po prostu nie istnieje. Ogół nie wychodzi z inicjatywą. Wychodzą z inicjatywą poszczególne jednostki ogółu i tylko wobec poszczególnych jednostek z ogółu można wychodzić z inicjatywą. Ogół jest tutaj pojęciem abstrakcyjnym.
rakastankielia napisał/a:Ależ ja dobrze wiem, że nie jestem idealny, nikt nie jest
Ale zenada. Nawet po napisaniu, ze nie jestes idealny musiales dopisac "nikt nie jest" aby obronic swoje Ego...
Ale skoro potrafisz przyznac sie do swoich wad to dawaj - ALE KONKRETNIE.
5 twoich wad. Konkretnie. Bez lania wody i prdolenia, ze twoja wada jest "ze za bardzo ufasz ludziom" albo "za duzo pracujesz" albo "masz za miekie serce".Dawaj. Konkretnie.
...
Ps. zdaje sobie sprawe, ze wymagam od Ciebie niemozliwego
Proszę bardzo. Lenistwo i prokrastynacja (jak muszę coś zrobić, to się zmotywuję, ale często mi się nie chce i robię to na ostatnią chwilę i tak, by jak najszybciej skończyć), często też brak asertywności, choć nad tym pracuję. Do tego dołóżmy upartość. No i często nie potrafię się skupić na jednej rzeczy. Z tym można też powiązać, że jeśli ktoś oderwie mnie na chwilę od jakiegoś zadania, to gdy skończę, to często nie wracam do tego zadania (w pracy często mi się to zdarza).
rakastankielia napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Jesteś Ty, raka, Twój sposób bycia, zachowania się contra ogół. Dlaczego ogół odrzuca? Ty twierdzisz że ogół odrzuca a prioi czyli że jest zamknięty na Ciebie, ogół jako niespersonalizowani, niezindywidualizowany ludzie. Tutaj leży absurdalność Twoich twierdzeń, ponieważ taka zależność jest nierealna, jest niedorzeczna. Tylko akcja (Twoje zachowanie się) może wywołać reakcję (odrzucenie lub akceptację) i to jeszcze nie ze strony bliżej nieokreślonego ogółu a ze strony zindywidualizowanych jego jednostek.
Skoro tak, to dlaczego żaden specjalista nie potrafił tego stwierdzić?
Wszyscy, każdy, żaden... Zindywidualizuj w końcu problem. Z iloma specjalistami rozmawiałeś. W jakiej dziedzinie się specjalizowali. Jaki problem z nimi omawiałeś. I jakie wysnuli wnioski.
Ogół to masa niespersonalizowanych jednostek a zjawisko odrzucenia a priori przez ogół istnieje jedynie w Twojej głowie. Być może jesteś po prostu bierny w kontaktach i oczekujesz że to ten ogół będzie podejmował inicjatywę wobec Ciebie podczas gdy w realnych kontaktach międzyludzkich takie zjawisko po prostu nie istnieje. Ogół nie wychodzi z inicjatywą. Wychodzą z inicjatywą poszczególne jednostki ogółu i tylko wobec poszczególnych jednostek z ogółu można wychodzi z inicjatywą. Ogół jest tutaj pojęciem abstrakcyjnym.
Nie jestem bierny w kontaktach, to ja zawsze inicjuję kontakt.
Rozmawiałem z trzema psychologami na temat trudności w nawiązywaniu kontaktów, ale nie doszli oni do żadnych konkretnych wniosków.
KoralinaJones napisał/a:rakastankielia napisał/a:Skoro tak, to dlaczego żaden specjalista nie potrafił tego stwierdzić?
Wszyscy, każdy, żaden... Zindywidualizuj w końcu problem. Z iloma specjalistami rozmawiałeś. W jakiej dziedzinie się specjalizowali. Jaki problem z nimi omawiałeś. I jakie wysnuli wnioski.
Ogół to masa niespersonalizowanych jednostek a zjawisko odrzucenia a priori przez ogół istnieje jedynie w Twojej głowie. Być może jesteś po prostu bierny w kontaktach i oczekujesz że to ten ogół będzie podejmował inicjatywę wobec Ciebie podczas gdy w realnych kontaktach międzyludzkich takie zjawisko po prostu nie istnieje. Ogół nie wychodzi z inicjatywą. Wychodzą z inicjatywą poszczególne jednostki ogółu i tylko wobec poszczególnych jednostek z ogółu można wychodzi z inicjatywą. Ogół jest tutaj pojęciem abstrakcyjnym.
Nie jestem bierny w kontaktach, to ja zawsze inicjuję kontakt.
Rozmawiałem z trzema psychologami na temat trudności w nawiązywaniu kontaktów, ale nie doszli oni do żadnych konkretnych wniosków.
Trudności w nawiązywaniu kontaktów... Trudności leżących po czyjej stronie?
Powiem Ci dlaczego mogli nie dojść do żadnych wniosków. Być może jest z Toba wszystko okey, prócz cech charakterologicznych, które posiadasz a które - delikatnie rzecz ujmując - nie pozwalają Ci zjednać sobie znajomych. I nie chodzi mi tutaj o cechy negatywne. Mogą to być cechy neutralne takie właśnie jak pasywność.
To by mogło tłumaczyć te twierdzenia o "odrzucaniu przez innych z góry", o tych "uprzedzonych" tak po prostu, czyli braku inicjatywy z ich strony do nawiązywania kontaktu z Tobą, inicjatywy której tak naprawdę Ty oczekujesz z ich strony.
jjbp napisał/a:rakastankielia napisał/a:To zapraszam na priv, udowodnię, że wszystko ze mną w porządku
Skoro online kontakty z ludźmi na drugim końcu Polski nawiązujesz bez problemu, a to w realu pojawiają się schody, to nie widzę jakby miałbyś to udowodnić w kontakcie mailowym. Nie bylby to zbyt miarodajny dowód.
No właśnie rzecz w tym, że w realu z tymi ludźmi też nie ma problemu. Problem jest tylko z tymi uprzedzonymi, którzy z góry odrzucają.
Przyznam się szczerze, że nie rozumiem zatem w czym leży problem. Wydawało mi się, że w tym, że na żywo nikt nie chce nawiązywać z Tobą kontaktów towarzyskich. Teraz okazuje się że chodzi tylko o jakieś uprzedzone jednostki? To nawiązujesz w końcu te kontakty w realu czy nie? Są wśród tych kontaktów jakieś kobiety?
Raka, ale Ty twierdziłeś, że odrzucają Cię WSZYSTKIE kobiety. Że niezbyt masz znajomych.
To jak to się ma do tego, że w realu nie ma problemów?
Jakby nie było problemów, to miałbyś te 50% ludzi, którzy by Cię nie odrzucali, a Ty twierdzisz, że Ciebie odrzucają wszyscy.
Jak tak czytałem o nawiązywaniu znajomości na studiach, to przyszła mi na myśl jedna rzecz, która być może ma miejsce w przypadku Raki. Kolega może to oczywiście widzieć inaczej, ale już osoby, które on spotyka na swojej drodze odbierają w nim prawdopodobnie jaką taką "aurę", która odstrasza. Brzmi może i zbyt banalnie, ale ciężko to inaczej wytłumaczyć. Być może, próbująć nawiązać z kimś kontakt, za bardzo skupia się(podświadomie) nad zwróceniem na siebie uwagi, skupieniem na swojej osobie, którego celem jest odgórne zyskanie kogoś, swoistego kompana, przy którym się lepiej będzie czuć. Możliwe, że zachowanie Kolegi zostaje tak odbierane, jakby on wg tych wszystkich ludzi naokoło, miał jakieś nieczyste intencje lub zagadywał jedynie w celu własnych korzyści. Może problem leży w braku spontanicznośći, luzu i otwartości.
rakastankielia napisał/a:jjbp napisał/a:Skoro online kontakty z ludźmi na drugim końcu Polski nawiązujesz bez problemu, a to w realu pojawiają się schody, to nie widzę jakby miałbyś to udowodnić w kontakcie mailowym. Nie bylby to zbyt miarodajny dowód.
No właśnie rzecz w tym, że w realu z tymi ludźmi też nie ma problemu. Problem jest tylko z tymi uprzedzonymi, którzy z góry odrzucają.
Przyznam się szczerze, że nie rozumiem zatem w czym leży problem. Wydawało mi się, że w tym, że na żywo nikt nie chce nawiązywać z Tobą kontaktów towarzyskich. Teraz okazuje się że chodzi tylko o jakieś uprzedzone jednostki? To nawiązujesz w końcu te kontakty A realu czy nie? Są wśród tych kontaktów jakieś kobiety?
Jedyni znajomi, jakich mam, to osoby, które mieszkają daleko i które poznałem przez internet. Jeżeli kogoś poznaję od razu w realu, to jestem odrzucany, więc tylko znajomość internetowa, która przerodzi się w realną wchodzi w grę. Jedynie za granicą nie było problemu z poznawaniem w realu, ale to wyjątek.
Raka, ale Ty twierdziłeś, że odrzucają Cię WSZYSTKIE kobiety. Że niezbyt masz znajomych.
To jak to się ma do tego, że w realu nie ma problemów?
Jakby nie było problemów, to miałbyś te 50% ludzi, którzy by Cię nie odrzucali, a Ty twierdzisz, że Ciebie odrzucają wszyscy.
Jak wyżej, problemów w realu nie ma z osobami poznanymi online.
Lady Loka napisał/a:Raka, ale Ty twierdziłeś, że odrzucają Cię WSZYSTKIE kobiety. Że niezbyt masz znajomych.
To jak to się ma do tego, że w realu nie ma problemów?
Jakby nie było problemów, to miałbyś te 50% ludzi, którzy by Cię nie odrzucali, a Ty twierdzisz, że Ciebie odrzucają wszyscy.Jak wyżej, problemów w realu nie ma z osobami poznanymi online.
No to problem leży po Twojej stronie. Bo jeżeli WSZYSCY w realu Cię odrzucają, to ciężko powiedzieć, że problem jest ze wszystkimi, a z Tobą nie.
jjbp napisał/a:rakastankielia napisał/a:No właśnie rzecz w tym, że w realu z tymi ludźmi też nie ma problemu. Problem jest tylko z tymi uprzedzonymi, którzy z góry odrzucają.
Przyznam się szczerze, że nie rozumiem zatem w czym leży problem. Wydawało mi się, że w tym, że na żywo nikt nie chce nawiązywać z Tobą kontaktów towarzyskich. Teraz okazuje się że chodzi tylko o jakieś uprzedzone jednostki? To nawiązujesz w końcu te kontakty A realu czy nie? Są wśród tych kontaktów jakieś kobiety?
Jedyni znajomi, jakich mam, to osoby, które mieszkają daleko i które poznałem przez internet. Jeżeli kogoś poznaję od razu w realu, to jestem odrzucany, więc tylko znajomość internetowa, która przerodzi się w realną wchodzi w grę. Jedynie za granicą nie było problemu z poznawaniem w realu, ale to wyjątek.
A co jakbyś zatem poznawał ludzi przez neta, ale w swojej okolicy? I później przenosił te kontakty do świata rzeczywistego? Próbowałeś?
Lady Loka napisał/a:Raka, ale Ty twierdziłeś, że odrzucają Cię WSZYSTKIE kobiety. Że niezbyt masz znajomych.
To jak to się ma do tego, że w realu nie ma problemów?
Jakby nie było problemów, to miałbyś te 50% ludzi, którzy by Cię nie odrzucali, a Ty twierdzisz, że Ciebie odrzucają wszyscy.Jak wyżej, problemów w realu nie ma z osobami poznanymi online.
Raka, pomyślałem o czymś czego sam próbowałem jakieś 1,5 roku temu (odpuściłem póki co, ale nie dlatego że nie wyszło, tylko po prostu zauważyłem że... nie jest mi to za bardzo potrzebne. To znaczy dla dokładności: przed tą próbą miałem przeczucie graniczące z pewnością że trzeba mi kobiety, a nie nowych znajomych; po tej próbie tylko się w tym utwierdziłem).
Nie wiem z jakiej okolicy jesteś (jeśli nie chcesz informować o tym wszystkich, to możesz napisać na priv; jeśli w ogóle nie chcesz informować o tym, to też nie ma wielkiego problemu), ale na pewno w każdej większej aglomeracji (a może i w mniejszych) są np. na fejsie grupy umożliwiające poznanie nowych ludzi i to nawet nie na zasadzie wspólnych zainteresowań, tylko takie grupowe spotkania dla ludzi którzy chcieliby po prostu poznać innych ludzi. Może spróbuj poszukać czegoś takiego dla swoich okolic, nawiąż kontakt, pójdź na spotkanie? Wszyscy będą w tej samej sytuacji co Ty, więc nie masz co się wstydzić. Spotkania takie organizowane są przy okazji różnych wydarzeń lub tak po prostu.
rakastankielia napisał/a:jjbp napisał/a:Przyznam się szczerze, że nie rozumiem zatem w czym leży problem. Wydawało mi się, że w tym, że na żywo nikt nie chce nawiązywać z Tobą kontaktów towarzyskich. Teraz okazuje się że chodzi tylko o jakieś uprzedzone jednostki? To nawiązujesz w końcu te kontakty A realu czy nie? Są wśród tych kontaktów jakieś kobiety?
Jedyni znajomi, jakich mam, to osoby, które mieszkają daleko i które poznałem przez internet. Jeżeli kogoś poznaję od razu w realu, to jestem odrzucany, więc tylko znajomość internetowa, która przerodzi się w realną wchodzi w grę. Jedynie za granicą nie było problemu z poznawaniem w realu, ale to wyjątek.
A co jakbyś zatem poznawał ludzi przez neta, ale w swojej okolicy? I później przenosił te kontakty do świata rzeczywistego? Próbowałeś?
Próbowałem, nie wychodziło.
rakastankielia napisał/a:Lady Loka napisał/a:Raka, ale Ty twierdziłeś, że odrzucają Cię WSZYSTKIE kobiety. Że niezbyt masz znajomych.
To jak to się ma do tego, że w realu nie ma problemów?
Jakby nie było problemów, to miałbyś te 50% ludzi, którzy by Cię nie odrzucali, a Ty twierdzisz, że Ciebie odrzucają wszyscy.Jak wyżej, problemów w realu nie ma z osobami poznanymi online.
Raka, pomyślałem o czymś czego sam próbowałem jakieś 1,5 roku temu (odpuściłem póki co, ale nie dlatego że nie wyszło, tylko po prostu zauważyłem że... nie jest mi to za bardzo potrzebne. To znaczy dla dokładności: przed tą próbą miałem przeczucie graniczące z pewnością że trzeba mi kobiety, a nie nowych znajomych; po tej próbie tylko się w tym utwierdziłem).
Nie wiem z jakiej okolicy jesteś (jeśli nie chcesz informować o tym wszystkich, to możesz napisać na priv; jeśli w ogóle nie chcesz informować o tym, to też nie ma wielkiego problemu), ale na pewno w każdej większej aglomeracji (a może i w mniejszych) są np. na fejsie grupy umożliwiające poznanie nowych ludzi i to nawet nie na zasadzie wspólnych zainteresowań, tylko takie grupowe spotkania dla ludzi którzy chcieliby po prostu poznać innych ludzi. Może spróbuj poszukać czegoś takiego dla swoich okolic, nawiąż kontakt, pójdź na spotkanie? Wszyscy będą w tej samej sytuacji co Ty, więc nie masz co się wstydzić. Spotkania takie organizowane są przy okazji różnych wydarzeń lub tak po prostu.
Co masz konkretnie na myśli? Jeśli chodzi o takie grupy typowo do poznawania ludzi (np. na fb) to już na nich jestem, ale na moje ogłoszenia jest średni odzew, a kiedy sam piszę do innych to też nic z tego nie wychodzi.
Choć ostatnio udało się zorganizować takie małe spotkanie grupowe, no ale to póki co jednorazowo i w bardzo kameralnym gronie, więc nie wiadomo, czy to się jakoś bardziej rozwinie.
jjbp napisał/a:rakastankielia napisał/a:Jedyni znajomi, jakich mam, to osoby, które mieszkają daleko i które poznałem przez internet. Jeżeli kogoś poznaję od razu w realu, to jestem odrzucany, więc tylko znajomość internetowa, która przerodzi się w realną wchodzi w grę. Jedynie za granicą nie było problemu z poznawaniem w realu, ale to wyjątek.
A co jakbyś zatem poznawał ludzi przez neta, ale w swojej okolicy? I później przenosił te kontakty do świata rzeczywistego? Próbowałeś?
Próbowałem, nie wychodziło.
Co to znaczy nie wychodziło? Za pomocą jakich stron/kanałów komunikacyjnych udaje Ci się poznawać ludzi online na drugim końcu kraju, ale nie w swojej okolicy? Jesteś studentem więc musisz mieszkać w okolicy większej aglomeracji, a tam gdzie uczelnie wyższe, tam i dużo mlodych nowych ludzi, z których 99% w jakiś sposób obecna jest w sieci. Co to jest za sposób/strona/portal którzy działa na większych dystansach, ale zawodzi na krótszych?
A ja myślę, Raka, że w takim razie trochę przesadzasz z tym, że wszyscy Cię odrzucają. Skoro masz znajomych mieszkających dalej, masz znajomych w pracy, miałeś też tych spoza Polski plus udało Ci się ostatnio spotkać z ludźmi poznanymi przez net, to to jest bardzo dalekie od "nikt ze mną nie chce nawet pogadać".
Owszem, masz problem, bo nie masz się z kim ot tak spotkać. Tylko wyobrażam sobie, że gdybyś zbliżył się do kogoś, kto nie byłby bardzo towarzyski albo był np. parę lat starszy czy miał dziewczynę, dzieci itp. i mógł się z Tobą spotkać raz na miesiąc czy dwa, to nadal byś marudził, że nikt nie chce... To trochę tak, jakby Krzyś zakochał się bez wzajemności w Ani i płakał, że nikt go nie chce, a nie zauważał przy tym maślanych oczu, które robią do niego trzy inne koleżanki.
Tak bywa. Nie zawsze zainteresuje się (w dowolnym znaczeniu) Tobą ten, kogo byś sobie życzył. Albo zmień sposób działania i/lub wykorzystaj to, co masz. Zbliż się do ludzi z pracy, zaproś znajomych z drugiego końca Polski na imprezę, wróć na siłownię, ale na jakieś zorganizowane zajęcia, zaangażuj się w coś (wolontariat? nowe hobby?), kombinuj, skoro wcale nie jest tak, że odrzucają Cię wszyscy.
A mi przyszły do głowy dwa pomysły na poznanie ludzi na żywo, i to niemal gwarantujące, że nieznajomy na starcie będzie nastawiony na konwersacje z Tobą i nie będzie odpowiadał półsłówkami.
Otóż pisałes że mówisz w 4 językach i chyba się językami interesujesz, prawda? Moje pomysły:
1) Ogłoszenia typu "nauczę języka X w zamian za język Y". Zazwyczaj wrzucane przez stosunkowo młode osoby które może nie chcą bulić na lekcje z lektorem. Cześć z nich szuka na przykład konwersacji, zamiast wspólnego tłuczenia gramy co zajęcia, bo chce się zwyczajnie 'rozgadać' przed egzaminem, erazmusem, czy czym tam innym. Mówisz ciągle że jesteś fajnym rozmówcą, ale nikt Ci nie daje szansy, to proszę bardzo, tu masz przynajmniej jedna godzinę która trzeba razem o czymś przegadać, więc masz okazję na wykazanie się że jesteś przyjemną osobą z tematami do rozmowy i kto wie, może się to przerodzi w koleżeństwo. Ja mając zajęcia 1:1 z lektorem przez blisko rok koniec końców się z nim zakumplowalam i kontakt mamy do dziś. Jak się nie uda to przynajmniej podszkolisz sobie jakiś język.
2) Kilka lat temu sama uczyłam się pewnego języka obcego, i doszły mnie sluchy, że w mieście gdzie wówczas mieszkałam organizowane były co dwa tygodnie spotkania użytkowników tegoż języka. Główne założenie było po prostu pogadać sobie w języku X i trochę się pointegorwać z ludźmi. Uczestnikami byli albo imigranci żyjący w Polsce, dla których ów język był ojczystym (podobno obcokrajowcy są do Ciebie dobrze nastawieni), ale i Polacy którzy opanowali ten język na poziome umożliwiającym w miarę swobodną konwersację i chcieli po prostu mieć z nim stały kontakt (a więc osoby przychodzące z nastawieniem na dialog i poznawanie się, a nie siedzenie samotnie w słuchawkach i odburkiwanie półsłówkami). Spotkania były chyba różnej wielkości, w zależności kto akurat się zgłosił i w różnej formie, ale zawsze takiej która sprzyjała rozmowie - kawa, drinki, wspólny wypad na obiad. Może nie trafisz na bliższe znajomości za pierwszym razem, ale jak przejdziesz się kilka razy to jest szansa że z kimś w pewnym momencie zaskoczy albo regularni bywalcy wezmą Cię pod swoje skrzydła. A w najgorszym wypadku znowuż - przynajmniej podszkolisz język
Co Ty na takie rozwiązania?
A ja myślę, Raka, że w takim razie trochę przesadzasz z tym, że wszyscy Cię odrzucają. Skoro masz znajomych mieszkających dalej, masz znajomych w pracy, miałeś też tych spoza Polski plus udało Ci się ostatnio spotkać z ludźmi poznanymi przez net, to to jest bardzo dalekie od "nikt ze mną nie chce nawet pogadać".
Zapewne "nikt" to zbiór kobiet atrakcyjnych dla Raki.
Raka ma poważny problem, bo nie spełnia kryteriów stawianych przez kobiety. A są nimi wygląd, tu sprawa jest jasna i oczywista. Status - rozumiany jako pozycja w grupie i możliwość szybkiego awansu kobiety, tu już chodzi typowo o kaskę i zgromadzone dobra. Z tym wiąże się również zaradność. I na koniec (a może na początek) dawane emocje, seks. Co ciekawe wiele kobiet mówi o inteligencji, ale tutaj sprawa dyskusyjna. Nie chce mi się na temat rozwodzić tutaj. Tu już Raka by się pewnie załapał, bo jest inteligentny, no ale właśnie to kryterium, nie jest najważniejsze. Wygląd, status, zaradność, emocje. Tu leży i nie ma szans u kobiet.
Związki to jedno, bo wiadomo, że przecież od pierwszego spojrzenia czy rozmowy nikt nie będzie myślał o drugiej osobie w kategoriach związku. Natomaist mnie cały czas intryguje ta sprzeczność między trudnością w nawiązywaniu kontaktów a niby sporym gronem znajomych...
Natomaist mnie cały czas intryguje ta sprzeczność między trudnością w nawiązywaniu kontaktów a niby sporym gronem znajomych...
I słusznie Cię intryguje, mnie także. Zastanawiam się tylko czy Raka żyje w jakimś totalnym wyparciu i serio uważa że nie ma żadnego życia towarzyskiego tudzież szans na takowe, czy dobrze wie że się to co mówi kupy nie trzyma, ale wałkowanie tego tematu po raz n-ty na forum daje mu jakiś poczucie ukojenia czy usprawiedliwenia
SaraS napisał/a:A ja myślę, Raka, że w takim razie trochę przesadzasz z tym, że wszyscy Cię odrzucają. Skoro masz znajomych mieszkających dalej, masz znajomych w pracy, miałeś też tych spoza Polski plus udało Ci się ostatnio spotkać z ludźmi poznanymi przez net, to to jest bardzo dalekie od "nikt ze mną nie chce nawet pogadać".
Zapewne "nikt" to zbiór kobiet atrakcyjnych dla Raki.
Raka ma poważny problem, bo nie spełnia kryteriów stawianych przez kobiety. A są nimi wygląd, tu sprawa jest jasna i oczywista. Status - rozumiany jako pozycja w grupie i możliwość szybkiego awansu kobiety, tu już chodzi typowo o kaskę i zgromadzone dobra. Z tym wiąże się również zaradność. I na koniec (a może na początek) dawane emocje, seks. Co ciekawe wiele kobiet mówi o inteligencji, ale tutaj sprawa dyskusyjna. Nie chce mi się na temat rozwodzić tutaj. Tu już Raka by się pewnie załapał, bo jest inteligentny, no ale właśnie to kryterium, nie jest najważniejsze. Wygląd, status, zaradność, emocje. Tu leży i nie ma szans u kobiet.
Socjolog z tytułami twierdzi że:
Rynkiem matrymonialnym rządzą kobiety. Tylko połowa polskich mężczyzn ma szansę na posiadanie dzieci
Dziś ratunkiem dla samotnych polskich mężczyzn są Ukrainki, ale w musimy jako społeczeństwo wymyślić się na nowo - twierdzi prof. Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
To będzie rozmowa dwóch szczęśliwych mężczyzn, którym udało się znaleźć żony…
Bo są reprezentantami pokolenia, w którym ścieżka życia i przystanki na niej były raczej oczywiste. Kończyłeś studia i pierwszą rzeczą w drodze do dorosłości był stały związek mężczyzny z kobietą. Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku w kulturze zachodniej (choć nie tylko) większość osób przechodziła przez ten etap w życiu. Bardzo niewiele osób tego etapu nie zaliczała. Dziś – nie chcę oceniać, czy jest to proces dobry, czy zły – ten schemat uległ całkowitemu załamaniu.[...]
Ciąg dalszy artykułu w linku źródłowym.
https://pomorska.pl/rynkiem-matrymonial … 1-17201185
Socjolog z tytułami twierdzi że:
Rozumiem że dodanie "z tytułami" ma na celu zwiększenie wiarygodności tegoż artykułu?
Ten artykuł nawet nie sugeruje żadnych rozsądnych rozwiązań ("powinni się tym zająć politycy", ale jak, to już Bóg wie), + porównuje sytuację w Polsce do Chin i ichniejszej polityki jednego dziecka. Nie ma to kompletnie sensu.
Socjolog z tytułami twierdzi że:
Rozumiem że dodanie "z tytułami" ma na celu zwiększenie wiarygodności tegoż artykułu?
Ten artykuł nawet nie sugeruje żadnych rozsądnych rozwiązań ("powinni się tym zająć politycy", ale jak, to już Bóg wie), + porównuje sytuację w Polsce do Chin i ichniejszej polityki jednego dziecka. Nie ma to kompletnie sensu.
Gość z tytułem, to nie żulik spod sklepu, tudzież ludek z internetów
A niby jakie rozwiązania miałby ten artykuł sugerować?? Obowiązkowy przydział baby/chłopa, import? Tu nie ma dobrego patentu i tyle. Zaś sytuacja sama się rozwiąże, prowincja wymrze i tyle w temacie.
Na tzw. "gości z tytułami" też trzeba uważać. Nie każdy jest (wybitnym) autorytetem w swojej dziedzinie. Czasami wręcz bywają wręcz tacy mocno kontrowersyjni...
Na tzw. "gości z tytułami" też trzeba uważać. Nie każdy jest (wybitnym) autorytetem w swojej dziedzinie. Czasami wręcz bywają wręcz tacy mocno kontrowersyjni...
Pełna zgoda.
Jedynie co mi w tym artykule trochę nie pasuje to fakt iż jest tam sugestia jakoby w dużym mieście (np: Warszawa) była realna szansa na znalezienie dziewczyny/żony a sam problem samotności tyczy się głównie mniejszych miejscowości.
Uważam iż w przypadku mężczyzny duże miasto w niczym nie ułatwia a nawet wręcz przeciwnie ponieważ jest tak czy siak spora nadwyżka mężczyzn, mowa też o osobach z innych krajów.
Generalnie rzecz biorąc ktoś u góry powinien problem rozwiązać w ten sposób aby do naszego kraju sprowadzić jak największą ilość kobiet z innych krajów (Ukraina czy Syria itp) a z kolei nachodźców płci męskiej np z Ukrainy w trybie natychmiastowym deportować do swojego kraju aby go bronili.
Jeśli wierzyć innym źródłom(choć na to trzeba uważać), to akurat w dużych miastach jest więcej kobiet, bo niby młodzi faceci częściej zostają na ojcowiźnie a młode kobiety wybierają karierę w mieście..Hmm, nie byłbym tego aż tak bardzo pewien, ale akurat Warszawa uchodziła do niedawna za najabrdziej sfeminizowane polskie duże miasto..
rakastankielia napisał/a:jjbp napisał/a:A co jakbyś zatem poznawał ludzi przez neta, ale w swojej okolicy? I później przenosił te kontakty do świata rzeczywistego? Próbowałeś?
Próbowałem, nie wychodziło.
Co to znaczy nie wychodziło? Za pomocą jakich stron/kanałów komunikacyjnych udaje Ci się poznawać ludzi online na drugim końcu kraju, ale nie w swojej okolicy? Jesteś studentem więc musisz mieszkać w okolicy większej aglomeracji, a tam gdzie uczelnie wyższe, tam i dużo mlodych nowych ludzi, z których 99% w jakiś sposób obecna jest w sieci. Co to jest za sposób/strona/portal którzy działa na większych dystansach, ale zawodzi na krótszych?
No tych znajomych z drugiego końca kraju poznałem na takiej grupce na messengerze do nauki konkretnego języka, przy czym to międzynarodowa grupka, w której są zarówno rodzimi użytkownicy tego języka, jak i osoby uczące się go. O ile z resztą osób z tej grupy jeszcze nie spotkałem się na żywo ze względu na odległość, to jednak z nimi się kilka razy udało. Mieszkam na Śląsku.
A ja myślę, Raka, że w takim razie trochę przesadzasz z tym, że wszyscy Cię odrzucają. Skoro masz znajomych mieszkających dalej, masz znajomych w pracy, miałeś też tych spoza Polski plus udało Ci się ostatnio spotkać z ludźmi poznanymi przez net, to to jest bardzo dalekie od "nikt ze mną nie chce nawet pogadać".
Owszem, masz problem, bo nie masz się z kim ot tak spotkać. Tylko wyobrażam sobie, że gdybyś zbliżył się do kogoś, kto nie byłby bardzo towarzyski albo był np. parę lat starszy czy miał dziewczynę, dzieci itp. i mógł się z Tobą spotkać raz na miesiąc czy dwa, to nadal byś marudził, że nikt nie chce... To trochę tak, jakby Krzyś zakochał się bez wzajemności w Ani i płakał, że nikt go nie chce, a nie zauważał przy tym maślanych oczu, które robią do niego trzy inne koleżanki.
Tak bywa. Nie zawsze zainteresuje się (w dowolnym znaczeniu) Tobą ten, kogo byś sobie życzył. Albo zmień sposób działania i/lub wykorzystaj to, co masz. Zbliż się do ludzi z pracy, zaproś znajomych z drugiego końca Polski na imprezę, wróć na siłownię, ale na jakieś zorganizowane zajęcia, zaangażuj się w coś (wolontariat? nowe hobby?), kombinuj, skoro wcale nie jest tak, że odrzucają Cię wszyscy.
No nie powiedziałbym, że jest dalekie. Nie mam normalnego życia towarzyskiego, jak inni ludzie w moim wieku. Gdyby ten ktoś miał dziewczynę i dzieci i mógł spotkać się raz na dwa miesiące, to nie miałbym problemu, to zrozumiałe, a i tak miałbym kogoś, z kim mógłbym spędzać czas, więc byłoby to wystarczające. Kto tu mówi o zainteresowaniu się kogoś, kogo bym sobie życzył? Do relacji koleżeńskiej nie wymagam wiele.
A mi przyszły do głowy dwa pomysły na poznanie ludzi na żywo, i to niemal gwarantujące, że nieznajomy na starcie będzie nastawiony na konwersacje z Tobą i nie będzie odpowiadał półsłówkami.
Otóż pisałes że mówisz w 4 językach i chyba się językami interesujesz, prawda? Moje pomysły:
1) Ogłoszenia typu "nauczę języka X w zamian za język Y". Zazwyczaj wrzucane przez stosunkowo młode osoby które może nie chcą bulić na lekcje z lektorem. Cześć z nich szuka na przykład konwersacji, zamiast wspólnego tłuczenia gramy co zajęcia, bo chce się zwyczajnie 'rozgadać' przed egzaminem, erazmusem, czy czym tam innym. Mówisz ciągle że jesteś fajnym rozmówcą, ale nikt Ci nie daje szansy, to proszę bardzo, tu masz przynajmniej jedna godzinę która trzeba razem o czymś przegadać, więc masz okazję na wykazanie się że jesteś przyjemną osobą z tematami do rozmowy i kto wie, może się to przerodzi w koleżeństwo. Ja mając zajęcia 1:1 z lektorem przez blisko rok koniec końców się z nim zakumplowalam i kontakt mamy do dziś. Jak się nie uda to przynajmniej podszkolisz sobie jakiś język.
2) Kilka lat temu sama uczyłam się pewnego języka obcego, i doszły mnie sluchy, że w mieście gdzie wówczas mieszkałam organizowane były co dwa tygodnie spotkania użytkowników tegoż języka. Główne założenie było po prostu pogadać sobie w języku X i trochę się pointegorwać z ludźmi. Uczestnikami byli albo imigranci żyjący w Polsce, dla których ów język był ojczystym (podobno obcokrajowcy są do Ciebie dobrze nastawieni), ale i Polacy którzy opanowali ten język na poziome umożliwiającym w miarę swobodną konwersację i chcieli po prostu mieć z nim stały kontakt (a więc osoby przychodzące z nastawieniem na dialog i poznawanie się, a nie siedzenie samotnie w słuchawkach i odburkiwanie półsłówkami). Spotkania były chyba różnej wielkości, w zależności kto akurat się zgłosił i w różnej formie, ale zawsze takiej która sprzyjała rozmowie - kawa, drinki, wspólny wypad na obiad. Może nie trafisz na bliższe znajomości za pierwszym razem, ale jak przejdziesz się kilka razy to jest szansa że z kimś w pewnym momencie zaskoczy albo regularni bywalcy wezmą Cię pod swoje skrzydła. A w najgorszym wypadku znowuż - przynajmniej podszkolisz językCo Ty na takie rozwiązania?
O tym też pomyślałem.
Jeśli chodzi o opcję pierwszą, to nie wiem, czy nadaję się, by kogoś uczyć, też nie jest tak, że perfekcyjnie władam tymi językami, ale jest to do rozważenia. Próbowałem kiedyś nawiązać kontakt przez aplikację Tandem, choć to akurat międzynarodowa - czyli chciałem pogadać z osobami uczącymi się polskiego i znającymi język, którego się uczę, ale również każdy ignorował moje wiadomości. Jeśli chodzi o rozmowę z Polakami, którzy znają interesujący mnie język i uczą się języka, który znam ja - nie do końca wiem, gdzie tego szukać, próbowałem kiedyś na grupce językowej, ale nikt się nie zgłosił. Języki, które znam, nie są raczej zbyt popularne w Polsce, więc też trudno byłoby znaleźć kogoś, kto chce się ich uczyć, a jeszcze żeby znał te, które mnie interesują, to już w ogóle szansa jeden na milion.
Co do opcji drugiej, nie kojarzę takich wydarzeń poświęconych konkretnemu językowi, ale wiem, że odbywają się spotkania, na których można mówić w różnych językach. Kilka razy tam byłem, choć od dłuższego czasu nie, ponieważ w zeszłym semestrze termin tych spotkań średnio mi pasował. Może jak teraz się plan zmieni, to dam radę częściej. Niemniej jednak, nawet jeśli zdarzało mi się z kimś pogadać, to były to jednorazowe rozmowy, z których nic nie wynikło. Nigdzie też nie powiedziałem, że "obcokrajowcy są dobrze nastawieni" - za granicą miałem dobry kontakt również z Polakami.
Zapewne "nikt" to zbiór kobiet atrakcyjnych dla Raki.
Raka ma poważny problem, bo nie spełnia kryteriów stawianych przez kobiety. A są nimi wygląd, tu sprawa jest jasna i oczywista. Status - rozumiany jako pozycja w grupie i możliwość szybkiego awansu kobiety, tu już chodzi typowo o kaskę i zgromadzone dobra. Z tym wiąże się również zaradność. I na koniec (a może na początek) dawane emocje, seks. Co ciekawe wiele kobiet mówi o inteligencji, ale tutaj sprawa dyskusyjna. Nie chce mi się na temat rozwodzić tutaj. Tu już Raka by się pewnie załapał, bo jest inteligentny, no ale właśnie to kryterium, nie jest najważniejsze. Wygląd, status, zaradność, emocje. Tu leży i nie ma szans u kobiet.
Otóż... nie. Nie chodzi wszak tylko o związki, ale o jakiekolwiek relacje. Mógłbym się zaprzyjaźnić z nieatrakcyjną dziewczyną, zresztą takich jest naprawdę niewiele. Zdecydowana większość kobiet jest dla mnie wystarczająco atrakcyjna, by rozważać związek z nimi.
Powiem Ci Raka że ciężko Ci doradzić bo notorycznie zamiast szukać sposobu szukasz powodu.
Powiem Ci Raka że ciężko Ci doradzić bo notorycznie zamiast szukać sposobu szukasz powodu.
Nie masz racji. Szukam sposobu, ale żaden nie działa.
No nie powiedziałbym, że jest dalekie. Nie mam normalnego życia towarzyskiego, jak inni ludzie w moim wieku. Gdyby ten ktoś miał dziewczynę i dzieci i mógł spotkać się raz na dwa miesiące, to nie miałbym problemu, to zrozumiałe, a i tak miałbym kogoś, z kim mógłbym spędzać czas, więc byłoby to wystarczające. Kto tu mówi o zainteresowaniu się kogoś, kogo bym sobie życzył? Do relacji koleżeńskiej nie wymagam wiele.
No jednak masz jakieś życzenia, bo ci znajomi, których masz, Cię nie satysfakcjonują.
A co by Ci dał kolega od spotkań raz na dwa miesiące? 6 razy w roku, a pozostałą część nadal byłbyś sam. Dlatego uważam, że dalej byś wtedy narzekał, że "nikt Cię nie chce poznać", a ten kolega dołączyłby do szeregów znajomych z pracy, z zagranicy, z drugiego końca Polski, ze spotkań z internetu, czyli przestałby się liczyć.
Sorry, ale ja naprawdę przestaję rozumieć, jaki jest problem, skoro masz tych znajomych z pracy chociażby. Twoja decyzja, że nie próbujesz się do nich zbliżyć, a skupiasz się na tym, że jacyś tam inni przypadkowi ludzie nie chcą zbliżyć się do Ciebie.
rakastankielia napisał/a:No nie powiedziałbym, że jest dalekie. Nie mam normalnego życia towarzyskiego, jak inni ludzie w moim wieku. Gdyby ten ktoś miał dziewczynę i dzieci i mógł spotkać się raz na dwa miesiące, to nie miałbym problemu, to zrozumiałe, a i tak miałbym kogoś, z kim mógłbym spędzać czas, więc byłoby to wystarczające. Kto tu mówi o zainteresowaniu się kogoś, kogo bym sobie życzył? Do relacji koleżeńskiej nie wymagam wiele.
No jednak masz jakieś życzenia, bo ci znajomi, których masz, Cię nie satysfakcjonują.
A co by Ci dał kolega od spotkań raz na dwa miesiące? 6 razy w roku, a pozostałą część nadal byłbyś sam. Dlatego uważam, że dalej byś wtedy narzekał, że "nikt Cię nie chce poznać", a ten kolega dołączyłby do szeregów znajomych z pracy, z zagranicy, z drugiego końca Polski, ze spotkań z internetu, czyli przestałby się liczyć.
Sorry, ale ja naprawdę przestaję rozumieć, jaki jest problem, skoro masz tych znajomych z pracy chociażby. Twoja decyzja, że nie próbujesz się do nich zbliżyć, a skupiasz się na tym, że jacyś tam inni przypadkowi ludzie nie chcą zbliżyć się do Ciebie.
Nie chodzi o to, że mnie nie satysfakcjonują. Po prostu normalne osoby w moim wieku mają jakieś życie towarzyskie, regularnie spotykają się z ludźmi, wychodzą razem na piwo, koncerty, chodzą na imprezy czy domówki itd. Ja tego nie mam.
Znajomi z pracy - spoko, ale chciałbym mieć znajomych w swoim wieku. Znajomi z drugiego końca Polski - spoko, ale regularne spotkania nie wchodzą w grę.
Strony Poprzednia 1 … 23 24 25 26 27 … 32 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Być Chadem?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024