Shinigami napisał/a:SaraS napisał/a:Mam kolegę z ZA, też funkcjonuje normalnie, ale to, co on uważa za normalne, koło normy często nie stało.
Przy czym mnie akurat to bardziej bawi, ale może dlatego, że nie jestem z nim w związku, bo na co dzień to mogłoby być męczące. Z drugiej strony nie byłoby to raczej dla mnie taką bezwzględną przeszkodą dla związku, raczej... niedogodnością, ale wiem, że dla kobiet (tych niewielu, które do siebie dopuścił) granicą jest koleżeństwo i absolutnie nie widziałyby w nim partnera. Z drugiej strony on też związku nie szuka, więc win - win. 
Mogłabyś dokładniej opisać zachowania tego kolegi i jakieś przykłady tego co on uznaje za normalne, a co dla większości ludzi nie jest? Na prawdę mnie to zaciekawiło i chciałbym sprawdzić czy ja też mam tego typu odchyły od normy.
Hm. Oglądałeś BBT? Sheldon Cooper w pełnej krasie. Łącznie z ulubionym miejscem, genialnym umysłem i - mimo wszystko - sympatią do przyjaciół.
A jesli nie oglądałeś, to proszę. Najbardziej i najczęściej widać to po tym, co i jak mówi, a co trudno opisać na forum. Do wielu spraw podchodzi jakby dziecinnie, przejmuje się o wiele za bardzo, jakiś drobiazg potrafi przeżywać i opowiadać o nim przez kwadrans. Np. kiedyś w knajpie zamówił jakieś danie, w którym jednym ze składników były pieczarki, kelnerka przyjęła, facet za nim zamówił coś innego, ale też z pieczarkami i kelnerka poinformowała go, że pieczarek nie ma. Wtedy - niech już będzie - Sheldon
spytał o te pieczarki, że u niego też są, czy wystarczy, co zamierzała zrobić itd. Ona powiedziała, że w tym, co zamówił, zamieniliby na inne grzyby, a on, że on by tego nie zjadł, że jak tak można, że chce zmienić zamówienie itd. No i zmienił, miał przy tym rację, jasne, ale całe to trochę histeryczne "ja bym tego nie zjadł" + opowiadanie o tym przez kilkanaście minut, z wielkim przejęciem oczywiście... To było trochę za dużo jak na fakt, że mógłby znaleźć w daniu grzyby.
Zresztą z jedzeniem często miał jakieś fanaberie, do większości knajp nie pójdzie "bo nie", nawet jeśli w nich jeszcze nie był, wszystko załatwiane mocno po dziecięcemu, "ja tam nie będę jadł!", takie tupanie nóżkami bez zwracania uwagi na towarzyszy.
Miał też dziwne podejście do seksu i relacji. Z jednej strony trochę jak zawstydzony dzieciak, trochę hihi, trochę "weźcie, przestańcie" w odpowiedzi na jakieś dwuznaczne żarty czy droczenie się, a z drugiej potrafił nagle bez związku z tematem wyskoczyć z informacją, że on jeszcze nigdy seksu nie uprawiał.
Albo zacząć rozważania typu: "Basia ma męża i troje dzieci, to wiemy, że Basia przynajmniej 3x seks uprawiała, a Sara ma partnera, ale nie ma dzieci, to nie wiadomo". XD
No, różne rzeczy jeszcze bywały dziwne, ale raczej do przejścia. Trochę inne podejście do dotykania, niechęć do poznawania nowych osób, do wychodzenia do ludzi (np. w sklepie) itd. Ale to raczej drobiazgi, najbardziej zwracały uwagę różne rzeczy, które mówił i dziecięce zachowania, które pojawiały się, jak mu coś nie odpowiadało (np. długie opowieści o tym, dlaczego w kinie w X są złe fotele i on tam nie będzie chodził).
Natomiast to też nie tak, że on był taki przez cały czas (bo trochę się głupio czuję, wygląda, jakbym obsmarowywała kogoś, kogo nie lubię). Nie. Ja go właśnie bardzo lubię, przez większość czasu dało się z nim fajnie pogadać, zwłaszcza że mamy wspólne zainteresowania, o których on ma zdecydowanie większą wiedzę, więc ja akurat (przez większość czasu
) lubię go słuchać, lubię z nim spędzać czas, ale, no... trzeba być gotowym na niespodzianki. 