Być Chadem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 17 18 19 20 21 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,171 do 1,235 z 2,042 ]

1,171

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
M!ri napisał/a:

NO ma taki sam mindset jak forumowe piwniczaki. Oni biedni z góry odrzucani za brak kwadratowej szczęki, a on biedny niesprawiedliwie odrzucany za niskie zarobki. Wszyscy przekonani, że im się kobieta należy.

Nie uważam, że kobieta mi się należy, ale przeciętny wygląd to jeszcze nie powód, żeby każda z góry mnie odrzucała i nie była zainteresowana nawet koleżeńską relacją.

Jeżeli żadna nie chce nawet zostać Twoją koleżanką to zapewniam Cię że nie o wygląd chodzi. Kobiet nie interesuje czy ich kolega jest łysy, ma garba czy trzy nogi.

O charakter tym bardziej nie, bo go nie znają i nie chcą poznać.

Zobacz podobne tematy :

1,172 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 13:37:39)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

A co zademonstrowałam? I dlaczego uważasz, że jestem/byłam odpowiedzialna za ich poczucie własnej wartości? To oni mieli problem, jeśli poczucia własnej wartości szukali na zewnątrz. Co miałam zrobić Twoim zdaniem? Zwolnic się z pracy? A może przekwalifikować, żeby ich poczucie własnej wartości moim kosztem wróciło na właściwe tory? To nie ja ich uważałam za gorszych w stosunku do mnie. To oni sami siebie za takich uważali.

Są różne typy ludzi, z różnymi źródłami poczucia własnej wartości. Potrzebują różnych rzeczy do tego realizować cel: na jednych działa totalne zgnojenie, na innych najlepiej (to pogardliwie określane przez niektóre kobiety, także tutaj) pogłaskanie po główce.

Co miałaś zrobić? Może próbować zrozumieć, wyjaśnić i uspokoić że ich obawy nie są uzasadnione, a nie wyśmiać.
Twoja "analiza" bije po oczach jakimś chłodem, bezdusznością, totalnym brakiem emocji, jakby wydała ją królowa lodu a nie normalna, czująca kobieta, zero empatii. Zimna, wręcz "gadzia" analiza...

Co więcej, pewne jej elementy (może i całość) wyglądały w stylu " jesteś jaki jesteś, masz przejebane, już z tego nie wyjdziesz" (jak to zamknięte koło że facet ma przez niskie poczucie własnej wartości cechy, które... skutecznie uniemożliwią mu awans i lepszą kasę, a więc i podniesienie własnej wartości. Czyli: tak już jesteś, zostaje ci tylko pogodzić się z tym albo sznur/pochlastanie się.

Po takich analizach jak Twoja w wykonaniu psychoterapeutów to praktycznie idę o zakład że odsetek samobójstw wśród facetów by wzrósł.

Nie. Wcale to tak nie wyglądało. Skąd Ty te domysły bierzesz? Tak, tak. Wyjaśnienie. Czego? Punkt odniesienia jeśli chodzi o poczucie własnej wartości każdy człowiek powinien mieć w sobie. Taki kompas.
I napiszę raz jeszcze: To nie ja ich uważałam za gorszych w stosunku do mnie. To oni sami siebie za takich uważali. I z pewnością większą korzyść przyniosłoby im, gdyby choć połowę energii, którą spożytkowali na próbie obniżenia mojego poczucia własnej wartości włożyli  w podniesienie własnych kwalifikacji zawodowych.

Klasyka w takich akcjach wink

Na którymś etapie było po prostu chłodna, spokojna i pozbawiona jakichkolwiek skrupułów odpowiedź  z Twojej strony na jedno z dwóch zdań partnera:

Wariant A: No nieco szczęśliwy układ ci w tym pomógł... Odpowiedź: Nie, mam po prostu kwalifikacje znacznie wyższe od twoich.
Wariant B: To co, pewnie uważasz że jestem gorszy? Odpowiedź: Tak. Twoje kwalifikacje są bezsprzecznie niższe od moich.

A z tym poczuciem wartości w sobie, to TWOJA interpretacja, która w wypadku jednych się sprawdza, innych - nie. Bo nie każdy musi tego źródła szukać w tym samym miejscu.

1,173 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-01-26 13:38:09)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

@rakastankielia
To jest ten jeden raz na rok, kiedy zgodzę się z M!ri: kobieta do bycia koleżanką nie ma praktycznie żadnych wymagań, wystarczy że facet jej nie wkurza w rozmowie i da z nim o czymkolwiek (nie wciągające do głębokiej ekscytacji rozmowy, bo te mogą być nawet przepustką do czegoś więcej; o czymkolwiek) pogadać.

Ze mną da się o wielu rzeczach pogadać, tylko najpierw trzeba chcieć, a one nie zamieniają ze mną ani jednego słowa (a więc nawet nie mam okazji ich wkurzać).

Tutaj musisz je albo czymś zdecydowanie irytować w sposobie bycia albo masz coś tak irytującego w wyglądzie/woni albo (i to może być bardzo prawdopodobne) Twoja zgoda na zostanie betaorbiterem  (który w życiu nie zadowoli się docelowo rolą kolegi i będzie konsekwentnie czekał na dopuszczenie na wyższy poziom) jest tak nachalna i tak bije po oczach że żadna nie zamierza się na to decydować.

Ależ ja się nie zgadzam na bycie "betaorbiterem". Po prostu chcę poznać tę dziewczynę. Jeśli jest w związku, to możemy być znajomymi. Jeśli mi się nie podoba (albo ja jej), również. Ale jeśli w przyszłości znajomość przerodzi się w związek, to nawet lepiej. Tylko że nawet do tego pierwszego etapu nie dochodzi. I nie, nie jestem nachalny.

1,174

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie uważam, że kobieta mi się należy, ale przeciętny wygląd to jeszcze nie powód, żeby każda z góry mnie odrzucała i nie była zainteresowana nawet koleżeńską relacją.

Jeżeli żadna nie chce nawet zostać Twoją koleżanką to zapewniam Cię że nie o wygląd chodzi. Kobiet nie interesuje czy ich kolega jest łysy, ma garba czy trzy nogi.

O charakter tym bardziej nie, bo go nie znają i nie chcą poznać.

Żeby poznać czyjś charakter wystarczy osobnika poobserwać jak się zachowuje.

1,175

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
M!ri napisał/a:

Jeżeli żadna nie chce nawet zostać Twoją koleżanką to zapewniam Cię że nie o wygląd chodzi. Kobiet nie interesuje czy ich kolega jest łysy, ma garba czy trzy nogi.

O charakter tym bardziej nie, bo go nie znają i nie chcą poznać.

Żeby poznać czyjś charakter wystarczy osobnika poobserwać jak się zachowuje.

Moje zachowanie nie odstaje od normy. Poza tym nie powiesz mi, że pierwszego dnia np. na studiach, one już widzą, co i jak. Tym bardziej, że jeśli już przypadkiem kogoś poznam, to jakoś okazuje się, że wszystko ze mną w porządku.

1,176

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:

Ależ ja się nie zgadzam na bycie "betaorbiterem". Po prostu chcę poznać tę dziewczynę. Jeśli jest w związku, to możemy być znajomymi. Jeśli mi się nie podoba (albo ja jej), również. Ale jeśli w przyszłości znajomość przerodzi się w związek, to nawet lepiej. Tylko że nawet do tego pierwszego etapu nie dochodzi. I nie, nie jestem nachalny.

Aha, czyli ciągle o portalu tylko piszesz? No to jednak zostają tylko dwie rzeczy: wygląd albo wygląd plus brak umiejętności zaintrygowania rozmową albo... cytowany fragment daje jednak jeszcze jedną możliwość: odstraszająca wręcz desperacja.

1,177

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Czy wobec tego, jeśli dorównywaliby Tobie zarobkami i stanowiskiem, wszystko potoczyłoby się dobrze, a związek by przetrwał, tak? Pieniądze i większa władza sprawiłyby, że nie czuliby się " gorsi"? Glupotą byłoby zmiana Twojej pracy na inną, żeby partner nie czuł różnicy między Wami, to oczywiste.
Hmmm...no nie wiem. Myślę, że na scenę wchodzi " standard życia". Jeśli jedno chce jeżdzić Maserati, i do opla nie wsiądzie, a drugie ma kompleks, że to nie jego Maserati, to faktycznie z takiego związku nic nie będzie.

A gdzie ja tak napisałam? Wyciągasz niewłaściwe wnioski z mojej wypowiedzi. Tamte związki miały szansę przetrwać, gdyby moi partnerzy nie próbowali obniżać mojego poczucia własnej wartości, w chory sposób ze mną rywalizować. I nie, nie chodzi o "standard życia", bo bez względu na zarobki nigdy nie kupiłabym Maserati ani torebki od Louis Vuitton. To zbędne wydatki w mojej ocenie. Pieniądze można lepiej spożytkować, odłożyć dzieciom itp.

Cieszy mnie ta torebka smile Ale,  ci partnerzy- nie mogli znieścć, że w pewnych kwestiach Tobie nie dorównują, tak? A tak było? W sensie zajmowanych stanowisk, i zarobków?  Jeśli nie mogą tego przeskoczyć, i próbują jakichś chorych chwytów, to zrozumiałe, że związek nie przetrwa. Czyli wniosek, ze powinni mieć status równy Tobie?  A co, jakby facet nie miałby tych problemów, i nie posiadał ambicji doganiania Ciebie? I nie, nie chodzi mi o siedzenie na zasiłku, czy pasożytowanie. Co Ty na to? pognialabys chłopa do wyścigu o więcej i więcej?

1,178

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ależ ja się nie zgadzam na bycie "betaorbiterem". Po prostu chcę poznać tę dziewczynę. Jeśli jest w związku, to możemy być znajomymi. Jeśli mi się nie podoba (albo ja jej), również. Ale jeśli w przyszłości znajomość przerodzi się w związek, to nawet lepiej. Tylko że nawet do tego pierwszego etapu nie dochodzi. I nie, nie jestem nachalny.

Aha, czyli ciągle o portalu tylko piszesz? No to jednak zostają tylko dwie rzeczy: wygląd albo wygląd plus brak umiejętności zaintrygowania rozmową albo... cytowany fragment daje jednak jeszcze jedną możliwość: odstraszająca wręcz desperacja.

Nie tylko o portalu, skąd te przypuszczenia? Akurat rozmowę potrafię prowadzić, tylko druga strona też musi być zainteresowana.

Nie jestem desperatem.

1,179

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Ależ ja się nie zgadzam na bycie "betaorbiterem". Po prostu chcę poznać tę dziewczynę. Jeśli jest w związku, to możemy być znajomymi. Jeśli mi się nie podoba (albo ja jej), również. Ale jeśli w przyszłości znajomość przerodzi się w związek, to nawet lepiej. Tylko że nawet do tego pierwszego etapu nie dochodzi. I nie, nie jestem nachalny.

Aha, czyli ciągle o portalu tylko piszesz? No to jednak zostają tylko dwie rzeczy: wygląd albo wygląd plus brak umiejętności zaintrygowania rozmową albo... cytowany fragment daje jednak jeszcze jedną możliwość: odstraszająca wręcz desperacja.

Nie tylko o portalu, skąd te przypuszczenia? Akurat rozmowę potrafię prowadzić, tylko druga strona też musi być zainteresowana.

Nie jestem desperatem.

Taki tekst jak mi napisałeś post wyżej może być odebrany jako desperacja.

1,180

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Aha, czyli ciągle o portalu tylko piszesz? No to jednak zostają tylko dwie rzeczy: wygląd albo wygląd plus brak umiejętności zaintrygowania rozmową albo... cytowany fragment daje jednak jeszcze jedną możliwość: odstraszająca wręcz desperacja.

Nie tylko o portalu, skąd te przypuszczenia? Akurat rozmowę potrafię prowadzić, tylko druga strona też musi być zainteresowana.

Nie jestem desperatem.

Taki tekst jak mi napisałeś post wyżej może być odebrany jako desperacja.

Nie widzę tu desperacji. To chyba logiczne, że w nowym otoczeniu chcę kogoś poznać, choćby nawet do koleżeńskiej relacji. Nie musi być ta konkretna osoba. Po prostu zagaduję w celu nawiązania relacji, a co potem z tego wyniknie, to się okaże.

1,181

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:
Nambi napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Czy wobec tego, jeśli dorównywaliby Tobie zarobkami i stanowiskiem, wszystko potoczyłoby się dobrze, a związek by przetrwał, tak? Pieniądze i większa władza sprawiłyby, że nie czuliby się " gorsi"? Glupotą byłoby zmiana Twojej pracy na inną, żeby partner nie czuł różnicy między Wami, to oczywiste.
Hmmm...no nie wiem. Myślę, że na scenę wchodzi " standard życia". Jeśli jedno chce jeżdzić Maserati, i do opla nie wsiądzie, a drugie ma kompleks, że to nie jego Maserati, to faktycznie z takiego związku nic nie będzie.

A gdzie ja tak napisałam? Wyciągasz niewłaściwe wnioski z mojej wypowiedzi. Tamte związki miały szansę przetrwać, gdyby moi partnerzy nie próbowali obniżać mojego poczucia własnej wartości, w chory sposób ze mną rywalizować. I nie, nie chodzi o "standard życia", bo bez względu na zarobki nigdy nie kupiłabym Maserati ani torebki od Louis Vuitton. To zbędne wydatki w mojej ocenie. Pieniądze można lepiej spożytkować, odłożyć dzieciom itp.

Cieszy mnie ta torebka smile Ale,  ci partnerzy- nie mogli znieścć, że w pewnych kwestiach Tobie nie dorównują, tak? A tak było? W sensie zajmowanych stanowisk, i zarobków?  Jeśli nie mogą tego przeskoczyć, i próbują jakichś chorych chwytów, to zrozumiałe, że związek nie przetrwa. Czyli wniosek, ze powinni mieć status równy Tobie?  A co, jakby facet nie miałby tych problemów, i nie posiadał ambicji doganiania Ciebie? I nie, nie chodzi mi o siedzenie na zasiłku, czy pasożytowanie. Co Ty na to? pognialabys chłopa do wyścigu o więcej i więcej?

Ja tutaj bym miał jeszcze jedno pytanie do Nambi, odnośnie tych sytuacji. Czy wyglądało to mniej więcej podobnie do tego:

Facet: "Uważasz mnie za gorszego od siebie?!"
Kobieta: "Kochanie, ależ absolutnie nie! Jest bardzo wiele rzeczy, które w tobie cenię, które mi się podobają jak (tu wymienia) i czymś tam mogę być trochę lepsza, ale i Ty masz miejsca, w których możesz błysnąć."

Czy raczej w tym duchu:
Facet: "Uważasz mnie za gorszego od siebie?!"
Kobieta: "Jeśli tak uważasz, to jest to twój problem, nie mój"


Ten drugi przypadek raczej utwierdza faceta w przekonaniu że kobieta może go uznawać za gorszego  niż oddala jego obawy.

1,182

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Są różne typy ludzi, z różnymi źródłami poczucia własnej wartości. Potrzebują różnych rzeczy do tego realizować cel: na jednych działa totalne zgnojenie, na innych najlepiej (to pogardliwie określane przez niektóre kobiety, także tutaj) pogłaskanie po główce.

Co miałaś zrobić? Może próbować zrozumieć, wyjaśnić i uspokoić że ich obawy nie są uzasadnione, a nie wyśmiać.
Twoja "analiza" bije po oczach jakimś chłodem, bezdusznością, totalnym brakiem emocji, jakby wydała ją królowa lodu a nie normalna, czująca kobieta, zero empatii. Zimna, wręcz "gadzia" analiza...

Co więcej, pewne jej elementy (może i całość) wyglądały w stylu " jesteś jaki jesteś, masz przejebane, już z tego nie wyjdziesz" (jak to zamknięte koło że facet ma przez niskie poczucie własnej wartości cechy, które... skutecznie uniemożliwią mu awans i lepszą kasę, a więc i podniesienie własnej wartości. Czyli: tak już jesteś, zostaje ci tylko pogodzić się z tym albo sznur/pochlastanie się.

Po takich analizach jak Twoja w wykonaniu psychoterapeutów to praktycznie idę o zakład że odsetek samobójstw wśród facetów by wzrósł.

Nie. Wcale to tak nie wyglądało. Skąd Ty te domysły bierzesz? Tak, tak. Wyjaśnienie. Czego? Punkt odniesienia jeśli chodzi o poczucie własnej wartości każdy człowiek powinien mieć w sobie. Taki kompas.
I napiszę raz jeszcze: To nie ja ich uważałam za gorszych w stosunku do mnie. To oni sami siebie za takich uważali. I z pewnością większą korzyść przyniosłoby im, gdyby choć połowę energii, którą spożytkowali na próbie obniżenia mojego poczucia własnej wartości włożyli  w podniesienie własnych kwalifikacji zawodowych.

Klasyka w takich akcjach wink

Na którymś etapie było po prostu chłodna, spokojna i pozbawiona jakichkolwiek skrupułów odpowiedź  z Twojej strony na jedno z dwóch zdań partnera:

Wariant A: No nieco szczęśliwy układ ci w tym pomógł... Odpowiedź: Nie, mam po prostu kwalifikacje znacznie wyższe od twoich.
Wariant B: To co, pewnie uważasz że jestem gorszy? Odpowiedź: Tak. Twoje kwalifikacje są bezsprzecznie niższe od moich.

A z tym poczuciem wartości w sobie, to TWOJA interpretacja, która w wypadku jednych się sprawdza, innych - nie. Bo nie każdy musi tego źródła szukać w tym samym miejscu.

Obiecuję sobie, że ostatni raz odnoszę się do Twoich głupot. Żadnych tego typu rozmów nie było. Jak Ty to sobie wyobrażasz? Że mówiłam partnerowi, ze mam od niego wyższe kwalifikacje zawodowe???? A po jaką cholerę? Co by mi to miało dać? Dobrze się czujesz? To IM, A NIE MNIE przeszkadzało, że nie mają takiej pracy/stanowiska/umiejętności jak ja. Mnie to nie obchodziło. Cieszyłam się, że się spełniam zawodowo,  że jestem w związku z tym konkretnym mężczyzną. Tyle, że ten mężczyzna zaczynał mieć problem. Gdyby miał zdrowe poczucie własnej wartości, to sam spełniał by się w pracy takiej jaką miał, albo może poszukałby sobie ciekawszej albo mniej pochłaniającej czas albo lepiej/gorzej płatnej. Jakiejkolwiek, jaka by go satysfakcjonowała. W ogóle temat w różnicy zarobków, stanowisk, rodzaju pracy itp. w naszym związku by go nie zajmował. To nie ja z tych różnic robiłam temat, tylko oni. I to w jaki sposób radzili sobie z niskim poczuciem własnej wartości, bo radzili sobie moim kosztem, bezpardonowo. I nie, nie mówili: wiem, ze masz wyższe kwalifikacje. Przeciwnie. Próbowali mi na różnych polach umniejszać, manifestowali brak akceptacji itp.

I mylisz się. Człowiek źródło poczucia własnej wartości powinien mieć W SOBIE. Nie szukać jej potwierdzenia w uznaniu innych itp. Ty najwyraźniej masz je na zewnątrz i stąd te Twoje dziwne wywody.

1,183

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Nie. Wcale to tak nie wyglądało. Skąd Ty te domysły bierzesz? Tak, tak. Wyjaśnienie. Czego? Punkt odniesienia jeśli chodzi o poczucie własnej wartości każdy człowiek powinien mieć w sobie. Taki kompas.
I napiszę raz jeszcze: To nie ja ich uważałam za gorszych w stosunku do mnie. To oni sami siebie za takich uważali. I z pewnością większą korzyść przyniosłoby im, gdyby choć połowę energii, którą spożytkowali na próbie obniżenia mojego poczucia własnej wartości włożyli  w podniesienie własnych kwalifikacji zawodowych.

Klasyka w takich akcjach wink

Na którymś etapie było po prostu chłodna, spokojna i pozbawiona jakichkolwiek skrupułów odpowiedź  z Twojej strony na jedno z dwóch zdań partnera:

Wariant A: No nieco szczęśliwy układ ci w tym pomógł... Odpowiedź: Nie, mam po prostu kwalifikacje znacznie wyższe od twoich.
Wariant B: To co, pewnie uważasz że jestem gorszy? Odpowiedź: Tak. Twoje kwalifikacje są bezsprzecznie niższe od moich.

A z tym poczuciem wartości w sobie, to TWOJA interpretacja, która w wypadku jednych się sprawdza, innych - nie. Bo nie każdy musi tego źródła szukać w tym samym miejscu.

Obiecuję sobie, że ostatni raz odnoszę się do Twoich głupot. Żadnych tego typu rozmów nie było. Jak Ty to sobie wyobrażasz? Że mówiłam partnerowi, ze mam od niego wyższe kwalifikacje zawodowe???? A po jaką cholerę? Co by mi to miało dać? Dobrze się czujesz? To IM, A NIE MNIE przeszkadzało, że nie mają takiej pracy/stanowiska/umiejętności jak ja. Mnie to nie obchodziło. Cieszyłam się, że się spełniam zawodowo,  że jestem w związku z tym konkretnym mężczyzną. Tyle, że ten mężczyzna zaczynał mieć problem. Gdyby miał zdrowe poczucie własnej wartości, to sam spełniał by się w pracy takiej jaką miał, albo może poszukałby sobie ciekawszej albo mniej pochłaniającej czas albo lepiej/gorzej płatnej. Jakiejkolwiek, jaka by go satysfakcjonowała. W ogóle temat w różnicy zarobków, stanowisk, rodzaju pracy itp. w naszym związku by go nie zajmował. To nie ja z tych różnic robiłam temat, tylko oni. I to w jaki sposób radzili sobie z niskim poczuciem własnej wartości, bo radzili sobie moim kosztem, bezpardonowo. I nie, nie mówili: wiem, ze masz wyższe kwalifikacje. Przeciwnie. Próbowali mi na różnych polach umniejszać, manifestowali brak akceptacji itp.

I mylisz się. Człowiek źródło poczucia własnej wartości powinien mieć W SOBIE. Nie szukać jej potwierdzenia w uznaniu innych itp. Ty najwyraźniej masz je na zewnątrz i stąd te Twoje dziwne wywody.

Mogę mieć na zewnątrz i mam prawo mieć je na zewnątrz. Tyle. Jeśli sprawdza się zewnętrzne źródło, to jest tak samo dobre jak inne.

1,184

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Klasyka w takich akcjach wink

Na którymś etapie było po prostu chłodna, spokojna i pozbawiona jakichkolwiek skrupułów odpowiedź  z Twojej strony na jedno z dwóch zdań partnera:

Wariant A: No nieco szczęśliwy układ ci w tym pomógł... Odpowiedź: Nie, mam po prostu kwalifikacje znacznie wyższe od twoich.
Wariant B: To co, pewnie uważasz że jestem gorszy? Odpowiedź: Tak. Twoje kwalifikacje są bezsprzecznie niższe od moich.

A z tym poczuciem wartości w sobie, to TWOJA interpretacja, która w wypadku jednych się sprawdza, innych - nie. Bo nie każdy musi tego źródła szukać w tym samym miejscu.

Obiecuję sobie, że ostatni raz odnoszę się do Twoich głupot. Żadnych tego typu rozmów nie było. Jak Ty to sobie wyobrażasz? Że mówiłam partnerowi, ze mam od niego wyższe kwalifikacje zawodowe???? A po jaką cholerę? Co by mi to miało dać? Dobrze się czujesz? To IM, A NIE MNIE przeszkadzało, że nie mają takiej pracy/stanowiska/umiejętności jak ja. Mnie to nie obchodziło. Cieszyłam się, że się spełniam zawodowo,  że jestem w związku z tym konkretnym mężczyzną. Tyle, że ten mężczyzna zaczynał mieć problem. Gdyby miał zdrowe poczucie własnej wartości, to sam spełniał by się w pracy takiej jaką miał, albo może poszukałby sobie ciekawszej albo mniej pochłaniającej czas albo lepiej/gorzej płatnej. Jakiejkolwiek, jaka by go satysfakcjonowała. W ogóle temat w różnicy zarobków, stanowisk, rodzaju pracy itp. w naszym związku by go nie zajmował. To nie ja z tych różnic robiłam temat, tylko oni. I to w jaki sposób radzili sobie z niskim poczuciem własnej wartości, bo radzili sobie moim kosztem, bezpardonowo. I nie, nie mówili: wiem, ze masz wyższe kwalifikacje. Przeciwnie. Próbowali mi na różnych polach umniejszać, manifestowali brak akceptacji itp.

I mylisz się. Człowiek źródło poczucia własnej wartości powinien mieć W SOBIE. Nie szukać jej potwierdzenia w uznaniu innych itp. Ty najwyraźniej masz je na zewnątrz i stąd te Twoje dziwne wywody.

Mogę mieć na zewnątrz i mam prawo mieć je na zewnątrz. Tyle. Jeśli sprawdza się zewnętrzne źródło, to jest tak samo dobre jak inne.

Jak się u Ciebie sprawdza, to widać po Twoich postach.

1,185 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 14:30:47)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Obiecuję sobie, że ostatni raz odnoszę się do Twoich głupot. Żadnych tego typu rozmów nie było. Jak Ty to sobie wyobrażasz? Że mówiłam partnerowi, ze mam od niego wyższe kwalifikacje zawodowe???? A po jaką cholerę? Co by mi to miało dać? Dobrze się czujesz? To IM, A NIE MNIE przeszkadzało, że nie mają takiej pracy/stanowiska/umiejętności jak ja. Mnie to nie obchodziło. Cieszyłam się, że się spełniam zawodowo,  że jestem w związku z tym konkretnym mężczyzną. Tyle, że ten mężczyzna zaczynał mieć problem. Gdyby miał zdrowe poczucie własnej wartości, to sam spełniał by się w pracy takiej jaką miał, albo może poszukałby sobie ciekawszej albo mniej pochłaniającej czas albo lepiej/gorzej płatnej. Jakiejkolwiek, jaka by go satysfakcjonowała. W ogóle temat w różnicy zarobków, stanowisk, rodzaju pracy itp. w naszym związku by go nie zajmował. To nie ja z tych różnic robiłam temat, tylko oni. I to w jaki sposób radzili sobie z niskim poczuciem własnej wartości, bo radzili sobie moim kosztem, bezpardonowo. I nie, nie mówili: wiem, ze masz wyższe kwalifikacje. Przeciwnie. Próbowali mi na różnych polach umniejszać, manifestowali brak akceptacji itp.

I mylisz się. Człowiek źródło poczucia własnej wartości powinien mieć W SOBIE. Nie szukać jej potwierdzenia w uznaniu innych itp. Ty najwyraźniej masz je na zewnątrz i stąd te Twoje dziwne wywody.

Mogę mieć na zewnątrz i mam prawo mieć je na zewnątrz. Tyle. Jeśli sprawdza się zewnętrzne źródło, to jest tak samo dobre jak inne.

Jak się u Ciebie sprawdza, to widać po Twoich postach.

Miałem już dogadaną większą kasę (dogadałem na początku jesieni), tylko z centrali koncernu koncernu (ulokowanej za granicą) przyszedł prikaz cięć kadrowych (poleciało chyba 5 procent składu, reszta jest chwilowo sterowana ręcznie przez centralę. To akurat spokojnie MOŻNA zakwalifikować jako niefart, bo większa kasa miała być zabudżetowana od początku tego roku, tymczasem cięcia i ręczne sterowanie weszło listopad-grudzień (i WCIĄŻ pewne rzeczy nie są zatwierdzone). I to jako ZEWNĘTRZNE ŹRÓDŁO jak najbardziej by się sprawdziło, bo załatwiłoby kilka rzeczy w poczuciu wartości i bezpieczeństwa.

1,186 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 14:51:28)

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:
Nambi napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Czy wobec tego, jeśli dorównywaliby Tobie zarobkami i stanowiskiem, wszystko potoczyłoby się dobrze, a związek by przetrwał, tak? Pieniądze i większa władza sprawiłyby, że nie czuliby się " gorsi"? Glupotą byłoby zmiana Twojej pracy na inną, żeby partner nie czuł różnicy między Wami, to oczywiste.
Hmmm...no nie wiem. Myślę, że na scenę wchodzi " standard życia". Jeśli jedno chce jeżdzić Maserati, i do opla nie wsiądzie, a drugie ma kompleks, że to nie jego Maserati, to faktycznie z takiego związku nic nie będzie.

A gdzie ja tak napisałam? Wyciągasz niewłaściwe wnioski z mojej wypowiedzi. Tamte związki miały szansę przetrwać, gdyby moi partnerzy nie próbowali obniżać mojego poczucia własnej wartości, w chory sposób ze mną rywalizować. I nie, nie chodzi o "standard życia", bo bez względu na zarobki nigdy nie kupiłabym Maserati ani torebki od Louis Vuitton. To zbędne wydatki w mojej ocenie. Pieniądze można lepiej spożytkować, odłożyć dzieciom itp.

Cieszy mnie ta torebka smile Ale,  ci partnerzy- nie mogli znieścć, że w pewnych kwestiach Tobie nie dorównują, tak? A tak było? W sensie zajmowanych stanowisk, i zarobków?  Jeśli nie mogą tego przeskoczyć, i próbują jakichś chorych chwytów, to zrozumiałe, że związek nie przetrwa. Czyli wniosek, ze powinni mieć status równy Tobie?  A co, jakby facet nie miałby tych problemów, i nie posiadał ambicji doganiania Ciebie? I nie, nie chodzi mi o siedzenie na zasiłku, czy pasożytowanie. Co Ty na to? pognialabys chłopa do wyścigu o więcej i więcej?

Adela, kobieto smile mnie nie przeszkadzało jaki zawód wykonują, ile zarabiają, jakie mają stanowiska. TO ONI UWAŻALI, ZE W CZYMŚ MUSZĄ MI DORÓWNAĆ/PRZEWYŻSZYĆ. NIE JA (ile razy mam to jeszcze napisać? jaką tezę próbujesz udowodnić?).

Facet, aby był atrakcyjny dla mnie powinien mieć status co najmniej równy mojemu tylko w jednym - w inteligencji (najlepiej jeśli w tym mnie przewyższa). Inni mi się nie podobają, nic na to nie poradzę. Jedni lubią brązowe oczy, a ja piekielnie inteligentnych mężczyzn. Nigdy nikogo nie poganiałam do żadnych "wyścigów", z wyjątkiem siebie samej (nie do końca wiem co masz na myśli z tym "wyścigiem"). Jak miałabym to robić? Cisnąć facetowi, ze musi być dyrektorem działu w międzynarodowej firmie? A po co? Co miałoby mi to dać? Przecież to niemądre. Miałbym próbować "uszyć" sobie partnera na wymyślony wzór i podobieństwo?

1,187

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Mogę mieć na zewnątrz i mam prawo mieć je na zewnątrz. Tyle. Jeśli sprawdza się zewnętrzne źródło, to jest tak samo dobre jak inne.

Jak się u Ciebie sprawdza, to widać po Twoich postach.

Miałem już dogadaną większą kasę (dogadałem na początku jesieni), tylko z centrali koncernu koncernu (ulokowanej za granicą) przyszedł prikaz cięć kadrowych (poleciało chyba 5 procent składu, reszta jest chwilowo sterowana ręcznie przez centralę. To akurat spokojnie MOŻNA zakwalifikować jako niefart, bo większa kasa miała być zabudżetowana od początku tego roku, tymczasem cięcia i ręczne sterowanie weszło listopad-grudzień (i WCIĄŻ pewne rzeczy nie są zatwierdzone). I to jako ZEWNĘTRZNE ŹRÓDŁO jak najbardziej by się sprawdziło, bo załatwiłoby kilka rzeczy w poczuciu wartości i bezpieczeństwa.

I to sprawia, że we własnych oczach jesteś mniej wart choćby pod względem kwalifikacji, umiejętności? To, że ktoś zmienił politykę firmy i zablokował podwyżki? Bo to co napisałeś o zewnętrznym źródle do takiej konkluzji prowadzi.

1,188

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
adela 07 napisał/a:
Nambi napisał/a:

A gdzie ja tak napisałam? Wyciągasz niewłaściwe wnioski z mojej wypowiedzi. Tamte związki miały szansę przetrwać, gdyby moi partnerzy nie próbowali obniżać mojego poczucia własnej wartości, w chory sposób ze mną rywalizować. I nie, nie chodzi o "standard życia", bo bez względu na zarobki nigdy nie kupiłabym Maserati ani torebki od Louis Vuitton. To zbędne wydatki w mojej ocenie. Pieniądze można lepiej spożytkować, odłożyć dzieciom itp.

Cieszy mnie ta torebka smile Ale,  ci partnerzy- nie mogli znieścć, że w pewnych kwestiach Tobie nie dorównują, tak? A tak było? W sensie zajmowanych stanowisk, i zarobków?  Jeśli nie mogą tego przeskoczyć, i próbują jakichś chorych chwytów, to zrozumiałe, że związek nie przetrwa. Czyli wniosek, ze powinni mieć status równy Tobie?  A co, jakby facet nie miałby tych problemów, i nie posiadał ambicji doganiania Ciebie? I nie, nie chodzi mi o siedzenie na zasiłku, czy pasożytowanie. Co Ty na to? pognialabys chłopa do wyścigu o więcej i więcej?

Adela, kobieto smile mnie nie przeszkadzało jaki zawód wykonują, ile zarabiają, jakie mają stanowiska. TO ONI UWAŻALI, ZE W CZYMŚ MUSZĄ MI DORÓWNAĆ/PRZEWYŻSZYĆ. NIE JA (ile razy mam to jeszcze napisać? jaką tezę próbujesz udowodnić?).

Facet, aby był atrakcyjny dla mnie powinien mieć status co najmniej równy mojemu tylko w jednym - w inteligencji (najlepiej jeśli w tym mnie przewyższa). Inni mi się nie podobają, nic na to nie poradzę. Jedni lubią brązowe oczy, a ja piekielnie inteligentnych mężczyzn. Nigdy nikogo nie poganiałam do żadnych "wyścigów", z wyjątkiem siebie samej (nie do końca wiem co masz na myśli z tym "wyścigiem"). Jak miałabym to robić? Cisnąć facetowi, ze musi być dyrektorem działu w międzynarodowej firmie? A po co? Co miałoby mi to dać? Przecież to niemądre. Miałbym próbować "uszyć" sobie partnera na wymyślony wzór i podobieństwo?

Zgadzam się z Tobą, masz słuszne podejście.

1,189

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Jak się u Ciebie sprawdza, to widać po Twoich postach.

Miałem już dogadaną większą kasę (dogadałem na początku jesieni), tylko z centrali koncernu koncernu (ulokowanej za granicą) przyszedł prikaz cięć kadrowych (poleciało chyba 5 procent składu, reszta jest chwilowo sterowana ręcznie przez centralę. To akurat spokojnie MOŻNA zakwalifikować jako niefart, bo większa kasa miała być zabudżetowana od początku tego roku, tymczasem cięcia i ręczne sterowanie weszło listopad-grudzień (i WCIĄŻ pewne rzeczy nie są zatwierdzone). I to jako ZEWNĘTRZNE ŹRÓDŁO jak najbardziej by się sprawdziło, bo załatwiłoby kilka rzeczy w poczuciu wartości i bezpieczeństwa.

I to sprawia, że we własnych oczach jesteś mniej wart choćby pod względem kwalifikacji, umiejętności? To, że ktoś zmienił politykę firmy i zablokował podwyżki? Bo to co napisałeś o zewnętrznym źródle do takiej konkluzji prowadzi.

Tak, bo w wyniku tej niepewności jestem bardzo zmęczony psychicznie (co nawet nie tylko dostrzega, ale i rozumie mój współpracownik), nie wiem na czym dokładnie stoję z kasą (a wydatki w tym półroczu pewne się zapowiadają), dodatkowo w branży zastój, ma się ruszyć w okolicach końca roku (czyli zły czas na zmianę pracy, teraz przede wszystkim zwalniają, a nie zatrudniają). A moje kwalifikacje oparte są głównie na doświadczeniu, niektórzy się upierają przy bardzo kosztownym certyfikacie którego nie mam i nie zdołałem dotąd skutecznie przekonać kierownictwa firmy żeby mnie na ten kurs skierowali (no, dość drogi: nie mam tylu oszczędności by samemu pokryć, nie mam od kogo pożyczyć, a poza tym w obecnych czasach gorzej z możliwościami zwrotu tej inwestycji). Ale w pierwszej kolejności przez inflację potrzebuję większej gotówki, którą (gdyby nie ten parszywy splot okoliczności) już bym miał.

1,190 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2023-01-26 15:25:19)

Odp: Być Chadem?

NAMBI
Ależ ja to wszystko rozumiem, i zgadzam się z tym, co wyżej napisałaś. Wisi Ci co robią i kim są ci faceci, jeśli są szczęśliwi. Nie muszą być kimś ważnym i dobrze zarabiać. A  jednak cała dyskusja wzięła się z twierdzenia, że gorzej sytuowani ludzie są sfrustrowani, bo się nie mogą " spelniać", i są zazdrośni o Twoja pozycję, osiągnięcia.No i ci partnerzy właśnie tacy byli. I nie wiem- ale może źle Cię zrozumiałam- że satysfakcja z życia zawodowego pozwoliłaby im to przezwyciężyć, tak? Albo brak owej zazdrości, i zadowolenie z tego kim się jest i ile się zarabia.
I tu też się zgadzam, o ile jednak dobrze Cię zrozumiałam.
Ale tu się kólko się zamyka, bo nie posiadają ambicji, żeby  zarabiać więcej. A wyluzować nie potrafią. Pytanie, czy zaakceptowalabys takiego wyluzowanego, bez większych ambicji, gdyby nie czepiał się o różnice między wami?
I jasna rzecz, z tą inteligencją. Ale nie musi iść w parze z ambicjami.

1,191 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 15:45:34)

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:

NAMBI
Ależ ja to wszystko rozumiem, i zgadzam się z tym, co wyżej napisałaś. Wisi Ci co robią i kim są ci faceci, jeśli są szczęśliwi. Nie muszą być kimś ważnym i dobrze zarabiać. A  jednak cała dyskusja wzięła się z twierdzenia, że gorzej sytuowani ludzie są sfrustrowani, bo się nie mogą " spelniać", i są zazdrośni o Twoja pozycję, osiągnięcia.No i ci partnerzy właśnie tacy byli. I nie wiem- ale może źle Cię zrozumiałam- że satysfakcja z życia zawodowego pozwoliłaby im to przezwyciężyć, tak? Albo brak owej zazdrości, i zadowolenie z tego kim się jest i ile się zarabia.
I tu też się zgadzam, o ile jednak dobrze Cię zrozumiałam.
Ale tu się kólko się zamyka, bo nie posiadają ambicji, żeby  zarabiać więcej. A wyluzować nie potrafią. Pytanie, czy zaakceptowalabys takiego wyluzowanego, bez większych ambicji, gdyby nie czepiał się o różnice między wami?
I jasna rzecz, z tą inteligencją. Ale nie musi iść w parze z ambicjami.

O to właśnie sam chciałem spytać Nambi, bo... niekoniecznie. To jest akurat jedno z tych zagadnień-pułapek. W podstawowej wersji znaczy że z facetem da się na różne tematy inteligentnie porozmawiać, ale dalej już się kryją pułapki. W skrajnej wersji z tej "funkcji" da się wręcz wyprowadzić wszystko o czym pisała wyżej. Np. inteligentny człowiek jest w stanie rozpoznać dokładnie swoje predyspozycje zawodowe, więc wybierze taki fach do którego ma talent i zamiłowanie, w którym dokształcanie będzie jego pasją, a nie przykrym obowiązkiem, będzie zdawał sobie sprawę że ambicja i dokształcanie to jedyna droga do sukcesu, jak i to by ciągle iść do przodu... Inteligentny człowiek potrafi panować nad swoimi emocjami, niepewnością i tym podobnymi rzeczami i... mamy połączenie zaradności, pewności siebie, ambicji, rozwoju zawodowego (i - jako ubocznego oczywiście skutku - dużej kasy) z inteligencją; jeśli te rzeczy szwankują, to czego facetowi brakuje? wink

Dlatego też - jeśli można - poproszę o precyzyjną interpretację wink

Do podobnych słów, o bardzo szerokiej możliwości interpretacji, należą: zaradność, obrotność, ogarnięcie... wink

1,192

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ale jak dochodzimy do kwestii wpływu materializmu na podejmowane wybory, to już nie za bardzo mylę pojęcia, bo mamy do czynienia z jak najbardziej materialistycznym kryterium wyboru. Koniec, kropka. Tego akurat nie zmienisz.

Nie wspomnę już że takie kryterium wyboru prowadzi w prostej linii właśnie do definicji którą podałaś (bo uczucie zostaje skreślone na rzecz grubszego portfela, wolny czas... jakoś częsta jest zależność pomiędzy wysokimi zarobkami i brakiem czasu dla rodziny, na wypoczynek...).

Starasz się upraszczać, ale też ścieżki i tak ostatecznie tam prowadzą wink

Ale jakie uczucie? Czy ktoś tu pisał o wielkiej miłości? Związek na całe życie, który kobieta podeptała, bo pan za mało kasy przynosił do domu?
Bo ja miałam wrażenie, że rozmawiamy o etapie selekcji, więc o żadnym uczuciu nie ma mowy. Stąd - gdzie ten materializm? No chyba że uważasz, że nie można kochać kogoś, kto dobrze zarabia? Zapewne faceci też nie kochają swojej partnerki - super laski, polecieli tylko na wygląd, pustaki. A jak ktoś szukał wśród kobiet, które dobrze gotują, to chciał mieć gosposię, proste...

Nowe_otwarcie napisał/a:

Tak, bo w wyniku tej niepewności jestem bardzo zmęczony psychicznie (co nawet nie tylko dostrzega, ale i rozumie mój współpracownik), nie wiem na czym dokładnie stoję z kasą (a wydatki w tym półroczu pewne się zapowiadają), dodatkowo w branży zastój, ma się ruszyć w okolicach końca roku (czyli zły czas na zmianę pracy, teraz przede wszystkim zwalniają, a nie zatrudniają).

Nie sądzisz, że to właśnie jest powód, dla którego poczucie własnej wartości niezależne od zewnętrznych warunków, jest nieco lepsze? wink Nie wspominając o tym, że oparcie samooceny na sprawach, za które zyskuje się uznanie czy akceptację, jest domeną dzieci = niedojrzałość.

1,193

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Ale jakie uczucie? Czy ktoś tu pisał o wielkiej miłości? Związek na całe życie, który kobieta podeptała, bo pan za mało kasy przynosił do domu?
Bo ja miałam wrażenie, że rozmawiamy o etapie selekcji, więc o żadnym uczuciu nie ma mowy. Stąd - gdzie ten materializm? No chyba że uważasz, że nie można kochać kogoś, kto dobrze zarabia? Zapewne faceci też nie kochają swojej partnerki - super laski, polecieli tylko na wygląd, pustaki. A jak ktoś szukał wśród kobiet, które dobrze gotują, to chciał mieć gosposię, proste...

Ale nawet na tym etapie selekcji możemy mieć sytuację, w której kobieta widzi dwóch gości: do jednego czuje chemię (bo masz rację, to jeszcze nie uczucie), gość ma empatię, potrafi ją rozweselić, pocieszyć gdy jest smutna, pogadać na interesujące tematu, ugotować, coś naprawić jak trzeba, coś smacznego ugotować, wpaść na pomysł jak ciekawie i wesoło spędzić czas bez wielkich nakładów i w zasadzie ma on tylko jedną wadę: nie ma co prawda minimalnej, ale nie zarabia i kokosów.

Z drugiej strony gość do którego nie czuje takiej chemii, z okazywaniem uczuć u niego średnio, oczytanie i rozmowa też ustępują tamtemu, gotować nie umie, pomysły na spędzanie wolnego czasu oklepane... ale zarabia 3 razy tyle co tamten.

No i co wtedy? smile


SaraS napisał/a:

Nie sądzisz, że to właśnie jest powód, dla którego poczucie własnej wartości niezależne od zewnętrznych warunków, jest nieco lepsze? wink Nie wspominając o tym, że oparcie samooceny na sprawach, za które zyskuje się uznanie czy akceptację, jest domeną dzieci = niedojrzałość.

Nie sądzę. Nie funkcjonujemy w próżni, jeśli widzimy oznaki uznania dla naszej pracy (w tym te najbardziej wymierne czyli finansowe), to znaczy że nasza praca nie tylko jest pożyteczna, ale i autentycznie potrzebna. Jednocześnie wpływa to i na poczucie bezpieczeństwa. To trochę jak z nawigacją na nośniku zamiast takiej uwzględniającej (jak Google Maps) bieżące warunki: jak z tą pierwszą trafisz na jakiś zator czy zorganizowany w ostatniej chwili remont drogi, to będziesz się miotać, walić głową w mur i nie będziesz wiedzieć którędy pojechać we właściwym kierunku. W tym drugim wypadku masz informację zwrotną i to zależną od aktualnej sytuacji. Bo niestety: twoja wartość zależy od tego czy ktoś w ogóle chce cię "kupić", a jeśli tak to za ile kupić.

1,194

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:

NAMBI
Ależ ja to wszystko rozumiem, i zgadzam się z tym, co wyżej napisałaś. Wisi Ci co robią i kim są ci faceci, jeśli są szczęśliwi. Nie muszą być kimś ważnym i dobrze zarabiać. A  jednak cała dyskusja wzięła się z twierdzenia, że gorzej sytuowani ludzie są sfrustrowani, bo się nie mogą " spelniać", i są zazdrośni o Twoja pozycję, osiągnięcia.No i ci partnerzy właśnie tacy byli. I nie wiem- ale może źle Cię zrozumiałam- że satysfakcja z życia zawodowego pozwoliłaby im to przezwyciężyć, tak? Albo brak owej zazdrości, i zadowolenie z tego kim się jest i ile się zarabia.
I tu też się zgadzam, o ile jednak dobrze Cię zrozumiałam.
Ale tu się kólko się zamyka, bo nie posiadają ambicji, żeby  zarabiać więcej. A wyluzować nie potrafią. Pytanie, czy zaakceptowalabys takiego wyluzowanego, bez większych ambicji, gdyby nie czepiał się o różnice między wami?
I jasna rzecz, z tą inteligencją. Ale nie musi iść w parze z ambicjami.

Tak, są sfrustrowani, albo raczej bywają, z powodu zarobków. Bo dużo dotkliwiej odczuwają trudy życia codziennego. Dla dobrze zarabiających wydanie pieniędzy na prywatnego lekarza, jeśli nie mogą pójść na NFZ to nie jest probemy, nie zauważą tego. Co innego jak musisz wybrać - leki czy czynsz itp. Dobrze zarabiający nie są sfrustrowani zarobkami, tym, ze zarabiają ich zdaniem nieadekwatnie do wysiłku, który włożyli w wykształcenie, do umiejętności, jakiś przymiotów osobistych, które mogą być cenne dla pracodawców, że kolega/koleżanka zarabia więcej. Dlaczego mieliby być? Są raczej zadowoleni, czują się docenieni albo w ogóle o tym nie myślą. O to mi chodziło.
Źle zrozumiałaś odnośnie partnerów. Oni nie mieli by problemu z moimi zarobkami itp., gdyby byli zadowoleni sami z siebie, mieli zdrowe poczucie własnej wartości. Nie wiem czy, gdyby dostali pracę jaką mieć chcieli, to ich zazdrość nagle by wyparowała. Tu był chyba inny problem. Nie mogli dostać takiej pracy, za takie kwoty, bo nie mieli kwalifikacji. I zataczamy koło. To nie był problem obiektywnie. To był problem w ich odczuciu, a odczucie było powodowane niskim poczuciem własnej wartości. Gdyby było na zdrowym poziomie, to nie byłoby tematu - oni mnie się podobali, nieistotne były dla mnie ich stanowiska itd. I oczywiście wysokie zarobki nie są gwarancją, że ktoś ma zdrowe poczucie własnej wartości, ale szansa, że pod względem zarobków w chory sposób będzie rywalizował z partnerką są niskie.

Masz rację. Inteligencja nie zawsze idzie w parze z ambicjami. I tu zależy co nazywamy ambicją albo jej brakiem. Chora ambicja jest dla mnie nie do zaakceptowania. Cenię ludzi (nie tylko mężczyzn), którzy rozwijają swoje umiejętności, zainteresowania, nie ważne czego one dotyczą. Jeśli tak zdefiniować ambicję, to tak, te 3 relacje nauczyły mnie wybierać ambitnych partnerów.

A jeśli chodzi o ambicję dotyczącą zarabiania pieniędzy. Tak, zaakaceptowałabym. Miłość mojego życia pracowała w mopsie! smile Zarobki mizerne, ale facet miał wywalone na różnice między nami w tym zakresie. Ja też. I był bardzo inteligentny, dojrzały, poukładany. Rzadko się taki egzemplarz zdarza.

1,195

Odp: Być Chadem?
R_ita2 napisał/a:
Nambi napisał/a:

Nadal mylisz pojęcia. Kobiety wybierają na potencjalnych partnerów panów, którzy lepiej zarabiają ze względu na to, że Ci są pewniejsi siebie, bardziej ambitni, utalentowani, inteligentniejsi, a praca zarobkowa często jest dla nich nie tylko  sposobem na zdobycie środków do życia, ale jest częścią pasji, są swoją pracą autentycznie zafascynowani (w rozsądnych granicach, dalekich od pracoholilizmu), poszerzanie wiedzy i kwalifikacji nie jest koniecznością i wysiłkiem, a sprawia przyjemność. I najważniejsze - nie są leniami intelektualnymi, nie mają kompleksów, nie próbują rywalizować z partnerką, jeśli ta dobrze zarabia albo przynajmniej w perspektywie czasowej niemal pewne jest, że będzie dobrze zarabiała, nie zazdroszczą znajomym czy nawet całkiem obcym ludziom, ogółem - są zadowolenie z życia. I to jest to, co przyciąga, a nie pieniądze same w sobie. Podałam te cechy, które ja akurat obserwuję u mężczyzn, z którymi mam styczność i którzy dobrze zarabiają. Wyższe zarobki to raczej tylko dodatek.

Dokładnie. Jak ja napisałam do nowe_otwarcie, że w mężu nie ujęła mnie pięciocyfrowa wypłata i stanowisko COO tylko cechy charakteru które sprawiły, że tam trafił- determinacja, upór, samorozwój, dążenie do celu (i oczywiście w domyśle wszystko to, co pogrubiłam w wypowiedzi użytkowniczki Nambi) to nowe_otwarcie mi napisał, że mi gratuluje (pamiętając o ironii!), że imponują mi ludzie którzy dążą po trupach do celu i osiągają takie cele. Czyli dla niego było to równoznaczne....

PS Szkoda nowe_otwarcie, że nie odpowiedziałeś jednak na moje pytanie. Naprawdę byłam ciekawa, ale rozumiem, widocznie nie chcesz.

Możemy przybić sobie piątkę. Też wybrałam męża wg tego klucza smile

1,196

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ale nawet na tym etapie selekcji możemy mieć sytuację, w której kobieta widzi dwóch gości: do jednego czuje chemię (bo masz rację, to jeszcze nie uczucie), gość ma empatię, potrafi ją rozweselić, pocieszyć gdy jest smutna, pogadać na interesujące tematu, ugotować, coś naprawić jak trzeba, coś smacznego ugotować, wpaść na pomysł jak ciekawie i wesoło spędzić czas bez wielkich nakładów i w zasadzie ma on tylko jedną wadę: nie ma co prawda minimalnej, ale nie zarabia i kokosów.

Z drugiej strony gość do którego nie czuje takiej chemii, z okazywaniem uczuć u niego średnio, oczytanie i rozmowa też ustępują tamtemu, gotować nie umie, pomysły na spędzanie wolnego czasu oklepane... ale zarabia 3 razy tyle co tamten.

No i co wtedy?

Nie wiem, co wtedy? Wg mnie porównanie tych sytuacji jest bez sensu: jeśli dla kogoś ważne są zarobki, to pierwszy pan w ogóle nie jest brany pod uwagę, nigdy, na żadnym etapie, więc nie ma mowy o żadnej chemii. Nie interesuje jej. A co do drugiego - nie spełnia większości wymagań, więc jak wyżej.

Ja tak mam z dziećmi. Jak pan ma dzieci (albo chce mieć), to jest skreślony natychmiast, nie ma żadnej chemii, nie ma niczego. Więc zakładam, że jak ktoś oczekuje konkretnych zarobków, to tak samo do tego może podchodzić. Nie ma więc mowy o żadnym zabijaniu uczuć czy nawet chemii, bo w momencie, w którym dowiadujesz się o czymś ważnym - koniec.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Nie sądzę. Nie funkcjonujemy w próżni, jeśli widzimy oznaki uznania dla naszej pracy (w tym te najbardziej wymierne czyli finansowe), to znaczy że nasza praca nie tylko jest pożyteczna, ale i autentycznie potrzebna. Jednocześnie wpływa to i na poczucie bezpieczeństwa. To trochę jak z nawigacją na nośniku zamiast takiej uwzględniającej (jak Google Maps) bieżące warunki: jak z tą pierwszą trafisz na jakiś zator czy zorganizowany w ostatniej chwili remont drogi, to będziesz się miotać, walić głową w mur i nie będziesz wiedzieć którędy pojechać we właściwym kierunku. W tym drugim wypadku masz informację zwrotną i to zależną od aktualnej sytuacji. Bo niestety: twoja wartość zależy od tego czy ktoś w ogóle chce cię "kupić", a jeśli tak to za ile kupić.

Co innego budować samoocenę w oparciu o własne życie, ale samodzielnie, a co innego uzależniać ją od czyjejś oceny, pochwał itd.
Poczucie bezpieczeństwa to inna kwestia, ono jest powiązane z finansami, to nie jest uznaniowe.
Cóż, jeżeli Twoja wartość zależy od tego, czy ktoś chce Cię kupić - przykre. I nie piszę tego złośliwie. Przecież masz w życiu wiele ról, nie jesteś tylko pracownikiem, prawda? Więc dlaczego poczucie własnej wartości miałbyś mieć uzależnione wyłącznie od tego jednego aspektu?

1,197 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 17:17:35)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
adela 07 napisał/a:

NAMBI
Ależ ja to wszystko rozumiem, i zgadzam się z tym, co wyżej napisałaś. Wisi Ci co robią i kim są ci faceci, jeśli są szczęśliwi. Nie muszą być kimś ważnym i dobrze zarabiać. A  jednak cała dyskusja wzięła się z twierdzenia, że gorzej sytuowani ludzie są sfrustrowani, bo się nie mogą " spelniać", i są zazdrośni o Twoja pozycję, osiągnięcia.No i ci partnerzy właśnie tacy byli. I nie wiem- ale może źle Cię zrozumiałam- że satysfakcja z życia zawodowego pozwoliłaby im to przezwyciężyć, tak? Albo brak owej zazdrości, i zadowolenie z tego kim się jest i ile się zarabia.
I tu też się zgadzam, o ile jednak dobrze Cię zrozumiałam.
Ale tu się kólko się zamyka, bo nie posiadają ambicji, żeby  zarabiać więcej. A wyluzować nie potrafią. Pytanie, czy zaakceptowalabys takiego wyluzowanego, bez większych ambicji, gdyby nie czepiał się o różnice między wami?
I jasna rzecz, z tą inteligencją. Ale nie musi iść w parze z ambicjami.

O to właśnie sam chciałem spytać Nambi, bo... niekoniecznie. To jest akurat jedno z tych zagadnień-pułapek. W podstawowej wersji znaczy że z facetem da się na różne tematy inteligentnie porozmawiać, ale dalej już się kryją pułapki. W skrajnej wersji z tej "funkcji" da się wręcz wyprowadzić wszystko o czym pisała wyżej. Np. inteligentny człowiek jest w stanie rozpoznać dokładnie swoje predyspozycje zawodowe, więc wybierze taki fach do którego ma talent i zamiłowanie, w którym dokształcanie będzie jego pasją, a nie przykrym obowiązkiem, będzie zdawał sobie sprawę że ambicja i dokształcanie to jedyna droga do sukcesu, jak i to by ciągle iść do przodu... Inteligentny człowiek potrafi panować nad swoimi emocjami, niepewnością i tym podobnymi rzeczami i... mamy połączenie zaradności, pewności siebie, ambicji, rozwoju zawodowego (i - jako ubocznego oczywiście skutku - dużej kasy) z inteligencją; jeśli te rzeczy szwankują, to czego facetowi brakuje? wink

Dlatego też - jeśli można - poproszę o precyzyjną interpretację wink

Do podobnych słów, o bardzo szerokiej możliwości interpretacji, należą: zaradność, obrotność, ogarnięcie... wink

Inteligentny facet w wersji podstawowej i w wersji skrajnej. Popłakałam się ze śmiechu. Naprawdę.

1,198 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 17:16:14)

Odp: Być Chadem?

dubel

1,199 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 17:24:06)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
adela 07 napisał/a:

NAMBI
Ależ ja to wszystko rozumiem, i zgadzam się z tym, co wyżej napisałaś. Wisi Ci co robią i kim są ci faceci, jeśli są szczęśliwi. Nie muszą być kimś ważnym i dobrze zarabiać. A  jednak cała dyskusja wzięła się z twierdzenia, że gorzej sytuowani ludzie są sfrustrowani, bo się nie mogą " spelniać", i są zazdrośni o Twoja pozycję, osiągnięcia.No i ci partnerzy właśnie tacy byli. I nie wiem- ale może źle Cię zrozumiałam- że satysfakcja z życia zawodowego pozwoliłaby im to przezwyciężyć, tak? Albo brak owej zazdrości, i zadowolenie z tego kim się jest i ile się zarabia.
I tu też się zgadzam, o ile jednak dobrze Cię zrozumiałam.
Ale tu się kólko się zamyka, bo nie posiadają ambicji, żeby  zarabiać więcej. A wyluzować nie potrafią. Pytanie, czy zaakceptowalabys takiego wyluzowanego, bez większych ambicji, gdyby nie czepiał się o różnice między wami?
I jasna rzecz, z tą inteligencją. Ale nie musi iść w parze z ambicjami.

O to właśnie sam chciałem spytać Nambi, bo... niekoniecznie. To jest akurat jedno z tych zagadnień-pułapek. W podstawowej wersji znaczy że z facetem da się na różne tematy inteligentnie porozmawiać, ale dalej już się kryją pułapki. W skrajnej wersji z tej "funkcji" da się wręcz wyprowadzić wszystko o czym pisała wyżej. Np. inteligentny człowiek jest w stanie rozpoznać dokładnie swoje predyspozycje zawodowe, więc wybierze taki fach do którego ma talent i zamiłowanie, w którym dokształcanie będzie jego pasją, a nie przykrym obowiązkiem, będzie zdawał sobie sprawę że ambicja i dokształcanie to jedyna droga do sukcesu, jak i to by ciągle iść do przodu... Inteligentny człowiek potrafi panować nad swoimi emocjami, niepewnością i tym podobnymi rzeczami i... mamy połączenie zaradności, pewności siebie, ambicji, rozwoju zawodowego (i - jako ubocznego oczywiście skutku - dużej kasy) z inteligencją; jeśli te rzeczy szwankują, to czego facetowi brakuje? wink

Dlatego też - jeśli można - poproszę o precyzyjną interpretację wink

Do podobnych słów, o bardzo szerokiej możliwości interpretacji, należą: zaradność, obrotność, ogarnięcie... wink

Inteligentny facet w wersji podstawowej i w wersji skrajnej. Popłakałam się ze śmiechu. Naprawdę.

Przepraszam. Chciałem napisać "w wersji ogólnej" i "w wersji naciąganej". Mój błąd wink
I jeśli mienisz się inteligentną, to chyba z kontekstu mogłaś zrozumieć że chodzi mi bardziej o kwestię użycia słowa-wytrycha, pod który w wersji naciąganej można podciągnąć prawie wszystko (a jak, to rozpisałem wyżej) wink
Na zasadzie że kobieta w dyskusji o wymaganiach pisze że wcale nie jest taka wymagająca, oczekuje od faceta jedynie żeby był... i tu pada często słowo-wytrych , z wrzuconej przeze mnie wcześniej grupki. Czyli inteligentny lub ogarnięty lub zaradny. Tylko sęk w tym że jak się pozbiera zależności tego słowa, to wyjdzie że oczekując nominalnie jednej rzeczy oczekuje prawie wszystkiego wink

1,200 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 17:42:21)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

O to właśnie sam chciałem spytać Nambi, bo... niekoniecznie. To jest akurat jedno z tych zagadnień-pułapek. W podstawowej wersji znaczy że z facetem da się na różne tematy inteligentnie porozmawiać, ale dalej już się kryją pułapki. W skrajnej wersji z tej "funkcji" da się wręcz wyprowadzić wszystko o czym pisała wyżej. Np. inteligentny człowiek jest w stanie rozpoznać dokładnie swoje predyspozycje zawodowe, więc wybierze taki fach do którego ma talent i zamiłowanie, w którym dokształcanie będzie jego pasją, a nie przykrym obowiązkiem, będzie zdawał sobie sprawę że ambicja i dokształcanie to jedyna droga do sukcesu, jak i to by ciągle iść do przodu... Inteligentny człowiek potrafi panować nad swoimi emocjami, niepewnością i tym podobnymi rzeczami i... mamy połączenie zaradności, pewności siebie, ambicji, rozwoju zawodowego (i - jako ubocznego oczywiście skutku - dużej kasy) z inteligencją; jeśli te rzeczy szwankują, to czego facetowi brakuje? wink

Dlatego też - jeśli można - poproszę o precyzyjną interpretację wink

Do podobnych słów, o bardzo szerokiej możliwości interpretacji, należą: zaradność, obrotność, ogarnięcie... wink

Inteligentny facet w wersji podstawowej i w wersji skrajnej. Popłakałam się ze śmiechu. Naprawdę.

Przepraszam. Chciałem napisać "w wersji ogólnej" i "w wersji naciąganej". Mój błąd wink
I jeśli mienisz się inteligentną, to chyba z kontekstu mogłaś zrozumieć że chodzi mi bardziej o kwestię użycia słowa-wytrycha, pod który w wersji naciąganej można podciągnąć prawie wszystko (a jak, to rozpisałem wyżej) wink
Na zasadzie że kobieta w dyskusji o wymaganiach pisze że wcale nie jest taka wymagająca, oczekuje od faceta jedynie żeby był... i tu pada często słowo-wytrych , z wrzuconej przeze mnie wcześniej grupki. Czyli inteligentny lub ogarnięty lub zaradny. Tylko sęk w tym że jak się pozbiera zależności tego słowa, to wyjdzie że oczekując nominalnie jednej rzeczy oczekuje prawie wszystkiego wink

Podoba Ci się to czy nie, pomiędzy wysokimi zarobkami a inteligencją istnieje korelacja. I tu masz odpowiedź na pytanie dlaczego kobiety wybierają tych dobrze zarabiających. Bo oni są inteligentniejsi (i nie tylko tę cechę posiadają, pisałam już). I dlatego tyle zarabiają.

No i jasne. Kobieta nie powinna oczekiwać absolutnie niczego. Niczego wymagać. Wystarczy, że mężczyzna jest, a bycie mężczyzną ma stwierdzone poprzez wpis w dowodzie określający płeć. Kobiety są złe, bo stawiają wymagania, stosują kryteria. W głowach im się poprzewracało. Mężczyźnie kobieta się po prostu należy.

1,201 Ostatnio edytowany przez rakastankielia (2023-01-26 17:54:15)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Inteligentny facet w wersji podstawowej i w wersji skrajnej. Popłakałam się ze śmiechu. Naprawdę.

Przepraszam. Chciałem napisać "w wersji ogólnej" i "w wersji naciąganej". Mój błąd wink
I jeśli mienisz się inteligentną, to chyba z kontekstu mogłaś zrozumieć że chodzi mi bardziej o kwestię użycia słowa-wytrycha, pod który w wersji naciąganej można podciągnąć prawie wszystko (a jak, to rozpisałem wyżej) wink
Na zasadzie że kobieta w dyskusji o wymaganiach pisze że wcale nie jest taka wymagająca, oczekuje od faceta jedynie żeby był... i tu pada często słowo-wytrych , z wrzuconej przeze mnie wcześniej grupki. Czyli inteligentny lub ogarnięty lub zaradny. Tylko sęk w tym że jak się pozbiera zależności tego słowa, to wyjdzie że oczekując nominalnie jednej rzeczy oczekuje prawie wszystkiego wink

Podoba Ci się to czy nie, pomiędzy wysokimi zarobkami a inteligencją istnieje korelacja. I tu masz odpowiedź na pytanie dlaczego kobiety wybierają tych dobrze zarabiających. Bo oni są inteligentniejsi (i nie tylko tę cechę posiadają, pisałam już). I dlatego tyle zarabiają.

No i jasne. Kobieta nie powinna oczekiwać absolutnie niczego. Niczego wymagać. Wystarczy, że mężczyzna jest, a bycie mężczyzną ma stwierdzone poprzez wpis w dowodzie określający płeć. Kobiety są złe, bo stawiają wymagania, stosują kryteria. W głowach im się poprzewracało. Mężczyźnie kobieta się po prostu należy.

Pisałaś, że Tobie nie przeszkadzało, że partnerzy zarabiali mniej...

Nie widzę korelacji między zarobkami i inteligencją. Przecież ktoś może świadomie zarabiać mniej, ale robić to, co lubi i odpowiada mu taka sytuacja. Nie każdy chce uczestniczyć w wyścigu szczurów.

Nie, nikt nie twierdzi, że macie nie mieć wymagań ani że nam się należy cokolwiek.

1,202 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 17:56:28)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Inteligentny facet w wersji podstawowej i w wersji skrajnej. Popłakałam się ze śmiechu. Naprawdę.

Przepraszam. Chciałem napisać "w wersji ogólnej" i "w wersji naciąganej". Mój błąd wink
I jeśli mienisz się inteligentną, to chyba z kontekstu mogłaś zrozumieć że chodzi mi bardziej o kwestię użycia słowa-wytrycha, pod który w wersji naciąganej można podciągnąć prawie wszystko (a jak, to rozpisałem wyżej) wink
Na zasadzie że kobieta w dyskusji o wymaganiach pisze że wcale nie jest taka wymagająca, oczekuje od faceta jedynie żeby był... i tu pada często słowo-wytrych , z wrzuconej przeze mnie wcześniej grupki. Czyli inteligentny lub ogarnięty lub zaradny. Tylko sęk w tym że jak się pozbiera zależności tego słowa, to wyjdzie że oczekując nominalnie jednej rzeczy oczekuje prawie wszystkiego wink

Podoba Ci się to czy nie, pomiędzy wysokimi zarobkami a inteligencją istnieje korelacja. I tu masz odpowiedź na pytanie dlaczego kobiety wybierają tych dobrze zarabiających. Bo oni są inteligentniejsi (i nie tylko tę cechę posiadają, pisałam już). I dlatego tyle zarabiają.

No i jasne. Kobieta nie powinna oczekiwać absolutnie niczego. Niczego wymagać. Wystarczy, że mężczyzna jest, a bycie mężczyzną ma stwierdzone poprzez wpis w dowodzie określający płeć. Kobiety są złe, bo stawiają wymagania, stosują kryteria. W głowach im się poprzewracało. Mężczyźnie kobieta się po prostu należy.

Jednak trafnie wykryłem że ta "inteligencja" miała być słowem-wytrychem lol

Wiesz co, idź sobie faktycznie i kręć się koło tych według ciebie inteligentnych. Może to i dobrze, bo porządnym facetom nie będziesz zatruwała samopoczucia. Taka baba jak ty to by mnie pewnie do pochlastania się doprowadziła, na szczęście przy swojej obecnej powoli odżywam. A co do tych twoich związków, to chętnie bym poczytał relacje twoich byłych, jak oni to widzą, kto naprawdę był toksyczny w związku itd; mogłyby się te wersje różnić od tu opisanej wink

1,203

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Przepraszam. Chciałem napisać "w wersji ogólnej" i "w wersji naciąganej". Mój błąd wink
I jeśli mienisz się inteligentną, to chyba z kontekstu mogłaś zrozumieć że chodzi mi bardziej o kwestię użycia słowa-wytrycha, pod który w wersji naciąganej można podciągnąć prawie wszystko (a jak, to rozpisałem wyżej) wink
Na zasadzie że kobieta w dyskusji o wymaganiach pisze że wcale nie jest taka wymagająca, oczekuje od faceta jedynie żeby był... i tu pada często słowo-wytrych , z wrzuconej przeze mnie wcześniej grupki. Czyli inteligentny lub ogarnięty lub zaradny. Tylko sęk w tym że jak się pozbiera zależności tego słowa, to wyjdzie że oczekując nominalnie jednej rzeczy oczekuje prawie wszystkiego wink

Podoba Ci się to czy nie, pomiędzy wysokimi zarobkami a inteligencją istnieje korelacja. I tu masz odpowiedź na pytanie dlaczego kobiety wybierają tych dobrze zarabiających. Bo oni są inteligentniejsi (i nie tylko tę cechę posiadają, pisałam już). I dlatego tyle zarabiają.

No i jasne. Kobieta nie powinna oczekiwać absolutnie niczego. Niczego wymagać. Wystarczy, że mężczyzna jest, a bycie mężczyzną ma stwierdzone poprzez wpis w dowodzie określający płeć. Kobiety są złe, bo stawiają wymagania, stosują kryteria. W głowach im się poprzewracało. Mężczyźnie kobieta się po prostu należy.

Wiesz co, idź sobie faktycznie kręć się koło tych według ciebie inteligentnych. Może to i dobrze, bo porządnym facetom nie będziesz zatruwała samopoczucia. Taka baba jak ty to by mnie pewnie do pochlastania się doprowadziła, na szczęście przy swojej obecnej powoli odżywam. A co do tych twoich związków, to chętnie bym poczytał relacje twoich byłych, jak oni to widzą, kto naprawdę był toksyczny w związku itd; mogłyby się te wersje różnić od tu opisanej wink

Bardzo Cię zabolało. Ja się wokół nikogo nie muszę kręcić. Nigdy tego nie robiłam. Czyli ci mężczyźni, o których piszę, ci "inteligentni w skrajnej wersji" (to jest naprawdę dobre), to ludzie nieporządni? Co to znaczy?
Ciekawe, że założyłeś, ze ja w ogóle byłabym Tobą zainteresowana.

1,204

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:

Nie widzę korelacji między zarobkami i inteligencją. Przecież ktoś może świadomie zarabiać mniej, ale robić to, co lubi i odpowiada mu taka sytuacja. Nie każdy chce uczestniczyć w wyścigu szczurów.

Nie, nikt nie twierdzi, że macie nie mieć wymagań ani że nam się należy cokolwiek.

Może zarabiać mniej i robić to, co lubi, jasne. Tylko że ten inteligentny wciąż częściej będzie miał możliwość to zmienić, jeśli np. będzie taka potrzeba (np. pojawią się dzieci).
Inna rzecz, że nie ma co udawać, że zarobki nie wpływają na związek, rodzinę, bo wpływają. Na życie. I póki jest się samemu, można układać wszystko pod siebie. Ale już np. pan zarabiający 3k, który ma możliwość zarabiać więcej, ale nie zamierza, przy czym planuje założenie rodziny...? Jeżeli jego (potencjalna) partnerka zarabiałaby sporo więcej, to co miałaby zrobić? Obniżyć swój (i ewentualnych dzieci) poziom życia? Czy zarabiać jeszcze więcej za dwoje, żeby z niczego nie rezygnować?

1,205

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:

Nie widzę korelacji między zarobkami i inteligencją. Przecież ktoś może świadomie zarabiać mniej, ale robić to, co lubi i odpowiada mu taka sytuacja. Nie każdy chce uczestniczyć w wyścigu szczurów.

Jeżeli "świadome zarabianie mniej" oznacza że nic nie odkłada na emeryturę, nie stać go na leczenie gdyby coś się stało i/lub dzieli go zaledwie kilka pensji od bezdomności bo nie ma oszczędności to jest to zachowanie anty-inteligentne.

1,206

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Podoba Ci się to czy nie, pomiędzy wysokimi zarobkami a inteligencją istnieje korelacja. I tu masz odpowiedź na pytanie dlaczego kobiety wybierają tych dobrze zarabiających. Bo oni są inteligentniejsi (i nie tylko tę cechę posiadają, pisałam już). I dlatego tyle zarabiają.

No i jasne. Kobieta nie powinna oczekiwać absolutnie niczego. Niczego wymagać. Wystarczy, że mężczyzna jest, a bycie mężczyzną ma stwierdzone poprzez wpis w dowodzie określający płeć. Kobiety są złe, bo stawiają wymagania, stosują kryteria. W głowach im się poprzewracało. Mężczyźnie kobieta się po prostu należy.

Wiesz co, idź sobie faktycznie kręć się koło tych według ciebie inteligentnych. Może to i dobrze, bo porządnym facetom nie będziesz zatruwała samopoczucia. Taka baba jak ty to by mnie pewnie do pochlastania się doprowadziła, na szczęście przy swojej obecnej powoli odżywam. A co do tych twoich związków, to chętnie bym poczytał relacje twoich byłych, jak oni to widzą, kto naprawdę był toksyczny w związku itd; mogłyby się te wersje różnić od tu opisanej wink

Bardzo Cię zabolało. Ja się wokół nikogo nie muszę kręcić. Nigdy tego nie robiłam. Czyli ci mężczyźni, o których piszę, ci "inteligentni w skrajnej wersji" (to jest naprawdę dobre), to ludzie nieporządni? Co to znaczy?
Ciekawe, że założyłeś, ze ja w ogóle byłabym Tobą zainteresowana.

Co za narcystyczna osobowość... z połączeniu z ewidentnie upośledzoną empatią uzyskujemy naprawdę zrypany kobiecy umysł. Mieli szczęście tamci trzej nieszczęśnicy że to już za nimi wink

1,207 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 18:20:27)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wiesz co, idź sobie faktycznie kręć się koło tych według ciebie inteligentnych. Może to i dobrze, bo porządnym facetom nie będziesz zatruwała samopoczucia. Taka baba jak ty to by mnie pewnie do pochlastania się doprowadziła, na szczęście przy swojej obecnej powoli odżywam. A co do tych twoich związków, to chętnie bym poczytał relacje twoich byłych, jak oni to widzą, kto naprawdę był toksyczny w związku itd; mogłyby się te wersje różnić od tu opisanej wink

Bardzo Cię zabolało. Ja się wokół nikogo nie muszę kręcić. Nigdy tego nie robiłam. Czyli ci mężczyźni, o których piszę, ci "inteligentni w skrajnej wersji" (to jest naprawdę dobre), to ludzie nieporządni? Co to znaczy?
Ciekawe, że założyłeś, ze ja w ogóle byłabym Tobą zainteresowana.

Co za narcystyczna osobowość... z połączeniu z ewidentnie upośledzoną empatią uzyskujemy naprawdę zrypany kobiecy umysł. Mieli szczęście tamci trzej nieszczęśnicy że to już za nimi wink

Nie działają na mnie te Twoje nieudolne próby obrażenia mnie ani zmanipulowania. Pewnie dlatego, że mój ośrodek poczucia własnej wartości mieści się we mnie samej. A nie na zewnątrz.

I nadal czekam na odpowiedź: kim według Ciebie jest "nieporządny inteligenty w skrajnej wersji"? Ty to pojęcie ukułeś. Chcę wiedzieć.

1,208

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Bardzo Cię zabolało. Ja się wokół nikogo nie muszę kręcić. Nigdy tego nie robiłam. Czyli ci mężczyźni, o których piszę, ci "inteligentni w skrajnej wersji" (to jest naprawdę dobre), to ludzie nieporządni? Co to znaczy?
Ciekawe, że założyłeś, ze ja w ogóle byłabym Tobą zainteresowana.

Co za narcystyczna osobowość... z połączeniu z ewidentnie upośledzoną empatią uzyskujemy naprawdę zrypany kobiecy umysł. Mieli szczęście tamci trzej nieszczęśnicy że to już za nimi wink

Nie działają na mnie te Twoje nieudolne próby obrażenia mnie ani zmanipulowania. Pewnie dlatego, że mój ośrodek poczucia własnej wartości mieści się we mnie samej. A nie na zewnątrz.

Przepraszam bardzo, a jak niby w twoim wyobrażeniu miały na mnie podziałać twoje próby obrażenia mnie i przejechania się po mnie? Poza oczywistym wnioskiem w duchu "idź kobieto gdziekolwiek indziej, z dala od ciebie i twoich złotych myśli mogę być tylko zdrowszy i w lepszym samopoczuciu"? smile

1,209 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 18:23:49)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Co za narcystyczna osobowość... z połączeniu z ewidentnie upośledzoną empatią uzyskujemy naprawdę zrypany kobiecy umysł. Mieli szczęście tamci trzej nieszczęśnicy że to już za nimi wink

Nie działają na mnie te Twoje nieudolne próby obrażenia mnie ani zmanipulowania. Pewnie dlatego, że mój ośrodek poczucia własnej wartości mieści się we mnie samej. A nie na zewnątrz.

Przepraszam bardzo, a jak niby w twoim wyobrażeniu miały na mnie podziałać twoje próby obrażenia mnie i przejechania się po mnie? Poza oczywistym wnioskiem w duchu "idź kobieto gdziekolwiek indziej, z dala od ciebie i twoich złotych myśli mogę być tylko zdrowszy i w lepszym samopoczuciu"? smile

W jakim wyobrażeniu? I gdzie, w którym dokładnie miejscu jechałam po Tobie?
Nadal czekam na odpowiedź: nieporządny skrajnie inteligentny facet. Bardzo proszę o opis.

1,210 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2023-01-26 18:42:15)

Odp: Być Chadem?

Ten temat powinien sie nazywac "Być Chamem?" wink
Wielu uzytkownikow demonstruje postawe: "jak najbardziej"

Nambi napisał/a:

Podoba Ci się to czy nie, pomiędzy wysokimi zarobkami a inteligencją istnieje korelacja. I tu masz odpowiedź na pytanie dlaczego kobiety wybierają tych dobrze zarabiających. Bo oni są inteligentniejsi (i nie tylko tę cechę posiadają, pisałam już). I dlatego tyle zarabiają.

Apropo powyzszego, Einstein musial byc najbogatszym czlowiekiem na swiecie a Hitler zebrakiem.
Profesorowie na Uniwerkach rozwijajacy matme i fizyke zyja na wlasnych wyspach a prosci ludzie wciskajacy cale zycie innym kit jak brokerzy na Wall Street ledwo maja na chleb.

Polecam przeczytac Marxa zanim powie sie cokolwiek o tym w jaki sposob w kapitalizmie rozdrystrybuowany jest kapital.
Wystarcza pierwsze 2-3 strony jego dowolnej ksiazki.

1,211

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie widzę korelacji między zarobkami i inteligencją. Przecież ktoś może świadomie zarabiać mniej, ale robić to, co lubi i odpowiada mu taka sytuacja. Nie każdy chce uczestniczyć w wyścigu szczurów.

Jeżeli "świadome zarabianie mniej" oznacza że nic nie odkłada na emeryturę, nie stać go na leczenie gdyby coś się stało i/lub dzieli go zaledwie kilka pensji od bezdomności bo nie ma oszczędności to jest to zachowanie anty-inteligentne.

Trudno się z takimi argumentami dyskutuje, ale   chyba nie zdajesz sobie sprawy, Miri, ile osób żyje w taki właśnie sposób. Może nie są na tyle " inteligentni", żeby zarabiać na życie i jeszcze oszczędzać? Sama przez lata tak miałam, a i teraz z moimi oszczędnosciami daleko bym nie zajechała.

1,212

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie widzę korelacji między zarobkami i inteligencją. Przecież ktoś może świadomie zarabiać mniej, ale robić to, co lubi i odpowiada mu taka sytuacja. Nie każdy chce uczestniczyć w wyścigu szczurów.

Jeżeli "świadome zarabianie mniej" oznacza że nic nie odkłada na emeryturę, nie stać go na leczenie gdyby coś się stało i/lub dzieli go zaledwie kilka pensji od bezdomności bo nie ma oszczędności to jest to zachowanie anty-inteligentne.

Trudno się z takimi argumentami dyskutuje, ale   chyba nie zdajesz sobie sprawy, Miri, ile osób żyje w taki właśnie sposób. Może nie są na tyle " inteligentni", żeby zarabiać na życie i jeszcze oszczędzać? Sama przez lata tak miałam, a i teraz z moimi oszczędnosciami daleko bym nie zajechała.

Owszem, wiele osób tak żyje. Tylko to nie jest argument za tym, żeby przymknąć na to oko i z kimś, kto tak żyje, budować wspólną przyszłość, jeżeli własne życie i wizję przyszłości ma się zupełnie inną.

1,213 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 19:43:39)

Odp: Być Chadem?
JohnyBravo777 napisał/a:

Ten temat powinien sie nazywac "Być Chamem?" wink
Wielu uzytkownikow demonstruje postawe: "jak najbardziej"

Nambi napisał/a:

Podoba Ci się to czy nie, pomiędzy wysokimi zarobkami a inteligencją istnieje korelacja. I tu masz odpowiedź na pytanie dlaczego kobiety wybierają tych dobrze zarabiających. Bo oni są inteligentniejsi (i nie tylko tę cechę posiadają, pisałam już). I dlatego tyle zarabiają.

Apropo powyzszego, Einstein musial byc najbogatszym czlowiekiem na swiecie a Hitler zebrakiem.
Profesorowie na Uniwerkach rozwijajacy matme i fizyke zyja na wlasnych wyspach a prosci ludzie wciskajacy cale zycie innym kit jak brokerzy na Wall Street ledwo maja na chleb.

Polecam przeczytac Marxa zanim powie sie cokolwiek o tym w jaki sposob w kapitalizmie rozdrystrybuowany jest kapital.
Wystarcza pierwsze 2-3 strony jego dowolnej ksiazki.

Dlaczego np. lekarze i informatycy zarabiają relatywnie dużo w stosunku do reszty społeczeństwa? Czy są to ludzie, o których można powiedzieć, że są przeciętnie inteligentni (taka średnia krajowa)? A może dlatego, że jest popyt na ich usługi przewyższający podaż? To dlaczego nie "dorobić" więcej lekarzy i informatyków? Zdaje się, że dlatego, że nie każdy mógłby te zawody wykonywać, m.in. dlatego, że aby zdobyć odpowiednie uprawnienia, kwalifikacje trzeba jednak dysponować odpowiednio wysoką inteligencją, choć to nie jedyna niezbędna cecha.
Widzę związek między zarobkami a inteligencją, choć tu nie można zastosować prostego równania wysoka inteligencja=wysokie zarobki. Są inne czynniki, które na to wpływają, ale szansa, że osoba, która inteligencją się niespecjalnie wyróżnia będzie zarabiała dużo są niskie.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, ze Hitler nie był inteligentny.
A profesorowie matmy, fizyki, medycyny doktorzy informatyki (nie wiem czy mamy już profesorów:)) zarabiają naprawdę dużo. Zdziwiłbyś się.

Dlaczego uważasz, ze brokerzy to ludzie zazwyczaj niezbyt inteligentni? Nie pytam złośliwie tylko poważnie, bo mnie się zawsze wydawało, że jednak jest inaczej i żeby ten zawód wykonywać trzeba rozumieć mechanizmy związane z funkcjonowaniem obrotu giełdowego, a to nie wydaje mi się takie proste.

1,214

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie widzę korelacji między zarobkami i inteligencją. Przecież ktoś może świadomie zarabiać mniej, ale robić to, co lubi i odpowiada mu taka sytuacja. Nie każdy chce uczestniczyć w wyścigu szczurów.

Jeżeli "świadome zarabianie mniej" oznacza że nic nie odkłada na emeryturę, nie stać go na leczenie gdyby coś się stało i/lub dzieli go zaledwie kilka pensji od bezdomności bo nie ma oszczędności to jest to zachowanie anty-inteligentne.

Mniej nie znaczy mało.

1,215

Odp: Być Chadem?

Nowe otwarcie nie do końca rozumiem, co chcesz uzyskać w tej dyskusji? Tak, kobiety posługują się pewnymi eufemizmami, żeby określić sytuacje, w której poszukują kogoś, kto ma więcej kasy niż one. Zaradny, ma pasje, ambicje, inteligencje to właśnie te określenia. Ambicja nie może się przejawiać tym, że zbudujesz największy na świecie model gwiazdy śmierci z klocków lego, tylko tym, że zarabiasz więcej niż twoi rówieśnicy/średnia krajowa. Inteligencja tez nie mapolegać na tym, że płynnie mówisz w starożytnej grece i po aramejsku, a w wolnych chwilach robisz amatorskie tłumaczenia odyseji na swojego bloga, tylko tym że odpowiednio szybko i dynamicznie robisz karierę, a co za tym idzie, zarabiasz dużo.
Mężczyźni może wyrażają swoje potrzeby bardziej wprost, ale to nie zmienia faktu, że również poszukują partnerek, z którymi ich życie będzie przyjemniejsze i wygodniejsze. Dużo mężczyzn ma awersje do tzw. karierowiczek, bo wygodniej wrócić do domu, kiedy na stole czeka na nich ciepły obiadek i wyprasowane gacie, zamiast czekać aż partnerka wróci z ważnej delegacji, w którą pojechała z przystojnymi kolegami z pracy. Mężczyźni dla własnej wygody zniechęca swoje partnerki do szukania pracy po porodzie/małzeństwie/wspólnym zamieszkaniu, mimo że są inteligentne, wykształcone i z powodzeniem mogłyby mieć fajną i satysfakcjonującą prace, bo jest to dla nich wygodniejsza sytuacja. Z osobą całkowicie zależną od nich finansową moga sobie na więcej pozwolić, moga się zapuścić bo w takim układzie i tak nie miałaby jak odejść. Nikt jednak nie nazwie tego wprost, padają stwierdzenia, że rodzina jest najwazniejsza, że sam chcesz zapewnić bezpieczńestwo itp. Ludzie posługują się eufemizmami, żeby przykryć fakt, że kierują się swoją wygodą.
Dlaczego ktokolwiek, mężczyzna czy kobieta miałby szukać kogoś, kto by utrudniał mu życie?
Jesteś bardzo obrażony na grę, ale to nie zmieni jej zasad. Trochę jakbyś wbiegł na boisko siatkówki i był zły, że nie ma bramki, bo ty chciałbyś jednak kopać piłkę.

1,216

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:

Mężczyźni może wyrażają swoje potrzeby bardziej wprost, ale to nie zmienia faktu, że również poszukują partnerek, z którymi ich życie będzie przyjemniejsze i wygodniejsze. Dużo mężczyzn ma awersje do tzw. karierowiczek, bo wygodniej wrócić do domu, kiedy na stole czeka na nich ciepły obiadek i wyprasowane gacie, zamiast czekać aż partnerka wróci z ważnej delegacji, w którą pojechała z przystojnymi kolegami z pracy. Mężczyźni dla własnej wygody zniechęca swoje partnerki do szukania pracy po porodzie/małzeństwie/wspólnym zamieszkaniu, mimo że są inteligentne, wykształcone i z powodzeniem mogłyby mieć fajną i satysfakcjonującą prace, bo jest to dla nich wygodniejsza sytuacja. Z osobą całkowicie zależną od nich finansową moga sobie na więcej pozwolić, moga się zapuścić bo w takim układzie i tak nie miałaby jak odejść.

Nie znam ani jednego mężczyzny z mojego bliskiego otoczenia (przyjaciele i rodzina) który myśli w ten sposób.
Który za cel obrał sobie umniejszanie kobiecie, po to aby tym zestawieniu wypadać lepiej.
Serio, taka myślenie to może było w poprzednim pokoleniu, a i teraz młodsi mężczyźni uczą swoich starszych kolegów, czy nawet ojców że spełniona, aktywna, i rozwijająca sie kobieta, to cos o nieba lepszego niz kucharka i praczka.
I w moim małżeństwie to na żonę i syna czeka ciepły obiad, bo z racji pracy zdalnej, to jest jeden z moich obowiązków domowych.

1,217

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:

Dlaczego np. lekarze i informatycy zarabiają relatywnie dużo w stosunku do reszty społeczeństwa? Czy są to ludzie, o których można powiedzieć, że są przeciętnie inteligentni? A może dlatego, że jest popyt na ich usługi przewyższający podaż? To dlaczego nie "dorobić" więcej lekarzy i informatyków? Zdaje się, że dlatego, że nie każdy mógłby te zawody wykonywać, m.in. dlatego, że aby zdobyć odpowiednie uprawnienia, kwalifikacje trzeba jednak dysponować odpowiednio wysoką inteligencją, choć to nie jedyna niezbędna cecha.
Widzę związek między zarobkami a inteligencją, choć tu nie można zastosować prostego równania wysoka inteligencja=wysokie zarobki. Są inne czynniki, które na to wpływają, ale szansa, że osoba, która inteligencją się niespecjalnie wyróżnia będzie zarabiała dużo są niskie.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, ze Hitler nie był inteligentny.
A profesorowie matmy, fizyki, medycyny doktorzy informatyki (nie wiem czy mamy już profesorów:)) zarabiają naprawdę dużo. Zdziwiłbyś się.

Dlaczego uważasz, ze brokerzy to ludzie zazwyczaj niezbyt inteligentni? Nie pytam złośliwie tylko poważnie, bo mnie się zawsze wydawało, że jednak jest inaczej i żeby ten zawód wykonywać trzeba rozumieć mechanizmy związane z funkcjonowaniem obrotu giełdowego, a to nie wydaje mi się takie proste.

Tak, o większości lekarzy i informatyków można powiedzieć że mają przeciętne IQ. Jedyną grupą społeczną, w której średnie IQ wyraźnie przekracza średnią w innych grupach są naukowcy, a to i tak tylko ci specjalisujący się w przedmiotach ścisłych.
Profesor na państwowej uczelni zarabia 7k, więc już nie świruj z tymi wysokimi zarobkami.
Nie ma również korelacji między inteligencją a wysokimi zarobkami, Lewis Terman, pionier badań nad IQ, obalił tę teorie w trwającym kilkadziesiąt lat ekseprymencie.

1,218

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie widzę korelacji między zarobkami i inteligencją. Przecież ktoś może świadomie zarabiać mniej, ale robić to, co lubi i odpowiada mu taka sytuacja. Nie każdy chce uczestniczyć w wyścigu szczurów.

Jeżeli "świadome zarabianie mniej" oznacza że nic nie odkłada na emeryturę, nie stać go na leczenie gdyby coś się stało i/lub dzieli go zaledwie kilka pensji od bezdomności bo nie ma oszczędności to jest to zachowanie anty-inteligentne.

Mniej nie znaczy mało.

Czyli dużo? No to w takim razie nie rozumiem, bo z tego wynika, że korelacja jednak jest.

1,219 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-01-26 19:54:55)

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

Nie znam ani jednego mężczyzny z mojego bliskiego otoczenia (przyjaciele i rodzina) który myśli w ten sposób.
Który za cel obrał sobie umniejszanie kobiecie, po to aby tym zestawieniu wypadać lepiej.
Serio, taka myślenie to może było w poprzednim pokoleniu, a i teraz młodsi mężczyźni uczą swoich starszych kolegów, czy nawet ojców że spełniona, aktywna, i rozwijająca sie kobieta, to cos o nieba lepszego niz kucharka i praczka.
I w moim małżeństwie to na żonę i syna czeka ciepły obiad, bo z racji pracy zdalnej, to jest jeden z moich obowiązków domowych.

Och przepraszam, wcześniej napisałam, ze znam takie małżeństwa, ale to osoby w wieku około emerytury, ale w sumie mam dwóch kolegów, którzy zarabiają ponad 20k, ich żony w okolicy średniej krajowej i sami mówią, że chcieliby, żeby ich żony nie pracowały, bo wolą jak są w domu i wtedy oni nie muszą się zajmować odwożeniem dzieciaków, gotowaniem itp tylko mogą skupić się na pracy.

1,220

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:
Nambi napisał/a:

Dlaczego np. lekarze i informatycy zarabiają relatywnie dużo w stosunku do reszty społeczeństwa? Czy są to ludzie, o których można powiedzieć, że są przeciętnie inteligentni? A może dlatego, że jest popyt na ich usługi przewyższający podaż? To dlaczego nie "dorobić" więcej lekarzy i informatyków? Zdaje się, że dlatego, że nie każdy mógłby te zawody wykonywać, m.in. dlatego, że aby zdobyć odpowiednie uprawnienia, kwalifikacje trzeba jednak dysponować odpowiednio wysoką inteligencją, choć to nie jedyna niezbędna cecha.
Widzę związek między zarobkami a inteligencją, choć tu nie można zastosować prostego równania wysoka inteligencja=wysokie zarobki. Są inne czynniki, które na to wpływają, ale szansa, że osoba, która inteligencją się niespecjalnie wyróżnia będzie zarabiała dużo są niskie.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, ze Hitler nie był inteligentny.
A profesorowie matmy, fizyki, medycyny doktorzy informatyki (nie wiem czy mamy już profesorów:)) zarabiają naprawdę dużo. Zdziwiłbyś się.

Dlaczego uważasz, ze brokerzy to ludzie zazwyczaj niezbyt inteligentni? Nie pytam złośliwie tylko poważnie, bo mnie się zawsze wydawało, że jednak jest inaczej i żeby ten zawód wykonywać trzeba rozumieć mechanizmy związane z funkcjonowaniem obrotu giełdowego, a to nie wydaje mi się takie proste.

Tak, o większości lekarzy i informatyków można powiedzieć że mają przeciętne IQ. Jedyną grupą społeczną, w której średnie IQ wyraźnie przekracza średnią w innych grupach są naukowcy, a to i tak tylko ci specjalisujący się w przedmiotach ścisłych.
Profesor na państwowej uczelni zarabia 7k, więc już nie świruj z tymi wysokimi zarobkami.
Nie ma również korelacji między inteligencją a wysokimi zarobkami, Lewis Terman, pionier badań nad IQ, obalił tę teorie w trwającym kilkadziesiąt lat ekseprymencie.

Znam oba te środowiska i inaczej ich oceniam. No chyba, że do informatyków zaliczasz też menedżerów projektów. Profesor przedmiotów ścisłych?  nie wliczaj w to tylko zarobków z uczelni, bo na uczelni może i tylko tyle dostanie, ale przecież to jest tak naprawdę praca dodatkowa. Przecież np. profesor kardiologii nie jest wyłącznie teoretykiem.  Nie, nie świruję. Znam przykłady.

Profesorowie na mojej uczelni (inny zawód) też zarabiali tak jak państwowa uczelnia płaciła, ale praca naukowa to był dla nich tylko dodatek. Nie ukrywali tego. Żeby dostać zaliczenie, wpis w indeksie nie raz trzeba było przespacerować się do miejsca ich pracy (tej pozauczelnianej). I nie zarabiali mało.

1,221 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-01-26 20:01:57)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:

Znam oba te środowiska i inaczej ich oceniam. No chyba, że do informatyków zaliczasz też menedżerów projektów. Profesor przedmiotów ścisłych?  nie wliczaj w to tylko zarobków z uczelni, bo na uczelni może i tylko tyle dostanie, ale przecież to jest tak naprawdę praca dodatkowa. Przecież np. profesor kardiologii nie jest wyłącznie teoretykiem.  Nie, nie świruję. Znam przykłady.

Profesorowie na mojej uczelni (inny zawód) też zarabiali tak jak państwowa uczelnia płaciła, ale praca naukowa to był dla nich tylko dodatek. Nie ukrywali tego. Żeby dostać zaliczenie, wpis w indeksie nie raz trzeba było przespacerować się do miejsca ich pracy (tej pozauczelnianej). I nie zarabiali mało.

To nie zrozumiałam. Dla mnie profesor uczelni to osoba, której priorytetem jest praca naukowa, jeździ na konferencje, prowadzi badania i pisze całkowicie niedochodowe publikacje. Dla ciebie pracownik uczelni, to osoba, która nie zajmuje się pracą naukową tylko czymś innym, a nauka to jej hobby. okej, to już nie mam więcej pytań.
Jasne są pewne bardzo niereprezentatywne przypadki, np tak jak mówisz kardiologia, ale obawiam się że przeciętny filozof, muzykolog, czy archeolog raczej nie ma możliwości zarobić więcej niż to 7k.

1,222 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 20:30:56)

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:
Nambi napisał/a:

Znam oba te środowiska i inaczej ich oceniam. No chyba, że do informatyków zaliczasz też menedżerów projektów. Profesor przedmiotów ścisłych?  nie wliczaj w to tylko zarobków z uczelni, bo na uczelni może i tylko tyle dostanie, ale przecież to jest tak naprawdę praca dodatkowa. Przecież np. profesor kardiologii nie jest wyłącznie teoretykiem.  Nie, nie świruję. Znam przykłady.

Profesorowie na mojej uczelni (inny zawód) też zarabiali tak jak państwowa uczelnia płaciła, ale praca naukowa to był dla nich tylko dodatek. Nie ukrywali tego. Żeby dostać zaliczenie, wpis w indeksie nie raz trzeba było przespacerować się do miejsca ich pracy (tej pozauczelnianej). I nie zarabiali mało.

To nie zrozumiałam. Dla mnie profesor uczelni to osoba, której priorytetem jest praca naukowa, jeździ na konferencje, prowadzi badania i pisze całkowicie niedochodowe publikacje. Dla ciebie pracownik uczelni, to osoba, która nie zajmuje się pracą naukową tylko czymś innym, a nauka to jej hobby. okej, to już nie mam więcej pytań.

Ale takich ludzi nie ma, poza nielicznymi wyjątkami. Zresztą jak Ty to sobie wyobrażasz? Profesor kardiologii co i jak miałby badać, jeśli nie przypadki własnych pacjentów w szpitalu? Komu miałby aplikować leki w trakcie badań klinicznych? Komu robić operacje? Manekinowi w pokoju na uniwerku?
Przecież tylko ktoś z naprawdę dużym doświadczeniem praktycznym w tej dziedzinie może mieć prawdziwe osiągniecia naukowe. I nie wiem dlaczego zakładasz, że ci ludzie nie piszą "niedochodowych" prac, nie wygłaszają wykładów na konferencjach i nie spotykają się tam z innymi profesorami np. z innych uczelni na świecie? A kim był choćby prof. Dębski? Możesz sobie wyszukać informacje o jego publikacjach. A był praktykiem.

A profesorowie na mojej uczelni wykonywali swój zawód ściśle związany z tym, co wykładali na uczelni. Byli praktykami. Z jednej strony doskonalili się w pracy naukowej. Z drugiej wykorzystywali wiedzę jako praktycy i dzięki temu byli (wielu nadal jest) jeszcze lepszymi wykładowcami, bo nie byli tylko teoretykami.

Zresztą ja sobie tego nie wyobrażam - oddzielenie pracy naukowej od praktyki.  I te przykłady, które podałam to są akurat bardzo reprezentatywne. Dla politechnik, uniwersytetów medycznych i nie tylko. Nawet profesor arabistyki może pracować dodatkowo, robiąc tłumaczenia.

Edit. archeolog, filozof, muzykolog - no tak, tu faktycznie może to inaczej wyglądać. Choć znam chłopaka, który z pasji nauczył się hebrajskiego, zaczął studiować judaistykę, dodatkowo, bo już pracował. I ta jego pasja, taka prawdziwa, nie tylko z nazwy zaowocowała w pewnym momencie wysokimi zarobkami. A wydawałoby się, że takie zajęcie bez perspektyw, jeśli chodzi o finanse. W dodatku rodzaj hobby

1,223 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 21:42:11)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Bardzo Cię zabolało. Ja się wokół nikogo nie muszę kręcić. Nigdy tego nie robiłam. Czyli ci mężczyźni, o których piszę, ci "inteligentni w skrajnej wersji" (to jest naprawdę dobre), to ludzie nieporządni? Co to znaczy?
Ciekawe, że założyłeś, ze ja w ogóle byłabym Tobą zainteresowana.

Co za narcystyczna osobowość... z połączeniu z ewidentnie upośledzoną empatią uzyskujemy naprawdę zrypany kobiecy umysł. Mieli szczęście tamci trzej nieszczęśnicy że to już za nimi wink

Nie działają na mnie te Twoje nieudolne próby obrażenia mnie ani zmanipulowania. Pewnie dlatego, że mój ośrodek poczucia własnej wartości mieści się we mnie samej. A nie na zewnątrz.

I nadal czekam na odpowiedź: kim według Ciebie jest "nieporządny inteligenty w skrajnej wersji"? Ty to pojęcie ukułeś. Chcę wiedzieć.

lol "Nadal czekam"... już mnie kusiło by zacytować klasyka ze świata polityki, ale niech tam... "Uśmiałaś się do łez"... najśmieszniejsze (lub najbardziej tragiczne) jest to że uśmiałas się z tego, czego kompletnie nie zrozumiałaś. Wyraźnie w tymże poście prosiłem cię o szczegółową INTERPRETACJĘ tego zagadnienia, w kolejnym poście bardzo jasno napisałem że to SŁOWO używane jest jako SŁOWO-WYTRYCH. Jakich jeszcze synonimów nadinterpretacji/ interpretacji zbyt szerokiej i naciąganej mam użyć by dotarło do ciebie że chodziło o skrajną wersję nadinterpretacji (vel wyjątkowo wybiórczej interpretacji) tego pojęcia, a nie o wzór nieporządnego inteligenta w skrajnej wersji? Może tak się zagubiłaś w korzystnych dla siebie (nad)interpretacjach że umknął ci sens podstawowy tego słowa? wink

Co więcej, uparłaś by wiązać inteligencję z zarobkami, co zostało obalone przez badania naukowca cytowanego wyżej. Zupełnie też nie bierzesz pod uwagę że na zdolności zarobkowe może wpływać np. podatność na stres (przykładem niech będą badania dr Tetreault, które wykazały że to właśnie osoby z wyższym IQ są bardziej podatne na depresje i stany lękowe, choćby z tego powodu że ich mózgi pracują na wyższych obrotach; tymczasem osoby z przeciętnym IQ są na hałas i stresy mniej podatne. Interesująca ciekawostka, nieprawdaż?

1,224 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-26 21:44:19)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:

Edit. archeolog, filozof, muzykolog - no tak, tu faktycznie może to inaczej wyglądać. Choć znam chłopaka, który z pasji nauczył się hebrajskiego, zaczął studiować judaistykę, dodatkowo, bo już pracował. I ta jego pasja, taka prawdziwa, nie tylko z nazwy zaowocowała w pewnym momencie wysokimi zarobkami. A wydawałoby się, że takie zajęcie bez perspektyw, jeśli chodzi o finanse. W dodatku rodzaj hobby

Nie jest to znowu taki odosobniony przypadek. Nie bez przyczyny twierdzi się, że warto w swojej działalności znaleźć niszę zawodową/rynkową . Czasami znajduje się niezmierzenie i właściwie - tak jak tutaj - przez zrządzenie losu.

Uzytkowniczka napisał/a:
Nambi napisał/a:

Znam oba te środowiska i inaczej ich oceniam. No chyba, że do informatyków zaliczasz też menedżerów projektów. Profesor przedmiotów ścisłych?  nie wliczaj w to tylko zarobków z uczelni, bo na uczelni może i tylko tyle dostanie, ale przecież to jest tak naprawdę praca dodatkowa. Przecież np. profesor kardiologii nie jest wyłącznie teoretykiem.  Nie, nie świruję. Znam przykłady.

Profesorowie na mojej uczelni (inny zawód) też zarabiali tak jak państwowa uczelnia płaciła, ale praca naukowa to był dla nich tylko dodatek. Nie ukrywali tego. Żeby dostać zaliczenie, wpis w indeksie nie raz trzeba było przespacerować się do miejsca ich pracy (tej pozauczelnianej). I nie zarabiali mało.

To nie zrozumiałam. Dla mnie profesor uczelni to osoba, której priorytetem jest praca naukowa, jeździ na konferencje, prowadzi badania i pisze całkowicie niedochodowe publikacje. Dla ciebie pracownik uczelni, to osoba, która nie zajmuje się pracą naukową tylko czymś innym, a nauka to jej hobby. okej, to już nie mam więcej pytań.
Jasne są pewne bardzo niereprezentatywne przypadki, np tak jak mówisz kardiologia, ale obawiam się że przeciętny filozof, muzykolog, czy archeolog raczej nie ma możliwości zarobić więcej niż to 7k.


Siłaczy dzisiaj już nie ma. Z tego, co ja obserwuję, przynajmniej w mojej branży, to praca/etat na uczelni jest prestiżowym dodatkiem do wykonywanego zawodu, wzmacnia pozycję zawodową, zapewnia autorytet, pozwala wyrobić markę nazwiska itp. w tym sensie dorobek naukowy jest bardzo ważny.

1,225

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Co za narcystyczna osobowość... z połączeniu z ewidentnie upośledzoną empatią uzyskujemy naprawdę zrypany kobiecy umysł. Mieli szczęście tamci trzej nieszczęśnicy że to już za nimi wink

Nie działają na mnie te Twoje nieudolne próby obrażenia mnie ani zmanipulowania. Pewnie dlatego, że mój ośrodek poczucia własnej wartości mieści się we mnie samej. A nie na zewnątrz.

I nadal czekam na odpowiedź: kim według Ciebie jest "nieporządny inteligenty w skrajnej wersji"? Ty to pojęcie ukułeś. Chcę wiedzieć.

lol "Nadal czekam"... już mnie kusiło by zacytować klasyka ze świata polityki, ale niech tam... "Uśmiałaś się do łez"... najśmieszniejsze (lub najbardziej tragiczne) jest to że uśmiałas się z tego, czego kompletnie nie zrozumiałaś. Wyraźnie w tymże poście prosiłem cię o szczegółową INTERPRETACJĘ tego zagadnienia, w kolejnym poście bardzo jasno napisałem że to SŁOWO używane jest jako SŁOWO-WYTRYCH. Jakich jeszcze synonimów nadinterpretacji/ interpretacji zbyt szerokiej i naciąganej mam użyć by dotarło do ciebie że chodziło o skrajną wersję nadinterpretacji (vel wyjątkowo wybiórczej interpretacji) tego pojęcia, a nie o wzór nieporządnego inteligenta w skrajnej wersji? Może tak się zagubiłaś w korzystnych dla siebie (nad)interpretacjach że umknął ci sens podstawowy tego słowa? wink

Straszny bełkot. Ciekawe czy Ty sam te swoje wywody rozumiesz.

1,226

Odp: Być Chadem?
KoralinaJones napisał/a:
Nambi napisał/a:

Edit. archeolog, filozof, muzykolog - no tak, tu faktycznie może to inaczej wyglądać. Choć znam chłopaka, który z pasji nauczył się hebrajskiego, zaczął studiować judaistykę, dodatkowo, bo już pracował. I ta jego pasja, taka prawdziwa, nie tylko z nazwy zaowocowała w pewnym momencie wysokimi zarobkami. A wydawałoby się, że takie zajęcie bez perspektyw, jeśli chodzi o finanse. W dodatku rodzaj hobby

Nie jest to znowu taki odosobniony przypadek. Nie bez przyczyny twierdzi się, że warto w swojej działalności znaleźć niszę zawodową/rynkową . Czasami znajduje się niezmierzenie i właściwie - tak jak tutaj - przez zrządzenie losu.

Akurat tylko taki przypadek znam z najbliższego otoczenia. Natomiast nie był to do końca przypadek, bo ten chłopak mocno udzielał się w różnych instytucjach, wydarzeniach związanych z tą właśnie jego pasją. I został zauważony.

1,227

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Nie działają na mnie te Twoje nieudolne próby obrażenia mnie ani zmanipulowania. Pewnie dlatego, że mój ośrodek poczucia własnej wartości mieści się we mnie samej. A nie na zewnątrz.

I nadal czekam na odpowiedź: kim według Ciebie jest "nieporządny inteligenty w skrajnej wersji"? Ty to pojęcie ukułeś. Chcę wiedzieć.

lol "Nadal czekam"... już mnie kusiło by zacytować klasyka ze świata polityki, ale niech tam... "Uśmiałaś się do łez"... najśmieszniejsze (lub najbardziej tragiczne) jest to że uśmiałas się z tego, czego kompletnie nie zrozumiałaś. Wyraźnie w tymże poście prosiłem cię o szczegółową INTERPRETACJĘ tego zagadnienia, w kolejnym poście bardzo jasno napisałem że to SŁOWO używane jest jako SŁOWO-WYTRYCH. Jakich jeszcze synonimów nadinterpretacji/ interpretacji zbyt szerokiej i naciąganej mam użyć by dotarło do ciebie że chodziło o skrajną wersję nadinterpretacji (vel wyjątkowo wybiórczej interpretacji) tego pojęcia, a nie o wzór nieporządnego inteligenta w skrajnej wersji? Może tak się zagubiłaś w korzystnych dla siebie (nad)interpretacjach że umknął ci sens podstawowy tego słowa? wink

Straszny bełkot. Ciekawe czy Ty sam te swoje wywody rozumiesz.

I tak chyba łatwiej pojmowalny niż twoje wodolejstwo, obliczone chyba na to że czytelnik samą ilością znaków zostanie przekonany do twojej wersji, która w rzeczywistości często nie stanowi żadnej reguły (jak z absolwentem hebraistyki, dla którego wspomniana "fucha" okazała się nieplanowanym bonusem do pasji, a nie efektem przemyślanego wybrania nieobsadzonej wcześniej niszy.

1,228

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nambi napisał/a:

Edit. archeolog, filozof, muzykolog - no tak, tu faktycznie może to inaczej wyglądać. Choć znam chłopaka, który z pasji nauczył się hebrajskiego, zaczął studiować judaistykę, dodatkowo, bo już pracował. I ta jego pasja, taka prawdziwa, nie tylko z nazwy zaowocowała w pewnym momencie wysokimi zarobkami. A wydawałoby się, że takie zajęcie bez perspektyw, jeśli chodzi o finanse. W dodatku rodzaj hobby

Nie jest to znowu taki odosobniony przypadek. Nie bez przyczyny twierdzi się, że warto w swojej działalności znaleźć niszę zawodową/rynkową . Czasami znajduje się niezmierzenie i właściwie - tak jak tutaj - przez zrządzenie losu.

Akurat tylko taki przypadek znam z najbliższego otoczenia. Natomiast nie był to do końca przypadek, bo ten chłopak mocno udzielał się w różnych instytucjach, wydarzeniach związanych z tą właśnie jego pasją. I został zauważony.

Ja rozumiem, niemniej jednak cała ta działalność tego chlopaka nie była ukierunkowana na osiągniecie profitów i rozgłosu, w tym sensie chodziło mi że to przypadek.

1,229

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

lol "Nadal czekam"... już mnie kusiło by zacytować klasyka ze świata polityki, ale niech tam... "Uśmiałaś się do łez"... najśmieszniejsze (lub najbardziej tragiczne) jest to że uśmiałas się z tego, czego kompletnie nie zrozumiałaś. Wyraźnie w tymże poście prosiłem cię o szczegółową INTERPRETACJĘ tego zagadnienia, w kolejnym poście bardzo jasno napisałem że to SŁOWO używane jest jako SŁOWO-WYTRYCH. Jakich jeszcze synonimów nadinterpretacji/ interpretacji zbyt szerokiej i naciąganej mam użyć by dotarło do ciebie że chodziło o skrajną wersję nadinterpretacji (vel wyjątkowo wybiórczej interpretacji) tego pojęcia, a nie o wzór nieporządnego inteligenta w skrajnej wersji? Może tak się zagubiłaś w korzystnych dla siebie (nad)interpretacjach że umknął ci sens podstawowy tego słowa? wink

Straszny bełkot. Ciekawe czy Ty sam te swoje wywody rozumiesz.

I tak chyba łatwiej pojmowalny niż twoje wodolejstwo, obliczone chyba na to że czytelnik samą ilością znaków zostanie przekonany do twojej wersji, która w rzeczywistości często nie stanowi żadnej reguły (jak z absolwentem hebraistyki, dla którego wspomniana "fucha" okazała się nieplanowanym bonusem do pasji, a nie efektem przemyślanego wybrania nieobsadzonej wcześniej niszy.

Po prostu nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Stale mnie atakujesz ad personam (nieudolnie zresztą), bo nie podoba Ci się teza, którą postawiłam.

1,230

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Straszny bełkot. Ciekawe czy Ty sam te swoje wywody rozumiesz.

I tak chyba łatwiej pojmowalny niż twoje wodolejstwo, obliczone chyba na to że czytelnik samą ilością znaków zostanie przekonany do twojej wersji, która w rzeczywistości często nie stanowi żadnej reguły (jak z absolwentem hebraistyki, dla którego wspomniana "fucha" okazała się nieplanowanym bonusem do pasji, a nie efektem przemyślanego wybrania nieobsadzonej wcześniej niszy.

Po prostu nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Stale mnie atakujesz ad personam (nieudolnie zresztą), bo nie podoba Ci się teza, którą postawiłam.

Kobieto, nie wiem czy chciałaś pozować na śmieszną czy na inteligentną, w każdym razie i jedno i drugie słabo ci idzie. Najlepiej nieco zbastuj.

1,231

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

I tak chyba łatwiej pojmowalny niż twoje wodolejstwo, obliczone chyba na to że czytelnik samą ilością znaków zostanie przekonany do twojej wersji, która w rzeczywistości często nie stanowi żadnej reguły (jak z absolwentem hebraistyki, dla którego wspomniana "fucha" okazała się nieplanowanym bonusem do pasji, a nie efektem przemyślanego wybrania nieobsadzonej wcześniej niszy.

Po prostu nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Stale mnie atakujesz ad personam (nieudolnie zresztą), bo nie podoba Ci się teza, którą postawiłam.

Kobieto, nie wiem czy chciałaś pozować na śmieszną czy na inteligentną, w każdym razie i jedno i drugie słabo ci idzie. Najlepiej nieco zbastuj.

Na nikogo nie musze pozować, ani nikogo udawać. I ostatni raz komentuję co napisałeś, bo na to szkoda czasu. A zdenerwować mnie nie jesteś w stanie. Pisz sobie do woli.

1,232

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Nie widzę korelacji między zarobkami i inteligencją. Przecież ktoś może świadomie zarabiać mniej, ale robić to, co lubi i odpowiada mu taka sytuacja. Nie każdy chce uczestniczyć w wyścigu szczurów.

Jeżeli "świadome zarabianie mniej" oznacza że nic nie odkłada na emeryturę, nie stać go na leczenie gdyby coś się stało i/lub dzieli go zaledwie kilka pensji od bezdomności bo nie ma oszczędności to jest to zachowanie anty-inteligentne.

Trudno się z takimi argumentami dyskutuje, ale   chyba nie zdajesz sobie sprawy, Miri, ile osób żyje w taki właśnie sposób. Może nie są na tyle " inteligentni", żeby zarabiać na życie i jeszcze oszczędzać? Sama przez lata tak miałam, a i teraz z moimi oszczędnosciami daleko bym nie zajechała.

Tak, większość w Polsce tak egzystuje. No i? Jak to się ma dyskusji o dobrowolnym zarabianiu mniej, bo ma się taki kaprys i tego czy to jest przejaw inteligencji czy nie.
Może następnym razem uruchom trochę inteligencji aby odpowiadać na temat wink

1,233

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
M!ri napisał/a:

Jeżeli "świadome zarabianie mniej" oznacza że nic nie odkłada na emeryturę, nie stać go na leczenie gdyby coś się stało i/lub dzieli go zaledwie kilka pensji od bezdomności bo nie ma oszczędności to jest to zachowanie anty-inteligentne.

Mniej nie znaczy mało.

Czyli dużo? No to w takim razie nie rozumiem, bo z tego wynika, że korelacja jednak jest.

No to już poziom dzieciaka z podstawówki. Może być go stać na leczenie i odkładanie na emeryturę, mimo że nie zarabia aż tak dużo jak potencjalnie by mógł.

1,234

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
Nambi napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

Mniej nie znaczy mało.

Czyli dużo? No to w takim razie nie rozumiem, bo z tego wynika, że korelacja jednak jest.

No to już poziom dzieciaka z podstawówki. Może być go stać na leczenie i odkładanie na emeryturę, mimo że nie zarabia aż tak dużo jak potencjalnie by mógł.

Rozumiesz co to zdania warunkowe? wink Jeżeli... to...
Jak ktoś jest ustawiony i może sobie pozwolić aby pracować mniej to jest to jak najbardziej ok i sprytne.

1,235

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Nambi napisał/a:

Czyli dużo? No to w takim razie nie rozumiem, bo z tego wynika, że korelacja jednak jest.

No to już poziom dzieciaka z podstawówki. Może być go stać na leczenie i odkładanie na emeryturę, mimo że nie zarabia aż tak dużo jak potencjalnie by mógł.

Rozumiesz co to zdania warunkowe? wink Jeżeli... to...
Jak ktoś jest ustawiony i może sobie pozwolić aby pracować mniej to jest to jak najbardziej ok i sprytne.

Nadal nie oznacza to koniecznie wysokich zarobków, które są rzekomo skorelowane z inteligencją.

Posty [ 1,171 do 1,235 z 2,042 ]

Strony Poprzednia 1 17 18 19 20 21 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024