adela 07 napisał/a:NAMBI
Ależ ja to wszystko rozumiem, i zgadzam się z tym, co wyżej napisałaś. Wisi Ci co robią i kim są ci faceci, jeśli są szczęśliwi. Nie muszą być kimś ważnym i dobrze zarabiać. A jednak cała dyskusja wzięła się z twierdzenia, że gorzej sytuowani ludzie są sfrustrowani, bo się nie mogą " spelniać", i są zazdrośni o Twoja pozycję, osiągnięcia.No i ci partnerzy właśnie tacy byli. I nie wiem- ale może źle Cię zrozumiałam- że satysfakcja z życia zawodowego pozwoliłaby im to przezwyciężyć, tak? Albo brak owej zazdrości, i zadowolenie z tego kim się jest i ile się zarabia.
I tu też się zgadzam, o ile jednak dobrze Cię zrozumiałam.
Ale tu się kólko się zamyka, bo nie posiadają ambicji, żeby zarabiać więcej. A wyluzować nie potrafią. Pytanie, czy zaakceptowalabys takiego wyluzowanego, bez większych ambicji, gdyby nie czepiał się o różnice między wami?
I jasna rzecz, z tą inteligencją. Ale nie musi iść w parze z ambicjami.
Tak, są sfrustrowani, albo raczej bywają, z powodu zarobków. Bo dużo dotkliwiej odczuwają trudy życia codziennego. Dla dobrze zarabiających wydanie pieniędzy na prywatnego lekarza, jeśli nie mogą pójść na NFZ to nie jest probemy, nie zauważą tego. Co innego jak musisz wybrać - leki czy czynsz itp. Dobrze zarabiający nie są sfrustrowani zarobkami, tym, ze zarabiają ich zdaniem nieadekwatnie do wysiłku, który włożyli w wykształcenie, do umiejętności, jakiś przymiotów osobistych, które mogą być cenne dla pracodawców, że kolega/koleżanka zarabia więcej. Dlaczego mieliby być? Są raczej zadowoleni, czują się docenieni albo w ogóle o tym nie myślą. O to mi chodziło.
Źle zrozumiałaś odnośnie partnerów. Oni nie mieli by problemu z moimi zarobkami itp., gdyby byli zadowoleni sami z siebie, mieli zdrowe poczucie własnej wartości. Nie wiem czy, gdyby dostali pracę jaką mieć chcieli, to ich zazdrość nagle by wyparowała. Tu był chyba inny problem. Nie mogli dostać takiej pracy, za takie kwoty, bo nie mieli kwalifikacji. I zataczamy koło. To nie był problem obiektywnie. To był problem w ich odczuciu, a odczucie było powodowane niskim poczuciem własnej wartości. Gdyby było na zdrowym poziomie, to nie byłoby tematu - oni mnie się podobali, nieistotne były dla mnie ich stanowiska itd. I oczywiście wysokie zarobki nie są gwarancją, że ktoś ma zdrowe poczucie własnej wartości, ale szansa, że pod względem zarobków w chory sposób będzie rywalizował z partnerką są niskie.
Masz rację. Inteligencja nie zawsze idzie w parze z ambicjami. I tu zależy co nazywamy ambicją albo jej brakiem. Chora ambicja jest dla mnie nie do zaakceptowania. Cenię ludzi (nie tylko mężczyzn), którzy rozwijają swoje umiejętności, zainteresowania, nie ważne czego one dotyczą. Jeśli tak zdefiniować ambicję, to tak, te 3 relacje nauczyły mnie wybierać ambitnych partnerów.
A jeśli chodzi o ambicję dotyczącą zarabiania pieniędzy. Tak, zaakaceptowałabym. Miłość mojego życia pracowała w mopsie!
Zarobki mizerne, ale facet miał wywalone na różnice między nami w tym zakresie. Ja też. I był bardzo inteligentny, dojrzały, poukładany. Rzadko się taki egzemplarz zdarza.