Być Chadem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,106 do 1,170 z 2,042 ]

1,106 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-25 17:54:41)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Koralina, przeczytaj proszę jeszcze raz uważnie co napisałem we fragmencie, który zacytowałaś.

Nie, ja pytam co jest złego w tym, że jeden facet zarabia kwotę 5 cyfrową, podczas gdy dla innego maksymalny pułap to kwota 4 cyfrowa?

To chyba słusznie doszedłem do wniosku że po prostu zadałaś pytanie nie na temat. Zagadnienie sprowadzało się do tego że dyskryminowani i poniżani są faceci PONIŻEJ pewnej granicy, a Ty na to pytasz "czemu miałabyś dyskryminować facetów POWYŻEJ tej granicy". Wybacz, ale pytanie w tej sytuacji lekko od czapy...

Problem w tym że ta rzekoma "dyskryminacja" w oczach mężczyzn przejawia się w wyborze tych zarabiających powyżej granicy której pozostali (czyli dyskryminowani w ten sposób) nie osiągają. Pytanie jak najbardziej na temat.

Zobacz podobne tematy :

1,107

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Natomiast i tutaj teksty kilku forumowiczek (Salomonki, M!ri i nie tylko) nie były pozbawione pojazdów na facetów zarabiających wyraźnie mniej od tej kwoty...

To nie były pojazdy na facetów zarabiających mniej tylko na Ciebie. A to różnica wink

Ale skupiłaś się właśnie na tym kryterium. Ergo... wink

Bo masz kompleks na tym punkcie.

Nie mam nic do facetów zarabiających średnią krajową. Co nie zmienia faktu, że częściej wybieram tym z 10k.

1,108

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Jak ten gościu jest 40+ to tylko mu współczuć.

Coś konkretniejszego psychologu pod szafą chowany? smile

Może wieczorem, póki co jem obiad za 3 cyfrowa sumę. Bądź gotowy chłopczyku.

Faktycznie, zaraz też wyskoczę coś zjeść. Nie muszę wydawać trzycyfrowej sumy by zjeść smacznie wink

1,109

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Coś konkretniejszego psychologu pod szafą chowany? smile

Może wieczorem, póki co jem obiad za 3 cyfrowa sumę. Bądź gotowy chłopczyku.

Faktycznie, zaraz też wyskoczę coś zjeść. Nie muszę wydawać trzycyfrowej sumy by zjeść smacznie wink

Każdy ma różne definicja zaradności.

1,110

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Może wieczorem, póki co jem obiad za 3 cyfrowa sumę. Bądź gotowy chłopczyku.

Faktycznie, zaraz też wyskoczę coś zjeść. Nie muszę wydawać trzycyfrowej sumy by zjeść smacznie wink

Każdy ma różne definicja zaradności.

Zabrzmiało tak tajemniczo że nie wiem czy się wzruszyć czy uśmiać wink

1,111

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Może wieczorem, póki co jem obiad za 3 cyfrowa sumę. Bądź gotowy chłopczyku.

Faktycznie, zaraz też wyskoczę coś zjeść. Nie muszę wydawać trzycyfrowej sumy by zjeść smacznie wink

Każdy ma różne definicja zaradności.

Zabrzmiało tak tajemniczo że nie wiem czy się wzruszyć czy uśmiać wink

1,112

Odp: Być Chadem?

Tak miało brzmieć, nie jestem czterdziestolatkiem w kryzysie żebym musiał komukolwiek coś udowadniać i przy okazji podlewać swoje ego.

1,113 Ostatnio edytowany przez Uzytkowniczka (2023-01-25 19:10:42)

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:

Mężczyzna i kobieta w pewnym wieku przeszli po prostu podobną drogę, oczywiście jeżeli oboje są dojrzali, mają wiele wspólnego w spojrzeniu na życie.
Masz rację, niektórzy musieli dojrzeć wcześniej,  ale to nie jest większość.
Wtedy mentalnie takiej 25 latki nie da się porównać do koleżanek.
Zadałaś ciekawe pytanie co różni relację starszej kobiety z młodszym mężczyzną od sytuacji odwrotnej.
Wzorce społeczne.
W naszym wzorcu wciąż to mężczyzna jest głową rodziny, mimo przemian społecznych i ruchów by wszystko rozmyć.
I ten paradygmat obowiązuje przy relacjach damsko męskich
Niezależnie od wieku.
Nawet w seksie, to jednak mężczyzna ma inną pozycję niż kobieta, mimo wszystko.
Więc te związki,  relacje, romanse,  niekoniecznie wyglądają tak że kobieta w nich dominuje z powodu wieku I to ona płaci za wszystko.
W odwrotnej sytuacji jednak większość takich relacji 25 latki z 40 + mężczyzną to jego przewaga: finansowa, mentalna i nie jest ona jego partnerką, przynajmniej  do czasu gdy ona nie zbliża się do 40 , a On 50 plus, bo wtedy oboje są już dojrzali.

Elu ja się z tobą zgodzam, że związki z taką róznicą są mało partnerskie. Ale nadal wydaj mi się, że taka próba porównywania 20 i 50 latki i twierdzenie, że jedna grupa ma jakieś niedoścignione cechy jest bez sensu. Są faceci oglądający się za 20 latkami, ale to wynika z kryzysu wieku średniego, próby odmłodzenia się, zrobienia resetu swojego życia. Są tacy, którzy szukają partnerek w zbliżonym wieku, bo nie mają kompleksów na punkcie swoich lat, nie chcą pakowac się znowy w pieluchy i zakładanie wszystkiego od zera z kimś o wiele młodszym, wolą osobę o podobnym życiorysie, która ma już swoją rodzinę, tak jak oni, czy jakieś doświadczenie z poprzedniego małzeństwa. Ale to są dwie zupełnie różne grupy mężczyzn.
Nie chce mi się już szukać konkretnego posta, ale wcześniej padło stwierdzenie, że każdy facet jak ma do wyboru to wybierze starszą, bo ma to coś, czego nie ma młodsza. Wydaje mi się że i takie kobiety i takie, mają swoje zalety, i zarówno związek z rówieśnikiem jak i osobami o wiele starszymi ma prawo się udać. Ale to jest zupełnie inna dynamika relacji.
Nie wydaje mi się też, że ktoś kto ma 50 lat i szuka partnera, może być tak niezdecydowany, żeby być gotowym zarówno na związek z 20-latką, jak i 50-latką i robi sobie takie porównania w głowie. To tak jakby ktoś planował wakacje i do ostatniej chwili nie wiedział, czy na urlopie będzie atakował K2 bez tlenu, czy leżał plackiem przy basenie. To sa inne typy relacji,  inne oczekiwania i wizja wspólnej przyszłości. Osoby wybierające te dwa typy kobiet mają zupełnie inne charaktery i szukają czegoś zupełnie innego. Dlatego nie przekonały mnie argumenty, o tym magicznym czymś, co się osiąga w pewnym wieku, o kim wie każdy i każdy to czuje, ale nikt nie umie tego opisać wink
Podobnie gdyby chcieć porównać salme hayek i angeline jolie, kazda reprezentuje rózny typ urody i cechy, dlatego takie kategoryczne stwierdzenie, że jedna jest na pewno lepsza jest bez senu. Inna sprawa, że takim mysleniem i usilnym porównywaniem się ciągle z kimś wiele kobiet wpędza się na własne życzenie w kompleksy.

1,114

Odp: Być Chadem?

Z wyborem partnera i partnerki nie jest tak racjonalnie.
Przede wszystkim liczą się uczucia.
Wtedy się nie patrzy na wiele rzeczy.
W przeciwnym razie nie byliby tylu rozpadów małżeństw, gdzie on czy ona zakochuje się w innej osobie. Albo w żonatym, zonatej.
A przecież nikt nie zakłada, że zakocha się w żonatym.
Jasne, że wiele takich przypadków to zauroczenie, a potem okazuje się, że kochanka jest jak była żona czy cis w tym stylu, ale związek dla mnie, to głównie uczucia. A racjonalizować sobie można później. Ale to nie o tym temat.

1,115 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-01-25 19:34:21)

Odp: Być Chadem?
Uzytkowniczka napisał/a:

(...) Dlatego nie przekonały mnie argumenty, o tym magicznym czymś, co się osiąga w pewnym wieku, o kim wie każdy i każdy to czuje, ale nikt nie umie tego opisać wink
Podobnie gdyby chcieć porównać salme hayek i angeline jolie, kazda reprezentuje rózny typ urody i cechy, dlatego takie kategoryczne stwierdzenie, że jedna jest na pewno lepsza jest bez senu. Inna sprawa, że takim mysleniem i usilnym porównywaniem się ciągle z kimś wiele kobiet wpędza się na własne życzenie w kompleksy.


Wraz z wiekem zmienia się w człowieku wiele rzeczy w tym styl życia, stosunek do życia oraz mentalność - podstawowe cechy które dzielą człowieka na przestrzeni jego własnych lat, tak jak wyrasta się z bycia nastolatkiem tak wyrasta się z bycia 20 latką a następnie 30 latką itd. Tak jak zmienia się fizycznie - dorasta, dojrzewa, mężczyzna - mężnieje, kobieta - przeradza się z dziewczynki w dziewczyną a następnie w kobietę tak ewoluuje mentalność zarówno kobiety jak i mężczyzny. Jestem po 40 i nie jestem już tą samą kobietą, którą bylam jako 20 latka, dlatego znam i czuję tę różnicę, która nie jest magiczna a jest najzupełniej naturalna a której istnienia Ty zaprzeczasz.

Nie ma najmniejszego znaczenia czy są argumenty które Cię przekonają czy nie, ponieważ taka jest natura rzeczy, człowiek i starzeje się i jednocześnie starzejąc dojrzewa.

1,116 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-25 21:20:42)

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Tak miało brzmieć, nie jestem czterdziestolatkiem w kryzysie żebym musiał komukolwiek coś udowadniać i przy okazji podlewać swoje ego.

Zbiłeś mnie z tropu swoimi wywodami. Czekam niecierpliwie na twoje dalsze analizy.

(Tak naprawdę kusi mnie żeby napisać że mam je lekko w dupie, ale starasz się być taki tajemniczy że nie chcę cię zniechęcać; może nawet coś śmiesznego spłodzisz, chociaż szczerze mówiąc wolę humor Gary'ego. No, Elka mnie jeszcze wczoraj rozbawiła jak cisnęła M!ri wink

No dobra, to już wiesz jak wysoko zawieszona została poprzeczka; możesz przygotowywać swoje wystąpienie; w wolnej chwili rzucę okiem wink )

1,117

Odp: Być Chadem?

Ale Ciebie bolą te zarobki NO big_smile kolejny temat poświęcasz temu, że istnieją faceci zarabiający lepiej niż Ty i istnieją kobiety, które na to zwracają uwagę big_smile
A patrząc na to, że w niektórych zawodach już 30latka może mieć 5cyfrowe zarobki to trochę nie rozumiem, czemu miałaby z dobrego serca brać sobie faceta, który zarabia o połowę mniej.

1,118

Odp: Być Chadem?
Lady Loka napisał/a:

Ale Ciebie bolą te zarobki NO big_smile kolejny temat poświęcasz temu, że istnieją faceci zarabiający lepiej niż Ty i istnieją kobiety, które na to zwracają uwagę big_smile
A patrząc na to, że w niektórych zawodach już 30latka może mieć 5cyfrowe zarobki to trochę nie rozumiem, czemu miałaby z dobrego serca brać sobie faceta, który zarabia o połowę mniej.

Faktycznie muszę Ritę wstrzymać, bo chyba więcej się tu jednak znajdzie takich, które traktują faceta zarabiającego nieco mniej jak ułoma... chyba wystarczy podociskać panie z odpowiedziami i nagle nawet tutaj się okaże że to nie mit wink

1,119 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-25 21:41:42)

Odp: Być Chadem?

del.

1,120

Odp: Być Chadem?

Ten temat jest na poważnie?

1,121

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale Ciebie bolą te zarobki NO big_smile kolejny temat poświęcasz temu, że istnieją faceci zarabiający lepiej niż Ty i istnieją kobiety, które na to zwracają uwagę big_smile
A patrząc na to, że w niektórych zawodach już 30latka może mieć 5cyfrowe zarobki to trochę nie rozumiem, czemu miałaby z dobrego serca brać sobie faceta, który zarabia o połowę mniej.

Faktycznie muszę Ritę wstrzymać, bo chyba więcej się tu jednak znajdzie takich, które traktują faceta zarabiającego nieco mniej jak ułoma... chyba wystarczy podociskać panie z odpowiedziami i nagle nawet tutaj się okaże że to nie mit wink

To Ty od razu rzucasz, że jak ułoma.
A znowu wracamy do tego, że każdy człowiek ma wybór, co do tego, z kim chce być.

1,122

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Tak miało brzmieć, nie jestem czterdziestolatkiem w kryzysie żebym musiał komukolwiek coś udowadniać i przy okazji podlewać swoje ego.

Zbiłeś mnie z tropu swoimi wywodami. Czekam niecierpliwie na twoje dalsze analizy.

(Tak naprawdę kusi mnie żeby napisać że mam je lekko w dupie, ale starasz się być taki tajemniczy że nie chcę cię zniechęcać; może nawet coś śmiesznego spłodzisz, chociaż szczerze mówiąc wolę humor Gary'ego. No, Elka mnie jeszcze wczoraj rozbawiła jak cisnęła M!ri wink

No dobra, to już wiesz jak wysoko zawieszona została poprzeczka; możesz przygotowywać swoje wystąpienie; w wolnej chwili rzucę okiem wink )

Nie chce mi się, jesteś kretynem ale nudnym, nieatrakcyjnym dla mnie. Poczytaj swoje posty to będziesz miał argumenty. Spocony chłop ma z 3 lata młodsza dziewczynę i będzie teraz się spuszczał nad tym jakie to normalne. Młodsze kobiety maja mniejsze wymagania czego jesteś najlepszym przykładem.

1,123

Odp: Być Chadem?
rossanka napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

@ross, po prostu przyjmij do wiadomości że stary chłop nie jest tak stary jak stara baba i nie dyskutuj big_smile. Z męskim kryzysem wieku średniego nie wygrasz. Mężczyzna po 40 to najbardziej wrażliwa istota na punkcie swojego wieku. Starzejąca się kobieta nie szuka na siłę potwierdzenia swojej atrakcyjności w 20 lat młodszym kochanku. W oczach mężczyzn to jednak kobiety nie potrafią się godnie zestarzeć. Taki paradoks.

Bo sie zdenerwowałam.
Czytam tu na forum, ze w miare upływu czasu kobieta traci na wyglłądzie, mężczyzna im starszy tym jak wino lepszy, zyskuje na wyglądzie.
Byłam swego czasu rozgoryczona tym i sfrustrowana - gdy zdarzało mi sie logowac na apkach randkowych. w przedziale 40 plus wcale nie widziałam poparcia tej tezy u panów, im starszy, tym wyglądowo było gorzej.
Przykładowo patrze na zdjęcie, a tam facet dobrze po 50 tce, a wiek wpisany 43 lata. Albo 45 latek, a po zdjęciu dałabyś spokojnie 60 i to takie zaniedbane 60.
Nie było tam tabunu przystojnych i zadbanych 40parolatków wbrew temu, co głosiło forum.
Na damskie ogłoszenia nie wchodziłam, nie wiem, jak prezentują sie panie.
Uogulniam oczywiście, bo znalazłoby się pare ogłoszeń 45 latków wyglądający własnie jak 45latkowie, a nie 10 plus.

Ci przystojni i zadbani czterdziestolatkowie raczej nie muszą szukać na portalach smile

1,124

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale Ciebie bolą te zarobki NO big_smile kolejny temat poświęcasz temu, że istnieją faceci zarabiający lepiej niż Ty i istnieją kobiety, które na to zwracają uwagę big_smile
A patrząc na to, że w niektórych zawodach już 30latka może mieć 5cyfrowe zarobki to trochę nie rozumiem, czemu miałaby z dobrego serca brać sobie faceta, który zarabia o połowę mniej.

Faktycznie muszę Ritę wstrzymać, bo chyba więcej się tu jednak znajdzie takich, które traktują faceta zarabiającego nieco mniej jak ułoma... chyba wystarczy podociskać panie z odpowiedziami i nagle nawet tutaj się okaże że to nie mit wink

Aha! To ja wreszcie rozumiem! big_smile Skoro świat działa tak, że kobieta albo chce z kimś być, albo uważa go za ułoma, to jasne jest, dlaczego niektórzy panowie tak alergicznie reagują na wymagania, których by nie spełniali. Przecież to obraza w najczystszej postaci! big_smile

Bo przecież nie bywa tak, że kogoś nawet lubisz, szanujesz, ale nie chcesz z nim być z jakichś względów...

1,125

Odp: Być Chadem?
Psycholog Na Niby napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Tak miało brzmieć, nie jestem czterdziestolatkiem w kryzysie żebym musiał komukolwiek coś udowadniać i przy okazji podlewać swoje ego.

Zbiłeś mnie z tropu swoimi wywodami. Czekam niecierpliwie na twoje dalsze analizy.

(Tak naprawdę kusi mnie żeby napisać że mam je lekko w dupie, ale starasz się być taki tajemniczy że nie chcę cię zniechęcać; może nawet coś śmiesznego spłodzisz, chociaż szczerze mówiąc wolę humor Gary'ego. No, Elka mnie jeszcze wczoraj rozbawiła jak cisnęła M!ri wink

No dobra, to już wiesz jak wysoko zawieszona została poprzeczka; możesz przygotowywać swoje wystąpienie; w wolnej chwili rzucę okiem wink )

Nie chce mi się, jesteś kretynem ale nudnym, nieatrakcyjnym dla mnie. Poczytaj swoje posty to będziesz miał argumenty. Spocony chłop ma z 3 lata młodsza dziewczynę i będzie teraz się spuszczał nad tym jakie to normalne. Młodsze kobiety maja mniejsze wymagania czego jesteś najlepszym przykładem.

Myślałem że chociaż coś śmiesznego napiszesz, chyba zbyt wysoko umieściłem poprzeczkę i przeszedłeś pod nią wink
No nic... wyszły przemyślenia na niby od psychologa na niby. Jak tam sobie chcesz;  przynajmniej z twojej strony temat zamknięty.

1,126

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale Ciebie bolą te zarobki NO big_smile kolejny temat poświęcasz temu, że istnieją faceci zarabiający lepiej niż Ty i istnieją kobiety, które na to zwracają uwagę big_smile
A patrząc na to, że w niektórych zawodach już 30latka może mieć 5cyfrowe zarobki to trochę nie rozumiem, czemu miałaby z dobrego serca brać sobie faceta, który zarabia o połowę mniej.

Faktycznie muszę Ritę wstrzymać, bo chyba więcej się tu jednak znajdzie takich, które traktują faceta zarabiającego nieco mniej jak ułoma... chyba wystarczy podociskać panie z odpowiedziami i nagle nawet tutaj się okaże że to nie mit wink

Aha! To ja wreszcie rozumiem! big_smile Skoro świat działa tak, że kobieta albo chce z kimś być, albo uważa go za ułoma, to jasne jest, dlaczego niektórzy panowie tak alergicznie reagują na wymagania, których by nie spełniali. Przecież to obraza w najczystszej postaci! big_smile

Bo przecież nie bywa tak, że kogoś nawet lubisz, szanujesz, ale nie chcesz z nim być z jakichś względów...

Saro, od początku należysz do tych "wijących się", starających się zachować polityczną poprawność (dwie forumowiczki mają w sobie tyle bezczelności że nawet się nie wstydzą swoich poglądów, kilka ślizga się jak ty, co nie znaczy że dociśnięte na maxa nie dołączyłyby w poglądach do tamtych dwóch; zaczynam się zastanawiać która postawa jest lepsza...?). Powiedzenie że "lubię" czy "podziwiam" jest tak mało wymagającym i kompletnie "bezinwestycyjnym" (pod jakimkolwiek względem, także emocjonalnym) gestem że można to powiedzieć praktycznie wobec każdego, nawet jeśli w rzeczywistości ma się go w dupie. To tak jakbym ja powiedział że podziwiam paraolimpijczyków (jacy są wspaniali że się nie poddali i mimo niepełnosprawności zdołali się pokazać), gdy w rzeczywistości mam ich w zasadzie właśnie w dupie (chętnie obejrzę na olimpiadzie mecz tenisowy Djokovicia z Nadalem, ale na tenisistów na wózkach nie zamierzam tracić ani 10 minut, bo to dla mnie żadne emocje). "Lubić" mogę brzydką jak noc i upośledzoną sąsiadkę z klatki obok i wystarczy do tego to że do niej nic osobiście nie mam; czyli kompletnie bezwartościowa emocja: nic dla niej nie zrobię poza otwarciem drzwi, niczego nie poświęcę (w tym czasu)... jest dla mnie pod względami partnerskimi osobnikiem wybitnie niepełnowartościowym, ale co tam: mogę ją lubić, na taki prawie bezwartościowy gest mnie stać wink

I O TO się właśnie rozchodzi, nie udawaj że tego nie rozumiesz i lepiej też nie dorabiaj pokrętnych tłumaczeń.

@Rita, okazuje się że chyba nie mamy jeszcze ostatecznego i klarownego obrazu sytuacji na forum. Wygląda na to że gdyby kilka pań docisnąć tu precyzyjnie i mocno (niczym pułkownika Jessupa w "Ludziach honoru" z 1992; pamiętasz ten film?), to liczba pań oficjalnie wyrażająca na tym forum wiadomy pogląd mogłaby być znacząco wyższa od 2 wink

1,127

Odp: Być Chadem?

NO, nie. Dla mnie to, że ktoś mnie nudzi, przekreśla jakiekolwiek lubienie. I znam wielu panów, których szczerze lubię (nie w Twoim - dla mnie nieco dziwnym - ujęciu tego słowa), a nie chcę być z nimi w związku. I nie sądzę, żebym ich tym obrażała.

W ogóle dziwne jest dla mnie to oczekiwanie, że w każdym czy prawie każdym trzeba widzieć materiał na partnera, a inaczej ten ktoś się poczuje urażony. Niby pełno tu panów z niska samooceną, jakimiś kompleksami, którzy by chcieli, żeby chociaż jedna, jakakolwiek zwróciła wreszcie na nich uwagę, a z dyskusji wychodzi, że to niebranie ich pod uwagę jest wielkim grzechem i obrazą. Takie to egocentryczne bardzo i świadczy raczej o przekonaniu o własnej wspaniałości. Bo ja np. nigdy nie uważałam, że wszyscy inni, większość czy nawet połowa powinni widzieć we mnie materiał na partnerkę.

1,128

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

NO, nie. Dla mnie to, że ktoś mnie nudzi, przekreśla jakiekolwiek lubienie. I znam wielu panów, których szczerze lubię (nie w Twoim - dla mnie nieco dziwnym - ujęciu tego słowa), a nie chcę być z nimi w związku. I nie sądzę, żebym ich tym obrażała.

W ogóle dziwne jest dla mnie to oczekiwanie, że w każdym czy prawie każdym trzeba widzieć materiał na partnera, a inaczej ten ktoś się poczuje urażony. Niby pełno tu panów z niska samooceną, jakimiś kompleksami, którzy by chcieli, żeby chociaż jedna, jakakolwiek zwróciła wreszcie na nich uwagę, a z dyskusji wychodzi, że to niebranie ich pod uwagę jest wielkim grzechem i obrazą. Takie to egocentryczne bardzo i świadczy raczej o przekonaniu o własnej wspaniałości. Bo ja np. nigdy nie uważałam, że wszyscy inni, większość czy nawet połowa powinni widzieć we mnie materiał na partnerkę.

To zadaj sobie odnośnie tych panów pytanie: czy przy założeniu że byłabyś sama to czy rozważałabyś któregoś za partnera? Bo na takim etapie nie ma uczucia, raczej mimo wszystko pewna kalkulacja. Jeśli być mimo tego nawet nie rozważała, to wniosek jest prosty i nie ma sensu obudowywać go słodkopierdzącymi wykrętami: dany gość jest dla ciebie pod jakimś względem (jednym lub wieloma) niepełnowartościowy i koniec, nie ma co owijać żeby nie poczuł się urażony.

1,129

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

NO, nie. Dla mnie to, że ktoś mnie nudzi, przekreśla jakiekolwiek lubienie. I znam wielu panów, których szczerze lubię (nie w Twoim - dla mnie nieco dziwnym - ujęciu tego słowa), a nie chcę być z nimi w związku. I nie sądzę, żebym ich tym obrażała.

W ogóle dziwne jest dla mnie to oczekiwanie, że w każdym czy prawie każdym trzeba widzieć materiał na partnera, a inaczej ten ktoś się poczuje urażony. Niby pełno tu panów z niska samooceną, jakimiś kompleksami, którzy by chcieli, żeby chociaż jedna, jakakolwiek zwróciła wreszcie na nich uwagę, a z dyskusji wychodzi, że to niebranie ich pod uwagę jest wielkim grzechem i obrazą. Takie to egocentryczne bardzo i świadczy raczej o przekonaniu o własnej wspaniałości. Bo ja np. nigdy nie uważałam, że wszyscy inni, większość czy nawet połowa powinni widzieć we mnie materiał na partnerkę.

NO ma taki sam mindset jak forumowe piwniczaki. Oni biedni z góry odrzucani za brak kwadratowej szczęki, a on biedny niesprawiedliwie odrzucany za niskie zarobki. Wszyscy przekonani, że im się kobieta należy.

1,130 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 09:43:44)

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:

NO ma taki sam mindset jak forumowe piwniczaki. Oni biedni z góry odrzucani za brak kwadratowej szczęki, a on biedny niesprawiedliwie odrzucany za niskie zarobki. Wszyscy przekonani, że im się kobieta należy.

Niskie zarobki dla danego kraju (według oficjalnych i uniwersalnych definicji) to takie oscylujące wokół wynagrodzenia minimalnego, a nie średniego lub ciut powyżej wink

I nikt nie twierdzi że mu się KAŻDA kobieta należy; tylko trochę logicznie się nie klei jeśli za "niegodnego" uznaje go kobieta NA JEGO POZIOMIE (a nie jakimś znacząco wyższym). I tylko w zasadzie o ten przejaw hipokryzji mi chodzi wink

1,131

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

NO, nie. Dla mnie to, że ktoś mnie nudzi, przekreśla jakiekolwiek lubienie. I znam wielu panów, których szczerze lubię (nie w Twoim - dla mnie nieco dziwnym - ujęciu tego słowa), a nie chcę być z nimi w związku. I nie sądzę, żebym ich tym obrażała.

W ogóle dziwne jest dla mnie to oczekiwanie, że w każdym czy prawie każdym trzeba widzieć materiał na partnera, a inaczej ten ktoś się poczuje urażony. Niby pełno tu panów z niska samooceną, jakimiś kompleksami, którzy by chcieli, żeby chociaż jedna, jakakolwiek zwróciła wreszcie na nich uwagę, a z dyskusji wychodzi, że to niebranie ich pod uwagę jest wielkim grzechem i obrazą. Takie to egocentryczne bardzo i świadczy raczej o przekonaniu o własnej wspaniałości. Bo ja np. nigdy nie uważałam, że wszyscy inni, większość czy nawet połowa powinni widzieć we mnie materiał na partnerkę.

To zadaj sobie odnośnie tych panów pytanie: czy przy założeniu że byłabyś sama to czy rozważałabyś któregoś za partnera? Bo na takim etapie nie ma uczucia, raczej mimo wszystko pewna kalkulacja. Jeśli być mimo tego nawet nie rozważała, to wniosek jest prosty i nie ma sensu obudowywać go słodkopierdzącymi wykrętami: dany gość jest dla ciebie pod jakimś względem (jednym lub wieloma) niepełnowartościowy i koniec, nie ma co owijać żeby nie poczuł się urażony.

No więc póki nie ma uczucia (ani związkowego zainteresowania czy czegokolwiek, całej tej "chemii"), to nie rozważałabym nikogo, bo nigdy tak nie robiłam - najpierw zainteresowanie, potem rozważania. Ale żebyś nie powiedział, że unikam odpowiedzi, proszę bardzo: gdyby wyciągnąć ich cechy, spisać mi je na kartce i spytać, czy mogłabym się związać z facetem, który jest taki, taki i taki, to przy niektórych powiedziałabym tak, a przy innych nie. Bo tak właśnie jest: niektórzy mają coś, czego nie chciałabym u partnera, inni nie, ale to dyskusja czysto teoretyczna. Nie ma chemii, więc są kumplami, przyjaciółmi, a nie partnerem.

Może to u Ciebie najpierw jest kalkulacja, a później zainteresowanie?

I znowu, niepełnowartościowy, ech... A jeżeli np. podobaliby mi się wyłącznie blondyni, to by znaczyło, ze wszystkich ciemnowłosych uważam za niepełnowartościowych? Jak ktoś stwierdzi, że mam dla niego za duże/małe cycki albo jestem zbyt/za mało aktywna, to też znaczy, że jestem niepełnowartościowa dla niego? Bo ja tak tego nie odbieram. Raczej jak: okej, ma taki gust, możemy się kumplować niezależnie od tego, czy podoba mu się mój tyłek/hajs/hobby.

1,132

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Niskie zarobki dla danego kraju (według oficjalnych i uniwersalnych definicji) to takie oscylujące wokół wynagrodzenia minimalnego, a nie średniego lub ciut powyżej wink

Niskie, bo to takie minimum potrzebne na życie. Za tą "średnią" w Warszawie nie kupisz nawet pół metra mieszkania. A w banku nie masz się co nawet pojawiać.

1,133

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

No więc póki nie ma uczucia (ani związkowego zainteresowania czy czegokolwiek, całej tej "chemii"), to nie rozważałabym nikogo, bo nigdy tak nie robiłam - najpierw zainteresowanie, potem rozważania. Ale żebyś nie powiedział, że unikam odpowiedzi, proszę bardzo: gdyby wyciągnąć ich cechy, spisać mi je na kartce i spytać, czy mogłabym się związać z facetem, który jest taki, taki i taki, to przy niektórych powiedziałabym tak, a przy innych nie. Bo tak właśnie jest: niektórzy mają coś, czego nie chciałabym u partnera, inni nie, ale to dyskusja czysto teoretyczna. Nie ma chemii, więc są kumplami, przyjaciółmi, a nie partnerem.

Może to u Ciebie najpierw jest kalkulacja, a później zainteresowanie?

I znowu, niepełnowartościowy, ech... A jeżeli np. podobaliby mi się wyłącznie blondyni, to by znaczyło, ze wszystkich ciemnowłosych uważam za niepełnowartościowych? Jak ktoś stwierdzi, że mam dla niego za duże/małe cycki albo jestem zbyt/za mało aktywna, to też znaczy, że jestem niepełnowartościowa dla niego? Bo ja tak tego nie odbieram. Raczej jak: okej, ma taki gust, możemy się kumplować niezależnie od tego, czy podoba mu się mój tyłek/hajs/hobby.

No i do końca wytłuszczonego kawałka była bardzo ładna i szczera oraz konkretna
odpowiedź, potem znów się skichało. Ale doceniam ten kawałek wink

Drugi (króciutki, bo jednozdaniowy) akapit: ze względu na to że byłem przy ostatnich poszukiwaniach skazany w zasadzie na portal (ze względu na szczątkowe w porywach do żadnego życie towarzyskie i brak wolnych kobiet w moim otoczeniu... wrrróć: równanie jest proste: praktycznie zero kobiet wolnych w pracy - a praca to słabe miejsce do szukania, bo potem są komplikacje - plus zero życia towarzyskiego równa się w praktyce zero dostępnych kobiet w realu bez wspomagania netem), to siłą rzeczy MUSIAŁO się to opierać na jakiejś kalkulacji, bo wiadomo było że w zasadzie nie mam szansy spotkać babki i NAJPIERW się w niej zauroczyć, a dopiero potem coś rozkminiać.

Tylko że... są różne kryteria kalkulacji, ale kalkulacja w oparciu o kasę to już kalkulacja master level, bezsprzecznie ponad wszelkimi innymi.

Trzeci akapit: TAK, do tego się to sprowadza. Uważasz ich za niepełnowartościowych ze względu na jakiś aspekt wyglądu; a jaki, to ma znaczenie tu drugorzędne. I w drugą stronę też. Do friendzone trafia druga kategoria i niższe, do rozpatrywania jako partnera - tylko pierwsza (według subiektywnej oceny; druga trafia do oceny tylko jak dla kobiety niedostępna jest pierwsza, ale i często kobieta się zacina i stwierdza: albo pierwsza kategoria albo żadna... i jest sama).

1,134

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Niskie zarobki dla danego kraju (według oficjalnych i uniwersalnych definicji) to takie oscylujące wokół wynagrodzenia minimalnego, a nie średniego lub ciut powyżej wink

Niskie, bo to takie minimum potrzebne na życie. Za tą "średnią" w Warszawie nie kupisz nawet pół metra mieszkania. A w banku nie masz się co nawet pojawiać.

Primo: nie mieszkam w Warszawie.
Secundo: ceny mieszkań w stolicy zawsze są odwalone w górę. Ceny mieszkań w Tokio to dopiero kosmos; czy w tej sytuacji każdy kogo nie stać na kupno mieszkania w Tokio zarabia mało w skali kraju? Niekoniecznie.

1,135

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Niskie zarobki dla danego kraju (według oficjalnych i uniwersalnych definicji) to takie oscylujące wokół wynagrodzenia minimalnego, a nie średniego lub ciut powyżej wink

Niskie, bo to takie minimum potrzebne na życie. Za tą "średnią" w Warszawie nie kupisz nawet pół metra mieszkania. A w banku nie masz się co nawet pojawiać.

Primo: nie mieszkam w Warszawie.
Secundo: ceny mieszkań w stolicy zawsze są odwalone w górę. Ceny mieszkań w Tokio to dopiero kosmos; czy w tej sytuacji każdy kogo nie stać na kupno mieszkania w Tokio zarabia mało w skali kraju? Niekoniecznie.

A kogo obchodzi "w skali kraju"? Chyba tylko urząd statystyczny. Dla pozostałych "mało" to tyle, ile uważają za mało. Zawsze możesz zwrócić się do mieszkanek Rumunii, one powiedzą Ci że to dużo.

1,136

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

Niskie, bo to takie minimum potrzebne na życie. Za tą "średnią" w Warszawie nie kupisz nawet pół metra mieszkania. A w banku nie masz się co nawet pojawiać.

Primo: nie mieszkam w Warszawie.
Secundo: ceny mieszkań w stolicy zawsze są odwalone w górę. Ceny mieszkań w Tokio to dopiero kosmos; czy w tej sytuacji każdy kogo nie stać na kupno mieszkania w Tokio zarabia mało w skali kraju? Niekoniecznie.

A kogo obchodzi "w skali kraju"? Chyba tylko urząd statystyczny. Dla pozostałych "mało" to tyle, ile uważają za mało. Zawsze możesz zwrócić się do mieszkanek Rumunii, one powiedzą Ci że to dużo.

Jeśli tak pogrywasz, to odpowiedz mi tylko na jedno pytanie: dlaczego takie kobiety tak się obruszają za nazwanie je materialistkami, jeśli jest to nic więcej jak NAZWANIE FAKTU zgodnie z jego ogólnie przyjętą definicją słownikową? smile

1,137

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Primo: nie mieszkam w Warszawie.
Secundo: ceny mieszkań w stolicy zawsze są odwalone w górę. Ceny mieszkań w Tokio to dopiero kosmos; czy w tej sytuacji każdy kogo nie stać na kupno mieszkania w Tokio zarabia mało w skali kraju? Niekoniecznie.

A kogo obchodzi "w skali kraju"? Chyba tylko urząd statystyczny. Dla pozostałych "mało" to tyle, ile uważają za mało. Zawsze możesz zwrócić się do mieszkanek Rumunii, one powiedzą Ci że to dużo.

Jeśli tak pogrywasz, to odpowiedz mi tylko na jedno pytanie: dlaczego takie kobiety tak się obruszają za nazwanie je materialistkami, jeśli jest to nic więcej jak NAZWANIE FAKTU zgodnie z jego ogólnie przyjętą definicją słownikową? smile

Może ja Tobie odpowiem: bo Ty mylisz pojęcia.
O materializmie można mówić, gdy pragnie się pieniędzy i dóbr materialnych bardziej niż innych wartości, choćby miłości czy wolnego czasu, a nie jak Ty to sugerujesz - gdy ma się wymagania/oczekiwania w tym obszarze.
Czy to jest zrozumiałe?

1,138 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 11:10:02)

Odp: Być Chadem?
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
M!ri napisał/a:

A kogo obchodzi "w skali kraju"? Chyba tylko urząd statystyczny. Dla pozostałych "mało" to tyle, ile uważają za mało. Zawsze możesz zwrócić się do mieszkanek Rumunii, one powiedzą Ci że to dużo.

Jeśli tak pogrywasz, to odpowiedz mi tylko na jedno pytanie: dlaczego takie kobiety tak się obruszają za nazwanie je materialistkami, jeśli jest to nic więcej jak NAZWANIE FAKTU zgodnie z jego ogólnie przyjętą definicją słownikową? smile

Może ja Tobie odpowiem: bo Ty mylisz pojęcia.
O materializmie można mówić, gdy pragnie się pieniędzy i dóbr materialnych bardziej niż innych wartości, choćby miłości czy wolnego czasu, a nie jak Ty to sugerujesz - gdy ma się wymagania/oczekiwania w tym obszarze.
Czy to jest zrozumiałe?

Ale jak dochodzimy do kwestii wpływu materializmu na podejmowane wybory, to już nie za bardzo mylę pojęcia, bo mamy do czynienia z jak najbardziej materialistycznym kryterium wyboru. Koniec, kropka. Tego akurat nie zmienisz.

Nie wspomnę już że takie kryterium wyboru prowadzi w prostej linii właśnie do definicji którą podałaś (bo uczucie zostaje skreślone na rzecz grubszego portfela, wolny czas... jakoś częsta jest zależność pomiędzy wysokimi zarobkami i brakiem czasu dla rodziny, na wypoczynek...).

Starasz się upraszczać, ale też ścieżki i tak ostatecznie tam prowadzą wink

1,139

Odp: Być Chadem?

Nowe otwarcie:
Z perspektywy osoby która tam mieszkała, to mylisz sie co do cen mieszkań w Tokyo
Oczywiście, w ścisłym centrum które wyznacza linia metra yamanote, która okrąża dzielnice (chiyoda) w której znajduje sie pałac cesarski, to tak, tam ceny potrafią być z kosmosu.
Ale pomijając to, to Ty, emigrując  do Japonii, i sie tam żeniąc, bez problemu kupił bys tom w tokyo.
A jeżeli chodzi o wynajem mieszkań, to tutaj sytuacja jest 1000 razy lepsza niz w Polsce ogólnie, nie mówiąc o warszawie.
Pracując za najniższa stawkę+ kilka nadgodzin (której nikt w tokyo nie zarabia) dostaniesz na rękę 200tyś jenów.
I bez problemów za 100tys wynajmiesz sobie mieszkanie razem z ubezpieczeniem i opłatami.
Jeżeli chciałbyś poświecić godzinkę na dojazd do pracy, to w tej cenie masz 2 pokojowe mieszkanie.
Teraz spróbuj sobie gdziekolwiek w Polsce za polowe stawki minimalnej wynająć mieszkanie z opłatami,

1,140 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-01-26 11:11:11)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

NO, nie. Dla mnie to, że ktoś mnie nudzi, przekreśla jakiekolwiek lubienie. I znam wielu panów, których szczerze lubię (nie w Twoim - dla mnie nieco dziwnym - ujęciu tego słowa), a nie chcę być z nimi w związku. I nie sądzę, żebym ich tym obrażała.

W ogóle dziwne jest dla mnie to oczekiwanie, że w każdym czy prawie każdym trzeba widzieć materiał na partnera, a inaczej ten ktoś się poczuje urażony. Niby pełno tu panów z niska samooceną, jakimiś kompleksami, którzy by chcieli, żeby chociaż jedna, jakakolwiek zwróciła wreszcie na nich uwagę, a z dyskusji wychodzi, że to niebranie ich pod uwagę jest wielkim grzechem i obrazą. Takie to egocentryczne bardzo i świadczy raczej o przekonaniu o własnej wspaniałości. Bo ja np. nigdy nie uważałam, że wszyscy inni, większość czy nawet połowa powinni widzieć we mnie materiał na partnerkę.

To zadaj sobie odnośnie tych panów pytanie: czy przy założeniu że byłabyś sama to czy rozważałabyś któregoś za partnera? Bo na takim etapie nie ma uczucia, raczej mimo wszystko pewna kalkulacja. Jeśli być mimo tego nawet nie rozważała, to wniosek jest prosty i nie ma sensu obudowywać go słodkopierdzącymi wykrętami: dany gość jest dla ciebie pod jakimś względem (jednym lub wieloma) niepełnowartościowy i koniec, nie ma co owijać żeby nie poczuł się urażony.

Zgadzam się z Sara.

Pytanie do Nowe Otwarcie. A co w przypadku, gdy lubię jednocześnie kilku mężczyzn? Czy z każdym się mam spotykać jako z potencjalnym partnerem? A jak się spotykam  z jednym to resztą się obrazi??

To już nie można mieć męskich znajomych?
Przecież nawet w związku to normalne, że na poważnie jesteś z jednym mezczyzna, ale równocześnie możesz lubic kilku innych jako kolegów i to nic nie znaczy.

Wyliczając z głowy: teraz lubię dwóch kolegów z pracy, z bloku ze trzech sąsiadów, z innych bloków też by się paru znalazło, czasem zamienimy parę słów w sklepie. Kilku znam I lubię z klubu. I tak dalej. Są to mężczyźni w różnym wieku, o różnym statusie i tak dalej. Z żadnym z nich nie chce być w zwiazku( z reszta czesc ma zony). I co, to znaczy, że uwazam ich za gorszych? Że to dla nich obraza??

Czyli odzywać się i posiadać znajomości można tylko z kobietami. Jednocześnie mieć jednego partnera. I nie kolegować się i nie rozmawiać z żadnym człowiekiem o męskiej płci, bo jeśli nie chce być z nimi w związkach, to ich obraża? I są niepelnowartosciowi?

1,141

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeśli tak pogrywasz, to odpowiedz mi tylko na jedno pytanie: dlaczego takie kobiety tak się obruszają za nazwanie je materialistkami, jeśli jest to nic więcej jak NAZWANIE FAKTU zgodnie z jego ogólnie przyjętą definicją słownikową? smile

Może ja Tobie odpowiem: bo Ty mylisz pojęcia.
O materializmie można mówić, gdy pragnie się pieniędzy i dóbr materialnych bardziej niż innych wartości, choćby miłości czy wolnego czasu, a nie jak Ty to sugerujesz - gdy ma się wymagania/oczekiwania w tym obszarze.
Czy to jest zrozumiałe?

Ale jak dochodzimy do kwestii wpływu materializmu na podejmowane wybory, to już nie za bardzo mylę pojęcia, bo mamy do czynienia z jak najbardziej materialistycznym kryterium wyboru. Koniec, kropka. Tego akurat nie zmienisz.

Nie wspomnę już że takie kryterium wyboru prowadzi w prostej linii właśnie do definicji którą podałaś (bo uczucie zostaje skreślone na rzecz grubszego portfela, wolny czas... jakoś częsta jest zależność pomiędzy wysokimi zarobkami i brakiem czasu dla rodziny, na wypoczynek...).

Starasz się upraszczać, ale też ścieżki i tak ostatecznie tam prowadzą wink


Dalej nie rozumiesz, że kasa jako jedyne kryterium wyboru partnera, to jest domeną pijawek, które Ty wybierasz. Takie widocznie lubisz Ty i tylko takie dostrzegasz :-P Czym większa pijawka, tym Ty bardziej napalony :-D

Dla większości kobiet, to jest co najwyżej jedno z kryteriów, bo zaradność jako kryterium wyboru partnera, to spuścizna ewolucyjna, która nieświadomie w kobietach drzemie. Jak któraś sobie wybrała niezaradnego faceta, który nie potrafił się zatroszczyć o nią w okresie ciąży i połogu, to umierała. Dzisiaj nie dość, że facet nie musi zdobywać pożywienia, ale bardziej na pożywienie, to jeszcze większość kobiet z naszego kręgu kulturowego potrafi się o siebie zatroszczyć, więc nie jest to dla przeciętnej kobiety podstawowe kryterium wyboru, tylko dla pijawek lub ewentualnie wygodnickich leniuchów ;-)

1,142 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 11:24:09)

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

Nowe otwarcie:
Z perspektywy osoby która tam mieszkała, to mylisz sie co do cen mieszkań w Tokyo
Oczywiście, w ścisłym centrum które wyznacza linia metra yamanote, która okrąża dzielnice (chiyoda) w której znajduje sie pałac cesarski, to tak, tam ceny potrafią być z kosmosu.
Ale pomijając to, to Ty, emigrując  do Japonii, i sie tam żeniąc, bez problemu kupił bys tom w tokyo.
A jeżeli chodzi o wynajem mieszkań, to tutaj sytuacja jest 1000 razy lepsza niz w Polsce ogólnie, nie mówiąc o warszawie.
Pracując za najniższa stawkę+ kilka nadgodzin (której nikt w tokyo nie zarabia) dostaniesz na rękę 200tyś jenów.
I bez problemów za 100tys wynajmiesz sobie mieszkanie razem z ubezpieczeniem i opłatami.
Jeżeli chciałbyś poświecić godzinkę na dojazd do pracy, to w tej cenie masz 2 pokojowe mieszkanie.
Teraz spróbuj sobie gdziekolwiek w Polsce za polowe stawki minimalnej wynająć mieszkanie z opłatami,

Szeptuch, trzy kwestie:

1. Wygląda na to że rozrzut procentowy między minimalną i średnią nieco się różni w Japonii i w Polsce (u nich bardzo nieznacznie ponad 1.5 minimalnej, u nas 1,85).

2. Z M!ri raczej padała kwestia zakupu nieruchomości, a to wygląda chyba (co zdajesz się potwierdzać) gorzej niż z wynajmem

3. W jakiej faktycznie odległości od centrum jest to mieszkanie za 100k? Bo u nas to może być już odległość na poziomie Ząbek czy innych tam (i to jedynie porównywalnie, a nie dosłownie, pamiętając że metro tokijskie nieco przewyższa nasze).

1,143

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeśli tak pogrywasz, to odpowiedz mi tylko na jedno pytanie: dlaczego takie kobiety tak się obruszają za nazwanie je materialistkami, jeśli jest to nic więcej jak NAZWANIE FAKTU zgodnie z jego ogólnie przyjętą definicją słownikową? smile

Można zacząć od tego że nie znasz definicji materializmu a posługujesz się potocznym znaczeniem na które Ci już MagdaLena1111 odpowiedziała.

"Takie kobiety" ktore wg Ciebie są materialistkami wcale nie skreślają uczucia dla zarobków. Znajdują uczucie w grupie która im odpowiada. A nawet jeśli, to na tej samej zasadzie na jakiej odchodzi się od partnera alkoholika - z rozsądku. Nie zgadzają się na tkwienie w czymś co im nie odpowiada.

Zarobki nie skreślają też czasu wolnego bo wyobraź sobie że pensja zależy głównie od stawki za godzinę a nie od przepracowanych godzin. Nie pracuję ani więcej ani ciężej niż pani na kasie w biedronce.

1,144

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Jeśli tak pogrywasz, to odpowiedz mi tylko na jedno pytanie: dlaczego takie kobiety tak się obruszają za nazwanie je materialistkami, jeśli jest to nic więcej jak NAZWANIE FAKTU zgodnie z jego ogólnie przyjętą definicją słownikową? smile

Może ja Tobie odpowiem: bo Ty mylisz pojęcia.
O materializmie można mówić, gdy pragnie się pieniędzy i dóbr materialnych bardziej niż innych wartości, choćby miłości czy wolnego czasu, a nie jak Ty to sugerujesz - gdy ma się wymagania/oczekiwania w tym obszarze.
Czy to jest zrozumiałe?

Ale jak dochodzimy do kwestii wpływu materializmu na podejmowane wybory, to już nie za bardzo mylę pojęcia, bo mamy do czynienia z jak najbardziej materialistycznym kryterium wyboru. Koniec, kropka. Tego akurat nie zmienisz.

Nie wspomnę już że takie kryterium wyboru prowadzi w prostej linii właśnie do definicji którą podałaś (bo uczucie zostaje skreślone na rzecz grubszego portfela, wolny czas... jakoś częsta jest zależność pomiędzy wysokimi zarobkami i brakiem czasu dla rodziny, na wypoczynek...).

Starasz się upraszczać, ale też ścieżki i tak ostatecznie tam prowadzą wink

Nadal mylisz pojęcia. Kobiety wybierają na potencjalnych partnerów panów, którzy lepiej zarabiają ze względu na to, że Ci są pewniejsi siebie, bardziej ambitni, utalentowani, inteligentniejsi, a praca zarobkowa często jest dla nich nie tylko  sposobem na zdobycie środków do życia, ale jest częścią pasji, są swoją pracą autentycznie zafascynowani (w rozsądnych granicach, dalekich od pracoholilizmu), poszerzanie wiedzy i kwalifikacji nie jest koniecznością i wysiłkiem, a sprawia przyjemność. I najważniejsze - nie są leniami intelektualnymi, nie mają kompleksów, nie próbują rywalizować z partnerką, jeśli ta dobrze zarabia albo przynajmniej w perspektywie czasowej niemal pewne jest, że będzie dobrze zarabiała, nie zazdroszczą znajomym czy nawet całkiem obcym ludziom, ogółem - są zadowolenie z życia. I to jest to, co przyciąga, a nie pieniądze same w sobie. Podałam te cechy, które ja akurat obserwuję u mężczyzn, z którymi mam styczność i którzy dobrze zarabiają. Wyższe zarobki to raczej tylko dodatek.

Poza tym, zrozum. Nawet jeśli kobieta przyjmuje kryterium, ze spotyka się tylko z tymi mężczyznami, którzy są dobrze sytuowani, to wcale to nie oznacza, że jest materialistką, bo nie pieniądze w ostatecznym rozrachunku są dla niej ważne. Po prostu z grupy dobrze zarabiających mężczyzn wybiera, tego który jej się podoba, z którym jest ta tzw. chemia, jest uczucie. Po co miałaby wybierać nieatrajcyjnego? A nieatrakcyjny jest również ten, który słabo radzi sobie finansowo (z powodów, które wyżej opisałam)

1,145

Odp: Być Chadem?

nowe otwarcie, tam raczej nie masz podawanych odległości, tylko czasu dojazdu do centrum.
a jest on zależny od lini metra właśnie.
I bardziej atrakcyjniejsza cenę możesz mieć teoretycznie blizej np 30km od centrum, niz w lokalizacji 60 ale z bezpośrednim połączeniem z takim rozrywkowymi dzielnicami jak shibuya czy shinjuku.
ale tak dla orientacji wpisz nerima czy itabashi.

1,146

Odp: Być Chadem?

A co jeśli pomimo niskich zarobków ktoś jest zadowolony z życia? Posiada wszystkie te cechy atrakcyjnego człowieka, a zarabia 3000?
Czy może takie zarobki automatycznie zmieniają go w gburowatego, zapuszczonego Janusza?

1,147 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 11:52:28)

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:

A co jeśli pomimo niskich zarobków ktoś jest zadowolony z życia? Posiada wszystkie te cechy atrakcyjnego człowieka, a zarabia 3000?
Czy może takie zarobki automatycznie zmieniają go w gburowatego, zapuszczonego Janusza?

Nie wiem. Nie znam takich panów. Przypuszczam jednak, że są bardzie spięci i sfrustrowani, bo może pieniądze szczęścia nie dają, ale zapewniają większe poczucie bezpieczeństwa, o braku kompleksów i możliwości realizowania np. pasji nie wspomnę.

1,148

Odp: Być Chadem?

Nambi taka dygresja.
wyobraź sobie że sa pasje któe nie wymagają dużych nakładów finansowych.
I chyba nie za bardzo rozumiesz co znaczy słowo kompleks.
To że  ktoś zarabia mało nie musi mieć od razu kompleksów na tym punkcie, nawet w stosunku do tego co zarabia dużo.
tak samo kobieta która ma małe piersi nie musi mieć z tego powodów kompleksów, nawet w zestawieniu z jakaś obficie obdarzaną panią.

1,149

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:

A co jeśli pomimo niskich zarobków ktoś jest zadowolony z życia? Posiada wszystkie te cechy atrakcyjnego człowieka, a zarabia 3000?
Czy może takie zarobki automatycznie zmieniają go w gburowatego, zapuszczonego Janusza?

To już od niego zależy czy zmieni się w takiego sfrustrowanego NO czy będzie sobie gdzieś spokojnie i szczęśliwie żyć.

1,150

Odp: Być Chadem?

Ja znam takiego pana. Pracuje w zawodzie który jest jego pasją ale niestety z założenia nie jest dobrze płatny. Chociaż znając jego sytuację dość dobrze uważam, że mógłby zarabiać więcej gdyby torche bardziej "bił się o swoje" ale jego to nie interesuje. Obecne zarobki pokrywają koszty życia, a dla niego priorytetowe jest pracowanie na projektach które wstrzelają się w jego zainteresowania. No i ma pracodawcę który płaci mu trochę mniej, niz by mógł dostać za tyle lat w branży ale za to umożliwia pracę nad projektami konkretnie w jego specjalizacji. Nie ma wielkich zasobów albo zdolności kredytowych ale jest bardzo pogodnym, spełnionym i pewnym siebie człowiekiem.

1,151

Odp: Być Chadem?

Trudno mi się nie zgodzić z kwestią poczucia bezpieczeństwa. Natomiast kompleksy, to chyba nieco na wyrost, a pasje też bywają różne - i wcale nie muszą być kosztowne.

1,152

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

Nambi taka dygresja.
wyobraź sobie że sa pasje któe nie wymagają dużych nakładów finansowych.
I chyba nie za bardzo rozumiesz co znaczy słowo kompleks.
To że  ktoś zarabia mało nie musi mieć od razu kompleksów na tym punkcie, nawet w stosunku do tego co zarabia dużo.
tak samo kobieta która ma małe piersi nie musi mieć z tego powodów kompleksów, nawet w zestawieniu z jakaś obficie obdarzaną panią.

Rozumiem doskonale co znaczą kompleksy u mężczyzn na punkcie zarobków, stanowisk itp. A rywalizowanie na tym polu z partnerką przerobiłam aż 3 krotnie we własnych, byłych już związkach. Piszę na podstawie tego co obserwuję. Nie musisz się z moimi wnioskami zgadzać.

1,153

Odp: Być Chadem?

No to faktycznie, facet który miałby kompleksy , bo nie jest prezesem prezesów, albo rywalizuje w związku o wysokosć zarobków, to kiepski partner. Znaczy, że ma z tym problem. Niestety  pieniądze nie zniwelują takich cech charakteru, jak chęc dominacji , czy tam potrzeba " nie bycia gorszym".

1,154

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
SaraS napisał/a:

NO, nie. Dla mnie to, że ktoś mnie nudzi, przekreśla jakiekolwiek lubienie. I znam wielu panów, których szczerze lubię (nie w Twoim - dla mnie nieco dziwnym - ujęciu tego słowa), a nie chcę być z nimi w związku. I nie sądzę, żebym ich tym obrażała.

W ogóle dziwne jest dla mnie to oczekiwanie, że w każdym czy prawie każdym trzeba widzieć materiał na partnera, a inaczej ten ktoś się poczuje urażony. Niby pełno tu panów z niska samooceną, jakimiś kompleksami, którzy by chcieli, żeby chociaż jedna, jakakolwiek zwróciła wreszcie na nich uwagę, a z dyskusji wychodzi, że to niebranie ich pod uwagę jest wielkim grzechem i obrazą. Takie to egocentryczne bardzo i świadczy raczej o przekonaniu o własnej wspaniałości. Bo ja np. nigdy nie uważałam, że wszyscy inni, większość czy nawet połowa powinni widzieć we mnie materiał na partnerkę.

NO ma taki sam mindset jak forumowe piwniczaki. Oni biedni z góry odrzucani za brak kwadratowej szczęki, a on biedny niesprawiedliwie odrzucany za niskie zarobki. Wszyscy przekonani, że im się kobieta należy.

Nie uważam, że kobieta mi się należy, ale przeciętny wygląd to jeszcze nie powód, żeby każda z góry mnie odrzucała i nie była zainteresowana nawet koleżeńską relacją.

1,155

Odp: Być Chadem?

nambi jeszcze raz, ty nie rozumiesz co to znaczy kompleks.
Sam fakt braku wysokich zarobków nie oznacza bycie zakompleksionym na tym punkcie.
Tak samo jak brak dużych cycków nie oznacza kompleksów na tym punkcie.
Tak jak pisze Adela:  pieniądze nie zniwelują takich cech charakteru, jak chęc dominacji , czy tam potrzeba " nie bycia gorszym".

1,156

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

NO, nie. Dla mnie to, że ktoś mnie nudzi, przekreśla jakiekolwiek lubienie. I znam wielu panów, których szczerze lubię (nie w Twoim - dla mnie nieco dziwnym - ujęciu tego słowa), a nie chcę być z nimi w związku. I nie sądzę, żebym ich tym obrażała.

W ogóle dziwne jest dla mnie to oczekiwanie, że w każdym czy prawie każdym trzeba widzieć materiał na partnera, a inaczej ten ktoś się poczuje urażony. Niby pełno tu panów z niska samooceną, jakimiś kompleksami, którzy by chcieli, żeby chociaż jedna, jakakolwiek zwróciła wreszcie na nich uwagę, a z dyskusji wychodzi, że to niebranie ich pod uwagę jest wielkim grzechem i obrazą. Takie to egocentryczne bardzo i świadczy raczej o przekonaniu o własnej wspaniałości. Bo ja np. nigdy nie uważałam, że wszyscy inni, większość czy nawet połowa powinni widzieć we mnie materiał na partnerkę.

To zadaj sobie odnośnie tych panów pytanie: czy przy założeniu że byłabyś sama to czy rozważałabyś któregoś za partnera? Bo na takim etapie nie ma uczucia, raczej mimo wszystko pewna kalkulacja. Jeśli być mimo tego nawet nie rozważała, to wniosek jest prosty i nie ma sensu obudowywać go słodkopierdzącymi wykrętami: dany gość jest dla ciebie pod jakimś względem (jednym lub wieloma) niepełnowartościowy i koniec, nie ma co owijać żeby nie poczuł się urażony.

No więc póki nie ma uczucia (ani związkowego zainteresowania czy czegokolwiek, całej tej "chemii"), to nie rozważałabym nikogo, bo nigdy tak nie robiłam - najpierw zainteresowanie, potem rozważania. Ale żebyś nie powiedział, że unikam odpowiedzi, proszę bardzo: gdyby wyciągnąć ich cechy, spisać mi je na kartce i spytać, czy mogłabym się związać z facetem, który jest taki, taki i taki, to przy niektórych powiedziałabym tak, a przy innych nie. Bo tak właśnie jest: niektórzy mają coś, czego nie chciałabym u partnera, inni nie, ale to dyskusja czysto teoretyczna. Nie ma chemii, więc są kumplami, przyjaciółmi, a nie partnerem.

Może to u Ciebie najpierw jest kalkulacja, a później zainteresowanie?

I znowu, niepełnowartościowy, ech... A jeżeli np. podobaliby mi się wyłącznie blondyni, to by znaczyło, ze wszystkich ciemnowłosych uważam za niepełnowartościowych? Jak ktoś stwierdzi, że mam dla niego za duże/małe cycki albo jestem zbyt/za mało aktywna, to też znaczy, że jestem niepełnowartościowa dla niego? Bo ja tak tego nie odbieram. Raczej jak: okej, ma taki gust, możemy się kumplować niezależnie od tego, czy podoba mu się mój tyłek/hajs/hobby.

Ale żeby pojawiła się chemia, to najpierw trzeba nawiązać znajomość, a mnie kobiety z góry odrzucają.

1,157

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
M!ri napisał/a:
SaraS napisał/a:

NO, nie. Dla mnie to, że ktoś mnie nudzi, przekreśla jakiekolwiek lubienie. I znam wielu panów, których szczerze lubię (nie w Twoim - dla mnie nieco dziwnym - ujęciu tego słowa), a nie chcę być z nimi w związku. I nie sądzę, żebym ich tym obrażała.

W ogóle dziwne jest dla mnie to oczekiwanie, że w każdym czy prawie każdym trzeba widzieć materiał na partnera, a inaczej ten ktoś się poczuje urażony. Niby pełno tu panów z niska samooceną, jakimiś kompleksami, którzy by chcieli, żeby chociaż jedna, jakakolwiek zwróciła wreszcie na nich uwagę, a z dyskusji wychodzi, że to niebranie ich pod uwagę jest wielkim grzechem i obrazą. Takie to egocentryczne bardzo i świadczy raczej o przekonaniu o własnej wspaniałości. Bo ja np. nigdy nie uważałam, że wszyscy inni, większość czy nawet połowa powinni widzieć we mnie materiał na partnerkę.

NO ma taki sam mindset jak forumowe piwniczaki. Oni biedni z góry odrzucani za brak kwadratowej szczęki, a on biedny niesprawiedliwie odrzucany za niskie zarobki. Wszyscy przekonani, że im się kobieta należy.

Nie uważam, że kobieta mi się należy, ale przeciętny wygląd to jeszcze nie powód, żeby każda z góry mnie odrzucała i nie była zainteresowana nawet koleżeńską relacją.

Jeżeli żadna nie chce nawet zostać Twoją koleżanką to zapewniam Cię że nie o wygląd chodzi. Kobiet nie interesuje czy ich kolega jest łysy, ma garba czy trzy nogi.

1,158 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 12:43:41)

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

nambi jeszcze raz, ty nie rozumiesz co to znaczy kompleks.
Sam fakt braku wysokich zarobków nie oznacza bycie zakompleksionym na tym punkcie.
Tak samo jak brak dużych cycków nie oznacza kompleksów na tym punkcie.
Tak jak pisze Adela:  pieniądze nie zniwelują takich cech charakteru, jak chęć dominacji , czy tam potrzeba " nie bycia gorszym".

Nie, nie zniwelują. Ale te cechy, które oboje wymieniliście (rozumiem, że "potrzeba nie bycia gorszym" wynika z zaniżonej samooceny, poszukiwania poczucia własnej wartości na zewnątrz) akurat mogą przeszkodzić np. w otrzymaniu awansu czy rozwijaniu własnych umiejętności (wyższa pewność siebie to np. umiejętność łatwiejszej, lepszej autoprezentacji, sprawniejsze wykonywanie zadań itd.), a to jakoś tak się jednak dziwnie wiąże z pieniędzmi.

Ciekawe, ze przyczepiłeś się tylko do tego jednego słowa: "kompleks". A co z resztą? Przecież to była tylko jedna z cech, które wymieniłam i tak naprawdę to w pewnym sensie w całej mojej wypowiedzi mało istotna, bo chodziło o to, że ci mężczyźni (dobrze zarabiający) nie mają kompleksów na pkt zarobków, stanowisk bo nie muszą ich mieć. Po prostu jeden potencjalny problem odpada.

1,159

Odp: Być Chadem?
M!ri napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
M!ri napisał/a:

NO ma taki sam mindset jak forumowe piwniczaki. Oni biedni z góry odrzucani za brak kwadratowej szczęki, a on biedny niesprawiedliwie odrzucany za niskie zarobki. Wszyscy przekonani, że im się kobieta należy.

Nie uważam, że kobieta mi się należy, ale przeciętny wygląd to jeszcze nie powód, żeby każda z góry mnie odrzucała i nie była zainteresowana nawet koleżeńską relacją.

Jeżeli żadna nie chce nawet zostać Twoją koleżanką to zapewniam Cię że nie o wygląd chodzi. Kobiet nie interesuje czy ich kolega jest łysy, ma garba czy trzy nogi.

@rakastankielia
To jest ten jeden raz na rok, kiedy zgodzę się z M!ri: kobieta do bycia koleżanką nie ma praktycznie żadnych wymagań, wystarczy że facet jej nie wkurza w rozmowie i da z nim o czymkolwiek (nie wciągające do głębokiej ekscytacji rozmowy, bo te mogą być nawet przepustką do czegoś więcej; o czymkolwiek) pogadać. Tutaj musisz je albo czymś zdecydowanie irytować w sposobie bycia albo masz coś tak irytującego w wyglądzie/woni albo (i to może być bardzo prawdopodobne) Twoja zgoda na zostanie betaorbiterem  (który w życiu nie zadowoli się docelowo rolą kolegi i będzie konsekwentnie czekał na dopuszczenie na wyższy poziom) jest tak nachalna i tak bije po oczach że żadna nie zamierza się na to decydować.

1,160

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Nambi taka dygresja.
wyobraź sobie że sa pasje któe nie wymagają dużych nakładów finansowych.
I chyba nie za bardzo rozumiesz co znaczy słowo kompleks.
To że  ktoś zarabia mało nie musi mieć od razu kompleksów na tym punkcie, nawet w stosunku do tego co zarabia dużo.
tak samo kobieta która ma małe piersi nie musi mieć z tego powodów kompleksów, nawet w zestawieniu z jakaś obficie obdarzaną panią.

Rozumiem doskonale co znaczą kompleksy u mężczyzn na punkcie zarobków, stanowisk itp. A rywalizowanie na tym polu z partnerką przerobiłam aż 3 krotnie we własnych, byłych już związkach. Piszę na podstawie tego co obserwuję. Nie musisz się z moimi wnioskami zgadzać.

Hmmm... rozumiem że w tych wszystkich trzech przypadkach na koniec relacji beznamiętnie, bez drgnięcia choć jednego nerwu twarzy poderżnęłaś gardło ich poczuciu własnej wartości tak jak to zademonstrowałaś tutaj?

1,161

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

nambi jeszcze raz, ty nie rozumiesz co to znaczy kompleks.
Sam fakt braku wysokich zarobków nie oznacza bycie zakompleksionym na tym punkcie.
Tak samo jak brak dużych cycków nie oznacza kompleksów na tym punkcie.
Tak jak pisze Adela:  pieniądze nie zniwelują takich cech charakteru, jak chęć dominacji , czy tam potrzeba " nie bycia gorszym".

Nie, nie zniwelują. Ale te cechy, które oboje wymieniliście (rozumiem, że "potrzeba nie bycia gorszym" wynika z zaniżonej samooceny, poszukiwania poczucia własnej wartości na zewnątrz) akurat mogą przeszkodzić np. w otrzymaniu awansu czy rozwijaniu własnych umiejętności (wyższa pewność siebie to np. umiejętność łatwiejszej, lepszej autoprezentacji, sprawniejsze wykonywanie zadań itd.), a to jakoś tak się jednak dziwnie wiąże z pieniędzmi.

Ciekawe, ze przyczepiłeś się tylko do tego jednego słowa: "kompleks". A co z resztą? Przecież to była tylko jedna z cech, które wymieniłam i tak naprawdę to w pewnym sensie w całej mojej wypowiedzi mało istotna, bo chodziło o to, że ci mężczyźni (dobrze zarabiający) nie mają kompleksów na pkt zarobków, stanowisk bo nie muszą ich mieć. Po prostu jeden potencjalny problem odpada.

A odpowiedz jet bardzo prosta dlaczego przyczepiłem sie tylko do tych 2, dokładnie ujmując, rzeczy( kompleksy i brak spełnienia) bo z reszta sie z toba zgadzam, wiec po co miałbym sie do tego przyczepiać.
dlatego użyłem słowa: dygresja

1,162

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Zbiłeś mnie z tropu swoimi wywodami. Czekam niecierpliwie na twoje dalsze analizy.

(Tak naprawdę kusi mnie żeby napisać że mam je lekko w dupie, ale starasz się być taki tajemniczy że nie chcę cię zniechęcać; może nawet coś śmiesznego spłodzisz, chociaż szczerze mówiąc wolę humor Gary'ego. No, Elka mnie jeszcze wczoraj rozbawiła jak cisnęła M!ri wink

No dobra, to już wiesz jak wysoko zawieszona została poprzeczka; możesz przygotowywać swoje wystąpienie; w wolnej chwili rzucę okiem wink )

Nie chce mi się, jesteś kretynem ale nudnym, nieatrakcyjnym dla mnie. Poczytaj swoje posty to będziesz miał argumenty. Spocony chłop ma z 3 lata młodsza dziewczynę i będzie teraz się spuszczał nad tym jakie to normalne. Młodsze kobiety maja mniejsze wymagania czego jesteś najlepszym przykładem.

Myślałem że chociaż coś śmiesznego napiszesz, chyba zbyt wysoko umieściłem poprzeczkę i przeszedłeś pod nią wink
No nic... wyszły przemyślenia na niby od psychologa na niby. Jak tam sobie chcesz;  przynajmniej z twojej strony temat zamknięty.

Co wy macie z tym odnoszeniem się do nicków?

1,163 Ostatnio edytowany przez Nambi (2023-01-26 13:13:17)

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Nambi taka dygresja.
wyobraź sobie że sa pasje któe nie wymagają dużych nakładów finansowych.
I chyba nie za bardzo rozumiesz co znaczy słowo kompleks.
To że  ktoś zarabia mało nie musi mieć od razu kompleksów na tym punkcie, nawet w stosunku do tego co zarabia dużo.
tak samo kobieta która ma małe piersi nie musi mieć z tego powodów kompleksów, nawet w zestawieniu z jakaś obficie obdarzaną panią.

Rozumiem doskonale co znaczą kompleksy u mężczyzn na punkcie zarobków, stanowisk itp. A rywalizowanie na tym polu z partnerką przerobiłam aż 3 krotnie we własnych, byłych już związkach. Piszę na podstawie tego co obserwuję. Nie musisz się z moimi wnioskami zgadzać.

Hmmm... rozumiem że w tych wszystkich trzech przypadkach na koniec relacji beznamiętnie, bez drgnięcia choć jednego nerwu twarzy poderżnęłaś gardło ich poczuciu własnej wartości tak jak to zademonstrowałaś tutaj?

A co zademonstrowałam? I dlaczego uważasz, że jestem/byłam odpowiedzialna za ich poczucie własnej wartości? To oni mieli problem, jeśli poczucia własnej wartości szukali na zewnątrz. Co miałam zrobić Twoim zdaniem? Zwolnic się z pracy? A może przekwalifikować, żeby ich poczucie własnej wartości moim kosztem wróciło na właściwe tory? To nie ja ich uważałam za gorszych w stosunku do mnie. To oni sami siebie za takich uważali. I z pewnością większą korzyść przyniosłoby im, gdyby choć połowę energii, którą spożytkowali na próbie obniżenia mojego poczucia własnej wartości włożyli  w podniesienie własnych kwalifikacji zawodowych.

Czy ja dobrze rozumiem, ze Ty uważasz, ze zakończenie związku z kimś, kto w toksyczny sposób rywalizuje ze mną o pozycję zawodową jest "podżynaniem gardła" jego poczuciu własnej wartości? Tzn., że pokornie powinnam przyjąć jego punkt widzenia i dać sobie wmówić m.in., że moje zawodowe osiągnięcia to przypadek, a nie wynik talentu czy znajomości języków? Aha...

1,164

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:
Nambi napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

nambi jeszcze raz, ty nie rozumiesz co to znaczy kompleks.
Sam fakt braku wysokich zarobków nie oznacza bycie zakompleksionym na tym punkcie.
Tak samo jak brak dużych cycków nie oznacza kompleksów na tym punkcie.
Tak jak pisze Adela:  pieniądze nie zniwelują takich cech charakteru, jak chęć dominacji , czy tam potrzeba " nie bycia gorszym".

Nie, nie zniwelują. Ale te cechy, które oboje wymieniliście (rozumiem, że "potrzeba nie bycia gorszym" wynika z zaniżonej samooceny, poszukiwania poczucia własnej wartości na zewnątrz) akurat mogą przeszkodzić np. w otrzymaniu awansu czy rozwijaniu własnych umiejętności (wyższa pewność siebie to np. umiejętność łatwiejszej, lepszej autoprezentacji, sprawniejsze wykonywanie zadań itd.), a to jakoś tak się jednak dziwnie wiąże z pieniędzmi.

Ciekawe, ze przyczepiłeś się tylko do tego jednego słowa: "kompleks". A co z resztą? Przecież to była tylko jedna z cech, które wymieniłam i tak naprawdę to w pewnym sensie w całej mojej wypowiedzi mało istotna, bo chodziło o to, że ci mężczyźni (dobrze zarabiający) nie mają kompleksów na pkt zarobków, stanowisk bo nie muszą ich mieć. Po prostu jeden potencjalny problem odpada.

A odpowiedz jet bardzo prosta dlaczego przyczepiłem sie tylko do tych 2, dokładnie ujmując, rzeczy( kompleksy i brak spełnienia) bo z reszta sie z toba zgadzam, wiec po co miałbym sie do tego przyczepiać.
dlatego użyłem słowa: dygresja

Gdzie pisałeś o spełnieniu? nie zauważyłam

1,165 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2023-01-26 13:13:01)

Odp: Być Chadem?

Czy wobec tego, jeśli dorównywaliby Tobie zarobkami i stanowiskiem, wszystko potoczyłoby się dobrze, a związek by przetrwał, tak? Pieniądze i większa władza sprawiłyby, że nie czuliby się " gorsi"? Glupotą byłoby zmiana Twojej pracy na inną, żeby partner nie czuł różnicy między Wami, to oczywiste.
Hmmm...no nie wiem. Myślę, że na scenę wchodzi " standard życia". Jeśli jedno chce jeżdzić Maserati, i do opla nie wsiądzie, a drugie ma kompleks, że to nie jego Maserati, to faktycznie z takiego związku nic nie będzie.

1,166 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-26 13:19:44)

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:

Rozumiem doskonale co znaczą kompleksy u mężczyzn na punkcie zarobków, stanowisk itp. A rywalizowanie na tym polu z partnerką przerobiłam aż 3 krotnie we własnych, byłych już związkach. Piszę na podstawie tego co obserwuję. Nie musisz się z moimi wnioskami zgadzać.

Hmmm... rozumiem że w tych wszystkich trzech przypadkach na koniec relacji beznamiętnie, bez drgnięcia choć jednego nerwu twarzy poderżnęłaś gardło ich poczuciu własnej wartości tak jak to zademonstrowałaś tutaj?

A co zademonstrowałam? I dlaczego uważasz, że jestem/byłam odpowiedzialna za ich poczucie własnej wartości? To oni mieli problem, jeśli poczucia własnej wartości szukali na zewnątrz. Co miałam zrobić Twoim zdaniem? Zwolnic się z pracy? A może przekwalifikować, żeby ich poczucie własnej wartości moim kosztem wróciło na właściwe tory? To nie ja ich uważałam za gorszych w stosunku do mnie. To oni sami siebie za takich uważali.

Są różne typy ludzi, z różnymi źródłami poczucia własnej wartości. Potrzebują różnych rzeczy do tego realizować cel: na jednych działa totalne zgnojenie, na innych najlepiej (to pogardliwie określane przez niektóre kobiety, także tutaj) pogłaskanie po główce.

Co miałaś zrobić? Może próbować zrozumieć, wyjaśnić i uspokoić że ich obawy nie są uzasadnione, a nie wyśmiać.
Twoja "analiza" bije po oczach jakimś chłodem, bezdusznością, totalnym brakiem emocji, jakby wydała ją królowa lodu a nie normalna, czująca kobieta, zero empatii. Zimna, wręcz "gadzia" analiza...

Co więcej, pewne jej elementy (może i całość) wyglądały w stylu " jesteś jaki jesteś, masz przejebane, już z tego nie wyjdziesz" (jak to zamknięte koło że facet ma przez niskie poczucie własnej wartości cechy, które... skutecznie uniemożliwią mu awans i lepszą kasę, a więc i podniesienie własnej wartości. Czyli: tak już jesteś, zostaje ci tylko pogodzić się z tym albo sznur/pochlastanie się.

Po takich analizach jak Twoja w wykonaniu psychoterapeutów to praktycznie idę o zakład że odsetek samobójstw wśród facetów by wzrósł.

1,167

Odp: Być Chadem?
adela 07 napisał/a:

Czy wobec tego, jeśli dorównywaliby Tobie zarobkami i stanowiskiem, wszystko potoczyłoby się dobrze, a związek by przetrwał, tak? Pieniądze i większa władza sprawiłyby, że nie czuliby się " gorsi"? Glupotą byłoby zmiana Twojej pracy na inną, żeby partner nie czuł różnicy między Wami, to oczywiste.
Hmmm...no nie wiem. Myślę, że na scenę wchodzi " standard życia". Jeśli jedno chce jeżdzić Maserati, i do opla nie wsiądzie, a drugie ma kompleks, że to nie jego Maserati, to faktycznie z takiego związku nic nie będzie.

A gdzie ja tak napisałam? Wyciągasz niewłaściwe wnioski z mojej wypowiedzi. Tamte związki miały szansę przetrwać, gdyby moi partnerzy nie próbowali obniżać mojego poczucia własnej wartości, w chory sposób ze mną rywalizować. I nie, nie chodzi o "standard życia", bo bez względu na zarobki nigdy nie kupiłabym Maserati ani torebki od Louis Vuitton. To zbędne wydatki w mojej ocenie. Pieniądze można lepiej spożytkować, odłożyć dzieciom itp.

1,168

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Hmmm... rozumiem że w tych wszystkich trzech przypadkach na koniec relacji beznamiętnie, bez drgnięcia choć jednego nerwu twarzy poderżnęłaś gardło ich poczuciu własnej wartości tak jak to zademonstrowałaś tutaj?

A co zademonstrowałam? I dlaczego uważasz, że jestem/byłam odpowiedzialna za ich poczucie własnej wartości? To oni mieli problem, jeśli poczucia własnej wartości szukali na zewnątrz. Co miałam zrobić Twoim zdaniem? Zwolnic się z pracy? A może przekwalifikować, żeby ich poczucie własnej wartości moim kosztem wróciło na właściwe tory? To nie ja ich uważałam za gorszych w stosunku do mnie. To oni sami siebie za takich uważali.

Są różne typy ludzi, z różnymi źródłami poczucia własnej wartości. Potrzebują różnych rzeczy do tego realizować cel: na jednych działa totalne zgnojenie, na innych najlepiej (to pogardliwie określane przez niektóre kobiety, także tutaj) pogłaskanie po główce.

Co miałaś zrobić? Może próbować zrozumieć, wyjaśnić i uspokoić że ich obawy nie są uzasadnione, a nie wyśmiać.
Twoja "analiza" bije po oczach jakimś chłodem, bezdusznością, totalnym brakiem emocji, jakby wydała ją królowa lodu a nie normalna, czująca kobieta, zero empatii. Zimna, wręcz "gadzia" analiza...

Co więcej, pewne jej elementy (może i całość) wyglądały w stylu " jesteś jaki jesteś, masz przejebane, już z tego nie wyjdziesz" (jak to zamknięte koło że facet ma przez niskie poczucie własnej wartości cechy, które... skutecznie uniemożliwią mu awans i lepszą kasę, a więc i podniesienie własnej wartości. Czyli: tak już jesteś, zostaje ci tylko pogodzić się z tym albo sznur/pochlastanie się.

Po takich analizach jak Twoja w wykonaniu psychoterapeutów to praktycznie idę o zakład że odsetek samobójstw wśród facetów by wzrósł.

Nie. Wcale to tak nie wyglądało. Skąd Ty te domysły bierzesz? Tak, tak. Wyjaśnienie. Czego? Punkt odniesienia jeśli chodzi o poczucie własnej wartości każdy człowiek powinien mieć w sobie. Taki kompas.
I napiszę raz jeszcze: To nie ja ich uważałam za gorszych w stosunku do mnie. To oni sami siebie za takich uważali. I z pewnością większą korzyść przyniosłoby im, gdyby choć połowę energii, którą spożytkowali na próbie obniżenia mojego poczucia własnej wartości włożyli  w podniesienie własnych kwalifikacji zawodowych.

1,169

Odp: Być Chadem?
Nambi napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Czy wobec tego, jeśli dorównywaliby Tobie zarobkami i stanowiskiem, wszystko potoczyłoby się dobrze, a związek by przetrwał, tak? Pieniądze i większa władza sprawiłyby, że nie czuliby się " gorsi"? Glupotą byłoby zmiana Twojej pracy na inną, żeby partner nie czuł różnicy między Wami, to oczywiste.
Hmmm...no nie wiem. Myślę, że na scenę wchodzi " standard życia". Jeśli jedno chce jeżdzić Maserati, i do opla nie wsiądzie, a drugie ma kompleks, że to nie jego Maserati, to faktycznie z takiego związku nic nie będzie.

A gdzie ja tak napisałam? Wyciągasz niewłaściwe wnioski z mojej wypowiedzi. Tamte związki miały szansę przetrwać, gdyby moi partnerzy nie próbowali obniżać mojego poczucia własnej wartości, w chory sposób ze mną rywalizować. I nie, nie chodzi o "standard życia", bo bez względu na zarobki nigdy nie kupiłabym Maserati ani torebki od Louis Vuitton. To zbędne wydatki w mojej ocenie. Pieniądze można lepiej spożytkować, odłożyć dzieciom itp.

Wiesz co, jakoś z Twoich postów przebija takie delikatne wrażenie że jak już kwestia trafiła do omówienia, to DAŁAŚ IM ODCZUĆ że są gorsi. Dokładnych okoliczności można się jedynie domyślać, ale czuję że dałaś i nie starałaś się za bardzo (o ile w ogóle) łagodzić ciosu.

1,170

Odp: Być Chadem?
Nowe_otwarcie napisał/a:
Nambi napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Czy wobec tego, jeśli dorównywaliby Tobie zarobkami i stanowiskiem, wszystko potoczyłoby się dobrze, a związek by przetrwał, tak? Pieniądze i większa władza sprawiłyby, że nie czuliby się " gorsi"? Glupotą byłoby zmiana Twojej pracy na inną, żeby partner nie czuł różnicy między Wami, to oczywiste.
Hmmm...no nie wiem. Myślę, że na scenę wchodzi " standard życia". Jeśli jedno chce jeżdzić Maserati, i do opla nie wsiądzie, a drugie ma kompleks, że to nie jego Maserati, to faktycznie z takiego związku nic nie będzie.

A gdzie ja tak napisałam? Wyciągasz niewłaściwe wnioski z mojej wypowiedzi. Tamte związki miały szansę przetrwać, gdyby moi partnerzy nie próbowali obniżać mojego poczucia własnej wartości, w chory sposób ze mną rywalizować. I nie, nie chodzi o "standard życia", bo bez względu na zarobki nigdy nie kupiłabym Maserati ani torebki od Louis Vuitton. To zbędne wydatki w mojej ocenie. Pieniądze można lepiej spożytkować, odłożyć dzieciom itp.

Wiesz co, jakoś z Twoich postów przebija takie delikatne wrażenie że jak już kwestia trafiła do omówienia, to DAŁAŚ IM ODCZUĆ że są gorsi. Dokładnych okoliczności można się jedynie domyślać, ale czuję że dałaś i nie starałaś się za bardzo (o ile w ogóle) łagodzić ciosu.

To jest Twoja interpretacja, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Posty [ 1,106 do 1,170 z 2,042 ]

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024