Być Chadem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 2,042 ]

586 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-01-15 23:28:03)

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:
Herne napisał/a:

Już Ci pisałem nawet dzisiaj - Okopałeś się trochę za bardzo w swoich założeniach, obwarowałeś okop zasiekami przeciwczołgowymi i stamtąd wychylasz głowę.
I to w tej głowie powinna najpierw nastąpić zmiana myślenia.
Inaczej się nie uda.

No może i tak. Ale jak mam zmienić myślenie, skoro nawet nie wiem jak? Ciężko mieć inne myślenie, skoro moje kontakty z dziewczynami to jedna wielka porażka. Gdyby się udało z którąś pochodzić na parę randek, to miałbym chociaż jakiś dowód, że mam jakieś szanse. A tak? Widzę, że nie mam żadnych szans.

Tu chyba żartujesz? Ktoś startując do kogoś  ma gwarancję, że ta druga osoba zareaguje pozytywnie? Kto?
Wyszedłbyś na idiotę? No i ci by się stalo? Świat by się zawalił?

Zobacz podobne tematy :

587

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

No popatrz, a mnie jakoś kobiety chciały, nawet gdy sie leczyłem na nerwice i fobie społeczna,  a i w końcu znalazła sie taka która postanowiła mnie poślubić, gdzie co prawa w tedy juz nie miałem ani nerwicy ani fobii, ale bagaż życiowy miałem, mam zresztą do teraz, dość spory.
Wiec nie wiem dlaczego twierdzisz że kobiety odrzucają  każdego faceta  jakimkolwiek, nawet pojedynczym problemem, ty zdajesz sobie sprawę że nie am ludzi bez problemów?
wiec z kim te kobiety miały by sie wiązać?

To może nadrabiałeś świetnym wyglądem albo zajebistym charakterem. Ja nie mam ani tego, ani tego. Przez poprzedni rok miałem ze 100 rozmów z dziewczynami na Tinderze/Sympatii, itp. Starczy jedna rzecz, nawet mała i koniec rozmowy, dziewczyna usuwa parę lub przestaje się odzywać.


Szeptuch napisał/a:

Człowieku, jest tyle kobiet na świecie.
Jedz w  świat, raz, dwa jakąś żonę przywieziesz.

Bardzo śmieszne...

Nie lubię jeździć sam. Gdybym miał z kim, to bym pewnie gdzieś jeździł. Zresztą, nie mam samochodu, nie ciągnie mnie.

588

Odp: Być Chadem?

Ping Pong..
Ping Pong
PING PONG smile

589

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:

Tu chyba żartujesz? Ktoś startując do kogoś  ma gwarancję, że ta druga osoba zareaguje pozytywnie? Kto?
Wyszedłbyś na idiotę? No i ci by się stalo? Świat by się zawalił?

Nie mówię, że ktoś ma taką gwarancję. Chodzi mi o to, że gdyby mi się coś w końcu udało, to miałbym dowód, że może nie jestem stracony dla świata. A tak, skoro raz za razem mi nic nie wychodzi, to tylko się utwierdzam w przekonaniu, że dla kogoś takiego jak ja nie ma już szans.

590

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Gary, a możesz kurna mać nie nazywać incelem każdego, kto nie miał szczęścia w życiu, żeby poznać dziewczynę? Miałeś to szczęście, to się ciesz.

Incel -- "involuntary celibacy, mimowolny celibat"   @Wiki...

To nie o tym jest wątek?

591 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-15 23:33:31)

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Gary, a możesz kurna mać nie nazywać incelem każdego, kto nie miał szczęścia w życiu, żeby poznać dziewczynę? Miałeś to szczęście, to się ciesz.

Incel -- "involuntary celibacy, mimowolny celibat"   @Wiki...

To nie o tym jest wątek?

No częściowo tak. Tylko że incel obwinia kobiety o jego stan. Ja tam po kobietach nie jadę, tylko głównie po sobie tongue

592

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:
SaraS napisał/a:

No, to jest raczej odstraszające. Związek to niejako połączenie dwóch żyć czy też wymiana części swojego życia na cudzą. Kto chciałby się łączyć z czymś niefajnym?

No bo większość z Was nie ma zielonego pojęcia jak to jest być całe życie sam i żyć w samotności bez szans na zmianę. Nie ma szans się do kogoś przytulić, pocałować, porozmawiać nie ma z kim, pośmiać się, czy gdzieś wyjść. Cały czas, dzień w dzień, muszę żyć samotnie.

Gdy byłam sama, lubiłam swoje życie. Znam też wielu singli, którzy są zadowoleni.
Poza tym akurat tu nie chodzi o powody tego stanu rzeczy, tylko o sam fakt: nieszczęśliwe życie. To się wyczuwa, tak samo, jak wyczuwa się, że ktoś tak bardzo chce być z kimkolwiek. I teraz poznajesz kogoś, widzisz, że nie podoba mu się jego życie, więc też nie chcesz w tym życiu brać udziału, bo po co uczestniczyć w czymś niefajnym? A jak poznajesz kogoś, komu dobrze ze sobą, kto się cieszy swoim życiem, to to przyciąga. Widzisz, że ten ktoś ma do zaoferowania coś fajnego (i nie mówię tu o rzeczach materialnych, tylko o tym życiu, które budzi zadowolenie).

593 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2023-01-15 23:40:19)

Odp: Być Chadem?

Myślę, że nie ma sensu powtarzać oczywistych rzeczy, bo i tak nie przebiją się przez ten mur, ba, wręcz przeciwatomowy schron uprzedzeń, lęków i fałszywych przekonań, w których Kolega kręci się wokół, w swoim błędnym kole. Błędnym kole tych samych śpiewek i frazesów powtarzanych od miesięcy.
Poza tym, nawet przekonanie o niektórych formach spędzania wolnego czasu jest, delikatnie mówiąc, przejaskrawione: imprezy to przepraszam tylko jakieś huczne balangi albo popijawy?

Przekonanie o życiu w wielu jego aspektach wydaje się być oderwane od rzeczywitości, gdzie wiara w to, kim ma być kobieta dla faceta czy też jak ma wyglądać związek, wymaga zmian w pierwszej kolejności.
A już na pewno wiara w to, że trzeba być pewnym, że coś z tego wyjdzie, zanim się czegoś podejmie. Ten brak chęci i zapału do czegokolwiek, choćby w zwyczajnych, codziennych aktywnościach czy hobby, ktoś musi z Ciebie w końcu wyplenić, jak i to znajdywanie wymówek na wszystko, co tylko ktoś Ci zaproponuje.

594 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-15 23:41:25)

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

A to jest jakiś nakaz, żeby chodzić na imprezy? Ale fakt, jak ktoś nie chodzi na imprezy, to jest nudny i żadna dziewczyna takim zerem się nie zainteresuje.

Nie ma nakazu... Ale kolega pytał, co robiłem, a czego ktoś może nie robił, co nie miał "tyle szczęścia".



Po cholerę kupować coś komuś, kogo się nawet nie zna i nawet się nie wie, czy ta osoba jest wolna? Tylko się ośmieszyć można.

Teraz to wiem. Wtedy nie wiedziałem. I nawet nie wiedziałem co będę do niej mówił... nie wiedziałem, czy jej matka mi otworzy, czy ona... nie wiedziałem czy jest w domu, nie wiedziałem czy ma chłopaka... zupełnie nic. Zero.

Dzisiaj bym młodemu gościowi nie polecił, aby w ciemno szedł do dziewczyny.




Super, ale jak mieszkasz mądralo z rodzicami, to trzeba się ich słuchać. Nie ma, że gdzieś sobie sam pojedziesz bez ich zgody, bo dostaniesz karę i będzie mega kłótnia. Ba, jak się postarasz, to może Cię wywalą z domu za to, że nie robisz tego, co każą.

Cóż... miałem inny pogląd na sprawy dzewczyn niż rodzice. I dlatego jak się połapałem o co kaman, to już nic nigdy się ode mnie nie dowiedzieli.



Herne napisał/a:

Gary - Świniarnia? Miasteczko Studenckie AGH? Aż mi się sentymentalna łezka w oku zakręciła...taki piękny czas...

Taaak... dokładnie... i tam z tyłu za bilardem były drzwi, niżej kafejka internetowa... schodki... i stałem na tych schodkach i szukałem oczu, które się na mnie będą patrzeć...

595 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-15 23:42:33)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Gdy byłam sama, lubiłam swoje życie. Znam też wielu singli, którzy są zadowoleni.
Poza tym akurat tu nie chodzi o powody tego stanu rzeczy, tylko o sam fakt: nieszczęśliwe życie. To się wyczuwa, tak samo, jak wyczuwa się, że ktoś tak bardzo chce być z kimkolwiek. I teraz poznajesz kogoś, widzisz, że nie podoba mu się jego życie, więc też nie chcesz w tym życiu brać udziału, bo po co uczestniczyć w czymś niefajnym? A jak poznajesz kogoś, komu dobrze ze sobą, kto się cieszy swoim życiem, to to przyciąga. Widzisz, że ten ktoś ma do zaoferowania coś fajnego (i nie mówię tu o rzeczach materialnych, tylko o tym życiu, które budzi zadowolenie).

Tak, też lubię swoje życie... czasem tongue Gdy robię to co lubię.


Ale to nie zmienia tego, że mi jest źle i brakuje mi w życiu kogoś. I to mocno na mnie wpływa.



Gary napisał/a:

Cóż... miałem inny pogląd na sprawy dzewczyn niż rodzice. I dlatego jak się połapałem o co kaman, to już nic nigdy się ode mnie nie dowiedzieli.

Jak mój brat poznał dziewczynę jakieś 10-12 lat temu, to rodzice mu zakazali nawet się z nią spotykać. Bo wg nich starczyło, że się widzieli w szkole tongue A cokolwiek poza to była dla nich strata czasu. I oczywiście o jakiekolwiek okazywaniu bliskości przy moich rodzicach nie ma mowy xD

596 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-01-15 23:43:05)

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

Znów, ty, i inni podobni tobie, z tych wszystkich tematów nie rozumiecie że kobieta nie będzie lekiem na cały wasz smutek i całe wasze cierpienie.
Nie rozumiecie że to nie  jest animator z domu kultury który istnieje po to aby odpędzać strapienie z twarzy dzieci.
To nie jest tak że macie 100 problemów i  zmartwień, i po znalezieniu kobiety spadnie to do 50.
Tylko zamiast 100 będzie 200.
a jak macie sobie z tym poradzić,skoro nie ogarniacie tych 100?

Wybacz ale ta teoria jest bez sensu. Ja też nie twierdzę, że samo wejście w związek od razu rozwiąże wszystkie problemy. Jeśli faktycznie jest tak, że po znalezieniu kobiety ze 100 problemów robi się 200 to po ludzie w ogóle wchodzą w te związki? Specjalnie po to by dodać sobie 2x więcej problemów? Czy może w związki wchodzą jedynie ludzie, którzy już rozwiązali wszystkie swoje problemy i nie mają już żadnych? Druga osoba może ci pomóc rozwiązać te problemy, których ty sam nie jesteś w stanie i na odwrót. Jeśli ty masz 100 problemów, a druga osoba też ma 100 to faktycznie razem macie 200 ale we dwójkę łatwiej będzie rozwiązać te 200 niż samemu 100 bo cytując klasyk "co dwie głowy to nie jedna".

Gary wybacz za brak cytatu ale nie chciałem robić kolejnej długiej wiadomości. Wszystko co opisałeś w odpowiedziach na moje pytania jest całkowicie charakterystyczne dla niestety już minionej epoki. Ja się z tym utożsamiam mimo iż nie pochodzę z tamtej epoki i wydaje mi się, że wielu facetów dziś ma podobnie. Coś w stylu "urodziliśmy się w niewłaściwych czasach". Wierz mi, że bardzo bym chciał kupić tego kwiatka i iść do niej tylko, że "jej" nigdy nie było i nadal nie ma. Na dyskoteki faktycznie nie chodziłem. Przed 18 nawet nie było o tym mowy z powodu nadopiekuńczej matki, a po 18 raz poszedłem do klubu i gdyby nie kilka osób z klasy z liceum to wyszedłbym po max 1h bo nie miałbym co robić. Nie lubię dyskotek i wydaje mi się, że zmuszanie się do nich nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Dałbym sobie uciąć, no może nie całą rękę ale chociaż palec, że gdyby któryś z tych "inceli" usłyszał od dziewczyny przyjedź do mnie to by wręcz skakał ze szczęścia i nawet na piechotę pokonałby te 20km. Ja bym pojechał samochodem bo roweru nie mam.

Niestety ale internet zamiast pomagać i łączyć ludzi działa na odwrót. Dziś jest o wiele więcej zagrożeń może nie dla życia i zdrowia ale dla funkcjonowania w społeczeństwie. Kiedyś jak ktoś się ośmieszył to wiedzieli o tym tylko ci, którzy to widzieli i może jeszcze kilka osób z otoczenia, a dziś dowie się o tym cały świat, szczególnie jeśli ktoś zostanie nagrany. Podobnie z tymi oskarżeniami o molestowanie, faktycznie jest to zaledwie mały procent ale jednak na prawdę zdarzają się takie sytuacje.  Dlatego dziś ludzie boją się podejmować tak śmiałe kroki jak ty i ludzie w twoich czasach bo dziś każdy, nawet najmniejszy błąd ma znacznie dotkliwsze skutki niż kiedyś.

jakis_czlowiek jesteś mną za kilka lat gdybym nigdy nie poszedł na terapię. Pewnie nie posłuchasz ale na prawdę ty też powinieneś na nią pójść, a jeśli już na niej jesteś to koniecznie zmień. To się wydaje bezsensowne, ja na początku też tak myślałem ale okazuje się, że to może pomóc nawet jeśli nie zmienić swoją sytuację życiową to chociaż dowiedzieć się jakie jest źródło problemu. Tutaj każda wiedza o sobie i swoim problemie jest na wagę złota.

597

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:
Gary napisał/a:

Cóż... miałem inny pogląd na sprawy dzewczyn niż rodzice. I dlatego jak się połapałem o co kaman, to już nic nigdy się ode mnie nie dowiedzieli.

Jak mój brat poznał dziewczynę jakieś 10-12 lat temu, to rodzice mu zakazali nawet się z nią spotykać. Bo wg nich starczyło, że się widzieli w szkole tongue A cokolwiek poza to była dla nich strata czasu.

To jest egoizm rodziców. Ich interes jest taki, aby dziecko się uczyło, aby było dobrze wykształcone, a nie zaliczyło wpadki w młodym wieku.

598 Ostatnio edytowany przez Herne (2023-01-15 23:51:51)

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:
Ela210 napisał/a:

O jakim szczęściu mówisz, skoro Gary Ci pisze, ile się napracował wink
Może w przeciwieństwie do Ciebie potrafi się zaangażować i na tej kobiecie skupić?

Taa... Napracować to się mogę, jak będę wiedział, że jest sens i że dziewczynie też zależy. Po cholerę miałbym coś robić na daremno? Wyszedłbym na idiotę w najlepszym wypadku. A jeszcze bym mógł zostać pozwany za jakieś nękanie, czy coś. Teraz są inne czasy.

Czyli lepiej nic nie zrobić i narzekać...
Pisałem Ci już, Ty nie chcesz tego zmienić. Tak po prostu.
Tobie jest tak dobrze, jak jest.

jakis_czlowiek napisał/a:
Herne napisał/a:

Już Ci pisałem nawet dzisiaj - Okopałeś się trochę za bardzo w swoich założeniach, obwarowałeś okop zasiekami przeciwczołgowymi i stamtąd wychylasz głowę.
I to w tej głowie powinna najpierw nastąpić zmiana myślenia.
Inaczej się nie uda.

No może i tak. Ale jak mam zmienić myślenie, skoro nawet nie wiem jak? (...).

Jest tutaj na forum Twój wątek na 100 stron. Udzielasz się także w innych, wytaczając z resztą takie same argumenty wszędzie gdzie piszesz.
I otrzymałeś pierdyliard porad od innych ludzi, sensownie wypowiadali się najbardziej doświadczeni użytkownicy tego forum.
I dalej nic big_smile. Ty czytasz w ogóle te odpowiedzi?

edit:

Gary napisał/a:

Taaak... dokładnie... i tam z tyłu za bilardem były drzwi, niżej kafejka internetowa... schodki... i stałem na tych schodkach i szukałem oczu, które się na mnie będą patrzeć...

big_smile
Chociaż ja byłem "trochę" później i nie było już kafejki.

599 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-15 23:58:36)

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

To jest egoizm rodziców. Ich interes jest taki, aby dziecko się uczyło, aby było dobrze wykształcone, a nie zaliczyło wpadki w młodym wieku.

No i to im się udało. Częściowo, bo i tak nie byli zadowoleni nigdy xD


Herne napisał/a:

Czyli lepiej nic nie zrobić i narzekać...
Pisałem Ci już, Ty nie chcesz tego zmienić. Tak po prostu.
Tobie jest tak dobrze, jak jest

Nie, nie jest dobrze. Ale nie umiem nic z tym zrobić. I jaki jest sens starać się całe życie jak i tak nic z tego nie będę miał? Czy pomoże mi to w poznaniu kogoś? Nie.


Herne napisał/a:

Jest tutaj na forum Twój wątek na 100 stron. Udzielasz się także w innych, wytaczając z resztą takie same argumenty wszędzie gdzie piszesz.
I otrzymałeś pierdyliard porad od innych ludzi, sensownie wypowiadali się najbardziej doświadczeni użytkownicy tego forum.
I dalej nic big_smile. Ty czytasz w ogóle te odpowiedzi?

Bo do mnie ciężko dotrzeć. Jestem opóźniony o 20 lat jeśli chodzi o sprawy społeczne, kontakty z ludźmi, itp. I nie rozumiem masy rzeczy, która dla Was jest normalna.

Ja nie rozumiem nawet tego jak można mieć znajomych do spotykania się na piwo. Czy takich, których interesuje co robię i czasem sami z siebie do mnie napiszą. Dla mnie to jakiś kosmos. Dla mnie nadal dziwnym jest to, że ludzie w czasach szkolnych mogli się spotykać ze znajomymi, chodzić do nich do mieszkania. Zawierać znajomości. Zamiast się uczyć. Nie rozumiem też jakim cudem ktoś taki jak ja miałby mieć szansę kogoś poznać, gdy wokół są sami dużo lepsi faceci do wyboru. I masa innych rzeczy.


Shinigami napisał/a:

jakis_czlowiek jesteś mną za kilka lat gdybym nigdy nie poszedł na terapię. Pewnie nie posłuchasz ale na prawdę ty też powinieneś na nią pójść, a jeśli już na niej jesteś to koniecznie zmień. To się wydaje bezsensowne, ja na początku też tak myślałem ale okazuje się, że to może pomóc nawet jeśli nie zmienić swoją sytuację życiową to chociaż dowiedzieć się jakie jest źródło problemu. Tutaj każda wiedza o sobie i swoim problemie jest na wagę złota.

Pod koniec kwietnia skończy mi się grupowa, to pewnie zmienię na indywidualną. Ale wątpię, że to coś da. Ze mnie już nic nie będzie, nikt takiego zera nie zechce. Za późno jest dla mnie na cokolwiek. Mam 20 lat zaległości, tego już nie nadrobię.

600

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

No częściowo tak. Tylko że incel obwinia kobiety o jego stan. Ja tam po kobietach nie jadę, tylko głównie po sobie tongue

Czy aby na pewno? tongue Niby tak, ale jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to tylko pozornie, a tak naprawdę winne są okoliczności, los, zły świat i takie tam:
- nie ma znaczenia, jaki jestem i co robię,
- Gary miał szczęście, ja nie,
- nie mam z kim jeździć, nie mam samochodu, nie lubię sam,
- trzeba słuchać rodziców,
- nie mogę zmienić myślenia, nie wiem jak, bo moje kontakty z dziewczynami to porażka,
- nie mam zajebistego wyglądu ani charakteru,
- nie mam dowodu, że mam jakieś szanse,
- nie mogę, wyjdę na idiotę, jeśli zrobię coś nadaremno,
- nie mogę się napracować, jeśli nie wiem, czy dziewczynie zależy.
To tylko z ostatnich postów. wink
Ty tylko mówisz, że bierzesz winę na siebie, bo potem sypiesz wymówkami jak z rękawa. A te wymówki dobitnie pokazują, że winne jest wszystko inne - brak szczęścia, brak dowodu na zainteresowanie, brak cholera wie czego jeszcze. wink Gdybyś brał winę na siebie, to wiadomość byłaby jedna właściwie: "nie mam dziewczyny, bo znajduję masę wymówek, żeby tego stanu nie zmieniać".

jakis_czlowiek napisał/a:

Tak, też lubię swoje życie... czasem tongue Gdy robię to co lubię.


Ale to nie zmienia tego, że mi jest źle i brakuje mi w życiu kogoś. I to mocno na mnie wpływa.

To podrywaj dziewczyny, kiedy akurat lubisz, a nie kiedy Ci źle. ;p

A tak na serio, to to chyba tak nie działa. Humor, nastrój to nie ogólne zadowolenie z życia.

601

Odp: Być Chadem?

Może czyta, ale spływa po nim jak po kaczce.
Nie można zwalać na internet problemów.
Raczej gdyby te 20, 30 lat temu były media społecznościowe, mielibyśmy jeszcze więcej znajomości, a nie mniej i większy dostęp do doswiadczen innych ludzi.
Z tego Ci pamiętam z czasów akademika,  to sami byli Ci chłopcy, którzy  się izolowali, a nie to, ze dziewczyny  się nimi kompletnie  nie interesowały.
I było takich niewielu naprawdę.

602

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

Gary wybacz za brak cytatu ale nie chciałem robić kolejnej długiej wiadomości. Wszystko co opisałeś w odpowiedziach na moje pytania jest całkowicie charakterystyczne dla niestety już minionej epoki. Ja się z tym utożsamiam mimo iż nie pochodzę z tamtej epoki i wydaje mi się, że wielu facetów dziś ma podobnie. Coś w stylu "urodziliśmy się w niewłaściwych czasach". Wierz mi, że bardzo bym chciał kupić tego kwiatka i iść do niej tylko, że "jej" nigdy nie było i nadal nie ma. Na dyskoteki faktycznie nie chodziłem. Przed 18 nawet nie było o tym mowy z powodu nadopiekuńczej matki, a po 18 raz poszedłem do klubu i gdyby nie kilka osób z klasy z liceum to wyszedłbym po max 1h bo nie miałbym co robić. Nie lubię dyskotek i wydaje mi się, że zmuszanie się do nich nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Dałbym sobie uciąć, no może nie całą rękę ale chociaż palec, że gdyby któryś z tych "inceli" usłyszał od dziewczyny przyjedź do mnie to by wręcz skakał ze szczęścia i nawet na piechotę pokonałby te 20km. Ja bym pojechał samochodem bo roweru nie mam.

Wiem, że są inne czasy. Wiem, że facebook, instagram, wszystko psują. Dołują mężczyzn, windują kobiety. Z drugiej strony kobiety mają dylemat tej szuflady pełnej niepiszących długopisów.

Aleeee... ten Krzysiu co orbituje na imprezach wokół koleżanki tutaj z forum -- mógłby się przełamać i jakoś odezwać, próbować poderwać.

Albo ta dziewczyna, co pożyczała długopisu a potem się zastanawia, czy chłopak ją pamięta, albo jak zagadać. Nosz w mordę -- powinna iść, mimo stresu i robić co należy.

Te historie co opisałem one były stresujące przecież. Trzeba się przełamać. Stres iść do dziewczyny, stres z kwiatkiem przez miasto paradować, stres zapisać się na obóz, stres iść na dyskotekę. Stres i stres. No tak jest.

Inny kolega rozmawia w pociągu z dziewczyną... ja mówię "ogarnij jej koleżanki, niech Ci podsunie", a jego odpowiedź "za mało znam dziewczynę"... Nosz w mordę... jak to za mało? A ja dużo znałem jadąc do obcej prawie z tym mdłym kwiatkiem?

Byłeś w klubie? Byłeś dłużej niż godiznę? Byli znajomi? Super... To teraz chodź tam sam... a jak masz pietra, to bierz kolegę. Ja też miałem stres idąc na babską uczelnię z kolegą i chodząc po korytarzach jak "Englishmen in New York". To był stres. A jeszcze zagadać, to tym bardziej...

Kraków... miasto studenckie... Wieczór... po 18-tej nie ma zajęć na uczelni... Gdzie oni wszyscy są? Gdzie studenci? Gdzie studentki? Online? Nikt nigdzie nie wychodzi?

603

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

Wybacz ale ta teoria jest bez sensu. Ja też nie twierdzę, że samo wejście w związek od razu rozwiąże wszystkie problemy. Jeśli faktycznie jest tak, że po znalezieniu kobiety ze 100 problemów robi się 200 to po ludzie w ogóle wchodzą w te związki? Specjalnie po to by dodać sobie 2x więcej problemów? Czy może w związki wchodzą jedynie ludzie, którzy już rozwiązali wszystkie swoje problemy i nie mają już żadnych? Druga osoba może ci pomóc rozwiązać te problemy, których ty sam nie jesteś w stanie i na odwrót. Jeśli ty masz 100 problemów, a druga osoba też ma 100 to faktycznie razem macie 200 ale we dwójkę łatwiej będzie rozwiązać te 200 niż samemu 100 bo cytując klasyk "co dwie głowy to nie jedna".

A no po to wchodzą w te związki bo kochają tego konkretnego człowieka, a jak to sie mówi"nie kocha się za coś,tylko pomimo czegoś"
I tak, razem łatwiej podołać przeciwnością, ale to wciąż nie zmienia faktu że problemy sie mnożna,a nie dzielą.

604 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 00:03:50)

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:

Może czyta, ale spływa po nim jak po kaczce.
Nie można zwalać na internet problemów.
Raczej gdyby te 20, 30 lat temu były media społecznościowe, mielibyśmy jeszcze więcej znajomości, a nie mniej i większy dostęp do doswiadczen innych ludzi.
Z tego Ci pamiętam z czasów akademika,  to sami byli Ci chłopcy, którzy  się izolowali, a nie to, ze dziewczyny  się nimi kompletnie  nie interesowały.
I było takich niewielu naprawdę.

Dla mnie czasy szkolne/studia są po to, żeby się uczyć, zdobyć wykształcenie i potem mieć łatwiej znaleźć dobrą pracę. A nie żeby imprezować z ludźmi. Mnie nigdy nie ciągnęło, żeby iść i pić z kimś (czyli coś, co większość ludzi na studiach robi). A jak nie imprezujesz, to nie masz znajomych.

605 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2023-01-16 00:05:38)

Odp: Być Chadem?

Samo przekonaniem, że Kolega Gary miał "szczęście" jest z góry fałszywe. Nic się samo nie dzieje, nikt nam się do rąk nie pcha, trzeba tylko trochę wysiłku..Tylko nie wszyscy są w stanie to ogarnąć..

jakiś Dla Ciebie istnieją tylko te dwie skrajności: albo siedzenie non stop w książkach albo wieczne imprezowanie? Dla Ciebie każda impreza to balanga w klubie albo popijawa?

Nie mam pytań...

606 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 00:16:34)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Czy aby na pewno? tongue Niby tak, ale jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to tylko pozornie, a tak naprawdę winne są okoliczności, los, zły świat i takie tam:
- nie ma znaczenia, jaki jestem i co robię,
- Gary miał szczęście, ja nie,
- nie mam z kim jeździć, nie mam samochodu, nie lubię sam,
- trzeba słuchać rodziców,
- nie mogę zmienić myślenia, nie wiem jak, bo moje kontakty z dziewczynami to porażka,
- nie mam zajebistego wyglądu ani charakteru,
- nie mam dowodu, że mam jakieś szanse,
- nie mogę, wyjdę na idiotę, jeśli zrobię coś nadaremno,
- nie mogę się napracować, jeśli nie wiem, czy dziewczynie zależy.
To tylko z ostatnich postów. wink
Ty tylko mówisz, że bierzesz winę na siebie, bo potem sypiesz wymówkami jak z rękawa. A te wymówki dobitnie pokazują, że winne jest wszystko inne - brak szczęścia, brak dowodu na zainteresowanie, brak cholera wie czego jeszcze. wink Gdybyś brał winę na siebie, to wiadomość byłaby jedna właściwie: "nie mam dziewczyny, bo znajduję masę wymówek, żeby tego stanu nie zmieniać".

Ale tak jest. Przecież nie piszę, że dziewczyny są głupie. Po prostu nie mam szans spełnić współczesnych wymagań, które mają dziewczyny. Nigdy nie będę w stanie. Zawsze coś we mnie będzie, co mnie skreśli. Zawsze będę odstawał od reszty facetów. Nie nadrobię tego co straciłem przez lata, więc nawet pierwszy lepszy z brzegu facet będzie się bardziej nadawał niż ja.


SaraS napisał/a:

To podrywaj dziewczyny, kiedy akurat lubisz, a nie kiedy Ci źle. ;p

A tak na serio, to to chyba tak nie działa. Humor, nastrój to nie ogólne zadowolenie z życia.

Nie będę nikogo podrywał. Po pierwsze nie mam kogo, nie mam gdzie. Po drugie w tych czasach to może być bardzo źle odebrane. Po trzecie nie umiem, nie jestem w stanie nawet podejść do jakiejś dziewczyny, jeśli mi się podoba, żeby zarywać.


bagienni_k napisał/a:

jakiś Dla Ciebie istnieją tylko te dwie skrajności: albo siedzenie non stop w książkach albo wieczne imprezowanie? Dla Ciebie każda impreza to balanga w klubie albo popijawa?

Nie mam pytań...

Dla mnie imprezy z czasów studiów kojarzą się się jednoznacznie z piciem.


Szeptuch napisał/a:

A no po to wchodzą w te związki bo kochają tego konkretnego człowieka, a jak to sie mówi"nie kocha się za coś,tylko pomimo czegoś"
I tak, razem łatwiej podołać przeciwnością, ale to wciąż nie zmienia faktu że problemy sie mnożna,a nie dzielą.

Wątpię. Moje doświadczenie z rozmów z dziewczynami jednoznacznie pokazuje, że starczy jeden problem (albo jedna różnica w czymś) i nie ma znaczenia, czy się fajnie rozmawiało - koniec rozmowy, dziewczyna znika.

607

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:

Nie na tym polega związek aby "porobić coś razem"
Tylko żeby razem żyć.
Jest to zawierzenie się drugiej osobie, i przyjecie tej drugiej osoby.
Zobowiązanie.
Obietnica.

Oczywiście.

Znów, ty, i inni podobni tobie, z tych wszystkich tematów nie rozumiecie że kobieta nie będzie lekiem na cały wasz smutek i całe wasze cierpienie.

Nie oczekuję tego.

Nie rozumiecie że to nie  jest animator z domu kultury który istnieje po to aby odpędzać strapienie z twarzy dzieci.

Rozumiem i nie oczekuję tego.

To nie jest tak że macie 100 problemów i  zmartwień, i po znalezieniu kobiety spadnie to do 50.
Tylko zamiast 100 będzie 200.
a jak macie sobie z tym poradzić,skoro nie ogarniacie tych 100?

Ja nie mam stu problemów, tylko jeden – brak dziewczyny. Ze wszystkimi innymi sobie poradzę.

608

Odp: Być Chadem?

Wiesz... Ja bym bardzo chciała zjeść czekoladę, ale jest ciemno, więc mogą mnie napaść po drodze, auta nie wezmę, bo potem gdzie zaparkuję, partner nie chce ze mną jechać, poza tym wszystko pewnie zamknięte, a bez gwarancji, że na stacji będzie moja ulubiona czekolada, to nie pojadę.

Naprawdę nie ma szans, żebym zdobyła tę czekoladę.

609

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

A może by starczyło, żeby ktoś we mnie w końcu uwierzył? Ale nie, od samego początku jestem śmieciem dla wszystkich, niewartym spojrzenia. Ciężko znaleźć motywację wtedy do robienia czegoś, co w sumie mi nie jest potrzebne.

O to właśnie chodzi, tylko że syty nie zrozumie głodnego. Oni nie mają pojęcia jak to jest być całe życie sam, będąc przy każdej próbie odrzucanym.

610

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Gdzieś tam bawiłem się z dziewczyną, tylko takie bliższe tańce "wolne", było miło. Wiedziałem gdzie mieszka, no to kupiłem ładną różę, i poszedłem do niej do bloków... ale to było daleko, zanim dotarłem to róża była trochę zdechła... dziewczyna otworzyła drzwi, i akurat zerwałem ją z balkonu jak się opalała... no i rozmowa się nie kleiła, a potem okazało się, że ma starszego chłopaka. Totalna porażka. Czy incelowi gdybym powiedział "kup kwiatka i idź do niej" to by poszedł? Pewnie nie...   (dzisiaj bym powiedział, aby się nie wygłupiał z tym kwiatkiem... )

Czy incel by jeździł do koleżanki 20km na rowerze, tak po prostu jak ma wolne popołudnie i to w tajemnicy przed rodzicami, aby ich nie drażnić, oraz zupełnie nie wiedząc czy ona jest w domu? I tak wiele wiele razy? Często gęsto nie było jej w domu... Otwierała jej matka, ja stałem w przedpokoju, a ona 2 metry dalej i o czymś tam rozmawialiśmy, chyba mnie wypytywała... a że była atrakcyjna, to mi się robiło niezręcznie z pożądania... (mogliśmy się wtedy bzyknąć... ona by się przespała z młodym, a ja miałbym seks ze starszą... szkoda... )

Czy incel, który zna tylko imię i nazwisko dziewczyny oraz z której "wsi" jest, to by na tę wieś pojechał jej szukać... pytać po sąsiadach gdzie mieszka...

Czy incel znając dziewczynę z dyskoteki, tylko jej buzię oraz z której jest uczelni by poszedł (z kolegą dla otuchy) szukać jej na tej uczelni, na przerwach przebierać w tłumach dziewczyn, bo babska uczelnia?

Rozmowa z dziewczyną przez IRC... mówi, że siedzi w Krakowie... ja też w Krakowie, mówię "przyjdę do Ciebie", zaśmiała się i mówi "jestem w Świniarni (studencka kawiarnia), ale i tak nie przyjdziesz, hahaha"... Incel poszedłby? W ciemno? Nie wiedząc nawet jak ona wygląda... Powiedziałem "za 20 min jestem u Ciebie" i poszedłem. Wchodzę do środka, ludzie klepią w klawiatury przed ekranem, szukam takiej, co się nie może na ekranie skupić, w końcu nasze oczy się spotkały, uśmiech... Gdybym dzisiaj powiedział incelowi "Dziewczyna mówi, abyś przyszedł? No to idź natychmiast..." to czy by poszedł?

Tak, zrobiłbym to wszystko, nie ma problemu.

611 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2023-01-16 00:35:40)

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:

Może czyta, ale spływa po nim jak po kaczce.
Nie można zwalać na internet problemów.
Raczej gdyby te 20, 30 lat temu były media społecznościowe, mielibyśmy jeszcze więcej znajomości, a nie mniej i większy dostęp do doswiadczen innych ludzi.
Z tego Ci pamiętam z czasów akademika,  to sami byli Ci chłopcy, którzy  się izolowali, a nie to, ze dziewczyny  się nimi kompletnie  nie interesowały.
I było takich niewielu naprawdę.

Obawiam się, że gdyby 20-30 lat temu były media społecznościowe to dziś byłoby nieporównywalnie gorzej niż jest. To jedna z rzeczy, których żałuje w życiu, że nigdy nie miałem możliwości choć trochę pomieszkać w akademiku. Studiowałem zaocznie bo musiałem pracować żeby mieć jakiekolwiek swoje pieniądze.

Gary napisał/a:

Byłeś w klubie? Byłeś dłużej niż godiznę? Byli znajomi? Super... To teraz chodź tam sam... a jak masz pietra, to bierz kolegę. Ja też miałem stres idąc na babską uczelnię z kolegą i chodząc po korytarzach jak "Englishmen in New York". To był stres. A jeszcze zagadać, to tym bardziej...

Kraków... miasto studenckie... Wieczór... po 18-tej nie ma zajęć na uczelni... Gdzie oni wszyscy są? Gdzie studenci? Gdzie studentki? Online? Nikt nigdzie nie wychodzi?

Nie pisałem, że było super. Było wystarczająco żeby nie wyjść po godzinie. Dobra weźmy najlepszy scenariusz na przyszłość. Jakimś cudem udaje mi się dokonać niemal niemożliwego czyli wyprowadzić od rodziców do miasta. Powiedzmy, że się zmuszam i idę do tego klubu sam, tylko samotnie wchodzi w grę bo moi jedyni koledzy też w ogóle nie chodzą do klubów. Co miałbym tam robić? Wtedy jak miałem kolegów i koleżanki z klasy to chociaż było z kim pogadać i się napić, jeśli pójdę sam nie będzie nikogo takiego.

Nie mam pojęcia co robią studentki w Krakowie i żeby się tego dowiedzieć musiałbym pojechać 300km całkowicie w ciemno co nie jest łatwe kiedy się pracuje nawet mając swój samochód.

612

Odp: Być Chadem?
Ela210 napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Gary, a możesz kurna mać nie nazywać incelem każdego, kto nie miał szczęścia w życiu, żeby poznać dziewczynę? Miałeś to szczęście, to się ciesz.

O jakim szczęściu mówisz, skoro Gary Ci pisze, ile się napracował wink
Może w przeciwieństwie do Ciebie potrafi się zaangażować i na tej kobiecie skupić?

Życie to nie komedia romantyczna. Dzisiejsze kobiety nie doceniłyby takich starań.

613

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Dla mnie czasy szkolne/studia są po to, żeby się uczyć, zdobyć wykształcenie i potem mieć łatwiej znaleźć dobrą pracę. A nie żeby imprezować z ludźmi. Mnie nigdy nie ciągnęło, żeby iść i pić z kimś (czyli coś, co większość ludzi na studiach robi). A jak nie imprezujesz, to nie masz znajomych.

A to znajomych poznajesz tylko na imprezach?
A odnośnie studiów to błąd był. Ja np. w akademiku poznałem kilka całkiem fajnych i wartościowych dziewczyn oraz moją przyszłą żonę. I takich par (późniejszych małżeństw) było tam multum...

jakis_czlowiek napisał/a:

Nie będę nikogo podrywał. Po pierwsze nie mam kogo, nie mam gdzie. Po drugie w tych czasach to może być bardzo źle odebrane.

No to z takim podejściem rodzaj ludzki wyginie....


Jakiś, czy mi się wydaje, czy znowu zawłaszczasz kolejny wątek na forum big_smile

614

Odp: Być Chadem?
bagienni_k napisał/a:

Poza tym, nawet przekonanie o niektórych formach spędzania wolnego czasu jest, delikatnie mówiąc, przejaskrawione: imprezy to przepraszam tylko jakieś huczne balangi albo popijawy?

Na imprezę to trzeba mieć zaproszenie, no chyba że do klubu, ale tam za głośno, by sensownie pogadać. No i nie każdy lubi.

615 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2023-01-16 00:41:58)

Odp: Być Chadem?
Szeptuch napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Z czym?
Że będąc samemu można być szczęśliwym?
Czy z tym że chcąc  kogoś uszczęśliwić, sam musisz być szczęśliwym człowiekiem?

Z ostatnim zdaniem, które napisałeś w poprzednim poście, bo żaden z wariantów zamieszczonych w tym poście nie jest z nim w 100% równoważny.

Jest.
(Moim zdaniem)
Wydaje mi sie naturalne że chce sie uszczęśliwić swojego partnera,a (moim zdaniem) nie mzona tego zrobić,samemu nie będąc szczęśliwym

Właśnie, TWOIM ZDANIEM.

Mój przykład pokazuje że można nie być szczęśliwym samemu i dać dużo dwóm osobom przez bycie razem. I nie tylko życie uczuciowe lepiej wygląda, bo Ona jednak wpływa i na inne dziedziny mojego życia. Ja się staram ją wspierać tam gdzie ona potrzebuje mojej rady i bliskości, ona wspiera mnie tam gdzie ja potrzebuję by po prostu była i wierzyła że mogę coś zrobić. W zwykłym dniu, radosnym i w trudnym. Razem to sobie dajemy i każde ma na pewno dużo więcej niż wtedy gdy było zdane jedynie na siebie.

Są różne typy ludzi, z różnymi charakterami i różnymi potrzebami.

616

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:

[Wszystko co opisałeś w odpowiedziach na moje pytania jest całkowicie charakterystyczne dla niestety już minionej epoki. Ja się z tym utożsamiam mimo iż nie pochodzę z tamtej epoki i wydaje mi się, że wielu facetów dziś ma podobnie. Coś w stylu "urodziliśmy się w niewłaściwych czasach". Wierz mi, że bardzo bym chciał kupić tego kwiatka i iść do niej tylko, że "jej" nigdy nie było i nadal nie ma. Na dyskoteki faktycznie nie chodziłem. Przed 18 nawet nie było o tym mowy z powodu nadopiekuńczej matki, a po 18 raz poszedłem do klubu i gdyby nie kilka osób z klasy z liceum to wyszedłbym po max 1h bo nie miałbym co robić. Nie lubię dyskotek i wydaje mi się, że zmuszanie się do nich nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Dałbym sobie uciąć, no może nie całą rękę ale chociaż palec, że gdyby któryś z tych "inceli" usłyszał od dziewczyny przyjedź do mnie to by wręcz skakał ze szczęścia i nawet na piechotę pokonałby te 20km. Ja bym pojechał samochodem bo roweru nie mam.

Właśnie tak to wygląda, bardzo lubię Twoje wpisy, bo często się z nimi zgadzam.

Niestety ale internet zamiast pomagać i łączyć ludzi działa na odwrót. Dziś jest o wiele więcej zagrożeń może nie dla życia i zdrowia ale dla funkcjonowania w społeczeństwie. Kiedyś jak ktoś się ośmieszył to wiedzieli o tym tylko ci, którzy to widzieli i może jeszcze kilka osób z otoczenia, a dziś dowie się o tym cały świat, szczególnie jeśli ktoś zostanie nagrany. Podobnie z tymi oskarżeniami o molestowanie, faktycznie jest to zaledwie mały procent ale jednak na prawdę zdarzają się takie sytuacje.  Dlatego dziś ludzie boją się podejmować tak śmiałe kroki jak ty i ludzie w twoich czasach bo dziś każdy, nawet najmniejszy błąd ma znacznie dotkliwsze skutki niż kiedyś.

To też się zgadza.

617

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Ja nie rozumiem nawet tego jak można mieć znajomych do spotykania się na piwo. Czy takich, których interesuje co robię i czasem sami z siebie do mnie napiszą. Dla mnie to jakiś kosmos. Dla mnie nadal dziwnym jest to, że ludzie w czasach szkolnych mogli się spotykać ze znajomymi, chodzić do nich do mieszkania. Zawierać znajomości. Zamiast się uczyć. Nie rozumiem też jakim cudem ktoś taki jak ja miałby mieć szansę kogoś poznać, gdy wokół są sami dużo lepsi faceci do wyboru. I masa innych rzeczy.

Dla mnie jest to całkowicie normalne. Sam bardzo często odzywam się pierwszy do tej garstki znajomych, nawet w czasach szkolnych byłem parę razy u kolegi w domu (niestety wyjechał za granicę). I nie przeszkadzało mi to w nauce.

618

Odp: Być Chadem?
bagienni_k napisał/a:

Samo przekonaniem, że Kolega Gary miał "szczęście" jest z góry fałszywe. Nic się samo nie dzieje, nikt nam się do rąk nie pcha, trzeba tylko trochę wysiłku..Tylko nie wszyscy są w stanie to ogarnąć..

I ja ten wysiłek podejmuje, ale nie przynosi żadnego efektu.

619 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 00:53:53)

Odp: Być Chadem?
Herne napisał/a:

A to znajomych poznajesz tylko na imprezach?
A odnośnie studiów to błąd był. Ja np. w akademiku poznałem kilka całkiem fajnych i wartościowych dziewczyn oraz moją przyszłą żonę. I takich par (późniejszych małżeństw) było tam multum...

Ja przez 6 lat mieszkania w akademiku nie poznałem prawie nikogo. Tylko parę osób, z którymi chodziłem grać w piłkę (potem się kontakt urwał) lub studiowałem. Z dziewczyn to znałem tylko te, co były ze mną na roku (znałem -> czyli mówiłem im cześć czasem). Nie wiedziałem nawet za bardzo kto obok mnie mieszka.


Herne napisał/a:

No to z takim podejściem rodzaj ludzki wyginie....

No nie umiem zarywać. Dlatego wolę portale randkowe w necie, tam ten etap jest uproszczony.


Do dalszego ciągnięcia tego zapraszam do mojego tematu.

620 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-16 01:18:23)

Odp: Być Chadem?
Shinigami napisał/a:
Gary napisał/a:

Byłeś w klubie? Byłeś dłużej niż godiznę? Byli znajomi? Super... To teraz chodź tam sam... a jak masz pietra, to bierz kolegę. Ja też miałem stres idąc na babską uczelnię z kolegą i chodząc po korytarzach jak "Englishmen in New York". To był stres. A jeszcze zagadać, to tym bardziej...

Kraków... miasto studenckie... Wieczór... po 18-tej nie ma zajęć na uczelni... Gdzie oni wszyscy są? Gdzie studenci? Gdzie studentki? Online? Nikt nigdzie nie wychodzi?

Nie pisałem, że było super. Było wystarczająco żeby nie wyjść po godzinie. Dobra weźmy najlepszy scenariusz na przyszłość. Jakimś cudem udaje mi się dokonać niemal niemożliwego czyli wyprowadzić od rodziców do miasta.

A jak mieszkasz z rodzicami to nie możesz iść do klubu? Dorosły jesteś przecież...


Powiedzmy, że się zmuszam i idę do tego klubu sam, tylko samotnie wchodzi w grę bo moi jedyni koledzy też w ogóle nie chodzą do klubów.

No to weź jakąś dziewczynę, co tam była w klubie i niech Cię jakoś tam wprowadzi. Albo weź dziewczynę do towarzystwa za pieniądze...

Albo weź kilku gości z internetu samotnych i jedźcie tam razem. Weździe drinki, stójcie pod ścianą, albo weździe ten box... i tam siedźcie... i tak 10 razy... co dwa tygodnie.


Co miałbym tam robić? Wtedy jak miałem kolegów i koleżanki z klasy to chociaż było z kim pogadać i się napić, jeśli pójdę sam nie będzie nikogo takiego.

No samemu kupić drinka i stać przy barze.
Wytrzymać godzinę i wrócić do siebie.
Albo do hotelu...
i jeszcze na wieczór weź jakąś dziewczynę za pieniądze.


Nie mam pojęcia co robią studentki w Krakowie i żeby się tego dowiedzieć musiałbym pojechać 300km całkowicie w ciemno co nie jest łatwe kiedy się pracuje nawet mając swój samochód.

No to wynajmij hotel... dwie trzy stówki...

621

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:
Ela210 napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Gary, a możesz kurna mać nie nazywać incelem każdego, kto nie miał szczęścia w życiu, żeby poznać dziewczynę? Miałeś to szczęście, to się ciesz.

O jakim szczęściu mówisz, skoro Gary Ci pisze, ile się napracował wink
Może w przeciwieństwie do Ciebie potrafi się zaangażować i na tej kobiecie skupić?

Życie to nie komedia romantyczna. Dzisiejsze kobiety nie doceniłyby takich starań.

No to przecież nie wymieniłem sukcesów tylko same porażki. smile

622

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:
rakastankielia napisał/a:
Ela210 napisał/a:

O jakim szczęściu mówisz, skoro Gary Ci pisze, ile się napracował wink
Może w przeciwieństwie do Ciebie potrafi się zaangażować i na tej kobiecie skupić?

Życie to nie komedia romantyczna. Dzisiejsze kobiety nie doceniłyby takich starań.

No to przecież nie wymieniłem sukcesów tylko same porażki. smile

No to też napisałem, że zrobiłbym to wszystko, a gdybym żył w Twoich czasach to tym bardziej. Tylko skoro Ty nie zdobyłeś w ten sposób dziewczyny, to po co o tym piszesz?

623

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:
Herne napisał/a:

A to znajomych poznajesz tylko na imprezach?
A odnośnie studiów to błąd był. Ja np. w akademiku poznałem kilka całkiem fajnych i wartościowych dziewczyn oraz moją przyszłą żonę. I takich par (późniejszych małżeństw) było tam multum...

Ja przez 6 lat mieszkania w akademiku nie poznałem prawie nikogo. Tylko parę osób, z którymi chodziłem grać w piłkę (potem się kontakt urwał) lub studiowałem. Z dziewczyn to znałem tylko te, co były ze mną na roku (znałem -> czyli mówiłem im cześć czasem). Nie wiedziałem nawet za bardzo kto obok mnie mieszka.


Herne napisał/a:

No to z takim podejściem rodzaj ludzki wyginie....

No nie umiem zarywać. Dlatego wolę portale randkowe w necie, tam ten etap jest uproszczony.


Do dalszego ciągnięcia tego zapraszam do mojego tematu.

Moim zdaniem Ty się traktujesz niemiłosiernie serio. Ja Ci już kiedyś pisałem odnośnie uśmiechania na zdjęciu na Sympatii. Brakuje Ci nawet odrobiny luzu i poczucia humoru. To widać pewnie gołym okiem. Kobiety to odczuwają i to ich nie przyciąga. Choć oczywiście są takie panie, które są damskim odpowiednikiem Ciebie i chyba właśnie takiej osobniczki musisz szukać. Nie jest łatwo, ale nie jest to niemożliwe.

624

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Taa... Napracować to się mogę, jak będę wiedział, że jest sens i że dziewczynie też zależy. Po cholerę miałbym coś robić na daremno? Wyszedłbym na idiotę w najlepszym wypadku. A jeszcze bym mógł zostać pozwany za jakieś nękanie, czy coś. Teraz są inne czasy.

Jesteś po prostu leniem. Śmierdzącym leniem. W dodatku z roszczeniową postawą wobec życia. Widać, że terapia nie działa, bo miałbyś inny zestaw poznawczy.

625 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-01-16 10:17:09)

Odp: Być Chadem?

Do wszelkich sukcesów prowadzą porażki o wyciąganie z nich wniosków.
Identycznie jak w przypadku programu, który u innych działa, a na Twoim  laptopie nie.
To wtedy chyba oczywistym wnioskiem jest :
Że trzeba coś zmienić  w laptopie.
Że to się samo nie zrobi.
Że nie zrobi się bez diagnozy.

Terapeuta to nie lekarz, który zapisze Ci tabletki.
Raczej ktoś jak trener personalny, który da Ci do wiwatu.
Ale na siłę do ćwiczeń  nie zmusi.
Warto też zdiagnozować się wcześniej pod kątem depresji,  może coś jest na rzeczy.

626

Odp: Być Chadem?

jakis_czlowiek w temacie „Być Chadem?”, widziałem już wszystko.

627 Ostatnio edytowany przez Gary (2023-01-16 10:21:49)

Odp: Być Chadem?
rakastankielia napisał/a:

No to też napisałem, że zrobiłbym to wszystko, a gdybym żył w Twoich czasach to tym bardziej. Tylko skoro Ty nie zdobyłeś w ten sposób dziewczyny, to po co o tym piszesz?

To dlaczego nie jesteś stałym bywalcem klubów, ani nie jesteś w stanie mi powiedzieć, gdzie są te tysiące studentek krakowskich każdego wieczora, czy też tych samotnych pań pracujących w korporacjach.

O porażkach pisałem, bo kolega pytał co zrobiłem, a czego on nie robił.
O porażkach, aby ktoś nei zarzucił, trafiło się jak ślepej kurze ziarno, oraz "nie ma gwarancji" sukcesu, więc po co się tak szlajać.

Gdybym był studentem dzisiaj to pewnie bym wszystkie kluby studenckie znał na pamięć.
Najlepiej takie, które są związane z uczelniami gdzie są głównie dziewczyny.
Jeździłbym na obozy studenckie, gdzie niby się tylko pije i pali, ale bym tego nie robił, bo miałbym w głowie seks głównie.

A gdybym był po studiach, lat 25+, zarabiał... i mieszkał z rodzicami, to większość kasy bym przeznaczył na poprawę wizerunku, i na randki.
Randki byłyby w większości spalone. Pasmo niepowodzeń. Same wtopy. Chodziłbym nawet na randki, aby się "przetrzeć" i dojść do wprawy.
Przeczytałbym wszystkie książki i oglądnął wszystkie filmy jakie mogę o podrywie, relacjach.

Jak w zawodwach sportowych -- wszyscy przegrywają, przegrywają zawsze. Wygrywa tylko jeden i tylko czasem. Więc bym się załapał na "czasem".


Może się mylę, możesz mi zarzucić "nie jesteś w moich czasach, jest inaczej, jest trudniej".
I będziesz miał rację. Bo ja byłem w swoich czasach.
A Ty jesteś w swoich czasach.
I pewnie trzeba robić coś, czego nie robisz, aby mieć taki sukces jak mają inni.

628

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:
rakastankielia napisał/a:

No to też napisałem, że zrobiłbym to wszystko, a gdybym żył w Twoich czasach to tym bardziej. Tylko skoro Ty nie zdobyłeś w ten sposób dziewczyny, to po co o tym piszesz?

To dlaczego nie jesteś stałym bywalcem klubów, ani nie jesteś w stanie mi powiedzieć, gdzie są te tysiące studentek krakowskich każdego wieczora, czy też tych samotnych pań pracujących w korporacjach.

O porażkach pisałem, bo kolega pytał co zrobiłem, a czego on nie robił.
O porażkach, aby ktoś nei zarzucił, trafiło się jak ślepej kurze ziarno, oraz "nie ma gwarancji" sukcesu, więc po co się tak szlajać.

Gdybym był studentem dzisiaj to pewnie bym wszystkie kluby studenckie znał na pamięć.
Najlepiej takie, które są związane z uczelniami gdzie są głównie dziewczyny.
Jeździłbym na obozy studenckie, gdzie niby się tylko pije i pali, ale bym tego nie robił, bo miałbym w głowie seks głównie.

A gdybym był po studiach, lat 25+, zarabiał... i mieszkał z rodzicami, to większość kasy bym przeznaczył na poprawę wizerunku, i na randki.
Randki byłyby w większości spalone. Pasmo niepowodzeń. Same wtopy. Chodziłbym nawet na randki, aby się "przetrzeć" i dojść do wprawy.
Przeczytałbym wszystkie książki i oglądnął wszystkie filmy jakie mogę o podrywie, relacjach.

Jak w zawodwach sportowych -- wszyscy przegrywają, przegrywają zawsze. Wygrywa tylko jeden i tylko czasem. Więc bym się załapał na "czasem".


Może się mylę, możesz mi zarzucić "nie jesteś w moich czasach, jest inaczej, jest trudniej".
I będziesz miał rację. Bo ja byłem w swoich czasach.
A Ty jesteś w swoich czasach.
I pewnie trzeba robić coś, czego nie robisz, aby mieć taki sukces jak mają inni.

@Gary, Ty mówisz do gościa, który ma zaburzenia adaptacyjne. On lubi swój smrodek, nie ma potrzeby nic zmieniać. Jakbyśmy żyli w czasach jaskini, to umarłby z głodu big_smile. Na dupeczki dalej się chodzi na miasto - potwierdza to mój kolega. I na te imprezki chodzi w towarzystwie mieszanym, połowa to single, połowa to żonaci faceci, przy czym ci żonaci idą sobie tylko popatrzeć big_smile.

629 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 10:46:40)

Odp: Być Chadem?
twojeslowo napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Taa... Napracować to się mogę, jak będę wiedział, że jest sens i że dziewczynie też zależy. Po cholerę miałbym coś robić na daremno? Wyszedłbym na idiotę w najlepszym wypadku. A jeszcze bym mógł zostać pozwany za jakieś nękanie, czy coś. Teraz są inne czasy.

Jesteś po prostu leniem. Śmierdzącym leniem. W dodatku z roszczeniową postawą wobec życia. Widać, że terapia nie działa, bo miałbyś inny zestaw poznawczy.

Ale po co robić coś, co i tak nie przyniesie żadnego rezultatu?

Ja mogę się starać, gdy dziewczyna jest trochę zainteresowana, mam z nią parę na Tinderze/Sympatii/itp., i już trochę rozmawiamy. Ale jak kogoś w ogóle nie znam? Nie ma sensu bawić się w jakieś rzeczy tak jak Gary, nie te czasy. Teraz źle na kogoś spojrzysz i możesz mieć sprawę o molestowanie, a za duże "zabieganie o uwagę" może skończyć się posądzeniem o nękanie.


twojeslowo napisał/a:

@Gary, Ty mówisz do gościa, który ma zaburzenia adaptacyjne. On lubi swój smrodek, nie ma potrzeby nic zmieniać. Jakbyśmy żyli w czasach jaskini, to umarłby z głodu big_smile. Na dupeczki dalej się chodzi na miasto - potwierdza to mój kolega. I na te imprezki chodzi w towarzystwie mieszanym, połowa to single, połowa to żonaci faceci, przy czym ci żonaci idą sobie tylko popatrzeć big_smile.

To se kurwa chodź mądralo "na dupeczki na miasto". Niektórzy nie potrafią zarywać, są mniej towarzyscy i jedyną szansą jest dla nich internet, bo w normalnym życiu nikt też na nich nie spojrzy. Oni są od razu gorsi dla Ciebie?

630

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

To se kurwa chodź mądralo "na dupeczki na miasto". Niektórzy nie potrafią zarywać, są mniej towarzyscy i jedyną szansą jest dla nich internet, bo w normalnym życiu nikt też na nich nie spojrzy. Oni są od razu gorsi dla Ciebie?

Ale po co robić coś, co i tak nie przyniesie żadnego rezultatu?

631

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Ale po co robić coś, co i tak nie przyniesie żadnego rezultatu?

Ja mogę się starać, gdy dziewczyna jest trochę zainteresowana, mam z nią parę na Tinderze/Sympatii/itp., i już trochę rozmawiamy. Ale jak kogoś w ogóle nie znam? Nie ma sensu bawić się w jakieś rzeczy tak jak Gary, nie te czasy. Teraz źle na kogoś spojrzysz i możesz mieć sprawę o molestowanie, a za duże "zabieganie o uwagę" może skończyć się posądzeniem o nękanie.

Jak kogoś nie znasz, to rzeczywiście, wielkie starania mogą być dziwne. Ale między "nie znamy się" a "ona okazuje zainteresowanie" jest przestrzeń na "poznaliśmy się", "znamy się, ale ona nie okazuje zainteresowania" itd. I jak będziesz czekał, aż ona okaże zainteresowanie pierwsza, to możesz się nie doczekać.
Moim zdaniem decyzja, że chciałoby się z kimś coś tam (poznać lepiej, poderwać, zdobyć, cokolwiek), pada właśnie wtedy, kiedy nie ma żadnej gwarancji. Jeśli ja chcę poderwać faceta, to właśnie dlatego, że on na razie nie jest zainteresowany. Jakby był, to on by podrywał mnie. Zdobywa się osoby, których "nie mamy", podrywa te niezainteresowane, poznaje te obce. A Ty nie najwyraźniej nie chcesz robić żadnej z tych rzeczy, Ty chcesz spijać śmietankę jej zainteresowania Tobą.

632 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 11:02:05)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

Jak kogoś nie znasz, to rzeczywiście, wielkie starania mogą być dziwne. Ale między "nie znamy się" a "ona okazuje zainteresowanie" jest przestrzeń na "poznaliśmy się", "znamy się, ale ona nie okazuje zainteresowania" itd. I jak będziesz czekał, aż ona okaże zainteresowanie pierwsza, to możesz się nie doczekać.
Moim zdaniem decyzja, że chciałoby się z kimś coś tam (poznać lepiej, poderwać, zdobyć, cokolwiek), pada właśnie wtedy, kiedy nie ma żadnej gwarancji. Jeśli ja chcę poderwać faceta, to właśnie dlatego, że on na razie nie jest zainteresowany. Jakby był, to on by podrywał mnie. Zdobywa się osoby, których "nie mamy", podrywa te niezainteresowane, poznaje te obce. A Ty nie najwyraźniej nie chcesz robić żadnej z tych rzeczy, Ty chcesz spijać śmietankę jej zainteresowania Tobą.

Ta, tylko w moim przypadku, tak jak pisałem, nie mam szans na poznanie kogoś w realu. U mnie zostaje internet. Więc tam i tak nie ma żadnego "podrywania" (w realu nie dałbym rady, za dużo blokad). Po prostu pisze się do dziewczyn lub wysyła lajki.

W realu żadna dziewczyna na mnie nie spojrzała przez całe życie, czemu by się to miało zmienić? Nie każdy ma predyspozycje do podrywania dziewczyn, niektórym zostaje tylko internet.

633

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Ta, tylko w moim przypadku, tak jak pisałem, nie mam szans na poznanie kogoś w realu. U mnie zostaje internet. Więc tam i tak nie ma żadnego "podrywania" (w realu nie dałbym rady, za dużo blokad). Po prostu pisze się do dziewczyn lub wysyła lajki.

W realu żadna dziewczyna na mnie nie spojrzała przez całe życie, czemu by się to miało zmienić?

Ale po co robić coś, co i tak nie przyniesie żadnego rezultatu? Wygodniej jest mieszkać z rodzicami, mama ugotuje, masturbować się do porno i wysyłać lajki przez neta.

634

Odp: Być Chadem?
twojeslowo napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Ta, tylko w moim przypadku, tak jak pisałem, nie mam szans na poznanie kogoś w realu. U mnie zostaje internet. Więc tam i tak nie ma żadnego "podrywania" (w realu nie dałbym rady, za dużo blokad). Po prostu pisze się do dziewczyn lub wysyła lajki.

W realu żadna dziewczyna na mnie nie spojrzała przez całe życie, czemu by się to miało zmienić?

Ale po co robić coś, co i tak nie przyniesie żadnego rezultatu? Wygodniej jest mieszkać z rodzicami, mama ugotuje, masturbować się do porno i wysyłać lajki przez neta.

Spieprzaj wyrywać dupeczki na mieście skoroś taki mądry.

635

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Spieprzaj wyrywać dupeczki na mieście skoroś taki mądry.

Ale po co robić coś, co i tak nie przyniesie żadnego rezultatu?

636

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Ta, tylko w moim przypadku, tak jak pisałem, nie mam szans na poznanie kogoś w realu. U mnie zostaje internet. Więc tam i tak nie ma żadnego "podrywania" (w realu nie dałbym rady, za dużo blokad). Po prostu pisze się do dziewczyn lub wysyła lajki.

W realu żadna dziewczyna na mnie nie spojrzała przez całe życie, czemu by się to miało zmienić? Nie każdy ma predyspozycje do podrywania dziewczyn, niektórym zostaje tylko internet.

No okej. Tylko czym w takim razie ta dziewczyna ma być zainteresowana? Lajkiem? Co możesz jej takiego napisać w pierwszej wiadomości, żebyś TY ją zainteresował?

637 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 11:19:28)

Odp: Być Chadem?
SaraS napisał/a:

No okej. Tylko czym w takim razie ta dziewczyna ma być zainteresowana? Lajkiem? Co możesz jej takiego napisać w pierwszej wiadomości, żebyś TY ją zainteresował?

Nic, jest tylu chętnych, że nie ma szans się przebić. Zresztą nie mam pomysłu co bym miał napisać oryginalnego. Ale lepsze to niż nic.


Dobra, dalsza dyskusja w moim temacie.

638

Odp: Być Chadem?
twojeslowo napisał/a:

@Gary, ...  Na dupeczki dalej się chodzi na miasto - potwierdza to mój kolega. I na te imprezki chodzi w towarzystwie mieszanym, połowa to single, połowa to żonaci faceci, przy czym ci żonaci idą sobie tylko popatrzeć big_smile.

Aha... no właśnie. Czyli się chodzi. I da się. I tak się robi w dzisiejszych czasach. smile

639

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Nie każdy ma predyspozycje do podrywania dziewczyn, niektórym zostaje tylko internet.

A gdyby nie było internetu?
Skąd u Ciebie taki strach?
Nikt nie ma wrodzonych predyspozycji do podrywania tego trzeba się nauczyć ale to trzeba robić w realu.

640 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 11:23:50)

Odp: Być Chadem?
Gary napisał/a:

Aha... no właśnie. Czyli się chodzi. I da się. I tak się robi w dzisiejszych czasach. smile

Chodzą Ci, co są w stanie zarywać. Są przebojowi, towarzyscy i imprezowi. Reszta na to szans nie ma i zostaje im internet.


maku2 napisał/a:
jakis_czlowiek napisał/a:

Nie każdy ma predyspozycje do podrywania dziewczyn, niektórym zostaje tylko internet.

A gdyby nie było internetu?
Skąd u Ciebie taki strach?
Nikt nie ma wrodzonych predyspozycji do podrywania tego trzeba się nauczyć ale to trzeba robić w realu.

Bo jestem 20 lat do tyłu. Moje umiejętności są na poziomie podstawówki. Dzieciaki w wieku kilkunastu lat są bardziej ogarnięte życiowo.

Nie ma jak się tego już nauczyć, przespałem ten czas.

641

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Nie ma jak się tego już nauczyć, przespałem ten czas.

Każdy ma swoje tempo.
Zawsze jest czas na naukę tylko trzeba mieć chęci.
I nigdy tego się nie nauczysz jeśli nie spróbujesz.

Problem w tym że Ty już się poddałeś.

642 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 11:38:42)

Odp: Być Chadem?
maku2 napisał/a:

Problem w tym że Ty już się poddałeś.

No ciężko jednak się nie poddać skoro w moim wieku nadal nic. To mocno wpływa na psychikę. Cały poprzedni rok próbowałem, siedziałem na apkach i co? Gówno. Nawet nie udało mi się z nikim na randkę umówić. Nie mówiąc o tym, że chciałbym się do kogoś przytulić, pocałować, może wieczorem jakiś film pooglądać, itp. Nie da się tak żyć, człowiek po prostu po tylu latach traci nadzieję.

A zobacz na takiego Kaszpira. On co chwilę kogoś poznaje, może nic z tego nie ma, ale chociaż parę razy ma możliwość się spotkać.

643

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Cały poprzedni rok próbowałem, siedziałem na apkach i co? Gówno

Siedzenie na apkach nie jest próbowaniem tylko unikaniem spotkań, odmów, brakiem nauki.
Trzeba wyjść do przyrody i się potrudzić, jeżeli nie zmienisz podejścia to wynik się nie zmieni.

644 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-01-16 11:57:40)

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Chodzą Ci, co są w stanie zarywać. Są przebojowi, towarzyscy i imprezowi. Reszta na to szans nie ma i zostaje im internet.

Obyczajowość się zmieniał. Kobiety teraz same podrywają facetów. Mój kolega nie jest ani przebojowy, imprezowy, ani przystojny. Chłopaki podkręcą się alkoholem, idą na parkiet, są dziewczyny. One są chętne, uśmiechają się, oni tańczą przy nich, zagadują, dotykają. Niektóre mężatki bardzo chętnie na parkiecie się całują, nie protestują jeśli ręka zejdzie na pośladki, chętnie idą na numerki smile. Nie mężatki też. Singielki też, ale niektóre nie, je trzeba uwodzić, umawiać się z nimi, randkować, rozmawiać big_smile.

645 Ostatnio edytowany przez Be. (2023-01-16 12:03:03)

Odp: Być Chadem?

Dzień dobry. Musiałem zajrzeć na forum, ponieważ szukałem czegoś...dla kogoś. Widzę wiele się nie zmieniło przez pół roku. Słabo dbacie o tutejsze Panie. Chyba jeszcze więcej ich wywiało przez to zanudzanie. Ciężko coś zmienić robiąc to samo.

Edit: Dodam tylko, że owszem kobiety lubią mężczyzn, którzy lubią kobiety. Zmieniłbym to jednak na "kobiety lubią mężczyzn, którzy w ich mniemaniu lubią kobiety". Jak wiemy jednak często jest płacz, bo lubienie okazało się chwilowe. Dbajcie o równowagę drodzy ludzie.

Pa wink

646 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 12:02:28)

Odp: Być Chadem?
twojeslowo napisał/a:

Obyczajowość się zmieniał. Kobiety teraz same podrywają facetów. Mój kolega nie jest ani przebojowy, imprezowy, ani przystojny. Chłopaki podkręcą się alkoholem, idą na parkiet, są dziewczyny. One są chętne, uśmiechają się, oni tańczą przy nich, zagadują, dotykają. Niektóre mężatki bardzo chętnie na parkiecie się całują, nie protestują jeśli ręka zejdzie na pośladki, chętnie idą na numerki smile. Nie mężatki też. Singielki też, ale niektóre nie, je trzeba uwodzić, umawiać się z nimi, randkować, rozmawiać big_smile.

Ale ja jestem spokojny. Nie piję prawie. Nie tańczę. Nie imprezuję. Żadna dziewczyna kogoś takiego nie zechce smile

Za dotyk to można w mordę w najlepszym wypadku oberwać, jeśli się nie znacie.

Jak żeś taki obeznany to sam chodź obmacywać dziewczyny i na numerki mądralo.

647

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Ale ja jestem spokojny. Nie piję prawie. Nie tańczę. Nie imprezuję. Żadna dziewczyna kogoś takiego nie zechce smile

Za dotyk to można w mordę w najlepszym wypadku oberwać, jeśli się nie znacie.

Ale po co robić coś, co i tak nie przyniesie żadnego rezultatu?

648 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2023-01-16 12:06:51)

Odp: Być Chadem?

Dobra, spieprzaj na drzewo.

Pierdzielony ekspert kurna jego mać.

Piszesz o tych numerkach, obmacywaniu i zarywaniu jakby to było normalne. To ty kurna nie jesteś normalny. Nikt normalny nie obmacuje dziewczyn. Może ewentualnie tacy jak Ty, którzy mają w dupie wychowanie i kulturę. I nie szanują nikogo. A tylko by chodzili na numerki.

649

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Dobra, spieprzaj na drzewo.

Pierdzielony ekspert kurna jego mać.

Piszesz o tych numerkach, obmacywaniu i zarywaniu jakby to było normalne. To ty kurna nie jesteś normalny. Nikt normalny nie obmacuje dziewczyn.

Ale po co robić coś, co i tak nie przyniesie żadnego rezultatu?

650

Odp: Być Chadem?
jakis_czlowiek napisał/a:

Ale ja jestem spokojny. Nie piję prawie. Nie tańczę. Nie imprezuję. Żadna dziewczyna kogoś takiego nie zechce smile.

Czyli Ci nie zależy za bardzo.
Gdyby Ci zależało to zmusiłbyś się na tańce, na chodzenie na imprezy czy jakąś błyskotekę.
A dziewczyna nie zechce jeśli nie pozna.
Wyjdź z domu do ludzi, zmuś się bo tylko tak masz jakąś szanse na poznanie dziewczyny i nie zrażaj się porażkami.
Uwierz w siebie a jak nie potrafisz to udawaj że jesteś pewnym siebie facetem a nie zakompleksionym człowiekiem.

Posty [ 586 do 650 z 2,042 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 32 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024