rakastankielia napisał/a:No to też napisałem, że zrobiłbym to wszystko, a gdybym żył w Twoich czasach to tym bardziej. Tylko skoro Ty nie zdobyłeś w ten sposób dziewczyny, to po co o tym piszesz?
To dlaczego nie jesteś stałym bywalcem klubów, ani nie jesteś w stanie mi powiedzieć, gdzie są te tysiące studentek krakowskich każdego wieczora, czy też tych samotnych pań pracujących w korporacjach.
O porażkach pisałem, bo kolega pytał co zrobiłem, a czego on nie robił.
O porażkach, aby ktoś nei zarzucił, trafiło się jak ślepej kurze ziarno, oraz "nie ma gwarancji" sukcesu, więc po co się tak szlajać.
Gdybym był studentem dzisiaj to pewnie bym wszystkie kluby studenckie znał na pamięć.
Najlepiej takie, które są związane z uczelniami gdzie są głównie dziewczyny.
Jeździłbym na obozy studenckie, gdzie niby się tylko pije i pali, ale bym tego nie robił, bo miałbym w głowie seks głównie.
A gdybym był po studiach, lat 25+, zarabiał... i mieszkał z rodzicami, to większość kasy bym przeznaczył na poprawę wizerunku, i na randki.
Randki byłyby w większości spalone. Pasmo niepowodzeń. Same wtopy. Chodziłbym nawet na randki, aby się "przetrzeć" i dojść do wprawy.
Przeczytałbym wszystkie książki i oglądnął wszystkie filmy jakie mogę o podrywie, relacjach.
Jak w zawodwach sportowych -- wszyscy przegrywają, przegrywają zawsze. Wygrywa tylko jeden i tylko czasem. Więc bym się załapał na "czasem".
Może się mylę, możesz mi zarzucić "nie jesteś w moich czasach, jest inaczej, jest trudniej".
I będziesz miał rację. Bo ja byłem w swoich czasach.
A Ty jesteś w swoich czasach.
I pewnie trzeba robić coś, czego nie robisz, aby mieć taki sukces jak mają inni.