Witam. Potrzebuje rady, wysłuchania od osób postronnych. Postaram się w miarę szybko opisać problem
Jesteśmy razem 13 lat -11 lat małżeństwa (2 dzieci ) mieszkam za granicą, mąż nie jest Polakiem. Kłótnie zdarzały się od czasu do czasu jak w każdym małżeństwie ale od jakiegoś czasu mąż zaczął przekraczać granice.
Zaczęło się od zeszłego sierpnia, kiedy moja mama przyjechała do mnie na wczasy, mąż zrobil mi karczemną awanture bo pamagalam jego matce w prowadzeniu jej kawiarni ( a nie skupiłam się na min 24h) wtedy popchnął mnie tak mocno, że aż się przewróciłam a kiedy zaczęłam pakować swoje rzeczy zamknął nas w pokoju , chwycił za gardło i odpychał od drzwi. Byłam w szoku, bo nigdy tak nie robił ale jakoś to posklejalismy .
Potem po 4 miesiąch spokoju znów się pokłóciliśmy "bo zupa była za słona" i ją sole specjalnie żeby go wkurzyć . Zaczął mnie lekko szarpać a gdy powiedziałam że sobie nie życzę takiego traktowania i nie ma prawa mnie dotykać powiedział że jestem niewdzięczna i wredna i że mam wszystko a gdy powiedziałam że jest nienormalny to uderzył mnie w uszy z otwartych dłoni i popchnął mnie na ścianę . Zdarzyło się to teraz, 23 grudnia. Teraz się nie odzywamy. Od czasu tego uderzenia w uszy źle słyszę. O wszystkim poinformowałam jego matkę i jest na niego wściekła ale nie chciałam żeby się wtrącała. Teraz jestem z dziećmi u niej (święta ) ale pojutrze wracam do domu i będę musiała z mężem porozmawiać. Boje się rozwodu. Czuję się zagubiona w myślach. Nie wiem co robić .
O czym tu rozmawiać?
Gość stosuje przemoc. Regularną przemoc. Wróć tam bez dzieci, spakuj siebie i je i jedź do mamy.
Chcesz czekać, aż zacznie się na dzieciach wyżywać?
Gdybym mieszkała w Polsce to bym tak zrobiła,ale mieszkam w innym kraju. Nie mogę tak sama z siebie wywieźć dzieci za granicę.
Mąż jest uzależniony od pracy i swoje frustracja wyładowuje na mnie. Na szczęście, mam wsparcie jego rodziny, ale wiem że rozpęta się wojna . Przygotowuje się mentalnie do nieuniknionego rozwodu ale przeraża mnie, czy dam sobie radę. On pewnie uważa, że przesadzam i mam fanaberię .
Gdybym mieszkała w Polsce to bym tak zrobiła,ale mieszkam w innym kraju. Nie mogę tak sama z siebie wywieźć dzieci za granicę.
Mąż jest uzależniony od pracy i swoje frustracja wyładowuje na mnie. Na szczęście, mam wsparcie jego rodziny, ale wiem że rozpęta się wojna . Przygotowuje się mentalnie do nieuniknionego rozwodu ale przeraża mnie, czy dam sobie radę. On pewnie uważa, że przesadzam i mam fanaberię .
To wynajmij mieszkanie i weź tam dzieci.
Nie masz wyjścia, musisz dać sobie rade. Mąż prędzej czy później zacznie wyładowywać się na dzieciach.
Sama jestem z rozbitej rodziny a teraz moje dzieci będą przechodziły to samo, ale wiem że muszę ich chronić. Chciałabym im oszczędzić jak najwięcej przykrych scen. Najśmieszniejsze jest to że on teraz traktuję mnie jak powietrze i jest na mnie obrażony. Jak wrócę do domu w pierwszej kolejności idę do lekarza żeby zobaczył te moje uszy a następnie idę do prawnika. Wynajęciem mieszkania to będzie mega problem bo mieszkam w małym mieście i znalezienie w miarę normalnego mieszkanie to jak szukanie igły w stogu siana.
Czego ci w rodzinie brakowało, że pozwalasz się bić przez drugiego człowieka?!
Pewnie od początku nie było kolorowo, ale skoro u ciebie instynkt samozachowawczy nie istnieje ("udało się to jakoś posklejać" - dobre sobie) to pewnie sygnałów było więcej, ale z miłości udawałaś że ich nie ma.
Gość nie musiał się od razu z łapami rzucać, ale pewnie był moment w którym przestał cię szanować, stawał się coraz bardziej agresywny i nadpobudliwy. Pewnie coraz częściej dochodziło do kłótni. W końcu doszło do rękoczynów.
Ty nie powinnaś się bać rozwodu tylko swojego jeszcze męża. Wiesz, że ten cymbał może cię nawet zabić? I fakt, że jesteś matką jego dzieci będzie go mało interesował. Bardzo możliwe, że jako pracoholik bierze jakieś prochy o których nie wiesz, stąd ta jego magiczna zmiana.
Nie bądź głupią frajerką, która pozwala się bić dla dzieci by miały "pełną rodzinę". Nie pozwól im żyć w patologii. Nie powinnaś dzwonić do jego matki tylko na policję. Iść do szpitala na obdukcję, do specjalisty by sprawdził ci słuch. Taka ucieczka do teściowej to tylko uniki, bo dobrze wszyscy wiemy że od cymbała nie odejdziesz.
Nie pracujesz i stąd obawa rozwodu? Nie masz swoich pieniędzy i czujesz się od niego zależna, co?
Dzieci wywieźć nie możesz, ale można się wyprowadzić z domu by ograniczyć kontakt z agresorem. I nie, zlot do teściowej to nie jest dobry pomysł. Najlepiej od razu złożyć papiery o separację. I terapeuta, psycholog, psychiatra, bliska osoba. Potrzebujesz dużo wsparcia i SAMOZAPARCIA by z tego wyjść.
Nie daj się. Ja wiem, że serduszko mówi "on się zmieni", ale zdrowy rozsądek powinien ci podpowiadać artykuły wszystkich kobiet, które wierzyły w zmianę i finalnie już ich nie ma na tym łez padole. Znalezione martwe na klatce schodowej, w szambie, w wersalce. A ile takich cymbałów zamordowało całe swoje rodziny to głowa mała, non stop słychać o zabójstwach rozszerzonych.
Ty się serio nie boisz, że on może w końcu nie wytrzymać i chwycić za nóż lub młotek?
Witam. Potrzebuje rady, wysłuchania od osób postronnych. Postaram się w miarę szybko opisać problem
Jesteśmy razem 13 lat -11 lat małżeństwa (2 dzieci ) mieszkam za granicą, mąż nie jest Polakiem. Kłótnie zdarzały się od czasu do czasu jak w każdym małżeństwie ale od jakiegoś czasu mąż zaczął przekraczać granice.
Zaczęło się od zeszłego sierpnia, kiedy moja mama przyjechała do mnie na wczasy, mąż zrobil mi karczemną awanture bo pamagalam jego matce w prowadzeniu jej kawiarni ( a nie skupiłam się na min 24h) wtedy popchnął mnie tak mocno, że aż się przewróciłam a kiedy zaczęłam pakować swoje rzeczy zamknął nas w pokoju , chwycił za gardło i odpychał od drzwi. Byłam w szoku, bo nigdy tak nie robił ale jakoś to posklejalismy .
Potem po 4 miesiąch spokoju znów się pokłóciliśmy "bo zupa była za słona" i ją sole specjalnie żeby go wkurzyć . Zaczął mnie lekko szarpać a gdy powiedziałam że sobie nie życzę takiego traktowania i nie ma prawa mnie dotykać powiedział że jestem niewdzięczna i wredna i że mam wszystko a gdy powiedziałam że jest nienormalny to uderzył mnie w uszy z otwartych dłoni i popchnął mnie na ścianę . Zdarzyło się to teraz, 23 grudnia. Teraz się nie odzywamy. Od czasu tego uderzenia w uszy źle słyszę. O wszystkim poinformowałam jego matkę i jest na niego wściekła ale nie chciałam żeby się wtrącała. Teraz jestem z dziećmi u niej (święta ) ale pojutrze wracam do domu i będę musiała z mężem porozmawiać. Boje się rozwodu. Czuję się zagubiona w myślach. Nie wiem co robić .
Zgłoszenie go do terapii antyprzemocowej i to jak najszybciej, to pierwsze co powinnaś zrobić. Za granicą to TEŻ istnieje. Jego matka powinna Cię w tym wesprzeć.
Dziękuję za odpowiedź. Aż w szoku jestem .
Masz dużo racji . Wiem że jestem walnięta ale nie chciałam dzieciom psuć świat dlatego nie poszłam na policję. Wiem, mój błąd. Już jest po ptakach.
W rodzinie brakowało mi normalnego ojca (zostałam wychowana przez ojczyma alkoholika)
Mąż jest przeciwnikiem dopalaczy, narkotyków wiec na 99,9% nic nie bierze
Ja pracuje na pół etatu . Mam trochę swoich oszczędności . oczywiście wg mojego męża na go prowokuję
(...) Mąż jest przeciwnikiem dopalaczy, narkotyków wiec na 99,9% nic nie bierze (...)
To, że jest przeciwnikiem naprawdę nie musi oznaczać, że nie bierze.
Wpisz w wyszukiwarkę hasło "Cykl przemocy w rodzinie", przeczytaj dokładnie.
Dziękuję za odpowiedź. Aż w szoku jestem .
Masz dużo racji . Wiem że jestem walnięta ale nie chciałam dzieciom psuć świat dlatego nie poszłam na policję. Wiem, mój błąd. Już jest po ptakach.
W rodzinie brakowało mi normalnego ojca (zostałam wychowana przez ojczyma alkoholika)
Mąż jest przeciwnikiem dopalaczy, narkotyków wiec na 99,9% nic nie bierze
Ja pracuje na pół etatu . Mam trochę swoich oszczędności . oczywiście wg mojego męża na go prowokuję
W jakim wieku są dzieci?
Jest możliwość by teściowa zajęła się dziećmi, a ty pracowała na pełen etat? Potrzebujesz swoich pieniędzy i to jak najszybciej. On musi poczuć, że nie jesteś zależna od niego. Od pieniędzy, które są jego. Ja wiem, że małżeństwo teoretycznie powinno oznaczać wspólnotę, ale takie cymbały myślenie mają takie same: ja pracuję, ja zarabiam, to są moje pieniądze. A tak naprawdę jego pensja to wasza wspólna kasa. Ale cymbałom nie przemówisz, oni wiedzą przecież lepiej. Potem uważają swoich partnerów za pasożytów żyjących za jego kasę. Z czasem ta frustracja narasta i się ulewa. Skutek już miałaś okazję poznać.
On sobie niech mówi co chce, nie ma żadnego prawa stosować przemocy wobec ciebie. To już znak, że to koniec jego uczuć wobec ciebie. Już po małżeństwie. Ten chwyt za szyję powinien ci to uzmysłowić. Żadna terapia już takiej sytuacji nie pomoże. Separacja, rozwód, alimenty, opieka nad dziećmi. I wszystko załatwiaj sądownie, nic na gębę. Skoro nie bierze narkotyków to skąd taka zmiana? Musi coś brać, bo pracoholik bez wspomagaczy długo nie pociągnie w wyścigu szczurów. Zależy też co to za praca.
Pamiętaj też, że wasz rozwód nie oznacza utraty ojca dla twoich dzieci. Być może okazał się chujowym partnerem i mężem, ale będzie dobrym ojcem dla dzieci. Tego nie przewidzisz.
No i prawnik co już wspominałaś. Nie daj mu się.
Dziękuję za odpowiedź. Aż w szoku jestem .
Masz dużo racji . Wiem że jestem walnięta ale nie chciałam dzieciom psuć świat dlatego nie poszłam na policję. Wiem, mój błąd. Już jest po ptakach.
W rodzinie brakowało mi normalnego ojca (zostałam wychowana przez ojczyma alkoholika)
Mąż jest przeciwnikiem dopalaczy, narkotyków wiec na 99,9% nic nie bierze
Ja pracuje na pół etatu . Mam trochę swoich oszczędności . oczywiście wg mojego męża na go prowokuję
Autorko, teraz jesteś w szoku, ale też nie działaj pochopnie. Najpierw doprowadź do wysłania go na terapię antyprzemocową, decyzję o ewentualnej separacji (nie mówiąc o rozwodzie) to jeszcze zdążysz podjąć i powinna to być decyzja podejmowana na spokojnie, a nie teraz. Zrób obdukcję żeby ewentualnie założyć niebieską kartę i żeby to było dodatkowe narzedzie nacisku mające go przymusić do terapii. Niech on na niej wyląduje i po jej efektach będziesz miała lepszy ogląd sytuacji i będziesz mogła postanowić co dalej: czy da się to jeszcze naprawić czy nie.
Twój mąż zastosował chwyt, którego uczą na szkołach walki w celu obezwładnienia silniejszego i agresywnego przeciwnika. Jest niebezpieczny, dlatego należy stosować go w ostateczności. To nie przypadek, że masz teraz problemy ze słuchem. Powinnaś iść do lekarza i zbadać uszy.
Mąż dobrze wiedział, że robi Ci krzywdę i zastosował go świadomie. Pozbądź się złudzeń co do jego metod działania i wiedz, że z jego strony grozi Ci poważne niebezpieczeństwo.
Właśnie docytalam. Dziękuję za odpowiedzi. Co do teściowej to ona mieszka 60km od nas więc nie może zająć się dziećmi . Wiem że to już koniec ale jednak boję się jego.wiem że strach nie pomaga ale nic nie mogę na to poradzić
Szczęśliwego nowego roku wam życzę.
Zastanów się czy wracać do domu, bo może być niebezpiecznie. Z opisu wynika, że już dwukrotnie zastosował wobec Ciebie brutalną przemoc.
Jeśli ktoś skrzywdzi Cię raz to jego wina.
Jeśli krzywdzi Cie drugi raz to Twoja wina.
Naprawdę nie wyobrażam sobie sytuacji z chwytaniem za gardło i zamykaniem w pokoju. To co zrobił przy ponownej awanturze jest jeszcze bardziej okrutne. Co zrobi następnym razem? Okaleczy Cię?
On jest niebezpieczny. Nie stawaj do bezpośredniej konfrontacji z nim.
15 2022-12-31 18:47:20 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-31 18:48:09)
Twój mąż zastosował chwyt, którego uczą na szkołach walki w celu obezwładnienia silniejszego i agresywnego przeciwnika. Jest niebezpieczny, dlatego należy stosować go w ostateczności. To nie przypadek, że masz teraz problemy ze słuchem. Powinnaś iść do lekarza i zbadać uszy.
Mąż dobrze wiedział, że robi Ci krzywdę i zastosował go świadomie. Pozbądź się złudzeń co do jego metod działania i wiedz, że z jego strony grozi Ci poważne niebezpieczeństwo.
Agnes, zlituj się! Nawet ja to znam i bynajmniej nie ze szkoły walki; co więcej, każdy matoł nawet zauważy taktyka byłaby do dupy, bo naraża się (zwłaszcza od tego silniejszego przeciwnika) na cios w splot słoneczny, który kończy od razu zabawę.
Uwielbiam te standardowe teksty "jak raz uderzy, to już szykuj się do rozwodu i żadnego kroku wstecz"; to właśnie mają do siebie ślepe zasady. Najpierw facet powinien zostać zdiagnozowany i poddany terapii i DOPIERO WTEDY (po diagnozie) będzie wiadomo czy jest niebezpieczny i czy jest pewność że to się będzie powtarzać (co ciekawe, piewczynie tych tez zawsze są tego pewne na 100%). Nie jesteś psychiatrą ani biegłym sądowym by mieć choć przeświadczenie oparte na doświadczeniu.
Autorka najpierw powinna zrobić obdukcję, potem niebieska karta i przymuszenie męża do diagnozy i leczenia. I dopiero przy czymś takim WYKWALIFIKOWANY LEKARZ (czyli nie Ty,ja czy Diarmuid) może powiedzieć czy rzeczywiście istnieje zagrożenie dla autorki. A na razie to nikt tu nawet nie zna przyczyn czyli nie wie czy gość nie był na dragach (które jak wiadomo ograniczają mocno poczytalność).
Nie, wcale nic nie musi brać, żeby nie panować nad sobą i wyżywać się na żonie, co też nie oznacza, że i może na dzieciach.
Choć to też żadna pociecha, bo dzieci wystarczająco widzą i słyszą.
Ja takich ludzi określam książkowo min. jako chwiejnych emocjonalnie typ impusywny, stąd zachowania nieadekwatne do sytuacji, delikatnie mówiąc, nie wspominając o agresji.
Tylko to jego problem... Z głupim ciężko żyć i ciężko się rozwieść... Nie wybaczaj, nie wracaj, siedź u teściowej, zrób obdukcję i szukaj własnego lokum i zwróć się o pomoc do placówki kryzysowej /nie wiem dokładnie jak to się nazywa/
Musisz być twarda, nie odpuszczać, bo będziesz miała powtórkę z rozrywki, jak on sobie nie radzi niech idzie na terapię, a nie wyżywa się na Tobie.
Teraz to Ty stawiaj warunki, daj mu pół roku na terapię, za nic wcześniej nie wracaj, on musi wiedzieć, że nie ma przyzwolenia na przemoc jak chce zachować rodzinę.
Sama też udaj się do psychologa, żebyś miała siłę...
Agnes76 napisał/a:Twój mąż zastosował chwyt, którego uczą na szkołach walki w celu obezwładnienia silniejszego i agresywnego przeciwnika. Jest niebezpieczny, dlatego należy stosować go w ostateczności. To nie przypadek, że masz teraz problemy ze słuchem. Powinnaś iść do lekarza i zbadać uszy.
Mąż dobrze wiedział, że robi Ci krzywdę i zastosował go świadomie. Pozbądź się złudzeń co do jego metod działania i wiedz, że z jego strony grozi Ci poważne niebezpieczeństwo.Agnes, zlituj się! Nawet ja to znam i bynajmniej nie ze szkoły walki; co więcej, każdy matoł nawet zauważy taktyka byłaby do dupy, bo naraża się (zwłaszcza od tego silniejszego przeciwnika) na cios w splot słoneczny, który kończy od razu zabawę.
Uwielbiam te standardowe teksty "jak raz uderzy, to już szykuj się do rozwodu i żadnego kroku wstecz"; to właśnie mają do siebie ślepe zasady. Najpierw facet powinien zostać zdiagnozowany i poddany terapii i DOPIERO WTEDY (po diagnozie) będzie wiadomo czy jest niebezpieczny i czy jest pewność że to się będzie powtarzać (co ciekawe, piewczynie tych tez zawsze są tego pewne na 100%). Nie jesteś psychiatrą ani biegłym sądowym by mieć choć przeświadczenie oparte na doświadczeniu.
Autorka najpierw powinna zrobić obdukcję, potem niebieska karta i przymuszenie męża do diagnozy i leczenia. I dopiero przy czymś takim WYKWALIFIKOWANY LEKARZ (czyli nie Ty,ja czy Diarmuid) może powiedzieć czy rzeczywiście istnieje zagrożenie dla autorki. A na razie to nikt tu nawet nie zna przyczyn czyli nie wie czy gość nie był na dragach (które jak wiadomo ograniczają mocno poczytalność).
Aha czyli jeśli był na dragach i miał ograniczoną poczytalność to spoko, nie było tematu... no brawo
Z głupim ciężko żyć i ciężko się rozwieść...
Prawda Ciężko też od głupiego czegoś wymagać. Głupi, tfu niepoczytalny był przecież. Uniewinniony
Za uszy na terapię i lekarz oceni czy jest zdolny zabić, czy jednak te bicie jest pod kontrolą. Kwalifikowany jasnowidz najlepiej
Autorko, musisz z własnymi emocjami się zmierzyć. Bo jednak przeszłość rodzinna, czyli rozbita rodzina teraz jest argumentem za by trwać z mężem, któremu hamulce się poluzowały, delikatnie mówiąc. Czyli zniesiemy wszystko byle twór rodzinny pozostał w całości. Wszystko ma swoją cenę. Można i tak. Można inaczej. Inaczej też ma swoją cenę. Kwestia wyboru.
19 2022-12-31 19:41:22 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-12-31 20:08:05)
Agnes, zlituj się! Nawet ja to znam i bynajmniej nie ze szkoły walki; co więcej, każdy matoł nawet zauważy taktyka byłaby do dupy, bo naraża się (zwłaszcza od tego silniejszego przeciwnika) na cios w splot słoneczny, który kończy od razu zabawę.
Uwielbiam te standardowe teksty "jak raz uderzy, to już szykuj się do rozwodu i żadnego kroku wstecz"; to właśnie mają do siebie ślepe zasady. Najpierw facet powinien zostać zdiagnozowany i poddany terapii i DOPIERO WTEDY (po diagnozie) będzie wiadomo czy jest niebezpieczny i czy jest pewność że to się będzie powtarzać (co ciekawe, piewczynie tych tez zawsze są tego pewne na 100%). Nie jesteś psychiatrą ani biegłym sądowym by mieć choć przeświadczenie oparte na doświadczeniu.
Autorka najpierw powinna zrobić obdukcję, potem niebieska karta i przymuszenie męża do diagnozy i leczenia. I dopiero przy czymś takim WYKWALIFIKOWANY LEKARZ (czyli nie Ty,ja czy Diarmuid) może powiedzieć czy rzeczywiście istnieje zagrożenie dla autorki. A na razie to nikt tu nawet nie zna przyczyn czyli nie wie czy gość nie był na dragach (które jak wiadomo ograniczają mocno poczytalność).
To że znasz chwyt wcale nie oznacza, że jest mniej niebezpieczny. Chwyt odpowiednio zastosowany nie daje szans na odpowiedź.
Możesz uwielbiać takie teksty i liczyć, że kobieta pozwoli się bić, bo weźmiesz ją na litość albo wmówisz jej głupotę. Ponadto to już nie jest pierwszy raz, to drugi, jeszcze bardziej brutalny raz.
Nie dyskutujemy tutaj o uderzeniu tylko duszeniu i zamykaniu w pokoju, a potem stosowaniu brutalnego chwytu, który najprawdopodobniej uszkodził jej uszy. To nie pozostawia złudzeń z kim mamy do czynienia.
Jak jej mąż chce się leczyć to niech się leczy, ale ona nie powinna być testerem jego stanu psychicznego. Diagnozowanie jednostki chorobowej nie zapewni jej bezpieczeństwa.
Możesz sprawdzić ile razy radziłam tutaj komuś rozstanie - ja nie rzucam takimi tekstami, bo dobrze wiem, że najłatwiej jest się rozwodzić z cudzym mężem. W tym przypadku tak właśnie uważam i żadne ślepe zasady nie mają tutaj nic do rzeczy. On jest niebezpieczny a jego agresja potęguje się.
20 2022-12-31 22:49:09 Ostatnio edytowany przez Diarmuid (2022-12-31 22:50:48)
Agnes76 napisał/a:Twój mąż zastosował chwyt, którego uczą na szkołach walki w celu obezwładnienia silniejszego i agresywnego przeciwnika. Jest niebezpieczny, dlatego należy stosować go w ostateczności. To nie przypadek, że masz teraz problemy ze słuchem. Powinnaś iść do lekarza i zbadać uszy.
Mąż dobrze wiedział, że robi Ci krzywdę i zastosował go świadomie. Pozbądź się złudzeń co do jego metod działania i wiedz, że z jego strony grozi Ci poważne niebezpieczeństwo.Agnes, zlituj się! Nawet ja to znam i bynajmniej nie ze szkoły walki; co więcej, każdy matoł nawet zauważy taktyka byłaby do dupy, bo naraża się (zwłaszcza od tego silniejszego przeciwnika) na cios w splot słoneczny, który kończy od razu zabawę.
Uwielbiam te standardowe teksty "jak raz uderzy, to już szykuj się do rozwodu i żadnego kroku wstecz"; to właśnie mają do siebie ślepe zasady. Najpierw facet powinien zostać zdiagnozowany i poddany terapii i DOPIERO WTEDY (po diagnozie) będzie wiadomo czy jest niebezpieczny i czy jest pewność że to się będzie powtarzać (co ciekawe, piewczynie tych tez zawsze są tego pewne na 100%). Nie jesteś psychiatrą ani biegłym sądowym by mieć choć przeświadczenie oparte na doświadczeniu.
Autorka najpierw powinna zrobić obdukcję, potem niebieska karta i przymuszenie męża do diagnozy i leczenia. I dopiero przy czymś takim WYKWALIFIKOWANY LEKARZ (czyli nie Ty,ja czy Diarmuid) może powiedzieć czy rzeczywiście istnieje zagrożenie dla autorki. A na razie to nikt tu nawet nie zna przyczyn czyli nie wie czy gość nie był na dragach (które jak wiadomo ograniczają mocno poczytalność).
Ciebie chyba pogięło, że temu cymbałowi należy się szansa na wybaczenie. Za dużo kobiet wylądowało przez takich w grobie, ale rozumiem że jesteś facetem i inaczej na to wszystko patrzysz.
Gdyby autorka wybaczyła coś takiemu facetowi to byłoby to tylko potwierdzeniem tego, że siebie samej nie szanuje i facet może z nią robić co tylko zechce. Zdradę można przetrawić, ale świadomej przemocy już nie. To nie ten kaliber by przejść z tym do porządku dziennego. Szczególnie, że z czasem dzieci wydorośleją, założoną własne rodziny i zostaje się na starość z facetem, który nie jest warty funta kłaków i cholera wie co mu ma mózg strzeli. Jak dla mnie autorka ma prawo do by spędzić życie w spokoju i miłości. W takiej sytuacji dla jej bezpieczeństwa pozostaje tylko szybka reakcja. Jak będzie czekać za rozwojem wypadków to nigdy od niego nie odejdzie i w końcu cymbał uderzy za mocno i przeczytamy o niej w wiadomościach. Wy faceci nie rozumiecie strachu przed własnym partnerem, co nie? Oczywiście że nie, bo we wszystkich statystykach przodujecie. Gwałty, przemoc, morderstwa. Natura was obdarzyła większą siłą i to wykorzystujecie. Dlatego ty będziesz walczył za terapią i próbował zrozumieć gościa, a my głupie baby będziemy walczyć o to by laska uciekała jak najdalej od tego cymbała i walczyła o swoje zdrowie lub życie.
Skończyły się czasy, że kobiety mają chodzić na paluszkach wokół jaśnie panów, mężów. Nie wiem w jakim kraju żyje autorka, ale mam nadzieję że jest na tyle ucywilizowany i jak machina ruszy to nie ujdzie mu to na sucho.
Strach autorko jest jak najbardziej normalny, nikt nie ma do ciebie wyrzutów o to uczucie. Ale trzeba działać. Nie ma co czekać. Dogadaj się z teściową i nie wracaj do domu. Ewentualnie poczekaj aż facet pójdzie do swojej roboty i pod jego nieobecność spakuj najważniejsze rzeczy twoje i dzieci. Nie popieram byś została u teściowej (z czasem może zmienić stronę i bronić syna) ale to jedyne miejsce gdzie nie zrobi ci krzywdy. Wątpię by podniósł rękę w obecności matki. Masz wsparcie u rodziny - to jest najważniejsze. A może masz krewnych w tym kraju? Możesz też poszukać grup pomocowych na facebooku. Może ktoś zaproponuje ci schronienie za symboliczną kwotę lub podpowie jak masz działać. Jeśli będzie trzeba to uzgodnij z prawnikiem szansę na wyjazd z kraju do matki.
Na bank są w tym kraju telefony kryzysowe, szukaj pomocy gdzie się da. Psycholog i prawnik to twój priorytet. Jeśli nie chcesz rozwodu to zacznij chociażby od separacji. Może to mu coś uzmysłowi. Jeśli faktycznie się ogarnie i zacznie nad sobą pracować to uratuje się to małżeństwo. Ale jak dla mnie: sprawa przegrana. Ten cymbał jest zbyt pewny siebie by zrozumieć, że całą winę ponosi on. Łatwiej mu to wszystko zwalać na ciebie. Wymówek będzie miał mnóstwo, każdy będzie winny. Tylko on będzie czysty, bo przecież pracuje.
Nadchodzi nowy rok pełen wyzwań dla ciebie. Przesyłam dużo sił i wsparcia dla ciebie. Nie znikaj z wątku, potraktuj go jako grupę wsparcia dla siebie. Może nasze odpowiedzi będą popychać cię do działania.
rozumiem że jesteś facetem i inaczej na to wszystko patrzysz.
Bycie facetem nie ma nic do tego, sam jestem facetem i uważam że jednokrotne zastosowanie przemocy fizycznej całkowicie i dożywotnio dyskwalifikuje faceta jako partnera.
Podpisuję się pod całą Twoją wypowiedzią, Diarmuid.
Diarmuid napisał/a:rozumiem że jesteś facetem i inaczej na to wszystko patrzysz.
Bycie facetem nie ma nic do tego, sam jestem facetem i uważam że jednokrotne zastosowanie przemocy fizycznej całkowicie i dożywotnio dyskwalifikuje faceta jako partnera.
Podpisuję się pod całą Twoją wypowiedzią, Diarmuid.
Nie czuj się urażony. Od większości mężczyzn w takiej sytuacji usłyszałabym, że my baby działamy zbyt emocjonalnie. Nowe_otwarcie myśli logicznie, ale to mogłoby zadziałać gdyby facet trzasnął ją raz w policzek lub popchnął. Wkurza mnie jednak strasznie to podejście, że autorka ma się wielce nadstawiać by cymbał zrozumiał swoją winę. On tego nie zobaczy, a propozycję terapii pewnie jeszcze wyśmieję. Może znowu ją huknie z tytułu, że specjalnie go wkurza i chce zrobić z niego wariata. Tutaj jednak mamy niebezpiecznego i nadpobudliwego faceta, któremu diabli wiedzą co wpadnie na mózg. Nie ma co bagatelizować tej sytuacji, grać na czas i inne tere fere. Im dłużej będzie czekać z działaniem tym większa szansa, że ze strachu da sobie na wstrzymanie z odejściem. Będzie miała wtedy spokój do kolejnej kłótni, której przyczyną może być wszystko. Ciekawe co wtedy jej zrobi?
Jeśli nie jest to kraj, który słynie z kamieniowania kobiet lub ogólnie bagatelizowania przemocy domowej to system powinien zadziałać. Ino autorka musi coś z tym ruszyć. Najlepiej gdyby jej rodzina mogła jej w tym pomóc.
Kochani dziękuję za odpowiedzi.
Mąż uwaza że nic takiego się nie stało i że przesadzam i pewnie znudziło mi się małżeństwo i tylko czekam na moment żeby się dostać. Historie wyssane z palca. Wszyscy są winni oprócz niego . . Muszę z nim na spokojnie porozmawiać i po prostu oznajmic mu że od teraz między nami wchodzi prawnik i jeśli tylko mnie tknie to od razu policja i nie ma przebaczenia. Mąż nie jest niepoczytalny , on po prostu nie ma już hamulców
Jeśli chodzi i terapie i psychologów to mąż uważa to za wymysł rozpieszczonych bab, którym się w tyłkach poprzewracało od tego dobrobytu.
Mąż uważa też że mnie nie uderzył bo przecież nie dostałam w twarz .
25 2023-01-01 09:04:57 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-01-01 09:07:31)
Jeśli chodzi i terapie i psychologów to mąż uważa to za wymysł rozpieszczonych bab, którym się w tyłkach poprzewracało od tego dobrobytu.
Mąż uważa też że mnie nie uderzył bo przecież nie dostałam w twarz .
To musiałby ci złamać nos, żeby się przyznać i wytłumaczyć, że to było niechcący?
On cię bije, bo uważa, że że nic nie zrobisz i będzie dalej bezkarny.
Jesteś pewna, że mąż nikogo nie ma?Ja bym polecała jak najszybciej zniknąć z jego życia
No, chyba, że doskonale opanowałaś sztuki walki i w razie niebezpieczeństwa obezwładnisz go jednym ruchem.
Jesteś pewna, że mąż nikogo nie ma?.
Na 99% nie ma nikogo
Tamiraa napisał/a:Jesteś pewna, że mąż nikogo nie ma?.
Na 99% nie ma nikogo
To znaczy, że coś w pracy się dzieje?
itsher napisał/a:Tamiraa napisał/a:Jesteś pewna, że mąż nikogo nie ma?.
Na 99% nie ma nikogoTo znaczy, że coś w pracy się dzieje?
Tak uzalenienie typu :
-niedziele są stworzone przez leni dla leni
-ten kto nie pracuje conajmniej 6 dni w tyg jest leniem
- przemęczenie ogranizmu
- nikt oprócz niego nie pracuje dobrze ,nikomu nie można ufac że wykona swoje obowiązki jak należy
Jest to rodzinna firma
Mąż kiedyś pracowal normalnie ale będzie drugi rok jak "odleciał "
Dzieci są w wieku prawie 11 i 8
Z dziećmi nie ma głębszych więzi gdyż praktycznie nigdy go nie ma a jak wraca to jest wykończony.
Wiele razy podejmowałam temat że ma spędzać czas z dziećmi i odpocząć ale nic nie dochodzi do niego . Mąż jak nie pracuje 1.5 dnia to jest dosłownie chory . Chodzi jak tygrys w klatce.
29 2023-01-01 10:52:36 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-01-01 10:53:47)
Na krzywe drzewo kozy skaczą...
Nie daj sobie nawijac makaron na uszy, musisz być twarda i konsekwentna, jeśli chcesz coś ugrać dla siebie.
Znam taki przykład, że chłopaka bil nie tylko ojciec, ale i starsi bracia, on w życiu dorosłym powielał te zachowania w stosunku do żony i dzieci, dopiero interwencja szkoły i policji, postawiła go do pionu. Czyli można? Można.
Tu poszło gładko, bo chodziło o dzieci, nawet w areszcie trochę siedział, ale zawsze potrzebna jest konsekwencja.
Twój mąż nie widzi swojej winy, albo widzi, tylko głupa pali. Też uważam, że jest niebezpieczny, sam się nakręca i wybucha, wszystkiego po nim można się spodziewać.
Jeśli postawisz mu twarde warunki, to również przygotowuj się do ewakuacji, bo on nie uwierzy, że masz siłę się postawić i spełnić groźbę rozstania i zniknie mu "chłopiec do bicia", bo jak raz wybaczyłaś, to i drugi, i trzeci...
Na krzywe drzewo kozy skaczą...
Nie daj sobie nawijac makaron na uszy, musisz być twarda i konsekwentna, jeśli chcesz coś ugrać dla siebie.Znam taki przykład, że chłopaka bil nie tylko ojciec, ale i starsi bracia, on w życiu dorosłym powielał te zachowania w stosunku do żony i dzieci, dopiero interwencja szkoły i policji, postawiła go do pionu. Czyli można? Można.
Tu poszło gładko, bo chodziło o dzieci, nawet w areszcie trochę siedział, ale zawsze potrzebna jest konsekwencja.
Twój mąż nie widzi swojej winy, albo widzi, tylko głupa pali. Też uważam, że jest niebezpieczny, sam się nakręca i wybucha, wszystkiego po nim można się spodziewać.Jeśli postawisz mu twarde warunki, to również przygotowuj się do ewakuacji, bo on nie uwierzy, że masz siłę się postawić i spełnić groźbę rozstania i zniknie mu "chłopiec do bicia", bo jak raz wybaczyłaś, to i drugi, i trzeci...
Tak on uwielbia palić głupa, nigdy nie przyznaje się do winy , wiem że muszę postawić go pod ścianą. Teraz mnie olewa i udaje wielce obrażonego. Pewnie czeka aż mi złość przejdzie i myśli że będzie jak kiedyś
31 2023-01-01 11:16:49 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-01 11:21:41)
wiem że muszę postawić go pod ścianą
Ło matko. Następna działa odwrotnie, niż działać się powinno. Ten facet skutecznie i z twoja pomocą niszczy ci życie. Co daje mu duża satysfakcję. A ty wybierasz się z motyką na słońce. Ten koleś ma władzę nad tobą i musisz się z tego uwolnić, to twoja jedyna szansa na jako takie funkcjonowanie.
itsher napisał/a:wiem że muszę postawić go pod ścianą
Ło matko. Następna działa odwrotnie, niż działać się powinno. Ten facet skutecznie i z twoja pomocą niszczy ci życie. Co daje mu duża satysfakcję. A ty wybierasz się z motyką na słońce. Ten koleś ma władzę nad tobą i musisz się z tego uwolnić, to twoja jedyna szansa na jako takie funkcjonowanie.
Autorka musi sama się przekonać, że nie będzie miała z nim życia i chce mu dać mu ostatnią szansę. Jak są dzieci, to nie jest to wszystko takie proste, on może zgotować jej piekło i po rozstaniu, dlatego potrzebna jest pomoc prawnika i psychologa, a przede wszystkim on musi wiedzieć, że pali mu się grunt pod nogami i nie pozostanie bezkarny.
Dlatego nawet wbrew sobie, nie ustępuj na krok i nie wierz w jego słowa, czyny się liczą.
On ma władzę, bo autorka mu wybacza, ale jeśli postawi sprawę na ostrzu noża, będzie konsekwentna, sprawi, że ta władza może zmięknąć.Ważne jest nie ukrywanie przemocy domowej, bo to on ma się wstydzić..
Chociaż tu danie ostatniej szansy jest już o jedną za dużo...
Pisz, będziemy Cię wspierać.
Ale ze mnie mentalna ofiara , nie dość, że to ja dostałam, to teraz czuję że starcilam kontrolne nad moim życiem i on wypierający się wszystkiego będzie robił że mnie wariatkę, że przesadzam i wcale tak nie było, że wcale aż tak mocno mnie nie uderzył i że dodaje swoje5 groszy żeby przedstawić go w złym świetle . Boje się kolejnych kłótni ale wiem, że są nie do ominięcia.
Dlatego rozmowa z nim niczego nie wniesie, nawet jakby obiecał, że będzie się kontrolował, to by były puste słowa. Tym bardziej kłótnia, to tylko eskalacja emocji.
To musi być prosty komunikat, bez dyskusji, to Ty masz być obrażona i z nim nie rozmawiać, dlatego najlepiej jakbyś nie wracała, tylko poinformowała o swojej decyzji o rozstaniu smsem, a jak spotkanie, to tylko na neutralnym gruncie.
Im będziesz bardziej uległa, tym bardziej będzie po Tobie jeździł, to trudne, dlatego może lepiej jakbyś od razu kontaktowała się z nim przez prawnika.
Wtedy on poczuje, że to nie żarty, choć ja nie bardzo wierzę, że on cokolwiek w sobie będzie chciał zmienić.
A im bardziej będziesz podporządkowana, tym częściej zupa będzie za słona...
Rzeczony pan agresję kontroluje tzn. w trakcie aktu agresji postępuje logicznie i rozmyślnie.
Można stracić kontrolę nad swoim postępowaniem, to nie jest nic niespotykanego czy dziwnego, a w konsekwencji zachować się agresywnie, stosując przemoc fizyczną. Na przykład popchnąć kogoś, przytrzymać czy jak najbardziej uderzyć. W sytuacji takiej stosuje się to co odruchowo jest najprostsze jak choćby spoliczkowanie.
Osobiście nie znam nikogo, kto odruchowo w stanie wzburzenia wali z plaskacza, oburącz w uszy.
To już jest przejaw planowania i świadomego wyboru techniki, co oczywiście nie neguje bycia w stanie wzburzenia ale wskazuje na świadomą decyzję o ekspresji swojego wzburzenia w postaci przemocy fizycznej w konkretnym jej wyrazie.
Streszczając, rzeczony pan świadomie dopuszcza stosowanie fizycznych i przemocowych form karcenia partnerki i nie widzi w tym nic dla niego niestosownego lub zagrażającego jego osobie.
Wnioski? Uciekać.
(...) wiem że muszę postawić go pod ścianą. (...)
Co, konkretnie, zrobisz?
(...) Teraz mnie olewa i udaje wielce obrażonego. Pewnie czeka aż mi złość przejdzie i myśli że będzie jak kiedyś
vs
(...) czuję że starcilam kontrolne nad moim życiem i on wypierający się wszystkiego będzie robił że mnie wariatkę, że przesadzam i wcale tak nie było, że wcale aż tak mocno mnie nie uderzył i że dodaje swoje5 groszy żeby przedstawić go w złym świetle . (...)
Jak widać jego metoda działa.
(...) Boje się kolejnych kłótni ale wiem, że są nie do ominięcia.
Co będzie przedmiotem kłótni? Jaki jest Twój cel? Ostatnia szansa? Hm... .
Można stracić kontrolę nad swoim postępowaniem, to nie jest nic niespotykanego czy dziwnego, a w konsekwencji zachować się agresywnie, stosując przemoc fizyczną. Na przykład popchnąć kogoś, przytrzymać czy jak najbardziej uderzyć. W sytuacji takiej stosuje się to co odruchowo jest najprostsze jak choćby spoliczkowanie.
.
Czyli to usprawiedliwiasz!?
Niebywałe, osoba zrównoważona emocjonalnie, mająca zasady, nigdy nie posunie się do takich czynów wobec kobiety.
Wielokropek...
Powodem kłótni będzie pewnie kiedy zrozumie, że pali mu się grunt pod nogami i poważnie myślę o rozwodzie będzie próbował mnie stłamsić i złamać . Ogólnie jestem slaba psychicznie.
Słaba psychicznie, powiadasz. Hm... .
Trzeba olbrzymiej odporności i jeszcze większej siły, by po takim traktowaniu cokolwiek, także kłótnie, ze swym oprawcą planować.
Myślisz o rozwodzie? Jeszcze nie podjęłaś decyzji? Hm... . Mąż zna Cię dobrze, przejdzie Ci. Tylko... dziecka szkoda.
Słaba psychicznie, powiadasz. Hm... .
Trzeba olbrzymiej odporności i jeszcze większej siły, by po takim traktowaniu cokolwiek, także kłótnie, ze swym oprawcą planować.Myślisz o rozwodzie? Jeszcze nie podjęłaś decyzji? Hm... . Mąż zna Cię dobrze, przejdzie Ci. Tylko... dziecka szkoda.
Tak , myślę o rozwodzie i to na poważnie.
We wtorek dzwonię do prawnika aby umówić się na spotkanie .
41 2023-01-01 13:30:56 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-01-01 13:31:21)
Wielokropek napisał/a:Słaba psychicznie, powiadasz. Hm... .
Trzeba olbrzymiej odporności i jeszcze większej siły, by po takim traktowaniu cokolwiek, także kłótnie, ze swym oprawcą planować.Myślisz o rozwodzie? Jeszcze nie podjęłaś decyzji? Hm... . Mąż zna Cię dobrze, przejdzie Ci. Tylko... dziecka szkoda.
Tak , myślę o rozwodzie i to na poważnie.
We wtorek dzwonię do prawnika aby umówić się na spotkanie .
Moim zdaniem pierwsze to znaleźć bezpieczny kąt, przecież on cię zaszantażuje byle czym i się skończy. Praca jest jego życiem, więc po za nią będzie odreagowywał na tobie, bo jesteś pod ręką.
Bycie facetem nie ma nic do tego, sam jestem facetem i uważam że jednokrotne zastosowanie przemocy fizycznej całkowicie i dożywotnio dyskwalifikuje faceta jako partnera.
Nie zgodzę się! Pisałam wielokrotnie na forum, że znam cudowną parę, gdzie mąż raz przywalił żonie (po alkoholu), aż straciła zęba. To był szok, bo to był facet wręcz "ciepłe kluchy", spokojny, cierpliwy. Trochę trwało zanim się pogodzili, ale potem to było naprawdę wzorcowe małżeństwo.
Dlatego RAZ warto dać szansę.
Autorko!
Zauważyłam że zbyt mocno skupiasz się na tym co teraz myśli Twój mąż. Wciąż piszesz że on się nie poczuwa do winy, albo uważa że Ty przesadzasz. Strasznie Ci zależy żeby ZROZUMIAŁ, że zrobił źle. Ale musisz pojąć, że do niego to nie dotrze nigdy. Bedzie miał Cię za histeryczkę. A Ty na próbach by do niego coś dotarło, zmarnujesz mnóstwo czasu.
Wielokropek...
Powodem kłótni będzie pewnie kiedy zrozumie, że pali mu się grunt pod nogami i poważnie myślę o rozwodzie będzie próbował mnie stłamsić i złamać . Ogólnie jestem slaba psychicznie.
To tym bardziej nie powinnaś z nim wchodzić w dyskusje, tylko rozmawiać przez adwokata.
Nie czytałam całego wątku bo nie mam czasu, pisalaś w jakim kraju mieszkacie, jakiej narodowości jest mąż? Sprawdzałaś jakie masz rozwiązania, gdzie zgłosić przemoc w rodzinie, jakie są procedury, rozwiązania formalno prawne takiej sytuacji? Przecież nie musisz być w tym sama, w cywilizowanych krajach jest wsparcie psychologiczne, telefony zaufania, darmowi prawnicy którzy dodadzą Ci siły w przeciwstawieniu się przemocowemu mężowi.
Mieszkam w Grecji, mąż jest grekiem, tu nie ma nic za darmo, chyba że porada telefoniczna.
Macie dużo racji! Zawszę myślę co ktoś myśli a siebie stawiam na drugim miejscu. Jestem żałosna wiem .
46 2023-01-01 14:19:48 Ostatnio edytowany przez display (2023-01-01 14:22:17)
Wielokropek napisał/a:Słaba psychicznie, powiadasz. Hm... .
Trzeba olbrzymiej odporności i jeszcze większej siły, by po takim traktowaniu cokolwiek, także kłótnie, ze swym oprawcą planować.Myślisz o rozwodzie? Jeszcze nie podjęłaś decyzji? Hm... . Mąż zna Cię dobrze, przejdzie Ci. Tylko... dziecka szkoda.
Tak , myślę o rozwodzie i to na poważnie.
We wtorek dzwonię do prawnika aby umówić się na spotkanie .
Ty nie powinnaś myśleć o rozwodzie tylko już pisać pozew z prawnikiem.
Ps. Niestety Grecy maja często bardzo kiepskie podejście do kobiet, wg nich kobieta ma mieć niewiele do powiedzenia.
itsher napisał/a:Wielokropek napisał/a:Słaba psychicznie, powiadasz. Hm... .
Trzeba olbrzymiej odporności i jeszcze większej siły, by po takim traktowaniu cokolwiek, także kłótnie, ze swym oprawcą planować.Myślisz o rozwodzie? Jeszcze nie podjęłaś decyzji? Hm... . Mąż zna Cię dobrze, przejdzie Ci. Tylko... dziecka szkoda.
Tak , myślę o rozwodzie i to na poważnie.
We wtorek dzwonię do prawnika aby umówić się na spotkanie .Ty nie powinnaś myśleć o rozwodzie tylko już pisać pozew z prawnikiem.
Ps. Niestety Grecy maja często bardzo kiepskie podejście do kobiet, wg nich kobieta ma mieć niewiele do powiedzenia.
Tu nikt nie pracuje w takie dni jak Nowy Rok . Wszystkie urzędy otwarte od wtorku
Snake napisał/a:Można stracić kontrolę nad swoim postępowaniem, to nie jest nic niespotykanego czy dziwnego, a w konsekwencji zachować się agresywnie, stosując przemoc fizyczną. Na przykład popchnąć kogoś, przytrzymać czy jak najbardziej uderzyć. W sytuacji takiej stosuje się to co odruchowo jest najprostsze jak choćby spoliczkowanie.
.Czyli to usprawiedliwiasz!?
Niebywałe, osoba zrównoważona emocjonalnie, mająca zasady, nigdy nie posunie się do takich czynów wobec kobiety.
Niebywałe! Nie jesteś zbyt bystra?
itsher napisał/a:R_ita2 napisał/a:Nie czytałam całego wątku bo nie mam czasu, pisalaś w jakim kraju mieszkacie, jakiej narodowości jest mąż? Sprawdzałaś jakie masz rozwiązania, gdzie zgłosić przemoc w rodzinie, jakie są procedury, rozwiązania formalno prawne takiej sytuacji? Przecież nie musisz być w tym sama, w cywilizowanych krajach jest wsparcie psychologiczne, telefony zaufania, darmowi prawnicy którzy dodadzą Ci siły w przeciwstawieniu się przemocowemu mężowi.
Mieszkam w Grecji, mąż jest grekiem, tu nie ma nic za darmo, chyba że porada telefoniczna.
Jak to mówią, kto nie chce szuka powodu, a kto chce szuka sposobu. Nie wiem jak to wygląda w praktyce ale źródeł pomocy trochę mi wyskoczyło, nawet taka porada telefoniczna może okazać się przydatna. Wystarczy chcieć tej pomocy...
- Linia SOS natychmiastowa pomoc kobietom, wobec którym użyto przemocy : tel. 15900, www.womensos.gr, e-mail: sos15900@isotita.gr
- Centrum Pomocy Poszkodowanym Kobietom: tel. 2105235318, 2104112091 w godz. 09-18, SOS: 2103220900 w godz. 06-22.00,
- Linia SOS natychmiastowa pomoc kobietom, wobec którym użyto przemocy w mieście Patra: tel. 2610390961,
- Linia SOS (użycie siły) w mieście Ioannina: tel. 2651033033,
- Linia przeciw przemocy w rodzinie „Dipla Sou” SOS: tel. 8001188881, 2107786800, w godz. 09-21.00,
- Kontakt do Ośrodka dla ofiar przemocy domowej w Atenach: tel. 2105244657. Adres Ośrodka nie może być podany do wiadomości publicznej. W Ośrodku przyjmowane są kobiety razem z dziećmi, ale w przypadku chłopców tylko do 14 roku życiaTo tylko pierwsze z brzegu źródła pomocy, która może okazać się przydatna. Może to TYLKO porady telefoniczne, a może AŻ porady telefoniczne, które pokierują Cię dalej, wskażą systemowe rozwiązania i tak dalej. Czemu z nich nie skorzystać?
Jeśli nie greckie źródła pomocy, to skontaktuj się z konsulatem, na pewno jest jakiś departament do spraw rodzinnych czy coś w tym stylu, z Polonią w Grecji która może Cię wesprzeć, zrzeszeniami na rzecz Polaków. O ILE CHCESZ SZUKAĆ POMOCY, a nie tylko biadolić, że jesteś ofiarą przemocy.
Napisałam CI raz, napiszę drugi. Kto chce, szuka sposobu a kto nie chce szuka powodu Szukaj tej pomocy, choćby telefonicznej, to punkt zaczepienia jedynie (aż)
Wow dziękuję za tyle info . Nawet nie wiedziałam że jest tyle infolinii. Nie nie mam zamiaru biadolić. Jutro kończy się okres "świąteczny" i idę zabudować wizytę u adwokata - niestety tu nie ma szans na pójście " z buta" tylko trzeba umówić się najpierw na spotkanie .
NIKT nie ma praca Ciebie uderzyć.
Ogarniaj sprawy dla siebie i dla dzieci.
Nie jesteś bezwolną, bezradną ofiarą.
Fakt, że on ma problemy w pracy, albo z pracą nie jest żadnym usprawiedliwieniem.
Uderzenie w uszy (i prawdopodobnie utrata przez ciebie części słuchu), to nie działanie w afekcie.
Będzie się dalej nad tobą znęcał.
NIE POZWÓL na to nigdy więcej.
Mąż uwaza że nic takiego się nie stało i że przesadzam i pewnie znudziło mi się małżeństwo i tylko czekam na moment żeby się dostać.
To zdanie jest najistotniejsze i powinno zdecydować o tym, jak należy teraz podejść do zaistniałej sytuacji.
Mąż uznał, że ma prawo wymierzać Ci kary fizyczne i biciem uczyć posłuszeństwa.
W mentalności krajów muzułmańskich i tych, gdzie muzułmańskie wpływy kształtują mentalność ludności, bicie kobiety i zmuszanie jej siłą do posłuszeństwa jest rzeczą niemal naturalną. Twój mąż uznał, że już nabył prawa do bicia Cię , byś była mu całkowicie posłuszna i "nie przesalała zupy". Jeśli nic z tym nie zrobisz będziesz bita coraz okrutnej i coraz częściej.
Jego logika: byłaś winna to wymierzył Ci kare i wszystko jest w porządku. Nic się nie stało. Jeśli masz jakieś wątpliwości to chyba tylko dlatego, że znudziło Ci się małżeństwo, bo dobra żona wie jakie jest prawo męża.
Rozmową i tłumaczeniem mu, że nie ma prawa Cię bić, nic nie zyskasz. Nie przekonasz go do swojej racji, bo on ma Twoje racje głęboko...
Ma być tak jak on chce, bo jest mężczyzną, mężem i panem. O postawieniu go do pionu to możesz dzieciom opowiadać, a do niego lepiej nie startuj z tymi śmiesznymi tekstami.
Ja bym Ci radziła nie zaczynać żadnych rozmów. On już Ci powiedział, że nic się nie stało. Każda rozmowa pozwoli mu na wmawianie Ci kłamstw i okazywanie lekceważenia. W końcu możesz dostać kolejne baty, bo nie słuchasz co do Ciebie mówi, jesteś uparta, złośliwa i nieposłuszna. On sobie nie pozwoli, żeby kobieta nim rządziła, dlatego dostaniesz naukę, żeby wiedziała jak się w przyszłości zachowywać.
Jeśli musisz wrócić do domu to żadnych rozmów, absolutnie żadnych kłótni, nie wyjawiać planów rozwodowych.
Nic nie mówić, nie dotykać go, nie patrzeć na niego, schodzić z drogi i oczu. Jakby Cię nie było w domu. Zero, null.
Zero zainteresowania mężem, zero serdeczności, zobojętnienie na niego. Nie posuwać się do wrogości bo to może być punkt zapalny, a tego lepiej unikać
Zająć się dziećmi, zająć się własnymi potrzebami i nie dawać mu okazji do tłumaczenie się i wmawiania Ci kłamstw. Nie słuchać dopóki nie okaże skruchy i przyzna się do winy.
Jeśli pozwolisz mu teraz zagadać problem, spłycić i zlekceważyć, to przestanie się z Tobą liczyć i przejmie nad Tobą całkowitą kontrolę.
Od tego jak rozegrasz sprawę będzie zależeć Twoja pozycja w rodzinie.
Boisz się rozwodu a tego, że może się stać poważna tragedia już nie ?? Ratuj siebie i dzieci zanim nie jest za późno.
Tak macie rację . Muszę zacząć organizować swoję życie. Dziś wraca do domu moja dobra koleżanka która wie co się stało , w niej też mam wsparcie.
Wczoraj wróciłam do domu , mąż wrócił z pracy i igonorwal mnie przez cały czas jakbym to ja była winna lub udawał że nic się nie stało . Nienormalny. Idę dziś do lekarza z tym uchem i umawiam się z prawnikiem
To Ty tym bardziej go ignoruj...
Właśnie wróciłam od lekarza. Mam uszkodzoną błonę bębenkowa. Lekarz zapytał jak doszło do uderzenia. Powiedziałam że mąż mnie uderzył. Tak mi było wstyd, pomimo że to nie ja zawiniłam . Poprosiłam lekarza o wystawienie pisma o tym że mnie przepadał i co się dzieje z uszami. Więc mam już potwierdzenie od lekarza.
Lekarz powiedział że za tydzień znów mnie przepada i że wyśle mnie na tomografie jeśli słuch się nie polepszy.
Mam coraz więcej nerwów ale wiem że muszę trzymać się na wodzy .
Co jest głównym powodem Twojego zdenerwowania?
Co jest głównym powodem Twojego zdenerwowania?
Jestem zła na siebie, że dopuściłam do tego wszystkiego.
58 2023-01-03 18:58:04 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-01-03 18:59:55)
Agnes76 napisał/a:Co jest głównym powodem Twojego zdenerwowania?
Jestem zła na siebie, że dopuściłam do tego wszystkiego.
Czyli siebie obwiniasz? O co konkretnie?
Tego już nie cofniesz. Szkoda tracić energię na rozpamiętywanie błędów, bo nigdy tak naprawdę nie wiemy co przyniesie przyszłość.
Ostatnio zwróciłam uwagę na takie motto:
Nie żałuj - to strata czasu. Wtedy przeszłość robi z ciebie ofiarę teraźniejszości.
Teraz skup się na dobrym rozegraniu sytuacji.
Nie łudź się zbytnio, że mąż szybko poczuje się winny i okaże skruchę. Najlepiej wcale na to nie licz, wtedy się nie rozczarujesz.
Skup się na przygotowaniach do samodzielnego życia z dziećmi, zabezpieczaj sobie przyszłość, szukaj najlepszych dla siebie możliwości. To może trochę trwać, dlatego nie marnuj czasu.
Jak poczujesz, że dasz sobie radę bez niego, to staniesz się silniejsza i spokojniejsza. Będąc silną inaczej będziesz się czuć i zachowywać. Mężczyźni wyczuwają uzależnienie kobiety albo jej samodzielność, co też wpływa na ich stosunek do partnerki.
itsher napisał/a:Agnes76 napisał/a:Co jest głównym powodem Twojego zdenerwowania?
Jestem zła na siebie, że dopuściłam do tego wszystkiego.
Czyli siebie obwiniasz? O co konkretnie?
Ze jestem miękkim jajem
Skup się na przygotowaniach do samodzielnego życia z dziećmi, zabezpieczaj sobie przyszłość, szukaj najlepszych dla siebie możliwości. To może trochę trwać, dlatego nie marnuj czasu.
Jak poczujesz, że dasz sobie radę bez niego, to staniesz się silniejsza i spokojniejsza. Będąc silną inaczej będziesz się czuć i zachowywać. Mężczyźni wyczuwają uzależnienie kobiety albo jej samodzielność, co też wpływa na ich stosunek do partnerki.
Tak wiem .. muszę wziasc się w garść i dobrze to rozegrać. Mam swoje oszczędności wiec tragedii nie ma .
Wczoraj była awantura znów ... Mój mąż ma jakieś paraniczne myśli i scenariusze wyssane w palca i w żaden sposób nie da mu się przemówić do rozsądku
On twierdzi że "taki jestem i się nie zmienię , rób co chcesz ," zaproponowałam mu terapię i powiedział że psychola z niego nie zrobię.
Tak wiem .. muszę wziasc się w garść i dobrze to rozegrać. Mam swoje oszczędności wiec tragedii nie ma .
Wczoraj była awantura znów ... Mój mąż ma jakieś paraniczne myśli i scenariusze wyssane w palca i w żaden sposób nie da mu się przemówić do rozsądku
On twierdzi że "taki jestem i się nie zmienię , rób co chcesz ," zaproponowałam mu terapię i powiedział że psychola z niego nie zrobię.
ale po co ty chcesz komuś takiemu przemawiać do rozsądku? Przecież to tylko podsycanie przemocy i agresji, on się od twojego gadania nie zmieni. Co ty wyprawiasz, chcesz codziennie konfrontować się z agresorem? Po co? Skręci ci kark, albo potkniesz się na schodach, i tyle osiągniesz przemawianiem mu do rozsądku.
Jutro mam wizytę u adwokata.
Już z nim nie będę dyskutować.
Jutro mam wizytę u adwokata.
Już z nim nie będę dyskutować.
Tak trzymaj, powtarzaj sobie, muszę być twarda.
itsher napisał/a:Jutro mam wizytę u adwokata.
Już z nim nie będę dyskutować.Tak trzymaj, powtarzaj sobie, muszę być twarda.
Staram się ale mam wachania . Raz czuje się silna a po godzinie jak ofiara losu.