Hihi, nie
AlphaTauri
Hm, oryginalnie
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Randkowanie po 40-stce ?
Strony Poprzednia 1 … 7 8 9 10 11 … 34 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Hihi, nie
AlphaTauri
Hm, oryginalnie
"Nie szata zdobi człowieka " w komplecie z "Jak Cię widzą tak Cię piszą "
Co Autor miał na myśli?
paslawek napisał/a:"Nie szata zdobi człowieka " w komplecie z "Jak Cię widzą tak Cię piszą "
Co Autor miał na myśli?
a do drugiego powiedzonka
a do drugiego powiedzonka
I to rozumiem.
Były 4 randki , jutro ma być piąta.
Dla mnie jak na ponad miesiąc znajomości to trochę mało
Wiem , wiem początki , tylko boję się że moje oczekiwania a oczekiwania drugiej strony są zupełnie inne
Mi marzyło się aby bylo jak kiedyś , czyli mieć kobietę z którą mogę zrobić obiad , porozmawiac na żywo , przytulić się , wyjść na spacer , zająć sie ogrodem , obejrzeć razem film , patrzyć na nia jak śpi i itd.
Czyli aby spedzać razem cały wolny czas ...
Czyli tak jak poprzednio. Mieć lepsze i gorsze chwile , być w normalnym związku ...
Bo spotykanie się z kimś 1-2 razy w tygodniu jak każdy jest w dobrym humorze ciężko nazwac związkiem
Tyle że już kiedyś rozmawialiśmy i raczej nie chce się przeprowadzać , mówiła że może kiedyś weekendy u mnie byśmy spedzali
Co do wspólnego urlopu to ze względu na to że jest nauczycielką to też mogla by jechać w ściśle określonym czasie , raczej w terminach w których nigdy nie jeździłem ze wzgledu na najdroższe ceny i największy tłum
Wiem że to zabrzmi egoistycznie , ale widać w moim przypadku lepsza by była kobieta która nie ma własnego mieszkania a co najwyżej wynajmuje ,wtedy problem z wspólnym zamieszkaniem by zniknął
Bo chyba jak druga strona będzie miała własne mieszkanie/dom to raczej szansy na wspólne zamieszkanie nie ma ...
Wiem że to może głupio zabrzmi ale nie wiem czy nie zakończyć tego związku.
Kobieta mi sie podoba , fajnie rozmawia , ale szczerze mówiąc nie wiem czy tego szukam , bo kogoś z kimś co jakis się spotkam i pogadamy sobie to nie zależy mi na tym ...
Nie wiem czy nie szukać dalej , takiej co w przyszłosci zamieszkała by ze mną i bylby to normalny związek a nie nie wiem co ..
Wiem że to zabrzmi egoistycznie , ale widać w moim przypadku lepsza by była kobieta która nie ma własnego mieszkania a co najwyżej wynajmuje ,wtedy problem z wspólnym zamieszkaniem by zniknął
Wcale by nie zniknął bo zupełnie nie w tym rzecz. Sądzisz że zamieszkanie u kogoś to jest takie hop siup? Jak Wam nie wyjdzie to ona zostanie z ręką nocniku. Szukanie kolejnego mieszkania to problem, mieszkanie może być gorsze, a na pewno będzie droższe. Kobieta dwa razy się zastanowi czy opłaca się jej taki biznes.
A Ty wyskakujesz z takimi rozkminami po MIESIĄCU znajomości?! Przecież mało co się znacie. Daj sobie na wstrzymanie bo wyeliminujesz wszystkie normalne kobiety i zostaną Ci same desperatki.
Po miesiącu wspólne zamieszkanie? Odważny człowiek..Nie ma co
Kaszpir007 napisał/a:Wiem że to zabrzmi egoistycznie , ale widać w moim przypadku lepsza by była kobieta która nie ma własnego mieszkania a co najwyżej wynajmuje ,wtedy problem z wspólnym zamieszkaniem by zniknął
Wcale by nie zniknął bo zupełnie nie w tym rzecz. Sądzisz że zamieszkanie u kogoś to jest takie hop siup? Jak Wam nie wyjdzie to ona zostanie z ręką nocniku. Szukanie kolejnego mieszkania to problem, mieszkanie może być gorsze, a na pewno będzie droższe. Kobieta dwa razy się zastanowi czy opłaca się jej taki biznes.
A Ty wyskakujesz z takimi rozkminami po MIESIĄCU znajomości?! Przecież mało co się znacie. Daj sobie na wstrzymanie bo wyeliminujesz wszystkie normalne kobiety i zostaną Ci same desperatki.
Wiem że mało się znamy , można powiedziec że nic , bo raczej spotykanie się na kilka godzin 1razy (no może 2x) w tygodniu to raczej nie ma żadnej szansy aby się dobrze poznać i tak naprawdę to wychodzi jak zamieszka się razem.
Ale sądzę że każdy ma jakąś "wizję" przyszłości i jak ma wyglądać według niego związek ...
Myśle że jak komuś odpowiada np. spotykanie się 1-2 razu w tygodniu i traktuje to jako przyjemnie spędzony czas to raczej w przyszłości może się nic nie zmienić , bo traktuje to jako następne w tygodniu "zajęcie" , wciśniete pomiędzy innymi "zajęciami".
Wiesz to nie chodzi o to aby po miesiącu czy nawet po pół roku nagle zamieszkała u mnie , chodzi o samą chęć ...
Bo ja szukam kobiety która w przyszłości ze mną by zamieszkała i była ze mną w prawdziwym związku ...
Czy to tak dużo ???
Ale Ty masz oczekiwania jak z kosmosu.
W jednym temacie piszesz, że koboety za szybko uprawiają seks na spotkaniach, po czym Ty oczekujesz, że po miesiącu spotkań będziecie sobie wszystko robili razem.
Na to zwyczajnie trzeba czasu. Tych spotkań 1-2 x w tygodniu, żeby się poznać i zadecydować, że się chce więcej.
Bo ja szukam kobiety która w przyszłości ze mną by zamieszkała i była ze mną w prawdziwym związku ...
Czy to tak dużo ???
Ona po miesiącu jeszcze nie wie czy chce z Tobą być w prawdziwym związku. Co najwyżej może Ci powiedzieć jak ona rozumie związek i czy w ogóle bierze pod uwagę bycie w związku. Ale ona jeszcze na tym etapie nie wie czy to będzie związek z Tobą.
Nie jest prawdą że nie da się chociaż trochę poznać drugiej osoby bez wspólnego zamieszkania. Teraz macie randki, później będą weekendy, wspólne wakacje (ciesz się że ma tyle wolnego, a nie kręcisz nosem że w wakacje tłok i drogo), później pomieszkiwanie raz u niej raz u Ciebie i realnie po roku może zechce taki krok wykonać jak przeprowadzka.
Kaszpir007 napisał/a:Wiem że to zabrzmi egoistycznie , ale widać w moim przypadku lepsza by była kobieta która nie ma własnego mieszkania a co najwyżej wynajmuje ,wtedy problem z wspólnym zamieszkaniem by zniknął
Wcale by nie zniknął bo zupełnie nie w tym rzecz. Sądzisz że zamieszkanie u kogoś to jest takie hop siup? Jak Wam nie wyjdzie to ona zostanie z ręką nocniku. Szukanie kolejnego mieszkania to problem, mieszkanie może być gorsze, a na pewno będzie droższe. Kobieta dwa razy się zastanowi czy opłaca się jej taki biznes.
A Ty wyskakujesz z takimi rozkminami po MIESIĄCU znajomości?! Przecież mało co się znacie. Daj sobie na wstrzymanie bo wyeliminujesz wszystkie normalne kobiety i zostaną Ci same desperatki.
Masz rację ..
O tym nie pomyślałem. Od początku miałem własne mieszkanie , więc ten problem (wynajmu) mnie nie dotyczył , ale faktycznie trochę to inaczej wyglada z tego co piszesz
Myślałem że to będzie łatwiejsze
No dobra , czyli spokojnie i zobaczy sie co z tego będzie ...
Na razie jest dobrze i widzę jej "zaangażowanie" (sama pisze , dzwoni) więc "zainteresowanie" jest .
Mam porównanie z drugą znajomością i nie ma porównania.
Po miesiącu wspólne zamieszkanie? Odważny człowiek..Nie ma co
Jeśli wspólne mieszkanie już po 4 tygodniach, to seks rozumiem też jest przed upływem miesiąca.
A mówiłam, że dla mnie pójście do łóżka po kilku randkach to ekspresowe tempo to pisałeś, że długi będę czekała na księcia.
Wychodzi na to, że mam rację i nie ma się co spieszyć.
M!ri napisał/a:Kaszpir007 napisał/a:Wiem że to zabrzmi egoistycznie , ale widać w moim przypadku lepsza by była kobieta która nie ma własnego mieszkania a co najwyżej wynajmuje ,wtedy problem z wspólnym zamieszkaniem by zniknął
Wcale by nie zniknął bo zupełnie nie w tym rzecz. Sądzisz że zamieszkanie u kogoś to jest takie hop siup? Jak Wam nie wyjdzie to ona zostanie z ręką nocniku. Szukanie kolejnego mieszkania to problem, mieszkanie może być gorsze, a na pewno będzie droższe. Kobieta dwa razy się zastanowi czy opłaca się jej taki biznes.
A Ty wyskakujesz z takimi rozkminami po MIESIĄCU znajomości?! Przecież mało co się znacie. Daj sobie na wstrzymanie bo wyeliminujesz wszystkie normalne kobiety i zostaną Ci same desperatki.
Masz rację ..
O tym nie pomyślałem. Od początku miałem własne mieszkanie , więc ten problem (wynajmu) mnie nie dotyczył , ale faktycznie trochę to inaczej wyglada z tego co piszesz
Myślałem że to będzie łatwiejsze
No dobra , czyli spokojnie i zobaczy sie co z tego będzie ...
Na razie jest dobrze i widzę jej "zaangażowanie" (sama pisze , dzwoni) więc "zainteresowanie" jest .
Mam porównanie z drugą znajomością i nie ma porównania.
A Ty jesteś zainteresowany?
Bo z tych postów wynika, że weźmiesz jakąkolwiek byle chciała z Tobą zamieszkać i często się spotykała.
Ross Czy masz rację? Na pewno swój punkt widzenia..tylko czy on ma być uniwersalny?
Ale swoją drogą, to ciekawe, jeśli mamy porównywać chęć do uprawiania seksu(co niekoniecznie kończy się związkiem) z decyzją o wspólnym zamieszkaniu, gdzie raczej już chce się z tą osobą być..
Ross Czy masz rację? Na pewno swój punkt widzenia..tylko czy on ma być uniwersalny?
Ale swoją drogą, to ciekawe, jeśli mamy porównywać chęć do uprawiania seksu(co niekoniecznie kończy się związkiem) z decyzją o wspólnym zamieszkaniu, gdzie raczej już chce się z tą osobą być..
Jak uprawiam seks , to nie jest to tylko czynność, która uprawiam ,bo teraz chce mi się seksu, więc szukam kogoś, komu też się tylko seksu I robimy to razem, ale poza seksem NiC nas nie łączy.
Jak uprawiam seks, to logiczne, żechce oprócz tego te osobę poznać bliżej, pospotykac się, porozmawiać, pospedzac razem czas, a być może z tego przerodzi się związek. A może nie, jeśli po drodze wyjdzie, że jednak do siebie na przyklad nie pasujemy albo wyjdą w trakcie niefajne rzeczy.
A żeby iść z kimś do łóżka, trzeba go trochę poznać bo inaczej człowiek nie ma ochoty na seks.
Inaczej: mogłabym za godzinę umowiec się na sam seks z kimś z Tindera ale ja bym tak nie potrafiła, chyba, żebym się zmusiła tylko nie wiem po co.
A widzisz..
Jednak bardzo wiele osób nie potrzebuje nawet bardzo dobrze znać tej drugiej, aby iść z nią do łóżka, bo oddają się "jedynie" pożądaniu i przyjemności - nie muszą wszystkiego o sobie wiedzieć. Ale już chcąc ze sobą zamieszkać, zazwyczja są w związku, więć warto o sobie jednak więcej wiedzieć..
Zatem jest różnica i to kolosalna, między ochotą na seks a chęcią zamieszkania pod jednym dachem. Serio Ross, wszyscy znają tu Twoje podejśćie, ale nie musisz tego za każdym razem powtarzać ani na siłę pokazywać, że właśnie to podejście jest właściwe.
Seks a zamieszkanie razem...No nie, to są jakieś dwie odległe galaktyki..
A widzisz..
Jednak bardzo wiele osób nie potrzebuje nawet bardzo dobrze znać tej drugiej, aby iść z nią do łóżka, bo oddają się "jedynie" pożądaniu i przyjemności - nie muszą wszystkiego o sobie wiedzieć. Ale już chcąc ze sobą zamieszkać, zazwyczja są w związku, więć warto o sobie jednak więcej wiedzieć..
Zatem jest różnica i to kolosalna, między ochotą na seks a chęcią zamieszkania pod jednym dachem. Serio Ross, wszyscy znają tu Twoje podejśćie, ale nie musisz tego za każdym razem powtarzać ani na siłę pokazywać, że właśnie to podejście jest właściwe.
Seks a zamieszkanie razem...No nie, to są jakieś dwie odległe galaktyki..
Dla mnie nie tyle ważny jest sam seks, ale z kim go uprawiam. Dany mężczyzna się liczy, a nie sama czynność.
Co do seksu a zamieszkania razem, wiem, że są różne podejścia. Np mój dawny ex seks chciał uprawiać ale już mieszkać razem nie chciał. Jakoś tak się później czułam jakby to była relacja FWB, a nie związek. Ale jak pytałam to twierdził, że to jest na poważnie, tylko zamieszka chyba ze mną kiedyś w przyszłości, teraz nie.
M!ri napisał/a:Kaszpir007 napisał/a:Wiem że to zabrzmi egoistycznie , ale widać w moim przypadku lepsza by była kobieta która nie ma własnego mieszkania a co najwyżej wynajmuje ,wtedy problem z wspólnym zamieszkaniem by zniknął
Wcale by nie zniknął bo zupełnie nie w tym rzecz. Sądzisz że zamieszkanie u kogoś to jest takie hop siup? Jak Wam nie wyjdzie to ona zostanie z ręką nocniku. Szukanie kolejnego mieszkania to problem, mieszkanie może być gorsze, a na pewno będzie droższe. Kobieta dwa razy się zastanowi czy opłaca się jej taki biznes.
A Ty wyskakujesz z takimi rozkminami po MIESIĄCU znajomości?! Przecież mało co się znacie. Daj sobie na wstrzymanie bo wyeliminujesz wszystkie normalne kobiety i zostaną Ci same desperatki.
Wiem że mało się znamy , można powiedziec że nic , bo raczej spotykanie się na kilka godzin 1razy (no może 2x) w tygodniu to raczej nie ma żadnej szansy aby się dobrze poznać i tak naprawdę to wychodzi jak zamieszka się razem.
Ale sądzę że każdy ma jakąś "wizję" przyszłości i jak ma wyglądać według niego związek ...
Myśle że jak komuś odpowiada np. spotykanie się 1-2 razu w tygodniu i traktuje to jako przyjemnie spędzony czas to raczej w przyszłości może się nic nie zmienić , bo traktuje to jako następne w tygodniu "zajęcie" , wciśniete pomiędzy innymi "zajęciami".
Wiesz to nie chodzi o to aby po miesiącu czy nawet po pół roku nagle zamieszkała u mnie , chodzi o samą chęć ...
Bo ja szukam kobiety która w przyszłości ze mną by zamieszkała i była ze mną w prawdziwym związku ...
Czy to tak dużo ???
Niby nie dużo i dużo
Wspólne mieszkanie na co dzień w Twojej sytuacji wydaje się mniej realne, choć możliwe i Twoim w zasięgu
Powodzenie tego przedsięwzięcia jednak zawiera pewne Twoje życzenia,oczekiwania, że np będziesz czuł to co czujesz niemal zawsze i się nic nie zmieni, że to jest najsłuszniejsze
że zawsze będziesz wszystko akceptował,znosił,tolerował u drugiej osoby.
Nie pędź tak zdążysz ,a jak się przekonałeś nie masz nikogo na własność oprócz siebie.
Były 4 randki , jutro ma być piąta.
Dla mnie jak na ponad miesiąc znajomości to trochę mało
Wiem , wiem początki , tylko boję się że moje oczekiwania a oczekiwania drugiej strony są zupełnie inne
Mi marzyło się aby bylo jak kiedyś , czyli mieć kobietę z którą mogę zrobić obiad , porozmawiac na żywo , przytulić się , wyjść na spacer , zająć sie ogrodem , obejrzeć razem film , patrzyć na nia jak śpi i itd.
Czyli aby spedzać razem cały wolny czas ...
Czyli tak jak poprzednio. Mieć lepsze i gorsze chwile , być w normalnym związku ...Bo spotykanie się z kimś 1-2 razy w tygodniu jak każdy jest w dobrym humorze ciężko nazwac związkiem
Tyle że już kiedyś rozmawialiśmy i raczej nie chce się przeprowadzać , mówiła że może kiedyś weekendy u mnie byśmy spedzali
Co do wspólnego urlopu to ze względu na to że jest nauczycielką to też mogla by jechać w ściśle określonym czasie , raczej w terminach w których nigdy nie jeździłem ze wzgledu na najdroższe ceny i największy tłum
Wiem że to zabrzmi egoistycznie , ale widać w moim przypadku lepsza by była kobieta która nie ma własnego mieszkania a co najwyżej wynajmuje ,wtedy problem z wspólnym zamieszkaniem by zniknął
Bo chyba jak druga strona będzie miała własne mieszkanie/dom to raczej szansy na wspólne zamieszkanie nie ma ...
Wiem że to może głupio zabrzmi ale nie wiem czy nie zakończyć tego związku.
Kobieta mi sie podoba , fajnie rozmawia , ale szczerze mówiąc nie wiem czy tego szukam , bo kogoś z kimś co jakis się spotkam i pogadamy sobie to nie zależy mi na tym ...Nie wiem czy nie szukać dalej , takiej co w przyszłosci zamieszkała by ze mną i bylby to normalny związek a nie nie wiem co ..
To powinna być przestroga dla każdej młodej kobiety, która wpadnie na pomysł wiązania się ze starszym facetem i zamieszkania w nie w swoim domu. Lekko podstarzały, z nadwagą rozwodnik pod 50, zaczyna się łapanka. Byle jak, byle z kim, seks uprawia nawet z ciężarną (nie swoją!) ważne, aby szybko zastąpić żonę, bo w domu kobieta zawsze zrobi atmosferę, ugotuje, posprząta, spędzi czas (autor jak emeryt chce całego!), poogląda razem film - będzie przyjaciółką i rozrywką, będzie można z nią uprawiać regularnie seks. Dojrzałych i poukładanych kobiet taki układ nie interesuje, facet musi im w czymś zaimponować, mieć coś interesującego do zaoferowania. Autor to przeczuwa, zatem zaczyna się myślenie, jak tu ściągnąć na wygwizdajewo taką, którą z powodów ekonomicznych uzależni od siebie. Czyta się to i zbiera na wymioty, po prostu.
bagienni_k napisał/a:Po miesiącu wspólne zamieszkanie? Odważny człowiek..Nie ma co
Jeśli wspólne mieszkanie już po 4 tygodniach, to seks rozumiem też jest przed upływem miesiąca.
A mówiłam, że dla mnie pójście do łóżka po kilku randkach to ekspresowe tempo to pisałeś, że długi będę czekała na księcia.
Wychodzi na to, że mam rację i nie ma się co spieszyć.
Kobieto w ubiegłym roku miałem cały rok "przerwę" od sexu i musiałem sam sobie radzić.
W tym roku też jakiś sex maratonów nie miałem , choć i tak był sporo lepszy od poprzedniego
Wiec naprawdę nie każdemu sex chodzi po głowie , co nie znaczy że nie lubię , baaaaardzo lubię i mam spore potrzeby , ale najpierw muszę poczuć porządzenie i uczucie do drugiej osoby.
Dlatego na dziwki nie chodzę i nie umawia się na sex , bo zapewne by nic z tego nie wyszlo ..
A Ty jesteś zainteresowany?
Bo z tych postów wynika, że weźmiesz jakąkolwiek byle chciała z Tobą zamieszkać i często się spotykała.
Jakbym się zakochał i było by nam dobrze to czemu nie ...
Ale najpierw musi być to "coś" miedzy nami ...
Niby nie dużo i dużo
Wspólne mieszkanie na co dzień w Twojej sytuacji wydaje się mniej realne, choć możliwe i Twoim w zasięgu
Powodzenie tego przedsięwzięcia jednak zawiera pewne Twoje życzenia,oczekiwania, że np będziesz czuł to co czujesz niemal zawsze i się nic nie zmieni, że to jest najsłuszniejsze
że zawsze będziesz wszystko akceptował,znosił,tolerował u drugiej osoby.Nie pędź tak zdążysz ,a jak się przekonałeś nie masz nikogo na własność oprócz siebie.
Mam doświadczenie z tego roku że wspólne zamieszkanie bardzo szybko odsłoniło maskę mojej byłem partnerki. Jak spotykalismy sie tylko co kilka dni czy tylko na noc to tego nie było i dobrze sie maskowała.
Ale jak zamieszkała u mnie to szybko pokazała prawdziwe oblicze i szybko różowe okulary odpadły ..
Co do sexu. Jakby druga strona chciała i było by porządanie i uczucie to czemu nie , bardzo lubię ale musi to byc ktoś na kimś mi zależy i są jakieś uczucia i ... pożądanie , bo bez tego nic by nie było.
Sypialni mam kilka i naprawdę wspólne zamieszkanie nie oznacza że musiałby ze mną w łóżku spać , choć oczywiście jakby coś nas łączyło to bym nie protestował
Mam doświadczenie z tego roku że wspólne zamieszkanie bardzo szybko odsłoniło maskę mojej byłem partnerki. Jak spotykalismy sie tylko co kilka dni czy tylko na noc to tego nie było i dobrze sie maskowała.
Ale jak zamieszkała u mnie to szybko pokazała prawdziwe oblicze i szybko różowe okulary odpadły ..
Tylko że widzisz. Ona u Ciebie tak szybko zamieszkała bo nie była do końca normalna. Normalna kobieta nie poszłaby na to.
No i koniec znajomości ...
Było 7 randek każde po prawie 3 godziny , świetnie się rozmawiało na każde tematy.
Tyle że ja nazywałem to randki , ona spotkania. Ja od chyba chyba 4 randki zacząłem ją przytulać , a nawet na pożegnianie był całus w policzek.
Mówiłem że stęskniłem się , że tęsknie. Z jej strony NIC.
Żadnej czułości , nic. Jak chciałem pocałować w usta chyba na 6 randce to odwróciła twarz abym pocalował w policzek.
Dziś nie wytrzymałem i napsiałem o moich spostrzeżeniach i czy traktuje to jako spotkania towarzyskie czy inaczej i dowiedziałem się że nic do mnie nie czuje i że myślała że pojawi się "coś" po którejś "randce".
Ja wyczuwałem że coś nie tak jest wcześniej , ale sądziłem że jak ciagle się umawiamy to ma jakiś sens , tym bardziej od razu jej mówiłem że znajomosć towarzyska mnie nie intersuje.
Niestety rozmowa z nią uświadomiła mi że jedynym zainteresowanym u którego zaczęła kiełkować już miłość bylem ja , a ona NIC nie poczuła do mnie.
Dosłownie NIC.
Czego załuję ?
Żałuję , bo rozmawiałem z 2 kobietami , ale znów moja uczciwość dały się we znaki bo odmówiłem randki tamtej kobiecie mówiac co jest powodem.
A teraz widzę że głupi byłem i ponownie moja uczciwość i moje "podejscie" dalo mi kopa w d... i być moze straciłem fajną kobietę.
No cóż wracam na portale. Miałem nadzieję że juz nie będę musiał
Ale widzę że nie można mieć żadnego "kręgosłupa moralnego" , bo ci co mają zostają ... samotni
Tylko że ja tak nie potrafię
Kaszpir, nie wiadomo, jakby było,gdybyś pociagnął dwie sroki za ogon...i ile czasu dałbyś tak radę? Nie wyrzucaj sobie,że dokonałeś wyboru. Postąpiłeś uczciwie, i zapisz to sobie na twardym dysku. Rozterki typu "byłem w porządku i dostałem po dupie" nikogo tu nie ruszają, bo każdy tu stara się być w porzadku,i co wiecej- oczekuje tego od innych.
Kaszpir, nie wiadomo, jakby było,gdybyś pociagnął dwie sroki za ogon...i ile czasu dałbyś tak radę? Nie wyrzucaj sobie,że dokonałeś wyboru. Postąpiłeś uczciwie, i zapisz to sobie na twardym dysku. Rozterki typu "byłem w porządku i dostałem po dupie" nikogo tu nie ruszają, bo każdy tu stara się być w porzadku,i co wiecej- oczekuje tego od innych.
Wiesz nie do końca, bo myślę że jak po kilku spotkaniach nic się nie czuje to się mówi szczerze że nic z tego raczej nie będzie . Gdybym to wcześniej wiedział po prostu zakończyłbym znajomośc nr.1 i zajął sie tylko znajomością nr.2
A tak naprawdę straciłem 1,5 miesiąca ...
Niestety mają racje że rozmawianie tylko z jedną kobieta to błąd i sądzę ze olbrzymia ilość kobiet rozmawia z wieloma facetami ...
Tym bardziej że kobiety mają dużo więcej odpowiedzi i chętnych.
Ja na portalu miałem 2 zainteresowane i z tych 2 zrobiło sie zero ..
adela 07 napisał/a:Kaszpir, nie wiadomo, jakby było,gdybyś pociagnął dwie sroki za ogon...i ile czasu dałbyś tak radę? Nie wyrzucaj sobie,że dokonałeś wyboru. Postąpiłeś uczciwie, i zapisz to sobie na twardym dysku. Rozterki typu "byłem w porządku i dostałem po dupie" nikogo tu nie ruszają, bo każdy tu stara się być w porzadku,i co wiecej- oczekuje tego od innych.
Wiesz nie do końca, bo myślę że jak po kilku spotkaniach nic się nie czuje to się mówi szczerze że nic z tego raczej nie będzie . Gdybym to wcześniej wiedział po prostu zakończyłbym znajomośc nr.1 i zajął sie tylko znajomością nr.2
A tak naprawdę straciłem 1,5 miesiąca ...
Niestety mają racje że rozmawianie tylko z jedną kobieta to błąd i sądzę ze olbrzymia ilość kobiet rozmawia z wieloma facetami ...
Tym bardziej że kobiety mają dużo więcej odpowiedzi i chętnych.
Ja na portalu miałem 2 zainteresowane i z tych 2 zrobiło sie zero ..
Ale to było kilka spotkań... może nie była pewna, może myślała, że się rozkręci? Trochę ją rozumiem, bo sama ostatnio miałam podobnie. Chciałam wiedzieć, czy nie odrzucam faceta pochopnie. Nawet zainicjowałam łózko, żeby sprawdzić, czy coś w sercu nie drgnie. Wyszło, że nie, więc powiedziałam, jak jest, i że go lubię, ale nie kroi się nic dalej. Na szczęście facet nie płakał potem, że go wykorzystałam. Zostalismy w relacji koleżeńskiej.
adela 07 napisał/a:Kaszpir, nie wiadomo, jakby było,gdybyś pociagnął dwie sroki za ogon...i ile czasu dałbyś tak radę? Nie wyrzucaj sobie,że dokonałeś wyboru. Postąpiłeś uczciwie, i zapisz to sobie na twardym dysku. Rozterki typu "byłem w porządku i dostałem po dupie" nikogo tu nie ruszają, bo każdy tu stara się być w porzadku,i co wiecej- oczekuje tego od innych.
Wiesz nie do końca, bo myślę że jak po kilku spotkaniach nic się nie czuje to się mówi szczerze że nic z tego raczej nie będzie (...)
A Ty, co do niej czułeś po tych kilku spotkaniach?
No i koniec znajomości ...
Było 7 randek każde po prawie 3 godziny , świetnie się rozmawiało na każde tematy.
Tyle że ja nazywałem to randki , ona spotkania. Ja od chyba chyba 4 randki zacząłem ją przytulać , a nawet na pożegnianie był całus w policzek.
Mówiłem że stęskniłem się , że tęsknie. Z jej strony NIC.
Żadnej czułości , nic. Jak chciałem pocałować w usta chyba na 6 randce to odwróciła twarz abym pocalował w policzek.Dziś nie wytrzymałem i napsiałem o moich spostrzeżeniach i czy traktuje to jako spotkania towarzyskie czy inaczej i dowiedziałem się że nic do mnie nie czuje i że myślała że pojawi się "coś" po którejś "randce".
Ja wyczuwałem że coś nie tak jest wcześniej , ale sądziłem że jak ciagle się umawiamy to ma jakiś sens , tym bardziej od razu jej mówiłem że znajomosć towarzyska mnie nie intersuje.
Niestety rozmowa z nią uświadomiła mi że jedynym zainteresowanym u którego zaczęła kiełkować już miłość bylem ja , a ona NIC nie poczuła do mnie.
Dosłownie NIC.Czego załuję ?
Żałuję , bo rozmawiałem z 2 kobietami , ale znów moja uczciwość dały się we znaki bo odmówiłem randki tamtej kobiecie mówiac co jest powodem.
A teraz widzę że głupi byłem i ponownie moja uczciwość i moje "podejscie" dalo mi kopa w d... i być moze straciłem fajną kobietę.No cóż wracam na portale. Miałem nadzieję że juz nie będę musiał
Ale widzę że nie można mieć żadnego "kręgosłupa moralnego" , bo ci co mają zostają ... samotni
Tylko że ja tak nie potrafię
Przeczytałam wiele Twoich postów i w Twoim wątku, i wielu innych i doszłam do wniosku, że ciężko Ci będzie, szczególnie że szukasz na portalach, a tam jak w ruskiej roletce.
Niektórzy mają szczęście, ale większość przechodzi przez istna drogę krzyżową.
Robisz bardzo fajne wrażenie, jednak masz chyba pewne wady. Jesteś za szczery i za bardzo wylewny. Wszystko też traktujesz zbyt poważnie i odbierasz bardzo osobiście.
Masz po prostu niedzisiejsze nastawienie do tego wszystkiego.
Grozi Ci więc, że szybko się wypalisz i być może wpadniesz jeszcze w jakieś kompleksy.
Jeśli nie wypracujesz w sobie umiejętności dystansowania się do tych znajomości, to szybko poczujesz się umordowany tymi znajomościami i stracisz nadzieję na ułożenie sobie życia osobistego.
Był tu całkiem niedawno wątek założony przez młodego faceta, który pisał, że na samą myśl o kolejnym spotkaniu w realu miał odruch wymiotny i całe spektrum objawów alergicznych. Chodził na te randki jak do kamieniołomów, jak niewolnik i kompletnie nie wierzył w powodzenie całej akcji.
Bo ileż można szukać i ileż razy można przeżywać kolejne porażki?
Już jedna porażkę człowiek bardzo przeżywa, dwie porażki strasznie, a co dopiero, jeśli człowiek non stop trafia na niewypał?
Troszkę za dużo tych gorzkich i nieprzyjemnych wrażeń.
Tak więc postaraj się bardziej wyluzować i pojmij, że na tych portalach obowiązuje raczej wolna amerykanka.
Czasem niestety tak właśnie jest, że gdy człowiek trafia między wrony musi krakac, jak i one, bo inaczej człowieka zadziobia.
Kaszpir007 napisał/a:adela 07 napisał/a:Kaszpir, nie wiadomo, jakby było,gdybyś pociagnął dwie sroki za ogon...i ile czasu dałbyś tak radę? Nie wyrzucaj sobie,że dokonałeś wyboru. Postąpiłeś uczciwie, i zapisz to sobie na twardym dysku. Rozterki typu "byłem w porządku i dostałem po dupie" nikogo tu nie ruszają, bo każdy tu stara się być w porzadku,i co wiecej- oczekuje tego od innych.
Wiesz nie do końca, bo myślę że jak po kilku spotkaniach nic się nie czuje to się mówi szczerze że nic z tego raczej nie będzie (...)
A Ty, co do niej czułeś po tych kilku spotkaniach?
Jeśli zaczynam ja przytulać, mówię że się stęskniłem i chciałem pocałować w usta to widać że nie traktowałem jej jako koleżankę. Tym bardziej że 2 spotkania wstecz mówiłem czego szukam i na jakim związku mi zależy i wyglądało że na tym samym . Więc może i dobrze ze zapytałem bo widzę że była to strata czasu i nauczka że jak po 2,3 spotkaniu nie będę czuł z jej strony zaangażowania to trzeba dać sobie spokój. Bo nic z tego nie będzie
Kaszpir007 napisał/a:adela 07 napisał/a:Kaszpir, nie wiadomo, jakby było,gdybyś pociagnął dwie sroki za ogon...i ile czasu dałbyś tak radę? Nie wyrzucaj sobie,że dokonałeś wyboru. Postąpiłeś uczciwie, i zapisz to sobie na twardym dysku. Rozterki typu "byłem w porządku i dostałem po dupie" nikogo tu nie ruszają, bo każdy tu stara się być w porzadku,i co wiecej- oczekuje tego od innych.
Wiesz nie do końca, bo myślę że jak po kilku spotkaniach nic się nie czuje to się mówi szczerze że nic z tego raczej nie będzie (...)
A Ty, co do niej czułeś po tych kilku spotkaniach?
Wiesz jeśli zaczynam po którymś spotkaniu (niech bedzie spotkanie) ją przytulać na początku i na końcu , jak patrzę w jej oczy , jak na którymś spotkaniu sie do niej przytuliłem jak ją pocałowałem 2 razy a raz chciałem w usta i mówię jej że stęskniłem się za nią to zobaczy że "coś" zaczęło się dziać , bo na 1-2 spotkaniu "tego nie miałem".
Inne rzeczy "hamowałem" w sobie , bo nie widziałem żadnej reakcji ani żadnego zaangażowania drugiej strony.
Myślałem że faktycznie na pierwszej może nic nie być , ale na trzeciej juz coś "powino się dziać" . Nie mówię o jakimś sexie nic takiego ...
Ale też wiem że jak pojawi się u mnie iskra i to samo z drugiej strony to jestem mieszanką wybuchową ...
W tym roku na pierwszej randce chciałem uprawiać sex !!! . Dla mnie to szok , bo takiego czegoś NIGDY nie miałem i zanim pójdę z kobietą to musi pojawić się uczucie i pożądania , bez uczucia i pożądania wiem że do niczego by nie doszło.
Na drugiej randce był już sex a kobieta jak mi mówiła miała caly czas mokro jak ją dotykałem a ja mógłbym uprawiać sex z nią kilka razy (co też bylo . Czasami aż bylo pytanie czy VIagrę biorę
Ale takie coś raz doświadczyłem w swoim życiu. I jak szybko przyszlo to szybko zniknęło (chyba 3mc).
Więc wiem co to zauroczenie , tyle że to bardzo niebezpieczny stan
Wiem że uczucie u mnie teraz kwitło , moze nie było fajerwerków ale widziałem że pojawiło się uczucie i gdyby było odwzajemnione to było by super..
Niektórzy mają szczęście, ale większość przechodzi przez istna drogę krzyżową.
Robisz bardzo fajne wrażenie, jednak masz chyba pewne wady. Jesteś za szczery i za bardzo wylewny. Wszystko też traktujesz zbyt poważnie i odbierasz bardzo osobiście.
Masz po prostu niedzisiejsze nastawienie do tego wszystkiego.
Grozi Ci więc, że szybko się wypalisz i być może wpadniesz jeszcze w jakieś kompleksy.
Jeśli nie wypracujesz w sobie umiejętności dystansowania się do tych znajomości, to szybko poczujesz się umordowany tymi znajomościami i stracisz nadzieję na ułożenie sobie życia osobistego.
Był tu całkiem niedawno wątek założony przez młodego faceta, który pisał, że na samą myśl o kolejnym spotkaniu w realu miał odruch wymiotny i całe spektrum objawów alergicznych. Chodził na te randki jak do kamieniołomów, jak niewolnik i kompletnie nie wierzył w powodzenie całej akcji.
Bo ileż można szukać i ileż razy można przeżywać kolejne porażki?
Już jedna porażkę człowiek bardzo przeżywa, dwie porażki strasznie, a co dopiero, jeśli człowiek non stop trafia na niewypał
No niestety ??? rodzice wpoili mi pewne zasady które powinny być standardem a nie są.
Masz racje , takie mam "wady" . Najgorsze że to są tak naprawdę zalety a w dzisiejszym świecie to wady ..
Wiesz ja sie chyba już wypaliłem.
Było kilka randek z kiloma kobietami , wszystkie kończyły się sukcesem i z każdą rozmawialiśmy z 2-3 godziny , wiec nie było nigdy niezręcznej ciszy ..
Ale potem następowało ochlodzenie i do następnych nie dochodzilo.
Wyjątek był z jedną kobietą , tam były 2 randki.
Więc tak pewne porażki. Bo jak widzę że świetnie sie rozmawia na randce to raczej człowiek myśli że bedą następne , tym bardziej że każde chcialy następnych ...
Wiem że jednej kobiecie sie mocno spodobałem , ale niestety ona mi zupełnie się nie spodobała i ja nie chciałem się ponownie spotkać.
Czy się wypaliłem , chyba tak.
Mialem w tym roku zauroczenie (domyślam się co bylo powodem i "paliwem" tego) dzięki któremu kilka miesięcy w moim życiu było cudowne i minęły mi jak jeden dzień.
Ale po zakończeniu zauroczenia obudziełem się na kacu i nie widzialem czemu w tym związku jestem i dlaczego . Co robię z kobietą która jest calkowitym przeciwieństwem mnie i z którą niema ani jednego podobnieństwa ani jednej cechy wspólnej.
ulle napisał/a:Niektórzy mają szczęście, ale większość przechodzi przez istna drogę krzyżową.
Robisz bardzo fajne wrażenie, jednak masz chyba pewne wady. Jesteś za szczery i za bardzo wylewny. Wszystko też traktujesz zbyt poważnie i odbierasz bardzo osobiście.
Masz po prostu niedzisiejsze nastawienie do tego wszystkiego.
Grozi Ci więc, że szybko się wypalisz i być może wpadniesz jeszcze w jakieś kompleksy.
Jeśli nie wypracujesz w sobie umiejętności dystansowania się do tych znajomości, to szybko poczujesz się umordowany tymi znajomościami i stracisz nadzieję na ułożenie sobie życia osobistego.
Był tu całkiem niedawno wątek założony przez młodego faceta, który pisał, że na samą myśl o kolejnym spotkaniu w realu miał odruch wymiotny i całe spektrum objawów alergicznych. Chodził na te randki jak do kamieniołomów, jak niewolnik i kompletnie nie wierzył w powodzenie całej akcji.
Bo ileż można szukać i ileż razy można przeżywać kolejne porażki?
Już jedna porażkę człowiek bardzo przeżywa, dwie porażki strasznie, a co dopiero, jeśli człowiek non stop trafia na niewypałNo niestety ??? rodzice wpoili mi pewne zasady które powinny być standardem a nie są.
Masz racje , takie mam "wady" . Najgorsze że to są tak naprawdę zalety a w dzisiejszym świecie to wady ..
Wiesz ja sie chyba już wypaliłem.
Było kilka randek z kiloma kobietami , wszystkie kończyły się sukcesem i z każdą rozmawialiśmy z 2-3 godziny , wiec nie było nigdy niezręcznej ciszy ..
Ale potem następowało ochlodzenie i do następnych nie dochodzilo.
Wyjątek był z jedną kobietą , tam były 2 randki.Więc tak pewne porażki. Bo jak widzę że świetnie sie rozmawia na randce to raczej człowiek myśli że bedą następne , tym bardziej że każde chcialy następnych ...
Wiem że jednej kobiecie sie mocno spodobałem , ale niestety ona mi zupełnie się nie spodobała i ja nie chciałem się ponownie spotkać.
Czy się wypaliłem , chyba tak.
Mialem w tym roku zauroczenie (domyślam się co bylo powodem i "paliwem" tego) dzięki któremu kilka miesięcy w moim życiu było cudowne i minęły mi jak jeden dzień.
Ale po zakończeniu zauroczenia obudziełem się na kacu i nie widzialem czemu w tym związku jestem i dlaczego . Co robię z kobietą która jest calkowitym przeciwieństwem mnie i z którą niema ani jednego podobnieństwa ani jednej cechy wspólnej.
Bo do tej pory w tych sprawach żyłeś, jakby w oderwaniu od rzeczywistości, żyłeś w jakiejś bańce. Kilkanaście lat dobrego małżeństwa tak wdrukowało Ci się w głowę, że dla Ciebie inna rzeczywistość nie istniała.
Miałeś przecież zestarzeć się przy swojej żonie, nie było żadnych sygnałów, że oto cały Twój świat nagle się skończy.
Rzucono Cię jednak na głęboką wodę i w wieku prawie pięćdziesieciu lat zmuszono do nauki życia od początku, zaczynania wszystkiego od nowa i od zera.
Nie wyobrażasz sobie innego życia życia niż z kimś w związku. Trudno się temu dziwić. Ciągle jesteś młodym mężczyzną i masz dużo wspaniałych rzeczy do zaoferowania jakiejś kobiecie.
Goni Cię też czas i słusznie, bo kobiety znacznie szybciej rezygnują z planów życia w związku, głównie dotyczy to pan 50+ wiele kobiet odnajduje sens i radość życia przy wnukach, wola mieć jedną czy dwie bliższe koleżanki do pogaduszek i z roku na rok coraz słabsze libido. Kobiety robią się wygodne, wola dbać o siebie niż o jakiegoś chłopa i przede wszystkim żyją wnukami. Ty byłbyś przyszywanym dziadkiem, więc w ogóle nie byłoby miejsca dla Ciebie.
Nie wiadomo, jak długo będą trwały Twoje poszukiwania, rok, dwa a może kilka lat?
Znam środowisko bardzo bogatych ludzi, milionerów i wyobraź sobie jakie tam odchodzą akcje. Jeden ma 50 milionów, wypasiona chałupę, teraz podchodzi pod siedemdziesiątkę i mówi do wszystkich kolegów " kobietę, kobietę mi dajcie" dali mu jedna Ukrainkę, posiedziala u niego kilka miesięcy obsypał ja złotem od stóp do głów, nosił na rękach, a ona któregoś dnia okradła go i uciekła. Ukradła mu półtora miliona, dla niego to były tylko drobne, więc nie rozpaczał, płakał jednak za nią, bo myślał, że ma kobietę na stare lata.
Mój były facet, też milioner i siedzi sam jak kolek w płocie i też płacze, żeby dali mu kobietę.
Tymczasem starszych i chętnych kobiet które chciałaby związać się z facetem jest jak na lekarstwo. Większość żyje przy rodzinie syna lub córki odnajdując wielkie szczęście w opiekowaniu się wnukami. Przy wnukach żaden facet nie ma szans.
Pisze o tym na wypadek, gdyby Twoje poszukiwania rozciagnelyby Ci się w czasie, to żebyś wiedział, iż potem będzie jeszcze trudniej.
Kaszmir, wszystko się zmieniło.
A ciekawe czy istnieją jeszcze biura matrymonialne? Takie klasyczne chyba już nie, ale może funkcjonują w przestrzeni internetowej? Może coś takiego byłoby lepsze od tech apek randkowych?
Może oferty takich biur są bardziej na poziomie, bo tam trzeba jednak zapłacić, więc byle flądra nie poleci do takiego biura, żeby płacić spore pieniądze, tylko prędzej zakwitnie na tych darmowych albo tanich?
Do biur matrymonialnych zazwyczaj zgłaszali się ludzie, który naprawdę szukali kogoś na poważne, a ponieważ płacono tam całkiem sporo, toteż ludność też była bardziej wyselekcjonowana.
Nie wiem jak jest dzisiaj.
No i koniec znajomości ...
Było 7 randek każde po prawie 3 godziny , świetnie się rozmawiało na każde tematy.
Tyle że ja nazywałem to randki , ona spotkania. Ja od chyba chyba 4 randki zacząłem ją przytulać , a nawet na pożegnianie był całus w policzek.
Mówiłem że stęskniłem się , że tęsknie. Z jej strony NIC.
Żadnej czułości , nic. Jak chciałem pocałować w usta chyba na 6 randce to odwróciła twarz abym pocalował w policzek.Dziś nie wytrzymałem i napsiałem o moich spostrzeżeniach i czy traktuje to jako spotkania towarzyskie czy inaczej i dowiedziałem się że nic do mnie nie czuje i że myślała że pojawi się "coś" po którejś "randce".
Ja wyczuwałem że coś nie tak jest wcześniej , ale sądziłem że jak ciagle się umawiamy to ma jakiś sens , tym bardziej od razu jej mówiłem że znajomosć towarzyska mnie nie intersuje.
Niestety rozmowa z nią uświadomiła mi że jedynym zainteresowanym u którego zaczęła kiełkować już miłość bylem ja , a ona NIC nie poczuła do mnie.
Dosłownie NIC.Czego załuję ?
Żałuję , bo rozmawiałem z 2 kobietami , ale znów moja uczciwość dały się we znaki bo odmówiłem randki tamtej kobiecie mówiac co jest powodem.
A teraz widzę że głupi byłem i ponownie moja uczciwość i moje "podejscie" dalo mi kopa w d... i być moze straciłem fajną kobietę.No cóż wracam na portale. Miałem nadzieję że juz nie będę musiał
Ale widzę że nie można mieć żadnego "kręgosłupa moralnego" , bo ci co mają zostają ... samotni
Tylko że ja tak nie potrafię
Kaszpir,naprawdę mi przykro że nie wypaliło. Fakt, uczciwi dostają dzis po dupie,ale jednak 7 spotkań to zdecydowanie etap w którym się nie gra na dwa fronty; to babka postępowała nieuczciwie,nie wiem na co miała nadzieję. U mnie w pewnym momencie (też babka z portalu, 10 lat młodszą ode mnie) też myślałem że może chemia z czasem się pojawi,ale się nie pojawiła. Były trzy spotkania, był seks,ale nie zaiskrzyło z mojej strony. Do tego rozmawialiśmy często przez telefon,pisaliśmy przez komunikator. Po miesiącu już nawet moja kumpela była zdania że nic z tego nie bedzie; zakończyłem to żeby dać jej szanse na szybkie poznanie kogoś innego... a najgorsze że czułem że wolę być sam niż to ciągnąć. Miałem chyba depresję, po dwóch bezowocnych spotkaniach z portalu i trzecim zakończonym na etapie mailowym poszedłem do lekarki żeby przepisała mi jakieś prochy. I co ciekawe: dała mi radę odnośnie dystansu. Rada brzmiala: "Miej wyjebane,a będzie Ci dane". I... w sumie pomogło.
.
.
Ale jedyną winą tej kobiety było to, że nie zakończyła tego po 2 randce.
Bo naprawdę jak wtedy nie iskrzy to trzeba sobie podziękować i to jest uczciwe.
Albo nawet po pierwszej.
Nie wiem dlaczego masz taki opór by to przyjąć do wiadomości.
No i to, że Ty mowisz, że jesteś uczciwy, wierny to nie obraź się tylko słowa dla tych kobiet.
Byłeś taki wobec żony, bo ją kochałeś.
A te kobiety do których to mowisz myślisz że nie słyszały tego od swoich byłych partnerów mężów?
One też mają swoje doświadczenia i nie chcą popełnić błędu, więc wolą się wycofać.
Daj kobiecie prawo do wycofania się.
I sobie też.
.
Ela210 napisał/a:Ale jedyną winą tej kobiety było to, że nie zakończyła tego po 2 randce.
Bo naprawdę jak wtedy nie iskrzy to trzeba sobie podziękować i to jest uczciwe.
Albo nawet po pierwszej.
Nie wiem dlaczego masz taki opór by to przyjąć do wiadomości..Ale ja nie mam żadnego oporu. Powiem szczerze że wolałbym aby na 2-3-4 spotkaniu powiedziała że nic do mnie nie czuje i nic z tego nie będzie.
Byłbym jej wdzięczny za to , bo wtedy mógłbym spokojnie zająć się drugą znajomością i bez żadnych oporów i zahamowań pójść na 1 spotkanie z nią.A tak odmówiłem drugiej kobiecie bo myślałem że jak jest tyle spotkań to jednak chce być ze mną i coś do mnie czuje.
Gdybym wczoraj nie zapytał to dalej bym chodził na te spotkania bez świadomości że i tak nic z tego nie wyniknie.Poczułem się jak "czasoumilacz" z którym można miło spędzić czas , porozmawiać o wszystkim i itd.
Mam nauczkę na przyszłosć że będę robił tak jak reszta , czyli kręgosłup moralny i uczciwość chowam do szafy i spotykam się na żywo z tyloma kobietami ile się uda i nie mam żadnych zahamowań.
Jak się okaże że nie ma iskier to będę wygaszał znajomości a tak zmarnowałem czas i szansę u drugiej kobiety ..
Ale tu nie chodzi o czasoumilacz. Po prostu Ty po kilku spotkaniach wiesz, a ona się jeszcze zastanawiała. A że zacząłeś dociskać, to wolała odpuścić niż próbować.
Mało która kobieta po 2 spotkaniach powie Ci, ze to to. A nawet jeśli Ci powie, to nic nie wyklucza tego, że po miesiącu stwierdzi, że jednak nie i sie sypnie i tak. Życie.
Nie nadajesz się na randki z neta z takim podejściem, że od razu trzeba sie zakochać i wiedzieć. A ona podchodziła rozsądnie, bo to normalne, że po kilku spotkaniach się jeszcze nie wie.
Mam nauczkę na przyszłosć że będę robił tak jak reszta , czyli kręgosłup moralny i uczciwość chowam do szafy i spotykam się na żywo z tyloma kobietami ile się uda i nie mam żadnych zahamowań.
Jak się okaże że nie ma iskier to będę wygaszał znajomości a tak zmarnowałem czas i szansę u drugiej kobiety ..
Tak tak obraź się i zrób sobie samemu i wszystkim kobietom na złość bądź złym chłopcem
Atrakcji czeka Ciebie wiele a przyciągniesz takie typy toksyczne, że tamta kobieta,która u Ciebie zamieszkała to wyda Ci się grzeczną pensjonarką.Z resztą tak z premedytacją niby świadomie to mało prawdopodobne żebyś się nagle i szybko aż tak gruntownie zmienił deklarując to co teraz
"że będę robił tak jak reszta"
Takiego wyboru możesz dokonać ale wyjdzie z Ciebie i tak jaki jesteś wtedy znowu będziesz płakał
niestety są cwańsze i sprytniejsze egzemplarze wyczuwające farbowanego badboya na kilometr
Ale tu nie chodzi o czasoumilacz. Po prostu Ty po kilku spotkaniach wiesz, a ona się jeszcze zastanawiała. A że zacząłeś dociskać, to wolała odpuścić niż próbować.
Mało która kobieta po 2 spotkaniach powie Ci, ze to to. A nawet jeśli Ci powie, to nic nie wyklucza tego, że po miesiącu stwierdzi, że jednak nie i sie sypnie i tak. Życie.
Nie nadajesz się na randki z neta z takim podejściem, że od razu trzeba sie zakochać i wiedzieć. A ona podchodziła rozsądnie, bo to normalne, że po kilku spotkaniach się jeszcze nie wie.
Tak , tak ....
Bylo 7 spotkań , każde po 2-3 godziny.
Jeśli w tym czasie zupełnie NIC do mnie nie poczuła to szansa że by się pojawiło jest delikatnie mówiąc małe ...
Wystarczy poczytać i jak nie ma tego "czegoś" na samym początku gdy jest największe "zainteresowanie" i największa szansa właśnie na tą chemią i zaiskrzenie to potem to już się baaaaaardzo żadko pojawia ...
Szkoda czasu na nierokujące znajomości , taka jest niestety prawda.
Tak tak obraź się i zrób sobie samemu i wszystkim kobietom na złość bądź złym chłopcem
Atrakcji czeka Ciebie wiele a przyciągniesz takie typy toksyczne, że tamta kobieta,która u Ciebie zamieszkała to wyda Ci się grzeczną pensjonarką.Z resztą tak z premedytacją niby świadomie to mało prawdopodobne żebyś się nagle i szybko aż tak gruntownie zmienił deklarując to co teraz
"że będę robił tak jak reszta"
Takiego wyboru możesz dokonać ale wyjdzie z Ciebie i tak jaki jesteś wtedy znowu będziesz płakał
niestety są cwańsze i sprytniejsze egzemplarze wyczuwające farbowanego badboya na kilometr
Wiesz to taki "akt złości"
Bo tak naprawdę mam pewne wartości których się trzymam i nawet portale tego nie zmienią , bo sam bym się źle czuł oszukując innych i siebie ..
Jedyny żal ma do siebie że po 4 spotkaniu nie zapytałem się jej o tym jak traktuje naszą znajomość , bo nie czulem od samego początku nic z jej strony i z spotkania na spotkanie nic się nie zmienialo.
Jakby były choć jakieś sygnały to bym wiedział że coś powoli zaczyna się dziać , bo nie oczekiwałem i nie oczekuję że na 1-2-3 spotkaniu zaczniemy uprawiać sex i całować się namiętnie , ale już coś powinno zaiskrzyć.
Albo że sama nie zakończyła znajomości jak zupełnie nic do mnie nie czuła , bo ja nie wierzę że nagle po pół roku roku pojawi się iskrzenie , bo tego co czytam największa szansa jest na to na zupełnie samym początku ...
No niestety Kaszpir, odbija Ci znowu i wychodzi ponownie twoja mało rozgarnięta natura i jakbym patrzyła na Ciebie przez pryzmat partnera, nie brałabym Cię pod uwagę ze względu na Twoją raptowność, brak konsekwencji, panowania nad emocjami, podejście do porażek. Czy słyszałeś o czymś takim jak higiena życia, snu, pracy? Jest te coś takiego jak higiena w randkowaniu. Dlaczego nie zrobisz sobie na chwilę przerwy od randkowania, dasz sprawom się ułożyć w głowie, po tym przychodzi refleksja i mądrość, można potem obrać nowy kurs. Po co Ci ta desperacja i próba przyciągnięcia byle jakiej partnerki, byleby tylko nie być samemu i eksponowanie się na kolejnych 3 aplikacjach? Na chwilę obecną jesteś słaby, nie przyciągniesz z taką energią jakościowej partnerki. Jakość to nie ilość i jest rzadkie, na to trzeba czasu i potrzeba poświęcenia. Teraz jedziesz 220 km/h bez pasów i skończy się to zle, będziesz kompletnie wypalony i okrojony z czysto ludzkich odruchów. Dobrze pytała się jedna z koleżanek, czy w wieku 60 lat chcesz się ponownie rozwodzić? Może warto użyć teraz rozumu, zamiast kierować się emocjami i lękiem przed samotnością? A jeśli chodzi o tę panią, to nie widzę nic złego w jej zachowaniu. Fakt, mogła wyklarować sprawy wcześniej, ale do Ciebie też nie docierały znaki, które Ci wysyłała. Myślę, że dopiero po roku czasu można powiedzieć, że jako tako zna się partnera, tutaj raptem było 7 spotkań po 3h, a z Twojej strony była już decyzja na tak na związanie się z tą kobietą.
Kaszpir, ja też uważam podobnie, z tym iskrzeniem.. ale no, może teraz,po przejściach może to inaczej wyglądać. Ale ale-, niektórzy ludzie są przekonani, że najpierw to powinna być...przyjaźń, a potem na tym polu może coś wzrośnie, także..no wiesz...
Złość niebawem Ci mine, ale , no cóz- wszyscy żyjemy pierwszy raz. Nie ma wersji próbnej, więc niespodzianki czekaja na kazdym kroku.
Wiesz jeśli zaczynam po którymś spotkaniu (niech bedzie spotkanie) ją przytulać na początku i na końcu , jak patrzę w jej oczy , jak na którymś spotkaniu sie do niej przytuliłem jak ją pocałowałem 2 razy a raz chciałem w usta i mówię jej że stęskniłem się za nią to zobaczy że "coś" zaczęło się dziać , bo na 1-2 spotkaniu "tego nie miałem".
Inne rzeczy "hamowałem" w sobie , bo nie widziałem żadnej reakcji ani żadnego zaangażowania drugiej strony.Myślałem że faktycznie na pierwszej może nic nie być , ale na trzeciej juz coś "powino się dziać" . Nie mówię o jakimś sexie nic takiego ...
Ale też wiem że jak pojawi się u mnie iskra i to samo z drugiej strony to jestem mieszanką wybuchową ...
W tym roku na pierwszej randce chciałem uprawiać sex !!! . Dla mnie to szok , bo takiego czegoś NIGDY nie miałem i zanim pójdę z kobietą to musi pojawić się uczucie i pożądania , bez uczucia i pożądania wiem że do niczego by nie doszło.
Na drugiej randce był już sex a kobieta jak mi mówiła miała caly czas mokro jak ją dotykałem a ja mógłbym uprawiać sex z nią kilka razy (co też bylo. Czasami aż bylo pytanie czy VIagrę biorę
Ale takie coś raz doświadczyłem w swoim życiu. I jak szybko przyszlo to szybko zniknęło (chyba 3mc).
Więc wiem co to zauroczenie , tyle że to bardzo niebezpieczny stanWiem że uczucie u mnie teraz kwitło , moze nie było fajerwerków ale widziałem że pojawiło się uczucie i gdyby było odwzajemnione to było by super..
To nie jest odpowiedź na moje pytanie.
Co do niej czułeś? Zainteresowanie nią? Sympatię do niej? Pożądałeś jej? To że jesteś niecierpliwy, to już wiadomo. Teraz z kolei pokazujesz jak bardzo jesteś w tym szukaniu niedookreślony.
Nie siedzę w głowie tej kobiety, ale skoro udzieliła Ci tak definitywnie negatywnej odpowiedzi zamykającej znajomość bezpowrotnie, to nie bez przyczyny. Bardziej wygląda mi na to, że nie podzielała Twoich wielkich nadziei, więc ucięła znajomość mając ku temu okazję tak, aby nie było wątpliwości, co do jej intencji.
Jakich uczuć ze strony kobiety oczekujesz po tak krótkim czasie (7 spotkań)?
Lady Loka napisał/a:Ale tu nie chodzi o czasoumilacz. Po prostu Ty po kilku spotkaniach wiesz, a ona się jeszcze zastanawiała. A że zacząłeś dociskać, to wolała odpuścić niż próbować.
Mało która kobieta po 2 spotkaniach powie Ci, ze to to. A nawet jeśli Ci powie, to nic nie wyklucza tego, że po miesiącu stwierdzi, że jednak nie i sie sypnie i tak. Życie.
Nie nadajesz się na randki z neta z takim podejściem, że od razu trzeba sie zakochać i wiedzieć. A ona podchodziła rozsądnie, bo to normalne, że po kilku spotkaniach się jeszcze nie wie.
Tak , tak ....
Bylo 7 spotkań , każde po 2-3 godziny.
Jeśli w tym czasie zupełnie NIC do mnie nie poczuła to szansa że by się pojawiło jest delikatnie mówiąc małe ...
Wystarczy poczytać i jak nie ma tego "czegoś" na samym początku gdy jest największe "zainteresowanie" i największa szansa właśnie na tą chemią i zaiskrzenie to potem to już się baaaaaardzo żadko pojawia ...
Szkoda czasu na nierokujące znajomości , taka jest niestety prawda.
Desperacja z Ciebie zionie.
Randki są też po to, żeby się poznać, zobaczyć się w różnych sytuacjach.
A Ty byś chciał od razu wspólne zamieszkanie i deklaracje.
Żadna kobieta Ci na to nie pójdzie.
Hmmm ...
Desperacja ?
Nie ...
Gdyby naprawdę byłbym zdesperowany to bym bardzo mocno obniżył swoje wymagania i już miałbym kobietę.
Bo wiele ewentualnych znajomości dość szybko zakończyłem bo na samym początku wiedziałem że dana znajomośc nie ma żadnej szansy.
Ja wiem czego chcę i czego nie chcę.
Byłem na tylko kilku randkach z kilkoma kobietami , gdybym szedł na "ilość" to zapewne bylo by tego sporo więcej.
Tak nie mam doświadczenie i wiem o tym. Można powiedzieć że po wielu latach "uczę" sie tego od początku.
Czy 2 portale to akt deperacji ? Wątpie . Gdybym był na wielu to może ...
Nie znam się na randkowaniu. Czytam wypowiedzi fachowców bo dla mnie to coś nieznanego ...
Opieram się na tym co czytałem że "iskrzenie" pojawia się własnie na zupełnie samym początku , gdy jest pierwsze spotkanie , pierwszy kontakt , pierwsze zaciekawienie i itd.
Potem raczej już tego nie ma.
Poza tym ta kobieta ma od ponad roku portal randkowy i konto premium ,więc skąd mam też mieć pewnośc że poza mną nie rozmawia z innymi , bo sprawdzałem i wieloktotnie się logowała.
Więc sądzę ze tak naprawdę od początku wiedziała że nic z tego , bo inaczej po co się logować i sprawdzać konto na portalu ?
W tym portalu można zawiesić na jakiś czas konto , ale tego nie zrobiła.
I naprawdę nie dąże do tego aby kobieta od razu u mnie zamieszkała , wiem że wymaga to czasu i ta kobieta o tym wiedziała że nie zależy mi na czasie , ale chcialbym aby ta znajomość jednak "ewulowała" a nie nic się nie zmieniało.
Tyle że były pewne sygnały. Ani razu nie zaproponowała abyśmy spotkali się u niej w domu , u mnie w domu była dwa razy.
Mógłbym po pracy podjechać i wtedy moglibyśmy sobie porozmawiać.
Także po to jestem na tym forum aby trochę sie "poduczyć" i aby nie popełniać jakiś błędów , bo jak człowiek nie ma doswiadczenia i wiedzy to może popełniać błędy.
Tak naprawdę powinienem dać sobie spokój z pisaniem i tyle ..
Kaszpir, ja też uważam podobnie, z tym iskrzeniem.. ale no, może teraz,po przejściach może to inaczej wyglądać. Ale ale-, niektórzy ludzie są przekonani, że najpierw to powinna być...przyjaźń, a potem na tym polu może coś wzrośnie, także..no wiesz...
Złość niebawem Ci mine, ale , no cóz- wszyscy żyjemy pierwszy raz. Nie ma wersji próbnej, więc niespodzianki czekaja na kazdym kroku.
Wiesz nie znam się na tym i moja wiedza się opiera na tym co przeczytam , często to wypowiedzi jakiś specjalistów i itd.
Wszędzie piszą że jak po max 3 spotkaniu nic nie "zaiskrzy" to szansa aby kiedykolwiek zaiskrzylo jest minimalna.
Myślę też że zupełnie to wygląda jak np. ludzie znają się z pracy. Nikt z nich nie jest na portalu , nie spotyka się z innymi osobami i ta znajomośc powoli "dojrzewa" z z przyjaźni może zrobić się miłość ale nie musi.
Całe zainteresowanie jest skierowany tylko na 1 osobę.
Ale przy portalu sądzę ze jest inaczej.
Ja na tym portalu byłem miesiąc. Ona z tego co mówiła na portalu jest ponad rok i się przede mną spotykała z innymi. Po 2 dniach z nią rozmawiałem już i jeszcze z jedną kobietą. Potem przez 1,5 miesiaca już nikogo nie szukałem i z nikim się nie komunikowałem.
Z tego co sprawdzałem to ona logowała się prawie codziennie.
Po co ???
No właśnie ..
Ale nie chcę gdybać , bo to bez sensu.
Nie traktuje straty tej znajomości jako jakąś traumę , szczerze mówiąc zakończyłem ją jakoś bez wielkiego żalu tak naprawdę.
Bo sam czułem już od dawna że raczej nic z tego nie będzie , ale chyba się łudziłem że nagle się okaże inaczej ..
A ile długich związków mają na koncie ci "specjaliści"?
Wiesz, podejścia człowieka nie wsadzisz w ramki specjalistów. Każdy może mieć inaczej i nawet jak tu na forum masz wypowiedzi kobiet, które potencjalnie mogłyby być Twoim targetem, to jedne mówią tak, a inne mówią inaczej.
Nie wsadzaj znajomości w ramki tylko płyń i zobacz, gdzie dopłyniesz.
Ta dyskusja nie ma żadnego sensu ..
Myślę że randki z portalu trochę inaczej wyglądają niż te znajomości uzyskane na żywo.
Ja na tym portalu byłem 2 dni i poznałem 2 kobiety. Później przez 1,5 miesiąca nie pisałem do żadnej innej kobiety.
Kobieta z jaką się spotykałem była na portalu ponad rok i przedemną była na randkach z innymi facetami.
Jak sprawdzałem to widziałem że mimo że ze mną sie spotykała od ponad 1,5 miesiaca to bardzo często sie logowała na portalu randkowym.
Pytanie po co ?
Bo jak rozmawiliśmy to mówiła że tylko ze mną rozmawia i się umawia ...
Więc pytanie czy od samego poczatku nie byłem brany poważnie pod uwagę i czy nie byłem kołem zapasowym ...
No i koniec znajomości ...
Było 7 randek każde po prawie 3 godziny , świetnie się rozmawiało na każde tematy.
Tyle że ja nazywałem to randki , ona spotkania. Ja od chyba chyba 4 randki zacząłem ją przytulać , a nawet na pożegnianie był całus w policzek.
Mówiłem że stęskniłem się , że tęsknie. Z jej strony NIC.
Żadnej czułości , nic. Jak chciałem pocałować w usta chyba na 6 randce to odwróciła twarz abym pocalował w policzek.
Nie sądzisz, że to taka droga "zaliczania kamieni milowych"? Pierwsza randka tylko kawa... Druga randka w policzek, jakiś dotyk pierwzy.... Trzecia w usta.. Czwarta przytulenie, bliskość... Piąta, Szósta...
Droga dążenia do czegoś... do seksu.
Potem seks. I co dalej? Poznawanie się dalej na etapie "po seksie"?
Może dałoby się poznawać i do niczego nie dążyć? Tylko poznawać? A bliskość, seks i relacja same się utworzą?
Dziś nie wytrzymałem i napsiałem o moich spostrzeżeniach i czy traktuje to jako spotkania towarzyskie czy inaczej i dowiedziałem się że nic do mnie nie czuje i że myślała że pojawi się "coś" po którejś "randce".
Oczekiwania, oczekiwania...
Ja wyczuwałem że coś nie tak jest wcześniej , ale sądziłem że jak ciagle się umawiamy to ma jakiś sens ,
Ma sens. Poznawanie się. Spotkania.
Ona może tak robiła.
Żałuję , bo rozmawiałem z 2 kobietami , ale znów moja uczciwość dały się we znaki bo odmówiłem randki tamtej kobiecie mówiac co jest powodem.
Uczciwość twoja ma polegać na tym, że umawiasz się z kobietą, całkiem obcą, chodzisz na "spotkania", aby się poznać i w domyśle przestajesz rozmawiać z innymi kobietami?
To były sptkania, nie randki. A na wierność i wyłączność przyjdzie czas jak będziecie naprawdę razem.
Wiesz "miej wyjeb.,,," łatwo się mówi.
Ja jestem człowiekiem że nie potrafię się nie angażować ...
Każda znajomośc jest dla mnie ważna i do każdej podchodzę poważnie.
A może najpierw się lajtowo poznać? Hę?
problem taki że widzę że większosć kobiet ma właśnie takie podejście ..
Jak nie ten to inny
Trzeba się poznawać. Najpierw poznawać. Potem relacja się kształtuje.
Zamiast się zaaangażować na jednej znajomości i na tej osobie i robić wszystko aby się udało to podejście jest mocno "lajtowe".
Myślę że aby pojawiły sie "motylki" to trzeba dać sobie i drugiej osobie szansę.
Lajtowo się poznaje.
Jak coś ma być na wiele lat, to na początku chyba nie trzeba "robić wszystko aby się udało"?
Na początek poznać...
Jak nie ma, jak jest tematem wątku?
Ty sprawdzałeś ją, może ona sprawdzała Ciebie. A może faktycznie szukała innej opcji. Kto ją tam wie. Nie o to mi chodzi.
Po prostu randki z neta mają to do siebie, że teoria jest fajna i iskrzenie na 3 spotkaniach, a nie znam nikogo, u kogo taka teoria by faktycznie miała przełożenie na praktykę.
Jak nie ma, jak jest tematem wątku?
Ty sprawdzałeś ją, może ona sprawdzała Ciebie. A może faktycznie szukała innej opcji. Kto ją tam wie. Nie o to mi chodzi.
Po prostu randki z neta mają to do siebie, że teoria jest fajna i iskrzenie na 3 spotkaniach, a nie znam nikogo, u kogo taka teoria by faktycznie miała przełożenie na praktykę.
Załuję że po prostu napisałem. Miało wyjść żartobliwie a nie wyszlo
Tak naprawdę sam nie do końca "czułem" tą znajomość i sądzę że sam bym ją w niedługim czasie zakończył ..
I tyle w temacie ..
Kaszpir007 napisał/a:Ela210 napisał/a:Ale jedyną winą tej kobiety było to, że nie zakończyła tego po 2 randce.
Bo naprawdę jak wtedy nie iskrzy to trzeba sobie podziękować i to jest uczciwe.
Albo nawet po pierwszej.
Nie wiem dlaczego masz taki opór by to przyjąć do wiadomości..Ale ja nie mam żadnego oporu. Powiem szczerze że wolałbym aby na 2-3-4 spotkaniu powiedziała że nic do mnie nie czuje i nic z tego nie będzie.
Byłbym jej wdzięczny za to , bo wtedy mógłbym spokojnie zająć się drugą znajomością i bez żadnych oporów i zahamowań pójść na 1 spotkanie z nią.A tak odmówiłem drugiej kobiecie bo myślałem że jak jest tyle spotkań to jednak chce być ze mną i coś do mnie czuje.
Gdybym wczoraj nie zapytał to dalej bym chodził na te spotkania bez świadomości że i tak nic z tego nie wyniknie.Poczułem się jak "czasoumilacz" z którym można miło spędzić czas , porozmawiać o wszystkim i itd.
Mam nauczkę na przyszłosć że będę robił tak jak reszta , czyli kręgosłup moralny i uczciwość chowam do szafy i spotykam się na żywo z tyloma kobietami ile się uda i nie mam żadnych zahamowań.
Jak się okaże że nie ma iskier to będę wygaszał znajomości a tak zmarnowałem czas i szansę u drugiej kobiety ..
Ale tu nie chodzi o czasoumilacz. Po prostu Ty po kilku spotkaniach wiesz, a ona się jeszcze zastanawiała. A że zacząłeś dociskać, to wolała odpuścić niż próbować.
Mało która kobieta po 2 spotkaniach powie Ci, ze to to. A nawet jeśli Ci powie, to nic nie wyklucza tego, że po miesiącu stwierdzi, że jednak nie i sie sypnie i tak. Życie.
Nie nadajesz się na randki z neta z takim podejściem, że od razu trzeba sie zakochać i wiedzieć. A ona podchodziła rozsądnie, bo to normalne, że po kilku spotkaniach się jeszcze nie wie.
Loka,no daj zyć! Jeśli ona po 7 spotkaniach jeszcze się zastanawiala, to znaczy że czekała już na cud z nieba, a przy tsk "m9cnej" decyzji to by się i tak szybko wykrzaczyło!
Tak, Elka ma rację: jej jedyną winą (choć nie tak małą) jest to niezdecydowanie i przeciąganie. Też coś takiego przeszedłem, więc wiem jakie to wkurzające. Kobieta często nie potrafi zaakceptować ze facet nie szuka koleżanki i nawet jak dostaje jasny komunikat (że w tę albo we w tę), to zwleka z decyzją.
Lady Loka napisał/a:Kaszpir007 napisał/a:Ale ja nie mam żadnego oporu. Powiem szczerze że wolałbym aby na 2-3-4 spotkaniu powiedziała że nic do mnie nie czuje i nic z tego nie będzie.
Byłbym jej wdzięczny za to , bo wtedy mógłbym spokojnie zająć się drugą znajomością i bez żadnych oporów i zahamowań pójść na 1 spotkanie z nią.A tak odmówiłem drugiej kobiecie bo myślałem że jak jest tyle spotkań to jednak chce być ze mną i coś do mnie czuje.
Gdybym wczoraj nie zapytał to dalej bym chodził na te spotkania bez świadomości że i tak nic z tego nie wyniknie.Poczułem się jak "czasoumilacz" z którym można miło spędzić czas , porozmawiać o wszystkim i itd.
Mam nauczkę na przyszłosć że będę robił tak jak reszta , czyli kręgosłup moralny i uczciwość chowam do szafy i spotykam się na żywo z tyloma kobietami ile się uda i nie mam żadnych zahamowań.
Jak się okaże że nie ma iskier to będę wygaszał znajomości a tak zmarnowałem czas i szansę u drugiej kobiety ..
Ale tu nie chodzi o czasoumilacz. Po prostu Ty po kilku spotkaniach wiesz, a ona się jeszcze zastanawiała. A że zacząłeś dociskać, to wolała odpuścić niż próbować.
Mało która kobieta po 2 spotkaniach powie Ci, ze to to. A nawet jeśli Ci powie, to nic nie wyklucza tego, że po miesiącu stwierdzi, że jednak nie i sie sypnie i tak. Życie.
Nie nadajesz się na randki z neta z takim podejściem, że od razu trzeba sie zakochać i wiedzieć. A ona podchodziła rozsądnie, bo to normalne, że po kilku spotkaniach się jeszcze nie wie.
Loka,no daj zyć! Jeśli ona po 7 spotkaniach jeszcze się zastanawiala, to znaczy że czekała już na cud z nieba, a przy tsk "m9cnej" decyzji to by się i tak szybko wykrzaczyło!
Tak, Elka ma rację: jej jedyną winą (choć nie tak małą) jest to niezdecydowanie i przeciąganie. Też coś takiego przeszedłem, więc wiem jakie to wkurzające. Kobieta często nie potrafi zaakceptować ze facet nie szuka koleżanki i nawet jak dostaje jasny komunikat (że w tę albo we w tę), to zwleka z decyzją.
A nie daję?
7 spotkań to nie jest wiele. Dla kobiety z przejściami to malutko. Miała prawo, lewo i prosto nie wiedzieć i chcieć poczekać i zobaczyć.
Randki z neta są specyficzne.
"Przerobiłam" temat kilkukrotnie z moją randkującą teściową
I jasne, że to jest wkurzające. Ale z drugiej strony jest też rozsądne. Nie wylewa się dziecka z kąpielą, nie wali od razu wyznaniami miłości, tylko poznaje i latrzy, co z tego będzie. Czasami takie relacje trwają dłużej niż te, gdzie szybko się zapala i szybko gaśnie i warto im dać szansę bez ciśnięcia.
Nie wiem o czym było te 7 randek, skoro widać że nie dowiedziałeś się tak podstawowej sprawy jak podejście tej Pani do związków, do miłości do waszych randkek.
Czy to była rozmowa dorosłych osób które chcą się poznać, czy takie koncerty życzeń wzajemnie wyrażane.
Mimo wszystko czegoś ważnego o 2 osobie można się przez ten czas dowiedzieć.
Jak się oczywiście chce.
7 randek po 2 - 3 godziny. 7 x 3 to ile to jest? 21. Nie spędziliście ze sobą nawet doby. Ona po prostu miała rację że to nie randki lecz spotkania. Diatego też nic się tam fizycznego nie działo. Przyciskałeś ją dwukrotnie. Najpierw czy jesteś jej jedyną opcją potem to drugie pytanie. Pomijając jej intencje. Na jej miejscu po tak niedługim czasie wobec takiej Twojej postawy też bym wiała.
Ja pierniczę ...
Najbardziej czego żałuję że to opisałem tutaj. To mój największy błąd ...
Nie to że zakończyłem tą znajomość , bo jakby mi wczoraj tego nie powiedziała to i tak bym to zakończył bo czułem od pewnego czasu że nic z tego raczej nie będzie ale łudziłem się że może coś się zmieni.
Tak naprawdę 1-2 spotkania to można uznać za randki bo były o nas o naszych planach , przeszłości i itd. To były tematy osobiste , doświadczenia i itd.
Następne to były już spotkania , bo rozmowy dotyczyly wszystkiego tylko nie nas i czułem się jakbym poszedł na kawę czy restauracji z koleżanką a nie z osobą która w przyszlosci ma być moją partnerką.
Także rozmowy pomiędzy spotkaniami (na komunikatorze) były fatalne. Nie widziałem żadnej chęci rozmowy i ciagnięcia tematów. Ja zaczynałem. Z tygodnia na tydzień bylo coraz gorzej ..
Mój błąd że to ciągnąłem , bo sądzę że powinienem szybciej to sam zakończyć i wtedy udać się na randkę z drugą kobietą.
A ja to przeciągałem bo łudziłem się że coś się zmieni , że nagle rozmowy na komunikatorze się polepszą , będzie fajnie a na spotkaniach ona sama zacznie tematy "związkowe" lub dotyczące "nas" , a tak naprawdę były rozmowy towarzyskie ...
Więc mój błąd jest taki że nie zakończyłem tego sporo szybciej , bo łudziłem się że może coś się zmieni ale nic się nie zmieniało i było dla mnie coraz gorzej ...
Nie było tego co miałem z niektórymi kobietami , mogłem rozmawiać o wszystkim , o planach na przyszlosć i innych rzeczach , rozmowa się wtedy kleiła i widziałem zaangażowanie.
Oj, @Kaszpir, Kaszpir a jeszcze nie tak dawno twierdziłeś, że to jest jednak "to" i dla niej rezygnujesz ze spotkania z tą drugą kobietą, a raptem może wczoraj albo przedwczoraj pisałeś w innym temacie że nikogo nie szukasz bo jesteś "zajęty". Wyciągasz pośpieszne wnioski przez pryzmat desperackiej potrzeby wejścia w kolejny związek. Nie znam dokładnie Twojej historii, ale czy Ty przypadkiem nie chcesz czegoś udowodnić byłej? Np. że ułożyłeś sobie bez niej szybko super życie lub coś w tym stylu.
Oj, @Kaszpir, Kaszpir a jeszcze nie tak dawno twierdziłeś, że to jest jednak "to" i dla niej rezygnujesz ze spotkania z tą drugą kobietą, a raptem może wczoraj albo przedwczoraj pisałeś w innym temacie że nikogo nie szukasz bo jesteś "zajęty". Wyciągasz pośpieszne wnioski przez pryzmat desperackiej potrzeby wejścia w kolejny związek. Nie znam dokładnie Twojej historii, ale czy Ty przypadkiem nie chcesz czegoś udowodnić byłej? Np. że ułożyłeś sobie bez niej szybko super życie lub coś w tym stylu.
Tak bo to była głupota. Powinienem bez żadnych skrupułów umówić się z druga kobietą. Bo jak były to tylko spotkania to nie miałem żadnego zakazu umawiać się z innymi , bo tak naprawdę nie byliśmy ani parą ani nawet nie były to randki.
Chciałem w 100% skupić się tylko na ten jedynej , pytanie czy ona też skupiła się faktycznie tylko na mnie
Ale nie ja musiałem być zakończyć drugą znajomość , bo nie wypada ...
Tyle że tak patrząc nikt by nic nie mógł mi nic zarzucić bo po prostu spotykałem się towarzysko tak naprawdę ...
Wiesz niektóre rzeczy źle odebrałem i faktycznie myślałem że to jest to ..
Bo myślałem że jak podczas rozmowy ustaliśmy że spotykamy sie tylko razem i nasza znajomośc jest na wyłączność to myślałem że jednak coś czuje do mnie i może coś z tego będzie , a okazało się że to tylko puste nic nie znaczące słowo i deklaracja.
Tak samo jak rozmowa na temat jak widzi związek i jak by miał wyglądać . Nie zależało mi na jakiejś szybkiej przeprowadzce i to raczej plany na dużo dłuższą przyszłość ale mieliśmy się czeęściej spotykać , bo powiedziałem jej że zależy mi na wiekszej ilości spotkać bo zaczynam powoli tęsknić ...
Myślałem że te rozmowy i te ustalenia coś znaczą , a okazało się że nic ..
Inna rzecz ze widziałem że coraz mniej czasu będzie miała.
Wiesz , tak myślałem że jak bylo 7 spotkań to coś to znaczy , bo w większosci kończyło sie na 1-2 spotkaniach i później wszystko siadało , spadało mocno zaangażowanie i znajomość sama się kończyła.
Myślałem ze jak było 7 to znaczy że jej zależy na mnie i nie traktuje tego jako spotkań towarzyskich tylko jako wczesno partnerskie ..
Inna rzecz że pytałem ją czy nie przeszkadza jej że mam nizsze od niej wykształcenie (ona po studiach nauczyciel dyplomowany) + zmienia dodatkowo zawód i dalej studiuje to niby nie , ale miałem wrażenie że nie do końca.
Więc tam wyciągnąłem błędne sygnały że jednak coś czuje i ma szansę ta znajomość ..
Ale w tym tygodniu zobaczyłem że kontakty mocno się ograniczyły i było sporo gorzej niż tydzień wcześniej a juz wcześniej daleko do ideału bylo i stwierdziłem że mi bardziej zależalo niż .. jej ..
Z innymi kobietami się nie umawiałem ani nie rozmawiałem , bo myślałem ze coś z tego będzie ..
Nie mam czego udawadniać byłej bo wie w jakiej rozsypce byłem. Była ma już faceta , co ciekawe w moim wieku i też ma dwójkę dzieci w wieku podobnym do moich córek ...
Wyciągnąłem pewne wnioski z tego i wiem na przyszłość na co zwracać uwagę i jak znajomość nie będzie "rokowała" to aby szybciej ją zakończyć ..
Jak nie będzie zaangażowania to po prostu szkoda na to czasu ..
Czy desperacja ? Na pewno nie ...
Jak pisałem że jakbym poluzował mocno moje wymagania to nie miałbym problemu. Tyle że jak chcę aby w moim życiu było lepiej a nie gorzej ...
Wiem czego chcę a czego nie chcę i powoli się oswajam że może się skończyć że nikogo nie znajdę , ale nie poddaję się i może w końcu się uda
Nowe_otwarcie napisał/a:Lady Loka napisał/a:Ale tu nie chodzi o czasoumilacz. Po prostu Ty po kilku spotkaniach wiesz, a ona się jeszcze zastanawiała. A że zacząłeś dociskać, to wolała odpuścić niż próbować.
Mało która kobieta po 2 spotkaniach powie Ci, ze to to. A nawet jeśli Ci powie, to nic nie wyklucza tego, że po miesiącu stwierdzi, że jednak nie i sie sypnie i tak. Życie.
Nie nadajesz się na randki z neta z takim podejściem, że od razu trzeba sie zakochać i wiedzieć. A ona podchodziła rozsądnie, bo to normalne, że po kilku spotkaniach się jeszcze nie wie.
Loka,no daj zyć! Jeśli ona po 7 spotkaniach jeszcze się zastanawiala, to znaczy że czekała już na cud z nieba, a przy tsk "m9cnej" decyzji to by się i tak szybko wykrzaczyło!
Tak, Elka ma rację: jej jedyną winą (choć nie tak małą) jest to niezdecydowanie i przeciąganie. Też coś takiego przeszedłem, więc wiem jakie to wkurzające. Kobieta często nie potrafi zaakceptować ze facet nie szuka koleżanki i nawet jak dostaje jasny komunikat (że w tę albo we w tę), to zwleka z decyzją.
A nie daję?
7 spotkań to nie jest wiele. Dla kobiety z przejściami to malutko. Miała prawo, lewo i prosto nie wiedzieć i chcieć poczekać i zobaczyć.
Randki z neta są specyficzne."Przerobiłam" temat kilkukrotnie z moją randkującą teściową
I jasne, że to jest wkurzające. Ale z drugiej strony jest też rozsądne. Nie wylewa się dziecka z kąpielą, nie wali od razu wyznaniami miłości, tylko poznaje i latrzy, co z tego będzie. Czasami takie relacje trwają dłużej niż te, gdzie szybko się zapala i szybko gaśnie
i warto im dać szansę bez ciśnięcia.
7 spotkań to bardzo dużo żeby się zorientować czy jest chemia czy jej nie ma; jeśli jej nie ma do tego stopnia że po 5-7 spotkaniach ktoś nie jest pewny żeby wejść w relację,to szanse na to że ona się w ogóle pojawi są czysto iluzoryczne; nie wspomnę że związek I tak się rozleci gdy pojawi się ktoś do kogo będzie co najmniej duża chemia (a jak będzie wielka chemia,to na bank). Babka po prostu była cholernie niezdecydowana I nie miała tyle przyzwoitości żeby nie zabierać Kaszpirowi czasu,mimo że na pewno zdawała sobie sprawę że prawie na pewno nic z tego nie bedzie.
Fakt że pierwsza, druga czy nawet trzecia randka to nie czas na głębsze wyznania uczuć,ale to jest czas w którym można się zorientować czy warto w to wchodzić. Z historii widać ze babka musiała mieć takie wątpliwości że powinna mieć tyle przyzwoitości by wcześniej to zakończyć.
Teraz ja Wam cos powiem. Ex po dwóch czy trzech tygodniach spotykania, powiedział, że dla niego to już się robi na poważnie, podobam mu się i tak dalej I jak ja widzę nasza znajomość. Powiedziałam mu, że jak na razie nie wiem, jak na razie to czuję, że jest on tylko kolegą, nie znam go, bo znamy się dopiero 3 tygodnie.
Tutaj miałam świadomość, że facet moze po prostu zakończyć znajomosc, ale kompletnie nic jeszcze do niego nie czułam, tylko lubiłam. Żadnej miłości, chemii nie było.
On jednak stwierdził, że nie naciska i będziemy się spotykać dalej i się zobaczy. Miesiąc kolejny minął i zmieniłam zdanie, uczucia przyszły, a potem zostaliśmy parą.
Także zależy na kogo się trafi, czy ktoś się wolno rozkręca czy nie.
Teraz ja Wam cos powiem. Ex po dwóch czy trzech tygodniach spotykania, powiedział, że dla niego to już się robi na poważnie, podobam mu się i tak dalej I jak ja widzę nasza znajomość. Powiedziałam mu, że jak na razie nie wiem, jak na razie to czuję, że jest on tylko kolegą, nie znam go, bo znamy się dopiero 3 tygodnie.
Tutaj miałam świadomość, że facet moze po prostu zakończyć znajomosc, ale kompletnie nic jeszcze do niego nie czułam, tylko lubiłam. Żadnej miłości, chemii nie było.
On jednak stwierdził, że nie naciska i będziemy się spotykać dalej i się zobaczy. Miesiąc kolejny minął i zmieniłam zdanie, uczucia przyszły, a potem zostaliśmy parą.
Także zależy na kogo się trafi, czy ktoś się wolno rozkręca czy nie.
Ross,ale co to miało być z Twojej strony? Przykład na to że jednak ktoś się Tobą interesuje czy jeden z tych gdzie Ciebie chce facet na którego Ty nie masz ochoty i z braku laku wzielas towar " z rozsadku"? Bo pod kątem Kaszpira jest to przykład od czapy. W zasadzie wręcz dałaś argument tym.ktorzy twierdzą że jak po 2-3 spotkaniach nie czujesz chemii, to sensowniej dać sobie spokój (zwłaszcza jak ktoś jak ja czy Kaszpir ma tyle lat że nie ma 10 lat czasu na szukanie kobiety).
Teraz ja Wam cos powiem. Ex po dwóch czy trzech tygodniach spotykania, powiedział, że dla niego to już się robi na poważnie, podobam mu się i tak dalej I jak ja widzę nasza znajomość. Powiedziałam mu, że jak na razie nie wiem, jak na razie to czuję, że jest on tylko kolegą, nie znam go, bo znamy się dopiero 3 tygodnie.
Tutaj miałam świadomość, że facet moze po prostu zakończyć znajomosc, ale kompletnie nic jeszcze do niego nie czułam, tylko lubiłam. Żadnej miłości, chemii nie było.
On jednak stwierdził, że nie naciska i będziemy się spotykać dalej i się zobaczy. Miesiąc kolejny minął i zmieniłam zdanie, uczucia przyszły, a potem zostaliśmy parą.
Także zależy na kogo się trafi, czy ktoś się wolno rozkręca czy nie.
Powiem tak w dobie portali randkowych , ich dostępności i w czasach gdzie nawet najzwyklejsza kobieta dostaje mnóstwo wiadomości szansa że jak od razu coś nie zaiskrzy i nie bedzie chęci od samego początku zaangażowania się właśnie tylko w ten i nie inny związek jest delikatnie mówiąc mała że potem coś "zaiskrzy" , bo potem to może z inną osobą będzie i jak się okaże że nic lepszego nie znajdzie to w "ostateczności" moze byc on (no chyba że później coś lepszego się jednak trafi).
Nikt nie chce być "alternatywą" ...
Strony Poprzednia 1 … 7 8 9 10 11 … 34 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Randkowanie po 40-stce ?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024