Od razu Kaszpir mówię, że nie chcę Cię atakować...
Nie czytam twoich postów dokładnie...
Jednak robisz coś dobrze, bo kobiety się z Tobą umawiają.
Ale potem robisz coś źle.
I być może to coś złego w Tobie odpycha ludzi.
Prawdopodobnie jesteś bardzo, bardzo czuły na swoim punkcie. Ostatnio pisałeś "Odpierdol się" pewnie nie raz, jak ktoś po Tobie jechał. Nie mogłeś się zdystansować.
Wyobrażam sobie, że jesteś człowiekiem, w obecności którego trzeba uważać co się mówi. Który może żart potraktować na poważnie. Że w towarzystwie, wydaje Ci się, że działasz dobrze, ale wokół ludzie patrzą na Ciebie dziwnie.
To jest taki model osoby, która na przykład musi ogłaszać, że ona "sobie nie pozwala na złe traktowanie siebie", model osoby, która podkreśla "teraz dbam o siebie, więc nie dbam o dom", model damy, która musi ogłaszać, że jest damą i tak należy ją traktować.
I teraz parę punktów...
Kaszpir007 napisał/a:Wiesz Ulle moja była przez lata nie chciała nigdzie wychodzić, z nikim się spotykać. Na moich znajomych też niezbyt przychylnie patrzyła.
Chciałbyś wychodzić? Przeżyć fajne chwile? To dlaczego nie możesz normalnie poznawać kobiety, tylko analizujesz czy ma takie czy siakie dzieci?
Dopiero po latach dowiedziałem że się mnie wstydziła ??? i że nie potrafię zachowywać sie w towarzystwie co jest bzdurą ...
To jest właśnie w zgodzie z tym przysłowiem "jeśli musisz ludziom tłumaczyć, że jesteś damą, to nią nie jesteś".
Ona uważała, że nie umiesz się zachować.
Bałeś się, że my tak pomyślimy. Że to prawda o Tobie.
Więc napisałeś, że to jest bzdurą.
Motto: "Jeśli jedna osoba mówi Ci, że jesteś pijany, to zignoruj. Jeśli druga Ci to powie, to się zastanów. Jeśli trzecia Ci to powie, to idź wytrzeźwieć".
NIE wiesz jak jesteś postrzegany. NIE wiesz jakie błędy robisz. I nikt Ci tego nie powie, aby nie usłyszeć "Odpierdol się".
Znałem osoby, które mówiły "nie dam sobą pomiatać", "nie jestem wycieraczką do butów". I walczyły. Aby być damą.
Kaszpir007 napisał/a:Dopiero po latach dowiedziałem że się mnie wstydziła ??? i że nie potrafię zachowywać sie w towarzystwie co jest bzdurą ...
Spowodowało to że potraciłem znajomych i zostałem .. sam.
Zakłądasz, że gdyby twoja żona była inna, to byś znajomych nie stracił.
Fałszywe oskarżenie.
Dawno temu byłem bardziej towarzyski i miałem dużo więcej znajomych, ale przez lata małżeństwa się to wszystko zmieniło.
Całym światem była dla mnie żona i rodzina i ona była dla mnie najważniejsza.
No tak po prostu jest. Mąż, żona, małe dzieci, średnie dzieci, duże dzieci, wakacje, szkoła, kredyty, choroby. Takie życie. Przyjacielskie relacje, "nasza paczka", się luzują.
Teraz odczuwam wielką pustkę i wyobcowanie.
Aby zabić samotność trzeba spędzać z kimś dobre chwile. Spędzać z kimś -- z tą osobą. Nieważne, czy ma magistra, nieważne, czy ma dzieci, nieważne, czy mieszka w willi czy mieszkaniu. Liczy się człowiek.
Ty jednak w wieku 40+ myślisz, że wpadniesz w związek taki jak w wieku 20+. Chyba się tak nie da.
Moze Ci młodsi mają dużo większe szansę bo jeszcze nie mają przeszłości i niczego ale czym człowiek starszy tym ma gorzej ...
Jest pewien plus... Wiesz jaki? W wieku 40+ nie musisz się zastanawiać, czy z tą kobietą będziesz do końca życia, czy będzie dobrą matką waszych dzieci. Podobacie się sobie, więc spędzajcie razem czas. Ona się nigdzie nie spieszy (urodzić dziecko w wieku 20+), Ty też się nie spieszysz. Uda się nawiązać relację, to super. Nie uda, to zostaną miłe chwile we wspomnieniach.