lady nie gotuje wcale. No i nie pierze. Musiał sobie suszarke kupić bo lady z grzejników korzysta i się nie podzieli. Sielanka.
I jeszcze to wyjadanie z garnków było dobre.
Trzymaj się.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak żyć?
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
lady nie gotuje wcale. No i nie pierze. Musiał sobie suszarke kupić bo lady z grzejników korzysta i się nie podzieli. Sielanka.
I jeszcze to wyjadanie z garnków było dobre.
Trzymaj się.
Masia79 napisał/a:lady nie gotuje wcale. No i nie pierze. Musiał sobie suszarke kupić bo lady z grzejników korzysta i się nie podzieli. Sielanka.
I jeszcze to wyjadanie z garnków było dobre.
Trzymaj się.
Dziękuję.
Wyjadanie rozwaliło system.
Ewelina ja mojemu wprost powiedziałam już kiedyś,że już wiem ,że dam sobie radę bez niego.Niech wie ...nie wiem czy dobrze czy źle.
Masia, wyjadanie z garnków też przerabiałam. Jm jak przyjeżdża do dzieci to w kuchni czuje się jak "u siebie" (fakt dom nadal jest wspólny), ale lodówkę zaopatruje ja... sałatkę sobie zje, zupy naleje, ciastem się poczęstuje...
Też wypytywał córkę co dostała, co jadła. Widocznie te "typy" tak mają.
Jak po rozmowie z prawnikiem? Coś ruszyło u Was?
Czemu na to pozwalacie?
Albo ja jestem okropna baba ale po pierwszej takiej akcji bo była a jakże zapytałam exa czy wie co to jest osobne gospodarstwo domowe ?
I wiecie co?
Kiedyś mi nawet dzieci przyniosły ugotowany przez niego obiad do domu co nigdy nic nie ugotował przez 20 lat
Czemu na to pozwalacie?
Albo ja jestem okropna baba ale po pierwszej takiej akcji bo była a jakżezapytałam exa czy wie co to jest osobne gospodarstwo domowe ?
I wiecie co?
Kiedyś mi nawet dzieci przyniosły ugotowany przez niego obiad do domuco nigdy nic nie ugotował przez 20 lat
Ela.
Wyjadał. Fakt. Tak jestem wychowana że jedzenia nikomu nie żałuję. Niech posmakuje i wie vo stracil. Po lodówce mi nie szpera. Kiedyś sobie wodę pił z butelki, zwróciłam uwagę że za dużo sobie pozwala. Od tamtej pory pyta czy może sobie nalac. No i nauczył się korzystać ze szklanki.
Co do prawnika to pozew poszedł. Czekamy. Dostałam jeszcze mnóstwo wskazówek i porad. Czuję się zaopiekowana. U psychologa tez było w porządku, popłakało mi się. Bańka powoli puszcza. Psycholog namawia mnie to wyrażenia emocji, ale ja myślę że wolę być taka jak teraz obojętna, oschla i milczącą. Jm wariuje bo nie ma kontroli, bo nie może mnie sprowokowac bo nie robię awantury. Mam cholerna satysfakcję widząc go takiego pogubionego. Niech myśli czemu taka jestem. Nie dam mu pola to popisu i utwierdzenia się w tym ze dobrze zrobił że odszedl. Niech cierpi o ile cierpi, ale przynajmniej się gryzie z myślami.
Są.. no tak. U Ciebie wszystko bardzo świeże jeszcze i garnki biorą udział w "wojnie i rywalizacji z kochanką..
Nie potępiam, bo z pierwszą kochanką walczyłam, aż to ona była wariatką wydzwaniającą do domu i zakłócającą domowy mir..
Ale naprawdę nie było to warte mojego zaangażowania wtedy.
Tak jak Twój mąż nie jest tego wart.
Ktoś mi dawno temu na tym forum napisał że trzeba puścić stare by przyszło nowe....
No i stało się.
Złożył pozew o rozwód. Jego prawnik przysłał mi maila z propozycją spotkania ugodowego.
Jutro spotykamy się z moim. Mój wspaniały jeszcze mąż to powinien konkurencja dla bajkopisarzy zostac. Jego papug w owym mailu walnął takie uzasadnienia że się prawie popłakałam że śmiechu. Jm myśli se zapewne że głupia, biedna żona nie ma kasy i poszła do fundacji. W sądzie dostanie papuga z urzędu co nic o sprawie nie wie i odbebni. Jego prawnik opinie ma mega kiepskie. No ale bac się boję, nie powiem ze nie. Dobrze ze mój jest dobry i skuteczny, bynajmniej dobrej pory.
Wymeldował się z domu, neldinek nowy u mamusi. No brawo.
Zabolało. Bardzo.
Dzis nic nie jem z nerwów.
Kurde. Jak można tak kogoś znienawidzić jak pn mnie w takim krótkim czasie?
Jak mam z nim walczyć, jak boli, kocham nadal mimo wszystko. Gdzieś tam w głębi, zwłaszcza po ostatnich zachowaniach łudziłam się że bedxie prosil o powrót. W głowie tworzyły się scenariusze i tabelka za i przeciw. Chociaz tych przeciw było zdecydowanie więcej to jednak na cos liczylam. Sama juz nie wiem na co.
Czemu czuje się jak śmieć, jak zero nic nie warta. Siedzę w wannie , piszę to i ryczę żeby syn nie widzial.
Jutro sylwester, fajnie zakończę ten rok.
Sama. On ma Jutro młodego do kina zabrać. Potem bedxie świętował, ma co I z kim.
Piszcie proszę do mnie.
Bo dół mnie bierze ogromny. Dziękuję że jesteście.
Masia, rozumiem Cię doskonale. Ja otrzymałam pozew w połowie listopada. W pozwie same "bajki", że nie sprzątałam, (sprzątanie, zakupy, gotowanie, pranie - wszytsko robiłam ją) że nie było pomiędzy nami innych rozmów niż te o domu i dzieciach, że się oddaliłam (sex był u nas często, dwa dni zanim odkryłam jego zdradę, spaliśmy ze sobą) i biedulek musiał się wyprowadzić, bo ja córkę nastawiałam przeciw niemu.... Tylko teraz to on nie chce orzekania o kontaktach, a ja o to włączę, żeby dzieci miały z nim kontakt.
Też się boję, chociaż cała moja i jego rodzina jest za mną. Mam dowody jego zdrady, on nie ma nic, żadnych argumentów, świadków, dowodów.
Trzymaj się adwokata i na ugodzie nie daj sobie nic wcisnąć, jeśli masz szansę i siłę to walcz, dla siebie, dla syna.
Jestem kilka miesięcy dalej niż Ty, a i tak boli, płaczę, nie mogę się z tym pogodzić. Rób teraz coś dla siebie, rozmawiaj z rodziną i pisz, zawsze gdy Ci ciężko. Dasz radę!
Ewelina jestem w podobnej sytuacji jak Ty.Czekam na sprawę rozwodową.W pozle mąż też nakłamał,że my ozięble żyliśmy(a my do końca wszędzie za rączkę i do końca łóżko wspólne),że tylko kasy chciałam,że go nie słuchałam....No musi na mnie źle gadać tak jak Twój na Ciebie ,bo jak inaczej usprawiedliwić takie świństwo???? Trzymaj się kochana.Jemu odbiło,kryzys wieku średniego go dopadł ,chce być zajebisty MEN i kochanka teraz mu to daje ....Taki dzieciak,nie docenił co miał.Moze kiedyś pożałuje ,ale Ty nie będziesz już go chciała.I pamiętaj CZAS CZAS CZAS . . Tak mi ciągle radzi moja dobra koleżanka poznana tu na forum .Wierz mi,że to prawda .CZAS leczy wszystkie rany.
Ewelina jestem w podobnej sytuacji jak Ty.Czekam na sprawę rozwodową.W pozle mąż też nakłamał,że my ozięble żyliśmy(a my do końca wszędzie za rączkę i do końca łóżko wspólne),że tylko kasy chciałam,że go nie słuchałam....No musi na mnie źle gadać tak jak Twój na Ciebie ,bo jak inaczej usprawiedliwić takie świństwo???? Trzymaj się kochana.Jemu odbiło,kryzys wieku średniego go dopadł ,chce być zajebisty MEN i kochanka teraz mu to daje ....Taki dzieciak,nie docenił co miał.Moze kiedyś pożałuje ,ale Ty nie będziesz już go chciała.I pamiętaj CZAS CZAS CZAS . . Tak mi ciągle radzi moja dobra koleżanka poznana tu na forum .Wierz mi,że to prawda .CZAS leczy wszystkie rany.
No właśnie jeszcze nie wiem vo jest w pozwie. Dzwoniłam do sądu do czytelni, ale to zbyt świeże i nue ma jeszcze zarządzenia sędziegoni jie udostępnia. Może mój prawnik wydobędzie. Poki co ten papug męża w mailu o ugodzie pierdxielnsl takie uzasadnienia że szok.
A my tak jak i u Was dziewczyny. Był seks, wyznania, buziaczki praktycznie do momentu zdemaskowania. Chociaz dwa dni zaprzeczał że jest ona.
Dlaczego koniecznie jutro ,masz prawo się przygotować lepiej do tego spotkania ,coś jm zaczyna się śpieszyć
Co na to Twój papuga Ewelino ,bo jeżeli jest przygotowany to spokojnie ,będziesz mieć następny etap za sobą
Po części wiesz już chyba dlaczego jm tak się zachowywał ostatnio ,rozpoznawał, badał Cię .
Bądź dobrej myśli ,
emocje przeżyjesz i poczujesz ulgę,kolejne odpadające złudzenia bolą , bo były nie tylko Twoim wyborem.
Trzymaj się jak nie czujesz się gotowa to przełóż termin spotkania przecież to możliwe nie musi ci pasować jutro .
Jestem z Tobą
Dlaczego koniecznie jutro ,masz prawo się przygotować lepiej do tego spotkania ,coś jm zaczyna się śpieszyć
Co na to Twój papuga Ewelino ,bo jeżeli jest przygotowany to spokojnie ,będziesz mieć następny etap za sobą
Po części wiesz już chyba dlaczego jm tak się zachowywał ostatnio ,rozpoznawał, badał Cię .
Bądź dobrej myśli ,
emocje przeżyjesz i poczujesz ulgę,kolejne odpadające złudzenia bolą , bo były nie tylko Twoim wyborem.
Trzymaj się jak nie czujesz się gotowa to przełóż termin spotkania przecież to możliwe nie musi ci pasować jutro .
Moj prawnik jest przygotowany fobrze, ale będzie jeszcze lepiej. Dlaczego dzis? Bo chce yo załatwić mieć spokojny weekend. Wiedzieć co możemy zrobić i co zamierzamy. Nie chcę w głowie spekulować myslec i kalkulować. Chcę mieć czarno na białym co mogę, czego nie i czego można się spodziewać.
Dxis spotykam się tylko ze swoim prawnikiem. Będziemy rozmawiać czy i jak ustosunkujemy się do propozycji spotkania. O ugodzie nie ma mowy. Jedli rozwód to tylko z jego winy.
O dziwo przespałam noc, alę od wczoraj zjadłam tylko jogurt.
Boli jak cholera. Kurde jak walczyć z kimś kto był najważniejsza osoba w życiu?
No cóż muszę to przetrwać.
Masz 2 ważniejsze osoby w zyciu: samą siebie i syna.
On się o Was nie troszczył gdy to wszystko postanowił rozwalić.
Trzymaj się.
Witajcie.
Puszcza mi. Nie śpię nocami, jedzenie w diebie wmuszam. Już 12kg na minusie. Ciężko mi. Nerwy, który pozew będzie pierwszy mój o zabezpieczenie bytu I alimenty czy jego rozwodowy? Jm że swoim papuga uparcie milczą po odpowiedzi mojego prawnika na ich propozycje ugody.
Od połowy grudnia jm jest inny, w sensie milszy, dziwny, robiący podchody.
W sylwestra zabrał syna do kina, wracając zajechali pod gabinet weterynaryjny i sprawdzał czy jeszcze w nim z psem jesteśmy bo chciał nas podwieźć (nigdy psa służbowym samochodem nie woził). Mało tego syn przyniósł do domu dwa kebaby, jako że tatuś kupil dla niego i dla mnie. Olałam, nie zjadłam.
W piątek zadzwonił do syna po raz pierwszy w nowym roku. Chce z nim na ferie jechac.
Potem zadzwonił do mnie czy może. Z łaska powiedział gdzie i zapewnił że sami jadą. Boli jak cholera, zawsze jeździliśmy wszyscy. Aż serce ściska ile bym dala żeby móc z nimi jechac. Chore to wiem.
W sobotę przyjechał, powiedziałam mu xe mógłby mnie uprzedzać kiedy przyjeżdża bo mogę mieć plany lub gości i nie zamierzam czuć się skrępowana ani moi goście. On na to, że do moich gosci nie przyjezdza i że ma prawo tu mieszkac. Nie dałam się sprowokowac i powiedziałam mu że nikt tego nie neguje i nikt mu nie broni. Podejrzewam, że mógł to nagrywac co powiem
zwłaszcza że się wymeldował. Zabrał syna i psa na spacer naszym samochodem. Po jakimś czasie syn dzwoni czy jest obiad bo tata chce kupic kubełek kfc. Powiedziałam, że obiad jest i że jsk tata jest głodny to mogę go poczęstować (pewnie uznacie że to głupie, ale tak mam, że jak ktoś glodny to nakarmię). Przyjechali. Kfc nie kupił. Obiadu odmówił, błagała nie będę. Wyciąga rękę seby mi kluczyki od samochodu oddac. Wyciągnęłam swoją a on mnie za rękę złapał. Wyrwałam mu te kluczyku i uciekłam do kuchni. On wyszedl.
Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Myślę, analizuję, sama nie wiem.po co. Węszę podstęp za chwilę łudzę się że on chce wrócić, ale nie wie jak i duma mu nie pozwala do błędu się przyznać. Wariuje juz. Kiedy to się skończy, ile jeszcze można?
Moja psycholog mówi, że otoczyłam sie jakimś murem. Tak to prawda. Nie chcę go za nic za ten mur wpuścić bo boję die że skrzywdxi mnie bardziej, że ja dam sie sprowokować. Ten mur daje mi poczucie bezpieczeństwa, opanowanie i siłę fo walki. Patrze jsk on die miota bo nie ma kontroli i wiedzy co u mnie i co zamierzam.
Gubię fie w tum wszystkim.
Spokojnie. Zwolnij.
Popatrz na to z takiej strony, że przebrać i ucharakteryzować się można na każdego, wyglądem i słowem można ZAWSZE oszukać, ale już prawdziwego charakteru się Nie da oszukać. Natura z człowieka w końcu SAMA wylezie. Wystarczy tylko dać trochę więcej czasu, a kłamcy się SAMI zdemaskują
Jak ja Cię rozumiem. Robisz coś przez co serce Ci pęka, ale tak trzeba. Wszystko stanęło na głowie ,najbliższy człowiek któremu nerkę byś oddała zamienia się w coś....
Te próby , to łapanie za rękę...on by wolał żebyś pogodziła się z faktem, piwiedziała że życzysz szczęścia i przeszła do porządku dziennego. Nie miałby takiego poczucia winy. ATy się zmieniłaś, jesteś zupełnie inna, zimna... Pewnie dureñ chciałby żebyście " zostali przyjaciółmi".
Ma napewno wyrzuty, że cierpisz, że rozbił rodzinę i chciałby je jakoś " złagodzić".
Tak widzę te jego zagrywki.
Przytuliłabym Cię.
Podziwiam że nie pękasz.
Ha wszystko wywaliłam mojemu zdrajcy razem ze łzami, zarzutami, goryczą.
Jak ja Cię rozumiem. Robisz coś przez co serce Ci pęka, ale tak trzeba. Wszystko stanęło na głowie ,najbliższy człowiek któremu nerkę byś oddała zamienia się w coś....
Te próby , to łapanie za rękę...on by wolał żebyś pogodziła się z faktem, piwiedziała że życzysz szczęścia i przeszła do porządku dziennego. Nie miałby takiego poczucia winy. ATy się zmieniłaś, jesteś zupełnie inna, zimna... Pewnie dureñ chciałby żebyście " zostali przyjaciółmi".
Ma napewno wyrzuty, że cierpisz, że rozbił rodzinę i chciałby je jakoś " złagodzić".
Tak widzę te jego zagrywki.
Przytuliłabym Cię.
Podziwiam że nie pękasz.
Ha wszystko wywaliłam mojemu zdrajcy razem ze łzami, zarzutami, goryczą.
Trafiłaś w punkt.
Przyjaźń proponował zanim się wyprowadził. Chyba na łeb upadl że będę się z nim przyjaźnić. Może jeszcze razem będziemy jej prezenty kupować?
Serce pęka. Boli. Stres ogromny. To pilnowanie się, pełna gotowośc, żeby nie popełnić błędu zeby nie dać się sprowokowac, żeby nie misl satysfakcji. Wiele zdrowia i nerwów mnie to kosztuje. Nie poznaje siebie takiej, przerażam siebie i jednocześnie podziwiam. Chore skrajności.
Nieregulaminowo wiem, ale jakos nie chvislo mi wklikac die edytuj.
Wczoraj syn miał urodziny. Nawet nie zadzwonił i nie napisał. Syn starał die zachować fason, ale eidac było jsk go yo boli. Spieprzył dziecku cały dzień. Czekał. Te pytania typu, a co,ja mu zrobiłem że mnie olał? Serce krwawi. Nie wchodziłam w temat, nie buntuje dziecka przeciwko ojcu. Jeszcze ch... tłumaczyłam że moze niemogł czy cos. Przeplskalam.pol nocy.
Brak słów.
Nieregulaminowo wiem, ale jakos nie chvislo mi wklikac die edytuj.
Wczoraj syn miał urodziny. Nawet nie zadzwonił i nie napisał. Syn starał die zachować fason, ale eidac było jsk go yo boli. Spieprzył dziecku cały dzień. Czekał. Te pytania typu, a co,ja mu zrobiłem że mnie olał? Serce krwawi. Nie wchodziłam w temat, nie buntuje dziecka przeciwko ojcu. Jeszcze ch... tłumaczyłam że moze niemogł czy cos. Przeplskalam.pol nocy.
Brak słów.
Regulaminowo nic się nie stało
post można edytować tylko do północy .
Ewelino Twój syn do duży chłopak jest ,nie za bardzo i tak wierzy w Twoje tłumaczenia,co też nie znaczy że ma Ci to jakoś za złe.
Dziś znajdź w sobie zdrowy w..rw i zapytaj "zakochanego" czy z synem też bierze rozwód to wyjątkowa sytuacja ,nalezy mu się opi..l
co prawda w wielu wypadkach zabieganie za ojca o jego kontakty z dzieckiem,dziećmi , bywają mało skuteczne ,albo mają odwrotny skutek z tym bywa bardzo różnie
ale nie ma sensu też tłumić w sobie emocji i patrzeć milcząco na to co robi a czego nie robi durny tatuś
kompletnie nie ma dla niego litości i usprawiedliwienia zrobił mu wczoraj przykrość .
Nie krępuj się i nie zbieraj w sobie ,nie bierz też nad odpowiedzialności za ojca,to też jego syn.
Ewelina zadzwon do ex i go opier***. Ty to Ty ale syn to syn. Ja swojego nie oszczedzam jeśli chodzi o dzieci i juz wiele razy kilka "miłych" slow ode mnie usłyszał
Masia, przytulam mocno i trzymaj się jakoś kochana.
Ogarnij się Ewelina.
Ty też rozwodu z synem nie wzięłaś i masz prawo zdyscyplinowac ojca swojego dziecka ws np urodzin dziecka.
Więc zamiast egzaltowac się chwytaniem za rączkę bądź matką!
Uwierz rozumiem że Ci ciężko, ale brniesz w ślepy zaułek.
Ogarnij się Ewelina.
Ty też rozwodu z synem nie wzięłaś i masz prawo zdyscyplinowac ojca swojego dziecka ws np urodzin dziecka.
Więc zamiast egzaltowac się chwytaniem za rączkę bądź matką!
Uwierz rozumiem że Ci ciężko, ale brniesz w ślepy zaułek.
Ewelina, uważam podobnie jak Painls i Ela, powinnaś zwrócić uwagę mężowi zarówno,gdy olewa syna, jak i np. nie informuje Cię kiedy przyjedzie. Ja to robię cały czas, może efektów nie ma tak często jak bym chciała, ale coś dociera i na pewno nie pozwolę sobie wejść na głowę. On będzie Was olewał, a Ty co? Będziesz płakać pół nocy? Długo tak wytrzymasz? Ciężko jest, ale im należy się parę gorzkich i szczerych słów...
Dziewczyny. Uwaga odnośnie odwiedzin zwrócona została.
Jeśli chodzi o urodziny syna to:
1. Rozmawiałam z prawnikiem, który powiedział mi, żeby nie robić mu awantuty i ogólnie nic nie zaczynac tematu. Sporządził notatkę, która to będzie do wykorzystania w sądzie I będzie zapewne elementem zaskoczenia i dezorientacji drugiej strony.
2. Syn sam ma mu poeiedziec i w dniu wczorajszym jak tatuś raczył zadzwonić bo se przypomnial to syn mu wygarnal że zeps mu dzień. Jm się tłumaczył że zapracowany, że był w tozjazdach późno wrocil itd itp. Syn na to że pół minuty na rozmowę można znaleźć pod warunkiem że się chce.
3. Jm zadzwonił sam fo mnie przepraszać. Powiedziałam mu że dla mnie osiągnął poziom poniżej dna i podpisuje się pod tym co powiedział syn. Rozłączyłam się.
4. Mój prawnik twierdzi że muszę zachować spokój bo jedynie dzieckiem on jest w stanie mnie srowokowac. A zachowując spokój bardziej mamy go w garści. Zresztą syn poradził dobie świetnie.
To nie jest tak, że unikam afery i odsuwam to od siebie. Poprostu nie daje jm tego czego on oczekuje. Nie chcę dać mu argumentów do sądu a on ich usilnie poszukuje. Wszystko wyjdzie tylko trochę później. Awanturę zrobić zawsze można. Sztuka jej jej uniknąć. Zwłaszcza gdy druga strona się na nią nastawia.
No i syn ma satysfakcję zd sam załatwił sprawę.
Dziewczyny. Uwaga odnośnie odwiedzin zwrócona została.
Jeśli chodzi o urodziny syna to:
1. Rozmawiałam z prawnikiem, który powiedział mi, żeby nie robić mu awantuty i ogólnie nic nie zaczynac tematu. Sporządził notatkę, która to będzie do wykorzystania w sądzie I będzie zapewne elementem zaskoczenia i dezorientacji drugiej strony.
2. Syn sam ma mu poeiedziec i w dniu wczorajszym jak tatuś raczył zadzwonić bo se przypomnial to syn mu wygarnal że zeps mu dzień. Jm się tłumaczył że zapracowany, że był w tozjazdach późno wrocil itd itp. Syn na to że pół minuty na rozmowę można znaleźć pod warunkiem że się chce.
3. Jm zadzwonił sam fo mnie przepraszać. Powiedziałam mu że dla mnie osiągnął poziom poniżej dna i podpisuje się pod tym co powiedział syn. Rozłączyłam się.
4. Mój prawnik twierdzi że muszę zachować spokój bo jedynie dzieckiem on jest w stanie mnie srowokowac. A zachowując spokój bardziej mamy go w garści. Zresztą syn poradził dobie świetnie.To nie jest tak, że unikam afery i odsuwam to od siebie. Poprostu nie daje jm tego czego on oczekuje. Nie chcę dać mu argumentów do sądu a on ich usilnie poszukuje. Wszystko wyjdzie tylko trochę później. Awanturę zrobić zawsze można. Sztuka jej jej uniknąć. Zwłaszcza gdy druga strona się na nią nastawia.
No i syn ma satysfakcję zd sam załatwił sprawę.
Hej, trzymaj się mocno:) Bardzo współczuję Twojemu synowi. Tobie też, ale Ty swoje w sądzie wygrasz, pozbierasz się i kiedyś stwierdzisz, że dobrze wyszło. Jak rodzic okazuje się świnią wobec własnego dziecka, to ono jednak na tym traci i drugi rodzic nie jest w stanie tego w 100% zrekompensować. U mnie, jak jest tydzień jż i dzieci chcą spędzić czas że mną (jak przedwczoraj), to je przejmuję. W drugą stronę działa to tak samo, nawet jeśli dezorganizuje to plany moje czy jż. I, póki co, dzieciaki znoszą to względnie dobrze (chociaż analizują, kombinują, pytają czy możemy zamieszkać wszyscy razem - to akurat potrafi mi łamać serce:/)
Bez urazy, ale abdykowalaś z roli matki i zostałaś asystentką prawnika?
Przecież syn ma dopiero 14 lat.
On ma się mierzyć z dorosłym facetem emocjonalnie??
No teraz to mi opadła szczęka..
Szkoda mi waszego syna.
Dupy wołowe z was nie rodzice . Oboje.
Bez urazy, ale abdykowalaś z roli matki i zostałaś asystentką prawnika?
Przecież syn ma dopiero 14 lat.
On ma się mierzyć z dorosłym facetem emocjonalnie??
No teraz to mi opadła szczęka..
Szkoda mi waszego syna.
Dupy wołowe z was nie rodzice . Oboje.
Wiesz co Ela.
Miałam juz to wcześniej napisać, ale zawsze twierdziłam ok. Dam szansę, ale przeginasz. Nie znasz mnie, ani większości osób na forum a zachowujesz się jakbyś wszystkie rozumy pozjadala. Oceniasz ludzi obrażasz i wiecznie krytykujesz. Sama jesteś bardzo wykolejona przez los i wyzywasz się na innych. Twoje odpowiedzi w Wielkiej przewadze są wrogie i chamskie i to nie tylko w moim wątku. Więc proszę nie obrażaj mnie więcej i zluzuj.
Większość osób tu piszących ma problemy różne a Ty jeszcze dowalasz. Nikt nie oczekuje tu głaskania po głowie ale można bardziej empatycznie i mniej wrogo.
Przecież syn ma dopiero 14 lat.
On ma się mierzyć z dorosłym facetem emocjonalnie??
I kto wygrał ?
Ten 14 latek okazał się dojrzalszy - powiedział ojcu prawdę , co poczuł wczoraj
żeby nie wiem co nikt za niego tego nie zrobi dal radę ,
przy wsparciu ze strony matki a robić totalnej rozwałki jeszcze nie ma powodu
to ojciec lawiruje jak gówniarz to żadna siła emocjonalna takie zachowanie
autorytet ojca pada co zrobić .
Poradzi sobie z ojcem .Szkoda go bo musi wcześniej wydorośleć ,ale takie życie,nie ochroni go matka choćby nie wiem jak się starała
ani ona winna ani syn .
Nie ma idealnego rozwodu dla dzieciaków ,ojciec dostanie co dał synowi w tym czasie .
Najważniejsze żeby syn nie przejął roli opiekuna i obrońcy matki temu nie sprosta ,ale nauczy się odpowiadać za siebie być może i swoje uczucia do ojca.Matka wszystkiego sama też nie pociągnie bo to niemożliwe ,nie ma co z nią też przeginać bo nie ma wpływu na ojca .
Ela210 napisał/a:Przecież syn ma dopiero 14 lat.
On ma się mierzyć z dorosłym facetem emocjonalnie??I kto wygrał ?
Ten 14 latek okazał się dojrzalszy - powiedział ojcu prawdę , co poczuł wczoraj
żeby nie wiem co nikt za niego tego nie zrobi dal radę ,
przy wsparciu ze strony matki a robić totalnej rozwałki jeszcze nie ma powodu
to ojciec lawiruje jak gówniarz to żadna siła emocjonalna takie zachowanie
autorytet ojca pada co zrobić .
Poradzi sobie z ojcem .Szkoda go bo musi wcześniej wydorośleć ,ale takie życie,nie ochroni go matka choćby nie wiem jak się starała
ani ona winna ani syn .
Nie ma idealnego rozwodu dla dzieciaków ,ojciec dostanie co dał synowi w tym czasie .
Najważniejsze żeby syn nie przejął roli opiekuna i obrońcy matki temu nie sprosta ,ale nauczy się odpowiadać za siebie być może i swoje uczucia do ojca.Matka wszystkiego sama też nie pociągnie bo to niemożliwe ,nie ma co z nią też przeginać bo nie ma wpływu na ojca .
Dziękuję Ci za te słowa. Budujące.
Tak na marginesie syn od wtorku juz lat 15.
To nie jest żadną gra. Nikt nie wygrał.
Bez totalnej rozwalki nie da się powiedzieć mężowi parę słów?
Część, urodziny Jasia jutro wpadniesz?
Nie Ewelina, nie ja zachowuję się jakbym pozjadała rozumy, tylko Ty jak jedyna kobieta z dziećmi co zostaje sama.
Parę razy już Ci w tym wątku sugerowano, że traktujesz syna jak dorosłego i się na nim częściowo uwieszasz
Jesteś mocno egocentryczna w tej sytuacji..jak dziecko.
I dlatego że ma 15 ma się zachowywać jak 40 latek A Ty jak gimbazjalistka?
Jest mi to po prostu szkoda.
Paslawek nie wiem jakie miałeś dzieciństwo ale to nie jest zdrowe musieć dojrzeć jako dziecko i odbija się na dorosłym życiu.
To nie jest żadną gra. Nikt nie wygrał.
Bez totalnej rozwalki nie da się powiedzieć mężowi parę słów?
Część, urodziny Jasia jutro wpadniesz?
Nie Ewelina, nie ja zachowuję się jakbym pozjadała rozumy, tylko Ty jak jedyna kobieta z dziećmi co zostaje sama.
Parę razy już Ci w tym wątku sugerowano, że traktujesz syna jak dorosłego i się na nim częściowo uwieszasz
Jesteś mocno egocentryczna w tej sytuacji..jak dziecko.I dlatego że ma 15 ma się zachowywać jak 40 latek A Ty jak gimbazjalistka?
Jest mi to po prostu szkoda.
Paslawek nie wiem jakie miałeś dzieciństwo ale to nie jest zdrowe musieć dojrzeć jako dziecko i odbija się na dorosłym życiu.
Ela. Zejdź że mnie.
Zajmij się swoim życiem. Nic o mnie nie wiesz, nie wiesz nic o moich zamierzeniach z prawnikiem. Krytykujesz, oceniasz i poniżasz. Odwal się i nie pisz w moim wątku. Bo nic nie wnosisz pozytywnego a próbujesz dowartościować siebie poprzez obrażanie innych.
Czy bez robienia awantury mężowi nie potrafisz z nim porozmawiać o odczuciach waszego jedynego dziecka?
To dla Ciebie takie nic nie wnoszące, nieważne?
Czy bez robienia awantury mężowi nie potrafisz z nim porozmawiać o odczuciach waszego jedynego dziecka?
To dla Ciebie takie nic nie wnoszące, nieważne?
A skąd wiesz czy potrafie czy nie? Czy z nim o tym nie rozmawiałam nie koniecznie w odniesieniu do urodzin? Nie wiesz tego. Ale powiem Ci rozmawiałam i to bez awantur, niejednokrotnie. Jak widać zlał temat.
A to że teraz zareagował syn to zbrodnia? Masz prawo sądzic sobie go chcesz, ale obrażać mnie prawa nie masz, osądzać również.
Więc po raz ostatni grzecznie proszę zluzuj i nie prowokuj mnie więcej. Miłego wieczoru.
No chwila. Ale to syn powiedział ojcu o SWOICH uczuciach, SWOICH emocjach. Nie robi za most między matką a ojcem.
Syn wyraził siebie w rozmowie z ojcem i to też jest istotne, by potrafił się otworzyć. A że ojciec nawalił, dał świadectwo samemu sobie. Po co go przed tym powstrzymywać?
Trochę szukanie problemu na siłę.
No chwila. Ale to syn powiedział ojcu o SWOICH uczuciach, SWOICH emocjach. Nie robi za most między matką a ojcem.
Syn wyraził siebie w rozmowie z ojcem i to też jest istotne, by potrafił się otworzyć. A że ojciec nawalił, dał świadectwo samemu sobie. Po co go przed tym powstrzymywać?Trochę szukanie problemu na siłę.
Zgadzam się z Tobą. Syn powiedzial mu co czuje, co czuł jsk tamten go olał.
Powiedział mi że było mu przykro to dlaczego nie miał powiedziec ojcu?
Ja wielokrotnie zwracałam jm uwagę że olewa syna I nie wywiązuje się z obietnic. Olewał to i twierdził ze wyolbrzymiam problem. W końcu syn sam wyraził swoją opinię. Uważam że moja tu już nie była potrzebna.
Nie traktuje syna jako mostu inie zamierzam go traktować jako karty przetargowej czy nastawiać na ojca.
Witajcie. Jestem Ewelina. Wczoraj mój mąż pistanowil zakończyć nasze 17 letnie małżeństwo. Świst mi się zawalił. W życiu bym się nie spodziewała. Były między nami zgrzyty mieliśmy kryzys, który udało się pokonać dzięki terapii. Pokłóciliśmy die w poniedziałek o przysłowiową pierdołę, poszło potem lawinowo. O wszystko obwinił mnie. Powiedział że to koniec że vos w nim pękło, że ma dosyć. Kocha mnie ale nie widzi sensu związku. Prosiłam bybyo przemyślał. Wczoraj definitywnie powiedział że nic z tego, przyznał die że poznał kogoś że nic nie było jeszcze między nimi że to świeże że mu się podoba, fascynuje i że chcą spróbować. Jakbym gromrm dostała. Rozmawia że mną miło, ustaliliśmy kwestie opieki nad synem 14 letnim. Poki co mamy mieszkać razem bo nie dać ho na wyprowadzkę. Kocham go mocno, świat mi się zawalił. Dziś rano wszedł nago fo lazienki myślałam że serce mi pęknie. Dziś wyjechał służbowo, jutro rano wraca. Boję die że mieszkając razem będę ho błagać. Wciąż mam nadzieję. Byłam wczoraj u psychologa, zaczynam sesję. On jest całym moim światem. Gdyby nie syn to nie mam po ho żyć. Pomóżcie mi proszę
Kochałaś go widać za bardzo, Uzależniłaś swoje życie od niego, tym bardziej będzie Ci ciężko się z Tym pogodzić, ale musisz, bo inaczej zniszczysz tylko swoje zdrowie.
Powinnaś mu wystawić walizki, a nie liczyć na zmianę jego zdania, nie poniżaj się błagając o miłość, bo to zawsze przynosi odwrotny skutek. Szanuj się, czas leczy rany.
@Masia, widziałam Twój post na drugim wątku o sklejaniu.. opowiesz?
Opowiedz Masia dla dziewczyn, Melancholię uważam za trolla, Ciebie nie i nie będę się wypowiadać w twoim temacie jeśli to by miało Cię powstrzymać. pozdrawiam.
Opowiedz Masia dla dziewczyn, Melancholię uważam za trolla, Ciebie nie i nie będę się wypowiadać w twoim temacie jeśli to by miało Cię powstrzymać. pozdrawiam.
Ela.
Opowiem.
Melancholii nie uważam za trolla, każdy ma prawo żyć po swojemu i prawo fo swoich decyzji...
Elu, nie będę ukrywać, że niektóre z Twoich wypowiedzi raniły mnie lub wkurzały.
To nie tak, że "zabraniam" , czy nie życzę sobie abyś pisala w moim wątku. Poprostu boli, że nie znasz, a brutalnie i czasem chamsko oceniasz. Cenie sobie każde zdanie i opinie, tyle że poproszę o więcej empatii.
Na prośby opowiem..
10 lutego napisał ba messengerze czy możemy się dpotkac i porozmawiać o nas. Ha, ha o nas, dobre, odpisałam że nas już nie ma.
On - "chcę zadać ci jedno pytanie. Jest szansa, abyśmy wrócili do siebie? - I tu szok, zaskok. Odpisałam vos w stylu a jak myślisz i co ty dobie wyobrażasz. Jednak ciekawosc co ma do powiedzenia na jego propozycję spotkania wzięła gore. Spotkaliśmy się, pytanie sformulowal inaczej typu czy myślałam o jego ewentualnym powrocie. Zapytałam skąd takie pytanie, a on ze urodziło się na jego terapii. Więc zapytałam czy mu odrobienie pracy domowej pokwitować? Tematu nie pociagnal, mialam wrazenie ze liczyl ba moj ruch i zachętę. Stchorzyl. Odwiózł mnie do domu.
Na drugi dzień znów spotkaliśmy się na kawie pod jakimś innym pretekstem. On był wyraźnie wkurzony, wiec to spotkanie utwierdzilo mnie w przekonaniu że muszę pociągnąć ten rozwód, że to nieuniknione.
12 luty sobota.
Zadzwonił do mnie o 9.00 czy może za godzinę przyjechac bo cos sie stało.
Przyjechał. Pojechaliśmy na spacer z psem bo nie chciałam przy synu jakiś akcji.
Powiedział mi że z nią nie jest, że dziś się wyprowadził, rzeczy ma u siebie w samochodzie i że chce poki co zamieszkać u brata w Krakowie poki się nie urządzi. Jednak ma prośbę czy może do poniedziałku zostać u mnie bo urzędowe sprawy chce w poniedziałek pozalatwiac.
Zgodziłam się. To też jego dom. Kanapę w salonie zaanektowal. Tamta wydzwaniala i wypisywala do niego pol dnia. Ignorowal ja i pokazal ze napisal jej ze to koniec i ogolnie to co ona wypisuje. Przegadaliśmy całą noc. W niedzielę zabrał mnie na spacer, znów gadaliśmy.
W poniedziałek rano, akurat miło bo nie musiałam iść do pracy - zdalna. Poprosił mnie czy nie pojadę z nim do sądu bo on chce wycofać pozew i pełnomocnictwo u prawnika - jak się okazało jej wspólnie z kancelarii. Znów zaczęła wydzwaniać, wypisywać, wyzywać, obrażać.
Zaprosił mnie na kolację walentynkowa. Znów dużo rozmów, kwiaty, wino.
Rozmowa z moim prawnikiem, jakieś tam ustalenia.
W domu pozwoliłam zostac, powiedzialam że to nie oznacza powrotu i tym bardziej wybaczenia.
Że potrzebuję czasu, ile nie wiem.
Potem wspólny wyjazd na weekend, w końcu seks (kurde jak mi tego brakowało), chociaż psychicznie ciężko było się przełamać.
Nie powiem, były dwa spięcia, może zwatpienie, łzy, gniew.
On próbował żyć po staremu, ciężko było uświadomić mu że tamto nie wróci, tamtej mnie nie ma. Obrączki ślubnej tez juz nie założę, tamto umarło. Kupil mi pierścionek.
Jak bedzie dalej, nie wiem. Tamta jeszcze szalała. Poblokowal ja. Syn z początku nieufny swoje zdanie wyrazil. Więź między nimi jakby dużo lepsza.
Więcej czasu spędzają razem. Ogólnie wszyscy spędzamy.
Boję się. Nie wiem jak będzie dalej. Są dni pelne optymizmu, ale też i te gdzie ogarnia mnie zwatpienie.
Myślę o ludziach, którzy mnie i pichwalaja, choć w większości potępili. Słowa głupia jesteś, czy bo ja na twoim miejscu...
Kurwa, jak to wkurza, gowno wie bo nie jest i nigdy nie bedzie na moim miejscu.
Jedno tylko wiem...
Czy się uda, czy nie to nic sobie nie będę mogła zarzucić, że miałam szanse i nie skorzystałam. Nie bede myśleć gdybym nie dala mu szansy co by było...
Jest to świeże. Nigdy nie zapomnę i zawsze bedzie boleć, bardziej lub mniej.
Ale to moje życie, moja decyzja i może moja głupota. Może...
nie przejmuj się opiniami innych, a szczególnie tych którzy nie byli w takiej sytuacji. nikt nie ma pojęcia co by zrobił. ja czasem o takim czymś marzę, chociaż nie wiem co bym zrobiła i czy bym potrafiłą zaufać. trzymam kciuki, zgotował Ci piekło ale z tego co tu pisałaś, zachowałaś fason i myślę że w dużej mierze to dzięki Twojej postawie. szkoda, że ja nie miałam tyle siły tylko przepracujcie to. pisz jak Wam idzie, to dla wielu osób będzie cenne.
p.s. znasz ten kanał? https://www.youtube.com/c/AffairrecoveryLLC polecam, dużo fajnej treści, może Wam się przyda.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak żyć?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024