Ewelino, mocno Cię przytulam. Wiem, że strasznie boli, ale ten ból kiedyś minie. Pamiętaj o tym w najgorszych momentach.
Tutaj padło sformułowanie, że mąż nie zaczął romansu i odchodzi, więc postępuje okej. Ale z tego co Autorka napisała to niestety ten romans trwa, może nie było seksu, ale człowiek, który będąc mężem swojej żony ma konto na portalu randkowym i przez dwa miesiące spotyka się z inną kobietą dopuszcza się zdrady. Nie postąpił ani wielkodusznie, ani uczciwie. A do tego nie ma za grosz szacunku do żony i empatii, skoro nie chce rozwiązać sytuacji mieszkaniowej, tylko lata na skrzydłach uniesienia na randki z kochanką i jeszcze o tym szczebiocze. Zero klasy. Zero zrozumienia. Egoizm pierwszej wody.
Ewelino, jak ktoś zaczyna nowe życie, to musi się liczyć z tym, że warunki tego życia się zmienią, nie można pomieszkiwać z żoną i jednocześnie układać sobie życia z kochanką. A jak im się coś nie uda do rozwodu? Będziesz z nim żyć, mając świadomość, że pewnie dalej szuka czegoś nowego. Poza tym, życie z człowiekiem, którego kochasz, a który nie kocha Ciebie, a do tego układa już sobie życie z kimś innym może się okazać bardzo bolesne i rujnujące dla Twojej psychiki i zdrowia. Już teraz zaczynasz siebie obwiniać, boisz się, że będziesz go błagać. Powinnaś mieć warunki i przestrzeń do przeżycia tego bólu w spokoju, a nie rozdrapywać dalej tę ranę widząc go i postępy w jego relacji. To czy on wybierając nową panią ma kasę na mieszkanie to nie jest Twoje zmartwienie. On odchodzi i on jest odpowiedzialny za to, żeby zapewnić sobie warunki do życia.
Nie uważam, żeby wystawienie walizek za drzwi rozwiązało sprawę, bo to tylko zaproszenie do robienia sobie wzajemnie na złość, ale warto jeszcze raz usiąść i pogadać i przekonać go, żeby jednak się wyprowadził - może sobie nawet wynająć tymczasowo pokój. Skoro jego szczęście jest istotne i w imię tego szczęścia kończycie ten związek, to tak samo istotne jest Twoje szczęście i możliwość przeżycia swojego bólu w godny sposób i na Twoich warunkach. Masz do tego prawo.
Dowody zdrady koniecznie zbieraj. Nie wiesz jakie warunki rozwodu możesz uzyskać w sądzie, skąd wiesz, że finansowo wyjdzie gorzej niż jakbyście się dogadali? Koniecznie zatrudnij prawnika i niech on Cię poprowadzi w dalszych działaniach. A wszelkie ustalenia finansowe powinny zostać spisane i podpisane, najlepiej potwierdzone notarialnie, tak żeby później mąż się z nich nie wycofał. Teraz będzie skłonny pójść Ci na rękę, bo nie chce żebyś mu stawała na drodze do jego związku, ale z czasem może się okazać, że jego hojność się skończy, a może być też tak, że nowa pani zechce wpłynąć na niego, żeby nie szastał tak mamoną, bo pan z alimentami to już nie tak atrakcyjny kąsek. Może to brzmi pesymistycznie i może ten scenariusz się nie sprawdzi, ale niestety schemat jest zazwyczaj taki, że człowiek, który odchodzi z małżeństwa do innej osoby będzie kombinował tak, żeby stracić na rozwodzie jak najmniej. Niektórzy nie wahają się w obrzydliwy sposób wykorzystywać bólu i miłości swoich jeszcze małżonków, żeby się ustawić w nowym życiu. Życzę Ci, aby w tym przypadku tak nie było.
Rozumiem, że Ty ciągle go widzisz jako swojego męża, ale z momentem zakończenia relacji to dla Ciebie obca osoba - łączy Was dziecko i nieuregulowana sytuacja majątkowa. Dla swojego dobra nie łudź się, wynegocjuj z nim jego wyprowadzkę, uznaj zakończenie relacji, idź do prawnika, jak najszybciej zyskaj na papierze ustalenia finansowe i zacznij proces zdrowienia. Wiem, że to wszystko brzmi strasznie, boleśnie, nieczule, że szaleje w Tobie rozpacz, że świat Ci się rozpadł. Wiem, że jak teraz czytasz, gdy inni piszą, że to minie, to nie wierzysz, ale spróbuj wyobrazić sobie, że za rok te emocje nie będą już takie dojmujące, będziesz w innym miejscu, o ile dasz sobie na to szansę i nie będziesz go błagać, starać się jeszcze bardziej albo co gorsza rywalizować o niego z kochanką. Otaczaj się życzliwymi ludźmi, pisz tutaj, męża traktuj z życzliwym dystansem, tak jak obcego człowieka i zasadą ograniczonego zaufania. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!