Jak żyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 303 ]

66 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-30 23:05:05)

Odp: Jak żyć?
Ela210 napisał/a:

warto spróbować a nie zakłądać ze się nie uda.


Nawet cienia przesłanek nie ma do eksmisji w ich sytuacji,która nawet jeżeli byłaby zasadna w tej chwili jest niemożliwa
Dayzee ma rację z tym ,a dla służb covid i okres jesienno zimowy jest wygodny mniej roboty .
W glorii i chwale prawa mąż może wrócić kiedy chce  z policją i ślusarzem jeżeli zamki będą zmienione, narobić Ewelinie dymu, odwrócić kota ogonem i zrobić z niej przemocowca .Wtedy zacznie się wojna na którą będzie patrzył syn.
Też byłbym za tym żeby facet się wyniósł ze względu na stan Eweliny .Tylko niestety po dobroci i dobrowolnie ,facet jakby musi mieć przeświadczenie że dostał coś ,a nie traci,to że zamroczony można wykorzystać,ale nie jest tak że on zupełnie nie przestał kalkulować mimo nabuzowania.

67

Odp: Jak żyć?
paslawek napisał/a:
Ela210 napisał/a:

warto spróbować a nie zakłądać ze się nie uda.

W glorii i chwale prawa może wrócić kiedy chce  z policją i ślusarzem jeżeli zamki będą zmienione, narobić Ewelinie dymu odwrócić kota ogonem i zrobić z niej przemocowca .
Też byłbym za tym żeby facet się wyniósł ze względu na stan Eweliny .

To prawda, najlepiej by dla Eweliny było, jakby się wyniósł.
Teraz może mieć ona fałszywą nadzieję, że jm się nawróci, zrozumie swój błąd i jednocześnie cierpi wiedząc o tej drugiej...
Swoją drogą - jakim trzeba być sadystą, żeby tak kogokolwiek męczyć...

68 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-10-30 23:09:54)

Odp: Jak żyć?

trzeba zrobioć to, co zrobiłaby w takiej sytuacji w 18 wieku szlachcianka na kresach.... kiedyś kobiety były mniej bezbronne

Edit: chyba się mylicie- w orzeczeniu o separacji określa się miejsce pobytu w mieszkaniu niezależnie od pory roku smile Wy chyba nie o tym kodeksie..

69 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-30 23:11:14)

Odp: Jak żyć?
Dayzee napisał/a:
paslawek napisał/a:
Ela210 napisał/a:

warto spróbować a nie zakłądać ze się nie uda.

W glorii i chwale prawa może wrócić kiedy chce  z policją i ślusarzem jeżeli zamki będą zmienione, narobić Ewelinie dymu odwrócić kota ogonem i zrobić z niej przemocowca .
Też byłbym za tym żeby facet się wyniósł ze względu na stan Eweliny .

To prawda, najlepiej by dla Eweliny było, jakby się wyniósł.
Teraz może mieć ona fałszywą nadzieję, że jm się nawróci, zrozumie swój błąd i jednocześnie cierpi wiedząc o tej drugiej...
Swoją drogą - jakim trzeba być sadystą, żeby tak kogokolwiek męczyć...

On się nie ma za sadystę bo przecież "szczerze" powiedział Autorce jak jest i czuje się ze sobą w tej sytuacji na luzie i fair,nie jego problem uczucia Eweliny w jego mniemaniu on zakończył pewien temat, zapłacił rachunki coś tam pogadał i już, w jego stanie nabuzowania i euforii  to oczywistość .
Nie chce widzieć pewnych rzeczy to je wyprze,zaprzeczy udając dojrzałego .Zrobi z Eweliny wariatkę jak będzie mieć zły humor .

70

Odp: Jak żyć?

Ewelino, mocno Cię przytulam. Wiem, że strasznie boli, ale ten ból kiedyś minie. Pamiętaj o tym w najgorszych momentach.

Tutaj padło sformułowanie, że mąż nie zaczął romansu i odchodzi, więc postępuje okej. Ale z tego co Autorka napisała to niestety ten romans trwa, może nie było seksu, ale człowiek, który będąc mężem swojej żony ma konto na portalu randkowym i przez dwa miesiące spotyka się z inną kobietą dopuszcza się zdrady. Nie postąpił ani wielkodusznie, ani uczciwie. A do tego nie ma za grosz szacunku do żony i empatii, skoro nie chce rozwiązać sytuacji mieszkaniowej, tylko lata na skrzydłach uniesienia na randki z kochanką i jeszcze o tym szczebiocze. Zero klasy. Zero zrozumienia. Egoizm pierwszej wody.

Ewelino, jak ktoś zaczyna nowe życie, to musi się liczyć z tym, że warunki tego życia się zmienią, nie można pomieszkiwać z żoną i jednocześnie układać sobie życia z kochanką. A jak im się coś nie uda do rozwodu? Będziesz z nim żyć, mając świadomość, że pewnie dalej szuka czegoś nowego. Poza tym, życie z człowiekiem, którego kochasz, a który nie kocha Ciebie, a do tego układa już sobie życie z kimś innym może się okazać bardzo bolesne i rujnujące dla Twojej psychiki i zdrowia. Już teraz zaczynasz siebie obwiniać, boisz się, że będziesz go błagać. Powinnaś mieć warunki i przestrzeń do przeżycia tego bólu w spokoju, a nie rozdrapywać dalej tę ranę widząc go i postępy w jego relacji. To czy on wybierając nową panią ma kasę na mieszkanie to nie jest Twoje zmartwienie. On odchodzi i on jest odpowiedzialny za to, żeby zapewnić sobie warunki do życia.

Nie uważam, żeby wystawienie walizek za drzwi rozwiązało sprawę, bo to tylko zaproszenie do robienia sobie wzajemnie na złość, ale warto jeszcze raz usiąść i pogadać i przekonać go, żeby jednak się wyprowadził - może sobie nawet wynająć tymczasowo pokój. Skoro jego szczęście jest istotne i w imię tego szczęścia kończycie ten związek, to tak samo istotne jest Twoje szczęście i możliwość przeżycia swojego bólu w godny sposób i na Twoich warunkach. Masz do tego prawo.

Dowody zdrady koniecznie zbieraj. Nie wiesz jakie warunki rozwodu możesz uzyskać w sądzie, skąd wiesz, że finansowo wyjdzie gorzej niż jakbyście się dogadali? Koniecznie zatrudnij prawnika i niech on Cię poprowadzi w dalszych działaniach. A wszelkie ustalenia finansowe powinny zostać spisane i podpisane, najlepiej potwierdzone notarialnie, tak żeby później mąż się z nich nie wycofał. Teraz będzie skłonny pójść Ci na rękę, bo nie chce żebyś mu stawała na drodze do jego związku, ale z czasem może się okazać, że jego hojność się skończy, a może być też tak, że nowa pani zechce wpłynąć na niego, żeby nie szastał tak mamoną, bo pan z alimentami to już nie tak atrakcyjny kąsek. Może to brzmi pesymistycznie i może ten scenariusz się nie sprawdzi, ale niestety schemat jest zazwyczaj taki, że człowiek, który odchodzi z małżeństwa do innej osoby będzie kombinował tak, żeby stracić na rozwodzie jak najmniej. Niektórzy nie wahają się w obrzydliwy sposób wykorzystywać bólu i miłości swoich jeszcze małżonków, żeby się ustawić w nowym życiu. Życzę Ci, aby w tym przypadku tak nie było.

Rozumiem, że Ty ciągle go widzisz jako swojego męża, ale z momentem zakończenia relacji to dla Ciebie obca osoba - łączy Was dziecko i nieuregulowana sytuacja majątkowa. Dla swojego dobra nie łudź się, wynegocjuj z nim jego wyprowadzkę, uznaj zakończenie relacji, idź do prawnika, jak najszybciej zyskaj na papierze ustalenia finansowe i zacznij proces zdrowienia. Wiem, że to wszystko brzmi strasznie, boleśnie, nieczule, że szaleje w Tobie rozpacz, że świat Ci się rozpadł. Wiem, że jak teraz czytasz, gdy inni piszą, że to minie, to nie wierzysz, ale spróbuj wyobrazić sobie, że za rok te emocje nie będą już takie dojmujące, będziesz w innym miejscu, o ile dasz sobie na to szansę i nie będziesz go błagać, starać się jeszcze bardziej albo co gorsza rywalizować o niego z kochanką. Otaczaj się życzliwymi ludźmi, pisz tutaj, męża traktuj z życzliwym dystansem, tak jak obcego człowieka i zasadą ograniczonego zaufania. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!

71 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-10-30 23:22:17)

Odp: Jak żyć?

no i doczytałam- w takim wypadku prawo o ochronie lokatorów nie obowiązuje. mąż w separacji nie jest lokatorem w tym sensie.
Orzeczenie od psychiatry o skutkach przebywania męza w domu też się przyda.

Shoggies- masz rację- moze uda się go nakłonić po dobroci. ale moze nie...

72 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-10-30 23:21:09)

Odp: Jak żyć?

Tu nie chodzi o eksmisję, tylko o powiedzenie, że ma się wyprowadzić, jak tego nie zrobi, to na siłę nikt go nie wyprowadzi.

Ten problem pewnie się sam rozwiąże, bo po tej nocy, jak ona się sprawdzi w łóżku, a to ponoć ma być ich pierwszy raz, wyprowadzi się do kochanki.

Nie wiem jak można tak spokojnie patrzeć na jego obecność w domu i udawać, że nic się stało.

73 Ostatnio edytowany przez Dayzee (2021-10-30 23:24:45)

Odp: Jak żyć?
Ela210 napisał/a:

no i doczytałam- w takim wypadku prawo o ochronie lokatorów nie obowiązuje. mąż w separacji nie jest lokatorem w tym sensie.
Orzeczenie od psychiatry o skutkach przebywania męza w domu też się przyda.

Elu - z tego co mówił mi prawnik, eksmisja byłaby możliwa gdyby jm rażąco utrudniał wspól e zamieszkiwanie tj np pił, bił itd itp

A on "tylko" nie kocha i "tylko" lata na randki. To wg prawa nie jest rażące utrudnienie zamieszkiwania. Jest to egoizm i szmaciarstwo z jego strony, ale Kodeks nie przewiduje zdaje się za to żadnych kar.

Pozostaje dogadanie się na spokojnie. Tylko to moim zdaniem.
Jm nie ma klasy ani honoru, ale to nie powód do eksmisji.

74

Odp: Jak żyć?
Ela210 napisał/a:

no i doczytałam- w takim wypadku prawo o ochronie lokatorów nie obowiązuje. mąż w separacji nie jest lokatorem w tym sensie.
Orzeczenie od psychiatry o skutkach przebywania męza w domu też się przyda.

Orzeczenie o separacji ,nastąpi za najwcześniej 2-3 miesiące w optymistycznym wariancie  .On nie jest lokatorem tylko współwłaścicielem a to różnica jest .

75

Odp: Jak żyć?

no jest Sąd- a ten moze wyprowadzić na siłe i w grudniu po południu I jak pisałam- przepisy mówią że były małżonek NIE jest lokatorem.
w przypadku separacji takie same zasady jak przy rozwodzie- ustala się miejsce pobytu.

76

Odp: Jak żyć?

Albo dzieli mieszkanie lub dom przydzielając pomieszczenia , jeżeli nie ma możliwości wyprowadzki a on jak się uprze to zapewne udowodni że nie ma gdzie się wyprowadzić z resztą może wszystkiemu zaprzeczyć wobec sądu i przeciągać sprawę ile będzie chciał a na męża jest kredyt i on go spłaca to nie decydujące ale ważna przesłanka .

77

Odp: Jak żyć?

"Jeżeli małżonkowie zajmują wspólne mieszkanie, sąd w wyroku rozwodowym orzeka o sposobie korzystania z tego mieszkania przez czas wspólnego w nim zamieszkiwania. Na żądanie małżonka, któremu sąd przyznaje prawo do lokalu mieszkalnego, sąd orzeka eksmisję drugiego małżonka."

Rozumiem, ze jak sąd ustali, że po rozwodzie jedno ma mieszkać w pokoju A a drugie w pokoju B, to nie ma mowy o eksmisji w przypadku współwłasności.  Nie można nikogo na siłę wywalić ze wspólnego mieszkania. Ergo - pozostaje liczyć, że jm gdzies tam wydlubie własny honor zza paznokci i sam się wyprowadzi, czego autorce życzę. Im szybciej jm sobie pójdzie, tym szybciej ona wyzdrowieje.

78

Odp: Jak żyć?

To już niech sąd sie głowi

79

Odp: Jak żyć?

Potrzebne są sposoby na przetrwanie Eweliny i jak jm podejść żeby wydobył resztki honoru albo sentymentu.groźby tylko go umocnią .
Teraz niestety wiele zależeć będzie i mieć wpływ na Ewelinę to jak miedzy kochankami się układa .

80

Odp: Jak żyć?
paslawek napisał/a:

Potrzebne są sposoby na przetrwanie Eweliny i jak jm podejść żeby wydobył resztki honoru albo sentymentu.groźby tylko go umocnią .
Teraz niestety wiele zależeć będzie i mieć wpływ na Ewelinę to jak miedzy kochankami się układa .


Ten jego honor to jak plusy Polskiego Ładu. Obawiam się, że nie istnieje.
Gdyby miał go choć odrobinę, to z szacunku dla wspólnych lat i dla Eweliny, sam by się wyprowadził. Nie kocham - odchodzę, zabezpieczam matkę swojego dziecka i to dziecko na ile tylko potrafię
A nie ryję beret swoją obecnością i stanem zakochania.

81

Odp: Jak żyć?

Moze ze wzgledu na syna maz oprzytomnieje i sie wyprowadzi, on nie moze patrzeć, jak mama cierpi, jak rodzice się kłócą. Wiem jak było u mnie i jaki to trudny okres u syna jest. I rozwojowo i szkolnie (mam dziecko w tym samym wieku)
Ewelina to silna i dzielna kobieta, zachowuje sie z klasą i naprawdę ja podziwiam (ja jak szok minął, to hmmm używałam slow o ktorych nie wiedzialam ze je znam i rzucilam tez pare razy tym co pod ręką bylo wink jak dziecka nie bylo w domu oczywiście to wszystko bylo).
To jest stolica i sa duze możliwosci wynajmu mieszkania, pokoju, hotelu, hostelu, a niestety dla meza, romans i zdrada kosztuje spore plny, a tu najważniejsze sa teraz zdrowie Eweliny i spokój syna.

82 Ostatnio edytowany przez Becia1234 (2021-10-31 10:44:22)

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Witajcie. Jestem Ewelina. Wczoraj mój mąż pistanowil zakończyć nasze 17 letnie małżeństwo. Świst mi się zawalił. W życiu bym się nie spodziewała. Były między nami zgrzyty  mieliśmy kryzys, który udało się pokonać dzięki terapii. Pokłóciliśmy die w poniedziałek o przysłowiową pierdołę, poszło potem lawinowo. O wszystko obwinił mnie. Powiedział że to koniec że vos w nim pękło, że ma dosyć. Kocha mnie  ale nie widzi sensu związku. Prosiłam bybyo przemyślał. Wczoraj definitywnie powiedział że nic z tego, przyznał die że poznał kogoś  że nic nie było jeszcze między nimi  że to świeże  że mu się podoba, fascynuje i że chcą spróbować. Jakbym gromrm dostała. Rozmawia że mną miło, ustaliliśmy kwestie opieki nad synem 14 letnim. Poki co mamy mieszkać razem bo nie dać ho na wyprowadzkę. Kocham go mocno, świat mi się zawalił. Dziś rano wszedł nago fo lazienki  myślałam że serce mi pęknie. Dziś wyjechał służbowo, jutro rano wraca. Boję die że mieszkając razem będę ho błagać. Wciąż mam nadzieję. Byłam wczoraj u psychologa, zaczynam sesję. On jest całym moim światem. Gdyby nie syn to nie mam po ho żyć. Pomóżcie mi proszę

Becia1234
On i te jego pokrętne tłumaczenia. Nie chce z tobą być, woli kochanice bo świeża ale wyprowadzić się też nie chce bo"go nie stać ".Jak to jest,że można zrozpaczonej babie wmówić wszystko?Co cię obchodzi że on nie ma kasy.na mieszkanie?Wybrał,zatem puść dziada wolno.Niech go kochanka trzyma.A może liczą oboje,że to ty się wyprowadzisz?

83

Odp: Jak żyć?

Jm powinien się wyprowadzić z powodów czysto etycznych.
Prawnie nie ma podstaw, żeby go z chaty teraz wygnać. Można tłumaczyć i prosić by się wyniósł, skoro zaczyna nowe życie.
Być może kochanka sama ma męża i dlatego zakochaniec nie kwapi się z odejściem.  Wiadomo, że nic nas to nie obchodzi. Jednak dalej nie wiemy jak pomóc autorce w tej sytuacji. Facet nie ma jaj, ani honoru, ani empatii ani dla niej ani dla dziecka, które widzi jak mama cierpi. Nazwać go ch... to dla niego komplement.
Niewykluczone, że liczy, że autorka zmęczaona tą sytuacją sama się wyniesie. Trudna sytuacja. Do dupy taki mąż, naprawdę. Takie sytuacje pokazują prawdziwe oblicze człowieka...

84 Ostatnio edytowany przez Becia1234 (2021-10-31 12:55:40)

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Kurde siedzę  myślę i się nakręcam. Czytam Was i jakby niektórzy siedzieli w mojej głowie. Wstrząsnął mną wpis że on sie nie wyprowadzi, ja będę sie starać prac mu gacie itd licząc na cud, a on będzie latał do niej. Obwiniam się. Gdybym bardziej sie starała byłby szczęśliwszy w związku. Kiedyś był epizod że wchodził na portal fla swingersow, xlspalam go na tym  powiedział że tylko ogląda. Uwierzyłam. Teraz zlspslam go na portalu date zone. Tez podobno tylko   ciekawości. Dodam że w łóżku nigdy nie było jakoś sztywno i lubiliśmy die realizować i gadać co lubimy. Chyba  że facet 42 lata kryzys wieku typu glowa diwieje dupa szaleje.

Przyjmij do wiadomości że twój tzw . mąż ma kurewskie skłonności. Cały czas go tłumaczysz.On szuka sobie ostrej dziwki na boku, a ciebie przyzwyczaja do stałego trójkącika. Abyś akceptowała jego kurestwo-cieply domek,żonka i stała niunia na boku.

85 Ostatnio edytowany przez Dayzee (2021-10-31 13:50:02)

Odp: Jak żyć?
Becia1234 napisał/a:
Masia79 napisał/a:

Kurde siedzę  myślę i się nakręcam. Czytam Was i jakby niektórzy siedzieli w mojej głowie. Wstrząsnął mną wpis że on sie nie wyprowadzi, ja będę sie starać prac mu gacie itd licząc na cud, a on będzie latał do niej. Obwiniam się. Gdybym bardziej sie starała byłby szczęśliwszy w związku. Kiedyś był epizod że wchodził na portal fla swingersow, xlspalam go na tym  powiedział że tylko ogląda. Uwierzyłam. Teraz zlspslam go na portalu date zone. Tez podobno tylko   ciekawości. Dodam że w łóżku nigdy nie było jakoś sztywno i lubiliśmy die realizować i gadać co lubimy. Chyba  że facet 42 lata kryzys wieku typu glowa diwieje dupa szaleje.

Przyjmij do wiadomości że twój tzw . mąż ma kurewskie skłonności. Cały czas go tłumaczysz.On szuka sobie ostrej dziwki na boku, a ciebie przyzwyczaja do stałego trójkącika. Abyś akceptowała jego kurestwo-cieply domek,żonka i stała niunia na boku.


Żadna kochanka nie zniesie na dłuższą metę takiego nie wiadomo czego. Nie da się bez końca słuchać jak to on cierpi, ale na razie nie bo... Teraz pewnie nie, bo syn kończy 8 klasę, a potem nie bo się będzie oswajał z nową szkołą big_smile no głupią można być, ale tylko na chwilę
A jm raczej nie z tych kasiastych, co znajdą kochankę, którą zadowoli kasa. Raczej z tych przeciętniaków  - jego jedynym majątkiem jest gadanie big_smile
Zatem autorce pozostaje tylko liczenie na to by jm odnalazł się honor potrzebny do wyniesienia się.

Autorko - niech Cię boska ręka broni przed praniem gaci czy gotowaniem. Niech jm śpi chocby w wannie a jada na mieście.  I zacznij się od niego emocjonalnie odcinać.

86

Odp: Jak żyć?

Wczoraj i dziś podszkolił mnie w jeździe samochodem, bo boję się trochę. Samochód mi zostawia i będzie go spłacał. Warunki finansowe ustaliliśmy. Tylko ja, ta która poświęciła się rodzinie, pracującą za 3000 zł jestem zależna od niego, od jego kasy. Zostawia mi te 3000 na życie z dzieckiem, a wszystko inne poplacil i zamierza to robić.
Dzis wziął naszego psa i pojechał z nim do niej na wspólny spacer I sprawdzenie jak dogada się z jej kotem. Wrocil zachwycony.
Na moją prośbę pogadali i w tygodniu wprowadza się do niej.
Relacje i rozmowy między nami miłe, a mi jest ciężko. Wiem, że nie ma sensu iść na udry.
Patrze na to jego szczęście i muszę trzymac fason.
Jestem głupia, ale cały czas mam bazę im się nie ułoży i wróci.
Pewnie wielu z Was potępi te moje pragnienie bycia z nim, ale nie wyobrażam sobie ze go nie będzie przy mnie.

87

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Wczoraj i dziś podszkolił mnie w jeździe samochodem, bo boję się trochę. Samochód mi zostawia i będzie go spłacał. Warunki finansowe ustaliliśmy. Tylko ja, ta która poświęciła się rodzinie, pracującą za 3000 zł jestem zależna od niego, od jego kasy. Zostawia mi te 3000 na życie z dzieckiem, a wszystko inne poplacil i zamierza to robić.
Dzis wziął naszego psa i pojechał z nim do niej na wspólny spacer I sprawdzenie jak dogada się z jej kotem. Wrocil zachwycony.
Na moją prośbę pogadali i w tygodniu wprowadza się do niej.
Relacje i rozmowy między nami miłe, a mi jest ciężko. Wiem, że nie ma sensu iść na udry.
Patrze na to jego szczęście i muszę trzymac fason.
Jestem głupia, ale cały czas mam bazę im się nie ułoży i wróci.
Pewnie wielu z Was potępi te moje pragnienie bycia z nim, ale nie wyobrażam sobie ze go nie będzie przy mnie.

Nie daj się Ewelina... to jego płacenie rachunków to żadna łaska. I zależy od jego widzi mi się. Alimenty na dziecko, a w razie rozwodu z orzekaniem - i na Ciebie Ci się należą.
Ale koles ma tupet, nie ma co...
Sama pomyśl po co Ci taki ktoś? Te 3000 to jest Twoja pensja - on Ci nie ma czego zostawiać, no kurde - prawnik, alimenty na syna i w razie czego - siebie. Rozwód jest z jego winy.

88

Odp: Jak żyć?

Dobrze że sobie poszedł..Na spokojnie bez niego lepiej bedziev Ci się to układać w głowie.
Teraz czarna dziura..refleksja przyjdzie z czasem..
Lepiej dla Ciebie byłoby formalnie zasądzic separację z ustaleniem sądowym miejsca pobytu i alimentami.
Rozumiem że kredyt wspólny więc splacaj swoją część. 
Wydatki będziesz mieć trochę mniejsze na 2 osoby. Zgłoś  w administracji zamieszkanie 2 osób A nie 3 niższe rachunki przyjdą.
Media też wyjdą Ci taniej i codzienne zakupy.
I zastanów się czy wszędzie potrzebujesz auta samochód to duży koszt.
Z czasem zobaczysz plusy bo teraz to wiem..minusy..
Na Twoim miejscu zalatwialabym te formalne sprawy póki Mąż jest w skowronkach.
Gdy wróci w formie poranionego niedźwiedzia to gorzej dla Ciebie.  Chociaż wiem że tego chcesz teraz.

89 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-01 10:29:22)

Odp: Jak żyć?

Ewelina, Ela ma rację.
Też uważam, ze separacja to dobry pomysł. Podziwiam Twoja postawę i opanowanie, chciałabym tez tak potrafić, ale walcz o swoje, dla siebie i syna, samochód jakby cos to kup tylko na siebie.
Mezowi odbiło, a on psa ma zamiar tez sprowadzić do tej kobiety, ze go tam zawiózł?

90

Odp: Jak żyć?

Niestety nie mogę spłacać sama kredytu za mieszkanie. Zarabiam 3000. Kredyt to 1700 miesięcznie. Samochód mi zostawia i będzie go spłacał. Ja tylko paliwo. Jutro ma się wyprowadzić. Separacji narazie nie ma. Z rozwodem prosił żeby poczekać do wspólnego rozliczenia pitu, żeby był zwrot podatku.
Psazawiozl do niej żeby w razieco brać go na weekendy, kiedy będę chciała gdzieś wyjść lub wyjechać. Lub tak poprostu żeby mnie niby odciążyć. Wziął psa żeby zobaczyc czy z jej kotem się dogada.
Boże jak mi jest ciezko.
Czy ktoś z Was byłby tsk miły i chciał że mną porozmawiać telefonicznie lub najfajniej się spotkać w Warszawie?

91

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Wczoraj i dziś podszkolił mnie w jeździe samochodem, bo boję się trochę. Samochód mi zostawia i będzie go spłacał. Warunki finansowe ustaliliśmy. Tylko ja, ta która poświęciła się rodzinie, pracującą za 3000 zł jestem zależna od niego, od jego kasy. Zostawia mi te 3000 na życie z dzieckiem, a wszystko inne poplacil i zamierza to robić.

Bardzo dobrze! smile smile



Dzis wziął naszego psa i pojechał z nim do niej na wspólny spacer I sprawdzenie jak dogada się z jej kotem. Wrocil zachwycony.
Na moją prośbę pogadali i w tygodniu wprowadza się do niej.

Genialnie...


Relacje i rozmowy między nami miłe, a mi jest ciężko. Wiem, że nie ma sensu iść na udry.
Patrze na to jego szczęście i muszę trzymac fason.

Robiłbym dokładnie tak jak Ty. Identiko.


Jestem głupia, ale cały czas mam bazę im się nie ułoży i wróci.

Robiłbym identycznie jak Ty.
Nie jesteś głupia.


Pewnie wielu z Was potępi te moje pragnienie bycia z nim, ale nie wyobrażam sobie ze go nie będzie przy mnie.

Na razie niech do niej idzie. Minie czas, zobaczysz jak dalej będzie. Fajnie aby pieniadze, które będzie Ci dawał wykonywał przelewem, bo będziesz miała dowody, żę dobrowolnie płacił.
No i pasuje jednak potajemnie prawnika spytać co robić, aby się nie okazało, że coś zawaliłaś i potem przy ewentualnym rozwodzie masz trudniej.

92

Odp: Jak żyć?

Telefonu i spotkania nie zaproponuję autorko, ale pisz tutaj. To naprawdę  pomaga.
Tu spotkasz kobiety co przeszły to samo.
Mi też bardzo pomogło czytanie wątków innych .przeczytaj wątek Dramat MoniCo.
I po tym jak się kończy dalsze posty w Kobietach na Zakręcie.
Cierpisz, bo byłaś zdolna do miłości i lepiej to ocal..
I jesteś jej warta, ale od tego mężczyzny patrząc po jego zachowaniu ( nie formalnym bo tu się jakoś stara) ale emocjonalnym ciężko się spodziewać że uzyskiwalaś.
Nie jesteś sama w takich przeżyciach i jeszcze będzie pięknie smile

93

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Niestety nie mogę spłacać sama kredytu za mieszkanie. Zarabiam 3000. Kredyt to 1700 miesięcznie. Samochód mi zostawia i będzie go spłacał. Ja tylko paliwo. Jutro ma się wyprowadzić. Separacji narazie nie ma. Z rozwodem prosił żeby poczekać do wspólnego rozliczenia pitu, żeby był zwrot podatku.
Psazawiozl do niej żeby w razieco brać go na weekendy, kiedy będę chciała gdzieś wyjść lub wyjechać. Lub tak poprostu żeby mnie niby odciążyć. Wziął psa żeby zobaczyc czy z jej kotem się dogada.
Boże jak mi jest ciezko.
Czy ktoś z Was byłby tsk miły i chciał że mną porozmawiać telefonicznie lub najfajniej się spotkać w Warszawie?

Ewelino wysłałem Ci pm

94 Ostatnio edytowany przez Masia79 (2021-11-02 12:36:07)

Odp: Jak żyć?

Jest w domu. Ja w pracy. Pakuje się. Tchorz  jeszcze do mnie dzwoni i ingormuje o tym. Dziś wyprowadza się do niej. Wczoraj tez u niej byl. Wrocil przed północą. Nagrałam rozmowę z nim. Zaczynam zbierać dowody.
Głupia jestem, ale prowadzę wewnętrzna walkę sama z sobą. Jedna ja chce żeby die opamietal i wrocil, a ta druga wie że to już nie wróci. Mój mąż umarł  teraz jest obcy człowiek. Wiem to alenie chce w to wierzyć. Łudzę się nie wiem po co.
Jak pomyślę, że dxis wnowym domku zaśnie wtulonay w nią na łyżeczkę po namiętnym seksie, ze będzie ja dotykal jak mnie, że on bedxie żył pełnią szczęścia. A ja... wyrzuta  zeszmacona  wyprana ze wszystkiego  wpedzona w poczucie winy. Nie mam po co żyć, gdyby nie syn to... Nie mogę spać, jesc nawet płakać nie mogę. Jestem nic nie warta. Był dla mnie wszystkim, oparciem, przyjacielem, kochankiem, wbił mi nóż w serce.

95

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Jest w domu. Ja w pracy. Pakuje się. Tchorz  jeszcze do mnie dzwoni i ingormuje o tym. Dziś wyprowadza się do niej. Wczoraj tez u niej byl. Wrocil przed północą. Nagrałam rozmowę z nim. Zaczynam zbierać dowody.
Głupia jestem, ale prowadzę wewnętrzna walkę sama z sobą. Jedna ja chce żeby die opamietal i wrocil, a ta druga wie że to już nie wróci. Mój mąż umarł  teraz jest obcy człowiek. Wiem to alenie chce w to wierzyć. Łudzę się nie wiem po co.
Jak pomyślę, że dxis wnowym domku zaśnie wtulonay w nią na łyżeczkę po namiętnym seksie, ze będzie ja dotykal jak mnie, że on bedxie żył pełnią szczęścia. A ja... wyrzuta  zeszmacona  wyprana ze wszystkiego  wpedzona w poczucie winy. Nie mam po co żyć, gdyby nie syn to... Nie mogę spać, jesc nawet płakać nie mogę. Jestem nic nie warta. Był dla mnie wszystkim, oparciem, przyjacielem, kochankiem, wbił mi nóż w serce.

Pozbierasz się, tylko potrwa to długo. Nie da się pocieszyć człowieka w takiej sytuacji. Tylko czas przyniesie Ci ulgę. Cała masa ludzi na świecie przeszła, przechodzi lub będzie przechodzić podobne piekło. Nie łudź się. Nie opamięta się. Im szybciej to zaakceptujesz, tym szybciej staniesz na nogi.

On w taki, czy inny sposób, prędzej lub później, zapłaci cenę za swoje decyzje, a Ty skończysz w tym wszystkim silniejsza.

Teraz tego nie widzisz, nie wierzysz w to, ale z czasem sama to dostrzeżesz.

Póki co trzymaj się. Masz dla kogo.

Wszystko będzie dobrze smile

96

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

A ja... wyrzuta  zeszmacona  wyprana ze wszystkiego  wpedzona w poczucie winy. Nie mam po co żyć, gdyby nie syn to... Nie mogę spać, jesc nawet płakać nie mogę. Jestem nic nie warta. Był dla mnie wszystkim, oparciem, przyjacielem, kochankiem, wbił mi nóż w serce.

Nigdy tak nie myśl, Ewelino! Nie jesteś nic nie warta, nie jesteś zeszmacona! Myśl o sobie dobrze, nie dawaj się wpędzać w poczucie winy! Jak w związku coś nie pasuje to się siada i rozmawia, wypracowuje jakieś wspólne podejście, albo korzysta z pomocy specjalisty, a nie po prostu oznajmia „było tak i tak, czułem się w ten i ten sposób, wiec znalazłem kochankę i odchodzę”.... totalne dno .... staraj się być silna, niestety ciężkie czasy przed Tobą:( życzę Ci powodzenia!!

97 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-11-02 12:53:59)

Odp: Jak żyć?

"Jak pomyślę, że dxis wnowym domku zaśnie wtulonay w nią na łyżeczkę po namiętnym seksie, ze będzie ja dotykal jak mnie, że on bedxie żył pełnią szczęścia. "

Staraj się nie myśleć o tym, staraj się myśleć o swoim życiu. Spędzaj jak najwięcej czasu z bliskimi sobie ludźmi. Twoje życie jest wartością. Nie pozwól sobie myśleć, że jest nic nie warte tylko przez to, że Cię zostawił. Poszukasz swojego szczęścia gdzie indziej jak ból trochę minie.

98 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-02 12:53:49)

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Jestem nic nie warta..

To jest nieprawda .Po prostu nieprawda ,uczucia są prawdziwe i emocje ,ale myśl o tym że jesteś nic nie warta jest nieprawdziwa .
Przeżyjesz emocje Ewelino i możesz żyć też dla siebie samej nie tylko dla syna ,jesteś mamą a to jest skarb bezcenny,wierzyłaś i walczyłaś do końca o związek ,bo pewnie pomysł z terapią był Twój tak mniemam,to też jest bezcenne ,reszta już nie zależy od Ciebie potrzebujesz czasu żeby się pogodzić ,dbaj o siebie ,dziś jest noc ,noc się kiedyś skończy .

99

Odp: Jak żyć?

Kurde Ewelina jak ja Cię rozumiem:(.Spotkało mnie to samo.Na pocieszenie Ci powiem,że naprawdę będzie lepiej.Nie obwiniaj się .Ja wiem,że Twój jm za to co się stało będzie obarczał Ciebie ,mój tez tak robił .Poczytaj sobie tu na forum,zdradzacze zawsze tak robią,żeby siebie usprawiedliwić zwalają wszystko na zdradzonych.A gdzie wcześniej jakaś szczera rozmowa?Najpierw się naprawia a jak nic nie pomoże to wtedy się odchodzi .Twój mąż już nie jest tym samym chłopakiem z którym szlas przez życie.I to życie ,które było już nie wróci.Gdy to pojmiesz będzie Ci łatwiej .

100

Odp: Jak żyć?

Podpisuję się pod tym wszystkim, co Ci tu piszą. A szczególnie pod tym że" nie da się pocieszyć czloeieka w takiej sytuacji". Ja też szukałam pomocy, wsparcia, pociechy gdie tylko mogłam. Gdyby nie rozmowy z terapeutką, chyba bym zbzikowała. No i wywalanie, wywalanie, wywalanie. U mnie mija już rok od zdrady i porzucenia a dopiero czuję coś w rodzaju " przyzwyczajenia" do tej sytuacji. Coś w rodzaju. Znaczy to, że takie wizje jak u Ciebie, z tą łyżeczką, itp nadal powodują ból serca i skurcz w brzuchu.
Także gadaj gdzie możesz, aż Ci to zbrzydnie i poczujesz coś w rodzaju zmiany.

101

Odp: Jak żyć?

Adela 07 właśnie ,że da się pocieszyc człowieka w tej sytuacji.To co tu wszyscy piszą naprawdę pomaga ,pomagaja też rozmowy z bliskimi,z psychologiem...Ja jak się dowiedziałam o zdradzie itd to przez 2 tygodnie nie chciałam z nikim o tym rozmawiać i to był mój błąd.Wkrecalam sobie tylko,że to moja wina bo byłam złą żoną.Dopiero jak zaczęłam opowiadać  o tym koleżance i rodzinie zaczęłam inaczej o tym myśleć i o sobie.To naprawdę wiele znaczy jak ktoś Cię wspiera i Ci tłumaczy ,że nie Ty winna tylko on niedojrzały gówniarz,któremu się znudziło życie rodzinne zostawił wszystko i poleciał do kochanki.

102

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Nagrałam rozmowę z nim. Zaczynam zbierać dowody.

Bardzo dobre posunięcie.


... dxis wnowym domku zaśnie wtulonay w nią na łyżeczkę po namiętnym seksie, ze będzie ja dotykal jak mnie, że on bedxie żył pełnią szczęścia.

Yyyy? Po namiętnym seksie, jak nawet seksu nie mieli? A jeśli wezmą ich wyrzuty sumienia, albo stres, to może nie będzie fajnego seksu? I wtedy będą mieli smutne miny? I rano będą to wyjaśniać? A co jeśli ona pomyśli "Czy to na pewno dobrze, żę on się tutaj wprowadził?"  A jeśli on po seksie oprzytomnieje i pomyśli patrząc w sufit "Hmm... co ja tutaj robię..."...    Pełnią szczęścia? I za rok też pełnia szczęścia?

Podsumowując:   nie rób takiej projekcji w swojej głowie, jakoby oni żyli zdrowo i szczęśliwie jak książę i księżniczka.



A ja... wyrzuta  zeszmacona  wyprana ze wszystkiego  wpedzona w poczucie winy. Nie mam po co żyć, gdyby nie syn to... Nie mogę spać, jesc nawet płakać nie mogę. Jestem nic nie warta. Był dla mnie wszystkim, oparciem, przyjacielem, kochankiem, wbił mi nóż w serce.

Jeśli dwoje dzieci bawi się w piaskownicy, a potem jedno z tych dzieci pójdzie na huśtawkę, to to pierwsze dziecko nie jest winne tego, iż to drugie uznało huśtawkę za miejsce, w którym teraz się chce bawić. Na pewno trudno skasować myśli w których się sami obwiniamy i chyba jedyną metodą jest uporczywe tłumaczenie sobie prawdziwego oglądu sprawy na podstawie faktów i rozumowania.
Skoro mieliście taką dobrą relację to prawdopodobnie nie robiłaś mu krzywdy, że chciałby odejść. To nie twoja wina...

103 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-11-02 13:35:06)

Odp: Jak żyć?

Może źle się wyraziłam- nie da pocieszyć , tylko nieco podtrzymać na duchu. Wesprzeć, żeby ten ktoś nie utonął w smutku i rozpaczy.
Ja to także dostałam, tutaj i u terapeutki.

Autorka zapewne ma ochotę w tej chwili zniknąc- żeby nie czuć bólu.

104 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-02 14:56:51)

Odp: Jak żyć?

Też uważam że niepotrzebnie sobie wkrecasz te obraz sielanki w głowę. 
Ty z mężem miałaś inne początki, bo byliście młodzi zakochani i wolni.
Tam będą obciążenia i póki co oni sie jak zauważył Gary  nie znają aż tak dobrze na co dzień. 
Nie ma im czego zazdrościć.  Ale j Tobie jest czego współczuć.
Pamiętaj że oprócz Ciebie jest jeszcze chłopiec któremu zawalił się właśnie świat..
Poza tym sądzę  że nie mogłaś nic zrobić bo skoro on jest już przygotowany do wyprowadzki to znaczy że już długo to planował.
A papiery rozwojowe złóż bo i tak pewnoe nie ma szans na rozprawę przed koncem roku więc niech się pitem nie tłumaczy. .

105 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-02 15:02:41)

Odp: Jak żyć?

Ewelina, to żadna Twoja wina, tylko jego. Dobrze, ze sobie poszedł, lepiej dla Ciebie. To jemu odbiło.

Ja tez mężem całe życie razem, byl czescia mnie, a tu masz... Ze mna "gadac" nie chciał, a z koleżanką z pracy i owszem. Dałam mu szansę, ale z perspektywy czasu lepiej by było, aby sobie wtedy poszedł, bo to inny człowiek juz, inna ja i inne życie.

Jesteś madra, dzielna, masz dla kogo żyć. Pisz jak Ci źle.

106

Odp: Jak żyć?

Ewelina, wiele osób przeszło to co Ty, wbrew pozorom schemat jest do bólu powtarzalny, różnią się tylko szczegóły.
Jesteś 2 miesiące za mną i patrząc na moje doświadczenia im gorzej Cię traktuje tym szybciej się wyleczysz. Jego zachowanie było bardzo, bardzo destrukcyjne - mnie jż namawiała na telefon do kochasia, który nie odbierał od niej telefonu, "żeby nasze dzieci i jego córka się pobawiły". Ja już wtedy wiedziałem co i jak - bolało jak cholera.... To pokazuje gdzie Twój jeszcze małżonek Cię ma i to się nie zmieni (ja się łudziłem, jeszcze trochę się łudzę, bo zaczęliśmy się dogadywać jeśli chodzi o opiekę nad dziećmi i podział majątku - co jakiś czas dostaję taką szpilę, że zastanawiam się kto to jest...).
Nie wierz w co mówi, patrz co robi. Zbieraj dowody, szykuj się na najgorsze. Jesli ostatecznie jm zachowa się względnie w porządku - nic nie stracisz. W przeciwnym wypadku będziesz gotowa. Tak czy inaczej będziesz się czuła bezpiecznie.
Całą masa ludzi Cię tu wspiera i przytula - ja też:)

107

Odp: Jak żyć?

WindyBoy to wyleczenie jest trochę względne. Ja jestem z kolei tak gdzieś pół roku przed Toba, ale jest niestety tak,  że myśli i smutek wracają. Wspomina się mile chwile, a zapomnina o tych najgorszych.
Ja się jeszcze nie wyleczyłam, bo zagladm tutaj. Tak logicznie rzecz ujmując, zyskałam spokoj i przewidywalność dnia codziennego, ale do szczęścia jeszcze delako. Na razie muszą wystarczyć małe radości.  Mam nadzieję, że u nas wszystkich będzie ich coraz więcej.

108 Ostatnio edytowany przez Masia79 (2021-11-03 07:12:29)

Odp: Jak żyć?

Pierwsza jego noc u niej po wczorajszej wyprowadzce. W dzień chodziłam jak struta, starałam się nie myśleć o tym że ja dotyka i uprawiają seks. Zwłaszcza że wydzwaniał wczoraj fo mnie z każdą pierdola zanim do niej pojechał.
Wróciłam z pracy, nie powiem zabolało na widok braku większości rzeczy. Scisnelo w dolku że nie ma jego szczoteczki do zębów. Ale, szczerze myślałam że będę wyć (a chciałbym móc się rozplakac). Po synu tez jakby spłynęło. Boję się ze tkwimy w jakim dziwnym letargu jak to pierdyknie to bedzie na granicy histerii. Jadę do pracy i zaczynam myśleć o ich wspólnej nocy.
Wieczorem psycholog. Kurde jak mnie w xoladku ściska.

Odp: Jak żyć?

Ta wyprowadzka to najlepsze co mogło się stać. Mimo całej mojej złej oceny tego człowieka należy jednak pozytywnie ocenić to, że się wyprowadził.
Wiele osób na tym forum przeszło to co Ty teraz przechodzisz. Nie da się tak po prostu z dnia na dzień zapomnieć. Nie siedź sama w domu, spotykaj się z ludźmi, wyjdź na spacer, weź nadgodziny w pracy. Czasem pomaga praca fizyczna. Teraz jest ciężko, ale gdzieś na końcu drogi będzie światło.

110

Odp: Jak żyć?

Nie odbieraj telefonu.z byle glupstwem.
W ważnych sprawach niech pisze SMS..
Nie widuj się z nim chyba że to absolutnie konieczne i najlepiej poza domem.
Ja widywalam się z mężem na niedzielnych obiadach w knajpie razem z dziećmi raz w tygodniu by omawiać ich sprawy.
Zrobiłam to dla dzieci by miały poczucie że mogą liczyć na nas jako team rodziców.
Indywidualnie go unikalam i to była mądra decyzja.

111

Odp: Jak żyć?

Zadzwonił. Głos miał jakby walczył żeby sie nie rozpłakać. Znam go  staral sie to ukryć  ale mu nie wyszło. Czyżby sumienie? Pytał czy cos mi kupić  czy cos potrzebuję. Bierze dzis psa na szczepienie i przy okazji chce mi zakupy zrobić. A niech robi. Karmie sie nadzieja że im nie wyjdzie. Tylko co wtedy... Siedzę w pracy i widzę że korek powoli puszcza. Chcę płakać, w końcu, ale muszę to powstrzymać. Pewnie bedzie dzis do mnie jeszcze dzwonił  a ja słyszę jego biedny głos współczuję mu. Wiem, powiecie pewnie głupia i naiwna. Boże kiedy będzie nowy dzień?

112

Odp: Jak żyć?

Nie chce mi sie wierzyć że gosciu podjął decyzje o przeprowadzce do kochanki nie śpiąc z nią wczesniej. I nie chce mi sie wierzyc ze jakas kobieta przyjmuje do domu goscia do wspolnego zycia tak o po prostu bo killa razy sie spotkali na kawie a nie spali ze sobą.  I to na dodatek zonatego.

113

Odp: Jak żyć?

Nie chce mi sie wierzyć że gosciu podjął decyzje o przeprowadzce do kochanki nie śpiąc z nią wczesniej. I nie chce mi sie wierzyc ze jakas kobieta przyjmuje do domu goscia do wspolnego zycia tak o po prostu bo killa razy sie spotkali na kawie a nie spali ze sobą.  I to na dodatek zonatego.

114

Odp: Jak żyć?

Zadzwonił. Głos miał jakby walczył żeby sie nie rozpłakać. Znam go  staral sie to ukryć  ale mu nie wyszło. Czyżby sumienie? Pytał czy cos mi kupić  czy cos potrzebuję. Bierze dzis psa na szczepienie i przy okazji chce mi zakupy zrobić. A niech robi. Karmie sie nadzieja że im nie wyjdzie. Tylko co wtedy... Siedzę w pracy i widzę że korek powoli puszcza. Chcę płakać, w końcu, ale muszę to powstrzymać. Pewnie bedzie dzis do mnie jeszcze dzwonił  a ja słyszę jego biedny głos współczuję mu. Wiem, powiecie pewnie głupia i naiwna. Boże kiedy będzie nowy dzień?

115

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Zadzwonił. Głos miał jakby walczył żeby sie nie rozpłakać. Znam go  staral sie to ukryć  ale mu nie wyszło. Czyżby sumienie?

Sumienie raczej nie... Uderzyła go realność... Wyobrażam sobie, że mieli seks, potem leżeli obok siebie, a on zauważył, że znalazł się w łóżku z kobietą, której kompletnie nie zna. Potem było rano... i był w mieszkaniu z kobietą której nie zna. Zrobiło się jakoś tak sztywno trochę... Strach w oczy zaglądnął...




Pytał czy cos mi kupić  czy cos potrzebuję. Bierze dzis psa na szczepienie i przy okazji chce mi zakupy zrobić. A niech robi.

A niech robi, pewnie... Im więcej pracy odwali tym lepiej.



Karmie sie nadzieja że im nie wyjdzie. Tylko co wtedy... .... Pewnie bedzie dzis do mnie jeszcze dzwonił  a ja słyszę jego biedny głos współczuję mu. Wiem, powiecie pewnie głupia i naiwna.

Eeee... nie głupia... i nie naiwna... Niech on nie widzi, że cierpisz, niech widzi Cię spokojną. Może czasem trzeba udawać taki wizerunek.

116

Odp: Jak żyć?
123qwerty123 napisał/a:

Nie chce mi sie wierzyć że gosciu podjął decyzje o przeprowadzce do kochanki nie śpiąc z nią wczesniej. I nie chce mi sie wierzyc ze jakas kobieta przyjmuje do domu goscia do wspolnego zycia tak o po prostu bo killa razy sie spotkali na kawie a nie spali ze sobą.  I to na dodatek zonatego.

To była ściema, bo on wie, że żona wszystko kupi...

117

Odp: Jak żyć?

Pewnie bedzie dzis do mnie jeszcze dzwonił  a ja słyszę jego biedny głos współczuję mu. Wiem, powiecie pewnie głupia i naiwna."

Tak, a on współczuje Tobie sad

118

Odp: Jak żyć?

"Pewnie bedzie dzis do mnie jeszcze dzwonił  a ja słyszę jego biedny głos współczuję mu. Wiem, powiecie pewnie głupia i naiwna."

Tylko, że on ma to co chciał, wybrał. To jego odpowiedzialność podejmować dobre decyzje. Nie współczuj mu bardziej niż sobie. Teraz nim się opiekuje inna kobieta. Sobą musisz się zająć teraz, skupić na trudnym znalezieniu równowagi i spokoju w nowej sytuacji, ogarnięciu życia.
Nie chciałabyś zapisać się na jakąś jogę (jakąś łagodną, wyciszającą) lub taniec? To pomaga zachować równowagę w emocjach.

119 Ostatnio edytowany przez merle (2021-11-03 12:51:48)

Odp: Jak żyć?

Autorko jesteś w tak świeżej sytuacji, że emocje na pewno w Tobie buzują.

On się nie ogarnie, a nawet jeśli to nie dlatego, że zrozumiał swój błąd, a dlatego, że tam nie wypaliło.

Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jeśli wróci, bo tam nie wypaliło, czy chcesz z powrotem takiego męża?

Jesteś w stanie wybaczyć zdradę? qwerty trafił w dziesiątkę. Na pewno ze sobą spali już wcześniej, bo gdyby tak nie było, ani on by nie odszedł, ani ona by go do siebie nie przyjęła. Zawsze w pierwszej kolejności patrz na czyny, nie na słowa.

Jest szansa, że po zdradzie ktoś zrozumie swój błąd i więcej nie zdradzi, ale dzieje się tak dopiero, gdy nowa osoba okazuje się gorsza niż obecna.

To wszystko dywagacje i coś, na co będzie jeszcze czas.

Na ten moment najlepiej dla Ciebie będzie zupełnie od niego się odciąć. Przecież on właśnie spędził noc u kochanki, poinformował Cie o tym, a teraz dzwoni do Ciebie i gra na emocjach, próbując wzbudzić współczucie. Współczucie jesteś winna sobie i synowi, a nie jemu.

Jeśli ma zrozumieć swój błąd, musi to zrobić sam. Dla własnego dobra załóż najbardziej prawdopodobny scenariusz, czyli że Was już nie ma i staraj się ograniczyć kontakty z nim tylko do niezbędnego minimum.

120 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-03 13:15:10)

Odp: Jak żyć?
Gary napisał/a:

Sumienie raczej nie... Uderzyła go realność... Wyobrażam sobie, że mieli seks, potem leżeli obok siebie, a on zauważył, że znalazł się w łóżku z kobietą, której kompletnie nie zna. Potem było rano... i był w mieszkaniu z kobietą której nie zna. Zrobiło się jakoś tak sztywno trochę... Strach w oczy zaglądnął...
.

Tak też mi się tak wydaje ,że doszło na moment do faceta że to może być takie nieodwracalne ,starci coś wartościowego na rzecz czegoś niepewnego bez fundamentu,zbudowanego tylko na euforii która mija pojawia się i zanika .
Zdaje się że zabezpiecza się trochę do miękkiego lądowania i powrotu tymi telefonami i żałosnym głosikiem,wątpliwości doszły do głosu
po upojnej być może nocy,a może nie za bardzo,wywoływanie litości jest paskudną manipulacją,a to przyjacielskie zachowanie podejrzane dość ,ale to się będzie zmieniać wyprzeć jak się człowiek postara można wszelkie wątpliwości ,tylko ta euforia nie trwa wiecznie i po niej często następuje dołek.Jak mieszkał jeszcze z Tobą z wami, to pragnął odmiany,teraz odwrotnie tęsknić czasem będzie za codziennością ,jego wybór i konsekwencje tego ,to takie jak z tym ciastkiem ,a wie że teraz i na dłuższy dystans ,przyjmiesz go z powrotem.
Też mi się wydaje że to jednak nie był ich pierwszy seks a znajomość trwa dłużej ,dostałaś wersję lajt po prostu , tylko to pierwszy dzień po wyprowadzce i reakcja taka na to .Zmiana, intymność się zmienia z tej ukrytej sekretnej dającej dodatkowe emocje ,nie jest tak odświętnie jak dotąd .
Ewelino nie daj się wciągać w takie akcje ,to dorosły facet nawet jak nie wie dureń co robi,to jest jego problem jego dylematy,Ty masz swoje do przeżycia.Nie jesteś jego terapeutką.

121 Ostatnio edytowany przez uczenczarnoksieznika (2021-11-03 12:47:41)

Odp: Jak żyć?

To jest to o czym wspomniał Gary. Tyle lat był z jedną kobietą, wszystko było takie proste i poukładane. Poznał kochankę, szał miłości, wyobrażenia, wspólne plany. A teraz...No właśnie zniknęła gdzieś atmosfera tajemniczości, właściwie to mało się znamy, niewiele o sobie wiemy. Wszystko odbywa się jawnie. Nie ma już tej magii spotkań w tajemnicy. Wiele romansów właśnie rozpada się w ten sposób, poprzez wspólne życie razem zdradzających.
Myślę, że on już kombinuje jakby tutaj zrobić, żeby mieć Cię w obwodzie w razie gdyby z tamtą nie wyszło. Teraz to są delikatne podchody i szukanie pretekstu do spotkań. Z tymi zakupami to coś jest na rzeczy. Wątpię w to, że sumienie go ruszyło. Jak czar pryśnie zrozumie jaką głupotę zrobił i będzie chciał wrócić.

122

Odp: Jak żyć?

Znów zadzwonił. Byl z psem u weta. Teraz zmiana tonu na miły i rzeczowy Jak to klienta w korpo. Dobiją mnie ta huśtawka. Zalega cisza w telefonie, ja jej nie przerywam  a on chyba pojął że nie będę wypytywac. Kurde jak to boli. Dziś o 19.00 psycholog.

123

Odp: Jak żyć?

Moja koleżanka chodziła kiedyś na jogę i tam spotykała pewną kobietę. Moją koleżankę akurat wtedy rzucił mąż i te dwie kobiety jakoś się natychmiast zwąchały. I okazało się, że ta pani jest od dwóch lat sama, bo mąż znalazł sobie młodszy egzemplarz i nawet zrobił sobie nowe dziecko. Ale nadal spotykał się ze starą żoną i zrobił sobie z niej psiapsiółkę. On się jej wyżalał jaka ta jego nowa partnerka jest okropna, a dziecko męczące. Taki biedny misio był. A ta kobieta gasła w oczach. Miała w sobie odczucie porażki, samobiczowania, starzała się w oczach. I tak trwało to pewnie z rok. Moja koleżanka przestała tam chodzić na jogę, bo nie mogła patrzeć bez bólu w sercu na tą kobietę. Jak ją widziała, to głównie rzucał się w oczy ten ból w oczach. I gaśnięcie. Moja koleżanka zrobiła wszystko, aby nie stać się taką samą psiapsią dla męża. Zawalczyła o siebie, a nie o biednego misia, u którego wszystko się samo podziało i to poza nim samym. Ale obraz tej kobiety nosi w sobie do dzisiaj.
Nie rób sobie tego, nie warto.

124

Odp: Jak żyć?

No właśnie rzeczowe, zwięzłe gadanie (jak z klientem), emocjonalne odcięcie będzie lepsze niż takie uwikłanie emocjonalne. Nie brać na siebie pocieszania go w sytuacji, którą sam wygenerował.

A na jogę warto iść :-)

125

Odp: Jak żyć?

Wróciłam od psychologa. Babka zdziwiona, w całej swej karierę nie miała pacjenta opowiadającego o zdradzie w tak spokojny sposob jak ja. Nie no Super  jestem zajebista. Powiedziała ze tkwie w jakim dziwnym.letargu lub szoku. Tez Super. Kurde nawet płakać nie moge. Boję się ze jak to pierdyknie to się ziemia w posadach zatrzęsie. Nerwy poszły mi w żołądek. Nic prawie nie jem od tygodnia, mojej figurze to nie zaszkodzi a pójdzie tylko in plus. Pije hektolitry herbaty  może to przez nią czuje die jak naćpana. Pan mąż dzis na podwójnej randce  a ja właśnie relaks w wannie. O ile w tej sytuacji można mówić o relaksie. Piszę juz głupoty ktoś może powie, ale to pisanie mi pomaga. Taki mój pseudo pamiętnik.

126 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-11-03 22:46:22)

Odp: Jak żyć?

Wygadanie się też pomaga.

My tu wszyscy się dziwimy Twojej reakcji na zdradę męża. Niespotykana. Co najmniej jakby to było Twoje małe dziecko, takie biedne, nieporadne, jeszcze dobrze nie chodzi...

Rownoczesnie powinnaś rozmawiać z prawnikiem.

127

Odp: Jak żyć?

Ale to normalne , że na początku jest się w szoku, a nawet myśli się że coś  się lubemu w głowę  stało.
Dopiero potem przychodzi złość.  Wcale nie jest łatwo ją wyzwolić.
Ale nie martw się przeżyjesz.

128

Odp: Jak żyć?

Jestem z Tobą! wspieram całym serduchem. Ale zjedz troszkę proszę, żebyś się jakiś wrzodów nie nabawiła czy coś.

129

Odp: Jak żyć?
Ania2019 napisał/a:

Jestem z Tobą! wspieram całym serduchem. Ale zjedz troszkę proszę, żebyś się jakiś wrzodów nie nabawiła czy coś.

Dziękuję Ci bardzo za troskę i zrozumienie. Zresztą wszystkim Wam Dziękuję za wszystkie słowa.
Zjadłam dziś dwa jogurty, banana i pół kanapki.

130

Odp: Jak żyć?

Czytając wiele wątków i patrząc na swój... Gdyby nie dzieci to chyba najlepszym rozwiązaniem jest jednak wojna bez hamulców, najlepiej spektakularna - oczyszcza, zostawia zgliszcza, człowiek się nie łudzi i można ruszyć dalej.

Posty [ 66 do 130 z 303 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024