Witam. Chcę usłyszeć co można zrobić a cała sprawa nie nadaje się do rozpatrywania w najbliższym gronie. Napiszę w skrócie i bezpośrednio. Jesteśmy małżeństwem trzy lata a znamy się prawie cztery i mamy trzyletnią córeczkę. Wszystko układało się dobrze. Na początku mieszkaliśmy u jego rodziców. Takich teściów życzę każdemu. W tym roku zaczęliśmy przeprowadzać się już do siebie i mieszkamy już na swoim. Nie jesteśmy obciążeni długim kredytem. Mój mąż od samego początku próbował rozmawiać ze mną o przeszłości. Wracał do tego co jakiś czas ale bez żadnych emocji. Oczywiście wie, że z kimś byłam. Nigdy nie podjęłam tematu i mówiłam, że to nie ma sensu, jest niepotrzebne i prowadzi donikąd. Na początku jakoś to przyjął, tak mi się wydawało. Ja też nigdy nie wypytywałam o jego byłe. Dużo wiem od jego znajomych, sam sobie nie żałował ale nigdy o to nie pytałam. Niestety zdarzało się, że próbował się odgrywać i często jak nie chciał mi odpowiedzieć to mówił, że to dotyka jego przeszłości. Nie powodowało to jednak żadnych kłótni między nami. Zwykła rozmowa. Przed samymi wakacjami jak byłam u teściowej to powiedziała, że został u niej segregator z jego papierami i mi go dała. Wszystko rozwaliło mi się w bagażniku i jak to składałam to wśród starych pitów i rachunków znalazłam tam dokumenty sądowe. Z tego dowiedziałam się, że mój mąż kilka lat temu jeszcze jako student miał wyrok w zawieszeniu za pobicie trzech facetów. Siedziałam tam ze dwie godziny i przeczytałam wszystko. Dowiedziałam się, że pobił ich przez pomyłkę bo widział na ulicy jak oni biją chłopaka a ten okazał się jakimś złodziejaszkiem którego właśnie złapali. Dostał wyrok bo dwóch z tych poszkodowanych było w szpitalu i wykorzystał swoje umiejętności, tak jest w uzasadnieniu. Urósł w moich oczach. Ja nigdy nie widziałam u niego żadnej agresji i uchodzi za przesadnie spokojnego. W domu jak mu to dałam to od razu poznał, że czytałam bo chyba źle ułożyłam. Ja potwierdziłam i powiedziałam, że nie ma czego się wstydzić to on uznał, że złamałam przeze mnie wymyślony standard w naszym małżeństwie i jak jestem taka wścibska i potajemnie grzebie w jego przeszłości to teraz muszę zrobić to samo. Chciał żebym napisała o moich byłych partnerach. Trochę to trwało bo nie wiedziałam jak do tego się zabrać ale jakoś napisałam. Było tam jedno zdanie. Pierwszy chłopak szkoła średnia, tak z rok i drugi studia ok. dwóch lat też ze zbliżeniem. Jak mu to dałam to w ogóle tego nie przeczytał, tylko mnie wyśmiał i pytał dlaczego robię z niego ciula. Wyjął te swoje dokumenty i powiedział, że mam wzór. Teraz w ogóle nie wiem jak to mam zrobić bo przecież tam jest tyle szczegółów. On się upiera i mówi, że sama to wymyśliłam. Nic mi nie wychodzi, po prostu pewnych rzeczy nie pamiętam. Chciałam z nim porozmawiać ale on odmawia i mówi, że przecież tyle razy próbował. Od tego czasu złapałam doła i jestem kłębkiem nerwów. W lipcu byliśmy z moimi rodzicami na wakacjach i moja mama zaczęła zwracać mi uwagę, że źle odnoszę się do niego. Raz zobaczyła jak odepchnęłam go w kuchni to na mnie nakrzyczała. Powiedziała mi, że jak będzie między nami nie dobrze to będzie wiedziała dlaczego. A on cały czas jest dla mnie bardzo miły, opiekuje się dzieckiem, chce się do mnie przytulać jakby nic się nie stało. Chciałby się ze mną kochać ale ja nie daję rady. Wszystko mi się wali. Jeśli chodzi o jakąś inna osobę to nie wchodzi w grę. Sam nigdzie nie chodzi a jak nie chcę iść to zostaje. U niego w pracy też wiem co się dzieje bo w zeszłym roku załatwił tam dobrą pracę mojej siostrze. Teraz już nie wiem co może się wydarzyć. Czy na moim miejscu byście zmyślały jak czegoś się nie pamięta ? Tak w dobrej wierze. Trochę chaotycznie ale nie mogę przy nim.
Pozdrawiam
M
2 2021-08-29 19:59:25 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-08-29 20:00:17)
Witam. Chcę usłyszeć co można zrobić a cała sprawa nie nadaje się do rozpatrywania w najbliższym gronie. Napiszę w skrócie i bezpośrednio. Jesteśmy małżeństwem trzy lata a znamy się prawie cztery i mamy trzyletnią córeczkę. Wszystko układało się dobrze. Na początku mieszkaliśmy u jego rodziców. Takich teściów życzę każdemu. W tym roku zaczęliśmy przeprowadzać się już do siebie i mieszkamy już na swoim. Nie jesteśmy obciążeni długim kredytem. Mój mąż od samego początku próbował rozmawiać ze mną o przeszłości. Wracał do tego co jakiś czas ale bez żadnych emocji. Oczywiście wie, że z kimś byłam. Nigdy nie podjęłam tematu i mówiłam, że to nie ma sensu, jest niepotrzebne i prowadzi donikąd. Na początku jakoś to przyjął, tak mi się wydawało. Ja też nigdy nie wypytywałam o jego byłe. Dużo wiem od jego znajomych, sam sobie nie żałował ale nigdy o to nie pytałam. Niestety zdarzało się, że próbował się odgrywać i często jak nie chciał mi odpowiedzieć to mówił, że to dotyka jego przeszłości. Nie powodowało to jednak żadnych kłótni między nami. Zwykła rozmowa. Przed samymi wakacjami jak byłam u teściowej to powiedziała, że został u niej segregator z jego papierami i mi go dała. Wszystko rozwaliło mi się w bagażniku i jak to składałam to wśród starych pitów i rachunków znalazłam tam dokumenty sądowe. Z tego dowiedziałam się, że mój mąż kilka lat temu jeszcze jako student miał wyrok w zawieszeniu za pobicie trzech facetów. Siedziałam tam ze dwie godziny i przeczytałam wszystko. Dowiedziałam się, że pobił ich przez pomyłkę bo widział na ulicy jak oni biją chłopaka a ten okazał się jakimś złodziejaszkiem którego właśnie złapali. Dostał wyrok bo dwóch z tych poszkodowanych było w szpitalu i wykorzystał swoje umiejętności, tak jest w uzasadnieniu. Urósł w moich oczach. Ja nigdy nie widziałam u niego żadnej agresji i uchodzi za przesadnie spokojnego. W domu jak mu to dałam to od razu poznał, że czytałam bo chyba źle ułożyłam. Ja potwierdziłam i powiedziałam, że nie ma czego się wstydzić to on uznał, że złamałam przeze mnie wymyślony standard w naszym małżeństwie i jak jestem taka wścibska i potajemnie grzebie w jego przeszłości to teraz muszę zrobić to samo. Chciał żebym napisała o moich byłych partnerach. Trochę to trwało bo nie wiedziałam jak do tego się zabrać ale jakoś napisałam. Było tam jedno zdanie. Pierwszy chłopak szkoła średnia, tak z rok i drugi studia ok. dwóch lat też ze zbliżeniem. Jak mu to dałam to w ogóle tego nie przeczytał, tylko mnie wyśmiał i pytał dlaczego robię z niego ciula. Wyjął te swoje dokumenty i powiedział, że mam wzór. Teraz w ogóle nie wiem jak to mam zrobić bo przecież tam jest tyle szczegółów. On się upiera i mówi, że sama to wymyśliłam. Nic mi nie wychodzi, po prostu pewnych rzeczy nie pamiętam. Chciałam z nim porozmawiać ale on odmawia i mówi, że przecież tyle razy próbował. Od tego czasu złapałam doła i jestem kłębkiem nerwów. W lipcu byliśmy z moimi rodzicami na wakacjach i moja mama zaczęła zwracać mi uwagę, że źle odnoszę się do niego. Raz zobaczyła jak odepchnęłam go w kuchni to na mnie nakrzyczała. Powiedziała mi, że jak będzie między nami nie dobrze to będzie wiedziała dlaczego. A on cały czas jest dla mnie bardzo miły, opiekuje się dzieckiem, chce się do mnie przytulać jakby nic się nie stało. Chciałby się ze mną kochać ale ja nie daję rady. Wszystko mi się wali. Jeśli chodzi o jakąś inna osobę to nie wchodzi w grę. Sam nigdzie nie chodzi a jak nie chcę iść to zostaje. U niego w pracy też wiem co się dzieje bo w zeszłym roku załatwił tam dobrą pracę mojej siostrze. Teraz już nie wiem co może się wydarzyć. Czy na moim miejscu byście zmyślały jak czegoś się nie pamięta ? Tak w dobrej wierze. Trochę chaotycznie ale nie mogę przy nim.
Pozdrawiam
M
Można zjeść z kimś beczkę soli a i tak się go nie pozna do końca. W twoim mężu czai się gdzieś przemocowiec i zazdrośnik z którym on próbuje walczyć i nawet (takie ma wrażenie) nieźle mu to idzie, ale takiej okazji jak ta z przeczytanymi przez ciebie dokumentami jednak nie potrafi przepuścić.
Moim zdaniem zrobiłaś w ogóle błąd, że próbowałaś się tłumaczyć, nie rób tego. Absolutnie nie podejmuj tej chorej gry którą mąż ci proponuje i jeśli będzie nalegał, po prostu powiedz wprost, co o tym myślisz. Szanuj się i nie pozwól nikomu się tłamsić, nawet jeśli ten ktoś jest twoim mężem.
Nie podejmowała bym się napisania czegokolwiek o moich byłych.
Razem tworzycie związek od kilku lat.
Macie dziecko.
On ma mocny charakter. W chwili gdy wystawia Cię na takie próby, jeszcze w taki sposób, traci Twoje zaufanie.
Bo tak na prawdę, to czego dowiedziałaś się na podstawie tych papierów? Że się bił? No a reszta?
Mam wrażenie, że on nie przywiązał zbyt dużej wagi do tych słów, a Ty się przejęłaś.
Potraktowała bym to z humorem, powiedziała bym, że tak aktywnie sportów to nie uprawiałam, jedynie byłam kibicem szachów. I koniec tematu był by dla mnie.
Dla mnie wygląda to na jakieś zaburzenie. Podobno jest coś takiego, że facet ma obsesję na punkcie czystości żony. Znam taki przypadek. Gość nie był w stanie przyjąć do wiadomości, że jego żona zanim go poznała była w relacji intymnej z innym mężczyzną i nie była dziewicą. Gość początkowo niby w żartach cały czas robił aluzje na ten temat, a w końcu zupełnie odpalił, podobnie jak Twój mąż. Wszczynał awantury, domagał się opisywania ze szczegółami w jaki sposób wyglądały te stosunki itd. Awantury były coraz częściej. W trakcie tych awantur kobieta była wyzywana od najgorszych czyli d*iwek i k*rew. Kazał jej składać jakieś śluby czystości i inne podobne bzdury. Kontrolował na każdym kroku, sprawdzał telefon i śledził. Ciągle też wmawiał jej zdrady i wymyślał nowych kochanków. Kobieta w końcu uciekła bo już nie mogła tego wytrzymać. Oczywiście z facetem nie było żadnej rozmowy. Nie przyjmował żadnych argumentów ani wyjaśnień. Właśnie najciekawsze jest to, że w tamtym wypadku gość też wszystkich zmanipulował i zrobił z niej najgorszą. Także jak bym się zastanowił na Twoim miejscu.
5 2021-08-29 20:27:51 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-08-29 20:31:03)
na pewno niczego nie zmyslaj. mi tez wydaloby sie dziwne, ze nie pamietasz kompletnie nic.
moze napisz, jak sie poznaliscie, ze z tym pierwszym to bylo bardziej jak przyjazn, kilka slow o tym, dlaczego sie rozstaliscie.. wydaje mi sie, ze jemu chodzi wlasnie o takie cos. choc zazwyczaj sie o tym mowi na poczatku znajomosci, a wy juz malzenstwem jestescie. mozesz tez na koncu dodac, ze to dzieki niemu poznalas, czym jest prawdziwa milosc i mu dziekujesz za coreczke (czy tam synka), ze cie wspiera i za wszystko, co dla ciebie robi.
ja nie doszukiwalabym sie od razu jakiejs obsesji na punkcie czystosci zony. i zazwyczaj brak tej czystosci czy to u zony czy meza przeszkadza, gdy druga osoba czekala do slubu albo conajmniej do tego partnera, z ktorym wlasnie jest, a druga strona ma wieksze "doswiadczenie". z tego, co wywnioskowalam to nie ten przypadek.
Mój mąż od samego początku próbował rozmawiać ze mną o przeszłości (...) Nigdy nie podjęłam tematu i mówiłam, że to nie ma sensu, jest niepotrzebne i prowadzi donikąd.
Dla mnie osobiście twoja postawa w tej kwestii jest dosyć dziwna. Zawsze chciałam poznać możliwie dobrze osoby, z którymi byłam i takie "niepotrzebne i prowadzi donikąd" byłoby dla mnie mocno frustrujące. Widocznie twój mąż ma podobnie.
Siedziałam tam ze dwie godziny i przeczytałam wszystko.
Czyli odnośnie wiedzy o jego przeszłości nie uznałaś jakoś, że to "niepotrzebne i prowadzi donikąd"? Naprawdę nie dostrzegasz tutaj braku symetrii?
Kolejna sprawa. Z tego co piszesz, to twój mąż przeszedł jednak nad sprawą do porządku dziennego i postanowił nie robić afery o to, że przyłożyłaś odmienne standardy do jego i swojej ciekawości. Z tego, co piszesz, to ty przeżywasz jakoś strasznie, że wytknął ci w tej kwestii brak sprawiedliwości. I przeżywasz to ciągle, chociaż on nie zdecydował się jednak kontynuować tego tematu.
Moim zdaniem to ty masz tutaj jakiś problem.
A radziłabym po prostu zagrać w otwarte karty. Poświęć dwie godziny na opisanie, tego co pamiętasz, daj mu to przeczytać i poproś żeby zadawał pytania, jeśli coś jeszcze chce wiedzieć. Tak będzie uczciwie i będziecie mieć sprawę z głowy.
No bo zwyczajnie nie wierzę, że z dwóch związków trwających w sumie trzy lata nie pamiętasz kompletnie niczego ponad jedno zdanie, które można sprowadzić do: "masz tu coś napisane w minutę na kolanie i odczep się".
7 2021-08-29 20:45:44 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2021-08-29 20:46:26)
Nic nie pisz! Co za chora gra! Przeczytałaś jakieś akta, których nie szukałaś, teraz musisz "odpokutować" pisząc jakieś dziwne rzeczy? Co to za dziwna sytuacja, nic z tego nie rozumiem. Przeczytałaś, mówisz - przepraszam, byłam ciekawa. I zostawiasz, tyle, żadnego tłumaczenia się, przechodzisz do porządku dzienniego. Zwłaszcza że pobicie nie miało nic wspólnego z jego intymnym zyciem, a teraz on chce wyciągnąć z Ciebie rzeczy, których nie chcesz mu mówić.
Masz prawo. Masz prawo zostawić te rzeczy dla siebie, nie ma żadnego nakazu, prawa małżeńskiego czy obowiązku, który Ci nakazuje wspominać w ogóle o byłych.
Następnym razem możesz mu zaproponować, że wysmarujesz jakiegoś erotyka o nim, może wtedy mu przejdzie?
Przeczytałaś, mówisz - przepraszam, byłam ciekawa.
(...)
Masz prawo. Masz prawo zostawić te rzeczy dla siebie, nie ma żadnego nakazu, prawa małżeńskiego czy obowiązku, który Ci nakazuje wspominać w ogóle o byłych.
Nie ma żadnego nakazu ani prawa, ale związki międzyludzkie opierają się na zasadzie wzajemności. Jeśli tej wzajemności nie ma, to taki układ zwyczajnie nie jest uczciwy.
Oczywiście, że większość z moich związków pamiętam ale tak jak jest w tych dokumentach np. zeznania świadków i wyszczególnienie wszystkiego, to tak nie dam rady. Dla mnie graniczy to z niemożliwością.
Wzajemność - piękne słowo. Jak jednak zrealizować go w tym przypadku? Jej zwierzenia tyczące przeszłości związkowej nijak się mają do sądowych dokumentów.
A poważnie.
Zaniepokoiłabym się stanem psychicznym mego męża, gdyby w opisanej sytuacji zachowywałby się tak, jak mąż autorki.
11 2021-08-29 21:06:12 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-08-29 21:06:29)
A poważnie.
Zaniepokoiłabym się stanem psychicznym mego męża, gdyby w opisanej sytuacji zachowywałby się tak, jak mąż autorki.
Racja. Niestety, niektórzy potrafią ukrywać niezwykle dobrze swoje niezrównoważenie psychiczne, a często nawet chorobę. Wystarczy czasem maleńki niuans, żeby ta się ujawniła w całej okazałości.
Nie należy dawać się w to wciągać, bo ktoś w tym stadle musi zachować normalnośc.
12 2021-08-29 21:07:25 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-08-29 21:09:03)
Z twojego posta wieje straszną grozą... jak z horroru...
To jest jak początek horroru, dreszczowca, gdzie reżyser pokazuje piękną rodzinę, szczęśliwą, która wprowadza się do nowego domku. Dziecko, wakacje, dobre relacje, sielanka. Widzowie wiedzą, że coś się wydarzy.
Przez męża czasem przemawia złość, ironia. Za chwilę jest znowu miły i potulny. Potem wysypują się papiery, wynika, że pobił ludzi. Potem robi opresję żonie, że ona musi jakieś oświadczenia pisać, zeznania. To co napisała, to wyśmiał. Widzowie w kinie już denerwują się, bo oni widzą, że on jest tyranem, a ona jego ofiarą.
Z biegiem lat problem "byłych partnerów" żony się nasili. Będzie czasem bił żonę, ale potem rany pielęgnował z miłością. Cokolwiek by ona zeznała, to dla niego będzie niewystarczające. Przed rodzicami dziewczyny będzie prezentowana sielanka rodzinna... dzieci będą pytać "Mamusiu ... skąd masz siniaki"... a ona będzie kłamać. Gdy babcia przyjedzie do opieki nad dzieckiem, to on na oczach babci będzie robił zaloty, a żona będzie go odtrącać... a babcia będzie żonie tłumaczyć dlaczego to jest złe.
Brrrrrrrrrrr... co reżyser wymyśli na koniec? Rozwód? Śmierć? Więzienie domowe? Hmmm...
13 2021-08-29 21:10:34 Ostatnio edytowany przez Marata (2021-08-29 21:11:09)
Z twojego posta wieje straszną grozą... jak z horroru...
To jest jak początek horroru, dreszczowca, gdzie reżyser pokazuje piękną rodzinę, szczęśliwą, która wprowadza się do nowego domku. Dziecko, wakacje, dobre relacje, sielanka. Widzowie wiedzą, że coś się wydarzy.
Przez męża czasem przemawia złość, ironia. Za chwilę jest znowu miły i potulny. Potem wysypują się papiery, wynika, że pobił ludzi. Potem robi opresję żonie, że ona musi jakieś oświadczenia pisać, zeznania. To co napisała, to wyśmiał. Widzowie w kinie już denerwują się, bo oni widzą, że on jest tyranem, a ona jego ofiarą.
Z biegiem lat problem "byłych partnerów" żony się nasili. Będzie czasem bił żonę, ale potem rany pielęgnował z miłością. Cokolwiek by ona zeznała, to dla niego będzie niewystarczające. Przed rodzicami dziewczyny będzie prezentowana sielanka rodzinna... dzieci będą pytać "Mamusiu ... skąd masz siniaki"... a ona będzie kłamać.
Brrrrrrrrrrr... co reżyser wymyśli na koniec? Rozwód? Śmierć? Więzienie domowe? Hmmm...
Eee... w prawdziwym dreszczowcu on by bił dzieci, któreś by przyjęło jego zachowania (w międzyczasie by zrobiło krzywdę tatusiowi) i historia by się powtórzyła a oprawcą było by jedno z dzieci głównej bohaterki.
A radziłabym po prostu zagrać w otwarte karty. Poświęć dwie godziny na opisanie, tego co pamiętasz, daj mu to przeczytać i poproś żeby zadawał pytania, jeśli coś jeszcze chce wiedzieć. Tak będzie uczciwie i będziecie mieć sprawę z głowy.
No bo zwyczajnie nie wierzę, że z dwóch związków trwających w sumie trzy lata nie pamiętasz kompletnie niczego ponad jedno zdanie, które można sprowadzić do: "masz tu coś napisane w minutę na kolanie i odczep się".
Tak, może jeszcze ma klęknąć i go w rękę pocalować że zechciał ją za żonę.
Ona może pamiętać wszystko z poprzednich związków i wcale nie chcieć się tymi wspomnieniami dzielić z męzem, tak jak nie wymaga od niego aby jej się spowiadał. To, że przeczytała jakieś stare papiery o jego sprawie sądowej, to niby ma być powód aby się przed nim spowiadać?
Może niech zaproponuje, że jak on znajdzie jakieś jej stare papiery sądowe o pobicie którego się dopuściła kiedyś tam, to może je sobie przeczytać, oprawić w ramki jak mu się spodobają i będą kwita.
15 2021-08-29 21:15:44 Ostatnio edytowany przez Mira Żmijewska (2021-08-29 21:23:33)
Z biegiem lat problem "byłych partnerów" żony się nasili. Będzie czasem bił żonę, ale potem rany pielęgnował z miłością.
W takim razie ja też muszę być zapewne psychopatką, bo w opisywanej scysji zachowałabym się zapewne podobnie. Co prawda w życiu nikogo jeszcze nie pobiłam, ale zapewne wszystko jeszcze przede mną i dopiero po pięćdziesiątce się rozkręcę
Tak, może jeszcze ma klęknąć i go w rękę pocalować że zechciał ją za żonę.
Nie. Myślę, że w zupełności wystarczy odrobina symetrii we wzajemnych relacjach, skoro Sad days, jak powiedział jej przecież jej mąż otwartym tekstem: "złamała przez nią wymyślony standard w ich małżeństwie".
Oczywiście, że większość z moich związków pamiętam ale tak jak jest w tych dokumentach np. zeznania świadków i wyszczególnienie wszystkiego, to tak nie dam rady. Dla mnie graniczy to z niemożliwością.
A jakim cudem ktoś miałby przechowywać w domu treść zeznań świadków z procesu karnego???
No chyba że ten ktoś jest trollem, to wtedy tak.
17 2021-08-29 21:25:13 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-08-29 21:25:50)
Przecież jasnym jest, że sąd udostępnia oskarżonemu wszystkie dokumenty stanowiące podstawę aktu oskarżenia i pozwala na ich wyniesienie poza budynek sądu; można je legalnie przechowywać w domu na wieczną rzeczy pamiątkę.
,
Nie. Myślę, że w zupełności wystarczy odrobina symetrii we wzajemnych relacjach, skoro Sad days, jak powiedział jej przecież jej mąż otwartym tekstem: "złamała przeze mią wymyślony standard w ich małżeństwie".
Jakiej symetrii? Ona przeczytała jakieś stare dokumenty których nikt nie ukrywał przed nią, bo miała do nich otwarty dostęp, a on chce ją sobie podporządkować i zmusić do uległości na swoich chorych zasadach. Ma napisać tak, by mu to odpowiadalo, czyli tak naprawdę nigdy ona tego dobrze nie zrobi, zawsze coś będzie nie tak. Początek już był...
19 2021-08-29 21:28:51 Ostatnio edytowany przez Sad days (2021-08-29 21:43:37)
Szkoda, że tak myślisz noben ale duplikaty są od obrońcy z kancelarii, wiem po pieczątkach
Gary,nie wiem dlaczego widzisz to w czarnych barwach. On nigdy nie był agresywny, nie zdarzyło się żeby krzyknął na córkę lub na mnie.
Nawet jak zepsułam mu samochód( stłuczka) to do dzisiaj nie usłyszałam złego słowa tylko sprawdzał czy mi się nic nie stało.
Mira Żmijewska napisał/a:Nie. Myślę, że w zupełności wystarczy odrobina symetrii we wzajemnych relacjach, skoro Sad days, jak powiedział jej przecież jej mąż otwartym tekstem: "złamała przeze mią wymyślony standard w ich małżeństwie".
Jakiej symetrii? Ona przeczytała jakieś stare dokumenty których nikt nie ukrywał przed nią, bo miała do nich otwarty dostęp
No chyba jednak nie. Przecież nie mówił jej o tym, a wręcz uznał, że skoro jego żona robi jakąś tajemnicę ze swojej przeszłości, to on też może:
"Niestety zdarzało się, że próbował się odgrywać i często jak nie chciał mi odpowiedzieć to mówił, że to dotyka jego przeszłości".
a on chce ją sobie podporządkować i zmusić do uległości na swoich chorych zasadach. Ma napisać tak, by mu to odpowiadalo, czyli tak naprawdę nigdy ona tego dobrze nie zrobi, zawsze coś będzie nie tak. Początek już był...
Naprawdę nie rozumiem dlaczego nie dostrzegacie niesprawiedliwości w zachowaniu autorki wątku, ani dlaczego uznaliście z góry faceta za psychopatę, którego nic nigdy nie zadowoli, i który z biegiem czasu zacznie bić żonę.
Póki co człowiek dostawał jedynie odmowy i jedno zdanie napisane na odczepnego jak trzaśnięcie szmatą w twarz. Jednocześnie jego żona nie miała jakoś żadnych skrupułów, żeby szczegółowo studiować jego przeszłość z dokumentów sądowych. Nie dziwię się mu zatem, że poczuł się osobiście odkryty, a jednocześnie po raz kolejny usłyszał coś w stylu: "ale od tajemnic mojej przeszłości tobie wara".
Salomonka napisał/a:Mira Żmijewska napisał/a:Nie. Myślę, że w zupełności wystarczy odrobina symetrii we wzajemnych relacjach, skoro Sad days, jak powiedział jej przecież jej mąż otwartym tekstem: "złamała przeze mią wymyślony standard w ich małżeństwie".
Jakiej symetrii? Ona przeczytała jakieś stare dokumenty których nikt nie ukrywał przed nią, bo miała do nich otwarty dostęp
No chyba jednak nie. Przecież nie mówił jej o tym, a wręcz uznał, że skoro jego żona robi jakąś tajemnicę ze swojej przeszłości, to on też może:
"Niestety zdarzało się, że próbował się odgrywać i często jak nie chciał mi odpowiedzieć to mówił, że to dotyka jego przeszłości".Salomonka napisał/a:a on chce ją sobie podporządkować i zmusić do uległości na swoich chorych zasadach. Ma napisać tak, by mu to odpowiadalo, czyli tak naprawdę nigdy ona tego dobrze nie zrobi, zawsze coś będzie nie tak. Początek już był...
Naprawdę nie rozumiem dlaczego nie dostrzegacie niesprawiedliwości w zachowaniu autorki wątku, ani dlaczego uznaliście z góry faceta za psychopatę, którego nic nigdy nie zadowoli, i który z biegiem czasu zacznie bić żonę.
Póki co człowiek dostawał jedynie odmowy i jedno zdanie napisane na odczepnego jak trzaśnięcie szmatą w twarz. Jednocześnie jego żona nie miała jakoś żadnych skrupułów, żeby szczegółowo studiować jego przeszłość z dokumentów sądowych. Nie dziwię się mu zatem, że poczuł się osobiście odkryty, a jednocześnie po raz kolejny usłyszał coś w stylu: "ale od tajemnic mojej przeszłości tobie wara".
Każdy tu jest z jakimś bagażem, możesz zobaczyć sobie posty niektórych osób w innych tematach, narracja jest ta sama. Ot doszukiwanie się chochoła do walki, nawet jeśli go (jeszcze bądź nie) nie ma.
Też nie rozumiem dzikiego najazdu na faceta, szczególnie że autorka raczej opisuje go jako troskliwego człowieka. I jasne, nie ma żadnego nakazu się rewanżować za naruszenie jego prywatności ale cóż, tak byłoby uczciwiej. Skoro ona sama z siebie zaczęła w jego grzebać - z ciekawości - to jego intencją nie może być też ciekawość? Oj podwójne standardy.
Mira Żmijewska napisał/a:Salomonka napisał/a:Jakiej symetrii? Ona przeczytała jakieś stare dokumenty których nikt nie ukrywał przed nią, bo miała do nich otwarty dostęp
No chyba jednak nie. Przecież nie mówił jej o tym, a wręcz uznał, że skoro jego żona robi jakąś tajemnicę ze swojej przeszłości, to on też może:
"Niestety zdarzało się, że próbował się odgrywać i często jak nie chciał mi odpowiedzieć to mówił, że to dotyka jego przeszłości".Salomonka napisał/a:a on chce ją sobie podporządkować i zmusić do uległości na swoich chorych zasadach. Ma napisać tak, by mu to odpowiadalo, czyli tak naprawdę nigdy ona tego dobrze nie zrobi, zawsze coś będzie nie tak. Początek już był...
Naprawdę nie rozumiem dlaczego nie dostrzegacie niesprawiedliwości w zachowaniu autorki wątku, ani dlaczego uznaliście z góry faceta za psychopatę, którego nic nigdy nie zadowoli, i który z biegiem czasu zacznie bić żonę.
Póki co człowiek dostawał jedynie odmowy i jedno zdanie napisane na odczepnego jak trzaśnięcie szmatą w twarz. Jednocześnie jego żona nie miała jakoś żadnych skrupułów, żeby szczegółowo studiować jego przeszłość z dokumentów sądowych. Nie dziwię się mu zatem, że poczuł się osobiście odkryty, a jednocześnie po raz kolejny usłyszał coś w stylu: "ale od tajemnic mojej przeszłości tobie wara".
Każdy tu jest z jakimś bagażem, możesz zobaczyć sobie posty niektórych osób w innych tematach, narracja jest ta sama. Ot doszukiwanie się chochoła do walki, nawet jeśli go (jeszcze bądź nie) nie ma.
Też nie rozumiem dzikiego najazdu na faceta, szczególnie że autorka raczej opisuje go jako troskliwego człowieka. I jasne, nie ma żadnego nakazu się rewanżować za naruszenie jego prywatności ale cóż, tak byłoby uczciwiej. Skoro ona sama z siebie zaczęła w jego grzebać - z ciekawości - to jego intencją nie może być też ciekawość? Oj podwójne standardy.
Autorka się zrewanżowała. Opisała co pamiętała. Ale mężowi mało. On chce smaczki, ze szczegółami. Latami czekał na taką okazję. Jestem pewna, że jak to dostanie to do końca życia będzie tym dręczyć autorkę.
Dreszcz mnie przebiegł po plecach jak czytałam 1 post
Mira, a Twoie małżeństwo jest idealnie symetryczne? Bo jakoś ciężko mi uwierzyć w to, że tak się da.
To co, jak dziecko mnie budzi o 3 w nocy, to mam męża obudzić, żeby też się nie wyspał? A jak on ma ochotę na kanapkę, to ja też muszę zjeść, żeby nie miał wyrzutow sumienia?
On zaakceptował to, że Autorka nie chciała się dzielić swoją przeszłością. Ożenił się z nią i mają wspólne dziecko. To, że ona zrobiła głupio czytając te dokumenty nie sprawia, że musi teraz wyrównywać symetrię spowiadając się ze swojego życia.
24 2021-08-30 00:02:55 Ostatnio edytowany przez Mira Żmijewska (2021-08-30 00:13:10)
Autorka się zrewanżowała. Opisała co pamiętała. Ale mężowi mało.
Było tam jedno zdanie. Pierwszy chłopak szkoła średnia, tak z rok i drugi studia ok. dwóch lat też ze zbliżeniem.
--------------------
To, że ona zrobiła głupio czytając te dokumenty nie sprawia, że musi teraz wyrównywać symetrię spowiadając się ze swojego życia.
No niby nie musi, ale z tego, co autorka pisała w pierwszym poście, to ONA ma problem.
Od tego czasu złapałam doła i jestem kłębkiem nerwów (...) cały czas jest dla mnie bardzo miły, opiekuje się dzieckiem, chce się do mnie przytulać jakby nic się nie stało. Chciałby się ze mną kochać ale ja nie daję rady. Wszystko mi się wali.
Więc osobiście uważam, że wyrażenie skruchy i zadośćuczynienie byłoby najlepszym rozwiązaniem, skoro sprawa ją męczy.
25 2021-08-30 00:18:41 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-08-30 00:26:26)
Gary,nie wiem dlaczego widzisz to w czarnych barwach. On nigdy nie był agresywny, nie zdarzyło się żeby krzyknął na córkę lub na mnie.
Nawet jak zepsułam mu samochód( stłuczka) to do dzisiaj nie usłyszałam złego słowa tylko sprawdzał czy mi się nic nie stało.
Cóż... jeśli to taki miły człowiek, zaangażowany, kochający, empatyczny, to nie ma problemu.
Facet jest zazdrosny o twoją przeszłość zanim byliście razem -- to się nigdy nie skończy. Nigdy. Nawet jak wyjawisz mu prawdę o wszystkim, z najmniejszymi szczegółami, to on dalej to będzie drążył.
I to jest pierwszy problem. Jego zazdrość o twoją przeszłość.
Ale drugim problemem jest jego psychopatyczne działanie:
on uznał, że złamałam przeze mnie wymyślony standard w naszym małżeństwie i jak jestem taka wścibska i potajemnie grzebie w jego przeszłości to teraz muszę zrobić to samo. Chciał żebym napisała o moich byłych partnerach. Trochę to trwało bo nie wiedziałam jak do tego się zabrać ale jakoś napisałam. Było tam jedno zdanie. Pierwszy chłopak szkoła średnia, tak z rok i drugi studia ok. dwóch lat też ze zbliżeniem. Jak mu to dałam to w ogóle tego nie przeczytał, tylko mnie wyśmiał i pytał dlaczego robię z niego ciula. Wyjął te swoje dokumenty i powiedział, że mam wzór. Teraz w ogóle nie wiem jak to mam zrobić bo przecież tam jest tyle szczegółów. On się upiera i mówi, że sama to wymyśliłam.
Mieszanka presji emocjonalnej na Tobie, przeinaczanie faktów, obarczanie winą Ciebie.
Scenarzysta pewnie by to zrobił tak:
Jak mu to dałam to w ogóle tego nie przeczytał, zobaczył, że jest mało tekstu, mnie wyśmiał i pytał dlaczego robię z niego ciula, potargał kartkę, wziął mnie za włosy na podłogę i skopał do nieprzytomności. Rzucił we mnie papierami sądowymi ze swojej sprawy, wykrzyczał, że mam nie wychodzić z pokoju, dopóki nie napiszę raportu wg wzoru jak od biegłego sądowego.
Może postawić temu tamę wg tej recepty:
Mira, a Twoie małżeństwo jest idealnie symetryczne? Bo jakoś ciężko mi uwierzyć w to, że tak się da.
To co, jak dziecko mnie budzi o 3 w nocy, to mam męża obudzić, żeby też się nie wyspał? A jak on ma ochotę na kanapkę, to ja też muszę zjeść, żeby nie miał wyrzutow sumienia?On zaakceptował to, że Autorka nie chciała się dzielić swoją przeszłością. Ożenił się z nią i mają wspólne dziecko. To, że ona zrobiła głupio czytając te dokumenty nie sprawia, że musi teraz wyrównywać symetrię spowiadając się ze swojego życia.
Nie chciałaś się dzielić przeszłością przed ślubem, to już nie dziel się po ślubie. Broń tej historii jak niepodległości, nie ustępuj mu. To twój błąd, że pisałaś o byłych chłopakach na kartce.
Dyskusysjne jest, czy błędem było czytanie jego papierów.... Czy były oznaczone jako poufne? Czy to jego prywatny pamiętnik... Jego strefa prywatności...? Czy fakt wyroku jest czymś czego nie powinien ukrywać przed ślubem? Jak przewlekłej choroby? A możę to nie ma znaczenia?
Nawet w biznesie jest tak, że jak ktoś wejdzie w posiadanie danych, których nie chroniłaś należycie, czyli nie było żadnych zabezpieczeń, to nie zarzuca się tej osobie kradzieży danych... bo nie przełamała zabezpieczeń. Włamywaczem nie jest ten kto przechodzi przez otwarte drzwi... ale włamywaczem jest ten kto wchodzi przez otwarte okno omijając zamknięte drzwi.
26 2021-08-30 00:28:15 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-08-30 00:41:39)
ja tez dolanczam do grona psychopatow na ktorej tam randce z kolei/spotkaniu tez sie pytam o takie rzeczy, zeby tego kogos poznac i zobaczyc czy w ogole rokuje. np mi przeszkadza duza ilosc bylych partnerek, nie wyobrazam sb byc z kims, kto przelecial pol miasteczka; jednak i na podstawie innych informacji mozna stwierdzic, czy ten ktos nadaje sie do trwalego zwiazku. jakis czas temu skreslilam jednego (choc byl i jeszcze inny powod), bo byl w 7 zwiazkach (wg jego definicji, wiec nie wiadomo, ile jeszcze bez tej definicji)i zaden z nich nie potrwal dluzej niz rok. nie chcialam byc nr 8, po ktorym nastanie 9, 10, itd. ot taki pierwszy lepszy przyklad. tak samo jak nie wyobrazam sb bycia z kims, kto dopuszczal sie zdrad/ (y).
z tym, ze ja sie dowiaduje o tym, zanim z tym kims bede i decyduje wtedy, czy mi to pasi czy nie.
zreszta mnie tez ludzie zadaja pytania o przeszlosc. nie dostalam ani amnezji, ani jeszcze nie wpadlam z tego powodu w histerie. tym bardziej w malzenstwie trzeba umiec albo sie nauczyc ze soba rozmawiac. inaczej jak dlugo ono pociagnie?
dlatego tak mnie dziwi, ze dopiero po slubie o tym rozmawiacie. o ile to mozna nazwac rozmowa.
zapala mi sie lampka, jezeli chodzi o wasza komunikacje. w malzenstwie to bardzo wazna kwestia.
moze opisz to wszystko sobie (watpie, ze on chce znac swiadkow czy akt do czytania na 2 godziny,), ale na poczatek dla samej siebie. zrob kolacje, kup jakies winko i poprostu po ludzku porozmawiajcie. ty opowiesz o sobie, on o sobie i bedzie mozna zamknac temat. jaki problem????????????? najlepiej, jesli jednak dasz mu tez poczucie, ze to on jest dla ciebie najwazniejszy.
ja bym mu powiedziala, ze ten pierwszy to szkolna milosc, ktora byla bardziej przyjaznia (jesli dobrze wywnioskowalam), ile ze soba byliscie i tyle. z tym drugim tak samo, ile razem byliscie, czy ktos kogos zranil, dlaczego sie rozstaliscie, ze nie macie kontaktu, no kilka takich najwazniejszych faktow i tyle. nie wiem, jak moglas zapomniec, przeciez jakas rozwiazla nie jestes. praktycznie tylko szkolna milosc+jeden zwiazek. kazdy moze popelnic jeden, dwa bledy zle wybierajac.
ile macie lat?
pierwszy problem. Jego zazdrość o twoją przeszłość.
A ty to tak diagnozujesz po prostu przez Internet, czy raczej wspomagasz się szklaną kulą?
Scenarzysta pewnie by to zrobił tak:
Jak mu to dałam to w ogóle tego nie przeczytał, zobaczył, że jest mało tekstu, mnie wyśmiał i pytał dlaczego robię z niego ciula, potargał kartkę, wziął mnie za włosy na podłogę i skopał do nieprzytomności. Rzucił we mnie papierami sądowymi ze swojej sprawy, wykrzyczał, że mam nie wychodzić z pokoju, dopóki nie napiszę raportu wg wzoru jak od biegłego sądowego.
A może dymem z jakichś ziół?
28 2021-08-30 01:30:44 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-08-30 01:33:32)
Osobiście nie jestem zwolenniczką kompletnego ucinania rozmów o przeszłości, nie pasowałoby mi to. Natomiast to co ten typ robi, cała otoczka i sytuacja jak to się wszystko zaczęło jest bardzo niepokojące. Tak jakby ze złości na to że przeczytałaś te akta teraz by szukał jak Cię wcisnąć w ziemię i najbardziej utemperować, a przy okazji dostać coś czego Ty od początku mu dać nie chciałaś (a, jak ktoś wyżej napisał, on przecież się na tą granice zgodził kontynuując związek, biorąc ślub i tworząc z Tobą rodzinę). Dla mnie byłaby to syrena alarmowa.
W ogóle nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy ktoś każe mi opisywać ze szczegółami swoją intymną przeszłość tylko dlatego, że "koniecznie musi wiedzieć". W opisywanej sytuacji ten temat nie pojawił się po raz pierwszy, były też przytyki i uwagi, dlatego uważam, że facet po prostu wykorzystuje pretekst, aby w końcu wyciągnąć od żony to, czym ona nie ma potrzeby się dzielić i zwyczajnie nie chce tego robić. Mało tego, jak wnika z reakcji, Sad days czuje się udręczona, co znaczy, że to już podchodzi pod emocjonalną przemoc.
Przeszłość to przeszłość, każdy jakąś ma, a informacje, które otrzymał mąż Autorki, czyli że było dwóch partnerów, jak długo trwały te związki i że w obu pojawił się seks, to jest maksimum co powinien wiedzieć. Potem zaczyna się już nielojalność względem tych osób, bo przecież fakt, że związki zostały zakończone, nie zwalnia nas z zachowania elementarnych zasad.
Dla mnie w ogóle dziwna jakaś jest ta sytuacja. Facet zataił przed żoną fakt, że był karany sądownie przed ślubem, nawet się nie zająknął na ten temat a ona przecież nie zatajała że miała kogoś przed nim. Dla mnie to jest grubo nieuczciwe, a już to, że teraz chce fakt własnej nieuczciwości wykorzystać przeciw żonie, to już jest po prostu świństwo z jego strony.
Tak tak, Mira. Oczywiście to ją dręczy i ona ma problem. Facet kazał jej tylko spisać akta z jej przeszłości, ale to ona ma problem i ją uspokoi jak mu opowie xD
Śmiech.
Tu nie chodzi jak dla mnie o sam fakt posiadania przeszłości. Każdy posiada. Rozmowy o przeszłości są w związku normalne. Tylko tutaj tej rozmowy nie było wcześniej. Jak facetowi nie pasowała taka partnerka, to mógl się nie żenić. Dziecko można wychowywać bez ślubu.
Horror! Twoj maz jest psychiczny i tylko kwestia czasu, az dojdzie do eskalacji przemocy. To co juz na tobie wymusza, jest przemoca, mam nadzieje, ze to wiesz.
Ja w ogóle nie rozumiem, że jej mąz uważa za normalne ukrywanie swojej KRYMINALNEJ przeszlości. Ode mnie to by, przenosnie, z liscia dostał za to, że ni z gruchy ni z pietruchy dowiaduje sie, że jest zdolny do posłania dwóch gostków do szpitala. To, że dla Autorki to nie jest problem i jeszcze daje sie wmanewrować w poczucie winy i jakies dziwne gierki z mężem, jest głównym PROBLEMEM.
34 2021-08-30 10:36:45 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-08-30 10:46:09)
ja zamiast formy pisanej wybralabym rozmowe. wtedy jest dialog.
poza tym, dobrym pomyslem byloby, zebyscie w ciagu kilku nastepnych dni cos wspolnie porobili. tesciowej tak zalezy na dobru malzenstwa, wiec pomoze przy dziecku. chodzi o to, zeby nie doszlo do jakis niepotrzebnych zazdrosci po i zakonczyc w ten sposob temat raz na zawsze.
"Ja w ogóle nie rozumiem, że jej mąz uważa za normalne ukrywanie swojej KRYMINALNEJ przeszlości. Ode mnie to by, przenosnie, z liscia dostał za to, że ni z gruchy ni z pietruchy dowiaduje sie, że jest zdolny do posłania dwóch gostków do szpitala. To, że dla Autorki to nie jest problem i jeszcze daje sie wmanewrować w poczucie winy i jakies dziwne gierki z mężem, jest głównym PROBLEMEM."
-tak, zamiast sie pogodzic dolac oliwy do ognia. przeciez nie chodzi o to, zeby moje bylo na wierzchu, czy kto komu bardziej dowali. , ale zeby malzenstwo bylo "zgodne, szczesliwe i trwale".oczywiscie, moze i ma prawo wykazac swoje niezadowolenie, ze to ukryl, ale nie, ze chcial pomoc komus, kto wedlug niego w tym nieporozumieniu myslal, ze zostal zaatakowany przez jakis bandytow. akurat to, ze stanal w czyjes obronie to akurat sie chwali. obecnie jest taka znieczulica, ze nawet nikt nie stanalby w obronie kobiety czy dziecka albo jedyne, co by zrobil to wyciagniecie tel i nagrywanie. niestety, ten czlowiek nie mial napisane na czole "zlodziej". dlatego zonie spodobalo sie, ze jej maz ma odwage cywilna. moze byc z niego dumna.
do tej pory tworzyliscie szczesliwa rodzine, mam nadzieje, ze rozwiazecie i ten problem i wszystko wroci do normy.
35 2021-08-30 11:00:37 Ostatnio edytowany przez Mira Żmijewska (2021-08-30 11:02:34)
facet po prostu wykorzystuje pretekst, aby w końcu wyciągnąć od żony to, czym ona nie ma potrzeby się dzielić i zwyczajnie nie chce tego robić.
Tylko, że w drugą stronę, to już jakoś nie działa:
Dużo wiem od jego znajomych
(...)
Siedziałam tam ze dwie godziny i przeczytałam wszystko
Jednocześnie autorce sprawiają najwyraźniej przykrość sytuacje, w których mąż nie che jej powiedzieć czegoś o swojej przeszłości:
Niestety zdarzało się, że próbował się odgrywać i często jak nie chciał mi odpowiedzieć to mówił, że to dotyka jego przeszłości
Sama jednak nie zamierza o swojej przeszłości niczego mówić i zdaje się nie rozumieć, jak może być to odbierane przez jej partnera.
---------
Jak facetowi nie pasowała taka partnerka, to mógl się nie żenić.
Facet zaakceptował jej postawę, nie mówienia o swojej przeszłości i sam zaczął robić podobnie. To ona złamała wymyśloną przez siebie zasadę i pomimo tego faktu nadal nie zaoferowała ze swojej strony wzajemności. Przecież wszystkie te informacje podał jej otwartym tekstem.
Tak tak, Mira. Oczywiście to ją dręczy i ona ma problem. Facet kazał jej tylko spisać akta z jej przeszłości, ale to ona ma problem i ją uspokoi jak mu opowie xD
Facet powiedział jej, co myśli na temat jej zachowania, ale najwidoczniej uznał, że przecież jej nie zmusi, przeszedł nad sprawą do porządku dziennego i najwidoczniej dłużej już tego nie przeżywa. Natomiast ona przeżywa nadal, rzutuje to na jej funkcjonowanie w związku i nawet przyszła tutaj opisywać całą sytuację.
Czy Wy w ogóle nie widzicie jak on Nią manipuluje?
Odkryla, przypadkowo, jego PUBLICZNĄ KARNĄ przeszłość, a on zamiast przeprosić, wytłumaczyc sie, ze mu bylo wstyd czy cos w ten deseń, atakuje. Przy okazji moze tak zaszantażować zonę do wyciagnięcia intymnych szczegółów z przeszlości (która jest prywatna i taka powinna pozostać) i jeszcze ją upokorzyć.
Wredny typ.
Czy Wy w ogóle nie widzicie jak on Nią manipuluje?
Osobiście postrzegam całą sytuację dokładnie odwrotnie i dziwię się, że inni mogą w ogóle inaczej.
Ale cóż, widać ludzie są różni i różne sprawy są dla nich istotne.
Ja mam mieszane uczucia. Uważam, że to trochę mało, streścić dwa związki w jednym zdaniu. Mąż ma chyba prawo wiedzieć nieco więcej? Nie chodzi mi tu, oczywiście, o pikantne szczegóły, raczej o suchą historię, dlaczego było razem, dlaczego się rozstali itp. Tak, jak nie zadowoliłaby mnie informacja typu "mam matkę, zerwałem z nią kontakt", tak samo od partnera oczekiwałabym czegoś więcej niż "miałem dwie dziewczyny, już nie mam". A także, jeżeli ten partner uparłby się przy zasadzie niewściubiania nosa w przeszłość, a potem sam ją złamał, uznałabym, że ja również nie muszę jej respektować. I, tak z czystej przyzwoitości, wypadałoby chyba, żeby na moje pytania odpowiedział.
Ale to właściwie tyle. Bo ja bym w takiej sytuacji po prostu powiedziała to, co wyżej i zadała normalnie pytanie, oczekując rozmowy. Mąż autorki natomiast odstawia jakieś dziwne szopki. Dla mnie to, hm, nienormalne, on faktycznie zachowuje się, jakby miał coś nie tak z głową. Wymagania pisemnej spowiedzi? Wg wzoru z jakiejś sprawy sądowej? No błagam, tak zachowuje się ktoś niespełna rozumu. Albo w takich emocjach, że zupełnie siebie nie kontroluje. To trochę przerażające, bo nie wydarzyło się nic takiego, co by usprawiedliwiało takie szaleństwo. Nie wspominając już o tym, że autorka też by mogła mieć pretensje o zatajenie wyroku.
Sorry, ale czyjś KRYMINALNY wyrok w PUBLICZNYM sadzie, jest bardziej istotnym dla mnie niż z iloma panami i jak ktos sypiał. Zupełnie inny kaliber.
40 2021-08-30 12:44:32 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-08-30 12:46:33)
Lady Loka napisał/a:Tak tak, Mira. Oczywiście to ją dręczy i ona ma problem. Facet kazał jej tylko spisać akta z jej przeszłości, ale to ona ma problem i ją uspokoi jak mu opowie xD
Facet powiedział jej, co myśli na temat jej zachowania, ale najwidoczniej uznał, że przecież jej nie zmusi, przeszedł nad sprawą do porządku dziennego i najwidoczniej dłużej już tego nie przeżywa. Natomiast ona przeżywa nadal, rzutuje to na jej funkcjonowanie w związku i nawet przyszła tutaj opisywać całą sytuację.
I naprawdę nie uważasz za słuszne, żeby on ją poinformował o tym, że przeszedł nad sprawą do porządku dziennego i już nie przeżywa? Przecież to jego żona.
Też bym się zespinała, jakby mi facet zrobił takie jazdy, a potem zaczął się zachowywać jakby nigdy nic. Też bym się zastanawiała, kiedy będzie zwrot i kolejna jazda.
---
edit.
To ja widocznie też jestem jakaś dziwna, bo w życiu by mi nie przyszło do głowy, żeby tłumaczyć mężowi dlaczego rozstałam się z jakimś innym facetem 10 lat przed nim. A co go to interesuje, dlaczego się rozstaliśmy? Nie jego biznes, nie było go wtedy.
Można powiedzieć ile było się razem i ile tych związków było, ale ja bym nie właziła w powody rozstania.
Co zresztą pokazuje tylko to, że u każdego ta granica dzielenia się przeszłością przebiega w zupełnie innym miejscu.
Czy Wy w ogóle nie widzicie jak on Nią manipuluje?
Odkryla, przypadkowo, jego PUBLICZNĄ KARNĄ przeszłość, a on zamiast przeprosić, wytłumaczyc sie, ze mu bylo wstyd czy cos w ten deseń, atakuje. Przy okazji moze tak zaszantażować zonę do wyciagnięcia intymnych szczegółów z przeszlości (która jest prywatna i taka powinna pozostać) i jeszcze ją upokorzyć.
Wredny typ.
Widzimy to, widzimy, widzimy...
Dlatego to jest zgroza... horror.
Hierarchia ważności:
1. miała/ nie miała partnerów wcześniej, ilu? ---> co za różnica... to nie problem...
2. pobił gości i dostał wyrok w zawieszeniu? --> co za różnica... to nie problem... może bronił kobiety, albo łapał złodzieja
3. ...
4. ...
.....
999999999. stosuje przemoc emocjonalną wobec żony (jeszcze nie fizyczną) --> to jest dramat...
Też bym się zespinała, jakby mi facet zrobił takie jazdy, a potem zaczął się zachowywać jakby nigdy nic. Też bym się zastanawiała, kiedy będzie zwrot i kolejna jazda.
Ale kto tu komu zrobił jazdy? Owszem, tekst o tym, że masz tu papiery sądowe na wzór do sporządzenia zeznań brzmiał jak głupia złośliwość, ale doskonale rozumiem, że w tej sytuacji jej mąż mógł być wkurzony. A ona co? A ona rozważa najróżniejsze cuda, analizując nawet możliwość tego, że może ma w pracy jakiś romans, a nie potrafi zauważyć, że jego zachowanie w tym momencie było konsekwencją jej wcześniejszych działań?
No wlasnie, problemem nie jest do końca to, że on dostał jakieś zawiasy x lat temu (chociaż, szczerze to bylabym wkurzona gdyby mąż mi nie wspomnial o takim "detalu" przed ślubem), ale to że teraz stosuje przypadkowe odkrycie tego faktu jako narzędzie manipulacji i szantazu. Przecież wonty on już mial wcześniej co do partnerów żony przed poznaniem go, a teraz ma pretekst do podkręcania śruby.
Olinka napisał/a:facet po prostu wykorzystuje pretekst, aby w końcu wyciągnąć od żony to, czym ona nie ma potrzeby się dzielić i zwyczajnie nie chce tego robić.
Tylko, że w drugą stronę, to już jakoś nie działa:
Sad days napisał/a:Dużo wiem od jego znajomych
(...)
Siedziałam tam ze dwie godziny i przeczytałam wszystko
Jednocześnie autorce sprawiają najwyraźniej przykrość sytuacje, w których mąż nie che jej powiedzieć czegoś o swojej przeszłości:
Sad days napisał/a:Niestety zdarzało się, że próbował się odgrywać i często jak nie chciał mi odpowiedzieć to mówił, że to dotyka jego przeszłości
Sama jednak nie zamierza o swojej przeszłości niczego mówić i zdaje się nie rozumieć, jak może być to odbierane przez jej partnera.
Jednak jest różnica i to znacząca, bo ona nie dowiedziała się o jego przeszłości od męża, ale zupełnym przypadkiem. Gdyby nie ten przypadek, być w może do końca wspólnych dni żyłaby w nieświadomości, że był karany, bo on nawet by się na ten temat nie zająknął. Kolejna kwestia to ilość informacji, jakich on oczekuje. To są intymne sprawy między nią a byłymi partnerami. Jemu powinno wystarczyć ile już wie, cała reszta to wymuszanie szczegółów, które nie są mu do niczego potrzebne, no może poza dręczeniem siebie samego i jej także. Dla mnie to byłoby nie do zaakceptowania, gdyby ktoś naciskał na mnie na takie wyznania.
ale to że teraz stosuje przypadkowe odkrycie tego faktu
Przypadkowo to można czasami zobaczyć kogoś w krzakach bez majtek.
Studiowanie przez dwie godziny czyich papierów sądowych wymaga natomiast świadomej decyzji i zaangażowania.
Przypadkowo to można czasami zobaczyć kogoś w krzakach bez majtek.
Studiowanie przez dwie godziny czyich papierów sądowych wymaga natomiast świadomej decyzji i zaangażowania.
Czyli Twoim zdaniem Autorka celowo znalazła te dokumenty?
(...) Czyli Twoim zdaniem Autorka celowo znalazła te dokumenty?
Winną jest... teściowa, która świadomie przekazała synowej segregator z dokumentami.
(...) Przed samymi wakacjami jak byłam u teściowej to powiedziała, że został u niej segregator z jego papierami i mi go dała. (...)
Ale Wy tak na serio?
Kupujecie to, że facet chcący zataić wyrok, trzyma stertę dokumentów z procesu, potem te dokumenty 'przypadkiem' trafiają w ręce Autorki, równie przypadkowo wypadają - akurat te kluczowe?
Już śmierć Hanki Mostowiak była mocniej uprawdopodobniona.
Lady Loka napisał/a:Też bym się zespinała, jakby mi facet zrobił takie jazdy, a potem zaczął się zachowywać jakby nigdy nic. Też bym się zastanawiała, kiedy będzie zwrot i kolejna jazda.
Ale kto tu komu zrobił jazdy? Owszem, tekst o tym, że masz tu papiery sądowe na wzór do sporządzenia zeznań brzmiał jak głupia złośliwość, ale doskonale rozumiem, że w tej sytuacji jej mąż mógł być wkurzony. A ona co? A ona rozważa najróżniejsze cuda, analizując nawet możliwość tego, że może ma w pracy jakiś romans, a nie potrafi zauważyć, że jego zachowanie w tym momencie było konsekwencją jej wcześniejszych działań?
No mógł byś wkurzony i wkurzył ją i widocznie ruszyło ją to na tyle i na tyle było dla niej niespodziewane, że tak to teraz analizuje.
Mąż powinien normalnie dojrzale do niej podejść i powiedzieć, że zareagował za mocno. Potem oboje mogliby na spokojnie ze sobą porozmawiać i przeanalizować to, co się między nimi stało.
Ja nie wiem Mira, mam wrażenie, że Ty jesteś w innej rzeczywistości i czytasz zupełnie inny wątek niż my. Czemu Cię tak personalnie to dotyka?
noben,
nie kupuję; bawię się.
Winną jest... teściowa, która świadomie przekazała synowej segregator z dokumentami.
Tak.
Próbuję znaleźć punkt odniesienia, do zdania Miry, która utrzymuje, że niechęć do rozmowy, a bardziej niechęć do wyznania wszelkich intymnych szczegółów dotyczących przeszłości erotycznej i związkowej Autorki wątku, to to samo co zatajenie przed nią kryminalnej przeszłości jej męża ... i nijak nie potrafię tego ze sobą zestawić, ani do siebie przyrównać tak, aby się właśnie równoważyło.
Dodatkowo Mira utrzymuje, że Autorka celowo przeglądała dokumenty swojego męża, i też tej celowości znaleźć nie umiem.
A tu jeszcze i teściowa pojawia się w tym procesie, o dolo
Mira Żmijewska napisał/a:Przypadkowo to można czasami zobaczyć kogoś w krzakach bez majtek.
Studiowanie przez dwie godziny czyich papierów sądowych wymaga natomiast świadomej decyzji i zaangażowania.Czyli Twoim zdaniem Autorka celowo znalazła te dokumenty?
Znalazła przypadkowo, ale celowo i dokładnie przeczytała.
Wspaniała argumentacja. Bardzo doceniam
Kupujecie to, że facet chcący zataić wyrok, trzyma stertę dokumentów z procesu, potem te dokumenty 'przypadkiem' trafiają w ręce Autorki, równie przypadkowo wypadają - akurat te kluczowe?
Ha! Czyli jednak psychopata. Bo w takim razie musiał ukartować to na wiele lat przed poznaniem swojej żony i już zawczasu przygotował sobie stosowne dokumenty. A na koniec jeszcze matkę do spisku wciągnął.
IsaBella77 napisał/a:Mira Żmijewska napisał/a:Przypadkowo to można czasami zobaczyć kogoś w krzakach bez majtek.
Studiowanie przez dwie godziny czyich papierów sądowych wymaga natomiast świadomej decyzji i zaangażowania.Czyli Twoim zdaniem Autorka celowo znalazła te dokumenty?
Znalazła przypadkowo, ale celowo i dokładnie przeczytała.
Przepraszam, a jakby zobaczyla dokumenty swiadczące o tym, ze just jest zonaty badź kogos zamordowal i mial za to wyrok, to dziwnym by bylo gdyby ich nie doczytala? Ty chyba w jakims dziwnym swiecie zyjesz.
Pytanie również, po co ona ma mu opowiadac o swojej przeszłości, co to zmieni, skoro oni już SĄ małżeństwem, tworzą rodzinę. Co innego, gdyby mąż Autorki dopytywał o takie rzeczy przed ślubem i od tego uzależniał decyzję o zawarciu małżeństwa. Tymczasem on podjął decyzję o ślubie ze świadomością, że wie o jej przeszłości tyle ile wie. W jakim celu teraz to drąży?
Przepraszam, a jakby zobaczyla dokumenty swiadczące o tym, ze just jest zonaty badź kogos zamordowal i mial za to wyrok, to dziwnym by bylo gdyby ich nie doczytala? Ty chyba w jakims dziwnym swiecie zyjesz.
Mira stara się po prostu rozmyć istotę problemu, i dlatego kieruje uwagę na nic nie znaczące szczegóły.
58 2021-08-30 17:07:50 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-08-30 17:15:24)
Ja bym się zastanowiła, co jeszcze ten mężulek ukrywa, jesli udalo mu się proces karny i wyrok w zawiasach ukryć przed żoną przez wiele lat, a teraz zamiast albo przejść nad tym do porządku dziennego, albo chociaż wytłumaczyć się po co to ukrywanie, przystępuje do ataku jakby o obronę Częstochowy chodziło. Chce żonie dać nauczkę żeby się jego przeszlością nie interesowała, bo jej ta ciekawość gardłem i uszami wyjdzie? Mnie tak to wygląda.
59 2021-08-30 17:44:25 Ostatnio edytowany przez szeptem (2021-08-30 17:44:48)
Tak, dokładnie tak jest jak Salomonka pisze, też tak uważam. Facet ma problem i to spory.
Ja bym się zastanowiła, co jeszcze ten mężulek ukrywa, jesli udalo mu się proces karny i wyrok w zawiasach ukryć przed żoną przez wiele lat, a teraz zamiast albo przejść nad tym do porządku dziennego, albo chociaż wytłumaczyć się po co to ukrywanie, przystępuje do ataku jakby o obronę Częstochowy chodziło. Chce żonie dać nauczkę żeby się jego przeszlością nie interesowała, bo jej ta ciekawość gardłem i uszami wyjdzie? Mnie tak to wygląda.
I ja sie zgadzam z Salomonka i z Beyondblackie. Facet to czub, socjopata najprawdopodobniej, za chwile zacznie ja podduszac bo mu na pismie nie rozpisala ze szczegolami w jakich pozycjach spala z tymi mezczyznami. Jaki normalny maz sie tak do zony odnosi??? Jemu powinien kamien z serca spasc, skoro tak wyrozumiale zona do jego skrycie ukrywanej przeszlosci podeszla. Znacie sie bardzo krotko, o wielu sprawach pewnie jeszcze nie wiesz. Autorko, radze ci sie zaczac zabezpieczac finansowo, bo bedzie ciezko. Horror jakis!
61 2021-08-30 20:49:57 Ostatnio edytowany przez Mira Żmijewska (2021-08-30 21:22:46)
Przepraszam, a jakby zobaczyla dokumenty swiadczące o tym, ze just jest zonaty badź kogos zamordowal i mial za to wyrok, to dziwnym by bylo gdyby ich nie doczytala? Ty chyba w jakims dziwnym swiecie zyjesz.
No ale skoro sama wyznaje zasadę, że każdy w związku mówi o swojej przeszłości tylko to, co uzna za stosowne, to natrafiwszy na te papiery, powinna zastosować się do swojej własnej zasady i szanując jego prywatność, nie czytać ich.
Ja nie wiem Mira, mam wrażenie, że Ty jesteś w innej rzeczywistości i czytasz zupełnie inny wątek niż my. Czemu Cię tak personalnie to dotyka?
W sumie też mnie to zastanawia, bo o ile czytając opisywane tutaj problemy młodych dorosłych i nieco starszych dorosłych, mam na nie przeważnie kompletnie "wywalone" i komentuję z dobrotliwym dystansem, tak w tym wypadku doświadczam poczucia rażącej niesprawiedliwości. Prawdopodobnie podobnie jak mąż autorki wątku posiadam wewnętrzną potrzebę, żeby wiedzieć i rozumieć i podobne zachowanie ze strony partnera odbierałabym jako trzymanie mnie na dystans.
W sumie na to forum trafiłam, guglając za wzorcami zachowań z jednego z moich zamierzchłych, przelotnych związków. Jedynego, którego przebiegu pomimo upływu lat nie potrafię w pełni zinterpretować i zrozumieć. Na zdrowy rozum podejrzewam, że tajemnica(?), która za nim stoi w praktyce zapewne jest zupełnie banalna, ale ten brak zrozumienia pozostaje irytujący za każdym razem, kiedy raz na kilka lat robię sobie przegląd swoich doświadczeń życiowych.
hahaha
podoba mi sie ta cala thrillerowa otoczka Garego xD
No ale skoro sama wyznaje zasadę, że każdy w związku mówi o swojej przeszłości tylko to, co uzna za stosowne, to natrafiwszy na te papiery, powinna zastosować się do swojej własnej zasady i szanując jego prywatność, nie czytać ich.
Naprawdę nie dostrzegasz różnicy czy tylko udajesz?
Przecież zdecydowanie czym innym są elementarne informacje na temat drugiego człowieka, z którym zamierzamy lub już spędzamy życie, a które w pewien sposób kształtują jego obraz w naszych oczach, a czym innym perfidne wyciąganie bardzo intymnych, dotyczących dwojga na tamten czas bliskich sobie ludzi, informacji, które nie tylko są osobistą przeszłością, ale które powinny w tej przeszłości pozostać. Robienie sobie z tego tematu do rozmów, zwłaszcza w tonie wymuszania, świadczy o braku dojrzałości i absolutnym braku szacunku do drugiej osoby.
Nawiasem mówiąc odnoszę wrażenie, że tak bardzo bronisz postawy męża Autorki, bo sama masz z tym jakiś problem.
64 2021-08-31 00:57:46 Ostatnio edytowany przez Mira Żmijewska (2021-08-31 01:28:48)
Ty naprawdę nie dostrzegasz różnicy czy tylko udajesz?
Przecież zdecydowanie czym innym są elementarne informacje na temat drugiego człowieka, z którym zamierzamy lub już spędzamy życie, a które w pewien sposób kształtują jego obraz w naszych oczach
Czyli uważasz, ze fakt, iż człowiek stanął, prawdopodobnie z narażeniem własnego życia (1 do 3), w czyjejś obronie, ale miał pecha, bo okazało się, że agresorzy byli jednak trochę na prawie, stanowi elementarną informację na temat naszej przeszłości. Ale już to, z kim ktoś był, dlaczego, jak to się zaczęło i dlaczego się skończyło, takiej elementarnej wiadomości nie stanowią?
a czym innym perfidne wyciąganie bardzo intymnych, dotyczących dwojga na tamten czas bliskich sobie ludzi, informacji, które nie tylko są osobistą przeszłością, ale które powinny w tej przeszłości pozostać. Robienie sobie z tego tematu do rozmów, zwłaszcza w tonie wymuszania, świadczy o braku dojrzałości i absolutnym braku szacunku do drugiej osoby.
Odpowiem tak: nigdy w życiu nie związałabym się z osobą, która wyznawałaby podobne podejście i ponad bliskość z aktualnym partnerem stawiałaby jakąś dziwnie rozumianą lojalność wobec osób, z którymi nic jej już nie wiąże. Gdybym się jednak zdecydowała z kimś takim związać, i gdybym zaakceptowała narzucane przez drugą stronę w tej kwestii zasady, to strzeliłabym zapewne dużo większego focha po akcji z papierami z sądu.
A teraz już możesz mnie nazywać psychopatką, co na pewno w przyszłości zacznie wykazywać się przemocą względem partnera. Co prawda przez 20 lat związku nie wykazywałam dotąd takich zachowań, ale przecież my psychopaci potrafimy się świetnie ukrywać ;-)
Jak już wcześniej pisałam: dla różnych ludzi istotne mogą być inne sprawy. W tym akurat aspekcie autorka wątku i jej mąż najwidoczniej się nie dobrali. Więc jeśli cała ta dyskusja ma mieć jakąkolwiek wartość dla Sad days, nie zaś stanowić jedynie manifestację prywatnych fiksacji jej uczestników, to powiedziałabym tak:
Twój mąż postrzega całą sytuację zupełnie inaczej niż ty. Twoja odmowa mówienia o swoje przeszłości była dla niego bolesna. Twoje studiowanie jego przeszłości było dla niego złamaniem zasad, które ty narzuciłaś, a które on zdecydował się respektować, chociaż wcale mu się one nie podobały. Nie szukaj zatem jakichś kompletnie odczaptnych interpretacji jego zachowania (w stylu, a może ma romans), tylko zrozum, że inna osoba, nie jest tobą, nie myśli i nie czuje jak ty. I ma do tego takie samo prawo, jak ty do swojego własnego myślenia i odczuwania. Więc, jeśli ci na nim zależy, to postaraj się go zrozumieć, jakoś zadośćuczynić i wypracować jakiś kompromis.
No chyba, że wolisz interpretację Garego mówiącą, że mąż twój najpewniej jest psychopatą i powinnaś od niego uciec już teraz, zanim staniesz się jego ofiarą.
Czyli uważasz, ze fakt, iż człowiek stanął, prawdopodobnie z narażeniem własnego życia (1 do 3), w czyjejś obronie, ale miał pecha, bo okazało się, że agresorzy byli jednak trochę na prawie, stanowi elementarną informację na temat naszej przeszłości. Ale już to, z kim ktoś był, dlaczego, jak to się zaczęło i dlaczego się skończyło, takiej elementarnej wiadomości nie stanowią?
Jako elementarną uważam informację o tym, że było się karanym oraz z jakiego powodu, bo to wiele mówi o człowieku, jego wartościach, kręgosłupie moralnym itp.
Jeśli zaś chodzi o przeszłość związkową, mąż Autorki wie ile wiedzieć powinien, aby móc zdecydować czy taki system wartości żony mu odpowiada. Został poinformowany, że nie był pierwszym mężczyzną w jej życiu ani pierwszym partnerem seksualnym, wie, że było ich dwóch i że te osoby nie były przelotnymi znajomościami. Naprawdę trzeba czegoś więcej? Kiedyś podjął decyzję, by związać swoją przyszłość z Sad days, a teraz nagle robi jakieś jazdy i domaga się szczegółów.
Odpowiem tak: nigdy w życiu nie związałabym się z osobą, która wyznawałaby podobne podejście i ponad bliskość z aktualnym partnerem stawiałaby jakąś dziwnie rozumianą lojalność wobec osób, z którymi nic jej już nie wiąże.
Masz dziwne pojęcie bliskości.
I naprawdę nie rozumiem takiego podejścia, bo nie rozumiem po co komuś potrzebna jest wiedza z przeszłości partnera dotycząca takich intymnych szczegółów, jak te kiedy, z kim, ile razy i w jakich pozycjach współżył, a niechybnie do tego to wszystko zmierza.
Warto też zdać sobie sprawę, że jeśli pojawiają się takie pytania, zwykle są efektem zaniżonego poczucia własnej wartości i tzw. zazdrości wstecznej, a to już jest problem do przepracowania.
I tak, ja uważam, że pewne kwestie należy zachować dla siebie, a lojalność w stosunku do byłych partnerów jest pokazaniem klasy. Ty chciałabyś, aby ktoś robił sobie pożywkę z tego co ze sobą robiliście i jak mu z Tobą było?
A teraz już możesz mnie nazywać psychopatką, co na pewno w przyszłości zacznie wykazywać się przemocą względem partnera. Co prawda przez 20 lat związku nie wykazywałam dotąd takich zachowań, ale przecież my psychopaci potrafimy się świetnie ukrywać ;-)
To Ty to napisałaś.