Ela210 napisał/a:Zrozumiałam że w lubelskim masz jakieś korzenie rodzinne czy Ty czy żona.
Lubelskie ma powierzchnię 25 tys. km2, Małopolskie 15 tys., może mieszkańcy Muszyny czy Tarnowa czują się w zasadzie jak Krakusy ale na Lubelszczyźnie, to tak nie działa
Nie mówiąc o tym, że jest to teren czterech starych województw, a ja nie urodziłem się w starym województwie lubelskim. Przechodząc do sedna, to że jestem z Lubelszczyzny nie oznacza, że mając 24 lata znałem Lublin na wylot, a matka z teściową czekały za rogiem z obiadem albo żeby popilnować wnuków.
Ela210 napisał/a:Bo nie w Lublinie chyba mieszkasz tylko na przedmieściach.
No ale 15 lat mieszkałem w Lublinie, a 5 lat, to nawet w centrum. No i pracuję w Lublinie od 25 lat, a mieszkasz sobie obecnie nie na przedmieściach ale na wsi.
Ela210 napisał/a:Jeśli oboje wybraliście nieznane wam miasto bo się wam podobało po prostu to jesteście jedynym takim przypadkiem z naszego pokolenia wśród par, które ja znam.
Znam nawet gościa co z wdzięczności dla bogatego teścia zmienił nazwisko na jego 
Jakbym miał bogatego teścia, to też bym zmienił, a nie czekaj... miałem potencjalnego bogatego teścia i zakochaną dziewczynę ale puściłem ją kantem. Chyba coś mnie ominęło 
Wybór miejsca do życia nie był kwestią podoba się, nie podoba. Kraków mi się zawsze podobał... przez pierwszych parę dni po przyjeździe. Potem robił się tylko męczący. Mieszkańcy są hmm..., no inni
Przez 5 lat nie zaprzyjaźniłem się z nikim z miejscowych. Wszyscy moi znajomi, to byli ludzie spoza Krakowa. To jest szok przez 5 lat być na wielu imprezach w akademikach różnych uczelni, na stancjach, na parapetówkach ludzi, którym rodzice kupili w Krakowie mieszkanie, w knajpach. Nawet na Plantach piłem bimber ale nie byłem nigdy na imprezie u jakiegoś Krakusa
Dalej mam znajomych w Krakowie ale to wszyscy ludzie z zewnątrz, którzy zostali w Krakowie po studiach.
Lublin był dla mnie w zasadzie obcym miastem, a na dodatek ze względu na to, że znałem go głównie z perspektywy umierającego w szpitalu, to niezbyt dobrze mi się kojarzył. Po prostu w Krakowie mieszkać dłużej nie chciałem, tym bardziej w Warszawie, Poznań, Wrocław, Gdańsk w ciul daleko. No, a z Lublina do Warszawy rzut beretem, teraz to 1,5 godziny autem.
Natomiast czy to niecodzienny wybór? Kolega został w Krakowie choć to było dla niego miasto znane tylko ze studiów. Zero rodziny na miejscu. Jego przyszła żona podobnie. Jedna znajoma panna podobnie. Kolega inny osiedlił się w Opolu, bo tam studiował, a potem przeniósł się do Wrocławia. Z naszego punktu widzenia na drugi koniec Polski.
Ela210 napisał/a:Krakowa bronić nie będę, bo daje sobie radę sam
ale rozumiem że ktoś może woleć mniejsze miasto z wtedy na pewno czystszym powietrzem. Chociaż strasznie dużo negatywnych emocji coś w tym, nie wnikam.
Patrz wyżej o ludziach, poza tym, to że lubi się w nim parę miejsc nie oznacza, że lubi się całość. Mnie jakoś nie porwał na dłużej. Co do czystego powietrza, to mój brat bardzo się wkurzał kiedy przyjeżdżał do Krakowa na weekend. Kuźwa! - mówił - w piątek wyjeżdżałem w czystych spodniach, a w niedzielę wracam w wysmolonych jakbym kominy czyścił
Ja jak jechałem do domu, to ostatnie 2 godziny w pociągu stałem przy otwartym oknie i wreszcie oddychałem 
Ela210 napisał/a:Jeśli chodzi o koszty życia nie zgodzę się.
Na pewno tańsze jest życie pod Lublinem nóż w Śródmieściu Krakowa i na pewno tańsze mieszkania.
Rolniczy teren na pewno wpływa na ceny żywności.
A co ma rolniczy teren do cen w Biedronce? Co do kosztów życia, to bez specjalnego znaczenia dla mnie, tak jak i w Warszawie byłoby drożej. Tylko, że pracując w Krakowie, Warszawie zarabiałbym więcej niż u siebie. Wróć, to ma znaczenie. Dlatego właśnie nie skusiłem się na Warszawę, bo co z tego, że zarabiałbym więcej jak wydawałbym więcej, a ostatecznie wychodziłoby mniej więcej na to samo. Oczywiście to uproszczenie, bo w Warszawie miałbym dużo większe możliwości zawodowe, grube wyzwania, z czasem za grube pieniądze i celebrytą można byłoby zostać
Ale ja taki jakoś mało ambitny byłem. Chciałem dobrze zarabiać i mieć dużo czasu dla siebie i to mi się udało osiągnąć
Ela210 napisał/a:Na pewno nie chciałeś żony daleko od jakiegoś kumpla wywieźć? 
Moi kumple nie znosili mojej przyszłej żony
a jej to nie wiem.